Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Kolejne dowody wskazują, że znaleziono miasto zniszczone przez meteoryt

Rekomendowane odpowiedzi

Około 1650 r. p.n.e. na południu Doliny Jordanu istniało wielkie miasto. Był to największy ośrodek południowego Lewantu. Miasto było 10-krotnie większe od Jerozolimy i 5-krotnie większe od Jerycha. To było niezwykle ważne miejsce. Znaczna część obrazu kulturowego tego obszaru kształtowała się właśnie tutaj, mówi emerytowany profesor James Kennett. Niedługo potem historia miasta gwałtownie dobiegła końca.

Pracujący na stanowisku Tall el-Hammam archeolodzy znaleźli tam warstwy, świadczące o istnieniu osadnictwa przez tysiące lat. Miejscowość była budowana, niszczona i odbudowywana przez liczne wieki. Jednak nagle, w środkowej epoce brązu pojawia się 1,5-metrowa warstwa, która przyciągnęła uwagę specjalistów, gdyż zawiera niezwykły materiał. Wśród szczątków, które mogłyby świadczyć potężnych zniszczeniach spowodowanych trzęsieniem ziemi lub wojną, znajdują się fragmenty ceramiki, której powierzchnia zamieniła się w szkło, „ugotowane” cegły i częściowo stopione materiały budowlane. Wszystko to świadczy o działaniu wysokich temperatur, znacznie wyższych, niż można było uzyskać za pomocą ówczesnej technologii. Zdaniem Kennetta, emerytowanego profesora nauk o Ziemi Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara, temperatura musiała przekraczać 2000 stopni Celsjusza.

Profesor Kennett wraz z grupą naukowców z innych amerykańskich uniwersytetów i instytucji badawczych, opublikowali na łamach Nature: Scientific Reports artykuł, w którym przedstawiają dowody, że Tall el-Hammam zostało zniszczone przez eksplozję meteorytu na miarę meteorytu tunguskiego. Jeśli mają rację, to mielibyśmy do czynienia z pierwszym znanym nam miastem zniszczonym przez meteoryt i – jak od kilku lat proponują niektórzy badacze – z biblijną Sodomą.

Niezwykła bogata w węgiel warstwa zniszczenia sprzed 3600 lat w Tall el-Hammam wyznacza moment nagłego opuszczenia centrum miejskiego na południu Doliny Jordanu. W szerokim na 30 kilometrów obszarze Doliny opuszczono jednocześnie 15 innych miast i ponad 100 wiosek. Obszar ten pozostał niezamieszkany przez 300-600 lat, czytamy w podsumowaniu badań.

Naukowcy piszą o całkowicie zniszczonym mieście, a rozkład znalezionych kości wskazuje na ekstremalne rozczłonkowanie ciał mieszkających tu ludzi. Analizy wykazały obecność sferuli bogatych w żelazo i krzem oraz stopionych metali. Myślę, że jednym z ważniejszych odkryć jest zdeformowany kwarc, który został poddany wysokiemu ciśnieniu, dodaje Kennett.

O tym, że nad Tall el-Hammam wybuchł meteoryt ma też świadczyć wysoka koncentracja soli w badanej warstwie. Jej średnie stężenie wynosi aż 4%, a w niektórych miejscach dochodzi do 25%. Siła eksplozji mogła rozrzucić po okolicy sól z pobliskiego Morza Martwego i jego wybrzeży. I to właśnie ta sól mogła spowodować, że na setki lat liczba ludności na tych obszarach Doliny Jordanu zmniejszyła się z dziesiątków tysięcy do być może kilkuset nomadów. Na wysoce zasolonej glebie nic nie rosło, zatem ludzie na wieki opuścili te tereny. Zdobyte dowody wskazują, że w Tall el-Hammam i na okolicznych obszarach ludzie zaczęli osiedlać się około 600 lat po ich gwałtownym opuszczeniu.

Od czasu odkrycia, iż Tall el-Hammam zostało nagle zniszczone i to być może w wyniku eksplozji meteorytu, toczy się dyskusja, czy nie mogło być ono biblijną Sodomą, jednym z dwóch miast zgładzonych przez Boga za grzechy ich mieszkańców. Opisy z Księgi Rodzaju odpowiadają temu, co mogłoby się dziać podczas eksplozji meteorytu. Nie ma jednak żadnego naukowego dowodu, że zniszczone miasto to rzeczywiście starotestamentowa Sodoma, mówi Kennett. Jeśli nawet nie jest to Sodoma, to losy miasta mogły zainspirować opowieść, którą znajdziemy w Biblii.

Szczegóły badań nad losami Tall el-Hammam możemy poznać w artykule A Tunguska sized airburst destroyed Tall el-Hammam a Middle Bronze Age city in the Jordan Valley near the Dead Sea.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe badanie, faktycznie pasuje jako historia pod mity spisane w Biblii. Muszę dokładnie poczytać w wolnej chwili (badanie, żeby nie było wątpliwości) :) W między czasie można sobie zerknąć na rozmiar impaktora tunguskiego, który szacuje się na 50-60 metrów: https://en.wikipedia.org/wiki/Tunguska_event Bolid, który dezintegrował na Czelabińskiem miał szacowane 20 metrów.

Znamy wszystkie obiekty NEO o średnicy 10 km oraz ich trajektorie i żaden nie zagraża Ziemi w najbliższych 100 lat. Do tego większość, to jest nawet 98% obiektów NEO, o średnicy 1 km lub więcej, nie zagraża Ziemi w ciągu najbliższych 10 lat. Aczkolwiek, różnica pomiędzy obiektem o średnicy 1 km i 50 metrów jest spora i jak widać, małe obiekty też potrafią siać spustoszenie. Ich ilość rośnie odwrotnie proporcjonalnie z rozmiarem, o ile się nie mylę. Obiekt o średnicy kilkaset metrów może spokojnie zniszczyć duże państwo w Europie, a o średnicy kilkadziesiąt metrów duże miasto. Impaktor sprzed 65 milionów lat miał szacowane 10-15 km. Kilka kilometrów to jest średnica od której uderzenie zaczyna mieć globalne skutki.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Aczkolwiek, różnica pomiędzy obiektem o średnicy 1 km i 50 metrów jest spora

Jest:

Druga kwestią jest bibilijny potop. Miało być to echo znaczącego wydarzenia hydrogeologicznego czyli przełamania bariery Bosforu i połaczenia Morza Marmara z Czarnym - to jest hipoteza Ryana-Pitmana. Tyle, że jest sporo prac, zwłaszcza z kręgu Europy Wsch. dowodzącej, że wzrost poziomu Morza Czarnego nie miał katastrofalnego przebiegu.

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 21.09.2021 o 13:27, cyjanobakteria napisał:

Ciekawe badanie, faktycznie pasuje jako historia pod mity spisane w Biblii. Muszę dokładnie poczytać w wolnej chwili (badanie, żeby nie było wątpliwości)

Rdz14:3 Ci ostatni królowie sprzymierzyli się z sobą w dolinie Siddim, gdzie DZIŚ jest Morze Słone. (Morze Martwe)
Rdz14:8 Królowie więc Sodomy, Gomory, Admy, Seboim i Beli, czyli Soaru, wyruszyli i uszykowali się w dolinie Siddim do walki (...)
Rdz14:10 A w dolinie Siddim było wiele dołów, [z których wydobywano] smołę. Królowie Sodomy i Gomory, rzuciwszy się do ucieczki, skryli się w tych dołach, a pozostali uciekli w góry. 

Oczywiście to tylko "mity" a nie przekaz historyczny, wszak "historycy" twierdzą, że żadnej Sodomy i Gomory nie było a Morze Martwe jest na swoim miejscu od milionów lat. Wikipedia: "Ok. 17 tys. lat temu poziom wody Morza Martwego był tak wysoki, że łączyło się ono z leżącym na północ Jeziorem Tyberiadzkim." Wot i zagwozdka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 hours ago, krzysztof B7QkDkW said:

Znaleźli słup soli?

A jak, znaleźli! Słupy soli były, ale wszystko zużyto do gotowania oraz na eksperymenty w tamtejszych gimnazjach: do hodowli kryształów soli oraz "płaczącego ziemniaka" :)

 

29 minutes ago, maxandy said:

Oczywiście to tylko "mity" a nie przekaz historyczny, wszak "historycy" twierdzą, że żadnej Sodomy i Gomory nie było a Morze Martwe jest na swoim miejscu od milionów lat.

Wyczuwam lekkie rozdrażnienie. Ciekawostka lingwistyczna, po angielsku można powiedzieć, don't be so salty! :)

A na poważnie, za dużo cudzysłowu, szczególnie w kontekście słów "historycy" oraz "mity", jak na mój gust. Sugeruje to lekkie skrzywienie w stronę krzewienia wiary i anty-naukowych poglądów, które nie trafiają na podatny grunt na tym forum :) Sodomy i Gomory nie było, dopóki historycy i archeolodzy nie znajdą dowodów, że była. Czytałeś Iliadę Homera? Są tam opisanie niestworzone rzeczy, a ruiny Troi chyba nawet znaleźli, co nie oznacza, że wszystko inne to jest prawda. Wszystko powinno zostać zweryfikowane oddzielnie, o ile to jest możliwe. Ale przyjmuję do wiadomości, że nie jest to podejście szczególnie bliskie sercom zwolenników prawd objawionych :) Zalecasz pokutę, bracie?

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

 

A na poważnie, za dużo cudzysłowu, szczególnie w kontekście słów "historycy" oraz "mity", jak na mój gust. Sugeruje to lekkie skrzywienie w stronę krzewienia wiary i anty-naukowych poglądów, które nie trafiają na podatny grunt na tym forum :) Sodomy i Gomory nie było, dopóki historycy i archeolodzy nie znajdą dowodów, że była. Czytałeś Iliadę Homera?

To znamienne, że podałeś przykład Troi, którą odkrył Schliemann kierując się notabene wskazówkami zawartymi w Iliadzie Homera, którą wnioskuję masz za zbiór "niestworzonych" mitów... ;)  Analogicznie jest ze Starym i Nowym Testamentem, które ignoranci (bez urazy), uważający się za naukowców oceniają jako zbiór baśni i legend hebrajskich pastuchów czy rybaków. Cóż, chciałbym jeszcze usłyszeć jakiegoś współczesnego erudytę czy logika, który potrafiłby się posługiwać taktym "językiem pastuchów" niekoniecznie w grece koine.     jak 

Według mnie naukowe podejście wyklucza eliminację źródeł naukowych ze względu na nie poparte analizą, ogólne twierdzenia, opinie czy "ugruntowane" poglądy pseudonaukowców. Gdyby Schlimann a'priori odrzucał Iliadę jako li tylko zbiór bajek z krainy mchu i paproci to...nie odkryłby Troi. Z tego co wiem kierował się bezpośrednio opisami w niej zawartymi i na tej podstawie eliminował alternatywne lokalizacje. To tak a'propos....

Pewnie już wiesz dlaczego używałem cudzysłowów tam gdzie ty byś nie śmiał/nie chciał tego zrobić z powodu strefy komfortu jaką sobie wytyczyłeś wokół siebie i co zrozumiałe, nie masz zamiaru wystawić poza nią głowy  a co dopiero z niej wyjść aby się rozejrzeć. Taką strefę można nazwać zgodnie z dzisiejszą polityczną poprawnością  afroamerykańskim anusem ignorancji. Łatwo się w niej zadomowić, pewnie jest wokół ciepełko ale ciężko z niej wyjść podobnie jak to z Czarną Dziurą zazwyczaj bywa...   

Przy okazji, to ciekawe, że opisane w starożytnych "mitach" niestworzone, starożytne rzeczy próbują obecnie odtworzyć dzisiejsi pseudonaukowcy poczynając od np. himer ludzko-zwierzęcych po tzw. "eliksiry młodości". Piszę o pseudonaukowcach bo jak już wyżej wspomniałem ich działanie charakteryzuje posiadanie "końskich klapek" na oczach a co gorsza brak zachamowań w dążeniu do zrealizowania celów, których skutków nie mają nawet  zamiaru przewidywać. Apostoł Paweł pisał, że nic pod Słońcem nie jest nowe i ...wszystko już było. Myślę, że warto sie nad tym zastanowić. Bez obawy Harrego Potera nic Ci nie zacytuję bo nie mam czasu na takie lektury... ;)


  Co do prawd objawionych to może je znajdziesz w różnego rodzaju religiach w tym w katolickiej ale nie w Biblii. Natomiast kto wie, może Ty kiedyś zostaniesz odkrywcą Sodomy i Gomory jak Schlimann ;) czytając Pismo. Spoko, bratem możesz mnie protekcjonalnie nazywać bo nawet ewolucjoniści twierdzą, że istniała jedna "ewolucyjna Ewa" matka całego gatunku Homo-Sapiens, więc naprawdę nie ma sprawy.    

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 hours ago, maxandy said:

To znamienne, że podałeś przykład Troi, którą odkrył Schliemann kierując się notabene wskazówkami zawartymi w Iliadzie Homera, którą wnioskuję masz za zbiór "niestworzonych" mitów...

Winszuję przenikliwości umysłu :) To zaiste znamienne, zwłaszcza, że przykład Troi podałem jako przykład potwierdzonej informacji z Iliady :) A co sądzisz o wszystkich bogach i bożkach wspomniany w Iliadzie? Nie kłóci się to przypadkiem z twoim wąskim światopoglądem? :)

5 hours ago, maxandy said:

Gdyby Schlimann a'priori odrzucał Iliadę jako li tylko zbiór bajek z krainy mchu i paproci to...nie odkryłby Troi.

Nie napisałem nic o odrzucaniu. Wręcz przeciwnie, o potrzebie weryfikacji w miarę możliwości, wszystkich opisanych zdarzeń, więc nie stawiaj mi tu chochoła :) Nie wszystkie historie wymagają jednak skrupulatnej weryfikacji jak, dajmy na to rozgadany osiołek i facet chodzący po wodzie :)

5 hours ago, maxandy said:

Pewnie już wiesz dlaczego używałem cudzysłowów tam gdzie ty byś nie śmiał/nie chciał tego zrobić z powodu strefy komfortu jaką sobie wytyczyłeś

Nie nazywałbym inkorporowania ułomnych logicznie i niespójnych treści poszerzaniem horyzontów :) Aczkolwiek chyba masz trochę racji, bo w końcu czytanie książek, w tym fantastyki, rozwija wyobraźnię :)

5 hours ago, maxandy said:

Taką strefę można nazwać zgodnie z dzisiejszą polityczną poprawnością  afroamerykańskim anusem ignorancji. Łatwo się w niej zadomowić, pewnie jest wokół ciepełko ale ciężko z niej wyjść podobnie jak to z Czarną Dziurą zazwyczaj bywa...

Myślę, że mamy mało wspólnych zainteresowań :) Dopiero co jeden skończył się produkować na temat zagrożenia jakie niesie feminizm, a tu już drugi przychodzi w sukurs z afroamerykańskim anusami :) Nie macie wy przypadkiem jakiś problemów natury intymnej?

5 hours ago, maxandy said:

Przy okazji, to ciekawe, że opisane w starożytnych "mitach" niestworzone, starożytne rzeczy próbują obecnie odtworzyć dzisiejsi pseudonaukowcy poczynając od np. himer ludzko-zwierzęcych po tzw. "eliksiry młodości".

Prawda to. Insze chimery i eliksiry to podstawa nauki w XXI wieku. Mam nadzieję, że kolega nie przegapił w zeszłym roku potężnej koniunkcji planet. To się działy dziwy u nas na uroczysku, tfu, w laboratorium. A we Francji to najzacniejsi rzemieślnicy i zastępy alchemików budują wielki kamień filozoficzny. Będą transmutacje przeprowadzać! :)

5 hours ago, maxandy said:

Natomiast kto wie, może Ty kiedyś zostaniesz odkrywcą Sodomy i Gomory jak Schlimann ;) czytając Pismo.

Nie szukam, co jest niejednokrotnie warunkiem koniecznym aczkolwiek niewystarczającym do odnalezienia, ale nie jest to definitywnie wykluczone. Mam jednak obawy, w kontekście ujawnionych zainteresowań, kolega mógł mieć co innego na myśli.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sodoma już wiele lat temu została odkryta. Niestety wszystkie ewidentne dowody znalezione w ruinach wskazują na precyzyjny ostrzał artyleryjski, lub o zgrozo bombardowanie z powietrza lub orbity. Nie wolno o tym wspominać i żaden docent się nie wychyli z tym odkryciem, bo straci dotacje i zostanie obłożony sankcją czyli klątwą z środowiska naukowego.

Jeszcze lepszy jest numer z górą Synaj i miejscami opisanymi w Starym Testamencie. Wszystkie są odkryte i zbadane, widziałem postument gdzie stała Arka, to wszystko stoi na pustyni do dziś dnia zwyczajnie porzucone. Jest miejsce gdzie trysnęło źródło. Można wejść do jaskini na osmalonej czarnej górze-lądowisku gdzie przycupną Mojrzesz podczas lądowania kapitana Gada. (Yahwe po hebrajsku zanczy gad.) Jedyny problem jest taki, że miejsce prawdziwej akcji jest oddalone setki kilometrów od Palestyny gdzie z jakiegoś powodu urządzono testamentowy lunapark. Obecnie ten teren ogrodzili drutem kolczastym i napisali że to poligon - ale ludzie opętani przez religie i tak tam włażą by podziwiać i robić selfie. 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Pii napisał:

Nie wolno o tym wspominać i żaden docent się nie wychyli z tym odkryciem, bo straci dotacje i zostanie obłożony sankcją czyli klątwą z środowiska naukowego.

it supposed to be secret, dude!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Pii napisał:

Yahwe po hebrajsku zanczy gad.

u la la, reptalian się w tym wątku nie spodziewałem.

Dasz jakiegoś linka bo tutaj o tym nie piszą.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza Dyrektywa zabrania Gwiezdnej Flocie Zjednoczonych Federacji Planet interwencji i ujawniania się członków Floty cywilizacjom, które nie wynalazły napędu nadświetlnego (WARP), co wynika z podstaw etycznych.

Swoją drogą Mojżesz musiał solidnie przycupnąć :) SpaceX jak ląduje pustymi zbiornikami na oparach kerozyny, to robi mały huragan, nie wspominając o starcie.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwrot fabuły. Magneto krafty latały, lądowały i uleczały z glejaków, co zapoczątkowało mit o cudownych uzdrowieniach :) Później dobry, aczkolwiek tajemniczy i niezbadany bóg wszystko zniszczył, bo wyrzucił kamień, a reprezentacja Sodomy i Gomory tylko nożyce. Auć :) Wniosek? Nie przychodź na bombardowanie planetarne z nożycami :)

Edytowane przez cyjanobakteria
  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Afordancja napisał:

u la la, reptalian się w tym wątku nie spodziewałem.

Dasz jakiegoś linka bo tutaj o tym nie piszą.

Ma rację z gadem. Ma plus ode mnie - zabawa językiem świadczy o inteligencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piękna scenka rodzajowa, warta uwiecznienia! :) Dlaczego mnie to nawet nie dziwi? Swój ciągnie do swego. Prędzej się wam zbiór liczb rzeczywistych wyczerpie niż podniesiecie sobie tym plusikowaniem cokolwiek, w szczególności inteligencję :) Nie zapomnij dać plusików za 5G i C19. Chociaż muszę przyznać, że "precyzyjny ostrzał artyleryjski" chwyta za serce. Arka Noego została trafiona torpedą.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, cyjanobakteria napisał:

Prędzej się wam zbiór liczb rzeczywistych wyczerpie niż podniesiecie sobie tym plusikowaniem cokolwiek, w szczególności inteligencję :) Nie zapomnij dać plusików za 5G i C19.

Oczywiście, że dam jak trafię na te komentarze. Tobie należy się minus za szerzenie dezinformacji, że "nie ma jak dotąd dowodów naukowych, że fale radiowe powodują problemy zdrowotne w tym udary mózgu" oraz że "WHO zaliczyła promieniowanie niejonizujące w tym 5G do kategorii prawdopodobnie bezpiecznych" (wpis z 5.12.2020). Przykładowa praca z Lanceta: Carcinogenicity of radiofrequency electromagnetic fields

dokonuje przeglądu badań nad związkiem między falami radiowymi a rakiem. Jedno z badań (Interphone) dowiodło, że iloraz szans wystąpienia glejaka wyniósł 1,4 (czyli 40% powyżej benchmarka) w największym decylu użytkowników telefonów komórkowych. Do podobnych wniosków doszli szwedzcy naukowcy. Tak więc te twoje heheszki standardowo pokazują twój niski poziom wiedzy i ignorancję. Lewackie media kontrolowane przez korporacje oczywiście nie ujawnią tych badań i stąd motłoch (do którego należysz), który poza nie nie widzi rzeczywistości, o tym się z nich szybko nie dowie. Kiedy ludzie będą umierać masowo, krytycy RF przestaną być wyzywani od szurów, tak że do lewactwa zacznie coś w końcu docierać, że coś tu jest nie tak. Będzie musiało minąć kolejne 100 lat jak z azbestem (dokładnie ten sam schemat), polecam poczytać na temat historii azbestu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, Antylogik napisał:

Kiedy ludzie będą umierać masowo

No to już 25 lat czekamy na ten skok zgonach i ciągle go nie ma. Tak że tego...musimy poczekać jeszcze trochę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że trafiłem w dziesiątkę. Antylogik zrobił forka i z C19 się przekwalifikował na 5G. Wyczuwam, że pojawi się wkrótce stosowny wątek na ten temat :) Wiadomo, że lewackie media niczego nie ujawniają. Po tym, jak obnażyłeś prawdę o C19, to nie pozostało im nic innego tylko skumać się z Big Radio.

To, że azbest albo fajki są rakotwórcze, to nie oznacza, że 5G jest tytanie logiki. Fragment, który przytoczyłem to jest przetłumaczony cytat ze strony WHO zdaje się, bo specjalnie wyszukałem w wiarygodnym źródle. Ale wiadomo, że WHO to jest siedlisko lewaków, więc żadne to źródło :)

Na innym wątku podałem kilka dni temu, cytat poniżej. Więc jeżeli jest problem to prawdopodobnie w długich rozmowach telefonicznych, które nagrzewają głowę zarówno przez promieniowanie IR z baterii i urządzenia oraz nadajnik 1 W przy samym uchu. Ale nie oczekuję, że dotrze to do twojej mózgownicy :) 1 W to jest zdaje się 5x tyle, co dopuszczalne dla WiFi (200 mW).

Quote

Obecnie mam natężenie sygnału na poziomie 25 femtowatów (10^-15 W), to jest 25 * 0.000000000000001 W. Najwięcej ile widziałem w mieście, a zerkałem kiedyś z ciekawości, to było rzędu 10^-12 W. Jak wykonujesz połączenie, to telefon sieje nawet 1 W przy samej głowie.

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Fragment, który przytoczyłem to jest przetłumaczony cytat ze strony WHO zdaje się, bo specjalnie wyszukałem w wiarygodnym źródle. Ale wiadomo, że WHO to jest siedlisko lewaków, więc żadne to źródło

Pierwszy raz prawdę napisałeś. WHO to kompromitacja, a ostatnie 1,5 roku dobitnie do uwypukliły. Na swojej stronie będą pokazywać to co im się opłaca i to co Chiny im pozwolą. Zwracam uwagę, że zalinkowany przeze mnie artykuł to meta-analiza przeprowadzona specjalnie dla WHO, a w dodatku jeden z autorów - Kurt Straif - to ich pracownik. Jeżeli więc tych rewelacji nie ma na ich oficjalnej stronie, to tylko ponownie pokazuje ile warta jest ta organizacja.

Godzinę temu, Jajcenty napisał:

No to już 25 lat czekamy na ten skok zgonach i ciągle go nie ma. Tak że tego...musimy poczekać jeszcze trochę.

Tak niebezpieczeństwo azbestu ujawniło się przy jego przemysłowym zastosowaniu, a więc w dużych ilościach, tak w przypadku RF niebezpieczeństwo ujawni się wraz ze skokiem częstotliwości mikrofal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
41 minutes ago, Antylogik said:

Pierwszy raz prawdę napisałeś. WHO to kompromitacja, a ostatnie 1,5 roku dobitnie do uwypukliły. Na swojej stronie będą pokazywać to co im się opłaca i to co Chiny im pozwolą. Zwracam uwagę, że zalinkowany przeze mnie artykuł to meta-analiza przeprowadzona specjalnie dla WHO, a w dodatku jeden z autorów - Kurt Straif - to ich pracownik.

No, ale nie przeszkadza ci to cytować prace jednego z pracowników WHO, gdy wyniki się podobają :) Co ci się w tej organizacji nie podobało przedtem? W ogóle to słyszałeś o WHO przed C19? :) Przejrzałem pierwszą stronę i napisali tam, że promieniowanie ze słuchawek jest kilka rzędów wielkości większe niż z wież, co potwierdza moje obserwacje.

 

41 minutes ago, Antylogik said:

Tak niebezpieczeństwo azbestu ujawniło się przy jego przemysłowym zastosowaniu, a więc w dużych ilościach, tak w przypadku RF niebezpieczeństwo ujawni się wraz ze skokiem częstotliwości mikrofal.

Dokładnie, ryzyko azbestu wiązało się ze skokiem częstotliwości jego wykorzystania, także ten tego, skok częstotliwości 5G ni chybi spowoduje podobne problemy. Antylogik, a WiFi to ty masz, bo nie wiem czy zauważyłeś, ale jesteś otoczony sprzętem, który operuje w zakresie mikrofal od 10-20 lat. W bloku jest się spokojnie w zasięgu 20-30 sieci. Generalnie ludziom to nie szkodzi chociaż, jak tak czasami się zastanawiam, to mam wątpliwości :) My z Jajcentym w ogóle to jesteśmy zdecydowanymi zwolennikami miedzi! :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, cyjanobakteria napisał:

No, ale nie przeszkadza ci to cytować prace jednego z pracowników WHO, gdy wyniki się podobają

Przed chwilą napisałeś, że WHO uznało 5G za bezpieczne, więc się zdecyduj. Może nie zrozumiałeś mojego przekazu, ale ujawniłem hipokryzję tej organizacji. Jak również twoją, bo mimo ewidentnych wątpliwości co do bezpieczeństwa, ty udajesz, że ich nie ma. Ten twój bezmiar ignorancji, który ujawniam tak od 1,5 roku, jest porażający.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Antylogik said:

Przed chwilą napisałeś, że WHO uznało 5G za bezpieczne, więc się zdecyduj.

No ja jestem lewakiem i komuchem. Wiadomo, że mataczę i kłamię. Jeździsz po WHO od półtorej roku jak po burej s*, a teraz linkujesz prace naukowe szpiona zamieszanego w spisek, który pracuje w samym imperium zła? Jaja sobie z nas robisz? :)

 

3 hours ago, Antylogik said:

Kiedy ludzie będą umierać masowo

Niech się o to twoja mała nie martwi. Do tego czasu wszyscy umrą od szczepionek. Gdzie jest te 500 milionów osób z ciężkimi obrażeniami po szczepieniu? Znalazłeś już ich?

 

3 hours ago, Antylogik said:

krytycy RF przestaną być wyzywani od szurów, tak że do lewactwa zacznie coś w końcu docierać, że coś tu jest nie tak.

Ciebie ten zaszczyt prawdopodobnie nie spotka, bo będziesz robił szopkę na innym wątku. Zmieni się tylko etykieta, bo to jest stan umysłu.

 

1 hour ago, Antylogik said:

Ten twój bezmiar ignorancji, który ujawniam tak od 1,5 roku, jest porażający.

Jesteś personifikacją żywiołu Dunninga-Krugera i mało mnie obchodzi twoje zdanie na mój temat :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 23.09.2021 o 15:42, maxandy napisał:

To znamienne, że podałeś przykład Troi, którą odkrył Schliemann kierując się notabene wskazówkami zawartymi w Iliadzie Homera, którą wnioskuję masz za zbiór "niestworzonych" mitów... ;)

Czyżby, na pewno? Schliemann to był  niezwykle utalentowany człowiek, zwłaszcza językowo (ponoć znał ponad 70 języków), ale także  chorobliwy mitoman i dziwak. Do tego eksploracja owej Troi urągała nawet XIX metodologii prowadzenia wykopalisk. Frank Kolb w swojej książce "Zmanipulowana Troja" podkreśla wspólczesne wątpliwości do odkyrć Schlimanna.  Wg Kolba nie było czegoś takiego jak Troja (odkryte przez Sch. ruiny były jednym z kilku ośrodków miejsckich epoki brązu, wcale nie o największym znaczeniu), a pracę Schlimanna było siłowym dopasowaniem do jego idea fix czyli eposu Homera. Znamiennne jest to, że Schlimann stworzył swój własny mit - rzekomo już w wieku 8 lat miał czytać Homera i zapragnął odkryć Troję. Robił to ponoć pod wpływem ojca i dla niego. W rzeczywistości Schlimann nienawidził sweo ojca, popadającego w alkocholizm pastora kościoła luteńskiego, a archeologią zainteresowal się po czterdziestce. Do tej kwesti, odkrycia Troi,  należy podejśc ze sporą ostrożnością.

 

 

W dniu 23.09.2021 o 15:42, maxandy napisał:

Apostoł Paweł pisał,

A propos św. Pawła. William Hartmann, ten planetolog od teorii powstania Księżyca jao efektu zderzenia Ziemi  z innym dużym cialem niebieskim,  przedstawia hipoteze o nawróceniu Pawła. Otóż Paweł miał przejśc na chrześcijanstwo pod wpływem eksplozji meteorytu nad Damaszkiem, ok .30 r. n.e. podobne do tego z Czelabińska. Mógł doznać wówczas zapalenia rogówek wskutek promieniowania UV (choroba alpinistów - ślepota śnieżna.) .

https://onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1111/maps.12428

Kolejne wydarzenie kosmologiczne, które mogło zostać  odnotowane prze Biblie i odczytane jako boską ingerencje.

Edytowane przez venator
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania archeologiczne przeprowadzone w górach Uzbekistanu za pomocą drona wyposażonego w lidar zakończyły się odkryciem dwóch miast handlowych położonych na Jedwabnym Szlaku. To jedne z największych średniowiecznych miast udokumentowanych w górskich regionach dróg handlowych łączących Europę ze wschodem Azji. Miasta znalazł zespół pracujący pod kierunkiem profesora Michaela Frachettiego z Washington University w St. Louis i Farhoda Maksudova, dyrektora Narodowego Centrum Archeologii w Uzbekistanie.
      Na obrazach z lidaru widać place, fortyfikacje, drogi i budynki mieszkalne. Oba miasta znajdują się na wysokości pomiędzy 2000 a 2200 metrów nad poziomem morza. To równie wysoko co słynne Machu Picchu.
      Mniejsze z miast nazwano Taszbulak. Miało ono powierzchnię 12 hektarów. Większe – Tugunbulak – o powierzchni 120 ha, było jednym z największych miast w regionie. To były dwa ważne ośrodki w Azji Środkowej. Szczególnie ważne dla podróżujących, którzy opuszczali niziny i wchodzili w bardziej wymagający teren górski. Góry są zwykle postrzegane jako przeszkody w handlu i przemieszczaniu się Jedwabnym Szlakiem. W rzeczywistości znajdowało się tam ważne centra, których pomyślność zapewniały zwierzęta, rudy metali i inne cenne zasoby, mówi Frachetti.
      Jasnym jest, że ludzie, którzy przez ponad 1000 lat zamieszkiwali Tugunbulak byli wędrownymi pasterzami pielęgnującymi swoją odrębność kulturową i gospodarczą. To miejsca posada złożoną strukturę miejską i specyficzną kulturę materialną, która znacznie różni się od kultury osiadłych ludów z nizin, dodaje Maksudov.
      Skany o rozdzielczości liczonej centymetrach dostarczyły dużej ilości danych do analiz komputerowych, które ujawniły liczne szczegóły dotyczące architektury i organizacji miasta. Mamy jedne z najbardziej szczegółowych danych lidar, jakie kiedykolwiek opublikowano na potrzeby archeologii. Ich zdobycie było częściowo możliwe dzięki unikatowym procesom erozji zachodzącym w tych miejscach, wyjaśnia Frachetti.
      Uczeni i ich zespół po raz pierwszy trafili na ślady obu miast dokonując analiz komputerowych oraz pieszego rozpoznania przypuszczalnych dróg wchodzących w skład Jedwabnego Szlaku. Badania te prowadzili w latach 2011–2015. Przez wiele lat zbierali dane i przekonywali władze, by pozwoliły wykonać badania za pomocą dronów. Wysiłek się opłacił. Stworzenie mapy o wysokiej rozdzielczości wymagało 17 lotów dronem, które wykonaliśmy w ciągu 3 tygodni. Wykonanie mapy tak rozległego terenu tradycyjną metodą zajęłoby nam całą dekadę, wyjaśnia Frachetti.
      Naukowcy chcieliby bliżej przyjrzeć się obu miastom. Wstępne wykopaliska na miejscu jednej z fortyfikacji w Tugunbulak sugeruje, że budynek, chroniony przez trzymetrowej grubości ściany z ubijanej ziemi, mógł być miejscem, w którym z bogatych rud wytwarzano stal. Wykopaliska archeologiczne przyniosłyby więc nowe, fascynujące informacje.
      Frachetti ma nadzieję, że prace, podobne do tego, jakie prowadził ze swoim zespołem, pozwolą na odkrycie kolejnych osad i miast w górach Azji Centralnej. Moglibyśmy naprawdę zmienić naszą wiedzę o sieci miejskiej w średniowiecznej Azji, uważa uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeszcze do niedawna naukowcy potrafili określi miejsce pochodzenia jedynie 6% meteorytów znalezionych na Ziemi. Teraz naukowcy z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS), Europejskiego Obserwatorium Południowego i czeskiego Uniwersytetu Karola wykazali, że 70% wszystkich znalezionych na naszej planecie meteorytów pochodzi z trzech młodych rodzin asteroid.
      Rodziny te to wyniki trzech zderzeń, do których doszło w głównym pasie asteroid 5,8, 7,5 oraz 40 milionów lat temu. Badacze określili też źródło innych meteorytów, dzięki czemu możemy teraz zidentyfikować miejsce pochodzenia ponad 90% skał, które z kosmosu spadły na Ziemię. Wyniki badań zostały opublikowane w trzech artykułach. Jeden ukazał się łamach Astronomy and Astrophysics, a dwa kolejne na łamach Nature.
      Wspomniane rodziny asteroid to – od najmłodszej do najstarszej – Karin, Koronis i Massalia. Wyróżnia się Massalia, która jest źródłem 37% meteorytów. Dotychczas na Ziemi odnaleziono podczas 700 000 okruchów z kosmosu. Jedynie 6% z nich zidentyfikowano jako achondryty pochodzące z Księżyca, Marsa lub Westy, jednego z największych asteroid głównego pasa. Źródło pozostałych 94%, z których większość do chondryty, pozostawało nieznane.
      Jak to jednak możliwe, że źródłem większości znalezionych meteorytów są młode rodziny asteroid? Autorzy badań wyjaśniają, że rodziny takie charakteryzują się dużą liczbą niewielkich fragmentów powstałych w wyniku niedawnych kolizji. Ta obfitość zwiększa prawdopodobieństwo kolejnych zderzeń, co w połączeniu z duża mobilnością tych szczątków, powoduje, że mogą zostać wyrzucone z głównego pasa asteroid, a część z nich poleci w kierunku Ziemi. Starsze rodziny asteroid nie są tak liczne. Przez wiele milionów lat mniejsze fragmenty, ale na tyle duże, że mogłyby spaść na Ziemię, zniknęły w wyniku kolejnych zderzeń i ucieczki z pasa asteroid.
      Określenie pochodzenia większości meteorytów było możliwe dzięki teleskopowym badaniom składu większości rodzin asteroid w głównym pasie oraz zaawansowanymi symulacjami komputerowymi, podczas których badano dynamikę tych rodzin.
      Autorzy badań określili też pochodzenie wielkich asteroid, takich jak Ryugu czy Bennu. Okazało się, że pochodzą one od tego samego przodka co rodzina asteroid Polana.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W latach 80. XX wieku w jednej z jaskiń na Pustyni Judzkiej znaleziono nasiono. Datowanie radiowęglowe wykazało, że pochodzi ono z lat 993–1202, a dzięki sekwencjonowaniu DNA i analizie filogenetycznej naukowcy dowiedzieli się, że to nasiono drzewa z rodzaju balsamowiec (Commiphora). Nasiono zostało zasadzone przez kilkunastu laty i wyrosło z niego niemal 3-metrowe drzewo, które nazwano „Szeba”. Okazało się, że Szeba należy do nieznanego wcześniej gatunku, który być może wspominany jest w Biblii.
      Początkowo naukowcy mieli nadzieję, że Szeba to drzewo, z którego pozyskiwano znany z Pisma Świętego balsam. O jego istnieniu donoszą też inne źródła. Drzewo, cenione w starożytności ze względu na swój zapach, jest szeroko wspominane przez autorów z Grecji, Rzymu czy Bizancjum. Opisują je Teofrast z Eresos, Strabon, Pedanius Discorides, Pompeius Trogus czy Beda Czcigodny. Balsam z Judei uzyskiwał wysokie ceny ze względu na zapach i liczne zastosowania. Wzmianki o nim znajdujemy w literaturze od IV wieku p.n.e. do VIII wieku po Chrystusie. Jednak od IX wieku drzewo znika zarówno z literatury oraz, jak się wydaje, z regionu, w którym żyło. Specjaliści od dawna spierają się, do jakiego gatunku należało i czy przetrwało gdziekolwiek na świecie. Nic więc dziwnego, że gdy znaleziono nasiono nieznanego gatunku Commiphora, wzbudziło to nadzieję na odnalezienie drzewa, które odgrywa ważną rolę w Biblii i świecie starożytnym.
      Szeba jest spokrewnione z gatunkami Commiphora angolensis, C. neglecta i C. tenuipetiolata. Jednak po wyhodowaniu okazało się, że drzewo nie zawiera żadnych lotnych związków aromatycznych. Zatem, w przeciwieństwie do współcześnie istniejących gatunków balsamowca, z pewnością nie pozyskiwano z niego substancji zapachowych. Naukowcy odrzucili więc hipotezę, że jest to gatunek, z którego wytwarzano cenny balsam.
      Na tym jednak nie koniec. Okazało się bowiem, ze Szeba zawiera triterpeny pentacykliczne. To bioaktywne związki o niskiej toksyczności, które pomagają przy gojeniu ran, działają przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, antywirusowo, chronią wątrobę, wykazują aktywność przeciwnowotworową. Ponadto znaleziono dużo glikolipidów, które wykazują silne właściwości przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybiczne. Na tej, między innymi, podstawie główna autorka badań, doktor Sarah Sallon, dyrektor Natural Medicine Research Center w Hadassah Medical Organization w Jerozolimie, przedstawiła na łamach Communications Biology, hipotezę, wedle której z gatunku, do którego należy Szeba, pozyskiwano „tsori”.
      To balsam leczniczy wspomniany zarówno w starszych częściach Biblii – jak Księga Rodzaju (Rdz 37:25, Rdz 43:11), która powstała w pierwszej połowie I tysiąclecia p.n.e., ale jej twórcy mogli opierać się na przekazach ustnych i pisemnych sięgających setki lat wstecz – oraz w nowszych częściach Pisma, księgach Jeremiasza (Jr 8:22, Jr 46:11) i Ezechiela (Ez 27:17). Niektórzy naukowcy identyfikują „tsori” z balsamem z Judei, jednak brak na to wystarczających dowodów.
      Autorzy nowych badań, naukowcy z Izraela, USA, Australii, Szwecji i Francji, uważają, że „tsori” było lokalnym produktem, pochodzącym z regionu Gilead (wyraźnie jest to napisane w Księdze Jeremiasza). To historyczny region pomiędzy Morzem Martwym a doliną Jordanu. Górzysty, porośnięty lasami, z żyzną ziemią w dolinach. Związek Szeby z „tsori” jest tym bardziej prawdopodobny, że nasiono, z którego wyhodowano Szebę, znaleziono właśnie w tym regionie. Naukowcy zauważają też, że jeśli uznalibyśmy gatunek, do którego należy Szeba za źródło „tsori”, pozwoli to na rozwiązanie niektórych kontrowersji, sprzeczności i lingwistycznych problemów interpretacyjnych związanych zarówno z „tsori” jak i balsamem z Judei.
      Potwierdzenie bądź odrzucenie hipotezy łączącej Szebę z „tsori” będzie jednak wymagało dalszych badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ostatnich dekadach tempo urbanizacji znacząco wzrosło. Powstają nowe miasta i rozrastają się już istniejące, a proces ten ma wpływ na otoczenie. Wszyscy słyszeliśmy o miejskiej wyspie ciepła, zjawisku polegającym na termicznym uprzywilejowaniu przestrzeni miejskiej. Okazuje się jednak, że w miastach nie tylko jest cieplej. Otrzymują one też więcej opadów niż pobliskie tereny wiejskie. A to grozi powodziami błyskawicznymi. Co więcej, w ciągu ostatnich 20 lat wielkość tych „miejskich wysp wilgoci” niemal się podwoiła.
      Dotychczas naukowcy badający wpływ opadów na miasta skupiali się na pojedynczych miejscowościach lub konkretnych przypadkach opadów. Xinxin Sui, Zong-Liang Yang i Dev Niyogi z University of Texas w Austin oraz Marshall Shepherd z University of Georgia przyjrzeli się danym dotyczącym 1056 miast na całym świecie i odkryli, że w 63% z nich poziom opadów jest wyższy niż na otaczających je terenach wiejskich.
      Największe anomalie występują w Afryce (85% miast to „miejskie wyspy wilgoci”) oraz w Oceanii (71%). Uczeni przypuszczają, że na anomalie te wpływa lokalna topografia i klimat, pojawiające się duże różnice wysokości i temperatur. Zaskakujący może być fakt, że kolejnym kontynentem z największymi anomaliami jest Europa. Tutaj 64% miast doświadcza większych opadów, niż wiejskie okolice. Następne na liście są Ameryka Północna (63%), Ameryka Południowa (62%) oraz Azja (59%).
      Wśród analizowanych miast było 17 takich, gdzie anomalie opadowe przekraczały 200 milimetrów na rok. Dziewięć z tych miast znajduje się w Afryce, 4 w Ameryce Południowej, 3 w Azji i 1 w Ameryce Północnej.
      Jeśli chodzi o najbardziej nas interesującą Europę, naukowcy stwierdzają, że większość miast na północy i w części środkowej Starego Kontynentu nie doświadcza większych i bardziej ekstremalnych opadów niż okolice podmiejskie. Jednak na południu znajdują się duże miasta, Jak Mediolan, Neapol czy Barcelona, gdzie dodatnia anomalia opadowa jest bardzo duża.
      Inną interesującą anomalię zauważono w Ameryce Północnej i Południowej. Większość miast położonych na zachodnich górskich terenach tych kontynentów było bardziej suchych niż wiejskie okolice, a większość miast na wschodnich równinach otrzymywało więcej opadów. Wynika to zapewne z faktu, że miasta są położone w dolinach, więc pada w nich mniej niż w wyżej położonych okolicach.
      Badacze stwierdzili też, że większe anomalie opadowe występują w klimacie tropikalnym i umiarkowanym, niż w suchym i kontynentalnym. Na anomalie opadowe wpływa też wielkość miasta. Gdy naukowcy podzielili miasta na dwie równe grupy, miast większych i mniejszych, okazało się, że w grupie miast większych 67% było miejskimi wyspami wilgoci, a w grupie mniejszej było to 58%. Co więcej, w miejscowościach, które są miejskimi wyspami wilgoci dodatnia anomalia opadowa rośnie w tempie 1,4 mm/rok. W latach 2001–2020 średnia anomalia opadowa w tych miastach zwiększyła się z 37 do 62 milimetrów.
      Miastami o największej rocznej dodatniej anomalii opadowej są Ho Chi Minh, Kuala Lumpur, Lagos, Kanton-Shenzen, Sydney, Taipei, São Paulo, Houston, Mexico City oraz Miami-West Palm Beach. Z kolei największa roczna anomalia ujemna – czyli tam, gdzie pada mniej w porównaniu z okolicami wiejskimi – występuje w Seattle, Kioto-Osace-Kobe, Dżakarcie, Quanzhou, Limie, Fukuoce-Karumie, Akrze, Tokio-Jokohamie-Maebashi, Rio de Janeiro i Xiamen-Zhangzhou.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Para bobrów, reintrodukowana w Poole Farm w pobliżu Plymouth w Wielkiej Brytanii, zmniejszyła ryzyko powodzi i podtopień w mieście, informują naukowcy z University of Exeter. Uczeni postanowili przyjrzeć się, jaki wpływ na środowisko miała zaledwie jedna para zwierząt i odkryli, że tamy zbudowane przez bobry – wraz z podobnymi tamami wybudowanymi przez ochotników i pracowników Poole Farm – zmniejszają w szczycie przepływ wody przez Bircham Valley aż o 23%. To prawdopodobnie pierwsze badania dotyczące wpływu bobrów na środowisko miejskie.
      Bobry zostały reintrodukowane na Poole Farm w ramach projektu Green Minds zapoczątkowanego przez radę miasta Plymouth. W całym mieście zrobiono więcej miejsca dla przyrody, by jego mieszkańcy mogli cieszyć się kontaktem z nią i odnosić korzyści zdrowotne płynące z obcowania z naturą. Bobry zaczęły budować żeremia, utworzyły rozlewiska i tereny podmokłe. Autorzy najnowszych badań zauważyli, że dzięki bobrom na terenach miejskich pojawiły się kolejne zwierzęta, jak wydry, żaby, zimorodki i borsuki.
      Bobrom pomagali ochotnicy, którzy w ramach rozregulowywania biegu rzeki zbudowali 40 tam podobnych do bobrzych. I to właśnie rozlewiska, powstałe dzięki pracy ludzi i bobrów, zmniejszyły tempo przepływu wody i ryzyko powodzi oraz podtopień. Raport z 5-letniego monitoringu wpływu bobrów na środowisko został udostępniony w sieci.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...