Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Antylogik

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    941
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    15

Zawartość dodana przez Antylogik

  1. Nie wszystkie twierdzenia trzeba sprawdzać doświadczalnie. Czasem wystarczy logika. Wiadomo, że inflacja płaca się zawsze tym, którzy żyją na kredyt (bo dziś kupują co za chwilę będzie droższe), np. rządowi. I odwrotnie z deflacją - opłaca się na tym, którzy oszczędzają lub inwestują (kupią później to co będzie tańsze). Naturalnym stanem jest inflacja bliska zeru - i tak było do czasu stworzenia banków centralnych. Przykładowo, w USA FED powstał w 1914 r. W tym kraju w latach 1798-1913 średnia stopa inflacji wyniosła 0%, a dla okresu 1807-1913 była ujemna (-4%). Z kolei w okresie 1914-2020 średnia inflacja równa się ponad 3%. Nieprawdą jest, że mała inflacja sprzyja większemu wzrostowi gosp. Bo dla porównywalnego okresu w USA: 1798-1913 realny PKB rósł średnio w tempie 4%, 1807-1913 tyle samo; w okresie 1914-2020 tempo spadło do nieco ponad 3%. Jest książka Tajniki bankowości M. Rothbarda , w której autor bardzo szczegółowo przedstawia historię powstania banków centralnych w USA i UK. Mówiąc krótko - jeden wielki wał. Zamiast tracić czas na dyskusję z osobnikami, którzy nie mają zielonego pojęcia o ekonomii, lepiej poczytać sobie tę książkę.
  2. https://pl.wikipedia.org/wiki/Przeziębienie A jednak jest część wspólna - po 10 latach wrócił temat, który podobnie podzielił społeczeństwo. Tylko, że dziś jest dla wszystkich jasne, że prawda smoleńska leży po stronie antypisowskiej - dowodem jest to, że prokuratura pisowska porzuciła ten temat (choć może oficjalnie udaje, że dalej prowadzi), a tzw. podkomisja Macierewicza poniosła całkowitą klęskę i jedynie co zrobiła, wydała miliony zł, aby się skompromitować. Po 6 latach władzy tej "drugiej strony" powinno być już wszystko wykazane i udowodnione, a jedynie co jest, to ciągłe rzucanie bezpodstawnych oskarżeń (ostatnio tutaj - gdzie zarzuty i prokurator, czy tylko bzdury potrafią wypisywać?) i autokompromitacja. Warto też zauważyć, że nikt poważny nie podważył raportu komisji Millera (nikt nie postawił zarzutów Laskowi, J. Millerowi itd.). Już za to, że po tylu latach wielu ludziom wydaje się, że sprawa nie została wyjaśniona (bo została i to BARDZO, BARDZO dokładnie), powinna ta ekipa zapłacić wysoką karę, karnie. Problem prawicy - to też część wspólna obu spraw - to nadmierna wiara w teorie spiskowe i naiwność. Czy można traktować poważnie dziennikarza, dla którego drogą dojścia do prawdy jest intuicja i co mówią przypadkowo napotkani ludzie, a nie naukowcy i eksperci? Oto nowy wywiad z tego cyklu z tym panem: SDP CAFE – PODAJ DALEJ…Jan Pospieszalski - YouTube Akurat dziennikarz, jeśli ma być poważany (i jeszcze ma swoje lata), to musi być bardzo ostrożny w wypowiadaniu się, no bo to nie jest jakiś artysta, któremu zawsze wolno więcej, bo też traktuje się g z przymrożeniem oka.
  3. Jak już, to przeziębienie, które wywołują właśnie koronawirusy, ale też adenowirusy i rynowirusy. Albo policzyli, że przy tej inflacji za mało płacą (bo od wielu miesięcy się niby zżymali). A jego nie słucham, bo wierzy w bzdety jak zamach smoleński, to taki typowy pisuar, pokłócony z rodziną. Dzięki powyższemu wpadłem na nową teorię. Szczepionki przyspieszają mutacje, co zwiększyło poziom śmiertelności (zwróćcie uwagę na dziwaczne zachowanie fal w Szwecji, która ma już 74% zaszczepionej populacji, a ostatnio rośnie liczba zgonów), wyprzedzając efekt selekcji naturalnej. W końcu jednak większa różnorodność mutacji wymusi tę selekcję. W związku z tym dostaniemy efekt nieliniowy - może nie idealną odwróconą literkę "u", ale np. krzywe "u" - z przeciągniętym drugim ramieniem. Sumarycznie będzie więc jak chciał Bill Gates, który przewiduje koniec pandemii w tym roku.
  4. Znalazłem nawet artykuł, który pośrednio to potwierdza: Humans Are Causing Mutations in SARS-Cov-2, but Natural Selection Helps It Bounce Back Naukowcy więc spostrzegli, że człowiek atakując wirusa, paradoksalnie sprzyja jego mutacjom, natomiast dobór naturalny ogranicza różnorodność tych mutacji poprzez "dobieranie" tych najlepszych z ewolucyjnego punktu widzenia, nakierowując je na "właściwą" ścieżkę.
  5. A nawet zostało zmierzone wyłącznie przy pomocy liczb dodatnich. Przecież liczby ujemne też nie istnieją w świecie obserwowanym, a jedynie w stosunku do zera albo jako rezultat odejmowania. Można powiedzieć, że istnieją jedynie w relacji do liczb nieujemnych. Tak samo liczby urojone istnieją jedynie w relacji do rzeczywistych. Tak jak liczby ujemne są przeciwieństwem nieujemnych, tak urojone są przeciwieństwem rzeczywistych. W uproszczeniu można przyjąć, że liczby rzeczywiste reprezentują rzeczywistość fizyczną, a urojone rzeczywistość abstrakcyjną. Np. przestrzeń jest bardziej fizyczna niż czas, stąd opisywana tymi pierwszymi, a czas bywa modelowany za pomocą tych drugich.
  6. Nie ma nic gorszego niż spycholodzy wpychający się buty ekonomistów. Szukać to se zawsze można. Dziękuję, do widzenia. Uważać to se zawsze mogą. To się zresztą nazywa racjonalizacja, ale to przecież ten termin wprowadzili antagoniści spychologów, czyli psycholodzy. Twarde liczby pokazują, że albo szukali mniej intensywnie, albo zależało im mniej na pracy.
  7. Zapomniałeś dodać, że... drugi raz, hyhyy. Z czasem demagodzy zmienili cel i teraz mówią, że musimy się szczepić, aby uchronić się przed hospitalizacją i zgonem. Za chwilę będą mówić, że wprawdzie nie chroni przed ciężkim zachorowaniem, ale nadal chroni przed śmiercią. Za 2-3 miesiące powiedzą, że wprawdzie szczepionka nie chroni przed śmiercią, ale dzięki niej długo nie będziemy cierpieć. Więc trzeba się szczepić. Tak się bardzo często dzieje. Ale poniekąd wynika to z immanentnej własności medycyny: jest to dziedzina skomplikowana. Wiadomo, że jest dużo bardziej skomplikowana niż np. bankowość. Ale już sama bankowość wymaga kontroli zewnętrznej, bo nie można pozwolić, by bank oszukał ludzi i nie spłacił swoich należności klientom, np. mówił, że daje 5%, a wypłaca 1% odsetek. Tym bardziej więc medycyna wymaga kontroli. Należy oddzielić poziom skomplikowania danej dziedziny, która prowadzi do tego, że dwóch lekarzy wyda dwie różne diagnozy czy zaleci różne leczenie, chociaż teoretycznie powinno być to samo: nie ma znaczenia, który bank wypłaca mi odsetki, albo nie ma dużego znaczenia, który fryzjer obetnie mi włosy. Im bardziej złożona dziedzina, tym powstanie więcej kombinacji, podejścia, możliwości wyboru. Wynika z tego logiczny wniosek, że tam gdzie bardziej skomplikowana dziedzina tam potrzeba więcej fachowców, aby móc wybrać właściwy kierunek. Można się kierować opiniami, sprawdzić historię danego lekarza/instytucji (tu potrzebny jednak mechanizm dobrej informacji o konkretnych lekarzach - tego brak z powodu właśnie lewackich wynalazków typu RODO), samemu wyrobić sobie opinie, chociaż to kosztuje, albo po prostu kierować się ryzykiem, czyli niską/wysoką ceną usługi. Czyli musimy oddzielić te dwie sprawy - ogólna kontrola jakości, która dotyczy ważnych społecznie usług/produktów, jak np. żywność, leczenie, budownictwo - od problemu złożoności danej dziedziny, która nie może być kontrolowana przez zewnętrzne podmioty, bo to by oznaczało de facto wprowadzenie totalitaryzmu, gdyż nauka jest zbyt skomplikowana, żeby jakieś instytucje kontrolowały prywatne podmioty. Chodzi głównie o to, aby wyeliminować oszustów, a nie na siłę błędy, które się każdemu zdarzają.
  8. Mała poprawka. Wolny rynek sensu stricte to w dzisiejszych realiach w ogóle abstrakcja, bo oznacza brak jakichkolwiek regulacji hamujących negocjacje popytu i podaży oraz konkurencję. Chyba jedynym takim w miarę normalnym przykładem są małe społeczności typu rodzina, gdzie jednostki dogadują się, wymieniają, dzielą pracą itp. Osobiście lubię podawać przykład ojca, który zarabia na utrzymanie, w tym matki. Ojciec płaci matce za dostarczenie mu posiłków, seks itp. Pozostałe pieniądze są wspólne, czyli idą na dziecko, utrzymanie domu. Tak jak Friedman powiedział, usługi medyczne byłyby bardzo tanie, gdyby nie wymagały licencji. Każdy oglądał "Znachora", więc wie jak by to działało na wsi. W dzisiejszych czasach teoretycznie Internet pozwala znaleźć opinie o danych lekarzach i w ten sposób jako tako można by wybrać wśród gorszych, ale tańszych i lepszych, ale droższych. Niestety lewactwo wprowadziło RODO i inne prawne ograniczenia, które niszczą wolność rynku, a za ujawnienie informacji trzeba dodatkowo płacić. Tą opłatą jest de facto właśnie licencja. Ktoś by spytał, a jak sprawdzić na wolnym rynku, mając tylko Internet, czy dany lekarz nie jest oszustem? Rozwiązaniem byłyby kontrole podobnie jak kontrole żywności w sklepach. Oszust musiałby się liczyć z tym, że gdy trafi na kontrolera, to dostanie tak wysoką karę, że odechciałoby mu się jakichkolwiek działalności. Oczywiście problem leży w ustaleniu sposobu weryfikacji lekarza. Np. można wprowadzić minimalne wymagania, jak ukończenie odpowiedniej szkoły oraz praktyki w zawodzie, aby były udokumentowane. Powiedzmy rok praktyki i może już działać. Taki szpital zatrudniłby wtedy praktykanta, który pod okiem doświadczonego chirurga zrobiłby paręnaście takich operacji. Po roku praktykant może założyć własny szpital, dając najniższe stawki, aby przyciągnąć klientów. Tutaj przydaje się niska warstwa społeczna, która zawsze będzie bardziej patrzeć na cenę niż jakość czy ryzyko, więc oni będą pierwszymi klientami. Stopniowo będą przychodzić kolejne warstwy, lekarze będą mogli podwyższać stawki do pewnego średniego poziomu. Powyższe dowodzi, że nawet plebs jest pożyteczny w gospodarce, co można traktować jako rodzaj łańcucha pokarmowego, w którym kolejne organizmy odgrywają swoją rolę. Jeśli chodzi o rolę państwa, to można rozważyć dwa punkty widzenia. Liberalny będzie sprowadzał państwo tylko do roli kontrolera jakości. Keynesowski oprócz kontrolera wprowadza wsparcie dla popytu i/lub podaży. Wynika to z różnych nierównowag i niedoskonałości rynku. Aby jednak keynesizm miał rację bytu, a nie pogorszył sytuacji, nie doprowadził do katastrofy, jaką np. mamy przez obecny rząd, należy postawić wcześniej pewne warunki. Np. należy zlikwidować płace minimalne, które głównie co robią, to podnoszą inflację oraz/lub bezrobocie. Gdy brakuje rąk do pracy, jak w Polsce, będzie to sama inflacja. Tak się dokładnie dzieje (chociaż na obecną inflację wpływa jeszcze kilka innych czynników). Likwidacja płac minimalnych natychmiast przywraca równowagę na rynku pracy, a nawet może zwiększyć dochody do państwa, ponieważ likwiduje szarą strefę. Zatem ceny spadną, co także przyczyni się do normalizacji stawek za usługi medyczne. Kiedy zniesione zostaną płace min. można dopiero wtedy pomóc plebsowi w sfinansowaniu pewnych usług medycznych. Można to zrobić na różne sposoby, a najlepszym jest likwidacja patologii, zwanej programem Rodzina 500+, który płaci co miesiąc nawet bogaczom po setki złotych. To że nikt nie krzyczy w Polsce, jaką patologię stworzono, świadczy o głębokiej demoralizacji tego społeczeństwa. W każdym razie nawet drogie usługi mogą zostać sfinansowane dzięki temu, że ci, którzy sobie trzymają na kontach albo inwestują sobie na giełdach ukradzione 500 zł co m-c, tracą je na korzyść potrzebujących. To się nazywa efektywność gospodarowania pieniędzmi podatnika. W rzeczywistości jednak ten sposób finansowania nie jest najlepszy z możliwych, ponieważ 500+ to zwykła kradzież, a gdyż finansują go podatki, które wszyscy płacimy. Lepiej więc zlikwidować to pasożytnictwo razem z towarzyszącymi mu podatkami. Jeżeli jednak już coś podobnego miałoby zostać, to zasiłki tylko dla plebsu. Drugim jednak i najlepszym sposobem jest opodatkowanie KK i to na dwa sposoby. Ponieważ ta pedofilsko-mafijna organizacja zarabia na uprawianiu zabobonno-politycznej działalności, należy ją opodatkować wyżej niż zwykłe przedsiębiorstwa, które coś produkują. Ponadto, ponieważ jest nie tylko zwolniona z płacenia podatków doch, ale też otrzymuje gigantyczne dotacje od państwa co roku, należy nie tylko z tym skończyć, ale dodatkowo wprowadzić podatek od ich aktywów, żeby choć trochę kraj mógł odzyskać zagrabione przez tą czarną zarazę pieniądze. Natomiast dla podaży, państwo może dokonywać różnych zachęt, aby lekarze chętniej chcieli zakładać własne kliniki i szpitale. Np. właśnie lekarzy zwolnić z podatku dochodowego, bo w końcu ich działalność ma szczególne znaczenie dla społeczeństwa. Zamiast tej czarnej zarazy, które ma ujemne znaczenie, a nie płaci tego podatku.
  9. Lewackie bzdury. W USA rynek usług zdrowotnych nie jest wolny. Doucz się kolego: Dlaczego opieka medyczna w USA jest droga? | 10 przyczyn | Prosta Ekonomia Licencje, komunistyczna kontrola cen, w końcu ObamaCare, która wprowadziła m.in. obowiązek ubezpieczenia. Tak więc laiku - za każdym razem to samo - poczytaj więcej niż lewacki ściek i dopiero potem komentuj.
  10. Mylenie prywatnego ubezpieczenia z obowiązkowym. Właśnie o to chodzi, że obowiązkowe prowadzi do tego, że każdy zmuszony jest do płacenia, a to siłą rzeczy obniża koszty jednostkowe (efekty skali). Tylko że skoro większość tego nie wykorzystuje, bo jest zdrowa, to żeby jakoś ten system działał, to w tym czasie z tych pieniędzy inni muszą korzystać. Gdy płacisz prywatne ubezpieczenia, to składki są droższe choćby dlatego, że niewielu się tak ubezpiecza. le gdy płacisz te składki, to przecież ubezpieczyciel nie odkłada ich do banku, tylko wykorzystuje je do zapłaty sumy ubezpieczenia dla innych osób, którym się "poszczęściło" w tym czasie. Czyli wg też pośrednio płacisz za te osoby. Czyli, gdyby były prywatne i byś się ubezpieczał tak jak teraz jesteś obowiązkowo, to też płaciłbyś za mniejszość. Czytamy ze zrozumieniem. Nie wspomniałem słowa o szczepieniach. Zresztą gdybyś rozumiał o czym mówię, to byś wpadł na to, że przecież w systemie proponowanym przeze mnie szczepionki byłyby PŁATNE. W ogóle nie rozmawiamy tu o dotacjach unijnych itd., bo to w ogóle odrębna sprawa. Konstytucję należy oczywiście zmienić, bo jest napisana przez komunistów. A komunizm upadł.
  11. To tylko częściowo prawda. Przecież oni też płacą. Tak czysto teoretycznie, to każdy płaci składki za siebie w przyszłości na ubezpieczenie zdrowotne. To oznacza, że każdy proporcjonalnie może korzystać z tego systemu na ile sytuacja pozwala. W praktyce nigdy te koszty nie rozkładają się proporcjonalnie - jedni korzystają więcej, inni mniej. To jednak prowadzi do patologii, tzn. pokusy nadużycia (moral hazard), bo ci frywolni będą więcej korzystać z systemu i zabierać miejsce albo czas tym, którzy potrzebują pomocy nie z własnej winy. Ludzie inteligentniejsi z reguły są zdrowsi, bo lepiej dbają o siebie, a także więcej czytają, przez co zdobywają większą wiedzę o zdrowiu i medycynie. Stąd w długim okresie będą znacznie mniej korzystać ze służby zdrowia niż mniej inteligentny motłoch. Problem polega na tym, że mądrych jest zawsze mniej niż głupich, co wynika choćby z zasad termodynamiki (praca wymaga energii, a ta jest dobrem ograniczonym). Stąd największy ciężar leży po stronie mądrych - muszą się pogodzić z tym, że będą płacić na głupszą część społeczeństwa. Ale przecież to nie znaczy, że to jedyne wyjście. Publiczną służbę zdrowia można zastąpić prywatnym systemem ochrony zdrowia. Zero składek, każdy oszczędza, a w razie dużych wydatków na operacje - mógłby na przykład wziąć szybką pożyczkę od kliniki, w której będzie się leczył, którą by potem spłacał. A jak nie stać go kompletnie, to mógłby się starać o otrzymanie dotacji albo zasiłku, co jednak byłoby zawsze czasochłonne i być może trzeba by spełnić dodatkowe warunki, więc już by ta pokusa nadużycia nie występowała albo przynajmniej byłaby mocno ograniczona, gdyż jak wiemy w sprawach zdrowia liczy się czas. Ktoś powie, że służba zdrowia w Polsce od dawna jest niewydolna i trzeba czekać miesiące albo i lata na operacje - a jednak ludzie czekają, a nie wyjeżdżają za granicę czy idą do prywatnej. W rzeczywistości bardzo często właśnie wybierają prywatną służbę, a wyjazd za granicę wiąże się z wieloma kosztami. Poza tym, gdyby uwolnić rynek zdrowia, lekarzy byłoby więcej, a większa podaż obniża ceny usług. Niektóre usługi mogłyby ewentualnie być refundowane, tak jak dziś niektóre leki, ale to już oddzielna kwestia. Można też dodatkowo się ubezpieczać prywatnie, ale wtedy płaci się tylko za siebie. Także to nie jest argument za restrykcjami, bo płacisz za motłoch, a nie chcesz. Trzeba zmienić fundamenty. Wyobraźmy sobie sytuację, że mamy 100% prywatną służbę zdrowia, no i ten covid. Nawet ci głupi wtedy zaczynają się bać trochę wirusa, bo wiedzą, że jak zachorują, to będą musieli płacić ze swojej kieszeni za leczenie. Media głównego ścieku, które od rana do wieczora straszą statystykami zgonów tylko z powodu jednej choroby (nowotwory nie istnieją), robiłyby tu całkiem niezłą robotę, bo (a) ludzie zaczęliby stosować dystans bez rządowych nakazów i chętniej by nosili maski* (b) napędzałyby klientów do prywatnych ubezpieczeń, (c) pobudzałyby wzrost gospodarczy - ubezpieczyciele mogliby płacić wręcz mediom głównego ścieku za te dane (dzięki p. a), tak żeby stworzyć z nimi symbiozę. Niestety żyjemy w czasach, w których lewactwo się rozpanoszyło do takiego stopnia, że każdemu się wydaje się, że się usługa albo pieniądze należą za darmo. Tak się do tego przyzwyczajają, że im ciągle mało. Proszę bardzo - uwolnijmy rynek i wtedy zobaczmy w praktyce jak ludzie się będą zachowywać w czasach epidemii. * Pozytywnym jest to, że mniej prycha w sklepach i środkach komunikacji. Serio, to mi się podoba, bo od dwóch lat nie chorowałem. Taka pandemia może sobie cały czas trwać.
  12. Zastąp rybami (ponoć rekiny nie chorują na raka). Wesołych szczepień.
  13. Absurdalny tekst. Ja bym powiedział, że śmierć (z jakiegokolwiek powodu) jeszcze lepiej chroni przed COVID-19. Wyście wszyscy kompletnie odlecieli. A tu ciekawe info znalazłem: https://cai24.pl/swiat/41008/afera-pfizera-amerykanski-gigant-farmaceutyczny-znalazl-sie-w-sporych-tarapatach/
  14. Masz dowody, że zarazili się od swojej rodziny? Czy tylko domysły wybiórczej? Dla wiadomości: https://www.medonet.pl/koronawirus/to-musisz-wiedziec,omikron-rozprzestrzenil-sie-hotelu-zarazeni-goscie-nie-mieli-ze-soba-kontaktu,artykul,08208957.html Niemożliwe? Szkoda słów.
  15. Widzę, że pandemia nie przyczyniła się do wyostrzenia krytycznego myślenia. Jedno polskie źródło i to jakieś euroaktiv? Co to w o ogóle jest? Nie podoba się nczas, a tutaj jakieś podejrzane stony wyrzucasz, o reklamopodobnych nazwach. Sprawdzamy w bardziej rzetelnym źródle: https://www.reuters.com/article/fact-check-magufuli-covid-idUSL1N2M11DF Dobra, już nic nie mówię, bo każda odpowiedź to jakieś kłamstwo, które trzeba demaskować i tracić czas na edukowanie motłochu.
  16. A zauważyłeś, że żaden znany polityk czy celebryta nie zmarł na to? Każdy tylko przechodził, nawet wielu ciężko, ale żaden nie wykitował. Przypadek? Coś statystyka się nie zgadza w tym ich przypadku.
  17. Jak zwykle kłamiesz, to była wypowiedź z 31.01.2020, wirus pojawił się w listopadzie 2019. Ale mniejsza o to. To nie jest jedyny wybryk Simona. Tak samo twierdził, że amantadyna jest toksyczna, że nie działa na covid, że nie ma dowodów. Chwilę później albo wcześniej nastąpił wysyp dowodów, że nie jest toksyczna i że działa (jedna z ostatnich praca omawiająca leki na covid: "Coronavirus disease 2019 (COVID-19): a brief overview of features and current treatment" , https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/33966263/). Także ludzie nie wierzą tym pseudo-ekspertom i bardzo dobrze. Szkoda tylko umierających (to także zaszczepieni), bo przecież gdyby nie te korporacyjne sprzedawczyki, to można byłoby wielu uratować, właśnie stosując "eksperymentalne leczenie".
  18. Akurat statystykom to powinieneś tak samo ufać. Poza tym: 1) Gut to trochę słaby autorytet, co chwilę zmienia zdanie: https://radioszczecin.pl/1,402569,wirusolog-nie-wolno-sluchac-bajek-o-koronawirusi 2) Co mówił prof. Simon - kolejny "autorytet" - kiedyś, a teraz? "Problemem jest medialne przekazywanie i straszenie społeczeństwa." Poniższy wywiad to już legenda, biorąc pod uwagę, jak dziś zachowuje się Simon: 3) podobnie prof. dr hab. Krystyna Bieńkowska-Szewczyk, kierownik Zakładu Biologii Molekularnej Wirusów Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii UG i GUMed (https://www.gdansk.pl/wiadomosci/koronawirus-wirusolog-o-koronawirusie-nie-bac-sie-i-uzywac-zdrowego-rozsadku,a,166603) Itd. itd.... To jak macie takich ekspertów, co zmieniają co 5 min. zdanie (to samo z maseczkami) to co się dziwicie, że ludzie ich nie traktują poważnie.
  19. Zapomniałeś jeszcze porównać z dżumą, czyli bakteriami. Idź się doucz, potem odpowiadaj.
  20. O tu się zgodzę, powiem więcej, jestem bardzo złym człowiekiem. Od 2 lat próbuję złapać covida, żeby pozarażać jak najwięcej pewne osoby o neandertalskim umyśle (czytaj zwolennicy pewnej partii). Mieliśmy już dyskusję o neandertalczykach, myślę, że gdyby jeszcze potrwała kilka lat pandemia (oby), to Darwin zrobi swoje. Co więcej, jeśli moja hipoteza, że szczepionka wzmacnia koronawirusa, jest prawdziwa, to powinniśmy się spodziewać nie spadku a wzrostu śmiertelności. Bardziej agresywny wirus będzie wymagał coraz silniejszego układu odpornościowego. Szczepionkowcy dadzą radę, bo każda kolejna szpryca to dla nich nie problem. Ale antyszczepy mogą nie nadążyć za zwiększaniem odporności. Na razie to tylko hipoteza, ale zwracam uwagę, że np. w Niemczech w pełni zaszczepionych jest obecnie 69% społeczeństwa (https://ourworldindata.org/covid-vaccinations), a mimo to obecna fala zakażeń przekracza znacząco wszystkie poprzednie, a fala zgonów jest większa niż pierwsza: https://www.worldometers.info/coronavirus/country/germany/.
  21. Niejasne i chyba nielogiczne wyjaśnienie. Skoro ludzie izolują się, to wirus wolniej krąży, a więc i wolniej mutuje. Jednym z najbardziej racjonalnych wyjaśnień (którego oczywiście KW nie poda) jest akcja szczepionkowa na niespotykaną skalę. Jeśli wirus co chwilę trafia na zaszczepioną osobę, to "się uczy" radzić sobie w trudniejszych warunkach i przez to szybciej mutuje. Np. w Nature kilka dni temu pojawił się art. gdzie zauważa się: "In countries that have large supplies, the rollout of COVID-19 vaccines has occurred with unprecedented speed and under unprecedented scrutiny (...) Also unprecedented — or at least never previously documented — has been the emergence over a timescale of months of variants that, to varying degrees, have reduced susceptibility to immunity from prior natural infection117 and/or from vaccines" czyli szczepionki mogą wywołać taki efekt uboczny, że nie tylko wzmacniają wirusa, ale też powodują, że wirus jeszcze mocniej atakuje naturalny system odpornościowy. Oczywiście mówimy tu o konkretnym wirusie-celebrycie, bo są wirusy, które jakoś nie mutują szczególnie i szczepionki są prawidłowym sposobem na radzenie sobie z nimi.
  22. Prawdopodobnie wziął z fanpage'a dra P. Witczaka: https://www.facebook.com/photo?fbid=587896362275714&set=pcb.587897588942258 Prawda, ale logicznie biorąc liczba zakażeń na milion osób powinna spadać wraz z procentem wyszczepionych, a powyższy link do fb Witczaka dowodzi, że jest na odwrót. Obecnie cichutko w mediach głównego ścieku o Szwecji. Nic dziwnego - tam nadal nie ma obostrzeń (za wyjątkiem imprez powyżej 100 osób czy coś takiego) ani lockdownów, a żyją. Przecież mieli wymrzeć, a tu się okazuje, że tam już nikt nie umiera nadmiarowo: https://www.worldometers.info/coronavirus/country/sweden/ ; https://www.euromomo.eu/graphs-and-maps
  23. Wątpliwe, żeby to było spowodowane wypływem OFE. Nawet przy niewielkiej liczbie inwestorów wycena być sprawiedliwa i racjonalna. Prędzej chodzi o ryzyko polityczne od 6 lat. W wielu obszarach się materializuje - czy to nacjonalizacja firm, nakładanie coraz to nowych podatków (patrz np. podatek bankowy jak drenuje banki) albo ich niszczenie poprzez obsadzanie stanowisk niekompetentnymi osobami - patrz np. Ursus, którego PIS doprowadził do bankructwa, w końcu konflikty międzynarodowe z każdej strony. Tylko wyjątkowo naiwni myśleli, że to wszystko nie będzie miało wpływu na wyceny. Inwestycje prywatne w gospodarce praktycznie nie istnieją, nikt nie chce inwestować w takich warunkach. W końcu największa inflacja w Europie spowodowana socjalistyczno-komunistyczną polityką. Nie można się więc dziwić, że duże spółki są nisko wyceniane. Dowodem na to jest porównanie z indeksem małych spółek, które jeszcze jako tako sobie radzą i stąd np. SWIG80 wygląda dużo lepiej niż WIG20. Co więcej, porównując go z DAX-em szybko się okazuje, że po 10 latach są na zbliżonym poziomie: https://stooq.pl/q/?s=^dax&d=20211201&c=10y&t=l&a=lg&b=0&r=swig80+wig20
  24. Ostatnio głośny konflikt Agora-Wyborcza to przykład współczesnej walki klas między chciwym kapitalistą a robotnikiem (pióra). Pierwszy dba o zysk, drugi o swoje prawa, niezależność, które GW nazywa misją, wartościami itp. W ich własnej analizie: https://wyborcza.pl/7,162657,27849283,pozwolmy-gazecie-wyborczej-isc-dalej-swoja-droga.html#S.tylko_na_wyborcza.pl-K.C-B.2-L.1.maly najbardziej podoba mi się to zdanie: z którego jasno wynika, że Wybiórcza uważa się za tak ważny podmiot, że akcjonariusze powinni ją utrzymywać dla samej idei. Z kolei Agora nazywa rzeczy po imieniu: https://wyborcza.pl/7,75968,27846392,list-zarzadu-agora-s-a-do-pracownikow-wyborczej.html Flakom intelektualnym bredzącym że powinno się pokazywać takie przykłady z życia.
  25. Nie jakoś, tylko jest to bardzo logiczne. Motorem postępu cywilizacji ludzkiej nie jest przecież dobro ludzkości, tylko wygrana z przeciwnikiem. Dla kraju wygraną może być większy PKB lub pozycja międzynarodowa. Dla firmy zysk. Dla naukowca sława. A żeby ta pozycja, ten zysk, ta sława przyszła, to trzeba zrobić coś obiektywnie pożytecznego dla ludzi. Ale to tylko środek osiągnięcia celu, a nie cel sam w sobie, więc nie można się dziwić, że świat tak wygląda. Jeżeli Chiny czy jakieś firmy mówią, że ich celem jest postęp ludzkości, to kłamią. Dowód jest prosty. Gdyby chodziło o wspólne dobro, to wszyscy duzi gracze połączyliby siły, aby tworzyć szybciej technologie, a ich misja byłaby ściśle ukierunkowana. Przecież my żyjemy w jednym wielkim chaosie: różne państwa i różne firmy pracują niezależnie, tworzą niezależnie od siebie technologie, co prowadzi do niewyobrażalnego marnotrawstwa środków: do tego samego odkrycia mogą dochodzić różne firmy, zamiast podzielić się pracą. Dalej, w czasie, gdy jedni już coś opracowali, inni mogliby to przyswajać, aby wykorzystać do dalszych operacji. Wiedza i technologia teoretycznie mogłaby się rozszerzać wielokrotnie szybciej, w dodatku w sposób uporządkowany. A teraz żyjemy w świecie, w którym już nikt niczego nie rozumie. Używamy urządzeń, choć nie rozumiemy ich działania. W tym art. pada zdanie, że Chińczycy ulepszyli swoje urządzenie. Powstaje naturalne pytanie, dlaczego wcześniej nie mogli tego ulepszyć, czy występowała techniczna trudność? A może wpadli na jakiś pomysł rozwiązania problemu? Gdyby naukowcy naprawdę chcieli ze sobą współpracować, to nie byłoby między nimi tajemnic. Generalnie w wielu obszarach, powiedzmy bardziej abstrakcyjnych, jak matematyka czy ekonomia, społeczność naukowa jeszcze potrafi się komunikować, po to by zrozumieć tok rozumowania danego naukowca. Ale i tutaj rozwój "niezależności naukowej" w mojej ocenie poszedł za daleko. Nie chodzi nawet o to, że artykułów naukowych jest za dużo, ale o to, że za bardzo są niezależne. Dużo lepiej byłoby, gdyby zachowany był pewien standard, który pozwoliłby szybko pojąć o co w ogóle autorowi chodzi. Wstęp albo abstrakt, powinien być napisany tak, by laik zrozumiał. Wstęp powinien być złożony z punktów: Cel, czy jest to rozszerzenie czy modyfikacja jakichś poprzednich idei; jeśli tak, jakie założenia są zmienione; jeśli jest to jakaś zupełnie nowa technika, to dlaczego trzeba ją wprowadzić, dlaczego inne są gorsze itp., w końcu wnioski. To wszystko ma być we wstępie, punkt w punkt. A dalej rozszerzanie tematu. Tak powinna być napisana każda praca naukowa, taki powinien być standard. A nie jak teraz, że jedynym standardem jest końcowa literatura. Tak być nie może. Jeśli ktoś kiedyś pisał studium wykonalności projektów dla uzyskania dotacji unijnych, to wie o czym mówię. Chociaż i tutaj zasady się zmieniają znów w zależności od typu projektu, więc nawet tutaj jest zbytnia zmienność. Oczywiście, jest to pewien brak wolności, zapewne dużo nudniejsze i trudniejsze pisanie, ale dla czytelnika dużo bardziej czytelne i zrozumiałe. Komunizm dobry, komunizm zły Gdyby świat miał dążyć do postępu cywilizacyjnego, to musiałby panować powszechny komunizm wynikający z natury ludzkiej. Należy wyróżnić dwa rodzaje komunizmu: narzucony siłą (marksizm, totalitaryzm itp) oraz utopijny, którego znaczna większość sama by chciała. Ten pierwszy typ prowadzi do zniszczenia kraju czy w większej skali świata, ponieważ wykorzystuje nieefektywnie zasoby, wywołuje niechęć do pracy, poczucie niesprawiedliwości oraz społeczne niezadowolenie. Wynika to wprost ze źródła jego utworzenia, bowiem wymaga pełnej kontroli jednostki. Drugi typ stanowi jego przeciwieństwo: gdyby był możliwy do wprowadzenia, to zapewniłby najlepszą efektywność gospodarki, największy dobrobyt społeczny, poczucie sprawiedliwości i społeczne zadowolenie. Działoby się tak, ponieważ wszyscy by chcieli pracować dla dobra wspólnego, byliby wyzbyci chciwości i lenistwa. Co ciekawe, w tym systemie również musiałby rządzić dyktator, którego jednak wszyscy czy większość popierałoby. Takiego dyktatora można by wybrać w ramach jakiegoś zestawu testów. Osoba lub osoby o najlepszym wyniku i jakimś doświadczeniu w sprawowaniu urzędów, zostałyby głową państwa. Teoretycznie może być to jakaś partia, jak w Chinach. Mimo że dyktator miałby władzę absolutną, to zgodnie z początkowym założeniem jego celem byłaby praca dla dobra wspólnego i w ten sposób podporządkowałby się opinii publicznej. Panowanie dyktatury jest konieczne w utopijnym systemie komunistycznym z czysto logicznego powodu. Napisałem, że jest to system najbardziej efektywny i najbardziej sprawiedliwy, a zgodnie z twierdzeniem Arrowa o niemożliwości, aby te warunki zostały spełnione, musi rządzić dyktator. Można postawić hipotezę, że Chiny rozwijają się tak szybko (prawie 9% rocznie realnie w ostatnich 20 latach - WB), ponieważ panuje tam kultura poddańczości i namiastka owego komunizmu utopijnego. W prawicowych mediach pojawia się często przekaz, że w UE panuje komunizm, bo wprowadzają coraz to nowe ograniczenia, regulacje, zakazy. Jak już pokazałem wyżej, standaryzacja jest wartością dodaną, a nie ujemną dla poszczególnych państw unijnych. To dzięki standaryzacji każdy komputer ma takie same łącze USB, dzięki czemu nie tracimy czasu i pieniędzy na szukanie specjalnych kabli (nawiasem mówiąc nie rozumiem dlaczego nie wprowadzono jeszcze standardowych kabli do ładowania energii). Prawica nienawidzi słowa "współpraca", a uwielbia słowo "konkurencja" i dlatego zawsze są do tyłu z wiedzą i rozwojem. Współpraca wydaje się lewacka, zbyt kobieca (kobiety częściej popierają lewicę, a mężczyźni prawicę - prawdziwą, nie udawaną). Wiąże się to oczywiście z walką, wojną itd., czyli czymś męskim. Prawica podsuwa przykład Chin do przekonania o potrzebie konkurencji i walki między państwami, zamiast lewicowej Europy i USA. Mówią: patrzcie oni rosną co roku prawie 10%, a UE 1%, USA 2%. To prawda, ale nie dzieje się to dzięki agresywności Chińczyków, ale raczej ich kulcie pracy (a także IQ -> średnio wynosi 105) i wydaje się, że też poddańczości. Mówiąc inaczej spełnione są dwa warunki, które wyżej wspomniałem: brak chciwości i lenistwa. One pozwalają wprowadzić komunizm utopijny. Oczywiście nie znaczy to, że takowy tam panuje w 100%, bo przecież tam mają gospodarkę w dużej mierze konkurencyjną, niemniej jakaś namiastka tego komunizmu też istnieje. W zasadzie najlepiej porównać Polskę do Chin, bo w tym samym czasie w obydwu państwach upadła gospodarka planowana. I tak dla porównania: średni realny wzrost PKB: lata 1991-2001: Polska: 3,6% ; Chiny: 10,3%. 2002-2020: Polska: 3,6% ; Chiny: 8,7% (WB). Chiny rosły średnio 3 razy szybciej. Często się mówi, że w Polsce w l. 90 panował dziki kapitalizm. Jednak widać, że jego zmniejszenie, a wejście do UE wcale nie dało nam jakiegoś porządnego kopa - ciągle rozwijaliśmy się tyle samo. Dlaczego? Bo wartość dodana standaryzacji przepisów i dodatkowe ułatwienia (przejście graniczne) została skompensowana negatywnym odbiorem dodatkowych obciążeń i wymogów, rosnąca liczba przepisów okazała się dla wielu mniejszych przedsiębiorców nie do przełknięcia. Można więc postawić tezę, że dyktator unijny okazał się biurokratą, który nie działa dla dobra wspólnego; dyktator chiński okazał się sprawniejszy i bardziej troskliwy. W sumie sukces Chin został osiągnięty dzięki nałożeniu się dwóch efektów: efektywniejszy dyktator oraz poddańczość społeczeństwa chińskiego. Kumulacja tych dwu efektów spowodowała, że aż 3x szybciej rozwijała się od Polski. Tak więc prawica nie ma racji twierdząc, że chiński kapitalizm to przepis na sukces. Dyktatorowi unijnemu jest rzeczywiście bliżej do dyktatora totalitarnego - tyrana - który stanowi przeciwieństwo dyktatora utopijnego. W tym aspekcie prawica ma rację. Narodowy egoizm, czyli przepis na porażkę Przepis na poprawę sytuacji jest teoretycznie dość jasny. Wprowadzać regulacje i standaryzacje tam, gdzie ułatwi przepływ kapitału lub obniży koszty. A deregulować tam, gdzie przeszkadzają. Gorzej, gdy zaczyna się praktyka. Np. najlepiej by było, aby kraje unijne połączyły ośrodki naukowe i w sposób zorganizowany tworzyły leki czy te szczepionki. Po co 10 rodzajów szczepionek, znacznie efektywniej byłoby, aby jedni opracowywali jedną szczepionkę, a drudzy lek przeciwdziałający chorobie. Ale żeby to było możliwe, to poszczególne kraje unijne musiałyby wyzbyć się swojej "suwerenności", musiałyby traktować się jak komórki jednego organizmu. Dodatkowo wszystkie kraje powinny przyjąć euro. Narodowcy nie chcą słyszeć o EUR, jakby waluta złotego była jakimś dobrem narodowym. Generalnie myślę, że można by wprowadzić system dwu-walutowy: pln lub euro wymiennie. PLN mógłby służyć za walutę wewnętrzną, EUR zewnętrzną, podobnie jak języka polskiego używamy na użytek wewnętrzny, a angielskiego na użytek zewnętrzny. Ponieważ jest to wszystko wizja raczej utopijna (przynajmniej na długi okres), to wszelki rozwój będzie słaby, głównie przypadkowy. A skoro żaden europejski kraj nie jest w stanie zapobiec dominacji Chin, a jedynie cała UE mogłaby tego dokonać, to jej stagnacja i nie możliwość pogodzenia przeciwstawnych interesów doprowadzi ją do rozkładu. Chiny i Rosja zjedzą nas na obiad.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...