Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Gdy wyposażony w skanery laserowe i kamerę na podczerwień robot Tláloc II-TC badał komory znajdujące się przy tunelu biegnącym pod Świątynią Pierzastego Węża (Quetzalcoatla), oczom zdumionych naukowców ukazały się setki tajemniczych kul. Wg specjalistów z meksykańskiego Narodowego Instytutu Antropologii i Historii, gliniane kule o obwodzie od 4 do 12 cm pokrywa przypominający złoto jarosyt, minerał powstający w wyniku utleniania siarczków żelaza. Na ścianach i suficie komór znajduje się proszek z pirytu - nadsiarczku żelaza(II) - hematytu i magnetytu, co tłumaczy, skąd bierze się charakterystyczne metaliczne lśnienie. Wiele wskazuje na to, że kule stanowiły część odprawianego w tunelach rytuału, najprawdopodobniej pogrzebowego. Choć archeolodzy podejrzewają, że chodziło o ostatnie pożegnanie ważnych obywateli, a nawet władców, na razie nie wiadomo, jaką rolę spełniały "złote" rekwizyty. Hipotezę rytualną potwierdzają liczne wota, w tym ceramika oraz inkrustowane kwarcem i żadami drewniane maski. O ponad 100-metrowym tunelu wiedziano od 2003 r., gdy obfite deszcze ujawniły, że w pobliżu piramidy znajduje się otwór. By zbadać przejście, potrzeba było kilku lat wstępnych prac i planowania. Parę miesięcy temu w odległości 72 i 74 m od wejścia znaleźliśmy 2 boczne komory [...] - Komorę Południową i Północną - ujawnia naczelny archeolog projektu Tlalocan Sergio Gómez Chávez. Ostatnio Tláloc II-TC dotarł do odcinka, gdzie dotąd nie prowadzono jeszcze wykopalisk. W odległości 100-110 m od wejścia natrafił na kolejne 3 komory. Kule leżały zarówno w Komorze Północnej, jak i Południowej (w Południowej znaleziono kilkaset takich artefaktów). Wg Cháveza, tunel zapieczętowywano 2-krotnie. Ok. 1800 lat temu grube ściany zburzono, by w komorze na końcu korytarza złożyć coś (lub kogoś) bardzo ważnego. Sądzę, że [badany właśnie] tunel był centralnym elementem, wokół którego zbudowano resztę ceremonialnego centrum. To najświętsze miejsce [piramidy]. Bardzo prawdopodobne, że w tym miejscu, w centralnej komorze, znajdziemy szczątki władców Teotihuacánu.
  2. Intel poinformował, że następcą Paula Otelliniego na stanowisku dyrektora generalnego będzie Brian Krzanich. Oficjalnie obejmie on stanowisko 16 maja podczas corocznego walnego zgromadzenia akcjonariuszy. O odejściu Otelliniego dowiedzieliśmy się w listopadzie ubiegłego roku. Po czterdziestu latach pracy w Intelu, w tym ośmiu spędzonych na fotelu prezesa, Otellini przechodzi na emeryturę. Krzanich piastował dotychczas w Intelu stanowisko dyrektora ds. operacyjnych i starszego wiceprezesa. Teraz zarząd koncernu zdecydował o powierzeniu mu stanowiska dyrektora generalnego. Pod uwagę brano też kandydatury dyrektor ds. finansowych Stacy Smith oraz Renee James, menedżera ds. oprogramowania i usług. Cała trójka została awansowana na stanowisko starszego wiceprezesa w dniu, w którym Otellini poinformował o swojej rezygnacji. Teraz James zostanie prezesem. Brian to dobry przywódca i pasjonat technologii, który dobrze rozumie biznes. Jego duże doświadczenie menedżerskie w połączeniu z otwartym podejściem do rozwiązywania problemów zyskało mu szacunek pracowników, klientów i partnerów na całym świecie. Łączy on w sobie wiedzę i doświadczenie potrzebne do przewodzenia firmie w czasach szybkiego rozwoju technologicznego i zmian na rynku - powiedział Andy Bryant, przewodniczący Rady Nadzorczej Intela. Analitycy zauważają, że Krzanich obejmuje władzę w czasach, gdy najważniejszy dla Intela rynek pecetów zaczyna tracić na znaczeniu. Będzie musiał dopilnować, by koncern nadal grał na nim pierwsze skrzypce, a jednocześnie musi postarać się o pokonanie ARM-a na rynku urządzeń mobilnych. Kolejnym stojącym przed nim wyzwaniem będzie zmiana strategii na rynku ultrabooków. Intel zainwestował duże kwoty w ten rynek wierząc, ze ultrabooki mogą być alternatywą dla tabletów i pozwolą na ożywienie rynku PC. Dotychczas jednak, z powodu wysokich cen, ultrabooki nie zdobywają zbyt wielu zwolenników. Analitycy podpowiadają też Krzanichowi, że Intel powinien pomyśleć o produkcji układów scalonych na zlecenie. Firma dysponuje bardziej zaawansowanymi fabrykami niż TSMC, Samsung czy Globalfoundries Dotychczas jednak wykorzystywała tę przewagę tylko po to, by produkować własne procesory. Ostatnio jednak zaczął w Intelu kiełkować pomysł wytwarzania kości na zlecenie. Krzanich z pewnością będzie porównywany z Otellinim, który również obejmował fotel CEO w trudnych dla Intela czasach, gdy firma traciła rynek na rzecz AMD. Otellini wprowadził słynny cykl rozwoju produktów Intela zwany "tik-tak", dzięki czemu koncern mógł w przewidywalny sposób zarządzać premierami, rozwojem i produkcją układów scalonych. Otellini odegrał też istotną rolę w przejściu Apple'a z architektury PowerPC na x86.
  3. Z opublikowanego przez australijską Komisję Klimatyczną raportu pt. "Krytyczna dekada" dowiadujemy się, że krajem, który robi olbrzymie postępy na rzecz redukcji emisji gazów cieplarnianych są... Chiny. Duży postęp zanotowano też w USA, ale ma on związek bardziej ze spowolnieniem gospodarczym i porzucaniem ropy naftowej na rzecz gazu łupkowego. Tymczasem Chiny dokonują znaczących zmian. Autorzy raportu skupili się przede wszystkim na Chinach i USA, gdyż te dwa kraje są odpowiedzialne za 37% światowej emisji. Wysiłki Chin opisano jako "nadzwyczajne". Od 2005 roku ilość energii generowanej w Chinach z wiatru zwiększyła się aż 50-krotnie. Wartość inwestycji w czystą energię w samym tylko 2012 roku sięgnęła 65,1 miliarda USD co stanowi 30% inwestycji wszystkich krajów G20. Po raz pierwszy w historii nałożono ograniczenia emisji CO2. W niektórych regionach zacznął one obowiązywać już w bieżącym roku, a cały kraj zostanie objęty ograniczeniami w roku 2015. Zmniejsza się też intensywność emisji węgla, czyli wielkość emisji na każdy punkt PKB. W 2012 roku zredukowano ją o 5%, co oznacza, że Chiny mogą dotrzymać obietnicy zmniejszenia intensywności o 40% do 2020 roku. Dobrze radzą sobie też Stany Zjednoczone. NIewykluczone, że uda im się spowodować, by w roku 2020 cała krajowa emisja wyniosła 83% emisji z roku 2005. W 2012 roku inwestycje w czystą energię wyniosły 35,6 miliarda dolarów. Jednak, jak wspomniano, część amerykańskich osiągnięć ma związek ze spowolnieniem i gazem łupkowym. To jednak, jak się okazuje, może skłonić... Chiny do zwiększenia wysiłku. Państwo Środka chce utrzymać swój szybki rozwój gospodarczy i zamierza konkurować z USA bez konieczności zanieczyszczania środowiska. Stąd też, jak zauważa Zhongxiang Zhang, ekonomista z Fudan University w Szanghaju, fakt, że Stany Zjednoczone znajdują się obecnie w uprzywilejowanej pozycji, może skłonić Chiny do wyznaczenia sobie jeszcze bardziej ambitnych celów. Autorzy raportu zauważyli też, że 1/3 krajów należących do OECD zdołała utrzymać swój wzrost gospodarczy, a jednocześnie zredukować emisję. To oznacza, że zmniejszanie emisji nie musi negatywnie odbić się na rozwoju gospodarczym kraju.
  4. Pod koniec kwietnia na jednym z budynków Nottingham Trent University wykluły się 3 sokoły wędrowne (Falco peregrinus). Dzięki kamerom internetowym proces można było śledzić na żywo. Grant Anderson, uczelniany specjalista ds. ochrony środowiska, opowiada, że obawiano się, że chłody i śnieg mogły niekorzystnie wpłynąć na jaja. Gniazdo najwyraźniej uwito jednak pod szczęśliwą gwiazdą, bo w ciągu 6 ostatnich lat opuściło je aż 17 odchowanych piskląt. Naukowcy opisują losy swoich podopiecznych na blogu. Obecnie zbierają fundusze na 2 projekty badawcze dot. ptaków drapieżnych. Sokoły są filmowane za pomocą 2 kamer. Jedna (statyczna) zawsze pokazuje gniazdo. Druga podąża za ptakami w okolicach dachu Budynku Newtona.
  5. NASA otrzymała potwierdzenie, że łazik Opportunity jest ponownie pod całkowitą kontrolą. Przed kilkoma dniami, gdy kończyła się koniunkcja słoneczna i po miesięcznej przerwie ponownie zezwolono na komunikację z Curiosity i Opportunity okazało się, że starszy z pojazdów niespodziewanie wszedł w automatyczny tryb oczekiwania. Wstępne dane sugerowały, że do zmiany stanu łazika doszło 22 kwietnia podczas wykonywanych przezeń rutynowych badań przejrzystości atmosfery. Sądzimy, że Opportunity zrestartował swoje oprogramowanie, prawdopodobnie w czasie, gdy jego kamery wykonywały zdjęcia Słońca. Odkryliśmy, że łazik znajduje się w automatycznym trybie oczekiwania, w którym równoważy swoje zapotrzebowanie na energię, utrzymuje komunikację i oczekuje na polecenia z Ziemi. Na szczęście nasze scenariusze na czas koniunkcji przewidywały odpowiednie procedury, gdyby doszło do takiej sytuacji - mówi John Callas odpowiedzialny za Mars Exploration Rover Project. Opportunity pracuje na Marsie już od 9 lat. Jego młodszy kuzyn, Curiosity, trafił na Czerwoną Planetę w ubiegłym roku. Swoją pierwszą koniunkcję i związane z tym moratorium na komunikację przeszedł bez najmniejszych problemów. Opportunity wylądował na Marsie 24 stycznia 2004 roku. Jego misję zaplanowano na 3 miesiące w czasie których miał przejechać około 600 metrów. Łazik pracuje do dzisiaj. Dotychczas przebył na powierzchni planety niemal 35,5 kilometra. Najważniejsze nie jest to, jak długo pracuje i jaką odległość przejechał, ale jak wiele badań wykonał i ile danych nam dostarczył - mówi Callas. Bliźniaczy pojazd Opportunity, Spirit, zamilkł w 2010 roku.
  6. By ocalić język Nawaho, największego plemienia Ameryki Północnej, od zapomnienia, planowane jest stworzenie dubbingu do "Gwiezdnych wojen". Casting odbędzie się w piątek i sobotę (3 i 4 maja) w stolicy rezerwatu Window Rock. Organizatorzy wspominają, że dotąd zgłosiło się ok. 75 chętnych. Manuelito Wheeler, dyrektor Muzeum Nawaho, podkreśla, że idea opracowania dialogów do filmu owładnęła nim już 13 lat temu. Z uniwersalną tematyką walki dobra ze złem "Gwiezdne wojny" powinny przypaść Indianom do gustu. Pomyśleliśmy, że to prowokacyjny, a zarazem skuteczny sposób ratowania języka [...] i kultury. Realizacja projektu ruszyła z kopyta ok. 18 miesięcy temu. Po 36 godzinach wytężonej pracy 5 tłumaczy udało się zaadaptować scenariusz. Wheeler ujawnia, że sporo kłopotów przysporzyło im kultowe hasło "Niech moc będzie z tobą". Wersję "Gwiezdnych wojen" z dubbingiem i angielskimi napisami będzie można obejrzeć w lipcu podczas plemiennych obchodów Dnia Niepodległości i na wrześniowych targach Nawaho.
  7. Archeolodzy zdobyli pierwszy materialny dowód na to, że mieszkańcy Jamestown - pierwszej stałej brytyjskiej kolonii w Ameryce - oddawali się kanibalizmowi. Dowód ten to ślady nacięć na czaszce i kościach 14-letniej dziewczyny. Głodujący koloniści usunęli jej mózg i mięso, prawdopodobnie w celach spożywczych. Szczątki dziewczyny odkopali archeolodzy z prywatnej organizacji Preservation Virginia, pracujący pod kierunkiem Williama Kelsona. Zostały one zabadane przez antropologa Douglasa Owsleya z Narodowego Muzeum Historii Naturalnej w Waszyngtonie. Nie wiadomo, jak zmarła dziewczyna. Jest niemal pewne, że umarła i została pochowana, a później jej ciało odkopano i zjedzono. Do przypadków kanibalizmu doszło w Jamestown podczas niezwykle surowej zimy z lat 1609/1610. Już w 1625 roku George Percy, prezydent Jamestown, pisał w jednym z listów, że przed laty głód był tak wielki, iż wykopywano zmarłych by ich zjeść. Poza listem Percy'ego istnieje jeszcze pięć innych doniesień o kanibalizmie w Jamestown. Szczątki zmarłej wydobyto przed kilkoma miesiącami z dołu zawierającego kości koni i psów. Po stanie zębów stwierdzono, że miała 14 lat, a badania izotopowe kości wskazują, iż jadła wysokobiałkową dietę, zatem pochodziła z dobrze sytuowanej rodziny. Doktor Owsley jest pewny, iż była Angielką. Badania izotopowe tlenu wykazały, iż dorastała na południowym wybrzeżu Anglii. Z kolei izotopy węgla dowodzą, że w jej diecie znajdowały się angielskie żyto i jęczmień. Zdaniem Jamesa Horna, historyka z Colonial Williamsburg Foundation, dziewczyna przybyła do Ameryki na jednym z sześciu ocalałych okrętów floty dostawczej, która wypłynęła w czerwcu 1609 roku z Plymouth. Stosunki między kolonistami a Indianami szybko się popsuły i w październiku lub listopadzie Powhatanowie zaatakowali kolonię. Otoczeni koloniści zaczęli zjadać ubrania, buty, konie, psy i koty. W końcu doszło do kanibalizmu. Z kilkuset zamieszkujących Jamestown osób do maja 1610 roku przetrwało 60. Miejsce, w którym znajdowało się Jamestown wybrano w 1607 roku na kolonię, gdyż w okolicy nie było Indian. Jak się póżniej okazało, nikt jej nie zasiedlał, gdyż był to teren bagnisty, nienadający się pod rolnictwo. Virginia Company of London nie była zaś w stanie zapewnić kolonistom regularnych dostaw żywności. Wykopaliska w Jamestown trwają od 1994 roku. Ku zdziwieniu naukowców, znajdowane są szczątki pierwszej historycznej osady. Specjaliści obawiali się, że zostały one całkowicie zniszczone przez przepływającą obok rzekę.
  8. Za pomocą zwykłego sprzętu do drukowania naukowcy z Princeton University uzyskali działające ucho, które wykazuje wrażliwość na częstotliwości radiowe. Amerykanie połączyli komórki z nanocząstkami srebra. W ten sposób podczas drukowania antenę zwojową płynnie scalono z chrząstką, uzyskując bioniczne ucho. Generalnie stworzenie interfejsów z materiałów biologicznych i elektronicznych wiąże się z wyzwaniami natury mechanicznej i termicznej - podkreśla prof. Michael McAlpine. Wcześniej stosowano elektronikę 2D, kładzioną na powierzchni tkanki. Nasze studium sugeruje jednak nowe podejście synergiczne - budowanie i hodowanie materiału biologicznego z elektroniką, w przeplatającym się, trójwymiarowym formacie. Standardowa inżynieria tkankowa polega na szczepieniu komórek na rusztowaniu z polimeru (hydrożelu). Amerykanie tłumaczą jednak, że technika ta nie nadaje się do replikowania złożonych trójwymiarowych struktur, a wg nich, rekonstrukcja ucha pozostaje jednym z największych wyzwań chirurgii plastycznej. By rozwiązać ten problem, zespół odwołał się do drukowania poprzedzonego komputerowym odwzorowaniem konstrukcji. Tworzenie organów za pomocą drukarek 3D to niedawne dokonanie. W ciągu paru ostatnich miesięcy kilka zespołów donosiło o wykorzystaniu technologii do tego celu. Naukowcy z Princeton jako pierwsi zademonstrowali jednak, że drukowanie 3D jest wygodną strategią przeplatania elektroniki z tkanką. Ekipa McAlpine'a połączyła macierz hydrożelu i komórek z nanocząstkami srebra. Z tych pierwszych odtwarzano geometrię ludzkiego ucha, a z AgNPs miała powstać część przewodząca impulsy. Łącznie umożliwiało to hodowlę tkanki chrzęstnej wokół anteny indukcyjnej, podłączanej później za pomocą przewodów do ślimakopodobnych elektrod.
  9. W Google Glass nie wbudowano żadnych mechanizmów uwierzytelniania. Jay Freeman, programista, który specjalizuje się w przełamywaniu zabezpieczeń iPhone'ów i urządzeń z Androidem odkrył, że możliwe jest przejęcie kontroli nad okularami przez soobę trzecią. Zdaniem Freemana urządzenie Glass zostało wyposażone w pewne funkcje administracyjne, które można uruchomić po podłączeniu do komputera. Brak mechanizmu uwierzytelniania powoduje zaś, że napastnik może przejąć kontrolę nad Glass. Gdy już atakujący zdobędzie dostęp na prawach administratora, to zyska narzędzie bardziej niebezpieczne niż gdyby zyskał dostęp do telefonu czy komputara. Może kontrolować kamerę i mikrofon, które użytkownik nosi na głowie. Zhackowane Glass nie tylko pozwoli mu widzieć to, na co patrzy użytkownik, ale słyszeć wszystko, co mówi i robi - zauważa Freeman. Da mu dostęp do wszystkich twoich haseł, gdyż będzie mógł obserwować jak je wpisujesz. Pozwoli nawet na złamanie zabezpieczeń starych, bezpiecznych technologii - pozwoli zarejestrować kody wejściowe do drzwi, wykonać zdjęcie kluczy, sprawdzić co zapisujesz na papierze. Nic nie będzie bezpieczne, jeśli haker przejmie kontrolę nad Glass - dodaje. Zdaniem Freemana zainstalowanie odpowiednio spreparowanego firmware'u dla Glass zajmuje około 10 minut. Niestety, ze względu na to, w jaki sposób jest zaprojektowana obecna wersja Glass jest ona podatna na te same problemy bezpieczeństwa, które zagrażają Androidowi. Tym, co ratuje Androida, jest fakt, że większości dziur nie można wykorzystać, gdyż urządzenia są chronione kodem PIN. Jednak Google Glass nie korzysta z żadnego kodu, staje się więc dostępne napastnikowi w momencie włączenia - stwierdza programista. Na szczęście Google Glass nie jest jeszcze gotowym produktem, a Google zapewnia, że zastosuje mechanizmy bezpieczeństwa.
  10. Anonimowe źródła twierdza, że pod koniec czerwca podczas Build Developer Conference Microsoft poinformuje o drugiej generacji tabletu Surface. Pierwsza wersja nie zdobyła sobie dotychczas większej popularności. Z planowanych 3-4 milionów sztuk urządzeń Surface RT i Surface Pro nabywców znalazło jedynie 1,5 miliona. Sytuację być może poprawią planowane premiery wersji RT w Meksyku, Korei czy Tajlandii. Wersja Pro ma natomiast zadebiutować m.in. w Australii, Rosji, Malezji i Korei. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że podzespoły do drugiej generacji Surface'a dostarczą te same firmy, z których części produkowano pierwszą wersję tabletu. Prawdopodobnie przyszły Surface będzie oferował wyświetlacz o przekątnej pomiędzy 7 a 9 cali. Tego typu małe urządzenia cieszą się coraz większym zainteresowaniem klientów.
  11. W przyszłym miesiącu instrumenty pomiarowe umieszczone na wulkanie Mauna Loa zarejestrują zjawisko, które nie miało miejsca przez ostatnich kilka milionów lat. Dzienna koncentracja dwutlenku węgla w powietrzu przekroczy granicę 400 ppm (części na milion). Najnowszy odczyt na Mauna Loa wskazuje na poziom 399,50 ppm. Punkt pomiarowy na Mauna Loa jest szczególny, badania poziomu CO2 są tam wykonywane od 1958 roku - dłużej niż w jakimkolwiek innym miejscu na Ziemi. Czas by zastanowić się nad tym, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy, mówi Ralph Keeling, geochemik ze Scripps Institution of Oceanography, który nadzoruje pomiary na Mauna Loa. Zapis uzyskanych tam wyników to tzw. krzywa Keelinga. Nazwana tak na cześć Charlesa Keelinga, ojca Ralpha, który rozpoczął pomiary. Gdy w 1958 roku Charles Keeling uruchomił urządzenia, wykazały one, że ilość CO2 w powietrzu wynosi 316 ppm, czyli niewiele więcej niż 280 ppm z okresu sprzed rewolucji przemysłowej. Od tamtej pory ilość dwutlenku węgla bardzo szybko rośnie. Co gorsza, zwiększa się też ilość innych gazów cieplarnianych. W przeliczeniu na ekwiwalent CO2 ich łączny poziom wynosi już 478 ppm. Naukowcy z Global Carbon Project obliczają, że w samym tylko 2011 roku ludzkość wyemitowała do atmosfery około 10,4 miliarda ton węgla. Około połowa z tego została zaabsorbowana m.in. przez oceany i rośliny. Reszta pozostaje w powietrzu zwiększając koncentrację CO2. Na szczęście okazuje się, że jak na razie natura jest w stanie dotrzymać człowiekowi kroku i jej zdolność do wchłaniania CO2 z atmosfery rośnie. Uczeni podejrzewają jednak, że w pewnym momencie dobra passa się skończy. Wówczas odsetek wchłanianego węgla będzie spadał i coraz więcej będzie pozostawało go w atmosferze. Pojawiły się już pierwsze badania sugerujące, że mechanizmy wchłaniania węgla zaczynają się zatykać. Jednak nie wszyscy naukowcy zgadzają się z płynącymi z nich wnioskami. Wydanie ostatecznego werdyktu w tej sprawie jest bardzo trudne z powodu braku badań na odpowiednio szeroką skalę. Największą siecią pomiarową dysponuje amerykańska Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA), która ostatnio - z powodu cięć budżetowych - zamknęła 12 punków pomiarowych. Przekroczenie poziomu 400 ppm średniej rocznej koncentracji CO2 jest spodziewane w 2016 roku.
  12. Brytyjscy i singapurscy naukowcy zauważyli, że nowy lek, który powoli uwalnia siarkowodór (H2S), skutecznie zmniejsza stan zapalny i opuchliznę stawów. H2S jest postrzegany głównie przez pryzmat toksyczności i zanieczyszczania środowiska, tymczasem, jak podkreśla prof. Matt Whiteman z Uniwersytetu w Exeter, ostatnio wykazano, że w organizmach ludzi i zwierząt za jego produkcję odpowiadają wyspecjalizowane zestawy enzymów. Czemu miałoby się tak dziać, gdybyśmy nie odnosili z tego żadnych korzyści? Nasze badanie zademonstrowało, że kluczem do terapeutycznych właściwości siarkowodoru jest wolne wydzielanie, które naśladuje produkcję własną ciała. Wcześniej zespół Whitemana odkrył, że w stawach pacjentów z chorobami narządu ruchu, np. reumatoidalnym zapaleniem stawów (RZS), występuje nawet 4-krotnie wyższe stężenie H2S. Co ciekawe, większe stężenia siarkowodoru silnie korelują z mniejszą liczbą komórek zapalnych w stawie. Podczas dalszych studiów stwierdzono, że rola H2S polega na zwalczaniu stanu zapalnego, opuchlizny i degeneracji stawów. Tworząc model zapalenia stawów, akademicy posłużyli się hodowlami pierwszorzędowymi (komórek pobranych bezpośrednio z organizmu). W RZS pewne komórki za szybko się namnażają i wydzielają substancje prowadzące do zapalenia tkanki, opuchlizny oraz degeneracji stawu. Podczas eksperymentów molekuła uwalniająca H2S zapobiegała sekrecji, hamowała też aktywność kilku enzymów prozapalnych. Dr Mark E. Wood z Uniwersytetu w Exeter ujawnia, że obecnie grupa analizuje możliwości kilku innych efektywnych donorów H2S. Wielu pacjentów z zapaleniem stawów nie reaguje dobrze na obecnie dostępne terapie albo cierpi z powodu skutków ubocznych leków. Mamy nadzieję, że substancje uwalniające H2S [...] okażą się skuteczne i dobrze tolerowalne - podsumowuje dr Julie Keeble z King's College London.
  13. Naukowcy z Uniwersytetu w Helsinkach zidentyfikowali kolejny naturalny mechanizm przyczyniający się do ochładzania klimatu. Okazało się, że wraz ze wzrostem temperatury rośliny emitują coraz więcej areozoli. A te w większości schładzają planetę. Wpływ areozoli na klimat to jedna z największych niewiadomych w modelach klimatycznych - mówi Pauli Paasonen z Helsinek. Areozole przyczyniają się do formowania chmur, które ochładzają powierzchnię Ziemi. Niestety, bardzo trudno jest dokładnie ocenić ich wpływ na klimat. Z badań Paasonena i jego zespołu wynika jednak, że w miarę ocieplania się klimatu będzie rosła ilość areozoli w powietrzu, co w pewnym stopniu powinno spowalniać ocieplenie. Naukowcy od dawna podejrzewali, że rośliny zwiększają produkcję areozoli wraz ze wzrostem temperatury. Dopiero jednak Paasonenowi udało się wykazać, że można mówić nie tylko o lokalnym, ale kontynentalnym wpływie tych areozoli. Oczywiście areozole te nie powstrzymają globalnego ocieplenia. W końcu, aby ich liczba się zwiększyła, musi być coraz cieplej i cieplej. Jednak jak uważają fińscy uczeni, obecne prognozy dotyczące ocieplenia należy, właśnie z powodu zwiększonej produkcji areozoli przez rośliny, zmniejszyć o około 1 stopień Celsjusza.
  14. Inżynierowie z Brigham and Women's Hospital (BWH) uzyskali sztuczną tkankę serca, która dobrze naśladuje oryginał pod względem funkcji i właściwości mechanicznych. Podczas prac Amerykanie wykorzystali tropoelastynę, białko, z którego w ludzkim organizmie powstaje elastyna. Aby móc naprawić mięsień sercowy, trzeba dysponować materiałem, który zastąpi naturalne składniki ludzkiej tkanki i będzie elastyczny. Istotne również, by sprzyjał on przywieraniu i wzrostowi komórek. Zespół Nasim Annabi umieszczał roztwór metakrylatu tropoelastyny(MeTro) na szkiełku podstawowym i za pomocą pieczątki z poli(dimetylosiloksanu) oraz promieniowania UV odciskał na nim mikrowzór. Fotozszywany (ang. photocrosslinked) hydrożel był bardzo elastyczny, wystarczyło więc jeszcze zaszczepić go kardiomiocytami. Żele z mikrowzorami tworzą elastyczną podstawę mechaniczną dla naturalnej tkanki serca. Zademonstrowano, że sprzyjają one przyczepianiu się, rozprzestrzenianiu, rozmieszczaniu, [właściwemu] działaniu i komunikowaniu kardiomiocytów - podkreśla Annabi. Hydrożele MeTro wspierają też synchroniczne kurczenie się kardiomiocytów w odpowiedzi na elektrostymulację. Wg badaczy z BWH, żel MeTro usprawni badania nad zachowaniem komórek serca. Być może uda się nawet stworzyć bardziej złożone wersje 3D tego narządu z naczyniami.
  15. Podczas antypirackiej rozprawy sądowej w Finlandii wyszło na jaw, że przedstawiciel MPAA manipulował przy dowodach i nie poinformował o tym obrony. Policja wszczęła wobec tego śledztwo w sprawie fałszowania dowodów. Wspomniana sprawa dotyczyła serwerów rozpowszechniającej nielegalne oprogramowanie grupy Angel Falls. Gdy na sali występował śledczy z IFPI (Międzynarodowa Federacja Przemysłu Fonograficznego), który prezentował wideo z prowadzonego śledztwa, obrona zwróciła uwagę, że widoczna na filmie nazwa użytkownika logującego się na serwery Angel Falls jest różna od nazwy w logach serwera. Przedstawiciele IFPI przyznali, że przy zbieraniu dowodów był również obecny wysoki rangą pracownik MPAA. Śledczy z IFPI odmówili podania jego prawdziwego nazwiska. Wyjaśnili jednak, że to właśnie on, chcąc ukryć tożsamość pracownika MPAA zbierającego pod przykryciem dowody przeciwko piratom, zmienił logi serwera. O działaniach takich powinna zostać poinformowana obrona oskarżonych. Jednak nie otrzymała ona takiej informacji. W związku z tym policja wszczęła śledztwo dotyczące fałszowania dowodów. Znaleziono już 10 zmian w plikach. Sprawa przeciwko Angel Falls nie zakończyła się po myśli IFPI i MPAA. Dwóch oskarżonych zostało oczyszczonych z zarzutów, a pozostałych czterech otrzymało wyroki w zawieszeniu. Mają też zapłacić 45 000 euro odszkodowania. MPAA i IFPI domagały się 6 milionów euro.
  16. W ubiegłym roku Chiny stały się, po raz pierwszy w historii, największym rynkiem pecetów. W ciągu 12 miesięcy na rynek Państwa Środka dostarczono 69 milionów komputerów osobistych. To o 3 miliony więcej niż trafiło do USA. Zdaniem firmy IHS w bieżącym roku chiński rynek jeszcze nieco się zwiększy. Chiński rynek jest odmienny nie tylko od amerykańskiego, ale od rynków większości państw. Na całym świecie wyraźnie widać odchodzenie od stacjonarnych pecetów (36% sprzedaży) na rzecz notebooków (64% sprzedaży). Tymczasem w Chinach klienci kupują tyle samo komputerów stacjonarnych co przenośnych. Równy udział maszyn stacjonarnych i notebooków jest czymś niezwykłym, gdyż konsumenci na całym świecie raczej wolą mobilne pecety od stacjonarnych - stwierdził analityk Peter Lin. Taka a nie inna sytuacja w Chinach jest spowodowana dużym znaczeniem rynku wiejskiego. Mieszkańcy prowincji wolą pecety od notebooków. Różnice pomiędzy Chinami a resztą świata widać też i w tym, że połowę komputerów w Państwie Środka kupują przedsiębiorstwa. Tymczasem na świecie to klienci indywidualni nabywają 65% pecetów.
  17. Dotąd biomarkery schizofrenii można było wykryć w mózgach pacjentów dopiero podczas autopsji. Stawiając diagnozę, lekarze polegali więc na testach psychologicznych oraz wywiadach. Ponieważ izraelsko-amerykański zespół stwierdził ostatnio, że w neuronach węchowych schizofreników występuje podwyższony poziom mikroRNA-382, specjaliści sądzą, że uda się przyspieszyć moment wykrycia choroby i wdrożenia terapii. Na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa pobrano neurony węchowe osób ze stwierdzoną schizofrenią i ludzi zdrowych. Później próbki zbadano w laboratorium doktora Noama Shomrona z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Izraelczycy skupili się na mikroRNA - jednoniciowych cząsteczkach RNA regulujących ekspresję genów. Okazało się, że w porównaniu do grupy kontrolnej, u chorych występował podwyższony poziom mikroRNA-382. Naukowcy zauważyli, że poziom mikroRNA-382 był podwyższony w hodowanych komórkach węchowych schizofreników oraz w neuronach nabłonka węchowego, zgromadzonych dzięki laserowemu pozyskiwaniu mikroskrawków (LCM). Jak tłumaczy Shomron, prace zaczęły się od zawężenia mikroRNA do zestawu o odmiennej ekspresji. Później u schizofreników wykryto większe stężenie mikroRNA-382. Dalsze badania wykazały, że kontroluje ono geny związane z neurogenezą. FGFR1 i SPRY4 wpływają na szlak sygnałowy czynnika wzrostu fibroblastów (FGF), co sugeruje, na jakiej drodze dochodzi do zaburzenia rozwoju mózgu. Ponieważ próbki pobiera się ambulatoryjnie w znieczuleniu miejscowym, a profil mikroRNA jest gotowy już po paru godzinach, metodę można łatwo przekształcić w stosunkowo prosty i dokładny test diagnostyczny. Dr Shomron zaznacza, że trzeba jeszcze sprawdzić, czy poziom mikroRNA-382 wzrasta, nim symptomy choroby staną się widoczne, czy najpierw rozwija pełnoobjawowa schizofrenia.
  18. Europejska Agencja Kosmiczna poinformowała o zakończeniu misji Obserwatorium Kosmicznego Herschela. Największy w dziejach kosmiczny teleskop pracujący w paśmie podczerwieni przestał działać z powodu wyczerpania się zapasów helu. Herschel został wystrzelony w przestrzeń kosmiczną 14 maja 2009 roku. Na pokładzie miał 2300 litrów ciekłego helu, który służył do schładzania jego instrumentów do temperatury bliskiej zeru absolutnemu. Hel powoli odparowywał. Wczoraj po południu ostatecznie potwierdzono, że nadszedł kres pracy teleskopu. Podczas codziennej sesji komunikacyjnej prowadzonej przez stację naziemną na zachodzie Australii zauważono wzrost temperatury wszystkich instrumentów Herschela. Przez 4 lata pracy teleskop dokonał ponad 35 000 obserwacji, pracował przez ponad 25 000 godzin, a uzyskane przezeń dane zostąły wykorzystane w około 600 programach naukowych. KopalniaWiedzy niejednokrotnie informowała o pracy Herschela. Teleskop odkrył m.in. symbol nieskończoności w naszej galaktyce, pasy asteroid w pobliskich systemach planetarnych, zauważył, że czerwony nadolbrzym Betelgeza idzie na czołowe zderzenie ze ścianą pyłu, a przeprowadzone przezeń badania komety Hartley 2 wzmacniają teorię o kosmicznym pochodzeniu ziemskiej wody.
  19. Japońska firma Sakakibara Kikai zaprezentowała robota dla dzieci o wiele mówiącej nazwie Cyklop (Cyclops). Co prawda maszyna o wysokości 182 cm rzeczywiście postrzega świat tylko jednym kamerowym okiem, ale w żadnym razie nie upośledza to jej sterowności. Siedzący w kokpicie użytkownik z łatwością przemieszcza się w wybranym przez siebie kierunku, może też poruszać ramionami pojazdu. Cyklop to młodszy brat Landwalkera tej samej firmy. Robot dla dorosłych był jednak prawie 2 razy wyższy (mierzył ok. 335 cm) i dysponował o wiele większą mocą. Wymagało to zasilania benzynowego, podczas gdy Cyklopowi wystarczy akumulator. Na razie Sakakibara Kikai tylko zaznajamia przyszłych klientów z maszyną, nie wspominając w ogóle o pieniądzach, ale na podstawie cen poprzedniego produktu dla nastoletnich operatorów eksperci szacują, że za Cyklopa trzeba będzie zapłacić ok. 20 tys. dolarów.
  20. Ludzie doświadczają sezonowej choroby afektywnej zimą, kiedy dni są bardzo krótkie, a szczury stają się bardziej depresyjne i niespokojne, gdy dni się wydłużają. Podczas tygodniowego eksperymentu zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego wyodrębnił 2 grupy dorosłych szczurów. Jedna przez 19 godzin na dobę przebywała w ciemności (światło włączano na zaledwie 5 godzin). W przypadku 2. zastosowano odwrotny schemat: 19-godzinne oświetlanie i 5-godzinne zaciemnienie. Udowodniono, że zwierzęta spędzające gros czasu w ciemności miały więcej neuronów wytwarzających nagradzającą dopaminę. Podczas testów behawioralnych grupa ta była mniej zestresowana i niespokojna. W podwzgórzu szczurów poddanych 19-godzinnemu oświetlaniu zidentyfikowano za to więcej interneuronów somatostatynoergicznych (podczas badań gryzonie okazały się bardziej zdenerwowane i zalęknione). My jesteśmy gatunkiem dziennym, szczury nocnym. Z tego powodu dla szczurów źródłem silniejszego stresu będzie dłuższy dzień, a dla nas dłuższa noc - wyjaśnia prof. Nicholas Spitzer. Amerykanie sądzą, że gdy ewoluowaliśmy od szczurów do ludzi, na pewnym etapie tej długiej drogi musiało nastąpić dostosowanie obwodów mózgowych - reagując na tę samą proporcję światła i ciemności, przestawiliśmy się na inny profil neuroprzekaźników. Zespół z San Diego zauważył, że przejścia od syntezy dopaminy do uwalniania somatostatyny i na odwrót nie można tłumaczyć powstawaniem nowych neuronów. Te same komórki nerwowe są po prostu w stanie wytwarzać i wydzielać 2 różne neuroprzekaźniki. Na razie naukowcy nie wiedzą, jak działa przełącznik neuroprzekaźnikowy. Nie mają też pojęcia, jaki stosunek światła do ciemności wyzwala zmianę w chemii mózgu. Rodzi się też pytanie, czy gdy zestresuje się zwierzę, nie manipulując fotoperiodem, doprowadzi to do przekształcenia tożsamości neuroprzekaźnikowej. Mimo wielu nadal otwartych pytań, naukowcy sądzą, że za pomocą opisanego mechanizmu można by dostarczać dopaminę pacjentom z chorobą Parkinsona (w jej przebiegu dochodzi do degeneracji wytwarzających dopaminę neuronów istoty czarnej).
  21. To nadzwyczejne, że Kerma rozkwitała, gromadziła bogactwa, produkowała wspaniałe wyroby rzemieślnicze w tym samym czasie, gdy zamieszkujący północ ich rywale z Egiptu zmagali się z problemami przyrodnoczymi, społecznymi i politycznymi. Dotychczas nie wiedzieliśmy, dlaczego tak się działo, ale dzięki naszym pracom w Sudaniu udało się rozwiązać tę zagadkę - powiedział profesor Jamie Woodward z University of Manchester. Przed 4200 lat Egipt nawiedziła katastrofalna trwająca 30 lat susza, która wywołała chaos trwający co najmniej stulecie. W tym samym czasie poważne problemy spowodowane przez suszę przeżywały też inne wielkie cywilazacje starożytności. A Kerma, położona na terenie dzisiejszego północnego Sudanu, rozkwitała. Teraz z artykułu Reach-scale river dynamics moderate the impact of rapid Holocene climate change on floodwater farming in the desert Nile dowiadujemy się, jaka tajemnica tkwiła za sukcesem Kermy. Związek pomiędzy zmianami klimatycznymi, a rozwojem starożytnych cywilizacji położonych wzdłuż brzegów rzek jest słabo rozumiany, gdyż brak odpowiednich metod kontroli datowania uniemożliwiał zintegrowanie danych archeologicznych, klimatycznych i danych o wylewach rzek - stwierdził profesor Mark Macklin z University of Aberystwyth. Zespół Macklina i Woodwarda szczegółowo przebadał wyschnięte kanały, znajdujące się obecnie w odległości 20 kilometrów od łożyska Nilu. Po raz pierwszy udało się określić daty poszczególnych wylewów Nilu. Uczeni stwierdzili, że przez 1000 lat (w latach 2500 - 1500 przed Chrystusem) Kerma znajdowała się w obszarze, który można porównać z ekosferą pozasłonecznych systemów planetarnych. Pomimo zmian klimatycznych, które ciężko doświadczały inne cywilizacje, Nil zapewniał Kermie dobrobyt. Rzeka wylewała na tyle obficie, że nawadniała pola, ale jej poziom nigdy nie podnosił się na tyle, by niszczyć osady ludzkie. Rzeka przyczyniła się też do końca Kermy. Istniejące 1000 lat państwo zostało w końcu dostknięte poważną suszą, a Egipcjanie, których kłopoty w międzyczasie się skończyły, dokonali inwazji na południowego sąsiada. Sukces Kermy nie zależał tylko i wyłącznie od Nilu. Ważną rolę w gospodarce królestwa odgrywała też hodowla zwierząt, która jest mniej uzależniona od zmian w zasięgu wylewów, pozwala na większą mobilność i lepsze radzenie sobie ze zmianami klimatycznymi.
  22. Facebook traci użytkowników. Ich liczba na najważniejszych rynkach regularnie spada. Jak twierdzi firma analityczna SocialBakers, w ciągu ostatniego miesiąca Facebooka odwiedziło o 6 milionów mniej Amerykanów (spadek o 4%) i 1,5 miliona mniej Brytyjczyków (spadek o 4,5%). W ciągu ostatnich 6 miesięcy liczba regularnie logujących się obywateli USA zmniejszyła się o 9 milionów, a obywateli Wielkiej Brytanii o 2 miliony. Coraz mniej osób loguje się też z Kanady, Hiszpanii, Japonii, Francji i Niemiec. Sytuację ratuje Ameryka Południowa, gdzie Facebook szybko zdobywa popularność. W ciągu ostatniego miesiąca liczba nowych użytkowników z Brazylii zwiększyła się o 6%, dochodząc już do 70 milionów. Oczywistym jest jednak, że dla firmy znacznie bardziej cenniejsi sią użytkownicy z USA, Europy czy Japonii niż z mniej zasobni internauci z Brazylii.
  23. Dzięki rzadkim Gram-ujemnym bakteriom Gloeobacter violaceus, które występują tylko na wapiennych skałach szwajcarskich Alp, naukowcy zorientowali się, jak alkohol wpływa na kluczowe białko mózgu. Teraz, kiedy zidentyfikowaliśmy kluczowe białko [bramkowany ligandem kanał jonowy] i wiemy, jak jest zbudowane, możemy myśleć o opracowaniu leku, który blokowałby miejsce wiązania - opowiada prof. Adron Harris z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin. Harris podkreśla, że już od jakiegoś czasu podejrzewano, że takie kanały jonowe mogą być ważnym miejscem wiązania etanolu, ale ponieważ nie udawało się ich dobrze skrystalizować, nie można było użyć rentgenografii strukturalnej do określenia budowy przy braku i w obecności alkoholu. Do przełomu doszło, gdy zespół Marka Delarue'a z Instytutu Pasteura opisał genom sinicy G. violaceus. Francuzi wpadli wtedy na trop sekwencji białkowej, która była uderzająco podobna do sekwencji grupy bramkowanych ligandem kanałów jonowych z ludzkiego mózgu. Widząc, że koledzy po fachu poradzili sobie z krystalizacją, Harris niezwłocznie nawiązał z nimi współpracę. Amerykanie zmienili w bakterii jeden aminokwas, przez co stała się ona wrażliwa na etanol. Później skrystalizowano obie postaci: oryginalną i zmutowaną. Wszystko potwierdzało, że [przezbłonowa] przestrzeń, z którą wiąże się alkohol, jest ważna. Nie odpowiada za wszystkie skutki działania etanolu, ale spełnia istotną rolę w przypadku wielu z nich, włączając w to pewne aspekty nagradzające i awersyjne. Okazało się, że etanol dociera do przestrzeni między podjednostkami kanału i stabilizuje go w pozycji otwartej. Harris chce sprawdzić, jak zmiany w kluczowym białku wpłyną na zachowanie myszy spożywających alkohol. Akademicy mają również nadzieję, że uda się zidentyfikować inne ważne białka z tej samej rodziny kanałów jonowych.
  24. LG zaczęło zbierać w Korei Południowej zamówienia na 55-celowe telewizory OLED z wygiętym ekranem. Urządzenie Curved OLED TV (55EA9800) będzie dostarczane klientom od maja. Cena telewizora to 15 milionów wonów (około 13 500 USD). LG wierzy, że dzięki nowej ofercie zdobędzie przewagę na rynku OLED. Analitycy przewidują, że do roku 2016 klienci na całym świecie kupią 7 milionów telewizorów OLED. Nasz Curved OLED TV to dowód, iż LG jest niekwestionowanym liderem na rynku wyświetlaczy nowej generacji - stwierdził Havis Kwon, prezes LG Home Entertainment Company. Firma zapewnia, że dzięki zagiętemu wyświetlaczowi użytkownik będzie mógł cieszyć się obrazem o jakości podobnej do standardu IMAX. Grubość zagiętego wyświetlacza wynosi jedynie 4,3 milimetra, a całe urządzenie waży 17 kilogramów. Realistyczny obraz tworzony jest przez technologię Four-Color Pixel, w której oprócz konwencjonalnych pikseli RGB występuje też biały subpiksel.
  25. Naukowcy z University of Colorado Boulder ustalili, że wymuszona aktywność fizyczna zmniejsza lęk i depresyjność równie skutecznie, co ruch podejmowany dobrowolnie. Wcześniejsze badania wykazały, że osoby, które ćwiczą, są lepiej chronione przed skutkami stresu. Wiadomo też, że wewnętrzne poczucie umiejscowienia kontroli korzystnie wpływa na zdrowie psychiczne. Mając to wszystko na uwadze, psycholodzy zastanawiali się, czy u kogoś zmuszonego do ruchu (a więc częściowo pozbawionego wpływu na własne życie) nadal będzie widać prozdrowotny wpływ ćwiczeń. Czy u sportowców z różnych grup wiekowych i pacjentów z zaleconą zmianą trybu życia, gdzie ruch jest koniecznością, pojawią się jakieś korzystne zmiany w zakresie stanu psychicznego? To pewne, że ruch z musu będzie się wiązać z poprawą [...] wskaźników fizjologicznych, co jednak z oddziaływaniem na lęk i depresyjność? - dywagował prof. Benjamin Greenwood. By znaleźć odpowiedź na to pytanie, Amerykanie zaprojektowali 6-tygodniowy eksperyment ze szczurami. Ze zwierząt utworzono 2 grupy: nieaktywną kontrolną i biegającą w kołowrotku. Tę ostatnią podzielono dodatkowo na 2 podgrupy, które co prawda poruszały się mniej więcej w tym samym zakresie, ale jedna robiła to z własnej woli, a druga musiała korzystać z mechanicznego kołowrotka. Po 6 tyg. gryzonie wystawiano na oddziaływanie stresora. Nazajutrz naukowcy oceniali poziom lęku (mierzono czas zastygania w bezruchu w sytuacji przypominającej spotkanie ze stresorem). Im dłużej zwierzę się nie ruszało, tym większy resztkowy niepokój z poprzedniej doby. Dla porównania sprawdzano, jak reagują szczury niezastraszane dzień wcześniej. Odporność na stres i lęk rozwijała się bez względu na to, czy szczury same decydowały, że chcą biegać, czy je do tego zmuszano. Przez to przedstawiciele obu aktywnych grup zawsze zastygali w bezruchu na krócej niż gryzonie prowadzące "siedzący" tryb życia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...