Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Naukowcy odkryli skamieniałości pasożyta sprzed 425 mln lat. Przedstawiciele podgromady wrzęch byli nadal przytwierdzeni do ciał żywicieli. Warto przypomnieć, że postaci dojrzałe współczesnych wrzęch (Linguatulida) pasożytują w drogach oddechowych różnych zwierząt, w tym ludzi, po zjedzeniu żywiciela pośredniego, np. ryby. Kilka okazów Invavita piratica, bo o nich mowa, odkryto w skałach z Herefordshire. Wg naukowców, były świetnie zachowane i mierzyły ok. 1-4 mm. To najważniejszy dowód kopalny, dokumentujący pochodzenie pasożytnictwa tego rodzaju - podkreśla Derek Briggs, paleontolog z Uniwersytetu Yale. Autorzy publikacji z Current Biology dodają, że to pierwszy gatunek Linguatulida, znaleziony w postaci połączonej z żywicielem. W tym przypadku gospodarzem był małżoraczek. Odkrycie jest niezwykle ważne nie tylko dlatego, że przykłady pasożytów są bardzo rzadkie w zapisie kopalnym, ale również dlatego, że żywiciele i pochodzenie trybu życia wrzęch należą do szeroko dyskutowanych kwestii - wyjaśnia David Siveter z Uniwersytetu w Leicester. Część z I. piratica znaleziono pod pancerzem w pobliżu jaj. Inne były przytwierdzone do zewnętrznej części pancerza gospodarza, a to wyjątkowa pozycja zarówno dla prehistorycznych, jak i współczesnych Linguatulida. « powrót do artykułu
  2. Robotycy wiążą olbrzymie nadzieje z kompozytowymi polimerami, które działają jak mięśnie. Jeśli mamy odpowiedni polimer, wystarczy podłączyć doń dwie elektrody, a polimer będzie kurczył się i rozciągał, naśladując mięśnie zwierząt czy ludzi. Niestety, rozwiązanie to ma pewną wadę. Metalowe elektrody w kontakcie z powietrzem i prądem elektrycznym szybko ulegają degradacji, dochodzi do „wyciekania” jonów, co powoduje spadek wydajności sztucznych mięśni. Naukowcy z KAIST (Korea Advanced Institute of Science and Technology) właśnie znaleźli rozwiązanie tego problemu. Wykorzystali przy tym grafen, a konkretnie jego tanią formę zwaną HLrGOP (hydrophobic laser-scribed reduced graphene oxide paper). To właśnie hydrofobowe właściwości tego materiału pozwoliły na stworzenie doskonałych elektrod. Materiał ma gładką powierzchnię zewnętrzną, odpycha wodę i jest odporny na mikrouszkodzenia. Jego powierzchnia wewnętrzna jest chropowata, co ułatwia transport jonów do polimeru. Podczas eksperymentów, dzięki takim właśnie elektrodom, sztuczne mięśnie sprawowały się lepiej, były bardziej wytrzymały i nie zanotowano spadku ich wydajności w porównaniu z mięśniami, do których podłączono tradycyjne metalowe elektrody. Mimo zachęcających wyników koreańscy uczeni podkreślają, że to dopiero początek, a elektrody z HLrGOP wymagają jeszcze sporo pracy. « powrót do artykułu
  3. Winpocetyna, poprawiający mikrokrążenie mózgowe alkaloid barwinka pospolitego, sprawdza się w leczeniu infekcji ucha środkowego. Wg naukowców z dwóch amerykańskich uczelni, hamuje nadprodukcję śluzu, usprawnia usuwanie bakterii i zmniejsza utratę słuchu. Zespół z Uniwersytetu Stanowego Georgii i Uniwersytetu w Rochester cieszy się, że lek stosowany dotąd w terapii udaru stanie się nowym nieantybiotykowym lekiem na zapalenie ucha środkowego. Podczas eksperymentów na zwierzętach akademicy zauważyli, że miejscowa aplikacja winpocetyny hamowała stan zapalny i nadprodukcję śluzu. Wspomagała też eliminowanie Streptococcus pneumonia i zmniejszała utratę słuchu. Jak podkreśla dr Jian-Dong Li, zapalenie ucha środkowego to najczęstsza infekcja bakteryjna wieku dziecięcego i wiodąca przyczyna niedosłuchu przewodzeniowego. S. pneumonia należą do patogenów najczęściej wywołujących to schorzenie. Autorzy Journal of Immunology zaznaczają, że ze względu na słabe zrozumienie patogenezy S. pneumonia nie ma skutecznych antybiotyków na zapalenie ucha środkowego. Co więcej, niewłaściwe wykorzystanie antybiotyków doprowadziło do zwiększonej lekooporności. Ponadto szczepienie przeciw S. pneumonia ma niewielki wpływ na zapalenie ucha środkowego. Główny składnik śluzu, mucyna, odgrywa ważną rolę w usuwaniu patogenów, ale niekontrolowana, nadmierna produkcja śluzu prowadzi do przewodzeniowego niedosłuchu i ograniczenia eliminacji bakterii. Niestety, brakuje skutecznych środków do kontroli nadprodukcji śluzu w przebiegu zapalenia ucha. Li uważa, że wyniki jego studium będą szczególnie użyteczne w krajach, gdzie nie ma swobodnego dostępu do rozwiązań operacyjnych. Zmiana zastosowania leku jest pod paroma względami lepsza od wynajdowania nowych rozwiązań. Warto wymienić choćby oszczędność czasu i pieniędzy. W przypadku winpocetyny w dawkach terapeutycznych nie ma mowy o znaczących skutkach ubocznych i toksyczności zarówno w przypadku dorosłych, jak i dzieci. « powrót do artykułu
  4. Qualcomm i Daimler AG będą wspólnie rozwijały technologie informatyczne dla samochodów przyszłości. Na pierwszym etapie współpracy przedsiębiorstwa skupią się na samochodowych technologiach 3G/4G, bezprzewodowym ładowaniu urządzeń w samochodach oraz rozwoju Qualcom Halo Wireless Electric Vehicle Charging (WEVC). Będą też wspólnie certyfikowały opracowywane rozwiązania. Szczególnie interesująca może być współpraca na polu rozwoju WEVC. Technologia ta ma pozwolić na bezprzewodowe ładowanie hybryd oraz samochodów elektrycznych. Qualcom pracuje też na WiPower, dzięki której będziemy mogli bezprzewodowo ładować urządzenia elektryczne używane w samochodach. « powrót do artykułu
  5. Genetyczna analiza kości znalezionych w syberyjskiej wiecznej zmarzlinie wskazuje, że do udomowienia psów mogło dojść 27-40 tysięcy lat temu. Dotychczas sądzono, że współczesne psy oddzieliły się od wilków nie wcześniej niż przed 16 000 laty. Datowanie radiowęglowe wskazuje, że wilk z Tajmyru, najmłodszy wspólny przodek psa i wilka, żył przed 35 000 lat. Psy mogły zostać udomowione znacznie wcześniej niż się sądzi - mówi Love Dalen ze Szwedzkiego Muzeum Historii Naturalnej. Jedynym innym wytłumaczeniem wyników badań byłoby stwierdzenie, że istniały wówczas dwie różniące się od siebie populacje wilków i jedna z nich dała początek współczesnym wilkom - mówi uczony i dodaje, że takie wyjaśnienie jest mniej prawdopodobne, gdyż jedna z tych populacji musiałaby niepostrzeżenie wyginąć. Możliwe też, że mieliśmy do czynienia z nieoswojoną populacją wilków, która jednak przez długi czas podążała śladem ludzi - stwierdza Pontus Skoglund z Harvard Medical School. Naukowcy znaleźli fragment kości podczas ekspedycji badawczej na Półwyspie Tajmyr. Początkowo nie wiedzieli, że to kość wilka. Dopiero badania genetyczne wykazały, do jakiego zwierzęcia należała. Jako, że na Półwyspie żyje dużo wilków i kość mogła należeć do zwierzęcia żyjącego współcześnie, poddano ją datowaniu radiowęglowemu, które wskazało na wiek 35 000 lat. Z badań DNA wynikało zaś, że współczesne husky i psy grenlandzkie mają bardzo dużo wspólnych genów z badanym wilkiem. Dzięki badaniom DNA mamy bezpośredni dowód, że husky syberyjski, którego spotykasz na ulicy jest spokrewniony z wilkiem, który przed 35 000 lat wędrował po Północnej Syberii. Ten wilk żył zaledwie kilka tysięcy lat po tym, jak z Europy zniknęli neandertalczycy, a człowiek współczesny zaczął zasiedlać Europę i Azję - wyjaśnia Skoglund. « powrót do artykułu
  6. Należący do rodziny pogońcowatych Gladicosa gulosa nie tylko potrząsa za pomocą nogogłaszczek suchymi liśćmi, ale i wydaje przy tym dźwięk, który przypomina mruczenie kota. [Mruczenie] jest bardzo ciche, ale przebywając w jednym pomieszczeniu z zalecającym się pająkiem, można je usłyszeć [z odległości ok. 1 m] - opowiada George Uetz z Uniwersytetu Cincinnati w Ohio. Odkrycie jest zdumiewające, bo u pająków nie ma odpowiedników uszu. Posługując się wibrometrem, naukowcy przekształcili stukanie pająka w słyszalny dźwięk. Za pomocą standardowego mikrofonu wyłapali wytwarzany w tym samym czasie pomruk. Ich porównanie wykazało, że bębnienie i mruczenie to dwie odrębne jakości. Uetz i Alexander Sweger zademonstrowali, że mruczą tylko samce, a na odtwarzany dźwięk reagują wyłącznie samice. To sugeruje, że zabieg jest wykorzystywany podczas zalotów. Samce wytwarzają dźwięk tylko wtedy, gdy stoją na czymś, co może wibrować, np. na liściu. Samice odpowiadają, przebywając na podobnej powierzchni. Amerykanie sądzą, że sygnał w postaci dźwięku wprawia liście, na których stoją samice, w drgania. Uważamy, że samice w ten sposób "słyszą" dźwięki. Ciało pająków jest [bowiem] pokryte bardzo wrażliwymi strukturami do wykrywania drgań, nawet lekkich [...]. Mruczące pająki mogą pomóc w zrozumieniu, jak wyewoluowała komunikacja dźwiękowa. « powrót do artykułu
  7. Naukowcy z Cambridge University, Laurent Simon i profesor Ross Anderson, przyjrzeli się jednemu z mechanizmowi bezpieczeństwa w Androidzie i odkryli, że zawiera on poważne wady. Wspomniany mechanizm to wbudowana w Androida funkcja resetu urządzenia do ustawień fabrycznych. Okazało się, że wbrew oczekiwaniom, usunięte w ten sposób dane można bez problemu odzyskać. Co więcej, możliwe jest ich odzyskanie nawet jeśli włączona była funkcja pełnego szyfrowania dysku. Podczas resetu nie były bowiem usuwane klucze szyfrujące. Dzięki dostępowi do pliku z tymi kluczami napastnik mógł odczytać zawartość. Badacze oceniają, że nawet 500 milionów urządzeń z Androidem nie czyści dokładnie dysków, a 630 milionów urządzeń nie czyści wewnętrznych kart SD. Wśród pięciu „krytycznych błędów” w Androidzie, uczeni wymieniają: - nieprawidłowe usuwanie danych z partycji w urządzeniach z Androidem 2.3.x, - niedokończone aktualizacje wysyłane przez producentów na androidowe urządzenia, - brak odpowiednich sterowników zapewniających prawidłowy reset w przypadku nowszych urządzeń z Androidem, - brak prawidłowego usuwania danych z kart SD, - słabe szyfrowanie dysku, aż do wersji 4.4. Brytyjscy naukowcy na potrzeby swoich badań przetestowali 26 smartfonów z Androidem, które kupili w sklepach z używaną elektroniką. Na urządzeniach był zainstalowany system w wersji od 2.3 do 4.3. Na wszystkich urządzeniach znaleziono przynajmniej fragmenty danych z informacjami kontaktowymi, zdjęciami, filmami, SMS-ami, e-mailami oraz dane pozostawione przez różne aplikacje. We wszystkich urządzeniach mogli odzyskać tokeny uwierzytelniające Google'a, a w 80% przypadków odzyskali główne tokeny. Na potrzeby testów wykorzystali jeden z głównych tokenów do odzyskania pliku uwierzytelniającego. Po restarcie smartfon bez problemu zsynchronizował wszystkie kontakty, e-maile itp. - napisali naukowcy. Uczeni radzą, by użytkownicy Androida korzystali z pełnego szyfrowania dysku, używali silnych haseł składających się co najmniej z 11 znaków, w tym symboli, cyfr oraz wielkich i małych liter. Jeśli chcą usunąć dane, powinni po zresetowaniu urządzenia użyć specjalistycznej aplikacji firmy trzeciej do wypełnienia całego nośnika przypadkowymi bitami. Aplikacja nie powinna mieć szczególnych uprawnień dostępu. Ponadto aplikację tę trzeba zainstalować ręcznie, w przypadku automatycznej instalacji istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że aplikacja nie nadpisze tokenów Google'a. « powrót do artykułu
  8. Skóra ośmiornicy Octopus bimaculoides wyczuwa światło bez udziału układu nerwowego. Mięczak wykorzystuje do tego opsyny, czyli światłoczułe białka, które występują również w jego oczach. Skóra nie wyczuwa światła z takimi szczegółami jak wtedy, gdy zwierzę posługuje się oczami i mózgiem. Może jednak wykryć wzrost lub zmianę oświetlenia. Skóra nie wyczuwa kontrastu i krawędzi, ale raczej jasność - wyjaśnia Desmond Ramirez, doktorant z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. W ramach eksperymentu Ramirez oświetlał tkanki białym światłem. Wskutek tego chromatofory się rozszerzały i zmieniały barwę. Gdy światło wyłączano, chromatofory kurczyły się, a skóra powracała do swojego pierwotnego koloru. Wg doktoranta sugeruje to, że chromatofory są połączone z receptorami światła, co umożliwia reakcję bez udziału mózgu czy oczu. Wspólnie z prof. Toddem Oakleyem nazwał to zjawisko aktywowanym światłem rozszerzaniem chromatoforów (ang. Light-Activated Chromatophore Expansion, LACE). Chcąc prześledzić wrażliwość skóry na składowe widma, Ramirez wystawiał ją na oddziaływanie fal o różnej długości: od fioletu po pomarańcz. Okazało się, że reakcja chromatoforów była najszybsza po zastosowaniu światła niebieskiego. Dzięki eksperymentom molekularnym Ramirez stwierdził, że w neuronach czuciowych na powierzchni tkanki zachodzi ekspresja rodopsyny. Wygląda na to, że istniejący od jakiegoś czasu mechanizm molekularny odpowiadający za wykrywanie światła w oczach został pozyskany do wyczuwania światła przez skórę [...]. Zamiast wynajdować zupełnie nowe rzeczy, LACE zestawia [stare] elementy w nowy sposób - uważa Oakley, który porównuje ośmiornice do gwiazd rocka świata bezkręgowców. Ośmiornice nie są jedynymi morskimi mięczakami, których skóra może wyczuwać światło. Na razie naukowcy nie wiedzą jednak, czy skóra pozostałych zwierząt również zawiera światłoczułe opsyny. Jeśli tak, Ramirez chciałby ustalić, jak powiązane są obie grupy: czy pochodzą od wspólnego przodka, czy też cecha ewoluowała wielokrotnie. Interesuje go także, jakie typy zachowań dzielą te różne grupy i u podłoża jakich zachowań leży wrażliwość skóry na światło. Obecnie duet z Santa Barbara prowadzi eksperymenty, które mają odpowiedzieć na te i inne pytania... « powrót do artykułu
  9. Choć wiadomo, że funkcjonowanie układu odpornościowego pogarsza się z wiekiem, a większość komórek układu odpornościowego znajduje się w błonach śluzowych jelit, dotąd nie prowadzano badań nad rolą odgrywaną w tym procesie przez starzenie przewodu pokarmowego. Chcąc zapełnić tę lukę, prof. Claudio Nicoletti z Instytutu Badania Żywności i prof. Alastair Watson z Uniwersytetu Wschodniej Anglii oraz naukowcy z Uniwersytetu w Sienie badali próbki pochodzące od zdrowych ochotników w różnym wieku, którzy zgłosili się do 3 szpitali (1 we Włoszech i 2 w Wielkiej Brytanii) na rutynowe badania endoskopowe. Okazało się, że w starzejącym się jelicie następował charakterystyczny wzrost poziomu interleukiny 6 (IL-6). Wiadomo zaś, że komórki układu odpornościowego (głównie monocyty i makrofagi) uwalniają IL-6, by wywołać stan zapalny. Łącznie oznacza to, że z wiekiem nasila się przewlekły stan zapalny. Stan zapalny jest w coraz większym stopniu postrzegany jako zjawisko stojące za starzeniem. Nasze wyniki sugerują, że jelita odgrywają w tym zapaleniu decydującą rolę - podkreśla Nicoletti. Ważne, byśmy rozwinęli metody kontrolowania stanu zapalnego, zapobiegając w ten sposób rakowi jelita grubego, nieswoistym zapaleniom jelit, chorobom serca, cukrzycy i depresji - dodaje Watson. Dalsze eksperymenty wykazały, że podwyższony poziom IL-6 bezpośrednio prowadził do wzrostu przepuszczalności bariery jelitowej dla małych, rozpuszczalnych cząsteczek. Działo się tak, choć nie zaobserwowano fizycznej różnicy w budowie bariery. Akademicy wykazali też, że starzenie wiąże się ze zmniejszeniem odpowiedzi immunologicznej na mikroogranizmy, co może się przyczyniać do zwiększonej podatności na infekcje. W dalszej kolejności naukowcy chcą ustalić, co uruchamia zmiany w przenikalności bariery jelitowej, odpowiedzi immunologicznej i stężeniu IL-6. Jeśli mikrobiom bierze w tym udział, otwiera to możliwość manipulacji za pomocą probiotyków. W ten sposób starzejąc się, zachowywalibyśmy zdrowie - podsumowuje Nicoletti. « powrót do artykułu
  10. Związek między tętnem spoczynkowym a cukrzycą sugeruje, że pomiary tętna mogą pomóc w zidentyfikowaniu osób z wyższym ryzykiem tej choroby. W ramach 4-letniego studium 73.357 dorosłych Chińczyków naukowcy zaobserwowali, że szybsze tętno dodatnio korelowało z podwyższonym ryzykiem rozwoju cukrzycy. Międzynarodowy zespół zauważył także, że szybsze tętno wiązało się z nieprawidłową glikemią na czczo oraz przejściem od podwyższonego poziomu glukozy na czczo do cukrzycy w tej samej populacji. Odkryliśmy, że osoby z wyższym tętnem, które sugeruje gorsze funkcjonowanie automatyczne [autonomicznego układu nerwowego], znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka cukrzycy, stanu przedcukrzycowego oraz przekształcenia się stanu przedcukrzycowego w cukrzycę. Każde 10 dodatkowych uderzeń serca na minutę wiązało się z 23-proc. wzrostem ryzyka cukrzycy. To wpływ podobny do wzrostu rzędu 3 kg na metr kwadratowy we wskaźniku masy ciała - wyjaśnia prof. Xiang Gao z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii. Połączyliśmy nasze rezultaty z wynikami 7 wcześniej publikowanych badań na ten sam temat, które w sumie objęły 97.653 osoby [zarówno mężczyzn, jak i kobiety], i natrafiliśmy na podobną korelację - w porównaniu do jednostek z niższym tętnem, ryzyko cukrzycy w grupie ludzi z wyższym tętnem było większe o 59%. Wg autorów publikacji z International Journal of Epidemiology, to sugeruje, że wyższe tętno jest nowym markerem przedklinicznym bądź czynnikiem ryzyka cukrzycy. Naukowcy mierzyli tętno podczas badania wstępnego, przeprowadzanego w latach 2006-07. Tętno mierzono po 5 min odpoczynku. W czasie ponownego badania 4 lata później zidentyfikowano 17.463 przypadki stanu przedcukrzycowego i 4.649 przypadków cukrzycy. Od początku 2006 r. stężenie glukozy badano co 2 lata. Z analiz wykluczono wszystkich, którzy mieli cukrzycę w czasie kwalifikacji w latach 2006-07. Wszyscy uczestnicy studium byli pracownikami chińskiej kompanii górniczej i ubezpieczała ich ta sama grupa medyczna, dlatego nie można ich uznać za próbę reprezentatywną chińskiej populacji generalnej. Diagnozy stanu przedcukrzycowego i cukrzycy oparto na pojedynczym pomiarze glukozy w osoczu na czczo. Ze względu na wskazane ograniczenia, dopiero połączenie tych wyników z wynikami 7 innych studiów, w których badano osoby o innym pochodzeniu społecznym i kulturowym, uprawomocniło związek między tętnem a ryzykiem cukrzycy. « powrót do artykułu
  11. Przed dwoma dniami z Przylądka Canaveral wystartowała rakieta Atlas 5, która wyniosła na orbitę drona X-37B. Podobnie jak w przypadku poprzednich startów, misja pojazdu jest ściśle tajna i US Air Force nie zdradzają, jakie są zadania drona. Pierwszy orbitalny lot X-37B odbył się w 2010 roku i trwał 224 dni. Kolejna misja, z lat 2011-2012 trwała 489 dni. Swoją ostatnią misję dron zakończył 17 października 2014 roku, kiedy to – po 675 dniach na orbicie - wylądował w bazie lotniczej Vandenberg w Kalifornii. W założeniach X-37B – a amerykańskie lotnictwo wojskowe dysponuje dwoma takimi pojazdami – ma służyć do testowania nowych technologii. Dotychczas nie wiadomo było, jakie zadania wykonuje dron. Tym razem US Air Force zdradziły nieco szczegółów na temat nowej misji. Dowiadujemy się zatem, że na pokładzie drona znalazł się eksperymentalny silnik jonowy Halla. Wysłano też próbki około 100 różnych zaawansowanych materiałów, które będą testowane w przestrzeni kosmicznej. Oprócz X-37B rakieta Atlas wyniosła 10 satelitów CubeSat. Jeden z nich został sfinansowany za pomocą zbiórki w internecie. To LightSail, którego celem jest przetestowanie napędu, który wykorzystuje żagiel i ciśnienie fotonów do poruszania satelity. US Air Force przenoszą właśnie swój program X-37B z Kalifornii na Florydę. Rzecznik prasowy amerykańskich sił powietrznych, Chris Hoyler, poinformował, że do połowy 2016 roku wszystko powinno być przygotowane do ewentualnego lądowania X-37B właśnie na Florydzie. « powrót do artykułu
  12. Firma Machina Research ostrzega, że gwałtowny wzrost liczby nowoczesnych samochodów może przyczynić się problemów z wydajnością sieci komunikacyjnych, a to z kolei będzie powodowało więcej korków i kolizji. Do roku 2024 liczba połączeń typu machine-to-machine (M2M) wzrośnie z obecnych 250 milionów do 2,3 miliarda. Do końca obecnej dekady co 5. samochód będzie korzystał z jakiejś formy połączenia Wi-Fi. Kierowcy poszukujący objazdów, pasażerowie korzystający ze smartfonów i tabletów będą powodowali znaczne skoki liczby połączeń w sieciach lokalnych. To z kolei może przyczynić się do spowolnienia działania tych sieci. Jako, że systemy nawigacji samochodowej i unikania kolizji w coraz większym stopniu zależą od połączeń pomiędzy poszczególnymi pojazdami i zbierają informacje z lokalnych sieci, spowolnienie ich działania czy też przeciążenie sieci może przyczynić się do powstawania korków oraz kolizji. Projektanci sieci już teraz powinni tworzyć je tak, by wytrzymywały gwałtowne skoki liczby połączeń oraz by poszczególne rodzaje sygnałów były dobrze od siebie izolowane. Jeśli chodzi o ilość przesyłanych danych, to samochody nie stanowią problemu. Jednak obecnie zarządza się zasobami sieciowymi nie na podstawie ogólnej ilości danych, ale na obciążeniu poszczególnych wież nadawczych liczbą połączeń - mówi Matt Hatton, szef firmy Machina. Ostrzega, że w przyszłości, gdy np. na autostradzie utworzy się korek, liczba połączeń kierowanych do najbliższej stacji przekaźnikowej może sparaliżować jej pracę. Stojący w korku ludzie będą bowiem dzwonili do znajomych i współpracowników oraz zabijali czas łącząc się np. z internetem i korzystając z treści multimedialnych. « powrót do artykułu
  13. Ludzie z depresją mogą być bardziej narażeni na chorobę Parkinsona. "Dostrzegaliśmy związek między depresją a chorobą Parkinsona na przestrzeni ponad 20 lat, zatem depresja może być wczesnym objawem parkinsonizmu lub czynnikiem ryzyka tej choroby" - podkreśla dr Peter Nordström z Uniwersytetu w Umeå. Szwedzi badali również rodzeństwo i nie znaleźli korelacji między depresją jednej z osób i chorobą Parkinsona drugiej. To daje nam kolejny dowód, że te dwie choroby są ze sobą związane. Gdyby były niezależne, ale powodowane tymi samymi czynnikami genetycznymi lub wczesnymi środowiskowymi, moglibyśmy oczekiwać, że obie będą się grupować u rodzeństwa. Niczego takiego jednak nie dostrzegliśmy. Naukowcy skupili się na osobach, które pod koniec 2005 r. miały 50 bądź więcej lat. Spośród nich wybrali 140.688 ludzi ze zdiagnozowaną w latach 1987-2012 depresją. Później do każdej z tych osób dopasowano 3 członków grupy kontrolnej tej samej płci i w tym samym wieku, u których nie stwierdzono depresji (w sumie grupa kontrolna składała się z 421.718 badanych). Losy badanych śledzono przez 26 lat. W tym czasie 1485 ludzi z depresją (1,1%) zapadło na parkinsona. Dla porównania chorobę zdiagnozowano u 1775 osób (0,4%) z grupy kontrolnej. Parkinsona diagnozowano średnio 4,5 roku od rozpoczęcia studium. Prawdopodobieństwo wystąpienia choroby spadało z czasem. Osoby z depresją były 3,2 razy bardziej zagrożone rozwojem parkinsonizmu w ciągu roku od początku studium niż ludzie bez depresji. Piętnaście-dwadzieścia pięć lat od rozpoczęcia studium prawdopodobieństwo wystąpienia parkinsona u chorych z depresją było ok. 50% wyższe. Szwedzi zauważyli, że osoby z głębszą depresją z większym prawdopodobieństwem zapadały na parkinsona. Badani hospitalizowani 5 razy bądź więcej o 40% częściej rozwijali chorobę Parkinsona niż ludzie, którzy byli hospitalizowani tylko raz. Leżący w szpitalu z powodu depresji 3,5-krotnie częściej zapadali na parkinsona niż osoby leczone ambulatoryjnie. Korelacja między depresją a parkinsonizmem utrzymywała się nawet po wzięciu poprawki na czynniki powiązane z depresją, w tym udary, urazy mózgu, a także nadużywanie alkoholu i narkotyków. « powrót do artykułu
  14. Microsoft rozwija swoje HoloLens tak, by zapewnić użytkownikowi jak najbardziej realistyczne doświadczenia. Uczestnicy LDV Vision Summit mogli zapoznać się z czymś, co Microsoft nazywa „wideohologramami”. Osoba zaopatrzona w HoloLens może na przykład oglądać akrobatę wykonującego w jej pokoju ewolucję czy swoje dziecko, gdy stawiało pierwsze kroki. Może chodzić wokół akrobaty czy dziecka i oglądać obraz pod różnym kątem. Wrażenia wzrokowe są niezwykle realistyczne, a jedyne, czego brakuje, to wrażenia dotykowe. Osiągnięcie wysokiej jakości obrazu, oglądanie sceny pod dowolnym kątem jest możliwe dzięki specjalnemu studiu telewizyjnemu zbudowanemu w Redmond. Znajduje się tam około 100 kamer, które filmują sceny pod różnym kątem, a specjalistyczne oprogramowanie przetwarza dane tak, by uzyskać realistyczny trójwymiarowy obraz. Całość można później oglądać w dowolnym otoczeniu dzięki HoloLens. Microsoft chce stworzyć technologię na tyle tanią, by w niedalekiej przyszłości mogły pojawić się punkty usługowe, do których klient będzie mógł przyjść np. z własnym dzieckiem, nagrać je i zabrać ze sobą do domu holograficzną trójwymiarową pamiątkę z wybranego momentu życia dziecka. Technologia taka może posłużyć do nagrywania przedstawień teatralnych czy wydarzeń sportowych. Będzie przydatna np. podczas tworzenia filmów instruktażowych. Osoba chcąca np. nauczyć się grać w golfa będzie mogła dokładnie, pod dowolnym kątem i w dowolnym zbliżeniu, zobaczyć jak pracuje ciało instruktora. W ramach prezentacji Microsoft nagrał modelki na wybiegu. Przyda się to sklepom internetowym, które pokażą klientom ubrania w sposób, jaki dotychczas był nieosiągalny za pomocą tradycyjnego wideo czy fotografii. Wiele firm pracuje nad specjalnymi urządzeniami prezentującymi trójwymiarowe obrazy. Jednak obrazy takie można oglądać tylko pod takim kątem, pod jakim nagrała je kamera. Microsoft jest pierwszą firmą, która zaprezentowała realistyczne obrazy 3D, które możemy oglądać pod dowolnym kątem. « powrót do artykułu
  15. Długotrwałe zażywanie paracetamolu przez ciężarne może zmniejszać produkcję testosteronu u męskich płodów. Ograniczona ekspozycja na androgen w łonie matki powiązano zaś z podwyższonym ryzykiem niepłodności, raka jądra, a także niezstąpienia jąder. Paracetamol to lek pierwszego wyboru w przypadku bólu i gorączki w czasie ciąży. Autorzy studium z Science Translational Medicine podkreślają, że ciężarne powinny przestrzegać zaleceń, by w ciąży zażywać najniższą skuteczną dawkę przez jak najkrótszy okres. Zespół z Uniwersytetu w Edynburgu badał wpływ paracetamolu na produkcję testosteronu u myszy, którym przeszczepiono ludzką tkankę jąder (wykazano, że przeszczep symuluje wzrost i działanie jąder w czasie ciąży). Na przestrzeni 24 godzin lub 7 dni naukowcy podawali gryzoniom typową dzienną dawkę paracetamolu. Godzinę po podaniu ostatniej dawki mierzyli ilość testosteronu wytwarzaną przez ludzką tkankę. Okazało się, że 24-godzinne leczenie paracetamolem nie miało wpływu na produkcję hormonu, jednak po tygodniu ilość androgenu spadała o 45%. Teraz zespół dr. Roda Mitchella chce dotrzeć do mechanizmu, za pośrednictwem którego paracetamol wywiera taki wpływ. « powrót do artykułu
  16. Organizacja Reform Government Surveillance, która reprezentuje m.in. Google'a, Apple'a i Microsoft, zwróciła się do Senatu USA z prośbą, by nie przedłużał działania niektórych zapisów Patriot Act i nie opóźniał tym samym planowanej reformy NSA. W ubiegłym tygodniu Izba Reprezentantów stosunkiem głosów 336:88 przyjęła USA Freedom Act. Ustawa przewiduje, m.in., zakończenie masowej inwigilacji połączeń telefonicznych czy ograniczenie dostępu do już zebranych danych. W Senacie nowa ustawa spotkała się ze sprzeciwem części republikańskich senatorów, którzy poparli przedłużenie działania Artykułu 215 Patriot Act, który daje NSA prawo do masowej inwigilacji. Decyzja w tej sprawie musi zapaść już wkrótce. Już 1 czerwca niektóre zapisy Patriot Act, w tym Artykuł 215, stracą ważność o ile nie zostaną przedłużone w takiej samej lub innej formie. Tymczasem senator Mitch McConnell zaproponował przepisy, które przedłużą działania kontrowersyjnych zapisów Patriot Act do roku 2020. Firmy IT, sprzeciwiające się masowej inwigilacji, podkreślają, że USA Freedom Act zabrania masowego kolekcjonowania metadanych, zobowiązuje rząd do większej przejrzystości gdy urzędnicy czy organa ścigania domagają się od firm IT udostępnienia danych użytkowników, wprowadza też lepsze mechanizmy nadzoru i nakłada na urzędników większą odpowiedzialność za naruszenia prawa. W organizacji Reform Government Surveillance współdziałają AOL, Apple, Dropbox, Evernote, Facebook, Google, LinkedIn, Microsoft, Twitter i Yahoo!. « powrót do artykułu
  17. Trans-chalkon, związek spokrewniony ze składnikami korzenia lukrecji, blokuje działanie enzymu, który umożliwia występującym w jamie ustnej bakteriom Streptococcus mutans tworzenie biofilmu. To ważne, bo wraz z innymi mikroorganizmami S. mutans stanowią główny czynnik etiologiczny próchnicy. Jak tłumaczą naukowcy z Uniwersytetu w Edynburgu, płytka nazębna powstaje, gdy bakterie przyczepiają się do zębów i tworzą biofilmy. Jeśli nie dopuści się do powstania tej ochronnej warstwy, bakterie nie utworzą płytki. Brytyjczycy rozpracowali trójwymiarową strukturę enzymu - sortazy A - który umożliwia bakteriom tworzenie biofilmu. W ten sposób można było ustalić, jak trans-chalkon hamuje jego działanie. Rozszerzamy nasze badanie, by objąć nim podobne produkty naturalne i sprawdzić, czy da się je zawrzeć w produktach konsumenckich - podsumowuje dr Dominic Campopiano. « powrót do artykułu
  18. Pomimo świetniej sprzedaży pecetów Lenovo zanotowało spadek zysku. Przyczyniły się doń dwa duże przejęcia dokonane przez Lenovo. Chińska firma kupiła bowiem Motorola Mobility za 2,9 miliarda USD i wydział serwerów x86 IBM-a, za który zapłaciła 2,1 miliarda dolarów. Odbiło się to na wynikach firmy. W ostatnim kwartale zysk netto Lenovo wyniósł 100 milionów USD, czyli znacząco spadł w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku, kiedy to koncern zanotował 158 milionów dolarów zysku. Przychody zwiększyły się za to o 21 procent, do kwoty 11,3 miliarda USD. Lenovo widzi swoją przyszłość na rynku urządzeń mobilnych oraz w produktach dla biznesu. Dzięki zakupowi Motorola Mobility chińska firma jest trzecim, po Apple'u i Samsungu, największym sprzedawcą smartfonów. Wciąż jednak nie osiąga zysku na tym rynku. Głównym koniem pociągowym firmy są pecety. Lenovo jest ich największym producentem. W zakończonym 31 marca roku podatkowym chińska firma sprzedała 60 milionów komputerów osobistych. « powrót do artykułu
  19. Jedna z firm zajmujących się bezpieczeństwem komputerowym znalazła w sterowniku jądra Linuksa dziecinnie prosty błąd, który pozwala na zdalne zaatakowanie urządzenia korzystającego z tego sterownika. Sterownik NetUSB jest często spotykany w domowych ruterach. Niektóre z tych urządzeń pozwalają go wyłączyć, inne nie dają takiej możliwości. NetUSB pozwala pecetom i Macintoshom na połączenie się za pośrednictwem internetu z urządzeniami USB. Urządzenia takie można współdzielić podłączając je do rutera. Obie łączące się strony potrzebują odpowiedniego sterownika. Po stronie rutera nasłuchuje on na porcie TCP 20005 i, jak odkryła firma SEC Consult Vulnerability Lab, zawiera on prosty błąd, dzięki któremu napastnik może doprowadzić do przepełnienia bufora. Dochodzi do niego, gdy wysłana przez klienta nazwa komputera klienta jest dłuższa niż 64 bity. Dziura może zostać wykorzystana zarówno do przeprowadzenia ataku typu DoS jak i do wykonania szkodliwego kodu. Tego typu proste dziury były powszechnie spotykane w latach 90. Od tamtej pory twórcy oprogramowania są jednak bardziej świadomi błędów, jakie popełniali i tak banalne błędy są rzadko spotykane. Eksperci z SEC Lab informują, że sprawdzili rutery domowe wielu producentów i dziury znaleźli w 92 różnych urządzeniach produkcji D-Linka, Netgeara, TP-Linka, Trendneta i ZyXEL-a. Warto podkreślić, że sterownik NetUSB jest wykorzystywany przez 21 innych producentów, którzy umieszczają go nie tylko w ruterach. Możliwe zatem, że błąd występuje też w innych urządzeniach. W sieci można znaleźć listę ruterów, w których znaleziono dziurę. « powrót do artykułu
  20. Wysoki poziom żelaza w mózgu wskazuje na zwiększone ryzyko rozwoju choroby Alzheimera (ChA). Odkrycia australijskich naukowców sugerują, że chorobę można by zahamować, stosując leki usuwające ten pierwiastek z mózgu. Myślimy, że żelazo przyczynia się do postępów choroby Alzheimera - twierdzi dr Scott Ayton z Uniwersytetu w Melbourne. Specjalista dodaje, że po raz pierwszy zaczęto to podejrzewać w latach 50. XX w., gdy badania pośmiertne pokazały, że w mózgach chorych występują wyższe stężenia Fe. [Później] rozgorzała jednak długotrwała debata, czy ma to znaczenie, czy chodzi raczej o zwykłe współwystępowanie. Chcąc znaleźć odpowiedź na to pytanie, Australijczycy zebrali 3 grupy: 91 osób bez zaburzeń poznawczych, 144 z łagodnymi zaburzeniami poznawczymi (ang. mild cognitive impairment, MCI) oraz 67 z alzheimeryzmem. Na początku autorzy publikacji z pisma Nature Communications zmierzyli w płynie mózgowo-rdzeniowym poziom ferrytyny, a więc głównego białka, które kompleksuje jony żelaza Fe3+ i przechowuje je w wątrobie (uznano to za przybliżenie poziomu żelaza w mózgu). W kolejnych 7 latach akademicy przeprowadzali regularne testy poznawcze oraz badania rezonansem magnetycznym. W ten sposób monitorowano ewentualną degenerację mózgu. Okazało się, że we wszystkich 3 grupach osoby z wysokim poziomem ferrytyny słabiej wypadały poznawczo. Poza tym obserwowano u nich przyspieszone kurczenie hipokampa, a także większe prawdopodobieństwo pogorszenia stanu do choroby Alzheimera. Ayton i inni stwierdzili, że każdemu przyrostowi stężenia ferrytyny o 1 nanogram na mililitr płynu mózgowo-rdzeniowego odpowiadało zapoczątkowanie ChA o 3 miesiące wcześniej. Australijczycy podkreślają, że stężenie ferrytyny było równie dobrym prognostykiem rozwoju ChA, co bardziej tradycyjne biomarkery, takie jak beta-amyloid czy białko tau. Co istotne, osoby z allelem ε4 genu apolipoproteiny E (apoE4) - wariantem genu, który poza starzeniem jest najważniejszym czynnikiem ryzyka alzheimera - miały najwyższy poziom ferrytyny w płynie mózgowo-rdzeniowym. Wg Aytona, oznacza to, że wspomniany wariant zwiększa ryzyko ChA, podwyższając poziom żelaza w mózgu. Żelazo jest wysoce reaktywne, możliwe więc, że naraża neurony na stres chemiczny. Choć opisywane spostrzeżenie nie stanowi dowodu, że zmniejszanie poziomu żelaza obniży jednostkowe ryzyko alzheimera, przeprowadzony 24 lata temu test leku chelatującego sugeruje, że hipoteza jest warta sprawdzenia. U osób z podejrzeniem ChA podawana domięśniowo deferoksamina doprowadziła wtedy do 2-krotnego zmniejszenia tempa utraty zdolności koniecznych do samodzielnego życia, jednak jej możliwości dalej już nie badano, bo nastała era teorii betaamyloidowej. Ponieważ regularne krwiodawstwo mogłoby narażać seniorów na anemię, a poziom żelaza we krwi tylko umiarkowanie koreluje ze stężeniem tego pierwiastka w mózgu, lepiej skupić się na przedostającym się do mózgu związku chelatującym, a mianowicie na stosowanym w terapii talasemii beta deferypronie. « powrót do artykułu
  21. Analiza skamieniałości, genów i anatomii 73 gatunków węży i jaszczurek wykazała, że węże wyewoluowały na lądzie, a nie w morzu. Najprawdopodobniej pojawiły się ok. 128 mln lat temu w ciepłych, zalesionych ekosystemach półkuli południowej. Węże cechuje ogromna różnorodność. Znamy ponad 3400 współczesnych gatunków, które występują w szerokiej gamie habitatów: na lądzie, w wodzie i na drzewach. Niewiele jednak wiadomo o ich ewolucji, a także o wyglądzie i zachowaniu przodka. Choć o pochodzeniu węży dyskutuje się od dawna, po raz pierwszy wysuwane hipotezy przetestowano za pomocą najnowszych metod. Analizując fosylia, geny i anatomię 73 gatunków węży i jaszczurek, tak żyjących, jak i wymarłych, zdołaliśmy stworzyć pierwszą porównawczą rekonstrukcję przodka węży - opowiada Allison Hsiang z Uniwersytetu Yale. Identyfikując międzygatunkowe podobieństwa i różnice, naukowcy odtworzyli drzewo filogenetyczne, grupę koronną i główne cechy, które przewijały się przez historię ewolucyjną węży. Uzyskane wyniki sugerują, że węże wyewoluowały na lądzie w kredzie (ok. 128,5 mln lat temu), najprawdopodobniej w Laurazji. Warto odnotować, że na Ziemi pojawiało się wtedy wiele gatunków ssaków i ptaków. Prawdopodobnie przodek węży miał parę drobnych tylnych kończyn (z kostkami i palcami) i polował na większe ofiary niż ówczesne jaszczurki. Nie umiał jednak jeszcze dusić. W odróżnieniu od wielu prehistorycznych gadów, prowadził nocny tryb życia. Dzienny tryb życia pojawił się ok. 45-50 mln lat temu wraz z nadrodziną Colubroidea, która obejmuje 85% współczesnych gatunków węży. Naukowcy sądzą, że za sukcesem węży pod względem różnorodności zajmowanych habitatów może częściowo stać zdolność do rozpraszania. Węże potrafią przemieszczać się po areałach o powierzchni do 110 tys. kilometrów kwadratowych, a to 4,5 razy więcej niż w przypadku jaszczurek. Gady te są również w stanie zamieszkiwać środowiska, które zwykle utrudniają rozprzestrzenianie się zwierząt lądowych. W dodatku w swojej historii ewolucyjnej wielokrotnie podbijały habitaty wodne. « powrót do artykułu
  22. U starszych osób złamania leczą się bardzo powoli. Stanowią one coraz poważniejszy problem dla systemów opieki zdrowotnej. Z danych CDC dowiadujemy się, że złamania to najpowszechniejsze i najbardziej kosztowne nie śmiertelne urazy u osób powyżej 65. roku życia. Stanowią one ponad 33% wszystkich nie śmiertelnych urazów w całej populacji i pochłaniają aż 61% kosztów leczenia nie śmiertelnych urazów. Stanowią zatem problem nie tylko dla osoby chorej, ale i dla całego społeczeństwa. Naukowcy z Duke Medicine, podczas badań na myszach, nie tylko zbadali sygnały powodujące, że kości starych zwierząt goiły się gorzej, ale także manipulowali całym procesem gojenia w taki sposób, że zaczęły się one goić szybciej i lepiej. Już wcześniej było wiadomo, że w procesie gojenia się ważną rolę odgrywa proteina o nazwie beta katenina. Do leczenia złamań konieczna jest precyzyjna kontrola nad jej ilością, tymczasem u starszych ludzi we wczesnych fazach leczenia złamań poziom beta kateniny jest zbyt wysoki, przez co tkanka bardziej przypomina tkankę bliznowatą niż tkankę kości. Naukowcy odkryli, że u starszych myszy można korygować poziom beta kateniny jeśli krążenie krwi u zwierząt przypomina to, występujące u młodszych myszy. To nie jest tak, że z wiekiem komórki tkanki kostnej nie są w stanie efektywnie się naprawiać. Naprawiają się, pod warunkiem, że otrzymują odpowiednie sygnały ze środowiska - mówi Benjamin A. Alman, szef Katedy Chirurgii Ortopedycznej Wydziału Medycyny Duke University. Alman i jego koledzy wykazali, że komórki hematopoetyczne przeszczepione od młodej myszy wraz ze szpikiem są w stanie skorygować poziom beta kateniny u starszej myszy, co prowadzi do szybkiego i prawidłowego leczenia złamań. Uczony stwierdził, że daje to nadzieję na opracowanie leków, które będą zmniejszały poziom beta kateniny u starszych osób. Następnym krokiem będzie zidentyfikowanie przyczyny, dla której u osób starszych poziom beta kateniny jest podwyższony. Będziemy mogli wziąć ten czynnik na celownik i poszukiwać leków, które w sposób bezpieczny i efektywny zmienią poziom tego białka - dodaje Alman. « powrót do artykułu
  23. Mężczyźni, którzy spożywają odpowiednik ilości kofeiny z 2-3 kubków kawy, rzadziej mają zaburzenia erekcji (ang. erectile dysfunction, ED). Zespół z Centrum Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Teksańskiego w Houston stwierdził, że w porównaniu do osób konsumujących 0-7 mg alkaloidu, panowie, którzy spożywają 85-170 mg kofeiny dziennie, mają ED o 42% rzadziej, a ci, którzy wypijają 171-303 mg dziennie, o 39% rzadziej. Choć widzieliśmy spadek częstości występowania ED u mężczyzn otyłych, z nadwagą i nadciśnieniem, trend nie występował już u diabetyków. Nie było to zaskakujące, ponieważ cukrzyca to jeden z najważniejszych czynników ryzyka zaburzeń erekcji - podkreśla prof. David S. Lopez. Wyjaśniając potencjalny mechanizm zaobserwowanego zjawiska, naukowcy wspominają o serii skutków farmakologicznych prowadzących do rozluźnienia tętnic ślimakowatych prącia oraz mięśni gładkich ciał jamistych. Dane wykorzystane w studium pochodziły z National Health and Nutrition Examination Survey. O ED pytano w wywiadzie komputerowym. Za źródła kofeiny uznawano m.in. kawę, herbatę czy napoje sportowe. « powrót do artykułu
  24. Niemowlęcy mikrobiom dróg oddechowych może zwiększać ryzyko poważnych chorób dróg oddechowych, a wskutek tego astmy. Nosogardziel niemowląt to ważny rezerwuar bakterii i wirusów, z których część wydaje się związana ze zdrowiem, a część występuje częściej w czasie ostrych chorób układu oddechowego. Nasze dane pokazują również, że obecność streptokoków [Streptococcus] w przewodach nosowych na wczesnych etapach życia wiąże się z przewlekłym świstem alergicznym w wieku 5 lat, co sugeruje potencjalną metodę zapobiegania astmie - wyjaśnia dr Michael Inouye z Uniwersytetu w Melbourne. Jednym z najbardziej ekscytujących aspektów tego studium jest fakt, że pokazuje ono, że to, co dzieje się z mikrobiomem dziecka, oddziałuje na zdrowie nie tylko w danym momencie, ale ma też długoterminowe skutki w postaci rozwoju astmy kilka lat później - podsumowuje dr Kathryn Holt. « powrót do artykułu
  25. Naukowcy z MIT-u połączyli właściwości dwóch dwuwymiarowych materiałów, co pozwoliło im na niezwykle precyzyjne kontrolowanie fali światła. Ich prace mogą znaleźć zastosowanie w nowych systemach wykrywania za pomocą światła, zarządzania energią oraz w urządzeniach do obrazowania o wysokiej rozdzielności. Amerykańscy uczeni wykorzystali dwuwymiarową warstwę grafenu umieszczoną na dwuwymiarowej warstwie heksagonalnego azotku boru (hBN). Prace były prowadzone przez profesora Nicholasa Fanga i jego studenta Anshumana Kumara we współpracy ze specjalistami z IBM-a, politechniki w Hongkongu oraz University of Minnesota. Oba wspomniane materiały są podobne, gdyż atomy tworzą w nich heksagonalne wzory, oba są strukturami o grubości jednego atomu. Jednak oba w inny sposób oddziałują na światło. Okazało się jednak, że oddziaływania te się uzupełniają, pozwalając na kontrolowanie światła. Gdy do warstwy grafenu w takim hybrydowym materiale przyłożymy odpowiednie napięcie, światło jest blokowane. Jednak po przyłożeniu innego napięcia ma miejsce szczególny rodzaj rozprzestrzeniania się światła zwany hiperbolicznością. Wcześniej tego zjawiska nie udawało się uzyskać w systemach optycznych. A jedną z jego konsekwencji jest silna interakcja pomiędzy cienkim materiałem a światłem, co daje wysoki stopień kontroli nad światłem. To pozwala na wysyłanie i odbieranie sygnałów świetlnych na bardzo ograniczonej przestrzeni i może prowadzić do opracowania unikatowych materiałów optycznych służących do optycznej komunikacji - mówi profesor Fang. Gdy światło wchodzi w interakcję z grafenem pojawiają się plazmowy, podczas interakcji z hBN mamy do czynienia z fononami. Gdy oba materiały odpowiednio połączymy plazmony i fonony tworzą pary i silnie ze sobą rezonują. Grafen umożliwia precyzyjne kontrolowanie światła, a hBN pozwala na umieszczenie go na bardzo małej przestrzeni i kierowanie nim. Wskutek połączenia tych dwóch materiałów powstaje unikatowy system, który pozwala na manipulowanie procesami optycznymi - wyjaśnia Phaedon Avouris z IBM-a. Dzięki temu systemowi można np. zdecydować, jakiej długości fale i w jakich kierunkach mogą się rozprzestrzeniać. Możemy selektywnie wybierać częstotliwości i je przepuszczać, a inne blokować - mówi Kumar. Profesor Fang uważa, że dzięki nowemu materiałowi możliwe będzie stworzenie falowodów o średnicy zaledwie 20 nanometrów. A to z kolei pozwoli na połączenie w jednym układzie scalonym komponentów optycznych i elektronicznych. Obecnie komponenty takie są umieszczane oddzielnie i trzeba jeszcze zapewnić łączność pomiędzy nimi. Fang mówi też, że bardzo ciekawą właściwością nowego materiału jest możliwość przełączania światła na jego powierzchni. Dzieje się tak, gdyż materiał w sposób naturalny pracuje przy długości fali w zakresie bliskiej podczerwieni. To z kolei pozwoli na udoskonalenie spektrometrów podczerwonych i – potencjalnie – umożliwi obrazowanie pojedynczych molekuł. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...