Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Google' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 350 wyników

  1. Nawet jeśli Google zamknie chińską wersję swojej wyszukiwarki, firma chce pozostać w Państwie Środka. Media donoszą, że koncern toczy obecnie delikatne negocjacje z Pekinem, których celem jest ustalenie zasad, na jakich w Chinach będzie działało centrum badawczo-rozwojowe, zespół sprzedaży reklam oraz wydział zajmujący się telefonią komórkową. Google twierdzi, że nie chce już, zgodnie z życzeniem chińskiego rządu, cenzurować wyników wyszukiwania, jednak firmie zależy na dostępie do tutejszego rynku. Niewykluczone, że toczone za zamkniętymi drzwiami negocjacje zakończą się jakimś kompromisem. Chiński rząd już wcześniej naginał nieco swoje zasady, by zawrzeć pożądaną ugodę.
  2. Bloomberg donosi, że Apple i Microsoft prowadzą rozmowy, których celem ma być zastąpienie Google'a Bingiem jako domyślną wyszukiwarką w iPhonie. Osoby, które poinformowały redaktorów Bloomberga o takich rozmowach twierdzą, że są one prowadzone od kilku tygodni. Sprawa nie nie jest przesądzona. Firmy mogą dojść do porozumienia, ale równie dobrze negocjacje mogą zostać zerwane. Sam fakt, że są one prowadzone świadczy o rosnącej konkurencji pomiędzy Google'em a Apple'em. Obie firmy były co prawda partnerami, a prezes Google'a pracował w zarządzie Apple'a, jest jednak coraz więcej obszarów, na których przedsiębiorstwa konkurują. Chyba najważniejszym z nich jest obecnie rynek smartfonów. Zdaniem Jamesa McQuiveya, analityka Forrester Research, zastąpienie Google'a Bingiem byłoby niekorzystne dla wyszukiwarkowego giganta, a korzystna dla Apple'a. Tym bardziej, że, jak zdradziło źródło Bloomberga, Apple opracowuje technologię zarządzania reklamami wyświetlanymi na urządzeniach przenośnych, co oznacza, że i na tym polu będzie konkurowało z Google'em. Przedstawiciele Microsoftu i Apple odmówili skomentowania powyższych doniesień.
  3. Atak na Google'a i inne koncerny został przeprowadzony za pomocą zmodyfikowanej wersji konia trojańskiego Hydraq. Jednak nie sam kod przesądził o skuteczności ataku, ale fakt, że przestępcy dobrze wiedzieli, których pracowników należy wziąć na cel. Lokalne chińskie media informują, że po 13 stycznia niektórym pracownikom Google China odebrano dostęp do lokalnej sieci firmowej, część wysłano na urlopy, a kolejni zostali przeniesieni do innych biur. Jak donosi Reuter, niewykluczone, że w ataku na Google'a pomagał co najmniej jeden pracownik tej firmy. Przedstawiciele koncernu nie chcą komentować tych doniesień.
  4. Ostatnie ataki na Google'a, Yahoo i dziesiątki innych wielkich amerykańskich firm przestały być tylko i wyłącznie sprawą z pogranicza informatyki i przestępczości. Rząd USA ma jeszcze w tym tygodniu wręczyć Pekinowi oficjalną notę protestacyjną, w której zażąda wyjaśnień. "Nota wyrazi nasze zaniepokojenie incydentem i będzie zawierała prośbę do Chin, by wyjaśniły sytuację i poinformowały nas, co mają zamiar w tej sprawie zrobić" - powiedział rzecznik Departamentu Stanu. Rząd w Waszyngtonie poparł też decyzję Google'a o zaprzestaniu cenzurowania wyników wyszukiwania. Wskutek szeroko zakrojonego ataku, który trwał od połowy grudnia do połowy stycznia, ucierpiały m.in.Symantec, Juniper Networks, Dow Chemicals i Northrop Grumman. Przestępcy wykorzystali nieznaną wcześniej dziurę w Internet Explorerze, którą wykorzystywały odpowiednio spreparowane szkodliwe witryny. Wystarczyło tylko skłonić pracowników wymienionych firm do kliknięcia na umieszczony w e-mailu odnośnik. Tymczasem pojawiły się pogłoski, że w ataku na Google'a przestępcom mogli pomagać pracownicy chińskiego oddziału wyszukiwarkowego giganta.
  5. David Drummond, odpowiedzialny w Google'u za sprawy prawne, stwierdził, że jego firma rozważa nad sensem prowadzenia biznesu w Chinach. Słowa takie opublikował po serii bardzo zaawansowanych technologicznie ataków na konta pocztowe, które na Gmailu posiadają obrońcy praw człowieka. Drummond stwierdził też, że Google nie ma dłużej zamiaru cenzurować wyników wyszukiwania na Google.cn i w ciągu najbliższych tygodni przedyskutuje z chińskim rządem, w jaki sposób można działać legalnie nie filtrując jednocześnie wyszukiwarki. Przedstawiciel Google'a nie wykluczył, że jego firma zamknie chińską wersję swojej wyszukiwarki i wycofa się z operacji na terenie Chin. Google było jedną z co najmniej 20 wielkich firm, które w grudniu padły ofiarami cyberataków, podczas których ukradziono własność intelektualną przedsiębiorstwa. Jednak Drummonda najbardziej martwią ataki na konta pocztowe obrońców praw człowieka. Co prawda Gmail jest w Chinach niedostępny, jednak aktywiści korzystają z anonimowych proxy i omijają ograniczenia. Atakujący nie ograniczają się zresztą tylko do kont Chińczyków. Drummond mówi, że dziesiątki kont należących do amerykańskich i europejskich aktywistów praw człowieka jest regularnie atakowanych.
  6. Google przeprosiło chińskich autorów za to, że bez zgody zeskanowało i umieściło ich dzieła w swoim online'owym katalogu. Przeprosiny Google'a zostały opublikowane na witryny Stowarzyszenia Chińskich Pisarzy. Można je było usłyszeć też w wiadomościach nadanych przez chińską telewizję, w których pojawił się Erik Hartmann, przedstawiciel Google Books na rejon Azji i Pacyfiku. Wyszukiwarkowy gigant obiecał, że więcej bez zgody chińskich autorów nie będzie skanował ich dzieł. Ma też zamiar rozwiązać już istniejący spór. Twórcy zeskanowanych dzieł domagają się bowiem odszkodowania. Koncern podkreśla, że przestrzega praw autorskich, gdyż udostępnia tylko fragmenty dzieł. Przedstawiciele firmy przypominają, że autorzy zawsze mogą zażądać usunięcia ich książek z Google Books.
  7. W dokumencie przygotowanym na zlecenie francuskiego rządu czytamy, że Google, MSN, Yahoo, inni wielcy gracze na rynku internetowym oraz dostawcy sieci powinni zostać dodatkowo opodatkowani, by finansować przemysł muzyczny i wydawniczy. Raport, którego autorami są Jacque Toubon (były minister kultury), Patrick Zelnick (były menedżer branży muzycznej, producent utworów Carly Bruni) i Guillaume Cerutti (menedżer Sotheby's France) stwierdza, iż Google "bez wnoszenia żadnych opłat korzysta" z prac muzyków i pisarzy. Rząd Francji nie jest w żaden sposób zobowiązany do wprowadzenia w życie któregokolwiek z punktów raportu, jednak dokument jest w dużej mierze odbiciem dominujących trendów politycznych. Prezydent Sarkozy obiecuje chronić kulturę przed rzekomym destrukcyjnym wpływem takich gigantów jak Google'a. Jak donoszą media, prezydent przedyskutuje tezy raportu z przedstawicielami mediów oraz świata kultury i to do niego będzie należała decyzja, czy propozycje zawarte w dokumencie trafią pod obrady parlamentu. Autorzy raportu twierdzą, że dzięki opodatkowaniu można zyskać dodatkowe 28 milionów dolarów. Nie zamierzamy czekać na Unię Europejską z nałożeniem podatku na Google'a. Jest on legalny i technicznie możliwy do wprowadzenia bez konieczności uzyskiwania zgody naszych europejskich partnerów - mówi Zelnick. On i jego koledzy twierdzą, że szczególnie zagrożony jest przemysł muzyczny, który znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie. Dodają, że za taką sytuację w dużej mierze odpowiedzialny jest Google, który korzysta z pracy innych, nie dając nic w zamian. Ostrzegają też, iż rząd powinien sprawdzić, czy Google nie nadużywa swej dominującej pozycji na rynku reklamy.
  8. Tak, jak się tego spodziewano, Google zaprezentował smartfon Nexus One. Telefon produkowany przez tajwańską firmę HTC korzysta z 3,7-calowego wyświetlacza OLED, procesora Snapdrago firmy Qualcomm i systemu operacyjnego Android 2.1. Urządzenie o wymiarach 119 x 60 x 11,5 mm waży 130 gramów wraz z baterią. Umożliwia ona prowadzenie do 10 godzin rozmów w sieci 2G i do 7 godzin w 3G. Czas oczekiwania to 290 (2G) i 250 (3G) godzin. Nexus One pozwala na korzystanie z Internetu od 5 do 6,5 godziny oraz na odtwarzanie wideo przez 7 godzin bez konieczności ładowania baterii. Muzyki będziemy mogli zaś słuchać przez 20 godzin. Telefon można ładować zarówno z USB, jak i za pośrednictwem dołączonej ładowarki sieciowej. Nexus One używa wyświetlacza dotykowego o rozdzielczości 800x480, kontraście 100 000:1 i czasie odpowiedzi 1 ms. Producent wbudował weń 5-megapikselowy aparat fotograficzny z 2-krotnym zoomem cyfrowym i lampą błyskową. Nagrywa on także klipy wideo o rozdzielczości 720x480 pikseli z prędkości 20 fps lub wyższą. Telefon Google'a działa w zakresach 850, 900, 1800 i 1900 GHz, obsługuje Wi-Fi 802.11 b/g/n, Bluetoodh 2.1 + EDR, technologie UMTS, HSDPA i HSUPA. Został też wyposażony w odbiornik GPS, cyfrowy kompas i przyspieszeniomierz.
  9. Targi CES 2010 mogą być wyjątkowo interesujące. Jak donosi The New York Times, powołując się na anonimowe źródło, Steve Ballmer ma ogłosić dzisiaj powstanie microsoftowego tabletu. Bieżący rok może zatem upłynąć nam pod znakiem wyścigu gigantów o pierwszeństwo na rynku tego typu urządzeń. Tablet Microsoftu ma być produkowany we współpracy z HP. Obie firmy odmówiły komentarza na ten temat. Urządzenie koncernu z Redmond miałby ukazać się w połowie bieżącego roku. Tymczasem prawdopodobnie pod koniec bieżącego miesiąca - chociaż niektóre źródła wspominają też o marcu - ma nastąpić premiera tabletu Apple'a. Z kolei wczoraj informowaliśmy, że podobne urządzenie szykuje też Google. Przed kilkoma miesiącami serwis Gizmodo opublikował zdjęcia, które przedstawiają ponoć tablet Microsoftu. Widzimy na nim "późny prototyp" tabletu przypominającego książkę. Składa się on z dwóch 7-calowych ekranów wielodotykowych, po których można pisać i rysować nie tylko za pomocą palców, ale również rysika. Urządzenie wyposażono też ponoć w kamerę i indukcyjną podkładkę, służącą do bezprzewodowego ładowania baterii.
  10. Jak donosi australijski serwis Smarthouse, niewykluczone, że HTC i Google'a rzucą wyzwanie Apple'owi nie tylko na rynku telefonów komórkowych. Być może pokażą też własny tablet, który będzie konkurował z oczekiwanym apple'owskim iSlate. Google od 18 miesięcy współpracuje z HTC. Dzisiaj obie firmy najprawdopodobniej pokażą telefon Google'a z systemem Android. Jednak to nie wszystkie owoce ich współracy. Anonimowe źródła twierdzą, że tajwańska firma ma kilka działających prototypów tabletów, w tym jeden, który korzysta z systemu ChromeOS. Plotka głosi, że 26 stycznia bieżącego roku Steve Jobs zaprezentuje iSlate - tablet Apple'a. Niewykluczone, że w bieżącym roku doczekamy się też tabletu Google'a.
  11. Wszystko wskazuje na to, że 5 stycznia oficjalnie zadebiutuje google'owski smartfon Nexus One, który będzie korzystał z systemu Android. Wybrani przedstawiciele mediów otrzymali zaproszenia na imprezę, która odbędzie się za tydzień. W zaproszeniu nie wspomniano o Nexusie. Czytamy w nim, że ponad rok temu zadebiutował Android, a to był tylko początek. Jednak w sieci wewnętrznej T-Mobile ukazały się informacje, że na początku stycznia zadebiutuje telefon korzystający z Androida, że Google współpracuje z T-Mobile oraz że telefon będzie sprzedawany tylko przez Google'a i tylko za pośrednictwem internetu. Wsparcie techniczne będzie udzielane przez Google'a i HTC, z kolei T-Mobile zajmie się obsługą od strony łączności, rachunków itp. Można więc być niemal pewnym, że zaproszenia na 5 stycznia dotyczą właśnie debiutu Androida. W Sieci znalazła się już pierwsza recenzja Nexusa.
  12. Mozilla opóźnia premierę kolejnejnych wersji Firefoksa. Już wiadomo, że w bieżącym roku do rąk użytkowników nie trafi nowa stabilna edycja. Firefox 3.6, który miał ukazać się w grudniu zostanie upubliczniony w pierwszym kwartale przyszłego roku. Z kolei Firefox 4.0 najprawdopodobniej zadebiutuje dopiero w roku 2011. Edycje 3.6 i 3.7 mają charakteryzować się przede wszystkim lepszą stabilnością. Mają też uruchamiać poszczególne karty w osobnych procesach, co zwiększy bezpieczeństwo użytkowania przeglądarki. Z kolei największą zmianą, jaka ma zajść w Firefoksie 4.0 będzie nowy interfejs użytkownika, o którym już wcześniej pisaliśmy. Specjaliści uważają, że opóźnienie działa na korzyść Internet Explorera, którego ósma edycja ma nowoczesny wygląd i zdobywa coraz większe udziały w rynku. Rok 2011 będzie bardzo ważny dla Mozilli. Nie tylko zadebiutuje Firefox 4.0, ale dobiegnie końca umowa z Google'em, która zapewnia Mozilli ponad 80% wpływów do budżetu. Nie wiadomo czy Google, który ma teraz własną przeglądarkę i chce ją wypromować, podpisze z Mozillą kolejną umowę.
  13. Chińska pisarka Mian Mian pozwała Google'a o naruszenie należących do niej praw autorskich. To pierwszy w Chinach pozew cywilny związany z prowadzonym przez Google'a projektem skanowania książek. Akcja większości dzieł Mian Mian toczy się w półświatku, wśród seksu, narkotyków i alkoholu. Google nielegalnie zeskanowało trzecią nowelę Mian Mian pt. "Toksyczni kochankowie". Książki 39-letniej pisarki są zakazane w Chinach, jednak biją rekordy popularności na czarnym rynku. Mian Mian domaga się od Google'a 8900 dolarów odszkodowania. Zdaniem Chińskiego Towarzystwa Praw do Dzieł Pisanych Google zeskanował już dziesiątki tysięcy książek chińskich autorów. Towarzystwo chce, by korporacja przeprosiła za naruszenie prawa i wypłaciła odszkodowania.
  14. Kłopoty wciąż nie opuszczają Google'a. Po oskarżeniu jego menedżerów we Włoszech i przegranej przed sądem we Francji, teraz przyszedł czas na Wielką Brytanię. Wyszukiwarkowy gigant jest ostro krytykowany po tym, jak okazało się, że nie zapłacił na Wyspach ani pensa podatku. Mimo iż zarobił 1,6 miliarda funtów. Wszelkie wpływy z Wielkiej Brytanii zostały przekazane bowiem do Irlandii, gdzie podatki korporacyjne wynoszą od 10 do 25 procent. W Wielkiej Brytanii Google musiałoby zapłacić 28-30 procent. Brytyjski skarb państwa potencjalnie stracił około 450 milionów funtów. Z ksiąg rachunkowych brytyjskiego oddziału Google'a, który jest podporządkowany Google Ireland, wynika, że przynosi on straty. W ubiegłym roku Google UK zanotował przychody rzędu 150 milionów funtów i stratę 26 milionów. Postępowanie Google'a oburzyło polityków, którzy twierdzą, że w czasie kryzysu jest to szczególnie bolesne i oznacza, iż wszyscy inni muszą płacić więcej. "Google nie tylko wysysa pieniądze z lokalnych gazet oraz ludzi, którzy żyją z reklamy - firma drenuje finanse publiczne" - stwierdził poseł Austin Mitchell z Partii Pracy.
  15. Sąd w Paryżu orzekł, że Google narusza prawo skanując książki i udostępniając ich fragmenty bez zgody właścicieli praw autorskich. Wyszukiwarkowy gigant został skazany na grzywnę w wysokości 10 000 euro dziennie, którą będzie musiał płacić do czasu, aż nie zdejmie z Sieci udostępnionych tam dzieł. Ponadto ma zapłacić 300 000 euro odszkodowania wydawnictwu La Martiniere, które pozwało go do sądu. Przedstawiciele Google'a zapowiedzieli złożenie apelacji. Serge Eyrolles, szef organizacji Syndicat National de l'Edition mówi, że koncern Page'a i Brina zeskanował już 100 000 francuskich książek, z czego 80% jest chronionych prawem autorskim. Oczywiście nie ma on nic przeciwko współpracy wydawców z Google'em, chce jednak, by firma "przestała się bawić w kotka i myszkę oraz zaczęła przestrzegać praw do własności intelektualnej". Philippe Colombet, odpowiedzialny we francuskim Google'u za projekt skanowania, uważa, że nie narusza on ani praw obowiązujących we Francji, ani w USA. Obiekcje wobec postępowania Google'a wyrażali już urzędnicy w USA, Niemczech i Francji.
  16. Kanadyjska firma D-Wave wywołała przed niemal trzema laty sporą sensację, ogłaszając powstanie pierwszego na świecie kwantowego komputera. Teraz jeden z menedżerów Google'a przyznał, że wyszukiwarkowy koncern współpracuje z D-Wave nad metodami zaprzęgnięcia kwantowych obliczeń do wyszukiwania. Jak poinformował na swoim blogu Hartmut Neven, D-Wave i Google chcą, by dzięki temu wyszukiwarka łatwiej identyfikowała obiekty na zdjęciach, w plikach wideo i .pdf. Przez ostatnie trzy lata zespół Google'a badał, w jaki sposób takie problemy jak rozpoznawanie obiektów na obrazku i uczenie się na tej podstawie, może stać się możliwe dzięki wykorzystaniu algorytmów kwantowych. Wykorzystujemy przy tym algorytmy adiabatyczne, opracowane przez Edwarda Farhiego i jego współpracowników z MIT. Mogą one dostarczyć lepszych wyników niż można uzyskać za pomocą metod klasycznych. Przed kilkoma dniami, podczas konferencji Neural Information Processing Systems (NIPS 2009), Google zaprezentowało działający system, który natychmiast po nauczeniu się, jak wygląda samochód, był w stanie znaleźć samochody. Najpierw do pamięci systemu wgrano 20 000 fotografii. Na połowie z nich były samochody. Pojazdy zaznaczono ramką, tak, by system wiedział, czym jest "samochód". Później użyto kolejnego zestawu 20 000 zdjęć, z których połowa przedstawiała samochody. System Google'a zidentyfikował pojazdy znacznie szybciej niż inne tradycyjne metody. Całość pracowała na procesorze C4 Chimera firmy D-Wave i wykorzystywała adiabatyczne algorytmy kwantowe. Nie wiadomo, jak długo przyjdzie nam czekać, zanim Google zastosuje powyższe rozwiązania w praktyce. Dotychczasowe procesory D-Wave'a wymagały schłodzenia niemal do 0 absolutnego. Niewykluczone jednak, że za jakiś czas wyszukiwarkowy gigant zdecyduje się na utworzenie centrum bazodanowego, w którym połączy układy firmy D-Wave z tradycyjnymi procesorami.
  17. Przed kilkoma dniami ukazał się wywiad z Ericem Schmidtem. Słowa prezesa Google'a odbiły się w Sieci szerokim echem i zbulwersowały wielu internautów. Nie tylko zresztą ich. Wypowiedź Schmidta spowodowała, że Asa Dotzler, jeden z menedżerów Mozilli wskazał użytkownikom Firefoksa, że mogą łatwo przełączyć się z Google'a do... Binga. Podczas wspomnianego wywiadu, Schmidt pytany był o kwestie prywatności. Ludzie traktują Google'a jak swojego najbardziej zaufanego przyjaciela... czy słusznie? - usłyszał. Prezes Google'a odpowiedział: Jeśli robisz coś, o czym nie chcesz, by dowiedzieli się inni, przede wszystkim powinieneś przestać to robić. Prawda jest taka, że wyszukiwarki, w tym Google, przechowują przez jakiś czas dane użytkownków, że podlegamy np. ustawie Patriot Act i możliwe jest, że wszystkie informacje zostaną udostępnione władzom. To właśnie te słowa wzburzyły internautów. Eric Schmidt, prezes Google'a, powiedział właśnie, co myśli o waszej prywatności. Nie ma tu mowy o wyrwaniu zdań z kontekstu - napisał w swoim blogu Dotzler. Dodał, że jego zdaniem Bing lepiej dba o prywatność niż Google. Poinformował, że istnieje wtyczka dla Firefoksa, która ustawia Binga jako domyślną wyszukiwarkę. Stwierdzenia Dotzlera, który od 10 lat pracuje w Mozilli, tylko pozornie są zaskakujące. Pamiętajmy, że Mozilla jest bardzo mocno uzależniona od Google'a. Większość firmowego budżetu stanowią pieniądze, które Google płaci za to, iż użytkownicy Firefoksa korzystają z wyszukiwarki tej firmy. Jednak umowa pomiędzy Mozillą i Google'em wygasa w 2011 roku. Wątpliwe by koncern Page'a i Brina zechciał nadal finansować Firefoksa, gdyż ma już własną przeglądarkę. W tej sytuacji dla Mozilli korzystne byłoby pojawienie się jakiejś realnej alternatywy dla Google'a.
  18. Google opublikowało wersję beta przeglądarki Chrome dla systemów Mac OS X i Linux. Wcześniej program był dostępny tylko jako wersja developerska. Brian Rakowski, menedżer produktu z Google'a, stwierdził: Zabrało nam to więcej czasu, niż sądziliśmy, ale mam nadzieję, że warto było czekać. Z kalendarza prac nad przeglądarką wynika, że kolejna stabilna wersja Chrome'a dla Mac OS X i Linuksa powinna pojawić się 12 stycznia. Nie wiadomo, czy termin ten zostanie dotrzymany. Chrome dla Windows zadebiutował ponad rok temu.
  19. Pomimo, że microsoftowy Bing to najmniej popularna z "Wielkiej Trójki" wyszukiwarek, okazuje się, że jest ona znacznie lepszym medium reklamowym, niż jej główni konkurenci - Yahoo! i Google. Jednak i tak całą "Wielką Trójkę" na głowę bije AOL. Firma Chitika dostarcza dane dotyczące efektywności wyszukiwarek jako medium reklamowego. Obecnie wyszukiwarki zarabiają nie na samym wyświetlaniu reklam, ale na kliknięciach w nie. Wskaźnikiem efektywności jest tutaj wartość CTR (click-through rate), która pokazuje, jaki procent wyświetleń reklamy kończy się kliknięciem. Z danych Chitiki wynika, że wartość ta dla Binga ciągle rośnie. W lipcu CTR wyszukiwarki Microsoftu był o 50% lepszy niż CTR Google'a. Obecnie jest ona aż o 77% lepsza. Jeszcze lepiej radzą sobie Ask (CTR o 79% wyższe niż Google'a) oraz AOL (154% lepiej). W okresie badanym przez Chitikę Google wyświetlił 113.332.938 reklam i zanotował 1.115.452 kliknięcia, co daje CTR na poziomie 0,98%. W tym samym czasie na 9.972.035 wyświetleń Yahoo! zanotowało 136.506 kliknięć (CTR 1,37%), Bing pokazał użytkownikom 7.741.724 reklam notując 134.536 kliknięć (CTR 1,74%). Rekordzistą pozostaje AOL z 42.597 kliknięciami na 1.706.858 wyświetleń z CTR 2,50%. Jak zauważył Daniel Ruby, dyrektor Chitiki, najbardziej cennym pod względem finansowym użytkownikiem jest osoba przekierowana właśnie z AOL.
  20. Google ugiął się pod naciskiem właścicieli treści, którym przewodzi Rupert Murdoch. Josh Cohen, starszy menedżer ds. produktów biznesowych Google'a poinformował, że jego firma wprowadza program First Click Free. Zgodnie z nazwą, pierwsze kliknięcie na odnośnik znaleziony w Google'u będzie bezpłatne. Później jednak, gdy użytkownik będzie klikał dodatkowe linki, wyświetli mu się informacja o możliwości wykupienia subskrypcji lub zapłacenia z konkretny tekst. Dotychczas wszystkie treści, które znalazł Google, były dostępne dla użytkowników wyszukiwarki. Rodziło to sprzeciwy ich właścicieli, którzy oskarżali agregatory treści o żerowanie na ich pracy. Dzięki First Click Free właściciel treści będzie mógł ustalić ile wejść na jego witryny może być bezpłatnych. Maksymalna liczba bezpłatnych wejść została ustalona na pięć, chociaż właściciel treści będzie mógł ją zmniejszyć. Dla użytkowników oznacza to, że gdy będzie chciał korzystać za pośrednictwem Google'a z treści wydawcy, który przystąpił do programu, to maksymalnie po pięciu wejściach ujrzy informację o możliwości zapłacenia za dostęp.
  21. Włoscy prokuratorzy domagają się kar więzienia dla trzech obecnych i jednego byłego menedżera Google'a. Ich zdaniem są oni winni zniesławienia i złamania prawa do prywatności. Sprawa dotyczy wydarzeń z 2006 roku, gdy we włoskojęzycznym Google'u umieszczono nagrany telefonem komórkowym klip, na którym grupa uczniów znęca się nad niepełnosprawnym kolegą. Prokuratorzy uważają, że Google niedopełnił swoich obowiązków, gdyż wideo było dostępne przez dwa miesiące. Przedstawiciele Google'a twierdzą, że usunięto je w kilkanaście godzin po tym, jak firma otrzymała informacje. Prokuratura przedstawia jednak 119 stron dokumentów, świadczących o tym, że koncern wiedział o klipie na długo przed jego usunięciem. Domaga się ona kary roku pozbawienia wolności dla wiceprezesa i szefa zespołu prawnego Davida Drummonda, doradcy ds. prywatności Petera Fleischera oraz byłego prezesa ds. finansowych, George'a Reyesa. Z kolei Arvind Desikan, który jest obecnie szefem ds. marketingu w Wielkiej Brytanii, miałby zostać skazany na sześć miesięcy więzienia. Jeśli sąd przychyli się do zdania prokuratury, to wymienieni mężczyźni nie trafią do więzienia. Włoskie prawo przewiduje, że kary więzienia niższe niż trzy lata, zasądzane osobom wcześniej nienotowanym, są zamieniane na inne kary. Google przyznaje, że klip znajdował się na firmowych serwerach od 8 września do 7 listopada. Prokuratura ma dowody, że na początku października komentujący zwracali uwagę na to, że klip powinien być natychmiast usunięty. "Rozsądnym jest zatem przypuszczać, że komentujący wysłali też do Google'a informację, by usunął klip" - napisali oskarżyciele.
  22. Jak donosi The Financial Times, Microsoft zaproponował koncernowi News Corp. należącemu do Ruperta Murdocha, by wypisał się z indeksu Google'a. News Corp. miałoby otrzymać za to wynagrodzenie od Microsoftu. Podobne propozycje koncern z Redmond miał też złożyć innym wielkim wydawcom. News Corp. i Microsft nie komentują tych doniesień. Intencje firmy Ballmera, o ile powyższe informacje są prawdziwe, są jasne - chodzi o to, by wiele popularnych serwisów informacyjnych zniknęło z Google'a. Wówczas zwiększyłaby się atrakcyjność microsoftowej wyszukiwarki Bing, w której można by znaleźć odnośniki do tych serwisów oraz publikowanych przez nie wiadomości. Jeden z dużych wydawców stwierdził podobno, że propozycja Microsoftu oznacza, iż produkowane przez serwisy informacyjne treści mają dużą wartość. Jeśli Microsoft rzeczywiście wysunął swoją propozycję, to tym samym wywarł olbrzymi nacisk na Google'a. Koncern Brina i Page'a może teraz znaleźć się w sytuacji, w której wydawcy zażądają od niego pieniędzy za obecność w indeksie. Jeśli nie spełni żądań, przejdą do Binga, który będzie im płacił. Może to być też atrakcyjny model finansowy dla prasy. Pamiętajmy, że serwisy internetowe zarabiają obecnie przede wszystkim na reklamach, które jednak nie dają im satysfakcjonujących wpływów. Dlatego też Murdoch stwierdził, że w przyszłości wiele treści produkowanych przez News Corp. będzie płatnych. Nie wiadomo jednak, jak na wprowadzenie opłat zareagowałby rynek. Jeśli jednak za obecność w indeksie będą płaciły wyszukiwarki, twórcy treści mogą osiągać satysfakcjonujące przychody, a same treści pozostaną bezpłatne dla internautów.
  23. Google ujawniło szczegóły dotyczące systemu Chrome OS, który trafi do rąk klientów najwcześniej pod koniec przyszłego roku. System w tej chwili zajmuje 60-krotnie mniej miejsca niż Windows i inne systemy operacyjne. Google chce jednak jeszcze bardziej go odchudzić. Wszystkie aplikacje i dane osób korzystających z Chrome OS będą przechowywane w chmurze obliczeniowej. Sam system będzie startował tylko z dysków SSD lub pamięci Flash, nie obsłuży on tradycyjnych HDD. Decyzję taką podjęto, gdyż Google chce, by Chrome OS uruchamiał się w zaledwie 7 sekund. W roli interfejsu Chrome OS zostanie wykorzystana przeglądarka Chrome, a aplikacje będą grupowane w zakładkach. Systemu nie będzie można kupić czy pobrać z Sieci. Zostanie on preinstalowany w urządzeniach, które będą zgodne ze specyfikacją Google'a. Chrome OS ma obsługiwać procesory x86 oraz ARM. Początkowo będzie on przeznaczony na rynek netbooków, jednak z czasem ma również trafić do notebooków czy pecetów. Użytkownik systemu Google'a będzie mógł korzystać w trybie offline z danych i aplikacji zgodnych ze standardem HTML5. Koncern poinformował też, że jądro systemu będzie działało tylko w trybie do odczytu, co powinno zwiększyć jego bezpieczeństwo, gdyż żadne aplikacje nie będą mogły dokonywać w nim zmian.
  24. Microsoft chyba postanowił nadrobić stracony czas i poważnie zabrać się za rywalizację na rynku przeglądarek internetowych. Od kilku dni przedstawiciele koncernu coraz częściej wspominają o Internet Explorerze 9, a Ray Ozzie, główny architekt oprogramowania, zapowiedział, że IE9 będzie najlepszą przeglądarką dla Windows. Ma on być nowoczesnym, zgodnym ze standardami programem. Powoli odkrywane są kolejne szczegóły dotyczące nowej przeglądarki Microsoftu. Wiadomo już, że wydajnością przetwarzania JavaScript ma ona co najmniej dorównywać przeglądarkom Chrome i Safari. Z kolei Steven Sinofsky, który kieruje wydziałem odpowiedzialnym za Windows i Windows Live zdradził, że IE9 będzie wykorzystywał GPU do renderowania tekstu i grafiki. Ponadto do przyspieszenia CSS, DHTML i JavaScriptu zostanie użyty interfejs Direct2D z DirectX. Podczas przeprowadzonej demonstracji Sinofsky, używając Bing Maps, pokazał, że opisywane rozwiązania przyszpieszają wyświetlanie obrazów z 14 do 60 klatek na sekundę. IE9 ma również wspierać HTML 5 oraz CSS3. Nie wiadomo jednak, kiedy przeglądarka trafi na rynek. Internet Explorer 8 pojawił się zaledwie 8 miesięcy temu, a więc na IE9 zapewne przyjdzie nam jeszcze poczekać. Tymczasem Google i Mozilla bez przerwy unowocześniają swoje produkty, więc Microsoft nie może liczyć na to, że w łatwy sposób chociażby zatrzyma rynkowy spadek udziałów IE.
  25. Magnat prasowy Rupert Murdoch, który chce doprowadzić do tego, by znaczna część profesjonalnie tworzonych treści w Sieci była płatna, coraz ostrzej wypowada się o praktykach Google'a. Poważnie zastanawia się on nad zablokowaniem Google'owi możliwości przeszukiwania witryn należących do jego koncernu medialnego, nazywając wyszukiwarki złodziejami treści i pasożytami. Murdoch, właściciel wielu gazet, serwisów internetowych, stacji radiowych i telewizyjnych, został zapytany przez dziennikarzy Sky News Australia - której zresztą jest współwłaścicielem - dlaczego po prostu nie zablokuje Google'owi możliwości przeszukiwania należących do siebie witryn. Murdoch stwierdził: Myślę, że to zrobimy, gdy tylko zaczniemy pobierać opłaty. Przypomniał, że część treści w prestiżowym The Wall Street Journal jest już płatna. Użytkownik może zobaczyć pierwszy paragraf i ma możliwość kupna reszty interesującego go artykułu. Nie wiadomo, od kiedy Murdoch chciałby pobierać opłaty za należące doń treści. Początkowo wspominał o roku 2010, ale ostatnio zaczął wycofywać się z tej daty. Miliarder nie obawia się też, że zablokowanie wyszukiwarki odbije się negatywnie na jego witrynach. Jaka jest korzyść z przypadkowego odwiedzającego? On nie stanie się lojalnym czytelnikiem - mówi. Murdoch nie wierzy, by udało się zarobić na reklamie. Jego zdaniem jest zbyt mało reklamodawców i zbyt wiele witryn. Dlatego też stwierdził, że woli mieć mniej czytelników, ale takich, którzy będą płacili, niż więcej i polegać tylko na wpływach z reklam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...