Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. We Włoszech, w pobliżu granicy ze Słowenią, odkryto strukturę, która prawdopodobniej jest najstarszym znanym rzymskim fortem. Już wcześniej znajdowano pozostałości starych fortów, jednak żaden nie leżał w dzisiejszych Włoszech. Szczegółowe badania nowo odkrytej struktury pomogą lepiej zrozumieć ewolucję rzymskiej armii, która przez kilkaset lat nie miała sobie równych. Odkrycia dokonano za pomocą umieszczonego na helikopterze urządzenia Lidar (Light Detection and Ranging). Potwierdzono je następnie badaniami naziemnymi. Wstępnie wiadomo, że w pobliżu większego fortu – nazwanego San Rocco – Rzymianie zdubowali dwa mniejsze. Dotychczasowe analizy sugerują, że San Rocco powstał w 178 roku przed Chrystusem, może być zatem najstarszą taką strukturą. Niewykluczone, że San Rocco dał początek Triestowi, w pobliżu którego się znajduje. Data założenia fortu zbiega się z datą podboju Istrii przez Rzym. Niewykluczone, że zadaniem fortu była ochrona miasta Tergeste (Triest) przed zagrożeniem z północy. Rzym przegrał pierwszą wojnę o Istrię, a budowa fortu w czasie drugiej wojny świadczy o determinacji Rzymian, by ta wojna była dla nich zwycięska. Dzięki badaniom fortu naukowcy postarają się nie tylko poznać najwcześniejsze dzieje rzymskiej machiny wojennej. Spróbują też znaleźć dowody, że mamy do czynienia z fortem, o istnieniu którego wiemy ze źródeł pisanych. « powrót do artykułu
  2. Drugim, po globalnym ociepleniu, największym zagrożeniem ekologicznym dla naszej planety jest zanikanie życia w oceanach. Ze światowych wód znikają ryby, a dzieje się tak dlatego, że ludzkość odławia ich zbyt wiele. Dostęp do zasobów ryb staje się coraz częściej przyczyną konfliktów pomiędzy państwami. Naukowcy od dawna biją na alarm. Oceanom grozi załamanie ekosystemu, a to pociągnie za sobą katastrofalne skutki dla całej planety. Wprowadzane są najróżniejsze rozwiązania, jak limity połowów, propaguje się spożywanie tych gatunków, których występuje wystarczająca ilość. Jednak wszystkie te działania na nic się zdadzą, jeśli do międzynarodowych wysiłków nie dołączą Chiny. Bez większej przesady można stwierdzić, że przyszłość planety zależy od tego, co zrobi Państwo Środka. O tym, jak ważne jest, by Pekin podjął zdecydowane działania, niech świadczą liczby. Według FAO pożycie ryb w USA wynosi około 7,5 miliona ton rocznie. Japonia, w której żyje trzykrotnie mniej ludzi, spożywa 7,3 miliona ton. Tymczasem Chińczycy zjadają każdego roku 50 milionów ton ryb. To więcej niż 10 kolejnych krajów. Chiny produkują 35% światowej produkcji ryb. I są poważnym problemem, gdyż państwo to nie prowadzi polityki mającej na celu ochronę światowych zasobów. Chińska flota rybacka liczy około 70 000 jednostek. Coraz częściej narusza ona międzynarodowe umowy. Chińscy rybacy byli już przyłapywani na nielegalnych połowach na wodach Japonii, Argentyny czy Gwinei. Co więcej, wcale nie kryją się ze swoimi zamiarami. W ubiegłym roku największy chiński dystrybutor produktów z ryb usiłował wejść na giełdę i w prospekcie emisyjnym – by zachęcić potencjalnych udziałowców – chwalił się, że zwiększy produkcję gdyż będzie łamał międzynarodowe konwencje dotyczące rybołówstwa na wodach międzynarodowych. Wybuchł skandal i firma zrezygnowała z giełdowego debiutu. Jednak specjaliści zauważają, że przedsiębiorstwo otwarcie powiedziało to, co wszyscy wiedzą – Chińczycy za nic mają prawo międzynarodowe dotyczące połowów ryb. Nawet przyłapanych kłusowników nie można ukarać. Chiny nie tylko pozwalają im na działalność, ale wykorzystują kłusownictwo jako formę nacisku na sąsiadów. Państwo Środka twierdzi np. że całe Morze Południowochińskie należy do niego. Rybacy z innych krajów, którzy odważą się na nie wypłynąć, ryzykują pobiciem i konfiskatą łodzi. Na szczęście obecnie sytuacja nie jest jeszcze tak zła, jak wygląda to na pierwszy rzut oka. Chińczycy do perfekcji opanowali sztukę hodowli ryb i większość z nich hodują w sztucznych zbiornikach. Problem jednak w tym, że coraz liczniejsza i coraz bogatsza chińska klasa średnia ma coraz mniej zaufania do stanu czystości tych zbiorników, traci zaufanie do producentów i coraz częściej poszukuje dzikich ryb złowionych w oceanach. Chińczycy przez wieki doskonalili sztukę hodowli ryb słodkowodnych na terenie własnego kraju. Teraz jednak coraz chętniej sięgają po ryby oceaniczne. Jeśli weźmiemy pod uwagę ich zamożność i liczebność, możemy zacząć obawiać się o – i tak już mocno nadwyrężone – ekosystemy oceaniczne. « powrót do artykułu
  3. Naukowcy z Mayo Clinic zauważyli, że po rezonansie magnetycznym z podanym dożylnie kontrastem bazującym na związkach gadolinu pierwiastek ten odkłada się w tkance mózgu. Amerykanie zidentyfikowali osoby, które przekazały swoje ciało do badań medycznych, a za życia przeszły liczne badania rezonansem z wykorzystaniem paramagnetycznych środków kontrastowych na bazie gadolinu. Próbki ich tkanki mózgowej porównano z dawcami, którym nigdy nie podano kontrastu z gadolinem. Okazało się, że ludzie wystawieni na oddziaływanie paramagnetyków z Gd mieli mierzalne ilości gadolinu w tkance mózgu, podczas gdy w drugiej grupie w ogóle go nie stwierdzano. Naukowcy mogli określić stężenia pierwiastka i zwizualizować wzorce jego rozmieszczenia w tkance. To ważne odkrycie, zważywszy, że środki ze związkami gadolinu podaje się miliony razy rocznie. Mimo dowodów wskazujących na odkładanie śladowych ilości Gd w tkance nerwowej, nie ma obecnie danych, które by sugerowały, że to zjawisko szkodliwe dla pacjentów [nie odnotowano specyficznych objawów czy chorób] - podkreśla radiolog dr Laurence Eckel. Wg Eckla, teraz wiemy po prostu więcej o rozprzestrzenianiu kontrastów z gadolinem po organizmie. Są one bezpiecznie stosowane od lat, przynosząc korzyści pacjentom z całego świata. Obecnie mamy jedynie więcej pytań, na które społeczności medyczne i naukowe powinny szukać odpowiedzi. Wysiłki w tym kierunku są już podejmowane. Autorzy publikacji z pisma Radiology zaznaczają, że jeśli pacjent cierpi na chorobę wymagającą wykonania MRI, nadal bilans korzyści/strat związanych z przeprowadzaniem obrazowania jest dodatni. Jedyną chorobą związaną z iniekcją gadolinu jest nefrogenne włóknienie układowe (ang. nephrogenic systemic fibrosis, NSF), występujące u niewielkiej podgrupy osób z niewydolnością nerek. « powrót do artykułu
  4. Chińska firma domaga się od Qualcommu 100 miliardów dolarów odszkodowania za naruszenie znaku handlowego. Zdaniem Genitop Research Qualcomm celowo użył zastrzeżonego słowa Gaotong w nazwie produktu i firmy. Słowo to zostało zastrzeżone w 1992 roku przez Genitop Research. Poszkodowane przedsiębiorstwo początkowo domagało się 16 milionów dolarów odszkodowania. Teraz chce otrzymać dodatkowo 100 miliardów USD tytułem „kar administracyjnych”. Chiński rząd prowadzi od pewnego czasu działania mające na celu dyscyplinowanie zagranicznych firm. W ubiegłym roku Qualcommowi wymierzono grzywnę w wysokości 975 milionów dolarów za praktyki monopolistyczne. Z kolei 12 japońskich producentów części samochodowych musiało zapłacić za podobne przestępstwa 200 milionów USD. Całkowita kapitalizacja rynkowa Qualcomma wynosi około 100 miliardów dolarów. « powrót do artykułu
  5. Od dawna wiadomo, że u otyłych mężczyzn cukrzyca typu 2. rozwija się częściej niż u otyłych kobiet. Najnowsze badania naukowców z McMaster University pokazują, że różnica między płciami może wynikać z aktywności pewnego białka w mięśniach. Gdy ludzie zaczynają ważyć za dużo, w ich mięśniach szkieletowych rozwija się insulinooporność, co może prowadzić do cukrzycy typu 2. Jak jednak zauważyli Kanadyjczycy, kobiety i mężczyźni różnią się aktywnością PTEN (ang. phosphatase and tensin homolog deleted on chromosome ten), białka kodowanego przez gen zlokalizowany na długim ramieniu chromosomu 10. Kiedy PTEN jest aktywne, hamuje prawidłową sygnalizację insulinową w mięśniach, co zmniejsza ilość pobieranej przez nie glukozy. W naszym studium kobiety wydawały się skuteczniej neutralizować to białko, co pozwalało insulinie lepiej pracować i przechwytywać więcej glukozy z krwiobiegu do mięśni. Opisywane białko to jedno z wyjaśnień, czemu kobiety są, w porównaniu do mężczyzn, chronione przed cukrzycą, choć przy określonej wadze mają więcej tkanki tłuszczowej - opowiada prof. M. Constantine Samaan. Obecnie zespół próbuje stwierdzić, w jaki sposób PTEN jest regulowane w różnych komórkach. « powrót do artykułu
  6. Z badań przeprowadzonych przez Pew Research Center dowiadujemy się, że po wybuchu afery Snowdena Amerykanie zmieniają swoje postępowanie w sieci oraz opinię o NSA i działaniach wywiadowczych swojego rządu. Aż 87% mieszkańców USA słyszało o programach wywiadowczych prowadzonych przez Waszyngton, a 34% podjęło co najmniej jeden krok w celu ukrycia bądź ochrony prywanych informacji przed rządem. Badacze dowiedzieli się, że 17% Amerykanów zmieniło ustawienia prywatności w serwisach społecznościowych, 15% używa takich serwisów rzadziej niż poprzednio, a 13% zrezygnowało z używania pewnych terminów online. Najczęściej działania mające na celu ochronę prywatności podejmują osoby, które dużo słyszały o działaniach rządu, zwykle są to ludzie, którzy nie ukończyli 50. roku życia. Przyglądając się powyższym danym można stwierdzić, że dziesiątki milionów Amerykanów podjęły działania mające na celu utrudnienie ich rządowi zdobycie informacji na ich temat. Cieszy to Patricka Eddingtona z konserwatywnego Cato Institute. Jednak, jak zauważa Eddington powodem do zmartwień może być fakt, że olbrzymia część ludzi przyznaje, że nie zna na tyle dobrze narzędzi chroniących prywatność, by móc ocenić, czy im się one przydadzą. Ponad połowa ankietowanych przyznała, że znalezienie odpowiednich narzędzi i opracowanie strategii byłoby dla nich trudne. Aż 39% respondentów nigdy nie słyszało o oprogramowaniu anonimizującym, takim jak np. Tor, a 31% nie wiedziało, że e-maila można zaszyfrować. To znak, że społeczeństwo trzeba edukować. Istnieją wspaniałe narzędzia chroniące prywatność i z każdym miesiącem stają się one łatwiejsze w użyciu - mówi Eddington. « powrót do artykułu
  7. Naukowcy pracujący pod kierunkiem Francisco Etxeberrii poinformowali, że są pewni, iż odnaleźli szczątki Miguela de Cervantesa. Wielki Hiszpan został pochowany w klasztorze trynitarzy bosych w Madrycie. To znany historyczny fakt, jednak od czasu pochówku klasztor został mocno przebudowany, więc nie było wiadomo, w którym miejscu spoczywał. Podczas konferencji prasowej Etxeberria powiedział, że nie istnieje żaden bezpośredni dowód – jak np. wyniki analizy DNA – który ostatecznie potwierdziłby, iż mamy do czynienia z ciałem Cervantesa, jednak wiele dowodów pośrednich wskazuje, że w „Osario 32”, wspólnym grobie zawierającym szczątki 16 osób, spoczął też pisarz. Poszukiwania miejsca pochówku rozpoczęto w ubiegłym roku. Za pomocą radaru stworzono mapy ponad 30 zagłębień w ścianach i pod podłogą, w których chowano zmarłych. Badania metodą spektrometrii mas pozwoliły stwierdzić, że resztki drewna i ubrań pochodzą z XVII wieku. W końcu w styczniu znaleziono trumnę z inicjałami MC. Analiza znajdujących się tam szczątków pozwoliła uprawdopodobnić hipotezę, że pochowanym jest Cervantes. Pisarz został pochowany 23 kwietnia 1616 roku, w tym samym tygodniu zmarł też Shakespeare. W przyszłym roku przypada 400. rocznica śmierci obu pisarzy. Ich ojczyzny planują odpowiednie obchody. « powrót do artykułu
  8. System Windows 10 będzie potrzebował nawet 2,6 gigabajta przestrzeni dyskowej mniej niż dotychczas, gdyż będzie kompresował własne pliki. Dodatkowe 4-12 gigabajtów zostanie zaoszczędzonych dzięki rezygnacji z obrazu potrzebnego do odzyskania systemu w razie awarii. Windows 10 został napisany tak, by radził sobie bez tego obrazu. Dzięki skompresowaniu plików systemowych użytkownicy 32-bitowej wersji nowego OS-u zaoszczędzą 1,5 gigabajta, a użytkownicy wersji 64-bitowej – 2,6 GB. Producenci komputerów z preinstalowanym systemem nie będą już umieszczali na dysku obrazu OS-u. Użytkownicy będą mogli jednak skorzystać z własnego nośnika z kompletnym obrazem systemu oraz zainstalowanych programów i odzyskać z niego całe oprogramowanie w razie awarii. Taki nośnik przyda się, gdy system ulegnie na tyle poważnej awarii, że nie będzie w stanie sam siebie naprawić. « powrót do artykułu
  9. Na stanowisku Hippos/Susita odkryto dużą maskę Pana z brązu. Wg dr. Michaela Eisenberga z Uniwersytetu w Hajfie, brązowe maski tych rozmiarów są bardzo rzadkie i zazwyczaj nie przedstawiają ani Pana, ani innych greckich czy rzymskich motywów mitologicznych. Większość znanych brązowych masek z epoki hellenistycznej i rzymskiej to miniatury. Archeolodzy zwracają uwagę, że Hippos/Susita ujawnia w ostatnim okresie sporo swoich tajemnic. Dość wspomnieć o rzeźbie Herkulesa, odsłoniętej przez zimowe deszcze 2011 r. czy bazaltowym kamieniu nagrobnym z popiersiem zmarłego, który odkryto dwa lata później. Zazwyczaj wykopaliska w Hippos prowadzi się latem, jednak intrygujące struktury na skraju miasta, gdzie biegła starożytna droga, skłoniły zespół do 1-dniowych wykopalisk zimą. Skupiły się one na bazaltowej konstrukcji, która wg badaczy, miała być rodzajem hangaru dla balist. Znalezienie kuli z wapienia, a więc z innego niż dominujący w Hippos materiału, zasugerowało, że to pocisk wykorzystany przez wroga. By móc przeprowadzić datowanie kuli, archeolodzy zaczęli szukać w konstrukcji monet. Wyposażony w wykrywacz metali dr Alexander Iermolin szybko coś znalazł. Po kilku minutach wyciągnęliśmy dużą brunatną bryłkę i zdaliśmy sobie sprawę, że to maska. Oczyściliśmy ją i dostrzegliśmy detale. Pierwszą wskazówką, która pomogła nam w rozpoznaniu, były małe rogi na czubku głowy, lekko przykryte przez pukiel włosów. Dokładniejsze oczyszczanie w laboratorium ujawniło pasma koziej bródki, długie spiczaste uszy oraz inne cechy wskazujące na Pana (boga opiekuńczego lasów i pól, opiekuna pasterzy i ich trzód), Fauna z mitologii rzymskiej lub satyra. Pierwszą myślą, jaka przemknęła mi przez głowę, było: czemu tutaj, poza granicami miasta? [...] Maskę znaleziono w pobliżu pozostałości bazaltowej struktury z grubymi ścianami. To i solidna praca kamieniarzy sugerowały, że pochodzi ona z okresu rzymskiego. Ołtarz Pana przy głównej drodze do miasta wydawał się całkiem prawdopodobny. Ostatecznie Pan był czczony nie tylko w kapliczkach miasta, ale i w jaskiniach [...]. W tym miejscu Eisenberg przypomina świątynię Pana z pobliskiego Banjas, która mieściła się w naturalnym urwisku na północ od powstającej osady. Ponieważ kult niektórych bóstw obejmował m.in. nagość, seks i picie alkoholu, ekstatyczne rytuały odprawiano poza granicami osad. W poszukiwaniu kolejnych wskazówek co do jej roli, archeolodzy zaczęli odsłanianie bazaltowej struktury. Izraelczycy zakładają, że pierwotnie służyła ona do celów obronnych. Być może w późniejszym okresie, w czasie Pax Romana, gdy fortyfikacje miasta nie były potrzebne, konstrukcję przekształcono w miejsce kultu boga pasterzy, a to, co znaleziono, to wspaniały rzygacz bądź ofiara z pobliskiego mauzoleum. Eisenberg skontaktował się z kuratorami największych muzeów świata, ale żaden z nich nie wiedział nic o maskach w rodzaju tej z Hippos (gros masek ma wielkość masek teatralnych; w dodatku wykonano je z kamienia czy terakoty). Pod względem zamożności Hippos nie może stawać w szranki z centrami kulturalnymi Imperium Rzymskiego, dlatego też znalezienie unikatowej maski właśnie tutaj jest naprawdę niesamowite. « powrót do artykułu
  10. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego opracowali bandaż z elastyczną elektroniką, który wykrywa uszkodzenia tkanek w wyniku odleżyn, zanim jeszcze są one widoczne dla ludzkiego oka. Zespół oparł się na zmianach elektrycznych, które zachodzą, gdy komórki zaczynają obumierać. Cienki bandaż przetestowano na skórze szczurów. Okazało się, że dzięki rozwiązaniu u licznych zwierząt udawało się wykryć różne stopnie uszkodzenia tkanek. Bandaż może zapewnić system wczesnego ostrzegania, który pozwoli interweniować, zanim uraz będzie stały. Jeśli odleżyny wykryje się na samym początku, rozwiązanie będzie proste: wystarczy wyeliminować ucisk [przywracając tym samym dopływ krwi] - wyjaśnia dr Michael Harrison z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco. Odleżyny wiążą się ze śmiertelnymi posocznicami. Ostatnie badanie wykazało, że ryzyko, że hospitalizowany pacjent umrze, jest 2,8 razy wyższe, gdy ma on odleżyny. Zagrożenie odleżynami zwiększają z kolei coraz bardziej rozpowszechnione cukrzyca i otyłość. Genialność prezentowanego urządzenia polega na tym, że by ocenić uszkodzenie, monitoruje ono właściwości elektryczne tkanki. W praktyce klinicznej nie mamy obecnie żadnej innej metody, która by na to pozwalała. Na cienkim, giętkim filmie wydrukowano macierz elektrod. Przepuszczając między nimi słaby prąd, można było stworzyć mapę przestrzenną położonych pod spodem tkanek (przeprowadzano spektroskopię impedacyjną). Amerykanie wyjaśniają, że gdy komórka funkcjonuje prawidłowo, jej ściana spełnia funkcje izolatora, który odcina od kontaktu ze światem zewnętrznym elementy przewodzące, czyli organelle. Autorzy publikacji w Nature Communications posłużyli się nawet porównaniem do kondensatora. Kiedy jednak komórki zaczynają obumierać, ściana traci swoją integralność i jak opornik pozwala na przepływ prądu. Naśladując odleżyny, naukowcy delikatnie ściskali nagą skórę szczurów między magnesami. Zostawiali je tam na jedną bądź trzy godziny. Przywrócenie krążenia wywoływało stan zapalny i uszkodzenia oksydacyjne, które przyspieszały obumieranie komórek. By śledzić losy rany, inteligentny bandaż zbierał dane raz na dobę przez 3 dni. Jak można się domyślić, godzina ściśnięcia skutkowała lekkim, odwracalnym uszkodzeniem tkanki, a trzy godziny wiązały się z silniejszym i bardziej trwałym urazem. W przeszłości ludzie wykorzystywali spektroskopię impedacyjną w hodowlach komórek lub do stosunkowo prostych pomiarów w tkankach. Unikatowe jest rozszerzenie stosowania tej metody na wykrywanie i ekstrahowanie użytecznych informacji z ran rozwijających się w ciele. To duży skok - uważa dr Sarah Swisher z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. « powrót do artykułu
  11. Wydaje się, że odkryty 24 marca 2013 r. puszczyk omański (Strix omanensis) występuje nie tylko w górach w Omanie, ale i na wschodzie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Naukowcy z Towarzystwa Dzikiej Przyrody Emiratów (Emirates Wildlife Society, EWS) twierdzą, że słyszeli unikatowe wokalizacje tego ptaka podczas odtwarzania sowich zawołań na obszarach chronionych Wadi Wurayah. Wg nich, puszczyk omański odpowiedział na ich taśmy godzinną sesją śpiewania. Emirates Wildlife Society przeprowadza we współpracy z World Wildlife Fund (WWF) spis sów zamieszkujących te rejony. Do niespodziewanego odkrycia doszło 8 marca. Jesteśmy zachwyceni, że w Parku Narodowym Wadi Wurayah natrafiono na tak unikatowy gatunek [...] - podkreśla dyrektorka EWS-WWF Ida Tillisch. Ornitolodzy od dość dawna podejrzewali, że reprezentanci rodzaju Strix zamieszkują Emiraty Arabskie, ale dotąd nie udawało się tego potwierdzić. Dr Christophe Toureng opowiada, że będąc w Wadi Wurayah w 2006 r., przez moment słyszał pieśń sowy, ale wtedy myślał, że jej źródłem jest puszczyk arabski (Strix butleri). Płochliwa natura puszczyka omańskiego sprawia, że jego kategoria zagrożenia pozostaje tajemnicą. Nie zebrano również wystarczającej ilości danych nt. ekologii gatunku. Wydaje się, że S. omanensis może występować na terenie gór Al-Hadżar od Maskatu po Musandam. « powrót do artykułu
  12. Microsoft stara się zablokować fałszywy certyfikat HTTPS, za pomocą którego można wykonać atak typu man-in-the-middle. Certyfikat został wydany dla witryn live.fi oraz www.live.fi. To adresy zarezerwowane dla usług Windows Live. Certyfikat został już unieważniony przez Comodo, w której imieniu go wydano. Jednak, biorąc pod uwagę łatwość, z jaką można ominąć takie unieważnienie, istnieje spore ryzyko, że przestępcy będą mogli z niego korzystać. Ostrzegamy użytkowników o nieprawidłowo wydanym certyfikacie SSL. Może on zostać wykorzystany podczas ataków phishingowych oraz ataków man-in-the-middle na użytkowników różnych witryn Microsoftu. Nie można go wykorzystać do wydania dodatkowych certyfikatów, ataku na inne domeny czy podpisania kodu - informuje Microsoft. Problem ze wspomnianym certyfikatem to kolejny już dowód na słabość protokołu SSL, który jest de facto internetowym standardem używanym do szyfrowania ruchu. Już w 2009 roku znany badacz Moxie Marlinspike wykazał, że przestępcy mogą w bardzo prosty sposób oszukać wykorzystywane przez przeglądarki listy ważnych certyfikatów. Dzieje się tak, gdyż przeglądarka, łącząc się z serwerem na którym przechowywane są dane o certyfikatach uzna certyfikat za ważny jeśli nie uzyska dostępu do serwera. Wystarczy zatem spowodować, by informacja do przeglądarki nie dotarła i można przeprowadzić atak za pomocą fałszywego certyfikatu. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób doszło do sfałszowania certyfikatu. Z informacji przekazanych przez Microsoftu wynika, że wskutek błędu w systemie pocztowym ktoś nieuprawniony uzyskał dostęp do konta w domenie live.fi. Słabość systemu cyfrowych certyfikatów polega też na tym, że dość łatwo jest taki certyfikat uzyskać, ale trudno go unieważnić. Jedynym skutecznym sposobem unieważnienia certyfikatu jest opublikowanie odpowiedniej aktualizacji przez producentów przeglądarek. Po jej zainstalowaniu przeglądarka nie dopuści do skorzystania ze sfałszowanego certyfikatu. « powrót do artykułu
  13. W Układzie Słonecznym znajduje się już sześć obiektów posiadających pierścienie. Najbardziej znanym i oczywistym z nich jest Saturn. Ponadto gaz i pył tworzą pierścienie wokół Jowisza, Urana i Neptuna. Piątym znanym obiektem jest największy z centaurów Chariklo. Centaury to niewielkie obiekty poruszające się wokól Słońca pomiędzy orbitami Jowisza i Neptuna. Są one czymś pośrednim pomiędzy planetoidami a kometami. Teraz specjaliści informują o istnieniu pierścienia wokół kolejnego centaura, Chirona. W listopadzie 2011 roku naukowcy po raz pierwszy zauważyli coś, co mogło być pierścieniem Chirona. Przez kolejne lata trwały analizy i obserwacje, aż w końcu stwierdzono, że wszystko wskazuje na to, że Chiron posiada pierścień. Jeszcze do niedawna sądzono, że tak małe obiekty nie mogą posiadać pierścienia, dlatego wielkim zaskoczeniem było odkrycie takiej struktury wokół Chariklo. Jeśli i Chiron ma pierścienie, to może oznaczać, że tego typu struktura jest znacznie bardziej rozpowszechniona, niż sądziliśmy - mówi Amanda Bosh z MIT-u. « powrót do artykułu
  14. Google wywiera nacisk na użytkowników Firefoksa, by ci ustawili Google'a jako wyszukiwarkę domyślną. Internauci zauważyli, że od ubiegłego tygodnia wyszukiwarka wyświetla komunikat zachęcający do domyślnego korzystania z Google'a. Użytkownik może się wybrać opcję „Dowiedz się więcej” lub „Nie”. Po wybraniu drugiej z nich komunikat przestaje się pojawiać. Chyba, że wyczyścimy cache i ciasteczka, wówczas zobaczymy go ponownie. Google zdecydowało się na wyświetlanie komunikatu po tym, jak od ubiegłego roku na terenie USA domyślną wyszukiwarką w Firefoksie jest Yahoo. Domyślne ustawienie przeglądarki to dla jej twórcy główne źródło dochodu. Google czy Yahoo płacą autorom przeglądarek nawet setki milionów dolarów rocznie w zamian za to, że po zainstalowaniu oprogramowanie domyślnie korzysta z konkretnej wyszukiwarki. Nowa kampania Google'a pokazuje, że wyszukiwarkowy gigant nie jest zadowolony z tego, że jego długoletni partner podjął współpracę z konkurencją. Wyraźnie widać, jak ważna jest dla Google'a współpraca z Mozillą. « powrót do artykułu
  15. Japońscy naukowcy przeprowadzili udany eksperyment, podczas którego wykorzystali mikrofale do przesłania energii elektrycznej o mocy 1,8 kilowata na odległość 55 metrów. Przesyłka precyzyjnie trafiła w odbiornik. Rzecznik Japońskiej Agencji Kosmicznej (JAXA) oświadczył, że w przyszłości taka technologia może posłużyć do wysyłania na Ziemię energii słonecznej zbieranej na orbicie. JAXA od wielu lat pracuje nad systemem nazwanym Space Solar Power. Zbieranie energii Słońca na orbicie ma wiele zalet w porównaniu ze zbieraniem jej na powierzchni Ziemi. Energia jest na przykład dostępna bez przerwy, niezależnie od pogody. Japończycy chcieliby umieścić na wysokości około 36 000 kilometrów satelity wyposażone w panele słoneczne i anteny. Minie wiele lat zanim nasze badania wejdą w fazę praktycznych zastosowań. Stanie się to być może w latach 40. tego wieku, albo jeszcze później. Musimy pokonać wiele trudności, takich jak np. opracowanie sposobu na wysłanie wielkich elementów w przestrzeń kosmiczną, ich złożenie i utrzymanie - mówi rzecznik agencji. « powrót do artykułu
  16. Analizy przeprowadzone przez naukowców z uniwersytetów Carnegie Mellon, Brown i Cambridge sugerują, że jedna z nowo odkrytych galaktyk karłowatych krążących wokół Drogi Mlecznej, emituje promieniowanie gamma. Źródło emisji nie jest znane, jednak niewykluczone, że to dowód na istnienie ciemnej materii w centrum galaktyki. Coś emituje promieniowanie gamma od strony tej galaktyki karłowatej. Nie istnieje żaden konwencjonalny powód, dla którego tego typu emisja miałaby pochodzić z galaktyki karłowatej, dlatego też możemy mieć do czynienia z sygnałem z ciemnej materii - mówi Alex Geringer-Sameth z Carnegie Mellon. Galaktyka, o której mowa, to Reticulum 2 została odkryta przed kilkoma tygodniami. Znajduje się w odległości 98 000 lat świetlnych od Ziemi. To jedna z najbliższych nam galaktyk karłowatych. Savvas Koushiappas z Brown University mówi, że zdaniem teoretyków emisja gamma z galaktyki karłowatej byłaby ważną przesłanką wskazującą na istnienie ciemnej materii. Wydaje się, że w końcu po raz pierwszy odkryliśmy coś takiego, stwierdza uczony. Jedna z wiodących teorii dotyczących ciemnej materii mówi, że składa się ona ze słaby oddziałujących masywnych cząstek (WIMP). Gdy pary takich cząstek się spotykają, ma miejsce anihilacja i silna emisja gamma. Jeśli teoria taka jest prawdziwa, to tam, gdzie – jak się przypuszcza – występuje dużo ciemnej materii, powinno dochodzić do silnej emisji gamma. Miejscami takimi mają być m.in. centra galaktyk. Problem w tym, że istnieje wiele źródeł promieniowania gamma i odróżnienie promieniowania WIMP od zakłóceń tła jest niezwykle trudne. Dlatego też galaktyki karłowate są tak ważne w poszukiwaniu ciemnej materii. Uważa się bowiem, że nie występują w nich inne źródła promieniowania gamma, takie jak np. pulsary, są więc czystymi i spokojnymi systemami - mówi Koushiappas. « powrót do artykułu
  17. Potrząsając ogonami, samce pawi generują infradźwięki. Wg naukowców, chcą w ten sposób odstraszyć rywali lub zwabić wybrankę serca. Angela Freeman i James Hare z Uniwersytetu Manitoby nagrali dźwięki towarzyszące pokazom 46 samców pawia indyjskiego (Pavo cristatus). Dla nas potrząsanie ogonami brzmi jak szum trawy na wietrze, jednak dokumentacja Kanadyjczyków ujawniła, że to zdecydowanie nie wszystko. Na pierwszy plan wybijały się bowiem infradźwięki o głośności sięgającej 70-108 decybeli. Gdy autorzy publikacji z pisma Animal Behaviour odtworzyli nagrania innym pawiom, zarówno samce, jak i samce stawały się bardziej czujne i spędzały więcej czasu na chodzeniu lub bieganiu. Samce wydawały też dźwięki. Nie ma pewności, jak pawie wykrywają infradźwięki. Wiemy, że niektóre ptaki są w stanie postrzegać drgania za pomocą nóg - opowiada Freeman. Inna opcja jest taka, że je słyszą, bo ucho wewnętrzne pawi ma odpowiednią budowę do wyłapywania infradźwięków. Kanadyjczycy sądzą, że opisywane zachowanie wiąże się z utrzymaniem terytorium. Właściciel terenu odbiera infradźwięki generowane przez innego samca i odpowiada, jeśli wydaje się, że mógłby mu on jakoś zagrozić. Dźwięki wydawane przez potrząsanie piórami mogą też wzmacniać sygnał wysyłany do samic: patrz, jaki jestem silny/jakie mam dobre geny, skoro jestem w stanie utrzymać taki wielki ogon. Czemu akurat infradźwięki? Pawie żyją na terenach porośniętych krzakami, dlatego dźwięki o wyższej częstotliwości szybko uległyby wytłumieniu. Często pawie nie widzą się z miejsc, gdzie urządzają pokazy. Sądzimy, że sygnały [infradźwiękowe] mogą informować samice i samce, kto znajduje się poza zasięgiem wzroku za roślinnością czy wzniesieniem. « powrót do artykułu
  18. Jedenastego grudnia ubiegłego roku chirurdzy z RPA przeprowadzili pierwszy udany przeszczep penisa. Biorcą był 21-latek, którego prącie zostało amputowane 3 lata temu po nieprawidłowym obrzezaniu. Dziewięciogodzinna operacja, podczas której wykorzystano techniki łączenia drobnych naczyń i nerwów opracowane na potrzeby transplantacji twarzy, to pilotażowy etap studium zespołu z Uniwersytetu w Stellenbosch i Tygerberg Hospital w Kapsztadzie. Ma ono pomóc mężczyznom poszkodowanym w rytuałach inicjacyjnych (rocznie jest ich w RPA ok. 250). Lekarze opowiadają, że anonimowy pacjent odzyskał już funkcje wydalnicze i reprodukcyjne (oddaje mocz, ma erekcje i wytryski), pełne czucie ma jednak powrócić w ciągu 2 lat. Zgodnie z planem, procedura będzie w przyszłości proponowana chorym, którzy stracili prącie w wyniku choroby nowotworowej lub jako ostatnia deska ratunku w ciężkich zaburzeniach erekcji. Andre van der Merwe, szef uniwersyteckiego wydziału urologii, podkreśla, minęło naprawdę dużo czasu, nim udało się uzyskać etyczną zgodę na operację, która nie była zabiegiem ratującym życie w takim sensie jak np. przeszczep serca. Można twierdzić, że to nie ratuje życia, ale wielu młodych mężczyzn po amputacji penisa musi [...] zmagać się z ostracyzmem i stygmatyzacją. W kolejce do operacji czeka obecnie 9 innych pacjentów. Wcześniej próby przeszczepu penisa podejmowano np. w Chinach. Operacja przebiegała ponoć dobrze, ale później dochodziło do odrzucenia narządu. « powrót do artykułu
  19. Australijscy naukowcy wykazali, że łączne wykorzystanie dorosłych komórek macierzystych i białka zwanego serelaksyną odwraca bliznowacenie i zmniejsza poziom markerów uszkodzenia nerek w przewlekłej niewydolności nerek (PNN). Jak można się domyślić, oddala to perspektywę dializ i przeszczepu. Zademonstrowaliśmy, że dorosłe komórki macierzyste i serelaksyna, które w pojedynkę mają ograniczony wpływ na odwrócenie bliznowacenia nerek, łącznie zapewniają znaczącą ochronę przed ich uszkodzeniem - opowiada prof. Sharon Ricardo z Monash University. Wg Ricardo, komórki macierzyste nie tyle zamieniają się w komórki nerek, co pomagają w naprawie uszkodzonym komórkom tego narządu. Niestety, potencjał komórek macierzystych jest zmniejszony u pacjentów, którzy wskutek choroby mają dużo blizn. Sądzimy, że zmniejszając bliznowacenie związane z PNN, serelaksyna tworzy warunki do podania komórek macierzystych i może poprawić ich żywotność oraz skuteczność terapeutyczną - podsumowuje prof. Chrishan Samuel. « powrót do artykułu
  20. Psy lepiej podążają za wskazówkami dot. ukrytych przekąsek, gdy najpierw poda im się oksytocynę. Jessica Oliva z Monash University uważa, że uzyskane wyniki pomagają wyjaśnić, w jaki sposób psy stały się najlepszymi przyjaciółmi ludzi i podpowiadają, jak wyhodować rasy, które jeszcze lepiej reagowałyby na nasze polecenia. U ludzi oksytocyna odpowiada m.in. za tworzenie więzi matki i dziecka. Coraz więcej dowodów świadczy też o tym, że podobnie działa na pary psio-ludzkie. Jak wyjaśnia Australijka, głaskanie i mówienie do psa zaledwie przez 3 min podwyższa poziom oksytocyny zarówno we krwi człowieka, jak i czworonoga. Studia pokazały również, że im bliżej człowiek czuje się związany z psem, tym więcej oksytocyny pojawia się w jego moczu. Podczas najnowszych eksperymentów zespół Olivy badał 31 psów i 31 suk. Zwierzęta testowano 2-krotnie: po podaniu soli fizjologicznej i oksytocyny. Ich zadanie polegało na wykorzystaniu ludzkich wskazówek podczas decydowania, w której z dwóch misek znajduje się ukryta nagroda. Za wykonanie można było uzyskać maksymalnie 10 punktów. Hormon podawano donosowo 45 min przed sesją, by mieć pewność, że łatwo dostanie się do mózgu. Okazało się, że psy lepiej działały po oksytocynie, a poprawa była nadal zauważalna 15 dni po aplikacji. To pokazało nam, że oksytocyna ma na pewno udział w zdolności psa do wykorzystania ludzkich wskazówek. Mówiąc o tym, co zainspirowało ją do przeprowadzenia testów, Oliva przypomina, że wcześniejsze badanie zademonstrowało, że psy lepiej niż wilki wykorzystują niewerbalne wskazówki, takie jak pokazywanie palcem. Psy przewyższają nawet uspołecznione i wychowane przez ludzi wilki, co podpowiedziało Australijce, że w czasie udomowienia w ich mózgu musiało się stać coś, co pozwala zrozumieć ludzkie wskazówki społeczne. Wtedy właśnie Olivie przyszła na myśl oksytocyna. Kolejnym krokiem autorów publikacji z pisma Animal Cognition ma być powtórzenie dokładnie tego samego eksperymentu na wilkach. To powinno powiedzieć nam więcej o ewolucji. Ponieważ poziom wykonania psów był bardzo różny - jedne wydawały się działać losowo, a inne wypadały naprawdę dobrze - naukowcy przyglądają się genetyce receptorów oksytocyny. « powrót do artykułu
  21. Indyjscy i amerykańscy naukowcy spierają się o świńską grypę. Amerykanie twierdzą, że w Indiach pojawił się nowy szczep wirusa i krytykują działania władz z New Delhi. Miejscowi naukowcy nie zgadzają się z ich stanowiskiem. W bieżącym roku świńska grypa zabiła w Indiach już ponad 1500 osób. Przez cały rok 2014 ofiar było jedynie 218. Indie twierdzą, że mamy do czynienia z tym samym wirusem, który w latach 2009-2010 zabił na całym świecie 284 000 osób. Jednak odmiennego zdania się naukowcy z MIT-u. W opublikowanym przez siebie artykule Amerykanie informują, że indyjskie odmiany, o których informacje umieszczono przed dwoma laty w publicznej bazie danych, zawierają nowe mutacje, przez które są bardziej niebezpieczne. Jednak indyjski Narodowy Instytut Wirusologii opublikował oświadczenie, w którym nazywa rewelacje Amerykanów „nieprawidłowymi”. Odmiana analizowana we wspomnianej publikacji nie wykazuje żadnej mutacji w stosunku do oryginalnego wirusa H1N1 - czytamy w oświadczeniu. Hindusi dodają, że analizowany przez Amerykanów szczep nie ma nic wspólnego z najnowszą epidemią. Uczeni z MIT-u wzywają do dalszych badań, a z zastrzeżeniami dotyczącymi ich pracy zgadzają się też inni. Oczywiście, że należy zwiększyć czujność w związku z grypą w Indiach, ale nie można wyciągać ostatecznych wniosków na podstawie analizy dwóch szczepów - mówi Manish Kakkar z indyjskiej Fundacji Zdrowia Publicznego. « powrót do artykułu
  22. Chiński gigant handlu elektronicznego i należąca doń firma rozliczająca płatności Alipay, mają zamiar wykorzystać technologię rozpoznawania twarzy w miejsce haseł. Podczas targów Cebit wystąpił Jack Ma, prezes Alibaby, który zaprezentował nowe narzędzie. Ma złożył zamówienie na Alibabie, jednak, aby się uwierzytelnić, nie wpisywał hasła, a wykonał swoje zdjęcie za pomocą aparatu wbudowanego w smartfon. Online'owe zakupy to zawsze problem. Człowiek albo zapomni hasła, albo boi się o bezpieczeństwo. Dzisiaj prezentujemy nową technologię - mówił Ma. Zastrzegł przy tym, że nowy sposób uwierzytelniania jest wciąż rozwijany. Na razie nie wiadomo, na ile technologia ta jest bezpieczna. To właśnie bezpieczeństwo będzie najważniejsze dla jej przyszłości. Z Alipay korzysta obecnie ponad 300 milionów klientów, a ponad połowa przetwarzanych transakcji pochodzi z urządzeń mobilnych. Alibaba chce wejść na światowe rynki, firma będzie więc musiała udowodnić, że jest w stanie zaoferować bezpieczną obsługę transakcji. « powrót do artykułu
  23. Obserwacje przeprowadzone przez Teleskop Hubble'a, dostarczyły najsilniejszych dotychczas dowodów, że pod powierzchnią Ganimedesa, księżyca Jowisza, znajduje się olbrzymi słony ocean. Jest w nim więcej wody niż we wszystkich zbiornikach na powierzchni Ziemi. Odkrycie to jest znaczącym krokiem naprzód, pokazującym, co potrafi Hubble. Po 25 latach na orbicie Hubble dokonał wielu istotnych odkryć. Ocean znajdujący się pod lodową powierzchnią Ganimedesa otwiera nowe możliwości w dziedzinie poszukiwania życia poza Ziemią - mówi John Grunsfeld z NASA Science Mission Directorate. Ganimedes to największy księżyc w Układzie Słonecznym i jedyny księżyc posiadający własne pole magnetyczne. Dzięki temu polu nad biegunami księżyca możemy obserwować zorze polarne. Jako, że Ganimedes znajduje się też w polu magnetycznym Jowisza, zmiany tego pola wpływają na zorze Ganimedesa. Obserwując zmiany w obu zorzach naukowcy mogli odkryć olbrzymi ocean pod powierzchnią księżyca. Na pomysł wykorzystania Hubble'a do obserwacji Ganimedesa wpadł Joachim Saur z Uniwersytetu w Kolonii. Zawsze zastanawiałem się, czy teleskopu można użyć w jakiś nietypowy sposób. Czy teleskop pozwoli zajrzeć do wnętrza ciała niebieskiego. I wtedy pomyślałem o zorzach. Jako, że są one kontrolowane przez pole magnetyczne, to ich odpowiednie obserwacje dostarczą informacji o tym polu. Jeśli zaś wiesz coś o polu magnetycznym, to wiesz i o wnętrzu księżyca - mówi Saur. Szczegółowe obserwacje zachowania się zórz pozwoliły naukowcom obliczyć, że pod 150-kilometrową warstwą lodu Ganimedesa znajduje się ocean o głębokości 100 kilometrów. Istnienie oceanu na Ganimedesie podejrzewano od lat 70. ubiegłego wieku. W 2002 roku sonda Galileo dostarczyła pierwszych dowodów potwierdzających tę hipotezę. Jednak prowadziła ona obserwacje zbyt krótko, by dostarczone dane wystarczyły do zdobycia szczegółowych informacji. Odpowiednie badania w zakresie ultrafioletu przeprowadził dopiero Hubble. Już wkrótce, 24 kwietnia, teleskop będzie obchodził 25. rocznicę pracy. « powrót do artykułu
  24. Microsoftowe HoloLens, okulary nakładające na rzeczywistość wirtualne przedmioty i pozwalające na manipulowanie nimi, będą sprzedawane w cenie poniżej 500 USD. Tak przynajmniej uważają eksperci. Jeszcze w bieżącym roku urządzenie ma trafić do developerów, którzy będą mogli je oprogramowywać. HoloLens wymagają zastosowania zaawansowanych czujników i specjalnych soczewek. Microsoft twierdzi, że na ich potrzeby zaprojektował specjalny układ scalony. To wszystko czyni z HoloLens kosztowne urządzenie, jednak powinno ono być sprzedawane poniżej 500 dolarów. Termin oficjalnej premiery okularów oraz ich cenę poznamy zapewne na organizowanej w kwietniu microsoftowej konferencji Build. « powrót do artykułu
  25. Wysoki poziom cholesterolu i trójglicerydów zatrzymuje witaminę E w krwiobiegu i nie pozwala jej dotrzeć do tkanek. Oznacza to, że samo oznaczanie poziomu witaminy E we krwi nie wystarczy, by stwierdzić, czy ktoś cierpi na jej niedobór, czy nie. Witamina E, pozyskiwana głównie z olejów do gotowania i niektórych warzyw, jest rozpuszczalnym w tłuszczach ważnym przeciwutleniaczem. Niektórzy eksperci sugerowali, że zalecane spożycie witaminy E można obniżyć, lecz ze względu na stwierdzone problemy z wchłanianiem, Maret Traber z Uniwersytetu Stanowego Oregonu uważa, że 15 mg na dobę to odpowiednia dawka. Ludzie z podwyższonym poziomem lipidów w surowicy są [przez zahamowanie absorpcji] narażeni na nasilenie stanu zapalnego. Niemal wszystkie tkanki organizmu są poddawane stresowi oksydacyjnemu i potrzebują więcej witaminy E. Potrzebna do ich ochrony witamina "utyka" jednak po drodze - w układzie krwionośnym - wyjaśnia Traber. W badaniu wzięło udział 41 osób (zarówno młodszych, jak i starszych), którym podawano znakowaną deuterem kapustę. Sama płeć ani wiek nie wiązały się ze znaczącymi różnicami we wchłanianiu. Okazało się jednak, że na czas pozostawania witaminy E w osoczu wpływał wyższy poziom lipidów we krwi, czyli zjawisko związane ze starzeniem lub wzrostem wagi. Bazując na trwałych izotopach, Amerykanie zauważyli, że do tkanek dociera tylko 24% witaminy E, a nie 81%, jak sugerowały badania z radioaktywną witaminą. Traber podkreśla, że w krwiobiegu witamina E także może być użyteczna, zapobiegając np. utlenianiu cholesterolów HDL i LDL. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...