Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Naukowcom z Europy udało się zauważyć jedną z najmniej jasnych asteroid, jakie kiedykolwiek zanotowano. Pomiędzy 28 a 30 października za pomocą Large Binocular Telescope w Arizonie obserwowali obiekt 2014 KC46. Obserwacje były prowadzone blisko fizycznych możliwości wykorzystanego urządzenia. Asteroida została już kiedyś zaobserwowana, ale utracono ją z oczu. Teraz udało się ją ponownie "odkryć". Obiekt 2014 KC46 ma średnicę około 100 metrów i znajduje się tuż za orbitą Marsa. Obserwacje były prowadzone w ramach projektu poszukiwania NEO, bliskich Ziemi obiektów, które mogą zagrażać naszej planecie. Ich wyniki zostały już oficjalnie uznane przez Minor Planet Center działające w ramach Międzynarodowej Unii Astronomicznej. Więcej o programie obserwacji NEO można przeczytać w notkach Szef NASA zaleca modlitwę i Nowa asteroida nie uderzy w Ziemię. « powrót do artykułu
  2. Zespół Yossi Yovela z Uniwersytetu w Tel Awiwie stwierdził, że rudawkowate (Pteropodidae), które poza rudawką nilową miały nie posługiwać się echolokacją, w rzeczywistości wykorzystują uproszczoną jej formę. Krótkie kliknięcia nie są jednak wokalizacjami, bo nietoperze wydają je za pomocą skrzydeł. Zaskoczył mnie fakt, że wszystkie badane nietoperze klikały i fakt, że kliknięcia te były wydawane skrzydłami - zaznacza Yovel. Wskazówką, która naprowadziła Izraelczyków na trop najnowszego odkrycia, była rozmowa z przyjaznym mężczyzną w indonezyjskim autobusie. Wspomniał on o nietoperzu klikającym skrzydłami. Na potwierdzenie tych doniesień dr Arjan Boonman znalazł jeden stary artykuł o klikającym skrzydłami owocożernym nietoperzu. W latach 80. Edwin Gould stwierdził, że podczas lotu Eonycteris spelaea z południowo-wschodniej Azji wydaje kląskające dźwięki. Podejrzewał, że to uderzanie skrzydłem o skrzydło. Co istotne, nie umiał ustalić, czy kliknięcia w ogóle czemuś służą. Zamiast skupiać się tylko na jednym opisanym gatunku, Yovel wpadł na pomysł, by zbadać też inne Pteropodidae. Biolodzy wybrali 19 dzikich osobników. Reprezentowały one 3 gatunki: E. spelaea, Cynopterus brachyotis i Macroglossus sobrinus. Zrobiliśmy wszystko, by pokrzyżować [nietoperzom] plany, z zaklejaniem pyska i znieczulaniem języka włącznie, ale poza zaburzaniem uderzania skrzydłami [za pomocą obciążania jednego z nich taśmą] nic nie hamowało klikania - opowiada Yovel. Mechanizm wydawania dźwięku może wyglądać tak, jak podejrzewał Gould. W grę wchodzi też uderzanie skrzydłami o inną część ciała albo "pstrykanie" kośćmi. Później naukowcy zauważyli, że po umieszczeniu w zaciemnionym tunelu dwa z trzech gatunków zwiększały wskaźnik klikania 3-5-krotnie, a czasem nawet więcej. Dostosowywanie tempa klikania do natężenia światła/zaciemnienia - ssaki klikały znacznie częściej przy ciemności choć oko wykol niż przy półmroku - oznacza, że dźwięki bynajmniej nie są przypadkowe. Oceniając odnajdywanie drogi w ciemności przez Pteropodidae, autorzy publikacji z Current Biology zauważyli, że nietoperze te mają zdolności echolokacyjne, ale słabsze od innych wyposażonych w sonar nietoperzy. Podczas eksperymentów ssaki stale wpadały co prawda na grube kable, ale 12 E. spelaea i Cynopterus brachyotis potrafiło się nauczyć odróżniać większe obiekty, a konkretnie dwie czarne tablice o szerokości 2 m: twardą, która świetnie odbijała dźwięki i pokrytą tkaniną, która pochłaniała więcej dźwięków. Trenowane zwierzęta szybko nauczyły się lądować na właściwym obiekcie (robiły to w 7 przypadkach na 10). Ponieważ nawet w przypadku tych większych obiektów lądowanie nie przebiegało gładko, wg naukowców, zdolności Pteropodidae są bardzo ograniczone w porównaniu do zwierząt wykorzystujących do klikania krtań. Te ostatnie potrafią nawet wyłuskać pająka z jego sieci, nie wpadając przy tym w pajęczynę. Sonar Pteropodidae jest bardzo prosty i ledwo pozwala ustalić odległość od olbrzymiego celu. Nic dziwnego, że dotąd go nie wykryto, testując owocożerne nietoperze za pomocą precyzyjnych zadań, których nie były w stanie wykonać. Odkrycia wydają się interesujące w świetle wcześniejszych sugestii, że echolokacja wyewoluowała początkowo, by nietoperze mogły identyfikować i unikać zderzenia z dużymi obiektami, takimi jak ściany jaskiń. Jest jednak nieprawdopodobne, by kliknięcia krtanią wyewoluowały bezpośrednio od kliknięć skrzydłami. Wg Yovela i Boonmana, potwierdza to, że echolokacja wyewoluowała u nietoperzy kilkakrotnie. « powrót do artykułu
  3. Z opublikowanego wczoraj raportu dowiadujemy się, że NSA szpiegowała setki firm i organizacji. Pracownicy tej agencji są bowiem w stanie włamać się do sieci komórkowych na całym świecie. Dzięki znajomości szczegółowych danych na temat obecnych sieci oraz planów ich rozbudowy mogą penetrować infrastrukturę oraz wprowadzać do niej słabe punkty. Eksperci ostrzegają, że tego typu działania – polegające na wprowadzaniu luk lub dezaktywacji łat zastosowanych przez operatora sieci – to obosieczny miecz. Dziury takie mogą wykorzystać inne rządy oraz grupy cyberprzestępców. „Nawet jeśli popierasz działania NSA i twierdzisz, że nie masz nic do ukrycia, powinieneś być przeciwko działaniom, których celem jest wprowadzanie dziur. Bo gdy NSA spowoduje, że gdzieś pojawi się luka, to nie tylko NSA będzie mogła z niej skorzystać” - mówi Karsten Nohl, ekspert ds. bezpieczeństwa. Nie po raz pierwszy NSA wprowadza luki do powszechnie używanego oprogramowania. Wiadomo, że agencja osłabiła oprogramowanie BSAFE firmy RSA, w związku z czym ta ostatnia wydała rekomendację, by zaprzestać używania programu w jego domyślnej konfiguracji. Teraz dowiadujemy się, że w ramach programu AURORAGOLD NSA monitorowała ponad 1200 kont pocztowych należących do operatorów telefonii komórkowej. Jednym ze śledzonych celów jest GSM Association (GSMA). To brytyjska organizacja, która współpracuje z Microsoftem, Facebookiem, AT&T, Cisco i wieloma innymi firmami, a jej celem jest zapewnienie kompatybilności pomiędzy sprzętem i oprogramowaniem sieci komórkowych, a produktami wspomnianych firm. GSMA koordynuje m.in. prace operatorów sieci komórkowych, dzięki czemu możliwe jest przesyłanie sygnałów pomiędzy różnymi sieciami. Wiadomo, że NSA przechwytywała dokumentację oznaczoną jako IR.21s. Korzysta z niej większość operatorów telefonii komórkowej, a zawiera ona ustalenia dotyczące technicznych szczegółów współpracy. Ich przeanalizowanie przez specjalistów z NSA pozwala na odkrycie luk czy opracowanie szkodliwego kodu. W IR.21s znajdują się też szczegóły dotyczące zabezpieczeń kryptograficznych. Tego typu informacje są szczególnie poszukiwane przez NSA. « powrót do artykułu
  4. Wczoraj się nie udało, ale dzisiaj już tak. Przed kilkudziesięcioma sekundami z Przylądka Canaveral na Florydzie wystartowała rakieta Delta IV Heavy z pojazdem Orion. To – jak chwali się NASA – pierwszy krok ludzkości w podróży na Marsa. Orion to pierwszy w historii pojazd załogowy, zdolny do wyniesienia człowieka poza orbitę Księżyca. Podczas obecnej misji – Exploration Test Flight-1 – na pokładzie Oriona nie ma załogi. To pierwszy testowy lot. W jego ramach Orion oddali się na odległość 5800 kilometrów od Ziemi. Od 40 lat tak daleko nie poleciał żaden pojazd przystosowany do przewożenia ludzi. Orion ma powrócić na Ziemię za około 4,5 godziny. Po dziesięciu minutach lotu wszystko przebiega idealnie zgodnie z planem. Orion jest śledzony przez liczne stacje z Ziemi oraz przez satelity. Po 20 minutach lotu wszystko wskazuje na to, że cele testu zostaną osiągnięte bez najmniejszych problemów. Kolejnym bardzo ważnym etapem lotu będzie oddzielenie się ostatniego modułu rakiety nośnej od Oriona. Nastąpi to za około 1,5 godziny. « powrót do artykułu
  5. Zespół badaczy z Uniwersytetów w Getyndze i Bielefeld oraz Botanicznej Kolekcji Państwowej w Monachium odkrył pierwszą na świecie skamieniałość rośliny mięsożernej z pułapką typu klejącego. Pokryte włoskami wydzielniczymi liście zachowały się w kawałku bursztynu bałtyckiego. Bursztyn pochodzi z kopalni w pobliżu Kaliningradu i ma 35-47 mln lat. Dotąd zapis kopalny dla roślin mięsożernych ograniczał się do nasion i pyłku przedstawicieli rodziny rosiczkowatych. W bursztynie bałtyckim często występują inkluzje w postaci roślin i zwierząt. Doktorantka Eva-Maria Sadowski z Uniwersytetu w Getyndze bada skamieniałości roślinne, by zrekonstruować wymarłą florę eocenu. Różne cechy morfologiczne skamieniałości przypominają pułapki typu klejącego tuliłezki (Roridula), która współcześnie występuje wyłącznie na kilku stanowiskach w RPA. Za pomocą włosków tuliłezka chwyta dużą liczbę owadów, ale w odróżnieniu od większości roślin mięsożernych nie wytwarza enzymów trawiennych. Roridula współpracuje z pluskwiakami różnoskrzydłymi, które żerują na łapanych przez nie ofiarach. Rośliny z kolei wchłaniają przez liście bogate w składniki odżywcze odchody owadów. Niemcy zwracają uwagę, że u tuliłezek występują różne klasy włosków wydzielniczych, które można również dostrzec w sfosylizowanych liściach. Skamieniałość w bursztynie z okolic Kaliningradu rzuca nieco światła na ewolucję roślin mięsożernych. Dotąd zakładano, że przodkowie Roridula pojawili się ok. 90 mln lat temu w dzisiejszej Afryce i ewoluowali w izolacji po rozpadzie Gondwany. Nowe skamieniałości z bursztynu bałtyckiego pokazują, że przodkowie tuliłezek występowali na półkuli północnej do 35 mln lat temu i nie byli bynajmniej ograniczeni do południowej Afryki - podkreśla prof. Alexander Schmidt. Roridula należy do monotypowej rodziny tuliłezkowatych (Roridulaceae). Nasze wyniki nie tylko zapełniają lukę w wiedzy dot. historycznej dystrybucji Roridulaceae, ale również potwierdzają rezultaty datowania molekularnego, które pokazywały, że tuliłezkowate istniały jako odrębna rodzina roślin przez co najmniej 38 mln lat - podsumowuje dr Andreas Fleischmann z Botanicznej Kolekcji Państwowej w Monachium. « powrót do artykułu
  6. Po tym, jak Yahoo! i Mozilla podpisały umowę, na mocy której Yahoo! staje się na terenie USA domyślną wyszukiwarką w Firefoksie, Amerykanie przechodzą na korzystanie z Yahoo!. Umowa dotyczy Firefoksa 34 i nowszych wersji. Już teraz widać, że wpłynęła ona na amerykański rynek wyszukiwarek. Wśród użytkowników Firefoksa 33 aż 82,14% korzysta z Google'a. W przypadku użytkowników Firefoksa 34 odsetek ten spadł do 63,46%. Z Yahoo! korzysta 9,64% użytkowników przeglądarki Firefox 33 i aż 29,40% osób używających Firefoksa 34. Wpływ umowy na rynek wyszukiwarek można potwierdzić sprawdzając preferencje odnoszące się do tych wyszukiwarek, których umowa nie dotyczy. Otóż z Binga korzysta 6,45% użytkowników Firefoksa 33 i 5,81% Firefoksa 34. Z innych wyszukiwarek korzysta 1,77% użytkowników Firefoksa 33 i 1,34% - Firefoksa 34. Warto też zwrócić uwagę, że Firefox 34 to nowa edycja, która dopiero zdobywa rynek. Można zatem przypuszczać, że im bardziej będzie zyskiwała na popularności, tym więcej osób będzie porzucało Google'a na rzecz Yahoo!. Oczywiście nie należy zapominać, że opisywane zjawisko dotyczy tylko części rynku, tej na której wykorzystywany jest Firefox. Jest bardzo możliwe, że Yahoo! zdobędzie kosztem Google'a kilka dodatkowych punktów procentowych. Obecnie na amerykańskim rynku wyszukiwarek dominuje Google, tkórego udziały wynoszą 78%. Na drugim miejscu znajdziemy Binga (12,4%), a na trzecim Yahoo! (7,9%). « powrót do artykułu
  7. Gdy palacz rzuca nałóg, w jego mózgu zachodzi seria zmian, które pozwalają przewidzieć, czy wytrwa on w swoim postanowieniu. Zdaniem badaczy z University of Pennsylvania zmiany te są lepszym prognostykiem od obecnie stosowanych narzędzi klinicznych i psychologicznych. Z pisma Neuropsychopharmacology dowiadujemy się o pracach profesorów Jamesa Lougheada i Caryn Lerman. Uczeni zauważyli, że u osób, które w ciągu tygodnia od rzucenia palenia wróciły do nałogu występują pewne specyficzne zmiany w pamięci. Zmiany te są czynnikiem odróżniającym osoby, którym nie udało się rzucić palenia, do osób, którym sztuka ta się udała. Zmiany takie, widoczne przede wszystkim w aktywności neuronów odpowiedzialnych za samokontrolę, pozwalają na zidentyfikowanie osób, którym nie uda się rzucić palenia i zaproponować im odpowiednią terapię. Po raz pierwszy udało się zidentyfikować zmiany w obszarze pamięci, które pozwalają na dokładne przewidzenie, komu uda się rzucić nałóg - mówi profesor Lerman. Reakcja neuronalna, która pojawia się już jeden dzień po rzuceniu palenia, dostarcza nam bezcennych informacji pozwalających na opracowanie indywidualnych terapii - dodaje Lounghead. Podczas swoich badań naukowcy wykorzystali rezonans magnetyczny za pomocą którego obserwowali zmiany w mózgach badanych. W eksperymentach wzięło udział 80 palaczy, którzy chcieli rzucić palenie. Badani byli w wieku 18-65 lat, a każdy z nich od ponad 6 miesięcy wypalał ponad 10 papierosów dziennie. Mózg poddawano skanowaniu dwukrotnie: raz bezpośrednio po rzuceniu palenia i raz 24 godziny później. Tydzień po rzuceniu palenia uczestnicy byli pytani, czy wrócili do nałogu, przeprowadzano też testy moczu. Już z wcześniejszych badań wiadomo, że osoba, która przez tydzień powstrzymała się od palenia, prawdopodobnie nie będzie paliła przez kolejne pół roku i ma duże szanse na całkowite rozstanie się z nałogiem. Z grupy badanej przez Loungheada i Lerman w ciągu tygodnia do nałogu wróciło 61 osób. Stwierdzono u nich zmniejszoną aktywność neuronów po lewej stronie grzbietowo-bocznej kory przedczołowej. To obszar odpowiedzialny m.in. za pamięć roboczą. Pamięć ta to jedna z głównych funkcji poznawczych, niezbędna do skupienia się, blokowania czynników rozpraszających i wykonania zadania. Zauważono też zmniejszone tłumienie aktywacji tylnej kory zakrętu obręczy, która jest bardziej aktywna w czasie, gdy jesteśmy bardziej skupieni na sobie. Gdy naukowcy zastosowali do uzyskanych przez siebie wyników odpowiednie modele statystyczne, stwierdzili, że badania mózgu pozwalają z 81-procentową pewnością określić, kto powróci do nałogu. Obecnie stosowane metody dają trafność nie większą niż 73%. « powrót do artykułu
  8. Encyklopedia przyrodnicza dla każdego wraz z wersją multimedialną umożliwia przyjazne spotkanie z nauką. Powinni po nią sięgnąć uczniowie zarówno gimnazjum, jak i liceum, a także ci, którzy nauk ścisłych nie darzą sympatią. Ta encyklopedia przyda się również rodzicom narażonym co dzień na dziesiątki zaskakujących pytań swoich ciekawych świata dzieci. Przygotowana w układzie tematycznym, napisana przystępnym językiem, wiedza podana często w przejrzystej formie tabel, zestawień, schematów i ilustracji. Płyta DVD zawiera multimedialną wersję encyklopedii, wzbogaconą o animacje, interakcje, filmy, aktywne schematy, osie czasu i wykłady multimedialne. Dynamiczny rozwój nauk przyrodniczych, a zwłaszcza fizyki, chemii i biologii, niemal co roku przynosi nowe odkrycia, a w ślad za nimi idzie rozwój medycyny i techniki. Zrozumienie mnóstwa ukazujących się publikacji oraz informacji płynących z mediów na temat najnowszych osiągnięć w nauce wymaga znajomości podstaw nauk przyrodniczych. W związku z tym w tej publikacji zamieszczono przynajmniej zarys podstawowych wiadomości z zakresu nauk ścisłych, podzielonych na działy: 1) Wszechświat, 2) Ziemia, 3) Życie, 4) Rośliny, 5) Zwierzęta, 6) Człowiek, 7) Matematyka, 8) Fizyka, 9) Chemia, 10) Metrologia, 11) Czas.
  9. W XIX w. na stanowisku Trinil na Jawie znaleziono muszlę słodkowodnego małża, na której circa 500 tys. lat temu Homo erectus wyrył zygzak. Dotąd sądzono, że ok. 100 tys. lat temu takie rzeczy zaczął robić w Afryce Homo sapiens typu archaicznego. W 2002 r. w Science ukazał się artykuł nt. odkrycia w jaskini Blombos w RPA w warstwie sprzed ok. 75 tys. lat dwóch rzeźbionych kawałków ochry. W 2009 r. znaleziono 6 dodatkowych artefaktów, tym razem pochodzących z sekwencji osadów sprzed 70-100 tys. lat. Na rzeźbioną ochrę natrafiano również na innych stanowiskach ze środkowej epoki kamienia (ang. Middle Stone Age, MSA), np. w Klein Kliphuis czy jaskini Wonderwerk. Zespół Josephine C.A. Joordens z Uniwersytetu w Lejdzie badał skamieniałe małże ze stanowiska Trinil na brzegu rzeki Solo. Pochodziły one z kolekcji Eugène'a Dubois, przechowywanej w Muzeum Historii Naturalnej w Lejdzie. Warto przypomnieć, że to właśnie w Trinil podczas wykopalisk z lat 1891-92 zespół Dubois odkrył ząb, kość udową i kalwarię, czyli czaszkę bez części twarzowej, tzw. człowieka z Jawy (H. erectus erectus). Odkrycie wzoru było całkowitym zaskoczeniem. Zygzak, który widać tylko po oświetleniu pod pewnym kątem, powstał przed rozpoczęciem wietrzenia. Wykluczono, by ślady zrobiły zwierzęta, wszystko wskazuje więc na to, że autorem dzieła jest H. erectus. Stosując 2 metody datowania, naukowcy z Wolnego Uniwersytetu w Amsterdamie i Uniwersytetu w Wageningen stwierdzili, że muszla z rytem ma najmniej 430 tys., a maksymalnie 540 tys. lat. Jak podkreśla Wil Roebroeks, profesor archeologii paleolitycznej z Lejdy, w tym momencie nie mamy wskazówek dotyczących znaczenia czy celu rytu. Badanie wykazało, że hominidy bardzo sprytnie otwierały muszle małży. Autorzy publikacji z Nature wyjaśniają, że prawdopodobnie za pomocą zęba rekina wywiercano w niej otwór. Celowano w miejsce, gdzie przytwierdzony jest mięsień zwieracz. Rzucająca się w oczy precyzja świadczy o dużej zręczności i wiedzy nt. anatomii mięczaka. Po zjedzeniu zawartości muszle wykorzystywano do produkcji narzędzi, np. noży. Odkrycie dokonane w ponadstuletniej kolekcji rzuciło nowe światło na zdolności i zachowanie H. erectus. « powrót do artykułu
  10. NASA odwołała właśnie start rakiety Delta IV Heavy z pojazdem załogowym Orion. Miał się on odbyć godzinie 13.05 czasu polskiego, jednak początkowo został przesunięty o 12 minut. Na 7 minut przed startem potwierdzono, że Oriona przełączono całkowicie na własne zasilanie. Minutę później wszystkie zespoły odpowiedzialne za poszczególne elementy startu potwierdziły gotowość do wystrzelenia. Odliczanie rozpoczęto na 4 minuty przed startem. Około 20 sekund później odliczanie przerwano, gdyż prędkość wiatru przekroczyła dopuszczalne maksimum. Oriona ponownie przełączono na zasilanie zewnętrzne. Po półgodzinnym oczekiwaniu zdecydowano, że start odbędzie się o godzinie 13.55 czasu polskiego. Po ponownym otrzymaniu potwierdzeń, że wszystko jest gotowe do startu, rozpoczęto odliczanie. Po minucie, znowu z powodu wiatru, zostało ono przerwane. W końcu, po konsultacjach pomiędzy menedżerami startu, a inżynierami ustalono, że Orion wystartuje o godzinie 14:27 czasu polskiego. Odliczanie ponownie przerwano. Tym razem z powodu informacji o niezamkniętym zaworze paliwowym. W każdym z trzech zbiorników paliwowych są dwa zawory, jeden dla płynnego tlenu, jeden dla płynnego wodoru. Po krótkich konsultacjach zdecydowano się na przeprowadzenie testu zaworów. Próby rozwiązania problemu trwały przez ponad godzinę. W końcu zespół inżynierów zarekomendował przesunięcie startu o 24 godziny. « powrót do artykułu
  11. Eksperci z Argonne National Laboratory i DataDirect Networks poinformowali, że udało im się przesłać 65 terabajtów danych w czasie krótszym niż 100 minut. Zwykle przesłanie takiej ilości danych za pomocą 10-gigabitowego łącza zajmuje około 48 godzin. Grupa ekspertów przesłała dane pomiędzy systemami przechowywania danych w Ottawie a New Orleans w Los Angeles. Informacje podróżowały 100-gigabitowym łączem z prędkością przekraczającą 85 Gb/s. Momentami transfer przekraczał 90 Gb/s. Wcześniej wielokrotnie osiągano taki transfer pomiędzy systemami przechowywania danych korzystającymi z układów scalonych. Jednak tym razem systemy korzystały z dysków twardych. Specjaliści od dawna wiedzą, że w sieciach komputerowych to właśnie systemy pamięci masowych są wąskim gardłem, ograniczającym transfer. Dlatego też konieczne było bardzo drobiazgowe przygotowanie całego eksperymentu, w dobranie odpowiedniej wielkości bloków danych czy zoptymalizowanie operacji wejścia/wyjścia dysków i sieci przesyłowej. Eksperci mają nadzieję, że opracowane przez nich techniki pozwolą na przesyłanie danych z prędkościami przekraczającymi 100 Gb/s. « powrót do artykułu
  12. Przez dziesięciolecia polietylen (PE) był uznawany za niebiodegradowalny. Choć od czasu do czasu opisywano rozkład PE przez hodowle baketrii, w literaturze naukowej rzadko prezentowano przekonujące dowody. Ostatnio chińsko-amerykański zespół uzupełnił tę lukę w wiedzy, demonstrując, że polimer jest degradowany przez bakterie z przewodu pokarmowego larw omacnicy spichrzanki (Plodia interpunctella). Jun Yang i inni podkreślają, że rocznie światowy przemysł polimerowy wytwarza ok. 140 mln ton polietylenu. Większość ma postać reklamówek, butelek czy pudełek, które prędzej czy później trafiają na wysypisko. By wyeliminować odpady, naukowcy próbowali wykorzystać bakterie, ale dotąd zabieg ten wymagał uprzedniego wystawienia polimeru na działanie światła lub temperatury. Tymczasem zespołowi Yanga zależało, by wszystko odbywało się w jednym etapie. Naukowcy wyizolowali z jelit gąsienicy 2 szczepy bakterii - Enterobacter asburiae YT1 i Bacillus sp. YP1 - które radziły sobie z rozkładaniem polietylenu. Podczas 28-dniowej inkubacji na błonach PE wytworzyły się żywotne biofilmy i spadła hydrofobowość polimeru. Za pomocą skaningowego mikroskopu elektronowego i mikroskopu sił atomowych zaobserwowano, że na powierzchni błony PE powstały zagłębienia i otwory o głębokości 0,3–0,4 μm. Degradację potwierdzał wzrost stężenia grup karbonylowych. Potwierdzano to m.in. za pomocą rentgenowskiej spektrometrii fotoelektronów. Hodowla bakterii YT1 i YP1 w zawiesinie (108 komórek/ml) mogła w ciągu 60 dni zniszczyć, odpowiednio, ok. 6,1 ± 0,3% i 10,7 ± 0,2% stugramowego filmu polietylenowego. Akademicy zaobserwowali występowanie 12 rozpuszczalnych w wodzie produktów rozpadu. « powrót do artykułu
  13. Intel poinformował, że w ciągu najbliższych 15 lat zainwestuje 1,6 miliarda USD w swoją fabrykę w Chengdu. Pieniądze zostaną przeznaczone na udoskonalanie linii produkcyjnych układów scalonych dla smartfonów, tabletów i elektroniki ubieralnej. W ramach ogłoszonej właśnie strategii do Chin trafi też – po raz pierwszy – Advanced Test Technology Intela, która pozwala na lepszą niż dotychczas ocenę jakości układów scalonych. Intel zainwestuje też w „Internet of Things”. To rosnący rynek, w ramach którego przedmioty codziennego użytku, takie jak kuchenki mikrofalowe czy lodówki, mają zostać połączone z internetem. Inwestycje w Chinach są bardzo ważne dla rozwoju Intela. Firma dominuje na rynku pecetów i serwerów, ale ma słabą pozycję na rynku urządzeń przenośnych. Chińscy producenci elektroniki chętniej wybierają układy konkurentów Intela. Od czasu wybudowania fabryki Intel zainwestował w Chengdu już 600 milionów dolarów. « powrót do artykułu
  14. Naukowcy z Case Western Reserve opracowali nowy związek - wewnątrzkomórkowy peptyd sigma (ang. intracellular sigma peptide, ISP) - który sprzyja funkcjonalnej odnowie po urazie rdzenia. ISP pozwolił na aktywowanie sparaliżowanych mięśni u ponad 80% badanych zwierząt. Pracami międzynarodowego zespołu kierował prof. Jerry Silver. Podczas badań aż 21 z 26 zwierząt z urazem rdzenia odzyskało zdolność oddawania moczu, poruszania albo i tego, i tego. Podczas testów wydawało się, że peptyd pozwalał włóknom nerwowym przezwyciężyć bliznowacenie, które zwykle blokuje ich odrastanie. Silver podkreśla, że ISP to nadzieja nie tylko dla pacjentów z uszkodzeniami rdzenia. ISP ma dodatkowo potencjał, jeśli chodzi o leczenie chorób, w których przebiegu organizm wytwarza problematyczne blizny, a więc m.in. zawału, urazów nerwów obwodowych czy stwardnienia rozsianego. Akademicy testują właśnie skuteczność ISP na zwierzęcych modelach tych jednostek chorobowych. Bezpośrednio po urazie ośrodkowego układu nerwowego w bliźnie glejowej oraz w sieciach perineuronalnych gromadzą się proteoglikany (pochodzą one z rozpadu uszkodzonych neuronów). W zdrowej tkance proteoglikany są wielkocząsteczkowymi składnikami substancji pozakomórkowej i odgrywają kluczową rolę w podtrzymywaniu struktury układu nerwowego. Po urazie proteoglikany tworzą lepkie "bagnisko", w którym grzęzną końcówki uszkodzonych nerwów (na końcu aksonu znajduje się rodzaj stożka wzrostu, ang. growth cone). Przez barierę fizykochemiczną nie mogą one dotrzeć do właściwych synaps. ISP ma modulować neuronalny receptor proteoglikanów PTPσ (ang. protein tyrosine phosphatase σ). Naukowcy wybrali właśnie białkową fosfatazę tyrozynową σ, bo zauważyli, że ciasno stabilizując stożki wzrostu w substracie bogatym w proteoglikan siarczan chondroityny, to ona odgrywa kluczową rolę w wywoływaniu ich dystrofii. ISP wiąże się z PTPσ i eliminuje hamowanie za pośrednictwem proteoglikanów. Do ISP naukowcy dodali platformę w postaci białka TAT - trans-aktywatora transkrypcji. Dzięki niemu wewnątrzkomórkowy peptyd sigma przemieszcza się przez ośrodkowy układ nerwowy i błony komórkowe. Ponieważ peptyd może penetrować tkankę, można go dostarczać układowo, a nie za pośrednictwem iniekcji do rdzenia. W ramach studium 26 szczurom ze znacznym uszkodzeniem rdzenia przez 7 tygodni codziennie wykonywano zastrzyki. W tym okresie oceniano ich zdolność chodzenia, utrzymywania równowagi i kontrolowania momentu oraz ilości oddawanego moczu. Okazało się, że 21 zwierząt odzyskało jedną lub więcej funkcji. Nie wiemy, czemu konkretne zwierzę odzyskało specyficzną funkcję - zaznacza Silver. Zastrzyki doprowadziły do odtworzenia unerwienia sertoninergicznego w rdzeniu poniżej poziomu urazu i ułatwiły regenerację układów ruchu i moczowego. Naukowcy spekulują, że ostateczny wynik był różny, bo u każdego ze zwierząt pączkowanie serotoninergiczne przebiegało wg innego wzorca i po urazie zachowały się inne włókna. « powrót do artykułu
  15. Pojawiły się niepotwierdzone informacje, jakoby Samsung był bliski ukończenia prac nad własnym mobilnym procesorem graficznym. Układ ma podobno zadebiutować podczas International Solid Circuits Society Conference (ISSCC), która odbędzie się w lutym przyszłego roku. Własny GPU uniezależniłby Samsunga od dostawców zewnętrznych, takich jak Qaulcomm. Procesor graficzny to ostatni element potrzebny koreańskiej firmie do wyprodukowania własnego SoC (System on a Chip) złożonego z CPU, GPU oraz modemu LTE. Samsung wytwarza też własne kości flash oraz układy obsługujące wyświetlacz, zatem jako producent urządzeń mobilnych stałby się w bardzo dużym stopniu niezależny od zewnętrznych dostawców czy właścicieli patentów. « powrót do artykułu
  16. Amerykańskie agencje wywiadowcze rozpoczynają prace nad nadprzewodzącym komputerem. Intelligence Advanced Research Projects Activity (IARPA) stanowiąca część Office of the Director of National Intelligence (ODNI) rozpoczęła wieloletni program Cryogenic Computer Complexity (C3), którego celem jest powstanie komputera korzystającego z nadprzewodników. Jeśli cel zostanie zrealizowany, superkomputery kolejnych generacji będą nie tylko niezwykle wydajne, ale przy tym też energooszczędne. Współczesne superkomputery to zwykle niezwykle energochłonne urządzenia. Dość wspomnieć, że wśród 20 najpotężniejszych superkomputerów na świecie nie ma żadnego, który do pracy potrzebowałby mniej niż 1 MW mocy. Zapotrzebowanie na energię waha się w ich przypadku od 1,2 do niemal 18 megawatów. Podczas wstępnej fazy projektu C3 IARPA sfinansuje badania nad układami logicznymi i systemami pamięci oraz opracowanie planów prototypowego komputera. W kolejnym kroku podzespoły mają zostać zintegrowane w działającą maszynę, która zostanie poddana standardowym testom wydajności. Dofinansowanie IARPA zdobyły IBM, Raytheon i Northrop Grumman. « powrót do artykułu
  17. Latem 2014 r. archeolodzy z Wydziału Orientalnego Niemieckiego Instytutu Archeologii odkryli w kamieniołomie w Baalbek w północno-wschodnim Libanie największy blok, jaki został wyciosany przez ludzi w starożytności. Monolit, który ma circa 19,6 m długości, 6 m szerokości i co najmniej 5,5 m wysokości, jest nadal częściowo zakopany. Jego wagę szacuje się na 1650 t. Kamieniołom, w którym wydobywano wapień, znajdował się w odległości ok. 400 m od kompleksu świątynnego. Odkryto w nim 2 inne olbrzymie bloki. Jeden waży ok. 1240 t, a drugi, Hajjar al-Hibla (czyli Głaz Brzemiennej Kobiety), ok. 1000 t. Trzeci kamień leży obok i pod Hajjar al-Hiblą. Stopień wygładzenia bloku wskazuje, że miał być przetransportowany i wykorzystany bez cięcia. Tegorocznym celem wykopalisk było zdobycie nowych informacji nt. technik wydobywczych i transportu megalitów. Pracami kierowała prof. Jeanine Abdul Massih z Uniwersytetu Libańskiego. Archeolodzy datują kamień na co najmniej 27 r. p.n.e., a więc na czasy, gdy Baalbek było rzymską kolonią. Wtedy zaczęła się budowa świątyń. Masywne głazy o długości 19,6 m wykorzystano w podstawie Świątyni Jowisza. Warto przypomnieć, że na jej zachodniej stronie znajduje się "Trilithon", grupa 3 wielkich bloków kamiennych ważących po ok. 1000 ton każdy. Nie wiadomo, jak monolity przetransportowano i tak dokładnie ułożono. Nowo odkryty blok także miał być zapewne wykorzystany w świątyni, ale z jakiegoś względu go porzucono. Pewną wskazówką co do przyczyny może być Hajjar al-Hibla, który pozostał w kamieniołomie przez kiepską jakość materiału w jednym z rogów. Naturalne pęknięcie doprowadziło do jego ułamania w czasie próby transportu. « powrót do artykułu
  18. W modelu mysim jedna z form witaminy B3 - rybozyd nikotynamidu (ang. nicotinamide riboside, NR) - zapobiega utracie słuchu wywołanej hałasem. Zespół z Weill Cornell Medical College oraz Instytutów Gladstone'a podawał myszom rybozyd nikotynamidu przed lub po ekspozycji na głośne dźwięki. Stwierdzono, że bez względu na porę podania, NR równie skutecznie zapobiegał uszkodzeniu synaps, nie dopuszczając ani do krótko-, ani długoterminowej utraty słuchu. Jedną z głównych przeszkód w radzeniu sobie z chorobami ucha wewnętrznego, z utratą słuchu włącznie, jest bardzo ograniczona liczba opcji terapeutycznych. Nasze studium wskazuje unikatowy szlak i potencjalne rozwiązanie farmakoterapeutyczne [...] - podkreśla dr Kevin Brown. Do badań wybrano właśnie NR, bo jest prekursorem dinukleotydu nikotynoamidoadeninowego (NAD+), w przypadku którego wcześniej Brown i Samie Jaffrey wykazali, że chroni nerwy ślimaka przed urazem. Ponieważ NAD+ jest niestabilny, wydaje się mało prawdopodobne, by dało się go wykorzystać poza szalką Petriego w żywym organizmie, dlatego uwagę zespołu przyciągnął sam NR. Dzięki temu, że jeden z autorów badania, dr Anthony Sauve, opracował ostatnio metodę syntetyzowania NR, można było pozyskać ilości rybozydu nikotynamidu, które wystarczały do prowadzenia badań na zwierzętach. NR szybko dostaje się do komórek i wchłania się po doustnym przyjęciu - podkreśla dr Jaffrey. Naukowcy zauważyli, że NR i NAD+ zapobiegają utracie słuchu, zwiększając aktywność białka z macierzy mitochondrialnej - sirtuiny 3 (SIRT3). Amerykanie spekulowali, że za ochronnymi właściwościami NR stoi właśnie wzmożona aktywność SIRT3, więc by przetestować swój pomysł, manipulowali poziomem SIRT3 niezależnie od NR. Okazało się, że usunięcie genu SIRT3 całkowicie znosiło wpływ NR. Badania na myszach ze szczepu wyhodowanego w laboratorium Erica Verdina, które wytwarzały wysokie stężenia SIRT3, wykazały, że nawet bez administrowania NR są one naturalnie odporne na utratę słuchu pod wpływem hałasu. Poziom SIRT3 spada z wiekiem, co może częściowo wyjaśnić utratę słuchu związaną ze starzeniem. Dodatkowo niektórzy ludzie mają inne wersje genu SIRT3, które skutkują zmniejszoną aktywnością enzymu. Przez to są oni bardziej podatni na utratę słuchu pod wpływem hałasu. « powrót do artykułu
  19. Poszukiwania ciała jedynego króla Anglii, którego miejsce pochówku nie było znane, zakończyło się sukcesem. Międzynarodowy zespół naukowców pracujący pod kierunkiem doktor Turi King potwierdził na podstawie badań DNA, że odnalezione w Leicester ciało to rzeczywiście szczątki Ryszarda III. Był on ostatnim władcą z dynastii Plantagenetów, ostatnim królem Anglii, który zginął w walce i – do niedawna – jedynym, którego miejsce pochówku nie było znane. Uczeni pobrali DNA od żyjących krewnych Rysarda III i przeanalizowali wiele markerów, w tym całkowicie zsekwencjonowane mitochondrialne DNA, które jest dziedziczone w linii matki oraz haplogrupę chromosomu Y, dziedziczonego w linii męskiej. Wykorzystali też dane genetyczne do odtworzenia niektórych cech wyglądu władcy. Wynika z nich, że Ryszard był prawdopodobnie blondynem i niemal na pewno miał niebieskie oczy. Tak właśnie przedstawiony jest na jednym z najstarszych znanych portretów, przechowywanych przez Society of Antiquaries w Londynie. Ryszard urodził się 2 października 1452 roku w zamku Fotheringhay położonym w odległości około 50 kilometrów od Leicester. Zginął w 1485 roku podczas bitwy pod Bosworth. To ostatnia znacząca bitwa Wojny Dwóch Róż. Pod tą nazwą znana jest seria wojen dynastycznych, które toczyły się w latach 1455-1485 na terenie Anglii, Walii i Francji. Przeciwko sobie stanęły dwie gałęzie rodu Plantagenetów - Yorkowie (mieli w herbie białą różę) i Lancasterowie (w ich herbie widniała czerwona róża). Oba rody wywodziły się od Edwarda III (rządził w latach 1327-1377) i oba na tej podstawie zgłaszały pretensje do tronu. Rodzicami Ryszarda byli książę Yorku Richard Plantagenet i lady Cecily Neville. Był 12. z 13 dzieci swoich rodziców. W 1460 roku jego ojciec zginął w bitwie pod Wakefield i Ryszard znalazł się pod opieką swojego 18-letniego brata Edwarda. Rok później Edward został obwołany królem przez Richarda Neville'a, Earla of Warwick. Ten najpoteżniejszy angielski możnowładca zyskał sobie z czasem przydomek "twórcy królów", gdyż najpierw osadził na tronie Henryka VI z rodu Lancasterów, a później zdecydował, że zastąpi go właśnie brat Ryszarda, Edward. Już w 1464 roku doszło do napięć pomiędzy Edwardem IV a Warwickiem, gdyż król poślubił Elizabeth Woodville, wdowę po jednym z Lancasterów. Napięcia przerodziły się w otwarty konflikt w 1469 roku. Warwick poparł trzeciego z braci, George'a, duke'a Clarence (był siedem lat młodszy od Edwarda i trzy lata starszy od Ryszarda). Edward przegrał bitwę pod Edgecote Moor i wkrótce potem wpadł w ręce Warwicka. Ten jednak go zwolnił gdy stwierdził, że Edward nie jest w stanie rządzić bez jego poparcia. W 1470 roku Warwick wszczął kolejny bunt przeciwko królowi i zmusił Edwarda oraz Ryszarda do ucieczki do Burgundii. Henryk VI odzyskał tron, ale rzeczywista władza należała do Warwicka i Clarence'a. Rok później, w 1471, Ryszard i Edward wrócili. Ryszard, dowodząc awangardą armii Edwarda, pokonał 14 kwietnia armię Lancasterów pod Barnet (zginął tam syn Henryka VI), a 4 maja zwyciężył w bitwie pod Tewkesbury, w której zginął Warwick. Henryk VI dostał się do niewoli i zmarł w Tower of London. W 1472 roku Ryszard ożenił się z córką Warwicka, Anne Neville i osiadł na północy Anglii, gdzie rządził w imieniu swojego brata. Edward IV zmarł niespodziewanie 9 kwietnia 1483 roku. Wówczas następcą tronu został 12-letni syn króla, Edward V, a Ryszard został mianowany Lordem Protektorem. Edward i jego brat przenieśli się do Tower of London. Wówczas był to pałac królewski, a nie więzienie. Jednak wkrótce potem małżeństwo Edwarda IV zostało unieważnione, więc Edward V stracił prawa do tronu. Ryszard koronował się na króla jako Ryszard III, a o obu synach jego brata nikt więcej nie słyszał. Wówczas zaczęła rodzić się legenda "książąt z Tower". Przez długie lata lud wierzył, że Ryszard zamordował obu bratanków, by utorować sobie drogę do tronu. W 1484 roku zmarł jedyny syn Ryszarda i Anny, Edward of Middleham. Królewska para odizolowała się w zamku Nottingham, gdzie przeżywała żałobę. Rok później, 16 marca, zmarła Anna. A 7 sierpnia Henry Tudor wrócił z wygnania w Bretanii, zebrał armię i ruszył na Ryszarda. Ryszard III był drugim i ostatnim władcą Anglii, który zginął w walce. Zwycięski wódz został królem jako Henryk VII i zapoczątkował dynastię Tudorów. Po bitwie ciało Ryszarda było wystawiane na widok publiczny, następnie zostało pochowane przez franciszkanów. Mnisi pogrzebali władcę w swoim kościele, a kilka lat później postawili mu pomnik nagrobny. W roku 1534 syn zwycięzcy spod Bosworth, Henryk VIII założył kościół anglikański, ogłosił się jego głową i zerwał stosunki z papiestwem. Król wykorzystał to do rozprawienia się z przeciwnikami politycznymi oraz zdobycia pieniędzy. Skonfiskowano dobra mniejszych klasztorów. Kościół, w którym pochowano Ryszarda III został zburzony, a zakon stracił ziemie. W XVII i XVIII wieku rozrastające się Leicester zajęło tereny należące niegdyś do zakonników, a pozostałości kościoła zniknęły pod nowszą zabudową. W 1612 roku niejaki Christopher Wren odwiedził burmistrza Leicester Robert Herricka. Wren pozostawił po sobie zapiski, z których dowiadujemy się, że w ogrodzie burmistrza stoi metrowej wysokości kamienna kolumna z wyrytym napisem „Tu leży ciało Ryszarda III, swego czasu króla Anglii“. W 1711 roku potomkowie Herricka sprzedali posiadłość. W latach 70. XIX wieku znajdujące się tam budynki zburzono, a na ich miejsce postawiono budynki władz miasta. Miejsce, w którym znajdował się ogród burmistrza pozostawało niezagospodarowane do lat 30. lub 40. ubiegłego wieku. Wówczas utwardzono je i z czasem powstał tam parking. Przez całe wieki Ryszard III cieszył się złą opinią. Historię piszą zwycięzcy, a Tudorom zależało na pognębieniu zwyciężonej dynastii także w pamięci potomnych. Duży wpływ na kształtowanie się ludzkiej świadomości miał William Shakespeare, którego kronika „Ryszard III“ przedstawia władcę w złym świetle. O królu, który panował zaledwie dwa lata, krążyło też wiele niepochlebnych plotek, które jednak nie wytrzymują konfrontacji z pracami historyków. W 1924 roku powstało Towarzystwo Ryszarda III, którego celem było zmierzenie się z popularnymi wierzeniami dotyczącymi ostatniego Plantageneta. Dzięki jego pracom dowiedzieliśmy się np., że Ryszard III zreformował angielski system prawny, wprowadzając do niego m.in. istotną zasadę mówiącą, że człowiek jest niewinny, póki winy mu się nie udowodni. Rozpoczęte przed kilkoma miesiącami poszukiwania ciała Ryszarda III zakończyły się sukcesem. Zarówno badania ruin kościoła, jak i samego szkieletu dostarczyły dowodów, iż znaleziono szczątki króla. Badania szkieletu wykazały, że jest on genetycznie spokrewniony z linią matki Ryszarda III. Kontekst historyczny, w jakim został pochowany, również wskazuje na władcę. Na szkielecie znaleziono w sumie 10 ran. Dwie z nich - na czaszce - mogły być śmiertelne. Jedna została zadana prawdopodobnie mieczem, druga - halabardą. Badania radiowęglowe wykazały, że za życia mężczyzna spożywał dietę wysokobiałkową, w tym dużo owoców morza. To dodatkowe potwierdzenie tożsamości, gdyż wskazuje na przynależność do wyższej warstwy społecznej. Z doniesień historycznych wiadomo, że Ryszard miał poważną wadę postawy. Potwierdza to też szkielet. Władca cierpiał na bardzo poważną skoliozę i mimo iż jego wzrost określono na 172 cm, to, z powodu tego właśnie skrzywienia kręgosłupa, musiał być znacznie niższy. Najprawdopodobniej długo po śmierci władcy jego ciału odcięto stopy. Widoczna jest także rana po wbiciu miecza w pośladek, którą zadano prawdopodobnie po to, by znieważyć martwego króla. Budowa szkieletu wskazuje, że Ryszard był drobnej, niemalże kobiecej, postury. To zgadza się z doniesieniami historycznymi. Brak natomiast śladów "wyschniętego ramienia", o którym pisał Shakespeare. Być może jednak ciało pochowano ze związanymi dłońmi, dlatego oba ramiona wyglądają podobnie. Ryszard nie doczekał się pogrzebu należnemu osobie o jego pozycji społecznej. Grób był mały, wykopany byle jak, ciała ani nie pogrzebano w trumnie, ani nie przykryto całunem. « powrót do artykułu
  20. Stephen Hawking ostrzega w wywiadzie dla BBC, że rozwój sztucznej inteligencji może położyć kres gatunkowi Homo sapiens. Prymitywne formy sztucznej inteligencji, jakimi dysponujemy obecnie, mogą być bardzo użyteczne. Sądzę jednak, że w pełni rozwinięta sztuczna inteligencja może zakończyć istnienie rasy ludzkiej - stwierdził wybitny uczony. Gdy ludzie stworzą sztuczną inteligencję, może ona sama zacząć rozwijać się coraz szybciej. Ludzie, których ogranicza powolne tempo ewolucji biologicznej, nie będą w stanie konkurować ze sztuczną inteligencją i zostaną przez nią zdominowani - uważa Howking. Hawking zauważa też, że internet przyniósł nam wiele korzyści, ale sprowadził też liczne niebezpieczeństwa. Jako przykład podał ciągle zwiększającą się inwigilację społeczeństw ze strony rządów. Hawking zaprezentował też nową technologię, którą na jego potrzeby opracował Intel. To technika przewidująca, co chce napisać, dzięki czemu mógłby komunikować się szybciej. W styczniu zostanie ona powszechnie udostępniona w sieci i będą mogły korzystać z niej osoby ze schorzeniami podobnymi do tego, na które cierpi Hawking. Jednocześnie wybitny uczony stwierdził, że nie ma zamiaru zmieniać zautomatyzowanego głosu, którym posługuje się od lat, na bardziej naturalny z brytyjskim akcentem. Oczywiście, głos ten brzmi nieco sztucznie. Stał się on moim znakiem rozpoznawczym. Mówiono mi, że dzieci, które potrzebują komputerowego wspomagania mowy chcą brzmieć tak, jak ja - dodał. « powrót do artykułu
  21. Ludzie częściej podważają wiarygodność e-podpisu niż dokumentów podpisanych ręcznie. Choć e-podpisy zapewniają większą skuteczność i wygodę, wydają się trochę nieautentyczne - twierdzi Eileen Chou z Uniwersytetu Wirginii. Przeprowadziwszy serię 4 badań, Chou zauważyła, że choć ludzie oceniali e-podpisy jako funkcjonalnie takie same jak podpisy ręczne, to wywoływały one zupełnie inne reakcje psychologiczne. W jednym ze studiów ochotnicy przeglądali dokumenty podpisane ręcznie bądź elektronicznie. Mieli oceniać ich wiarygodność i stopień odczuwania obecności sygnatariusza w czasie czytania. Chou nie prosiła, by ludzie zwracali uwagę na sposób podpisania dokumentów, kontrolowała też ich stopień zaznajomienia/sprawność posługiwania się nowoczesnymi technologiami. Ich ogólne reakcje stale odzwierciedlały negatywną postawę wobec dokumentów z podpisem elektronicznym. To obrazuje głęboko zakorzenione odrzucenie równości technologii z czującymi bytami. W kolejnym eksperymencie ludzie oglądali dokumenty z pięcioma rodzajami podpisów: od krzyżyka postawionego w kratce po podpis wygenerowany komputerowo. Oceniali obecność sygnatariusza oraz prawdopodobieństwo, że kontrakt zostanie zerwany. Okazało się, że podpisy przekazujące najmniej osobistych cech wywoływały najsłabsze poczucie obecności podpisującego, a prawdopodobieństwo zerwania opatrzonych nimi umów uznawano za najwyższe. Jak wyjaśnia Chou, postawienie ptaszka czy krzyżyka w kratce przy stwierdzeniu "Zgadzam się" zapewniało bardzo mało unikatowych cech i badani wiązali je z najmniejszym poczuciem społecznej obecności. Im zaś słabsze poczucie społecznej obecności, tym mniej wiarygodny wydawał się podpis. Podpisy wygenerowane przez oprogramowanie nie były tak reprezentatywne symbolicznie dla sygnatariusza jak podpisy ręczne, ale wypadały lepiej od innych rodzajów e-podpisów. Obecnie Chou bada wpływ e-podpisów na samych sygnatariuszy, a konkretnie zachowanie po ich złożeniu. Amerykanka chce także sprawdzić, czy podpisy elektroniczne pozwalają zaoszczędzić tyle czasu, jak ludziom się wydaje. Istnieje opóźnienie między łatwością, z jaką przystosowujemy się do postępów technologicznych behawioralnie i tym, jak reagujemy na nie psychologicznie. Z upływem czasu przepaść ta może się zmniejszyć, ale ponieważ nie widać oznak spowolnienia technologicznego, pozostaje czekać, by zobaczyć, jak ludzie zareagują na e-podpisy kolejnej generacji. « powrót do artykułu
  22. Jutro, 4 grudnia, o godzinie 13.05 czasu polskiego rozpocznie się Exploration Flight Test-1 (EFT-1) pojazdu Orion. To pierwszy, na razie bezzałogowy, test Oriona w warunkach rzeczywistych. Orion jest pierwszym w historii pojazdem zdolnym do wyniesienia człowieka poza orbitę Księżyca. To najprawdopodobniej on zawiezie astronautów na Marsa. Orion składa się z modułu załogowego, serwisowego, systemu awaryjnego przerwania startu i adaptera służącego do umieszczenia go na rakiecie nośnej. Lot EFT-1 będzie trwał 4,5 godziny. W tym czasie Orion oddali się od Ziemi na odległość około 5800 kilometrów. Od 40 lat żaden pojazd załogowy nie latał tak daleko. To odległość na tyle duże, że pojazd będzie wystawiony na działanie wysokich dawek promieniowania, możliwe więc będzie dokonanie pomiarów oddziaływania tego promieniowania na wnętrze Oriona. W drodze powrotnej zostanie przetestowana osłona terminczna pojazdu. Orion wejdzie w atmosferę z prędkością około 32 000 km/h, a jego powierzchnia rozgrzeje się do ponad 2000 stopni Celsjusza. Orion jest gotowy do startu, jedyną niewiadomą pozostaje pogoda. Meteorolodzy twierdzą, że pozwoli ona na start z prawdopodobieństwem 60%. « powrót do artykułu
  23. W odróżnieniu od ludzi kapucynki nie zakładają, że wyższa cena oznacza lepszą jakość. Dokonując wyboru, małpki opierają się na własnych preferencjach. Jak podkreślają naukowcy z Uniwersytetu Yale, ludzie stale mylą cenę towaru z jego jakością. Jedno ze studiów wykazało np., że wino z metką sugerującą wyższą cenę smakuje nam lepiej niż to samo wino z niższą ceną. W innym badaniu ochotnicy uważali z kolei, że lek przeciwbólowy jest skuteczniejszy, jeśli więcej za niego zapłacili. Wiemy, że kapucynki dzielą z nami szereg błędów ekonomicznych. Nasze wcześniejsze studia wykazały, że wykazują awersję do straty/przegranej [...] i są nawet podatne na racjonalizowanie swoich decyzji [...] - podkreśla prof. Laurie Santos, dodając, że w przypadku przekładania ceny na jakość "małpy zachowują się bardziej racjonalnie od nas". Rhia Catapano zaprojektowała z zespołem serię 4 eksperymentów. Najpierw kapucynki przeszły trening w zakresie handlu żetonowego, wiedziały więc, jak wykorzystać żetony, by kupić kawałek smakowego lodu od eksperymentatora. Wiedziały też, że pewne smaki są droższe od innych i za tę samą cenę (1 żeton) dostaje się ich mniej. Po treningu lód był rozdawany za darmo i małpom wolno było wybrać dowolny smak. Nauczenie się w fazie treningu, który lód jest droższy, nie wpływało na preferencje małp w fazie testowej. Wyniku sugerują, że wiedza, że dany towar jest droższy, nie sprawia, że kapucynki bardziej go lubią. To oznacza, że jesteśmy bardziej nieracjonalni niż małpy. Rodzi się też pytanie, co jest źródłem efektu ceny. Jedna z teorii głosi, że posługując się kategoriami popytu i podaży, traktujemy cenę jako wskaźnik jakości. Zdajemy sobie sprawę, że gdyby wino było naprawdę okropne, nikt nie zapłaciłby za nie góry pieniędzy, rodzi się więc w nas poczucie, że być może istnieje związek między ceną a wartością - wyjaśnia Santos. Inną możliwością jest podążanie za tłumem, a wtedy cena byłaby wskaźnikiem popularności. Czymś, co nie występuje u małp [...], jest tendencja do robienia tego, co wszyscy lub do robienia tego, co ważni członkowie społeczeństwa. « powrót do artykułu
  24. Z japońskiej wyspy Tanegashima wystartowała rakieta H-IIA, która wyniosła w przestrzeń kosmiczną sondę Hayabusa 2. Tym samym rozpoczęła się podróż, która potrwa 6 lat. W tym czasie Hayabusa 2 doleci do asteroidy 1999JU3 i sporządzi mapę jej powierzchni. Następnie umieści na jej powierzchni ładunki wybuchowe, których eksplozja utworzy krater na powierzchni asteroidy. Hayabusa zbierze próbki i wróci z nimi na Ziemię. Jej poprzedniczka, Hayabusa, powróciła z próbkami w 2010 roku. Nie zebrała zbyt wiele materiału, ale zapisała się w historii jako pierwszy pojazd, który przywiózł próbki z asteroidy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Hayabusa 2 spotka się z asteroidą w połowie 2018 roku, a na naszą planetę wróci w 2020 roku. Start rakiety z Hayabusa 2 był początkowo zaplanowany na 30 listopada, ale dwukrotnie przekładano go z powodu złej pogody. Japończykom kończył się czas. Ostatnim możliwym terminem startu był 7 grudnia. Później trzeba by było czekać do roku 2016. Na szczęście sondę udało się wystrzelić. « powrót do artykułu
  25. Cisco poinformowało o odkryciu poważnej dziury w Windows XP. Błąd występuje w sterowniku systemu plików FAT32, a napastnik może go wykorzystać do przejęcia kontroli nad komputerem. Dziura taka została załatana w październiku w systemach Windows Server 2003, Vista oraz Server 2008. Windows XP nie jest już jednak obsługiwany przez Microsoft, zatem nie są publikowane poprawki dla tego OS-u. Pocieszający jest fakt, że atak jest trudny do przeprowadzenia. Można go bowiem dokonać za pomocą napędu USB, napastnik musi mieć zatem fizyczny dostęp do atakowanego komputera. Sama technika ataku również może sprawiać trudności. Napastnik musi bowiem wiedzieć, w jaki sposób zaatakować FastFAT.sys za pomocą odpowiednio spreparowanego sektora rozruchowego na USB. Użytkownicy Windows XP, którzy chcą zabezpieczyć się przed tą i kolejnymi lukami powinni zmienić system operacyjny. Możliwe jest też dokonanie zmian w rejestrze Windows XP tak, by był on traktowany jak Windows Embedded PoSReady. Ten ostatni będzie wspierany przez Microsoft jeszcze przez 5 lat. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...