Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Friederike Range i Zsófia Virányi z Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej w Wiedniu postanowiły przetestować mit tolerancyjnych psów i agresywnych wilków. Wykazały, że tak naprawdę to wilki są bardziej tolerancyjne dla członków swojego stada, co sugeruje, że psy mają silniej zaznaczoną (bardziej stromą) hierarchię stada. Testy behawioralne przeprowadzano na zwierzętach wychowanych w Centrum Badania Wilków w Ernstbrunn. Stada wilków (9) i kundli (8) dorastały osobno. Podczas eksperymentów karmiono razem pary wysoko postawionych i podrzędnych osobników. Podawano im miskę surowego mięsa albo dużą kość. Okazało się, że o ile wilki o niskiej pozycji w stadzie często broniły pożywienia przed dominującym osobnikiem i wykazywały agresję równie często jak wyżej postawione zwierzęta, o tyle psy zajmujące niską pozycję w stadzie wycofywały się. Ogólnie ani psy, ani wilki nie prezentowały dużej liczby agresywnych zachowań. Jeśli już, ograniczały się do gróźb. Wilki wydają się bardziej tolerancyjne w stosunku do pobratymców, a psy wrażliwe na hierarchię dominacji. Świadczył o tym fakt, że nisko postawione wilki mogły rzucić wyzwanie partnerom o wyższej pozycji i dominujące zwierzęta to tolerowały. U psów agresja była przywilejem partnerów zajmujących wysoką pozycję - wyjaśnia Range. Warto pamiętać o tym, że tolerancja umożliwia współpracę wilków, co z kolei stanowiło dobrą bazę do ewolucji kooperacji ludzi i psów. Kiedy ludzie udomowiali wilki, prawdopodobnie wybierali uległe osobniki, które były gotowe się dostosować - dodaje Virányi. W relacjach ludzko-psich chodzi bardziej o wspólne życie bez zgrzytów i konfliktów niż o równość. Zdolność do szacunku i podążania za innymi sprawiła, że psy były i są dla ludzi idealnymi partnerami. « powrót do artykułu
  2. Nowojorski sąd przyznał w poniedziałek dwóm szympansom prawa, które dotychczas były zarezerwowane wyłącznie dla ludzi. Wyrok oznacza dużą zmianę w myśleniu o prawach zwierząt. Sprawa zaczęła się w grudniu 2013 roku, kiedy to organizacja Nonhuman Rights Project wystąpiła do Sądu Najwyższego stanu Nowy Jork w imieniu czterech szympansów, w tym dwóch używanych do badań przez Stony Brook University. Z prawnego punktu widzenia szympansy stanowiły własność prywatną. Tymczasem organizacja chce, by sąd zdecydował o przeniesieniu zwierząt na Florydę do schroniska Save the Chimps. Ponadto, co niezwykle istotne, przedstawiciele Nonhuman Rights Project zwrócili się do sądu z zapytaniem, czy szympansy mogą być podmiotami prawnymi, mającymi prawo do bycia wolnymi, nieposiadania właściciela. Od tamtego czasu odbyło się wiele rozpraw. Spór prawny dotyczył tego, czy sąd może wszcząć postępowanie upominawcze i domagać się od właściciela szympansów działania z zasadą habeas corpus. To zasada mówiąca, że ten, kto przetrzymuje inną osobę w więzieniu powinien, na żądanie sądu, przedłożyć dowód, iż ma prawo do takich działań. Jeśli dowód nie zostanie przedłożony, uwięziony jest wolny. W praktyce zasada dotyczy służby więziennej, a petycję o przedstawienie habeas corpus składa do sądu osoba uwięziona. W poniedziałek sędzia Barbara Jaffe rozpoczęła postępowanie upominawcze w imieniu Herculesa i Leo, szympansów ze Stony Brook University. Po raz pierwszy w historii zasada chroniąca ludzi przed bezprawnym uwięzieniem została zastosowana do innego gatunku. To przełom. Sąd wprost stwierdził, że szympansy są – a co najmniej mogą być – podmiotami prawa - cieszy się adwokat Steven Wise, założyciel Nonhuman Rights Project. W przypadku dwóch pozostałych szympansów sprawy nie poszły już tak dobrze. W przypadku Kiko, szympansa należącego do małżeństwa z Niagara Falls, sąd orzekł, że habeas corpus nie ma zastosowania, gdyż rezerwat Save the Chimps to inny rodzaj niewoli. Co do 26-letniego Tommy'ego, szympansa mieszkającego w magazynie w Gloversville, sąd apelacyjny stwierdził, że prawa można nadawać tylko osobnikom zdolnym do wypełniania społecznych powinności. Niektórzy prawnicy obawiają się, że uznanie szympansów na podmioty prawa spowoduje, że osłabione zostaną prawa człowieka. Inni twierdzą, że na szympansach może się nie skończyć i za podmioty prawa zostaną uznane kury czy myszy laboratoryjne. Jednak Nonhuman Rights Project ma mocne argumenty. Organizacja przedstawiła sądowi opinie 9 prymatologów, którzy twierdzą, że szympansy są inteligentnymi indywidualnościami, dla których wolność jest prawdopodobnie równie ważna, co dla ludzi. Mary Lee Jensvold, prymatolog i były dyrektor Chimpanzee and Human Communication Institute, cieszy się z decyzji nowojorskiego sądu. Nie sądziłam, że ta chwila nadejdzie tak szybko. Zmiana postaw zwykle zajmuje więcej czasu. Sam fakt, że sąd wysłucha stron jest wspaniałą wiadomością - mówi. Rozprawa odbędzie się 6 maja. Stony Brook University będzie musiał udowodnić przed sądem, że ma prawo więzić Herculesa i Leo. Jeśli tego nie zrobi, szympansy trafią do Save the Chimps i otworzy się droga do uwolnienia innych szympansów przetrzymywanych w stanie Nowy Jork. Jonathan Lovvorn z Humane Society of the United States mówi, że samo doprowadzenie do sytuacji, że sprawa trafiła przed sąd to duży sukces. Podkreśla jednak, że rozpoczęcie postępowania upominawczego może wynikać z przyczyn technicznych, a sędzia Jaffe może w rzeczywistości nie wierzyć, by szympansy były podmiotami prawa. Ale – jak zauważa – samo wszczęcie tego postępowania, niezależnie od wyroku, może już oznaczać, że sąd uznaje szympansy za podmioty prawa, gdyż według prawa stanu Nowy Jork postępowanie upominawcze przysługuje tylko osobom. Hercules i Leo są wykorzystywane do badań nad rozwojem postawy wyprostowanej u ludzi. O ich życiu niewiele wiadomo. Obecnie są przetrzymywane na uniwersytecie, ale prawdopodobnie są własnością New Iberia Research Center. Organizacja ta była w przeszłości oskarżana o złe traktowanie szympansów i ich nielegalne rozmnażanie. O ile przetrzymywanie szympansów w organizacjach państwowych podlega ścisłym regulacjom i kontroli, to przepisy dają znaczną dowolność właścicielom prywatnym. Jeśli Hercules i Leo trafią do Save the Chimps ich życie ulegnie znaczącej poprawie. Zwierzęta żyją tam w grupach rodzinnych, na otwartej przestrzeni. « powrót do artykułu
  3. Dzisiaj, 22 kwietnia, BBC Earth udostępni w Polsce aplikację „Twoje życie na Ziemi”, która zaprasza do odkrywania otaczającego nas świata i zapoznawania się ze zmianami, jakie dokonały się na nim od momentu naszych urodzin. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, ile uderzeń serca macie już na swoim koncie, jaką odległość przebylibyście Mleczną Drogą gdybyście w podróż nią ruszyli w dniu swoich narodzin, albo jakie gatunki zostały ocalone od wyginięcia odkąd pojawiliście się na świecie - „Twoje życie na Ziemi” na pewno nieco zaspokoi twoją ciekawość! Żeby rozpocząć zabawę wystarczy wpisać swoją datę urodzenia, wzrost i płeć, które aplikacja zamieni w zestaw informacji na temat nas i naszego bliższego i dalszego otoczenia. Dowiemy się ile lat mielibyśmy w zależności od tego, na której planecie byśmy mieszkali, ilu pokoleniową rodzinę miałyby w naszym wieku mucha domowa, królik czy orka. Przyjrzymy się też temu, jak od momentu naszego urodzenia zmieniło się środowisko, w którym żyjemy – jak zmienił się klimat, o ile podniósł się poziom mórz, jak bardzo zmniejszyła się powierzchnia lasów, a jak zwiększyła dziura ozonowa na Antarktydzie. Sprawdzimy też jak wykorzystywane są różne źródła energii i ile lat będziemy mieli, gdy wyczerpią się światowe zasoby węgla czy gazu. „Twoje życie na Ziemi” podsumuje też takie wydarzenia w życiu planety, jak trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów czy zaćmienia słońca; wymieni nowe gatunki odkryte podczas naszego życia oraz miasta, które pojawiły się na mapie świata. Dzięki aplikacji przekonamy się, jak wiele istotnych zmian może zajść na naszej planecie podczas tak krótkiego okresu, jak nasza egzystencja. Konstrukcja aplikacji umożliwi dzielenie się nią w social mediach - na Facebooku, Twitterze czy Google+, zarówno w całości, jak i we fragmentach. W Polsce pojawi się ona na oficjalnej stronie BBC Earth - bbc.com/BBCEarth. Odkąd w październiku 2014 r. aplikacja „Twoje życie na Ziemi” (ang. Your Life On Earth) miała swoją premierę w Wielkiej Brytanii skorzystało z niej ponad milion użytkowników na całym świecie – włączając księcia Williama, który zapoznał się z nią podczas festiwalu kreatywności w Szanghaju w marcu 2015 r. Jego wiek na Merkurym został oszacowany na 132 lata, a liczba uderzeń serca na bilion (serce płetwala błękitnego w analogicznym czasie wybiłoby103 miliony razy). « powrót do artykułu
  4. Sposób ze starożytnego Egiptu na ból głowy z powodu kaca? Naszyjnik ze splecionych liści lauru aleksandryjskiego (Danae racemosa). Przepis pochodzi z przetłumaczonego niedawno papirusu sprzed 1900 lat. Spisany po grecku tekst to jeden z ponad 500 tys. dokumentów, znalezionych ok. 100 lat temu przez Bernarda Grenfella i Arthura Hunta. Jak tłumaczą naukowcy, badanie i publikacja takiej liczby tekstów musi potrwać. Ostatnio ukazał się 80. tom, tym razem z tłumaczeniem ok. 30 medycznych papirusów z Oksyrynchos. Jak zaznacza we wstępie do woluminu prof. Vivian Nutton z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego, to największa pojedyncza kolekcja papirusów medycznych, jaką kiedykolwiek opublikowano. Zawiera ona traktaty i opisy metod leczenia różnych dolegliwości, np. hemoroidów czy wrzodów. Można tam nawet znaleźć urywki dotyczące chirurgii oka, w tym drastyczne wspomnienie pacjenta operowanego z powodu wywiniętej powieki. Niestety, zachowały się tylko fragmenty tekstu, nie ma też pewności co do niektórych słów. W jednym z tekstów zamieszczono 12 receptur na tzw. collyrium, czyli płukankę do oczu (nazwa pochodzi od greckiego κολλύρον, czyli maść do oczu). W oczy rzuca się fakt, że autorzy papirusów ściśle polegali na greckiej wiedzy medycznej. Obecnie papirusy medyczne należą do Towarzystwa Badania Egiptu i są przechowywane w Bibliotece Sacklera na Uniwersytecie Oksfordzkim. « powrót do artykułu
  5. Podczas dwóch najnowszych badań nad papierosami elektronicznymi ich autorzy sprawdzali, czy e-papierosy pomagają w rzuceniu palenia. Okazało się, że zależy to od typu papierosów oraz częstotliwości ich używania. Wszystko wskazuje na to, że w rzuceniu palenia najbardziej pomocne są papierosy, które codziennie trzeba napełniać płynem. E-papierosy można podzielić na dwa główne typy. Do pierwszego należą jednorazówki oraz papierosy z wymiennymi wkładami. Do drugiego te, które należy samodzielnie napełniać. Autorzy badań, które zostały przedstawione w piśmie Addiction and Nicotine & Tobbaco mówią, że osoby, które chcą wykorzystać e-papierosy jako środek do rzucenia palenia, powinny raczej używać drugiego ich typu, tego, który trzeba napełniać. Oba badania przeprowadzono na około 1500 palących Brytyjczyków. Pierwsze odbyły się w grudniu 2012 roku, a rok później przeprowadzono kolejne. Z pierwszych badań naukowcy dowiedzieli się, że aż 65% osób, które w grudniu 2012 roku używały e-papierosów starało się rzucić palenie w ogóle. Wśród osób palących tradycyjne papierosy odsetek ten wynosił 44%. Około 14% codziennych użytkowników e-papierosów zmniejszyło w ciągu roku konsumpcję tytoniui o co najmniej 50%. Sztuka ta udała się jedynie 6% palących zwykłe papierosy. W drugim z badań stwierdzono, że wśród 587 osób korzystających z e-papierosów 78% używało urządzeń z pierwszej grupy, a 24% z grupy drugiej. Rzucenie palenia udało się niemal 33% użytkownikom napełnianych e-papierosów i 13% korzystających z jednorazówek i urządzeń w wymiennymi kartridżami. Sara Hitchman, która stała na czele grupy badawczej, przyznaje, że nie wiadomo, dlaczego papierosy samodzielnie napełniane skuteczniej pozwalają rzucić palenie. Niektóre badania sugerują, że samodzielnie napełniane papierosy bardziej efektywnie dostarczają nikotynę. Jednak w grę mogą wchodzić też inne czynniki jak cena czy fakt, że samodzielne napełnianie pozwala użytkownikowi dostosować produkt do swoich potrzeb - mówi uczona. « powrót do artykułu
  6. Czynnik martwicy nowotworu (ang. tumor necrosis factor, TNF), wydzielane przez komórki układu odpornościowego białko z grupy cytokin, nie tylko indukuje stan zapalny, ale i pomaga regulować wrażliwość na gorycz. Odkrycie wskazuje na mechanizm, który wyjaśnia zaburzenia smaku i spadek apetytu w przebiegu infekcji czy chorób autoimmunologicznych. Zmniejszone spożycie pokarmów i niedożywienie są znaczącym problemem, który wpływa na długoterminowe prognozy poważnie chorych ludzi. Nasze wyniki ujawniają, że gorzki smak jest regulowany przez układ odpornościowy. TNF może sprawiać, że chorzy są bardziej wrażliwi na gorycz, dlatego pokarmy wydają im się bardziej gorzkie i mniej smaczne - wyjaśnia dr Hong Wang z Monell Chemical Senses Center. W ramach wcześniejszych badań Wang ustaliła, że w kubkach smakowych występuje kilka białek układu odpornościowego, w tym TNF. Ponieważ wiadomo, że TNF zmniejsza spożycie pokarmu, Amerykanie postanowili sprawdzić, czy dzieje się tak właśnie za pośrednictwem układu smakowego. By zbadać, czy TNF pomaga regulować reakcje smakowe, naukowcy porównali je u zwykłych myszy i gryzoni pozbawionych genu TNF. Dwa testy behawioralne ujawniły, że zwierzęta poddane knock-outowi genowemu były mniej wrażliwe na gorzkie związki. Oznacza to, że potrzeba było wyższego ich stężenia, by wywołać reakcję. Nie stwierdzono jednak różnic w zakresie odczuwania słodyczy, umami, a także smaków słonego i kwaśnego. Chcąc potwierdzić, że testy behawioralne odzwierciedlają zmianę czuciową dotyczącą języka, a nie przetwarzanie danych smakowych w mózgu, Amerykanie przyglądali się reakcjom struny bębenkowej na różne smaki. Stwierdzono, że gałąź nerwu twarzowego myszy po knock-oucie wykazywała mniejszą aktywność w odpowiedzi na gorycz niż struna zwykłych myszy. W przypadku innych smaków nie zaobserwowano jednak różnic. Łącznie sugeruje to, że TNF reguluje wyczuwanie goryczy i podwyższony przy infekcji czy stanie zapalnym poziom cytokiny może powodować, że pokarmy wydają się bardziej gorzkie. Kolejny eksperyment pokazał, że receptory dla TNF znajdują się w wielu typach komórek kubków smakowych, w tym w komórkach zawierających receptory goryczy. Wzorzec ekspresji podpowiada, że TNF wchodzi w interakcje z receptorami TNF, zmieniając reakcję komórek na bodźce smakowe. « powrót do artykułu
  7. System Windows 10 zadebiutuje pod koniec lipca. Informacja taka nie pochodzi z Microsoftu, ale z AMD. Podczas spotkania dotyczącego wyników finansowych firmy, prezes i dyrektor wykonawcza koncernu, Lisa Su, przypadkowo ujawniła termin premiery systemu z Redmond. W odpowiedzi na jedno z pytań Su powiedziała: w związku z planowanym na koniec lipca debiutem Windows 10 spodziewamy się wpływu tego wydarzenia na rynek w okresie powrotu uczniów do szkół. Microsoft już wcześniej informował, że debiut Windows 10 odbędzie się latem bieżącego roku. Nowy system pojawi się jednocześnie w 190 krajach i w 111 wersjach językowych. Koncern nigdy jednak nie podał konkretnej daty debiutu. Obecnie użytkownicy mogą korzystać z Windows 10 Technical Preview. Prawdopodobnie podczas konferencji Build, która będzie miała miejsce jeszcze w bieżącym miesiącu, Microsoft zdradzi szczegóły zarówno dotyczące daty premiery jak i Project Spartan, następcy Internet Explorera. « powrót do artykułu
  8. Japońska Nichia stworzyła laser do telewizorów, dzięki któremu urządzenia LCD mogą być o 25% bardziej energooszczędne niż urządzenia LED. Opracowany przez tę firmę system emituje światło niebieskie i zielone, które jest 1000-krotnie silniejsze niż światło emitowane przez konwencjonalne lasery, a jednocześnie zużywa mniej prądu. Laser wykonany jest z azotku galu. Światło lasera znacznie efektywniej oświetla wyświetlacze ciekłokrystaliczne, a sam laser potrzebuje do pracy mniej energii niż obecnie używane LED-y. Nichia twierdzi, że dzięki wykorzystaniu jej nowego systemu laserowego nowoczesny monitor komputerowy będzie zużywał o 50% mniej energii niż urządzenie podświetlane diodami. Kilka firm już wcześniej opracowało na potrzeby rynku TV efektywne lasery półprzewodnikowe emitujące światło czerwone. Brakowało jednak laserów niebieskich i zielonych. Nichia już dostarcza próbki laserów swoim partnerom, a od 2016 roku ma zacząć ich sprzedaż. « powrót do artykułu
  9. Wampirzyce piekielne (Vampyroteuthis infernalis) żyją długo i rozmnażają się wielokrotnie jak ryby. To różni je od innych głowonogów, które rozmnażają się tylko raz w ciągu życia i umierają po pierwszym okresie rozrodu. W poprzednim studium odkryliśmy, że żerowanie wampirzyc piekielnych różni się od innych głowonogów, dlatego postanowiliśmy przyjrzeć się szczegółom rozrodu i składania jaj - opowiada dr Henk-Jan Hoving z GEOMAR Helmholtz Centre for Ocean Research. Zespół Hovinga badał kolekcje wampirzyc z lat 60. i 70. Okazało się, że wśród 43 egzemplarzy z Muzeum Historii Naturalnej w Santa Barbara wiele samic złożyło już jaja, ale ku zaskoczeniu biologów znajdowało się w fazie spoczynku płciowego. Rekonstruując historię uwalniania jaj poszczególnych osobników, naukowcy ustalili, że choć największa samica uwolniła ich już co najmniej 3800, a jej układ rozrodczy znajdował się w stanie spoczynku (nie było ani dojrzałych, ani dojrzewających komórek jajowych), to w rezerwie miała 6500 kolejnych oocytów. Inne płaszczoobrosłe są gatunkami semelparycznymi; występuje jeden cykl reprodukcyjny, a po jego zakończeniu zwierzę umiera. Chociaż semelparyczne samice mogą uwalniać jaja w transzach, nie ma między nimi fazy spoczynku i partie te są nadal częścią jednego cyklu - podkreśla Hoving. U wampirzyc piekielnych występuje wiele cyklów reprodukcyjnych. Są one oddzielone fazami spoczynku. Na razie nie wiadomo, jak długo taki spoczynek trwa, ale naukowcy sądzą, że nawet miesiąc, co sugerowałoby, że V. infernalis żyją ponad 8 lat. Autorzy publikacji z Current Biology podejrzewają, że zamieszkujące ubogą w tlen toń wodną wampirzyce mogą nie mieć dostępu do kalorycznego pokarmu, który pozwalałby na pojedyncze masowe uwalnianie jaj. Z tego powodu po jednym cyklu rozmnażania przechodzą w fazę spoczynku, by zbierać energię na następny cykl. Odkrycie pokazuje, jak mało wiemy o cyklach życiowych organizmów głębinowych, zwłaszcza strefy pelagialnej. Wzorce, jakie znamy z badania gatunków przybrzeżnych i żyjących na małych głębokościach mogą się do nich nie odnosić. « powrót do artykułu
  10. Znaleziony w lipcu 2010 r. we wraku na dnie Morza Bałtyckiego XIX-wieczny szampan jest bardzo słodki i wyczuwa się w nim nuty owocowo-kwiatowe oraz skórzane. To najprawdopodobniej najstarszy kosztowany szampan, który daje nam wgląd w stare techniki produkcji. Wyniki analizy kilku ze 168 butelek pokazują, że kiedyś alkohol ten był 3-krotnie słodszy niż współcześnie. Po 170 latach starzenia w niemal idealnych warunkach [ciemnej i chłodnej wodzie] śpiące butelki szampana obudziły się, by opowiedzieć nam fragment historii winiarstwa - opowiadają poetycko autorzy publikacji z PNAS. Mimo braku etykiet na podstawie oznaczeń na korkach naukowcy ustalili, że butelki pochodzą z 3 domów szampańskich: Veuve Clicquot Ponsardin, Charles Heidsieck i Juglar. Prawdopodobnie najbardziej uderzającą cechą bałtyckich szampanów jest niezwykle wysoka zawartość cukru - podkreśla prof. Philippe Jeandet z Uniwersytetu w Reims. Akademicy podejrzewają, że słodycz ma związek z syropem winogronowym dodawanym przed zakorkowaniem. Nurek Christian Ekström znalazł butelki u wybrzeży Finlandii i choć niektórzy podejrzewali, że ładunek płynął do Rosji, wydaje się jednak, że miał trafić do Związku Niemieckiego. Twierdząc tak, zespół Jeandeta powołuje się właśnie na zawartość cukru. Korespondencja madame Clicquot z agentem w Sankt Petersburgu pokazuje, że Rosjanie woleli supersłodkie wino, zawierające do 300 g cukru na litr. Podobno nasi wschodni sąsiedzi do tego stopnia lubili słodkie napoje, że przed wypiciem dosładzali wino przy stole. W przypadku szampana z wraku zawartość cukru sięgała "zaledwie" ok. 140 g na litr, nie wydaje się więc, by alkohol był przeznaczony na rynek rosyjski. W szampanie z Bałtyku wykryto również wyższe niż współcześnie stężenia miedzi i żelaza. W XIX w. siarczan miedzi był wykorzystywany do ochrony winorośli przed grzybicami. Co do żelaza naukowcy podejrzewają, że pochodzi z gwoździ używanych do zbijania beczek na alkohol. Często sądzimy, że higiena to współczesny wynalazek, inspirująco jest zatem stwierdzić, że próbki 170-letniego szampana zawierają bardzo mało kwasu octowego, który świadczy o psuciu wina. Gdy naukowcy spróbowali szampana, zauważyli w nim zwierzęce nuty, wspominali też o mokrych włosach, redukcji i czasem serowym posmaku. Wg nich, ma to związek z fermentacją i brakiem tlenu na dnie morza. Po natlenowaniu aromat stał się [jednak] o wiele przyjemniejszy; na pierwszy plan wybiły się inne wonie, kojarzące się z [...] dymem, przyprawami, skórą, owocami i kwiatami. « powrót do artykułu
  11. Uczestnicy dorocznego spotkania Amerykańskiego Stowarzyszenia Badań nad Rakiem (AACR) usłyszeli, że nadużywanie suplementów diety zwiększa ryzyko zachorowań na nowotwory. Takie wnioski płyną z wieloletnich badań prowadzonych przez Tima Byersa z Centrum Nowotworów University of Colorado (UC). Nie wiemy, dlaczego to się dzieje na poziomie molekularnym, jednak dowody wskazują, że ludzie, którzy przyjmują więcej suplementów diety niż potrzebują, są narażeni na większe ryzyko zchorowania na raka - mówił Byers. Badania nad tym fenomenem rozpoczęły się przed 20 laty, gdy zauważono, że ludzie spożywający więcej warzyw i owoców rzadziej chorują na nowotwory. Wtedy to grupa badaczy, wśród których był Byers, chciała sprawdzić, czy dodatkowa suplementacja witaminami i minerałami jeszcze bardziej zmniejszy ryzyko. Wstępne testy na modelach zwierzęcych były obiecujące. Rozpoczęliśmy więc testy na ludziach. Przebadaliśmy tysiące osób, które przez 10 lat przyjmowały suplementy lub placebo - opowiada uczony. Wyniki badań były jednak odmienne od oczekiwanych. Odkryliśmy, że suplementy nie były korzystne dla ich zdrowia. W rzeczywistości niektórzy badani przyjmujący dodatkowe witaminy byli bardziej narażeni na nowotwory - dodaje Byers. Jedna z badań, prowadzone nad przyjmowaniem suplementów beta keratyn wykazały, że spożywanie ich ponad dopuszczalną normę aż o 20% zwiększa ryzyko nowotworów płuc i chorób serca. Inne badania dowiodły, że kwas foliowy, o którym sądzono, że zmniejsza liczbę polipów w odbytnicy, prowadził do jej zwiększenia. To nie oznacza, że ludzie mają się bać przyjmowania witamin i minerałów. Multiwitaminy przyjmowane w odpowiednich dawkach mogą działać korzystnie. Nie jednak nie zastąpi dobrej, bogatej w składniki odżywcze diety - mówi Byers. Uczony zauważa, że wiele osób, które przyjmują suplementy, tak naprawdę ich nie potrzebuje, gdyż w diecie dostarczają sobie odpowiednie dawki witamin i minerałów. Podsumowując, zauważyliśmy, że przyjmowanie nadmiarowych witamin i minerałów bardziej szkodzi niż pomaga - stwierdził uczony. « powrót do artykułu
  12. Naukowcy odkryli geny lekooporności w bakteriach przewodu pokarmowego Janomamów z górzystych rejonów południowej Wenezueli, którzy nigdy nie zetknęli się z antybiotykami. Odkrycia sugerują, że bakterie z ludzkiego organizmu dysponowały umiejętnością opierania się lekom na długo przed tym, nim po raz pierwszy zastosowano je do terapii chorób. Odkryta w 2008 r. grupa była odizolowana od innych społeczności przez ponad 11 tys. lat. Wydaje się, że występuje u niej największa różnorodność bakterii, jaką kiedykolwiek odnotowano u ludzi. To była idealna okazja, by zbadać, jak związki między mikrobami i ludźmi ewoluują bez wpływów współczesnego społeczeństwa. Takie wpływy obejmują międzynarodowe podróże i wystawienie na oddziaływanie antybiotyków - wyjaśnia dr Gautam Dantas ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis, dodając, że antybiotykooporność wydaje się naturalną cechą ludzkiego mikrobiomu, która czeka na aktywację i wzmocnienie po zastosowaniu leku. Tacy ludzie są wolni od ekspozycji na współczesne antybiotyki; jedynym źródłem antybiotyków może być przypadkowe spożycie bakterii glebowych, które produkują naturalne ich wersje - opowiada studentka Erica Pehrsson. Nasze wyniki dopisują się do coraz dłuższej listy danych, które sugerują związek między [...] zmniejszoną różnorodnością bakterii, zindustrializowaną dietą i współczesnymi antybiotykami a chorobami immunologicznymi i metabolicznymi, których liczba dramatycznie wzrosła od lat 70. XX w. Sądzimy, że w ciągu ostatnich 30 lat w środowisku zdarzyło się coś, co napędza te choroby i myślimy, że mikrobiom ma z tym również coś wspólnego - dodaje dr Maria Dominguez-Bello ze Szkoły Medycyny Uniwersytetu Nowojorskiego. W 2009 r. po wyrażeniu zgody przez starszyznę i uczestników badania specjaliści pobrali próbki z rąk, ust i odchodów. W komunikacji pomagał tłumacz znający hiszpański i język Janomamów. W sumie w studium wzięło udział 34 z 54 mieszańców. Mieli oni od 4 do 50 lat. DNA bakterii Janomamów porównano do DNA bakterii z USA i dwóch innych grup: Indian Guahibo z Wenezueli i mieszkańców wiejskich rejonów Malawi (obie grupy miały pewien kontakt z uprzemysłowionymi społeczeństwami). Wg prof. Jose Clemente z Icahn School of Medicine na Mount Sinai, różnorodność bakterii Janomamów była niemal dwukrotnie większa niż u Amerykanów i o 30-40% większa niż u Guahibo i badanych z Malawi. Dotyczyło to jednak tylko bakterii fekalnych i ze skóry, bo różnorodność bakterii z jamy ustnej była z grubsza taka sama jak u Amerykanów. Gdy wyhodowane gatunki bakterii Janomamów wystawiano na oddziaływanie 23 antybiotyków, wszystkie umierały, naukowcy podejrzewali jednak, że bakterie mogą dysponować uśpionymi genami lekooporności, które uaktywnią się po ekspozycji na antybiotyki. Podczas eksperymentów okazało się, że to prawda. Później autorzy publikacji z Science Advances zastosowali to samo podejście zwane funkcjonalną metagenomiką do próbek kału i z jamy ustnej. W ten sposób zidentyfikowali ok. 30 dodatkowych genów lekooporności. Wiele z tych genów dezaktywowało naturalne antybiotyki, ale liczne oddziaływały na leki pół- i całkowicie syntetyczne, w tym na cefalosporyny 3. i 4. generacji. Naukowcy dywagują, że źródłem genów lekooporności mogą być bakterie glebowe. Wspominają też, że niewykluczone, że opisywane geny spełniają u bakterii inne funkcje lub że Janomamowie mieli niebezpośredni kontakt ze światem współczesnym. Dominguez-Bello przypomina również, że Indianie piją napój ze sfermentowanego manioku i że w przyszłości dobrze byłoby go zbadać. « powrót do artykułu
  13. Przed niecałymi dwoma tygodniami, 9 kwietnia, sonda New Horizon wykonała pierwsze w historii kolorowe zdjęcia Plutona i jego największego księżyca, Charona. Fotografia została zrobiona z odległości około 115 milionów kilometrów. New Horizon będzie pierwszym pojazdem wyprodukowanym przez człowieka, który odwiedzi Plutona. Już wkrótce, bo 14 lipca, sonda przeleci w odległości zaledwie 12 500 kilometrów od powierzchni planety karłowatej. Sonda została wystrzelona w styczniu 2006 roku. W międzyczasie Pluton stracił status pełnoprawnej planety i został uznany za planetę karłowatą. Jego średnica to zaledwie 2368 kilometrów, czyli 2/3 średnicy Księżyca. Obecnie zdjęcia wykonane przez sondę przydadzą się bardziej inżynierom niż naukowcom. Są bowiem wykorzystywane do korygowania toru lotu New Horizon. Sonda nie ma, niestety, wystarczającej ilości paliwa, by trafić na orbitę Plutona. Ominie zatem planetę, przeleci w pobliżu Charona i co najmniej czterech kolejnych księżyców planety, a następnie podąży w kierunku Pasa Kuipera. « powrót do artykułu
  14. Centralne Japońskie Linie Kolejowe (CRJ) chcą pobić swój własny rekord prędkości pociągu maglev. Obecnie – od 2003 roku – wynosi on 581 km/h. Jutro odbędzie próba osiągnięcia prędkości 600 km/h. CRJ planują uruchomienie regularnych połączeń magleva w 2027 roku. Pociąg będzie wówczas osiągał maksymalną prędkość 504 km/h. Japończycy chcą połączyć superszybką linią kolejową Tokio i Nagoję. Podróż pomiędzy tymi miastami ma zostać skrócona do 40 minut. Obecnie szybkie pociągu potrzebują co najmniej 80 minut by pokonać tę trasę. CRJ ma zamiar też oferować swoją technologię gęsto zaludnionym obszarom w innych krajach. Japoński maglev mógłby np. jeździć pomiędzy Nowym Jorkiem a Waszyngtonem. « powrót do artykułu
  15. Przechodząc przez ruchliwą drogę, dzikie szympansy przedsiębiorą odpowiednie środki bezpieczeństwa, m.in. rozglądają się w obie strony. Zespół Marie Cibot z Narodowego Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu przez 29 miesięcy odnotował 20 przypadków szympansów pokonujących bardzo uczęszczaną drogę w Sebitoli na północy Parku Narodowego Kibale. Naukowcy obserwowali 122 szympansy przechodzące przez autostradę, przez którą w ciągu godziny przemieszcza się 90 pojazdów, wiele z prędkością 70-100 km/h. Francuzka podkreśla, że jej ekipa jako pierwsza opisała zachowanie szympansów przemieszczających się przez ruchliwą asfaltową drogę (wcześniejsze studia dotyczyły węższych, rzadziej uczęszczanych i nieutwardzonych dróg). Okazało się, że szympansy były bardzo ostrożne. Aż 92% z nich rozglądało się w prawo, lewo albo w obie strony przed lub w trakcie pokonywania autostrady, a 57% przebiegało przez drogę. Samce alfa organizowały i prowadziły 83% przepraw przez drogę, w porównaniu do zaledwie 51% ekspedycji ze wspinaczką na drzewa. Autorzy publikacji z American Journal of Primatology podkreślają, że dysponują dowodami, że zdrowe i bardziej dominujące szympansy upewniają się, że maruderzy i słabsi członkowie stada bezpiecznie pokonali drogę; ok. 86% zdrowych osobników ogląda się lub zatrzymuje się, gdy co najmniej jeden z podatnych osobników, np. niemowlę lub zranione zwierzę, zostaje z tyłu. Naukowcy wyjaśniają, że pokonując autostradę, małpy zachowywały się inaczej niż na spokojnej drodze w Bossou w Gwinei (badania prowadziła tu wcześniej Kimberley Hockings z Centrum Badań Prymatologicznych w Lizbonie). W Sebitoli szympansy dzieliły się na podgrupy, a w Bossou często, choć nie zawsze, przechodziły przez drogę gęsiego. Można to sprowadzić do większej intensywności i szybkości ruchu w Sebitoli. W najbliższej przyszłości Cibot chciałaby porozmawiać z władzami Ugandy o wprowadzeniu na drogach środków bezpieczeństwa, np. patroli policji, progów zwalniających czy przejść dla zwierząt. « powrót do artykułu
  16. Microsoft zapowiada na jutro (21 kwietnia) publikację dużego zestawu 34 poprawek niedotyczących bezpieczeństwa. Poprawki są opcjonalne, zatem przy standardowych ustawieniach systemu nie zainstalują się automatycznie. Użytkownik będzie musiał poinformować OS, że chce, by zostały zainstalowane. Poprawki zostaną opublikowane poza zwyczajowym Patch Tuesday, kiedy to w drugi wtorek każdego miesiąca koncern z Redmond publikuje głównie łaty związane z bezpieczeństwem. Łatwo zatem jutrzejrzą publikację przegapić. Wspomniane poprawki zostaną opublikowane dla większości systemów z rodziny Windows. Oczywiście nie wszystkie będą dla wszystkich OS-ów. Do instalacji poprawek powinni jednak przygotować się użytkownicy Windows 7 (pojedyncze poprawki), jak i Windows 8, 8.1 czy Windows Server 2008 i 2012. « powrót do artykułu
  17. Połowa pacjentów, którzy przeżyli zatrzymanie krążenia, ma problemy poznawcze, np. pamięciowe i dotyczące uwagi. Ponieważ podobne natężenie zjawiska zaobserwowano w kontrolnej grupie osób po zawale serca, naukowcy z Uniwersytetu w Lund sądzą, że przyczyną zaburzeń nie jest wyłącznie zatrzymanie krążenia i niedobór tlenu w mózgu. Szwedzi analizowali przypadki 950 pacjentów z zatrzymaniem krążenia z Europy i Australii. Pół roku po zdarzeniu sercowym połowa pacjentów nie żyła. Reszta przeszła poznawcze testy przesiewowe. Zarówno chorych, jak i ich krewnych poproszono o zgłoszenie wszystkich zmian, jakie zaszły po zatrzymaniu krążenia. Prawie 300 osób wzięło udział w bardziej szczegółowych badaniach. Uzyskane wyniki porównano z rezultatami grupy kontrolnej - osób po przebytym zawale. Ponieważ pacjenci z zawałem nie zostali wystawieni na niedobór tlenu w mózgu, spodziewaliśmy się oczywistych różnic [między grupami]. Okazało się jednak, że występują u nich objawy lekkiego uszkodzenia mózgu o natężeniu niemal takim samym jak u osób po zatrzymaniu krążenia - opowiada dr Tobias Cronberg. Mając to na uwadze, akademicy sądzą, że problemy poznawcze da się w dużym stopniu wyjaśnić czynnikami ryzyka wspólnymi dla różnych chorób serca, np. cukrzycą, nadciśnieniem i wysokim poziomem cholesterolu. Inne badania wykazały już, że czynniki te zwiększają ryzyko demencji. Nasz wniosek jest taki, że jeśli chcemy się dobrze zaopiekować pacjentami z zatrzymaniem krążenia, nie wystarczy, że uratujemy im życie. Musimy się także upewnić, że poradzą sobie z [wymienionymi] czynnikami ryzyka, np. poprawiając dietę i więcej ćwicząc. Inaczej grozi im rozwój demencji. Szwedzi porównywali osoby, u których po zatrzymaniu krążenia utrzymywano temperaturę ciała rzędu 33°C lub 36°C. Zademonstrowaliśmy, że u pacjentów utrzymywanych w temperaturze 33°C i 36°C taka sama jest nie tylko przeżywalność, ale i zdolności poznawcze. « powrót do artykułu
  18. Astronomowie zauważyli białego karła, który rozerwał na strzępy planetę gdy ta znalazła się zbyt blisko niego. Najpierw astronomowie z europejskiego INTErnational Gamma-Ray Astrophysics Laboratory (INTEGRAL) zauważyli nowe źródło promieniowania X w pobliżu centrum gromady kulistej NGC 6388. Początkowo sądzono, że promieniowanie pochodzi ze średniej wielkości czarnej dziury i wydobywa się z gazu, który do niej wpada. Jednak gdy do obserwacji zaprzęgnięto teleskop Chandra okazało się, że źródło promieniowania położone jest obok czarnej dziury. Nałożone obrazy z kilku teleskopów i zakresów fal pozwoliły wykluczyć czarną dziurę jako źródło promieniowania. Przez kolejne 200 dni promieniowanie było obserwowane przez teleskop Swift. Dzięki temu naukowcy dowiedzieli się, że tempo zanikania promieniowania odpowiada teoretycznym przewidywaniem dotyczącym zniszczenia planety przez siły pływowe białego karła. W takim scenariuszu planeta jest najpierw wyciągana z pola grawitacyjnego swojej gwiazdy przez grawitację gęsto upakowanych gwiazd w gromadzie kulistej. Gdy znajdzie się zbyt blisko białego karła, jest rozrywana, a jej szczątki są podgrzewane i emitują promienie X gdy opadają na gwiazdę. Specjalistom udało się oszacować masę rozerwanej planety na 1/3 masy Ziemi, a masę białego karła na 1,4 masy Słońca. « powrót do artykułu
  19. Wyciąg z kiełków brokułów chroni myszy przed nowotworem jamy ustnej. Badania na grupie ochotników wykazały, że ludzie także dobrze go tolerują. Jeszcze w tym roku mają się rozpocząć testy kliniczne. Zostaną do nich zaproszone osoby z grupy wysokiego ryzyka nawrotu nowotworów głowy i szyi. Ludzie, którzy zostali wyleczeni z nowotworu głowy i szyi, nadal znajdują się w grupie wysokiego ryzyka kolejnego nowotworu w jamie ustnej bądź gardle i niestety nawroty są często śmiertelne - wyjaśnia dr Julie Bauman, dyrektor UPMC Head and Neck Cancer Center of Excellence, dodając, że trwają prace nad wykorzystaniem do ochrony błony śluzowej jamy ustnej naturalnego składnika warzyw krzyżowych. Wcześniejsze badania, w tym duże studia przeprowadzane w Chinach, wykazały, że warzywa krzyżowe bogate w sulforafan, czyli brokuły, kapusta czy rzeżucha, pozwalają ograniczać wpływ środowiskowych czynników rakotwórczych. Bauman i prof. Daniel E. Johnson z Instytutu Badań nad Rakiem Uniwersytetu w Pittsburghu przez kilka miesięcy podawali myszom z predyspozycjami do nowotworu jamy ustnej sulforafan. Okazało się, że zabieg ten znacząco zmniejszał liczbę tworzących się guzów. Wyniki badań na gryzoniach rodzą nadzieję, że ten dobrze tolerowany związek może się również sprawdzić w profilaktyce nowotworów głowy i szyi u ludzi stale wystawianych na działanie zanieczyszczeń środowiskowych i kancerogenów - uważa Johson. Gdy dr Bauman podawała 10 zdrowym ochotnikom ekstrakt z brokułów zmieszany z sokiem pomarańczowym, u nikogo nie wystąpiły efekty uboczne, a w wyściółce jamy ustnej zaobserwowano korzystne zmiany. Oznacza to, że wyciąg został wchłonięty i pokierowany do tkanki podwyższonego ryzyka. W dalszej kolejności naukowcy planują zwerbować 40 pacjentów leczonych na nowotwory głowy i szyi. Będą oni zażywać kapsułki ze sproszkowanymi nasionami brokułów. W ten sposób naukowcy sprawdzą, jak tolerują procedurę i czy terapia ma wystarczający wpływ na błonę śluzową, by zapobiegać nowotworowi. Od wyników będą uzależnione większe testy kliniczne. Zielona chemoprewencja wymaga mniejszych nakładów, w tym finansowych, niż tradycyjne studium farmakologiczne i może być łatwo rozpowszechniona w krajach rozwijających się, gdzie nowotwory głowy i szyi stanowią znaczący problem - podsumowuje Bauman. « powrót do artykułu
  20. FireEye Labs informuje o wykryciu serii bardzo precyzyjnych cyberataków. Przestępcy wykorzystują dziury w Adobe Flash i Microsoft Windows. Ataki rozpoczęły się 13 kwietnia bieżącego roku, a na podstawie ich cech charakterystycznych FireEye uważa, że stoi za nimi rosyjska politycznie motywowana grupa ATP28. Adobe załatało już dziurę w swoim oprogramowaniu, co całkowicie zabezpiecza przed atakiem. Microsoft został poinformowany o luce, która pozwala na lokalne zwiększenie uprawnień i pracuje nad poprawką. Podczas obecnej kampanii ATP28 udało się włamać do komputerów amerykańskiego Departamentu Stanu. Eksperci uważają, że ta sama grupa stoi za włamaniem do sieci Białego Domu. Wówczas przestępcy uzyskali dostęp do wielu nieutajnionych, ale istotnych informacji, takich jak np. kalendarz podróży prezydenta USA. FireEye, która pomaga władzom w badaniach obecnego ataku nie chce się ustosunkować do doniesień mówiących, że to ATP28 włamała się do Białego Domu. To tajna informacja. « powrót do artykułu
  21. Pięciu astronomów z Chalmers University of Technology wykorzystało teleskop Alma do pomiarów pola magnetycznego w pobliżu czarnej dziury jednej z odległych galaktyk. Okazało się, że jest ono znacznie potężniejsze niż cokolwiek innego wykrytego w centrum galaktyki. Dotychczas udawało się zmierzyć jedynie słabe pola magnetyczne odległe od czarnych dziur, położone w odległości całych lat świetlnych od nich. Tym razem pomiarów dokonano przy samym horyzoncie zdarzeń czarnej dziury w galaktyce PKS 1830-211. Pole magnetyczne znajduje się dokładnie w miejscu, w którym materia jest gwałtownie przyspieszana przez czarną dziurę. Pomiarów dokonano obserwując polaryzację światła. W warunkach naturalnych polaryzacja może służyć do pomiarów pola magnetycznego, gdyż światło zmienia polaryzację w miarę podróży przez magnetyczne medium. W tym przypadku światło podróżowało przez wysoce namagnetyzowaną plazmę - informują uczeni. Naukowcy wykorzystali opracowaną przez siebie technikę, dzięki której mogli dokonać obserwacji zakresie 0,3 milimetra. To rekordowo krótka fala wykorzystana do tego typu obserwacji i pozwoliła na badania obszaru bardzo blisko czarnej dziury. Zaobserwowaliśmy ewidentne sygnały rotacji polaryzacji, która była setki razy silniejsza niż najpotężniejsza z dotychczas zaobserwowanych we wszechświecie. Nasze prace to olbrzymi krok naprzód, gdyż dzięki Almie mogliśmy obserwować pole magnetyczne położone w odległości zaledwie kilku dni świetlnych od horyzontu zdarzeń. To pozwoli nam lepiej zrozumieć, co dzieje się w bezpośrednim sąsiedztwie supermasywnych czarnych dziur - powiedział Sebastien Mueller, współautor badań. « powrót do artykułu
  22. U zachodnich wybrzeży USA i Kanady pojawiło się groźne zjawisko. Od 1,5 roku naukowcy obserwują wielką bańkę niezwykle ciepłej wody rozciągającej się od Juneau na Alasce po Zatokę Kalifornijską. Bańka ma 2000 kilometrów szerokości i 100 metrów głębokości, a temperatura jej wody jest od 1 do 4 stopni wyższa niż przeciętna. Bańka już zmieniła prądy morskie, wpłynęła na pogodę na lądzie oraz ekosystem morski. Specjaliści mówią, że za pojawienie się tego zjawiska niekoniecznie jest odpowiedzialne globalne ocieplenie, ale dla niektórych ekspertów to wczesne ostrzeżenie zmian, jakie czekają Pacyfik w najbliższych dziesięcioleciach. Bańkę zauważono po raz pierwszy na zdjęciach satelitarnych z sierpnia 2013 roku u wybrzeży Alaski. Kilka miesięcy później rybacy pracujący w okolicach Alaski oraz urzędnicy zajmujący się zasobami morskimi zaczęli donosić o pojawieniu się tam gatunków występujących zwykle w cieplejszych, bądź nawet tropikalnych okolicach. Zauważono m.in. bonito (tuńczyk pasiasty), rybę typową dla wód tropikalnych i subtropikalnych, kosogonowate i samogłowy, które giną w chłodniejszych wodach. Specjalizujący się w badaniach planktonu Bill Peterson z Northwest Fisheries Science Center mówi, że niektórych z gatunków nigdy nie widział w okolicach, w których teraz się pojawiły. Część oceanografów spekuluje, że pojawienie się bańki ma związek ze zjawiskiem znanym jako Pacyficzna Oscylacja Dekadowa. Ociepla ona wody wschodniego Pacyfiku, ale pojawia się bardzo nieregularnie, nawet w 30-letnich odstępach. Jednak Mark Ohman ze Scripps Institution of Oceanography przyznaje, że nie wie, co o tym myśleć. Zjawisko to wykracza poza wzorce typowe dla POD, jakie obserwowaliśmy w ostatnich dziesięcioleciach - mówi uczony. Olbrzymia masa ciepłej wody przyczyniła się do wzrostu temperatur na lądzie i wybuchu licznych pożarów. Jednak specjalistów najbardziej martwi jej wpływ na zwierzęta morskie. Zagłada grozi kolejnym pokoleniom łososia, których młode nie mają co jeść w gorących wodach. Na wybrzeżu znaleziono tysiące martwych ptaków z gatunku nurniczek ciemny, a eksperci zastanawiają się, w jaki sposób można pomóc lwom morskim głodującym na plażach Kalifornii. « powrót do artykułu
  23. Próbując wyhodować komórki łożyska, by lepiej zrozumieć stan przedrzucawkowy, naukowcy z Uniwersytetu Missouri odkryli nowy rodzaj ludzkich embrionalnych komórek macierzystych. Prof. R. Michael Roberts uważa, że nowe komórki pomogą zaawansować badania nad stanem przedrzucawkowym oraz innymi obszarami ludzkiego rozrodu. Nowe komórki, nazywane przez nas komórkami macierzystymi poddanymi primingowi białkiem morfogenetycznym kości (BMP), są znacznie bardziej wytrzymałe i łatwiej nimi manipulować niż standardowymi embrionalnymi komórkami macierzystymi [ESC, od ang. embrionic stem cell]. Reprezentują one etap przejściowy między ESC a ostatecznym celem rozwojowym, którym mogą być komórki łożyska, skóry czy mózgu. Komórki macierzyste poddane primingowi BMP będzie można wykorzystać do lepszego zrozumienia, jak zorganizowane są płody i co powoduje takie choroby jak stan przedrzucawkowy [...]. Próbując wyhodować komórki łożyska z ESC, Roberts i inni dodawali BMP-4 na krótszy niż dotąd czas. Dodali również 2 substancje, które czasowo hamowały kluczowe szlaki związane z pluripotencjalnością komórek. Okazało się, że zamiast utworzyć komórki łożyska, ESC przekształciły się w nieznany wcześniej typ komórek. Naukowcy stwierdzili, że praca z nimi jest prostsza niż z tradycyjnymi komórkami macierzystymi, bo łatwiej rosną i są bardziej zunifikowane (bardziej siebie przypominają pod względem ekspresji informacji genetycznej). Wcześniej sądzono, że ESC przekształcają się [...] wprost w komórki docelowe. Komórki poddane primingowi BMP uświadomiły nam, że embrionalne komórki macierzyste występują w wielu stanach przejściowych, co zapewne przypomina sytuację na wczesnych etapach rozwoju płodu - podsumowuje Roberts. « powrót do artykułu
  24. Lieven Devreese i Gaël Elie Gnondo Gobolo jako pierwsi sfotografowali w kongijskim Parku Narodowym Ntokou-Pikounda bardzo rzadką małpę - Procolobus bouvieri. Nikt jej nie widział od ponad 50 lat, dlatego niektórzy naukowcy myśleli, że gatunek wyginął. Park Ntokou-Pikounda utworzono za radą Wildlife Conservation Society (WCS) w 2013 r., by chronić m.in. goryle, szympansy czy słonie. Prymatolodzy wybrali się w teren w lutym 2015 r. Ich przewodnikami byli miejscowi, zaznajomieni z wokalizacjami i zachowaniem P. bouvieri. Dzięki ich umiejętnościom naukowcy natrafili nad rzeką Bokiba na stado małp. Nasze zdjęcia są pierwsze na świecie i potwierdzają, że gatunek nie wyginął - podkreśla Devreese. WCS wsparło ekspedycję logistycznie, dostarczyło też prymatologom niepublikowane wyniki badań dot. P. bouvieri z północnego Konga. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Lieven i Gaël byli w stanie osiągnąć swój cel i nie tylko potwierdzili, że P. bouvieri nadal istnieją, ale i zdobyli bardzo wyraźne ujęcie matki z niemowlęciem. Na szczęście sporo tych małp żyje w niedawno utworzonym parku narodowym. Są one chronione przed wyrębem lasu, rolnictwem i wpływem dróg, czyli czynnikami mogącymi prowadzić do wzmożenia kłusownictwa - zaznacza dr Fiona Maisels z WCS. P. bouvieri jest kongijskim endemitem. Małpę opisano po raz pierwszy w 1887 r. Początkowo uznawano ją za podgatunek, ale współczesne opracowania traktują ją jako gatunek. Zwierzę jest znane jedynie z kilku egzemplarzy muzealnych, zebranych z 3 stanowisk ponad 100 lat temu. Autorzy publikacji z 1949 r. twierdzą, że habitatem P. bouvieri są podmokłe lasy na obszarze ograniczonym dwiema rzekami - dolnym biegiem Likouali i Sanghą, a na południu także rejony wzdłuż rzeki Alima. Do ostatnich niepotwierdzonych spotkań z małpą doszło w latach 70. ubiegłego wieku. Podczas spisów WCS, które przeprowadzano na terenie dzisiejszego Parku Narodowego Ntokou-Pikounda w 2007 i 2014 r., z rzadka odnotowywano P. bouvieri, ale nie udało im się zrobić zdjęcia. « powrót do artykułu
  25. Podczas spotkania Towarzystwa Paleoantropologicznego w San Francisco naukowcy ze Stony Brook University poinformowali o znalezieniu najstarszych narzędzi wykonanych przez przodków człowieka. Zdaniem grupy badawczej, na czele której stała Sonia Harmand, narzędzia te są aż o 800 000 lat starsze niż dotychczasowi rekordziści. Obecnie nauka przyjmuje, że najstarszymi znanymi narzędziami są te znalezione na stanowisku Gona w Etiopii. Ich wiek oceniono na 2,6 miliona lat. Pasuje on do teorii mówiących, że pierwsi ludzie pojawili się na Ziemi mniej więcej 2,8 miliona lat temu. Amerykańscy uczeni twierdzą jednak, że znaleźli właśnie narzędzia liczące sobie 3,3 miliona lat. Jeśli mają rację, to były one używane przez przedstawicieli australopitek lub kenyanthropus. Narzędzia znaleziono na stanowisku Lomekwi 3 w Kenii. Archeolodzy znaleźli tam rdzenie (surowiak, z którego oddzielono co najmniej jeden odłupek), odłupki oraz pięty (kamienie używane do oddzielania odłupków od innych kamieni). Naukowcy uważają, że znalezione przez nich kamienie były celowo obrabiane, badania wykazały bowiem m.in. że były obracane w czasie obróbki. Już w 2010 roku inny zespół naukowy informował o znalezieniu narzędzi liczących sobie 3,4 miliona lat, jednak stwierdzenie to spotkało się z krytyką, gdyż uczeni nie potrafili wykazać, że kształt kamieni został zmieniony celowo. Teraz wydaje się, że dowód na istnienie narzędzi liczących 3,3 miliona lat jest w zasięgu ręki. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...