Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Amerykańska Marynarka Wojenna pochwaliła się kolejnym sukcesem. Przeprowadzono bowiem udane testy tankowania w powietrzu drona X-47B. Wcześniej informowaliśmy, że bezzałogowy samolot jest w stanie samodzielnie wylądować na pokładzie lotniskowca. Dron Salty Dog 502 pobierał paliwo z latającego tankowca Omega Air Refuelling 707 u wybrzeży Maryland. Bezzałogowy samolot korzystał z czujników optycznych i kamer, za pomocą których przybliżył się do latającej cysterny na odległość 6 metrów. Próby będą wielokrotnie powtarzane jeszcze w czasie najbliższego weekendu. Celem każdej z nich jest przepompowanie około 1400 kilogramów paliwa w ciągu 5 minut. X-47B to samolot wielkości współczesnego myśliwca. Waży około 20 ton, a rozpiętość jego skrzydeł wynosi 20 metrów. Próby tankowania to ostatnie z serii testów, jakie przechodził X-47B. Udane ich zakończenie oznacza, że dron jest gotowy do służby. Po testach X-47B zostanie przekazany do muzeum, pomimo że ma wylatanych dopiero 20% przewidzianych godzin. Amerykańska Marynarka Wojenna przewiduje, że następcy X-47B, drony UCLASS, będą chroniły amerykańskie lotniskowce, a dzięki możliwości tankowania w powietrzu nie będą musiały lądować po paliwo, więc teoretycznie ochrona będzie zapewniana przez 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. « powrót do artykułu
  2. Skoncentrowany ekstrakt syropu klonowego sprawia, że bakterie stają się bardziej wrażliwe na antybiotyki. Wyniki opublikowane w piśmie Applied and Environmental Microbiology sugerują, że połączenie wyciągu z syropu klonowego z antybiotykami zwiększy podatność mikroorganizmów na leczenie, prowadząc do zmniejszenia stosowanych dawek. Zespół prof. Nathalie Tufenkji z McGill University przygotował ekstrakt syropu klonowego, który składa się głównie ze związków fenolowych. Kanadyjczycy testowali uzyskany produkt m.in. na wywołujących zakażenia dróg moczowych pałeczkach okrężnicy (Escherichia coli) i Proteus mirabilis. Wyciąg sam w sobie radził sobie z patogenami dość słabo, lecz w połączeniu z antybiotykami wykazywał szczególną skuteczność. Działał też synergicznie z lekami, niszcząc biofilmy. Zanim stwierdzimy, jaki efekt uda się uzyskać u ludzi, najpierw trzeba będzie przeprowadzić badania in vivo, a ostatecznie testy kliniczne. Odkrycia wskazują jednak na potencjalnie prosty i efektywny sposób zmniejszenia wykorzystania antybiotyków. Wyobrażam sobie, że ekstrakt syropu klonowego wszedłby ostatecznie np. w skład kapsułek antybiotyków. Naukowcy stwierdzili, że ekstrakt wpływał na ekspresję genów bakterii, hamując różne geny związane z lekoopornością i zjadliwością. Wszystkie wykorzystane w studium próbki syropu klonowego kupiono na lokalnych targach w Montrealu. Później zamrażano je aż do rozpoczęcia eksperymentu, podczas którego w ramach wieloetapowego procesu uzyskiwano bogaty w związki fenolowe ekstrakt. « powrót do artykułu
  3. Microsoft i Yahoo! postanowiły kontynuować współpracę na rynku wyszukiwarek. Zawarta w 2009 roku umowa przewidywała 10-letni okres współpracy, ale po 5 latach każda z firm miała prawo do jej zakończenia lub rozszerzenia o nowe warunki. Koncerny wybrały tę drugą możliwość. Wprowadzone poprawki dają Yahoo! więcej kontroli nad sposobem wyświetlania wyników wyszukiwania na pecetach i urządzeniach mobilnych. Wcześniej to Microsoft kontrolował, jak Bing prezentuje wyniki wyszukiwania na stronach Yahoo!, a Yahoo! zajmowało się relacjami z reklamodawcami. Teraz przychody z reklam wyświetlanych za pomocą platformy Bing Ads będą w całości należały do Microsoftu, Yahoo! zajmie się swoją własną platformą reklamową Gemini i zwiększy kontrolę nad sposobem wyszukiwania. Utrzymano też zapis przewidujący, że Yahoo! otrzyma część przychodów z reklam wyświetlanych w przeglądarce Bing, gdy użytkownik korzystał z witryny Yahoo!. Umowa pomiędzy Microsoftem a Yahoo! nie przyniosła większych zmian na rynku wyszukiwania w USA. Google wciąż posiada 64% tego rynku. « powrót do artykułu
  4. Rozwódki miewają zawał serca 24% częściej niż kobiety stale zamężne. Dwa rozwody jeszcze bardziej podnoszą ryzyko, które jest już wtedy o 77% większe. Nawet u kobiet, które ponownie wyjdą za mąż, po stresie rozwodu ryzyko zawału pozostaje większe i jest o 33% wyższe niż u pań szczęśliwie zamężnych. Rozwód to poważny stresor. Od dawna wiadomo, że ludzie, którzy go przeżyli, mają więcej problemów zdrowotnych. To jednak jedno z pierwszych badań, oceniających kumulatywny wpływ rozwodu w dłuższej perspektywie czasowej [...] - opowiada dr Matthew Dupre ze Szkoły Medycznej Duke University. Ustalenia bazują na odpowiedziach reprezentatywnej próby 15.827 osób w wieku 45-80 lat, które były zamężne/żonate co najmniej jeden raz. Od 1992 do 2012 co 2 lata przeprowadzano z nimi wywiady na temat zdrowia i stanu cywilnego. W ciągu 20 lat studium rozwiodła się mniej więcej 1/3 badanych. Mężczyźni są generalnie bardziej zagrożeni zawałem i po pierwszym rozwodzie jego ryzyko jest podobne jak u stale żonatych. Choć kobiety wydają się gorzej znosić rozstanie, na tym etapie nie ma istotnej statystycznie różnicy między nimi a rozwiedzionymi mężczyznami. Ryzyko dla mężczyzn rośnie dopiero po dwóch i większej liczbie rozwodów. Gdy mężczyźni ponownie się ożenią, również radzą sobie lepiej od kobiet; ryzyko zawału powraca bowiem w ich przypadku do poziomu charakterystycznego dla mężczyzn stale żonatych z jedną kobietą. « powrót do artykułu
  5. Lekarze z Imperial College London sądzą, że Juliusz Cezar doznał serii miniudarów. Tłumaczyłoby to jego zachowanie w późniejszym okresie życia. Ta jedna z najważniejszych postaci europejskiej historii jest od dawna przedmiotem zainteresowania specjalistów od medycyny. Powszechnie przyjmuje się, że polityk cierpiał na epilepsję. Jednak zdaniem ekspertów z Londynu, objawy o których wiemy, można lepiej wytłumaczyć problemami z układem krążenia. Dotychczas wykluczano, by Cezar cierpiał na schorzenia układu sercowo-naczyniowego, gdyż aż do śmierci był prawdopodobnie w dobrym stanie fizycznym i psychicznym. Ponownie przyjrzeliśmy się objawom i stwierdziliśmy, że już podczas kampanii w Hiszpanii Cezar upadł w Cordobie. Podobne zdarzenie miało miejsce w Afryce, w Thapsus, gdy Cezar upadł w czasie bitwy i musiano go znieść z pola walki. Skarżył się ponadto na bóle i zawroty głowy, a później pojawiają się doniesienia o braku czucia czy tak poważnych zawrotach, że nie mógł stać, gdy senatorowie oddawali mu honory - czytamy w pracy autorstwa Francesco Galassiego i Hutana Ashrafiana. Wszystkie objawy widoczne w czasie całego życia Cezara można wyjaśnić serią miniudarów - mówią naukowcy. Niewykluczone, że do uszkodzenia mózgu spowodowane przez udary spowodowały zmiany w jego osobowości oraz depresję pod koniec życia. « powrót do artykułu
  6. Niewykluczone, że neandertalczycy przyprawiali swoje potrawy. Takie wnioski wysunięto po obserwacjach zwyczajów kulinarnych szympansów. Przed kilku laty Karen Hardy z Uniwersytetu w Barcelonie znalazła w kamieniu nazębnym neandertalczyka pozostałości po rumianku i krwawniku pospolitym. To silnie aromatyczne rośliny, jednak bez wartości odżywczej. Uczona uznała wówczas, że były one stosowane w celach leczniczych. Wiadomo bowiem, że zwierzęta leczą się roślinami, podobni mogli więc postępować neandertalczycy. Teraz Sabrina Krief z Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu uważa, że rośliny nie miały leczyć, a były przyprawami. Doszła do takiego wniosku obserwując zachowanie szympansów w ugandyjskim Parku Narodowym Kibale. Po polowaniu zwierzęta zjadały wraz ze swoją ofiarą nawet trzy różne rodzaje liści. Co prawda nie od dzisiaj wiadomo, że szympansy leczą się roślinami, ale Krief zauważyła, że wszystkie małpy jadły liście jednocześnie, a jest mało prawdopodobne, by każdy osobnik w stadzie potrzebował tego samego lekarstwa. Poza tym okazało się, że różne stada sięgały po różne rośliny. Skoro więc szympansy wydają się przyprawiać potrawy, mogli robić to neandertalczycy. Paleontolodzy pytani przez dziennikarzy o tę hipotezę mówią, że to możliwe. Jedno jest natomiast jasne – hominidy nie mogą przetrwać na diecie mięsnej. Potrzebują węglowodanów, a mięso nie dostarcza wystarczającej ich ilości. Ponadto zbyt dużo białka zwierzęcego jest szkodliwe. Z tych podstawowych faktów wiemy, że neandertalczycy musieli jeść rośliny. Dotychczas nie rozstrzygnięto, jakie były to rośliny. Pewne dowody wskazują, że jedli m.in. orzechy i dzikie oliwki. Z mięs najczęściej spożywali średniej wielkości zwierzęta, jak bydło, konie czy zwierzynę płową. Rzadko udawało im się upolować mamuta czy nosorożca. Prawdopodobnie dobrze znali techniki pieczenia mięsa. Niewykluczone, że potrafili je również gotować. Problem w tym, że dotychczas nie znaleziono żadnego wyprodukowane przez nich garnka. « powrót do artykułu
  7. Z badań wynika, że szczep bakterii Lactobacillus rhamnosus GG (LGG), który wchodzi w skład wielu probiotyków, wpływa pozytywnie na wiele aspektów zdrowotnych: pomaga w problemach dotyczących przewodu pokarmowego i skóry, infekcjach dróg oddechowych, a także odchudzaniu. Dopiero ostatnio odkryto jednak, na czym polega mechanizm jego działania. Wg naukowców, LGG spełnia funkcję pomocnika (ułatwiacza), który modyfikuje aktywność innych przedstawicieli mikroflory jelitowej. Claire M. Fraser ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Maryland (UM SOM) i Patricia Hibberd z Massachusetts General Hospital testowały 12 osób, które zażywały LGG dwa razy dziennie przez 28 dni. Za pomocą metagenomiki panie analizowały mikrobiom jelitowy przed i po interwencji. Okazało się, że LGG zwiększały aktywność paru genów wspierających bakterie jelitowe z rodzajów Bacteroides, Eubacterium, Bifidobacterium i Streptococcus oraz z gatunku Faecalibacterium prausnitzii. Fraser dodaje, że poza modyfikowaniem ogólnego ekosystemu LGG może także wywierać jakiś bezpośredni wpływ. To nowa idea, że pewne probiotyki mogą działać, wpływając na ekosystem jelit. Wcześniej mieliśmy tendencję myśleć, że LGG i inne probiotyki oddziałują bezpośrednio na gospodarza. Wg Fraser, powinniśmy traktować mikroorganizmy z jelit jako wzajemnie połączony ekosystem, a nie serię pojedynczych bakterii. W świetle ostatnich doniesień modyfikowanie zachowania bakterii występujących w przewodzie pokarmowym wydaje się równie ważne jak dodawanie gatunków do istniejącej populacji. « powrót do artykułu
  8. Podczas organizowanej przez Marynarkę Wojenną USA wystawy Sea-Air-Space Exposition uwagę odwiedzających przykuło działo fotonowe rozwijane przez firmę General Atomics. Tactical Laser Weapon Module (TLWM) to niewielka, ale potężna broń laserowa. Niemal wszystkie informacje na jej temat zostały utajnione, jednak dziennikarzom udało się co nieco dowiedzieć. Całkowita objętość działa wynosi około 2 metrów sześciennych, można więc montować je większych samochodach. Moc wyjściowa działa wynosi od 75 do 300 kilowatów. To bardzo dużo, zważywszy na fakt, że w ubiegłym roku Lockheed Martin zademonstrował działo laserowe, które za pomocą 10-kilowatowego impulsu było w stanie zestrzeliwać rakiety z odległości około 1,5 kilometra. Waga całego TLWM zależy od zamówionej mocy i liczby strzałów. Inżynierowie General Atomics zdradzili, że udało się ją zmniejszyć do 4 kilogramów na kilowat mocy. Działa nie trzeba podłączać do zewnętrznego źródła zasilania. Jest ono wyposażone w akumulatory litowo-jonowe, które pozwalają na oddanie pewnej (utajnionej) liczby strzałów. General Atomics twierdzi, że ich działo mogłoby znaleźć się na wyposażeniu m.in. dronów takich jak Predator C czy Joint Light Tactical Vehicle, czyli następcy Humvee. « powrót do artykułu
  9. Ludzie mogą komunikować pozytywne emocje za pośrednictwem zapachu potu. Naukowcy przekonują, że wytwarzamy wtedy związki chemiczne (chemosygnały), które inni są w stanie odebrać. Nasze badanie pokazuje, że bycie wystawionym na oddziaływanie potu wyprodukowanego podczas odczuwania szczęścia skutkuje analogicznym uczuciem [...], a więc zarażeniem stanem emocjonalnym. To sugeruje, że ktoś, kto jest szczęśliwy, może nasycić swoim uczuciem osoby z otoczenia. W pewien sposób pot szczęścia jest jak uśmiech - ma moc zarażania - wyjaśnia Gün Semin z Uniwersytetu w Utrechcie. Holendrzy zaprosili do udziału w eksperymencie 12 białych mężczyzn. Ochotnicy nie palili ani nie przyjmowali żadnych leków. Nie mieli też zdiagnozowanej choroby psychicznej. Nie pozwolono im spożywać alkoholu i pokarmów o silnym zapachu, uprawiać seksu ani za dużo ćwiczyć. Badani przyszli do laboratorium, opłukali i wysuszyli pachy, umieścili pod nimi wkładki wchłaniające i włożyli upraną wcześniej koszulkę. Później wyświetlano im filmy, które miały indukować określony stan emocjonalny (szczęście, strach bądź wrażenia neutralne). To, czy emocję udało się wywołać, ustalano za pomocą testu; panom wyświetlano chińskie symbole i proszono, by ocenili, jak bardzo przyjemne bądź nieprzyjemne im się wydały. Po zakończeniu zadania wkładki wyjęto i schowano do pojemników. W drugiej części studium wzięło udział 36 białych kobiet bez zaburzeń psychicznych, chorób układu oddechowego i innych chorób. Psycholodzy podkreślają, że uwzględniono tylko kobiety, bo mają lepsze powonienie oraz większą wrażliwość na sygnały emocjonalne niż mężczyźni. Ponieważ próba była podwójnie ślepa, ani ochotniczki, ani naukowcy nie wiedzieli, która kobieta co wąchała. Panie sadzano na fotelu. Brodę należało położyć na podpórce. Fiolkę z nasączoną potem wkładką umieszczano w specjalnym uchwycie i otwierano. Kobiety wystawiano na działanie wszystkich typów próbek: szczęśliwych, przestraszonych i neutralnych. Między ekspozycjami robiono 5-min przerwy. Wstępna analiza danych wykazała, że filmy wywołały u mężczyzn pożądane emocje. Panowie, którzy oglądali straszne wideo, prezentowali głównie negatywne emocje, a mężczyźni po filmach wywołujących szczęście przede wszystkim uczucia pozytywne. Psycholodzy są też przekonani, że via pot mężczyźni przekazali swoje emocje kobietom. Panie wystawione na oddziaływanie potu strachu wykazywały większą aktywność środkowego mięśnia czołowego, który bierze udział w ekspresji strachu, zaś u kobiet wąchających pot szczęścia pojawiała się aktywność mięśniowa typowa dla uśmiechu Duchenne'a. Nie zaobserwowano związku między reakcją twarzy kobiet a ich oceną intensywności i przyjemności zapachu. Autorzy studium z pisma Psychological Science tłumaczą, że między nadawcą (pocącym się) a odbiorcą (wąchającym) zachodzi synchronizacja behawioralna. Psycholodzy dodają, że podczas testów przetwarzania percepcyjnego kobiety wąchające pot szczęścia demonstrowały bardziej globalne nastawienie. Pasuje to do ustaleń wcześniejszych badań, które demonstrowały, że ludzie wprowadzeni w dobry nastrój mają tendencję właśnie do globalnego stylu przetwarzania informacji. Co ciekawe, próbki potu nie wpływały na to, jak panie oceniały chińskie symbole. Zespół Semina uważa, że fakt, iż niektóre miary odzwierciedlały zarażanie emocjami, a inne nie, wynika z tego, że część z nich angażuje język. « powrót do artykułu
  10. Polsko-amerykańska współpraca naukowa zaowocowała odkryciem jednej z najodleglejszych znanych nam egzoplanet. Dzięki wykorzystaniu Teleskopu Kosmicznego Spitzera oraz Eksperymentu Soczewkowania Grawitacyjnego (OGLE) znaleziono gazową planetę oddaloną od nas o około 13 000 lat świetlnych. OGLE to projekt naukowy prowadzony przez Uniwersytet Warszawski. Wykorzystywany jest w nim polski teleskop z Las Campanas w Chile. Udoskonalona przez Polaków technika mikrosoczewkowania grawitacyjnego pozwoliła na odkrycie około 30 planet. Najdalsza z nich znajduje się w odległości 25 000 lat świetlnych od Ziemi. Mikrosoczewkowanie pozwala już teraz na wykrywanie planet znajdujących się pomiędzy Układem Słonecznym a niemalże centrum galaktyki. Technika ta umożliwia sprawdzenie relatywnej wydajności formowania się planet w różnych miejscach galaktyki - mówi współautor badań, Andrew Gould z Ohio State University. Mikrosoczewkowanie grawitacyjne nie zawsze pozwala na dokładne określenie położenia planety. Z około 30 planet odkrytych tą techniką mniej więcej połowa nie ma dobrze obliczonego położenia. Właśnie tutaj pomocny jest Teleskop Spitzera. Obecnie znajduje się on w odległości 207 milionów kilometrów od Ziemi, jest więc dalej od naszej planety niż Słońce. Gdy jednocześnie obserwujemy obiekt z teleskopu na Ziemi i za pomocą Spitzera, możemy wykorzystać zjawisko paralaksy (niezgodności różnych obrazów tego samego obiektu obserwowanego z różnych kierunków) do bardziej precyzyjnych obliczeń położenia obiektu. Spitzer to pierwszy teleskop kosmiczny wykorzystywany w procesie mikrosoczewkowania grawitacyjnego do pomiarów położenia planet za pomocą paralaksy. Zwykle technikę paralaksy wykorzystuje się za pomocą teleskopów naziemnych, jednak nie sprawdza się ona dla obiektów położonych w dużej odległości - mówi Jennifer Yee z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics. Spitzer i OGLE jednocześnie obserwowały przejście nowo odkrytej planety na tle jej gwiazdy macierzystej, ale dla Spitzera było ono widoczne 20 dni wcześniej. Na podstawie tej różnicy czasu możliwe było obliczenie odległości do gwiazdy i jej planety. A gdy odległość była znana, astronomowie mogli określić masę planety. Oceniono ją na połowę masy Jowisza. « powrót do artykułu
  11. Dzieci, których matki do 26. tygodnia ciąży zapadły na cukrzycę ciążową, są bardziej zagrożone zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Zespół Anny Xiang przeanalizował przypadki ponad 322 tys. dzieci, urodzonych między 28. a 44. tygodniem ciąży w centrach medycznych Kaiser Permanente Southern California (narodziny miały miejsce między styczniem 1995 a grudniem 2009 r.). Jak wyliczają Amerykanie, cukrzycę ciążową miało ok. 8%, a cukrzycę typu 2. dwa procent kobiet. Losy dzieci śledzono średnio przez 5,5 roku; w tym czasie zaburzenia ze spektrum autyzmu zdiagnozowano u blisko 3400 osób. Okazało się, że dzieci matek z cukrzycą ciążową zdiagnozowaną przed 26. tygodniem ciąży 63% częściej cierpiały na zaburzenia ze spektrum autyzmu niż dzieci matek niecierpiących na cukrzycę ciążową. Po wzięciu poprawki na wiek matki, wykształcenie, rasę i pochodzenie etniczne, przychód gospodarstwa domowego, wcześniejsze ciąże, płeć dziecka i inne czynniki podwyższone ryzyko autyzmu spadało do 42%. Przyczyna zaobserwowanej korelacji jest niejasna. Xiang dywaguje jednak, że jeśli w krytycznym okresie rozwoju mózgu płód jest wystawiony na oddziaływanie wysokiego poziomu glukozy, może to mieć związek ze zmianami behawioralnymi obserwowanymi po urodzeniu. Wydają się to potwierdzać inne ustalenia zespołu. Jeśli bowiem kobieta zapadła na cukrzycę ciążową po 26. tygodniu ciąży, ryzyko autyzmu u jej dziecka nie było wyższe niż u kobiet, które nie miały ani cukrzycy typu 2., ani cukrzycy ciążowej. Amerykanie zauważyli także, że wzrost ryzyka autyzmu dziecka nie występuje u kobiet, które przed ciążą wiedziały o cukrzycy. Wg nich, ma to związek ze stałym przyjmowaniem leków kontrolujących glikemię. U kobiet nieobciążonych czynnikami ryzyka skryning pod kątem cukrzycy może zaś być prowadzony dopiero koło 24.-28. tygodnia ciąży. Xiang próbuje uspokajać matki, wyliczając, że na każdy tysiąc matek z cukrzycą ciążową przed 26. tygodniem ciąży przypada zaledwie 7 dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Dodaje też, że studium miało charakter obserwacyjny, więc na razie wyniki wskazują na współwystępowanie zjawisk, a ewentualny związek przyczynowo-skutkowy trzeba dopiero udowodnić. « powrót do artykułu
  12. Pierścienice z rodzaju Osedax wyewoluowały co najmniej 100 mln lat temu. Naukowcy z Uniwersytetu w Plymouth odkryli, że żerowały na kościach prehistorycznych gadów, np. plezjozaurów i żółwi morskich. W artykule opublikowanym na łamach pisma Biology Letters naukowcy ujawnili, że odkryli ślady działalności pierścienic na skamieniałościach plezjozaura z Muzeum Uniwersytetu w Cambridge. Dr Nicholas Higgs podkreśla, że odkrycie jest ważne zarówno dla zrozumienia genezy tych zwierząt, jak i skutków ich istnienia dla zapisu kopalnego. Nasze odkrycie pokazuje, że kościożerne Osedax nie koewoluowały z waleniami, ale żywiły się również szkieletami dużych morskich gadów, które dominowały w oceanach w czasach dinozaurów. [Przedstawiciele] rodzaju Osedax nie dopuściły zatem do fosylizacji wielu szkieletów, co może zubażać naszą wiedzę o tych wymarłych olbrzymach. Pierścienice z rodzaju Osedax występują w oceanach całego globu na głębokości do 4000 m. Należą do rodzaju rurkoczułkowców (Siboglinidae). Ponieważ zazwyczaj żywią się kośćmi waleni, wielu biologów sądzi, że koewoluowały z nimi 45 mln lat temu, oddzielając się od krewnych uciekających się do chemosyntezy. Jednak Higgs i doktor Silvia Danise przebadali za pomocą tomografu kości plezjozaura oraz żółwia morskiego i znaleźli w nich otwory oraz tunele odpowiadające kształtom drążonym przez Osedax. Doktor Danise stwierdziła, że wszystko wskazuje na to, iż Osedax miały negatywny wpływ na zachowanie skamieniałości prehistorycznych gadów. Znaczną ich część po prostu pożarły. « powrót do artykułu
  13. Zaledwie 5 dni wysokotłuszczowej diety może zmieniać sposób przetwarzania glukozy przez mięśnie. Większość ludzi myśli, że można bezkarnie objadać się przez parę dni wysokotłuszczowymi produktami. Wystarczy jednak 5 dni, by mięśnie zaczęły się buntować - przekonuje prof. Matt Hulver z Virginia Tech College of Agriculture and Life Sciences. To pokazuje, że nasze ciała mogą reagować na drastyczne zmiany w diecie w krótszym czasie niż dotąd sądzono. [Jeśli o tym pomyśleć], istnieje wiele okazji, kiedy przez parę dni wszyscy jemy tłuste potrawy; wystarczy wspomnieć o świętach czy wakacjach. Po jedzeniu rośnie poziom glukozy we krwi. Głównym "wychwytywaczem" są mięśnie, które mogą ją wykorzystać jako źródło energii albo odłożyć na później. Ponieważ mięśnie stanowią do ok. 30% masy ciała i są tak istotne dla przetwarzania glukozy, zmiana normalnego metabolizmu może mieć spore konsekwencje dla reszty organizmu i skutkować problemami zdrowotnymi. Autorzy publikacji z pisma Obesity zauważyli, że po 5 dniach wysokotłuszczowej diety zmniejsza się zdolność mięśni do utleniania glukozy, co może prowadzić do insulinooporności. W ramach studium zdrowych studentów college'u karmiono kanapkami z kiełbasą, makaronem i serem, a także daniami z dużymi ilościami masła. O ile zwykła dieta zawiera ok. 30% tłuszczu, w tej eksperymentalnej tłuszcz stanowił aż ok. 55%. Ogólne spożycie kalorii było takie samo jak przed wdrożeniem wysokotłuszczowej diety. Choć po pobraniu próbek mięśni okazało się, że metabolizm glukozy uległ zmianie, studenci nie przytyli ani nie wykazywali symptomów insulinooporności. W najbliższej przyszłości Hulver chce ocenić długoterminowe skutki zaobserwowanych zmian. Zamierza też ustalić, jak szybko ustąpią one po wdrożeniu niskotłuszczowej diety. « powrót do artykułu
  14. Dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, które potrafią lepiej stwierdzić, co inni czują i myślą, są bardziej popularne wśród rówieśników. Nasze studium sugeruje, że rozumienie czyjejś perspektywy może ułatwiać taki rodzaj kontaktu, który pomaga dzieciom stać się lub pozostać popularnymi - opowiada prof. Virginia Slaughter z Uniwersytetu Queensland. Popularność mierzono za pośrednictwem nominacji przez kolegów/koleżanki z klasy i ocen nauczycieli. W ramach studium psycholodzy analizowali wyniki 20 badań dotyczących związku między teorią umysłu (systemem pojęć ułatwiającym wyciąganie wniosków o stanie umysłu innych) a popularnością. W sumie objęły one 2096 dzieci w wieku 2-10 lat z Azji, Australii, Europy i Ameryki Północnej. We wszystkich badaniach poza trzema większość stanowiły dzieci białe. Dominowały osoby pochodzące z klasy średniej. Naukowcy stwierdzili, że związek między umiejętnością wczucia się w czyjeś emocje/myśli a popularnością występował zarówno wśród młodszych, jak i starszych dzieci. Oznacza to, że rozumienie perspektywy innych ogrywa ważną rolę w zaprzyjaźnianiu się i podtrzymywaniu więzi na późniejszych etapach rozwoju. Psycholodzy stwierdzili, że w przypadku chłopców związek był słabszy niż dla dziewcząt. Autorzy publikacji z pisma Child Development wyjaśniają, że przyjaźnie dziewczynek cechuje większy poziom intymności i nastawienie na rozwiązywanie konfliktów, dlatego konieczna jest większa wrażliwość na stany mentalne rówieśników. Nasze ustalenia pokazują, że trenowanie wrażliwości dzieci na myśli i emocje innych może poprawić ich relacje z rówieśnikami - podsumowuje Slaughter. « powrót do artykułu
  15. Microsoft opublikował 11 biuletynów bezpieczeństwa. Cztery z nich uznano za krytyczne, a siedem za ważne. Krytyczny biuletyn MS15-032 poprawia 10 dziur w Internet Explorerze w wersjach od 6 do 11. Jedna z dziur umożliwia zdalne wykonanie złośliwego kodu, gdy użytkownik odwiedzi spreparowaną witrynę WWW. Równie niebezpieczne dziury poprawiono wraz z biuletynem MS15-33. Tym razem występują one w MS Office 2007 do 2013 oraz w Office for Mac. Użytkownik narażony jest na atak za pomocą zdalnie wykonanego kodu gdy otworzy odpowiednio spreparowany dokument RTF lub DOC. Kod zostanie wykonany z uprawnieniami zalogowanej osoby. Najbardziej niebezpieczną dziurę poprawiono biuletynem MS15-34. To luka w http.sys występująca w Windows 7, Windows 8 oraz Windows Server 2008 i 2012. Napastnik może ją wykorzystać wysyłając spreparowane zapytanie HTTP na maszynę z Windows i uruchomionym serwerem IIS. Ostatni z krytycznych biuletynów – MS15-035 – łata dziurę w Microsoft Graphics Component w Windows Server 2003, 2008, Vista i Windows 7. W wypadku tej luki otwarcie spreparowanego pliku EMF może skończyć się wykonaniem złośliwego kodu. Wspomniane na wstępie ważne biuletyny poprawiają luki w SharePoint Server, Windows Task Scheduler, Widnows Vista, 7, 8, 8.1 oraz Windows Server 2012 R2. « powrót do artykułu
  16. Szympansice częściej wykonują i korzystają z dzid w czasie polowania. Technika została opisana na łamach pisma Royal Society Open Science. Wydaje się, że powstała ona u wspólnego przodka szympansów i ludzi. Narzędzia [dzidy] są wykonywane ze świeżych gałęzi drzewa, które są obrywane i modyfikowane. Zwierzęta usuwają wszystkie boczne odnogi i liście oraz odrywają kruchą końcówkę. Niektóre osobniki obrabiają czubek za pomocą zębów. Przeciętna dzida ma ok. 75 cm długości - opowiada prof. Jill Pruetz z Uniwersytetu Stanowego Iowy. Zespół obserwował szympansy ze stanowiska Fongoli w południowo-wschodnim Senegalu. Uzbrojone w dzidy naczelne polują na prowadzące nocny tryb życia galago karłowate (Galago senegalensis), które za dnia odpoczywają w dziuplach. Ponieważ zaatakowane gryzą, łatwiej sobie z nimi poradzić, utrzymując bezpieczną odległość. Dorosłe samce polegają w czasie polowania na swoich rozmiarach i sile. Samice są prawie zawsze obciążone podróżującymi na ich plecach bądź brzuchu niemowlętami, więc upolowanie czegoś za pomocą narzędzia jest dla nich po prostu łatwiejsze. W takiej sytuacji nie dziwi, że to one częściej wykonują i posługują się dzidami. U wielu gatunków naczelnych to samice są wynalazcami i częstszymi użytkowniczkami narzędzi, dlatego myślę, że to możliwe, że to samica opracowała tę technikę - podkreśla Puertz. W odróżnieniu od innych szympansich grup, w Fongoli dominujące samce pozwalają samicom i młodszym samcom zachować zdobycz. Szympansy z Fongoli to jedyne naczelne poza ludźmi, które systematycznie zabijają duże ofiary za pomocą broni, dlatego akademicy zainteresowali się tym stanowiskiem. Jak opowiadają, to sawanna z porą suchą, która trwa ponad 7 miesięcy. Wczesne hominidy musiały się zmierzyć z podobnymi warunkami, co doprowadziło je do silniejszej zależności od mięsa i skutecznych metod polowania. « powrót do artykułu
  17. Francuska stacja TV5Monde, której sygnał jest odbierany w 200 krajach, padała ofiarą potężnego ataku hakerskiego. W jego wyniku wszystkie 11 kanałów stacji zostało wyłączonych. Cyberprzestępcy wyłączyli też witryny i sieci społecznościowe stacji. Na witrynach społecznościowych stacji umieszczono informację wspierającą terrorystów z Państwa Islamskiego oraz dokumenty, które mają podobno ujawniać dane na temat krewnych francuskich żołnierzy walczących z ISIS. Jeden z menedżerów TV5Monde przyznał, że wskutek ataku awarii uległ cały system IT stacji, pracownicy utracili dostęp do e-maili i musieli prosić przedstawicieli Twittera oraz Facebooka o ponowne udostępnienie im profili założonych przez stację na serwisach społecznościowych. Przed kilkoma dniami FBI ostrzegało użytkowników Wordpressa przed rosnącą liczbą ataków ze strony sympatyków ISIS. Jednak, w przeciwieństwie do akcji wymierzonej w TV5Monde, ataki na witryny Wordpressa są mało zaawansowane i zwykle wykorzystują dziury we wtyczkach. « powrót do artykułu
  18. Lądownik Philae, który przebywa na powierzchni komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko, wciąż nie został odnaleziony, ale z każdym dniem rosną szanse na nawiązanie kontaktu z nim. Przed trzema dniami sonda Rosetta, statek-matka Philae, rozpoczęła nasłuchiwanie sygnałów z lądownika. Philae wylądował na jądrze komety 12 listopada ubiegłego roku. Jednak zamiast umocować się doń harpunem, lądownik odbił się kilkukrotnie i trafił w nieznane zacienione miejsce pod nawisem skalnym. Naukowcy mają nadzieję, że w miarę zbliżania się do Słońca światło naszej gwiazdy trafi na ogniwa fotowoltaiczne lądownika, załaduje jego akumulatory, dzięki czemu możliwe będzie nawiązanie łączności. Próbowano już już nawiązać pomiędzy 12 a 18 marca, lecz były to próby nieudane. Istnieje szansa, że w kwietniu-maju możliwe będzie uruchomienie komputera lądownika. Najlepszym jednak terminem jest okres od maja do czerwca - mówi Stephan Ulames, menedżer projektu. Przed dwoma dniami kometa znalazła się w peryhelium, czyli w najbliższym Słońca punkcie swej orbity. Do wczoraj nie udało się nawiązać kontaktu z lądownikiem, co może oznaczać, że w ogóle się to nie uda. « powrót do artykułu
  19. Po sprawdzeniu 100 000 galaktyk teleskop WISE (Wide-field Infrared Survey Explorer) nie znalazł w nich żadnych oczywistych śladów obecności wysoce zaawansowanych cywilizacji. Postawiliśmy hipotezę, że jeśli całą galaktyka zostałaby skolonizowana przez zaawansowaną cywilizację, to energia produkowana przez wykorzystywane przez nią urządzenia znajdowałaby się w średnim zakresie podczerwieni. To zakres w którym pracuje WISE - mówi profesor Jason T. Wright z Center for Exoplanets and Habitable Worlds na Penn State University, który jest pomysłodawcą poszukiwania cywilizacji za pomocą WISE. Jest ono prowadzone w ramach programu Glimpsing Heat from Alien Technologies Survey (G-HAT). Niezależnie od tego, czy zaawansowana cywilizacja korzysta z energii gwiazd swojej galaktyki do zasilania komputerów, pojazdów kosmicznych, urządzeń komunikacyjnych, czy też korzysta z nieznanych nam źródeł energii, to podstawowe prawa termodynamiki mówią nam, że urządzenia te muszą emitować ciepło w średnim zakresie podczerwieni. To te same prawa, które powodują, że nasze komputery emitują ciepło, gdy je włączymy - mówi Wright. Uczony korzysta z pomysłu brytyjskiego fizyka teoretycznego Freemana Dysona, który już w latach 60. ubiegłego wieku postulował, że obcą pozaziemską cywilizację będziemy mogli wykryć szukając jej emisji w średniej podczerwieni. Takie poszukiwania stały się możliwe dopiero teraz, gdy potrafimy wysłać w przestrzeń kosmiczną teleskopy podobne do WISE. Naukowcy z grupy Wrighta przyjrzeli się 100 000 najbardziej obiecującym galaktykom. Znaleźliśmy około 50 galaktyk, w których mamy do czynienia z niezwykle wysoką emisją w średniej podczerwieni. Nasze kolejne badania powinny ujawnić, czy emisja ta jest naturalna czy też może wskazywać na istnienie wysoko zaawansowanej cywilizacji - mówi Wright. Dla naukowca nawet brak jednoznacznego odkrycia to ważna informacja. Wyniki naszych badań wskazują, że żadna spośród 100 000 galaktyk nie została całkowicie zdominowana przez cywilizację wykorzystującą większość energii jej gwiazd. To interesujące, gdyż galaktyki te liczą wiele miliardów lat, co oznacza, że było wystarczająco dużo czasu, by wypełniły się obcymi cywilizacjami, jeśli cywilizacje takie istnieją. Zatem albo cywilizacje nie istnieją, albo też zużywają zbyt mało energii, byśmy mogli je wykryć - mówi Wright. « powrót do artykułu
  20. Po cyklonie tropikalnym Olwyn, który przeszedł przez region w zeszłym miesiącu, na plażę w pobliżu Exmouth w Australii Zachodniej ocean wymył ciało rzadkiego i niemal nieznanego walenia - Balaenoptera omurai. To drugi przypadek, kiedy B. omurai odnotowano w Australii (poprzednio miało to miejsce w Black Point koło Adelajdy). Naukowcy cieszą się, że ciało pozwoli im zdobyć więcej informacji o ssaku i jego występowaniu. Odkrycie ma bardzo duże znaczenie dla badaczy waleni z Australii Zachodniej i całego świata, bo przez niewiele odnotowanych spotkań [z B. omurai] niemal nic o nim nie wiadomo. Gatunek został po raz pierwszy opisany [przez japońskich biologów] w 2003 roku [na łamach Nature] i najwyraźniej jego występowanie ogranicza się do wód tropikalnych i subtropikalnych - podkreśla minister środowiska Australii Zachodniej Albert Jacob. Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (ang. International Union for Conservation of Nature, IUCN) ujawnia, że dotąd, m.in. w Morzu Japońskim i Salomona, widziano zaledwie parę B. omurai. Na razie danych jest zbyt mało, by oszacować liczbę przedstawicieli tego gatunku. « powrót do artykułu
  21. Tańczenie argentyńskiego tanga może przynosić korzyści pacjentom na określonych etapach rozwoju choroby Parkinsona. Kanadyjscy naukowcy przyglądali się zmianom w umiejętnościach ruchowych pacjentów po 12-tygodniowym kursie tanga. Po raz pierwszy oceniano także wpływ tanga na objawy niemotoryczne: depresję, zmęczenie czy pogorszenie funkcji poznawczych. W studium uwzględniono 40 osób z idiopatycznym parkinsonizmem. Kobiety i mężczyźni - pacjenci z Kliniki Zaburzeń Ruchu Centrum Zdrowia McGill University - brali udział w kursie prowadzonym przez 2 profesjonalnych nauczycieli tańca. Podczas studium zauważyliśmy, że tango pomagało w znaczącej poprawie równowagi i sprawności funkcjonalnej. Wydawało się też skłaniać pacjentów do akceptowania przebiegu terapii. Poza tym stwierdziliśmy pewne korzyści w zakresie funkcji poznawczych i spadku zmęczenia. Nie zaobserwowano znaczących zmian w ogólnych funkcjach motorycznych - opowiada dr Rios Romenets z Kliniki Zaburzeń Ruchu The Neuro (Montreal Neurological Institute and Hospital) i Montreal General Hospital. Naukowcy podkreślają, że tango argentyńskie wymaga wykonywania specyficznych kroków, w tym rytmicznego chodzenia w przód i w tył. Jest to pomocne przy problemach z chodzeniem, zwłaszcza przy zastyganiu, i zapobiega przewracaniu się do tyłu. Dodatkowo tango wymaga pamięci roboczej, kontroli uwagi i wielozadaniowości (trzeba zastosować zarówno świeżo opanowane, jak i dawniej wyuczone elementy, dostosowywać się do muzyki oraz innych tancerzy na parkiecie). Dla wielu parkinsoników ćwiczenia fizyczne są nieatrakcyjne. Ponieważ istnieje związek między muzyką a układem dopaminergicznym, który spełnia ważną rolę w rozpoczęciu i podtrzymaniu zachowania, odwołanie się w terapii do tanga może zwiększyć motywację. W połączeniu z kontaktem i wsparciem społecznym w trakcie tańca przekłada się to na lepszy nastrój/większą przyjemność, stymulację poznawczą i chęć do ćwiczeń. « powrót do artykułu
  22. Zmuszenie układu odpornościowego do skutecznej walki z nowotworami jest bardzo trudne, ale może się to zmienić dzięki pracom naukowców z należącego do MIT-u Koch Institute for Integrative Cancer Research. Dotychczas większość badań skupiała się albo na atakowaniu guzów za pomocą przeciwciał, co pobudza odpowiedź odpornościową nieswoistą, albo na stymulowaniu limfocytów T, czyli wywoływanie swoistej odpowiedzi immunologicznej. Tymczasem uczni z MIT-u połączyli obie metody, dzięki czemu udało im się powstrzymać wzrost bardzo agresywnego guza czerniaka u myszy. Terapia przeciwciałami może w zaskakująco dużym stopniu zwiększyć skuteczność terapii za pomocą limfocytów T. Te dwie części odpowiedzi immunologicznej są współzależne i zachodzi między nimi synergia - mówi profesor Dane Wittrup. Terapia przeciwciałami, w czasie której wykorzystuje się takie leki jak rytuksymab i trastuzumab, działaja prawdopodobnie dzięki blokowaniu sygnałów zmuszających komórki nowotworu do niekontrolowanego podziału. Leki zwracają też uwagę komórek NK (natural killers) na guza. Z kolei terapia za pomocą komórek T polega na nakłonieniu ich do ataku na guza. Wiele nowotworów nie jest jednak rozpoznawanych przez komórki T, dlatego też pobiera się je z organizmu pacjenta i programuje tak, by atakowały konkretne molekuły w guzie. Wittrup i jego zespół zauważyli, że można jednocześnie wywołać obie reakcje układu odpornościowego. Wcześniej wiele zespołów naukowych próbowało takiego podejścia, jednak ich badania nie wychodziły poza I fazę badań klinicznych, gdyż terapie okazywały się nieskuteczne. Uczeni z MIT-u zdali sobie sprawę z tego, że przyczyną niepowodzeń może być niodpowiedni czzs podawania molekuły sygnałowej IL-2. W warunkach laboratoryjnych molekuła ta działa przez długi czas, gdyż pozostaje w badanej próbce. Jednak po wstrzyknięciu do organizmu jest ona w ciągu około godziny odfiltrowywana przez nerki. Wittrup i jego koledzy poradzili sobie z tym problemem łącząc IL-2 z przeciwciałami, dzięki czemu IL-2 pozostała w organizmie znacznie dłużej niż zwykle. Badania na myszach z bardzo agresywną formą czerniaka wykazały, że możliwe jest powstrzymanie rozrostu guza za pomocą odpowiednio spreparowanych IL-2 i przeciwciał podawanych zaledwie raz w tygodniu. Ku olbrzymiemu zdziwieniu uczonych okazało się, że najważniejszym elementem łączonej terpaii IL-2 i przeciwciał były... limfocyty T. Naukowcy sądzą, że działanie IL-1 przeciwciał stworzyło warunki, w których atak prowadzony przez limfocyty był znacznie bardziej skuteczny niż zwykle. Bardzo ważną rolę odegrały też neutrofile. To potężna broń układu odpornościowego, ale specjaliści od immunoterapii zwykle nie skupiają się na nich. Nie uważają ich za użyteczne narzędzie - mówi Eric Zhu, jeden z autorów badań. Odpowiedź układu odpornościowego myszy była tak potężna, że u 80-90% zwierząt guzy całkowicie zniknęły. Co więcej, gdy wiele miesięcy po zakończeniu leczenia myszom wstrzyknięto komórki nowotworowe zostały one zniszczone przez układ odpornościowy i nie doszło do powstania guza. « powrót do artykułu
  23. Metaanaliza badań ujawniła, że osobnicza reakcja na placebo zależy od tzw. placebomu, czyli genów kodujących białka szlaków neuroprzekaźników. Naukowcy z Beth Israel Deaconess Medical Center (BIDMC) i Brigham and Women's Hospital (BWH) postawili sobie szereg pytań, m.in.: 1) z iloma biomarkerami reakcji na placebo mamy do czynienia, 2) czy można wykorzystać reakcję na placebo do wzmocnienia działania spersonalizowanych leków, 3) jaki może być wpływ interakcji placebo-lek, 4) co nowe informacje oznaczają dla randomizowanych badań klinicznych, które uwzględniają kontrolną grupę placebo i wreszcie 5) czy powinno się w testach klinicznych wyodrębnić grupę kontrolną niepoddawaną żadnych zabiegom? Badanie genetycznego wpływu na reakcję placebo - placebomu - znajduje się na razie w powijakach, ale już [teraz] dysponujemy licznymi dowodami, że genetyczne zróżnicowanie szlaków mózgowych neuroprzekaźników modyfikuje wpływ placebo. Wskutek tego odpowiedź placebo zaczyna być postrzegana jako seria biologicznych reakcji, którą trzeba precyzyjnie scharakteryzować zarówno ze względu na testy leków, jak opiekę nad pacjentami - podkreśla dr Kathryn T. Hall. Efekt placebo występuje wtedy, gdy stan pacjenta poprawia się pod wpływem terapii, która nie zawiera substancji czynnej. By przewidzieć, które osoby zareagują na placebo, początkowo naukowcy posługiwali się miarami behawioralnymi, np. osobowościowymi, jednak rozwój metod obrazowania w ostatnim dziesięcioleciu unaocznił aktywację szlaków neuroprzekaźników w odpowiedzi na placebo. Mieliśmy na uwadze, że pobudzając lub hamując neurony, neuroprzekaźniki odgrywają kluczową rolę w percepcji nagrody i bólu, dlatego dywagowaliśmy, że zmienność w zakresie genów kodujących te białka może także modyfikować reakcję placebo. W 2012 r. Hall zidentyfikowała pierwszy biomarker placebo - gen katecholo-O-metylotransferazy (ang. catechol-O-methyltransferase, COMT). Amerykanka zademonstrowała, że zmienność genetyczna COMT, enzymu wpływającego m.in. na poziom dopaminy, określa również zakres osobniczej reakcji placebo. Analiza literatury przedmiotu z ostatnich 10 lat wykazała, że poza genem COMT zmienność genetyczna w zakresie innych szlaków może również wpływać na odpowiedź placebo. Chodzi m.in. o szlaki opioidowy, serotoninowy i endokannabinoidowy. Odkrycia te mają kluczowe znaczenie, bo zauważamy, że placebo nie jest jedynym składnikiem efektu placebo. Modyfikowane przez genetykę szlaki neuroprzekaźników są [bowiem] wykorzystywane zarówno przez leki, jak i placebo. To sugeruje, że lek może zmienić reakcję placebo, a placebo zmodyfikować reakcję na lek - podkreśla Ted Kaptchuk. Autorzy raportu z pisma pisma Trends in Molecular Medicine zaznaczają, że potencjalne nakładanie się wpływów placebo, leków i choroby dodatkowo komplikuje kwestię placebomu. Możliwość istnienia zależnej od zmienności genetycznej [... ] interakcji placebo-lek sugeruje, że powinniśmy doprecyzować i zrekalibrować założenia dot. grupy placebo w randomizowanych badaniach klinicznych. Kolejnym ważnym krokiem w opisywaniu placebomu powinno być uwzględnienie grupy kontrolnej niepoddawanej żadnym zabiegom - podsumowują naukowcy. « powrót do artykułu
  24. W ciągu ostatnich 150 lat na powierzchni Saturna zaobserwowano sześć Wielkich Białych Plam. To gigantyczne zjawiska pogodowe, rozciągające się na setki tysięcy kilometrów, które mają miejsce co 20-30 lat. Mają one tak olbrzymią rozpiętość, że są widoczne przez ziemskie teleskopy. Wciąż jednak nie wiadomo, dlaczego mają miejsce tak bardzo nieregularnie. Cheng Li i Andrew Ingersoll z California Institute of Technology opublikowali własne wyjaśnienie tego zjawiska. Naukowcy mówią, że atmosfera Saturna, podobnie jak atmosfera Ziemi, składa się z warstw. Przez większość czasu warstwy zewnętrzne, gdzie formują się chmury, są mniej gęste niż warstwa pod chmurami. Warstwa mniej gęsta spoczywa na gęstszej mieszaninie składającej się głównie z wodoru, helu i molekuł wody. W przypadku Saturna zewnętrzna warstwa utrudnia ciepłym gazom poniżej unoszenie się, schładzanie i kondensację. Taka sytuacja trwa przez dziesiątki lat. W tym czasie warstwa zewnętrzna wypromieniowuje ciepło w przestrzeń kosmiczną, stopniowo się schładza, aż w końcu staje się bardziej gęsta, niż warstwa poniżej. Dochodzi do zaburzenia równowagi warstw i gorący gaz, który znajdował się w warstwie poniżej może w końcu się wydobyć. Dochodzi do gwałtownego mieszania się gazów, w czym główną rolę ogrywają cięższe od innych molekuły gazów. Pojawiają się gigantyczne burze, które trwają całymi miesiącami i obejmują setki tysięcy kilometrów. Z czasem sytuacja powraca do równowagi. Czas pomiędzy kolejnym pojawieniem się Wielkich Białych Plam zależy od tempa schładzania się górnych warstw atmosfery. Jako, że atmosfera Saturna jest bardzo duża, schładzanie może trwać nawet 30 lat. « powrót do artykułu
  25. Im więcej dowiadujemy się o Ceres – planecie karłowatej znajdującej się pomiędzy Marsem a Jowiszem – tym bardziej tajemnicza się ona wydaje. Astrofizycy mają nadzieję, że misja Dawn pozwoli przetestować hipotezę mówiącą, że Ceres to bogaty w wodę „embrion” planetarny pochodzący z początków Układu Słonecznego. Tymczasem pierwsze dane uzyskane przez sondę Dawn, która po 7,5 latach podróży dotarła na początku marca do Ceres, spowodowały, że planeta wydaje się bardziej tajemnicza niż była. Na powierzchni planety znajdują się bardzo jasne punkty. Eksperci sądzili, że ich badanie zdradzi dużo informacji na temat właściwości fizycznych i chemicznych Ceres. Tymczasem okazało się, że oba punkty zachowują się w różny sposób. Jeden z nich, oznaczony jako Spot 1 jest zimniejszy od swojego otoczenia, podczas gdy Spot 5 ma temperaturę otoczenia. To dwa z kilkudziesięciu punktów przypominających jasne światła na ciemnej powierzchni Ceres. Na zdjęciach w paśmie widzialnym oba położone blisko siebie punkty wyglądają na bardzo jasne. Jednak kamery termiczne pokazują Spot 1 jako ciemny na czerwonawym tle planety, co oznacza, że jest od niej chłodniejszy, a Spot 5 zniknął na tle planety, czym bardzo zaskoczył specjalistów. Naukowcy nie mają pojęcia, czym są wspomniane jasne punkty i dlaczego zachowują się tak różnie. Ceres to największy i pierwszy odkryty obiekt z pasa asteroid. Zauważył go w 1801 roku sycylijski astronom ojciec Giuseppe Piazzi. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...