Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ex nihilo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2137
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    106

Zawartość dodana przez ex nihilo

  1. No nie chroni, bo po pierwsze: inteligencja jest narzędziem, a cele mogą być różne; i po drugie: inteligencja ułatwia racjonalizowanie, umożliwia tworzenie bardziej skomplikowanych struktur logicznych.
  2. Jeśli planeta jest wulkanicznie aktywna, to ogień pod wodą jest dostępny. Poza tym na dnie oceanów są olbrzymie ilości metalicznych konkrecji, no i gotowe do użycia żelastwo, które z nieba spada.
  3. Tak, ale to inna sprawa. Też jestem przekonany, że każdy, kto się tym bawi - obojętnie, czy zawodowo, czy tylko z ciekawości - ma jakieś swoje wyobrażenia czym jest "to coś", po czym kwantowe lub klasyczne robale łażą... Tyle że do "tego czegoś" pdp jeszcze dosyć daleko, czyli na razie musi to pozostać na poziomie wyobrażeń. Też oczywiście takie mam, czasem tu o nich piszę, ale to tylko blablanie, nic więcej. Może kiedyś okaże się, że w tym blablaniu było coś sensownego, ale raczej tego "kiedyś" nie dożyję
  4. No bo się nie zgadzam W przypadku wszelkich zabaw i zabawek kwantowych o ontologii najlepiej w ogóle zapomnieć i pozostać na poziomie epistemologicznym, czyli opisu. Nie "to są fale (struny, cząstki itd.), ale "opisuję to jako fale (...)". To jest zasadnicza różnica podejścia do tematu, która ułatwia użycie modelu najwygodniejszego w danej sytuacji. W praktyce, dla wygody, a czasem też z przekonania danego autora, używa się "to są", ale najlepiej traktować to z odpowiednim luzem. Robię sobie tu podśmie(notego) ze strun czy kulek na falach, nie dlatego, że uważam istnienie takich obiektów za niemożliwe, a dlatego, że nie widzę korzyści poznawczej ze stosowania takiego opisu, formalizmu. Przejście z formalizmu (opisu) kwantowego do klasycznego, nie tworzy żadnych nowych bytów. To tylko uproszczenie (no nie zawsze), takie samo jak zapisanie 1,012=~1=1.
  5. Tak, oczywiście, m.in. na tym zabawa w chaos polega. Mi chodziło tylko o pokazanie większego skomplikowania problemu, w tym możliwości powrotu. Przypuszczam zresztą, że rower tu wymyślamy, bo sprawa dawno już jest porządnie rozpracowana.
  6. Ja to wrzuciłem na świeżo, chyba wcześniej się tym nie bawiłem. Teraz też tylko szybka wrzutka. Weźmy informację (zdanie) składającą się z kilku powiązanych z sobą elementów. Ich waga będzie różna. Można przyjąć, że ten "najcięższy" będzie podlegał najmniejszym zniekształceniom, czyli stworzy atraktor. Też zniekształcenia losowe będą działały w obie strony, czyli jedne będą oddalać krzywą od pierwotnego sensu, a im przeciwne, przybliżać. W efekcie po iluś tam krokach możliwy jest powrót w pobliże pierwotnej informacji (zdania) z ew. zmianami tych elementów, których waga była najmniejsza. Czyli coś w rodzaju hipotezy powrotu, ale z czynnikami przynajmniej częściowo deterministycznymi.
  7. W przypadku monet z dużą zawartością miedzi standardem było odbielanie, czyli wytrawianie miedzi z powierzchni, żeby monety wyglądały na bardziej wartościowe, z większą zawartością srebra. Poza tym stopień wytarcia itd. Jest to zresztą widoczne na fotce monety.
  8. Wystarczy suma. Brak zrozumienie ma zawsze charakter kumulatywny, bez konieczności zatrudnienia translatora, dlatego (o ile rozumiesz) wystarczy suma. To raczej nie takie proste. Chyba bardziej by tu pasowały zabawki z chaosu deterministycznego z wprowadzonymi elementami losowymi. Na początku faktycznie zwykle będzie narastać stopień niezrozumienia (odległość od komunikatu pierwotnego), ale później niekoniecznie.
  9. Musi i jest - przynajmniej jak na razie, bo niczego lepszego niż MK ("klasyczna kwantówka", QFT, QCD) nie ma. Tyle że w praktyce, w przypadku większości zastosowań, poprawki kwantowe można pominąć, podobnie, jak orbity satelitów liczy się całkiem klasycznie, pomijając relatywistykę. Chemia jest kwantowa całkiem, w każdym elemencie. Dowolny wzór chemiczny, to uproszczony zapis kwantowych oddziaływań. Podobnie biologia - jeśli pominiemy ewentualność istnienia jakiejś szczególnej "siły życiowej", to każdy organizm i każda jego część, jest konfiguracją fizycznych, kwantowych pół. I nie ma zmiłuj. Inną sprawą jest, że każdy poziom organizacji świata, jeśli sobie takie określimy, chociaż to dosyć płynne, może wytworzyć własne "prawa", które nie wynikają w sposób bezpośredni i jawny z praw poziomu niższego. Jest to skutek złożoności struktury. Czy MK musi doprowadzić do zaistnienia struktur/konfiguracji takich jak "życie", "społeczeństwo", "Stalin", "samolot"? Nie musi, ale może. Aerodynamika, to odległy skutek istnienia fermionów. Podobnie jak ludź i społeczeństwo. Bez fermionów (bo tak umownie "to coś" nazywamy) by tego nie było. Oczywiście MK to tylko model (narzędzie poznania) bytu (jeden z wielu), a nie byt sam w sobie, bo czym jest ten "byt", nie wiemy. Możemy tylko lepiej lub gorzej modelować struktury i oddziaływania tego bytu. Zresztą fizyka w ogóle istotą bytu się nie zajmuje. Struny, solitony, kulki na falach, same kulki i same fale, to tylko modele, narzędzia, które przy odpowiednim użyciu mogą dać jakieś informacje o "bycie". I jak w przypadku każdego narzędzia istotna jest skuteczność, efektywność, przy czym w praktyce ważny jest też koszt i łatwość użycia. Do ścięcia kilku pokrzyw, które mi przed chałupą wyrosły, nie ma sensu zamawianie strunowego superhiperkombajnu, który podobno może ściąć każde zielsko w dowolnym wszechświecie (tylko nikt nie wie, jak go zaprogramować na ścinanie akurat tych pokrzyw), wystarczy zwykła kosa. Niekoniecznie nawet kwantowa.
  10. Kolejna powtórka z rozrywki... No to i ja se to co zwykle: Gluty, Panie, ino gluty... A dlaczego gluty? Bo gluty ani ciągłości nie mają, ani nieciągłości. Lub i ciągłość mają, i nieciągłość. Jak kto woli. Ale punktów, to ni cholery nie mają. No chyba, że zromy jakąś całkę glutowych fluktuacji przestrzeni po glutowym czasie, wtedy dostaniemy (trochę umowne) glutpunkty i równie umowną glutciągłość, którą, gdyby ktoś bardzo chciał, można sobie zglutskwantować. Dostaniemy też glutlosowość w najmniejszych skalach, przechodzącą w glutdeterminizm w większych. Wszyscy zadowoleni? E nie, pewnie wszyscy niezadowoleni... Ok., niech tak będzie, przeżyję (chyba). Idę spać. Acha (aha?), bo te solitony to może nawet całkiem fajne by były, ale jako stany chwilowe, w momencie "twardego" oddziaływania. Kurde, o strunach zapomniałem... ale może dobrze, że zapomniałem
  11. Hmm... albo tylko błysk gamma w nieokreślonej x3t. Sorki, ja tylko tak sobie na szybko
  12. Fantastyczna synchronizacja... po kilkudziesięciu kilometrach lotu i wielu manewrach. Tu: https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,26009678,wybuchy-duzo-wybuchow-pierwsza-dekada-najwazniejszej-rakiety.html trochę ciekawostek związanych ze SpaceX i Falconami. A tu coś z Rosji: http://kosmonautyka.pl/zil-2906
  13. Może to i pudelki, ale czas na tą zabawkę mam bardzo ograniczony, inne też są, a do tego wiszę na dosyć kapryśnym radiołączu, no i takie pudelki różne są bardzo przydatne, bo wcześniej czy później wszystko co ciekawe na nich się pojawia. To filtr, całkiem niezły. Na arXiv wchodzę kiedy szukam konkretnych tekstów. A poza tym to, co faktycznie warto by było przeczytać, może nie tam siedzi, a gdzieś po viXrach i ichnich pudelkach się pęta. Kto wie... Do Gryzińskiego i Heima bym struniarstwo dodał, no ale aż taki złośliwy nie bedę A musimy się dogadać? Nudniej się zrobi... No nie poradzisz. Nie warto nawet próbować. Na trajektorie pozapętlane albo wsteczne nie chce mi się wchodzić. Czy te które mi się podobają są właściwe? Nie wiem, na razie nieźle się sprawdzają, ale co dalej, to się okaże, chociaż wątpię czy tego dożyję Echch, matematyka... niezłe narzędzie, ale można się nim też nieźle w paluch upier...., bo rzeczywistość może naszą matematykę mieć... no właśnie tam.
  14. A se obejrzałem, chociaż mniej więcej wiem, jak takie rzeczy wyglądają. I tak: uszczelka - zauważ, że ona jest już po użyciu, a sens uszczelki jest taki, że ma się pod naciskiem odkształcać... no i to zrobiła. Ale na pocieszenie - przed użyciem wyglądała pewnie jeszcze paskudniej, bo to chyba jakiś silikon ręcznym ustrojstwem wyciskany. To produkcja jednostkowa i raczej nie robią tego programowane roboty. "Spawy" - to raczej nie spawy, a zgrzewy, które z natury swojej tak wyglądają, bo metal się odkształca przy zgrzewaniu i nikt nie będzie wyrzucał skorupy za setki tysięcy baksów tylko dlatego, że jeden zgrzew tak się odkształcił, a drugi trochę inaczej. Też zresztą ręczną zgrzewarką pewnie robione. A co gorsze jeszcze - blachy pewnie były drewnianym albo gumowym młotkiem doklepywane coby kształt uformować i zwykłymi nożycami do blachy docinane... całkiem tak samo, jak robi to u mnie na wsi w stodole Kazik, który szroty z Reichu na giełdę picuje. Tyle, że Kazik robi to ładniej i lepiej maluje, bo jak nie kupią, to on nie zarobi Itd...
  15. Wbrew pozorom, ruska elektronika wojskowa i kosmiczna była wtedy bardzo solidna, częściowo na japońskiej licencji i kradzionych patentach. Złota, platyny i palladu nie żałowali. W tym przypadku problemem była sama konstrukcja rakiety. Zresztą w tym przypadku zadziałała reguła "jak wygląda, to tak lata". Wystarczy porównać pokraczną N1 z Saturnem. Inna sprawa, że techniki wojskowej i kosmicznej nie powinno się oglądać z bliska, bo wtedy wrażenia mogą być całkiem inne i bardzo mylące
  16. To bardzo dziwna opinia (nie w sensie częstości rozpowszechnienia ale braku podstaw logicznych). Teoria strun jest coraz żywsza zarówno jeśli chodzi o ilość ludzi którzy się nią zajmują jak i osiągnięcia z ostatnich 25 lat (oczywiście M-teoria to dalej teoria strun). Podejścia strunowe zaczęło być wykorzystywane w FCS i fizyce plazmy (kolorowej). Praktycznie codziennie tak z godzinę lub więcej pętam się po fisiach (Phys.org) różnych, jakichś blogach fizycznych i innych takich, co w całej tej zabawie się dzieje... I od lat już kilku nie trafiam na odniesienia do strun, no chyba, że w stylu "fajna matma, ale fizycznie czas stracony". Pamiętam też czasy, kiedy struny w co drugiej fizycznej zupie pływały. Przypadek? Nie sądzę. A podejścia? Dowolny model, nawet krasnoludkowy, jest dobry, jeśli w danej sytuacji jest wygodny, to i struny mogą czasem do czegoś się przydać. A że wsadzić w nie można wszystko... to pewnie jeszcze niejedna śruba gwoździem będzie odkręcana... No nie ma. Ale może gdyby nie strunomania, to by była. Powrót do zdrowia bywa trudny i trochę trwa. To złudzenie wynikające z ekstremalnie wysokiej trudności technicznej. Nie w tym rzecz, nie o jakąś hermetyczność chodzi, a o przekonanie strunowców, że posiedli jedyną prawdziwą i uniwersalną wiedzę. Tak było, ale już nie jest, co i dla samych strun może być korzystne, jeśli jakiś pozateologiczno-magiczny sens w nich jest. Najkrócej jak można - z wieloletnich obserwacji mi wynika, że struny są tak samo zbędnym elementem struktury świata, jak kulki sterowane przez fale i Ten Który Petardę Odpalił też.
  17. Przypomniałeś mi historię z rodzinnych przekazów. Brat (prawdziwy albo kuzyn) mojego prapradziadka zbankrutował na próbach zrobienia perpetuum mobile. W sumie wybaczalne, bo to była połowa 19 w. Ale szybko się z nadwyżką odkuł na jakimś bajerze, który przy okazji tego PM wykombinował. Skończył podobno w domu wariatów, ale raczej nie miało to związku z PM. A przy okazji - we wpisie, którego fragment zacytowałeś jest o niedasiu 1:10 doprowadzonym do 9:10. Bardzo skomplikowana sprawa - prawnie i nie tylko prawnie. Stawka siedmiocyfrowa, ale nie tylko forsa miała znaczenie. To 1:10, to była moja ocena, bo ocena powszechna, też profesjonalistów (powymiękali) była w okolicach 0:10. Teraz jest już 9,99:10 - jutro podpisanie papióra, który zamknie sprawę, przynajmniej dla mnie, bo reszta to wykonanie, na co praktycznie nie będę miał wpływu. Została jeszcze druga część, mająca powiązania z pierwszą, stawka finansowa na tym samym poziomie, ale pozafinansowa mniejsza. Aktualnie jest jakieś 9,5:10... Jak to jest normą w nieliniowym świecie, ostatnie 0,5 pewnie będzie jeszcze nieźle upierdliwe, chociaż bym wolał zamiast w papierach i sądowych salach posiedzieć w lesie albo w jakichś glutowatych przestrzeniach, bo trochę już napędu do sprawy zaczyna brakować Hmm... struniarstwo to dla mnie też taki fizyczny bojler-nielot (fizyczny), tyle że nie w szopie konstruowany, a na najlepszych uniwerkach, i do tego piekielnie kosztowny, nie tyle w sensie finansowym, co zmarnowanych możliwości mocnych łbów w ten pomysł zaangażowanych. Teraz struny są praktycznie martwe (dla fizyki) i mocno wątpię w to, żeby zmartwychwstały... to by był chyba cud. Obserwuję sprawę od początku, nie będę ukrywał, że trochę jak pies jeża. Na początku z jakimś tam zaciekawieniem, ale później z coraz większą niechęcią, tym bardziej, że w którymś momencie zrobiło się z tego coś na wzór i podobieństwo jakiejś sekty... Gdybym musiał wybierać między kulkami bujającymi się na falach a magicznymi strunami, którym niewiele brakuje do wyjaśnienia istoty duszy kartofla (pewnie mogą, bo jak ktoś napisał, odpowiednio skomplikowana struktura matematyczna... itd.), raczej bym na te kulki postawił, chociaż też coś z sekty w nich jest
  18. Kurde, ale awantura! Nie mam dzisiaj za dużo czasu na grzebanie w sieci i klepanie w klawiaturę, ale może warto zajrzeć np. tu (wszystkie starty, też wojskowe): https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/2018-rakietowe-podsumowanie-roku i tu: https://spacex.com.pl/baza-wiedzy/konkurencja Cytat: "Niezależni eksperci zarówno z Rosji, jak i krajów zachodnich, nie są optymistami, jeśli chodzi o przyszłość rosyjskiego przemysłu kosmicznego. W kwietniu 2018 roku Dmitrij Rogozin, wiceprezydent kraju, przyznał się do porażki. Powiedział, że „udział startów [rosyjskich, dop. en]rakiet w całym rynku usług kosmicznych to tylko 4% i nie jest to warte prób wypchnięcia Muska i Chińczyków”. Był to niezwykły obrót wydarzeń, jako że jeszcze 5 lat wcześniej Rosja posiadała 50% rynku startów kosmicznych." I luknąć też na ten wykres: 2017 i 2018 to prognozy na podst. pierwszego półrocza 2017. Jak komuś się chce, można je sprawdzić. SpaceX już od kilku lat nie jest tylko jedną z zabawek rąbniętego fantasty... A Roskosmos? Gdyby nie starty dla wojska, już by nie istniał, bo z tych 2-3 w roku lotów załogowych na ISS wyżyć się nie da. A i to im się kończy.
  19. Błądząc dzisiaj po sieci gdzieś tam trafiłem na artykuł o przekrętach w "Roskosmosie". Nawet mi się go czytać nie chciało, bo sprawa jest znana od lat. A co do obrazka - czubek modelu tej większej rakiety chyba z uchwytu chińskiej wiertarki zrobili, z wiertłem (tak na oko) 5 mm
×
×
  • Dodaj nową pozycję...