Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37606
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    246

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Rapidshare, niegdyś bardzo popularna usługa przechowywania danych w sieci, zostanie zamknięta do końca marca. W serwisie pojawił się komunikat, w którym polecono użytkownikom, by skopiowali dane na własne komputery. Po 31 marca bieżącego roku utracą bowiem dostęp do swoich kont, a dane zostaną usunięte. Rapidshare nie wyjaśnia, skąd decyzja o zamknięciu serwisu. Prawdopodobnie jednak przyczyną jest nacisk ze strony organizacji chroniących prawa autorskie. Stowarzyszenie Amerykańskich Wydawców określiło Rapidshare jako „największy na świecie zbiór pirackich materiałów”, a sam serwis został pozwany przed niemieckim sądem przez sześciu największych amerykańskich wydawców materiałów edukacyjnych w USA. « powrót do artykułu
  2. Życie z cukrzycą nie jest proste. Prawdziwym wyzwaniem jest zaaplikowanie sobie odpowiedniej ilości insuliny. Jeśli wstrzykniemy sobie jej zbyt mało, poziom cukru we krwi się zwiększy, jeśli zbyt dużo – może spaść do niebezpiecznie niskiego poziomu - mówi profesor Daniel Anderson z Massachusetts Institute of Technology. Insulina, która jest obecnie dostępna działa niezależnie od poziomu cukru - dodaje uczony. Anderson i jego zespół pracują nad nową insuliną, która znakomicie ułatwi życie cukrzyków. Uczeni stworzyli insulinę, która krąży w krwioobiegu myszy przez co najmniej 10 godzin i aktywuje się dopiero wówczas, gdy poziom cukru wzrośnie. Zastosowanie takiego rozwiązania u ludzi zwolniłoby chorych z konieczności ciągłego monitorowania poziomu cukru. Celem naukowców z MIT-u jest opracowanie insuliny, która przez długi czas krążyłaby we krwi, aktywowałaby się dopiero w przypadku wzrostu poziomu cukru i tylko w koniecznej ilości. Pacjentom nie tylko byłoby łatwiej, ale nie groziłaby im hipoklikemia spowodowana wstrzyknięciem zbyt dużej dawki. Naukowcy najpierw dołączyli do insuliny hydrofobową domenę alifatyczną. To długi łańcuch molekuł tłuszczowych zwisających z molekuły insuliny. Dzięki temu insulina może dłużej krążyć w krwioobiegu. Dołączyli też grupę chemiczną o nazwie PBA, która łączy się z glukozą. Gdy poziom glukozy rośnie, cukier łączy się z insuliną i ją aktywuje. Zespół z MIT-u stworzył cztery warianty zmodyfikowanej insuliny, które różniły się budową PBA. Następnie testowali je na myszach, porównując ich działanie z tradycyjną insuliną oraz insuliną o przedłużonym działaniu. U chorych na cukrzycę myszy kilkukrotnie w ciągu 10 godzin sprawdzano, w jaki sposób organizm reaguje na nagłe wzrosty poziomu cukru. Okazało się, że najlepiej sprawowała się insulina z PBA wzbogaconym fluorem. Zwierzęta, która otrzymały ten rodzaj nowej insuliny najszybciej reagowały na nagłe skoki poziomu cukru. Jeśli pomysł Andersona i jego zespołu zostanie przełożony na praktyczne zastosowania u ludzi, możemy być świadkami niezwykłego osiągnięcia w leczeniu cukrzycy - mówi profesor biochemii Michael Weiss z Case Western Reserve University. « powrót do artykułu
  3. W bursztynie z Birmy odkryto najstarszy jak dotąd okaz trawy sprzed ok. 100 mln lat oraz pokrywający go sporysz. Teraz wiemy, że [pasożytniczy] grzyb datuje się na okres najwcześniejszej ewolucji traw - opowiada George Poinar Junior z Uniwersytetu Stanowego Oregonu. To ważne odkrycie, bo pozwala nam zrozumieć oś czasową rozwoju traw, które obecnie, w postaci kukurydzy, ryżu czy pszenicy, stanowią podstawę wyżywienia ludzkości. Poinar nie ma wątpliwości, że sporysz był zjadany przez roślinożerne dinozaury, np. zauropody, trudno jednak powiedzieć, jak dokładnie na nie wpływał i czy był dla nich toksyczny lub wywoływał halucynacje. Grzybowi zachowanemu w bursztynie nadano nazwę Palaeoclaviceps parasiticus (nawiązuje ona do łacińskiej nazwy współczesnej buławinki czerwonej Claviceps purpurea). Skamieniałość ma 97-110 mln lat i pochodzi z wczesnej-środkowej kredy, kiedy ląd był nadal zdominowany przez dinozaury i drzewa iglaste, ale zaczynały już ewoluować najwcześniejsze rośliny okrytonasienne, trawy i małe ssaki. Niektóre trawy dysponują naturalnymi mechanizmami obronnymi, a odstraszający roślinożerców gorzkim smakiem sporysz może być jednym z nich. Zatrucie sporyszem określano jako "ogień świętego Antoniego" (obecnie stosuje się termin ergotyzm). W 944 r. doprowadziło ono do zgonu 40 tys. ludzi. Kiedyś sporysz wykorzystywano jako środek wczesnoporonny i przyspieszający poród. Obecnie stosuje się go do produkcji LSD. « powrót do artykułu
  4. Międzynarodowy zespół naukowców uważa, że kolonie pszczół giną, bo przez nadmierny stres młode owady za wcześnie udają się po pokarm. Choć wcześniej z zespołem masowego ginięcia pszczoły miodnej (ang. Colony Collapse Disorder, CCD) powiązano patogeny, pestycydy i deficyty żywieniowe, tajemnicą pozostawało, czemu czasem kolonie upadają tak szybko. Dr Andrew Barron z Macquarie University podkreśla, że przed wylotem z ula młode dorosłe owady przez 2-3 tygodnie zajmują się czyszczeniem ula i opieką nad czerwiami. Zbieranie pyłku/nektaru to najbardziej ryzykowna i najcięższa praca, dlatego z punktu widzenia społeczności ma sens, że pszczoły zabierają się za nie dopiero po wypełnieniu innych obowiązków. Wiedząc, że stres środowiskowy sprawia, że młodsze pszczoły wylatują z ula, by uzupełnić zapasy kolonii, Barron i inni postanowili ocenić gotowość tych osobników do zbierania pożywienia oraz wpływ tych działań na stan ula. W tym celu w radionadajniki wyposażono pszczoły z 6 uli: 3 eksperymentalnych (z których usunięto wszystkie starsze osobniki) i 3 kontrolnych. Urządzenia pozwalały entomologom sprawdzić, kiedy konkretny osobnik zajął się zbieraniem pożywienia, ile wypraw odbył, jaka była ich długość i kiedy zniknął z kolonii. Okazało się, że młodsze pszczoły gorzej wykonywały zadanie i szybciej umierały (odnotowano wyższy wskaźnik wczesnej śmierci). Zjawiska te zaburzały delikatną dynamikę społeczną kolonii, prowadząc do jej upadku. Zauważyliśmy, że pszczoły, które zaczynały wcześniej latać po pokarm, przeżywały mniejszą liczbę dni, miały na swoim koncie o wiele mniej udanych wypraw, w dodatku trwały one dłużej. Barron uważa, że przedwcześnie dojrzałe owady gorzej radzą sobie z zadaniem, bo mają mniejsze doświadczenie nawigacyjne od starszych osobników. Przyczyną może być również słabsze wykształcenie mięśni koniecznych do lotu. Kiedy dane zebrane przez znaczniki wprowadzono do komputerowego modelu matematycznego, okazało się, że młodsze zbieraczki nie mogą utrzymać kolonii. [...] Nie są w stanie przynieść tyle pokarmu, by zabezpieczyć byt ula, spędzają też mało czasu na opiece nad czerwiami, przez co wszystko się rozpada. Obecnie naukowcy badają nowe strategie pomocowe, w tym dostarczanie paczek ratunkowych czy zastosowanie nowych czujników do wykrywania zagrożenia upadkiem. « powrót do artykułu
  5. Połączenie codziennego spożycia oleju kokosowego i ćwiczeń przywraca czułość odruchu z baroreceptorów (ang. baroreflex sensivity, BRS) oraz zmniejsza stres oksydacyjny, skutkując spadkiem ciśnienia krwi. Publikacja na ten temat ukazała się w piśmie Applied Physiology, Nutrition, and Metabolism. BRS to wskaźnik regulacji układu krążenia przez autonomiczny układ nerwowy. Co istotne, w chorobach sercowo-naczyniowych, np. nadciśnieniu, mamy do czynienia z jego upośledzeniem. Zespół z Centrum Biotechnologicznego Universidade Federal da Paraíba prowadził 5-tygodniowy eksperyment na szczurach ze spontanicznym nadciśnieniem. Naukowcy odkryli, że w porównaniu do zwierząt niećwiczących i dostających placebo w postaci soli fizjologicznej, olej kokosowy i trening ograniczały przyrost wagi. Ciśnienie zmniejszały zarówno suplementacja olejem kokosowym, jak i ćwiczenia, ale tylko ich połączenie pozwalało osiągnąć jego prawidłowe wartości. Brazylijczycy sądzą, że można to wyjaśnić przywróceniem czułości odruchu z baroreceptorów, a także spadkiem stresu oksydacyjnego w surowicy, sercu i aorcie. Podczas studium mierzono średnie ciśnienie tętnicze (ang. mean arterial pressure, MAP), a BRS oceniano, podając dożylnie fenylefrynę (8 μg/kg) i nitroprusydek sodu (25 μg·kg−1). Dr Valdir de Andrade Braga podkreśla, że bardzo go cieszą uzyskane wyniki, bo olej kokosowy jest uznawany za tzw. superpokarm i cieszy się dużą popularność np. wśród sportowców. Kolejny krokiem zespołu z Universidade Federal da Paraíba mają być testy kliniczne na ludziach z nadciśnieniem. « powrót do artykułu
  6. Według nowego modelu, który bierze pod uwagę ciemną materię i ciemną energię, wszechświat istnieje od zawsze. Model próbuje rozwiązać wiele problemów jednocześnie i odrzuca istnienie Wielkiego Wybuchu. Osobliwość, z której rozpoczął się Wielki Wybuch to największy problem ogólnej teorii względności, gdyż wydaje się, że w tym momencie przestają działać prawa fizyki - mówi Ahmed Farag Ali z egipskiego Benha University. Wraz z Sauryą Dasem z brytyjskiego University of Lethbridge opublikował on w Physics Letters B artykuł, w którym starają się wyjaśnić problemy związane z Wielkim Wybuchem. Naukowcy wyjaśniają, że wykorzystali metody kwantowej korekcji nie po to, by sztucznie wyeliminować Wielki Wybuch. Uczeni oparli się na pracach fizyka-teoretyka Davida Bohma, który od lat 50. próbował zastąpić linię geodezyjną trajektoriami kwantowymi. Ali i Das zastosowali trajektorie Bohma w równaniach opracowanych w latach 50. przez indyjskiego fizyka Amala Kumara Raychaundhuriego. W ten sposób otrzymali, poprawione o korekcję kwantową, równania Friedmanna, które są podstawowymi równaniami kosmologii relatywistycznej. Model Alega i Dasa zawiera elementy teorii kwantowej i ogólnej teorii względności. Uczeni mają nadzieję, że wybroni się tez w konfrontacji z pełną ogólną teorią względności. Według Alego i Dasa nie było nie tylko Wielkiego Wybuchu, ale nie istniała też osobliwość. Jej istnienie wykluczają rozbieżności pomiędzy klasyczną geometryczną a kwantowymi trajektoriami Bohma. Wyjaśniają, że kwantową korekcję można pojmować w kategoriach stałej kosmologicznej i promieniowania. Wszechświat ma skończone rozmiary i nieskończony wiek. W kategoriach fizycznych ich model opisuje wszechświat jako wypełniony płynem. Składać się nań mają grawitony, hipotetyczne cząstki nieposiadające masy. Jeśli istnieją, to odgrywają kluczową rolę w kwantowej teorii grawitacji. « powrót do artykułu
  7. Qualcomm został ukarany w Chinach grzywną w wysokości 975 milionów dolarów. Karę nałożono za angażowanie się w praktyki monopolistyczne. Koncern zgodził się na zmodyfikowanie swoich działań zgodnie z zaleceniami władz. Jego przedstawiciele oświadczyli, że są rozczarowani wynikami państwowego śledztwa, ale nie będą podważać jego wyników i zapłaci kare. Chińska Narodowa Komisja ds. Rozwoju i Reform stwierdziła, że Qualcomm nadużywał swojej pozycji rynkowej i żądał od chińskich producentów elektroniki wygórowanych cen za podzespoły. Firma będzie prawdopodobnie musiała teraz renegocjować ze swoimi chińskimi partnerami warunki umów i obniżyć ceny. Chińskie władze starają się stworzyć dla swoich firm jak najlepsze warunki do rozwoju. Wymuszenie na Qualcommie obniżki cen oznacza, że producenci elektroniki z Państwa Środka będą jeszcze bardziej konkurencyjni niż obecnie. Dean McCarron, analityk z firmy Mercury Research przypomina, że rząd w Pekinie jest bardzo wyczulony na kwestie związane z praktykami biznesowymi i licencjonowaniem produktów. Tak było np. w przypadku Microsoftu. Chińskie urzędy zgodziły się na przejęcie Nokii przez amerykański koncern pod warunkiem, że nie podwyższy on cen za prawo do korzystania z patentów. McCarron uważa, że Qualcomm dobrze zrobił zgadzając się zapłacić grzywnę, zamiast wdawać się w wieloletni spór sądowy z chińskim rządem. « powrót do artykułu
  8. Ferromagnetyczne izolatory topologiczne miały stać się materiałami przyszłości. Niestety mimo wielu lat badań nie znalazły szerokiego praktycznego zastosowania. Teraz, dzięki badaczom z Cornell University i Brookhaven National Laboratory dowiadujemy się, że prace prowadzone na tych materiałach wprowadzają zaburzenia, które niszczą ich pożądane właściwości. Izolatory topologiczne, to materiały, które są izolatorami wewnątrz, ale na powierzchni przewodzą prąd. To bardzo dziwaczne materiały, w których warstwa przewodząca ma grubość jednego atomu. Przez ponad pięć lat starano się wykorzystać te właściwości, ale bezskutecznie - mówi profesor J.C. Seamus Davis. Teoretycy przewidywali, że izolatory topologiczne zostaną wykorzystane w przyszłości w wielu różnych urządzeniach, w tym w komputerach kwantowych, że za ich pomocą uda przeprowadzić eksperymenty pozwalające na badanie monopoli magnetycznych czy aksjonów. Zgodnie z wyliczeniami, do przeprowadzenia takich eksperymentów trzeba by wystawić elektrony w izolatorach topologicznych, na działanie silnego pola magnetycznego, które zamknęłoby je na pewnym poziomie kwantowej energii. Praktycy, podążając za radą teoretyków, stworzyli izolatory topologiczne wzbogacone m.in. o chrom, dzięki czemu stały się one ferromagnetycznymi izolatorami topologicznymi. Niestety, w materiałach takich nie pojawiło się żadne z oczekiwanych zjawisk. Naukowcy z Cornella i Brookhaven wykorzystali specjalnie zbudowany skaningowy mikroskop tunelowy, by przyjrzeć się elektronom w ferromagnetycznym izolatorze topologicznym zbudowanym z bizmutu, antymonu i telluru wzbogaconym o atomy chromu. Okazało się, że ruch elektronów po powierzchni przewodzącej bardzo różnił się w zależności od tego, w którym miejscu był badany. Odpowiedzialne za to były atomy chromu, które miały dać założony przez teoretyków efekt. To właśnie one niszczyły egzotyczny stan izolatorów topologicznych. Naukowcy spekulują, że przyczyną takiego stanu rzeczy może być nieuporządkowanie atomów chromu. Niewykluczone zatem, że rozwiązaniem problemu byłoby stworzenie izolatora topologicznego i wzbogacenie go starannie ułożonymi atomami chromu. Innym rozwiązaniem może być poddanie izolatora działaniu silnego pola magnetycznego. « powrót do artykułu
  9. W górach Eilat na południu pustyni Negew zespół dr. Uzi Avnera z Dead Sea-Arava Science Center odkrył ok. 100 miejsc kultu sprzed circa 8 tys. lat. Znajdują się na nich różne struktury i artefakty z kamienia, w tym wskazywane przez fallusopodobne instalacje kręgi o średnicy 1,5-2,5 m. Archeolodzy natrafili również na kamienne misy czy figury o ludzkich kształtach. Miejsca kultu często tworzą grupy. W jednym z opisywanych przypadków na powierzchni zaledwie 0,8 km2 naukowcy doliczyli się aż 44 stanowisk. Biorąc pod uwagę topografię, warunki środowiskowe i małą liczbę znanych osad neolitycznych na pustyni Negew, zagęszczenie miejsc kultu w tym rejonie jest zdumiewające. Archeolodzy niewiele wiedzą o ich przeznaczeniu, ale zwierzęce kości sugerują składanie ofiar. Okręgi wskazywane przez penisopodobne kształty wydają się reprezentować kobiety. Okrąg to symbol żeński, a wydłużona komórka - męski - wyjaśnia Avner, dodając, że archeolodzy natrafili także na kamienie z wyciętymi otworami, które przywodzą na myśl waginę. Symbolikę płodności uzupełniają odniesienia do śmierci - grzebanie kamiennych obiektów i ich odwracanie. Jeden z ludzkich kształtów zakopano w ten sposób, że na powierzchni widać było tylko górną część. Autorzy publikacji podkreślają, że połączenie symboliki płodności i śmierci jest dobrze znane ze studiów antropologicznych w kontekście kultu przodków. Stanowiska odkryto w górzystym rejonie, gdzie obecnie rocznie spada średnio tylko 20 mm deszczu. Osiem tysięcy lat temu mimo większych o 20-40% opadów pustynia [i tak] była pustynią. Miejsca kultu konstruowano na stosunkowo płaskich obszarach. Taka lokalizacja prawdopodobnie umożliwiała zebranie się kilkudziesięcioosobowym grupom. Ponieważ przeważnie ze stanowisk rozciągał się [piękny] szeroki widok, jednym z kryteriów wyboru posadowienia była właśnie sceneria. Co ważne, archeolodzy odkryli wiele stanowisk kultu, ale zaledwie 2 małe osady i 1 małe obozowisko. Avner opowiada, że dotąd inspekcja większego obszaru ujawniła 349 stanowisk o tym charakterze. Archeolog sądzi, że dużo więcej czeka jeszcze na odkrycie. « powrót do artykułu
  10. Picie umiarkowanych ilości soku lub wina z ciemnych winogron może pomóc w spaleniu tłuszczu. Neil Shay z Uniwersytetu Stanowego Oregonu brał udział w pracach zespołu, który wystawiał ludzkie hepatocyty i adipocyty na ekstrakty 4 związków występujących w Vitis rotundifolia, czyli w gatunku winorośli amerykańskiej, który spotyka się najczęściej w południowej części USA. Okazało się, że kwas elagowy w bardzo dużym stopniu spowalniał wzrost istniejących komórek tłuszczowych oraz tworzenie nowych. Ponadto wzmagał metabolizm kwasów tłuszczowych w komórkach wątroby. Jak przestrzega Shay, badane związki nie są cudownymi środkami na odchudzanie. Nie odkryliśmy i wcale się tego nie spodziewaliśmy, że unormują one wagę, ale poprawiając spalanie tłuszczu, zwłaszcza w wątrobie, mogą usprawnić działanie tego narządu u osób z nadwagą. Byłoby wspaniale, gdybyśmy umieli stworzyć strategię dietetyczną, która pozwalałaby ograniczyć szkodliwe gromadzenie tłuszczu w wątrobie za pomocą pospolitych pokarmów, np. winogron. Studium, które Shay przeprowadzał z kolegami z Uniwersytetów Florydzkiego i Nebraski, stanowi uzupełnienie dla jego wcześniejszych badań na myszach. W jednej z prób w 2013 r. dietę gryzoni z nadwagą uzupełniano wyciągiem z winogron (MGP, od ang. muscadine grape phytochemical powder). Wiedząc, że MGP zmniejsza otłuszczenie ciała, naukowcy postanowili sprawdzić, jaki polifenol odpowiada za to zjawisko. Niektórym zwierzętom podawano karmę o 10% zawartości tłuszczu, podczas gdy inne spożywały go aż 60%. Nasze myszy lubią wysokotłuszczową dietę, [...] są więc dobrym modelem osoby, która prowadzi siedzący tryb życia, za dużo je i za mało ćwiczy. Dawka wyciągu z winogron odpowiadała zjadaniu przez człowieka 1,5 szklanki winogron dziennie. Porcje są rozsądne, przez co uzyskane wyniki mają większe odniesienie do ludzkiej diety. Podczas 10-tygodniowego eksperymentu u myszy karmionych wysokotłuszczową paszą rozwinęło się stłuszczenie wątroby i objawy cukrzycy. U tych otyłych gryzoni, które dostawały wyciągi z winogron, stłuszczenie wątroby było jednak mniejsze, a poziomy cukru niższe. Najważniejszym składnikiem MGP okazał się kwas elagowy, który obniżył glikemię jedzących tłusto myszy niemal do poziomu występującego u szczupłych osobników trzymanych na zwykłej diecie. Kiedy zespół Shaya zbadał tkanki otyłych myszy spożywających suplementy, odnotował większą aktywność jądrowych receptorów PPAR-gamma i PPAR-alfa. Shay sądzi, że kwas elagowy i inne substancje wiążą się z receptorami peroksysomalnego czynnika proliferacyjnego, prowadząc do "włączenia" genów wyzwalających metabolizm tłuszczów i glukozy. « powrót do artykułu
  11. Aerozole i substancje zapachowe z e-papierosów uszkadzają komórki płuc, tworząc w nich rodniki oraz stan zapalny. Jak podkreślają członkowie zespołu prof. Irfana Rahmana z University of Rochester, wdychane opary zawierają metale ciężkie oraz inne kancerogeny w postaci nanocząstek, a te mogą docierać nie tylko do tkanki płuc, ale i krwiobiegu. Autorzy artykułu z PLoS ONE zauważyli także, że niektóre aromatyzowane płyny, zwłaszcza cynamonowe, wywołują w tkance płuc większy stres i są dla niej bardziej toksyczne. Podczas badań laboratoryjnych zaobserwowano, że wystawione na oddziaływanie aerozoli z e-papierosów ludzkie komórki płuc wydzielają różne biomarkery stanu zapalnego. U myszy stykających się z klasycznym zapachem tytoniu występowały także objawy zapalenia płuc. Nasze studium pokazuje, że e-papierosy mogą stanowić znaczące zagrożenie dla zdrowia i powinny być dalej badane - twierdzi Rahman. W innym artykule, tym razem opublikowanym na łamach Environmental Pollution, zespół Rahmana zasygnalizował, że toksyczne metale i utleniacze z e-papierosów stanowią problem z punktu widzenia biernego palenia oraz utylizacji odpadów. W kolejnym z niedawno zaprezentowanych badań opary z e-papierosów powiązano z wyższym ryzykiem zakażeń układu oddechowego u młodych ludzi. Akademicy z University of Rochester podkreślają, że podczas tzw. droppingu, czyli zakrapiania płynu bezpośrednio na atomizer (użytkownik nie używa wtedy nasączonej płynem watki we wkładzie) do płuc dostają się zwykle większe dawki toksyn. Rahman i inni dodają, że przeważnie producenci nie ujawniają wszystkich materiałów i związków chemicznych wykorzystanych w e-papierosach i e-liquidach. Bez tej informacji i podłużnych badań konsumenci nadal będą dysponować ograniczoną wiedzą nt. potencjalnych zagrożeń dla zdrowia i środowiska. « powrót do artykułu
  12. Naukowcy z University of Sussex doszli do wniosku, że skandale, w które zamieszani są szefowie wielkich firm często... przynoszą firmom korzyści. Okazało się bowiem, że po pierwszym zawahaniu cen akcji firmy, dochodzi do korekty i cena często wzrasta do poziomu wyższego niż w firmach, w których nie było skandalu. Jednak w krótkim terminie udziałowcy firmy tracą. Gdy szef przedsiębiorstwa dokona defraudacji czy zdradzi informacje mające wpływ na cenę akcji, papiery firmy przez pewien czas tanieją. Naukowcy z Sussex przyjrzeli się 80 skandalom w amerykańskich korporacjach z lat 1993-2011, w które zamieszani byli CEO firm.. Okazało się, że w ciągu miesiąca od ujawnienia skandalu cena akcji firmy spadała od 6,5 do 9,5 procent. Na jednym skandalu posiadacze akcji tych firm tracili średnio 1,9 miliarda dolarów. Jednak sytuacja taka nie trwała wiecznie. Trzy lata po skandalu nie było już śladu. Papiery firmy sprawowały się na giełdzie równie dobrze jak konkurencji, w której nie wybuchł żaden skandal. Co więcej, w przypadku każdej z tych firm kilka lat po skandalu cena papierów była wyższa niż firm, których szefostwo nie dokonało żadnych bulwersujących czynów. Brytyjscy badacze przyjrzeli się wskaźnikowi rentowności aktywów (ROA) firm, które przeżyły skandal z udziałem dyrektora wykonawczego (CEO) i stwierdzili, że ROA tych firm wynosił nawet 10% więcej, niż konkurencji. Ekonomista doktor Surendranath Jory uważa, że wzrost wskaźnika może być spowodowany działaniami, jakie firmy podejmująl po wybuchu skandalu. Wielkie koncerny powołują wówczas zwykle niezależne rady nadzorcze ograniczają bunusy dla szefostwa. Korporacyjne skandale mogą działać jak katalizatory przemian korzystnych dla inwestorów. Firmy podejmują działania mające na celu uniknięcie w przyszłości podobnych sytuacji i wydaje się, że ta strategia działa - dodaje Jory. Naukowca dziwi jednak gwałtowny spadek cen akcji po ujawnieniu skandalu. Sądziłem, że plotki na temat nieprawidłowości roznoszą się przed ich oficjalnym ujawnieniem, w związku z tym skandal zostaje uwzględniony w cenach akcji na wiele dni zanim zostanie upubliczniony. Wydaje się jednak, że inwestorzy – zanim zareagują – czekają na bardziej wiarygodne informacje, na przykład na oficjalne oświadczenie presowe. « powrót do artykułu
  13. Dzięki szczęśliwemu trafowi i odpowiedniej lokalizacji mutacja uzdrowiła pacjentkę z zespołu złożonego niedoboru odporności WHIM (ang. WHIM syndrome, warts-hypogammaglobulinemia-infections-myleokathexis syndrome). To pierwszy i jak dotąd jedyny taki przypadek na świecie. W wieku 58 lat kobieta zgłosiła się do amerykańskiego Instytutu Alergii i Chorób Infekcyjnych, by naukowcy zbadali jej córki. Okazało się, że pacjentka przekazała chorobę 2 z nich, ale zdumiony dr Philip Murphy dowiedział się, że u samej matki ok. 20 lat temu stało się coś niezwykłego: nękające ją od lat brodawki i zwiększona podatność na infekcje po prostu zniknęły i nigdy się już nie pojawiły. Badania genetyczne wyjaśniły, czemu się tak stało. Wszystko zaczęło się od chromotrypsji (od gr. chromos - chromosom, i thripsis - rozbijać na kawałki). W wyniku tego zdarzenia (niektórzy porównują je do eksplozji) doszło do delecji chorobowego allelu CXCR4R334X, a także 163 innych genów z jednej kopii chromosomu 2. z jądra komórki macierzystej hemopoezy (HSC). Jak tłumaczą naukowcy, gdyby chromotrypsja miała miejsce w komórce mięśniowej, z perspektywy WHIM nic by się nie zmieniło. Jednak w tym przypadku zmienione komórki stopniowo "opanowały" szpik i stały się zaczątkiem nowego układu odpornościowego (doszło do odbudowy linii szpikowej, ale nie limfocytranej). Dr Murphy porównuje to, co się wydarzyło, do wygranej na loterii. Szanse [na uzdrawiającą mutację] są astronomicznie niskie. Naukowiec ma nadzieję, że przypadek opisany na łamach pisma Cell, pozwoli lepiej zrozumieć WHIM, a nawet poprawić procedurę przeszczepu szpiku kostnego. Eksperymenty na myszach już się zresztą zaczęły. Warto dodać, że uzdrowiona kobieta jest pierwszą osobą, u której rozpoznano WHIM. « powrót do artykułu
  14. W internecie roi się od filmów, na których koty próbują wcisnąć się do różnej wielkości pudełek. Naukowców od dawna zastanawiało to zachowanie zwierząt. Teraz grupa uczonych z Wydziału Weterynarii Uniwersytetu w Utrechcie postanowiła sprawdzić, czy możliwość schowania się w pudełku przyczynia się do redukcji poziomu stresu u kotów w schroniskach. Badania zostały przeprowadzone na grupie kotów świeżo przyjętych do jednego z holenderskich schronisk. W boksach 10 zwierząt umieszczono pudełka, natomiast 9 pozostałych kotów nie miało możliwości korzystania z pudełek. Uczeni przyglądali się kotom i zauważyli, że w 3. i 4. dniu obserwacji widoczne były znaczące różnice w zachowaniu zwierząt. Te, które miały w boksach pudełko, znacznie szybciej dostosowywały się do nowej sytuacji. Ukrywanie się to strategia behawioralna, dzięki której gatunki radzą sobie ze zmianami środowiskowymi i sytuacjami stresowymi - mówi Claudia Vinke, jedna z autorek badań. W przypadku kotów domowych podobną rolę co pudełka odgrywają kabiny prysznicowe, miski i inne miejsca, w które kot może się wcisnąć, gdy jest zestresowany. Koty szukają w nich nie tylko ukrycia, odstresowania się, ale również ciepła. W 2006 roku przeprowadzono badania, które wykazały, że optymalną temperaturą dla kota jest 30-36 stopni Celsjusza. Gdy przebywają w takiej temperaturze nie muszą wydatkować energii na ogrzewanie się czy chłodzenie. Kartonowe pudełka to dobre izolatory, a im są bardziej ciasne, tym lepiej, gdyż wymuszają na zwierzęciu przybranie pozycji, w której najlepiej zachowuje ciepło. Właściciele kotów powinni jednak pamiętać, że pobrudzonego przez kota kartonu nie da się wyczyścić, zatem pudełka trzeba co jakiś czas wymieniać. « powrót do artykułu
  15. Redaktorzy serwisu Neowin zauważyli, że Microsoft zarejestrował w amerykańskim urzędzie patentowym (USPTO) znak handlowy „Windows 365”. Może to oznaczać, że koncern z Redmond będzie chciał w przyszłości zaoferować swój system operacyjny w modelu subskrypcyjnym. Obecnie użytkownicy pakietu MS Office nie muszą kupować go w całości. Mogą skorzystać z Office 365, czyli online'owej wersji opartej właśnie na modelu subskrypcyjnym, w którym za używanie pakietu wnosimy comiesięczną opłatę. Zarejestrowanie znaku „Windows 365” może potwierdzać pojawiające się od pewnego czasu pogłoski o udostępnianiu OS-u w subskrypcji. Oczywiście to tylko jedna z możliwości. Trzeba wziąć bowiem pod uwagę, że Windows 10, który zadebiutuje za kilka miesięcy, zostanie udostępniony bezpłatnie użytkownikom systemów Windows 7 i Windows 8.1, a system Windows Phone jest od pewnego czasu dostępny bezpłatnie dla urządzeń korzystających z wyświetlacza o przekątnej mniejszej niż 9 cali. Trudno zatem przypuszczać, by Microsoft zdecydował się w przyszłości na powrót do sprzedaży swojego OS-u. Niewykluczone zatem, że rejestracja znaku „Windows 365” ma na celu jego ochronę przed zakusami firm trzecich. Możliwe też, że subskrypcja zostanie zaoferowana posiadaczom licencji masowych czy osobom i firmom korzystającym z wersji Enterprise, dla której nie będzie przysługiwał bezpłatny Windows 10. « powrót do artykułu
  16. Europejska organizacja ochrony prywatności EDRi radzi użytkownikom Facebooka, by zainstalowali oprogramowanie do blokowania reklam. Porada ma związek z nowymi przepisami odnośnie korzystania z serwisu społecznościowego. Zakładają one, że Facebook ma prawo do gromadzenia informacji o użytkowniku nie tylko wtedy, gdy odwiedza on tę witrynę, ale również w całej sieci. Co więcej, serwis zastrzega sobie prawo do dzielenia się takimi danymi ze swoimi witrynami partnerskimi. Co prawda Facebook daje użytkownikowi możliwość niewyrażenia zgody na śledzenie, jednak, zdaniem EDRi, procedura jest skomplikowana. Znacznie łatwiej jest zainstalować programy takie jak Adblock Plus czy Ghostery. Blokują one nie tylko reklamy, ale utrudniają też śledzenie internautów. « powrót do artykułu
  17. Brak drapieżników i obfitość pokarmu doprowadziły do wzrostu gabarytów dorosłych jaszczurek Podarcis gaigeae z wyspy Diavátes, dla których, jak podkreśla Panayiotis Pafilis z Uniwersytetu Ateńskiego, kanibalizm stał się skutecznym sposobem eliminowania przyszłych rywali, a zarazem metodą na zdobycie pożywnego posiłku. Przez stały dostęp do resztek ryb i guana kolonii mew waga dorosłych P. gaigeae z Diavátes wzrosła 3-krotnie. Na położonej zaledwie 4 km dalej wyspie Skyros na jaszczurki polują węże, ptaki i ssaki, które kontrolują liczebność populacji. Tutaj różne pokolenia P. gaigeae żyją ze sobą stosunkowo dobrze. Zdarzają się co prawda ataki na młode osobniki, ale przeważnie polegają one na podgryzaniu ogona czy palców i zabijanie oraz połykanie ofiar w całości zdarza się niezwykle rzadko. Pafilis zwraca uwagę na nasilenie kanibalizmu u P. gaigeae (wcześniej izolowane przypadki takiego zachowania opisywano u amerykańskich Sceloporus undulatus undulatus oraz u murówki zwyczajnej - Podarcis muralis - z Serbii). W ramach wcześniejszego studium zespół Greka ustalił, że u jaszczurek z Diavátes prawdopodobieństwo występowania części ciała młodych w żołądku jest 20-krotnie większe niż w przypadku gadów ze Skyros. W ostatnich eksperymentach biolodzy umieszczali w terrarium głodną dorosłą jaszczurkę (samicę lub samca) i młodzika bądź innego dorosłego gada. Samce z obu badanych populacji były bardziej agresywne niż samice zarówno w stosunku do młodych, jak i innych dorosłych. Samce z Diavátes okazały się bardziej agresywne w stosunku do młodych i dorosłych niż samce ze Skyros; atak na młode zwierzę występował u ponad 2/3 P. gaigeae z Diavátes, w porównaniu do zaledwie 17% ze Skyros. W przypadku jaszczurek z Diavátes czas poprzedzający atak był circa 6-krotnie krótszy. Wyjaśniając bardziej konwencjonalne gusta dietetyczne samic, autorzy publikacji z pisma Ethology wskazują na ich ograniczenia fizyczne - mniejsze gabaryty i słabsze szczęki. Ponieważ zjadanie własnego potomstwa obniżałoby szanse na przekazanie genów, w przyszłości Pafilis chciałby sprawdzić, czy samce umieją się przed tym zabezpieczać, rozpoznając w jakiś sposób swoje dzieci. « powrót do artykułu
  18. Powołany przez Google'a zespół doradców stwierdził, że wymagane przez Unię Europejską prawo do „bycia zapomnianym”, powinno odnosić się tylko do regionalnych, europejskich domen wyszukiwarki. W maju ubiegłego roku UE uchwaliła przepisy, zgodnie z którymi każdy obywatel ma prawo zwrócić się do wyszukiwarki internetowej, by na stałe usunęła odnośniki do informacji na temat tej osoby, o ile informacje takie są już nieaktualne bądź zbyt szczegółowe. Dotychczas Google otrzymał ponad 212 000 żądań usunięcia danych dotyczących ponad 767 000 adresów internetowych. Około 40% z nich jest niewidocznych w wyszukiwaniach, gdy zadaną frazą jest nazwisko danej osoby. Problem jednak w tym, że uchwalone przepisy są nieprecyzyjne. Nie wiadomo na przykład, czy linki takie powinny zniknąć tylko z witryn regionalnych, jak google.pl czy też z wszystkich witryn Google'a, ale tylko wówczas, gdy wyszukujący znajduje się w jednym z krajów UE. Dotychczas Google stosował przepisy tylko na witrynach regionalnych, co oznacza, że odnośniki były nadal dostępne np. w witrynie google.com. Przed trzema miesiącami przedstawiciele UE stwierdzili, że Google powinno stosować nowe przepisy także dla witryny globalnej, google.com. Google powołał więc ośmioosobowy zespół ekspertów, których poinformował, że 95% wyszukiwań na terenie Europy odbywa się na witrynach regionalnych. Eksperci stwierdzili, że usunięcie danych z witryn regionalnych jest wystarczające. Zauważyli przy tym, że usunięcie takich danych z domeny globalnej wywołałoby konflikt prawny, gdyż byłoby niezgodne z przepisami krajów, które nie należą do Unii Europejskiej. Trzeba jednak pamiętać, że to stanowisko zespołu doradczego Google'a. Unia Europejska może próbować zmusić wyszukiwarkowy koncern do zastosowania jej przepisów także w domenie .com. « powrót do artykułu
  19. Przemysł półprzewodnikowy stoi przed coraz poważniejszymi wyzwaniami. Wielu z nas słyszało o tym, że kończy się era krzemu i nie mamy czym tego materiału zastąpić. Niewielu jednak wie, że już teraz odczuwamy negatywne skutki ciągłej miniaturyzacji, a ujawniają się one m.in. w postaci tzw. mrocznego krzemu (dark silicon). Termin ten odnosi się do tych części podzespołów elektronicznych, które trzeba wyłączyć, by całość nie uległa przegrzaniu. Podczas ubiegłorocznego IEDM (International Electron Devices Meeting) – najważniejszej światowej konferencji, na której prezentuje się najnowsze osiągnięcia mikro- i nanoelektroniki – wystąpił główny inżynier firmy ARM, Greg Yeric, który ostrzegał, że przy procesie produkcyjnym 20 nanometrów mroczny krzem może stanowić około 30% całkowitej powierzchni plastra krzemowego, a przy 5 nm jego udział może wzrosnąć aż do 80%. Ma to związek z obserwowanym od kilku lat załamaniem się prawa skalowania Dennarda. Prawo to, przedstawione w 1974 roku, mówi, że wraz ze zmniejszaniem rozmiarów tranzystora uzyskamy proporcjonalne zwiększenie jego szybkości i zmniejszenie zużycia energii. Niestety, w latach 2005-2007 zaobserwowano, że prawo to przestaje działać. Spadek zużycia energii nie idzie w parze ze skalą miniaturyzacji. To z kolei wiąże się zarówno z ryzykiem przegrzania jak i coraz większymi upływami w układach scalonych. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, jeśli weźmiemy pod uwagę koszty produkcji pojedynczego tranzystora. Do niedawna koszt ten systematycznie spadał. Przy technologii 90 nm wynosił 6,4 centa na milion wyprodukowanych bramek, przy technologii 40 nm spadł do 3,6 centa, a przy 28 nm obniżył się do 2,7 centa. Jednak dalsza miniaturyzacja oznacza wzrost kosztów. I tak przy 20 nm wyprodukowanie miliona bramek kosztuje 2,8 centa, a przy 16 lub 14 nanometrach wzrośnie do 2,9 centa. Niby niewiele, jednak specjaliści obawiają się, że może to oznaczać stały trend wzrostowy. Jeśli tak, to przy obecnie używanej technologii najbardziej ekonomicznym procesem produkcyjnym jest proces 28 nm. Gwałtownie rosną też koszty projektowe. Pomiędzy technologią 65 a 28 nanometrów zwiększyły się one mniej więcej dwukrotnie. Przewidywania na przyszłość są jeszcze gorsze, gdyż zgodnie z nimi pomiędzy 28 a 16 nm koszty projektowe mogą wzrosnąć ponad trzykrotnie i przekroczyć 300 milionów dolarów. Dlatego też prezes Broadcomu stwierdził w swoim czasie, że przemysł półprzewodnikowy czekają wielkie zmiany. Na szczęście eksperci przedstawiają też propozycje opartych na krzemie technologii, które pozwalają optymistycznie spojrzeć w przyszłość. Proponują m.in. rozwijanie technik SOI (silicon-on-insulator) i monolitycznych technologii 3D. Dotychczas, ze względu na ogromne koszty, na pracę z technologiami 3D mogli pozwolić sobie tylko najwięksi. Niedawno jednak poinformowano, że najnowsza generacja precyzyjnych zgrzewarek produkowanych m.in. przez EVG czy Nikona pozwala na uniknięcie kosztownej przebudowy linii produkcyjnych, dzięki czemu monolityczne technologie 3D mogą zostać zaadaptowane w każdej współczesnej fabryce procesorów. « powrót do artykułu
  20. Powodem napisania książki było rosnące zainteresowanie dziedziną inżynierii wymagań i zagadnieniami z nią bezpośrednio związanymi, w tym modelowaniem biznesowym czy zarządzaniem projektem. Istniejące książki i publikacje z reguły koncentrują się na wybranych aspektach czy narzędziach inżynierii wymagań, brakuje natomiast publikacji opisujących całościowo proces inżynierii wymagań, jego kontekst w wytwarzaniu produktu, czynności i ich praktyczne zastosowanie, możliwe ryzyka i sposoby ich uniknięcia. Książka skierowana jest do osób zawodowo zajmujących się analizą biznesową i systemową, odpowiedzialnych za jakość oprogramowania i systemów oraz architektów czy kierowników projektów, a także ludzi pragnących zrozumieć wyzwania związane z inżynierią wymagań i jej powiązania z innymi procesami w ogólnym procesie wytwarzania produktu. Z książki dowiesz się: 1) jak zarządzać wymaganiami w rożnych projektach od formalnych po zwinne (ang. Agile), 2) jak przekładać język i potrzeby biznesu na ich realizację w systemach informatycznych, 3) jak łatwo weryfikować możliwość realizacji wymagań przed rozpoczęciem projektu, 4) jak zadawać pytania klientowi, aby uniknąć problemów na końcu projektu. Powinieneś znać: 1) podstawowe zagadnienia inżynierii oprogramowania, 2) podstawowe zagadnienia zarządzania projektami informatycznymi, 3) realia pracy z klientami i wyzwania z tym związane.
  21. Szympansy mogą zmienić swoje zawołania na oznaczenie pokarmów, by lepiej komunikować się z nowymi znajomymi. Wcześniej naukowcy myśleli, że dźwięki te są wyrazem podniecenia (np. preferencji), a małpy mają nad nimi niewielką kontrolę. Okazja do przetestowania hipotezy nadarzyła się, kiedy w 2010 r. do Zoo w Edynburgu przyjechała złożona z 9 osobników grupa z Parku Safari Beekse Bergen. Przed integracją naukowcy z Uniwersytetu w Zurychu i University of York stwierdzili, że w grupach występują inne preferencje i różne zawołania na jabłka. Holenderskie szympansy zmieniły swoje początkowo wysokie zawołania, tak że 3 lata od przeprowadzki stały się one bardzo podobne do niższych dźwięków wydawanych przez zwierzęta z Edynburga (zamiłowanie do jabłek jednak pozostało). Odkrycia opisane na łamach Current Biology sugerują, że dźwięki oznaczające obiekty mogą funkcjonować u szympansów bardzo podobnie do ludzkich słów. Wiele wskazuje więc na to, że zdolność uczenia się wyrazów od innych zawdzięczamy wspólnemu przodkowi ludzi i szympansów, który żył ok. 6 mln lat temu. Zespół dr Katie Slocombe nagrywał chrząknięcia na oznaczenie jabłek, wydawane przez małpy przed integracją w 2010 r., po połączeniu w 2011 r. i ponownie w 2013 r. Okazało się, że zwykłe życie razem przez rok i bycie wystawionym na zawołania innej grupy na owoce nie wystarczyło, by pojawiła się motywacja do zmiany struktury zawołań. Upodobnienie zawołań stwierdzono dopiero w 2013 r., kiedy analiza sieci społecznych wskazała na silnie przyjaźnie między członkami wcześniejszych podgrup. Preferencje dotyczące jabłek pozostały w ciągu 3 lat niezmienne. Tym samym po raz pierwszy udało się wykazać, że zawołania nie są produktem pobudzenia i że ich strukturę można zmieniać niezależnie od preferencji w stosunku do danego pokarmu. Niezwykłą cechą ludzkiego języka jest odnoszenie się do zewnętrznych obiektów i zdarzeń za pomocą społecznie wyuczonych symboli (słów). Zgromadzone dane stanowią pierwszy dowód na to, że poza nami istnieją również inne zwierzęta, które aktywnie modyfikują i społecznie uczą się struktury znaczących [...] wokalizacji - podkreśla Slocombe. « powrót do artykułu
  22. Na Wydziale Inżynierii i Nauk Stosowanych University of Columbia powstało niewielkie tanie urządzenie, które pozwala na szybkie diagnozowanie osób zarażonych HIV i syfilisem. Wystarczy iPhone, wspomniane urządzenie, kropla krwi i po 15 minutach otrzymujemy wynik. Urządzenie czerpie energię z podłączonego doń telefonu i na telefon wysyła dane, które odpowiednia aplikacja interpretuje i wyświetla wyniki badania. Nowe urządzenie przetestowano na niemal 100 pacjentach w Rwandzie, gdzie prowadzono program mający zmniejszać liczbę matek, które przekazują choroby swoim dzieciom. Urządzenie jest na tyle proste w obsłudze, że pracownikom opieki zdrowotnej wystarczył 30-minutowy trening. Mimo konieczności stosowania smartfona, nowe urządzenie to olbrzymia szansa na poprawienie sytuacji zdrowotnej w krajach rozwijających się. Obecnie jednym z najpowszechniej stosowanych testów w badaniach diagnostycznych jest ELISA (test immunoenzymatyczny). Trzeba jednak zainwestować w niego nawet 20 000 dolarów i wymaga stałego pomieszczenia. Do prostych zadań, jak wspomniane powyżej diagnozowanie syfilisu i HIV wystarczy, jak się okazuje, niewielkie podłączane do iPhone'a urządzenie, którego koszt produkcji wynosi około 34 dolary. « powrót do artykułu
  23. Toshiba i SK Hynix podpisały umowę o współpracy przy rozwijaniu technik litografii wykorzystujących proces nanostemplowania (NIL – nano imprint lithography). Inżynierowie obu przedsiębiorstw będą wspólnie od kwietnia bieżącego roku pracowali w laboratoriach Toshiby w Yokohama Complex. Firmy chcą wdrożyć NIL w praktyce już w 2017 roku. Toshiba już od jakiegoś czasu współpracuje nad NIL z firmami dostarczającymi odpowiedni sprzęt i materiały, opracowując metody integracji technologii NIL z obecnie wykorzystywanymi technologiami pracy z półprzewodnikami. Współpraca z SK Hynix ma na celu przełożenie dotychczasowych badań na zastosowania w produkcji oraz obniżenie kosztów ponoszonych przez Toshibę. NIL to jedno z rozwiązań, które w przyszłości mogą zastąpić obecnie stosowaną fotolitografię. Fotolitografia korzysta z laserów i masek, dzięki którym na krzem nanosi się odpowiednie wzory będące podstawą do dalszej integracji podzespołów na układzie scalonym. NIL pozwala na bezpośrednie przenoszenie tych wzorów poprzez odbicie ich na podłożu. Jest to technologia bardziej precyzyjna, umożliwiająca większą miniaturyzację niż fotolitografia. Toshiba rozwija jednocześnie technikę litografii EUV. « powrót do artykułu
  24. Astronomowie z Australian National University (ANU) twierdzą, że wokół przeciętnej gwiazdy krążą dwie planety znajdujące się ekosferze. Jeśli mają rację, to w samej tylko Drodze Mlecznej warunki odpowiednie do istnienia życia mogą istnieć na setkach miliardów planet. Do zaistnienia życia konieczne jest spełnienie wielu warunków i wiemy, że istnieje wiele miejsc, gdzie mogłoby się ono pojawić - mówi jeden z autorów badań, profesor Charley Lineweaver. Jednak wszechświat nie jest pełen obcych o inteligencji podobnej do ludzkiej, którzy byliby w stanie budować teleskopy i pojazdy kosmiczne. Gdyby tak było, to już byśmy ich zauważyli lub odebrali od nich jakieś sygnały. Być może istnieją nieznane nam jeszcze przeszkody, uniemożliwiające rozwój życia na wielu nadających się do tego planetach. A może inteligentne cywilizacje ewoluują i ulegają samozagładzie - stwierdza uczony. Australijczycy do oceny liczby planet znajdujących się w ekosferze gwiazd wykorzystali regułę Titiusa-Bode oraz dane z Telekopu Kelpera. « powrót do artykułu
  25. U myśliwych-zbieraczy prawie nie występowały nieprawidłowy zgryz i stłoczenia. Zjawisko stało się powszechne dopiero ok. 12 tys. lat temu u pierwszych rolników z południowo-zachodniej Azji. Międzynarodowy zespół przeanalizował żuchwy i wymiary koron zębów 292 archeologicznych szkieletów z Lewantu, Anatolii oraz Europy sprzed 28-6 tys. lat. Za Günterem Bräuerem mierzono 9 wymiarów, w tym wysokość i szerokość gałęzi czy szerokość kątową żuchwy. Bazując na morfologii żuchwy, naukowcy wskazali na oczywiste różnice między 1) europejskimi myśliwymi-zbieraczami, 2) półosiadłymi myśliwymi-zbieraczami i przejściowymi rolnikami z Bliskiego Wschodu i Anatolii oraz 3) europejskimi rolnikami. Nasze analizy pokazują, że żuchwy pierwszych rolników świata z Lewantu nie są po prostu pomniejszonymi wersjami żuchw przodków zajmujących się myślistwem i zbieractwem. Przeszły one [...] złożoną serię zmian kształtu - opowiada prof. Ron Pinhasi z University College Dublin (UCD). W populacji myśliwych-zbieraczy występowała korelacja między formą żuchwy i wymiarami zębów. W pozostałych grupach jej nie było. Akademicy z UCD, Izraelskiej Służby Starożytności, Uniwersytetu Stanowego Nowego Jorku podejrzewają, że może to mieć związek ze zmianami dietetycznymi. Dieta myśliwych-zbieraczy bazowała na twardych pokarmach, takich jak surowe warzywa i mięso, podczas gdy postawą wyżywienia osiadłych rolników były miękkie (ugotowane) produkty, np. zboża i warzywa. Przy przetworzonych pokarmach nie trzeba było tyle żuć, co doprowadziło do zmniejszenia żuchwy. Równolegle nie zaszła jednak odpowiednia zmiana w wymiarach zębów. Brak wystarczającej ilości miejsca skutkował wadami zgryzu i stłoczeniami. Warto dodać, że we współczesnych populacjach wady zgryzu/stłoczenia występują u ok. 1 na 5 osób. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...