Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Clifford VanBuskirk, rybak z hrabstwa Shelburne w Nowej Szkocji, złapał ostatnio homara z podwojonymi szczypcami po jednej stronie ciała. Wielu ludziom jego wygląd przywodzi na myśl obcych... Wzbudzające kosmiczne skojarzenia zwierzę zamieszkiwało okolice Shag Harbour. Zwielokrotnienie części ciała nie należy u członowców do rzadkości. Każdy segment ma własne geny regulatorowe i gdy wysyłają one wadliwe sygnały, rozwijają się takie właśnie nieprawidłowości. « powrót do artykułu
  2. Pod i w okolicy twierdzy w Nevşehir w Turcji odkryto prawdopodobnie największe podziemne miasto świata. Wg burmistrza Hasana Ünvera, zajmuje ono powierzchnię 45 hektarów, a pierwsze galerie odkryto w 2013 r. W ramach rządowego projektu budownictwa socjalnego TOKİ zburzono tam ok. 1500 budynków. Podziemne miasto ukazało się oczom robotników po rozpoczęciu usuwania ziemi. Mehmet Ergün Turan z TOKİ wyjaśnia, że prace wstrzymano, a obszar oficjalnie uznano za objęte ochroną stanowisko archeologiczne. W niektórych kwaterach mieszkalnych znaleziono coś, co wyglądało na ludzkie szczątki. Zostały one wysłane do badania na kilku tureckich uczelniach. [...] Miasto jest zlokalizowane wokół fortecy z Nevşehir. Poza pasażami ewaluacyjnymi odkryto tam również świątynie. Na razie nie ma zgody co do wieku znaleziska. Jedni wspominają o czasach rzymskich, inni nawet o 3. tysiącleciu p.n.e. Turan ujawnia, że projekt urbanistyczny jest przenoszony na obrzeża Nevşehir i choć dotąd wydano na niego 90 mln tureckich lir (ponad 38 mln USD), nikt nie postrzega tego w kategoriach straty, bo podziemne miasto może być największym tego typu obiektem na świecie. « powrót do artykułu
  3. Czterech członków Kongresu USA wystosowało do Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) list z wnioskiem o przeprowadzenie śledztwa w sprawie eksperymentów na makakach, jakie są dokonywanie w laboratorium NIH z Poolesville w stanie Maryland. Pojawienie się listu to wynik kampanii prowadzonej przez PETA (People for the Ethical Treatment of Animals). PETA twierdzi, że w ramach prowadzonych od ponad 30 lat badań makaki zaraz po urodzeniu są odbierane matkom i poddaje się je stresogennym oraz bolesnym procedurom, mającym zbadać ich poziom depresji oraz niepokoju. W ramach swojej kampanii, prowadzonej pomiędzy końcem września a końcem października, PETA wywiesiła w miejscach publicznych wiele plakatów i wykupiła miejsca reklamowe w gazetach. Z kampanii można było się dowiedzieć, że NIH wydaje miliony dolarów z podatków na „oddzielenie dzieci od matek i straszenie młodych makaków głośnymi dźwiękami, fałszywymi wężami oraz uzależnianie ich od alkoholu”. W wyniku kampanii NIH i członkowie Kongresu odebrali ponad 150 000 telefonów od oburzonych podatników. NIH przyznał, że tego typu badania są prowadzone. Justin Goodman, piastujący w PETA stanowisko dyrektora ds. badań laboratoryjnych, wyraził zadowolenie z reakcji członków Kongresu. Goodman mówi, że badania na małpach „nigdy nie przyczyniły się do poprawy ludzkiego zdrowia, a znacznie lepsze wyniki dają nowoczesne metody badawcze bez użycia zwierząt, które pozwalają na zidentyfikowanie przyczyn chorób umysłowych u ludzi i opracowanie metod leczenia”. « powrót do artykułu
  4. Ciekawscy naukowcy z Uniwersytetu Medycznego w Wiedniu postanowili przeanalizować kilkaset odcinków "Star Treka", by zorientować się, jak będą wyglądać problemy z sercem w XXIII i XXIV w. Wbrew pozorom projekt może być czymś więcej niż zwykłą akademicką zabawą, bo wiele technologii zaprezentowanych w serialu - np. łączność bezprzewodowa, telefon komórkowy czy przenośne komputery - doczekało się swojej realizacji. W takim ujęciu pomysł scenarzystów mógłby uchodzić za dość wiarygodną wizję medycyny ratunkowej odległej przyszłości. Analiza wykazała, że nawet wtedy zatrzymanie krążenia będzie zbierać krwawe żniwo, ale z powodów innych niż obecnie, zaobserwowano bowiem przesunięcie od przyczyn ogólnomedycznych do traumatologicznych. Leczenie nagłego zatrzymania krążenia jest intensywnie badanym zagadnieniem, lecz niestety, wskaźnik przeżywalności od wielu lat ustabilizował się na bardzo niskim poziomie. Celem studium było przyjrzenie się epidemiologii i leczeniu w fikcyjnym świecie z XXIV w. [...], tak by znaleźć jakieś inspiracje dla teraźniejszości - opowiada David Hörburger. Naukowcy od początku uczestniczyli w produkcji "Star Treka". Zagorzałym fanem serialu jest np. Stephen Hawking, który swego czasu napisał, że film poszerza granice ludzkiej wyobraźni. Warto przypomnieć, że już w 1966 r. widzowie obejrzeli scenę, w której załoga odebrała wiadomość z czegoś, co dopiero w 1979 r. ujrzało światło dzienne jako telefaks. Autorzy publikacji z pisma Resuscitation przeanalizowali 256 odcinków 3 serii: "Star Trek: Następne pokolenie", "Star Trek: Stacja kosmiczna" i "Star Trek: Voyager". W sumie doliczyli się 96 przypadków nagłego zatrzymania krążenia (śmiertelność wynosiła ok. 90%). W 17 przypadkach rozpoczęto resuscytację i u 12 pacjentów wróciło spontaniczne krążenie. Korzystny stan neurologiczny i długoterminowe przeżycie udokumentowano u 9 osób. Najczęstszą przyczyną nagłego zatrzymania krążenia okazał się uraz (40%), także wywołany bronią energetyczną. Ponieważ dziś większość zatrzymań krążenia jest skutkiem arytmii i zawału, Austriacy doszli do wniosku, że ludzie w XXIV w. będą prowadzić o wiele zdrowszy tryb życia. W XXIV w. nagłe zatrzymanie krążenia pozostanie krytycznym zdarzeniem, jednak szybki dostęp do opieki medycznej i nowe narzędzia prognostyczne pomogą w leczeniu takich przypadków. Naukowcy zauważyli, że w "Star Treku" miejsce, w którym u kogoś doszło do zatrzymania krążenia, nie ma wpływu na przeżywalność. Jak można się domyślić, współcześnie kwestia ta ma decydujące znaczenie: pacjent, u którego krążenie zatrzymało się w szpitalu, ma większe szanse niż ktoś, u kogo stan ten wystąpił na ulicy czy w domu. Austriacy wyjaśniają zaobserwowany fenomen technologią teleportacji. Ważne wydaje się też zastosowanie trikodera - nowoczesnego skanera. « powrót do artykułu
  5. Przytulanie pomaga chronić przed stresem oraz infekcjami. Naukowcy z zespołu Sheldona Cohena z Carnegie Melon University odkryli, że większe wsparcie społeczne i częstsze przytulanie chronią przed związaną ze stresem zwiększoną podatnością na zakażenie i skutkują lżejszymi objawami chorobowymi. Wiemy, że ludzie doświadczający konfliktu z innymi mają mniejszą zdolność zwalczania wirusów przeziębienia. [skądinąd] wiemy też, że osoby wspominające o wsparciu społecznym są częściowo chronione przed wpływem stresu na stan psychiczny [...]. Sprawdzaliśmy [więc], czy postrzeganie wsparcia społecznego jest równie skuteczne w zabezpieczaniu przed będącą wynikiem stresu zwiększoną podatnością na zakażenia i czy przytulanie może częściowo odpowiadać za [to] poczucie wsparcia. U 404 zdrowych dorosłych postrzeganie wsparcia oceniano za pomocą kwestionariusza, a częstość występowania konfliktów interpersonalnych i przytulania określano w ramach wywiadów telefonicznych, przeprowadzanych w ciągu 14 kolejnych wieczorów. Później ochotników celowo wystawiono na oddziaływanie wirusów przeziębienia i poddawano kwarantannie, podczas której odnotowywano wystąpienie choroby i natężenie objawów. Okazało się, że postrzegane wsparcie zmniejszało ryzyko zakażenia pod wpływem stresu. Uściski odpowiadały za 1/3 ochronnego wpływu społecznego wsparcia. U zarażonych badanych większe postrzegane wsparcie i częstsze przytulanie skutkowały lżejszymi symptomami, bez względu na to, czy doświadczali oni konfliktów, czy nie. To sugeruje, że przytulanie przez zaufaną osobę jest dobrą metodą okazywania wsparcia, a zwiększanie częstości przytulania może być skutecznym sposobem ograniczenia zgubnego wpływu stresu. Ochronny wpływ uścisku da się przypisać samemu kontaktowi fizycznemu lub interpretowaniu przytulania jako behawioralnego wskaźnika wsparcia oraz intymności. « powrót do artykułu
  6. Członek niemieckiego Computer Chaos Club, Jan Krissler, twierdzi, że odtworzył odcisk kciuka niemieckiej minister obrony Ursuli von der Leyen na podstawie zdjęcia z publicznej konferencji. Do odtworzenia odcisku palca pani minister wystarczyła jedna fotografia w wysokiej rozdzielczości oraz inne zdjęcia wykonane pod różnymi kątami. Praca Krisslera to kolejny dowód na to, że zabezpieczenia biometryczne za pomocą odcisków palców nie są bezpieczne. Zbyt łatwo bowiem można oszukać bazujący na nich system. Bezpieczeństwa nie zapewniają też systemy korzystające z rozpoznawania twarzy. „Specjaliści zaczynają pracować nad systemami biometrycznymi wykorzystującymi to, co się zmienia, porusza. Na przykład rozkład naczyń krwionośnych w palcach czy analizę ruchów ciała” - mówi profesor Alan Woodward z Surrey University. « powrót do artykułu
  7. Coraz popularniejsza turystyka antarktyczna i ocieplenie klimatu zwiększają zagrożenie pingwinów chorobami zakaźnymi. Naukowcy sądzą, że przez długie odizolowanie gatunki antarktyczne mają słabszy układ odpornościowy. W sezonie 2013-14 Antarktykę odwiedziło aż 37 tys. osób, w porównaniu do ok. 8 tys. dwadzieścia lat temu. Poza tym w szczytowych miesiącach przebywa tam nawet 4400 naukowców. Rozwój przemysłu turystycznego i obecność badaczy nie pozostają bez wpływu. Pingwiny są bardzo podatne na choroby zakaźne - podkreśla Wray Grimaldi University of Otago. Artykuł z Polar Biology bazuje na danych dotyczących chorób pingwinów żyjących w niewoli. Naukowcy cofnęli się aż do 1947 r. i trafili m.in. na doniesienia o zakażeniach Salmonellą, pałeczkami okrężnicy (E. coli), a także wirusami zachodniego Nilu i z rodzaju Avipoxvirus. Akademicy znaleźli również dowody na masowe wymierania pingwinów od 1969 r. Odpowiadały za nie różne czynniki: w 2006 r. Avipoxvirus zabił np. ponad 400 pingwinów białobrewych, a w kolejnym wybuchu ptasiej ospy 2 lata później wskaźnik śmiertelności wynosił aż 60%. Wg Grimaldi, czynniki zakaźne mogły przybyć do Antarktyki razem z migrującymi ptakami, np. wydrzykami. Niewykluczone, że niektóre patogeny zostały zawleczone przez ludzi. W miarę ocieplania się klimatu Antarktykę będzie odwiedzać więcej ptaków, a zasięg chorób wywoływanych przez inne zwierzęta przesunie się dalej na południe. Nowozelandka uważa, że globalne ocieplenie niesie za sobą ryzyko pojawienia nowych pingwinich chorób i podkreśla, że należy prowadzić monitoring rejonu antarktycznego. Inni uważają, że jego uzupełnieniem powinno być wdrożenie przez sygnatariuszy Traktatu antarktycznego różnych środków zaradczych. Norman Ratcliffe z British Antarctic Survey nie do końca zgadza się z przestrogami Grimaldi. Badacz przypomina, że nie ma zbyt wielu dowodów na to, by populacje dzikich pingwinów były szczególnie dręczone chorobami. Wg niego, operatorzy wycieczek dbają też o bezpieczeństwo fauny: przed zejściem na ląd turyści obowiązkowo odkażają obuwie, nie wolno im też zabierać produktów zwierzęcych. « powrót do artykułu
  8. US Fish and Wildlife Service zastanawia się nad objęcie monarchów ochroną gatunkową na podstawie ustawy o gatunkach zagrożonych. Monarchy to niezwykłe motyle wędrujące tysiące kilometrów pomiędzy USA a Meksykiem. W ciągu ostatnich 20 lat populacja monarchów zmniejszyła się aż o 90%. Jeszcze w 1996 roku z Meksyku do USA przyleciało około miliarda monarchów. W roku ubiegłym było już tylko 35 milionów motyli. Zdaniem ekologów, jest to wynik zanikania trojeści, rośliny na której monarchy składają jaja i gdzie żerują larwy. Z kolei trojeść zanika wskutek stosowania genetycznie modyfikowanych upraw (GMO). Uprawy takie są spryskiwane środkami chemicznymi zabijającymi wszelkie inne rośliny, poza roślinami GMO. Kolejnymi przyczynami zanikania monarchów są wykorzystywanie pestycydów oraz wycinanie lasów w centralnym Meksyku i u wybrzeży Kalifornii. W związku z pogarszającą się sytuacją monarchów organizacja ekologiczna Xerces Society wystąpiła o objęcie motyli ochroną. Wstępne rozpatrywanie wniosku może potrwać około roku. « powrót do artykułu
  9. Estradiol zwiększa poziom i aktywność enzymu napędzającego anafilaksję. Odkrycia naukowców z Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) pomagają wyjaśnić, czemu u kobiet często występują poważniejsze reakcje alergiczne niż u mężczyzn. Uwypuklają też konieczność uwzględniania płci podczas projektowania eksperymentów na zwierzętach. W ramach obecnego studium naukowcy z NIAID zauważyli, że samice myszy doświadczały poważniejszych i dłużej trwających wstrząsów anafilaktycznych niż samce. Okazało się, że estradiol wpływał nie na komórki odpornościowe, lecz na naczynia krwionośne, zwiększając stężenie i aktywność śródbłonkowej syntazy tlenku azotu (ang. endothelial nitric oxide synthase, eNOS), enzymu wywołującego niektóre z objawów anafilaksji. Kiedy Amerykanie zablokowali aktywność eNOS, różnice międzypłciowe zanikły. Blokery estrogenu ograniczały zaś nasilenie reakcji alergicznej do poziomu widywanego u samców. W ramach przyszłych badań trzeba będzie m.in. ustalić, czy u ludzi zachodzą podobne zjawiska. « powrót do artykułu
  10. Microsoft prawdopodobnie tworzy nową przeglądarkę na potrzeby systemu Windows 10. Nie oznacza to jednak, że już wkrótce firma zrezygnuje z Internet Explorera. Już od pewnego czasu krążą pogłoski, jakoby koncern z Redmond miał zamiar zaprezentować przeglądarkę, która będzie bardziej przypominała Chrome'a i Firefoksa oraz współpracowała z różnymi wtyczkami. Mary Jo Foley, znana dziennikarka specjalizująca się w sprawach dotyczących Microsoftu, informuje, że z danych przekazanych przez jej źródła wynika, iż koncern pracuje nad projektem „Spartan”, który nie jest Internet Explorerem 12. „Spartan” ma wykorzystywać już używane przez Microsoft silniki Chakra (silnik JavaScript) oraz Trident. Podobno istnieją dwie wersje Tridenta, co może sugerować, że trwają prace nad dwoma przeglądarkami opartymi o ten sam silnik. „Spartan” ma jednak nie być innym Explorerem, a nową, lekką przeglądarką. Mary Jo Foley informuje, że do wersji desktopowej Windows 10 trafią zarówno IE 11 jak i „Spartan”. Dotychczasowa przeglądarka zostanie zachowana, by zapewnić kompatybilność. Do wersji mobilnej Windows 10 ma natomiast trafić „Spartan”, nie wiadomo, czy znajdzie się w niej IE11. Nie wiadomo, kiedy „Spartan” zostanie zaprezentowany, ani jak będzie brzmiała nazwa nowej przeglądarki. Premiera Windows 10 Technical Preview została zaplanowana na 21 stycznia, jednak źródła, na które powołuje się Foley, nie są pewne, czy do tego czasu „Spartan” będzie gotowy. Nie wiadomo też, czy „Spartan” będzie współpracował z innymi niż Windows systemami operacyjnymi. Kilka miesięcy temu Microsoft informował, że nie ma zamiaru udostępniać IE dla innych OS-ów. Jednak „Spartan” to nie IE. Niewykluczone zatem, że przeglądarka będzie współpracowała z Androidem czy iOS-em. « powrót do artykułu
  11. Chińska wschodząca gwiazda, firma Xiaomi, zebrała 1,1 miliarda USD w ramach dofinansowania przez venture capital. Lei Jun, współzałożyciel i dyrektor wykonawczy firmy, poinformował, że inwestorzy wyceniają Xiaomi na 45 miliardów dolarów, co czyni ją najbardziej wartościową chińską firmą na rynku IT. Nic dziwnego. Do Xiaomi należy już 5,3% rynku sprzedaży telefonów komórkowych. Więcej sprzedają jedynie Samsung i Apple. Pod względem wielkości sprzedaży Xiaomi wyprzedziła niedawno rodzimych konkurentów Lenovo, ZTE oraz koreańskiego Samsunga. Najważniejszy jest jednak fakt, że Xiaomi to największy sprzedawca na największym rynku świata – w Chinach. Opiewająca na 45 milionów USD wycena Xiaomi oznacza, że licząca sobie kilka lat firma jest warta więcej od Nokii (30,5 miliarda USD) czy Sony (24 miliardy), nie mówiąc już o chińskim Lenovo (18,1 mld) czy ZTE (9,6 miliarda). « powrót do artykułu
  12. Błony lotne jaszczurek z rodzaju Draco, tzw. latających smoków, przypominają barwą spadające w okolicy liście. Dzięki temu agamowate mogą szybować, nie zwracając na siebie uwagi ptaków. Miejscowi, z którymi mieliśmy okazję rozmawiać, często twierdzili, że jaszczurki wyglądają jak spadające liście. Spędziliśmy dużo czasu, spacerując po lesie [deszczowym] i próbując je znaleźć, ale raz po raz myliliśmy szybującego gada ze spadającym liściem [...] - opowiada Danielle Klomp z Uniwersytetu Południowej Walii. Ponieważ Australijka zauważyła, że na dnie różnych lasów deszczowych można znaleźć liście przypominające wzory błon lotnych Draco, rozpoczęła systematyczne badania. Autorka artykułu z pisma Biology Letters skupiła się na gatunku Draco cornutus z Borneo, który występuje w co najmniej 2 odmianach. Osobniki z nadbrzeżnych namorzynów mają czerwone błony. W lasach nizinnych żyją zaś jaszczurki z ciemnozielonymi fałdami skórnymi. I w jednym, i w drugim przypadku dominujące gatunki drzew w okolicy zrzucają podobnie ubarwione liście. Klomp zebrała liście i jaszczurki z obu lasów i porównała odbijane przez nie światło. Zauważyła, że kontrast kolorów był najmniejszy, gdy zestawiała ze sobą gady i opadłe liście z ich habitatu, a większy przy liściach zerwanych z drzew i opadłych liściach z innych rejonów. Choć Draco latają naprawdę nieźle, ptaki nadal dysponują lepszą zwrotnością. By uniknąć ich ataków, gady muszą więc zastosować dodatkowe środki bezpieczeństwa. Warto przypomnieć, że inni naukowcy sugerowali, że latające smoki wykorzystują wzory z błon podczas godów. Mimo jednak, że zespół Klomp zgromadził aż 30 godzin nagrań, Draco rzadko używały ich w czasie pokazów. Dla Jima McGuire'a z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley brak dowodu [niewykluczone, że chwilowy] nie jest wcale dowodem nieistnienia zjawiska, bo badając te jaszczurki, Amerykanin często był świadkiem pokazów z błonami lotnymi; niejednokrotnie samiec demonstrował tylko fałdę bliższą samicy. Inne dowody także wydają się wspierać ideę, że błony lotne spełniają funkcję komunikacyjną. U większości gatunków samce mają bowiem bardziej jaskrawo ubarwione fałdy, mimo że obie płci skorzystałyby z upodobniania się do liści. Ponadto kolorystyka błon jest prawie zawsze charakterystyczna dla gatunku; w takiej sytuacji różne gatunki zamieszkujące jeden i ten sam obszar wyglądają inaczej. McGuire sądzi, że jedno wyjaśnienie wcale nie wyklucza drugiego. Można w końcu wyróżniać się w oczach swojego gatunku, jednocześnie ukrywając się przed wzrokiem drapieżników. Nie da się też wykluczyć, że Draco upodobniają się do niejadalnych straszyków czy motyli. Jak widać, Klomp musi jeszcze popracować, by przekonać kolegę po fachu, m.in. porównując inne gatunki/populacje jaszczurek z ubarwieniem lokalnych liści. « powrót do artykułu
  13. Jak dowiadujemy się z Quaternary Science Reviews, na terenie Turcji znaleziono najstarsze z odkrytych tam dotychczas narzędzi. Ich obecność dowodzi, że przedstawiciele Homo przeszli z Azji do Europy już około 1,2 miliona lat temu, czyli wcześniej niż dotychczas sądzono. Wspomniane narzędzie znaleziono w osadach rzeki Gediz w zachodniej Turcji. Naukowcy z Wielkiej Brytanii, Turcji i Holandii ocenili wiek osadów, w których znaleziono narzędzie i stwierdzili, że mają do czynienia z najstarszym znalezionym na terenie Turcji wytworem rąk przedstawicieli gatunku Homo. Odkrycie to jest kluczowym elementem pozwalającym na określenie czasu i drogi rozprzestrzeniania się wczesnych ludzi po Europie. Nasze badania sugerują, że ten fragment jest najstarszym dokładnie datowym artefaktem z Turcji. Przed ponad milionem lat wczesny hominid upuścił narzędzie, które wpadło do rzeki - mówi profesor Danielle Schreve z Royal Holloway. Szczegółowe badania wykazały, że przedstawiciele Homo byli obecni w regionie pomiędzy 1,24 a 1,17 miliona lat temu. Badałam osady rzeczne i moją uwagę przyciągnął różowawy kamień. Gdy do odwróciłam, by lepiej się mu przyjrzeć, natychmiast zauważyłam ślady obróbki ludzką ręką - mówi profesor Schreve. « powrót do artykułu
  14. Osoby z nasiloną tendencją do poczucia winy są wartościowymi członkami zespołu, ponieważ lęk przed zawiedzeniem innych sprawia, że starają się wykonać co najmniej swoją część pracy. Ta sama cecha może jednak sprawiać, że nie będą chciały współpracować z ludźmi uznawanymi przez siebie za bardziej kompetentnych. Z powodu obaw o wpływ swoich działań na dobrostan innych, ludzie podatni na poczucie winy często pracują lepiej od jednostek z mniejszym natężeniem opisywanej cechy, są bardziej skutecznymi liderami i w większym stopniu przyczyniają się do sukcesu swoich zespołów [...] - podkreśla prof. Scott S. Wiltermuth ze Szkoły Biznesu Uniwersytetu Południowej Kalifornii. W serii 5 eksperymentów Wiltermuth i Taya R. Cohen z Carnegie Mellon University zademonstrowali, że wysoce podatne na poczucie winy jednostki unikają wzpółzależnego partnerstwa z osobami bardziej od siebie kompetentnymi, gdyż mogą się przysłużyć współpracownikowi w mniejszym stopniu niż on im, co wywołuje u nich wyrzuty sumienia. To może zaskakiwać, ale nasze wyniki pokazują, że osoby, którym brakuje umiejętności, wybierając partnera, nie zawsze szukają u innych kompetencji. W eksperymentach, gdzie ochotników pytano, jakiego partnera wybraliby do wykonania zadania, dysponując danymi na temat biegłości potencjalnych współpracowników w tej dziedzinie, wysoce podatni na poczucie winy ludzie z mniejszą wiedzą lub umiejętnościami rzadziej wskazywali najbardziej kompetentnego człowieka. Ponadto Amerykanie stwierdzili, że podatni na poczucie winy częściej niż inni optowali za byciem opłacanym wyłącznie za swoje osiągnięcia i za uśrednione wyniki własne i pozostałych z podobnymi umiejętnościami. Podatność na poczucie winy ogranicza występowanie nieetycznych zachowań. Podatni na poczucie winy są skrupulatni. Z mniejszym prawdopodobieństwem żerują na czyjeś biegłości i zrezygnują z dodatkowego dochodu, mając na uwadze fakt, jak ich zachowania wpływałyby na dobrostan innych. « powrót do artykułu
  15. W okresie między grudniem 2008 a marcem 2010 r. ornitolodzy Brian D. Peer i Robert W. Motz przez w sumie ponad 40 dni widywali tego wyglądającego na poddanego obróbce graficznej kardynała szkarłatnego. Ptak z Rock Island w Illinois jest gynandromorfem z dwustronną asymetrią: jedna połowa jego ciała (czerwona) wykazuje cechy płci męskiej, a druga - żeńskiej. Artykuł na ten temat ukazał się w Wilson Journal of Ornithology. Amerykanie ujawniają, że widywali ptaka głównie w pobliżu karmników. Panowie przyglądali się jego kontaktom z innymi osobnikami i reakcjom na nagrane zawołania. Okazało się, że nigdy nie utworzył on pary, nigdy nie słyszano jego wokalizacji, nie dopatrzono się też jednak występowania jakiś niezwykłych zachowań agonistycznych ze strony pozostałych kardynałów. Panowie odnotowali, że inny gynandromorficzny kardynał, widywany przez krótki czas w 1969 r., miał odwrotne ubarwienie: szkarłatne męskie upierzenie występowało po prawej stronie, a bladożółte żeńskie po lewej. Peer i Motz podkreślają, że ich badania należą do najdłuższych obserwacji dzikiego ptaka, u którego rozwinął się gynandromorfizm z dwustronną asymetrią. « powrót do artykułu
  16. Intel zainwestuje 550 milionów dolarów w Izraelu. Pieniądze zostaną przeznaczone przede wszystkim na unowocześnienie Fab 28 w Kiryat-Gat. Jeśli powyższe doniesienia są prawdziwe, będzie to oznaczało, że inwestycje dokonane od 2006 roku przez Intela w Izraelu wyniosą 6 miliardów dolarów. Fabryka w Kiryat Gat będzie jednym z pierwszych zakładów Intela tworzących procesory w technologii 10 nanometrów. Niedawno Intel zdecydował, że w Fab 28 pozostanie przy technologii 22 nm. Fabryka w Izraelu konkuruje o każdy kolejny proces technologiczny z fabryką w Irlandii. Przegraliśmy z nimi walkę o proces 14 nm i wygraliśmy 10 nm - stwierdziło źródło w Izraelu. Izrael ma obecnie większe szanse na przyciąganie podobnych inwestycji niż Irlandia. Rząd Irlandii prowadzi co prawda politykę podatkową przyjazną biznesowi, jednak jest ona krytykowana przez Unię Europejską, zatem bezpieczniej jest lokować inwestycje w Izraelu. « powrót do artykułu
  17. Kiedy ludzie spędzają dużo czasu, pracując na ekranach dotykowych smartfonów, wpływa to na reprezentacje ich palców w mózgu. Byłem naprawdę zaskoczony skalą zmian wywołanych wykorzystaniem smartfonów. Uderzyło mnie również, jak dużą część zmienności międzyosobniczej w zakresie sygnałów mózgowych związanych z opuszkami da się wyjaśnić właśnie logami smartfona - opowiada Arko Ghosh z Politechniki Federalnej w Zurychu. Projekt rozpoczął się, gdy Szwajcarzy zorientowali się, że współczesną obsesję na punkcie smartfonów można zaprząc do badania plastyczności mózgu. Ludzie nie tylko zaczęli nagle wykorzystywać opuszki, zwłaszcza kciuków, w nowy sposób, ale i robią to stale. Dodatkowo telefony przechowują naszą cyfrową historię. Neurolodzy od dawna badali plastyczność mózgu w wyspecjalizowanych grupach, np. u zawodowych muzyków czy u pasjonatów gier wideo, smartfony po raz pierwszy pozwalają jednak stwierdzić, jak codzienne życie kształtuje mózgi zwykłych ludzi. Zespół Ghosha wykonał EEG, by utrwalić reakcję mózgu na bodziec mechaniczny (dotyk), działający na 3 palce (kciuk i palce wskazujący i środkowy) użytkowników smartfonów. Porównywano ją do osób nadal korzystających ze starszych modeli komórek. Okazało się, że aktywność mózgu użytkowników smartfonów wzrastała po dotknięciu wszystkich 3 opuszek. Nasilenie aktywności związanej z opuszkami kciuka i palca wskazującego było wprost proporcjonalne do intensywności korzystania ze smartfona (tę ostatnią oceniano w oparciu o logi z baterii). Czubek kciuka był nawet wrażliwy na codzienne fluktuacje: im mniej czasu minęło od czasu ostatniego intensywnego posługiwania się telefonem, tym większy wzbudzany potencjał korowy. Uzyskane wyniki sugerują, że powtarzalne ruchy na gładkiej powierzchni ekranu dotykowego zmieniają przetwarzanie bodźców czuciowych z dłoni. Aktualizacja mózgowych reprezentacji opuszek wydaje się zachodzić codziennie. Sugerujemy, że przetwarzanie czuciowe we współczesnym mózgu jest stale kształtowane przez osobiste doświadczenia z technologią cyfrową - podsumowuje Ghosh. « powrót do artykułu
  18. Tobias Engel, niemiecki ekspert ds. bezpieczeństwa IT, poinformował podczas konferencji Computer Chaos Club, że protokół SS7, wykorzystywany do komunikacji pomiędzy sieciami telefonii komórkowej, jest bardzo słabo zabezpieczony, przez co łatwo można poznać lokalizację konkretnego telefonu. Wystarczy tylko... znać jego numer. SS7 jest wykorzystywany podczas łączenia się z sieciami różnych operatorów, przekazywania danych, rozliczania kosztów roamingu oraz informacji o rodzaju abonamentu. Protokół ten jest niemal niezabezpieczony. Wszystko, co musi zrobić włamywacz, by poznać lokalizację ofiary, to wysłać odpowiednie komendy SS7 na serwer operatora telefonii komórkowej. Żeby móc wysłać takie komendy konieczne jest posiadanie numeru identyfikacyjnego, podobnego do numeru IP. Takie numery identyfikacyjne można nabyć od niektórych operatorów sieci komórkowych, można też ukraść je podczas włamania do stacji bazowej czy do serwera. Posiadając zaś numer identyfikacyjny można łatwo zdobyć informację, z którą stacją bazową łączy się określony telefon. Dane takie można wykorzystać do śledzenia posiadacza telefonu, szczególnie w miastach, gdzie stacje przekaźnikowe są gęsto rozstawione. Engel informuje, że technika ta jest już wykorzystywana. Używa jej jedna z niemieckich firm transportowych do śledzenie swoich pojazdów. Istnieje też co najmniej jedna firma, która oferuje komercyjną usługę śledzenia telefonów komórkowych. Engel twierdzi też, że używając protokołu SS7 można przeprowadzić też inne rodzaje ataków. Możliwe jest usunięcie informacji o użytkowniku z danego serwera, co skutkuje brakiem połączenia z telefonem komórkowym. Możliwe jest też wysłanie serwerowi polecenia przekierowywania rozmów, co pozwala na ich nagrywanie. W podobny sposób można przechwytywać SMS-y. Co gorsza protokół Diameter, wykorzystywany w sieciach 4G, odziedziczył wiele słabości po SS7. « powrót do artykułu
  19. Gdy w 2004 roku archeolodzy rozpoczynali w Turcji prace wykopaliskowe, nie spodziewali się, że trafią na niezwykły skarb – 37 statków z okresu Imperium Cesarstwa. Jednostki odkryto w Yenikapi, porcie Konstantynopola. Pochodzą one z V–XI wieku i zachowały się wyjątkowo dobrze. Nigdy wcześniej w jednym miejscu nie znaleziono tak wielu dobrze zachowanych jednostek i ich rodzajów - mówi prowadzący badania Cemal Pulak z Texas A&M University. Naukowcy opublikowali właśnie raport dotyczący 8 statków, które pochodzą z VII-X wieku. Ich badania wykazały, że w tym czasie proces budowy był bardziej skomplikowany, niż dotychczas sądzono. Każda z badanych jednostek nosi cech dwóch głównych sposobów budowy statków. Jeden z nich zakłada rozpoczęcie budowy od szkieletu, a drugi – od poszycia. Na podstawie badań stwierdzono, że w VII wieku stosowano jednocześnie obie metody, a to pokazuje, że proces przejścia od metody 'najpierw poszycie' do metody 'najpierw szkielet' był wówczas w pełni rozwinięty. Dzięki bardzo szczegółowej, czasochłonnej pracy detektywistycznej powoli zaczęliśmy rozumieć, w jaki sposób statki te były budowane, przebudowywane, remontowane i używane. W ten sposób próbujemy odgadnąć proces rozumowania budowniczych statków, dzięki czemu lepiej rozumiemy historię rozwoju nauki i inżynierii - mówi Pulak. Sześć spośród badanych jednostek to tzw. statki okrągłe. Napędzane były głównie lub całkowicie przez żagiel. Ich długość wahała się od 8 d0 14,7 metra, a szerokość od 2,5 do 5 metrów. Dwie pozostałe jednostki to galery – długości około 30 i szerokości 4 metrów. Spośród wszystkich 37 jednostek z Yanikapi było 6 galer. To, jak dotychczas, jedyne odkryte bizantyjskie galery. Naukowcy wiedzieli, że w Biznacjum ten rodzaj statków był znany, jednak dotychczas dysponowaliśmy tylko ich przedstawieniami artystycznymi. Odkrycie w Yenikapi jest niezwykle ważne dla naszej wiedzy o historii żeglugi. Dotychczas znano bowiem niewiele średniej wielkości statków używanych w Bizancjum. W starożytnym porcie odkopano zaś małe łódki wiosłowe, łodzie rybackie, handlowe oraz okręty wojenne. « powrót do artykułu
  20. Na będącej rezerwatem biosfery Górze Karmel archeolodzy z Izraelskiej Służby Starożytności (IAA) odkryli ostatnio fragment szklanej bransolety z wygrawerowanymi menorami. Prace odbywały się przed założeniem nowego zbiornika na wodę dla miasta Jokne'am. Osiemnastego grudnia zespół odkopał skrzynkę z setkami kawałków szkła. Jeden z nich pochodził z bransolety. Po oczyszczeniu z podekscytowaniem stwierdziliśmy, że bransoletkę z turkusowego szkła ozdobiono symbolami menory [...] - opowiadają Limor Talmi i Dan Krizner. Naukowcy sądzą, że biżuterię ostemplowano wizerunkami kandelabrów, gdy szkło było jeszcze gorące. Na znalezionym fragmencie widnieją 2 menory; nad każdym z siedmiu ramion jednej z nich widać płomienie. Jak tłumaczy Yael Gorin-Rosen, szefowa Wydziału Starożytnego Szkła w IAA, szklane bransoletki z wizerunkami menor nie należą w tym regionie do rzadkości. Takie symbole widuje się na biżuterii z Libanu, Syrii oraz Izraela. Popularnymi symbolami z tego okresu (końca IV lub początku V w. n.e.) są także lwy i inne zwierzęta oraz wyobrażenia bóstw. Podczas wykopalisk biżuterię taką jak ta odkopywano zwykle w kontekście ofiar pogrzebowych. Odkrycie takich obiektów w warstwie osadniczej to coś niezwykłego; jeszcze rzadsze jest zaś znalezienie ich w starożytnym dole na odpady - podkreśla Rosen-Gorin. Obecnie naukowcy próbują ustalić, co bransoleta tam robiła. Wg nich, powstała w okolicznym warsztacie i miała być gdzieś dostarczona. Hipotezę uprawdopodobnia fakt, że w tym samym dole znajdowały się inne odłamki szkła, w tym kawałki naczyń i szyb. Wiele wskazuje więc na to, że region, w którym odkopano bransoletę, był częścią obszaru przemysłowego, gdzie wytwarzano dobra dla pobliskich gospodarstw i na inne rynki. « powrót do artykułu
  21. Osoby z większą liczbą znajomych na Facebooku przeznaczają mniej pieniędzy na działalność charytatywną, niż osoby z mniejszą liczbą znajomych. Profesor Kimberley Scharf z University of Warwick przeanalizowała dane z witryny JustGiving.com i odkryła, że istnieje negatywna korelacja pomiędzy ilością darowanych pieniędzy a wielkością grupy znajomych na Facebooku. Średnio wraz z każdym dodatkowym znajomym użytkownicy Facebooka przeznaczają o 2 pensy mniej na działalność charytatywną. Ostatnie badania potwierdzają wcześniejsze spostrzeżenia poczynione przez profesor Scharf. W listopadowym numerze International Economic Review uczona opublikowała artykuł, w którym stwierdziła, że duże grupy społeczne z mniejszym prawdopodobieństwem dzielą się informacjami o akcjach charytatywnych, co przekłada się na mniejsze dotacje. Okazuje się bowiem, że w im większej grupie społecznej ludzie się znajdują, tym mniej czują się odpowiedzialni za przekazywanie informacji o akcjach charytatywnych i wspomagania takich akcji. Dzieje się tak, gdyż spodziewają się, że informacja zostanie przekazana przez znajomych, którzy dodatkowo wspomogą datkiem działalność charytatywną. „Problem w tym, że każdy myśli tak samo i w efekcie od osób posiadających duże grupy znajomych wpływa mniej pieniędzy niż od tych, którzy mają mniejsze grupy społeczne” - mówi uczona. Profesor Scharf odkryła też, że ilość pieniędzy nie zależy tylko od wielkości grupy społecznej ale i od wysiłku, jaki należy włożyć w ich zdobycie. Na JustGiving najpopularniejszym sposobem zbierania pieniędzy jest bieganie, jednak najwięcej pieniędzy zbierają triathloniści. Zrobienie czegoś fizycznie wyczerpującego i poproszenie małej grupy przyjaciół o wsparcie jest znacznie bardziej efektywne, niż oczekiwanie, że większa grupa wesprze coś, co wymagało mniej wysiłku - stwierdza Scharf. « powrót do artykułu
  22. Wesołych i zdrowych Świąt, odpoczynku, a także spełnienia marzeń i samych udanych przedsięwzięć w 2015 roku życzą Jacek, Ania i Mariusz « powrót do artykułu
  23. Bakteryjny rozkład przypominających robaki bądź ukwiały Conotubus hemiannulatus, które żyły 542-550 mln lat temu, doprowadził do powstania pirytu. Minerał umożliwił zaś zachowanie trójwymiarowych skamieniałości. To bardzo istotne, zważywszy, że większość zapisu kopalnego stanowią kości i muszle, a o pierwszych formach życia, organizmach zbudowanych z miękkich tkanek, wiadomo niewiele. Większość hipotez dotyczących zachowania miękkich tkanek koncentruje się na procesach pasywnych, gdzie normalny rozkład ulega zahamowaniu lub utrudnieniu, np. w wyniku odcięcia osadów, w których pogrzebane jest zwierzę. Zamiast tego nasz zespół opisał szczegóły scenariusza, gdzie rozkład zasilił proces przekształcania organizmów w skamieniałości - w tym przypadku rozkład odgrywał aktywną rolę w tworzeniu fosyliów - wyjaśnia dr James Schiffbauer z Uniwersytetu Missouri. Jak napisał nam w e-mailu Schiffbauer, na stanowisku Gaojiashan w Chinach znaleziono całą gamę wariantów skamieniałości C. hemiannulatus. Od w pełni pirytowych cylindrów, przez tuby zbudowane z pirytu z zewnątrz, a w środku wypełnione kalcytem, po kompresje węglowe z towarzyszącym pirytem. O kierunku reakcji strącania (tworzeniu pirytu) wnioskowano ze składu izotopów siarki pirytu wypełniającego rurki, a także wielkości kryształów minerału. Na podstawie danych chemicznych naukowcy odtworzyli przebieg zdarzeń. Wg nich, na początku zwierzęta zostały nagle pogrzebane na dnie, np. w wyniku naniesienia masy osadów przez burzę. Natychmiastowe zasypanie nie dopuściło, by bakterie tlenowe zbyt szybko rozłożyły ciała C. hemiannulatus, dzięki czemu mogła zajść fosylizacja. Następnie bakterie siarkowe 1) przeprowadziły redukcję siarczanów do siarczków, a 2) wodorosiarczek zaczął reagować z wolnym żelazem z wody, co zainicjowało powstawanie pirytu na obrzeżach cylindra. Ponieważ kryształy z zewnętrznej krawędzi są drobniejsze, co sugeruje szybszą przemianę, wszystko wskazuje na to, że nukleacja przebiegała dośrodkowo, zwalniając wskutek wyczerpywania tkanek. Po dalszym pogrzebaniu pod osadami proces przebiegał już bez udziału bakterii. Wszystko trwało dość krótko: od 12 do 800 lat. Bakterie, które pomagały rozłożyć te organizmy, są również odpowiedzialne za ich zachowanie w formie skamieniałości. W miarę postępowania rozkładu piryt zastępował i wypełniał przestrzeń w obrębie egzoszkieletu [...] - podsumowuje Schiffbauer. « powrót do artykułu
  24. Sąd federalny nakazał przywrócenie ochrony wilka na zachodzie Wielkich Jezior. Decyzja sądu oznacza, że w Minnesocie i Wisconsin nie wolno już będzie polować na wilki. Kolejny ze stanów regionu, Michigan, nie pozwalał na polowania, gdyż obywatele w referendum nie zgodzili się na ustanowienie sezonu łowieckiego. Urzędnicy U.S. Fish and Wildlife Service (FWS) w 2012 roku wykreślili wilka z listy gatunków chronionych. Uznali bowiem, że we wspomnianym regionie, doszło do pełnego odrodzenia się gatunku. Jednak teraz sędzia Beryl Howell uznała obecnie, że decyzja taka była arbitrarna i oparta na niewystarczających przesłankach. W momencie, gdy wilki były wykreślane z listy, w regionie żyło 4400 przedstawicieli tego gatunku. Obecnie ich liczba spadła, w wyniku polowań, do 3748, a władze poszczególnych stanów domagały się jeszcze większej redukcji ich pogłowia. Na przykład w Wisconsin, gdzie w szczytowym okresie żyło około 800 wilków, chciano zredukować ich pogłowie do 350. W 2013 roku Humane Society of the United States, koalicja reprezentująca organizacje ekologiczne, wystąpiła do sądu przeciwko Departamentowi Spraw Wewnętrznych. Ekolodzy stwierdzili, że decyzja podjęta przez FWS była błędna i zagraża przetrwaniu gatunku. Urzędnicy nie podjęli jeszcze decyzji, czy odwołają się od wyroku sądowego. « powrót do artykułu
  25. Od czasu wynalezienia rolnictwa ludzki szkielet stał się lżejszy i bardziej podatny na uszkodzenia. To wynik zmiany trybu życia, gdyż społeczeństwa rolnicze poruszają się mniej niż społeczeństwa łowców-zbieraczy. Z badań opublikowanych w PNAS dowiadujemy się, że kości łowców-zbieraczy sprzed 7000 lat były równie mocne co kości współczesnych orangutanów. Tymczasem kości rolników, żyjących na tym samym terenie przed 6000 lat były już znacznie lżejsze i słabsze. Przedstawiciele społeczności łowieckiej mieli kości o 20% cięższe niż rolnicy. Zatem w ciągu zaledwie 1000 lat społeczność rolnicza utraciła tyle masy kostnej ile człowiek traci po 3 miesiącach przebywania w stanie nieważkości. Naukowcy, którzy zajmowali się badaniem kości, wykluczyli zmiany w diecie czy wyglądzie ciała i stwierdzili, że główną przyczyna degradacji kości jest coraz mniejsza aktywność fizyczna ludzi. Uczeni ostrzegają, że jako gatunek możemy dojść do niebezpiecznego momentu, gdyż nasz tryb życia wciąż ulega zmianom i od tysięcy lat poruszamy się coraz mniej. Autorzy badań uważają, że potwierdza to hipotezę, iż na siłę kości mają wpływ raczej ćwiczenia fizyczne niż dieta. To właśnie one pozwalają na uniknięcie złamań i osteoporozy. Zauważają, że nie istnieje żaden anatomiczny powód, dla którego kości współczesnego człowieka nie miałyby być równie mocne jak kości orangutanów. Jednak nawet najbardziej aktywni ludzie współcześni nie dostarczają swoim organizmom tyle ruchu, by ich kości były równie mocne co kości łowców-zbieraczy. Człowiek współczesny żyje w kulturowym i technologicznym środowisku niezgodnym z naszą adaptacją ewolucyjną. Przez siedem milionów lat ewolucja hominidów przygotowywała nas do aktywności fizycznej i przetrwania w nieprzyjaznym środowisku, a od ostatnich 50-100 lat prowadzimy tak bardzo siedzący tryb życia, że staje się to niebezpieczne - mówi współautor badań, doktor Colin Shaw z University of Cambridge. Ewolucja nie przygotowała nas na siedzenie przed biurkiem czy w samochodzie - dodaje. Naukowcy przeanalizowali istotę gąbczastą kości czterech archeologicznie różnych populacji, które żyły na terenie dzisiejszego stanu Illinois. Byli wśród nich i łowcy-zbieracze i rolnicy. Struktura istoty gąbczastej u wszystkich populacji była bardzo podobna, z wyjątkiem jednej niezwykle ważnej cechy – kości łowców-zbieraczy były znacznie gęściej upakowane masa kostną. Istota gąbczasta jest znacznie bardziej elastyczna niż inne rodzaje tkanki kostnej, zmienia ona kształt w zależności od obciążenia, może przypominać słupy albo płytki. U łowców-zbieraczy wszystkie te formy są znacznie grubsze - mówi Shaw. Pogrubienie struktury gąbczastej to efekt aktywności fizycznej łowców-zbieraczy, którzy ciągle przemieszczali się w poszukiwaniu pożywienia. W ich przypadku olbrzymia aktywność fizyczna wiązała się z drobnymi uszkodzeniami kości, które regenerowały się stając się jeszcze mocneijsze. Taki mechanizm zapobiegał osłabianiu kości z wiekiem. Shaw uważa, że wiele możemy nauczyć się z jego badań. Możesz mieć wpływ na swoje kości, dzięki czemu będą sobie one dobrze radziły z obciążaniami. Złamania panewki biodrowej nie muszą mieć miejsca tylko dlatego, że się starzejesz. Jeśli w młodszym wieku jesteś aktywny, to w starszym możesz mieć kości na tyle mocne, że nie będą łatwo podatne na złamania - mówi. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...