Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37614
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    246

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Hormon miłości i przywiązania, oksytocyna, nie dopuszcza, by szczury odurzyły się alkoholem. Naukowcy mają nadzieję, że ich odkrycie będzie można wykorzystać do opracowywania nowych metod leczenia alkoholizmu u ludzi. Jak opowiada dr Michael Bowen z Uniwersytetu w Sydney, najnowsze studium zainspirowały wcześniejsze badania nad rolą oksytocyny w blokowaniu wywołanego alkoholem uwalniania dopaminy. Podczas eksperymentu trzeźwe szczury chodziły sobie po klatce, a te, którym podano alkohol, siedziały wyciszone z nosem wciśniętym w róg pomieszczenia. Co ciekawe, trzecia grupa, której przed spożyciem alkoholu podano oksytocynę, zachowywała się jak trzeźwe zwierzęta. Nikt wcześniej nie wspominał o takim zjawisku - podkreśla Bowen. Zespół Bowena powtórzył testy i przeprowadził kolejne próby, w tym pozwalające ocenić, jak długo szczury mogą wisieć głową w dół na metalowej siatce (oksytocynę wstrzykiwano bezpośrednio do mózgu). Trzeźwe gryzonie utrzymywały się ok. 10-15 s, a szczury po alkoholu wytrzymywały tylko ok. 2 s. Zwierzęta pod wpływem oksytocyny były w stanie wytrzymać ok. 10 s. Hormon niemal zupełnie odwracał [więc] wpływ alkoholu. Ustalenia autorów publikacji z PNAS sugerują, że oksytocyna w jakiś sposób zapobiega odurzającemu działaniu alkoholu, w tym nadmiernemu rozluźnieniu mięśni. Kiedy Australijczycy przyjrzeli się w badaniach in vitro podjednostkom delta receptorów GABA-A, okazało się, że alkohol wywoływał ich silną reakcję. Dało się ją jednak zablokować za pomocą oksytocyny. Naukowcy podkreślają, że choć oksytocyna zapobiegała odurzeniu dawką alkoholu stanowiącą odpowiednik 1,5 butelki wina u ludzi, przy ekwiwalencie butelki wódki hormon przestawał spełniać swoją funkcję. Wg Bowena i innych, działo się tak, bo alkohol zaczął się wiązać z receptorami GABA w synapsach, a hormon nie mógł już tam dotrzeć. Niedawne badania zademonstrowały, że oksytocyna może zmniejszyć spożycie i ochotę na alkohol, zablokować rozwój tolerancji, a także złagodzić zespół abstynencyjny. Obecne studium pokazuje nieidentyfikowany wcześniej mechanizm, który może odpowiadać za część tych zjawisk. Ekipa planuje wkrótce zbadać wykorzystanie oksytocyny u ludzi, ale ponieważ to duża cząsteczka, może wystąpić problem z dostarczeniem odpowiednich stężeń substancji przez barierę krew-mózg. Bowen ma jednak nadzieję, że dzięki ustaleniu, którą częścią oksytocyna wiąże się z receptorami GABA, uda się zaprojektować mniejsze cząsteczki spełniające tę samą rolę. « powrót do artykułu
  2. Z kanału burzowego w Satellite Beach w pobliżu przylądka Canaveral uratowano 19 manatów karaibskich (Trichechus manatus). Ssaki wpłynęły tam prawdopodobnie, by się ogrzać. Zwierzęta przetransportowano na brezentowych noszach do Systemu Lagun Rzeki Indian. Akcja ratunkowa rozpoczęła się w poniedziałek po południu, gdy Ann Spellman, biolog z Florida Fish and Wildlife Conservation Commission, wszczęła alarm. Wszystkie zwierzęta były żywe, a ich wypuszczanie zostało przyjęte przez tłum z prawdziwym entuzjazmem. « powrót do artykułu
  3. Zespół prof. Nilsa Christiana Stensetha z Uniwersytetu w Oslo uważa, że za średniowieczną czarną śmiercią i nawrotami epidemii na przestrzeni 400 lat stały nie szczury śniade, ale myszoskoczki. Jak wyjaśniają autorzy publikacji z PNAS, powszechnie sądzi się, że po początkowym zawleczeniu z Azji choroba zachowała się w Europie dzięki szczurzym rezerwuarom. Przeczą temu jednak dane klimatyczne. Naukowcy przyjrzeli się słojom drzewnym z Europy z czasów 7711 wybuchów epidemii. Sprawdzali, czy warunki pogodowe były optymalne dla epidemii napędzanej przez szczury. Do tego potrzeba ciepłego lata z niezbyt dużą ilością opadów. Suchego, ale nie za bardzo suchego. Analizowaliśmy dużą liczbę wskaźników klimatycznych i nie było związku między pojawieniem się dżumy a pogodą. Zamiast tego okazało się, że warunki pogodowe w Azji mogły sprzyjać innym gryzoniom - myszoskoczkom, co prowadziło do późniejszych epidemii w Europie. Pokazaliśmy, że gdziekolwiek w środkowej Azji wystąpiły dobre warunki dla myszoskoczków i pcheł, kilka lat później bakteria [pałeczka dżumy, Yersinia pestis] pokazywała się w europejskich miastach portowych i rozprzestrzeniała się po kontynencie. Jak wyjaśnia Stenseth, wzrostowi liczby myszoskoczków sprzyja mokra wiosna, po której następuje ciepłe lato. Takie warunki są również dobre dla pcheł, które następnie przechodzą na zwierzęta domowe lub ludzi. Ponieważ był to czas rozkwitu handlu między Wschodem a Zachodem, dżuma dotarła do Europy via Jedwabny Szlak. Zespół wspomina o badaniu DNA bakterii wyizolowanych m.in. ze szkieletów z Europy, w tym Norwegii. Jeśli zróżnicowanie będzie spore, potwierdzi to przypuszczenia naukowców (fale epidemii z Azji zapewnią większe zróżnicowanie niż szczep pochodzący ze szczurzego rezerwuaru). Barbara Bramati z Centrum Syntezy Ekologicznej i Ewolucyjnej (CEES) Uniwersytetu w Oslo wyjaśnia, że skoro u wielu ofiar pałeczki dżumy dostały się do krwiobiegu, dotarły też do miazgi zęba. Jeśli jakość uzyskanego materiału genetycznego będzie wystarczająco dobra, badaczka porówna go z referencyjnym genomem Y. pestis. Skupiając się na zdolności myszkoskoczków do rozprzestrzeniania dżumy, akademicy zaznaczają, że choć istnieją duże różnice indywidualne, wiele osobników może przenosić absurdalnie dużo bakterii. Czasem mysz zabija pojedyncza bakteria. Szczur wędrowny może tolerować iniekcję 10 tys. pałeczek. Myszoskoczek toleruje zaś 100 mld bakterii [...] - opowiada Pernille Nilsson. Testy przeprowadzono w laboratorium dżumy w pobliżu Yumenu, w którym latem zeszłego roku wybuchła epidemia. Naukowcy wstrzyknęli gryzoniom tyle bakterii, że niemal połowa z nich zdechła, co było wstępem do porównywania genomów zwierząt, które zmarły i które przeżyły. Na razie nie udało się wskazać regionów odróżniających zwierzęta przeżywające i umierające, nie wiadomo więc, co stoi za ich opornością na Y. pestis. Mimo to biolodzy podejrzewają, że ma to związek z dziedziczeniem i wrodzonym układem odpornościowym. « powrót do artykułu
  4. Japońscy naukowcy informują o zbudowaniu pary najdokładniejszych zegarów w historii. Jak twierdzą uczeni z Uniwersytetu Tokijskiego ich „kriogeniczne zegary z macierzą optyczną” mogą pomylić się o sekundę raz na 16 miliardów lat. Profesor Hidetoshi Katori, który kierował pracami zespołu naukowego, podkreśla, że opracowana przez jego współpracowników technologia jest doskonalsza od technik wykorzystywanych w zegarach atomowych, które obecnie definiują sekundę. Nowe zegary wykorzystują specjalne lasery, dzięki którym w pułapce przetrzymywane są atomy strontu tworzące strukturę podobną do kratownicy. Pomiar czasu jest prowadzony na podstawie częstotliwości drgań atomów. Całość pracuje w temperaturze około -180 stopni Celsjusza. Japończycy przez miesiąc badali pracę dwóch połączonych ze sobą zegarów i obliczyli, że potrzeba 16 miliardów lat, by różnica czasu pomiędzy nimi wyniosła 1 sekundę. To znacznie lepszy wynik niż w przypadku atomowych zegarów cezowych wykorzystywanych obecnie do definiowania sekundy. W zegarach cezowych różnica sekundy może pojawić się już po 30 milionach lat. « powrót do artykułu
  5. By nie stać się łupem drapieżników, pisklęta pokutnika perlistego (Laniocera hypopyrra) upodobniają się do toksycznych gąsienic ciem z rodzajów Podalia lub Megalopyge. Jesienią 2012 r. Gustavo A. Londoño, Duván Garcia i Manuel Sánchez Martínez natknęli się w Pantiacolla Lodge w południowo-wschodnim Peru na gniazdo pokutnika perlistego (to drugi z opisanych dotąd przypadków). Naukowcy zauważyli, że pisklęta mają puchate pióra z pomarańczowymi promieniami i białymi czubkami. Choć uwagę zwracał już sam nietypowy wygląd piór, dopiero zachowanie piskląt doprowadziło do wyjaśnienia zagadki. Gdy ok. 6 dni od wyklucia akademicy mierzyli ptaszki, zaczęły one powoli poruszać głową na boki w sposób typowy dla gąsienic. Pracując w okolicy, zespół natknął się na podobnie ubarwioną toksyczną gąsienicę tej samej wielkości, stąd wniosek, że to przypadek mimikry batesjańskiej: pisklę próbuje przekonać drapieżniki, że jest kolczastą, trującą gąsienicą, a nie smacznym ptaszkiem. Autorzy publikacji z pisma The American Naturalist podkreślają, że w stosunku do wielkości L. hypopyrra mają długi okres lęgowy (ok. 20 dni), który jest prawdopodobnie związany z tempem dostarczania pokarmu (circa jednym karmieniem na godzinę). Powolny wzrost i wysoki wskaźnik drapieżnictwa gniazdowego sprzyjają ewolucji takich cech morfologicznych i behawioralnych jak u piskląt pokutnika perlistego. « powrót do artykułu
  6. Do Houston w Teksasie przybył The Space Telescope Transporter for Air Road and Sea (STTARS), czyli olbrzymi biały kontener zawierający niezwykle ważny ładunek – dokładną kopię centralnej części Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba. Element ten, zwany Pathfinder Backplane, będzie przechodził testy w Chamber A, wielkiej kriogenicznej komorze próżniowej, w której testowano też pojazd Apollo. Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba to największy w historii teleskop kosmiczny, jest wyjątkowym przedsięwzięciem, zatem wszelkie prace z nim związane również wymagają wyjątkowego podejścia. Pathfinder Backplane powstał w stanie Maryland, a testy będą prowadzone w Teksasie. Sam jego transport był wyjątkowym wydarzeniem. O skali trudności może świadczyć już fakt, że sam kontener STTARS waży niemal 75 ton. „Przemieszczania go wymaga niezwykle długiego i starannego planowania” - mówi Adam Carpenter, jeden z inżynierów z zespołu odpowiedzialnego za STTARS. Na początku podróży STTARS wjechał na poduszkach powietrznych do clean roomu w Goddard Space Center. Następnie za pomocą dźwigu w jego wnętrzu umieszczono ważący 1400 kilogramów Pathfinder Backplane. Później kontener czekała 7-godzinna podróż lądowa do bazy lotniczej Andrews. Kontener z ładunkiem jechał na ciężarówce, a wzdłuż niej szli inżynierowie odpowiedzialni za bezpieczny transport i na bieżąco wprowadzali poprawki. W bazie Andrews STTARS został załadowany na pokład C-5 Charlie, największego samolotu jakim dysponują Stany Zjednoczone. To pierwsza część Teleskopu Webba, która opuściła Goddard. Dzięki temu, czego się teraz nauczymy, będziemy mogli powtórzyć tę operację z Integrated Science Instrument Module, pozostałymi czterema instrumentami oraz 18 lustrami. W tym projekcie wszystko jest ogromne i wszystko robimy po raz pierwszy - wyjaśnia Carpenter. STTARS pomyślnie wylądował w Houson i został przetransportowany do miejsca swojego przeznaczenia. W ciągu najbliższych tygodni Pathfinder Backplane zostanie przygotowany do rozpoczęcia testów. To kluczowy element kolejnej fazy testów. Na jego przykładzie będziemy mogli sprawdzić w bardzo niskich temperaturach pełnowymiarową strukturę wyposażoną w podzespoły optyczne. Później będziemy powtarzali te testy na urządzeniach potrzebnych do wysłania teleskopu w przestrzeń kosmiczną - mówi Bethany Selna odpowiedzialna za złożenie i testy poszczególnych elementów Jamesa Webba. « powrót do artykułu
  7. Bez względu na to, ile ważą, ludzie z niskim poziomem witaminy D z większym prawdopodobieństwem mają cukrzycę. Wg oświadczenia opublikowanego przez amerykańskie Towarzystwo Endokrynologiczne, osoby z niskim poziomem witaminy D są częściej otyłe. W porównaniu do ludzi z normalnym stężeniem witaminy D, częściej mają też cukrzycę typu 2., stan przedcukrzycowy i zespół metaboliczny. Uzyskane wyniki pozwalają sprecyzować związki łączące witaminę D, otyłość i cukrzycę. Podstawowym plusem tego studium jest porównywanie poziomu witaminy D u ludzi z całego zakresu wagi (od szczupłych po obciążonych otyłością olbrzymią) przy jednoczesnym uwzględnieniu cukrzycy - podkreśla Mercedes Clemente-Postigo z Uniwersytetu w Maladze. W ramach badania przekrojowego porównywano biomarkery witaminy D u 148 pacjentów z dwóch hiszpańskich szpitali uniwersyteckich. Wszystkich kategoryzowano w oparciu o wskaźnik masy ciała (BMI), a także o występowanie bądź nie zaburzeń glikemii, np. cukrzycy i stanu przedcukrzycowego. Naukowcy mierzyli poziom witaminy D we krwi oraz określali ekspresję genów receptorów witaminy D w tkance tłuszczowej. Okazało się, że ludzie, u których nie występowały zaburzenia metabolizmu glukozy, mieli wyższy poziom witaminy D niż diabetycy. Także szczupłe osoby z cukrzycą lub innym zaburzeniem metabolizmu glukozy z większym prawdopodobieństwem miały niższe stężenie witaminy D. Generalnie poziom witaminy D był bezpośrednio związany z poziomem glukozy, lecz nie z BMI. Nasze badania wskazują, że stężenie witaminy D jest ściślej powiązane z metabolizmem glukozy niż otyłością. Studium sugeruje, że niedobór witaminy D i otyłość synergicznie podwyższają ryzyko cukrzycy i innych zaburzeń metabolicznych. Przeciętna osoba mogłaby je zmniejszyć, dbając o zdrową dietę i odpowiedni czas przebywania na dworze - podsumowuje dr Manuel Macías-González z Uniwersytetu w Maladze. « powrót do artykułu
  8. Wkrótce na rynek mają trafić pierwsze 10-terabajtowe dyski twarde wypełnione helem. Będą one sprzedawane przez HGST w ramach rodziny UltraStar HelioSeal. HGST, które należy obecnie do Western Digital, już od pewnego czasu wysyła swoim klientom próbki nowych dysków. Jednak specyfikacja urządzeń trzymana jest w tajemnicy. Wiadomo jedynie, że dyski korzystają z talerzy o pojemności 1,4 TB, zostały wyposażone w interfejs SATA 3, 128 megabajtów cache'u, są objęte 5-letnią gwarancją, a ich średni czas pracy przed wystąpieniem awarii (MTBF) wynosi 2 miliony godzin. Pojawiły się też pogłoski, że HGST pracuje nad dyskami o podobnej pojemności, ale wykorzystującymi talerze, na których można zapisać 1,66 TB danych. Niewykluczone, że w ciągu najbliższych dwóch lat HGST będzie oferowało wyłącznie HDD wypełnione helem. « powrót do artykułu
  9. Okazuje się, że bakterie mogą się wymieniać składnikami odżywczymi i metabolitami nie tylko na zasadzie uwalniania ich do otoczenia, ale i na drodze tworzenia nanorurek między poszczególnymi komórkami. Próbując rozwiązać problem dotyczący sposobów wymieniania się składnikami odżywczymi, naukowcy z Instytutu Ekologii Chemicznej Maxa Plancka oraz z Uniwersytetów w Jenie, Heidelbergu i Kaiserslautern skupili się na bakteriach glebowych Acinetobacter baylyi i pałeczkach okrężnicy Escherichia coli. Usuwając pewne geny, Niemcy tworzyli zmutowane organizmy, które nie były w stanie produkować jednych aminokwasów, ale za to wytwarzały zwiększone ilości innych. W kohodowli bakterie wymieniały się aminokwasami, kompensując sobie wytworzone eksperymentalnie niedobory. Kiedy jednak szczepy bakterii oddzielono filtrem, który przepuszczał aminokwasy, ale nie zezwalał na bezpośredni kontakt komórek, wzrost obu grup został zniesiony. Obserwacja hodowli pod mikroskopem elektronowym ujawniła struktury przypominające nanorurki. Co ciekawe, były one dziełem wyłącznie pałeczek okrężnicy, które łączyły się w ten sposób z A. baylyi oraz innymi E. coli. Główna różnica między oboma gatunkami polega na tym, że E. coli potrafią się aktywnie przemieszczać w ciekłym medium, a A. baylyi są niezdolne do ruchu. Wg Christiana Kosta, niewykluczone więc, że by znaleźć odpowiednich partnerów, konieczne jest pływanie. Delecja genu biorącego udział w produkcji określonego aminokwasu powodowała podłączanie bakterii do innych bakterii i wyrównywanie niedoborów. Nanorurki nie tworzyły się jednak, kiedy potrzebny aminokwas podawano do pożywki. To wskazuje, że tworzenie struktur zależy od natężenia 'głodu' komórki. W ramach kolejnych badań naukowcy rozstrzygną, czy nanorurki służą do wymieniania się składnikami odżywczymi itp., czy też niektóre gatunki bakterii pasożytują na innych. Kolejnym pytaniem jest, czy bakterie mogą aktywnie wybierać, do kogo się podłączą. Poza tym nie wolno zapominać, że potencjalnie rurki stanowią zagrożenie, bo partner może także dostarczyć szkodliwe związki. Dla mnie najbardziej ekscytującym pytaniem bez odpowiedzi jest to, czy bakterie są jednokomórkowymi i stosunkowo prosto zbudowanymi organizmami, czy też raczej mamy do czynienia z innym typem wielokomórkowości, gdzie bakterie zwiększają swoją złożoność, podczepiając się i łącząc jednostkowe zdolności biochemiczne - podsumowuje Kost. « powrót do artykułu
  10. W skamieniałej muszli z południowego Maryland odkryto cienką warstwę białka sprzed 15 mln lat. John Nance, John Armstrong, George Cody, Marilyn Fogel i Robert Hazen z Carnegie Institution zbierali próbki z Calvert Cliffs wzdłuż wybrzeża zatoki Chesapeake. Zespół odkrył skamieniałe muszle mięczaka Ecphora. Fakt, że mimo upływu tylu lat muszle Ecphora nadal pozostały rude, zasugerował naukowcom, że związane z pigmentami w kompleks białka muszli również mogły się zachować. Byliśmy zaskoczeni, że po rozpuszczeniu rozcieńczonym kwasem muszle uwalniały arkusze białek o szerokości ponad 1 cm - podkreśla John Nance. Analizy chemiczne, w tym spektroskopia i mikroskopia elektronowa, ujawniły, że to naprawdę białka muszli sprzed 15 mln lat. To jedne z najstarszych i najlepiej zachowanych przykładów białek ze skamieniałej muszli - dodaje Hazen. Co ważne, odkryte białka są podobne do białek muszli współczesnych mięczaków. Po rozpuszczeniu w kwasie w obu przypadkach uzyskuje się cienkie, giętkie arkusze, które mają ten sam kolor, co muszla. Wśród 11 znalezionych w prehistorycznych próbkach aminokwasów popularne są kwasy asparaginowy i glutaminowy (taki skład jest również typowy dla muszli współczesnych mięczaków). Jak wyjaśniają naukowcy, dane zdobyte m.in. podczas sekwencjonowania będzie można wykorzystać np. do badania ekologii zatoki Chesapeake w czasach Ecphora czy analizy filogenetycznej ewolucji ślimaków. « powrót do artykułu
  11. Przedstawiciele Intela uważają, że Prawo Moore'a będzie obowiązywało jeszcze przez kilka kolejnych lat. Podczas zbliżającej się International Solid-State Circuits Conference zaprezentują oni kilka odczytów dotyczących przyszłego rozwoju półprzewodników. Już teraz zdradzili, że ich zdaniem technologia 7 nm (która ma zadebiutować w 2018 roku), nie będzie wymagała wykorzystania dalekiego ultrafioletu. Od kilku lat mówi się, że przemysłowi półprzewodnikowemu grozi stagnacja, gdyż szybko zbliżamy się do granicy możliwości współczesnych technologii. Jeśli chcemy utrzymać obecne tempo rozwoju, konieczne jest opracowanie nowych, ekonomicznie uzasadnionych, technologii produkcyjnych. Takich technologii wciąż nie wdrożono, dopiero trwają prace nad nimi. Jeśli więc Intel ma rację, to eksperci mają dodatkowych kilka lat na dopracowanie odpowiednich technologii. Kłopoty związane z produkcją najnowocześniejszych układów scalonych już się pojawiły. Intel był zmuszony do opóźnienia debiutu 14-nanometrowego układu „Broadwell”. Źle oszacowaliśmy czas potrzebny na nauczenie się nowej technologii, która wymagała użycia tak wielu masek jak technologia 14 nm. Dłużej zajęło nam prowadzenie eksperymentów i przeanalizowanie uzyskanych informacji. To spowolniło nasze prace bardziej, niż oczekiwaliśmy, więc dłużej zajęło nam poprawianie wszystkich błędów. Obecnie pracujemy już pełną parą i w bieżącym roku będziemy w stanie zaprezentować więcej niż jeden układ - powiedział Mark Bohr z Intela. Dodał jednocześnie, że prace nad wdrożeniem linii produkcyjnej dla technologii 10 nanometrów przebiegają o 50% szybciej niż prace nad linią 14 nanometrów, dlatego też Intel ma nadzieję, że kolejny etap procesu technologicznego zostanie wdrożony bez opóźnień. « powrót do artykułu
  12. W laboratoriach firmy Lycotec powstała czekolada Esthechoc, która podwyższając poziom przeciwutleniaczy i poprawiając krążenie, zapobiega zmarszczkom i sprzyja młodemu wyglądowi skóry. Batonik o wadze 7,5 g zawiera tyle przeciwutleniającej astaksantyny, co filet z alaskańskiego łososia i tyle zwalczających wolne rodniki polifenoli kakao, co 100 g gorzkiej czekolady. Producenci twierdzą, że po 4 tygodniach codziennego jedzenia batoników u wolontariuszy spadł poziom markerów stanu zapalnego we krwi, wzrosło też zaopatrzenie skóry we krew. Wykorzystujemy przeciwutleniacz, który odpowiada za złoty kolor karasi chińskich czy róż flamingów. W [testach klinicznych] wzięli udział ludzie po pięćdziesiątce i sześćdziesiątce. Na poziomie biomarkerów cofnęliśmy ich skórę do wieku 20 czy 30 lat. Poprawiliśmy więc fizjologię skóry. [sami] badani [także] zauważali zmianę [na lepsze] - podkreśla dr Ivan Petyaev, były pracownik Uniwersytetu w Cambridge, założyciel firmy Lycotec. Esthechoc (zwana również Cambridge Beauty Chocolate) to zaledwie 38 kilokalorii. Od przyszłego miesiąca będzie ją można kupić w pudełkach zawierających 3-tygodniowy zapas batoników. Grupą docelową produktu mają być mieszkanki miast po trzydziestce oraz biznesmeni, którym zależy na zachowaniu młodego wyglądu w stresujących okolicznościach i podczas podróży służbowych. Komentatorzy huraoptymistycznych doniesień Lycotecu podkreślają, że konieczne są ściśle kontrolowane testy kliniczne. Przypominają też, że wcześniejsze badania pokazały, że astaksantyna lepiej działa, gdy aplikuje się ją bezpośrednio na skórę, a nie dojelitowo. « powrót do artykułu
  13. Naukowcy zademonstrowali, że można przezwyciężyć mechanizm oszczędzania energii, ułatwiając ludziom rozpoczęcie odchudzania. Autorzy publikacji z pisma Molecular Therapy tłumaczą, że nasz organizm nie odróżnia bycia na diecie od głodzenia, dlatego każdorazowo na ograniczenie spożycia kalorii reaguje wzrostem wydajności energetycznej. Jak można się domyślić, hamuje to utratę wagi. Zespołowi z Uniwersytetu Iowy (UI) i Iowa City VA Medical Center udało się jednak obejść ten mechanizm, umożliwiając mięśniom spalanie większej ilości energii nawet przy niewielkiej lub umiarkowanej dawce ruchu. Amerykanie mają nadzieję, że ich ustalenia przydadzą się jako podstawa terapii. Nasze ciała są nastawione na wydajność energetyczną i często, gdy próbujemy kontrolować lub zmniejszyć wagę, obraca się to przeciwko nam. Studium po raz pierwszy pokazuje, że wydajnością energetyczną można manipulować w sposób dobrze rokujący klinicznie. Choć takie podejście nie może zastąpić konieczności zdrowego odżywiania i aktywności fizycznej, to przezwyciężając początkowe trudności stwarzane przez energooszczędną fizjologię, pozwala rozpocząć chudnięcie - podkreśla prof. Denice Hodgson-Zingman. Opisywanie badanie bazuje na wcześniejszym, które wykazało, że kanały potasowe wrażliwe na ATP (KATP) są ważnymi modulatorami wydajności energetycznej mięśni szkieletowych (nawet podczas ruchu o niskiej intensywności). Zespół z UI zademonstrował, że zmiana aktywności KATP sprawia, że mięśnie szkieletowe stają się mniej wydajne i spalają więcej kalorii. Aby móc wykorzystać tę wiedzę do stworzenia terapii, naukowcy potrzebowali jednak podejścia, które zaburzałoby aktywność kanałów w bardzo izolowany i kontrolowany sposób. Terapia genowa zastosowana wcześniej w studiach na modelu mysim nie nadaje się bowiem dla ludzi, a lek hamujący kanał działałby nie tylko na kanały w mięśniach, ale i w sercu. W najnowszym studium Amerykanie zaproponowali stosunkowo proste rozwiązanie - związek zwany vivo-morfolino, który hamuje produkcję KATP. Wstrzyknięcie go do mięśnia uda myszy prowadziło do miejscowego zatrzymania produkcji KATP i nie wpływało na inne narządy ani nawet na pobliskie mięśnie szkieletowe. Okazało się, że ostrzykiwane mięśnie spalały więcej kalorii niż mięśnie niepoddawane żadnym zabiegom. Nie miało to znaczącego wpływu na ich zdolność do tolerowania wysiłku. Mniej wydajne energetycznie mięśnie spalają więcej kalorii nawet podczas wykonywania codziennych czynności - podsumowuje dr Leonid Zingman. « powrót do artykułu
  14. Amerykańska DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych) prowadzi program ALSA (Airborne Launch Assist Space Access), którego celem jest opracowanie technologii wystrzeliwania satelitów z pokładu samolotów. Na ALSA składa się dwustopniowa rakieta zdolna do startu spod kadłuba myśliwca. Projekt ma na celu znaczne zmniejszenie kosztów i przyspieszenie wystrzeliwania satelitów. Dość powiedzieć, że zgodnie z założeniami ALSA ma pozwolić na umieszczenie na niskiej orbicie Ziemi (LEO) 45-kilogramowego satelity w ciągu 24 godzin od momentu zaplanowania startu. Koszt takiej operacji miałby wynieść mniej niż 1 milion USD. Obecnie koszt wystrzelenia satelity wynosi – w zależności od jego wagi i miejsca, w które ma trafić – od 50 milionów do miliarda USD. Rynek niewielkich satelitów, na który przeznaczony jest ALSA, rozwija się bardzo dynamicznie. To najszybciej rosnący segment przemysłu kosmicznego. Obecnie prowadzona jest pierwsza faza projektu. W jej ramach specjaliści skupiają się przede wszystkim na rozwoju oprogramowania zarządzającego startami oraz programu do automatycznego przerwania lotu. Program taki ma mieć możliwość analizowania w czasie rzeczywistym wszystkich warunków lotu i podejmowania decyzji, co do jego przebiegu. Pierwsza próba systemu ALSA w powietrzu ma odbyć się pod koniec bieżącego roku, a w pierwszej połowie roku przyszłego ma dojść do próbnego umieszczenia satelity na orbicie. Jeśli ALSA zda egzamin, to cały przemysł kosmiczny odniesie olbrzymie korzyści. Na świecie istnieje niewiele miejsc, z których są wystrzeliwane satelity, więc rezerwowanie lotów odbywa się często z wieloletnim wyprzedzeniem. Nawet Pentagon i amerykańskie agendy rządowe muszą latami czekać na możliwość umieszczenia własnych satelitów na orbicie. Łatwo więc zrozumieć, jak wiele pożytku może przynieść używanie myśliwców i standardowych lotnisk. « powrót do artykułu
  15. Microsoft z jednej strony współpracuje z Dropboksem w celu lepszej integracji usług pomiędzy obiema firmami, a z drugiej prowadzi agresywną kampanię w celu przejęcia jego klientów. Koncern z Redmond zaoferował właśnie aż 100 gigabajtów bezpłatnej przestrzeni dyskowej w swojej chmurze OneDrive. Z promocji mogą skorzystać wszyscy obecnie i nowi użytkownicy Dropboksa. OneDrive jest mocno zintegrowana z wieloma aplikacjami Windows 10, zatem oferta Microsoftu ma zapewne na celu zwiększenie zainteresowania tym systemem. Osoby, które zdecydują się na skorzystanie z propozycji koncernu Gatesa powinni pamiętać, że oferta jest ważna jedynie przez rok. « powrót do artykułu
  16. Edward Snowden ujawnił, że NSA i brytyjska GCHQ dokonały ataku hakerskiego na firmę Gemalto, największego na świecie producenta kart SIM. Holenderska firma produkuje 2 miliardy kart rocznie, dostarczając je ponad 450 firmom telekomunikacyjnym w 85 krajach świata. Dzięki atakowi NSA zdobyła klucze kryptograficzne do kart, co pozwala jej na podsłuchiwanie rozmów telefonicznych i odczytywanie przesyłanych danych. Amerykanie i Brytyjczycy nie potrzebują zatem ani zgody ani współpracy ze strony operatorów sieci komórkowych, by móc podsłuchiwać ich klientów. Chris Soghoian z American Civil Liberties Union, komentując powyższe doniesienia stwierdził, że nikt nie powinien obecnie wierzyć, że jego rozmowy nie mogą być podsłuchane. Okazuje się, że nie tylko mogą, ale i nie ma co liczyć na to, że w najbliższym czasie problem zostanie naprawiony. « powrót do artykułu
  17. O tym, że nie należy wybierać się z pustym brzuchem na zakupy, wiadomo nie od dzisiaj. Okazuje się jednak, że jeśli jesteśmy głodni i chodzimy po sklepie to ryzykujemy nie tylko kupnem nadmiernej ilości produktów spożywczych. Głód zwiększa też prawdopodobieństwo zakupu rzeczy innych niż spożywcze. Głód powoduje,że szukamy, kupujemy i spożywamy żywność. Jednak myśli związane z zakupem rozprzestrzeniają się na inne dziedziny i kupujemy wówczas i takie towary, które nie mogą zaspokoić naszego głodu - mówi profesor marketingu Alison Jing Xu z University of Minnesota. Zespół naukowców przeprowadził szereg eksperymentów dotyczących ludzkiego zachowania na zakupach. Podczas jednego z nich poproszono uczestników, by nie jedli przez co najmniej cztery godziny. Następnie podzielono ich na dwie grupy. Jedna z nich wzięła udział w ślepym teście ciastek, więc członkowie tej grupy zaspokoili głód. Druga grupa nadal nic nie jadła. Następnie obie grupy wysłano na zakupy do sklepu z artykułami biurowymi. Uczestnicy badań mieli w nim kupić spinacze biurowe. Okazało się, że osoby głodne kupiły średnio o 70% spinaczy więcej, niż sooby najedzone. Następnie postanowiono zbadać zależność pomiędzy poziomem odczuwanego głodu a wydatkami w sklepie. Badani chodzili po galerii handlowej i kupowali różne przedmioty. Biorąc pod uwagę czas spędzony na zakupach i czas jaki minął od ostatniego posiłku, naukowcy zauważyli, że osoby bardziej głodne wydały średnio o 64% więcej pieniędzy od osób mniej głodnych. Jeśli idziesz na zakupy z pustym brzuchem, możesz kupić więcej rzeczy i wydać więcej pieniędzy, niż gdybyś był najedzony. Warto zatem coś zjeść przed wypadem do sklepu. Jeśli zaś jesteśmy w sklepie głodni, dwa razy się zastanówmy, zanim coś kupimy - mówi profesor Xu. « powrót do artykułu
  18. W zlokalizowanej na stoku wzgórza fortecy w Gegharot w Armenii odkryto 3 świątynie sprzed ok. 3300 lat, w których zajmowano się wróżeniem. Każda z kapliczek składała się z pojedynczego pomieszczenia, na środku którego znajdował się wypełniony popiołem i ceramicznymi naczyniami basen. Prof. Adam Smith i Jeffrey Leon z Uniwersytetu Cornella znaleźli m.in. szereg glinianych idoli z rogami, kadzielnice, zwierzęce kości oraz pieczęci. Wygląda na to, że władca i wróż palili różne substancje i pili w czasie rytuału wino, osiągając w ten sposób zmienione stany świadomości. Forteca z Gegharot to jedna z kilku tego typu budowli, jakie wtedy postawiono. Dowody sugerują, że skoordynowany proces budowy fortec był częścią wyłaniania jednorodnego społeczeństwa, które zasiedlało wiele stanowisk regionu. Smith uważa, że Gegharot spełniało funkcje centrum okultystycznego dla władców. Amerykanie wpadli tu na trop 3 rodzajów praktyk wróżbiarskich: osteomancji, litomancji i aleuromancji. Kości palców krów, kóz i owiec były spalone oraz pokryte różnymi znakami i wg archeologów, mogły być wykorzystywane w rytuałach jako kości do gry. [...] W zależności od tego, czy na górze ukazywała się osmalona bądź naznaczona ścianka, dawało to inną interpretację. Smith i Leon podejrzewają, że w Gegharot uprawiano także litomancję, czyli przepowiadanie przyszłości z kamieni i żwiru. W jednej z kapliczek w baseniku znaleziono bowiem 18 otoczaków. Wydaje się, że kamienie te wybrano ze względu na ich gładkość, zaokrąglony kształt i paletę kolorów, które zmieniają się od czerni i ciemnej szarości po biel, zieleń i czerwień. W jednej z kapliczek znaleziono żarna. Smith i Leon sądzą, że mąkę, ewentualnie ciasto, wykorzystywano do aleuromancji. Panowie podkreślają, że do myślenia daje fakt, że pobliżu nie ma pieca do wypieku chleba. Za pomocą odkrytych tu pieczęci można było odciskać w cieście różne wzory, a później z niego wróżyć. Kapliczki wykorzystywano mniej więcej przez wiek, do momentu aż podczas konfliktu zbrojnego zniszczono wszystkie okoliczne twierdze. Wykopaliska kapliczek to część projektu ArAGATS (American-Armenian Project for the Archaeology and Geography of Ancient Transcaucasian Societies). « powrót do artykułu
  19. Nowo odkryty gen może w znacznym stopniu osłabić strach przed genetycznie modyfikowanymi organizmami (GMO). Naukowcy z kanadyjskiego University of Guelph zidentyfikowali gen, który może zmniejszyć ryzyko zapylenia roślin niemodyfikowanych genetycznie przez rośliny GMO. Jak informuje szef zespołu badawczego, Sherif Sherif, wspomniany gen jest prawdopodobnie pierwszym znanym genem, który powoduje, że drzewa owocowe, które zwykle zapylają się krzyżowo zostają zmienione w rośliny samozapylające się. Zdaniem Sherifa nowo odkryty gen mógłby zostać wprowadzony do upraw GMO, dzięki czemu genetycznie modyfikowane rośliny zapylałyby same siebie i nie mogłyby krzyżować się z inną roślinnością. Kanadyjczycy odkryli gen, dzięki któremu powstaje proteina, która prowadzi do samozapylenia i pojawienia się owoców jeszcze zanim rozwiną się kwiaty. Sherif i jego opiekun naukowy profesor Jay Subramanian zajmują się badaniem reakcji roślin na czynniki stresogenne jak susza czy choroby. Uczeni mówią, że odkryty przez nich gen może przydać się też w przemyśle perfumeryjnym. Wiele z używanych tam roślin, jak np. jaśmin, otwiera swoje kwiaty. Jednak po ich otwarciu traconych jest około 80% związków aromatycznych. Jeśli uprawy takie udałoby się zmodyfikować, by kwiaty pozostały zamknięte, zbiory byłyby znacznie cenniejsze dla przemysłu. „Po raz pierwszy udało się wykazać, że za pomocą narzędzi molekularnych możemy indukować klejstogamię [samopylność w zamkniętym pąku kwiatowym – red.] u roślin” - mówi Subramanian. « powrót do artykułu
  20. Egipski kot z brązu z okresu XXVI dynastii, który prawie trafił do kontenera na śmiecie, został sprzedany za 52 tys. funtów. Figurkę odkryto podczas sprzątania domu w Kornwalii. Choć oczekiwano, że jej cena na aukcji sięgnie 5-10 tys. GPB, prominentny marszand z Londynu zapłacił za nią 5-krotnie więcej. Sprzedażą zajmował się dom aukcyjny Davida Laya. Popiersie kota, w którym nie brakowało nawet złotych kolczyków, należało kiedyś do Douglasa Liddlla, byłego dyrektora zarządzającego Spink & Son, jednej z najstarszych i najbardziej znamienitych instytucji zajmujących się handlem dziełami sztuki. Po przejściu na emeryturę w 1987 r. przeprowadził się on do Kornwalii, co wyjaśniałoby, w jaki sposób egipski artefakt zawędrował w okolice Penzance. W zeszłym roku zmarła kolejna właścicielka kota, a spadkobiercy nie orientowali się, jak cenna jest pokryta śniedzią figurka. Autentyczność "bibelotu" potwierdzili ostatnio eksperci z British Museum. Brytyjczycy sądzą, że świetnie zachowane popiersie wykonano na zamówienie dobrze sytuowanej osoby i przypominają, że za czasów XXVI dynastii upowszechniła się praktyka składania ofiar z kotów, które uznawano za inkarnację bogini Bastet. « powrót do artykułu
  21. Nić pajęcza straci prawdopodobnie miano najmocniejszego naturalnego materiału. Naukowcy z University of Portsmouth odkryli, że zęby skałoczepów mogą być bardziej wytrzymałe od nici pajęczej i mają strukturę, którą można skopiować i na jej podstawie budować wytrzymałe samochody, łodzie czy samoloty. Zespół profesora Asy Barbera badał zęby skałoczepów za pomocą mikroskopu sił atomowych. Uczeni zauważyli, że w skład zębów wchodzi minerał goethyt, który kumuluje się w organizmach skałoczepów w miarę ich wzrostu. Skałoczepy potrzebują mocnych zębów do odrywania alg od skał. Odkryliśmy, że włókna goethytu w ich zębach mają dokładnie taką długość, jaka jest potrzebna do stworzenia wytrzymałego kompozytu. Odkrycie to oznacza, że możemy naśladować strukturę tych zębów i stworzyć wytrzymałe kompozyty np. do pojazdów Formuły I, łodzi czy samolotów - mówi Barber. Uczeni zauważyli też, że zęby skałoczepów niezależnie od rozmiarów charakteryzują się taką samą wytrzymałością. Ogólnie rzecz biorąc im większa struktura, tym więcej w niej niedoskonałości, więc łatwiej pęka niż struktura mniejsza, która ma mniej niedoskonałości przez co jest mocniejsza. Problem w tym, że większość potrzebnych nam struktur musi być dość duża, zatem są one mniej wytrzymałe niż byśmy chcieli. Zęby skałoczepów przeczą tej zasadzie i są zawsze tak samo mocne - dodaje Barber. « powrót do artykułu
  22. Oleokantal (ang. oleocanthal, OC), związek występujący naturalnie w oliwie z oliwek, uśmierca na drodze nekrozy i apoptozy różne rodzaje komórek nowotworowych, nie szkodząc przy tym komórkom zdrowym, w przypadku których zahamowane zostaje jedynie namnażanie. Prof. Paul Breslin z Rutgers University oraz David Foster i Onica LeGendre z Hunter College ujawnili, że oleokantal doprowadza powstania kanałów przepuszczających substancje zgromadzone w lizosomach (ang. lysosomal-membrane permeabilization, LMP). Amerykanie wyjaśniają, że OC hamuje aktywność kwaśnej sfingomielinazy, co destabilizuje interakcje między białkami koniecznymi do utrzymania stabilności błony. Po dodaniu oleokantalu do hodowli ludzkich komórek nowotworowych Amerykanie zaobserwowali ich szybkie obumieranie (czasem już nawet po półgodzinie). Ponieważ programowana śmierć to kwestia 16-24 godz., naukowcy zorientowali się, że coś innego prowadzi do rozpadu i obumierania komórek. Chemik LeGendre stwierdził, że komórki nowotworowe są niszczone przez własne enzymy. Co ciekawe, w przypadku komórek zdrowych OC czasowo zatrzymuje się tylko cykl życiowy, który ponownie włącza się po upływie doby. Autorzy publikacji z Molecular and Cellular Oncology podkreślają, że kolejnym krokiem będą badania na modelu zwierzęcym. W ten sposób naukowcy ocenią, czy oleokantal zabija komórki nowotworowe i zmniejsza guzy in vivo. « powrót do artykułu
  23. W The Scripps Research Institute powstał lek, który daje nadzieję na opracowanie skuteczniej szczepionki przeciwko HIV. Dotychczasowe badania wykazały, że blokuje on każdy szczep HIV-1, HIV-2 i SIV wyizolowany z organizmu człowieka i rezusa. Chroni przed znacznie wyższą dawką wirusa niż otrzymuje człowiek podczas typowej transmisji. Lek jest skuteczny przez co najmniej 8 miesięcy. „Nasz związek to najpotężniejszy i najszerzej działający znany inhibitor wirusa HIV. W odróżnieniu od przeciwciał, które nie są w stanie zneutralizować szerokiego spektrum odmian HIV-1 nasza proteina okazała się skuteczna przeciwko wszystkim odmianom HIV-1 i może być dobrym kandydatem na szczepionkę” - mówi szef zespołu badawczego, profesor Michael Farzan. Podczas prac nad proteiną wykorzystano wcześniejsze doświadczenia zespołu Farzana, który wykazał, że w receptora CCR5 znajdujących się w ludzkich komórkach występuje niezwykła modyfikacja w regionie, do którego przyczepia się wirus HIV i że występujące tam białka mogą posłużyć do zapobieganiu infekcji. Uczeni opracowali więc lek, który przyczepia się do dwóch miejsc wirusa i uniemożliwia mu wniknięcie do komórki. „Gdy przeciwciała próbują naśladować ten receptor, umiejscawiają się w wielu różnych miejscach kapsydy HIV, a wirus z łatwością modyfikuje te miejsca. Nam udało się bardzo precyzyjnie naśladować receptory, wirus nie może się bronić, więc powstrzymujemy każdą jego odmianę” - mówi Matthew Gardner, współautor badań. « powrót do artykułu
  24. Na łamach Astrobiology ukazał się artykuł, z którego dowiadujemy się, że jeden z instrumentów łazika Curiosity może używać nieodpowiedniej techniki wykrywania związków organicznych. Uczeni z Imperial College London i Natural History Museum odtworzyli technikę badania jarosytu. To jeden z minerałów poszukiwanych przez Curiosity, a jego obecność może wskazywać, że w przeszłości na Marsie istniały warunki do powstania życia. Brytyjscy uczeni na jarosycie i związkach organicznych użyli techniki wykorzystywanej przez Curiosity. Łazik, w celu zbadania próbek, wykorzystuje intensywne impulsy cieplne. Okazało się jednak, że jeśli potraktuje tak jarosyt, a w próbce będą znajdowały się też związki organiczne, to minerał, rozkładając się na dwutlenek siarki oraz tlen zniszczy związki organiczne i Curiosity nie wykryje ani jednego ani drugiego. Już w ubiegłym roku współautor badań, profesor Mark Sephton wykazał, że również nadchlorany badane metodą gwałtownego podgrzewania ulegają zniszczeniu. Jednak w ich przypadku badania pozostałego dwutlenku węgla pozwolą na ewentualne wykrycie związków organicznych. W przypadku jarosytu nie ma takiej możliwości. Niektóre siarczki metali oraz nadchlorany wpływają niszcząco na materię organiczną, co może wyjaśniać, dlaczego dotychczasowe misje nie dostarczyły jednoznacznego dowodu na obecność tej materii na powierzchni Marsa. Brakuje takich dowodów, mimo iż naukowcy wiedzą z innych badań, że związki organiczne trafiły na Marsa wraz z kometami, meteorytami i pyłem - mówi Sephton. Brytyjczycy szukają teraz metody, której mógłby użyć Curiosity by zrekompensować nieefektywne metody badawcze, jakie wykorzystuje. Wyniki ich badań będą miały olbrzymie znaczenie zarówno dla obecnej jak i przyszłych misji marsjańskich. Nasze badania pokazują, że jeśli znajdziemy jarosyt to jego gwałtowne podgrzanie może uniemożliwić wykrycie materii organicznej. Problem jednak w tym, że sama obecność jarosytu może wskazywać, że istniały warunki do powstania życia, więc nie da się pominąć badań tego minerału. Mamy nadzieję, że uda nam się pomóc naukowcom pracującym przy Curiosity i opracujemy nowy sposób analizy danych dostarczanych przez łazik, co pozwoli na znalezienie dowodów, iż w przeszłości na Marsie istniały warunki umożliwiające podtrzymanie życia - dodaje James Lewis, współautor badań. Instrument SAM (Sample Analysis at Mars analizuje próbki gruntu podgrzewając je do temperatury 1000 stopni Celsjusza. Uwalniane z nich gazy są analizowane technikami chromatografii gazowej i spektrometrii mas. « powrót do artykułu
  25. Badanie 99 siekaczy i kłów 19 neandertalczyków z 3 stanowisk z Hiszpanii, Francji i Belgii wykazały, że istniał wśród nich podział obowiązków. Choć nie da się z całą pewnością ustalić, na czym polegały, to odnosząc się do współczesnych społeczeństw myśliwsko-zbierackich, naukowcy z Hiszpańskiego Komitetu Badań Naukowych uważają, że kobiety musiały sprawiać futra czy szyć i ozdabiać ubrania, podczas gdy panowie wykonywali i ostrzyli narzędzia. Jak ujawnili autorzy publikacji z Journal of Human Evolution, skamieniałości z Hiszpanii (El Sidrón) są datowane na 100 tys. lat, z Francji (L'Hortus) na 50 tys. lat, a z Belgii (Spy) na 44 tys. lat. Analizowano zęby z różnych miejsc, by mieć pewność, że ustalenia zespołu nie są prawdziwe tylko dla jednego obszaru geograficznego. Choć rowki były obecne na wszystkich zębach (neandertalczycy wykorzystywali je jako trzecią dłoń), w przypadku dorosłych osób płci żeńskiej wgłębienia były dłuższe i silniej zaznaczone. W przypadku drugiej z analizowanych cech - odprysków w szkliwie i zębinie - stwierdzono, że u kobiet występowały one w zębach żuchwy, zaś u mężczyzn głównie w zębach szczęki. Sądzimy, że podział pracy ze względu na płeć ograniczał się [...] do kilku zadań, ponieważ możliwe, że kobiety i mężczyźni na równi brali udział w polowaniu na dużą zwierzynę - podkreśla Almudena Estalrrich z Hiszpańskiego Narodowego Muzeum Historii Naturalnej. Badania neandertalczyków przyniosły w ostatnich latach szereg [ważnych] odkryć. Dzięki nim już nie postrzegamy ich jako niezbyt rozgarniętych istot. Wiemy, że hominidy te dbały o chorych, grzebały swoich zmarłych, jadły owoce morze, a nawet wyglądały inaczej, niż sądziliśmy: miały rude włosy, a także jasną skórę i włosy - podsumowuje prof. Antonio Rosas. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...