Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Odkrycie pod Jerozolimą zaprzecza biblijnej relacji

Rekomendowane odpowiedzi

W 2012 roku w Tel Motza w pobliżu Jerozolimy odkryto wielki kompleks z X/IX przed Chrystusem. Miejsce to, identyfikowane z biblijną Hammosą należało do potomków rodu Beniamina (Joz 18:26). Gdy wiosną ubiegłego roku rozpoczęto tam pierwsze badania archeologiczne okazało się, że mamy tu do czynienia z kompleksem świątynnym, pod którym widać wcześniejszy budynek świątynny z X wieku.

Jak mówią kierujący pracami Shua Kisilevitz i profesor Oded Lipschits z Uniwersytetu w Tel Awiwie, to jedyna monumentalna świątynia z epoki żelaza odkryta w centrum Judy. Pod podłogą znaleziono struktury świadczące o uprawianiu kultu oraz liczne figurki antropo- i zoomorficzne.

Jednak już samo istnienie funkcjonującej świątyni jest sporym zaskoczeniem. Czy monumentalna świątynia mogła istnieć w sercu Judy poza Jerozolimą. Czy w Jerozolimie wiedziano o niej? Jeśli tak, to czy była ona częścią systemu administracyjnego? Musimy pamiętać, że Biblia opisuje reformy religijne królów Ezechiasza i Jozajasza, którzy skonsolidowali wszelką działalność religijną w Świątyni Salomona w Jerozolimie i wyeliminowali taką aktywność poza granicami Jerozolimy, przypomina Kisilevitz.

Nasze analizy znalezisk archeologicznych i tekstów biblijnych wskazują, że w świątyni w Hammosa praktykowano starożytne tradycje religijne Bliskiego Wschodu. Odpowiada ona biblijnym opisom takich świątyń. Staje się więc jasne, że świątynie takie jak w Hammosa musiały istnieć przez większość II okresu epoki żelaza i stanowił część oficjalnej, usankcjonowanej przez władzę struktury, mówi Kisilevitz.

Profesor Lipschits dodaje, że wbrew biblijnej narracji opisującej reformy Ezechiasza i Jozajasza, poza oficjalną świątynią w Jerozolimie istniały w Judzie usankcjonowane przez władze świątynie. Nasze odkrycie fundamentalnie zmienia więc wiedzę o praktykach religijnych Judejczyków.

Na podstawie przeprowadzonych badań naukowcy stwierdzili, że pojawienie się scentralizowanego miejsca kultu w postaci świątyni, było następstwem postępu rozrastającej się społeczności. Najpierw stał w tym miejscu spichlerz, a gdy zaczęto wykorzystywać go coraz bardziej intensywnie, zbudowano świątynię, która z jednej strony miała zapewnić pomyślność gospodarczą, a z drugiej umacniała kontrolę lokalnych przywódców nad społecznością, tworząc tutaj jej centrum ekonomiczne i religijne.

Badacze uważają również, że istnienie świątyni mogło z czasem doprowadzić do powstania silnej judejskiej społeczności. Uważamy, że świątynia była lokalnym przedsięwzięciem, które zostało powzięte przez rozbudowane rody lub wsie, które połączyły swoje zasoby, by zmaksymalizować zbiory, napisali.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie widzę w którym miejscu miałoby to podważać historię biblijną. To wręcz potwierdza niektóre słowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 15.02.2020 o 17:59, Astro napisał:

Partycypując nieco w "biegu wydarzeń" chciałbym wyrazić prośbę do szanownych Modów. Czy nie można by tropem Luźnych wydzielić oprócz "Nauki, Filozofii i Polityki" jakiegoś "Kącika Biblijnego"?

Mówisz i masz. A właściwie miałbyś. Bo założyłem. No prawie. Znaczy w panelu administratora widzę, że jest. Ale na forum nie ma. :( Chyba trzeba poczekać, aż zajrzy tu ktoś mądrzejszy (Wilk) i zrobi to, czego ja nie potrafię. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Mariusz Błoński napisał:

Mówisz i masz. A właściwie miałbyś. Bo założyłem. No prawie. Znaczy w panelu administratora widzę, że jest. Ale na forum nie ma. :( Chyba trzeba poczekać, aż zajrzy tu ktoś mądrzejszy (Wilk) i zrobi to, czego ja nie potrafię. :)

lol, serio?

Może lepiej założyć osobną kopalniewiary? ten pomysl brzmi troche tak, jakby na forum wegetarian załozyć dział o obróbce mięsa.

 

  • Haha 1
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, krzysiek said:

Może lepiej założyć osobną kopalniewiary? ten pomysl brzmi troche tak, jakby na forum wegetarian załozyć dział o obróbce mięsa.

Domena jest do wzięcia! @krzysiek wyczerpał temat :lol:B-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znacznie lepszy byłby "kącik religijny". Nauka działa na podobych zasadach, jak religie świata. Można by np. pogadać o Bogu jak i jego braku, wszak na jedno jak i drugie istnieją niezbite dowody :). Ale gdzieś tu był już podobny temat (o Bogu). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
55 minutes ago, M61 said:

Nauka działa na podobych zasadach, jak religie świata.

Kolega żarty sobie chyba robi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak na marginesie - biblistyka, archeologia biblijna, a nawet w pewnym zakresie teologia, to całkiem porządne nauki, i nie tylko wierzący się nimi zajmują (teologią też!). Przedmiot badań jest dobrze zdefiniowany, znacznie lepiej niż wiele bytów, którymi zajmuje się fizyka :D

Edytowane przez ex nihilo
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
58 minut temu, ex nihilo napisał:

a nawet w pewnym zakresie teologia, to całkiem porządne nauki, i nie tylko wierzący się nimi zajmują (teologią też!). Przedmiot badań jest dobrze zdefiniowany,

Zdaje się, że poniższe było kiedyś w "Delcie":

https://sciaga.pl/tekst/29749-30-ile_diablow_miesci_sie_na_koncu_szpilki

:D

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz możemy przyjąć, że diabły/anioły to kwantowe wzbudzenia pola DA i zabawa może być równie dobra, a może i lepsza :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, ex nihilo napisał:

Tak na marginesie - biblistyka, archeologia biblijna, a nawet w pewnym zakresie teologia, to całkiem porządne nauki, (...) 

Jest jeszcze mistyka, ale to już są zabawy umysłem (nie do końca bezpieczne) na poziomie mentalnym. Na razie nie dostępne dla nauki, bo chyba nie ma sposobów na rejestrację tego. 

 

W dniu 18.02.2020 o 14:37, cyjanobakteria napisał:

Kolega żarty sobie chyba robi ;)

Taki żarcik o poranku, chociaż pewnie można się uprzeć i szukać podobieństw. :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 17.02.2020 o 10:40, Astro napisał:

No to może wyjaśnię, bo sądziłem, że mój żart był "self-explaining", choć widać coś nie tak poszło po światłowodach... :)

Dalem się strolowac ;-) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ergo Sum, 15 lutego 2020, 15:43

Nie widzę w którym miejscu miałoby to podważać historię biblijną. To wręcz potwierdza niektóre słowa.

Według mnie sceptycyzm wynika z racjonalizmu, gdyż Biblia nie jest "dziełem" wiarygodnym. Mit o obaleniu murów Jerycha dźwiękiem trąb, okazał się zwykłym trzęsieniem ziemi, a Jonasz, gdyby został połknięty przez wielką rybę, wyszedłby z niej odbytem. Jeśli wierzymy, że laski można zamieniać w węże czy ludzi w słupy soli, dlaczego mamy nie wierzyć, że Pallas Atena wyskoczyła z głowy Zeusa? Niestety Stary Testament w wielu miejscach  niewiele odbiega od mitów greckich czy rzymskich, a to podważa jego wiarygodność. Chrześcijaństwo zmieniło religię etniczną, jaką był wczesny judaizm, w religię uniwersalną, ale Indianin, Papuas, Eskimos czy Aborygen, a nawet Polak, nic nie znajdą w Starym Testamencie o sobie, gdyż tenże zajmuje się głównie "narodem wybranym" i ich okolicznymi wrogami. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, helmut napisał:

Według mnie sceptycyzm wynika z racjonalizmu, gdyż Biblia nie jest "dziełem" wiarygodnym

 

4 godziny temu, helmut napisał:

Jeśli wierzymy, że laski można zamieniać w węże

Nad tą kwestią pochylił się izraelski uczony, Benny Shanon, prof. z Uniwersytetu Hebrajskiego. Otóż działalność Mojżesza tłumaczy wpływem eteogenów, a w szczególności substancji psychoaktywnych zawartych w popularnych na Bliskim Wschodzie roślinach, czyli drzewie akacjowym i rucie stepowej. W akacji, cenionej na Wschodzie (wykonana miała być z niej Arka Przymierza), znajduje się DMT, mające  silne właściwosci enteogenne - włącznie z "realistycznymi" halucynacjami, euforią czy też doświadczeniem obcowania z istotą boską. Z kolei w rucie stepowej występuje harmina, ktora spowalnia rozkład DMT. Ogólnie połączenie tych dwóch znanych roślin daje efekty takie jak zażycie ayahuaski. Eksperymentalnie dowiedziono, że po jej zażyciu mogą wystąpić halucynacje w postaci  "przemiany" prostych elementów takich jak laski, pręty w wijące się zwierzęta. Podobnie jak ów "gorejący " krzew który widział Mojżesz - efekt subiektywnego rozciągnięcia w czasie zjawiska fizycznego trwającego niezwykle krótko. 

Także idąc tym tropem w zasadzie każde wierzenia religijne możemy łączyć z zażywaniem przez ludzi enteogenów.

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym może być. Kiedyś moja eks opowiedziała mi historię o tym, jak jej siostra się nawróciła. Zobaczyła Pana Jeżusia, który zstąpił do niej z obrazu i przemówił. Domyślam się, że kazał jej się trochę ogarnąć. Wzruszająca historia, aż można się popłakać ze szczęścia. Później się dowiedziałem, że ostro ćpała twarde dragi i dała wtedy mocno w palnik. O mało co się nie przeprawiła przez Styks na rympał ;)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest mieszanka ludzkiej psychologi, braku wiedzy na temat tego zjawiska, nakręconych wyobrażeń i rozbujanych nadziei oraz lat tresowania i manipulacji na lekcjach religii i w późniejszym życiu. Myślę, że z czasem będzie tylko lepiej, bo dostęp do informacji jest większy i już teraz widać, że młode pokolenia nie dają sobie tak prać mózgów. Trochę jednak to jeszcze potrwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Astro napisał:

Być może, ale dla mnie zdecydowanie ciekawsze jest, że ludzie na trzeźwo potrafią widzieć Jezusa/ Maryję/ i wszystkich Świętych w przebarwieniach na szybach, w płomieniach kominka, cieniach na ścianie itp. Nie wiem czy to zagadnienie jedynie dla psychiatrii, bo poraża mnie powszechność (rozumiem tu coś na poziomie 20%+ społeczeństwa).

To jest pareidolia:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pareidolia

zjawisko faktycznie dosyć powszechne.

Tutaj niezła galeria (niezwiązana akurat z wizerunkami istot boskich):

https://ciekawe.org/2015/01/21/pareidolia-czyli-ukryte-twarze/

Tu zaś obraz "dłoni boga":

https://i.iplsc.com/fenomen-widoczny-w-miastach-asuncion-i-juazeirinho-fot-de-ol/0009R8JNX5V1IGPA-C122-F4.jpg

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Astro napisał:

Mam obiekcje w kwestii dyskutowanej kwestii

Rozumiem, chodzi Ci pewnie o zjawiska mirakularne. Temat z pogranicza psychologii/psychiatrii i socjologi.

Tutaj praca pod auspicjami IPN, "Cuda w Polsce Ludowej. Studium prywatnego objawienia maryjnego w Zabludowie":

https://repozytorium.uwb.edu.pl/jspui/bitstream/11320/6041/1/M_Krzywosz_Cuda_w_Polsce_Ludowej.pdf

"Jak podają autorzy jednej z wielu antologii objawień maryjnych, tylko od mariofanii5 fatimskiej z 1917 r. do 1997 r. odnotowano około czterystu innych objawień, a to jest „cztery razy więcej niż w maryjnym wieku XIX”6 . Polska jest także miejscem, gdzie po II wojnie światowej, według różnych danych, pojawiło się co najmniej pięćdziesiąt7 zdarzeń o charakterze nadprzyrodzonym, potocznie określanych jako cuda, a naukowo jako zjawiska mirakularne. Można do nich zaliczyć: płaczące obrazy, krwawiące krzyże, tańczące słońca, a także konkretne objawienia Chrystusa albo Matki Bożej."

Warto byłoby dotrzeć do prac Błachowskiego i Borowieckiego, dotyczącego studium przypadku objawień w Słupii Wielkiej w 1926 r. Praca przedwojenna ale ponoć bardzo nowatorska. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 18.02.2020 o 19:53, darekp napisał:

Zdaje się, że poniższe było kiedyś w "Delcie":

https://sciaga.pl/tekst/29749-30-ile_diablow_miesci_sie_na_koncu_szpilki

Jest tam jedna istotna informacja: "Summa technologiae" Lema to najwyraźniej parafraza "Summa theologiae".

22 godziny temu, venator napisał:

Także idąc tym tropem w zasadzie każde wierzenia religijne możemy łączyć z zażywaniem przez ludzi enteogenów.

Albo z zaburzeniami psychicznymi. Wystarczy włączyć TV Trwam i czasami można zobaczyć ostro poprzekręcanych ludzi opisujących incydenty psychotyczne. Z życia znam osoby, które się nawróciły bo usłyszały głosy w głowie albo zobaczyły światełka...
Trudno się dziwić. Jako bardzo sceptyczne dziecko oczekiwałem jakiegoś namacalnego dowodu, znaku. Co by się stało, gdyby na przykład podczas pierwszej komunii świętej zapaliło się w głowie jakieś światełko? Strach pomyśleć...
Najżarliwsi wyznawcy wcale nie wierzą, oni wiedzą.

 

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pozory potrafią mylić. I to bardzo. Przyjrzyjcie się zdjęciu, którym zilustrowaliśmy ten tekst. Nic szczególnego, prawda? Tymczasem widzicie tutaj jeden z najwspanialszych i najważniejszych manuskryptów, jakie pozostawiła nam po sobie starożytność.
      Oto Codex Argenteus (Srebrny kodeks) przechowywany dzisiaj w bibliotece uniwersyteckiej w Uppsali. Welin (materiał ze skóry nowo narodzonych lub nienarodzonych cieląt), z którego go wykonano, został zabarwiony na purpurowo, tekst spisano srebrnym atramentem, z niektórymi fragmentami wyróżnionymi złotem. Użycie welinu, królewskiej purpury, srebra i złota wskazuje, że wykonano go dla osoby ze szczytu hierarchii społecznej. Tym kimś był jeden z najpotężniejszych i najbardziej światłych władców wczesnego średniowiecza Teodoryk Wielki, król Ostrogotów, który w latach 493–526 był władcą Italii i Illirii.
      Spisany w V wieku Codex Argenteus to kopia wcześniejszego, niezwykłego tekstu – pierwszego przekładu Biblii na język inny niż języki oryginalne (hebrajski, aramejski, grecki). Dokonany przez Wulfilę (Wilczka) przekład na język gocki wyprzedza łacińską Wulgatę o kilkadziesiąt lat i jest najstarszym zapisanym tekstem germańskim. To jednocześnie najobszerniejszy zachowany zabytek wymarłego już języka gockiego, z którego zachowało się niewiele dokumentów. Codex Argenteus zawiera cztery Ewangelie. Z oryginalnego dzieła, które miało co najmniej 336 kart w Uppsali zachowało się 187, a w 1970 roku w archiwum katedry w Spirze (Speyer) znaleziono jeszcze jedną kartę.
      Codex Argenteus powstał około 500 roku, a niedługo później słuch o nim zaginął. Przez kolejnych 1000 lat nie występuje w żadnych spisach czy wykazach. To w tym czasie zaginęły utracone karty kodeksu. Pierwsze szersze zapiski dotyczące Kodeksu pochodzą z 2. połowy XVI wieku. Księga znajdowała się wówczas w opactwie w Werden w pobliżu Essen. Jak tam trafiła z Rawenny pozostaje tajemnicą.
      Przed 1600 rokiem stała się własnością cesarza Rudolfa II i była przechowywana w Pradze. W 1648 roku, w czasie wojny trzydziestoletniej, Szwedzi zdobyli i splądrowali Zamek Praski. Codex Argenteus trafił do biblioteki królowej Krystyny Wazówny, a po jej abdykacji stał się własnością jednego z jej bibliotekarzy, Isaaca Vossiusa, który zabrał go do Holandii. Tam księgę kupił kanclerz królestwa szwedzkiego i kanclerz Uniwersytetu w Uppsali, Magnus Gabriel De la Gardie, który podarował go uczelni.
      I Kodeks i jego historia są niezwykłe. Co najmniej tak niezwykłe, jak życiorys Wulfili, autora przekładu na gocki. Wulfila urodził się w kraju Gotów, w byłej rzymskiej prowincji Dacja. Jego przodkami byli ludzie, których w połowie II wieku Goci uprowadzili ze wsi Sadagoltina w Kapadocji, podczas jednego z najazdów na ziemie Cesarstwa. Już w wieku 13 lat Wulfila został lektorem w gockim Kościele, co wskazuje, że miał niezbędne przygotowanie biblijne i znał grekę.
      Kilkadziesiąt lat później cesarz Konstancjusz I, chcąc zwiększyć wpływy Rzymu wśród Gotów, sprowadził (r. 341) Wulfilę do Konstantynopola i zaaranżował mianowanie go biskupem. Wulfila wrócił następnie do Gotów. Po kilku latach wraz z innymi chrześcijanami został przez Gotów wydalony, a cesarz osobiście wyjechał mu na spotkanie i uroczyście powitał. Wulfila i jego towarzysze zostali osiedleni w pobliżu granicy na Dunaju. To właśnie tam biskup dokonał przekładu Pisma na gocki. Przełożył całą Biblię, z wyjątkiem Księgi Królewskich. Ich przekład, jego zdaniem, zachęciłby Gotów do przyjęcia bardziej wojowniczej postawy.
      Wulfila przekładał Biblię słowo w słowo, opracowując przy tym alfabet gocki. Jego przekład pod względem składni i gramatyki jest bliższy grece niż gockiemu.
      Biskup, podobnie jak Goci, był arianinem. Sprzeciwiał się więc ustaleniom I Soboru Nicejskiego. Brał udział w licznych sporach teologicznych, o jego względy zabiegali liczni biskupi ze wschodu, jak i cesarze. By bronić swojej wersji teologii, zgromadził wokół siebie dużą grupę biskupów. Gdy miał 70 lat wziął udział w I Soborze Konstantynopolitańskim (381 r.). Wulfila i jego zwolennicy przegrali, sobór ten ostatecznie potwierdził ustalenia z Nicei. 
      Arianizm znalazł się na marginesie, a wraz z nim i Wulfila, który zmarł 2 lata po soborze. Obecnie mało kto pamięta o biskupie, który w IV wieku był jedną z najważniejszych postaci chrześcijańskich sporów teologicznych oraz autorem niezwykle ważnego przekładu Biblii.
      Jeśli chcecie posłuchać, jak brzmi Biblia w języku gockim, kliknijcie na plik udostępniony przez Uniwersytet w Uppsali [MP3].

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tiahuanaco czy też Tiwanaku, to duża, ważna i bardzo tajemnicza kultura prekolumbijska. Była to jedna z najwcześniejszych i prawdopodobnie w swoim czasie najpotężniejszych kultur Ameryki Południowej. Zniknęła przed tysiącem lat. Teraz naukowcy znaleźli wielki kompleks świątynny tej kultury, który rzuca nieco światła na organizację społeczeństwa Tiahuanaco, jego wierzenia i potęgę.
      Do historii pisanej Tiahuanaco weszło w 1549 roku, gdy hiszpański konkwistador Pedro Cieza de León trafił w pobliżu jeziora Titicaca na ruiny obejmujące powierzchnię 4 kilometrów kwadratowych. Obecnie wiemy, że istniał tutaj ośrodek miejski i świątynny, który upadł około 1000 roku naszej ery. Od nazwy tego ośrodka nazwę bierze cała kultura. Badania wskazują, że powstał on na początku naszej ery, a najbardziej intensywnie rozwijał się między IV a VIII wiekiem. W szczycie rozwoju mieszkała tam wysoce zorganizowana, hierarchiczna społeczność, która pozostawiła po sobie piramidy, świątynie i liczne monolity. Ślady wpływów Tiahuanaco znajdowane są wokół jeziora Titicaca, a naukowcy wciąż się spierają, jak szeroko wpływy te sięgają.
      Nowo odkryty kompleks świątynny znajduje się około 200 kilometrów na południe od Tiahuanaco. Znajduje się na szczycie wzgórza. Miejsce to znane jest lokalnym rolnikom, wiedzieli oni o znajdujących się tam śladach budowli, jednak niczym nie wyróżniające się wzgórze nigdy nie było szczegółowo badane. Teraz badania przeprowadzili naukowcy z USA, Hiszpanii, Boliwii i Belgii i okazało się, że wzgórze zajmuje pozycję strategiczną. W czasach istnienia Tiahuanaco znajdowało się ono w miejscu, gdzie przecinały się drogi prowadzące z trzech ważnych ekosystemów: wyżyn wokół jeziora Titicaca na północy, suchego Altiplano na zachodzie, które świetnie nadaje się do hodowli lam oraz żyznych andyjskich dolin regionu Cochabamba na wschodzie. Dlatego też badacze sądzą, że miejsce to odgrywało pewną rolę w przepływie ludzi i towarów.
      Badania pokazały, że w miejscu zwanym Palaspata, istniał kompleks świątynny o wymiarach 125x145 metrów. W jego wnętrzu znajdowało się 15 kwadratowych pomieszczeń otaczających wewnętrzny dziedziniec. Orientacja świątyni wydaje się wskazywać na odbywanie tam rytuałów związanych z równonocą. Na powierzchni ziemi archeolodzy znaleźli fragmenty kubków keru, z których andyjskie społeczności piły chichę – tradycyjne piwo z kukurydzy – podczas obrzędów związanych z rolnictwem. To dodatkowo potwierdza rolę tego miejsca jako zbiegu dróg handlowych. Tym bardziej, że w okolicy nie uprawiano kukurydzy, pochodziła ona z doliny Cochabamba. Palaspata była więc miejscem, do którego przybywali ludzie, towary, gdzie łączyły się różne tradycje kulinarne. Pośrednikiem w aktywnościach różnych grup była zaś religia, stanowiąca wspólny język, za pośrednictwem którego grupy te i osoby indywidualne współpracowały.
      Źródło: Gateway to the east: the Palaspata temple and the south-eastern expansion of the Tiwanaku state, https://www.cambridge.org/core/journals/antiquity/article/gateway-to-the-east-the-palaspata-temple-and-the-southeastern-expansion-of-the-tiwanaku-state/FE7182E32049DF2293A54105F589E1D6

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Połączenie tradycyjnych technik i sztucznej inteligencji może przynieść nowe, niezwykle ważne informacje na temat przyszłości. Niektóre ze zwojów znad Morza Martwego mogą być nawet o wiek starsze, niż sądzono, a część z nich może być kopiami, które powstały jeszcze za życia oryginalnych autorów. Do takich wniosków doszedł międzynarodowy zespół badawczy kierowany przez Mladena Popovicia z Uniwersytetu w Groningen. Naukowcy wykorzystali datowanie radiowęglowe, paleografię oraz model sztucznej inteligencji Enoch – to imię jednego z biblijnych proroków – do datowania zwojów.
      Od czasu odkrycia zwoje znad Morza Martwego wpłynęły na postrzegania początków chrześcijaństwa, historii Żydów i rozwoju religii. Generalnie zwoje datowane są na od III wieku przed Chrystusem, po II wiek naszej ery. Jednak daty powstania poszczególnych z nich są bardzo niepewne. Większość datowana jest na podstawie badań paleograficznych, czyli badań stylu pisma. Jednak paleografia dla tak starych zapisków opiera się na słabych podstawach, a badania utrudnia fakt, że większość zwojów nie jest datowana i brak jest innych datowanych dokumentów z tego okresu, które mogłyby posłużyć za materiał porównawczy. Dysponujemy niewieloma datowanymi manuskryptami aramejskimi i hebrajskimi z V i IV wieku przed naszą erą oraz datowanymi manuskryptami z początku II wieku n.e. Jak więc widać, luka, dla której nie mamy materiału porównawczego, pokrywa się z najbardziej prawdopodobnym okresem powstania zwojów.
      Naukowcy z Uniwersytetów w Groningen, Danii Południowej, w Pizie oraz Uniwersytetu Katolickiego w Lowanium, pracujący w ramach projektu The Hands That Wrote the Bible połączyli datowanie radiowęglowe 24 zwojów z analizą paleograficzną wykonaną przez model sztucznej inteligencji. Datowane zwoje posłużyły jako wiarygodny punkt wyjścia dla określenia wieku manuskryptów metodą paleograficzną. Model Enoch wykorzystywał sieć neuronową wyspecjalizowaną w wykrywaniu wzorców i różnic w piśmie w zdigitalizowanych manuskryptach. Maszyna nauczyła się analizować zarówno geometryczne zmiany śladów atramentu na poziomie mikro – badając takie elementy jak zmiany nacisku, tekstury czy kierunku – jak i sam kształt liter.
      Po treningu naukowcy przeanalizowali za pomocą Enocha 135 z około 1000 zwojów. Pierwsze wnioski z analizy zostały właśnie przedstawione na łamach PLOS One. Wynika z nich, że wiele zwojów jest starszych niż sądzono. Wyniki badań pokazały też, że należy zmienić pogląd na dwa style starożytnego pisma – hasmonejski i herodiański. Manuskrypty napisane w stylu hasmonejskim mogą być bowiem starsze niż obecne szacunki datujące je na lata 150–50 p.n.e. Również styl herodiański pojawił się wcześniej niż przypuszczano. To zaś wskazuje, że oba style pisma były używane jednocześnie od końca II wieku przed Chrystusem, a nie – jak się uważa – od połowy pierwszego wieku p.n.e.
      Nowe datowanie manuskryptów w znaczącym stopniu zmienia nasze rozumienie zjawisk politycznych i intelektualnych, jakie zachodziły we wschodniej części Śródziemiomorza w okresie hellenistycznym i rzymskim. Rzuca nowe światło na poziom wykształcenia, opanowania umiejętności pisania i czytania, na urbanizację, rozwój kultury, wydarzenia polityczne, pojawienie się dynastii hasmonejskiej oraz rozwój różnych grup religijnych, w tym wczesnych chrześcijan.
      Ponadto okazało się, że rękopisy 4QDanielc (4Q114) – czyli zwój znaleziony w 4. jaskini w Qumran, który zawiera fragment Księgi Daniela i jest trzecim (stąd litera c) rękopisem Daniela z tej jaskini, a 4Q114 to numer katalogowy – oraz 4QQoheleta (4Q109) są pierwszymi znanymi rękopisami biblijnymi, które mogą pochodzić z czasów życia ich autorów. Nie wiemy, kto ukończył Księgę Daniela, ale powszechnie uważa się, że została ona napisana około 160 roku przed naszą erą. Odnośnie Księgi Koheleta, której autorstwo tradycja przypisuje królowi Salomonowi, naukowcy są zgodni, że postała ona w okresie hellenistycznym, w III wieku p.n.e. Wykonane właśnie datowanie radiowęglowe 4Q114 oraz analiza 4Q109 za pomocą Enocha wskazują, że manuskrypty powstały – odpowiednio – w II i III wieku, zatem w czasie, gdy żyli ich prawdopodobni autorzy. Mamy więc do czynienia z kopiami wykonanymi jeszcze za ich życia.
      Źródło: Dating ancient manuscripts using radiocarbon and AI-based writing style analysis

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W jednym z najświętszych miejsc chrześcijaństwa – w Wieczerniku na wzgórzu Syjon – znaleziono niezwykle interesujące średniowieczne graffiti, w tym herb z Austrii, rzadkie ślady pozostawione przez kobietę czy napis, który może rozstrzygnąć trwający od 600 lat spór historyczny. Odkrycie, dokonane przez naukowców z Austriackiej Akademii Nauk oraz Izraelskiej Służby Starożytności, pokazuje, jak różnorodny był skład etniczny ludzi, którzy pielgrzymowali do Ziemi Świętej.
      Wieczernik to sala, w której wedle tradycji miały miejsce niezwykle ważne wydarzenia – jak Ostatnia Wieczerza czy Zesłanie Ducha Świętego. Budynek, w którym znajduje się Wieczernik, jest budowlą średniowieczną, posadowioną na starszych budynkach. Od wieków przyciąga on pielgrzymów. Uczeni z Austrii i Izraela udokumentowali i odczytali nieznane wcześniej inskrypcje.
      Większość z nich pochodzi z późnego średniowiecza, gdy Wieczernik wchodził w skład klasztoru franciszkanów. Wiemy, że w 1436 roku pielgrzymkę do Jerozolimy odbył arcyksiążę i przyszły święty cesarz rzymski, Fryderyk Habsburg. Towarzyszyło mu 100 możnych. Był wśród nich Tristram von Teuffenbach ze Styrii. Na ścianie Wieczernika odkryto właśnie fragmenty herbu z Styrii. Naukowcy porównali je z danymi zgromadzonymi przez lata w ramach projektu badawczego Corpus Vitrearum, w ramach którego prowadzone są badania nad witrażami tworzonymi od średniowiecza po dzień dzisiejszy. Dzięki temu mogli jednoznacznie określić, że widoczne w Wieczerniku fragmenty pochodzą ze styryjskiego herbu z regionu Murau. Właśnie z tego regionu pochodzi ród von Teuffenbach.
      Jedną z najważniejszych inskrypcji odkrytych w Wieczerniku jest ormiański napis „Boże Narodzenie 1300”. Może on rozstrzygnąć spór, który toczy się od XIV wieku o to, czy władca Ormiańskiego Królestwa Cylicji (Armenii Cylicyjskiej), Hethum II, odwiedził ze swoją armią Jerozolimę po zwycięskiej bitwie pod Wadi al-Chazindar, która miała miejsce 22 grudnia 1299 roku. Data inskrypcji i jej umieszczenie wysoko na ścianie, w miejscu typowym dla epigrafów ormiańskiej szlachty, wspiera pogląd mówiący o wizycie króla.
      Niezwykle interesujący jest zachowany fragment arabskiej inskrypcji, który głosi „...ya al-Ḥalabīya". Dwukrotne użycie żeńskiego sufiksu „ya” wskazuje, że napis pozostawiła pielgrzymująca do Jerozolimy chrześcijanka z Aleppo. To rzadki materialny ślad kobiecej pielgrzymki sprzed czasów nowożytnych.
      Na ścianach znaleziono też ślady pozostawione przez pielgrzymów, o których już wcześniej wiedzieliśmy. Jest wśród nich grafitti wykonane przez Johannesa Polonera z Regensburga, który pozostawił po sobie interesujące zapiski z pielgrzymki odbytej w latach 1421–1422, jest wykonany węglem drzewnym herb słynnej rodziny von Rümlingen z Berna. Mamy tu więc dowody na obecność pielgrzymów pochodzących z Armenii, Syrii i krajów niemieckojęzycznych. Są też napisy pozostawione przez mieszkańców Serbii Czech. Jednak najwięcej grafitti wykonali mówiący po arabsku chrześcijanie ze Wschodu.
      Wyniki badań opublikowano w Liber Annuus, roczniku wydawanym przez Franciszkańskie Studium Biblijne w Jerozolimie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W latach 80. XX wieku w jednej z jaskiń na Pustyni Judzkiej znaleziono nasiono. Datowanie radiowęglowe wykazało, że pochodzi ono z lat 993–1202, a dzięki sekwencjonowaniu DNA i analizie filogenetycznej naukowcy dowiedzieli się, że to nasiono drzewa z rodzaju balsamowiec (Commiphora). Nasiono zostało zasadzone przez kilkunastu laty i wyrosło z niego niemal 3-metrowe drzewo, które nazwano „Szeba”. Okazało się, że Szeba należy do nieznanego wcześniej gatunku, który być może wspominany jest w Biblii.
      Początkowo naukowcy mieli nadzieję, że Szeba to drzewo, z którego pozyskiwano znany z Pisma Świętego balsam. O jego istnieniu donoszą też inne źródła. Drzewo, cenione w starożytności ze względu na swój zapach, jest szeroko wspominane przez autorów z Grecji, Rzymu czy Bizancjum. Opisują je Teofrast z Eresos, Strabon, Pedanius Discorides, Pompeius Trogus czy Beda Czcigodny. Balsam z Judei uzyskiwał wysokie ceny ze względu na zapach i liczne zastosowania. Wzmianki o nim znajdujemy w literaturze od IV wieku p.n.e. do VIII wieku po Chrystusie. Jednak od IX wieku drzewo znika zarówno z literatury oraz, jak się wydaje, z regionu, w którym żyło. Specjaliści od dawna spierają się, do jakiego gatunku należało i czy przetrwało gdziekolwiek na świecie. Nic więc dziwnego, że gdy znaleziono nasiono nieznanego gatunku Commiphora, wzbudziło to nadzieję na odnalezienie drzewa, które odgrywa ważną rolę w Biblii i świecie starożytnym.
      Szeba jest spokrewnione z gatunkami Commiphora angolensis, C. neglecta i C. tenuipetiolata. Jednak po wyhodowaniu okazało się, że drzewo nie zawiera żadnych lotnych związków aromatycznych. Zatem, w przeciwieństwie do współcześnie istniejących gatunków balsamowca, z pewnością nie pozyskiwano z niego substancji zapachowych. Naukowcy odrzucili więc hipotezę, że jest to gatunek, z którego wytwarzano cenny balsam.
      Na tym jednak nie koniec. Okazało się bowiem, ze Szeba zawiera triterpeny pentacykliczne. To bioaktywne związki o niskiej toksyczności, które pomagają przy gojeniu ran, działają przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, antywirusowo, chronią wątrobę, wykazują aktywność przeciwnowotworową. Ponadto znaleziono dużo glikolipidów, które wykazują silne właściwości przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybiczne. Na tej, między innymi, podstawie główna autorka badań, doktor Sarah Sallon, dyrektor Natural Medicine Research Center w Hadassah Medical Organization w Jerozolimie, przedstawiła na łamach Communications Biology, hipotezę, wedle której z gatunku, do którego należy Szeba, pozyskiwano „tsori”.
      To balsam leczniczy wspomniany zarówno w starszych częściach Biblii – jak Księga Rodzaju (Rdz 37:25, Rdz 43:11), która powstała w pierwszej połowie I tysiąclecia p.n.e., ale jej twórcy mogli opierać się na przekazach ustnych i pisemnych sięgających setki lat wstecz – oraz w nowszych częściach Pisma, księgach Jeremiasza (Jr 8:22, Jr 46:11) i Ezechiela (Ez 27:17). Niektórzy naukowcy identyfikują „tsori” z balsamem z Judei, jednak brak na to wystarczających dowodów.
      Autorzy nowych badań, naukowcy z Izraela, USA, Australii, Szwecji i Francji, uważają, że „tsori” było lokalnym produktem, pochodzącym z regionu Gilead (wyraźnie jest to napisane w Księdze Jeremiasza). To historyczny region pomiędzy Morzem Martwym a doliną Jordanu. Górzysty, porośnięty lasami, z żyzną ziemią w dolinach. Związek Szeby z „tsori” jest tym bardziej prawdopodobny, że nasiono, z którego wyhodowano Szebę, znaleziono właśnie w tym regionie. Naukowcy zauważają też, że jeśli uznalibyśmy gatunek, do którego należy Szeba za źródło „tsori”, pozwoli to na rozwiązanie niektórych kontrowersji, sprzeczności i lingwistycznych problemów interpretacyjnych związanych zarówno z „tsori” jak i balsamem z Judei.
      Potwierdzenie bądź odrzucenie hipotezy łączącej Szebę z „tsori” będzie jednak wymagało dalszych badań.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...