Ranking
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 28.08.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
1 punktNowe analizy przeprowadzone przez naukowców pracujących przy eksperymencie LHCb w CERN-ie potwierdzają [PDF] istnienie rozbieżności pomiędzy uzyskanymi wynikami eksperymentów, a przewidywaniami Modelu Standardowego. By jednak stwierdzić, czy mamy tutaj do czynienia ze zjawiskami wykraczającymi poza Model, potrzebujemy więcej danych i udoskonalonych metod obliczeniowych. Uczeni z LHCb przeanalizowali rozpad mezonu B0 na mezon K* (kaon) oraz parę mionów (B0→K*μ+μ–). Badanie tego rozpadu to obiecujący, chociaż niebezpośredni, sposób na poszukiwanie nowych zjawisk fizycznych, gdyż ten właśnie kanał rozpadu jest wrażliwy na oddziaływanie ewentualnych nieokrytych jeszcze cząstek o masach, które znajdują się poza zakresem bezpośrednich poszukiwań w Wielkim Zderzaczu Hadronów. Jednak cząstki takie można by znaleźć porównując właściwości rozpadu z przewidywaniami Modelu Standardowego. Już podczas wcześniejszych analiz zauważono, że jedna z analizowanych zmiennych, zwana P5, wykazywała znaczące odchylenie od Modelu Standardowego. Co prawda poziom ufności wynosił poniżej 5σ, kiedy to można ogłosić odkrycie, jednak był na tyle duży, że naukowcy postanowili bliżej zbadać to zjawisko. Ostatnio przeprowadzono najbardziej zaawansowane analizy, podczas których naukowcy wykorzystali dane ze zderzeń protonów z lat 2011, 2012 oraz 2016–2018. Analizy potwierdziły istotne rozbieżności P5 i przewidywań teoretycznych. Rozbieżności te są zgodne z rozbieżnościami zaobserwowanymi już wcześniej w danych z LHCb i CMS. Nowe pomiary pokazały istnienie takiego samego wzorca rozbieżności. Kolejne analizy danych z kampanii naukowej LHC Run 3 oraz udoskonalenie metod obliczeniowych powinny pomóc w określeniu źródła tych rozbieżności, mówi Leon Carus z Uniwersytetu w Heidelbergu, który pracuje przy LHCb. « powrót do artykułu
-
1 punktJest ten głośny https://en.wikipedia.org/wiki/Black_hole_information_paradox : "Hawking's calculation suggests that the final state of radiation would retain information only about the total mass, electric charge and angular momentum of the initial state. Since many different states can have the same mass, charge and angular momentum, this suggests that many initial physical states could evolve into the same final state." Rozwiązanie może być trywialne: ignoruje się oddziaływania czarnej dziury (poza grawitacją i promieniowaniem Hawkinga), więc warto sobie przypomnieć że białe dziury jak najbardziej powinny oddziaływać - tylko emitując, działając dodatnim ciśnieniem radiacyjnym (push) - ciągle wymieniając informację z otoczeniem. Czarne dziury są T/CPT analogami białych, więc czyż nie powinny symetrycznie działać skierowanym przeciwnie ujemnym ciśnieniem radiacyjnym (pull)? np. pomagając w formowaniu wirów/jetów skierowanych do środka ... w ten sposób też symetrycznie ciągle wymieniając informację z otoczeniem, czyli paradoks znika ... Świeże z Horizon Telescope https://eventhorizontelescope.org/new-eht-images-reveal-unexpected-polarization-flips-at-m87 : "magnetized plasma swirling near the event horizon is far from static; it’s dynamic and complex, pushing our theoretical models to the limit.” Co myślicie o takim rozwiązaniu black hole information paradox? Znacie jakieś inne? Czyż czarne dziury nie powinny oddziaływać z otoczeniem ujemnym ciśnieniem radiacyjnym? (poza grawitacją i promieniowaniem Hawkinga) Na jakie jeszcze inne sposoby mogą oddziaływać? Ze wspomnianego https://eventhorizontelescope.org/new-eht-images-reveal-unexpected-polarization-flips-at-m87 :
-
1 punkt
-
1 punktBardzo ciekawe, warto podawać artykuł - znalazłem ale nie było to proste, z 2021: "Detecting an Itinerant Optical Photon Twice without Destroying It" https://journals.aps.org/prl/pdf/10.1103/PhysRevLett.126.253603
-
1 punktJony wystrzeliwane podczas rozbłysków słonecznych są 6,5-krotnie cieplejsze niż dotychczas sądzono, donoszą naukowcy z Wielkiej Brytanii i USA. Ich odkrycie stanowi jednocześnie rozwiązanie zagadki, która od lat 70. XX wieku trapiła specjalistów zajmujących się badaniem naszej gwiazdy. Wówczas zauważono, że linie spektralne promieniowania słonecznego są szersze niż spodziewane w zakresie ekstremalnego ultrafioletu i promieniowania rentgenowskiego. Przez 50 lat uważano, że ma to związek z turbulencjami, jednak nikt nie potrafił zidentyfikować natury tych turbulencji, co stawiało całą hipotezę pod znakiem zapytania. Rozbłyski słoneczne to skutek gwałtownego uwolnienia energii z zewnętrznych warstw atmosfery Słońca, w wyniku której jej fragmenty są podgrzewane do temperatury ponad 10 milionów stopni Celsjusza. Badanie tych wydarzeń ma jak najbardziej praktyczny wymiar. Gwałtowne skoki promieniowania związane z rozbłyskami zagrażają satelitom, astronautom, zaburzają górne warstwy atmosfery Ziemi. Badacze chcieli poznać mechanizm, za pomocą którego rozbłyski podgrzewają plazmę – złożoną z jonów i elektronów – do ponad 10 milionów stopni Celsjusza. W trakcie swych badań zauważyli, że jony, stanowiące nawet połowę plazmy, są podgrzewane znacznie silniej niż elektrony. Okazało się, że ich temperatura sięga 60 milionów stopni Celsjusza. Jesteśmy niezwykle podekscytowani spostrzeżeniem, że w wyniku rekoneksji magnetycznej jony osiągają 6,5-krotnie wyższą temperaturę niż elektrony. Wydaje się to uniwersalną zasadą, którą potwierdza to, co dzieje się w pobliżu Ziemi, badania wiatru słonecznego i symulacje komputerowe. Dotychczas jednak nikt nie łączył tego z rozbłyskami słonecznymi. Przyjmowano, że jony i elektrony muszą mieć tę samą temperaturę. Jednak gdy obliczyliśmy wszystko ponownie, korzystając z nowych danych, okazało się, że w wielu istotnych fragmentach rozbłysków słonecznych różnice temperatur pomiędzy jonami i elektronami mogą utrzymywać się przez dziesiątki minut, mówi główny autor badań, doktor Alexander Russell z University of St Andrews. « powrót do artykułu
-
1 punktOczywiście centrum czarnej dziury jest problematyczne, ale fizyka raczej regularyzuje osobliwości do skończonej gęstości, więc podejrzewam że też tutaj ... np. running coupling obserwowaną deformację siły Coulomba w bardzo małej odległości/dużych energiach można wyprowadzać jako regularyzację osobliwości ładunku: https://www.mdpi.com/2218-1997/11/4/113 . Dalej promieniowanie Hawkinga zamienia oryginalne bariony w promieniowanie bezmasowe - łamiąc liczbę barionową i dając ultimiate energy source: mc^2 z dowolnej materii. Natomiast sam horyzont nie jest taki problematyczny, o ile myślimy czterowymiarowo w czasoprzestrzeni - Einstein's block universe/eternalism ( https://en.wikipedia.org/wiki/Eternalism_(philosophy_of_time) ) - polecam przemyśleć https://en.wikipedia.org/wiki/Kruskal–Szekeres_coordinates
-
1 punktNiedługo po tym, jak Teleskop Jamesa Webba rozpoczął pracę, naukowcy zauważyli na przesłanych przez niego zdjęciach coś niezwykłego – niewielkie czerwone kropki. Niezwykłe obiekty były wyraźne i było ich całkiem sporo. Od razu stało się jasne, że Webb zauważył coś, czego nie widział Hubble. Kolejne spływające dane pokazały, że obiekty są kompaktowe i znajdują się w odległości 12 miliardów lat świetlnych. A analizy widma światła nie pasowały do żadnych znanych nam obiektów. Astronomowie musieli więc szukać poza standardowymi wyjaśnieniami. Jedną z pierwszych hipotez było stwierdzenie, że małe czerwone kropki to galaktyki o niezwykle dużym zagęszczeniu gwiazd, a silnie czerwona barwa pochodzi od otaczających je chmur pyłu. Jeśli zamkniemy Układ Słoneczny w sześcianie o boku 1 roku świetlnego, to znajdzie się w nim 1 gwiazda – Słońce. Zgodnie z nową hipotezą, w czerwonych kropkach w takim sześcianie miały istnieć setki tysięcy gwiazd. Byłoby to niezwykle duże zagęszczenie. Najbardziej gęstym regionem Drogi Mlecznej jest jej centrum. Tam w sześcianie o boku 1 roku świetlnego znaleźlibyśmy około tysiąca gwiazd. Istnienie zagęszczenia gwiazd takiego, jakie postulowano dla czerwonych kropek oznaczałoby, że gwiazdy powstają również w sposób, jakiego wcześniej nie obserwowaliśmy. Wkrótce jednak zaproponowano kolejne wyjaśnienie: czerwone kropki miały być aktywnymi jądrami galaktyk (AGN) otoczonymi chmurami pyłu. AGN-y emitują duże ilości energii, która wytwarzania jest podczas opadania materiału na supermasywną czarną dziurę. Jednak widmo spektroskopowe kropek nie zgadzało się z widmem znanych AGN, ponadto ta hipoteza wymagałaby istnienia supermasywnych czarnych dziur, a biorąc pod uwagę liczbę czerwonych kropek, dziur musiałoby być zaskakująco wiele. Anna de Graaff z Instytutu Astronomii im. Maxa Plancka w Heidelbergu i jej międzynarodowy zespół zaangażowali do pracy nową aplikację RUBIES (Red Unknowns: Bright Infrared Extragalactic Survey). Pomiędzy styczniem a grudniem ubiegłego roku aplikacja wykorzystała niemal 60 godzin czasu obserwacyjnego Webba do uzyskania widm 4500 galaktyk. Wśród nich znaleziono 35 czerwonych kropek. Najważniejszym, najbardziej obiecującym znaleziskiem było zauważenie obiektu, który nazwano „Klifem”. Znajduje się on 11,9 miliardów lat świetlnych od nas, a jego wyróżniającą się cechą był wyraźny wzrost promieniowania w zakresie ultrafioletu. Sygnał ten był tak silny, że wymagał nowej interpretacji czerwonych kropek. Ekstremalne właściwości Klifu zmusiły nas do powrotu do tablicy i opracowania nowych modeli, przyznaje de Graaff. Co prawda podobne wzrosty promieniowania UV widoczne są w widmach galaktyk zawierających dużo bardzo gorących młodych gwiazd, jednak nie są one tak gwałtowne. Widać je również w widmach samych młodych gwiazd. I – co było niezmiernie zaskakujące – dane z czerwonych kropek wskazywały, że są one bardziej podobne do pojedynczej gwiazdy niż do galaktyki. Naukowcy opracowali model, które nazwali „gwiazdą czarnej dziury” (BH*). BH* nie są technicznie gwiazdami, gdyż w ich wnętrzu nie zachodzi fuzja jądrowa, ponadto tworzący je gaz ulega znacznie bardziej gwałtownym turbulencjom niż w gwiazdach. Wedle tej koncepcji BH* to AGN-y, czarne dziury, ale otoczone nie pyłem, a gęstą powłoką wodoru. Gaz gwałtownie opada do czarnej dziury, dochodzi do jego rozgrzania tak, że z zewnątrz całość przypomina gwiazdę. Jeśli badacze mają rację, i Teleskop Webba odkrył dużą populację supermasywnych czarnych dziur otoczonych gazem, wyjaśniałoby to, mechanizm powstawania supermasywnych czarnych dziur we wczesnym wszechświecie. Bo sygnały istnienia takich dziur odkryto już wcześniej, problemem zaś był mechanizm ich powstawania. Warto jednak zwrócić uwagę, że hipoteza Graaff i jej zespołu jest nowa. Badania zostały na razie opublikowane w repozytorium arXiv, a nie w recenzowanym piśmie naukowym. I mimo, że dostarcza ona pożądanego wyjaśnienia powstawania supermasywnych czarnych dziur we wczesnym wszechświecie, nie została jeszcze zweryfikowana przez środowisko naukowe. « powrót do artykułu
-
1 punktU wszystkich był ten sam problem, kilka podobnych prac przejrzałem. Nie ważne że typowano tylko KN to kwestia wtórna. Ogólnie mocno mnie zaskoczyło, dlaczego tak prosty temat był i nie trafiano z komisjami a problemy wyskakiwały w komisjach których nikt nie przewidział (z donosów to zweryfikowano). We wszystkich pracach które przeglądałem założono, że nie fałszowano w I turze. To jest koncepcyjny błąd jak się okazało. Jeżeli fałszowano w I turze to jedyna weryfikacja to przeliczyć wszystko. Uważam, że nieprawidłowości nie było aż tyle, aby zmienić wynik, ale fałszujący powinni odpowiedzieć karnie. Stan gry na dzisiaj: Prokurator krajowy Dariusz Korneluk poinformował, że prowadzonych jest 19 śledztw dotyczących nieprawidłowości w II turze wyborów. Polskie Radio Rzeszów W toku oględzin i ponownego przeliczania głosów skontrolowano 222 obwodowe komisje wyborcze, z czego w 71 komisjach stwierdzono nieprawidłowości. Polskie Radio Rzeszów Prokuratura Okręgowa w Poznaniu prowadzi śledztwo obejmujące 32 komisje w województwach wielkopolskim i lubuskim, w kierunku art. 248 pkt 4 Kodeksu karnego (dotyczy m.in. przypisywania głosów). Gov.pl Inne lokalne śledztwa – m.in. Kamienna Góra, Gdańsk, Grudziądz – zostały wszczęte
-
1 punktOżeż...k..a.. twoja mać!...Powstań!... (żeby nie było cytat z -> "Kroll" reż. Pasikowski). Dla mnie to żaden guru, choć niewątpliwie uwypuklił nieprawidłowości jakie mogły zaistnieć, a nie zostały wyjaśnione przez działania polityczne. Negowanie tak doniosłego i znaczącego wydarzenia, w tym dokładnie opisanego, jakim było lądowanie na Księżycu to ociera się jednak o tzw. foliarstwo.
-
1 punktSpokojnie, nie ma takiej rzeczywistości, której nie sprzedałby dobry marketing. Jak dobrze się wsłuchać, to można usłyszeć o "sztucznej inteligencji" (jak nazywane są duże modele językowe) napędzanej komputerami kwantowymi. Taka sytuacja.
-
1 punktTutaj jest granica. Nie staną się rzeczywistością, zabrania tego fizyka. Równie dobrze można pytać o maksymalny skok w przeszłość dla wehikułu czasu.
-
1 punktW pracy Kuchowicza "Człowiek polskiego baroku" pada twierdzenie, że epidemie dżumy zaczęły zanikać w Polsce ok. 1730 r. po tym jak szczur śniady został w znacznej mierze wyparty przez większego szczura wędrownego. Historyczne wzmianki o obecności w Europie Rattus norvegicus datują go na XVIII w. co by się zgadzało z twierdzeniem Kuchowicza. Choć obecnie wiadomo, że szczur wędrowny był obecny już wcześniej. Jednak w szczurzym świecie doszło do jakiś przetasowań, bo faktycznie wielkie epidemie dżumy zaczęły zanikać w XVIII w. Za to szalała ospa.
-
1 punktOk pomęczyłem AI aby mi wykonało analizy robiąc moje warianty i korzystając z moich spostrzeżeni podpowiedzi dla wariantów. Wersje skróconą umieściłem tutaj: https://polandthoughts.blogspot.com/2025/08/porownanie-3des-aes-i-ascon-analiza.html Wniosek końcowy. Dokładając dodatkowy klucz i operacje xor dla 3DES uzyskujemy identyczny rezultat niż w proponowanym algorytmie z publikacji. Tyle wychodzi z tego pieprzenia świata naukowego. Zaorani przez AI wspomaganym specjalistą w danym zakresie (czyli mnie) w 2 godziny. Nazwę się butnie specjalistą bo sam kiedyś podobne publikacje robiłem. Stare dzieje: https://yadda.icm.edu.pl/baztech/element/bwmeta1.element.baztech-article-BPG8-0042-0003
-
1 punktIbuprofen i paracetamol to najpowszechniej używane na świecie środki przeciwbólowe stosowane bez recepty. Najnowsze badania przeprowadzone na University of South Australia sugerują, że napędzają one jedno z największych zagrożeń zdrowotnych dla ludzkości: antybiotykooporność. Uczeni z Australii chcieli sprawdzić interakcje zachodzące pomiędzy lekami nie będącymi antybiotykami, ciprofloksacyną, która jest antybiotykiem o szerokim spektrum działania oraz bakterią E. coli. I odkryli wysoce niepokojący wpływ ibuprofenu i paracetamolu na bakterię. Antybiotykooporność od lat uważana jest za jedno z największych zagrożeń dla ludzkości. Powszechne i nadmierne stosowanie antybiotyków u ludzi oraz zwierząt hodowlanych powoduje, że coraz więcej szkodliwych mikroorganizmów zyskuje oporność na coraz liczniejsze antybiotyki. Specjaliści obawiają się, że w przyszłości może dojść do sytuacji, w której coraz więcej osób będzie umierało na choroby zakaźne, które jeszcze niedawno nie były śmiertelnym zagrożeniem, gdyż mieliśmy zwalczające je antybiotyki. Z badań, które ukazały się w 2022 roku w piśmie The Lancet dowiadujemy się, że w 2019 roku antybiotykooporne bakterie zabiły 1,27 miliona osób, a w sumie przyczyniły się do śmierci 4,95 miliona ludzi. Największe śmiertelne żniwo zebrały Escherichia coli, Staphylococcus aureus, Klebsiella pneumoniae, Streptococcus pneumoniae, Acinetobacter baumannii i Pseudomonas aeruginosa. Antybiotyki od dawna są główną obroną przed chorobami zakaźnymi, jednak ich nadmierne i niepotrzebne stosowanie doprowadziło do pojawienia się na całym świecie antybiotykoopornych bakterii, mówi główna autorka nowych badań, profesor Rietie Venter. Ma to szczególne znaczenie w domach opieki społecznej, gdzie osobom starszym z większym prawdopodobieństwem przepisuje się wiele leków, nie tylko antybiotyków, ale również środków przeciwbólowych, nasennych czy obniżających ciśnienie. W ten sposób powstaje idealne środowisko, w którym bakterie mikrobiomu mogą stać się oporne na antybiotyki, dodaje uczona. Naukowcy z Australii zauważyli, że gdy obok ciprofloksacyny – stosowanej w leceniu infekcji skóry, układu moczowego i układu pokarmowego – podaje się też ibuprofen czy paracetamol, u bakterii E. coli pojawia się więcej mutacji niż wówczas, gdy podaje się sam antybiotyk. W wyniku tych mutacji bakterie szybciej się namnażają i są bardziej oporne na działanie antybiotyków. A co gorsza, nie tylko na działanie ciprofloksacyny, ale szerokiego spektrum antybiotyków różnych klas. Badacze oceniali 9 leków powszechnie stosowanych w domach opieki społecznej: ibuprofen, diklofenak, paracetamol, furosemid, metforminę, tramadol, atorwastatynę, temazepam i pseudoefedrynę. Ich badania wykazały, że mechanizm nabywania antybiotykooporności jest bardzo złożony i nie ma związku wyłącznie z antybiotykami. Badania zostały opublikowane w artykule The effect of commonly used non-antibiotic medications on antimicrobial resistance development in Escherichia coli. « powrót do artykułu
-
1 punktCzy taka osoba (zakładam, że nie jest głucha) potrafiłaby słuchać? Proponuję jeszcze raz obejrzeć (jeśli tego nie zrobiłeś) filmik i odnieść do siebie. P.S. Muszę dodać, bo to dobitne: Czy młotek potrzebuje potwierdzania?! Działa, albo nie. Wybieramy ten, który działa. Nic więcej. Młotków można naprawdę dużo wymyślić, ale na co nam takie, które służą jedynie skracaniu rogu jednorożca? Myślę oczywiście o fizyce, bo wielbicieli skracania rogów jednorożców wszak nie brakuje, ale to nie jest nasz poziom zainteresowania - FIZYKA w końcu. Ed. Z tego samego powodu uważam, że "struny", choć bardzo obiecujące, są jednak do d*py. Obietnice takie zbyt smrodzą mi polityką, a tego (w fizyce) nie cierpię.
-
1 punktJak to "kilka"!?! Co to ma znaczyć? :)
-
0 punktówNietypowy obraz Krzyża Einsteina, z piątym źródłem światła w środku, zaskoczył naukowców. Jako pierwszy niezwykłe zjawisko zauważył astronom Pierre Cox, dyrektor ds. badań we Francuskim Narodowym Centrum Badań Naukowych. Analizując dane z położonego we francuskich Alpach radioteleskopów Northern Extended Millimeter Array (NOEMA), stwierdził, że występują w nich anomalie. Wyglądało to jak Krzyż, ale w środku był obiekt. Wiedziałem, że nigdy czego takiego nie widziałem, wspomina uczony. Pierwszym zaobserwowanym Krzyżem Einsteina był odkryty w 1984 roku kwazar Q2237+030 Leży on za galaktyką Soczewka Huchry, która poprzez zjawisko soczewkowania grawitacyjnego zwielokrotnia obraz kwazara, pokazując go czterokrotnie. Na zdjęciach tego obiektu można więc zobaczyć Krzyż Einsteina – czyli zwielokrotniony do 4 obrazów kwazar – z leżącą pośrodku Soczewką Huchry. Dotychczas jednak nikt nie widział Krzyża Einsteina składającego się z pięciu obrazów tego samego obiektu. Francuzi, korzystając z teleskopów NOEMA i ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array w Chile) badali galaktykę HerS-3. Znajduje się ona w odległości 11,6 miliardów lat świetlnych od Ziemi i wydaje się, że jej światło jej soczewkowane przez masywną grupę galaktyk położoną w odległości 7,8 miliarda lat świetlnych od nas. Jednak astronomowie dostrzegli coś, czego nigdy wcześniej nie widzieli i czego istnienie nie zgadzało się z modelami obliczeniowymi. Zauważyli bowiem, że widoczna z Ziemi HerS-3 tworzy Krzyż Einsteina złożony z dodatkowym, piątym, obrazem pośrodku. Początkowo sądzili, że to jakiś problem z instrumentami, jednak te pracowały bez zarzutu. Odkrywcy we współpracy z kolegami z kilku krajów postanowili rozwiązać zagadkę. Astrofizyk teoretyczny Charles Keeton z Rutgers University, zapytany o zauważone zjawisko stwierdził, że to nie powinno mieć miejsca. Nie możesz otrzymać piątego obrazu w środku, chyba, że coś niezwykłego dzieje się z masą, która zagina światło, powiedział. Teoretycy siedli więc do modeli obliczeniowych i zauważyli, że żadna z widocznych pobliskich galaktyk, która mogłaby zadziałać jak soczewka grawitacyjna dla HerS-3 nie dałaby obrazu zwielokrotnionego 5 razy. Przetestowaliśmy każdą rozsądną konfigurację z użyciem widocznych galaktyk i nic nie pasowało. W tym przypadku jedynym sposobem na połączenie matematyki i fizyki okazało się dodanie halo ciemnej materii. W tym leży siła modelowania, pozwala ono dostrzec to, co niewidoczne, mówi Keeton. To niezwykłe odkrycie niesie ze sobą olbrzymią wartość naukową. Soczewkowanie grawitacyjne nie tylko umożliwia dokładniejsze zbadanie pełnej pyłu galaktyki HerS-3. To też bardzo rzadka okazja do zbadania halo ciemnej materii otaczającej widoczne galaktyki. O niezwykłym Krzyżu przeczytacie na łamach The Astrophysical Journal. « powrót do artykułu
-
0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00