Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37629
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Gdy w lipcu bieżącego roku Facebook informował o swoich wynikach finansowych za II kwartał bieżącego roku, przedstawiciele firmy zdradzili, że średnio każdego dnia do serwisu loguje się 968 milionów osób. Wczoraj Mark Zuckerberg poinformował, że w ostatni poniedziałek Facebook osiągnął kolejny kamień milowy - po raz pierwszy w ciągu jednego dnia do serwisu zalogowało się miliard osób. Założyciel Facebooka nie zdradził dalszych szczegółów, nie powiedział też, dlaczego tyle osób zdecydowało się na skorzystanie z serwisu właśnie w ostatni poniedziałek. Niewykluczone, że do sukcesu przyczyniła się z jednej strony rosnąca liczba mobilnych użytkowników Facebooka, a z drugiej projekt Internet.org. To rozpoczęta przez Facebooka inicjatywa, której zadaniem jest zapewnienie dostępu do pewnych serwisów na rynkach, na których infrastruktura jest słabo rozwinięta. Obecnie jest on dostępny m.in. w Indiach, Kenii czy Kolumbii. « powrót do artykułu
  2. Samice myszy, które w łonie matki wystawiono na oddziaływanie niskich dawek arsenu z wody pitnej, wcześnie dojrzewają i jako dorosłe osobniki stają się otyłe. Naukowcy z amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego (NIEHS) podkreślają, że wyniki są bardzo istotne, bo wykorzystane w studium stężenie 10 części na miliard (ppb) to, wg norm Agencji Ochrony Środowiska, najwyższy dopuszczalny poziom arsenu w wodzie pitnej. Amerykanie podzielili ciężarne myszy na 3 grupy. W wodzie grupy kontrolnej nie było w ogóle arsenu. Myszy z grup eksperymentalnych stykały się zaś ze stężeniami rzędu 10 ppb i 42,5 ppm (części na milion); o ostatnim ze stężeń wiadomo, że jest szkodliwe dla myszy. Ekspozycję zastosowano między 10. dniem po zapłodnieniu a porodem, co odpowiada okresowi między środkiem pierwszego trymestru i narodzinami u ludzi. Nieoczekiwanie stwierdziliśmy, że wystawienie na oddziaływanie arsenu przed narodzinami ma głęboki wpływ na początek pokwitania i otyłość na późniejszych etapach życia. Choć ekspozycja miała miejsce w okresie prenatalnym, skutki utrzymywały się też w dorosłości - podkreśla dr Humphrey Yao. Choć w ramach studium nie sprawdzano, czy samce również przechodziły wcześniejsze dojrzewanie, naukowcy potwierdzają, że samce stykające się z arsenem in utero także tyły, gdy stawały się coraz starsze. Przyrostem wagi skutkowały zarówno niskie, jak i wysokie stężenie arsenu. Jak dodaje dr Karina Rodriguez, eksperyment z 3 grupami (kontrolną i 2 eksperymentalnymi) powtarzano na 3 próbach myszy i za każdym razem uzyskiwano te same rezultaty. Na razie naukowcy nie wiedzą, jaki proces odpowiada za zaobserwowane zjawiska. Dr Linda Bornbaum, dyrektor Narodowego Programu Toksykologicznego, uważa, że powinno się kontynuować badania z obiema dawkami. « powrót do artykułu
  3. Naukowcy z Los Alamos National Laboratory (LANL) i Uniwersytetu Milano-Biocca przez 16 miesięcy udoskonalali technologię, która pozwoliła im w końcu zmienić okna w ogniwa fotowoltaiczne. Wykorzystano przy tym kropki kwantowe, które wykonano z nietoksycznych materiałów, a okno pozostało przezroczyste tak, jak powinno być okno. W naszym urządzenie niewielka część światła docierającego do okna jest absorbowana przez nanocząstki umieszczone w szkle, następnie energia ta jest emitowana w postaci podczerwieni i, wykorzystując szkło w roli falowodu, wędruje do ogniw fotowoltaicznych umieszczonych na krawędziach - powiedział Victor Klimov, główny badacz z LANL. Efektywność konwersji energii nowego rozwiązania wynosi około 3,2%. To dobry wynik zważywszy na fakt, że najbardziej wydajne ogniwa słoneczne bazujące na kwantowych kropkach charakteryzuje efektywność rzędu 9%. Co ważne, nowe kwantowe kropki są bezpieczne. Nasze urządzenia korzystają z kwantowych kropek złożonych głównie z miedzi, indu, selenu i siarki. Nie zawierają one żadnych toksycznych metali, które są obecne w podobnych systemach - mów Klimov. Uczony zapewnia też, że, jako iż kropki pochłaniają światło z całego zakresu długości fali, oświetlenie pomieszczenia za oknem nie jest w żaden sposób zaburzone nienaturalną kolorystyką. Wynalazcy przyznają, że w najbliższym czasie ich system z pewnością nie trafi na rynek, gdyż jest bardzo kosztowny. Wierzą jednak, że przetarli szlak, dzięki któremu w przyszłości będziemy pozyskiwali energię słoneczną z okien. « powrót do artykułu
  4. Mauna Kea wyrasta na 4205 metrów nad poziom morza, jest najwyższą górą na Hawajach, a licząc od jej znajdującej się pod powierzchnią oceanu podstawy, to również najwyższy szczyt na Ziemi liczących sobie ponad 10 000 metrów. Jest również świętym miejscem dla rdzennych mieszkańców Hawajów. Wierzą oni, że Mauna Kea został stworzony przez bogów, by dusze zmarłych miały którędy podróżować do nieba. Dla astronomów Mauna Kea to najlepsze na świecie miejsce do prowadzenia obserwacji wszechświata. Szczyt Muna Kea to prawdopodobnie najbardziej ciemne miejsce na świecie, co oznacza, że można z niego zajrzeć głębiej w kosmos" - mówi Doug Simons, dyrektor Canada France-Hawaii Telescope (CFHT), jednego z 13 teleskopów znajdujących się na górze. W kwietniu 2013 roku wydano zgodę na budowę kolejnego teleskopu na świętej górze. Tym razem ma to być największy na świecie Thirty Meter Telescope o średnicy lustra wynoszącej 30 metrów. Obecnie największymi są 10-metrowe bliźniacze Teleskopy Kecka. Budowa kolejnego teleskopu nie podoba się jednak rdzennym mieszkańcom. Gdy w kwietniu bieżącego roku rozpoczęto prace, Hawajczycy postanowili je zablokować. Doszło do protestów, przerywania pracy, wiele osób zostało aresztowanych. Tu nie chodzi o teleskop. To desakralizacja świętej góry, desakralizacja miejsc kultury i miejsc pochówku - mówi jeden z protestujących Kaho'okahi Kanuha. Rodzimi Hawajczycy sprzeciwiają się budowie kolejnych teleskopów od lat 60. ubiegłego wieku, kiedy to lokalny uniwersytet postanowił zamienić Mauna Kea w najważniejszy na świecie punkt obserwacji astronomicznych. Walka o TMT trwała przez 7 lat. W końcu wydano zgodę na budowę urządzenia, jednak jego przeciwnicy się nie poddają. Skoro rząd stanowy zezwolił na budowę, mieszkańcy wnieśli sprawę do sądu. Jeszcze w bieżącym miesiącu rozpocznie się rozprawa przez Sądem Najwyższym Hawajów. Na budowę TMT zgodzono się, pod warunkiem, że nie będzie miała ona "znaczącego i negatywnego" wpływu na naturalne i kulturowe dziedzictwo Hawajów. Protestujący uważają, że kolejny teleskop negatywnie wpłynie na środowisko naturalne oraz na ich praktyki religijne. Jesteśmy za postępem naukowym. Ale to, co dzieje się tutaj oznacza zniszczenie naszego świętego miejsca oraz wyjątkowego ekosystemu, jaki nie występuje nigdzie indziej - mówi Kealoha Pisciotta. Z kolei zwolennicy budowy na Mauna Kea stwierdzają, że prawa dotyczące ochrony przyrody nie zabraniają każdego rodzaju inwestycji, służą upewnieniu się, że teren będzie używany "właściwie" i tak się właśnie dzieje. Gubernator Hawajów David Ige, chcąc połączyć sprzeczne interesy, poprosił w maju University of Hawaii, który formalnie zarządza szczytem, by do czasu uruchomienia TMT 25% istniejących teleskopów zaprzestało pracy. Gubernator proponuje też, by na Mauna Kea nie budowano już więcej teleskopów. Operatorzy TMT będą również płacili stanowi milion dolarów rocznie. Obecnie używane teleskopy nie wnoszą opłat. Jednak przeciwników to nie zadowala. Zauważają, że TMT powstaje na nowym miejscu, a nie w miejsce któregoś z dotychczasowych urządzeń. Protestujący mają też pretensje do gubernatora, który w lipcu wydał zakaz obozowania na wulkanie. Polityk twierdzi, że uczynił to ze względów bezpieczeństwa. Zdaniem protestujących jest to pretekst, by ich uciszyć. « powrót do artykułu
  5. Kosmetyki zawierają duże ilości mikrodrobin tworzyw sztucznych. Mają one tak małą średnicę, że nie są najprawdopodobniej wychwytywane przez oczyszczalnie ścieków i trafiają do rzek, mórz i oceanów. Martwi to biologów, którzy zwracają uwagę na szkodliwość tego zjawiska dla mieszkańców wód. Jak wyjaśnia zespół Imogen Napper, doktorantki z Uniwersytetu w Plymouth, mikrocząstki pełnią funkcję czynników ścierających i substancji wypełniających. Autorzy raportu z pisma Marine Pollution Bulletin szacują, że sama tylko Wielka Brytania wprowadza rocznie z kosmetyków do morza aż 80 ton mikroplastiku. W miarę postępów studium byłam zszokowana, widząc, jaka ilość mikrogranulek tworzyw sztucznych występuje w kosmetykach codziennego użytku. Obecnie na rynku brytyjskim mamy 80 peelingów do twarzy z polimerami, jednak pewne firmy wyraziły wolę stopniowego wycofania ich ze swoich produktów. W międzyczasie konsument może niewiele zrobić, by zapobiec tego typu skażeniu. Mikrocząstki polimerów (najczęściej polietylenu) zastąpiły naturalne odpowiedniki, np. mielone łupiny orzechów i kryształki soli, w kosmetykach do złuszczania martwego naskórka. Znajdują się też w mydłach, paście do zębów, piance do golenia czy szamponach. Naukowcy biją na alarm, że ilość plastikowych odpadów w wodach morskich rośnie. Ok. 700 gatunków organizmów morskich styka się w środowisku naturalnym z odpadami, przy czym śmiecie polimerowe odpowiadają za ponad 90% takich spotkań. Do eksperymentu Brytyjczycy wybrali marki peelingów do twarzy, w których składzie wymieniano polimery. Preparaty poddawano filtracji próżniowej, uzyskując w ten sposób mikrogranulki. Badanie pod mikroskopem elektronowym wykazało, że w 150 ml produktu znajduje się od 137 tys. do 2,8 mln mikrodrobinek. Oznacza to, że podczas jednej aplikacji kosmetyku może się uwolnić niemal 100 tys. mikrogranulek. Istnieją uzasadnione obawy co do kumulowania mikroplastiku w środowisku. Nasze wcześniejsze badania wykazały, że mikroplastik może być zjadany przez ryby i skorupiaki. Dysponujemy też dowodami ze studiów laboratoryjnych, świadczącymi o jego negatywnym wpływie na organizmy morskie - podsumowuje prof. Richard Thompson. « powrót do artykułu
  6. Erozja kojarzy się z dość powolnym procesem, jednak nie zawsze tak musi być. We wrześniu 2013 roku nad łańcuchem górskim Front Range w Kolorado przeszła burza, która spowodowała wielkie powodzie. Teraz naukowcy z University of Colorado w Boulder zauważyli, że powodzie te błyskawicznie doprowadziły do erozji materiału, który gromadził się nawet przez ostatnie 1000 lat. Naukowcy stwierdzili na łamach pisma Geology, iż tzw. burze stulecia mogą gwałtownie przyspieszać erozję. W Kanionie Boulder podobnych obszarach większość materiału osadowego przemieszcza się w dół właśnie podczas takich rzadkich, ograniczonych terytorialnie wydarzeń. Burza z 2013 roku dała nam wyjątkową okazję do obserwowania przemieszczania się osadów - powiedziała Susanne Anderson z Institute for Alpine and Arctic Research. Długoterminowa erozja na tych obszarach wynosi około 0,2 cala na sto lat, czyli rocznie mniej niż grubość ludzkiego włosa. Wielka burza poruszyła tyle osadów, że mogliśmy dokonać bezpośrednich pomiarów, mówi Anderson. Podczas burzy w ciągu 5 dni spadło 178-452 milimetrów deszczu. Takie opady zwykle notuje się w ciągu całego roku. Gwałtowny przybór wody spowodował ponad 1100 osunięć ziemi i powódź na każdej okolicznej rzece. Naukowcy przeanalizowali 120 osunięć różniej wielkości, od małych, gdy przemieściło się zaledwie 10 metrów sześciennych materiału, po duże z przemieszczeniem 21 000 metrów sześciennych. Prędkość przemieszczania dochodziła do 10 metrów na sekundę. To bardzo destrukcyjne zjawisko, gdyż zdarza się nagle i nie można go przewidzieć, stwierdzają naukowcy. Z pomiarów berylu-10, izotopu powstającego wskutek interakcji promieniowania kosmicznego z kwarcem, wiemy, jakie jest normalne tempo erozji. Teraz też wiemy, że tak gwałtowne zjawiska, jak opisywane powyżej, zdarzają się bardzo rzadko, dodaje Anderson. « powrót do artykułu
  7. Jeśli pewne grupy bakterii mikrobiomu jelit zaczynają się nagle namnażać, uszkadzają tkankę przewodu pokarmowego i powodują stan zapalny. Naukowcy z Uniwersytetu w Zurychu odkryli, że w przypadku pałeczek okrężnicy (Escherichia coli) przyczyną jest zwiększenie dostępności cukru - kwasu sialowego. W normalnym stanie E. coli stanowią ok. 0,1% mikroflory jelit. Gdy jest ich dużo, wywołują biegunkę i poważny stan zapalny. Szwajcarzy ustalili, że "nadprodukcja" pałeczek okrężnicy jest wynikiem pojawienia się większych ilości kwasu sialowego. Cukier ten wchodzi w skład glikoprotein komórek nabłonka. By zyskać do niego dostęp, E. coli muszą jednak korzystać z pomocy innych bakterii. Prof. Thierry Hennet z Instytutu Fizjologii wyjaśnia, że do stanu zapalnego wywoływanego przez E. coli prowadzi cały ciąg zdarzeń. Najpierw uszkodzenie błony śluzowej jelit powoduje zwiększone namnażanie nieszkodliwych bakterii, które wytwarzają sialidazę (enzym niewytwarzany przez E. coli, który jest potrzebny do rozłożenia kwasu sialowego). W takich warunkach pałeczki świetnie się namnażają. Uczeni stwierdzili, że przyjmowanie inhibotorów sialidazy zapobiega namnażaniu pałeczek okrężnicy i usuwa objawy choroby. Co ciekawe, inhibitory sialidazy wykorzystano już do walki z wirusami grypy. Pochodne znanych leków przeciwgrypowych, takich jak Tamiflu [oseltamiwir] czy Relenza [zanamiwir], można zatem zastosować w przypadku zapalnych chorób jelitowych [...]. « powrót do artykułu
  8. Pierwszymi autonomicznymi pojazdami, jakie trafią na amerykańskie autostrady nie będą pojazdy Google'a czy Delphi, a samochody ciężarowe. Pod koniec bieżącego roku na drogach Florydy pojawią się specjalnie przystosowane ciężarówki. Pojazdy zostaną wyposązone w specjalne pochłaniacze energii przodu i z tyłu, światła i systemy GPS. Pojazdy będą w stanie podążać za pierwszym samochodem kierowanym przez człowieka, naśladując jego manewry i prędkość. Pojazdy będą wykorzystywane podczas robót drogowych, a ich specjalne oznakowanie będzie ostrzegało innych kierowców o prowadzonych pracach. Robotnicy pracujący przy drogach są narażeni na szczególne niebezpieczeństwo. Dlatego też w USA zabezpieczają ich samochody ciężarowe z pochłaniaczami energii. Nieuważny kierowca wpadnie na taki samochód, a nie na robotników. System się sprawdził i wiadomo, że ratuje życie pracujących. Jednak na duże ryzyko są narażeni kierowcy takich ciężarówek. "Jeśli będziemy mogli pozbyć się kierowcy, będzie to olbrzymi sukces" - mówi Robert Roy z firmy Royal Truck & Equipment, która produkuje autonomiczne ciężarówki. W USA ciężarówki zabezpieczające roboty drogowe są stosowane od 30 lat. Najnowsze badania opublikowane w Journal of the Transportation Research Board wykazały, że dzięki nim liczba ofiar śmiertelnych spowodowanych najechaniem pojazdu od tyłu spadła o niemal 50%. "Autonomiczne samochody są postrzegane jako przyszłość transportu, a ta technologia może być pierwszą skomercjalizowaną" - stwierdził Gerald Ullman z Texas A&M University. Wspomniane ciężarówki, z których 2 zadebiutują wkrótce na autostradach Florydy, są rozwijane we współpracy z firmą Micro Systems, która produkuje bezzałogowe pojazdy na potrzeby wojska. « powrót do artykułu
  9. Otyłość to czynnik ryzyka i gorsze rokowania raka piersi, ale dotąd nie do końca wiedziano dlaczego. Autorzy najnowszego badania z pisma Science Translational Medicine stwierdzili jednak, że otyłość zmienia konsystencję tkanki piersi w taki sposób, że przypomina ona guzy. Badania na myszach i kobietach pokazują, że otyłość usztywnia macierz pozakomórkową (ang. extracellular matrix, ECM) wokół komórek tłuszczowych piersi, stwarzając dobre warunki do rozwoju guza. Naukowcy z Uniwersytetu Cornella przekonują, że chcąc wykryć gęstszą ECM, radiolodzy powinni rozważyć zastosowanie podczas mammografii metod obrazowania o większej rozdzielczości. Ważne też, by zachować ostrożność, przeszczepiając w czasie operacji plastycznych czy rekonstrukcyjnych piersi komórki zrębu izolowane z tkanki tłuszczowej otyłych kobiet, ponieważ może to zwiększać ryzyko wznowy. Wszyscy wiemy, że otyłość jest zła. Zmienia się metabolizm i poziom hormonów, dlatego analizując związki z rakiem piersi, badacze niemal wyłącznie koncentrują się zmianach biochemicznych. Nasze ustalenia pokazują jednak, że istotne są również zmiany biofizyczne - podkreśla prof. Claudia Fischbach. W porównaniu z tkanką tłuszczową kobiet z prawidłową wagą, tkanka tłuszczowa kobiet otyłych zawiera więcej miofibroblastów, które występują licznie w czasie gojenia się rany, a także w bliznach łącznotkankowych. Wszystkie komórki wydzielają związki tworzące ECM, remodelują macierz i się z nią wiążą, ale tworząc ECM, miofibroblasty gromadzą się (jest to konieczne dla zamknięcia rany), co prowadzi do usztywnienia tkanki. Wskutek większej liczby miofibroblastów dochodzi do bliznowacenia i sztywnienia bez jakichkolwiek urazów macierzy pozakomórkowej. Co ważne, guzy także werbują więcej miofibroblastów, niż występuje w zdrowej tkance, przez co ECM staje się sztywniejsza. « powrót do artykułu
  10. Należąca do amerykańskiego Departamentu Energii ARPA-E (Advanced Research Projects Agency-Energy) ogłosila wyniki drugiego projektu finansowania technologii skoncentrowanej fotowoltaiki. W ramach programu Micro-scale Optimized Solar-cell Arrays with Integrated Concentration (MOSAIC) pieniądze otrzyma 11 projektów zaprezentowanych przez 10 organizacji, w tym MIT, Xerox PARC czy Uniwersytet Texas A&M. Skoncentrowana fotowoltaika (CPV) wykorzystuje soczewki i lustra do skoncentrowania promieniowania słonecznego. To z kolei ma pozwolić na olbrzymi wzrost efektywności systemu pozyskiwania energii słonecznej, obniżenie kosztów oraz zmniejszenie powierzchni urządzeń. W latach 2005-2008 miał miejsce szybki rozwój technologii fotowoltaicznych. Pojawiły się firmy, które za rządowe i prywatne pieniądze rozwijały CPV. Jednak gdy na rynku pojawili się tani chińscy producenci tradycyjnych ogniw fotowoltaicznych, firmy zajmujące się CPV zbankrutowały. Obecnie technologia taka jest zbyt kosztowna, by mogła konkurować z tradycyjną fotowoltaiką. Efektywność konwencjonalnej fotowoltaiki (PV) rośnie, a koszty szybko spadają. Generalnie jednak koszt produkcji energii ze Słońca jest wciąż wyższy niż koszt produkcji energii ze źródeł kopalnych. Sytuację może szybko zmienić rozwój CPV, o ile bowiem efektywność PV wynosi obecnie poniżej 20%, to CPV przekracza 30% i jest sporo miejca na udoskonalenia. Program MOSAIC tym różni się od innych podobnych projektów, że tym razem założono, iż macierze do koncentracji promieniowania będą umieszczone na tradycyjnych płaskich panelach. Ponadto twórcy obecnych technologii CPV starają się rozwiązać jeden z największych problemów tej technologii. Dotychczas bowiem dobrze działała ona tylko na obszarach wysokiej irradiancji słonecznej, np. na pustyniach amerykańskiego Południa. Ponadto wymagała kosztownych mechanizmów śledzących ruch naszej gwiazdy i ustawiających panele na wprost Słońca. Naukowcy chcą obecnie pokonać te ograniczenia. Na przykład zespół z Caltechu (California Institute of Technology) twierdzi, że rozwija technologię, dzięki której CPV osiąga efektywność ponad 30%, nie wymaga urządzeń śledzących i może być instalowana w miejscach o mniejszej niż idealna irradiancji. « powrót do artykułu
  11. Pierworodne córki częściej mają nadwagę lub są otyłe niż ich młodsze siostry. Wyniki tych badań przypominają rezultaty podobnych studiów, dotyczących wpływu kolejności urodzeń u mężczyzn. Obserwacja ta sprawiła, że naukowcy zaczęli się zastanawiać, czy zmniejszająca się obecnie wielkość rodziny nie przyczynia się do wzrostu wskaźnika masy ciała (BMI) dorosłych na całym świecie. Akademicy z zespołu Wayne'a S. Cutfielda wykorzystali dane ze Szwedzkiego Narodowego Rejestru Urodzeń, prowadzonego od 1973 r. Zawiera on informacje dot. 99% porodów we Szwecji, poczynając od pierwszej wizyty prenatalnej. Autorzy publikacji z Journal of Epidemiology & Community Health skupili się na okresie między 1991 a 2009 r., wybierając kobiety, które będąc w pierwszej ciąży, miały co najmniej 18 lat i których matki w momencie ich urodzenia również miały przynajmniej tyle lat. Ze studium wykluczono bliźnięta. Na pierwszej wizycie prenatalnej (w ok. 10.-12. tygodniu ciąży) przeprowadzano ważenie i mierzenie, zbierano też dane dot. obecnego stanu zdrowia, stylu życia oraz rodzinnej historii chorób. Ogółem między 1973 a 1988 r. urodziło się 303.301 dziewczynek, które same urodziły między 1991 a 2009 r.; 206.510 z nich to pierwsze lub drugie córki w rodzinie. Kompletem danych dysponowano tylko dla 13.406 par sióstr. Badacze wybrali siostry, by móc uwzględnić wpływ wspólnych genów i środowiska na wczesnych etapach życia. Okazało się, że po urodzeniu pierworodne córki były nieco lżejsze od drugich w kolejności urodzeń sióstr, ale będąc dorosłymi kobietami, miały w pierwszym trymestrze ciąży nieco wyższe (o 2,4%) BMI. Akademicy stwierdzili także, że częściej miały nadwagę (29%) i były otyłe (40%). Były też nieco wyższe (1,2 mm). O ile liczba dzieci w rodzinie nie wiązała się ani z BMI, ani z prawdopodobieństwem nadwagi/otyłości, o tyle większa liczba rodzeństwa wiązała się z niższym wzrostem i mniejszym prawdopodobieństwem bycia wysokim. Zespół sądzi, że zjawisko to da się przypisać hipotezie rozcieńczenia zasobów. Choć studium miało charakter obserwacyjny i objęło tylko młode kobiety, przez co nie można wyciągać wniosków nt. zależności przyczynowo-skutkowych, wyniki przypominają rezultaty uzyskane dla pierworodnych dorosłych mężczyzn. Stanowią one również poparcie dla wcześniej zebranych dowodów, że w późniejszym życiu pierworodni są bardziej zagrożeni problemami zdrowotnymi, w tym cukrzycą czy nadciśnieniem. Na razie trudno jednak powiedzieć, jaki czynnik (bądź czynniki) pełni tu funkcję wyzwalacza. « powrót do artykułu
  12. Eksperci z należącego do IBM-a X-Force ostrzegają, że korporacje mogą stać się kolejnym celem ataków przeprowadzanych za pomocą oprogramowania typu ransomware. Dotychczas przestępcy atakowali głównie osoby indywidualne. Po zainfekowaniu szkodliwe oprogramowanie blokowało komputer, a przestępcy domagali się niewielkiej opłaty w zamian za jego odblokowanie. Odkryliśmy, że obecnie ransomware jest znacznie bardizej zaawansowane. Pojawiły się takie programy jak CryptoLocker czy Cryptowall. Widzimy też, że coraz więcej ludzi kupuje tego typu oprogramowanie na czarnorynkowych forach. Takie programy są łatwe w obsłudze, nawet początkujący może za ich pomocą dokonywać ataku - mówi John Kuhn, badacz IBM-a. Obawiam się, że takie ataki zaczną być stosowane przeciwko korporacjom, dodaje. Wielkie firmy to potencjalnie łakomy kąsek. Zablokowanie im możliwości pracy oznacza kolosalne straty, zatem potencjalny napastnik będzie mógł domagać się sporych sum za odblokowanie komputerów. Analitycy obserwują też rosnącą liczbę ataków na przedsiębiorstwa. Tylko w ubiegłym kwartale cyberprzestępcy użyli aplikacji sieciowych do przeprowadzenia ponad 300 000 ataków na firmy informatyczne i telekomunikacyjne oraz 250 000 ataków na przedsiębiorstwa produkcyjne. Większość z tych ataków stanowiły próby kradzieży własności intelektualnej. Ataki prowadzono za pomocą sieci Tor, trudno więc wyśledzić ich źródło, jednak najwięcej takich zdarzeń pochodziło prawdopodobnie z USA, Holandii i Rumunii. « powrót do artykułu
  13. Zdaniem NASA najnowsze dane wskazują, że w ciągu najbliższych 100-200 lat nie unikniemy podniesienia się poziomu oceanów o co najmniej 1 metr. Naukowcy nie wiedzą jedynie, jak szybko się to stanie, nie są bowiem przewidzieć, jak szybko będą topiły się lody na biegunach. Jednak dane satelitarne z ostatnich lat wskazują, że topnienie lodu na biegunach jest szybsze niż sądzono. Biorąc pod uwagę naszą wiedzę na temat zwiększania się poziomu oceanów wraz ze wzrostem temperatury oraz o tym, w jaki sposób woda z lądolodów przyczynia się do tego wzrostu, jesteśmy pewni, że czeka nas zwiększenie się poziomu oceanów o co najmniej metr, a prawdopodobnie jeszcze więcej - mówi Steve Nerem z University of Colorado w Boulder, który stoi na czele zespołu ekspertów z NASA. Nie wiemy, czy wzrost ten wydarzy się w ciągu wieku czy potrwa to nieco dłużej, dodaje. Ostatnie przewidywania IPCC z 2013 roku mówią, że do końca wieku poziom oceanów wzrośnie od 30 centymetrów do 1 metra. Nerem uważa, że najnowsze dane satelitarne wskazują, iż będzie to bliżej wyższej z tych wartości. Naukowcy przypominają, że w ciągu ostatniej dekady Grenlandia traciła rocznie średnio 303 miliardy ton lodu. Na Antarktydzie średnia roczna strata wynosi 118 miliardów ton. Zagadką pozostaje natomiast, co się stanie, gdy dojdzie załamania całego lądolodu. Naukowcy nigdy nie obserwowali takiego zjawiska, zatem nie potrafią ocenić, jak gwałtowny byłby wówczas wzrost poziomu oceanów. Od 1992 roku średni poziom oceanów wzrósł o 7,6 centymetra. W niektórych miejscach zwiększył się on aż o ponad 23 centymetry. Z badań paleoklimatycznych wiemy, że jeśli załamuje się lądolód, to możliwy jest wzrost poziomu oceanów nawet o trzy metry w ciągu 100-200 lat - przypomina Tom Wagner z NASA. Widzimy, że lądolód ulega osłabieniu, ale musimy go lepiej zrozumieć, zanim ogłosimy, że rozpoczyna się epoka gwałtownego wzrostu poziomu oceanów, dodaje. « powrót do artykułu
  14. Porównanie dymu ze spalania kadzideł i papierosów dało zaskakujące rezultaty. Wyniki uzyskane przez Chińczyków opublikowano właśnie w piśmie Environmental Chemistry Letters. Zespół Ronga Zhou z Uniwersytetu Technologicznego Południowych Chin zainteresował się zdrowotnym wpływem kadzideł, bo pali się je w wielu domach i większości kaplic w Azji. W czasie spalania uwalniają się m.in. cząstki stałe, które trafiają do płuc i wywołują tam reakcję zapalną. Choć powiązano je z rozwojem nowotworów płuc, białaczką wieku dziecięcego i guzami mózgu, dotąd przeprowadzono niewiele badań nad kadzidłami jako źródłami zanieczyszczenia powietrza. W czasie eksperymentów Chińczycy wykorzystali dwa rodzaje kadzideł (oba zawierały agar - żywiczne drewno drzew z rodzaju Aquilaria - i drzewo sandałowe). Badano ich wpływ na szczepy bakterii z rodzaju Salmonella i komórki jajników chomików chińskich. Okazało się, że dym działał mutagennie. Był też bardziej cyto- i genotoksyczny niż dym papierosowy. To istotne, gdyż mutageny, a także geno- i cytotoksyny powiązano z rozwojem nowotworów. Dym z próbkowanych kadzideł w 99% składał się z ultradrobnych i drobnych cząstek, dlatego prawdopodobnie niekorzystnie wpływałby na zdrowie. W sumie 4 próbki dymu zawierały aż 64 związki. Choć niektóre te substancje są tylko drażniące albo lekko szkodliwe (hipotoksyczne), w przypadku składników dwóch próbek wiadomo, że są wysoce toksyczne. « powrót do artykułu
  15. Naukowcy ze Szkoły Zdrowia Publicznego Mailmana Uniwersytetu Columbii odkryli u fok nowy wirus, najbliższego znanego krewnego ludzkiego wirusa zapalenia wątroby typu A (HAV). Nasze ustalenia pokazują, że tzw. hepatowirusy nie są w rzeczywistości ograniczone do naczelnych i sugerują, że u dzikich zwierząt może ich występować o wiele więcej - przekonuje prof. Simon Anthony. Amerykanie podkreślają, że HAV i nowy wirus mają wspólnego przodka. Rodzi się więc pytanie, czy tak jak wiele innych wirusów obecnie przystosowanych do zarażania ludzi, HAV również pojawił się u zwierząt. Naukowcy odkryli nowy wirus, badając szczep ptasiej grypy, który w 2011 r. zabił u wybrzeży Nowej Anglii ponad 150 fok pospolitych. By ustalić, jakie wirusy mogą współwystępować z grypą, zespół przeprowadził głębokie sekwencjonowanie wszystkich wirusów występujących u 3 osobników. Tak właśnie natrafiono na fopiwirus. Dodatkowe badania przeprowadzone na kolejnych zwierzętach z Nowej Anglii - 29 fokach pospolitych, 6 lodofokach grenlandzkich i 2 szarytkach morskich - wykazały obecność fopiwirusa u kolejnych 7 ssaków. Amerykanie uważają, że wirus jest dość pospolity u fok i jak dotąd nie ma dowodów, by był dla nich szkodliwy. Autorzy publikacji z pisma mBio zaznaczają jednak, że trzeba przeprowadzić badania na dorosłych fokach, bo jeśli fopiwirus działa jak HAV, może powodować chorobę wyłącznie u dorosłych zwierząt. Nie wiadomo, czy wspólny przodek fopiwirusa i HAV przeniósł się z ludzi na foki, na odwrót czy w grę wchodzi 3., na razie niezidentyfikowany, gospodarz. Różne czynniki, w tym fakt, że fopiwirus zidentyfikowano u kilku gatunków fok, świadczą jednak o tym, że wirus występuje u nich od dość dawna. Naukowcy chcą zbadać gatunki wchodzące w bliski kontakt z fokami i w ten sposób sprawdzić, czy istnieją inne dzikie rezerwuary fopiwirusa. Na padlinie fok regularnie żerują kojoty, dlatego interesująco byłoby je pod tym kątem zbadać - opowiada Katie Pugliares z Akwarium Nowej Anglii w Bostonie. Kolejnym projektem mogłoby być badanie ludzi jedzących focze mięso. « powrót do artykułu
  16. W odróżnieniu od diety obfitującej w naturalne źródła kwasów omega-3 - łososia, tuńczyka czy halibuta - suplementy z kwasami nie spowalniają spadku zdolności poznawczych u seniorów. Dr Emily Chew z Narodowego Instytutu Oka (National Eye Institute, NEI) prowadzi Age-Related Eye Disease Study (AREDS), w ramach którego naukowcy próbują ocenić, jaka kombinacja suplementów spowalnia związane z wiekiem zwyrodnienie plamki żółtej (ang. Age-related Macular Degeneration, AMD). Studium wykazało, że codzienne wysokie dawki określonych przeciwutleniaczy i minerałów (tzw. formuła AREDS) spowalniają rozwój zaawansowanego AMD. Podczas większego badania AREDS2 sprawdzano, co wyniknie z dodania do AREDS kwasów omega-3. Nie było żadnej różnicy. Tymczasem gdy wcześniej z ludźmi prowadzono wywiady odnośnie do zwyczajów dietetycznych, okazywało się, że regularne spożycie ryb wiązało się z niższymi odsetkami AMD, chorób sercowo-naczyniowych i być może demencji. O tym, że łykanie tabletek może nie być tym samym, co jedzenie ryb, świadczyły już wyniki dużego studium z 2011 r., które pokazało, że suplementy z kwasami omega-3 nie poprawiały stanu zdrowia mózgu starszych pacjentów z istniejącą wcześniej chorobą serca. Przy okazji AREDS2 Chew i inni zyskali niepowtarzalną okazję, by zbadać wpływ omega-3 na funkcjonowanie poznawcze. Wszyscy pacjenci mieli wczesne lub umiarkowane AMD. Średnia wieku wynosiła 72 lata, a 58% próby stanowiły kobiety. Wylosowano ich do 4 grup: 1) placebo, 2) kwasów omega-3 (tabletka zawierała 350 mg kwasu dokozaheksaenowego DHA i 650 mg kwasu eikozapentaenowego EPA), 3) luteiny i zeaksantyny (ksantofili występujących w zielonych warzywach liściastych) oraz 4) kwasów omega-3 i luteiny/zeaksantyny. Ponieważ wszystkim ochotnikom groziło pogorszenie choroby, nadal proponowano im oryginalną lub zmodyfikowana wersję formuły AREDS (bez omega-3 lub luteiny/zeaksantyny). W punkcie wyjścia 5-letniego studium i później co 2 lata badani przechodzili serię testów poznawczych, które pozwalały m.in. ocenić przypominanie bezpośrednie i odroczone, uwagę czy prędkość przetwarzania informacji. Ponieważ z biegiem lat wyniki osiągane przez wszystkie 4 grupy spadały w podobnym stopniu, oznacza to, że nie sprawdziła się żadna z zaproponowanych kombinacji suplementów. Dane z AREDS2 wspomagają nasze wysiłki w kierunku zrozumienia relacji łączących składniki diety oraz chorobę Alzheimera i pogorszenie formy poznawczej. Niewykluczone, na przykład, że znaczenie ma czasowanie lub spożycie składników odżywczych w ramach określonych wzorców dietetycznych. Potrzeba więcej badań, by stwierdzić, czy wzorce dietetyczne albo wdrażanie suplementacji na wcześniejszych etapach alzheimera w ogóle cokolwiek zmieniają - podsumowuje dr Lenore Launer. « powrót do artykułu
  17. Kurz ujawnia, kto mieszka w danym domu. Wyższa proporcja męskich domowników oznacza duże ilości skóry i bakterii pochodzących z jelita grubego, zaś w domach zdominowanych przez kobiety w kurzu znajduje się więcej bakterii z pochwy. Studium opublikowane w piśmie Proceedings of the Royal Society B to największe jak dotąd badanie mikroorganizmów z kurzu domowego. Do przeanalizowania próbek kurzu z ok. 1200 domów z USA zespół Noah Fierera z Uniwersytetu Colorado w Boulder zastosował sekwencjonowanie DNA i obrazowanie. W zbieraniu materiałów do badań pomagali ochotnicy. Amerykanie ustalili, że znajdowane w kurzu grzyby pochodzą w większości przypadków z zewnątrz (położenie geograficzne gospodarstwa pozwalało w dużym stopniu przewidzieć, jakie grzyby zostaną znalezione w zebranym z niego kurzu). Dla odmiany na skład flory bakteryjnej kurzu wpływają domownicy: ludzie, zwierzęta domowe, a nawet owady. Naukowcy podejrzewają, że powodem, dla którego mężczyźni zrzucają więcej skórnych bakterii z rodzajów Corynebacterium (maczugowców) i Dermabacter oraz zamieszkujących jelito grube Gram-dodatnich Roseburia, są rozmiary ciała, relatywna częstość występowania tych mikroorganizmów, a także praktyki higieniczne. Fakt, że w domach, gdzie przeważają kobiety, występują bakterie z rodzaju Lactobacillus, oznacza, że ubrania nie do końca powstrzymują rozprzestrzenianie się bakterii z naszych ciał. Uważa się, że bakterie z tego rodzaju chronią przed astmą i alergiami, ale potrzeba dalszych badań, by to potwierdzić i sprawdzić, jak różne bakterie z kurzu oddziałują na nasze zdrowie. Zwierzęta (psy i koty) do tego stopnia wpływały na społeczności bakteryjne z kurzu, że bazując na samych bakteriach, naukowcy mogli z 92-proc. trafnością przewidzieć, czy w danym gospodarstwie mieszkają jakieś czworonogi, czy nie. « powrót do artykułu
  18. Już po raz drugi w ostatnim czasie krytyczna dopiero co załatana luka w Internet Explorerze jest atakowana przez cyberprzestępców. W ubiegłym tygodniu Microsoft wydał pilną poprawkę dla dziury typu zero-day, która była już atakowana przez hakerów. Tym razem przestępcy atakują dziurę, którą załatano przed zaledwie dwoma tygodniami. Do ataku dochodzi, gdy użytkownik korzystający z niezałatanej wersji Internet Explorera odwiedzi zainfekowaną witrynę. Obecny na niej kod przekierowuje połączenie do mechanizmu zarażającego koniem trojańskim. Trojan daje przestępcom dostęp do komputera ofiar i pozwala na kradzież wszelkich danych. Możliwe jest również zarażenie komputera przez załącznik w poczcie. Obecnie ataki są kierowane głównie przeciwko Japończykom. « powrót do artykułu
  19. Naukowcy z Uniwersytetu w Bayeruth i innych uczelni we współpracy z kolegami z Niemieckiego Synchrotronu Elektronowego (DESY) pracowali z najwyższym ciśnieniem wytworzonym kiedykolwiek przez człowieka. Uczeni wykorzystali ciśnienie 770 gigapaskali (GPa) podczas badań właściwości osmu. To ponaddwukrotnie więcej niż ciśnienie w jądrze Ziemi i o około 130 GPa więcej niż dotychczasowy rekord, ustanowiony zresztą przez ten sam zespół. Najbardziej zadziwiający był fakt, że osm nawet poddany tak wysokiemu ciśnieniu nie zmienił swojej struktury krystalicznej. Zauważono za to inne interesujące zjawisko. Elektrony niewalencyjne atomów zostały przysunięte tak blisko siebie, że zaczęły wchodzić w interakcje. Osm to wyjątkowy pierwiastek. Przy ciśnieniu atmosferycznym na największą gęstość ze wszystkich pierwiastków, jedną z najwyższych energii kohezji, temperatur topnienia i bardzo małą ściśliwość. Jest niemal tak nieściśliwy jak diament. Dzięki swoim wyjątkowym właściwościom osm stosowany jest tam, gdzie wymagana jest np. wysoka odporność na ścieranie. Wiadomo, że wysokie ciśnienie znacząco zmienia właściwości pierwiastków. Pod wpływem wysokiego ciśnienia metale takie jak sód stają się przezroczystymi izolatorami, gazy jak tlen stają się ciałami stałymi i przewodnikami elektrycznymi, a nawet nadprzewodnikami - wyjaśnia Natalia Dubrovinskaia z Uniwersyteu w Bayeruth. Spodziewaliśmy się, że - podobnie jak każdy inny materiał - osm zmieni swoją strukturę krystaliczną pod wpływem wysokiego ciśnienia, dodaje uczona. Wspólnie z Leonidem Dubrovinskym stworzyła ona urządzenie do generowania wysokiego ciśnienia. Składało się ono z diamentowych mikrokowadełek o średnicy 10-20 mikrometrów. Dzięki temu, że połączono je razem, udało się wzmocnić całość i osiągnąć ciśnienie rzędu 770 GPa w temperaturze pokojowej. Ściśnięty pomiędzy mikrokowadełkami osm badano za pomocą promieniowania Roentgenowskiego z synchrotronu. Badania wykazały, że struktura krystaliczna osmu nie uległa zmianie. Pod wpływem ciśnienia objętość badanej próbka ulegała zmniejszeniu. Zwykle zmiany takie są spowodowany zmianami konfiguracji na powłokach walencyjnych. Jednak w przypadku osmu było inaczej. Obserwowane anomalie strukturalne były wynikiem interakcji elektronów niewalencyjnych, co potwierdzało teoretyczne obliczenia. Ten eksperyment dowodzi, że niezwykle wysokie ciśnienie może wymusić interakcje pomiędzy elektronami niewalencyjnymi. To otwiera nowe ekscytujące możliwości i daje nadzieję na znalezienie nowych stanów materii, wyjaśnia uczona. Powyższe badania pozwolą m.in. na symulowanie zjawisk zachodzących we wnętrzach wielkich planet pozasłonecznych. « powrót do artykułu
  20. Już jeden zastrzyk z regenerującego peptydu TP508, podany dobę po potencjalnie śmiertelnej ekspozycji na promieniowanie jonizujące, znacząco zwiększył przeżywalność myszy. Co ważne, badany lek przeciwdziałał zespołowi żołądkowo-jelitowemu ostrej choroby popromiennej (ang. Gastro-Intestinal Syndrome, GIS). Promieniowanie niszczy nabłonek jelitowy, zmniejszając zdolność organizmu do wchłaniania wody. Wiąże się to z zaburzeniami równowagi elektrolitowej. Uszkodzenie integralności międzykomórkowej i zaburzenia produkcji śluzu związane ze spadkiem liczby komórek kubkowych prowadzą z kolei do zaniku bariery przewodu pokarmowego, która chroni przed przenikaniem do krążenia zarówno bakterii jelitowych, jak i ich toksycznych produktów. Łącznie prowadzi to do sepsy i wstrząsu, a ostatecznie zgonu. Popromienne uszkodzenie dotyczy komórek krypt (przez dużą aktywność proliferacyjną nabłonek jelita jest szczególnie wrażliwy na uszkodzenia wywołane przez promieniowanie jonizujące). Ponieważ popromienne uszkodzenie jelita odgrywa tak ważną rolę w prognozowaniu, jak dobrze dana osoba poradzi sobie z rekonwalescencją po ekspozycji całego ciała [Whole Body Exposure, WBE], trzeba pracować nad lekami zapobiegającymi GIS - zaznacza prof. Darrell Carney z University of Texas Medical Branch w Galveston. TP508 opracowano do stymulacji naprawy skóry, kości i mięśni. Wcześniej wykazano, że rozpoczyna on naprawę tkanki, stymulując prawidłowy przepływ krwi, zmniejszając stan zapalny i ograniczając śmierć komórkową. W testach klinicznych stwierdzono, że usprawnia gojenie owrzodzenia w przebiegu stopy cukrzycowej i złamań nadgarstka, nie wywołując przy tym skutków ubocznych. Najnowsze wyniki sugerują, że peptyd może być skutecznym środkiem, dostarczanym w ciągu 24 godz. od ekspozycji na promieniowanie jonizujące, by zwiększyć przeżywalność [...] i dać ofiarom czas na dotarcie do specjalistycznych ośrodków medycznych - podsumowuje Carla Kantara. « powrót do artykułu
  21. Grupa demaskatorów postanowiła pozwać amerykańskie służby specjalne oraz urzędy, oskarżając je o prześladowania i szpiegowanie. Thomas Drake, Diane Roark, Ed Loomis, J. Kirk Wiebe oraz William Binney wystąpili z prywatnym oskarżeniem przeciwko NSA, FBI, Departamentowi Sprawiedliwości, Michaelowi Haydenowi, Keithowi Alexandrowi, Chrisowi Inglisowi, Robertowi Muellerowi i innym. Wymienione na początku osoby skarżą się na sposób, w jaki były traktowane przez amerykańskie służby po tym, jak ujawniły nieprawidłowości w ich działaniach. Thomas Drake to były wysoki rangą pracownik NSA, weteran US Air Force i US Navy, który został oskarżony o niewłaściwe obchodzenie się z tajnymi dokumentami. Jego obrońcy twierdzą, że w rzeczywistości służby prześladują go za sprzeciw wobec prowadzonego przez NSA programowi Trailblazer Project. Diane Roark przez kilkanaście lat pracowała w Komitecie ds. Wywiadu Izby Reprezentantów. Wraz z Edem Loomisem (byłym kryptologiem NSA), J. Kirkiem Wiebe (byłym pracownikiem NSA) oraz Williamem Binneyem (byłym wysoko postawionym pracownikiem NSA) zwróciła się do Inspektora Generalnego Departamentu Obrony z wnioskiem o zbadanie celowości wydawania pieniędzy na Trailblazer Project. Wszystkie wymienione osoby miały liczne kłopoty w związku ze swoją działalnością. Dlatego też postanowiły pozwać nie tylko urzędy, ale konkretne osoby, takie jak byli dyrektorzy NSA Hayden i Alexander, były zastępca dyrektora NSA Inglis czy były dyrektor FBI Mueller. Wszyscy skarżący się pracowali przy narzędziu Thinthread. W pozwie czytamy, że Thinthread został uruchomiony, ale jedynie w celach demonstracyjnych. Udowodniono, że działa, ale nie zapadła oficjalna decyzja o jego zamówieniu. Pomimo tego, że wykazano, iż Thinthread spełnia swoje zadanie, NSA postanowiła zignorować to narzędzie jako kandydata do prowadzenia inwigilacji połączeń internetowych i telefonicznych, gdyż Thinthread był niedrogi i efektywny. Generał Michael Hayden podjął decyzję, że należy kupić z zewnątrz, a nie wewnętrznie rozwijać, narzędzie do gromadzenia danych. NSA zamiast skorzystać z własnego Thinthread, którego rozwój kosztował agencję 4 miliony dolarów, zakupiła platformę Trailblazer. Za program oraz jego przyszły rozwój przez kolejnych pięć lat zapłacono aż 4 miliardy dolarów. W końcu okazało się, że Trailblazer nie działa tak jak powinien i w 2008 roku NSA zrezygnowała z niego. Osoby, które teraz skarżą się sądowi, poinformowały o sprawie odpowiednie organa w Departamencie Obrony, zwracając uwagę na marnowanie pieniędzy podatnika i możliwą defraudację. Departament Obrony opracował krytyczny raport na temat programu. NSA postanowiła zaś ukarać niepokornych i zwróciła się do Departamentu Sprawiedliwości o ich ściganie, powołując się na niezwiązany ze sprawą wyciek inforomacji o Trailblazer do New York Times'a. Domy podejrzanych doświadczyły wielu nalotów dokonywanych przez FBI, a zdaniem skarżących się, naloty te miały charakter odwetowy, gdyż dokonywano ich wówczas, gdy było wiadomo, że to nie oni ujawnili dziennikarzom informacje. Co więcej, wnioski o przeszukania posiadały poważną wadę prawną, gdyż opierały się na nielegalnie zdobytych materiałach z podsłuchów. NSA kłamała też, że dokument, który Binney przekazał FBI był tajny, więc nie powinien trafić do nieuprawnionych osób. Poszkodowani twierdzą, że prowadzone przeciwko nim działania naruszają chroniącą demaskatorów Whisteblower Protection Act oraz Pierwszą, Czwartą i Piątą Poprawkę. « powrót do artykułu
  22. Wprowadzając resweratrol do krwi psów, naukowcy z Uniwersytetu Missouri zrobili pierwszy krok w kierunku zrozumienia wpływu polifenolu na układ odpornościowy. Jak podkreśla prof. Sandra Axiak-Bechtel z College'u Medycyny Weterynaryjnej, studium pokazuje, co resweratrol robi z układem immunologicznym psów, jednak zmiany te rodzą jeszcze więcej pytań. Odkryliśmy, że polifenol [...] jednocześnie pobudza go i hamuje. Jeśli lepiej zrozumiemy te zjawiska i nauczymy się je kontrolować, resweratrol może znaleźć zastosowanie w terapii nowotworów i innych chorób u psów i ludzi. W ramach studium resweratrol dodawano do psiej krwi i obserwowano, co się stanie potem. Okazało się, że pod jego wpływem stymulowane białe krwinki uwalniały więcej cytokin prozapalnych i mniej przeciwzapalnych, co świadczy o pobudzeniu układu odpornościowego. Z drugiej jednak strony Axiak-Bechtel, Rowena Woode i prof. Amy DeClue zaobserwowały spadek funkcji neutrofili, czyli komórek pełniących zasadniczą rolę w odpowiedzi odpornościowej przeciw bakteriom (działają one również na inne patogeny). Spadek funkcji neutrofili zwykle świadczy o utracie przez układ odpornościowy zdolności zwalczania najeźdźców takich jak bakterie. Połączenie tego zjawiska ze wzrostami cytokin zapalnych tworzy interesujący mieszany przekaz [...]. Nadal w pełni nie rozumiemy, jak można najlepiej wykorzystać to do zwalczania chorób. Kiedy nam się to uda, resweratrol może się stać cennym leczeniem uzupełniającym np. nowotworów. « powrót do artykułu
  23. Wykorzystując naturalnie występujące białka "składające" i chemicznie wyprodukowane polimery, zespół z Sandia National Laboratories uzyskał twory przypominające nerwy. Wystają z nich liczne włókna przeznaczone do zbierania bądź wysyłania sygnałów elektrycznych. Naukowcy mają nadzieję, że dzięki nim uda się stworzyć przyjaźniejsze interfejsy protez. Obecnie do penetrowania tkanki nerwowej stosowane są sztywne elektrody, które często wywołują stan zapalny. W przyszłości za pomocą polimerowej sieci można by jednak przedłużać biologiczny nerw i w ten sposób łączyć go z protezą. Prace Amerykanów rozpoczęły się od modyfikacji zachowania należących do rodziny białek motorycznych kinezyn. Występują one w komórkach eukariotycznych i wykazują powinowactwo do mikrotubul (poruszają się w kierunku ich dodatniego bieguna). Biorą m.in. udział w transporcie wewnątrzkomórkowym. Naukowcy mocowali ramiona kinezyn do szklanego podłoża. W ten sposób ich "ciała" się nie przemieszczały, ale "ramiona" nadal wykonywały energiczne ruchy, przesuwając nad sobą mikrotubule. Później przemieszczające się mikrotubule o długości rzędu mikronów napotykały polimerowe sfery o średnicy kilkudziesięciu mikronów. W tym momencie mamy struktury chętne do działania - napędzane kinezynami mikrotubule - i coś, na czym chcą pracować - sfery - wyjaśnia Wally Paxton. Pokryte lepką substancją mikrotubule wyciągają ze sfer polimerowe nanorurki, które wydłużają się w miarę działania kinezyn (Paxton porównuje to do rozciągania sera na pizzy). Wydłużające się i krzyżujące nanorurki tworzą sieci, których wielkość całkowita wynosi od setek mikrometrów do kilkudziesięciu milimetrów. Wchodzące w ich skład elementy mają 30-50 nanometrów średnicy. Naszym celem jest uzyskanie sztucznej, wysoce rozgałęzionej struktury nerwowej. Akademicy planują łączenie struktur ze sobą. Ponieważ "silniczki" nie przestają działać, póki nie skończy im się "paliwo", gdy jakaś odnoga się zniszczy, powinny tak zadziałać, by wyprodukować nowe odgałęzienie. Ponieważ wprowadzenie do układu kropek kwantowych zakończyło się sukcesem, oznacza to, że do przenoszenia informacji można wykorzystać zarówno impulsy elektryczne, jak i światło. « powrót do artykułu
  24. Hitachi opracowała robota przemysłowego, który wykorzystuje dwa ramiona do chwytania przedmiotów. Urządzenie może zastąpić pracowników magazynów w centrach dystrybucyjnych. Robot porusza się na kołach, jest w stanie rozpoznać towary i dostarczyć je do kontenera. Jego ramiona to dwa urządzenia Epso ProSix C4-A901S, które mają sześć stopni swobody. Hitachi wyposażyła je w różne typy manipulatorów, od chwytaków po ssawki. Ramiona zamontowano na poruszających się w górę i w dół platformach, dzięki czemu robot może chwytać przedmioty różnej wielkości i na różnej wysokości. Cały robot jest dość duży i wygląda nieporęcznie, jednak porusza się szybko i bez zbędnych przestojów. Do pracy wymaga niewielkiej ilości danych przekazywanych bezprzewodowo. Dzięki opracowanej przez nas technologii robot potrafi rozpoznać, gdzie leży dany towar i jeszcze przed dotarciem do odpowiedniej półki zaczyna ustawiać ramiona i platformy tak, by szybko go chwycić - stwierdza rzecznik prasowy Hitachi. Każde z ramion może podnieść przedmiot o wadze do około 1 kilograma, zatem robot znajdzie zastosowanie tam, gdzie konieczne jest przenoszenie wielu lekkich przedmiotów. W najbliższym czasie Hitachi wykorzysta robota we własnych zakładach, a w ciągu najbliższych 5 lat chce go skomercjalizować. Roboty coraz częściej trafiają do centrów logistycznych. Przykładem mogą być wykorzystywane przez Amazona urządzenia Kiva (YouTube), które transportują towary do miejsc, gdzie są one rozładowywane przez ludzi. « powrót do artykułu
  25. Podczas badań na myszach naukowcy z Wake Forest Baptist Medical Center wykazali, że wysokie spożycie żelaza, które odpowiada zjadaniu przez ludzi dużych ilości czerwonego mięsa, hamuje leptynę, czyli hormon kontrolujący apetyt. Może to prowadzić do przejadania i szeregu chorób. Zauważyliśmy, że u zwierząt z wysokim poziomem żelaza w diecie spożycie pokarmów wzrastało. W przypadku ludzi zademonstrowano, że duże stężenia żelaza, nawet te mieszczące się w tzw. wysokiej normie, przyczyniają się do wielu chorób, w tym cukrzycy, stłuszczeniowej choroby wątroby czy alzheimera. Pojawia się więc kolejny powód, by nie jeść zbyt dużo czerwonego mięsa, ponieważ żelazo z takich źródeł [hemowe] jest przez organizm lepiej wchłaniane niż żelazo [niehemowe] z roślin - wyjaśnia dr Don McClain. W ramach studium samce myszy przez 2 miesiące jadły pasze zawierające duże i mieszczące się w niskiej normie ilości żelaza (odpowiednio 2000 i 35 mg/kg). Po tym czasie mierzono ilość tego pierwiastka w tkance tłuszczowej i stężenie leptyny we krwi. W porównaniu do gryzoni z 2. grupy, u myszy z 1. grupy zaobserwowano 215-proc. wzrost ilości żelaza i 42-proc. spadek ilości leptyny. Wyniki z badań na modelu zwierzęcym potwierdzały rezultaty wcześniejszych testów klinicznych z udziałem dużej liczby osób, podczas których określano poziom ferrytyny w surowicy (ferrytyna to białko kompleksujące jony żelaza Fe3+ i przechowujące je w wątrobie; niewielkie jego ilości są uwalnianie z tkanek do krwi, a stopień tego zjawiska zależy od zasobów żelaza w organizmie). Autorzy raportu z Journal of Clinical Investigation wykazali, że tkanka tłuszczowa reaguje na dostępność żelaza, by dostosować ekspresję leptyny, głównego regulatora apetytu, wydatkowania energii i metabolizmu. Na razie nie wiemy, jaki jest optymalny tkankowy poziom żelaza, ale mamy nadzieję przeprowadzić duże badania kliniczne i sprawdzić, czy obniżenie stężenia Fe ma jakiś wpływ na wagę i ryzyko cukrzycy - podsumowuje McClain. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...