Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Ekstrakt z różeńca górskiego (Rhodiola rosea) stanowi dobrą alternatywę dla tradycyjnych metod leczenia tzw. dużej depresji (ang. major depressive disorder, MDD). Zespół prof. Juna J. Mao ze Szkoły Medycznej Perelmana Uniwersytetu Pensylwanii przeprowadził badanie z randomizacją i z grupą kontrolną otrzymującą placebo, prowadzone metodą podwójnie ślepej próby. U wszystkich 57 dorosłych ochotników zdiagnozowano lekki-umiarkowany MDD. Przez 12 tygodni zażywali oni ekstrakt z różeńca, sertralinę lub placebo. Zachodzące zmiany monitorowano za pomocą skali depresji Hamiltona (ang. Hamilton Rating Scale for Depression, HAM-D), skali depresji Becka (ang. Beck Depression Inventory, BDI) oraz skali ogólnego wrażenia klinicznego (ang. Clinical Global Impression, CGI). W porównaniu do zażywających wyciąg roślinny, do 12. tygodnia terapii pacjenci zażywający sertralinę z nieco większym prawdopodobieństwem wspominali o poprawie (odzwierciedlały to wyniki HAM-D), jednak różnica nie była istotna statystycznie. Gdy obie grupy pacjentów porównano z grupą placebo, iloraz szans (ang. odds ratio, OR) poprawy stanu zdrowia wśród osób, którym podawano R. rosea, wynosił 1,4, a w grupie sertralinowej 1,9, jednak tradycyjna terapia antydepresantem 2-krotnie częściej wiązała się z efektami ubocznymi (odnotowało je, odpowiednio, 30 i 63% grupy). Badania sugerują, że w grupie pacjentów z łagodną-umiarkowaną dużą depresją wyciąg z różeńca prezentuje korzystniejszy stosunek minusów i plusów niż sertralina. Wyniki wstępnych badań sugerują, że ziołowa terapia ma potencjał, jeśli chodzi o pacjentów z depresją, którzy nie tolerują antydepresantów ze względu na skutki uboczne - podsumowuje Mao. « powrót do artykułu
  2. Koreańska prasa informuje, że Samsung jest zainteresowany przejęciem firmy AMD. Chce w ten sposób poprawić swoją pozycję w stosunku do Intela i Qualcommu. Plotki dotyczące losu AMD pojawiają się już od pewnego czasu. CPU tej firmy nie radzą sobie zbyt dobrze, więc i firma nie jest w nie najlepszej kondycji. AMD, firma działająca od kilkudziesięciu lat, ma bardzo bogate portfolio patentowe i duże doświadczenie w pracach badawczo-rozwojowych. Zasoby te mogą być niezwykle cenne dla Samsunga. Tym bardziej, że koreańska firma ściśle współpracuje z GlobalFoundries, przedsiębiorstwem, które wyłoniło się z AMD. Samsung ma wystarczająco duże zasoby, by przejąć AMD, a transakcja byłaby zapewne korzystna dla obu firm. Jednak pozostaje ona wciąż tylko w sferze plotek i domysłów. « powrót do artykułu
  3. Podczas wykopalisk na stanowisku Ceibal w Gwatemali archeolodzy z Uniwersytetu Arizony znaleźli dowody na współpracę grup zbieracko-myśliwskich i prowadzących osiadły tryb życia podczas konstruowania budynków oraz uczestnictwa w publicznych ceremoniach. Publikacja z Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS) zadaje kłam dwóm twierdzeniom: 1) że wędrowne i osiadłe grupy tworzyły odrębne, niekontaktujące się społeczności i 2) że budynki użyteczności publicznej powstawały dopiero po pełnym zapuszczeniu korzeni. Była teoria, że osiadłe i wędrowne grupy współistniały w różnych częściach świata, ale większość osób myślała, że społeczności te działały niezależnie, mimo że przebywały stosunkowo blisko siebie. Nasze studium prezentuje pierwsze relatywnie konkretne dowody, że nomadzi i osiadli zbierali się, żeby zbudować ośrodek ceremonialny - podkreśla prof. Takeshi Inomata. Plac odkryty w Ceibal datuje się na ok. 950 r. p.n.e., a otaczające go budynki osiągnęły swe monumentalne rozmiary do 800 r. p.n.e. Jak dotąd dowody na stałe osadnictwo w okolicy w tym czasie są nieliczne. Większość ludzi nadal prowadziła tradycyjny zbieracko-myśliwski tryb życia, przemieszczając się z jednego obszaru lasu deszczowego w drugi. Wg Inomaty, pierwsi stali mieszkańcy rejonu nie byli w stanie sami zbudować placu. Konstrukcja budynków ceremonialnych wymaga znacznych nakładów pracy, dlatego trzeba było do tego większych grup. Inomata i inni dywagują, że grupy o różnym zakresie mobilności spotykały się, by tworzyć budynki i brać udział w ceremoniach. Proces pomógł im stworzyć więzi i ostatecznie dokonać przejścia do w pełni osiadłego społeczeństwa. Ludzie mają tendencję, by myśleć, że najpierw musi istnieć rozwinięte społeczeństwo i dopiero potem przychodzi pora na budynki. Myślę, że w niektórych przypadkach kolejność jest odwrotna. Proces zbierania się na odprawianie rytuału i budowanie pomógł zbliżyć różnych ludzi i ostatecznie przyczynił się do rozwoju cywilizacji Majów. Transformacja zachodziła stopniowo, a Majowie stali się w pełni osiadłym, rolniczym społeczeństwem do ok. 300-400 r. p.n.e. Najbardziej fascynującym odkryciem jest, że przed ustanowieniem bardziej zunifikowanego społeczeństwa ludzie prowadzący różne tryby życia koegzystowali w harmonii przez pokolenia - podsumowuje Melissa Burham. « powrót do artykułu
  4. Opóźni się start Wielkiego Zderzacza Hadronów. CERN poinformował, że w układzie elektrycznym jednego z kluczowych magnesów doszło do krótkiego spięcia. W związku z tym LHC zostanie uruchomiony o kilka dni, lub może nawet kilka tygodni, później niż planowano. Przez ostatnie dwa lata trwały prace nad zwiększeniem mocy LHC. Wczoraj miało rozpocząć się pompowanie strumieni protonów, co miało być wstępem do przeprowadzenia w maju pierwszych kolizji. Naukowców zmartwiły oczywiście problemy, które wyszły na jaw w ostatniej chwili, jednak – jak podkreślają – awaria nie jest poważna. Kilka tygodni opóźnienia w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania pozwalające zrozumieć wszechświat to jak mgnienie oka - mówi Rolf Heuer, dyrektor generalny CERN-u. Frederick Bordry, dyrektor odpowiedzialny za pracę akceleratorów, wyjaśnia, dlaczego usuwania awarii może potrwać nawet kilka tygodni. Otóż doszło do niej w schłodzonej sekcji urządzenia, co oznacza, że najprawdopodobniej najpierw trzeba będzie ją ogrzać, a po przeprowadzeniu napraw, ponownie schłodzić. To, co w urządzeniu pracującym w temperaturze pokojowej zajęłoby kilka godzin, tutaj może potrwać kilka tygodni - mówi. « powrót do artykułu
  5. Już pojedyncza dawka immunoterapii zmniejsza problemy pamięciowe związane z chorobą Alzheimera. Choć wiadomo, że w patogenezie alzheimera biorą udział dwie cząsteczki - beta-amyloid (Aβ) i białko tau - dotąd nie sprecyzowano np. ich wzajemnych relacji. W warunkach prawidłowych białko tau stabilizuje mikrotubule służące do transportu m.in. substancji odżywczych. Gdy ulegnie hiperfosforylacji i utworzy formę oligomeryczną, dezintegruje układ transportujący neuronu, prowadząc ostatecznie do obumarcia komórki. Wcześniej naukowcy z University of Texas Medical Branch (UMTB) wykazali, że w zwierzęcym modelu choroby immunoterapia wymierzona w cytotoksyczne oligomery tau zmniejsza ich liczbę i odwraca deficyty pamięciowe. W ramach obecnego studium zespół prof. Rakeza Kayeda zademonstrował, że zabieg ten ogranicza również liczebność oligomerów beta-amyloidu, sugerując, że szkodliwy wpływ Aβ zależy od obecności toksycznych form białka tau. Metoda Kayeda różni się od innych leków immunoterapeutycznych tym, że obiera na cel wyłącznie toksyczne oligomery białka tau, pozostawiając w spokoju prawidłową jego postać. « powrót do artykułu
  6. Łazik Opportunity jest pierwszym pojazdem, którzy na Marsie przebył trasę maratonu. Wczoraj, po 11 latach i 2 miesiącach pracy Opportunity NASA poinformowała, że łazik przejechał właśnie taką odległość. Po raz pierwszy wyprodukowane przez człowieka urządzenia przebyło na powierzchni obcej planety odległość równą maratonowi - poinformował John Callas, menedżer odpowiedzialny za misję Opportunity. Amerykański łazik zdecydowanie pokonał więc radzieckiego Łunochoda-2, który na powierzchni Księżyca przejechał 39 kilometrów. Oczywiście celem misji nie jest bicie rekordów odległości. Ale przebycie maratonu na Marsie to wciąż fajna sprawa - dodał Steve Squyres z Cornell University, główny naukowiec misji Opportunity. Łazik wylądował na Czerwonej Planecie 25 stycznia 2004 roku. Jego podstawowa misja miała trwać trzy miesiące. Łazik bardzo szybko odkrył dowody na to, że w przeszłości na Marsie była woda. Urządzenie wciąż działa i prowadzi badania. Od czterech lat znajduje się blisko krawędzi wielkiego krateru Endavour. Obecnie przebywa w Dolinie Maraton, nazwanej tak na cześć jego osiągnięcia. Opportunity to jeden z dwóch – obok Curiosity – obecnie działających łazików marsjańskich. Łazik Spirit przestał komunikować się w Ziemią w 2010 roku. Oprócz pojazdów na powierzchni Mars jest badany też przez trzy orbitery. W najbliższych latach zarówno NASA jak i inne agencje kosmiczne planują kolejne misje na Marsa. Ich zwieńczeniem ma być wyprawa człowieka na Czerwoną Planetę. « powrót do artykułu
  7. Krople do nosa z nieszkodliwymi bakteriami Neisseria lactamica hamują rozwój dwoinki zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych (N. meningitidis). N. meningitidis to Gram-ujemna bakteria wywołująca zapalenie opon-mózgowo rdzeniowych, któremu czasem towarzyszy sepsa. Niekiedy dwoinka żyje w czyimś nosie i gardle, nie wywołując żadnych objawów, lecz nosiciel może rozprzestrzeniać meningokoki na innych podczas bliskiego kontaktu. W ramach studium 149 zdrowym studentom college'u z Wielkiej Brytanii wkrapiano do nosa niskie dawki N. lactamica. Kontrolnej grupie 161 osób podano sól fizjologiczną. Przez pół roku w regularnych odstępach czasu pobierano wymazy z nosa. Okazało się, że u studentów, którym podano N. lactamica i u których doszło do kolonizacji, nieszkodliwe bakterie wydawały się nie dopuszczać do zasiedlenia gardła przez N. meningitidis. Oprócz tego u zidentyfikowanych na początku studium nosicieli N. lactamica wypierały meningokoki. Efekt był widoczny już po 2 tygodniach od procedury, kiedy liczba nosicieli N. meningitidis spadła o 9,5% i utrzymywał się co najmniej przez 4 miesiące. To pierwsza sytuacja, kiedy u kogoś, kto "zażył" przyjazną bakterię, zaszły zmiany w sposobie kolonizacji N. meningitidis - podkreśla dr Robert C. Read z Uniwersytetu w Southampton. Badania zademonstrowały, że zakrapianie N. lactamica wywoływało szybszy i bardziej trwały spadek liczby meningokoków w gardle niż obecnie stosowane szczepionki. Co ważne, nieszkodliwe bakterie były również aktywne w stosunku do większej liczby odmian N. meningitidis. Zanim N. lactamica zacznie być wykorzystywana jako metoda zapobiegania wybuchom epidemii zapalenia opon, trzeba przeprowadzić więcej badań, potwierdzając np., że bakteria jest całkowicie nieszkodliwa dla szerszej populacji i że żyjąc w górnych drogach oddechowych, nie podlega zmianom genetycznym. « powrót do artykułu
  8. Ponad połowa użytkowników Internet Explorera ma mniej niż 10 miesięcy na podjęcie decyzji o zainstalowaniu nowszej wersji przeglądarki. W sierpniu ubiegłego roku Microsoft ogłosił, że po 12 stycznia 2016 będzie udzielał wsparcia technicznego tylko dla IE9 na systemach Windows Vista i Windows Server 2008, IE10 tylko dla Server 2012, a IE11 tylko dla Windows 7, Windows 8.1, Windows Server 2008 R2 oraz Windows Server 2012 R2. Wersje IE7 oraz IE8 w ogóle nie będą wspierane, podobnie jak wersje nowsze zainstalowane na niektórych systemach, jak np. IE10 na Windows 7. Brak wsparcia oznacza przede wszystkim, że koncern z Redmond nie będzie publikował poprawek. Tymczasem przeglądarka, jako że pełni rolę bramy do internetu, jest szczególnie narażona na ataki i powinna być szczególnie chroniona. Pomimo tego, że Microsoft ogłosił swoją decyzję już wiele miesięcy temu, nie zaobserwowano, by użytkownicy IE porzucali wersje, dla których wsparcie się skończy. Edycje te są wciąż używane przez około 60% wszystkich użytkowników IE. Na przykład z danych Net Applications wynika, że do IE8 należało w ubiegłym miesiącu 33% rynku użytkowników Explorera, a IE7 oraz IE10 miały łącznie 10% tego rynku. Z analiz statystyk użytkowania Internet Explorera wynika, że we wrześniu 2014 roku wersje, których wsparcie zostanie zakończone, miały około 70% rynku IE. W ciągu 6 miesięcy ich udział zmniejszył się zatem o 10 punktów procentowych, zatem spadek wynosił zaledwie 1,7% miesięcznie. Jeśli takie tempo spadku zostanie utrzymane, to w styczniu przyszłego roku aż 43% użytkowników IE będzie korzystało z wersji dla której nie otrzymają poprawek. Szczególny problem może występować na rynku przedsiębiorstw. Co prawda wraz z Windows 10 pojawi się nowa przeglądarka znana obecnie pod nazwą roboczą Project Spartan, jednak nie wiadomo, czy będzie ona domyślną przeglądarką, a poza tym firmy zwykle zwlekają wiele lat zanim zmienią swoje systemy informatyczne. Tymczasem wiele przedsiębiorstw korzysta obecnie z IE8, gdyż była to ostatnia przeglądarka, która była wspierana na Windows XP i działała na Windows 7. Już teraz widać, że użytkownicy bardzo niechętnie rozstają się z IE8. W ciągu 6 miesięcy jej udziały w rynku IE zmniejszyły się zaledwie o 5 punktów procentowych. « powrót do artykułu
  9. Secunia dokonała przeglądu stanu bezpieczeństwa IT w 2014 roku i stwierdziła, że 83% dziur w oprogramowaniu jest łatanych w ciągu 24 godzin od ich odkrycia. To dobry wynik, jednak firma zwraca uwagę, że producenci oprogramowania powinni opracować metodę szybszego łatania pozostałych 17% luk. W 2014 roku odkryto 15 435 dziur w 3870 programach. To, odpowiednio, o 18 i 22 procent więcej niż rok wcześniej. Liczba luk wzrasta każdego roku, a to oznacza, że przedsiębiorstwa powinny być na nie szczególnie wyczulone - stwierdził Kasper Lindgaard z Secunii. Badania wykazują, że podczas gdy imponujące 83% dziur doczekuje się poprawki w ciągu jednego dnia, to miesiąc później sytuacja praktycznie nie ulega zmianie. Po 30 dniach łaty są dostępne dla 84,3% dziur, a to oznacza, że jeśli luka nie została załatana od razu, to twórca oprogramowania nie przywiązuje do niej większej wagi. Użytkownicy takiego oprogramowania muszą zatem mieć plan B i stosować jakieś obejścia problemu - dodaje Lindgaard. « powrót do artykułu
  10. Amerykańscy inżynierowie zbudowali na endosporze bakterii czujnik wilgoci. Urządzeniu nadali nazwę NERD (od ang. Nano-Electro-Robotic Device). Wzięliśmy endosporę bakterii i umieściliśmy na jej powierzchni grafenowe kropki kwantowe. Później po przeciwnych stronach przyczepiliśmy dwie elektrody. Następnie zmieniliśmy wilgotność wokół spory - opowiada prof. Vikas Berry z Uniwersytetu Illinois w Chicago. Gdy wilgotność spada, spora kurczy się z powodu spadku zawartości wody. Kurczenie sprawia, że kropki kwantowe przybliżają się do siebie, zwiększając mierzone przez elektrody przewodnictwo. Odnotowaliśmy bardzo klarowną reakcję. Była ona 10-krotnie szybsza niż w przypadku czujnika bazującego na najbardziej zaawansowanych pochłaniających wodę polimerach. Lepszą wrażliwość stwierdzono w warunkach superniskiego ciśnienia i wilgotności. "Możemy dojść [niemal] do próżni i nadal widzieć reakcję" - zaznacza Berry. Ma to znaczenie w przypadku, kiedy trzeba utrzymywać bardzo niską wilgotność, np. żeby zapobiec korozji czy psuciu artykułów spożywczych. Jest to także ważne w zastosowaniach kosmicznych, gdzie każda zmiana sygnału może oznaczać wyciek. Jak tłumaczą autorzy publikacji z pisma Scientific Reports, wrażliwość obecnie wykorzystywanych czujników rośnie z wilgotnością, a w przypadku NERD jest lepsza przy niższej wilgotności. « powrót do artykułu
  11. Z najnowszego numeru Vaccine dowiadujemy się, że szczepionka bazująca na cytomegalowirusie (CMV) daje wielkim małpom długoterminową odporność na wirus Ebola. To bardzo ważna wiadomość nie tylko z punktu widzenia ochrony zagrożonych gatunków małp, ale również i ludzi. Ci bowiem często zarażają się Ebolą właśnie od małp. Chroniąc małpy możemy więc zapobiegać wybuchom epidemii wśród ludzi. Ebola jest wysoce śmiertelna dla małp. Jest uznawana za jedno z największych zagrożeń dla populacji żyjących na wolności. Jako, że małpy zamieszkują często bardzo trudno dostępne regiony, strategie polegające na szczepieniu poszczególnych osobników są niemożliwe do wdrożenia. Nowa szczepionka ma tę zaletę, że można zaszczepić jednego osobnika, a reszta może zarazić się od niego wirusem bazującym na CMV i zyskać w ten sposób odporność na Ebolę. Większość dotychczasowych badań nad szczepionką chroniącą przed Ebolą skupiała się na krótkoterminowym działaniu szczepionki. Zwykle działały one przez 6 tygodni po podaniu. Najnowsze badania wykazały, że odpowiedź immunologiczna organizmu była utrzymywana przez ponad 14 miesięcy, a przez co najmniej 119 dni szczepionka chroniła przed zarażeniem. W następnym kroku naukowcy chcą przetestować swoją szczepionkę na modelu EBOV, podczas którego wykorzystuje się makaki. Testy te uznawane są za złoty standard dla szczepionek mających zapobiegać transmisji Eboli z wielkich małp na ludzi. Badacze przyznają, że jeszcze długa droga przed nimi, jednak mają nadzieję, że nowa szczepionka będzie skuteczną metodą zabezpieczenia populacji małp żyjących w trudno dostępnych regionach. « powrót do artykułu
  12. Co najmniej dwa gatunki żab z rodzaju Pristimantis z lasu chmurnego ekwadorskich Andów potrafią w ciągu paru minut zmienić teksturę skóry, naśladując powierzchnię, na której w danym momencie się znajdują. Jeden z gatunków, Pristimantis mutabilis, dopiero odkryto, właściwości innego, znanego już od jakiegoś czasu. P. sobetes, zauważono ostatnio. Odkrywcami P. mutabilis są Katherine i Tim Krynakowie z Case Western Reserve University i Cleveland Metroparks. Artykuł na ten temat, którego współautorami są specjaliści z Universidad Tecnológica Indoamérica i Tropical Herping (Ecuador), ukazał się w Zoological Journal of the Linnean Society. Wiedzeni doświadczeniem naukowcy podkreślają, proces identyfikacji gatunku może wymagać większych nakładów pracy niż dotąd sądzono. Trzeba zdjęć i dłuższej obserwacji w terenie, by mylnie nie postrzegać jednego taksonu jako dwóch. Obie żaby występują w rezerwacie Las Gralarias. Katherine Krynak sądzi, że zmieniając wygląd, P. mutabilis ukrywa się przed ptakami oraz innymi drapieżnikami. Trzeba to jednak potwierdzić w ramach przyszłych badań. Krynakowie po raz pierwszy zobaczyli P. mutabilis w lipcu 2009 r. na pokrytym mchem liściu. Nigdy wcześniej nie widzieli takiej żaby, mimo że Tim co roku odwiedza Las Gralarias od 2001, a Katherine od 2005 r. Biolodzy złapali zwierzę do kubka z pokrywką i przez kolce pokrywające skórę nazwali je "muzykiem punkowym". Następnego dnia Katherine wyjęła żabę i umieściła na białej plastikowej podkładce, by mąż mógł ją obfotografować. Okazało się, że po punku nie było śladu. Ponieważ płaz był gładki, Krynakowie założyli, że kobieta musiała podnieść nie to zwierzę, co trzeba. Odłożyłam żabę do kubka i wrzuciłam tam trochę mchu. Kolce pojawiły się na nowo. Nie mogliśmy uwierzyć naszym oczom. Żaba zmieniła teksturę skóry. Przełożyłam ją na białą gładką podkładkę i skóra [znowu] się wygładziła. Badając P. mutabilis przez 3 następne lata, naukowcy stwierdzili, że tekstura skóry zmienia się w nieco ponad 3 minuty. Juan M. Guayasamin z Universidad Tecnológica Indoamérica przeprowadził analizy morfologiczne i genetyczne, które wykazały, że P. mutabilis to unikatowy gatunek. Carl R. Hutter z Uniwersytetu Kansas badał zawołania żaby. Odkrył 3 pieśni, odróżniające ją od krewnych. Guayasamin i Hutter zauważyli, że P. sobetes, krewna z podobnym umaszczeniem, ale ok. 2-krotnie większa od P. mutabilis, także zmienia teksturę skóry w zależności od podłoża. P. sobetes to jak na razie jedyny spokrewniony gatunek, który poddano testom. Krynakowie chcą kontynuować badania żab i dokumentować ich zachowania, cykl życiowy czy wielkość populacji. Chcą też sprawdzić, czy inni przedstawiciele tej odnogi Pristimantis potrafią zmieniać teksturę skóry i czy zdolność ta wywodzi się od wspólnego przodka. Jeśli P. mutabilis i P. sobetes są jedynymi gatunkami z taką właściwością, trzeba będzie stwierdzić, czy tylko one zachowały cechę przodka, czy to raczej cecha, która wyewoluowała niezależnie u dwóch gatunków. « powrót do artykułu
  13. Różne odmiany fasoli, w tym fasola czarna czy kidney są podstawowym źródłem białka dla wielu mieszkańców Ameryki Południowej czy Afryki. Jednak ocieplający się klimat spowoduje, że do roku 2050 areały upraw tych roślin zmniejszą się nawet o 50%. Nie będą one bowiem rosły w niesprzyjających warunkach. Oznacza to, że ocieplenie klimatu będzie większym zagrożeniem dla upraw żywności niż susze czy choroby. Międzynarodowe Centrum Rolnictwa Tropikalnego (CIAT) przejrzało więc swoje zasoby i przetestowało ponad 1000 odmian fasoli, które powstały w ramach różnych projektów badawczych. Celem naukowców było znalezienie roślin, które poradzą sobie pomimo zmian klimatycznych. Okazało się, że CIAT dysponuje ponad 30 odmianami fasoli, które nie tylko przetrwają w wyższych temperaturach, ale nawet temperatury te będą sprzyjały im na tyle, iż możliwe będzie zwiększenie areałów upraw. W swoich badaniach naukowcy skupili się na temperaturach panujących w nocy, gdyż fasola, która jest podstawowym źródłem białka dla ponad 400 milionów ludzi, produkuje pyłek tylko wówczas, gdy noc jest chłodna. Dlatego też najlepiej radzi sobie na większych wysokościach, gdzie temperatury w nocy nie przekraczają 18 stopni Celsjusza. Fasola zwyczajna pochodzi ze wzgórz i gór, nie jest więc dobrze dostosowana do upraw na nizinach i w wysokich temperaturach. Teraz, gdy klimat się zmienia, wysokie temperatury będą panowały też na większych wysokościach - wyjaśnia Stephen Beebe z CIAT. Naukowcy obliczyli, że te gatunki fasoli, które będą w stanie wytrzymać wzrost temperatur o 4 stopnie Celsjusza, będzie można uprawiać na większości obecnych areałów co najmniej do 2050 roku. Niewykluczone też, że gatunki te zajmą miejsce tych upraw fasoli, które z wyższymi temperaturami sobie nie poradzą. Beebe i jego zespół przetestowali więc na karaibskim wybrzeżu Kolumbii ponad 1000 gatunków fasoli. W nocy temperatury sięgają tam 23-24 stopni Celsjusza. Testowano m.in. gatunki, które wcześniej stworzono z myślą o przetrwaniu suszy, ataków chorób czy zwiększonego stężenia żelaza. Większość gatunków nie radziła sobie w testowym środowisku. Nie wytwarzały pyłku, ich nasiona były zwiędnięte lub w ogóle ich nie było. Jednak ponad 30 gatunków dało wystarczające plony. Okazało się, że wspólnym przodkiem wielu tych gatunków była odporna na suszę fasola ostrolistna, uprawiana w południowych stanach USA i w Meksyku. Obecnie nie jest to gatunek zbyt popularny, gdyż daje małe nasiona. Jednak w przyszłości miliony osób nie będą miały wyjścia i uprawy tej fasoli oraz gatunków pochodnych powinny się rozprzestrzenić. Bardzo mało gatunków jest w stanie przetrwać, gdy temperatury w nocy sięgają 23 stopni Celsjusza. Dostęp do odmian, które w takich temperaturach są produktywne to ważna informacja - mówi Timothy Porch, genetyk z amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, który prowadzi własne badania w Portoryko. Fasola, w przeciwieństwie do soi czy kukurydzy, rzadko bywa badana pod kątem inżynierii genetycznej. Roślina ta jest bowiem bardzo zróżnicowana genetycznie, zatem wiele zmian można osiągnąć konwencjonalnymi metodami. Podobnie dzieje się z wieloma innymi roślinami, które są obecnie badane pod kątem wytrzymałości na wyższe temperatury. Prowadzone są też jednak projekty typowej inżynierii genetycznej. W ramach jednego z nich w ryżu zidentyfikowano gen odpowiedzialny za tolerancję na wysokie temperatury i próbuje się wprowadzić ten gen do pszenicy. W niedalekiej przyszłości rolnicy w wielu miejscach na świecie będą musieli zdecydować, czy przestawiają się na produkcję bardziej odpornych na temperaturę odmian tej samej rośliny, czy też w ogóle zmieniają charakter upraw. Decyzja tylko pozornie jest łatwa. Trzeba bowiem pamiętać, że w różnych regionach ludzie mają różne oczekiwania, przyzwyczajenia i panują tam też różne warunki klimatyczne czy glebowe. Rośliny trzeba dobierać nie tylko pod kątem odporności na ciepło, ale również wielkości, koloru, odporności na lokalne choroby, przystosowane do częstotliwości opadów czy zawierające odpowiednie składniki odżywcze. « powrót do artykułu
  14. Nicień Caenorhabditis elegans potrafi wykryć nowotwór w ludzkim moczu. By przekształcić odkrycie w test diagnostyczny, zespół Takaakiego Hirotsu z Uniwersytetu Kiusiu współpracuje obecnie z firmami Hitachi i Johnan. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, produkt powinien być gotowy do 2019 r. Jak wyjaśniają Japończycy, obecnie, w zależności od rodzaju nowotworu, trzeba przeprowadzić różne testy. Nowy test zapachowy wykrywał 9 testowanych przez nas nowotworów. Hirotsu i Hideto Sonoda zdecydowali się zbadać zdolności wykrywania nowotworu przez nicienie, po tym jak ten drugi zetknął się z przypadkiem 63-letniego pacjenta z larwą nicienia Anisakis w przewodzie pokarmowym (nosicielami pośrednimi pasożyta są ryby; zarazić się można, spożywając ich surowe mięso). Mała zmiana w żołądku, w której zakotwiczyły się nicienie, okazała się wczesnym etapem nowotworu. Jak podkreślają panowie, to jeden z dwudziestu dziewięciu odnotowanych od 1970 r. przypadków. Co istotne, 62% stanowiły właśnie wczesne etapy rozwoju nowotworów. Zastanawiając się, czy to zapach zmian przyciąga nicienie, Japończycy wkraplali do szalki pożywkę, w której hodowano komórki nowotworowe, a z drugiej strony umieszczali świeże medium. Po wprowadzeniu do naczynia C. elegans kierowały się do pożywki po komórkach nowotworowych. Kiedy badacze hodowali w medium inne komórki, np. ludzkiej skóry, nie zaobserwowano podobnego pociągu. Po usunięciu nicieniom neuronów odpowiadających za powonienie nie występowało przemieszczanie się do pożywki komórek nowotworowych. Koniec końców akademicy chcieli sprawdzić, czy zdolność nicieni da się wykorzystać w diagnostyce. Pasożyty umieszczano w pobliżu kropli moczu osób z i bez nowotworów (wśród 242 osób 24 były chore). Okazało się, że nicienie podejmowały właściwą "decyzję" aż w 96% przypadków. Hirotsu podkreśla, że wykrywały one nowotwory jelita grubego, okrężnicy, żołądka, prostaty, piersi, płuc, trzustki, dróg żółciowych oraz przełyku. « powrót do artykułu
  15. Cynk wydaje się wpływać na to, jak układ odpornościowy reaguje na stymulację, zwłaszcza stan zapalny. Wg naukowców, niedobór cynku może odgrywać pewną rolę w przewlekłych chorobach obejmujących stan zapalny, np. chorobach sercowo-naczyniowych, nowotworach czy cukrzycy. Jak tłumaczą Amerykanie, takie choroby pojawiają się częściej u starszych osób, które skądinąd są bardziej zagrożone niedoborem Zn. Dzieje się tak, bo rzadziej jadają produkty bogate w cynk, takie jak mięso czy skorupiaki, a ich organizmy nie wchłaniają tego mikroelementu już tak dobrze. Gdy wyeliminuje się cynk, komórki, które kontrolują stan zapalny, wydają się inaczej aktywować i reagować; z tego powodu wywołują silniejszy stan zapalny - podkreśla prof. Emily Ho z Uniwersytetu Stanowego Oregonu. Podczas eksperymentów zespół Ho zaobserwował, że niedobór cynku nasilał w komórkach odpowiedź zapalną. Naukowcom udało się po raz pierwszy wykazać, że zmniejszenie zawartości cynku prowadziło do nieprawidłowej aktywacji komórek odpornościowych i dysregulacji interleukiny 6 (IL-6). IL-6 jest wydzielana głównie przez monocyty i makrofagi. Wpływa wielokierunkowo na komórki układu odporności wrodzonej i nabytej. Jej podstawowe funkcje to wdrożenie i kontrola ostrej odpowiedzi zapalnej, a także sprzyjanie rozwojowi i ukierunkowanie odpowiedzi nabytej. Autorzy publikacji z pisma Molecular Nutrition & Food Research porównali również poziom cynku u młodych i starych myszy. U starszych gryzoni występowało niskie stężenie cynku, któremu towarzyszyły dwa zjawiska: nasilony chroniczny stan zapalny i zmniejszona metylacja genu IL-6 (za pomocą tego zjawiska komórki regulują ekspresję genów). Jak podkreśla Ho, zmniejszoną metylację IL-6 zauważono też w komórkach odpornościowych starszych ludzi. Bez względu na wiek, dzienne zalecane spożycie cynku dla dorosłych kobiet wynosi w USA 8 mg, a dla mężczyzn 11 mg. Niewykluczone, że normy dla starszych ludzi powinny być zmienione, by upewnić się, że zapewniają oni sobie odpowiednią ilość mikroelementu. Problem w tym, że nie ma dobrego klinicznego biomarkera spożycia Zn, w dodatku organizm nie umie go magazynować. Z drugiej strony nadmierna konsumpcja cynku może wpływać negatywnie, bo ogranicza wchłanianie żelaza i miedzi, dlatego ustalono górną granicę spożycia cynku na poziomie 40 mg. « powrót do artykułu
  16. Nemanja Kaloper z University of California, Davies i Antonio Padilla z University of Nottingha zaproponowali mechanizm „kosmologicznego kolapsu” i oświadczyli, że w ciągu zaledwie kilkudziesięciu miliardów lat wszechświat przestanie się rozszerzać i zapadnie się w sobie. Fakt, że obserwujemy działanie ciemnej energii jest zapowiedzią nadchodzącej zagłady. Próbujemy wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Na razie stwierdziliśmy, że kolaps rozpocznie się w ciągu kilkudziesięciu miliardów lat, ale musimy to jeszcze zweryfikować - mówi Padilla. Wielu fizyków nie zgodziłoby się z tak szybką perspektywą końca wszechświata. Jednak głównym celem pracy Kalopera i Padilli nie jest określenie daty końca, ale opisanie mechanizmu kolapsu. Myślę, że pokazaliśmy tutaj nową drogę do rozwiązania problemu nazywanego 'matką wszystkich problemów fizycznych', czyli kwestii stałej kosmologicznej. Jest jeszcze zbyt wcześnie by rozstrzygać, czy nasza propozycja przetrwa próbę czasu, ale jak dotąd pomyślnie przeszła weryfikacje i wydaje się, że może rozwiązać kwestię rozkładu energii próżni i grawitacji - dodaje Padilla. Zgodnie z mechanizmem zaproponowanym przez obu uczonych, wszechświat powstał z wyniku pojawieniu się wielu wstępnych warunków, które z czasem wyewoluował tak, że zaczął się w coraz szybszym tempie rozszerzać. Proces ten nie będzie jednak nieprzerwany. Po okresie przyspieszonego rozszerzania nastąpi spowolnienie tego procesu, jego zatrzymanie i początek procesu odwrotnego – kurczenie się. Obecnie znajdujemy się w okresie przyspieszonego rozszerzania się. Wiemy, że wszechświat liczy sobie około 13,8 miliarda lat. Zatem rozszerzanie się trwa co najmniej tak długo. Jeśli przyspieszenie to jest stałe, to – zdaniem naukowców – ma bardzo małą wartość dodatnią, którą określili oni na 10-39. To oznacza, że wszechświat ewoluuje niezwykle powoli. Naukowcy tłumaczą, że wybrana przez nich wartość jest „naturalna technicznie” i bierze pod uwagę symetrię ich teorii. Jednocześnie naturalność tego mechanizmu powoduje, że jest to jeden z pierwszych modeli, w którym tempa przyspieszania wszechświata nie trzeba specjalnie dopasowywać do modelu. Wartość przyspieszenia sama w sobie jest w stanie kontrolować ewolucję wszechświata. Przy tak małej wartości to sama energia próżni daje gwarancję, że kiedyś rozszerzania się zatrzyma i rozpocznie się kolaps. Padilla i Kaloper przyznają, że ich hipoteza jest w bardzo wczesnym stadium rozwoju. Jednak warto zauważyć, że mimo to została już opublikowana w Physical Review Letters, zatem recenzenci uznali ją za posiadającą wystarczająco solidne podstawy naukowe. Teraz pracujemy nad opisaniem naszej teorii w kontekście lokalnym, dzięki czemu będzie ona łatwiejsza do zrozumienia i w bardziej oczywisty sposób będzie trzymała się kluczowych założeń teorii kwantowej, a szczególnie liniowej superpozycji. Chcemy też opracować nowe testy, zarówno kosmologiczne jak i astrofizyczne, które pozwolą ją sprawdzić. W dalszej perspektywie chcemy zrozumieć, jak nasza hipoteza ma się do tak fundamentalnych teorii jak teoria strun i jak można ją z niej wywieść. « powrót do artykułu
  17. W Centralnej Australii odkryto największą znaną strefę uderzeniową. Struktura o średnicy 400 kilometrów powstała przed milionami lat, gdy potężna asteroida, która chwilę wcześniej rozpadła się na dwie mniejsze, uderzyła w Ziemię. Każda z tych asteroid musiała mieć ponad 10 kilometrów średnicy. Ich upadek oznaczał koniec wielu gatunków żyjących wówczas na Ziemi - powiedział szef zespołu badawczego doktor Andrew Glikson z Australian National University (ANU). Odkrycia dokonano podczas wierceń prowadzonych w ramach badań geotermalnych w pobliżu granic stanów Południowa Australia, Queensland i Terytorium Północne. Odkrycie może prowadzić do pojawienia się nowych teorii na temat historii naszej planety. Wielkie uderzenia, takie jak to, mogą odgrywać w ewolucji znacznie ważniejszą rolę niż sądzimy - stwierdza Glikson. Problem jednak w tym, że datowanie upadku asteroidów jest niezwykle trudne. Okoliczne skały liczą sobie 300-600 milionów lat, ale brakuje nam danych porównawczych z równie starymi strukturami po uderzeniu asteroidy. Meteoryt, który przed 66 milionami lat zabił dinozaury pozostawił na całej planecie warstwę pyłów. Jednak dotychczas nie odkryto podobnej warstwy, która pochodziłaby sprzed około 300 milionów lat. Podejrzewam, że do uderzenia doszło ponad 300 milionów lat temu - mówi Glikson. Uczony i jego zespół nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Badania, które prowadzą, przewidują wykonanie odwiertu na głębokość ponad 2 kilometrów, mogą więc przynieść one rozwiązanie zagadki. Na trop uderzenia uczeni wpadli, gdy w skałach zauważyli fragmenty świadczące o tym, że zostały one poddane niezwykle wysokiemu ciśnieniu i temperaturze. Kolejne badania pokazały znacznie bardziej interesujący obraz. Znaleźliśmy dwie olbrzymie głębokie kopuły, które powstały, gdy skorupa ziemska wracała do swojego poprzedniego kształtu po olbrzymich uderzeniach. W procesie tym w górę zostały wyniesione skały z płaszcza ziemskiego - powiedział Glikson. Ślady po uderzeniach mają nie tylko 400 kilometrów szerokości, ale ciągną się przez całą skorupę ziemską, która ma w tym miejscu około 30 kilometrów grubości. « powrót do artykułu
  18. Najnowsze badanie naukowców z Centrum Medycznego Uniwersytetu Kansas wskazuje na związek między piciem mleka a poziomem przeciwutleniacza glutationu w mózgach zdrowych starszych osób. Od dawna myśli się o mleku jako produkcie bardzo istotnym dla kości i mięśni. To studium sugeruje, że może on być także bardzo ważny dla mózgu - podkreśla dr Debra Sullivan. Zespół dr In-Young Choi pytał 60 ludzi o dietę w dniach poprzedzających obrazowanie mózgu (za pomocą rezonansu magnetycznego monitorowano poziom glutationu). Okazało się, że u osób, które ostatnio piły mleko, stężenie przeciwutleniacza było wyższe. Ma to spore znaczenie, bo pozwala zwalczać stres oksydacyjny i ograniczać uszkodzenia wywoływane przez reaktywne formy tlenu. Panie zaznaczają, że niewielu Amerykanów spożywa 3 zalecane porcje nabiału dziennie. Studium, którego wyniki ukazały się w The American Journal of Clinical Nutrition, pokazało, że im bliżej komuś do zrealizowania normy, tym wyższy poziom glutationu. Wg Chio i Sullivan, kolejnym krokiem powinno być losowe badanie kontrolowane. « powrót do artykułu
  19. Najnowsze obserwacje dowodzą, że nowa z 1670 roku wcale nie była nową. Wydaje się, że pojawienie się na niebie nowej gwiazdy było spowodowane znacznie rzadszym zjawiskiem niż wybuch nowej – kolizją dwóch gwiazd. Wielu słynnych XVII-wiecznych astronomów, w tym Heweliusz i Cassini, udokumentowało pojawienie się w 1670 roku nowej gwiazdy. Heweliusz opisał ją jako nova sub capite Cygni, dzisiaj znamy ją jako Nova Vulpeculae 1670. Zaraz po pojawieniu się Nova Vul 1670 była dobrze widoczna gołym okiem. Przez kolejne dwa lata zmieniała jasność i w końcu zniknęła. Pojawiła się jeszcze dwukrotnie, by zniknąć na dobre. Aż do lat 80. ubiegłego wieku sądzono, że po Nova Vul 1670 nie pozostał żaden ślad. Jednak nowoczesny sprzęt pozwolił na odkrycie jej pozostałości. Jednak przez kolejne lata specjaliści nie potrafili określić prawdziwej natury Nova Vul 1670. Udało się to dopiero autorom najnowszych badań. Na czele zespołu badawczego stał Tomasz Kamiński z European Southern Observatory i Instytutu Radioastronomii im. Maska Plancka. Przez lata sądzono, że ten obiekt to nowa. Jednak im bardziej mu się przyglądaliśmy, tym mniej wyglądał na nową. Ostatnio zbadaliśmy ten obszar w zakresie fal radiowych i milimetrowych. Odkryliśmy, że pozostałości po gwieździe to zimny gaz pełen molekuł o nietypowym składzie chemicznym. Szczegółowe badania ujawniły, że masa zimnego materiału jest zbyt duża jak na eksplozję supernowej. Ponadto pomiary stosunku izotopów różnych pierwiastków również nie były podobne do nowych. Naukowcy doszli do wniosku, że Nova Vul 1670 to wynik kolizji dwóch gwiazd. Doszło do eksplozji bardziej jasnej niż eksplozja nowej, ale nie tak spektakularnej, jak eksplozja supernowej. « powrót do artykułu
  20. Sacharyna, sztuczny środek słodzący, może znaleźć zastosowanie w terapii lekoopornych, agresywnych nowotworów. W ramach najnowszego studium sprawdzano, jak sacharyna wiąże się z anhydrazą węglanową 9 (ang. carbonic anhydrase 9, CA9) - enzymem katalizującym reakcję powstawania jonu wodorowęglanowego z wody i dwutlenku węgla. CA9 bierze udział w procesach utrzymywania odpowiedniego wewnątrz- i zewnątrzkomórkowego pH, co ma znaczenie dla wzrostu i przerzutowania nowotworów piersi, płuc, wątroby, nerek, trzustki i mózgu. Bazując na swoich odkryciach, zespół dr. Roberta McKenny z Uniwersytetu Florydy chce opracować i przetestować kilka bazujących na sacharynie leków, które mogłyby spowalniać wzrost takich guzów oraz zmniejszać ich oporność na chemio- i radioterapię. W prawidłowych warunkach ekspresja CA9 ogranicza się do powierzchni erytrocytów, a także nabłonka śluzówki żołądka i woreczka żółciowego, dlatego enzym byłby dobrym celem dla leków, które nie wpływałyby lub wpływałyby słabo na zdrową tkankę otaczającą nowotwór. CA9 należy do grupy anhydraz węglanowych i dotąd trudno było wskazać substancję blokującą tylko jej działanie. W pewnym momencie okazało się jednak, że onkologom może przyjść w sukurs właśnie sacharyna. W ramach wcześniejszych badań dr Claudiu T. Supuran z Uniwersytetu we Florencji wykazał bowiem, że sacharyna hamuje działanie CA9, nie wpływając na 13 pozostałych izoform anhydraz węglanowych. Później zespół dr Sally-Ann Poulsen z Griffith University zademonstrował potencjał sacharyny związanej z glukozą. Zabieg ten sprawił, że do inhibicji CA9 trzeba było o wiele mniej sacharyny, a cząsteczka wykazywała 1000-krotnie wyższe powinowactwo do enzymu niż sama sacharyna. McKenna oraz jego studenci Jenna Driscoll i Brian Mahon zastosowali rentgenografię strukturalną i ustalili, jak sacharyna wiąże się z CA9. « powrót do artykułu
  21. Jak zmniejszyć liczbę kalorii wchłanianych z ryżu aż o ok. 60%? Wg zespołu ze Sri Lanki, ugotować go z dodatkiem oleju i schłodzić przez 12 godzin, tworząc skrobię oporną (ang. resistant starch, RS) na działanie enzymów trawiennych. "Ponieważ otyłość to coraz poważniejszy problem zdrowotny, zwłaszcza w krajach rozwijających się, chcieliśmy znaleźć rozwiązanie dot. samych pokarmów" - opowiada Sudhair A. James z College'u Nauk Chemicznych w Kolombo. W ryżu występuje zarówno ulegająca i nieulegająca strawieniu wersja skrobi. Ta druga nie jest rozkładana w jelicie cienkim, gdzie normalnie węglowodany są metabolizowane do cukrów prostych, m.in. glukozy, i wchłaniane do krwiobiegu. Naukowcy dywagowali, że zwiększając zawartość RS, można by zmniejszyć liczbę dostępnych kalorii. Glukoza jest przekształcana na gromadzony w wątrobie i mięśniach poprzecznie prążkowanych glikogen - podstawowy materiał zapasowy w komórkach zwierzęcych. Kłopot w tym, że nadmiar glukozy, który nie zostaje zmieniony w glikogen, kończy jako tłuszcz, co może prowadzić do nadmiernej wagi bądź otyłości. Zespół Jamesa eksperymentował z 38 odmianami ryżu ze Sri Lanki, tworząc ostatecznie metodę gotowania zwiększającą zawartość RS. Wg specjalistów, do wrzącej wody trzeba dodać łyżeczkę oleju kokosowego i wsypać pół kubka ryżu. Choć oni gotowali go na wolnym ogniu 40 min, ludzie spokojnie mogą skrócić ten czas do 20-25 min. Później trzeba schłodzić ryż przez 12 godzin. W tradycyjnej odmianie ryżu opisana procedura zwiększa zawartość RS do 10 razy. Jak wyjaśnia James, olej dostaje się w czasie gotowania do ziaren skrobi i zmienia jej architekturę, przez co staje się oporna na działanie enzymów trawiennych. Chłodzenie jest niezbędne, bo w czasie żelatynizacji amyloza, rozpuszczalny składnik skrobi, wydostaje się z ziaren. Trzymanie w lodówce będzie zaś prowadzić do utworzenia wiązań wodorowych między cząsteczkami amylozy [...] i powstania RS. Późniejsze podgrzewanie ryżu do zjedzenia nie oddziałuje już na RS. Naukowcy podkreślają, że następnym krokiem będą badania na ludziach, które pokażą, jakie odmiany ryżu najlepiej nadają się procesu zmniejszania kaloryczności. Oprócz tego zespół sprawdzi, czy oleje inne niż kokosowy także zapewniają opisane rezultaty. « powrót do artykułu
  22. Błędy w BIOS-ie pozwalają na przeprowadzenie ataku i monitorowanie czynności wykonywanych na zainfekowanym komputerze. Specjaliści wykazali, że stworzony przez nich szkodliwy kod jest w stanie zainfekować nawet 80% współczesnych komputerów. Jako, że złośliwe oprogramowanie działa na poziomie BIOS-u nie jest ono uzależnione od systemu operacyjnego. Eksperci dokonali skutecznego ataku zarówno na system Windows 10 jak i na bezpieczną dystrybucję Linuksa – Tails. Byli w stanie m.in. przechwycić klucz PGP w Tails. Atak jest możliwy dzięki błędom popełnionym w BIOS-ie dla architektur Intel X-86 oraz Intel-64. System Management Mode (SMM) ma tam prawa zapisu i odczytu z całej pamięci, nawet gdy jest ona używana przez system operacyjny. Wspomniany szkodliwy kod potrafi wykorzystać uprawnienia SMM do odczytu danych z pamięci. Z informacji przekazanych przez Edwarda Snowdena wiemy, że NSA niejednokrotnie wykorzystywała błąd w SMM. « powrót do artykułu
  23. Microsoft zdradził minimalne wymagania sprzętowe systemu Windows 10. Podczas konferencji WinHEC firma poinformowała, że każde urządzenie, na którym ma być zainstalowany jej najnowszy system, będzie musiało zostać wyposażone w procesor graficzny zdolny do obsługi co najmniej DirectX 9. Tablety i pecety kompatybilne z Windows 10 muszą posiadać co najmniej 8-calowy wyświetlacz o rozdzielczości co najmniej 800x600. Dla 32-bitowej wersji systemu wymagane będzie 16 GB przestrzeni na dysku twardym i 1 GB RAM. Wersja 64-bitwa potrzebuje 20 gigabajtów miejsca na HDD oraz 2 gigabajtów RAM. Smartfony obsługujące Windows 10 powinny mieć wyświetlacz o przekątnej od 3 do 7,99 cali. Ilość RAM będzie zależała od wyświetlacza. Dla rozdzielczości 854x480 konieczne będzie posiadanie 512 MB RAM, a dla rozdzielczości 2560x2048 – 4 GB RAM. Ponadto potrzeba będzie co najmniej 4 gigabajty pamięci masowej. Microsoft poinformował również, że 30 kwietnia rozpocznie program certyfikacyjny dla producentów sprzętu. Nowy system operacyjny zadebiutuje latem bieżącego roku. Będzie on początkowo sprzedawany w 190 krajach i 110 wersjach językowych. Posiadacze legalnych kopii Windows 7 oraz Windows 8.1 otrzymają nowy system za darmo. Promocja taka będzie obowiązywała tylko przez rok od premiery Windows 10. Wśród nowych funkcji OS-u warto wymienić zabezpieczenia biometryczne pozwalające na logowanie się za pomocą odcisków palców i zdjęć twarzy, wirtualnego asystenta Cortanę, udoskonalony Windows Store, nową przeglądarkę oraz powrót do menu Start. Windows 10 będzie obsługiwał też technologię wyświetlania obrazu 8K pozwalającą na uzyskanie rozdzielczości 7680x4320. Będzie ona działała tylko z wyświetlaczami o przekątnej przekraczającej 27 cali i podłączonymi do Display Port. « powrót do artykułu
  24. Samsung i Dell to kolejne firmy, które zapowiadają, że na urządzeniach z Androidem będą preinstalowały pakiet Microsoft Office 365. Samsung podpisał niedawno odpowiednią umowę z Microsoftem. Przewiduje ona fabryczną instalację microsoftowego pakietu m.in. na urządzeniach Galaxy S6 oraz S6 Edge. Microsoft poinformował, że podobne umowy zawarł z 10 innymi producentami OEM. Obok Samsunga i Della jest wśród nich Pegatron oraz mniej znani lokalni producenci jak TrekStor, JP Sa Couto, Datamatic, DEXP Phones, Hipstreet, QMobile, TECNO-Mobile oraz Casper. Osoby, które kupią urządzenie z preinstalowanym Office 365 będą miały tż do dyspozycji 100 gigabajtów przestrzeni dyskowej w chmurze. W skład preinstalowanego pakietu będą wchodziły OneDrive, OneNote, Word, Excel, PowerPoint oraz Skype. Koncern z Redmond oferuje też producentom OEM biznesowe wersje Office'a. Oprócz wymienionych już programów znajdują się w nich kalendarz, oprogramowanie pocztowe czy wideokonferencyjne. « powrót do artykułu
  25. Zaufanie rośnie z wiekiem, co sprzyja dobrostanowi psychicznemu. Starszy wiek często kojarzy nam się z pogorszeniem sprawności i stratą, ale coraz więcej badań pokazuje, że gdy się starzejemy, w rzeczywistości niektóre rzeczy mogą ulec poprawie. Nasze ustalenia demonstrują np., że z wiekiem rośnie zaufanie - twierdzi Claudia Haase z Northwestern University. Co więcej, wg Amerykanów, osoby, które doświadczają wzmożonej ufności, z czasem z większym prawdopodobieństwem stają się również szczęśliwsze. W ramach pierwszego studium badano związki między wiekiem a ufnością w różnych momentach na przestrzeni dziejów. Wykorzystano próbę 197.888 osób z 83 krajów. Wyniki wskazywały na dodatni związek między wiekiem a zaufaniem, który istniał co najmniej w ciągu 30 ostatnich lat (w okresie tym odnotowano jedynie minimalne zmiany). To sugeruje, że nie chodzi po prostu o urodzenie w określonych czasach - zaznacza dr Michael Poulin z Uniwersytetu w Buffalo. W ramach drugiego studium śledzono losy 1230 Amerykanów. Bez względu na to, czy to generacja X lub Y, czy pokolenie powojennego wyżu demograficznego [baby boomers], z wiekiem ochotnicy stawali się coraz bardziej ufni. Ludzie naprawdę wydają się dorastać do ufności [...] - uważa Haase. Wiemy, że starsi ludzie częściej dostrzegają dobre strony różnych rzeczy. Starzejąc się, możemy być bardziej skłonni widzieć w innych to, co najlepsze i wybaczać drobne zawody/wady, które czyniły nas tak ostrożnymi w młodszym wieku. Choć zwłaszcza u seniorów ufność może mieć negatywne konsekwencje (wystarczy wspomnieć m.in. o ryzyku padnięcia ofiarą oszustwa), nie wydaje się, by zmniejszało to potencjalne korzyści. Oba studia wskazywały [bowiem] na dodatni związek między ufnością a dobrostanem na różnych etapach życia [...]. Nasze wyniki sugerują, że ufność może być ważnym zasobem [...] dla udanego rozwoju na jego przestrzeni - podsumowuje Haase. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...