-
Liczba zawartości
37629 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
246
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Amerykańskie władzy antymonopolowe ponownie przyglądają się działalności Google'a. Serwis Bloomberg, powołując się na dwa anonimowe źródła, donosi, że Federalna Komisja Handlu (FTC) i Departament Sprawiedliwości zawarły porozumienie odnośnie postępowania ws. systemu Android. Obie instytucje mają prawo do prowadzenia postępowań antymonopolowych, gdy zatem istnieje taka potrzeba, uzgadniają między sobą, która jest lepiej przygotowana do konkretnej sprawy. Urzędnicy sprawdzają, czy Google nie ogranicza konkurencji dostępu do tego OS-u. Urzędnicy z FTC odbyli spotkanie z przedstawicielami jednej z firm z branży IT, którzy twierdzą, jakoby Google faworyzował swoje własne usługi na platformie Android, a jednocześnie ograniczał dostęp produktom innych firm. Postępowanie znajduje się na wczesnym etapie i nie musi się zakończyć formalnym wszczęciem śledztwa przeciwko Google'owi. Jednak sam fakt ponownego zainteresowania się Google'em świadczy o tym, że FTC przygląda się jednej z największych amerykańskich firm. Minęły zaledwie dwa lata od czasu, gdy FTC zamknęła śledztwo ws. wyszukiwarki Google'a. Page i Brin nie mogą więc spać spokojnie. Unia Europejska od paru miesięcy prowadzi śledztwo ws. wyszukiwarki, a niedawno rozpoczęła też postępowanie odnośnie Androida. Podjęto je po skargach, jakie wpłynęły m.in. od Microsoftu, Nokii i Expedii. Nie jest jasne, czy unijne i amerykańskie władze współpracują ze sobą w czasie śledztwa. Android to najpopularniejszy mobilny system operacyjny w USA. Korzysta z niego 59,3% urządzeń. Drugi pod względem popularności, iOS, może poszczycić się 38-procentowym udziałem w rynku. Daleko w tyle pozostaje Windows (2,35%) i BlackBerry (0,36%). Profesor prawa Harry First z New York University mówi, że zgodnie z amerykańskim prawem łączenie produktów i usług może naruszać przepisy antymonopolowe, jeśli firma zdominowała rynek produktem, którego klient potrzebuje i wymusza na kliencie kupno uzupełniającego go produktu lub usługi. Jeśli zaś klient może bez przeszkód kupić uzupełniający produkt lub usługę u innych producentów, wówczas najprawdopodobniej naruszenie prawa nie ma miejsca. Powstaje więc pytanie, czy Android rzeczywiście ma tak silną pozycję rynkową, szczególnie w sytuacji, gdy istnieją inne mobilne systemy operacyjne - stwierdza uczony. « powrót do artykułu
-
Jeśli ktoś sądzi, że w zimowych miesiącach w wodach Oceanu Arktycznego prawie nic się nie dzieje, bardzo się myli. Naukowcy przyglądali się aktywności różnych gatunków w czasie 3 kolejnych zim w zatoczce Kongsfjorden w archipelagu Svalbard. To raz na zawsze zmienia sposób, w jaki myślimy o ekosystemach morskich w czasie polarnej nocy - zaznacza Jørgen Berge z Universitetet i Tromsø – Norges arktiske universitet. Ciemna polarna noc nie jest, jak zakładano, okresem bez jakiejkolwiek aktywności biologicznej. Za kurtyną mroku ukrywa się świat zmian i piękna [...]. Berge opowiada, że działania biologów to skutek przypadkowego spotkania w fiordzie archipelagu Svalbard. Nad nami rozciągało się gwiaździste niebo, a toń pod nami [także] rozświetlały niezliczone błękitno-zielone "gwiazdy", skutek działania bioluminescencyjnych organizmów. [...] Fakt, że aż świeciło aż tyle okazów, był dobitną wskazówką, że system nie pozostawał w trybie spoczynku. Badania w terenie w ciągu 3 kolejnych zim pokazały, że ekosystem aż tętnił życiem. W rzeczywistości różnorodność i aktywność reprodukcyjna niektórych gatunków była wtedy większa niż w innych porach roku. Zooplankton, np. widłonogi, się rozmnażał, a przegrzebki Chlamys islandica w najlepsze rosły. Wyposażone w kamery poklatkowe pułapki ujawniły liczną i aktywną społeczność płytkowodnych padlinożerców, np. krabów, zwójek czy obunogów. Berge dodaje, że jego zespół najbardziej zaskoczyły ptaki morskie. Nie tylko tam były, ale i umiały znaleźć w kompletnych ciemnościach swój ulubiony pokarm. Nie wiemy, jak im się to udawało ani jak częstym zjawiskiem jest zimowanie przez ptaki morskie na tych szerokościach geograficznych. Topniejący lód udostępnia kolejne obszary Arktyki pod ludzką działalność (od przemysłu naftowego poczynając, na turystyce i rybołówstwie kończąc). Nie możemy jednak zakładać, że polarna noc to bezpieczny okres, kiedy nic się nie dzieje. Okazuje się raczej, że ciemna noc jest ważnym okresem dla rozmnażania licznych organizmów [...]. « powrót do artykułu
-
W skalnym schronieniu w Lapa do Santo w Brazylii znaleziono ludzką głowę odciętą przed 9000 lat. To najstarszy znany nam przykład dekapitacji w Ameryce. Położone w środkowo-wschodniej Brazylii Lapa do Santo było zamieszkane już co najmniej 12 000 lat temu. W 2007 roku znaleziono tam pozostałości pochowanego ciała. Na Pochówek 26 składały się m.in. czaszka, żuchwa, kręgi piersiowe i dłonie. Odcięte dłonie ułożono na twarzy zmarłego po obu stronach. Wiek znaleziska oceniono na 9000 lat. Teraz, dzięki zdobyczom najnowszej techniki udało się dowiedzieć znacznie więcej. Badania izotpu strontu i porównanie ich z innymi znaleziskami pozwoliły na stwierdzenie, że osoba z Pochówku 26 była prawdopodobnie członkiem lokalnej grupy zamieszkującej Lapa do Santu. Sposób ułożenia szczątków skłania uczonych do postawienia hipotezy, że głowę odcięto nie jako trofeum, ale w ramach rytuału pogrzebowego. Jeśli uczeni mają rację, oznacza to, że tamtejsze społeczności łowiecko zbieracki wytworzyły złożone rytuały pogrzebowe. Niewykluczone, że mamy do czynienia z najwcześniejszym w oby Amerykach przykładem dekapitacji. To z kolei każe ponownie przemyśleć historię rozwoju tej praktyki pod kątem jej początków i rozprzestrzeniania się. « powrót do artykułu
-
Brytyjska agencja wywiadowcza Government Communications Headquarters (GCHQ) chce stworzyć największy na świecie system wywiadowczy. Z dokumentów udostępnionych przez Edwarda Snowdena dowiadujemy się, że GCHQ prowadzi program o nazwie "Karma Police". Jego celem jest zdobycie informacji o każdym użytkowniku internetu. Dane są gromadzone dzięki temu, że wiele połączeń internetowych przechodzi przez Wielką Brytanię. Jeszcze w 2012 roku w bazie Karma Police znajdowało się 50 miliardów rekordów z metadanymi. Celem na rok 2013 było powiększenie bazy do 100 miliardów rekordów. Dzięki Snowdenowi wiemy, że 41% zgromadzonych informacji dotyczy historii nawigowania po sieci. Dane te trafiają do bazy o nazwie "Black Hole". Wśród innych zbieranych informacji znajdują się adresy e-mail, dane z komunikatorów internatowych, serwisów społecznościowych i zapytania zadawane wyszukiwarkom. GCHQ odnotowuje także przypadku używania narzędzi pozwalających na anonimowe nawigowanie po sieci. Dostęp do zgromadzonych danych mają analitycy GCHQ, którzy mogą dzięki nim zebrać informacje o danej osobie. GCHQ pozyskuje też "ciasteczka", dzięki czemu może wiązać adresy IP z danymi osobistymi, jak np. adresy e-mail. Wiadomo, że wywiad korzysta z ciasteczek m.in. Google', Yahoo, Facebooka, Reddita, WordPressa, CNN, Reutersa, YouPorn czy BBC. GCHQ może bez przeszkód wyszukiwać informacje dotyczące użytkowników spoza Wielkiej Brytanii. Nie potrzebuje też żadnej zgody, by analizować metadane obywateli Wielkiej Brytani. Dopiero dostęp do bardziej szczegółowych danych mieszkańców Zjednoczonego Królestwa wymaga specjalnych zgód. W ramach testów swojego systemu GCHQ analizowała dane odbiorców internetowych stacji radiowych. Zgromadzono w ten sposób i przeanalizowano informacje dotyczące 200 000 osób ze 185 krajów. « powrót do artykułu
-
Suszone śliwki zmniejszają ryzyko raka jelita grubego
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Dieta zawierająca suszone śliwki korzystnie wpływa na mikrobiom jelita grubego, zmniejszając w ten sposób ryzyko nowotworu tej części przewodu pokarmowego. Dzięki naszym badaniom byliśmy w stanie wykazać, że suszone śliwki sprzyjają retencji korzystnych bakterii w jelicie grubym i w ten sposób zapobiegają rakowi - opowiada dr Nancy Turner z Texas A&M University. Amerykanka podkreśla, że wcześniejsze badania wykazały, że zaburzenia mikrobiomu mają wpływ na zapoczątkowanie stanu zapalnego jelit i jego nawroty, co może sprzyjać rozwojowi raka jelita grubego. Jak wyjaśnia Turner, w badaniach nad ewentualnymi właściwościami ochronnymi suszonych śliwek wykorzystano szczurzy model raka jelita grubego. Suszone śliwki zawierają fenole, które mają wieloraki wpływ na nasze zdrowie; mogą np. spełniać funkcje przeciwutleniaczy [...], niedopuszczających do uszkodzenia DNA. Podczas eksperymentów testowaliśmy hipotezę, że spożycie suszonych śliwek sprzyja zatrzymywaniu korzystnej mikroflory i wzorców metabolizmu bakterii w jelicie grubym. Szczurom podawano dietę kontrolną albo karmę zawierającą suszone śliwki. Obie diety dopasowano pod względem liczby kalorii i zawartości makroelementów, tak by ewentualne efekty móc przypisać związkom unikatowym dla suszonych śliwek - wyjaśnia Derek Seidel. Naukowcy zbadali treść pokarmową i wycinki tkanki z różnych segmentów jelita grubego. Okazało się, że śliwkowa dieta zwiększyła liczbę Bacteroidetes, a zmniejszyła Firmicutes w dystalnym odcinku jelita grubego, nie wpływając na ich proporcje w części proksymalnej. Okazało się również, że w porównaniu do grupy kontrolnej, u gryzoni jedzących suszone śliwki znacząco spadła m.in. liczba aberracji krypt jelitowych (preneoplastycznych uszkodzeń nabłonka jelita). Ogniska ACF [ang. aberrant crypt foci], czyli zmienione patologicznie krypty jelitowe, to jedne z najwcześniej obserwowanych zmian przednowotworowych [...] - dodaje Seidel. Turner podsumowuje, że choć potrzeba dalszych badań, zwłaszcza na ludziach, wyniki obecnego studium są bardzo ekscytujące, bo sugerują, że regularne jadanie suszonych śliwek to wykonalna strategia dietetycznego zapobiegania rakowi jelita grubego. « powrót do artykułu -
Dyrektor generalny Blackberry oficjalnie potwierdził, że firma rozpocznie sprzedaż pierwszego telefonu z Androidem. Urządzenie o nazwie Priv trafi do sklepów w przyszłym roku. Jednocześnie kanadyjskie przedsiębiorstwo nie ma zamiaru porzucać własnego OS-u i nadal będzie rozwijało BlackBerry 10. Android zagości na tak typowym dla BlackBerry smartfonie z fizyczną klawiaturą. Będzie ono łączyło bardzo rozbudowany ekosystem Androida z najlepszymi cechami BlackBerry - bezpieczeństwem i produktywnością. Blackberry pracuje też nad wsparciem Android for Work na BES12. Należy podkreślić, że nic nie wskazuje na to, by kanadyjska firma miała zamiar zrezygnować z rozwoju własnego systemu operacyjnego. Wręcz przeciwnie, przed trzema tygdniami dowiedzieliśmy się, że za kwotę 425 milionów dolarów przejmuje ona Good Technology. Akwizycja jest częścią firmowej strategii, w ramach której Blackberry chce zaoferować klientom biznesowym kompleksową platformę bezpieczeństwa dla wszystkich urządzeń mobilnych wykorzystywanych w firmie. Blackberry wciąż jednak przeżywa poważne kłopoty, a jej sytuacja finansowa nie ulega zdecydowanej poprawie. « powrót do artykułu
-
Kolejna grupa hakerów powiązana z chińską armią
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Bezpieczeństwo IT
Specjalizujące się w kwestiach bezpieczeństwa firmy ThreatConnect i Defense Group Inc. (DGI) powiązały grupę hakerów Naikon z chińską armią. Zdaniem ekspertów Naikon Advanced Persistent Threat to część Jednostki 78020, która dokonała w przeszłości wielu ataków. Jednostka działa od niemal 5 lat i atakuje głównie firmy w USA posługując się przy tym phishingiem, szkodliwym kodem i pocztą elektroniczną. Naikon została po raz pierwszy zidentyfikowana w kwietniu 2012 roku przez ShadowServer. To grupa wolontariuszy składająca się z ekspertów ds. bezpieczeństwa. Zajmują się oni zbieraniem informacji o szkodliwym kodzie, botnetach, defraudacjach. Dzięki analizie własnych danych oraz informacji dostarczonych przez hakera Hardcore Charlie, jednego z Anonimowych, który - jak twierdzi - włamał się do chińskich sieci wojskowych - specjaliści z ShadowServer zauważyli istnienie nieznanej wcześniej grupy hakerskiej. Rok później firma TrendMicro opublikowała analizę szkodliwego kodu Rarstone autorstwa Naikon. Teraz eksperci uważają, że Naikon to część Jednostki 78020, która zajmuje się prowadzeniem cyberataków. Jednostka specjalizuje się w technice phishingu oraz inżynierii społecznej. Precyzyjnie namierza interesujące ją osoby i próbuje w ten sposób dostać się do sieci firm, w których osoby te pracują. Przed atakiem zbierane są takie dane jak imię i nazwisko, adres, data urodzenia, zainteresowania, narodowość, płeć, połączenia społecznościowe czy wcześniej używane e-maile. ThreatConnect i DGI informują, że udało im się powiązać Naikon z chińską armią dzięki szczegółowej analizie zdobytych informacji oraz analizie lingwistycznej, podczas której skupili się na oficerze Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej nazwiskiem Ge Xing. To już kolejna grupa hakerska, którą zidentyfikowano. Wcześniej pisaliśmy o podobnych analizach łączących hakerów z Jednostkami 61398 oraz 61486. « powrót do artykułu -
Użytkownicy Facebooka generują dla firmy olbrzymie i wciąż rosnące przychody. Witryna eMarketer, która zajmuje się badaniem rynku, informuje, że w roku 2015 Facebook na każdym użytkowniku zarobił o 20% więcej niż rok wcześniej. Przychody z reklamy zapewniają Facebookowi już 12,46 USD rocznie od każdego użytkownika. Przed rokiem było to 10,03 USD, a analitycy przewidują, że w roku 2017 kwota ta wzrośnie do 17,50 USD. Równie dobrze radzi sobie Twitter, który obecnie na jednym użytkowniku zarabia w ciągu roku 7,75 USD. Rok temu użytkownik przynosił Twitterowi 5,48 USD przychodu, a prognozy na rok 2017 mówią o kwocie 12,56 USD. Oczywiście nie każdy użytkownik jest tak samo wartościowy. Najwięcej pieniędzy zapewniają serwisom społecznościowym mieszkańcy USA. W przypadku Facebooka obywatele innych krajów przynoszą średnio 7,71 USD przychodu. Tymczasem wpływy zapewniane przez Amerykanina to średnio 48,76 USD. Na Twitterze liczby te to, odpowiednio, 3,51 i 24,48 dolarów. Serwisy społecznościowe zarabiają na reklamach. Ich olbrzymia popularność powoduje, że reklamodawcy chętnie umieszczają tam swoje ogłoszenie i słono za nie płacą. Z drugiej strony same serwisy wciąż opracowują nowe usługi, wciąż więc pojawiają się nowe miejsca, w których można umieścić reklamę. Serwisy społecznościowe to dla reklamodawców świetne miejsce do prezentowania swoich produktów. Posiadają olbrzymią ilość danych o użytkownikach, reklama może więc być mocno spersonalizowana i bardziej skuteczna. Facebook czy Twitter są tym bardziej cenne, że zanikają tradycyjne kanały reklamowe. Kurczy się rynek prasy drukowanej, mniej czasu spędzamy przed telewizorami, a więcej przed ekranem komputera. I coraz częściej jest to czas poświęcany na przeglądanie serwisów społecznościowych. « powrót do artykułu
-
Będące skutkiem ocieplenia klimatu zmiany w różnorodności kwiatów prowadzą do skrócenia języczków (trąbek ssących) trzmieli. Owady są przez to gorzej przystosowane do żerowania i zapylania związanych z nimi pierwotnie roślin. Wyniki amerykańsko-kanadyjskiego zespołu pokazują, że przez globalne ocieplenie mogą zniknąć różne przypadki mutualizmu. U wielu koewoluujących gatunków obserwuje się precyzyjne dopasowanie cech (trzmiele z długimi języczkami są np. dobrze przystosowane do pozyskiwania nektaru z głębokich kwiatów z długimi koronami). Zespół Nicole Miller-Struthman z SUNY Old Westbury prowadził badania na 3 wysoko położonych stanowiskach z Kolorado (Mount Evans, Niwot Ridge i Pennsylvania Mountain), gdzie występują 2 gatunki alpejskich trzmieli z długimi trąbkami: Bombus balteatus i B. sylvicola. Opierając się na okazach zebranych w latach 1966-1980 i 2012-2014, naukowcy stwierdzili, że języczek uległ znacznemu skróceniu. Później, posługując się okazami z archiwum i prowadząc badania terenowe trzmieli i roślin, specjaliści oceniali potencjalne mechanizmy zaobserwowanych zmian. Stwierdzono, że nie chodziło o zmniejszenie wielkości, konkurencję z gatunkami inwazyjnymi lub koewolucję z kwiatami z regionu. Przyczyną okazał się wzrost temperatur latem, co doprowadziło do zmniejszenia liczby preferowanych przez owady głębokich kwiatów. B. balteatus i B. sylvicola były więc zmuszone do korzystania z pozostałych kwiatów. « powrót do artykułu
-
Umiarkowane ilości piwa chronią kobiety przed zawałem
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
U kobiet, które piją piwo najczęściej 1-2 razy w tygodniu, ryzyko zawału jest o 30% niższe niż u kobiet, które piją go bardzo dużo lub nie piją w ogóle. Wskazują na to wyniki szwedzkiego studium Kvinnostudien, w ramach którego losy ok. 1500 pań śledzone są już od niemal pół wieku. Między 1968 a 2001 r. naukowcy z Sahlgrenska Academy przyglądali się reprezentatywnej próbie 1462 kobiet w średnim wieku z Göteborga; w 1968-69 r. ochotniczki miały 38-60 lat, a w 2000-01 r. od 70 do 92 lat. Dysponując danymi ze studium, ostatnio Szwedzi postanowili prześledzić zależność między spożyciem różnych rodzajów alkoholu i występowaniem zawałów, udarów, cukrzycy oraz nowotworów. Było to możliwe, bo podczas badania prospektywnego pytano o częstość spożycia piwa, wina czy wysokoprocentowych napojów alkoholowych (wśród odpowiedzi uwzględniono opcje od "codziennie" po "w ogóle w ciągu ostatnich 10 lat") i o różne objawy chorobowe. W ciągu 32 lat 185 kobiet miało zawał, 162 udar, u 160 rozwinęła się cukrzyca, a 345 zapadło na nowotwór. Autorzy publikacji z pisma Scandinavian Journal of Primary Health Care odkryli istotny statystycznie związek między piciem dużych ilości napojów wysokoprocentowych (definiowanym jako częściej niż 1 lub 2 w miesiącu) i niemal o połowę wyższym ryzykiem zgonu z powodu nowotworu. Okazało się również, że u kobiet, które wspominały o piciu piwa od 1-2 razy w miesiącu do 1-2 razy w tygodniu, ryzyko zawału było o 30% niższe niż pań, które piły piwo kilka razy w tygodniu lub codziennie albo nie piły go w ogóle. Wcześniejsze badania również sugerowały, że picie alkoholu w umiarkowanych ilościach ma pewien zabezpieczający wpływ, ale nadal nie było pewności, czy to rzeczywiście prawda. Nasze wyniki sprawdzono pod kątem innych czynników ryzyka sercowo-naczyniowego, co uzasadnia wyciągnięte wnioski. Nie byliśmy [jednak] w stanie potwierdzić, że umiarkowane spożycie wina działa podobnie [jak picie piwa], dlatego trzeba to sprawdzić w ramach przyszłych badań podłużnych - podsumowuje Dominique Hange. « powrót do artykułu -
ARIN (American Registry for Internet Numbers) przydzielił ostatnie adresy IPv4. Tym samym w Ameryce Północnej wyczerpano wszystkie IPv4, dostępne są już tylko IPv6. Organizacja ARIN od lat ostrzegała, że IPv4 są na wyczerpaniu i apelowała do północnoamerykańskich przedsiębiorstw i dostawców internetu, by wdrożyli protokół IPv6. Protokół IPv4 pojawił się w 1981 roku, po raz pierwszy zastosowano go w ARPANET w 1983 roku. W ramach IPv4 do dyspozycji jest około 4,3 miliarda unikatowych numerów IP. Pula ta powoli wyczerpuje się na całym świecie, a w Ameryce Północnej właśnie uległa wyczerpaniu. Każdy, kto potrzebuje adresu IPv4 wciąż może zwrócić się do ARIN z prośbą o jego przyznanie. Wtedy ARIN musiałaby się zwrócić do ICANN o przyznanie dodatkowej puli adresów. Można też liczyć na to, że adres zostanie oddany przez kogoś, kto już go nie potrzebuje. Przed kilkoma miesiącami ARIN utworzył "listę kolejkową" dla tych, którzy potrzebują kolejnych adresów IPv4. Istnieje też wtórny rynek adresów IPv4. Obecnie za jeden adres trzeba zapłacić średnio 10-12 dolarów. « powrót do artykułu
-
Czwarty największy na świecie producent smartfonów, chińska firma Xiaomi, ma zamiar zaistnieć na rynku notebooków. Tajwański Inventec, wielki producent smartfonów i notebooków na zlecenie, poinformował, że Xiaomi zamówiła notebooki, których dostawy mają się rozpocząć w pierwszej połowie przyszłego roku. Pierwsze modele komputerów Xiaomi trafią na chiński rynek i będą skierowane do mniej wymagających klientów. Niewykluczone jednak, że Xiaomi planuje też sprzedaż notebooków, które będą bezpośrednio konkurowały x MacBookiemAir Apple'a i ThinkPadami Lenovo. Xiaomi bardzo szybko zdobywa rynek. Zawdzięcza to sukcesom odnoszonym w Chinach. Ostatnio jednak firma zainstała też w Brazylii, planuje ekspansję na Afrykę. Najbliższe kwartały pokażą, czy poza granicami Chin również będzie odnosiła tak spektakularne sukcesy jak i w Chinach. Okaże się również, czy sprawdzi się tam stosowany przez Xiaomi model sprzedaży. W przeciwieństwie do innych producentów smartfonów firma ta bezpośrednio zajmuje się sprzedaż własnych urządzeń. Ten sam model ma zamiar zastosować do notebooków. « powrót do artykułu
-
W ubiegłym roku rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogłosiło konkurs na złamanie zabezpieczeń sieci Tor. Teraz firma, która go wygrała, wynajęła firmę prawniczą, która ma jej pomóc wycofać się z rządowego kontraktu. Za złamanie Tora przewidziano nagrodę w wysokości 59 000 USD. Zwycięska firma, Centralny Instytut Badawczy Ekonomii, Informatyki i Systemów Kontrolnych, to część państwowego przedsiębiorstwa Rostec, producenta m.in. broni i śmigłowców. Przedsiębiorstwo zapłaciło właśnie 150 000 dolarów firmie prawniczej, która ma wynegocjować rozwiązanie kontraktu. Rosyjskie władze są zainteresowane złamaniem zabezpieczeń Tora nie tylko dlatego, że z anonimowej sieci korzystają hakerzy i inni przestępcy. Jest ona też używana przez politycznych dysydentów oraz obywateli, którzy nie chcą, by władza mogła ich śledzić. Także w Rosji rośnie popularność Tora. Od początku bieżącego roku liczba rosyjskich użytkowników tej sieci wzrosła o 40% i obecnie wynosi ponad 175 000. « powrót do artykułu
-
Przeciwstawiana "szkiełku i oku" wiara tym razem staje się przedmiotem badań naukowców, którzy postanawiają dociec, jak to się dzieje, że "wiara czyni cuda" i "góry przenosi". Ulrich Schnabel, autor bestsellerowej "Sztuki leniuchowania", powołuje się na odkrycia z dziedzin takich jak psychologia religii czy neuroteologia, z uwagą śledzi wpływ wiary na ludzką psychikę i zachowania, szuka odpowiedzi na pytanie, "po co ludziom religia?". Jednak czy można zmierzyć to, co z natury jest niepoznawalne? Czy religijny punkt widzenia da się połączyć z naukowym? Premiera książki "Zmierzyć wiarę" już 23 września. Wiara jest istotnym elementem życia wielu ludzi, kształtuje ich osobowość, wpływa na kluczowe decyzje, zmienia sposób myślenia i widzenia świata. Dla jednych stanowi najważniejszą kwestię, podstawę egzystencji, inni pozbywają się jej ze swojego życia tak szybko, jak tylko mogą. Dlaczego tak się dzieje i jakie są tego uwarunkowania? Autora "Zmierzyć wiarę" interesują naukowe przyczyny tak wielkiej mocy wiary, a także zmiany, jakie zachodzą pod jej wpływem w organizmie i umyśle człowieka. Czy ludzie religijni w życiu codziennym postępują bardziej etycznie? Czy ateiści czują się szczęśliwsi od ludzi głęboko wierzących? Czy wiara ma moc uzdrawiania? W jaki sposób ewoluuje? Gdzie przebiega granica między religią a fanatyzmem? Szukając odpowiedzi na liczne pytania, Schnabel udowadnia, że ludzie obdarzeni są naturalną skłonnością do myślenia religijnego, a wiara jest dla nich uniwersalną siłą, wykorzystywaną w wielu sytuacjach. Schnabel powołuje się na liczne eksperymenty, badania naukowe i opinie eksperckie, nie zapominając jednak o tym, że jego publikacja adresowana jest do szerokiego grona odbiorców. W przystępny sposób przedstawia kluczowe zagadnienia, czyniąc z tej popularnonaukowej publikacji fascynującą wyprawę po ludzkim umyśle. Czytelnik ma również szansę sprawdzić własny stosunek do wiary, rozwiązując dołączone do książki autotesty. Nikt jeszcze nie wyjaśnił lepiej, klarowniej i bardziej zrozumiale, dlaczego religia nie wymiera.
-
Korona cierniowa (Acanthaster planci) to gatunek żarłocznego, drapieżnego szkarłupnia z raf koralowych Morza Czerwonego, a także Oceanów Indyjskiego i Spokojnego. Stanowi ona zagrożenie m.in. dla Wielkiej Rafy Koralowej. Najskuteczniejsze sposoby kontrolowania A. planci wymagają wstrzykiwania poszczególnym osobnikom zabójczych związków. Ich stosowanie wymaga pozwoleń, przeszkolenia i dostępu do specjalistycznego sprzętu. Naukowcy z Uniwersytetu Jamesa Cooka odkryli jednak ostatnio, że szeroko dostępną i wysoce skuteczną alternatywą jest zwykły ocet, wstrzykiwany u podstawy jednego z ramion. Korony cierniowe rozmnażają się w zastraszającym tempie i żywią się głównie polipami korali madreporowych. Lisa Boström-Einarsson podkreśla, że bez sukcesów ocet stosowano już wcześniej, ale zespół z Uniwersytetu Jamesa Cooka dopracował proces, co doprowadziło do osiągnięcia 100-proc. śmiertelności w czasie krótszym niż 48 godz. Obecnie nurkowie stosują 10 lub 12 ml tauryny, by zabić pojedynczą koronę cierniową. To drogie, wymaga pozwoleń i zmieszania do uzyskania właściwego stężenia. My wykorzystaliśmy 20 ml octu, który kosztuje o połowę mniej. Co więcej, można go kupić w każdym lokalnym supermarkecie. Podczas badania wszystkie A. planci zmarły w ciągu 2 dób od iniekcji. Boström-Einarsson dodaje, że martwymi koronami cierniowymi nakarmiono laboratoryjne ryby. Nie zaobserwowano skutków ubocznych, ale wg Australijki, potrzebne są zakrojone na szeroką skalę testy terenowe, bo dopiero one wykażą, czy proces jest bezpieczny dla innych form życia morskiego. Nie ma powodów myśleć, że to nie zadziała lub będzie szkodliwe, ale musimy być pewni. Testy octowej metody w morzu mają się zacząć przed końcem br. Doktorantka zaznacza, że odkrycia jej zespołu mają poważne konsekwencje dla krajów rozwijających się, w których brakuje środków na zakup obecnie stosowanych środków. Szacuje się, że samą Wielką Rafę Koralową zamieszkuje od 4 do 12 mln koron cierniowych i każda samica produkuje w jednym sezonie rozrodczym ok. 65 mln jaj. W zeszłym roku 2 pracującym na pełen etat załogom łodzi udało się wyeliminować ok. 350 tys. A. planci. Choć przetrzebienie ich w ten sposób wiąże się z niesamowitym wysiłkiem, wiemy, że dzięki konsekwentnemu działaniu możemy ocalić poszczególne rafy. « powrót do artykułu
-
Superkomputer Watson zyskuje nowe możliwości. IBM wyposaża go właśnie w oparty na sztucznej inteligencji system rozpoznawania obrazów, dzięki czemu maszyna będzie np. mogła analizować zdjęcia użytkowników sieci społecznościowych i określać, czym w danym momencie życia się zajmowali. Technologia Visual Insights analizuje nie tylko zdjęcia, ale również filmy wideo, szuka w nich stałych wzorców i trendów. To, czego się dowie, jest następnie umieszczane w uporządkowanej bazie danych. Oczywiście taki mechanizm można wykorzystać w marketingu, ale IBM ma nadzieję, że klienci korzystający z usług Watsona znajdą dla Visual Insights także inne, bardziej ambitne zastosowania. Inna z nowych usług, Dialogue, tworzy drzewko dialogowe komunikacji pomiędzy użytkownikiem a komputerem, dzięki czemu maszyna będzie w stanie samodzielnie np. pokierować użytkownikiem szukających odpowiednich danych czy instrukcji. Pełne rozwinięcie tego typu technologii może skutkować tym, że w biurach obsługi klienta maszyny zastąpią ludzi. Obecnie Watson wykorzystuje ponad 100 różnych aplikacji, które są udostępniane klientom IBM-a. W miarę, jak rośnie liczba usług, deweloperzy mogą chcieć je łączyć, dlatego też IBM udostępnił ułatwiający to zestaw narzędzi Watson Knowledge Studio. Zadaniem Watsona nie jest zastąpienie człowieka, ale pomoc ludziom w podejmowaniu decyzji. Superkomputer specjalizuje się właśnie w zagadnieniach, w których nie ma jednoznacznie złych lub dobrych odpowiedzi. Rozważa miliony hipotez, porównuje ze ze swoją wiedzą i próbuje dać najlepszą odpowiedź, wspomagając w ten sposób np. lekarza czy maklera giełdowego. « powrót do artykułu
-
Komórki, w których zachodzi ekspresja neurogeniny 3 (Ngn3), będzie można pewnego dnia wykorzystać do odtwarzania zniszczonych przez cukrzycę wysp trzustkowych. NGN3 to gen nadrzędny, kierujący rozwojem części wewnątrzwydzielniczej trzustki (koduje kluczowy dla tego procesu czynnik transkrypcyjny). W ramach najnowszego studium naukowcy z kliku amerykańskich uczelni, w tym Uniwersytetu Południowej Florydy, wykryli neurogeninę 3 w histologicznie prawidłowych biopsjach z dwóch źródeł: zwłok i osób przechodzących biopsje diagnostyczne. Nie spodziewaliśmy się ekspresji NGN3 w trzustkach dorosłych, bo u gryzoni zachodzi ona wyłącznie w czasie rozwoju płodowego - podkreśla dr Michael Shamblott. Komórki z ekspresją białka Ngn3 odkryto w zewnątrzwydzielniczej części trzustki, czyli w części wytwarzającej enzymy trawienne. Ponieważ komórki te bardzo przypominają mysie i ludzkie endokrynne komórki progenitorowe, od których wywodzą się komórki wysp trzustkowych, można by je pobierać od zmarłych lub z własnej tkanki trzustki pacjenta i stymulować do różnicowania w wytwarzające insulinę komórki beta. Przeszczepy wysp trzustkowych utrudnia ograniczona ich trwałość i mała liczba dawców. By uzyskać wystarczającą liczbę wysp dla jednego biorcy, potrzeba niekiedy wielu dawców, a brak dobrego dopasowania wymusza zażywanie silnych leków immunosupresyjnych. Teraz, gdy wiemy, że komórki z Ngn3 są normalną częścią biologii dorosłej ludzkiej trzustki, możemy się dowiedzieć, jak zwiększać ich liczebność i nakłaniać za pomocą specjalnych leków do stania się zróżnicowanymi komórkami endokrynnymi. Naszym celem jest zregenerowanie funkcjonalnych komórek beta i wyleczenie cukrzycy - podsumowuje Shamblott. « powrót do artykułu
-
W opublikowanej właśnie najnowszej wersji Firefoksa poprawiono 27 błędów, z których 6 pozwalało napastnikowi na przejęcie całkowitej kontroli nad komputerem bez konieczności podejmowania działań przez użytkownika. Wystarczyło, że właściciel komputera odwiedził złośliwą lub zainfekowaną witrynę lub została mu wyświetlona zainfekowana reklama, by doszło do zarażenia komputera. W ramach aktualizacji poprawiono też mniej poważne błędy i dodano nowe mechanizmy. Jednym z nich jest "perfect forward secrecy" (PFS) dla WebRTC. WebRTC to opracowany przez Google'a otwarty protokół, który poszerza możliwości przeglądarek o obsługę RTC (Real-Time Communication). Firefox będzie wymagał teraz, by aplikacje korzystające z WebRTC używały też PFS. Mechanizm ten generuje osobny klucz dla każdej sesji i każdej wiadomości. Klucze są usuwane po zamknięciu sesji. Jeśli nawet napastnikowi uda się zdobyć klucz jakiejś sesji, nie ma dostępu do innych sesji. Technologia Google'a - WebRTC - była krytykowana, gdyż nie najlepiej chroni prywatność użytkownika. Mozilla ma nadzieję, że zastosowanie PFS będzie rozwiązaniem problemu. « powrót do artykułu
-
Szkliwo wywodzi się z łusek prehistorycznych ryb
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Łącząc dane z dwóch różnych dziedzin nauki - paleontologii i genomiki - szwedzko-chiński zespół doszedł do wniosku, że szkliwo wyewoluowało z łusek prehistorycznych ryb. Autorzy publikacji z Nature przypominają, że u ryb spodoustych, np. u rekinów, występują łuski plakoidalne. Są to łuski złożone z dentyny o kształcie zębów (wygiętego ku tyłowi kolca). Z kolei u kopalnych ryb kostnoszkieletowych i kilku archaicznych ryb współczesnych, np. z rodzaju Lepisosteus, występują łuski ganoidalne (jedna z ich wewnętrznych warstw jest zbudowana z dentyny zawierającej nieorganiczną substancję o nazwie ganoina). Tatjana Haitina z Uniwersytetu w Uppsali analizowała genom niszczuki plamistej (Lepisosteus oculatus) i stwierdziła, że występują w nim geny 2 z 3 białek macierzy szkliwa. Co więcej, do ekspresji tych genów dochodzi w skórze, co silnie sugeruje, że ganoina to postać szkliwa. Dane genetyczne uprawomocniają hipotezę, że ganoina to homolog szkliwa. Gdzie jednak szkliwo pojawiło się po raz pierwszy: w pysku, w skórze, czy w obu jednocześnie? Odpowiedź na to pytanie udało się znaleźć dzięki dwóm kopalnym rybom z syluru - Psarolepis romeri z Chin (żyła ona ok. 418 mln lat temu) i Andreolepis ze Szwecji (miała ona 425 mln lat). Ich badaniem zajmowali się Qingming Qu i Per Ahlberg z Uniwersytetu w Uppsali i Min Zhu z Instytutu Paleontologii Kręgowców i Paleoantropologii w Pekinie. U Psarolepis szkliwo występowało w łuskach i łuskach plakoidalnych na pysku, ale nie na zębach. U Andreolepis także odkryto je wyłącznie na łuskach. Psarolepis i Andreolepis to jedne z najstarszych ryb kostnoszkieletowych, dlatego sądzimy, że brak szkliwa na zębach to ich prymitywna cecha, a nie przystosowanie. Wydaje się, że szkliwo powstało w skórze i tam nazywamy je ganoiną i skolonizowało zęby w późniejszym okresie - opowiada prof. Ahlberg. To ważne, bo niespodziewane odkrycie. W naszym przypadku szkliwo występuje na zębach, naturalnie jest więc zakładać, że tu wyewoluowało. Choć ta tkanka na naszych zębach jest wykorzystywana do gryzienia bądź odrywania, pierwotnie pełniła funkcje tkanki ochronnej; tak jest zresztą nadal u dzisiejszych prymitywnych ryb, takich jak niszczuka czy wielopłetwcowate - dodaje dr Qu. Naukowcy podkreślają, że potrzeba dalszych badań filogenetycznych prymitywnych ryb, by ustalić kiedy dokładnie i dzięki jakiemu mechanizmowi doszło do skolonizowania zębów przez szkliwo. « powrót do artykułu -
Zwalcza C. difficile, nie szkodzi pożytecznym bakteriom
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Naukowcy ze Stanford University School of Medicine opracowali lek, który zwalcza skutki infekcji niebezpieczną bakterią Clostridium difficile. Co ciekawe, lekarstwo bierze na cel nie sam mikroorganizm, ale produkowane przezeń toksyny i jako, że nie jest to antybiotyk, nie zabija on pożytecznych mikroorganizmów. To pierwszy lek, który rozbraja C. difficile bez czynienia innych typowych dla antybiotyków zniszczeń. Udane testy przeprowadzono na myszach. Odbyły się tez testy kliniczne, jednak prowadzono je nie pod kątem zwalczania C. difficile. Naukowcy ze Stanforda mają nadzieję, że dzięki już przeprowadzonym udanym testom uda się szybko uzyskać zgodę na rozpoczęcie testów klinicznych właśnie pod kątem zwalczania C. difficile. Jak mówi jeden z głównych autorów badań, profesor Matthew Bogyo, z powodu zakażenia C. difficile każdego roku do amerykańskich szpitali trafia ponad 250 000 pacjentów, a umiera 15 000. Koszty opieki zdrowotnej przekraczają 4 miliardy dolarów. C. difficile zamieszkuje przewód pokarmowy człowieka, a nosicielami tego patogenu jest co najmniej 5% populacji. Zwykle bakteria nie wywołuje objawów chorobowych, jednak u osób, których układ odpornościowy jest osłabiony z powodu wieku, chemioterapii czy antybiotykoterapii, gdzie doszło do zabicia pożytecznych bakterii w jelitach, C. difficile może zacząć się namnażać, wywołać stan zapalny i zniszczyć jelita. Większość infekcji C. difficile ma miejsce właśnie w szpitalach i domach opieki. Co gorsza, u około 25% pacjentów dochodzi do nawrotu choroby mimo stosowania antybiotykoterapii. Gdy już do niego dojdzie, antybiotyki są w stanie zwalczyć jedynie 25% bakterii. Około 7% chorych umiera w ciągu 30 dni od postawienia diagnozy. Obecnie najskuteczniejszą metodą leczenia jest transplantacja odchodów od innego człowieka. Tutaj pojawia się jednak pytanie o długoterminowe skutki takiego leczenia, gdyż każdy z nas ma swój własny mikrobiom, i nie wiadomo, jak wpłynie on na inną osobę. Niepewność jest tym większa, że nie istnieją skuteczne narzędzia pozwalające na dokładne zbadanie składu ludzkiego kału. Ryzyko zaś niewątpliwie istnieje, gdyż badania wykazały związek z mikrobiomu z otyłością czy zmianami neurologicznymi. Zespół profesora Bogyo ma duże doświadczenie w badaniu aktywności proteaz, białek odpowiedzialnych za przycinanie innych białek. Na potrzeby badań nad C. difficile uczeni opracowali nową technikę pozwalającą na szybkie skanowanie niewielkich molekuł i badanie ich zdolności do zwiększania lub zmniejszania aktywności proteaz. Technikę tę zastosowali następnie do wyszukiwania molekuł blokujących aktywność proteaz toksyny C. difficile. Odkryliśmy, że molekuła, która zmniejsza wirulencję patogenu może zapobiegać pojawieniu się zapalenia i zniszczeniu tkanki jelita grubego, a jednocześnie - w przeciwieństwie do antybiotyków - nie powoduje, iż w jelicie pojawia się środowisko nieprzyjazne dla pożytecznych bakterii - mówi Bogyo. Dzięki takiemu podejściu C. difficile nie szkodzi organizmowi, a pożyteczne bakterie mogą ponownie kolonizować jelita. « powrót do artykułu -
Naukowcy z Narodowego Instytutu Standardów i Technologii (NIST) teleportowali kwantową informację za pomocą światłowodu na odległość ponad 100 kilometrów. Tym samym aż czterokrotnie wydłużyli odległość, na jaką udało się wysłać takie dane. Podczas obecnego eksperymentu grupa pracująca pod kierunkiem Hirokiego Takesue z NTT Corp. dokonała teleportacji informacji zapisanej w jednym fotonie do innego fotonu przez nawinięty na szpulę światłowód. Eksperyment był możliwy dzięki niezwykle czułym detektorom opracowanym w NIST. Tylko około 1 procenta fotonów jest w stanie przebyć całe 100 kilometrów światłowodem. Nigdy byśmy nie przeprowadzili tego eksperymentu, gdyby nie nasze czujniki, które są w stanie zmierzyć niezwykle słaby sygnał, stwierdził Marty Stevens z NIST. Dotychczas podczas eksperymentów z przesyłaniem kwantowych informacji za pomocą światłowodów tracono znacznie więcej danych. Najnowszy eksperyment daje nadzieję, że uda się skonstruować kwantowy wzmacniak, który co jakiś czas będzie dalej przesyłał dane, zwiększając w ten sposób odległość, jaką mogą pokonać. W przyszłości zaś mógłby powstać "kwantowy internet". Dotychczas sądzono, że kwantowe wzmacniaki musiałyby bazować na atomach czy innych cząsteczkach materii, a nie na świetle. Zbudowanie takich urządzeń jest zaś znacznie trudniejsze i spowolniłyby one transmisję. Nowe fotodetektory korzystają z nadprzewodzących nanowłókien z krzemku molibdenu. Są one w stanie zarejestrować ponad 80% fotonów, sprawdzając jednocześnie w ciągu 1 nanosekundy, czy są takie same czy inne. Jako, że eksperymentatorzy skupili się tylko na pewnej ograniczonej kombinacji stanow kwantowych, teleportacja może być efektywna tylko w przypadku 25% całości transmisji. Dzięki wydajnym detektorom udało się ośiągnąć średnią wydajność rzędu 83% wspomnianego maksimum. « powrót do artykułu
-
Wykrywanie choroby prionowej w ciągu tygodnia od zakażenia
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Naukowcom z amerykańskiego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) udało się odkryć chorobę prionową w ciągu tygodnia od zakażenia. Co więcej, patologiczną postać białka znaleziono w mózgu w niespodziewanym miejscu. W komórkach ssaków powstaje niegroźne fizjologiczne białko PRPc (od ang. Cellular Prion-Related Protein – komórkowa forma białka związanego z prionami), lecz po zakażeniu prionami następuje jego zmiana w patologiczną postać PRPsc (od ang. Prion-Related Protein - Scrappie form - PRP związane z chorobą scrappie). W ramach eksperymentu do mózgu myszy wstrzyknięto PRPsc. Po upływie 30 min Amerykanie zaczęli obserwować, czy wprowadzony materiał generował w miejscu zastrzyku nowe PRPsc. Badając tkankę mózgu, po 3 dniach od zaszczepienia naukowcy odkryli nowe PRPsc na zewnątrz kapilar i innych naczyń krwionośnych. Gdy zastosowano metodę RT-QuIC (ang. real-time quaking-induced conversion), która polega na obserwowanym w czasie rzeczywistym przekształcaniu rekombinowanego białka PrP (rPrP) w agregaty PRPsc, nowo powstałe białka prionowe wykrywano po 7 dniach. Warto dodać, że podczas wcześniejszych badań PRPsc wykrywano dopiero po ok. 6 tygodniach. Specjaliści wierzą, że choroby prionowe będzie można wyleczyć, jeśli terapia zostanie wdrożona odpowiednio wcześnie. Wg nich, chorobie zapobiegną leki obierające na cel okolice ścian naczyń krwionośnych mózgu. « powrót do artykułu -
Kobiety i mężczyźni inaczej doświadczają negatywnych emocji
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Zespół Adrianny Mendrek z Montrealskiego Instytutu Zdrowia Psychicznego zaobserwował, że pewne rejony mózgu kobiet i mężczyzn, zwłaszcza układu limbicznego, inaczej reagują na obrazy o negatywnym wydźwięku. Postanowił więc sprawdzić, czy odpowiadają za to czynniki psychologiczne (cechy kobiece bądź męskie), czy hormonalne. W ramach studium 46 osób (w tym 25 kobiet) oglądało zdjęcia i miało powiedzieć, czy wyzwalały one pozytywne lub negatywne emocje, czy były odbierane jako neutralne. W tym czasie wykonywano badanie obrazowe. Przed sesją pobrano próbki krwi, by określić poziom hormonów. Okazało się, że w porównaniu do mężczyzn, kobiety dawały negatywnym zdjęciom wyższe oceny. Większe stężenia testosteronu wiązały się z mniejszą wrażliwością, a bardziej nasilone cechy kobiece - bez względu na płeć - z większą. Autorzy publikacji z pisma Psychoneuroendocrinology zauważyli także, że o ile podczas oglądania i u kobiet, i u mężczyzn aktywowały się grzbietowo-przyśrodkowa część kory przedczołowej (ang. dorsomedial prefrontal cortex, dmPFC) oraz ciało migdałowate prawej półkuli, o tyle u mężczyzn łączność między nimi była silniejsza; im bardziej te obszary na siebie oddziaływały, tym mniejszą wrażliwość na zdjęcia obserwowano. Ciało migdałowate pełni funkcje wykrywacza zagrożenia i aktywuje się, gdy dana osoba styka się ze wskazówkami świadczącymi o strachu czy smutku, zaś dmPFC bierze udział w procesach poznawczych dot. kontaktów społecznych. Silniejszy związek między tymi rejonami u mężczyzn sugeruje, że w przypadku negatywnych emocji mają oni bardziej analityczne niż emocjonalne podejście. Niewykluczone, że kobiety mają tendencje, by koncentrować się na uczuciach generowanych przez te bodźce, podczas gdy mężczyźni pozostają nieco bierni, próbując analizować bodźce i ich wpływ - wyjaśnia prof. Stéphane Potvin. Związek między układem limbicznym (ciałem migdałowatym) i korą przedczołową wydaje się modulowany przez testosteron i płeć (mierzoną przez natężenie męskości i kobiecości). Emocjonalną wrażliwość na negatywne sytuacje modulują zarówno czynniki biologiczne, jak i kulturowe - podkreśla Mendrek. W najbliższej przyszłości Kanadyjczycy chcą sprawdzić, jak mózgi kobiet i mężczyzn reagują w zależności od typu negatywnej emocji i jaką rolę spełnia tu cykl menstruacyjny. « powrót do artykułu -
Za pomocą Chandra X-ray Observatory zauważono, że gwiazda NGC 1624-2 ma największą magnetosferę wśród wszystkich znanych nam gwiazd typu O. Gwiazdy typu widmowego O to najjaśniejsze i jedne z najgorętszych gwiazd we wszechświecie. Profesor Veronique Petit z Florida Institute of Technology stwierdziła, że pole magnetyczne NGC 1624-2 więzi gaz, który próbuje uciec z gwiazdy, a gaz ten absorbuje swoje własne promieniowanie rentegnowskie. Wiatr wiejący z tej gwiazdy jest 3-5 razy szybszy i co najmniej 100 000 razy bardziej gęsty niż wiatr naszego Słońca. Wiatr ten poddany jest olbrzymiemu działaniu pola magnetycznego i jego cząstki tworzą olbrzymią aureolę gorącej, gęstej plazmy. Pole magnetyczne nie pozwala wiatrowi uciec od gwiazdy, powstają olbrzymie prądy, które zderzają się na biegunie magnetycznym. W wyniku tego procesu powstaje gaz o temperaturze 10 milionów kelvinów i olbrzymie ilości promieniowania X. Jednak magnetosfera gwiazdy jest tak wielka, że absorbuje niemal 80% tego promieniowania - mówi profesor Petit. Naukowcom udało się stwierdzić, że pole magnetyczne na powierzchni NGC 1624-2 jest 20 000 razy silniejsze od tego na powierzchni Słońca. Gdyby gwiazda ta znajdowała się w miejscu Słońca, to aureola otaczającej ją gorącej plazmy rozciągałaby się niemal do orbity Wenus. Pole magnetyczne posiada jedynie 10% masywnych gwiazd. W przeciwieństwie do swoich mniejszych kuzynek, jak Słońce, nie generują one go samodzielnie za pomocą wewnętrznego dynama. Ich pole magnetyczne to pozostałość po wcześniejszym wydarzeniu, takim jak np. zderzenie z inną gwiazdą. « powrót do artykułu
-
Nie od dzisiaj wiadomo, że obecność człowieka zanieczyszcza mikroorganizmami powierzchnie, przy których się znajdujemy. Możemy je zabrudzić nie tylko za pomocą dotyku, ale samym tylko przebywaniem w pobliżu. Każdy z nas emituje bowiem w powietrze miliony bakterii, dosłownie żyjemy w chmurze bakterii z własnego mikrobiomu. Naukowcy z University of Oregon zauważyli właśnie, że ten mikrobiom pozwala na... zidentyfikowanie właściciela. Spodziewaliśmy się, że będziemy w stanie wykryć w powietrzu mikrobiom krążący wokół człowieka, jednak zaskoczyło nas, że możemy zidentyfikować większość ludzi za pomocą analizy ich mikrobiomu. Uzyskane przez nas wyniki dowodzą, że miejsce zajmowane przez człowieka różni się pod względem mikrobiologicznym od miejsc pozbawionych ludzkiej obecności i po raz pierwszy dowiedliśmy, że ludzie emitują charakterystyczny dla siebie mikrobiom - mówi doktor James Meadow. Badania prowadzono w specjalnej komorze. Brało w nich udział 11 ochotników, a naukowcy badali otaczające ich powietrze. Okazało się, że nawet 4 godziny po opuszczeniu przez człowieka komory możliwe było zidentyfikowanie danej osoby wyłącznie na podstawie składu pozostawionego mikrobiomu. Kluczem do ustalenia tożsamości człowieka na podstawie mikrobiomu było zbadanie ilościowego stosunku bakterii. Mikroorganizmy takie jak rezydujące w ustach Streptococcus czy znajdujące się na skórze Propionibacterium i Corynebacterium zamieszkują każdego człowieka. Jednak u różnych ludzi ich stosunek ilościowy jest różny. Przeprowadzone w Ohio badania pozwolą lepiej zrozumieć rozprzestrzeniania się chorób, szczególnie w zamkniętych pomieszczeniach. Niewykluczone też, że w niedalekiej przyszłości posłużą do chwytania przestępców, którzy zanieczyścili własnym mikrobiomem miejsce zbrodni. « powrót do artykułu