Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

WHO: nie wiemy, czy i na jak długo ludzie rozwijają odporność na COVID-19

Rekomendowane odpowiedzi

Przedstawiciele Światowej Organizacji Zdrowia oświadczyli, że wciąż nie jest jasne, czy osoby wyleczony z COVID-19 są chronione przed kolejną infekcją. Nie ma obecnie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie czy i na jak długo nabywamy odporności na koronawirusa SARS-CoV-2. Okazuje się bowiem, że nie u wszystkich wyleczonych stwierdzono obecność przeciwciał.

Zwykle, gdy wyleczymy się z choroby wirusowej, jesteśmy odporni na ponowne zachorowanie. Układ odpornościowy zapamiętuje bowiem wirus i gdy zetknie się z nim po raz drugi, szybko przystępuje do ataku, niszcząc go, zanim pojawią się objawy choroby. Wiemy też, że w przypadku wielu chorób, jak na przykład świnki, odporność nie jest dana na całe życie, dlatego np. konieczne są szczepionki przypominające.

Jako, że SARS-CoV-2 to nowy wirus, wielu rzeczy o nim nie wiemy. A jedną z najważniejszych z nich jest to, czy i na jak długo człowiek nabywa odporności. Zarówno u chorych, jak i u wyleczonych – chociaż jak się okazuje nie u wszystkich – występują przeciwciała, wskazujące na nabywanie odporności. Odporność taka, dla dłuższa lub krótsza, pojawia się w przypadku innych koronawirusów. Jednak odnośnie tego najnowszego nie mamy jeszcze takich danych. Jeśli chodzi o wyleczenie i możliwość późniejszej infekcji, to sądzę, że nie mamy jeszcze na to odpowiedzi. Nie wiemy tego, mówił na wczorajszej konferencji prasowej doktor Mike Ryan, dyrektor ds. sytuacji nadzwyczajnych WHO.

Jak poinformowała doktor Maria Van Kerkhove, główny ekspert WHO ds. COVID-19, wstępne badania pacjentó z Szanghaju wykazały, że u niektórych poziom przeciwciał jest bardzo wysoki, a u niektórych nie ma ich w ogóle. Nie wiadomo też, czy pacjenci rozwiną odpowiedź immunologiczną w przypadku drugiej infekcji.

Amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) pracują nad testem na obecność przeciwciał, jednak – jak podkreśla WHO – test taki da nam odpowiedź, czy zetknęliśmy się już z wirusem. Nie zapewni nas jednak, że nie możemy się ponownie zarazić.

Przedstawiciele WHO zauważyli też, że pandemia COVID-19 bardzo szybko się rozwija, a powoli ustępuje. Wirus jest znacznie bardziej śmiertelny od grypy, dlatego też przestrzegają przed zbyt wczesnym znoszeniem ograniczeń. Dobrze jest uświadomić sobie,że w 2009 roku na grypę H1N1 zachorowano ponad 60 milionów Amerykanów. W ciągu roku zmarło 12 500 obywateli USA. Tymczasem na COVID-19 zachorowało nieco poniżej 600 000 Amerykanów, a liczba zmarłych zbliża się do 24 000.

Odpowiedź na pytanie, czy i na jak długo nabieramy odporności po zachorowaniu na COVID-19 jest niezwykle ważna. Przede wszystkim dlatego, że wyleczono już ponad 450 000 osób. Jeśli ludzie ci byliby odporni, mogliby wrócić do codziennych zajęć. Pytanie o sposób rozwijania odporności i czas jej trwania jest też niezwykle ważna z punktu widzenia prac nad szczepionką.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie jak jacys obcy... nie potrafia sie adoptowac do panujacych warunkow... tylko szczepionki i szczepionki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możesz iść oblizać poręcze w autobusie, żeby przyśpieszyć nabywanie odporności i ADOPTOWAĆ mikroorganizmy. Napisz, jak pociechy się sprawują, kiedy już dorosną :)

Szczepionki to droga na skróty, która pozwala nabyć odporność bez przechodzenia choroby i ponoszenia jej skutków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Felipesku napisał:

Ludzie jak jacys obcy... nie potrafia sie adoptowac do panujacych warunkow... tylko szczepionki i szczepionki

Po pierwsze chodziło ci chyba o słowo "adaptować", a nie "adoptować": https://sjp.pwn.pl/slowniki/Adoptować.html

Po drugie nie rozumiesz chyba czym jest szczepionka i na czym polega jej działanie. I jest bardzo prawdopodobne, że nie byłoby ciebie na tym świecie, gdyby nie obowiązkowe szczepienia na różne choroby, typu ospa prawdziwa, gruźlica, wścieklizna itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i CDC (oraz inni) pracują nad testem na obecność przeciwciał (nie wynika to z kontekstu, ale wydaje  sie, że chodzi o specyficzne dla Sars2 IgG, IgE)  niemniej rozsądek mówi, iz takie deklaracje są zabiegami socjo-marketingu. 

Mamy tu bowiem pewien poważny problem. Otóż z danych (dostępnych juz od 3 miesięcy dla Sars2, a od lat dla Sars1) jednoznacznie wynika, że hominidy NIE PRODUKUJĄ odpowiedzi specyficznej na Sars.  

I to stawia nas w bardzo niekomfortowej sytuacji, bo populacja NA PEWNO takiej odpowiedzi nie wygeneruje. A jeśli któryś z pojedynczych ludzi (jakimś cudem) odpowiedź wygeneruje (jest to statystycznie możliwe), to najprawdopodobniej jego odpowiedź nie będzie możliwa do przeniesienia na inne jednostki. Brak tej możliwości wynika właśnie z braku adaptywności tych jednostkowych przeciwciał do szerokiej populacji.

Korea (na dziś) zaraportowała ponad 120 przypadków nawrotu infekcji. Mechanizm oficjalnie określono jako "nie rozpoznany".  Stawiam dolary przeciw orzechom, że -skoro działa chloroqina - to ten mechanizm jest podobny do malarii. Może ma inna dynamikę i specyfikę, ale coś czuję, że przetrwalników należy szukać w szpiku/zatokach lub mitochondriach. 

Niestety nie umiem odpowiedzieć czy szukać w mitochondriach komórkowych, czy wolnych.  

Jakieś sugestie?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Jarosław Bakalarz napisał:

przetrwalników należy szukać w szpiku/zatokach lub mitochondriach.

Nie wiedziałem, że cząsteczki kopolimeru zwane wirusami mają przetrwalniki. Czyżby odkrycie zasługujące na nagrodę Nobla?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Usher

Urocze :-)  Ale może czytaj ze zrozumieniem? 

Dlaczego zakładasz, że forma ukryta to "cząsteczka kopolimeru"?  Jakieś badanie to potwierdza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Szczepionki to droga na skróty, która pozwala nabyć odporność bez przechodzenia choroby i ponoszenia jej skutków.

Gdyby tak było, zaszczepieni nie obawialiby się tych niezaszczepionych. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 14.04.2020 o 11:19, Felipesku napisał:

Ludzie jak jacys obcy... nie potrafia sie adoptowac do panujacych warunkow... tylko szczepionki i szczepionki.

Wymyślenie a następnie wykonanie i stosowanie z powodzeniem technologi szczepionek to jest właśnie przejaw adaptacji człowieka, tylko pętle sprzężenia zwrotnego są inne/ nie klasyczne/nie takie jak myślisz.  

7 godzin temu, M61 napisał:

Gdyby tak było, zaszczepieni nie obawialiby się tych niezaszczepionych. 

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Po pierwsze jeśli szczepionka jest skuteczna, to zaszczepieni mogą się bać niezaszczepionych tylko w konsekwencji chorób psychicznych np. zaburzeń lękowych. Chyba, ze masz na myśli, że szczepionki na niektóre wirusy trzeba np. co roku odnawiać czy coś takiego, ale to jakby nie dotyczy tematu. Jest jeszcze kwestia odporności zbiorowej - jeśli ktoś nie może się zaszczepić z różnych medycznych powodów, lub po prostu nie jest zaszczepiony to jeśli reszta społeczeństwa która może się zaszczepić tego nie zrobi to taka zbiorowa odporność chroniąca tych nieszczęśników jest ograniczona. Kwestia etyki. 

Edytowane przez Warai Otoko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 hours ago, M61 said:

Gdyby tak było, zaszczepieni nie obawialiby się tych niezaszczepionych.

Jedno nie ma związku z drugim, bo niemyślących zawsze należy się obawiać. Nigdy nie wiadomo, co im strzeli do głowy. W LA jakiś czubek dwa tygodnie temu wykoleił lokomotywę i próbował uderzyć w USNS Mercy, bo chciał zdekonspirować spisek.

Kolega prawdopodobnie należy do pro-epidemików, ale na wszelki wypadek wytłumaczę dlaczego brak szczepień jest szkodliwy.

- szczepionki nie dają 100% odporności, przykładowo szczepionka MMR2 w przypadku odry to 93% po pierwszej dawce i 97% po drugiej dawce

- nawet jeżeli miały by 100%, to nie oznacza, że muszę się wystawiać na obecność tych patogenów, tym bardziej lekarze i pielęgniarki

- nie wszyscy, w tym małe dzieci, mogą być zaszczepieni na wszystko

- osoby z chorobami autoimmunologicznymi, na immunosupresantach, z rakiem, z stwardnieniem rozsianym, po przeszczepach albo które w inny sposób mają słabą odporność polegają na odporności zbiorowej

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nowiutka wypowiedź jednego takiego:

"Metoda pobierania przeciwciał od "ozdrowieńców" będzie wprowadzana w Polsce w najbliższych dniach - mówi wiceminister zdrowia Waldemar Kraska."

Khym; to ktos już znalazł przeciwciała???  Kraska powinien pisać scenariusze dla Marvela.

 

 

Mała zmiana narracji z najwyższego szczebla: "Koronawirus prawdopodobnie powstał z przyczyn naturalnych, ale nie ma co do tego pewności" -  przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generał Mark Milley.   Nazywamy to zmiękczaniem stanowiska.

Warto  sobie przypomnieć tych "expertów", ktorzy jeszcze niedawno stawiali swoje kupione na straganie experctwo jako dowód, że wirus jest naturalny. 

Robi sie coraz ciekawiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Khym; to ktos już znalazł przeciwciała???  Kraska powinien pisać scenariusze dla Marvela"

 

Tutaj macie przykład typowego głupiomądrego totalniaka. 

Od dawna wszyscy słyszeli o szybkich testach na koronawirusa, które wykrywają własnie p-ciała, a ten twierdzi, że nie ma. Kompromitacja roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Tutaj macie przykład typowego głupiomądrego totalniaka. "  Owszem, mamy i przyklad, i kompromitacje.  Tak, "od dawna wszyscy słyszeli"  ...tylko nikt nie widział.

A teraz troszkę faktów dla ewidentnego nieuka, cytuję pierwsze z brzegu solidne zdanie (wytłuszczenie moje):

Konsultant krajowa w dziedzinie mikrobiologii lekarskiej prof. Katarzyna Dzierżanowska-Fangrat odpowiedziała na pismo dotyczące stosowania szybkich testów kasetkowych wykrywających przeciwciała w klasie |gM/lgG w diagnostyce zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 z 13 marca 2020 r. - Nie zaleca się stosowania testów serologicznych - wyjaśniła ekspertka, odpowiadając na pytanie prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych Aliny Niewiadomskiej.
- Zgodnie z aktualnymi zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w diagnostyce zakażeń SARS-CoV-2 należy stosować metody molekularne (NAAT, nucleic acid amplification tests, w tym RT-PCR). Badania należy wykonywać w laboratoriach drugiej klasy bezpieczeństwa biologicznego (BSL-2), które posiadają odpowiednią infrastrukturę i doświadczenie w molekularnej diagnostyce zakażeń wirusowych - wyjaśniła prof. Dzierżanowska-Fangrat.

- Z uwagi na niewystarczające dane dotyczące dynamiki odpowiedzi immmunologicznej na zakażenie oraz wartości diagnostyczne] dostępnych testów do wykrywania przeciwciał w klasie |gM/|gG (w tym czułości, swoistości, wartości predykcyjnej dodatniej i wartości predykcyjnej ujemnej), aktualnie nie zaleca się stosowania testów serologicznych w celach diagnostycznych - podkreśliła ekspertka. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
45 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Mała zmiana narracji z najwyższego szczebla: "Koronawirus prawdopodobnie powstał z przyczyn naturalnych, ale nie ma co do tego pewności" -  przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generał Mark Milley.   Nazywamy to zmiękczaniem stanowiska.

Warto  sobie przypomnieć tych "expertów", ktorzy jeszcze niedawno stawiali swoje kupione na straganie experctwo jako dowód, że wirus jest naturalny. 

Robi sie coraz ciekawiej.

Nie ma żadnej zmiany narracji. Jest za to manipulacja.
Odbyła się otóż konferencja prasowa w Pentagonie, w której udział brał Milley i sekretarz obrony Esper. Pytano ich m.in. o to, czy chińskie laboratoria powinny być pod międzynarodową kontrolą i o działania amerykańskich służb wywiadowczych. Pytanie zadano w kontekście tego, że tylko część z pierwszych zakażeń, o których wiemy, można powiązać z targiem w Wuhan. Milley odpowiedział, że zebrane informacje wywiadowcze wskazują najprawdopodobniej na naturalne przekazanie wirusa, a nie na ucieczkę z laboratorium. Dodał jednak, że nie można stwierdzić tego z pewnością.
A manipulacja, którą się posługujesz, polega na tym, że Milley mówił o drodze zakażenia, a nie o sposobie powstania wirusa. Innymi słowy, stwierdził, że prawdopodobnie - chociaż amerykańskie służby wywiadowcze nie mają co do tego całkowitej pewności - ludzie zarazili się tym koronawirusem bezpośrednio od zwierząt. Druga możliwość, której amerykańskie służby nie są w stanie w tym momencie wykluczyć, jest taka, że do zarażenia doszło w laboratorium. Co NIE OZNACZA, że wirus został sztucznie wytworzony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"- Z uwagi na niewystarczające dane dotyczące dynamiki odpowiedzi immmunologicznej na zakażenie oraz wartości diagnostyczne] dostępnych testów do wykrywania przeciwciał w klasie |gM/|gG (w tym czułości, swoistości, wartości predykcyjnej dodatniej i wartości predykcyjnej ujemnej), aktualnie nie zaleca się stosowania testów serologicznych w celach diagnostycznych - podkreśliła ekspertka."

"Khym; to ktos już znalazł przeciwciała???  Kraska powinien pisać scenariusze dla Marvela."

Świetna robota, sam przyznajesz że zrobiłeś z siebie błazna, twierdząc, że nikt nie widział p-ciał. Sam potwierdziłeś, że przeciwciała są, tylko nie zaleca się tej metody w diagnostyce.

Napisz więcej swoich genialnych przemyśleń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Kikkhul

Może to wyjaśnię jak krowie na rowie, bo coś mi sie zdaje, że takich jak Ty może być więcej: używane obecnie WSZYSTKIE sero-testy są na przeciwciala NIESPECYFICZNE, czyli to nie sa testy na Sars. To sa testy na betawirusy. Ich przydatność diagnostyczna konkretnie na sars jest żadna.  Sars diagnozujemy PCRem ale to trwa nawet do dwóch tygodni  i to Ci (i Tobie podobnym wyjadaczom internetów) wyjaśniłem już na kilka sposobów.

Sars nie wywołuje odpowiedzi specyficznej i NIE MA na to testów, i nie będzie.  Test niespecyficzny wrzuca do jednego wora wszystkie betapozytywy i jest to (jak opisywałem) kolejna manipulacja statystyką zachorowań (tym razem nie Polska, ale np amerykańska).  Dlatego w Polsce jest obowiązek weryfikacji tego testu objawami klinicznymi. Dopiero dziado-sero-test plus spektrum kliniczne pozwala na postawienie hipotezy o chorobie Covid19. 

Polską bolączką jest nie brak logiki testowania, ale brak narzędzi testowania i laborantów.

Robię EOT i uprzejmie proszę zostaw swoje wycieczki intelektuialne na strone tradera (czy gdzie tam bywasz 'kruuulem') i tam bryluj inwektywami na sobie adekwatnym poziomie.

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Kolega prawdopodobnie należy do pro-epidemików

Z jakim prawdopodobieństwem to założenie? :-)

Pro i antypro są z tej samej gliny ulepieni, wolę tych trzeźwomyślących. 

97% dla drugiej dawki na odrę, a zatem 3% czy się zaszczepi czy nie, efekt będzie prawie taki sam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Zbiorach Medycznych Instytutu Medycyny Ewolucyjnej Uniwersytetu w Zurychu znajduje się próbka płuc 18-latka, który zmarł podczas pierwszej fazy pandemii hiszpanki. Jego zwłoki poddano autopsji w lipcu 1918 roku. Teraz naukowcy z Uniwersytetów w Bazylei i Zurychu wykorzystali tę próbkę do zsekwencjonowania pierwszego szwajcarskiego genomu grypy hiszpanki. Po raz pierwszy zyskaliśmy dostęp do szwajcarskiej odmiany grypy, która wywołała pandemię w latach 1918–1920. To rzuca nowe światło na dynamikę i sposoby adaptacji wirusa mówi główna autorka badań, Verena Schünemann.
      Porównując genom ze Szwajcarii z genomami uzyskanymi wcześniej w Niemczech i Ameryce Północnej, naukowcy stwierdzili, że ten szwajcarski od samego początku posiadał trzy kluczowe adaptacje pozwalające zarażać ludzi, które przetrwały do końca pandemii. Dwie z tych mutacji uczyniły wirusa bardziej odpornym na działanie ludzkiego układu odpornościowego, trzecia zaś zwiększała jego zdolność do łączenia się z receptorami na powierzchni komórek H. sapiens.
      Na potrzeby badań Szwajcarzy opracowali nową metodę rekonstrukcji materiału genetycznego. W przeciwieństwie bowiem do wywołujących zwykłe przeziębienie adenowirusów, których zapis genetyczny znajduje się w stabilnym DNA, wirusy grypy przechowują swoją informację genetyczną w znacznie mniej stabilnym RNA. Nową metodę będzie można wykorzystać do zrekonstruowania innych wirusów RNA i zweryfikowania prawidłowości dotychczasowych rekonstrukcji.
      Autorzy badań uważają, że ich praca przyda się podczas walki z przyszłymi pandemiami. Lepsze zrozumienie mechanizmów, za pomocą których wirusy długoterminowo adaptują się do organizmu człowieka, pozwoli na opracowanie lepszych modeli przyszłych pandemii, wyjaśnia Schünemann. Takie udoskonalone modele dokładniej pokażą potencjalne drogi rozprzestrzeniania się wirusów i ich zdolność do wywołania infekcji na wielką skalę.
      Uczeni opisali swoją pracę na łamach BMC Biology.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy znaleźli pierwsze bezpośrednie dowody wskazujące, że wirusy dróg oddechowych, takie jak SARS-CoV-2 czy wirus grypy, mogą obudzić uśpione komórki raka piersi i doprowadzić do pojawienia się przerzutów. Wyniki przeprowadzonych na myszach badań znajdują poparcie w obserwacjach, z których wynika, że u osób chorujących na raka piersi częściej pojawiały się przerzuty i częściej osoby takie umierały, jeśli zaraziły się SARS-CoV-2. Z naszych badań wynika, że osoby, które chorowały na nowotwory, mogą odnieść korzyści z działań zapobiegających zarażeniem wirusami dróg oddechowych, np. poprzez szczepienie się i przedyskutowanie z lekarzem innych metod ochrony, mówi współautor badań, profesor Juli Aguirre-Ghiso z Albert Einstein College of Medicine.
      Rak piersi to drugi najbardziej rozpowszechniony nowotwór na świecie. W jego przypadku do większości zgonów dochodzi w wyniku przerzutowania guza, a przerzuty pojawiają się zwykle po długim okresie remisji, kiedy to nie obserwuje się żadnych oznak choroby. Zrozumienie mechanizmu, który powoduje, że rozsiane komórki nowotworowe powodują po okresie uśpienia wzrost guzów nowotworowych, jest niezwykle ważne dla walki z przerzutami. Autorzy najnowszych badań wykazali, że u myszy wirus grypy i SARS-CoV-2 powodują, że znajdujące się w płucach rozsiane komórki nowotworowe raka płuc tracą fenotyp prowadzący do uśpienia i w ciągu kilku dni od infekcji dochodzi do ich proliferacji, a w ciągu 2 tygodni pojawiają się liczne przerzuty.
      Ta dramatyczna zmiana powiązana jest z interleukiną-6 (IL-6). Zidentyfikowanie IL-6 jako głównego czynnika reaktywującego rozsiane komórki nowotworowe sugeruje, że wykorzystanie inhibitorów IL-6 lub innych celowanych immunoterapii u osób z nowotworami, może zapobiegać wznowie choroby lub zmniejszyć ryzyko jej ponownego pojawienia się, mówi Aguirre-Ghiso.
      Pandemia COVID-19 była unikatową okazją do zbadania wpływu infekcji wirusem dróg oddechowych na choroby nowotworowe. Autorzy badań przeanalizowali dwie duże bazy danych i znaleźli dowody na poparcie swojej hipotezy mówiącej, że wirusy dróg oddechowych są powiązane ze wznowami chorób nowotworowych u osób w fazie remisji.
      Jedną z analizowanych baz była UK Biobank. Znajdują się w niej m.in. dane ponad 500 tysięcy osób, które przed pandemią cierpiały na nowotwory lub inne choroby. Naukowcy z Uniwersytetu w Utrechcie i Imperial College London skupili się na osobach, u których nowotwór wykryto na ponad 5 lat przed pandemią. Tak długi czas oznaczał, że u osób tych najprawdopodobniej nastąpiła remisja. Zidentyfikowali w ten sposób 487 osób, które w przeszłości miały nowotwory, a u których w czasie pandemii zdiagnozowano COVID-19. Grupę kontrolną stanowiło 4350 osób, które miały w przeszłości nowotwory, a które nie zachorowały na COVID-19. Po wykluczeniu osób, które zmarły na COVID okazało się, że u pacjentów nowotworowych ryzyko zgonu w wyniku raka było niemal 2-krotnie większe po infekcji. Najbardziej wyraźnie było to widać w ciągu pierwszego roku od infekcji, mówi doktor Roel Vermeulen. Szybkie postępy choroby nowotworowej u osób, które zaraziły się SARS-CoV-2 były podobne do szybkich postępów obserwowanych u myszy laboratoryjnych.
      Drugą z wykorzystanych baz danych była U.S. Flatiron Health. Tutaj uczeni skupili się na danych kobiet ze zdiagnozowanym nowotworem piersi. Porównali częstotliwość przerzutów u 36 216 pań, u których nie zdiagnozowano COVID-19 z częstotliwością przerzutów u 532 kobiet, które na COVID-19 zachorowały. Losy pacjentek śledzono przez 52 miesiące. Okazało się, że kobiety, które zachorowały na COVID-19 były narażone na niemal 50% wyższe ryzyko pojawienia się przerzutów nowotworowych do płuc. To wskazuje, że osoby w remisji choroby nowotworowej są narażone na większe ryzyko przerzutów po infekcjach dróg oddechowych. Bardzo ważne jest tutaj podkreślenie, że podczas badań skupiliśmy się na okresie sprzed dostępności szczepionek przeciwko COVID-19, dodaje Vermeulen.
      Uczeni planują poszerzyć zakres swoich badań na inne rodzaje nowotworów. Będą prowadzili zarówno eksperymenty laboratoryjne, jak i analizowali kolejne bazy danych. Infekcje układu oddechowego to stały element naszego życia, dlaczego chcemy dobrze zrozumieć ich długoterminowe konsekwencje, stwierdził doktor James DeGregori, dyrektor Centrum Nowotworów University of Colorado.
      Szczegóły badań zostały opisane na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzieci i młodzież w wieku 10-19 lat, u których zdiagnozowano COVID-19 są narażone na większe ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. w ciągu 6 miesięcy po diagnozie, niż ich rówieśnicy, którzy zapadli na inne choroby układu oddechowego. Takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez naukowców z Wydziału Medycyny Case Western Reserve University. Uczeni przeprowadzili metaanalizę wpływu COVID-19 na ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. u dorosłych, a następnie postanowili poszerzyć swoją wiedzę o wpływ infekcji na osoby młodsze.
      Badacze przeanalizowali przypadki 613 602 pacjentów pediatrycznych. Dokładnie połowę – 306 801 – stanowiły osoby, u których zdiagnozowano COVID-19, w drugiej grupie znaleźli się młodzi ludzie, którzy zachorowali na inne choroby układu oddechowego. Poza tym obie grupy były do siebie podobne. Dodatkowo utworzono też dwie podgrupy po 16 469 pacjentów, w których znalazły się osoby z otyłością oraz COVID-19 lub inną chorobą układu oddechowego.
      Naukowcy porównali następnie liczbę nowo zdiagnozowanych przypadków cukrzycy typu 2. w obu grupach. Pod uwagę brano diagnozy, które postawiono miesiąc, trzy miesiące i sześć miesięcy po wykryciu pierwszej z chorób. Okazało się, że ryzyko rozwoju cukrzycy u osób, które zachorowały na COVID-19 było znacznie wyższe. Po 1 miesiącu było ono większe o 55%, po trzech miesiącach o 48%, a po pół roku – o 58%. Jeszcze większe było u osób otyłych. W przypadku dzieci i nastolatków, które były otyłe i zapadły na COVID-19 ryzyko zachorowania na cukrzycę było o 107% wyższe po 1 miesiącu, o 100% wyższe po drugim i o 127% wyższe po pół roku. Największe jednak niebezpieczeństwo związane z rozwojem cukrzycy wisiało nad tymi, którzy z powodu COVID-19 byli hospitalizowani. Ryzyko to było większe – odpowiednio do czasu po diagnozie COVID-19 – o 210%, 174% i 162%.
      Obecnie nie wiadomo, jaki może być związek COVID-19 z cukrzycą. Tym bardziej, że przeprowadzone badania to analiza retrospektywna, która nie pozwala na wykazanie związku przyczynowo-skutkowego. Potrzeba więc dalszych badań, które pozwolą określić, czy zachorowanie na COVID-19 w jakikolwiek sposób wpływa na układy związane z działaniem glukozy czy insuliny w naszym organizmie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny otrzymali Katalin Karikó i Drew Weissmann za odkrycia, które umożliwiły opracowanie efektywnych szczepionek mRNA przeciwko COVID-19. W uzasadnieniu przyznania nagrody czytamy, że prace Karikó i Wiessmanna w olbrzymim stopniu zmieniły rozumienie, w jaki sposób mRNA wchodzi w interakcje na naszym układem odpornościowym". Tym samym laureaci przyczynili się do bezprecedensowo szybkiego tempa rozwoju szczepionek, w czasie trwania jednego z największych zagrożeń dla ludzkiego życia w czasach współczesnych.
      Już w latach 80. opracowano metodę wytwarzania mRNA w kulturach komórkowych. Jednak nie potrafiono wykorzystać takiego mRNA w celach terapeutycznych. Było ono nie tylko niestabilne i nie wiedziano, w jaki sposób dostarczyć je do organizmu biorcy, ale również zwiększało ono stan zapalny. Węgierska biochemik, Katalin Karikó, pracowała nad użyciem mRNA w celach terapeutycznych już od początku lat 90, gdy była profesorem na University of Pennsylvania. Tam poznała immunologa Drew Weissmana, którego interesowały komórki dendrytyczne i ich rola w układzie odpornościowym.
      Efektem współpracy obojga naukowców było spostrzeżenie, że komórki dendrytyczne rozpoznają uzyskane in vitro mRNA jako obcą substancję, co prowadzi co ich aktywowania i unicestwienia mRNA. Uczeni zaczęli zastanawiać się, dlaczego do takie aktywacji prowadzi mRNA transkrybowane in vitro, ale już nie mRNA z komórek ssaków. Uznali, że pomiędzy oboma typami mRNA muszą istnieć jakieś ważne różnice, na które reagują komórki dendrytyczne. Naukowcy wiedzieli, że RNA w komórkach ssaków jest często zmieniane chemicznie, podczas gdy proces taki nie zachodzi podczas transkrypcji in vitro. Zaczęli więc tworzyć różne odmiany mRNA i sprawdzali, jak reagują nań komórki dendrytyczne.
      W końcu udało się stworzyć takie cząsteczki mRNA, które były stabilne, a po wprowadzeniu do organizmu nie wywoływały reakcji zapalnej. Przełomowa praca na ten temat ukazała się w 2005 roku. Później Karikó i Weissmann opublikowali w 2008 i 2010 roku wyniki swoich kolejnych badań, w których wykazali, że odpowiednio zmodyfikowane mRNA znacząco zwiększa produkcję protein. W ten sposób wyeliminowali główne przeszkody, które uniemożliwiały wykorzystanie mRNA w praktyce klinicznej.
      Dzięki temu mRNA zainteresowały się firmy farmaceutyczne, które zaczęły pracować nad użyciem mRNA w szczepionkach przeciwko wirusom Zika i MERS-CoV. Gdy więc wybuchła pandemia COVID-19 możliwe stało się, dzięki odkryciom Karikó i Weissmanna, oraz trwającym od lat pracom, rekordowo szybkie stworzenie szczepionek.
      Dzięki temu odkryciu udało się skrócić proces, dzięki czemu szczepionkę podajemy tylko jako stosunkowo krótką cząsteczkę mRNA i cały trik polegał na tym, aby ta cząsteczka była cząsteczką stabilną. Normalnie mRNA jest cząsteczką dość niestabilną i trudno byłoby wyprodukować na ich podstawie taką ilość białka, która zdążyłaby wywołać reakcję immunologiczną w organizmie. Ta Nagroda Nobla jest m.in. za to, że udało się te cząsteczki mRNA ustabilizować, podać do organizmu i wywołują one odpowiedź immunologiczną, uodparniają nas na na wirusa, być może w przyszłości bakterie, mogą mieć zastosowanie w leczeniu nowotworów, powiedziała Rzeczpospolitej profesor Katarzyna Tońska z Uniwersytetu Warszawskiego.
      Myślę, że przed nami jest drukowanie szczepionek, czyli dosłownie przesyłanie sekwencji z jakiegoś ośrodka, który na bieżąco śledzi zagrożenia i na całym świecie produkcja już tego samego dnia i w ciągu kilku dni czy tygodni gotowe preparaty dla wszystkich. To jest przełom. Chcę podkreślić, że odkrycie noblistów zeszło się z możliwości technologicznymi pozwalającymi mRNA sekwencjonować szybko, tanio i dobrze. Bez tego odkrycie byłoby zawieszone w próżni, dodał profesor Rafał Płoski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...