Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37591
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    246

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Szczurzy mózg może pamiętać zapachy, z którymi zetknął się podczas znieczulenia ogólnego. W ramach eksperymentu 107 szczurów losowano do 12 różnych paradygmatów znieczulenia i ekspozycji na zapach. Niektóre stykały się z tą samą wonią podczas i po znieczuleniu, części przed uśpieniem podawano powietrze, a po zapach, niektórym prezentowano znane, innym nowe zapachy, grupa kontrolna nie miała zaś do czynienia z żadnymi woniami. Gdy zwierzęta nie znajdowały się już pod wpływem anestetyku, oceniano ich pamięć zapachową. W tym celu obserwowano zachowanie: poszukiwanie ukrytych zapachów czy interakcje z zapachowymi kulkami. W kolejnym etapie badań zespół doktora Yana Xu ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Pittsburghu zauważył, że choć nic w zachowaniu szczurów nie sugerowało, że pamiętają one o kontakcie z zapachem w czasie znieczulenia, zmiany w tkance mózgowej (imprinting) świadczyły o czymś przeciwnym. Fakt, że znieczulony mózg może odbierać informację czuciową - i zarówno w czasie narkozy, jak i po niej rozróżniać, czy informacja jest nowa, czy znana, nawet jeśli ktoś nie pamięta samego kontaktu - sugeruje potrzebę ponownej oceny sposobu pomiaru [...] głębokości znieczulenia - podsumowuje Xu. « powrót do artykułu
  2. American Academy for the Advancement of Science (AAAS) opublikowała raport pt. „What We Know”. Czytamy w nim, że w środowisku naukowym pogląd co do tego, że mamy do czynienia z ociepleniem klimatu spowodowanym przez człowieka jest równie rozpowszechniony, jak pogląd, że palenie tytoniu powoduje nowotwory. Badanie opinii publicznej pokazują, że ponad połowa Amerykanów wciąż uważa, że w środowisku naukowym toczy się dyskusja do co istnienia zmian klimatycznych oraz czy są one spowodowane przez człowieka - mówi James McCarthy, oceanograf z Uniwersytetu Harvarda i jeden z szefów grupy, która przygotowała raport. Jego autorzy mają nadzieję, że publikacja raportu przez prestiżową organizację – AAAS jest wydawcą Science – w stworzeniu którego uczestniczyli poważani naukowcy, ułatwi dotarcie do opinii publicznej z informacją, że aż 97% specjalistów zajmujących się klimatem zgadza się z teorią o globalnym ociepleniu spowodowanym przez człowieka. Ludzie, którzy kwestionują osiągnięcia nauk o klimacie w zdecydowanej większości nie są naukowcami, a ci z nich, którzy są, mają zbyt małą wiedzę w dziedzinie, na temat której się wypowiadają - dodaje McCarthy. Raport niesie ze sobą trzy główne przesłania. Pierwsze, że mamy do czynienia z globalnym ociepleniem spowodowanym przez człowieka. Drugie, że ryzyka związane ze zmianami klimatu – takie jak gwałtowne zjawiska pogodowe czy szybkie topnienie pokryw lodowych i wzrost poziomu oceanów – wystąpią z dużym prawdopodobieństwem i mogą mieć dla nas opłakane skutki. Po trzecie, że im wcześniej zaczniemy zapobiegać ociepleniu, tym mniejsze będą ryzyka i koszty z nim związane. Jednocześnie w tym samym numerze Scientific American znany klimatolog Michael Mann zachęca do przeprowadzenia samodzielnych obliczeń dotyczących globalnego ocieplenia. Mann pisze, że z jego własnych i jego zespołu wyliczeń wynika, iż jeśli będziemy spalali paliwa kopalne w takim tempie jak dotychczas, to do roku 2036 ogrzejemy planetę o 2 stopnie Celsjusza w porównaniu z okresem sprzed epoki industrialnej. Granica 2 stopni jest przez wielu naukowców uważana za moment, w którym ocieplenie wpłynie negatywnie na wszelkie aspekty naszej cywilizacji – od źródeł żywności, poprzez ludzkie zdrowie po gospodarkę i bezpieczeństwo. W artykule Mann prezentuje wzór do obliczeń, jego opis oraz odnośniki do źródeł danych i kodu wykorzystywanego w programie MathLab. « powrót do artykułu
  3. Psi ośrodek nagrody (jądro ogoniaste) reaguje silniej na zapach znajomych ludzi niż na wonie znanych psów. W naszym eksperymencie dawcy woni nie byli fizycznie obecni. To oznacza, że reakcje psiego mózgu były wyzwalane przez coś odległego w czasie i przestrzeni. Wygląda więc na to, że w mózgach czworonogów występują mentalne reprezentacje właścicieli, które utrzymują się, gdy nie ma ich w pobliżu - podkreśla Gregory Berns z Emory University. Kiedy ludzie czują zapach perfum czy wody kolońskiej kochanej osoby, bywa, że występuje u nich natychmiastowa reakcja emocjonalna. "Nasz eksperyment może demonstrować ten sam proces u psów". Najnowsze badania Berns prowadził we współpracy z Andrew Brooksem (również z Emory University) i Markiem Spivakiem, właścicielem Comprehensive Pet Therapy. W eksperymencie wzięło udział 12 psów różnych ras. Wszystkie przeszły trening, by leżeć spokojnie w czasie funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI). Czworonogom prezentowano 5 zapachów, które pobrano rano za pomocą sterylnego patyczka z gazy. Jedna z próbek pochodziła od samego badanego, druga od nieznanego psa, trzecia od psa-domownika, czwarta od obcego człowieka, a piąta od człowieka mieszkającego razem z psem. Znane próbki ludzkiego zapachu pobrano od kogoś innego niż człowiek obecny przy badaniu. Psie zapachy pochodziły z okolic genitaliów/odbytu, a w przypadku ludzi robiono wymaz spod pachy. Ponieważ większość właścicieli/opiekunów obecnych przy eksperymencie stanowiły kobiety, gros znajomych woni pochodziło od ich mężów. Poprosiliśmy, by przed pobraniem próbki przez dobę nie kąpać się ani nie używać dezodorantu - opowiada Berns. Okazało się, że wszystkie zapachy wywoływały podobną reakcję w częściach mózgu związanych z powonieniem (w tym w opuszce węchowej). Reakcja jądra ogoniastego była jednak najsilniejsza dla zapachów znanych osób. Na drugim miejscu uplasowały się wonie znajomych psów. Silniejsza aktywacja jądra ogoniastego sugerowała, że psy nie tylko odróżniają znajome ludzkie zapachy od innych, ale i że mają z nimi pozytywne skojarzenia. Chociaż można by się spodziewać, że psy powinny być szczególnie dostrojone do woni innych psów, wydaje się, że reakcja nagrodowa jest zarezerwowana dla ich ludzi. W ramach przyszłych badań trzeba ustalić, czy ma to związek z jedzeniem, zabawą, wrodzonymi predyspozycjami genetycznymi czy czymś innym. Co ciekawe, w porównaniu do reszty, psy wyszkolone na opiekunów wykazywały silniejszą aktywację jądra ogoniastego w odpowiedzi na zapach znanego człowieka. Nie wiadomo, czy to kwestia genów, czy cecha wyeksponowana przez naukę. Planujemy kolejne badania, by stwierdzić, czy możemy wykorzystywać techniki obrazowania, by wybierać psy najlepsze do bycia pomocnikami osób niepełnosprawnych. « powrót do artykułu
  4. Podczas 45th Lunar and Planetery Science Conference w Teksasie przedstawiono najbardziej przekonujące dotychczas dowody na jednoczesne uderzenie w Ziemię dwóch asteroid, z których jedna była satelitą drugiej. Uczeni ustalili, że dwa sąsiadujące ze sobą kratery w Szwecji liczą tyle samo lat. Wiek obu oszacowano na około 458 milionów lat. Sceptycy są jednak ostrożni i twierdzą, że kratery mogły powstać w odstępach tygodni, miesięcy, a nawet lat i w takim przypadku nie ma mowy o podwójnym uderzeniu. Obecnie na Ziemi znajduje się wiele kraterów, które mogą być pozostałością po podwójnym uderzeniu. Doktro Jens Ormo i jego zespół badali kratery Lockne i Malingen. Leżą one w odległości 16 kilometrów od siebie. Większy, Lockne, ma średnicę około 7,5 kilometra. Średnica Malingena jest około 10-krotnie mniejsza. Do powstania podwójnych asteroidów dochodzi, gdy asteroida, pod wpływem efektu YORP, rozpada się, a jeden z fragmentów nie odlatuje, tylko zaczyna krążyć wokół pozostałości asteroidy. Niezwykła charakterystyka kraterów Lockne i Malingen została zauważona w połowie ubiegłego wieku, jednak dopiero w latach 90. stwierdzono, że Lockne to krater uderzeniowy. W ostatnich latach doktor Ormo wiercił się w Malingena na około 145 metrów i badał znajdujące się pod nim osady. Znalazł w nich kwarc szokowy, który powstaje w wyniku silnego uderzenia. Datowanie osadów pozwoliło zaś stwierdzić, że Malingen ma tyle samo lat – około 458 milionów – co Lockne. Doktor Gareth Collins z Imperial College London, który specjalizuje się w badaniu kraterów uderzeniowych, mówi: Jeśli nie jest się naocznym świadkiem takiego wydarzenia, to nie można udowodnić, że dwa położone obok siebie kratery powstały jednocześnie. Jednak w tym przypadku dowody są bardzo przekonujące. Ich bliskość oraz podobny wiek powodują, że prawdopodobnym jest, iż powstały w wyniku podwójnego uderzenia. Symulacje komputerowe wskazują, że asteroida, która utworzyła Lockne miała około 600 metrów średnicy, a ta, w wyniku uderzenia której powstał Malingen – około 250 metrów. Oba kratery znajdują się w odległości wskazującej, że mamy do czynienia z asteroidą i jej satelitą. Gdyby były bardziej oddalone hipotezę o podwójnym uderzeniu trzeba by wykluczyć, gdyż bardzie odległe kratery nie mogłyby powstał wskutek upadku grawitacyjnie powiązanych obiektów. Inne kratery, które mogły powstać w wyniku podwójnego upadku to m.in. Clearwater East i West w Kanadzie, Kamieńsk i Gusiew w Rosji czy Ries i Steinheim w Niemczech. « powrót do artykułu
  5. W ramach Projektu Lelek (Project Nightjar) 4 brytyjskie instytucje naukowe - Uniwersytety w Exeter i Cambridge, Sensory, Ecology & Evolution oraz Biotechnology and Biological Sciences Research Council (BBSRC) - pracują nad zagadnieniami dotyczącymi kamuflażu ptaków gniazdujących na ziemi, jego wpływu na przeżywalność i mechanizmów widzenia u różnych zwierząt (typów drapieżników). Bazując na tym, że ludzie postrzegają świat podobnie jak werwety (Chlorocebus pygerythrus), akademicy poprosili Dave'a Griffithsa z firmy FoAM Kernow o zaprojektowanie 2 gier online'owych. Zadaniem gracza jest znalezienie zakamuflowanych lelków śniadych (Caprimulgus pectoralis) lub jaj. W obu przypadkach na początku trzeba odpowiedzieć na kilka pytań, np. czy zgadzamy się na wykorzystanie uzyskanych wyników, czy wcześniej braliśmy udział w zabawie, w jakim przedziale mieści się nasz wiek i jakim drapieżnikiem chcemy być (zajmując się szukaniem ptaków, możemy być małpą albo mangustą; w zabawie z jajkami wybiera się między żenetą a werwetą). Później wyświetlają się kolejne zdjęcia, na których trzeba znaleźć ukrytego ptaka lub jaja (każdorazowo trzeba zdążyć przed upływem 30 s, można też wybrać przycisk: "Poddaję się"). Uczestnikom zabawy z jajem proponuje się dwa poziomy trudności. Badania terenowe są prowadzone w RPA i Zambii. Tam ptaki są fotografowane w naturalnym środowisku. Naukowcy identyfikują podstawowe rodzaje drapieżników i monitorują przeżywalność. Po powrocie do Wielkiej Brytanii wykorzystują zdjęcia do sporządzenia modelu systemu wzrokowego odpowiedniego drapieżnika. Za pomocą różnych metod przetwarzania wzrokowego właściwości jaj, piskląt i dorosłych ptaków porównuje się z cechami otoczenia. W ten sposób można ocenić poziom zakamuflowania. « powrót do artykułu
  6. Dzięki aparatom Lunar Reconnaissance Orbitera NASA stworzyła największą interaktywną mapę bieguna północnego Księżyca. Na mapie pokazano obszar wielkości 25% USA w rozdzielczości, w której jeden piksel odpowiada 2 metrom. Obraz stworzono z 10 581 zdjęć, a dzięki równomiernemu oświetleniu możliwe jest porównywanie różnych obszarów. To najnowszy przykład możliwości i efekt pięcioletniej pracy LRO - powiedział John Keller odpowiedzialny za stronę naukową projektu. Stworzenie tego obrazu kosztowało nas cztery lata pracy i wysiłek wielkiego zespołu ludzi. Dzięki temu dysponujemy niemal jednolitą mapą, która może dać odpowiedź na wiele pytań dręczących naukowców - stwierdził Mark Robinson z Arizona State University. Cały obraz składa się z niemal 867 miliardów pikseli. Gdyby stanowił jeden plik, do jego przechowywania potrzebne byłoby 3,3 terabajta pojemności. W rzeczywistości jest jednak podzielony na miliony małych, skompresowanych plików, dzięki czemu możliwe jest wygodne obsługiwanie go z poziomu przeglądarki internetowej. Mapę bieguna można obejrzeć na stronach projektu. « powrót do artykułu
  7. Biuro Rybołówstwa Jeziora Poyang Hu oferuje nagrodę dla ludzi, którzy pomogą uratować bezpłetwe morświny z rzeki Jangcy (Neophocaena asiaeorientalis asiaeorientalis). Jak poinformowały media, każdy, kto powiadomi o zranionym lub znajdującym się w niebezpieczeństwie zwierzęciu i weźmie udział w akcji ratunkowej przed przybyciem przedstawicieli władz, może liczyć na 300 juanów (ok. 49 dol.). Świadkowie, którzy zgłoszą śmierć morświna lub udzielą ważnych informacji, dostaną nieco mniej, bo 100 juanów. W połączonym kanałem z Jangcy Poyang Hu mieszka połowa populacji N. asiaeorientalis asiaeorientalis (szacuje się, że na wolności żyje zaledwie ok. 1000 osobników). W raporcie Ministerstwa Rolnictwa z zeszłego roku ujawniono, że od 2006 r. rokrocznie populacja morświnów zmniejsza się o 13,73%. Oznacza to, że proces zachodzi 2-krotnie szybciej niż przed 2006 r. Jeśli nic się nie zmieni, podgatunek wyginie w ciągu dekady. Specjaliści podkreślają, że ssakom szkodzą zanieczyszczenia i niski poziom wód. Kiedyś Poyang Hu było największym słodkowodnym jeziorem Chin, lecz przez budowę tamy i ostatnie susze jego rozmiary zmniejszyły się ponoć aż o ok. 95%. « powrót do artykułu
  8. NSA stworzyła system, który pozwala jej na przechwycenie treści wszystkich rozmów telefonicznych odbywających się na terenie wybranego kraju. Rozmowy takie mogą być przechowywane przez miesiąc. Odtworzenie i analiza rozmów nie wymaga wcześniejszego zidentyfikowania rozmówców. Jak donosi The Washington Post, powołując się na osoby znające dokumenty Edwarda Snowdena, program MYSTIC został uruchomiony w 2009 roku, a w 2011 roku po raz pierwszy użyto jego pełnych możliwości przeciwko innemu krajowi. Rozmowy są przechowywane przez miesiąc, a po tym czasie najstarsze z nich są stopniowo kasowane w miarę napływania nowych. Analitycy NSA przesłuchują jedynie ułamki procenta rozmów, jednak nadal jest to olbrzymia liczba. Każdego miesiąca miliony fragmentów takich rozmów są wybierane przez analityków i wysyłane w miejsce, w których są przetwarzane i długoterminowo przechowywane. The Washington Post zaznacza w swoim tekście, że na żądanie urzędników nie zdradza nazw krajów, wobec których USA stosują MYSTIC. Istnienie takiego programu może być zaskoczeniem. Dotychczas żaden inny projekt NSA nie był w stanie przechwycić 100% komunikacji telefonicznej. Wypowiadający się dla mediów eksperci mówili czasami, że istnienie takiego programu byłoby z punktu widzenia NSA pożądane, jednak to raczej odległa przyszłość. Okazuje się, że to teraźniejszość. Jako, że MYSTIC przechwytuje wszystkie rozmowy, to zdecydowana większość zapisanych przezeń danych jest dla NSA bezwartościowa. Jednak sam program ma olbrzymią wartość. Przyznała to pośrednio Caitlin Hayden, rzecznik prasowa National Security Council. Nie chciała ona wypowiadać się o konkretnych działaniach, ale mówiąc ogólnie, stwierdziła, że nowe zagrożenia są często ukryte w wielkich i złożonych systemach współczesnej globalnej komunikacji, zatem Stany Zjednoczone muszą w pewnych okolicznościach masowo zbierać dane wywiadowcze, by zidentyfikować te zagrożenia. Wchodzący w skład MYSTIC moduł RETRO, który umożliwia przechowywanie i odtwarzanie rozmów, powstał w 2011 roku właśnie na potrzeby podsłuchiwania pierwszego kraju, przeciwko któremu użyto MYSTIC. Jednak z dokumentów Snowdena wynika, że w tajnym budżecie wywiadowczym zapisano na ubiegły rok wydatki związane z użyciem MYSTIC przeciwko 5 kolejnym państwom, a w październiku 2013 roku prawdopodobnie dodano to tej listy jeszcze jeden kraj. Z dokumentów budżetowych nie wiadomo, czy NSA podjęła już konkretne działania czy też są to plany. Rozmowy telefoniczne są znacznie trudniejsze w przetwarzaniu, analizowaniu i przechowywaniu niż komunikacja za pomocą komputerów. Już w pierwszym roku działania MYSTIC jeden z oficerów zauważył, że dawno przekroczył on już możliwości infrastruktury do przetwarzania i przesyłania. Pojemność infrastruktury stanowi poważne ograniczenie dla wielu programów NSA. Dlatego też agencja szybko rozbudowuje infrastrukturę, ma zamiar wykorzystywać chmury obliczeniowe i buduje gigantyczne centrum bazodanowe w stanie Utah. MYSTIC wydaje się, w przeciwieństwie do wielu innych służących masowemu zbieraniu danych, narzędziem rzeczywiście spełniającym swoje zadania. Po pierwsze, zbiera dane niemożliwe do uzyskania tradycyjnymi metodami wymagającymi wcześniejszego rozpoznania i zidentyfikowania podsłuchiwanych. Po drugie, dzięki możliwości przechowywania rozmów, pozwala na tworzenie historii celu, zarówno tego o czym i z kim rozmawia, jak i gdzie przebywa. W dokumentach Snowdena pojawiają się wyniki analiz wykonanych dzięki MYSTIC. Są tam nazwiska, daty, lokalizacje oraz fragmenty przechwyconych rozmów. Ujawnienie istnienia programu MYSTIC zadaje kłam niedawnym stwierdzeniom prezydenta Obamy. Przed dwoma miesiącami, 17 stycznia, prezydent publicznie zapewniał, że USA nie szpiegują osób, które nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Afera związana z dokumentami ujawnianymi przez Snowdena pokazuje też, jak bardzo ograniczono w USA prawa obywatelskie. Jeszcze na początku lat 90. amerykańskie agencje wywiadowcze praktycznie nie przechwytywały rozmów prowadzonych przez Amerykanów na terenie ich kraju. Wyjątkiem była sytuacja, gdy obywatel USA kontaktował się z agentem obcego wywiadu. Obecnie Amerykanie zgadzają się na masowe podsłuchiwanie ich przez władze. Postępowanie takie stało się niemalże oficjalną praktyką. Niedawno niezależna grupa powołana przy Białym Domu rekomendowała prezydentowi zmianę polityki wywiadowczej USA i zalecała, by wszelka komunikacja obywateli Stanów Zjednoczonych przechwycona przypadkiem przez agencje wywiadowcze była natychmiast usuwana z baz danych. Prezydent Obama nie zgodził się na takie zmiany. « powrót do artykułu
  9. Naukowcy nie od dzisiaj wiedzą, że dieta o bardzo ograniczonej ilości kalorii zmniejsza liczbę chorób związanych ze starzeniem się i wydłuża życie. Takie zjawisko obserwowaliśmy w laboratoriach na całym świecie. Dotyczyło ono najróżniejszych gatunków, od drożdży, poprzez muszki owocówki po myszy. Istnieją nawet pewne dowody, że może to dotyczyć też naczelnych - mówi doktor Margo Adler z australijskiego Uniwersytetu Nowej Południowej Walii (UNSW). Zwykle zjawisko takie wyjaśnia się ewolucyjnym przystosowaniem do okresów głodu. Ma ono pomóc w przetrwaniu, gdy brakuje pożywienia. Jednak Australijczycy mają nową, niezwykłą teorię. Sądzimy, że wydłużenie życia spowodowane restrykcyjną dietą występuje tylko w laboratorium - mówi Adler. Zdaniem naukowców z antypodów zjawiska takiego raczej nie zaobserwujemy w naturze, gdyż ograniczenie dostępu do pożywienia wpływa negatywnie na układ odpornościowy oraz osłabia mięśnie, potrzebne do ucieczki przed drapieżnikiem. W przeciwieństwie do warunków, jakie panują w laboratoriach, na wolności większość zwierząt ginie w młodym wieku wskutek działań pasożytów i drapieżników. Ograniczenie ilości przyjmowanych kalorii może wydłużać życie zwierząt laboratoryjnych chroniąc je przed chorobami, ale mało prawdopodobne, by miało jakieś znaczenie dla dzikich zwierząt, które nie żyją na tyle długo, by choroby takie u nich wystąpiły - stwierdza Adler. Jednak to nie cała teoria uczonych UNSW. Ich zdaniem ograniczenie diety przyczynia się do szybszego odnawiania komórek i wydajniejszego działania mechanizmów naprawczych. Australijczycy uważają, że mechanizm taki wykształcił się po to, by zwierzęta mogły rozmnażać się w warunkach ograniczonego dostępu do pożywienia. Niejako przy okazji wydłuża to życie zwierząt laboratoryjnych, jednak głównym celem istnienia takiego mechanizmu jest właśnie zapewnienie gatunkowi zdolności do rozmnażania się. To właśnie jest najciekawszy aspekt tej sprawy. Wydłużenie życia może być efektem ubocznym ograniczonej diety, jeśli jednak lepiej zrozumiemy mechanizm z tym związany, to być może zapewnimy ludziom dłuższe, zdrowsze życie - stwierdza Adler. Niewykluczone na przykład, że w przyszłości powstaną leki pobudzające mechanizmy wymiany i naprawy komórkowej. « powrót do artykułu
  10. Po ulicach Tajpej jeździ zmodyfikowany rower Mobile Fab, który dzięki zamocowanej z przodu drukarce 3D przekształca plastikowe kubki i butelki w małe dzieła sztuki. Chcieliśmy zrobić coś, co przeciętnemu człowiekowi przybliżałoby zarówno recykling, jak i druk 3D - tłumaczy Kamm Kai-yu, współzałożyciel firmy Fabraft. Mobile Fab tnie plastik na paski, a następnie miele je na proszek. Operator wprowadza powstały w ten sposób toner do drukarki. Usługa jest darmowa, pod warunkiem że przyniesie się ze sobą "wsad". Na drukowany medalion do powieszenia np. na szprychach roweru trzeba poczekać parę godzin. Tajwańczycy zaznaczają, że dzięki ich wynalazkowi można otrzymać niemal każdą formę, ale medalion to standardowy produkt. Ozdoby da się wyprodukować wyłącznie z polipropylenu (ograniczenie wynika z tego, że każdy polimer ma inną temperaturę topnienia). Budujemy wszystko od podstaw, wykorzystując ściągane za darmo z Sieci projekty oraz instrukcje - tłumaczy Matteo Chen. Oczywiście oprogramowanie do obsługi Fabraftowej drukarki jest także opensource'owe. Młodzi projektanci podkreślają, że Mobile Fab cieszy się tak dużym zainteresowaniem, że już zaczęli rozważać budowę pokaźniejszej wersji z większą mocą. Mobile Fab został częściowo finansowany przez rząd, który w ramach przygotowania Tajpej do bycia Światową Stolicą Designu 2016 stara się wspierać miejscowe talenty. « powrót do artykułu
  11. Specjaliści z British Antarctic Survey i University of Reading poinformowali, że antarktyczny mech może powrócić dożycia po 1500 lat przebywania pod lodem. Dotychczas w wyniku eksperymentów udawało się stwierdzić, że zamrożony materiał roślinny może podjąć funkcje życiowe najwyżej po 20 latach od zamrożenia. Lepszy wynik osiągały jedynie mikroorganizmy. Odkrycie jest niezwykle ważne dla naszej wiedzy o ekosystemie Antarktyki i klimacie. Mchy to głowni producenci masy roślinnej na biegunach. Szczególnie ważne są na biegunie północnym, gdzie przechwytują duże ilości węgla. Jeśli mchy potrafią przetrwać pod lodem przez wiele wieków, to do ponownego zasiedlenia lądów odsłoniętych przez cofające się lodowce nie będą potrzebowały przemieszczania się na długie dystanse. Peter Convey z British Antarctic Survey i jego zespół zajmują się badaniem mchów, gdyż chcą w nich znaleźć informacje o dawnym klimacie. W banku mchu mają okazy sprzed 5-6 tysięcy lat. Ostatnio zaś pozyskali próbkę, w której nastrasza warstwa liczy sobie niemal 2000 lat. Ku ich olbrzymiemu zaskoczeniu mech, którego wiek oceniono na 1500 lat zaczął ponownie rosnąć. Niczego specjalnego nie zrobiliśmy. Pocięliśmy go tylko ostrożnie na plasterki - mówi Convey, zapewniając, że nie doszło do zanieczyszczenia próbek. Mech umieszczono następnie w inkubatorach, w których symulowana jest naturalna temperatura i warunki oświetleniowe. Mech powrócił do życia. Uczeni mają nadzieję, że mech może przetrwać pod lodem jeszcze dłużej. Jeśli udałoby się zdobyć dowody na to, że roślina jest w stanie przetrwać dziesiątki tysięcy lat pod lodem, wzbogacilibyśmy naszą wiedzę na temat odradzania się arktycznych ekosystemów pomiędzy okresami zlodowaceń. « powrót do artykułu
  12. Grupa naukowców z całego świata zaprezentowała na dorocznej Konferencji Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego w Dallas wyniki badań nad prozdrowotnym wpływem owsa, w tym nad występującymi wyłącznie w nim awentramidami (ang. avenanthramides, AVEs). Wg specjalistów, AVEs chronią serce. Choć dane wskazujące na znaczenie beta-glukanu owsa nadal utrzymują się w mocy, badania ujawniają, że prosercowe korzyści z jedzenia tego zboża mogą wykraczać poza włókna - podkreśla dr Shengmin Sang z North Carolina Agricultural and Technical State University, wskazując na znaczenie bioaktywnych AVEs. Dr Oliver Chen z Tufts University przedstawił wyniki demonstrujące, że przeciwutleniające i przeciwzapalne właściwości AVEs przyczyniają się do dobroczynnego oddziaływania owsa na układ sercowo-naczyniowy. Jego kolega z uczelni dr Mohsen Meydani stwierdził, że awentramidy, pochodne kwasów cynamonowych, hamują produkcję cytokin zapalnych, związanych z tworzeniem w naczyniach tzw. pasm tłuszczowych (ang. fatty streak). Pozostali prelegenci mówili m.in. o wynikach studiów nad wpływem przetwarzania owsa na odpowiedź glikemiczną i skład bioaktywny czy o drogach, za pośrednictwem których owies może poprawić kontrolę poziomu glukozy i metabolizm lipidów. « powrót do artykułu
  13. W Sudanie nad brzegiem Nilu znaleziono szkielet mężczyzny, który chorował na raka. Mężczyzna zmarł w wieku 25-35 lat, a wiek szkieletu oceniono na 3200 lat. To najstarsze ludzkie szczątki zawierające dowody na występowanie nowotworu. Szkielet znaleziono 750 kilometrów od Chartumu, w dół Nilu. Mężczyzna został pochowany w malowanej drewnianej trumnie. Miał przy sobie szkliwiony amulet. Na szkielecie znajdują się ślady złośliwego nowotworu, który dał przerzuty. Nie jest możliwe stwierdzenie, czy przyczynił się on do śmierci mężczyzny. To pomoże nam zrozumieć niemal nieznaną historię tej choroby. Obecnie mamy niewiele jej śladów, które pochodziłyby z okresu wcześniejszego niż pierwsze tysiąclecie po Chrystusie - mówi odkrywca szkieletu Michaela Binder z brytyjskiego Durham University. Nie wiadomo też, co przyczyniło się do zachorowania. Mogły to być czynniki środowiskowe, jak dym z palenisk czy działanie pasożytów lub też genetyczne. Obecnie nowotwory to jedne z najbardziej rozpowszechnionych chorób. Brakuje jednak archeologicznych dowodów na ich występowanie w przeszłości. Dotychczas znaliśmy tylko jeden przykład nowotworu występującego przed początkiem pierwszego tysiąclecia przed Chrystusem. Teraz zdobyto drugi dowód. Nic zatem dziwnego, że naukowcy uważają, iż nowotwory to produkt uboczny współczesnego trybu i zwiększonej długości życia.
  14. Zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego odkrył, że leukocyty, które w ramach odpowiedzi immunologicznej naprawiają uszkodzenia tkanki, przemieszczają się do miejsc objętych stanem zapalnym krok po kroczku. Komórki okresowo tworzą i eliminują przywieranie, głównie pod dwiema "stopami". Poza tym generują siłę uciągu, która przesuwa je do przodu dzięki skoordynowanej aktywności kurczliwych białek. Amerykanie uważają, że ich odkrycia będzie można wykorzystać podczas projektowania nowych strategii leczenia przewlekłych chorób zapalnych, np. zespołu jelita drażliwego, stwardnienia rozsianego czy cukrzycy typu 1. Układ odpornościowy bazuje na migracji białych krwinek do miejsca zakażenia i zapalenia, by usunąć najeźdźców i rozpocząć proces trawienia oraz naprawy tkanki. Gdy organizm nie reguluje prawidłowo rekrutacji, zapalenie może stać się chroniczne, co skutkuje nieodwracalnym uszkodzeniem tkanki i utratą funkcjonalności. Zrozumienie sposobu, za pośrednictwem którego te komórki generują siły potrzebne do przemieszczenia się z krwiobiegu do miejsca objętego stanem zapalnym, pozwoli zaprojektować strategie wycelowane w specyficzne procesy mechaniczne [...] - tłumaczy prof. Juan C. Lasheras. Multidyscyplinarny zespół najpierw odniósł nową metodologię do Dictyostelium discoideum, organizmu modelowego wykorzystywanego w badaniach biologii komórek (istotne jest to, że formę wegetatywną śluzowców stanowi jednokomórkowy pełzak), a następnie - po odkryciu podstawowych mechanizmów kontroli ameboidalnego ruchu - do leukocytów. Doskonalona latami metoda to fourierowska mikroskopia siły uciągu (ang. Fourier Traction Force Microscopy). Przed studium akademicy sądzili, że białe krwinki nie przemieszczają się w wysoce skoordynowany sposób. Dzięki ich pracom wiadomo, że komórki poruszają się, nie tylko wyciągając przód i kurcząc tył, ale także wciskając boki do środka. Obecnie Amerykanie próbują odnieść technikę do opisu mechaniki migracji komórek nowotworowych i metastazji. « powrót do artykułu
  15. Pentagon jest największym na świecie konsumentem ropy naftowej. W roku finansowym 2011 na same zakupy paliwa wydał 17,3 miliarda dolarów. To oznacza 26-procentowy wzrost w porównaniu z rokiem poprzednim. W tym czasie ilość zużywanego paliwa zwiększyła się jedynie o 0,4% ze 116,5 miliona do 117 milionów baryłek. To z kolei oznacza, że w 2010 roku baryłka ropy kosztowała Pentagon 118 USD, a w 2011 roku – 148 USD. Nic zatem dziwnego, że Amerykanie szukają alternatywnych źródeł energii dla swoich sił zbrojnych. US Naval Research Laboratory (NRL) pracuje nad technologią, która ma umożliwić przechwytywanie energii słonecznej na orbicie okołoziemskiej i przesyłanie jej na Ziemię. Taka technologia miałaby i tę zaletę, że nie trzeba by wysyłać tankowców w niebezpieczne rejony, a jednostki nie musiałyby wracać do baz po paliwo. Na razie NRL stworzyło i przetestowało dwa różne prototypowe moduły. Oba mają warstwową budowę. Pierwsza warstwa składa się z paneli fotowoltaicznych, które zbierają energię słoneczną, poniżej znajduje się układ elektroniczny, zamieniający energię Słońca w fale radiowe, całość zakończona jest anteną wysyłającą energię w stronę Ziemi. Pomysł polega na tym, by, za pomocą robotów, z takich paneli zbudować na orbicie satelitę o średnicy 1 kilometra. Drugi z modułów również ma budowę warstwową, jednak może zmieniać swój kształt, otwierając się, co ma pozwolić na zbieranie większej ilości światła słonecznego bez ryzyka przegrzania. Specjaliści uważają, że panele fotowoltaiczne będą znacznie lepiej pracowały w przestrzeni kosmicznej niż na Ziemi. Będą bowiem mogły przez cały czas zbierać energię, niezależnie od pogody. « powrót do artykułu
  16. Gdy zapytamy człowieka, czy na dwóch różnych zdjęciach widzi twarz tej samej osoby, to w 97,53% przypadków otrzymamy prawidłową odpowiedź. Facebook opracował oprogramowanie, które rozpoznaje twarze z 97,25% pewnością. Jego działanie nie zależy od warunków oświetleniowych ani od tego, czy fotografowana osoba patrzy w obiektyw. Osiągnięcie tak dużej trafności stało się możliwe dzięki zaangażowaniu Facebooka w dział sztucznej inteligencji zwany deep learning. Opracowany przez Facebooka program o nazwie DeepFace wykonuje coś, co specjaliści nazywają weryfikacją twarzy, a nie rozpoznawaniem twarzy. Weryfikacja twarzy to stwierdzenie, czy dwa różne obrazy pokazują tę samą twarz, podczas gdy rozpoznawanie twarzy polega na przypisaniu twarzy identyfikatora. DeepFace przetwarza twarz w dwóch krokach. Najpierw koryguje kąt widzenia twarzy, by wyglądała ona tak, jak podczas patrzenia prosto w obiektyw. Korzysta przy tym z trójwymiarowego modelu „przeciętnej” twarzy patrzącej na wprost. Następnie próbuje rozpoznać twarz i porównać ją z twarzą z innego zdjęcia. Gdy znajdzie wystarczająco dużo podobieństw, uznaje, że ma do czynienia z tą samą twarzą. Działanie DeepFace zostało ocenione za pomocą standardowego testu, którym sprawdza się oprogramowanie do rozpoznawania twarzy. Ten sam test jest używany na ludziach. Moduł uczący się DeepFace składa się z dziewięciu warstw symulowanych neuronów, pomiędzy którymi jest 120 milionów połączeń. Taka symulowana sieć neuronowa była trenowana za pomocą 4 milionów zdjęć twarzy należących do niemal 4000 osób. Zdjęcia te zostały wgrane na serwery Facebooka przez użytkowników serwisu. Obecnie DeepFace jest jedynie projektem badawczym. « powrót do artykułu
  17. Jeden z oficerów US Army zawstydził organizację, dla której pracuje. Oficer, postanowił sprawdzić, na ile jego podwładni są świadomi zagrożeń czyhających w internecie i przeprowadził na nich klasyczny atak phishingowy. Wysłał do niewielkiej grupy pracowników e-maila z fałszywą informacją, jakoby doszło do włamania na serwery 401k Thrift Savings Plan, czyli rządowego funduszu emerytalnego. W e-mailu proszono pracowników o zresetowanie swoich haseł na serwerach. Oficer nie przewidział najwyraźniej konsekwencji swoich działań. Część pracowników dała się nabrać i poinformowała o rzekomym włamaniu kolejne osoby. Nie upłynęło wiele czasu, a tysiące osób pracujących w Pentagonie, FBI, Departamencie Pracy, służbach celnych, straży granicznej i innych agendach zostało zaalarmowanych. We wspomnianym funduszu emerytalnym rozdzwoniły się telefony od zaniepokojonych ludzi. Śledztwo, którego celem było odkrycie źródła ataku, trwało trzy tygodnie. Odkrycie prawdy najbardziej nie spodobało się pracownikom niewielkiego biura odpowiedzialnego za rządowy system emerytalny. Rozumiem, że test miał służyć interesom Pentagonu, ale to akurat nie moja sprawa. Wszystko, co powoduje, że ubezpieczeni kwestionują bezpieczeństwo swoich pieniędzy jest dla nas szkodliwe - mówi Greg Long, dyrektor wydziału emerytalnego. Niezadowolenie wyraziły też związki zawodowe. Nie spodobało się im, że pracownicy, którzy już i tak stracili na kryzysie finansowym, zostali wystawieni na kolejny stres. Wielki, stary Dapartament Obrony zabawił się z niewielkim Thrift Savings Plan. Łobuzy z rządu używają pracowników jak królików doświadczalnych - stwierdził Matthew Biggs z International Federation of Professional and Technical Engineers. Pozytywnym aspektem całej afery jest fakt, że mniej niż 100 osób, które otrzymały fałszywego e-maila, kliknęło na zawarty w nim odnośnik prowadzący do fałszywej witryny, a żaden z nich nie wykonał dalszych działań na samej witrynie. Pentagon zidentyfikował oficera, który przeprowadził test. Mimo, że działał on na własną rękę i nie poinformował wydziału odpowiedzialnego za sieci komputerowe Pentagonu, to nie został w żaden sposób ukarany. Uznano, że nie naruszył żadnych zasad, gdyż odpowiednie przepisy nie są wystarczająco jednoznaczne. Mimo, że zagadka fałszywych e-maili została wyjaśniona, do TSP wciąż dzwonią zaniepokojeni właściciele kont emerytalnych. « powrót do artykułu
  18. Naukowcy opracowali dopasowane kombinezony kosmiczne, które mają zapobiegać wydłużaniu kręgosłupa w stanie nieważkości. Fachowcy, którzy przypominają, że czasem oznacza to nawet 7 dodatkowych centymetrów i bolesne naciąganie mięśni i nerwów, mają nadzieję, że obcisły strój będzie naśladować wpływ grawitacji na ciało. Zespół z King's College London korzysta z projektu z MIT-u. Obecnie trwa wprowadzanie ulepszeń. Mięśnie i kości, które przy braku konieczności utrzymywania pozycji wyprostowanej są mniej używane, zaczynają w kosmosie zanikać. Jak zaznacza dr David Green, problem staje się jeszcze poważniejszy w przypadku dłuższych misji. "Jest bardzo prawdopodobne, że pierwszy mały krok dla człowieka na Marsie mógłby się skończyć złamaniem u astronauty biodra". Międzynarodowy zespół naukowców współpracował z włoskimi i amerykańskimi krawcami, którzy szyli kombinezony złożone z wielu warstw elastycznego materiału. Ich charakterystyczną cechą jest tkanie w dwóch kierunkach. Podczas misji w 2015 r. jako pierwszy strój włoży Andreas Mogensen, astronauta z Europejskiej Agencji Kosmicznej. Pomysł przeciwdziałania skutkom mikrograwitacji za pomocą ciasnych kombinezonów nie jest nowy. W 1991 r. rosyjscy naukowcy zaprezentowali bowiem swoje rozwiązanie o nazwie Pingvin. Obecny dizajn ma jednak lepiej naśladować grawitację, a same stroje powinny być wygodniejsze w użytkowaniu. Dr Green wierzy, że tak jak Pingvin, kombinezon jego zespołu przyda się także na Ziemi. Warto przypomnieć, że zmodyfikowany rosyjski wynalazek był wykorzystywany do podtrzymywania postawy i kończyn osób z zaburzeniami ruchu, np. dzieci z porażeniem mózgowym. « powrót do artykułu
  19. Niewykluczone, że 27 marca Satya Nadella, dyrektor wykonawczy Microsoftu, poinformuje o powstaniu MS Office'a dla iPada. Od dawna nieoficjalnie mówi się, że koncern z Redmond pracuje nad swoim pakietem biurowym w wersji dla tabletu Apple'a. Z nieoficjalnych informacji wynika, że MS Office for iPad miałby składać się jedynie z Worda, Excela, PowerPointa i OneNote. Niewykluczone, że można go będzie kupić w sklepie Apple Store, jednak najprawdopodobniej konieczne będzie wykupienie subskrypcji na Microsoft Office 365. W taki właśnie sposób działa Office Mobile for iPhone. Niedawno Microsoft zaoferował model subskrypcyjny o nazwie Microsoft Office 365 Personal. Pozwala on zainstalować pakiet na jednym pececie lub Macintoshu i na jednym tablecie. Obecnie możliwe jest instalowanie pakietu na tabletach z systemem Windows. Microsoft może po prostu dodać iPada do listy tabletów. Mary Jo Foley, która specjalizuje się w kwestiach dotyczących Microsoftu, donosi, że początkowo planowano, iż Miramar (to nazwa kodowa Office for iPad) ukaże się po Gemini (nazwa kodowa Office'a dla interfejsu Modern UI). Jednak Steve Ballmer, poprzedni dyrektor Microsoftu, uległ namowom zespołu odpowiedzialnego za rozwój pakietu dla iPada i zdecydował, że może on zadebiutować tak szybko, jak będzie gotowy. Nawet jeśli będzie to oznaczało, że trafi na rynek przed Gemini. « powrót do artykułu
  20. Mozilla przerwała prace nad Firefoksem dla microsoftowego interfejsu Modern UI. Program był rozwijany od 2012 roku, jednak jako że użytkowników Windows 8 przybywa bardzo powoli, organizacja zdecydowała, iż nie opublikuje edycji dla wyświetlaczy dotykowych. Johnathan Nightingale, wiceprezes odpowiedzialny za rozwój Firefoksa poinformował, że chociaż sporo pracy już wykonano, to jednak Mozilla musi ostrożnie dobierać cele, w które chce angażować swoje zasoby. Kierownictwo Mozilli stwierdziło, że Firefox dla Modern UI nie zapewni odpowiednich zwrotów z inwestycji. « powrót do artykułu
  21. Już wkrótce Orchestre national de France zagra na oryginalnych instrumentach z neolitu. Nie chcąc zniszczyć dziedzictwa kulturowego, zdecydowano, że będą tylko 3 koncerty (dwa w sobotę 22 marca i jeden w poniedziałek 24 marca). Potem eksponaty z 8000-2500 r. p.n.e. wrócą do muzeum. Utwór Paleomusique został napisany przez Philippe'a Fenelona. Czterech perkusistów zagra na litofonach podobnie jak na ksylofonie, czyli za pomocą pałeczek. Erik Gonthier, paleomuzykolog z Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu, podkreśla, że muzyczne praktyki naszych przodków zostały przyćmione zdolnościami plastycznymi i "narzędziowymi". Tymczasem w jaskiniach sztuki wizualna i akustyczna mogły być ze sobą silnie powiązane. Choć kamienne artefakty znajdowały się w kolekcji muzealnej od początku XX w., ze względu na kształt przez długie lata sądzono, że służyły one do tłuczenia czy mielenia ziarna. Szczęśliwym zrządzeniem losu w 1994 r. Gonthier stuknął młoteczkiem w kamień i usłyszał interesujący dźwięk. Wyjął wtedy z kosza piankę do pakowania i zrobił podpórki wkładane pod końce litofonu. Uderzyłem i usłyszałem czyste "ding". Moje serce waliło jak szalone. Wiedziałem, że trafiłem na coś niesamowitego. Swojemu pierwszemu instrumentowi Gonthier nadał wiele mówiącą nazwę Stradivarius. Jego kompletowanie zajęło aż 2 lata. Później okazało się, że Stradivarius to nie jedyny litofon w kolekcji Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu. Zabytki pochodzą głównie z Sahary. Wiele trafiło do Francji z powracającymi wojskami, które na początku XX w. stacjonowały w koloniach, np. Algierii i Sudanie. Archeolog muzyki niekiedy z trudem przekonywał innych ekspertów, że kamienie można bezpiecznie wykorzystać podczas koncertu. Instrumenty mają 2 płaszczyzny dźwiękowe. Do gry układano je na wspornikach ze skóry lub włókien roślinnych, a niewykluczone, że po prostu na kostkach siedzących po turecku muzyków. Niewykluczone, że korzystano z nich także, by wszcząć alarm albo wezwać ludzi na posiłek. Na pustyni lub w lesie ich dźwięk mogło być słychać z odległości wielu kilometrów. « powrót do artykułu
  22. Amerykańscy naukowcy twierdzą, że znaleźli dowody na poparcie hipotezy o Wielkim Wybuchu. Widziałem wyniki ich badań. Argumentacja jest przekonująca, a naukowcy zaangażowani w odkrycie należą do najbardziej ostrożnych i nieulegających emocjom ludziom, jakich znam - mówi profesor Marc Kamionkowski z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Wspomniany zespół, za pomocą teleskopu umieszczonego w pobliżu Bieguna Południowego, prowadził szczegółowe obserwacje niewielkiego wycinka nieboskłonu. Zgodnie z hipotezą o Wielkim Wybuchu wydarzenie to było związane z pojawieniem się fal grawitacyjnych, które pozostawiły ślady na mikrofalowym promieniowaniu tła, czyli najstarszym świetle obecnym w kosmosie. Amerykanie twierdzą, że znaleźli te ślady. To bardzo szczególne zaburzenie mikrofalowego promieniowania tła (CMB), które mogło pojawić się tylko i wyłącznie wskutek działania fal grawitacyjnych. Odkrycie tego sygnału to jedno z najważniejszych zadań współczesnej kosmologii. Wiele osób ciężko nad tym pracowało - mówi profesor John Kovac z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics, którego zespół pracujący w ramach projektu BICEP2 odkrył dowód na Wielki Wybuch. Co prawda jest możliwe, że interakcja pomiędzy CMB a pyłem znajdującym się w galaktyce spowoduje, że urządzenia pomiarowe zostaną wprowadzone w błąd, jednak Amerykanie twierdzą, że przez ostatnie trzy lata szczegółowo sprawdzali uzyskane dane i wyeliminowali taką możliwość. Tak ważne odkrycie z pewnością będzie poważnym kandydatem do Nagrody Nobla. Zanim jednak grupa Kovaca przejdzie do historii nauki, uzyskanie przez nią wyniki będą szczegółowo sprawdzane przez zespoły naukowe na całym świecie. Już teraz specjaliści nie mogą się doczekać, aż będą mogli zapoznać się ze szczegółami odkrycia. Nawet nie mogę powiedzieć, jak bardzo jest to ekscytujące. Rozszerzanie się wszechświata wydaje się szalonym pomysłem, ale wszystko z czym mamy obecnie do czynienia, galaktyki, gwiazdy, planety, istnieje dzięki Wielkiemu Wybuchowi, który trwał biliardowe części sekundy. Jeśli to się potwierdzi, to będzie coś wielkiego - cieszy się doktor Jo Dunkley, który wykorzystuje teleskop Plancka do poszukiwania dowodów na Wielki Wybuch. Zainteresowanie odkryciem Amerykanów jest olbrzymie. Tak wielkie, że witryna Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics przestała działać. Jednak sam tytuł konferencji prasowej „The First Direct Evidence for Cosmic Inflation” mówi wszystko.
  23. Najdziwniejsze kino świata znajduje się na pustyni na półwyspie Synaj. Trudne warunki środowiskowe sprawiają, że choć ma ono zaledwie 10 lat, krzesła są zużyte, fundamenty ekranu się rozpadły, a budynek mieszczący generator prądu i projektor popadł w ruinę. Na pomysł kina na końcu świata wpadł pewien ekscentryczny Francuz, który po zdobyciu funduszy w Paryżu odkupił całe wyposażenie ze starego kina w Kairze. Ekran wielkości porządnego żagla wciągano za pomocą traktora. Entuzjastycznie nastawiony Francuz nie wziął jednak pod uwagę lokalnych władz. "Dziwnym" zbiegiem okoliczności ktoś zasabotował generator i ostatecznie na pustyni nigdy nie wyświetlono żadnego filmu... Do 150 krzeseł można dotrzeć tylko jedną drogą - Dusti Road - którą, niestety, nikt nie jeździ. Egipt jest bowiem państwem policyjnym i mieszkańcom nie wolno poruszać się po pustyni inaczej niż ze zorganizowanymi wycieczkami, a te zawsze trafiają do tych samych miejsc, w dodatku trasą oddaloną o 2 mile stąd. Estoński fotograf Kaupo Kikkas twierdzi, że większość tubylców wie o kinie, ale ponieważ wywołuje ono napięcia między władzami, Francuzem i Beduinami, w ogóle się o tym nie mówi. « powrót do artykułu
  24. U osób, u których cukrzyca typu 1. zaczęła się w wieku ponad 8 lat, podczas badań na późniejszych etapach życia odkrywa się słabszą sieć połączeń w mózgu niż u ludzi, u których tę samą diagnozę postawiono wcześniej. Pokwitanie to czas, gdy mózg dojrzewa i tworzy połączenia w sieciach odpowiedzialnych za różne funkcje. Trzeba przeprowadzić kolejne badania, które pokażą, czy i ewentualnie jak rozpoczęcie cukrzycy typu 1. tuż przed pokwitaniem lub w jego trakcie wpływa na działanie mózgu [...] - podkreśla dr John Ryan ze Szkoły Nauk Medycznych Uniwersytetu w Pittsburghu, dodając, że warto także sprawdzić, jakie efekty dałaby dobra kontrola choroby w tym okresie. W amerykańskim badaniu połowę próby stanowili ludzie, u których cukrzyca rozpoczęła się przed 8. r.ż. Resztę stanowili dopasowani pod względem wieku i płci ludzie, u których diagnozę postawiono po 8., ale przed 17. r.ż. Wszyscy byli uczestnikami Pittsburgh Epidemiology of Diabetes Complications Study. Dr Ryan opowiada, że wnioski wyciągnięto na podstawie skanów i testów z danego okresu i że kolejne badania obrazowe i testy przeprowadzane w ciągu 5-10 lat pokażą, czy słabsza łączność mózgu wiąże się z funkcjonowaniem poznawczym. Psychiatra dodaje też, że trzeba będzie sprawdzić, czy w skanach mózgu da się wskazać marker, który może przestrzec przed przyszłym pogorszeniem funkcji poznawczych. Fakt, że dorośli z cukrzycą typu 1. żyją teraz dłużej niż kiedykolwiek, jest oczywiście wynikiem poprawy metod leczenia, ale stanowi także pilny problem z zakresu zdrowia publicznego. Uderzającą cechą tych pacjentów są [bowiem] nieprawidłowości mózgowe podobne do obserwowanych u o wiele starszych dorosłych bez cukrzycy - podsumowuje dr Caterina Rosano. « powrót do artykułu
  25. Naukowcy z MIT-u stawiają pierwsze kroki w dziedzinie nauki, którą nazwali „roślinną nanobioniką”. To nic innego, jak modyfikowanie roślin nanomateriałami w taki sposób, by spełniały różne zadania. Uczeni poinformowali już, że dzięki dodaniu węglowych nanorurek do chloroplastu zmusili rośliny do przechwycenia 30% światła więcej niż zwykle. Inne nanorurki pozwoliły wykorzystywać rośliny w roli wykrywaczy tlenku azotu. Rośliny mogą być niezwykle atrakcyjnymi platformami technologicznymi. Same się naprawiają, zachowują się stabilnie w warunkach naturalnych, są zdolne do przetrwania w niekorzystnym środowisku, same zapewniają sobie wodę i energię - wyjaśnia profesor Michael Strano, który stoi na czele zespołu badawczego. Wraz ze swoim współpracownikiem, Juanem Pablo Giraldo, chcą wykorzystać rośliny w roli wykrywaczy materiałów wybuchowych czy broni chemicznej. Pracują też nad zaimplementowaniem w nich układów elektronicznych. Możliwości są nieograniczone - stwierdził Strano. Chloroplast jest w stanie przeprowadzać reakcje nawet po usunięciu z rośliny jednak po kilku godzinach zaczyna tracić swoje właściwości, gdyż wskutek oddziaływania światła słonecznego i tlenu dochodzi do rozpadu protein. Rośliny są w stanie naprawiać takie uszkodzenia, sam chloroplast nie może tego zrobić. Naukowcy, chcąc przedłużyć czas pracy chloroplastu, dodali doń nanocząstki tlenku ceru. To bardzo silne przeciwutleniacze, chroniące chloroplast przed uszkodzeniem. Nanocząstki zostały opakowane w kwas poliakrylowy. Powstała w ten sposób wysoce reaktywna molekuła była w stanie przedostać się przez membranę otaczającą chloroplast. W tych chloroplastach, do których dostarczono tlenek ceru odsetek uszkodzeń znacząco spadł. W podobny sposób do chloroplastów dostarczono nanorurki pokryte kwasem dezoksyrybonukleinowym. Nanorurki działają jak anteny, dzięki którym chloroplast może wyłapać zakresy światła pozostające poza jego zasięgiem, takie jak ultrafiolet, zielone czy bliską podczerwień. Badania chloroplastów wzbogaconych nanorurkami wykazały, że aktywność fotosyntetyczna, mierzona ilością elektronów przepływających przez błony tylakoidów zwiększyła się o 49%. Takie chloroplasty, chronione tlenkiem ceru, pracowały kilka godzin dłużej niż zwykle. Po udanych eksperymentach na chloroplastach uczeni wzięli na warsztat całe rośliny. Udało im się wprowadzić do nich roztwór z nanorurkami i zwiększyć przepływ elektronów podczas fotosyntezy o około 30%. Na razie uczeni nie wiedzą, czy i w jaki sposób bardziej intensywna fotosynteza wpływa na produkcję cukrów przez rośliny. W przyszłości, wykorzystując różne konfiguracje nanorurek, uczeni chcą tworzyć rośliny, które będą monitorowały środowisko naturalne, wykrywały pestycydy, zanieczyszczenia powietrza, infekcje grzybami czy toksyny bakteryjne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...