Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Od lat słyszymy, że ocieplenie klimatu czy topnienie lodowców zagrażają źródłom wody od których uzależniony jest byt miliardów ludzi. Indyjskie Narodowe Biuro Statystyki Kryminalnej (NCRB) poinformowało właśnie o znacznym wzroście liczby przestępstw związanych z konfliktami o wodę. Dochodzi do sporów, drobnych przestępstw, fizycznych starć i morderstw.

W roku 2018 liczba takich przestępstw była niemal 2-krotnie większa niż rok wcześniej. Najwięcej sporów o wodę miało miejsce w stanach Maharashtra i Bihar, które w ostatnich latach zmagają się z ciężką suszą. Z najnowszego raportu NCRB wynika, że w 2018 roku zanotowano 838 przestępstw tego typu. Rok wcześniej były to 432 przestępstwa. W sporach o wodę życie straciły 93 osoby.

Eksperci mówią, że spory toczą się pomiędzy społecznościami, wsiami i kastami. Gdy zmniejsza się dostępność wody, zaostrzają się konflikty, obejmują one całe społeczności, spierają się miasta z wsiami. Sytuacja w niektórych stanach była bardzo zła w 2018 roku, mówi Himanshu Thakkar, koordynator South Asia Network on Dams, Rivers and People.

Częścią problemu jest złe zarządzanie zasobami. Indie maksymalnie eksploatują zasoby wód podziemnych. W kraju tym spod ziemi pobiera się tyle wody, co łącznie w USA i Chinach. Złe zarządzanie powoduje, że poziom wód gruntowych błyskawicznie spada. W 2018 roku opublikowano raport, z którego wynika, że jeśli nic się nie zmieni, to 21 miast, w tym Delhi, Bengaluru, Chennai i Hyderabad już w 2020 roku wyczerpie całe zapasy wód podziemnych, co bezpośrednio dotknie 100 milionów ludzi.

W tym samym raporcie czytamy, że do roku 2030 zapotrzebowanie Indii na wodę będzie 2-krotnie większe niż zapewniają jej dostępne źródła. Setki milionów ludzi będą miały problem z dostępem do wody, a jej brak może przełożyć się na stratę 6% PKB.

Z danych Banku Światowego dowiadujemy się, że dochodzi do szybkiego spadku odnawialnych zasobów wody pitnej w przeliczeniu na mieszkańca Ziemi. Jeszcze w 1960 roku na każdego człowieka przypadało 13 364 metry sześcienne odnawialnych zasobów wody pitnej. W roku 2014 było to już 5 932 m3. UNESCO szacuje, że w rozwijających się krajach Azji, Afryki i Ameryki Południowej przeciętne zużycie wody na głowę mieszkańca wynosi 50–100 litrów dziennie. W krajach rozwiniętych jest to około 10-krotnie więcej.

Krajami o największych odnawialnych zasobach wody pitnej w przeliczeniu na mieszkańca są (dane dla roku 2017): Islandia (507 463 m3), Gujana (348 374 m3), Surinam (175 719 m3), Kongo (157 148 m3), Papua Nowa Gwinea (97 079 m3), Bhutan (96 582 m3), Gabon (81 975 m3), Kanada (79 238 m3), Norwegia (74 081 m3) oraz Wyspy Salomona (79 123 m3). W Indiach jest to 1427 m3.

Polska znajduje się dopiero na 133. pozycji na świecie, a nasze zasoby na mieszkańca wynoszą 1585 m3. Pocieszający jest fakt, że wzrosły one z 1579 m3 w roku 2012 i jesteśmy jednym z niewielu krajów, gdzie zanotowano wzrost tych zasobów. Jednak w Europie mniej wody do dyspozycji mają tylko mieszkańcy Czech, Danii i Cypru.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc sami widzicie, wielbłądy zlizujące skropliny z klimatyzacji to jest tylko preludium.

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdaje się, że na granicy Indii i Pakistanu jest już napięta atmosfera jeżeli chodzi o wodę.

Cytat

Niektórzy eksperci zwracają uwagę na wodny wymiar sporu, który często jest pomijany. Niesłusznie, bowiem w XXI wieku woda będzie coraz częściej przedmiotem sporów międzynarodowych. W odpowiedzi na atak z 14 lutego 2019 roku Indie ogłosiły spiętrzenie wody na rzekach na swoim terytorium, aby w ten sposób zmniejszyć poziom tego surowca po stronie pakistańskiej. Za element sporu należy postrzegać projekt tamy Shahpurkandi w indyjskim Pundżabie na rzecee Ravi, przepływającej od Himalajów do Pakistanu przez terytorium Indii. Pozwoli ona New Delhi utrzymać więcej wody po swojej stronie kosztem Pakistanu.

https://www.defence24.pl/starcia-w-kaszmirze-przyczyny-i-konsekwencje-konfliktu-pomiedzy-nuklearnymi-mocarstwami-analiza

Edytowane przez wilk
usunąłem czarne tło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu    https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,25605662,w-rpa-wojna-o-wode-jak-w-mad-maxie-katastrofa-klimatyczna.html#s=BoxWyboMT

też już wojna o wodę.

 

A i w Polsce, też może nie być wesoło:

https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,25114073,mowisz-susza-myslisz-afryka-guzik-prawda-jesli-nic-nie.html

"Ale może dochodzić do konfliktów lokalnych pomiędzy poszczególnymi województwami. " ;)

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejzewam, ze jeszcze tego nie badano do konca ale muł ma wlasciwosci higroskopijne i zachodzą w nim zjawiska kapilarne a jak wiemy wiele sztucznych akwenow musi byc oczyszczanych z mulu... mul ten ma bardzo drobną strukturę i moznaby rozsypywac go w miejscach w ktorych woda jeat gleboko pod powierzchnia co wyciagneloby wode wyzej ku roślinom lub tez nawet uzyc do samego pompowania brudnej wody ktora potem mozna oczyscic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Felipesku napisał:

moznaby rozsypywac go w miejscach w ktorych woda jeat gleboko pod powierzchnia

Głęboko, to w tym miejscu trzeba popracować nad know how.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już w 1997 roku powstał dokument NATO, w którym znajdował się scenariusz hipotetycznego ataku syryjsko-irackiego na Turcję w 2010 roku. Wojna miała wybuchnąć w związku z założonym radykalnym zmniejszeniem się irackich zasobów wody spowodowanym rozwojem projektu GAP oraz trzyletnią suszą. Irak i Syria miałyby się powołać na zwyczajową normę gwarantującą równą możliwość racjonalnego wykorzystania wody przez wszystkie podmioty nadbrzeżne (tzw. riparian rights)

Źródło: https://www.defence24.pl/wojny-wodne-mezopotamia-w-ogniu-analiza

Repetowicz, który bardzo dobrze zna arabski  i perski, jest jednym z nielicznych Polaków dobrze kumających o co chodzi na Bliskim Wschodzie. Także polecam jego artykuły.

Z powyższego artykułu wynika, że wielcy gracze po cichu analizują już to co będzię ciemną stroną XXI wieku - wojny o wodę. Pierwsza, tragiczna  odsłona już nastapiła - Syria.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja się pytam, kto kradnie mój deszcz? I dlaczego ja za to płacę podatkami? Dlaczego jak latają samoloty po błękitnym niebie i zostawiają dziwne znaki na niebie i jakiś klej, to w gardle mnie drapie, śmierdzi paloną kiszoną kapustą, a na drugi dzień kaszlę, łeb mnie boli, wydaje się, że ważę 100kg więcej i wszyscy wokół są nerwowi, niemowlęta zza ścian ciągle płaczą, a niebo spowite mleczną mgłą od rana? I ciemno? Plus jak odżywiasz się cukrem, to jakoś dodatkowo rezonuje chyba z wifi mam wrażenie, co powoduje u mnie gwizdanie w uszach, ból głowy, który puszcza po wyjściu z bloku po minucie, i bólu szkieletu, który puszcza po żelatynie, skorupkach jaj plus joga godzinę. A mam w łóżku z 60 sieci dostępnych... co pewnie z całym tym wdychanym aluminium i strontem zaprojektowane jest by pozbyć się myślenia ze świata. Tylko żryj, kasę płać i tyraj na opryski.

Nie widzicie jeszcze powtarzających się zdarzeń? Wzoru?

Szprejujo nas!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem braku wody i wojny o wodę przerażają mnie najbardziej w związku z globalnym ociepleniem. Na to nie ma żadnej rady. Przychodzi mi do głowy tylko fuzja i odsalanie oceanów, ale to i tak nie rozwiązuje wszystkich problemów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, Warai Otoko napisał:

Przychodzi mi do głowy tylko fuzja i odsalanie oceanów

Dopóki tej energii nie mamy, pozostaje apelowanie o jej oszczędzanie i klimatu nieocieplanie (i takie tam moralizowanie @ex nihilo  lub uświadamianie @darekp)

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, 3grosze napisał:

Dopóki tej energii nie mamy, pozostaje apelowanie o jej oszczędzanie i klimatu nieocieplanie

Oczywiście, z tym, że nie wierzę w moc takich działań :P Jak do tej pory dane wskazują że emisja chyba nawet rośnie, mimo apeli, raportów etc. temat znany od dziesiątek lat przecież. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wyeliminujemy CO2 to pousychają wszystkie rośliny, czy o to chodzi w "walce z globalnym ociepleniem"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Warai Otoko napisał:

Oczywiście, z tym, że nie wierzę w moc takich działań :P

Tia, utyskujmu tu sobie cichutko na tym forum, nie wierzmy, nie moralizujmy, bo przecież Greta odwali za Was robotę.

59 minut temu, topiq napisał:

 

Jak wyeliminujemy CO2 to pousychają wszystkie rośliny, czy o to chodzi w "walce z globalnym ociepleniem

 

I jeszcze do tego takie kuriozum tu zagląda.:blink:

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, 3grosze napisał:

Tia, utyskujmu tu sobie cichutko na tym forum, nie wierzmy, nie moralizujmy, bo przecież Greta odwali za Was robotę.

Chyba mnie nie zrozumiałeś. Ja nie twierdzę że uświadamianie jest złe a jedynie że najwyraźniej nieskuteczne. Innymi słowy zakładam że jednak pomimo prób przemówienia rządom do rozsądku I TAK będzie problem z wodą. krótko mówiąc - czarno to widzę. 

  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
52 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Ja nie twierdzę że uświadamianie jest złe a jedynie że najwyraźniej nieskuteczne. 

Kwestia masy krytycznej.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, 3grosze napisał:

Kwestia masy krytycznej.

ale są też progi po przekroczeniu których nie da się pewnych procesów cofnąć. Pytanie czy "masa krytyczna" o której piszesz zostanie przekroczona odpowiednio wcześniej przed przekroczeniem krytycznych progów. Jak na razie wygląda to słabo... Podobno za 10 lat przekroczymy próg względnie bezpiecznej temperatury (tzn. nie tak katastrofalnej) ale żeby to zrobić potrzeba redukcji wszystkich emisji netto o 45% (względem 2010 r).  Czyli cały świat łącznie o 45% mniej w ciągu 10 lat... Naprawdę ciężko mi uwierzyć że to się uda, ale jeszcze jest szansa, mała ale zawsze. Wdrożenie jakiejś nowej technologii czy leku zajmuje z tego co wiem co najmniej 10 lat od pierwszych badań - a co dopiero powszechna zmiana świadomości, wszystkie polityczne procedury, zmiany prawa i gospodarki światowej?! na samo dogadywanie się między Państwami może zabraknąć czasu, a gdzie tu wdrożenie i testowanie dyrektyw... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, 3grosze napisał:

[...]

I jeszcze do tego takie kuriozum tu zagląda.:blink:

Przyznaję, było to skrótowe uproszczenie, ale wzór (skopiowany z Wikipedii):

6H2O + 6CO2 + (energia świetlna) → C6H12O6 + 6O2↑;     ΔE = −2872 kJ/mol (–687 kcal/mol)

raczej ma spore znaczenie w całym bilansie... Na dodatek potwierdza zapotrzebowanie (spore) na wodę co prowadzi do konkluzji potwierdzające tezy artykuły, że we wszystkim jest potrzebny umiar i rozwaga.

A propos umiaru, to dopiszę (nie mogę już edytować powyższego), że takie badania:

https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/gcb.14954

potwierdzają, że stan wiedzy naukowców nie jest absolutny i ideologizowanie aktualnego stanu wiedzy prowadzi do skrajności, które muszą się skończyć źle, po zaniku rozsądku i możliwości dopuszczenia innych punktów widzenia do dyskusji.

Edytowane przez topiq
dopisek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 hours ago, Warai Otoko said:

Problem braku wody i wojny o wodę przerażają mnie najbardziej w związku z globalnym ociepleniem. Na to nie ma żadnej rady. Przychodzi mi do głowy tylko fuzja i odsalanie oceanów, ale to i tak nie rozwiązuje wszystkich problemów. 

Dostęp do taniej i łatwo dostępnej energii rozwiązuje wiele problemów. Można odsalać wodę morską albo wychwytywać CO2 z powietrza i produkować paliwo, co zdaje się jest teraz nieopłacalne. Zawsze jednak pozostaje problem skali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, topiq napisał:

Jak wyeliminujemy CO2 to pousychają wszystkie rośliny, czy o to chodzi w "walce z globalnym ociepleniem"?

https://en.wikipedia.org/wiki/State_of_Fear

 

Ludzkość znakomicie poradziła sobie w ciągu kilku epok lodowcowych, a teraz przy dostępie do całej technologii ma nas zabić  podniesienie wody w oceanach o kilka metrów.

Tak naprawdę to wydatki na adaptację będą znikome a poziom życia ludzi za 100 lat będzie nieporównywalnie większy niż obecnie.
 

12 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Można odsalać wodę morską albo wychwytywać CO2 z powietrza i produkować paliwo, co zdaje się jest teraz nieopłacalne.

To się nazywa biopaliwo i bywa opłacalne na przykład w Brazylii. Na dłuższą metę wprowadzimy hodowle alg zaprojektowanych i zoptymalizowanych do tego celu..

Jeszcze dodam że w miast to nie ma problemu by woda poruszała się w obiegu pół-zamkniętym, dotychczasowe źródła jedynie uzupełniałyby straty. Zatem niedobory wody można sprowadzić do inwestycji infrastrukturalnych. Ilość wody dla rolnictwa zwiększa nawadnianie kropelkowe, a docelowo można stosować chłodzone szklarnie zapobiegające utracie wody. Rozwiązania techniczne będą taniały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, 3grosze napisał:

i takie tam moralizowanie @ex nihilo 

Nie wtykaj mi moralizowania, bo to Twoja robota tutaj (projekcja?). Mnie niezbyt interesuje moralność myśliwych, bardziej efekty ich działania w porównaniu z innymi realnymi wariantami.
 

Godzinę temu, cyjanobakteria napisał:

wychwytywać CO2 z powietrza i produkować paliwo


Taki cykl to tylko strata energii, którą by można wykorzystać bezpośrednio np. do trwałego wiązania CO2.

@peceed

Jak czytam Twoje teksty o tych sprawach, to mam wrażenie powrotu do przeszłości - dokładniej do "Problemów" z lat 40/50, które po studiach wujka w chałupie zostały, a ja na tym uczyłem się czytać. Tam też było "swietłoje buduszczie cziełowieczestwa", tyle że pod przewodem takiego jednego wąsatego geniusza. Wąsatego już nie ma, ale jak widać niezachwiana wiara w "postęp" pozostała...
A energetycznie sprawa jest prosta - znacznie mniej energii (i czasu) trzeba zużyć, żeby komuś dać w mordę i mu zabrać, niż taki postęp tworzyć w skali globalnej, żeby zabierać nie trzeba było. Zwłaszcza, kiedy czasu jest za mało, a i energii na to nie ma. No i wiedzy też. Czyli najbardziej prawdopodobny wybór jest oczywisty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, ex nihilo napisał:

Zwłaszcza, kiedy czasu jest za mało, a i energii na to nie ma

Jeśli "czasu jest mało", to tylko dlatego że ktoś zaczął wysyłać do Afryki lekarstwa i jedzenie, a zapomniał o gumkach.

23 minuty temu, ex nihilo napisał:

"Problemów" z lat 40/50, które po studiach wujka w chałupie zostały, a ja na tym uczyłem się czytać. Tam też było "swietłoje buduszczie cziełowieczestwa"

To zabawne, ale ja mam wielki sentyment do tego czasopisma, tylko że z lat późniejszych ( roczniki z lat 80, od 4 klasy szkoły podstawowej).

23 minuty temu, ex nihilo napisał:

jak widać niezachwiana wiara w "postęp" pozostała...

No to kolega najwyraźniej przegapił kilka "rewolucji", od zielonej  do informacyjnej.

Histeria klimatyczna to odpowiednik takich raportów Klubu Rzymskiego. Czyli prognozy na kilkadziesiąt lat do przodu ignorujące postęp naukowo techniczny. A ten ma bardzo wykładniczy charakter. Największym przełomem będzie spadek ceny energii słonecznej do poziomów znacznie poniżej obecnych, to całkowicie zmieni nasze wyobrażenie o zasobach. Jeśli ilość dostępnej energii zwiększy się 10x, to zmieni naszą perspektywę na to co jest problemem a co nie.

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Warai Otoko napisał:
4 godziny temu, 3grosze napisał:

Kwestia masy krytycznej.

ale są też progi po przekroczeniu których nie da się pewnych procesów cofnąć.

Teraz ja nie zostałem zrozumiany. Chodziło mi o masę krytyczna "wołających na puszczy", po przekroczeniu której siła decybeli ;) dotrze do decydentów.

 

 

3 godziny temu, topiq napisał:

Przyznaję, było to skrótowe uproszczenie,

No Wiesz...jak się pisze takie dictum:

6 godzin temu, topiq napisał:

Jak wyeliminujemy CO2 to pousychają wszystkie rośliny,

Ktoś, gdzieś chce wyeliminować CO2???

 

1 godzinę temu, peceed napisał:

Ludzkość znakomicie poradziła sobie w ciągu kilku epok lodowcowych, a teraz przy dostępie do całej technologii ma nas zabić  podniesienie wody w oceanach o kilka metrów.

Tia, ludzkość dzisiejsza, a tamtejsza...która przed epoką lodową ( Epoka Lodowcowa to seria filmów dla dzieci.Oglądasz?) dysponowała łukiem i ościeniem, w epoce lodowej taki samym łukiem i ościeniem, a po epoce lodowej znów tylko łukiem i ościeniem dała radę, bo łuk i oścień prądem nie napędzane i od dziecka  trenowane.

32 minuty temu, ex nihilo napisał:

Nie wtykaj mi moralizowania, bo to Twoja robota tutaj (projekcja?).

Nie zrozumiałeś. 

To był tylko przytyk do Twojej teorii o moralizowaniu, coś w stylu "że to psu na budę", a jednak u umoralnionych celebrytek futerka są już passe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
33 minuty temu, peceed napisał:

Jeśli "czasu jest mało", to tylko dlatego że ktoś zaczął wysyłać do Afryki lekarstwa i jedzenie, a zapomniał o gumkach.

Co do tego pełna zgoda (+Azja), ale realia są, jakie są.
 

33 minuty temu, peceed napisał:

To zabawne, ale ja mam wielki sentyment do tego czasopisma

Czasem zaglądam do "tamtych" (mam prawie komplet). To niezła pigułka na optymistyczny skręt zwojów, który czasem mi się zdarza, na szczęście rzadko.

 

33 minuty temu, peceed napisał:

No to kolega najwyraźniej przegapił kilka "rewolucji", od zielonej  do informacyjnej.

Nie przegapiłem. Jeszcze przemysłowa do tego, a wcześniej neolityczna, no i demograficzna też. Ale jak to z rewolucjami - coś tam na jakiś czas załatwiają, jednak wykładniczo zwiększają skalę problemów, bo zarówno Hs, jak i świat są znacznie lepiej przystosowane do ewolucji niż do rewolucji.
 

10 minut temu, 3grosze napisał:

a jednak u umoralnionych celebrytek futerka są już passe

No nie wiem czy umoralnionych, bo moda na coś niekoniecznie jest równoznaczna z umoralnieniem, ale nawet jeśli , to wyjątek nie tworzy reguły.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Woda z komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko ma podobny stosunek deuteru i wodoru, co woda w ziemskich oceanach, poinformował międzynarodowy zespół naukowy, pracujący pod kierunkiem Kathleen E. Mandt z NASA. To zaś ponownie otwiera dyskusję na temat roli komet rodziny Jowisza w dostarczeniu wody na Ziemię. Uzyskane właśnie wyniki stoją w sprzeczności z wcześniejszymi badaniami, jednak naukowcy stwierdzili, że wcześniejsza interpretacja wyników badań wykonanych przez satelity została zafałszowana przez pył z komety.
      W gazie i pyle, z którego uformowała się Ziemia, mogło znajdować się nieco wody, jednak większość z niej została odparowana przez Słońce. Teraz, po 4,6 miliarda lat, Ziemia jest pełna wody, a naukowcy wciąż się nad jej pochodzeniem. Mamy silne dowody wskazujące na to, że została ona przyniesiona przez asteroidy. Jednak wciąż sporna pozostaje rola komet. W ciągu kilku ostatnich dekad badania komet jowiszowych – które zawierają materiał z wczesnych etapów istnienia Układu Słonecznego i powstały poza orbitą Saturna – wykazywały silny związek pomiędzy zawartą w nich wodą, a wodą na Ziemi.
      Związek ten wynikał z podobnego stosunek deuteru do wodoru. To właśnie na jego podstawie można stwierdzić, czy woda występująca na dwóch ciałach niebieskich jest podobna, czy też nie. Woda zawierająca więcej deuteru powstaje w środowisku zimnym, dalej od Słońca. Zatem ta na kometach jest mniej podobna do ziemskiej wody niż ta na asteroidach. Jednak prowadzone przez dekady badania pary wodnej z komet jowiszowych pokazywały podobieństwa do wody na Ziemi. Dlatego też naukowcy zaczęli postrzegać te komety jako ważne źródło wody na Ziemi.
      Jednak w 2014 roku przekonanie takie legło w gruzach. Wtedy to misja Rosetta, wysłana do 67P/Czuriumow-Gierasimienko przez Europejską Agencję Kosmiczną, dostarczyła unikatowych danych na temat komety. A analizujący je naukowcy zauważyli, że stosunek deuteru do wodoru jest na niej największy ze wszystkich zbadanych komet i trzykrotnie większy niż w wodzie ziemskiej. To było olbrzymie zaskoczenie, które skłoniło nas do przemyślenia wszystkiego, mówi Mandt.
      Pracujący pod jej kierunkiem zespół specjalistów z USA, Francji i Szwajcarii, w tym uczonych, którzy brali udział w misji Rosetta, jako pierwszy przeanalizował wszystkie 16 000 pomiarów wykonanych podczas europejskiej misji. Naukowcy chcieli zrozumieć, jakie procesy fizyczne powodują zmienność stosunku deuteru do wodoru w wodzie z komet. Badania laboratoryjne, obserwacje komet i analizy statystyczne wykazały, że pył z komet może wpływać na odczyty. Byłam ciekawa, czy znajdziemy dowody na to, że podobne zjawisko miało miejsce podczas badań 67P. I okazało się, że to jeden z tych rzadkich przypadków, gdy wysuwa się jakąś hipotezę i ona całkowicie się sprawdza, mówi Mandt.
      Naukowcy znaleźli wyraźny związek pomiędzy pomiarami ilości deuteru w warkoczu 67P a ilością pyłu wokół pojazdu Rosetta. To wskazywało, że część odczytów może nie być reprezentatywna dla składu komety.
      Gdy kometa zbliża się do Słońca, jej powierzchnia ogrzewa się i z powierzchni wydobywa się gaz oraz pył. Ziarna pyłu zawierają zamarzniętą wodę. Nowe badania sugerują, że woda zawierająca więcej deuteru łatwiej przylega do pyłu, niż woda jaką spotykamy na Ziemi. Gdy lód z takich ziaren pyłu jest uwalniany do warkocza komety, może powodować, że wygląda to tak, jakby woda z komety zawierała więcej deuteru niż w rzeczywistości.
      Rosetta krążyła w odległości 10–30 kilometrów od głowy komety. Mandt i jej zespół zauważyli, że do przeprowadzenia prawidłowych pomiarów składu wody z komety konieczne jest, by uwolnione do warkocza ziarna pyłu zdążyły wyschnąć. Pozbywają się one wody dopiero w odległości co najmniej 120 kilometrów od głowy komety.
      Odkrycie ma duże znaczenie nie tylko dla zrozumienia roli komet jako źródła wody na Ziemi,a le też do lepszego zrozumienia przyszłych i przeszłych badań. To świetna okazja by jeszcze raz przyjrzeć się obserwacjom z przeszłości i lepiej przygotować się do przyszłych badań, mówi Mandt.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed 11 milionami lat w Marsa uderzyła asteroida, która wyrzuciła w przestrzeń kosmiczną fragmenty Czerwonej Planety. Jeden z tych fragmentów trafił na Ziemię i jest jednym z niewielu meteorytów, których pochodzenie można powiązać bezpośrednio z Marsem. Kto znalazł ten kawałek Marsa, nie wiadomo. Odkryto go w 1931 roku w jednej szuflad na Purdue University i nazwano Lafayette Meteorite, od miasta, w którym znajduje się uniwersytet. Nie wiadomo bowiem nawet, gdzie dokładnie meteoryt został znaleziony. Jednak jego stan zachowania wskazuje, że nie leżał na ziemi zbyt długo.
      Na kawałek skały jako pierwszy zwrócił uwagę dr O.C. Farrington, który zajmował się klasyfikacją kolekcji minerałów z uniwersyteckich zbiorów geologicznych. I to właśnie Farrington stwierdził, że skała uznana wcześniej za naniesioną przez lodowiec, jest meteorytem.
      Już podczas jednych z pierwszych badań Lafayette Meteorite naukowcy zauważyli, że na Marsie miał on kontakt z wodą w stanie ciekłym. Od tamtego czasu nie było jednak wiadomo, kiedy miało to miejsce. Dopiero teraz międzynarodowa grupa naukowa określiła wiek znajdujących się w meteorycie minerałów, które powstały w wyniku kontaktu z wodą. Wyniki badań zostały opublikowane na łamach Geochemical Perspective Letters.
      Profesor Marissa Tremblay z Purdue University wykorzystuje gazy szlachetne, jak hel, neon i argon, do badania procesów chemicznych i fizycznych kształtujących powierzchnię Ziemi. Uczona wyjaśnia, że niektóre meteoryty z Marsa zawierają minerały, które powstawały na Marsie w wyniku interakcji z wodą. Datowanie tych minerałów pozwoli nam więc stwierdzić, kiedy woda w stanie ciekłym istniała na powierzchni lub płytko pod powierzchnią Marsa. Datowaliśmy te minerały w Lafayette Meteorite i stwierdziliśmy, że powstały one 742 miliony lat temu. Nie sądzimy, by wówczas na powierzchni Marsa było zbyt dużo wody. Uważamy, że pochodziła ona z roztapiania się marsjańskiej wiecznej zmarzliny, a roztapianie się było spowodowane aktywnością magmy, do której sporadycznie dochodzi i dzisiaj, stwierdza uczona.
      Co ważne, naukowcy w trakcie badań wykazali, że ich datowanie jest wiarygodne. Na wiek minerałów mogło wpłynąć uderzenie asteroidy, która wyrzuciła z Marsa nasz meteoryt, ogrzewanie się meteorytu podczas pobytu przez 11 milionów lat w przestrzeni kosmicznej, czy też podczas podróży przez ziemską atmosferę. Wykazaliśmy, że żaden z tych czynników nie miał wpływu minerały w Lafayette, zapewnia Tremblay.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Atlantycka Niña to chłodna faza naturalnego wzorca klimatycznego. Podobnie jak znacznie bardziej znany wzorzec zachodzącej na Pacyfiku oscylacji południowej (ENSO), na którą składają się fazy El Niño, La Niña i faza neutralna, także na Atlantyku co kilka lat mamy fazę zimną i gorącą. Temperatura powierzchni oceanu we wschodniej części równikowego Oceanu Atlantyckiego wykazuje zaskakujący, nieintuicyjny cykl. Wody w tamtym regionie najcieplejsze są wiosną, a najzimniejsze w lipcu i sierpniu.
      Do tego ochłodzenia w lecie dochodzi w wyniku działalności wiatru. Gdy na półkuli północnej jest lato, równikowy pas opadów, pod wpływem silniejszego nagrzewania przez słońce, przemieszcza się na północ, co powoduje wciąganie nad równikowy Atlantyk powietrza z południowego-wschodu. Wiejące wówczas pasaty są tak silne, że przemieszczają gorące wody powierzchniowe z równika i pojawia się zjawisko upwellingu, podnoszenia się chłodnych wód głębinowych.
      Dlatego w miesiącach letnich na równikowych obszarach Atlantyku może pojawiać się zimna woda. Co kilka lat – w wyniku naturalnej zmienności – ten chłodny obszar jest albo cieplejszy, albo chłodniejszy od własnej średniej średniej. Specjaliści mówią wówczas o Atlantyckim Niño lub Niña. Zjawisko nie jest ściśle zdefiniowane, ale przyjmuje się, że jeśli 3-miesięczna średnia temperatura powierzchni przez co najmniej 2 kolejne sezony jest o 0,5 stopnia Celsjusza wyższa od średniej długoterminowej, to mamy do czynienia z Atlantyckim Niño, jeśli jest o 0,5 stopnia C niższa, jest to Atlantycka Niña.
      W bieżącym roku w lutym i marcu we wschodniej części równikowego Atlantyku mieliśmy do czynienia z ekstremalnie wysokimi temperaturami wód powierzchniowych. Przekraczały 30 stopni Celsjusza i były najwyższe od 1982 roku. Obecnie zaś, od maja, naukowy obserwują rekordowe ochładzanie się tego obszaru. Temperatura wód spadła nawet ponad 1 stopień Celsjusza. I co najbardziej zaskakujące, ochładzanie to ma miejsce w obliczu słabnących pasatów. A to one powodują upwelling, zatem im są słabsze, tym słabsze powinno być zjawisko podnoszenia się chłodnych wód z głębin. Innymi słowy naukowcy obserwują wyjątkowo szybko rozwijającą się Atlantycką Niñę w sytuacji, która nie sprzyja jej rozwojowi.
      Jak już wspomnieliśmy, o poszczególnych fazach Atlantyckich Niños mówimy przy odchyleniu rzędu 0,5 stopnia Celsjusza od średniej. Wbrew pozorom, jest do duża różnica. Te pół stopnia ma olbrzymi wpływ na poziom opadów w Afryce i Ameryce Południowej. Na przykład w fazie Niño mamy do czynienia ze zmniejszeniem opadów w Sahelu, zwiększeniem w Zatoce Gwinejskiej i zmianami wzorca opadów w północno-wschodniej części Ameryki Południowej. Ze zmianami Niños wiążą się też zmiany wzorca huraganów. Już jakiś czas temu amerykańska NOAA przewidywała, że w bieżącym roku intensywność huraganów będzie powyżej średniej. Prognozę taką opracowano na podstawie warunków panujących w równikowych obszarach Pacyfiku oraz tropikalnych regionach Północnego Atlantyku. Teraz eksperci będą z zainteresowaniem monitorowali, czy Atlantycka Niña wpłynie huragany. 

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wody na Księżycu jest znacznie mniej, niż dotychczas sądzono, informuje Norbert Schörghofer z Planetary Science Institute w Arizonie, współautor badań, których wyniki opublikowano na łamach Science Advances. Obliczenia przeprowadzone przez Schörghofera i Ralucę Rufu z Southwest Research Insitute w Kolorado, mają olbrzymie znaczenie nie tylko dla zrozumienia historii Księżyca, ale również dla założenia stałej bazy na Srebrnym Globie. Bazy, która ma wspierać załogowe wyprawy na Marsa. Kevin Cannon, geolog z Colorado School of Mines, który prowadzi spis obiecujących miejsc do lądowania i prac górniczych na Księżycu, już zaczął aktualizować ją w oparciu o wyliczenia Schörghofera i Rufu.
      Woda na Księżycu, w postaci lodu, znajduje się w stale zacienionych obszarach księżycowych kraterów. Tylko tam ma szansę przetrwać. Te stale zacienione obszary to jedne z najchłodniejszych miejsc w Układzie Słonecznym. Na wodę możemy liczyć przede wszystkim w głębokich kraterach znajdujących się w pobliżu biegunów. Tam bowiem kąt padania promieni słonecznych wynosi zaledwie 1,5 stopnia. Jednak nie zawsze tak było. Przed miliardami lat oś Księżyca była nachylona pod zupełnie innym kątem, różniącym się od obecnego może nawet o 77 stopni. Taka orientacja wystawiała zaś bieguny na działanie Słońca, eliminując wszelkie zacienione obszary, a co za tym idzie, odparowując znajdujący się tam lód.
      Wiemy, że Księżyc powstał przed około 4,5 miliardami lat w wyniku uderzenia w tworzącą się Ziemię planety wielkości Marsa. Od tego czasu migruje on coraz dalej od nasze planety. Początkowo znajdował się pod przemożnym wpływem sił pływowych Ziemi, obecnie większą rolę odgrywają siły pływowe Słońca i ta właśnie zmiana doprowadziła do zmiany orientacji osi Księżyca. Zasadnicze pytanie brzmi, kiedy do niej doszło. Jeśli wcześniej, to na Księżycu powinno być więcej lodu, jeśli zaś później, lodu będzie mniej.
      Dopiero w 2022 roku astronomowie z Obserwatorium Paryskiego rozwiązali stary problem niezgodności danych geochemicznych z fizycznym modelem oddziaływania sił pływowych. Schörghofer i Rufu skorzystali z pracy Francuzów i utworzyli udoskonalony model pokazujący zmiany osi Księżyca w czasie. To zaś pozwoliło mi stwierdzić, ile lodu może istnieć w obecnych stale zacienionych obszarach.
      Z ich obliczeń wynika, że najstarsze stale zacienione obszary utworzyły się nie więcej niż 3,94 miliarda lat temu. Są zatem znacznie młodsze, niż dotychczas sądzono, a to oznacza, że wody na Księżycu jest znacznie mniej. Nie możemy się już spodziewać, że istnieją tam warstwy czystego lodu o grubości od dziesiątków to setek metrów, mówi Schörghofer.
      Uczony dodaje jednak, że nie należy podchodzić do tych badań wyłącznie pesymistycznie. Dostarczają one bowiem dokładniejszych danych na temat miejsc, w których powinien znajdować się lód. Ponadto z wcześniejszych badań, które Schörghofer prowadził wraz z Paulem Hayne z University of Colorado i Odedem Aharonsonem z izraelskiego Instytut Weizmanna, wynika, że stale zacienionych obszarów jest więcej niż sądzono, a lód może znajdować się nawet w takich, które liczą sobie zaledwie 900 milionów lat. Wnioski płynące z badań są więc takie, że lodu na Księżycu jest znacznie mniej, ale jest on w większej liczbie miejsc.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Instytutu Fizyki UJ pracują nad prototypowym wykrywaczem z działem neutronowym, który będzie rozpoznawać potencjalnie niebezpieczne zatopione materiały. Dzięki niemu możliwe będzie określenie składu podejrzanych substancji, znajdujących się pod wodą, w sposób zdalny, zatem i bezpieczny dla nurków oraz naukowców. Zespół prowadzony przez doktora Michała Silarskiego i profesora Pawła Moskala dowiódł, że za pomocą działa neutronowego można określić skład zatopionych substancji i stworzył koncepcję detektora, który eliminuje zakłócenia powstające podczas odczytu w wodzie.
      Nowe urządzenie dostarczy informacji na temat podejrzanych substancji, dzięki czemu, zanim zbliżą się do niej ludzie, będzie wiadomo, z czym mamy do czynienia, a zatem i jak należy postępować. Urządzenie ma być nie większe niż walizka. Może być ono zamontowane na podwodnej, zdalnie sterowanej sondzie, zdolnej do pracy również na większych głębokościach. Ważne jest jedynie, by taka sonda znalazła się blisko badanego przedmiotu, tak aby z możliwie minimalnej odległości skierować na niego wiązkę neutronów. To pozwoli rozpoznać pierwiastki wchodzące w skład zatopionych substancji, również tych, które są zamknięte w pojemnikach. Naszą metodą możemy wykryć na przykład węgiel, wodór, tlen, azot, siarkę, chlor, a także gazy bojowe zawierające arsen – mówi doktor Silarski.
      Wspomniane działo neutronowe zderza jony deuteru z trytem. Dzięki temu emituje neutrony, które przenikają przez zanurzony obiekt i wzbudzają atomy w badanych substancjach. Atomy te emitują kwanty gamma, które rejestruje detektor opracowany na UJ. Jako że każdy z pierwiastków ma swój charakterystyczny odczyt kwantów gamma, możliwe jest określenie składu substancji znajdującej się w zatopionym pojemniku. Wyeliminowanie zakłóceń generowanych przez wodę jest możliwe dzięki zastosowaniu specjalnych rur wypełnionych powietrzem. To przez nie kierowana jest wiązka neutronów. Jakość odczytu zależy więc od tego, jak blisko uda się podpłynąć do badanego pojemnika.
      Badanie trwa około 10 sekund, a do poprawnego odczytu wystarczy, by urządzenie znalazło się o kilkadziesiąt centymetrów od substancji. Nie musi mieć z nią bezpośredniego kontaktu. Nasza metoda w zasadzie pozwoli zidentyfikować każdą substancję z katalogu tych, które uznaje się za niebezpieczne i które zalegają na dnie zbiorników wodnych – zapewnia doktor Silarski.
      Badania tego typu są niezwykle ważne. Chociażby po to, by określić, jakie środki bojowe zatopiono w Bałtyku. O problemie tym można przeczytać w wywiadzie, którego udzielił nam doktor Tomasz Kijewski z PAN.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...