Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Karol Darwin w dziele "O pochodzeniu człowieka" pisał, że śpiew ptaków jest najbliższą analogią ludzkiej mowy. Teraz naukowcy z MIT-u i ich kolega z Uniwersytetu Tokijskiego twierdzą, że Darwin był na dobrej drodze do odkrycia natury języka. Ich zdaniem zdobyte dotychczas dowody sugerują, że język człowieka wziął się z połączenia śpiewu ptaków i dźwięków wydawanych przez inne zwierząta. To ich połączenie przyczyniło się do powstania ludzkiego języka - stwierdził profesor lingwistyki Shigeru Miyagawa z MIT-u. Miyagawa mówi, że w języku człowieka możemy wyróżnić dwie warstwy: ekspresji, która zawiera zmienną organizację zdań oraz warstwę leksykalną, czyli zawartość zdań. Uczeni, którzy wyszli od koncepcji Miyagawy uznali, że ptasi śpiew bardzo przypomina warstwę ekspresji, a dźwięki wydawane przez naczelne to warstwa leksykalna. Pomiędzy 50 a 80 tysięcy lat temu ludzie zaczęli łączyć te dwa systemy w unikatowy złożony język. Istniały już dwa wcześniej istniejące bardzo różne systemy, które połączono w jeden - mówi Miyagawa. Profesor lingwistyki obliczeniowej Robert Berwick przypomina, że tego typu adaptacje są często spotykane w przyrodzie. Gdy ewoluuje coś nowego, to często powstaje to ze starszych części. Ciągle to widzimy w toku ewolucji. Stare struktury zmieniają się tylko troszkę, ale zyskują całkiem nowe funkcje. Miyagawa, Berwick oraz Kazuo Okanoya, biopsycholog w Uniwersytetu Tokijskiego, który specjalizuje się w komunikacji zwierząt, opublikowali w piśmie Frontiers of Psychology artykuł "The Emergence of Hierarchical Structure in Human Language". Naukowcy podkreślają w nim różnice w warstwie ekspersji i leksykalnej. Gdy mówimy "Todd widział kondora" to możemy bardzo łatwo stworzyć różne wersje tego zdania, jak np. "Kiedy Todd widział kondora?". Doszło tutaj do zmiany warstwy ekspresji, dzięki czemu mogliśmy zadać pytanie. Jednak warstwa leksykalna pozostała ta sama, gdyż zawiera te same kluczowe elementy - podmiot "Todd", orzeczenie "widział" oraz dopełnienie "kondora". Ptasi śpiew nie zawiera warstwy leksykalnej. Cała melodia ma jedno znaczenie. Ptaki potrafią włączać weń fragmenty poprzednio śpiewanych melodii. Z kolei wiele zwierząt posługuje się sygnałami dźwiękowymi pozbawionymi warstwy ekspresji. Dźwięki przekazują konkretny komunikat. Ludzie połączyli oba systemy. Możemy przekazywać konkretne informacje za pomocą konkretnych dźwięków - jak naczelne - ale mamy też możliwość zmiany konstrukcji tego komunikatu przy jednoczesnym zachowaniu jego sensu, jak ptaki. Zdaniem Miyagawy, Berwicka i Okanoyi ludzie najpierw nauczyli się śpiewać, a później dodali do śpiewu warstwę leksykalną. Dzięki połączeniu obu systemów możemy za pomocą ograniczonego zasobu słów tworzyć niemal nieograniczoną liczbę zdań. Z artykułu dowiadujemy się, że istnieją uderzające podobieństwa pomiędzy ptasim śpiewem a ludzką mową. Poczynając od momentu w życiu, w którym ptaki najlepiej uczą się śpiewać a ludzie są najbardziej chłonni języka, a kończąc na obszarach w mózgu używanych do komunikacji. Berwick przywołuje też spostrzeżenie dokonane przez wybitnego lingwistę z MIT-u, profesora Morrisa Halle, który zauważył, że wszystkie ludzkie języki mają pewną ograniczoną liczbę wzorców dudnień [to okresowe zmiany aplitudy drgania powstałego z dwóch drgań o zbliżonych częstotliwościach - red.]. W ptasim śpiewie również występuje ograniczona liczba dudnień. Norbert Hornstein, profesor lingwistyki z University of Maryland mówi, że artykuł Miyagawy, Berwicka i Okanoyi został bardzo dobrze przyjęty w środowisku lingwistów i prawdopodobnie będzie przez najbliższe lata punktem odniesienia dla badań nad związkami ludzkiego języka z ptasim śpiewem. Z zaprezentowanej w artykule hipotezy wynikają też istotne konsekwencje. Ludzki język jest nie tylko tworem kulturowym, ale bazuje na możliwościach i ograniczeniach, jakie dzielimy z innymi gatunkami. Mimo, że jest unikatowym połączeniem dwóch systemów i pozwala na tworzenie nieograniczonej liczby wyrażeń, opiera się na sztywnych zasadach. Ludzki język to wolność tworzenia oparta na ścisłych regułach. Jeśli mamy rację, to język posiada bardzo silne ograniczenia opisujące co można, a czego nie można zrobić, a ograniczenia te pochodzą od jego naturalnych przodków - mówi Miyagawa. « powrót do artykułu
  2. Etibar Elczjew, 41-letni człowiek-magnes z Tbilisi, pobił własny rekord Guinnessa sprzed 2 lat. Jak sugeruje przydomek, jego specjalnością jest przyciąganie do szyi i klatki piersiowej łyżek. W 2011 r. poradził sobie z 50 sztućcami, teraz ich liczba wzrosła do 53. W udzielanych mediom wywiadach trener kick-boxingu zapowiada, że na tym nie poprzestanie. Gdy nadejdzie czas, zamierzam przesunąć samolot, pusty wagon kolejowy lub coś w tym rodzaju. Nie zamierzam odkrywać wszystkich swoich kart naraz.
  3. W ramach nowego studium nt. czytania naukowcy z Emory University stwierdzili, że gdy pozwalamy się porwać fabule, w sieci połączeń w naszym mózgu zachodzą utrzymujące się przez co najmniej kilka dni zmiany. Historie [pisane] kształtują nasze życie i w niektórych przypadkach pozwalają zdefiniować osobę. Chcemy zrozumieć, w jaki sposób docierają do mózgu i co z nim robią - opowiada Gregory Berns. W eksperymencie, który trwał 19 dni, wzięło udział 21 studentów. Wszyscy czytali ten sam thriller Roberta Harrisa pt. "Pompeje". Główny bohater znajduje się poza Pompejami, gdy dostrzega wyziewy i dziwne rzeczy dziejące się z Wezuwiuszem. Próbuje na czas dostać się do miasta, by ocalić swoją ukochaną. [...] W międzyczasie nikt z pompejańczyków nie rozpoznaje złowróżbnych sygnałów wulkanu. Generalnie, jak wyjaśnia Berns, wybraną książkę z rozbudowaną linią narracyjną. W ciągu 5 pierwszych dni ochotnicy przechodzili funkcjonalny rezonans magnetyczny mózgu w stanie spoczynku (w ten sposób uzyskiwano poziom referencyjny). W każdym z 9 kolejnych dni dawano im do przeczytania ok. 30-stronicowe fragmenty książki. Wybrany fragment należało przeczytać wieczorem i następnego ranka zgłosić się na badanie. Upewniwszy się za pomocą kwizu, że ochotnicy rzeczywiście zapoznali się z zadaną lekturą, naukowcy przeprowadzali skanowanie fMRI. W ciągu następnych 5 dni wykonano dodatkowe badania mózgu w stanie spoczynku. Rankiem po czytaniu Amerykanie stwierdzali zwiększoną łączność w obrębie lewej kory skroniowej, a więc w regionie związanym z receptywnością językową. Choć badani nie czytali, przebywając w skanerze, zachowywali tę podwyższoną łączność. Nazywamy to aktywnością cieniową; to coś prawie jak pamięć mięśniowa. Wzmożoną łączność zaobserwowano również w obrębie pierwotnej kory czuciowo-ruchowej. W przeszłości neurony tego regionu skojarzono z tworzeniem reprezentacji wrażeń z ciała (tzw. grounded cognition). Skądinąd wiadomo, że samo myślenie np. o bieganiu może aktywować neurony związane z fizycznym aktem biegania. Zmiany neuronalne powiązane z systemami wrażeń fizycznych i ruchów sugerują, że powieść przenosi cię do ciała głównego bohatera. Zmiany neuronalne nie są bezpośrednią reakcją na czytanie (w końcu występowały one nazajutrz po zapoznaniu się z urywkiem książki i przez 5 dni po skończeniu książki), rodzi się więc pytanie, przez jaki dokładnie czas się utrzymują... « powrót do artykułu
  4. Ludzie potrafią rozpoznać twarze osób z odbicia w rogówce fotografowanych. Dotąd fotografowie mogli przypuszczać, że ich własnych twarzy nie ma zdjęciu, jednak postępy w dziedzinie fotografii cyfrowej sprawiają, że takie założenie jest już fałszywe. Odkrycia zespołu z University of York oraz Uniwersytetu w Glasgow przydadzą się niewątpliwie w kryminalistyce. Dr Rob Jenkins i Christie Kerr byli w stanie odzyskać obrazy twarzy postronnych osób z oczu fotografowanych obiektów. Te z kolei, mimo kiepskiej rozdzielczości, dało się wykorzystać do trafnego ich rozpoznania. Podczas eksperymentów wykorzystano zdjęcia w stylu paszportowym. Odzyskane odbicia prezentowano jako bodziec w zadaniu polegającym na dopasowywaniu twarzy. Badani, którzy nie znali fizjonomii postronnych świadków aktu fotografowania, osiągali 71-proc. trafność, zaś ochotnicy, którzy je znali, aż 84-proc. W teście spontanicznego rozpoznania ludzie także potrafili nazwać znajome twarze. Źrenica oka jest jak czarne lustro. Aby wzmocnić obraz, trzeba zastosować powiększenie i dostosować kontrast. Obraz twarzy odzyskany z odbicia w oku obiektu jest ok. 30.000 razy mniejszy od prawdziwiej fizjonomii. Nasze wyniki demonstrują moc ludzkiej zdolności rozpoznawania twarzy oraz niewykorzystany potencjał fotografii w wysokiej rozdzielczości - podkreśla Jenkins. Psycholodzy uważają, że w przestępstwach, podczas których ofiary są fotografowane, np. gdy brani są zakładnicy lub dochodzi do wykorzystania seksualnego dzieci, "oczne" odbicia osób ze zdjęć mogą pomóc w zidentyfikowaniu kryminalisty. Gdy odbicia uda się odzyskać ze zdjęć ze skonfiskowanych aparatów, można w ten sposób odtwarzać siatki przestępcze oraz próbować połączyć dane osoby z konkretnymi lokalizacjami. « powrót do artykułu
  5. Der Spiegel odsłania zaskakujące kulisy dziań NSA. Zdaniem dziennika, amerykańskie służby specjalne nie tylko szpiegowały microsoftowy system raportowania o błędach, ale przechwytywały nawet dostawy sprzętu, dzięki czemu do odbiorców trafiały odpowiednio zmodyfikowane urządzenia. Za prowadzenie tego typu operacji odpowiedzialna jest grupa o nazwie Tailored Access Information (TAO). To hakerska elita, której zadaniem jest atakowanie najtrudniejszych celów. Wspominaliśmy o niej informując o włamaniu na konto pocztowe byłego prezydenta Meksyku, Felipe Calderona. W jednym z dokumentów NSA stwierdzono, że dzięki TAO zdobyto jedne z najcenniejszych informacji wywiadowczych w historii USA. Grupa korzysta ze specjalnie zmodyfikowanych wersji urządzeń, które są wyjątkowo trudne do podsłuchiwania. Ma do dyspozycji m.in. kable do monitorów, które zapisują to, co jest pisane na ekranie, klipsy USB wyposażone w ukryty moduł łączności bezprzewodowej czy fałszywe stacje bazowe telefonii komórkowej, pozwalające na przechwytywanie rozmów telefonicznych. Gdy NSA dowiaduje się, że np. do interesującej ją firmy został zamówiony nowy sprzęt, przesyłka jest przechwytywana przez FBI lub CIA, wysyłana do tajnego warsztatu, gdzie zostaje wyposażona w szpiegowski sprzęt i oprogramowanie, a następnie puszczana dalej w drogę. To, jak dowiadujemy się z wewnętrznych dokumentów NSA, jedna z najbardziej produktywnych metod szpiegowskich, która sprawdziła się na całym świecie. Niemieccy dziennikarze twierdzą również, że NSA ma możliwość szpiegowania microsoftowych raportów o błędach. Dla inżynierów Microsoftu raporty te to nieocenione źródło informacji pozwalające na udoskonalanie firmowych produktów, dla szpiegów z NSA - źródło informacji o potencjalnych słabościach, które można wykorzystać podczas ataków na maszyny z Windows. Nie wiadomo, skąd dziennikarze Spiegla zdobyli tak sensacyjne informacje, ani kto jest ich źródłem. « powrót do artykułu
  6. Uczeni z UT Southwestern Medical Center dowiedli, że rzadki śmiertelny nowotwór może zostać całkowicie wyleczony poprzez zwykłe zahamowanie działania proteiny związanej z jego wzrostem. Z artykułu opublikowanego w Cell Reports dowiadujemy się, że wystarczy powstrzymać działanie BRD4 by doprowadzić do śmierci komórek mysiego modelu złośliwego nowotworu osłonek nerwów obwodowych (MPNST). Nasze studium zidentyfikowało potencjonalny cel pozwalający na zwalczanie MPNST, nieuleczalnego nowotoru, który zwykle kończy się śmiercią - mówi profesor Lu Le z UT Sothwestern. MPNST to wysoce agresywne mięsaki formujące się wokół nerwów. Tego typu guzy rozwijają się sporadycznie, ale około połowy z nich występuje u pacjentów cierpiących na nerwiakowłókniakowatość typu 1 (NF1). NF1 dotyka 1 na 3500 osób, a u około 10% z nich pojawia się MPNST. U chorych pojawiają się duże guzy. Najlepsze wyniki daje ich chirurgiczne usunięcie, jednak często jest to trudne bądź niemożliwe ze względu na lokalizację guza wokół nerwów. Radio- i chemioterapia działają w ograniczonym stopniu. Około 50% osób umiera w ciągu 5 lat od zdiagnozowania nowotworu. Zespół profesora Le odkrył, że u osób cierpiących na MPNST dochodzi do niezwykle wysokiej ekspresji proteiny BRD4. Jej ekspresja powoduje, że proteina BCL-2 podtrzymywała komórki nowotworowe przy życiu. Gdy naukowcy powstrzymali ekspresję BRD4 - dokonali tego zarówno za pomocą modyfikacji genetycznych jak i podając zwierzęciu związek o nazwie JQ1 - guzy zmniejszyły się. Leczenie takie powstrzymało rozrost guza i doprowadziło do apoptozy komórek nowotworowych - mówi Le. Niewykluczone, że już w najbliższym czasie pojawią się leki na MPNST. Obecnie bowiem środki należące do tej samej klasy co testowane przez Lu znajdują się w I i II fazie badań klinicznych. Opracowuje się je pod kątem zwalczania białaczki i jednego z typów nowotworu płuc. Ponadto UT Southwestern rozpoczął już współpracę z jedną z firm farmaceutycznych w celu opracowania inhibitora BRD4. « powrót do artykułu
  7. Japońska firma Design Barcode zaprojektowała serię 30 nietypowych kodów kreskowych o tej samej nazwie. Paski nie zawsze są czarne, poza tym oprócz nich pojawiają się różne elementy, np. postaci czy owoce, nawiązujące do charakteru produktu. Ponieważ kody nadal mają służyć do automatycznego odczytywania informacji, twórcy upewniają się, że spełniają one wytyczne Instytutu Badania Systemów Dystrybucyjnych. Warunkiem koniecznym jest także przejście odpowiedniej liczby testów. Design Barcode to znak towarowy, który obecnie przechodzi proces patentowania w Kraju Kwitnącej Wiśni. Ze wszystkimi kodowymi pomysłami można się zapoznać na firmowej witrynie. « powrót do artykułu
  8. Alergie na orzeszki ziemne i orzechy drzewne są rzadsze u dzieci kobiet, które jadały je w czasie ciąży. Nasze studium wykazało, że zwiększone spożycie orzechów ziemnych przez nieuczulone ciężarne wiązało się z niższym ryzykiem alergii na fistaszki u potomstwa - podkreśla dr Michael Young. Wcześniej kobietom odradzano spożywanie wysoce alergizujących pokarmów, takich jak orzeszki ziemne czy orzechy drzewne, w czasie ciąży i karmienia. Twierdzono także, że dzieci powinny unikać fistaszków do 3. r.ż. Celem takich działań było minimalizowanie ryzyka wczesnej ekspozycji na alergeny i uwrażliwienia. Choć Amerykańska Akademia Pediatryczna (AAP) wspierała te wytyczne od 2000 r., w latach 1997-2007 liczba przypadków alergii na orzechy ziemne w USA się potroiła. Bazując na braku dowodów, że unikanie orzechów na wczesnych etapach życia pomaga, w 2008 r. AAP wycofała swoje rekomendacje. Nikt nie może powiedzieć ze 100-proc. pewnością, że zalecanie unikania orzechów ziemnych wiązało się z rosnącą liczbą przypadków alergii pod koniec lat 90. XX w. i na początku XXI w., ale jedno jest pewne: strategia nie zapobiegła wzrostom. Było jasne, że potrzeba nowego podejścia, co utorowało drogę nowym badaniom. By lepiej zdefiniować zależność między matczyną dietą a rozwojem alergii pokarmowych u potomstwa, zespół Younga przeanalizował dane zgromadzone w ramach Growing Up Today Study (GUTS). Analizując dokumentację medyczną 8205 dzieci, naukowcy zidentyfikowali 140 przypadków alergii na orzechy ziemne/drzewne. Później przyglądano się menu matek tych maluchów, a zwłaszcza konsumpcji orzechów, w okresie okołociążowym. Porównywano to z nawykami dietetycznymi kobiet, których dzieci nie zapadły na alergie pokarmowe. Young i inni zauważyli, że wskaźnik alergii na fistaszki był znacząco niższy u dzieci, których marki jadły orzeszki w okresie okołociążowym. Dane nie są na tyle silne, by uprawomocniać związek przyczynowo-skutkowy. Z tego powodu nie możemy z przekonaniem powiedzieć, że jedzenie większej ilości orzeszków ziemnych w czasie ciąży zapobiegnie alergii na fistaszki u dzieci. Łącząc matczyne spożycie ze zmniejszonym ryzykiem alergii, dostarczyliśmy [natomiast] nowe dane na poparcie hipotezy, że wczesne wystawienie na oddziaływanie alergenów zwiększa tolerancję i zmniejsza ryzyko dziecięcej alergii pokarmowej. « powrót do artykułu
  9. Fińscy naukowcy poddali w wątpliwość sens przeprowadzania jednej z najpopularniejszych operacji kolana. Każdego roku w USA wykonuje się artroskopowych 700 000 zabiegów naprawy łąkotki. Tymczasem na łamach New England Journal of Medicine ukazał się arktykuł, którego autorzy twierdzą, że wielu pacjentom zabieg ten nie pomaga, a odczuwane zmniejszenie bólu to jedynie efekt placebo. Profesor David Felson z Boston University, który nie był zaangażowany w badania fińskiego zespołu przypomina, że prowadzono wiele badań, w tym i to, podczas których chirurdzy sprawdzali czy podczas artroskopii cokolwiek naprawiono i wynik wszystkich badań był taki sam: nie naprawiono niczego. Do najnowszych badań wybrano grupę pacjentów w wieku 35-65 lat u których stwierdzono zerwanie łąkotki oraz ból trwający co najmniej 3 miesiące. U wszystkich wykonano artroskopię zwiadowczą. U 70 pacjentów usunięto zniszczoną część łąkotki, a u 76 pacjentów nie zrobiono niczego. Jednak i u jednych i u drugich pacjentów chirurg używał takich samych narzędzi i wykonywał takie czynności, jakie są wykonywane przy procedurze chirurgicznej. Pacjentom nie powiedziano, czy kolano zostało naprawione czy też nie. Po zabiegach - zarówno tych prawdziwych jak i udawanych - u obu grup wystąpiła poprawa. Co więcej pacjenci z grupy, u której nie wykonywano naprawy, informowali o zmniejszeniu się bólu w niemal tak dużym stopniu, jak pacjenci, u których przeprowadzono zabieg. Średnia poprawa u obu grup wyniosła 20-30 punktów w 100-stopniowej skali bólu. Pacjenci z obu grup byli zadowoleni z przeprowadzonych działań. W grupie na której prowadzono prawdziwy zabieg aż 77% wyraziło zadowolenie z jego przebiegu, a w grupie, gdzie zabiegu nie było, zadowolonych było 70% osób. O zmniejszeniu bólu informowało 89% z grupy na której przeprowadzono zabieg i 83% z drugiej grupy. Niemal wszyscy (93% z grupy, która przeszła zabieg i 96% z tych, którzy nie przeszli) stwierdzili, że chętnie poddaliby się kolejnej podobnej procedurze. Spodziewam się głosów oburzenia ze strony ortopedów. To najczęściej wykonywana procedura ortopedyczna. Nie sądzę by ludzie byli zadowoleni z tego, że ktoś pokazał, iż procedura którą wykonują nie jest w niczym lepsza od udawanego zabiegu. Ale cóż mogę zrobić. Takie są fakty - mówi autor studium doktor Teppo Jarvinen z Centralnego Szpitala Uniwersyteckiego w Helsinkach. Naukowcy przestrzegają jednak przed generalizowaniem wyników. Profesor Felson uważa, że artroskopia łąkotki może być pomocna w przypadku pacjentów, którzy nagle ją zerwali. Jednak tam, gdzie ból kolana rozwija się stopniowo najlepszym rozwiązaniem jest fizjoterapia i przyjmowanie środków przeciwzapalnych. « powrót do artykułu
  10. Gen receptora oksytocyny (OXTR) wpływa nie tylko na przywiązanie matki i dziecka czy par u gatunków monogamicznych, ale i na zdolność do zapamiętywania twarzy. Międzynarodowy zespół podkreśla, że uzyskane wyniki mają znaczenie dla wszystkich chorób, w których szwankuje przetwarzanie informacji społecznych, włączając w to zaburzenia ze spektrum autyzmu. Dr Larry Young z Wydziału Psychiatrii Emory University podkreśla, że to pierwsze studium, które zademonstrowało, że zróżnicowanie wariantów (alleli) genu receptora oksytocyny oddziałuje na zdolność rozpoznawania twarzy. Young i David Skuse Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego podkreślają, że choć oksytocyna odgrywa ważną rolę we wzajemnym rozpoznawaniu się, u ok. 1/3 populacji występuje wyłącznie wariant negatywnie wpływający na tę umiejętność. Wg akademików, może to pomóc w wyjaśnieniu, czemu nieliczni ludzie pamiętają niemal wszystkie spotkane osoby, podczas gdy inni mają problem z rozpoznaniem nawet członków własnej rodziny. Naukowcy skupili się 198 rodzinach z jednym dzieckiem z autyzmem (większość - 2/3 - pochodziła z Wielkiej Brytanii, a reszta z Finlandii). Wcześniej ekipa Younga ustaliła, że receptor oksytocyny jest niezbędny podczas bazującego na zapachu rozpoznawania społecznego u gryzoni. W ramach najnowszego studium sprawdzano, jak niewielkie różnice w budowie OXTR wpływają na kompetencje w zakresie rozpoznawania twarzy u rodziców, nieautystycznego rodzeństwa i autyków. Okazało się, że pojedyncza zmiana w DNA receptora oksytocyny miała ogromny wpływ na zdolność zapamiętywania twarzy danej rodziny. « powrót do artykułu
  11. Dysfunkcja gruczołu tarczkowego (ang. Meibomian gland dysfunction, MGD) jest wiodącą przyczyną zespołu suchego oka. Niestety, dotąd w USA brakowało zaaprobowanego przez Agencję Żywności i Leków (FDA) leku na MGD. To się może jednak wkrótce zmienić, bo naukowcy z Massachusetts Eye and Ear Infirmary odkryli, że w tej roli dobrze sprawdza się antybiotyk azytromycyna. Odkryliśmy, że azytromycyna może bezpośrednio stymulować funkcjonowanie ludzkich komórek nabłonkowych gruczołu tarczkowego - podkreśla dr Yang Liu. Azytromycyna jest często przepisywana pacjentom z MGD, ale działania lekarzy mają charakter pozarejestracyjny (oznacza to, że skuteczność antybiotyku nie została oszacowana przez FDA). Warto dodać, że przed opisywanymi badaniami sądzono, że antybiotyk przydaje się ze względu na swe właściwości przeciwzapalne i antybakteryjne, hamując wzrost bakterii oraz związane z MGD zapalenie spojówek i brzegów powiek. Dywagowaliśmy, że azytromycyna może bezpośrednio działać na ludzkie komórki nabłonka gruczołu tarczkowego, by stymulować ich różnicowanie, poprawiać ilość i jakość produkowanych przez nie lipidów i sprzyjać wydzielaniu holkrynowemu. Uzyskane wyniki wspierają tę hipotezę - ujawnia dr David A. Sullivan. « powrót do artykułu
  12. Już w przyszłym roku może pojawić się pierwszy ludzki organ wewnętrzny wykonany za pomocą druku 3D. Firma Organovo zapowiada, że w przeciągu najbliższych 12 miesięcy zaprezentuje uzyskaną w ten sposób wątrobę. Podobnie jak inne obiekty wyprodukowane za pomocą drukarki także i tutaj proces będzie odbywał się dzięki nakładaniu warstwa po warstwie odpowiedniego materiału - w tym przypadku żywych komórek. Największym wyzwaniem będzie zapewnienie komórkom tlenu i pożywienia, bez których mogą umierać jeszcze zanim zakończy się proces drukowania. Organovo zapewnia, że poradziła sobie z tym problemem. Przedstawiciele firmy poinformowali, że potrafią wydrukować odpowiednie naczynia, dzięki którym przez co najmniej 40 dni można utrzymać przy życiu tkankę wątroby o grubości 500 mikrometrów. To grubość około 5 kartek papieru. W wątrobie występuje wiele różnych typów komórek. Organovo potrafi drukować hepatocyty, łączyć fibroblasty i komórki śródbłonka. Stworzenie funkcjonującego ludzkiego organu będzie wielkim krokiem naprzód w rozwoju technologii medycznych. Wątroba Organovo nie będzie przeznaczona do transplantacji. Zostanie ona wyprodukowana po to, by testować na niej lekarstwa i prowadzić badania. Jeśli przemysł farmaceutyczny będzie miał dostęp do organów uzyskanych z drukarek będzie w stanie szybciej i taniej testować leki. Kwestie kosztów i czasu odgrywają olbrzymią rolę. Dość wspomnieć, że opracowanie nowego leku kosztuje średnio około miliarda dolarów i trwa kilkanaście lat. Organovo ani słowem nie wspomina o ewentualnym drukowaniu organów do przeszczepów. Na razie będziemy z zapartym tchem czekać na obiecaną pierwszą wątrobę. Jest zbyt wcześnie, by spekulować na temat wachlarzu zastosowań technologii inżynierii tkankowej czy też jej skuteczności - mówi Mike Renard, wiceprezes ds. działalności komercyjnej w Organovo. Na te pytania mogą odpowiedzieć tylko kolejne prace nad rozwojem technologii oraz ewentualne testy kliniczne i zatwierdzenie jej przez Agencję ds. Żywności i Leków. Testy i procedury urzędnicze związane z dopuszczeniem wydrukowanych organów do użytku mogą trwać od 3 do 10 lat. Obecnie w samych tylko Stanach Zjednoczonych na przeszczepy różnych organów czeka 120 000 osób. Ci, którzy się doczekają muszą przez całe życie zażywać leki zapobiegające odrzuceniu organu. Jeśli w przyszłości możliwe będzie drukowanie organów z komórek macierzystych pacjenta, problem odrzucenia zniknie. Methuselah Foundation, niedochodowa organizacja wspierająca rozwój medycyny regeneracyjnej ogłosiła, że przyzna milion dolarów temu, kto jako pierwszy zaprezentuje w pełni funkcjonalną wydrukowaną ludzką wątrobę. Fundacja zauważa, że medycyna regeneracyjna jest przyszłością opieki zdrowotnej, jednak obecnie jest ona niedofinansowana. W USA przeznacza się na nią mniej niż 500 milionów dolarów rocznie. Tymczasem na badania nad nowotworami wydaje się 5 miliarów USD, a nad HIV/AIDS - 2,8 miliarda dolarów. « powrót do artykułu
  13. Alan Turing, wybitny brytyjski matematyk i jeden z ojców współczesnej informatyki, uzyskał oficjalne królewskie ułaskawienie. Dotyczy ono wyroku z 1952 roku, kiedy to Turing został skazany za homoseksualizm na chemiczną kastrację. Wyrok oznaczał też, że stracił certyfikat bezpieczeństwa i nie mógł dłużej pracować przy łamaniu szyfrów. Ułaskawienie zostało wydane na wniosek ministra sprawiedliwości Chrisa Graylinga. Starania o formalną rehabilitację Turinga trwają od lat. W 2011 roku premier Gordon Brown oficjalnie przeprosił za prześladowanie Turinga za homoseksualizm. W tym samym roku pojawiła się oficjalna petycja o ułaskawienie Turinga. Ponowne zainteresowanie jego osobą sprawiło, że w media zaczęły nagłaśniać najróżniejsze fakty bezpośrednio bądź pośrednio związane z życiem, pracą i tajemniczą śmiercią geniusza. Dowiedzieliśmy się dzięki temu, że naukowcom udało się potwierdzić teorię Turinga dotyczącą sposobu formowania się naturalnych wzorców, takich jak np. paski na ciele tygryca. Z kolei biograf Turinga, Jack Copeland, stwierdził, iż matematyk mógł nie popełnić samobójstwa, a zginąć wskutek wypadku. Alan Turing (1912-1954) zajmował się matematyką, logiką, kryptografią i informatyką. W czasie II wojny światowej był zatrudniony w Bletchley Park, słynnym brytyjskim centrum łamania szyfrów. Kierował tam komórką Hut 8, do której zadań należało łamanie szyfrów używanych przez niemiecką marynarkę wojenną. W grudniu 1940 roku złamał sposób kodowania używany przez morską wersję Enigmy. Turing sformalizował koncepcję algorytmu dla maszyn cyfrowych, opracował używany do dzisiaj test Turinga, pracował na jednym z pierwszych komputerów - maszynie Mark 1. Interesował się też chemią. Napisał pracę o chemicznych podstawach morfogenezy i przewidział istnienie oscylacyjnych reakcji chemicznych, które po raz pierwszy zaobserwowano w latach 60. ubiegłego wieku. W 1952 roku wytoczono mu proces w związku z jego homoseksualizmem. Utracił dostęp do poufnych danych, a więc nie mógł zajmować się kryptografią, i poddano go chemicznej kastracji. Dwa lata później został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu. « powrót do artykułu
  14. Z ujawnionego przez Departament Sprawiedliwości aktu oskarżenia przeciwko Kimowi Dotcomowi dowiadujemy się, że zwalczał on konkurencję oskarżając ją o... działalność kryminalną. W akcie oskarżenia znalazł się e-mail, który Dotcom wysłał do serwisu PayPal w październiku 2011 roku, a zatem niedługo po tym, jak MegaUpload zakończył program płacenia użytkownikom za to, że wgrywali treści na serwery serwisu. W e-mailu czytamy: nasz amerykański zespół prawny przygotowuje pozwy przeciwko niektórym z naszych konkurentów i ma zamiar ujawnić ich kryminalną działalność. Chcemy was zawczasu poinformować i doradzić, byście nie współpracowali z serwisami, które znane są z tego, iż płacą użytkownikom za umieszczanie nielegalnych treści. Oni szkodzą przemysłowi hostingu plików. Przyjrzyjcie się serwisom Fileserve.com, Videobb.com, Filesonic.com, Wupload.com, Uploadstation.com. Witryny te placą każdemu (bez względu na to, czy wgrywane treści są legalne czy też nie) i nie prowadzą żadnej polityki przeciwko naruszaniu prawa. Używają PayPala, by płacić osobom naruszającym prawo. Ironią losu jest również fakt, że w roku 2010 MegaUpload bez sprzeciwu dostosował się do nakazu sądowego i w tajemnicy pomógł władzom w zdobyciu dowodów przeciwko kilku małym serwisom hostingowym, które wykorzystywały infrastrukturę MegaUpload. Mimo, że władze już od wielu miesięcy prowadziły śledztwo przeciwko MegaUpload, tym razem serwis został potraktowany jako najzwyklejszy dostawca hostingu, którego infrastruktura jest wykorzystywana przez stronę trzecią do prowadzenia nielegalnych działań. Dzięki pomocy MegaUpload zlikwidowano wówczas NinjaVideo, a jego pięciu administratorom postawiono zarzuty, jakie obecnie stawiane są też Dotcomowi. W pozwie przeciwko MegaUpload wyraźnie zaznaczono, że Dotcom postępował dokładnie tak samo, jak jego rywale, przeciwko którym zwracał się do PayPala. Przez sześć lat w ramach programu 'Uploader Rewards' Mega Conspiracy [tak w pozwie nazywany jest MegaUpload - red.] płacił użytkownikom, którzy wgrywali pirackie treści oraz, jak opisano w podrozdziale 'Celowe zaniechanie usunięcia plików naruszających prawa autorskie oraz wprowadzenie w błąd właścicieli praw autorskich', Mega Conspiracy nie odłączyło od swojej infrastruktury osób wielokrotnie naruszających prawa autorskie. Prawnicy MegaUpload twierdzą, że serwis jest niewinny, działał jako dostawca hostingu i na podstawie Digital Millennium Copyright Act jest chroniony przed odpowiedzialnością za czyny użytkowników. Oskarżyciele uważają jednak, że serwisowi nie przysługuje ochrona przewidziana w DMCA gdyż nie usuwał on pirackich treści na żądanie właścicieli praw autorskich. MegaUpload zeprzecza takiemu oskarżeniu, jednak prokuratura ma poważny argument. Twierdzi bowiem, że wstępna analiza bazy danych Megavideo.com wskazuje, że znajduje się tam 34,9 miliarda strumieni wideo. Z tego około 15 miliardów strumieni, czyli około 43% to unikatowe pliki, co do których wystosowano co najmniej jedno żądanie usunięcia. « powrót do artykułu
  15. RSA wydała oświadczenie, w którym zapewnia, że nie miała pojęcia o tym, iż opracowany przez NSA algorytm Dual Elliptic Curve (DEC) zawiera tylne drzwi. Firma, w zamian za 10 milionów dolarów zgodziła się wykorzystywać ten algorytm w swoich produktach. Przedstawiciele RSA twierdzą, że zostali oszukani przez NSA i nie mieli pojęcia o prawdziwych intencjach agencji. Firma przypomina, że otwarcie informowała, iż współpracuje z NSA. W ostatnich publikacjach prasowych czytamy, że RSA zawarła z NSA 'tajne porozumienie', w ramach którego pozwolono NSA na wprowadzenie do bibliotek Bsafe wadliwego generatora liczb losowych. Kategorycznie zaprzeczamy takim stwierdzeniom. Współpracowaliśmy z NSA zarówno jako z twórcą jak i aktywnym członkiem społeczności specjalizującej się w zabezpieczeniach. Nigdy nie robiliśmy z tego tajemnicy, co więcej publikowaliśmy informacje na temat naszej współpracy. Naszym celem zawsze było zwiększenie bezpieczeństwa biznesu i sektora publicznego - czytamy na blogu RSA. Zarówno RSA jak i Narodowy Instytut Standardów i Technologii (NIST) odradzają stosowanie algorytmu DEC.
  16. Sarah Schönfeld, fotograf z Berlina, jest zafascynowana światem substancji naturalnych i narkotycznych, które wpływają na ciało i umysł. Zainspirowawszy się nurtem wyjaśniania chorób nierównowagą różnych związków oraz postrzegania doświadczeń i pragnień jako wytworów chemicznego ja, stworzyła serię "Wszystko, co możesz czuć". Niemka sporządzała roztwory różnych substancji i ich połączeń, np. adrenaliny czy GHB i ecstasy, a następnie wprowadzała jedną kroplę na naświetloną kliszę, przez co dochodziło do zmiany właściwości powłoki. Podobnie jak w przypadku działania wielu tych substancji na człowieka, proces mógł być długi - czasem ledwo dało się go zatrzymać. Negatywy dokumentujące reakcje chemiczne powiększono do rozmiarów 160 x 200 cm. Wśród zdjęć czy, jak ktoś woli, miniwszechświatów próżno szukać dwóch takich samych czy choćby podobnych. Jedne wyróżniają się rozmiarami i feerią barw, inne epatują ascetycznym wyglądem. « powrót do artykułu
  17. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia: spełnienia marzeń, odpoczynku i samych radości życzą Jacek, Ania i Mariusz « powrót do artykułu
  18. Dzisiaj w wieku 94 lat zmarł Michaił Kałasznikow, twórca najpopularniejszej broni strzeleckiej świata - AK 47. Broń ta jest tak popularna, że równać się z nią mogą jedynie amerykańskie karabinki z serii M. Reszta konkurencji pozostaje daleko w tyle. Kałasznikow zyskał uznanie jako konstruktor broni doskonałej, jednak jego wynalazek budzi ogromne kontrowersje. AK-47 i jego późniejsze wersje były szeroko wykorzystywane w najkrwawszych światowych konfliktach. Sam wynalazca miał mieszane uczucia, dotyczące swojego osiągnięcia. Przed dziesięcioma laty mówił, że wolałby wynaleźć maszynę, którą ludzie mogliby wykorzystywać i która pomogłaby rolnikom w pracy. Kałasznikow urodził się w rodzinie rolniczej, był mechanikiem-samoukiem. Z powodu niskiego wzrostu w czasie wojny został mechanikiem, a później dowódcą czołgu. W październiku 1941 roku został ranny i podczas pobytu w szpitalu słyszał, jak żołnierze narzekają na broń strzelecką. Kałaszników zaczął projektować broń. Mimo, że jego pierwszy projekt nie zyskał uznania zauważono talent mężczyzny i przydzielono go do zespołu zajmującego się projektowaniem broni. W 1947 roku konstruktor zaprezentował swoje nowe dzieło - Automat Kałasznikowa model 1947. Już dwa lata później stał się on podstawową bronią strzelecką Armii Czerwonej i, z czasem, najpopularniejszą bronią na świecie. W całej swojej karierze Kałasznikow opracował około 150 modeli broni. Ocenia się, że do roku 2009 na całym świecie wyprodukowano około 100 milionów AK-47. « powrót do artykułu
  19. Podczas prac związanych z budową metra w mieście Chengdu znaleziono 920 pasów z bambusa z tekstami o tematyce medycznej oraz szereg artefaktów z okresu panowania Zachodniej Dynastii Han (202 r. p.n.e.-9 r. n.e.). Okazuje się, że 2 tys. lat temu Chińczycy stosowali chili na ból głowy, a żółtaczkę leczyli uryną byka. Ze 184 pasów można utworzyć przewodnik dla kogoś parającego się weterynarią koni. Resztę (736) rozdzielono na 9 tekstów o "ludzkiej" tematyce. Xie Tao, pracownik naukowy przebywający na stypendium w Instytucie Archeologii w Chengdu, sądzi, że wzmiankowane księgi mogą być zaginionymi klasycznymi tekstami medycznymi, napisanymi przez następców Biana Que, który wg legend, był pierwszym chińskim lekarzem. Mimo różnic w formalnym zapisie, dwa znaki z jednej z ksiąg wymawia się właśnie jako Bian Que - dodaje Wu Jiabi z instytutu badania skryptów bambusowych. Na pasach nie znaleziono żadnych nawiązań do czarów, co miałoby wskazywać na oddzielenie medycyny od magii. « powrót do artykułu
  20. Dokumenty ujawnione przez Edwarda Snowdena pokazują, że RSA - jedna z najważniejszych i najbardziej wpływowych firm na rynku bezpieczeństwa IT - otrzymała od NSA 10 milionów dolarów w zamian za wykorzystywanie w swoich produktach wadliwego generatora liczb losowych. Dzięki celowo wprowadzonemu błędowi NSA zyskała dostęp do produktów szyfrujących dane. Wadliwy generator trafił do narzędzia Bsafe, które jest wykorzystywane w wielu produktach. Kwota 10 milionów dolarów nie wydaje się wysoką, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że stanowi ona ponad 33% przychodów wydziału produkującego Bsafe. Rola RSA w działaniach szpiegowskich NSA jest zaskoczeniem dla wielu ekspertów. Firma ta od wielu lat zwiększa bezpieczeństwo i prywatność, a w latach 90. ubiegłego wieku to głównie jej starania doprowadziły do tego, że NSA nie udało się wprowadzić specjalnego układu scalonego ułatwiającego szpiegowanie komputerów i urządzeń telekomunikacyjnych. Po pojawieniu się najnowszych rewelacji Snowdena RSA zaapelowało do swoich klientów, by przestali używać narzędzi wykorzystujących Bsafe. Część osób uważa, że RSA została oszukana przez NSA, która zapłaciła firmie za używanie wspomnianego generatora, jednocześnie oszukując RSA co do jego działania. RSA została założona w latach 70. przez profesorów z MIT-u. Od samego początku amerykańskie służby specjalne obawiały się, że działania firmy doprowadzą do sytuacji, w której nie będzie możliwe podsłuchiwanie komunikacji elektronicznej. Centrum technologii RSA są klucze publiczne. Martin Hellman z Uniwersytetu Stanforda, jeden z twórców technologii kluczy publicznych wspomina, że NSA próbowało przekonać ekspertów, iż klucze nie muszą być tak długie jak planują. Dzięki RSA klucze publiczne zaczęły być szeroko stosowane. Za czasów prezydenta Clintona powstał projekt Clipper Chip, w ramach którego administracja chciała wprowadzić przepisy zobowiązujące firmy do montowania w urządzeniach specjalnych układów scalonych, która pozwalałyby służbom specjalnym, po uzyskaniu zgody sądu, na podsłuchiwanie dowolnego urządzenia. RSA rozpoczęła wówczas wielką kampanię społecznego protestu przeciwko Clipper Chip. Biały Dom się poddał, a następnie zaczął prowadzić działania, których celem miało być uniemożliwienie wydostania się za granicę najlepszych amerykańskich technologii szyfrujących. RSA znowu się temu sprzeciwiła i założyła swój oddział w Australii. Urzędnicy przekonali się, że ich działania na niewiele się zdadzą i z czasem poluzowali ograniczenia. Jednak RSA zaczęła się zmieniać. Były marines, Jeff Bidzos, który od dawna kierował firmą, zrezygnował w 1999 roku z funkcji dyrektora wykonawczego i rozpoczął pracę w firmie VeriSign. Elitarne laboratorium, które założył w RSA zostało przeniesione, odeszło wielu najważniejszych inżynierów. W tym czasie Bsafe i podobne narzędzia stanowiły niewielką część działalności firmy. W 2005 roku przychód produkującego je wydziału wynosił mniej niż 30 milionów dolarów. Jeden z australijskich inżynierów, który opuścił RSA w 2005 roku wspominał, że gdy dołączyłem do nich, w laboratorium pracowało 10 osób i walczyliśmy z NSA. W tym czasie NSA rozwijała algorytm Dual Elliptic Curve i starała się o jego zatwierdzenie przez Narodowy Instytut Standardów i Technologii (NIST). Zatwierdzenie przez NIST jest warunkiem, bez którego wiele produktów nie może być używanych przez amerykańskie agendy rządowe. Technologie, na które zgodzi się NIST stają się de facto standardem. Z czasem DEC uzyskał, jako jeden z zaledwie czterech algorytmów tworzenia liczb losowych, certyfikat NIST. Tymczasem RSA zaczęła wykorzystywać DEC jeszcze zanim uzyskał on certyfikat NIST. Włączono go jako opcję do licznych firmowych produktów. Nikt nie podniósł alarmu, gdyż decyzja o wykorzystywaniu DEC była decyzją czysto biznesową, a nie technologiczną. Z czasem jednak zaczęły pojawiać się wątpliwości. Jeden z najbardziej znanych ekspertów ds. bezpieczeństwa, Bruce Schneier, pisał, że słabości odkryte w DEC to typowe tylne drzwi. Teraz RSA nabrała wody w usta i nie chce zdradzić, w jaki sposób doszło do tego, że tak poważana firma bez zastrzeżeń zaakceptowała podejrzaną technologię.
  21. Raul Oaida, 20-letni geniusz-samouk z Rumunii, skonstruował z ponad 500 tys. klocków lego samochód zasilany powietrzem. Warto dodać, że nawet silnik powstał z tego samego zabawkowego materiału. Wyjątkami od klockowej reguły są koła oraz niektóre elementy nośne. Wspólnikiem Oaidy został australijski przedsiębiorca Steve Sammartino. Auto powstało w Rumunii, ale testy przeszło już w Melbourne. Zachwyceni możliwościami wynalazku panowie nadali przedsięwzięciu huraoptymistyczną nazwę Super Awesome Micro Project. Na poświęconej mu witrynie internetowej można znaleźć informację, że maksymalna (osiągnięta) prędkość pojazdu to zaledwie 20-30 km/h (wszystko przez obawę, że dojdzie do wybuchu lego). Oaida i Sammartino spotkali się w Internecie. Przedsiębiorca zdecydował się na poszukiwanie chętnych do crowd fundingu na Twitterze. Choć początkowo wspominał o 20 fundatorach wpłacających 500-1000 dol., po zapoznaniu się z prospektem ostatecznie znalazło się 40 australijskich inwestorów. « powrót do artykułu
  22. Amerykański Departament Sprawiedliwości złożył do sądu akt oskarżenia przeciwko Kimowi Dotcomowi. Ze 191-stronicowego dokumentu [PDF] po raz pierwszy szczegółowo dowiadujemy się, jakie zarzuty Amerykanie stawiają byłemu właścicielowi serwisu MegaUpload. W dokumencie serwis nazywany jest MegaConspiracy, a Dotcoma nazwano głową światowego przedsięwięcia kryminalnego, które posiada i administruje wieloma witrynami reprodukującymi i rozpowszechniającymi nielegalne kopie prac chronionych prawem autorskim, w tym kopie filmów, programów telewizyjnych, nagrań muzycznych, książek elektronicznych, obrazów, gier wideo i innego oprogramowania komputerowego. Zdaniem DoJ witryny świadomie pozwalały na nielegalne kopiowanie materiałów, co przyniosło ich twórcom ponad 150 milionów dolarów, a działania mające zapobiec łamaniu prawa były symboliczne. Podano tutaj przykład narzędzia "Abuse Tool". Abuse Tool autorstwa Mega Conspiracy nie funkcjonowało tak, jak przekonywano o tym właścicieli praw autorskich, gdyż nie blokowało dostępu do odnośnika, pod którym znajdowała się nielegalna zawartość ani nie usuwało tej zawartości z serwera. Dalej pojawia się jeszcze cięższy zarzut. DoJ powołując się na badania wykonane przez eksperta z FBI twierdzi, że Mega Conspiracy mierzyło pojemność łącza potrzebnego do transferu poszczególnych plików. Pliki, które zużywały więcej łącza, a zatem więcej użytkowników jednocześnie je pobierało, były przenoszone na szybsze serwery znajdujące się w Waszyngtonie. Wstępna analiza bazy danych wykazała, że zdecydowana większość plików znajdujących się na tych serwerach to nielegalne kopie materiałów chronionych prawem autorskim, a Mega Conspiracy celowo budowało swoją infrastrukturę tak, by dostęp do tych plików był szybki i powtarzalny. Z pozwu dowiadujemy się również, że FBI prowadziło tajne działania przeciwko witrynom Mega. Agenci zakładali konta premium, pobierali i analizowali treści oraz ruch w sieci. Kim Dotcom stanie przed nowozelandzkim sądem w lipcu przyszłego roku. Będzie wówczas bronił się przed ewentualną ekstradycją do USA. « powrót do artykułu
  23. Z hasłem, że dziewczynki dojrzewają szybciej niż chłopcy, spotykamy się praktycznie na co dzień. Ostatnio truizm zyskał podbudowę naukową, bo okazało się, że proces reorganizacji połączeń nerwowych w mózgu zaczyna się u płci pięknej wcześniej. U dziewcząt przycinanie może wystartować już w wieku 10 lat, a u chłopców trzeba na to poczekać do 15.-20. r.ż. Badając 121 osób w wieku od 4 do 40 lat, dr Marcus Kaiser i Sol Lim z Uniwersytetu w Newcastle upon Tyne zauważyli, że o ile ogólnie połączenia w mózgu ulegają okrojeniu, o tyle długodystansowe połączenia kluczowe dla integracji informacji pozostają. To może wyjaśniać, czemu podczas "przycinania" działanie mózgu się nie pogarsza, a wręcz poprawia. Długodystansowe połączenia trudno ustanowić i podtrzymać, lecz są one konieczne do szybkiego i wydajnego przetwarzania informacji. Gdy zastosuje się analogię do sieci społecznej, widać, że przyjaciele znajdujący się w pobliżu mogą ci podać bardzo zbliżone dane - słyszy się tę samą informację od wielu ludzi - zaś osoby z różnych miast czy krajów z większym prawdopodobieństwem powiedzą coś nowego. Na tej samej zasadzie pewne informacje przepływające przez moduł mogą być powtarzalne, podczas gdy dane z innych modułów, np. integrujące dane wzrokowe o twarzy z informacją akustyczną, są kluczowe dla nadania sensu otaczającemu światu. Zespół z Uniwersytetów w Newcastle upon Tyne, Glasgow i Seulu zastosował badania obrazowe, by ustalić, gdzie w okresie dojrzewania i ulepszania zachodzą zmiany w połączeniach mózgowych. Bazując na obrazowaniu tensora dyfuzji, zauważono, że ogólnie włókna były przycinane, ale nie wszystkie projekcje aksonalne były traktowane jednakowo. Zachowywano głównie projekcje będące swego rodzaju skrótami: szybko łączące różne moduły przetwarzania, np. dla wzroku i słuchu, i pozwalające na błyskawiczny transfer danych oraz przetwarzanie synchroniczne. Naukowcy zademonstrowali, że utrata włókien istoty białej między rejonami mózgu jest procesem wysoce wybiórczym (proces ten nazwano odłączaniem preferencyjnym). Dzięki temu połączenia między odległymi rejonami mózgu, między półkulami i modułami przetwarzającymi tracą mniej włókien niż oczekiwano. « powrót do artykułu
  24. Firma BlackBerry poinformowała o olbrzymiej starcie finansowej. W trzecim kwartale bieżącego roku przedsiębiorstwo straciło 4,4 miliarda dolarów. Jednocześnie poinformowało o podpisaniu z Foxconnem umowy na budowę urządzeń mobilnych. Jeszcze w II kwartale strata wyniosła "zaledwie" 965 milionów dolarów. BlackBerry zanotowało też zmniejszeniu przychodów z 1,6 miliarda w II kwartale do 1,2 miliarda USD w III kwartale. Spadek przychodów rok do roku wynosi aż 56%. W III kwartale 2012 roku przychody sięgnęły bowiem 2,7 miliarda USD. Ratunkiem dla BlackBerry ma być pięcioletnia umowa z Foxconnem, która przewiduje, że od początku 2014 roku obie firmy będą rozwijały urządzenia "na szybko rozwijające się rynki". Umowa z Foxconnem pozwoli BlackBerry skupić się na tym, co najlepsze - na świetnym wyglądzie, bezpieczeństwie i rozwoju oprogramowania dla przedsiębiorstw - a jednocześnie na skierowaniu urządzeń na szybko rosnące rynki i wykorzystaniu przy tym efektu skali i wydajności Foxconna - powiedział John Chen, dyrektor wykonawczy BlackBerry. « powrót do artykułu
  25. Gill Pratt, który z ramienia DARPA nadzoruje coroczne zawody Robotic Challenge przyznał, że jest mile zaskoczony świetnym wynikiem uzyskanym w bieżącym roku przez japoński Team Schaft. Android zbudowany w Kraju Kwitnącej Wiśni pozostawił konkurencję daleko w tyle zdobywając 27 z 32 punktów. A nie była to byle jaka konkurencja. W zawodach startowały m.in. zespoły z NASA, MIT-u czy Carnegie Mellon University. O poziomie trudności zawodów, w których obowiązują wstępne kwalifikacje, zatem biorą w nich udział już wybrane zespoły, niech świadczy fakt, że aż trzy drużyny nie zdobyły ani jednego punktu. Znajdował się wśród nich jeden z dwóch zespołów reprezentujących NASA. Na drugim miejscu uplasował się IHMC Robotics z Florida Institute for Human and Machine Cognition, który zdobył 20 punktów. Miejsce trzecie przypadło specjalistom z Carnegie Mellon i National Robotics Engineering Centre, których urządzenia zdobyły po 18 punktów, zespół z MIT-u zdobył ich 16, a eksperci z należącego do NASA Jet Propulsion Laboratory zabrali do domu 14 punktów. W zawodach brało udział 16 drużyn, a ich urządzenia miały do wykonania 8 zadań sprawdzających możliwości ruchowe, zręczność, percepcję otoczenia oraz mechanizmy za pomocą których człowiek może przejąć kontrolę nad maszyną. Zadaniem robotów było wykonanie zadań w jak najkrótszym czasie przy jak najmniejszej pomocy ze strony człowieka. Na każde z zadań przeznaczono 30 minut. Pratt mówi, że w przyszłym roku formuła zawodów będzie wyglądała inaczej. Urządzenia zostaną postawione w obliczu katastrofy, takiej jak pożar czy wyciek gazu. Otrzymają narzędzia oraz drabiny, drzwi, samochody czy zawory i będą musiały poradzić sobie z zagrożeniem. Roboty będą musiały działać bardziej niezależnie. Chcę ograniczyć komunikację między nimi a operatorami, chcę zmusić zespoły, by wyposażyły roboty w lepsze mechanizmy adaptowania się do sytuacji w czasie rzeczywistym.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...