Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

mikroos

Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    9800
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Zawartość dodana przez mikroos

  1. Poprawka: powinno być "głód nie jest konsekwencją", a nie przyczyną, jak błędnie napisałem.
  2. mikroos

    Klaun, jaki klaun?

    I właśnie dlatego przepis, zgodnie z którym rozmowa przez telefon za pomocą zestawu słuchawkowego jest dozwolona, to bzdura. Problemem nie jest trzymanie telefonu w dłoni, tylko właśnie utrata koncentracji. Zgadzam się z tym, że nie każdy jest na to równie podatny, ale dla bezpieczeństwa powinno się ten przepis zaostrzyć i wprowadzić całkowity zakaz rozmów telefonicznych, pisania wiadomości itp.
  3. Niekoniecznie marnują. Metody konserwacji materiału biologicznego wciąż są dalekiego od ideału, więc poszukiwanie nowych metod (w tym inspiracja metodami doskonalonymi przez dawne cywilizacje przez tysiące lat i skutecznymi pomimo niskiego kosztu procedury) jest potencjalnie bardzo pożyteczne. Nie wspomnę już o tym, że wszelkie badania nad sposobem rozkładu zwłok oraz wpływającymi na ten proces czynnikami są bardzo cenne m.in. dla ekspertów z zakresu kryminalistyki.
  4. Ciekawe odkrycie, ale ostatecznie prowadzące do paranoi (rzecz jasna, niezależnej i niezawinionej przez badaczy - oni tylko opublikowali suche fakty). Niedawno "dowiedzieliśmy się", że kwasek cytrynowy "ma działanie rakotwórcze", a teraz pewnie okaże się, że "lobby rybne okłamuje nas i wciska nam pokarmy wywołujące cukrzycę, przez co - współpracując z koncernami farmaceutycznymi - chce nas okraść z naszej wolności i naszych pieniędzy" i takie tam.
  5. Nie. Po prostu od renowacji starych budynków jest generalnie konserwator zabytków - istnieją osobne studia związane z tym zawodem. Tylko zapominasz, że wcześniej musisz jeszcze poświęcić parę lat na naukę łaciny ;D Ale przynajmniej pierwszy opanowany przez Ciebie język jest jednocześnie najważniejszym, tym, który na dobrą sprawę może być jedynym, bo i tak dogadasz się na całym świecie. Znacznie lepsze to od języka mającego dziś zastosowanie wyłącznie jako narzędzie do pokazu (często bardzo pozowanej) erudycji. Żeby je zidentyfikować, wystarczą lekcje literatury albo historii. Poza tym powtarzam, od tego jest osobna nauka i jest nią socjologia.
  6. Powtarzam jeszcze raz: jeżeli chcą oczekiwać od innych stuprocentowego bezpieczeństwa, niech sami także blokują własne produkty. Nie chce mi się ciągnąć tej dyskusji, swoje powiedziałem i nie będe powtarzał tego jeszcze 10 razy.
  7. Ależ ja absolutnie nie oczekuję od Mozilli, żeby oferowała w 100% bezpieczną przeglądarkę - mam marne pojęcie o programowaniu, ale zdaję sobie sprawę, że jest to ~niemożliwe. Problem w tym, że pełną hipokryzją jest blokowanie dodatków proponowanych przez inne firmy, gdy samemu nie jest się lepszym. Tylko tyle.
  8. "Nasze wyniki sugerują, że odwodnienie lub zanieczyszczenie alkoholu nie są odpowiedzialne za związany z kacem ból głowy. Szczury były nawodnione i dostawały czysty alkohol, dlatego winny jest on sam bądź jego metabolity." Bardzo pochopne i bezmyślne stwierdzenie. Nie przeprowadzono przecież badań na "kolorowym" alkoholu, więc taki wniosek jest całkowicie nieuprawniony! Poza tym problem z podobnymi badaniami zawsze polega na tym, że zwierzęta mogły natychmiast odróżnić, czy przyjmują toksynę, czy nieszkodliwą sól. Aktywuje się więc wspomniany przeze mnie przed chwilą efekt nocebo.
  9. O właśnie, rozwinąłeś myśl, której mnie się jakoś nie chciało rozwijać To też ma swoją nazwę w medycynie i jest określane jako efekt nocebo. Bez wątpienia należałoby sprawdzić, czy w tym wypadku także doszłoby do pojawienia się takiej reakcji.
  10. Troszkę dziwię się, że nie zbadano także kontroli dodatniej, czyli prawdziwej maści przeciwbólowej. Jest to tym bardziej istotne, że aktywności rdzenia w fMRI dotychczas nie badano.
  11. Racja, przecież to żadna różnica. Nie jest przecież wykluczone (a nawet więcej: jest wręcz pewne, biorąc pod uwagę ogromną poprawę w ostatnich latach), że MS zrobiłby to samo. A jednak produkt konkurencji zablokowali, a własny dalej ludziom serwują.
  12. No właśnie, jakie ma? Moim zdaniem nie ma sensu finansowanie przez państwo badań, z których nie ma realnej korzyści. To samo zresztą myślę o podboju kosmosu. Nie stać państwa polskiego na finansowanie takich badań. Jednostkowy przypadek. Owszem, ale filozofia jest jednak "nauką" nieco inną, niż biologia eksperymentalna, chyba przyznasz mi rację. Super Zmieniłeś raz na zawsze moje postrzeganie tej dziedziny Odwołując się do takich przykładów tylko utwierdzasz mnie w przekonaniu, że studia z tego kierunku NIE mają sensu. Od tego są przede wszystkim socjolodzy, a więc naukowcy z krwi i kości. Ależ oczywiście, że będę potrzebował, bo informacje ktoś będzie musiał przekazać. No ale co z tego tak na dobrą sprawę? Jeśli nauczysz się angielskiego, nauka francuskiego i niemieckiego automatycznie staje się prostsza. Nie musisz poznawać najstarszego z języków, żeby znać pozostałe - wystarczy poznać dowolny, a łacina jest zwykle poznawana jako jeden z kolejnych języków, a nie jako pierwszy. No właśnie wprost przeciwnie. Nawet na studiach medycznych, na których przez całe lata uznawano łacinę za absolutną podstawę, na Zachodzie coraz częściej odchodzi się od łaciny na rzecz solidnego angielskiego. Tak jest po prostu łatwiej, bo łaciny użyjesz tylko pisząc szpitalną epikryzę (którą równie dobrze możesz w razie potrzeby napisać po angielsku), a znając solidnie angielski możesz i napisać wszelkie dokumenty, i pojechać na kongres, gdzie wygłosisz zrozumiałą dla wszystkich prezentację. Znów argument wzięty z kapelusza.
  13. Argument dot. bezpieczeństwa jest co najmniej śmieszny. Miałby rację bytu wyłącznie wtedy, gdyby Mozilla zobowiązała się pisemnie, że ich program jest w 100% bezpieczny. Bardzo ładne zagranie? Co najwyżej bardzo cyniczne i elegancko opakowane.
  14. Tyle, że studia nie mają za zadanie dawać ludziom rozrywki przez naukę, tylko właśnie mają służyć przygotowaniu do przyszłej pracy. Ale nie są do tego potrzebne studia filozoficzne. Poza tym filozofia jako taka nie spełnia podstawowych wymogów klasyfikacji danej dziedziny jako nauki. I co, uważasz, że łacina jest im potrzebna? Po co? Żeby mogli się popisać znajomością języka i napisać "quidquid latine dictum sit, altum videtur"? Filozofia zasadniczo ma podobną rolę, a w rzeczywistości jej nauka mogłaby się ograniczyć do wspólnego omawiania razem z literaturą. Pacany, bo nie znają biegle językowego reliktu?
  15. Oczywiście, że jestem, ale tylko dlatego, że przeszkadza to innym. Wolność jednego człowieka nie może naruszać wolności drugiego. Proste. Twoja zgrabna teoryjka nijak się ma do rzeczywistości, bo na Ziemi mamy przerost produkcji żywności i mnóstwo miejsc do skolonizowania. Głód absolutnie nie jest przyczyną niedoboru żywności, a jedynie nierównego dostępu.
  16. Ale przynajmniej nie dzieje się to na koszt podatnika. Jeśli ludzie są głupi i chcą iść do takich szkółek, mają prawo, ale tylko za własne pieniądze. A mój pomysł jest naprawdę prosty: uczelnie muszą konkurować i na tej samej zasadzie, na jakiej dziś walczy się o granty badawcze, powinno się walczyć o kasę na prowadzenie studiów. Muszą pojawić się jasne zasady transferu wiedzy i pracowników z uczelni do przemysłu (widzę w tym ogromną rolę programów dydaktyczno-stypendialnych sponsorowanych przez firmy) i jasne zasady doboru kadry. Do tego konkursy na stanowiska kierownicze w katedrach. Na początek wystarczy tylko tyle. Aha, no i zlikwidować wreszcie habilitację, która jest kuriozum na światową skalę i sprawą przede wszystkim towarzysko-kolesiowską, a dopiero w drugiej kolejności naukową. I właśnie o to chodzi. Na tym polega problem, że dziś stanowisko kierownika katedry jest w rzeczywistości dożywotnie. A gdyby raz na pięć lat odbywał sie konkurs, w którym kandydatów rozliczano by wyłącznie za bieżący dorobek naukowy, do pracy zmuszeni byliby nie tylko profesorowie, ale także całe zespoły pracujące pod jego wodzą - a że profesorowi zależałoby na wynikach, pojawiłaby się z jego strony presja na efektywność pracy. Oprócz tego konieczne jest wsparcie dla inicjatyw międzyuczelnianych, takich jak kampusy "branżowe". Nie powinno być tak, że buduje się trzy kampusy i w każdym z nich filozofia jest razem z chemią, ale za to chemia jest obecna w dwóch albo trzech kampusach i kupuje się trzy razy więcej sprzętu, niż trzeba, bo każda uczelnia stawia sobie za punkt honoru posiadanie własnej aparatury.
  17. mikroos

    Energia z królika

    Czyli bardziej w porządku będzie zmarnować tę energię? Bo ja naprawdę nie wiem, o co robisz problem. Pewnie chowanie ludzi w Ziemi też się Tobie nie podoba, bo się wstrętne robaki najedzą, a potem ze szczątków człowieka powstanie nawóz? Bardzo mi przykro, jeśli rani to Twoje uczucia, ale po śmierci zostaje z nas materia i prędzej czy później zawarta w niej energia i tak wróci do obiegu. Z dwojga złego lepiej więc jakoś ten fakt wykorzystać. Otóż to, czas przeszły. Poza tym zabawne jest to, że pozyskiwanie energii ze zwierząt w elektrowni uważasz za rzecz skandaliczną, ale pozyskiwanie energii chemicznej z jedzenia szczątków zwierząt i roślin już Tobie nie przeszkadza. Czyli znów: lepiej rytualnie zmarnować? Sorry, nie pociąga mnie taka opcja. Nazwij mnie potworem, jeśli masz ochotę, ale dla mnie marnowanie czegoś na pokaz to dziwaczna postawa.
  18. Otóż to. I właśnie to jest przykre: od dzieciństwa manipuluje się dzieckiem, a potem w pełnym hipokryzji stylu mówi się, że "przecież dziecko ma wolną wolę". Znów odwołuję się do przykładu z lewo- i praworęcznością. Skoro więc niewierzący też najczęściej są zadowoleni, to wychodzi na to, że powodem do zadowolenia jest tak naprawdę przyzwyczajenie, a nie sama wiara lub jej brak. A więc to nie religia daje szczęście, rutyna - smutny wniosek. Nie znam żadnego ateisty, który by tego swoim dzieciom zabraniał. Wprost przeciwnie - chyba w każdym znanym mnie osobiście przypadku było tak, że rodzice wręcz proponowali dziecku, by spróbowało i zobaczyło, jak to jest, a potem samo podjęło decyzję. Poza tym zwróć uwagę na to, że KRK zobowiązuje rodziców do wychowywania dzieci w wierze, a więc nakazuje im ograniczenie wolności dzieci. Na dodatek potem bezczelnie twierdzi, że wiara wyzwala. Nawet w tym sensie, że indoktrynują go w sprawach religii? To nie ma nic wspólnego z wolnością, to zwykła manipulacja (choć przyznaję, że głównym winowajcą jest kościół, a nie sami rodzice). Powracam do przykładu z nauką pisania. Problem polega na tym, że KRK sam stosuje praktyki, które - gdy są stosowane przez inne grupy - nazywa procederem rodem z sekty. Indoktrynacja w sprawie religii jest sztandarowym przykładem: KRK nazywa to w przypadku katolicyzmu "wychowywaniem w wierze", ale np. w przypadku Hare Kryszna "manipulacją i zwodzeniem". W takim razie jeżeli ktoś wierzy, że czarne koty przynoszą pecha, to nie uprawia zabobonów, tylko realizuje założenia swojej wiary i ma do tego prawo. Znów moralność Kalego
  19. Ale i tak jest to ograniczanie praw. Jakim prawem urzędnik ma decydować za człowieka, czy ten ma prawo płodzić dzieci? Szczerze mówiąc dziwię się trochę, że osoba zwracająca zawsze tyle uwagi na ludzie wolności nagle wygłasza taki pogląd.
  20. Baaardzo wygodne (i zakłamane jak diabli) tłumaczenie Tylko powiedz mi, dlaczego odsetek osób zmieniających religię w dorosłym życiu (i to niezależnie od religii wyznawanej od dziecka) jest tak mały? Istnieje tylko jedno wyjaśnienie i jest nim wpojenie przez rodziców własnej opinii na temat wiary, a więc ograniczenie wolności dziecka. Żeby to zilustrować bardziej wyraźnym przykładem: ciężko oczekiwać od dziecka, które przez całe życie było przyuczane do praworęczności, żeby w wieku 18 lat zaczęło pisać lewą ręką. A przecież mogłoby, bo jest wolne, prawda? Na dobrą sprawę KRK nie różni się pod tym względem od typowej sekty, bo z jednej strony nawołuje rodziców do narzucania własnej woli dzieciom, a z drugiej wmawia wszystkim dookoła, że przecież każdy jest wolny. Zasadniczo modlitwa też posiada wszelkie znamiona zabobonu. Jedyna różncia jest taka, że Wysoka Rada uznała, że modlitwa zabobonem nie jest, ale wiara w czarne koty już tak. Ot, czysto arbitralna decyzja.
  21. Co najwyżej dla Ciebie Dla nie sama wiara w istnienie Boga jest nielogiczna (choć szanuję ludzi, którzy ją wyznają, o ile tylko nie narzucają mi stylu życia z nią związaną) No widzisz, i tu znowu nie pojmujesz idei nauka nie pyta o cel. To nie filozofia. No widzisz, a ja potrzebuję. Zgadza się, ale prawdziwość jednych teorii można z łatwością sprawdzić (np. rysując na kartce kilka punktów i prowadząc przez nie proste - chyba nikt o zdrowych zmysłach nie będzie się z tym spierał). Teoria o Bogu wychodzi od całkowicie wydumanego stwierdzenia, z którym jedni się zgadzają, a drudzy nie. I tu jest cała różnica. I co, odpowiada Tobie to, że ktoś Ciebie pozbawia wolności słowa? To fajnie masz Prawda. W takim razie niewierzący to nie ludzie? Bo napisałeś, że nadaje sens istnienia LUDZIOM, a nie osobom wierzącym. Właśnie takiego uogólniania, świadomego bądź nie, bardzo nie lubię. Pozdrawiam.
  22. mikroos

    Energia z królika

    Nie neguję. Uważam, że łatwiej jest kontrolować warunki hodowli, niż zdrowie zwierząt łapanych na śmietnikach.
  23. mikroos

    Energia z królika

    Ale może być chory. A chore zwierzę łatwiej upolować, czyż nie? Co z tego, czym się żywi, skoro formom zakaźnym wystarczy BYĆ na danym pożywieniu (a nie osiąść na nim i spędzić rok życia), by wywołać chorobę?
  24. Jakim prawem chcesz zabraniać ludziom posiadania dziecka?
  25. A dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, że uczelnia jest państwowa, a więc może sobie być marna, ale na pewno będzie. Po co więc się starać? A wystarczyłoby (przez jakiś czas, dopóki nie zostaną wprowadzone studia prywatne - bo powiedzmy sobie uczciwie, póki co jest to nierealne) zrobić otwarty konkurs na prowadzenie studiów. Ogłasza się listę kierunków i liczbę miejsc oraz szczegółowe wymagania dot. nauczania, a potem zbiera się oferty od uczelni, które byłyby już wtedy prywatnymi firmami (tak jak NZOZ-y - prywatne, ale działają za publiczne pieniądze). Wybiera się najtańsze firmy spełniające wszystkie wymogi i podpisuje się kilkuletnie umowy na przeprowadzenie grupy studentów przez cały okres studiów. Słabe uczelnie albo upadają, albo nie dostają ani grosza od państwa i przyjmują studentów nienadających się nigdzie indziej i zdobywających śmieszne wykształconko, za które przynajmniej sami płacą i nie obciążają podatnika. Możliwe? Na pewno trudne, ale nie awykonalne. Równolegle, rzecz jasna, mogłyby (a nawet powinny) rozwijać się porządne szkoły oparte w 100% na kapitale prywatnym. Na sam koniec: nie do końca się zgodzę, że mała grupa (choć prawdopodobnie rzeczywiście mniejsza od urzędników - ale co to zmienia? za to też trzeba się zabrać!). Samych studentów w skali kraju jest, jak sądzę, po kilkanaście tysięcy na każdym roku. Trzeba im zapewnić wszystko, od wykładowców po bibliotekę uczelnianą i wredną babę z dziekanatu, a dodatkowo trzeba utrzymać budynek ich wydziału, który w innym wypadku można by swobodnie sprzedać i przeznaczyć na coś wartościowego. Koszty są kolosalne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...