Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Chemik_Mlody

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    54
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez Chemik_Mlody

  1. 7,62 to kaliber pocisku z kałacha, jest to stara konstrukcja, ale do dzisiejszego dnia, wiele kamizelek kuloodpornych ma powazne problemy z zatrzymaniem takiego pocisku. I dlaczego można będzie oberwać całą futryną? to już jest raczej sprawa jej umocowania w ścianie, a jak ktoś to zrobi na piankę to i przy normalnej szybie mogłoby się zdarzyć, że oberwiesz futryną a nie odłamkami szkła.
  2. Raczej nie, z tego co ja się orientuje, to twarda warstwa zewnętrzna szkła powoduje rozpłaszczenie się pocisku, przy czym jednocześnie następuje jej pękniecie, a tworzywo sztuczne umieszczone pomiędzy warstwami szkła powoduje rozproszenie energii pocisku na większą powierzchnię, przy jednoczesnym utrzymaniu struktury. Samo tworzywo sztuczne również w znacznym stopniu pochłania energię kinetyczną uderzenia. A co za tym idzie istnieją pewne wymagania dotyczące minimalnej grubości warstwy twardej i elastycznej, albo raczej jaką wytrzymałością powinny się cechować poszczególne warstwy, ale nie jestem w stanie podać ile one wynoszą. W tym wypadku chyba chodzi o to aby taka szyba nie rozlatywała się tak łatwo w przypadku wybuchu i nie raniła znajdujących się w okolicy osób odłamkami. Hmm, czyli naładowali tam Semtexu? A to czasem nie wybuchnie przy uderzeniu? Ja rozumiem, że potocznie tworzywa sztuczne nazywa się plastikiem, ale ja jednak bym oczekiwał posługiwania się trochę bardziej poprawną nomenklaturą, tzn jeżeli długim składnikiem kompozytu są na przykład elementy ceramiczne, to kompozyt polimerowo-ceramiczny, albo kompozyt tworzywa sztucznego i ceramiki. Od razu zwracam też uwagę, że szkło nie jest raczej ceramiką. I mała nieścisłość w tłumaczeniu - włókien nie maczano w ciekłym polimerze, a nasączono je nim, wykonano to najpewniej poprzez prasowanie. W wyniku czego otrzymuje się płyty o różnych wymiarach. Gdyby maczano włókno szklane w postaci tkaniny w ciekłym tworzywie sztucznym, otrzymano by włókno szklane pokryte z zewnątrz warstwą tworzywa sztucznego, jednak jego wewnętrzne włókna nie byłyby zwilżone, lub zwilżone w bardzo niewielkim stopniu przez tworzywo sztuczne - taki materiał nie posiada właściwości jakie powinien posiadać dobry kompozyt, to znaczy posiada on wytrzymałość najsłabszego składnika, a nie najsilniejszego, w tym wypadku zniszczenie takiego kompozytu nastąpiłoby w skutek pęknięcia tworzywa sztucznego, w momencie gdy włókna szklane byłyby w zasadzie nienaruszone, dodatkowo w takim układzie włókna szklane nie rozprowadzałyby efektywnie energii uderzenia w matrycy polimerowej. Adhesive - tłumacząc dosłownie - klej. Ale zastanówmy się chwilę nad tym, włókno szklane jest zatopione w polimerze - konia z rzędem temu kto je stamtąd wyciągnie w temperaturze pokojowej bez dezintegracji polimeru, w takim przypadku nie ma potrzeby stosowania kleju - sama matryca polimerowa przecież pełni funkcje lepiszcza. Autorom tego artykułu z pewnością chodziło o apreturę - chemiczną modyfikację powierzchni szkła mającą na celu podstawienie grup hydroksylowych znajdujących się na powierzchni szkła na grupy posiadające w swoim składzie łańcuchy alifatyczne - taki zabieg ma na celu poprawę zwilżalności włókien szklanych przez polimer, a co za tym idzie adhezji, co skutkuje znacznym wzrostem wytrzymałości takiego kompozytu. Jest to standardowy zabieg w przypadku wprowadzania włókna szklanego, tani i prosty a jednocześnie dający znaczny wzrost wytrzymałości, a jednocześnie pozwala wprowadzić znacznie więcej włókna do matrycy. W artykule znalazło się określenie adhesive dotyczące substancji które zwiększają adhezję pomiędzy włóknami a matrycą. Ale z pewnością nikt tam nie ładował kleju jako takiego, a podciąganie apretury pod definicję kleju jest co najmniej naciągane. Apretura jest określeniem znacznie szerszym i odnosi się nie tylko do włókien szklanych, ale ogólnie do włókien i tkanin. Ale ogólnie artykuł interesujący i muszę przyznać, że panowie wykazali się pewną inwencją.
  3. Na początek: @kinsl4yer - chodzi może o profesora Szafrana? Z tego co pamiętam, to jest wielki fan procesów towarzyszących przetwórstwie cementu, no i osoba dobrze obeznana w temacie To nie jest tak, że nie prowadzono badań nad strukturą, ale są i będą one bardzo utrudnione. Z kilku przyczyn. 1. Do wyrobu cementu, wykorzystuje się surowce których skład nie jest ściśle określony i ma pewne wahania, tak naprawdę każda partia cementu trochę się od siebie różni. więc co uznajemy za modelowy związek którego skład modyfikujemy? 2. Czas, przyjmuje się że około 90-98% wytrzymałości beton osiąga po 28 dniach, i jest to bardzo umowna granica. Z drugiej spotkałem się z opinią z jednego z doktorów, że aby uzyskać dobry materiał do badań wytrzymałościowych, aby rzeczywiście zbadać jego wytrzymałość, należy próbkę sezonować około dwóch lat. I tutaj się pojawia pierwsze pytanie, po jakim czasie ta struktura żelu występuje? Czy jest ona trwała, czy czasem nie ulega ona dalszym przemianom w miarę upływu czasu, czy też po prostu zmiany wilgotności i temperatury? Już dokładnego nazwiska nie podam, ale przemiany zachodzące w betonie nie ustają po upływie nawet kilku latach, zostało dowiedzione, że w betonie po 10 latach od wylania nadal zachodzą pewne zmiany chemiczne i strukturalne. Nie są one już może tak gwałtowne jak w początkowym okresie, ale nadal powodują zmianę wytrzymałości oraz objętości materiału(!). Wszystko gra, jak robisz sobie wylewkę z betonu, która ma kilka-kilkanaście metrów kwadratowych. ale jak wylewasz coś, co ma tych metrów kilkadziesiąt lub kilkaset, to wpływ zmian objętości na wymiary obiektu nie jest już pomijalny. Cement typu portlandzkiego jest używany tak chętnie ponieważ jest on już w miarę dobrze scharakteryzowany pod względem szybkości wiązania i późniejszego "dojrzewania". Inna sprawa, to należy bardzo ostrożnie podchodzić do danych otrzymanych z AFM przy badaniu próbek rzeczywistych, a nie modelowych. Ponieważ bada się tak naprawdę jedynie bardzo mały wycinek powierzchni materiału. Co może po prostu wprowadzać w błąd jak się ma pecha.
  4. 15 tysięcy za tonę to nie jest drogo, ale jak się go chce wykorzystywać w takich specyficznych zastosowaniach, to najdroższe jest jego odpowiednie rozdrobnienie i nałożenie na powierzchnię. To tak samo, jak ktoś zaznaczył z węglem jest grafit, ale jest również grafen i nanorurki, i to wszystko się różni tak naprawdę wymiarami. Problemem jest odpowiednie uformowanie takiej drobinki aby spełniała odpowiednie wymagania ot cała filozofia.
  5. @Sylkis, podstawowe pytanie, a to były oryginalne systemy? I jakie wersje? Szczerze się przyznam, że ja przez długi okres byłem raczej negatywnie nastawiony do przesiadki z 98SE na XP i przez długi okres czasu to odkładałem. Ostatecznie przeniosłem się na XP już z SP1 i sprawował się o wiele lepiej niż 98, do którego nadal mam mimo wszystko spory sentyment. Ale w przeciwieństwie do ciebie o SP2, mam jak najlepsze zdanie, wzrost stabilności i szybkości, poprawione wiele elementów, niektóre rzeczy wreszcie zaczęły działać tak jak powinny. Zmiana na SP3, nie wiązała się jakoś z zauważalna zmianą stabilności systemu czy też jego szybkości działania. Jakoś nie rzuciły mi się w oczy większe zmiany, albo po prostu już ich nie pamiętam, bo od prawie roku siedzę na 7. Może to również jest kwestia tego, że od zawsze siedziałem na Pro, a moje pobieżne kontakty z wersjami Home skłaniają mnie jednak do wniosku, że różnice pomiędzy Home i Pro jednak nie są kosmetyczne i nie polegają na dodaniu kilku dodatkowych usług.
  6. Efekt Dopplera ma wpływ, wszak cały kosmos się rozszerza (podobno) i wszystkie obiekty posiadają wobec siebie jakąś prędkość, więc obserwujemy przesunięcie długości fali, w stosunku do rzeczywistej emitowanej przez obiekt ( tzn takiej którą byśmy zaobserwowali gdybyśmy pozostawali w spoczynku względem badanego obiektu). Co do wirowania to wszystko zależy od tego jakie to jest wirowanie, jak szybko taki obiekt się obraca, być może można w takim wypadku jest możliwe zaobserwowanie pewnych przesunięć. Ale można moim zdaniem to prosto obejść, efekt Dopplera obserwujemy w momencie kiedy obiekt się oddala lub zbliża do detektora, skoro obiekt wiruje, to istnieje punkt (empirycznie położony najbliżej lub najdalej detektora) w którym obiekt nie oddala się od detektora ani się do niego nie zbliża. Chociaż w praktyce to może wyglądać również tak, że robiony jest pełen skan obiektu i wtedy można badać widmo z dowolnego punktu takiego "zdjęcia". W ten sposób można by pewnie wyznaczyć również z jaką szybkością się taki obiekt obraca. No i niestety widmo IR nie dostarcza nam informacji na temat składu, rodzaju i zawartości poszczególnych pierwiastków. W rzeczywistości dostarcza jedynie informacji o energii wiązań (lub konkretniej o oscylacjach tych wiązań), i na tej podstawie oraz kształtu pików jest dopasowywane co tam może być. Analiza jest prosta w momencie gdy posiadamy jednoskładnikową próbkę, jednak w momencie gdy mamy do czynienia z mieszaniną różnych związków sprawa nie wygląda już tak różowo i analiza przypomina składanie całej bułki z bułki tartej. Co do samych spektrometrów wystawianych na orbitę, to poza oczywiście wyższą jakością wykonania i przystosowanie do próżni, niskiego ciśnienia i wszechobecnego promieniowania w zasadzie niczym się nie różnią od normalnego spektrometru z labolatorium.
  7. Nie do końca rozumiem twój tok myślenia. Piszesz tutaj o szkodliwości rodników wewnątrz komórek i to się zgadza, ale nie potrafię tego jakoś przypiąć do dwutlenku tytanu. Błędy merytoryczne: Reakcja kaskadowa wewnątrz ludzkiego ciała, czy też na powierzchni skóry? Wolne żarty, większość rodników jest tak reaktywna, ponieważ są niestabilne i istnieją liczne reakcje w których mogą uczestniczyć a ich efektem końcowym jest zanik rodników. Utrzymanie łańcuchowego charakteru reakcji z udziałem rodników wymaga zastosowania bardzo ścisłego rygoru jeżeli chodzi o czystość układu reakcyjnego (najlepiej warunki bezwodne i beztlenowe, brak reagentów które tworzą stabilne rodniki m.in. aminokwasy, alkohole, kwasy tłuszczowe, fosforany, pewnie z większością składników komórki rodniki tworzą stabilne produkty tzn. takie które posiadają silnie stabilizowany niesparowany elektron lub posiadają wszystkie orbitale zapełnione. Reakcja łańcuchowa z udziałem rodników jest możliwa i przeprowadza się ją na masową skalę, przede wszystkim w procesie polimeryzacji, jednak wymaga to zastosowania bardzo dokładnie określonych warunków prowadzenia procesu. Jak uda ci się przeprowadzić kaskadową reakcję rodnikową w układzie gdzie jest tyle syfu co na przykład na powierzchni skóry, gwarantuje ci, dostaniesz Nobla za wybitne osiągnięcia w dziedzinie chemii. Silny potencjał utleniający? rodniki czasami otrzymuje się wykorzystując reakcje elektrochemiczne, ale ich reakcja mają mało wspólnego z elektrochemią. Co prawda mogą one być akceptorami elektronów ale również donorami elektronów, czyli mogą reagować zarówno jako reduktory jak i utleniacze. Ale o reaktywności i produktach reakcji rodników decydują przede wszystkim oddziaływania miękkie, czyli takie związane z kształtem i polaryzacją orbitali atomowych. O jakim potencjale utleniającym autor tamtego "artykułu" nie mam pojęcia, ale z pewnością takie określenie fajnie brzmi i budzi lęk Oddać nadmiar energii; biologiczny pocisk, przenikanie do mózgu - pseudonaukowy bełkot będący w rzeczywistości bzdurą. rodniki powstają w większości wskutek homolitycznego rozpadu cząstek wzbudzonych (termicznie lub przez absorpcję promieniowania), można na upartego powiedzieć że rodniki powstają z cząstek posiadających nadmiar energii w stosunku do ich stabilności, ale w ogólnym przypadku rodniki, nie posiadają żadnego nadmiaru energii. Biologiczny pocisk, to ja już nawet przemilczę, bo nawet tego komentować się nie chce. Przenikanie do mózgu, rodniki są na tyle reaktywne, że reagują z byle czym, dosłownie. Przez co rodnik powstający w środku komórki nie ma szans nawet dotrzeć do jej ścian, a gdyby nawet rodnik powstał blisko błony komórkowej to również nie miałby szans przez nią przeniknąć, ponieważ jest ona zbudowana z lipidów które bardzo łatwo reagują z rodnikami, tworząc w wyniku kolejnych przemian stabilne produkty. Rodnik nie jest w stanie przetrwać wystarczająco długo w komórce aby dotrzeć chociaż do jej ścian, więc nie wiem skąd się autorowi wzięło, że jest on w stanie przebyć jakiekolwiek makroskopowo mierzalne odległości przebijając się przy tym przez nieprzebywalne dla niego przeszkody. O teorii pasmowej, to że dwutlenek tytanu ma przerwę energetyczną o szerokości która odpowiada długości fali około 400 nm, sprawia że jest on tam dobrym i skutecznym filtrem UV, gdyby miał ją niższą, nie byłby on wstanie tego promieniowania pochłaniać, więc na szczęście ma ją taką jaką ma. Gdyby posiadał tą przerwę niższą, to w zależności od jej szerokości, nie pochłaniał by UV w ogóle, albo jedynie pewien wycinek widma. Więc jak to jest, my chcemy chronić naszą skórę przed tym promieniowanie UV, czy nie? Tak się zastanawiam, czy autor tych słów w ogóle wie o czym pisze. Po co nam filtr UV, który nie jest w stanie pochłaniać tego promieniowania. Przeskok elektronu do pasma przewodnictwa nie powoduje utraty obojętności elektrycznej. Do produkcji kremów stosuje się rozdrobniony tlenek tytanu, jednak jest on na tyle duży, że nie jest on nawet w stanie wniknąć w pory naskórka, a co dopiero dotrzeć do skóry właściwej gdzie znajduje się żywa tkanka. Wykorzystuje się co prawda zmikronizowany tlenek tytanu, który co prawda już wnika w pory, ale jego rozmiar nadal mu nie pozwala na swobodną penetrację naskórka, no i niestety gorzej pochłania promieniowanie. To otoczenie żywą tkanką to chyba jak mam rozumieć bakterie które żyją na powierzchni skóry, bo raczej nie może być tu mowy o skórze właściwej. Poza tym w takim układzie powstawanie rodnika hydroksylowego, jest raczej mało preferowane, o ile w ogóle możliwe. Wywołanie podobnego efektu na samoczyszczących się szybach, wymaga stosowania specjalnych mieszanek, i odpowiedniego spreparowania wierzchniej fazy, dlatego wątpię czy taka reakcja z udziałem samego tlenku tytanu jest w ogóle możliwa w jakiś dających się obserwować ilościach. Poza tym ten wstęp o nanomateriałach i ich potencjalnych zagrożeniach jest również nie adekwatny do tematu. W filtrach UV stosuje się jedynie drobno zmielony tlenek tytanu, albo co najwyżej zmikronizowany TiO2, co też jest raczej rzadkością, bo wtedy do uzyskania identycznej ochrony trzeba zwiększyć jego ilość. Nanomateriały mają pewne nie przebadane jeszcze właściwości i trzeba z nimi uważać, ale mikro i nano to zupełnie inne światy. Jak dla mnie cały ten artykuł który przytoczyłeś, miał jedynie przykuć uwagę czytelników poprzez sianie strachu, następnym razem jak przyjdzie ci do głowy coś rozsiewać w internecie, to przynajmniej sprawdź czy to się chociaż w najmniejszym stopniu kupy trzyma.
  8. Obojętność elektryczna nie równa się "obojętności" magnetycznej, jądro wodoru posiada niezerowy spin, więc można go rozpatrywać jako mikromagnes. Takie właściwości wodoru wykorzystuje się na przykład w analizie NMR. Dlaczego w tym wypadku oddziałują tylko jądra a nie również elektrony? Ponieważ elektrony zajmują ten sam orbital, zgodnie z zakazem Pauliego, nie mogą mieć wszystkich stanów kwantowych (akurat mi wyleciało jak to się fachowo nazywa jeszcze, a nie chce mi się teraz tego szukać, ale coś w ten deseń ) w tym wypadku mogą się one różnić jedynie spinem. Jeden elektron ma spin +1/2 a drugi -1/2, ponieważ występują w stałym stosunku 1:1 ich oddziaływania z polem magnetycznym wzajemnie się znoszą. W przypadku jąder, zajmują one różne miejca w przestrzeni i każde jądro oddziaływuje niezależnie od drugiego z polem magnetycznym, ich spiny również nie są ze sobą powiązane i podlegają jedynie prostemu rozkładowi statystycznemu. Jeżeli cząsteczka posiada niesparowane elektrony to na pewno będzie oddziaływać z polem magnetycznym, efekt nie zawsze będzie duży, ale z pewnością jest mierzalny ilościowo w większości przypadków, wykorzystuje się to między innymi do określania struktury elektronowej różnych kompleksów, wystarczy dobry magnes, kuweta i urządzenie do pomiaru siły i już możemy sobie gdybać na temat konfiguracji elektronowej czasami nawet bardzo skomplikowanych kompleksów. Nie chciałbym wprowadzać czytelników w błąd, ale nawet posiadanie wszystkich elektronów sparowanych i jądra z wypadkowym spinem = 0 nie wyklucza tego, że dany atom będzie oddziaływał z polem magnetycznym. Oczywiście w tym wypadku efekt będzie o wiele mniejszy. Wynika to z tego, że każdy "element" składowy atomu posiadający nie zerowy spin, oddziałuje mniej lub bardziej niezależnie z polem magnetycznym, dopiero suma tych oddziaływań się znosi, występowanie pewnych niesymetryczności może powodować, ze to znoszenie nie będzie pełne. Ale nie pamiętam dokładnych wymogów jakie muszą być spełnione i dla jakich układów jest to możliwe.
  9. Niestety nie mogę się zgodzić z tym artykułem. Sam się ostatnio bardzo interesowałem tą sprawą, przeglądałem różne publikacje na ten temat. Plus mniej lub bardziej przypadkiem wylądowałem na seminarium dotyczącym globalnego ocieplenia, ale patrzącego na to od nieco innej strony. Seminarium się skupiło na temat analizy tego jak dane są przedstawiane, oraz w jaki sposób są obliczane zmiany temperatur na ziemi. Jako bardzo fajny przykład jakie gazy w powietrzu odpowiadają za pochłanianie promieniowania ze słońca. I bardzo ładnie widać na tym wykresie (słupkowym, udział poszczególnych składników jest wyrażony %, suma udziałów wynosi 100%) bardzo ładnie na nim widać, że dwutlenek węgla odpowiada z tego co pamiętam jakieś za 70-80% pochłanianego promieniowania. Ale przyjrzyjmy się drodzy Państwo dokładniej temu wykresowi, co to za podpis? nie uwzględnia promieniowania pochłanianego przez parę wodną. A to ciekawe, a co się stanie jeżeli umieścimy na tym samym wykresie jednak parę wodną? No proporcje się trochę zmienią... para wodna około 65-70% promieniowania, CO2 20-25% reszta pozostałe gazy. Chwila, ale to przecież dwutlenek węgla jest głównym gazem cieplarnianym, to on odpowiada za większość promieniowania pochłoniętego przez atmosferę!! Niech każdy z nas teraz spojrzy wstecz i się zastanowi, czy KIEDYKOLWIEK na jakimś wykresie albo artykule była poruszana kwestia tego, że para wodna pochłania więcej promieniowania od CO2? Ja przejrzałem wiele artykułów ale na ten "problem" się nie natknełem. Kolejna ciekawostka dopiero od niedawna ICCP przyznało że chmury mogą mieć wpływ na klimat ziemi. Chociaż przyznało, to trochę za dużo powiedziane, stwierdzili, że jest pewien niemożliwy do oszacowania wpływ chmur na ilość absorbowanego i odbijanego promieniowania, tzn nadal nie będzie on uwzględniany. Sprawa wygląda o tyle dziwnie, że fazy skondensowane, a do takich z pewnością należą kropelki wody zawieszone w powietrzu, pochłaniają na całej długości widma. Inna sprawa, że wiązanie wodorowe, występujące między innymi w wodzie bardzo dobrze pochłania promieniowanie podczerwone. Inna sprawa, że przy przechodzeniu światła z powietrza do takiej kropelki, może ono ulegać ugięciu, ale również w zależności od kąta padania odbiciu. Znaczy to tyle, że chmury mają zdolność odbijania części promieniowania, część promieniowania może ulegać w nich wewnętrznemu odbiciu, a część zostać odbita skąd przybyła, to znaczy w kierunku ziemi, albo przestrzeni kosmicznej. Tymczasem przez wiele lat ten temat był, co najmniej lekko przemilczany. Kolejna ciekawostka, na posiedzeniu ONZ najpierw stwierdzono że klimat cię ociepla, powołano ICCP, którego zdotowano kilkuset milionami, czy kilkoma miliardami dolarów, a następne zaczęto na ten temat dywagować naukowo. Pierwsze ogólnikowe wyniki przedstawiono 3 lata po powstaniu ICCP, z których praktycznie nic nie wynikało, ale dalej była podtrzymywana teza że klimat się ociepla. Pierwsze raporty posiadające jakiekolwiek wyniki (jak na przykład ten fajny wykres gdzie zignorowano pochłanianie promieniowania przez parę wodną) przedstawiono ponad 10 lat po sformowaniu ICCP i przeznaczeniu na jej działanie dużej kasy. Jedyne co mi przychodzi na myśl, to że najpierw robimy but, a następnie próbujemy do niego wcisnąć stopę, jak nie pasuje, to się stopniowo odcina kolejne fragmenty. Naprawdę nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, ale jestem w stanie uwierzyć w to, że jak zaczęto komuś dawać duże pieniądze, to ten ktoś mógł zacząć trochę naciągać prawdę, aby te pieniądze nadal otrzymywać, jest to całkiem dobrze wałkowany temat "wdzięczności" wobec dobroczyńcy. Coś mi się jeszcze przypomniało, dlaczego nie jest podawane w jaki sposób są obliczane te wzrosty temperatury? Jest po prostu przedstawiony na wykresie wzrost temperatury bez jakichkolwiek informacji na temat w jaki sposób to było obliczane. Dlaczego przyjęto tylko jedną implikację wzrost CO2 => wzrost temperatury, a zignorowano pozostałe implikacje, między innymi wzrost temperatury => wzrost CO2 (najwięcej dwutlenku węgla jest zgromadzone w oceanach i morzach, stanowią one rezerwuar tego gazu, warto nadmienić że w miarę wzrostu temperatury rozpuszczalność gazów w cieczach maleje). Oraz systematycznie ignoruje się liczne równowagi i sprzężenia zwrotne występujące na ziemii, zarówno z udziałem ekosystemów (więcej CO2 => wydajniejsza fotosynteza, więcej ciepła => więcej roślin) Nie chce mi się tego sprawdzać, ale źródła antropogenne stanowią mniej niż 2% CO2 wprowadzonego do obiegu (warto podkreślić, że to co my wprowadzamy do atmosfery, nie istnieje w oderwaniu od pozostałych źródeł tego gazu, ale również zaczyna uczesniczyć w bardzo intensywnym jego obiegu w obrębie nie tylko atmosfery, ale również hydrosfery i biosfery. Na koniec, co do tych artykułów, to historia zna wiele przypadków, że środowisko akademickie, tak pilnie szukające prawdy wielokrotnie odrzucało jakieś tezy, często szykanując ich autorów, po to aby wiele lat później często już kolejne pokolenie musiało się przyznać, że jednak tak jest. Zdarzały się nawet przypadki samobójstw niektórych naukowców którzy nie wytrzymali krytyki swoich odkryć. Więc nie mówienie o tym że warto coś tylko opublikować, aby obalić utarte przekonanie, zwłaszcza w przypadku nauk fizyczno-chemicznych, jest jawną bzdurą. Opublikowanie artykułu, który przeczy wiodącemu trendowi jest również bardzo trudne, a że teraz w sprawie klimatologii ciągnie się praktycznie tylko globalne ocieplenie, to opublikowanie artykułu który go mniej lub bardziej bezpośrednio krytykuje jest co najmniej trudne, a innych poczytnych tematów po prostu brak. W swojej wypowiedzi, bazowałem na tym co zapamiętałem z wykładu i artykułu jednego z członów PAN w Gliwicach dotyczącego właśnie zmian klimatycznych. Muszę nadmienić że bazował jedynie na danych pochodzących z ICCP lub instytucji związanych. Nazwiska i tytułu niestety nie pamiętam, ale jest to do sprawdzenia. Celowo nie podawałem dokładnych danych liczbowych, a jedynie pewne rzędy wartości bo po prostu tych danych nie pamiętam aż dokładnie, a wygrzebanie w Internecie niestety trochę czasu zajmuje, a ja niestety nie mam aż tyle czasu. NIE WOLNO DAWAĆ SIĘ ROBIĆ W BALONA!!
  10. Można zastosować praktycznie dowolny inny materiał niż iryd, najprawdopodobniej właśnie jego zastosowano ze względu na pewną stabilność jego nanocząsteczek (tzn nie zbijają się same z siebie w większe aglomeraty w procesie przetwórstwa, lub po prostu operację na nanocząsteczkach irydu posiadali już po prostu opanowane). Polimerowe nanocząstki - oksymoron, polimery to z definicji makrocząsteczki, umownie przyjmuje się że polimery zaczynają się od 5000 g/mol, a wcześniej mamy do czynienia z oligomerami. Niektóre cząsteczki wykazują właściwości nano, lub ich część, gdy posiadają masę poniżej 100 nm, ale tam gdzie możemy powiedzieć że na pewno jest to nanocząsteczka z pełnym zestawem odpowienich właściwości, to okolice 10 nm i mniej. O tyle nawet te najmniejsze polimery rzadko kiedy wykazują właściwości nanocząsteczek, a już na pewno w tym wypadku nie może być o tym mowy. Gdyż po pierwsze polimer przewodzący stanowi tutaj fazę ciągłą, pojedyńcza cząsteczka polimeru ledwo się już łapie wymiarami aby być nanocząsteczką, więcej niż dwie na pewno nie posiada takich właściwości, jeżeli polimer przewodzi prąd, to na pewno nie jest złożony z izolowanych cząsteczek, do istnienia przewodnictwa jest konieczne aby łańcuchy się ze sobą przeplatały. Nanocząsteczki irydu nie są tu źródłem światła, emitują one promieniowanie wcześniej zaabsorbowane wyemitowane pierwotnie przez półprzewodnik polimerowy, stanowiący w tym przypadku fazę ciągłą. Poprawienie jakości barw, a może dokładniej ich ostrości, wynika ze specyficznych właściwości nanocząsteczek które są zdolne do emisji promieniowania od różnej długości fali w zależności od rozmiarów nanocząsteczek. Problemem z którym wszyscy się borykają jest to, że polimery które się stosuje od OLEDów nie emitują wąskiego wycinka promieniowania, a dosyć szerokie spectrum, na którego szerokość i stosunków intensywności posiadają wpływ przede wszystkim rozrzut długości polimeru oraz pewne czynniki związane z wyginaniem się polimerów. Omija się to na różne sposoby, na przykład poprzez wykorzystywanie frakcji o wąskim rozkładzie cząsteczkowym, odpowiednie domieszkowanie, stosowanie warstw absorbujących niepożądane promieniowanie, czy też jak w tym wypadku skorzystanie z absorpcji na nanocząsteczkach. I tak na przykład dioda niebieska, w rzeczywistości oprócz promieniowania niebieskiego emituje całkiem sporo nadfioletu, oraz zielonego, który "psuje" jakby tą barwę, nie jest ona już taka idealnie czysta. Z kolei dioda zielona emituje, również sporo niebieskiego i żółtego. Celem jest uzyskanie diod które emitują tylko zadany zakres widma, bez tego nadbagażu.
  11. Pomysł z tymi kondesatorami jest trochę spóźniony, na pewno będzie się to nieźle sprawdzać w krajach trzeciego świata, gdzie jeszcze przez dłuższy okres czasu będą stosowane "zwykłe" pociski kumulacyjne. Super znawcą nie jestem, ale obstawiam, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat zacznie dochodzić do zmniejszenia kalibru i być może masy pocisku, a będzie się dążyć do zwiększenia jego prędkości. Jest to na razie według mojej skromnej wiedzy najlepsza droga do zwiększania siły rażenia broni, pancerze są coraz doskonalsze i trzeba skupiać coraz większą siłę na coraz mniejszej powierzchni aby się przebić. Za to chciałbym napisać o czymś innym, samonaprawiające się polimery oraz pancerze reaktywne. W przypadku niektórych ciekłych kryształów polimerowych, obserwuje się bardzo silne zjawisko reopeksji (czy antytiksotropii, jak kto woli). Są to bardzo stężone roztwory polimerów posiadających zdolność do tworzenia struktur o wysokim stopniu krystaliczności oraz posiadające liczne grupy funkcyjne pozwalające na tworzeniu wielu wiązań wodorowych. W ich przypadku że poddawane siłom ścinania o niewielkiej szybkości, zachowują się podobnie jak elastomery, a w przypadku próbie poddania ich szybszym naciskom napotykają coraz większy opór, aż przy pewnej granicznej prędkości ścinania ciekłekryształy nie nadążają z reorganizacją swojej struktury i aby wymusić zmianę kształtu trzeba użyć ogromnej siły nacisku, co wynika z konieczności zerwania w tym samym momencie bardzo wielu wiązań Van der Waalsa, wiązań wodorowych, oddziaływań dipol-dipol i wszystkich innych subtelnych oddziaływań które czynią polimery tak wytrzymałymi tworzywami. W skrócie jak masz folie z takiego materiału, to przy odrobinie delikatności zrobisz w nim dziurę ołówkiem, a jak spróbujesz strzelić do tego na przykład z pistoletu to ołowiany, czy też zwykły stalowy pocisk po prostu się na takiej folii rozpłaszczy. Kolejną ciekawostką jest to że ta struktura cały czas ulega przemianom i reorganizacjom więc w naszym odczuciu czasu materiał nie posiada żadnej struktury, ale jeżeli rozpatrywać ten materiał w ujęciu mikrosekund, kiedy nie obserwujemy reorganizacji struktury, taka folia jest sporej wielkości kryształem, a więc tak naprawdę jest bardzo sztywna. Nie jestem pewien czy jestem to w stanie dobrze przekazać, zwłaszcza ten ostatni punkt odnośnie sztywności, ale makroskopowo wygląda to tak, że taka folia rozkłada nacisk z 1 cm2 na kilka lub nawet kilkanaście cm2, co z tego że robi to przez kilka mikrosekund Ale taka właściwość pozwala na bardzo efektywne rozłożenie siły uderzenia na bardzo duży obszar. Co mam nadzieje jest jasne. Nie jestem pewien czy coś takiego można już kupić, ponieważ jest to pomysł w miarę świeży, ale wykonywane to będzie w postaci laminatu, zewnętrzne części stanowiłyby w takim wypadku włókna z UHMWPE, a wewnątrz kilka warstw folii z ciekłych kryształów i w miarę taniego polimeru odpornego na zrywanie. Zastosowanie kilku warstw pozwala rozprowadzić energie na większej powierzchni. Największą zaletą takiego materiału jest jego wysoka elastyczności, oraz w przeliczeniu na masę możliwość absorpcji energii kinetycznej nieosiągalnej dla kevlaru, spectry czy innych tego typu tworzyw. Zamiast ciężkiej kamizelki utrudniającej poruszanie możemy zaopatrzyć się w lekkie ubranie, chroniące więcej niż tylko tułowie, w którym można uprawiać gimnastykę. Wadą jest jak zawsze dosyć wygórowana cena. Na podobnym pomyśle bazują kamizelki wykonane ze spectry, tak na marginesie oba pomysły zostały chyba opatentowane przez Du Pont, tylko tam po uderzeniu i pochłonięciu energii struktura materiału odbudowuje się jedynie częściowo, nowa koncepcja ma tą przewagę, że ciekłe kryształy odbudowują swoją strukturę w czasie 10^-3 - 10^-4 sekundy. Ale jest to dosyć silnie zależne od temperatury oraz grubości poszczególnych wartsw. Co teoretycznie przynajmniej pozwala takiej osłonie przyjąć wielokrotne trafienia w jeden punkt przy ciągłym zachowaniu dobrej osłony. Tego typu pancerze to chyba jedyna rzecz która jest efektywna w zatrzymywaniu pocisków o bardzo dużej energii kinetycznej, przynajmniej według mojej wiedzy. Kamizelka z takiego materiału będąca w zasadzie jedynie nieznacznie grubsza od zwykłej bawełnianej podkoszulki jest w stanie zapewnić ochronę przed pociskami 9mm parabellum, więc chyba można powiedzieć że takie rozwiązanie ma przyszłość. P.S. jak coś jest roztworem, to wcale nie znaczy że jest ciekłe, to tak na marginesie.
  12. Sam fakt, że raport powstał na zlecenie osób które są zainteresowane taką a nie inną jego treścią powoduje że mamy BARDZO POWAŻNE OBAWY co do jego wiarygodności. Weź na przykład ostatni przykład epidemii świńskiej grypy, która niczym się nie różni od sezonówki, WHO biło na alarm, niezależne instytuty publikowały alarmistyczne reporty. Pandemii jak nie było tak nie ma, a wyszło po drodze na jaw że wielu członków pracuje w instytutach należących do firm farmaceutycznych, albo pracują dla nich bezpośrednio jako konsultanci. A te niezależne instytuty utrzymują się z grantów pochodzących od firm farmaceutycznych. Nawet jeżeli nie można tu powiedzieć o jawnej zmowie, czy też przekupstwie, to można z wysokim prawdopodobieństwem powiedzieć o efekcie wdzięczności. Światem rządzi pieniądz, nie uwierzę w żaden raport, póki nie upewnię się pieniądze na jego sporządzenie pochodzą od kogoś kto nie ma interesu w takiej lub innej jego treści. A co do Google, to wystarczy wrzucić zapytanie i zobaczyć że chyba wszyscy jadą po tym raporcie jak po łysej kobyle, więc chyba coś jest z nim nie tak?
  13. @Mariusz Błoński Podałeś morderstwo jako przykład przestępstwa którego ściganie generuje tylko koszty. Otóż ściganie niemal każdego przestępstwa generuje tylko koszty, ale pomijając już sam etyczno-moralny aspekt sprawy, to ochrona zdrowia, zapewnienie warunków socjalnych, czy też chyba najdroższej edukacji. Społeczeństwo poniosło BARDZO DUŻY koszt przysposobienia takiego człowieka do życia w społeczeństwie, i moim zdaniem słusznie domaga się kary za zniszczenie towaru, jak tak można określić żywego człowieka, którego jednostkowy koszt jest bardzo duży. Na przykład ja do tej pory w postaci edukacji samej edukacji naciągnełem społeczeństwo na przeszło 300 tys zł(studia chemiczne - bardzo dużo zajęć w małych grupach, dużo kosztownych zajeć, efektem jest bardzo wysoki koszt wykształcenia jednego studenta). który to dług wobec społeczeństwa dopiero co zacząłem spłacać. Morderstwo dokonane na mnie to pewnie 350 tys złotych straty dla skarbu Państwa (trzeba też doliczyć opiekę zdrowotną oraz różne ulgi, na przykład na przejazdy autobusami) Oraz niezliczoną ilość gotówki którą na moją opiekę wydali moi rodzice, więc kara za morderstwo to powiedzmy kara za skasowanie chodzących 500-600 tys złotych, może więcej, także bardzo wysoka kara za morderstwa ma za zadanie ograniczać straty ekonomiczne, nawet nie wspominam tu o stratach moralnych które po prostu trudno wycenić. Po raz kolejny nawołuje do unikania porównań do kradzieży dóbr materialnych do kradzieży dóbr intelektualnych, mamy tutaj do czynienia z różnymi mechanizmami. Można również zaproponować inny mechanizm, mało znana firma fonograficzna wypuszcza album, jednak nie stać jej na poważna dystrybucję, jednak trafia on na portal powiedzmy pokroju YouTube i tam zdobywa popularność dzięki swojej jakości, reklama nie nachalna, i powiedzmy że o wysokim stopniu skuteczności. Nikt tu nie mówi o całkowitym zaprzestaniu ochrony dóbr intelektualnych, ale o nie skupianiu się na zwalczaniu czegoś co nie ma większego wpływu na przychody firm. Swoim linkiem podałeś mi niestety argument, czy ktoś kto sam nie szanuje praw innych osób zasługuje na to aby społeczeństwo gremialnie wykładało ciężki pieniądz na ochronę jego praw? Na razie jestem bardzo zmęczony i piszę trochę tak na szybko z pewnością jutro jeszcze powrócę do tego tematu i bardziej przyjrzę się twojej argumentacji Na razie kończe na tym. Pozdrawiam.
  14. @Michal Błoński Nie negujemy samego faktu iż kradzież sama w sobie jest zła. Ale zwróć uwagę, że w przypadkach które podałeś, koszt wytworzenia każdej jednostki towaru stanowi 50-80% jej ceny, nie wiem dokładnie w każdym razie zauważalnie dużo, nawet jeżeli w niektórych przypadkach, stanowi to mniejszy udział, to jednak nadal jest to część znacząca. W przypadku pirackiego oprogramowania koszt wytworzenia każdej kolejnej kopii jest bliski zeru, ba i to na dodatek jego pierwotny twórca już ich nawet nie ponosi. Dlatego porównywanie kopiowania oprogramowania do kradzieży krzesła jest logicznie nie spójne. Więc tutaj pojawia się pytanie, ile tak naprawdę firmy tracą na tym, że jakiś szesnastolatek ściągnie sobie kilka plików muzycznych. Oraz jakie będą koszta ścigania takiego jednostkowego pirata? Ile my wszyscy jako społeczeństwo zapłacimy za jak Jurgi napisał zaostrzanie prawa i tworzenie nowych instytucji? Równie dobrze, może się okazać że my wydamy jako Polska, kilka miliardów złotych czy kilkaset milionów rocznie, na zabezpieczanie sieci ( bo o takich rzędach wielkości trzeba mówić) a obroty firm zajmujących się obrotem wcale nie wzrosną, albo jeszcze, gorzej spadną. Lub też w ogóle będzie cokolwiek ciężko powiedzieć na temat efektów tych działań ponieważ mogą powstać kolejne mechanizmy wymiany danych w sieci, omijające dotychczasowe zabezpieczenia. Więc pytanie, od jakiego poziomu piractwo opłaca się ścigać z ekonomicznego punktu widzenia? Oraz czy bardziej nie opłacalne by była inwestycja w tańsze modele dystrybucji? Jak ktoś ma pieniądze i ma możliwość pobrania danego produktu w 2 minuty i będzie go to kosztować tyle co czteropak piwa, to nie sądzę, aby chciało mu się przetrząsać wyszukiwarki p2p w poszukiwaniu niepewnego produktu...
  15. U mnie to określenie nie wywołuje żadnej nostalgii Należy rozróżnić kradzież w momencie kiedy ktoś materialnie odbiera nam pewne dobra, a tym kiedy pewna myśl jest kopiowana. Od tego kiedy można namacalnie stwierdzić stratę, ubytek w naszym majątku, od tego kiedy ubytek w majątku nie jest do końca określony i być może w ogóle nie istnieje. Jeżeli ktoś zarabia, jest to dla niego źródło dochodu kopiowanie i rozprowadzanie nielegalnego oprogramowania, to jak najbardziej jestem za jego ściganiem. Nieuczciwa konkurencja powinna być tępiona, ponieważ ona rzeczywiście niszczy innowacyjność. Jednak wszystkim moralizatorom pragnę zwrócić uwagę, że te wszystkie wyliczenia odnośnie strat, można w zasadzie schować do szuflady, ponieważ zdecydowana większość spiratowanych danych, gdyby nie było dostępności do nielegalnych źródeł nie została by w ogóle zakupiona. Nie jest to temat odnośnie czy piractwo jest dobre czy złe, ale na temat pewnych wyliczeń ekonomicznych, które ciężko po prostu przystawić do realnego świata. Samo zjawisko jest dosyć skomplikowane, bo też nie żyjemy sobie w czarno białym świecie. Należy sobie odpowiedzieć na pytanie na ile te badania były nie zależne, a na ile badacze odczuwali efekt wdzięczności względem zlecających to badanie firm. Wiarygodne według mnie byłyby badania przeprowadzone przez nie zależny ośrodek uniwersytecki lub jakieś państwowe organa, w których można mieć nadzieje, pracują ludzie nie związani zarówno z piractwem komputerowym jak i firmami zajmującymi się dystrybucją softu i innego tego typu towaru.
  16. Podałeś skrajny przypadek, no i chyba trochę nie trafiony, powierzchnia reklamowa to co innego niż wartość intelektualna, i jestem pewien że Google by się z nimi policzyło zaraz po zauważeniu tego faktu. Inna sprawa, że jednym jest wysłuchanie jakiejś piosenki na wrzucie, czy ściągniętej przez p2p. A czym innym podkradanie pomysłów i programów, przez firmy. Tam można już powiedzieć, że mowa jest o stracie, ponieważ firma przy braku dostępności do nielegalnego źródła, byłaby zmuszona do zakupienia tego czy innego produktu, od tej lub innej firmy. Jeżeli oczywiście chciałaby funkcjonować w pewnej gałęzi. Nie mieszaj piractwa dokonywanego chałupniczo z przemysłowym podkradaniem pomysłów i rozwiązań. Są to dwa całkowicie odrębne zjawiska, ich wspólna analiza doprowadzi do wylania dziecka z kąpielą. A nie o to przecież wszystkim chodzi prawda?
  17. Implikacja na poziomie przedszkolaka radziłbym poważnie przeczytać posty poprzedników. Taka firma tak naprawdę nie ponosi tak naprawdę strat. Te wszystkie wyliczenia opierają się na tym, że kopie rozprowadzone nielegalnie po Internecie, zostałyby zakupione, co tak naprawdę jest mrzonką. Inna sprawa, że jawnym kłamstwem jest nazwaniem tego stratą, jest to jedynie nie osiągnięty zysk, wróżenie z fusów, że gdyby niebo było różowe, to byśmy zarabiali dużo więcej. Implikacja, nie ma Internetu => następuje zauważalny wzrost sprzedaży legalnych kopii, jest jak najbardziej błędna. Prawda jest taka, że przeważająca większość osób która ściąga oprogramowanie, filmy, czy też muzykę nie kupiłoby jej w rzeczywistości, nie ryzykowaliby powiedzmy zakupu 10 albumów z muzyką, by się przekonać, że powiedzmy 2 pasują im pod gust, a reszta to dla nich straszny chłam. Za to psychologia, zna inny mechanizm, podoba mi się coś => idę na koncert zespołu. Jest to forma reklamy która pozwala się konsumentowi zaznajomić dokładnie z towarem, bez konieczności ponoszenia znaczących kosztów. Zdziwiłbyś się jak wiele osób tak postępuje, i pozostawaniem głuchym na te argumenty, hmm jakby to powiedzieć nie wskazuje na szerokie patrzenie na sprawę. Dochody firm są tak naprawdę względnie nie zagrożone, ten kto ma kupić ich towar, z pewnością to zrobi, a ten kto nie miał tego zrobić być może jednak po zapoznaniu się z darmową próbką postanowi spróbować pełnowymiarowego produktu. Wieszczenie upadku kultury to tak naprawdę próba budowania poczucia winy u osób które nielegalnie pobierają z Internetu, i nawet podświadomie przekonać ich że są oni dłużnikami tejże firmy, a więc skłonić ich do zakupienia oryginalnego towaru. Inna sprawa co jest bardziej kosztowne i kto jest bardziej fair? Firmy które same nie za bardzo przejmują się prawami autorskimi, i też samymi artystami, dbając jedynie o utrzymanie jak najwyższej marży. Nie wspominając już o próbach przenoszenia na resztę społeczeństwa i dostawców internetu tych "wirtualnych strat" ? Czy też nie zawsze biedni piraci? Swoje podbierają od koncernów, ale też pytanie na ile propagują ich produkty? U podstaw, należy sobie zrobić rachunek ekonomiczny, ile tak naprawdę kosztuje nas, biorąc pod uwagę rachunek ekonomiczny, oraz próbując przeliczyć efekt społeczny na coś bardziej wymiernego. Oraz jakie są teoretyczne koszty zwalczenia piractwa, i czy czasem tak naprawdę nie spowoduje to skurczenie się rynku. Jako ciekawostkę podam jeszcze przypadek, pewnego zespołu, nazwy niestety nie pamiętam, ale całkiem nieźle grają. Po przebojach z wydawcą i przy braku możliwości podpisania umowy z kolejnym, udostępnili swoje nagrania za darmo w Internecie, z adnotacją że jeżeli komuś się spodoba ich muzyka, niech wciśnie donate, i Panowie zarobili wielokrotnie więcej sami, na co łaska, niż oferowała im firma fonograficzna. Że o znaczącym wzroście popularności (który jest trudny do przełożenia na pieniądze, albo inaczej wart jest praktycznie każdych pieniędzy) => większa liczba koncertów. Jest to owszem przypadek skrajny, ale pokazuje inne możliwe mechanizmy działania rynku, poza tymi które są powszechnie przedstawiane.
  18. Idąc za wikipedią jeden z filarów japońskiego militaryzmu? Panujący cesarz jest boską istotą i każdy jest mu winien ślepe posłuszeństwo. Dla przypomnienia japończycy ćwiczyli się w walce wręcz na chińskich jeńcach w czasie drugiej wojny światowej Spoko przykład dałeś jeżeli chodzi o religie pełne cnót. Ja rozumiem że na papierze te ideały muszą ślicznie wyglądać. Ale prędzej czy później czy później ulegają one spaczeniu w wyniku fanatyzmu religijnego. Jak już chcesz szukać czegoś odwołującego się do metafizyki, to za nieszkodliwy jestem w stanie uznać buddyzm, tyle, że to nie religia, a bardziej filozofia...
  19. Póki dziecko nie jest w stanie samodzielnie istnieć poza ciałem matki, do tego momentu stanowi ono integralną część jej ciała i jako taka może nią swobodnie dysponować zgodnie ze swoim sumieniem. To jest problem etyczny nie religijny. Religia i straszenie piekłem czy innymi kaźniami to manipulacja, groźba. Jak każda groźba odnosząca się do życia, powinna być karana. Ogólnie to jestem za daniem kobiecie możliwości świadomego wyboru czy chce utrzymywać w swoim ciele inny byt póki dziecko nie jest w stanie samodzielnie przeżyć poza ciałem kobiety. Nie jestem za namawianiem nikogo do aborcji, decyzja odnośnie jej przeprowadzenia powinna być poprzedzona rozmową z psychologiem i kilkoma dniami na pełne przemyślenie sprawy, aby nie było to decyzja podjęta pod wpływem emocji, szoku, bądź też nacisku otoczenia. W takim wypadku należy kobiecie przedstawić również inne możliwości, oddanie do adopcji na przykład, czy przekonanie jej do opieki nad dzieckiem. Jednak jeżeli po tych zabiegach, nadal chce usunąć ciąże, jest to jej świadomy wybór i należy dać jej możliwość przeprowadzenia takiego zabiegu. A propos moralności, to wszyscy walczący o "dusze nasze i wasze" nie mają żadnego moralnego prawa wypowiadać się w tej kwestii powołując się jakieś swoje dekalogi. Nie było i prawdopodobnie nie będzie, nazwijmy to motywów, pchających ludzi do większego okrucieństwa i bestialstwa niż religia. Jestem absolutnie pewien że większość ruchów religijnych można by bez większego problemu uznać za organizacje o charakterze zbrodniczym i zdelegalizować tak samo jak to uczyniono z SS i NSDAP, jeżeli oczywiście udałoby się postawić taki ruch religijny przed odpowiednim trybunałem. Porównanie do nazistów nie jest przesadzone, prawdę mówiąc to naziści w porównaniu do wielu organizacji religijnych to amatorzy i cienkie bolki jeżeli chodzi o robienie krzywdy bliźniemu. Od razu zaznaczam że w żadnym wypadku nie utożsamiam się w żadnym wypadku z poglądami nazistów. Po prostu uważam że wszystkie religie pomimo wzniosłych ideałów które głoszą i wspaniałych celów do jakich dążą, robią o wiele więcej złego niż dobrego. Dają ludziom motywacje do walczenia z innymi ludźmi ponieważ nie chcą bić pokłonów temu samemu posągowi któremu ja bije, jednocześnie usprawiedliwiając agresję i przemoc wobec innych obowiązkiem obrony wiary oraz jej krzewienia wśród innych. To jest istne perpetuum mobile nienawiści. W Europie, w Polsce, w twoim mieście, być może nie obserwujesz w tej chwili nabijania ludzi na pal, choć i takie zarzewie z pewnością istnieje wśród niektórych, ale agresja przybrała inną formę, jest to forma przemocy społecznej, wyzwisk i szykanowania. I moim skromnym zdaniem taka forma przemocy powinna być tępiona przez prawo świeckie. Moralność i etyka nie wynika z religii, jakąż parszywą rasą byśmy byli gdyby jedyną siłą utrzymująca nas przed skoczeniem sobie do gardeł był strach przed karą w przyszłym życiu?
  20. To nie tylko tak jest, że USA, jest uzależnione od Chin, ale również Bank Chiński jest uzależniony od stabilności dolara. To jest trochę bardziej skomplikowane, Chiny od wielu lat, lokują swoje oszczędności w dolarze, ewentualny jego spadek wartości spowoduje ogromna stratę dla chińskiej gospodarki. Niskie ceny produktów chińskich, a tym samym ich ogromna konkurencyjność wobec towarów produkowanych w Europie, czy innych rozwiniętych krajach, wynika ze sztucznie zaniżonego kursu juana, względem euro i dolara. Niski kurs juana, jest utrzymywany dzięki ciągłemu skupowaniu obligacji w dolarach za juany. Ewentualny poważny i długotrwały spadek wartości dolara, spowodowałby że większość majątku Chin straci znacznie na wartości. Chiny od wielu lat kredytują się na rynkach światowych na podstawie tych obligacji. I de facto nie posiadają dla swoich inwestycji innych zabezpieczeń. Sądzę, że Chiny są o wiele żywiej zainteresowane utrzymywaniem dużej stabilności gospodarki amerykańskiej niż sami Amerykanie. W momencie kiedy dojdzie do sytuacji, że Bank Amerynkański nie jest w stanie pokryć swoich zobowiązań, obligacje stają się nic nie warte, więc Chiny tracą zabezpieczenie swoich kredytów, nie posiadając innego zabezpieczenia, banki wstrzymują kolejne transze kredytów ewentualnie domagają się innych zabezpieczeń, a nie ukrywajmy, nie posiadają oni zbyt wielu nieruchomości o odpowiedniej wartości, a na pewno nie ma ich na tyle, aby pokryć ich zobowiązania. Aby chociaż częśćiowo pokryć swoje zobowiązania Bank Chiński zostanie zmuszony, do skupienia juana z rynków światowych, co spowoduje wzrost jego kursu na rynkach światowych, a tym samym zmniejszy konkurencyjność Chińskich produktów. Chińczycy, to bodaj jednak jedynie 1/5 ludności świata Ale przyjrzyjmy się strukturze tego społeczeństwa, jedynie nie wielka jego część żyjąca w miastach wzdłuż wybrzeża jest bogata, większość mieszkańców żyje na granicy ubóstwa. I nie będą oni w stanie skredytować zadłużenia powstałego przy próbie utrzymania konkurencyjność gospodarki Chińskiej. Amerykanie co prawda są znacznie zadłużeni, ale nadal ich PKB na łebka jest około 10 krotnie wyższy niż w Chinach. A wartość gospodarki Amerykańskiej jest ponad dwukrotnie wyższa niż Chińskiej, to że Chińczycy od kilku lat mają bardzo wysoki wzrost gospodarczy, wcale nie oznacza że od razu nadrobią wiele lat zacofania. Amerykanie co prawda w przypadku krachu zostaną z dużymi długami, ale jednocześnie posiadają bardzo rozdmuchany rynek wewnętrzny i spore dochody. Brak stabilności ekonomicznej kraju oznacza upadek komunizmu w Chinach, KC doskonale o tym wie, że póki lud ma pełen żołądek oraz czuje, że z roku na rok jego stopa życiowa się widocznie poprawia nie będzie rewolucji. Jednak spadek wzrostu do około 5% rocznie oznacza de facto pogorszenie poziomu życia przeciętnego obywatela, wynika, to z tego, o czym pisałem wcześniej, że większość majątku skupia nie wielka część społeczeństwa, a reszta dostaje nie wiele z tego boomu. Także spadek wzrostu gospodarczego do 5% oznacza, że pomimo wzrostu cen towarów, zarobki robotników i rolników się zmniejszą. Jak gospodarka USA padnie, to cały KC rozwścieczona tłuszcza nabije na pal. To spora motywacja do dbania o bogatego dalekiego sąsiada
  21. Nawet jak LHC niczego nie odkryje, to również jest to pewne odkrycie. Może to przewrotne, ale również to nam da pewne dane. Zderzacz sam w sobie dał kopa wielu dziedzinom nauki, i na pewno jeszcze da. A co do czasu, to przez miesiąc, to w takim układzie się próżnie pewnie zaciąga... A zanim nawet taki układ się wykalibruje to też minie trochę czasu, poza tym nie można powiedzieć czegokolwiek o wynikach prac tak naprawdę od ręki. Przy takiej dokładności pomiarów byle pierdnięcie powoduje powstanie sygnałów w detektorach. Także najważniejsza jest powtarzalność i rzetelna analiza. Udoskonalać układ będą systematycznie, ale jako takich wyników, to bym się raczej spodziewał za 2-3 lata. A co do tych magnesów, to jest to bardzo ważna wiadomość, takie magnesiki można by wykorzystać w reaktorze termojądrowym, skoro mogą one pracować w trochę wyższych temperaturach a wytwarzają większe pole, to znaczy że mogą pracować trochę dalej od plazmy, co w przypadku takich układów ma spore znaczenie.
  22. Jednak się nie mogę z tobą zgodzić, WZH już wniósł sporo do nauki, sama jego budowa i problemy z nią związane dały nam sporo doświadczenia, coś co jest nie przeliczalne. A co do samego badania, problem polega na tym, że żeby zaobserwować pewne przemiany trzeba bardzo dużych ilości energii, a tego się nie da uzyskać w garażu. A fenomenologiczne budowanie modeli opisujących wszechświat kiedyś się kończy, potrzebujemy trochę mechanistycznego opisu rzeczywistości. A jak na obiekt o tej wielkości i takim stopniu skomplikowania i tak jest jakoś mało kapryśny. O wiele prostsze urządzenia badawcze potrafiły mieć większe problemy. Żadne superkomputery tutaj nie pomogą, bo nie ma danych którymi można by im dać do obróbki. A WHZ już się zaczyna zwracać, mimo że nawet go w pełni nie odpalili więc nie ma co płakać nad kosztami. Z jednym muszę się zgodzić, że wiele wielkich odkryć zawdzięczamy przypadkowym badaniom podczas badań na inny temat. A więc pytanie jest, oprócz tego bozonu, to co tam jeszcze możemy znaleźć?
  23. Zawsze jak czytam takie teksty to mi to trąci to strasznie takim antropocentryzmem, człowiek w centrum wszechświata i wszystko od niego zależy. Prawda jest taka że istniejemy w skali ziemi od chwili, nie z takimi kataklizmami sobie radziła. Mówienie o zmianach klimatycznych w skali 50 lat to i tak jest wielkie przybliżenie. Jak odróżnić chwilowe wahania związane ze zmienną aktywnością słońca, czy uformowaniem się na pewnym obszarze przez dłuższy okres czasu jakiegoś frontu atmosferycznego od trwałych trendów związanych z cykliczną naturą klimatu? Inna sprawa, że dwutlenek węgla nie jest gazem cieplarnianym, a już szczególnie nie na ziemi... Więc ja bym bardzo unikał prostego powiązania wzrostu stężenia CO2 i zmianami klimatycznymi
  24. @wilk, to wszystko zależy od tego jaki to czołg i z czym się mierzy. Obawiam się że na Abramsa czy naszego Twardego, jedno trafienie z takiej armatki 75m to naprawde może być zbyt mało;) Co do ostrzeliwania pojazdów opancerzonych z broni innej niż działa i rakiety. A szybkostrzelne działka 20-30mm (zwłaszcza sprzężone) stanowią zagrożenie dla czołgów, nie zawsze jednak jedna seria kończy sprawę. A granatniki to tak bardziej do atakowania czołgów od góry, bo z przodu to raczej małe szanse że granatnik da jakiś skutek...
  25. Z tą jednostopniową fermentacją, to pomysł wałkowany już od kilku lat w różnych instytutach, ale moim skromnym zdaniem jeden problem zamienia się na drugi. Nie jestem pewien czy proste odsączenie laktydu kwasu mlekowego od bakterii i następnie polimeryzacja jest tańsze od co prawda jednoetapowej syntezy jednak połączonej z oczyszczaniem stałego polimeru od stałych bakterii, albo się bawimy wirówkami, albo ekstrakcja rozpuszczalnikami, co nigdy tanie nie jest... Plusem z pewnością tej metody jest to że otrzymuje się polimery o niskim rozrzucie cząsteczkowym, a przy tym z pewnością o współczynniku krystaliczności większym niż w stosunku do syntetycznego polimeru, a co za tym idzie twardszy i bardziej kruchy. Ale bolączką z pewnością jest problem oczyszczania tego polimeru, wątpie aby ktokolwiek chciał kupić polimer zanieczyszczony bakteriami...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...