(Od razu ostrzegam że się rozpisałem z dygresjami i nie liczę na to że ktoś to przeczyta )
"Natura" i owszem problemy ograniczonej puli genetycznej likwidowała, ale wracając do pytania.
Co w razie "W"?
Czy jako cywilizacja jesteśmy obecnie w stanie ... w razie kataklizmu ogarniającego całą planetę ... powiedzmy stworzyć zamkniętą społeczność, czy społeczności? Wiem że to scenariusz dziesiątek publikacji z zakresu SF. Zimnowojenne schrony atomowe, kolonie na innych ciałach niebieskich, i tym podobne.
Szkopuł w tym że to beletrystyka a w realnym życiu? Chińczycy pod Pekinem mają monstrualny kompleks bunkrów, to samo (podobno) Moskwa. Na całym świecie rozsiane banki nasion. Większość krajów rozwiniętych ma zabezpieczone w odpowiedni sposób dziedzictwo naukowe i kulturalne. O tych projektach przynajmniej się słyszało.
...
Teraz w tym monnecie coś w nas trafia pandemia, meteor, rozbłysk słoneczny, et cetera, grunt że populacja spada z poziomu 7 miliardów do optymistycznie paru milionów ludzi którzy zdołali się ukryć w specjalnie do tego przeznaczonych miejscach, wojskowi, naukowcy, politycy, miliarderzy, więc ludzi nieprzypadkowych o określonych umiejętnościach, wiedzy i z dostępem do zasobów. Scenariusz w miarę realny?
Jak by to wyglądało? Czy by przetrwali? Czy mieli by perspektywę rozwoju (odbudowa cywilizacji), czy dogorywali by w ruinach starej.
A skąd te pytania i co mnie skłoniło do ich zadania? Jak tylko przeczytałem artykuły przypomniałem sobie inny z przed paru lat o kondycji naszej rodzimej Obrony Cywilnej. Z racji ustawowego obowiązku dokonywano inwentaryzacji sprzętu, obiektów, sprawdzano gotowość do podjęcia zakładanych działań.
i ... klops.
Tak więc wzięło mnie na rozważania, co by było gdyby, optymistą nie jestem. Półtorej miesiąca na zapasach przetrwam (gdzie i jak to inna kwestia), ale chciałbym przynajmniej wiedzieć. Jako gatunek przetrwamy?
Są jakieś oficjalne, współczesne i dostępne dla ogółu analizy, raporty, opracowania, schematy procedur co można podlinkować. Te do które można na szybko wygooglować odnoszą się do okresu Układu Warszawskiego nie dość że fragmentaryczne to i niewiele z nich wynika. Technologia poszła naprzód, możliwości są większe. O ile poradniki z czasów zaszłych jak poradzić sobie w warunkach skrajnych, odkopywane z półek bibliotek osiedlowych przez entuzjastów preperingu nadal są przydatne, to nie ma w nich informacji o:
gdzie w mojej okolicy jest sprawny schron, bunkier przeciwlotniczy
jakie procedury obowiązują ludność cywilną (aktualne)
jak przebiegają drogi ewakuacji z ośrodków miejskich
gdzie znajdują się awaryjne źródła wody (pompy miejskie, takie z rączką)
To wszystko warto by wiedzieć przed tragedią, bo umówmy się nie wiadomo jak będą funkcjonowały służby, czy będą funkcjonowały. Pomijając to że zasadniczej służby wojskowej niema (a w ramach niej człowiek coś tam wiedzy podłapał), nie każdy służy w formacjach mundurowych Wojsko, WOT, Policja, Straż Pożarna, jednostki ratunkowe: GOPR, WOPR czy biały personel (też mają przeszkolenie w razie "W").
Jako cywil chciałbym żeby w ramach szkoły, studiów, szkoleń BHP, były przekazywane informacje z zakresu Obrony Cywilnej, Albo żeby władza reaktywowała obowiązkowe szkolenie wojskowe (dla obu płci). Nie piszę tego jako wielki entuzjasta militaryzacji, ale jako "cykor" który chciałby wiedzieć jak przeżyć.
A jak nie to Bill Gates, Warren Buffett, rodzinka Rokefelerów i reszta miliarderów gdzieś wypłyną ... może.