Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

lucky_one

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    739
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez lucky_one

  1. Bardzo fajny pomysł Przydało by się opracowanie takiego testu również na metale ciężkie, które skażają gleby..
  2. Ale przecież to jest naturalny sposób z tą bawełną - jest ona materiałem naturalnym, który ulegnie biodegradacji w glebie.. Czego można chcieć więcej?
  3. Tu Cię zasmucę, bo akurat ja jem stosunkowo niezdrowo Co prawda staram się uzupełniać jadłospis na przykład brokułami, papryką czy cebulą, ale uwielbiam smażone potrawy - także zapewne zdrowe dodatki nawet w pełni nie niwelują złego wpływu niezdrowego jedzenia Za to nie palę i piję małe ilości alkoholu Teraz pewnie to zabrzmiało jak właśnie 'usypiacz sumienia', ale ja mam do tego trochę inne podejście. Coś na zasadzie "trzeba mieć coś od życia". Po co mam żyć długo, jeśli nie będę mógł w tym życiu zażywać przyjemności w postaci moich ulubionych potraw? Lepiej żyć kilka lat krócej, ale szczęśliwiej Po części może faktycznie trochę się tłumaczę, ale staram się podchodzić do tego jakby bardziej kalkulacyjnie. To znaczy, człowiek ma jakąś maksymalną długość życia zapisaną w genach. Nazwijmy to punktami życia (HP), jak w grach komputerowych Niezdrowy tryb życia obniża hp, powodując ryzyko chorób oraz skracając czas życia. Ponadto, z reguły kilka niezdrowych praktyk ma charakter synergetyczny (łącznie powodują większy ubytek hp niż wynikałoby ze zsumowania ich indywidualnego wpływu). Zatem, jeśli ograniczam w moim życiu szkodliwe praktyki, które u innych osób są dość popularne, to zaoszczędzam sobie pokaźną ilość hp. Mogę zatem część z nich uszczknąć na kilka moich niezdrowych praktyk, a i tak bilans wyjdzie korzystniejszy niż w przypadku większości innych osób (które np palą i piją dużo kawy). Nie wiem, być może jestem w błędzie, ale do tej pory tak właśnie sobie to tłumaczyłem
  4. lucky_one

    Bicie obniża IQ

    Ciągle nie podałeś swoich argumentów To że wszystko jest względne, i dlatego uważam moje odpowiedzi za prawdziwe (bo z mojego punktu widzenia takie są), jest moim argumentem. Rozwiń jakoś swój punkt widzenia, zamiast odwracać kota ogonem, bo uznam że po prostu nie masz argumentów a Twoim celem jest jedynie zaprzeczenie moim przekonaniom
  5. lucky_one

    Bicie obniża IQ

    A dlaczego uważasz że nie prawdziwe? Dla mnie są prawdziwe - żyję dokładnie po to, dokładnie w tym celu gromadzę wiedzę, i w taki a nie inny sposób wziąłem się na świecie. Skoro uważasz że nieprawdziwe, to może znasz te prawdziwe odpowiedzi? Jeśli nie, to trudno twierdzić że akurat moje są nieprawdziwe.. Bo jest to bezpodstawne. Podaj przynajmniej argumenty, które potwierdzą nieprawdziwość moich odpowiedzi Dla mnie właśnie taki jest sens życia i zdobywania wiedzy - biologiczny. Przetrwanie. Inni może mają odmienne cele lub poglądy - nie, wiem, na przykład żyją po to żeby się umartwiać albo utrudniać życie innym. Choć ja bym to i tak sprowadził do spełniania własnych potrzeb, bo takie postępowanie w jakiś sposób daje im satysfakcję, poczucie spełnienia..
  6. lucky_one

    Bicie obniża IQ

    Żyję po to aby przedłużyć gatunek (sens biologiczny) oraz aby spełniać swoje potrzeby - przyjemności, szczęścia czy sprawiania że świat będzie lepszy (co przekłada się też na moje szczęście, ale wymieniłem żeby podkreślić). Gromadzenie wiedzy pozwala na dokonywanie trafniejszych decyzji w różnych sytuacjach życiowych. Poza tym może też sprawiać szczęście - ze względu na zaspokajanie potrzeby samodoskonalenia. A jak się stało, że żyję, no to powinieneś wiedzieć.. mama z tatą się poznali, potem wzięli ślub.. i tak dalej
  7. nie zmieniaj świata zmień siebie, też nie pochwalam tej metody jak i wielu innych biznesowych (wykupywanie firm i niszczenie ich, sprzedaż towaru po cenie niższej niż cena produkcji aby wykończyć konkurencję, zwlekanie ze spłatą kontraktów dla firm outsourcingowych aby upadły czy faszerowanie produktów spożywczych różnymi dziwnymi rzeczami, dzięki którym są tańsze, łatwiejsze do magazynowania, produkcji, ale na pewno nie zdrowsze..), ale niestety zbyt wiele się na to nie poradzi.. Trzeba by ustalić bardzo ścisłe przepisy, ale to nie nastąpi, gdyż politycy dostają ciężkie łapówki za przeforsowywanie 'jedynie słusznych' przepisów oraz nieuchwalanie tych, które mogłyby zaszkodzić im lub dawcom ich łapówek - jak już pisałem, nikt nie będzie podcinał gałęzi na której siedzi, i niestety to tutaj jest naczelną zasadą.. To, i zysk ponad wszystko..
  8. Akurat napromieniowana żywność nie jest szkodliwa Skażona substancją promieniotwórczą, to co innego.. Ale napromieniowanie powoduje jedynie zmianę struktury molekularnej - rozerwanie niektórych wiązań chemicznych. Podobnie z pestycydami - jeśli są stosowane w mądry sposób, to poprawiają jakość plonów, nie wpływając przy tym na zdrowie.. No ale jeśli stosuje je głupi rolnik, który uważa że im więcej tym lepiej, to rzeczywiście potem różne rzeczy się mogą dziać.. To samo jest z nawozami - dopóki nie używa się nadmiaru, to pomagają Co innego środki konserwujące. Chociaż, można by konserwować produkty witaminą C (rewelacyjny antyoksydant, do tego przy nadmiernych ilościach w organizmie - wydalany z moczem). Niektóre produkty są konserwowane właśnie nią - płatki śniadaniowe, soki i napoje są nią faszerowane nie 'żeby były zdrowe', jak to wmawiają nam reklamy, tylko żeby się nie psuły a przy okazji żeby można robić efekt medialny @inhet: tak, chodziło właśnie o poprawę struktury gleby (większy dostęp powietrza, magazynowanie wilgoci), no i właśnie bawełna nie jest szkodliwa, więc uznano to za fajny pomysł
  9. Słyszałem o tym, że bodajże w Ameryce mieszano ziemię ze ścinkami z produkcji jeansów i to właśnie spulchniało ziemię, powodując lepsze plony
  10. lucky_one

    Bicie obniża IQ

    Chyba nie doceniasz potęgi google'a, internetu, bibliotek Nie twierdzę że wiem wszystko. Ale na pewno przez co najmniej kilkanaście lat będę wiedzieć więcej od moich dzieci A jeśli czymś mnie zaskoczą, to dokształcę się i udzielę odpowiedzi. Poza tym uważam, że w odpowiedzi "tego akurat nie wiem" lub "nie zostało to jeszcze wyjaśnione" nie ma nic złego - bo udzielam jej zgodnie z prawdą A co do puzzli.. Chętnie przyjmę taki zakład, pod warunkiem że przez ten tydzień będę miał tyle samo, albo dobrze, nie bądźmy tacy surowi - przynajmniej jedną piątą tego czasu, co moje dzieci na trening układania tych puzzli (dla lepszego zobrazowania sytuacji dodam, że podczas gdy inni uczyli się do egzaminu od jednego do kilkunastu dni, ja nie uczyłem się wcale lub przyswajałem materiał w czasie od pół godziny do czterech godzin, z reguły po jednokrotnym przeczytaniu - i wystarczało to na otrzymanie oceny 4, 4.5 lub 5). Jeszcze raz podkreślę - nie twierdzę że wiem wszystko. Ale niejedna osoba była zdumiona moją wiedzą (i to nie tylko rówieśnicy, ale czasem też osoby dość sporo starsze) lub przenikliwością moich obserwacji i wyciąganych wniosków. Uważam że o czymś to świadczy Świetnie zdaję sobie sprawę że jeszcze wielu rzeczy nie wiem. A wszystkiego nie będę wiedzieć nigdy. Ale staram się pogłębiać moją wiedzę i uważam że stwierdzenie 'znam świat na tyle, że w zasadzie na każde szczegółowe i logiczne do bólu pytanie będę umiał odpowiedzieć' nie jest zbyt pochopne. Zdaję sobie sprawę z tego że coś może mnie zaskoczyć, ale byłem już pytany o różne rzeczy, nieraz nawet z dziedzin za którymi specjalnie nie przepadam (np historia) i byłem w stanie udzielić odpowiedzi - nieraz nawet ku mojemu zdumieniu. W związku z tym przyjmuję, że statystycznie na większość dziecięcych pytań jednak będę znał odpowiedź
  11. To ja bym jeszcze dorzucił od siebie, tak bardziej pod kątem artykułu, że Brytyjczycy nie do końca tak bardzo potrafią się z siebie śmiać. Monty Python i kropka. A nie na przykład Monty Python. Z tego co mówili mi niektórzy znajomi, którzy pracowali w UK, sporo Brytyjczyków ma mentalność typowego buraka/dorobkiewicza. Jak zostało wcześniej powiedziane - wielu nie osiągnęło połowy tego co Polak który dla nich pracuje, ale traktują go bardzo z góry, siebie mając za lepszych. Nie twierdzę tym samym, że wszyscy Brytyjczycy są burakami. Po prostu chodzi mi o to, że z tym ich poczuciem humoru w stosunku do własnych przywar to jest mocno przesadzone. Owszem, część może potrafi się z siebie śmiać. Ale część uważa, że są lepsi od innych. Podobnie zresztą jest w Polsce Niemniej też uważam, że tworzenie dowcipów na potrzeby takich testów nie jest dobrym pomysłem. Poza tym uważam, że to że ktoś chce czuć się Polakiem, niekoniecznie musi przeszkadzać w asymilacji z tubylcami. Najważniejszy jest wzajemny szacunek - nieważne czy jest się tej samej czy innej narodowości
  12. W sumie potwierdzone zostało coś, czego można się domyślić słuchając wypowiedzi i obserwując reakcje zarówno mężczyzn jak i kobiet
  13. lucky_one

    Bicie obniża IQ

    Jeszcze dzieci nie mam. Ale sęk w tym, że widzę, iż znam świat na tyle, że w zasadzie na każde szczegółowe i logiczne do bólu pytanie będę umiał odpowiedzieć. Widzę reakcję innych ludzi, gdy proste rzeczy tłumaczę im rozrysowując najpierw cały system - z reguły nie mają siły ani cierpliwości na ogarnięcie tego. A ja po prostu muszę wspomnieć przy okazji tłumaczenia jednego zjawiska o innych, bo są ze sobą powiązane. Sęk w tym że te inne są powiązane z kolejnymi.. I w którymś momencie stopień skomplikowania przerasta słuchacza A zwróć uwagę że dzieci mają nieco mniejsze możliwości ogarniania rzeczywistości niż osoby te kilkanaście-kilkadziesiąt lat starsze Jeśli tylko moje dziecko będzie chciało słuchać wyczerpujących odpowiedzi, to bardzo chętnie ich mu udzielę Bo też wolałbym za dużo nie okłamywać. Ale we wszystkim trzeba zachować relatywizm i złoty środek.. Szczerość do bólu jest tak samo zła i krzywdząca jak ustawiczne kłamstwa.
  14. lucky_one

    Bicie obniża IQ

    To nie chodzi o okłamywanie. Po prostu jak zacznę dziecku tłumaczyć banalne zjawisko jakbym był na wykładzie, to ono po trzecim zdaniu uśnie z nudów Dzieci chcą odpowiedzi tu i teraz. A nie nawiązywania do struktury wszechświata, optyki i tak dalej.. Dlatego póki dziecko jest małe trzeba mu udzielić odpowiedzi na jego poziomie. Poza tym jak zbyt szybko pokażesz dziecku jaki świat jest brutalny i bezwzględny, to może nie mieć ani wiary w siebie, ani w słuszność etycznego postępowania i troski o innych czy nawet stracić chęć do życia. Dlatego niestety wiedzę o świecie trzeba dzieciom dawkować I myślę że jeśli w takich błahych sprawach jak kolor nieba udzielę na początku fałszywej informacji, a za kilka lat powiem "słuchaj, to jest trochę inaczej... wtedy tak Ci powiedziałem, bo nie zrozumiałbyś.. zresztą pewnie nawet nie chciałbyś słuchać mojego wykładu.." to dziecko raczej uzna że dobrze postąpiłem Przynajmniej tak uważam Grunt tylko, żeby wszystko zrobić we właściwym czasie..
  15. lucky_one

    Bicie obniża IQ

    Hehe, dzięki Ja się tylko boję, że jak dziecko mnie zapyta o kolor nieba, to odruchowo zacznę mu mówić o rozpraszaniu promieni świetlnych w atmosferze, że one się składają z iluś barw i że reszta poza niebieską się akurat na tego rozmiaru cząsteczkach rozprasza itd.. Albo jak się zapyta o gwiazdy albo inne pytania z tej dziecięcej serii.. A przecież dziecku trzeba prosto Na zaopatrywanie w wiedzę na wspomnianym poziomie przyjdzie zasadniczo czas dopiero w czasie gimnazjum/liceum :/
  16. Trochę upraszczasz sprawę.. Te szkodniki nie wzięły się znikąd - nie mają tu naturalnego wroga nie dlatego, że nagle się pojawiły.. Ale dlatego że zostały przywleczone z innych części świata. Przywleczenie z tamtej części świata drapieżników, które miałyby regulować liczebność szkodników tylko trochę przesuwa problem - bo te drapieżniki też pewnie nie będą miały u nas naturalnych wrogów, i oprócz sprowadzonych szkodników, zaczną wykańczać również inne nasze gatunki.. Tym sposobem katastrofa ekologiczna gotowa. Dlatego lepsza w tej sytuacji jest chemia - bo w momencie wytępienia szkodnika można zaprzestać jej używania. A co do nietykalności kasztanowego robaczka - być może zawiera w sobie substancje trujące dla naszych pająków.. Ewentualnie ich tryb życia (metody łowne itd) nie są przystosowane do tego typu zdobyczy. Ale jeśli mielibyśmy czas poczekać ze 100-1000 lat, to pewnie się u nich odpowiednie mechanizmy wykształcą - ale też tylko pod warunkiem że sukcesywnie zacznie im brakować pożywienia z dotychczasowych źródeł..
  17. Z efektem cieplarnianym to jest śliski temat... Bo faktycznie różne doniesienia płyną. Owszem, mamy wkład w efekt cieplarniany, ale niektóre źródła podają, że ten wkład wcale nie jest taki duży jak zakładano. Widziałem też filmik przedstawiający w pewnym sensie teorię spiskową - panika odnośnie efektu cieplarnianego daje pracę i pieniądze tysiącom ludzi na świecie. W związku z tym przyznawane są granty, robione konferencje itd.. I muszę powiedzieć, że ta teoria wydaje się wysoce prawdopodobna. Po prostu to się opłaca. Tak samo jak bardziej opłacalne jest robienie bubli niż wyprodukowanie jednej partii produktów nie-do-zniszczenia i później pójście z torbami ze względu na wysycenie rynku. Po prostu nie ma co podcinać gałęzi na której się siedzi.. Dlatego efekt cieplarniany jeszcze długo będzie nagłaśniany jako największe zagrożenie ludzkości..
  18. Mam wrażenie że nieco na siłę próbujesz inaczej zinterpretować to co piszę ja z mikroosem I to mimo tego, że starałem się wyrazić możliwie precyzyjnie (stąd tak długi post). A może po prostu szukasz nieprecyzyjności w naszych wypowiedziach lub próbujesz naciągać niektóre fakty do swojego punktu widzenia? I nie piszę tego złośliwie - po prostu dziwi mnie, że mimo moich dobrych chęci jakby nie bardzo odczytujesz z mojego przekazu to, co chciałem żebyś odczytał Ponieważ mam mało czasu, odwołam się tylko do sytuacji z tarczą Dionizosa i czarą Aresa. Ja tarczę Aresa nazwałbym tarczą Aresa. A czarę Dionizosa - czarą Dionizosa. Bo po to zostały stworzone pojęcia tarczy i czary, i usankcjonowane, aby ich używać w takim a nie innym znaczeniu - przynajmniej wg mnie. I tym właśnie różnię się od artysty Nie będą komplikował czegoś tam, gdzie mogę to nazwać wprost O to mi chodziło...
  19. Na discovery widziałem serię programów przedstawiających zawody takich samosterownych samochodo-robotów, projektu naukowców z czołowych uczelni i organizacji. I szczerze mówiąc, jeszcze minie sporo czasu zanim taki system będzie wydajny. Fakt, dużym sukcesem jest że te samochody same przejechały trasę, zaparkowały itd. Ale po pierwsze robiły to z prędkością rzędu 10km/h, a przy prędkościach używanych na drogach obecnie, ich czujniki i systemy komputerowe musiałyby wykonywać tysiąckrotnie więcej obliczeń w tym samym czasie. A po drugie, wielu z tych robotów zdarzało się dość często 'zawieszać' ze względu na jakiś konflikt algorytmów sterujących.. Niestety długo maszyna nie dogoni człowieka. Choć przyznaję - wielu kierowcom się powinno karki poprzetrącać za to jak jeżdżą. Wystarczyło by, żeby ludzie dostosowali się do przepisów albo chociaż przestrzegali elementarnych zasad zdrowego rozsądku, a tego typu zaawansowane systemy autonomicznie sterujące samochodami w ogóle nie byłyby potrzebne..
  20. A to Ci dopiero! Szkoda tylko że te wędliny są pewnie bardzo drogie.. no i że tylko w Gdańsku A tak a'propos szkodliwości wędlin - nowotwory to są raczej powodowane głównie przez wypełniacze, konserwanty i inne dodatki jakimi raczą nas producenci. Gdyby to było porządne czyste mięso, sytuacja na pewno wyglądałaby inaczej. Ostatnio kupiłem w sklepie wędlinę za 30zł/kg - pomyślałem, że skoro jest 2x droższa od takiej, na jaką mnie stać, to może będzie miała jakiś smak czy zapach.. Niestety się pomyliłem.. Teraz wędliny które smakują tak jak 15-20 lat temu, kosztują chyba najwyraźniej jeszcze więcej - w okolicach 50-100zł/kg.. A pamiętam, jak uwielbiałem zajadać się kiełbasą zwyczajną z czerstwym chlebem - bo mimo że była najtańsza, to miała wspaniały smak.. Dziś jak kiełbasy się nie usmaży albo nie zje z połową słoiczka musztardy/ketchupu/majonezu, to prawie nie da się jej jeść
  21. Bardzo fajne odkrycie Może w końcu nie będzie trzeba wstawać do dzieci dziesięć razy w ciągu nocy
  22. Mikroos i Przemek mają rację Mikroos, chciałbym tylko uściślić, że jeśli chodzi o rakotwórcze pyły, to niestety te naturalne stanowią bardzo mały procent. Większość pyłów naturalnych posiada na tyle duże ziarna, że zatrzymują się one w nozdrzach i gardle. Natomiast pyły antropogeniczne (chociażby z silników spalinowych) mają niestety rozmiary dużo mniejsze, przez co są wstanie dotrzeć aż do pęcherzyków płucnych.. (jeśli się mylę to mnie popraw, ale tak mi mówili na studiach ) Także rzeczywiście korzyści ze stosowania nanorurek mogłyby być niewspółmierne do konsekwencji zdrowotnych..
  23. Tomek, pewna logika w tym jest. Odurza Cię zapach kiszonej kapusty, więc szybko omijasz miejsce w którym jest sprzedawana na targowisku czy w markecie A smak w ogromnej części składa się z zapachu Niemniej w dalszym ciągu poruszamy się w sferze jakichś związków chemicznych Bo faktycznie - nie sądzę aby pająki bały się kształtu kasztana (zapewne nawet nie wyodrębniają go jako integralnej całości z otoczenia ) albo uciekały na widok jego koloru Aczkolwiek z tym kolorem mogłaby być jedna teoria Pytanie w jakim spektrum widzą pająki. Może okazać się, że barwa kasztanów w tym spektrum (domyślnie pomyślałem sobie o uv, bo z reguły wszystko w tym świetle jarzy się jaskrawym kolorem ) jest wyjątkowo jaskrawa bądź w inny sposób nieprzyjemna dla pająków? Jestem bardzo ciekaw jakie będą wyniki - po pierwsze sam jestem arachnofobem, po drugie z reguły w legendach kryje się jakieś ziarno prawdy - intrygujące, jaką postać ma ziarno legendy o kasztanie i pająku
  24. Groteskowy, przyznaję, poruszyłeś istotne problemy. Przyznaję, że po części deprecjonuję sztukę, ale bierze się to może właśnie z takich powodów jak opisał mikroos - prawdziwa sztuka kultywowana była lata temu, niewielu jest obecnie artystów, u których można by dopatrzyć się w twórczości takiego zamysłu, lekko zakrawającego na naukowy, jak Ty opisałeś. Przyznaję, tego typu sztuka nie jest tworzona sama dla siebie - może ona mieć charakter nawet niejako edukacyjny, ukazując powiązania między różnymi pojęciami i zjawiskami. Stronię natomiast od sztuki, która albo jest komercyjna (nawet jeśli dobrze bawię się przy popularnym zespole, to nie wyniosę go na piedestały za twórczość) albo takiej która służy ekspresji autora. Ten drugi rodzaj dla niektórych może mieć duże znaczenie (vide, panie od polskiego w szkołach ), ja natomiast nie chcę się tym interesować nie dlatego, że uważam iż twórczość taka jest pozbawiona sensu. Bo dla twórcy, jak sam zaznaczyłeś, może mieć charakter nawet terapeutyczny. Ale ja mam swój świat, swoje życie, i wolę się zająć tym co tu i teraz oraz tym co mogę zrobić. Wolę wysłuchać problemów moich znajomych, bo to może coś zmienić - a nie czytać o problemach kogoś, kto może ładnie je opisał, ale i tak nie mam jak mu pomóc Co do myślenia syntetycznego i analitycznego. Potraktowałbym je nieco inaczej. Myślenie syntetyczne, owszem, jest jakby wyższym poziomem - ale aby możliwe było osiągnięcie go, warunkiem koniecznym jest dobre opanowanie myślenia analitycznego. Bo najpierw trzeba problem poznać, zgłębić jego składowe. Dopiero później można odnieść go do analogicznego zagadnienia. Bez dobrego opanowania podstaw, fundamentalnego rozumienia zagadnień, nie można osiągnąć sukcesu na poziomach bardziej zaawansowanych (zauważ chociażby jakie obecnie problemy ma młodzież w szkołach - dlatego że leżą na podstawach: czytaniu ze zrozumieniem i logicznym myśleniu, umiejętności algorytmizacji postępowania w rozwiązywaniu danych im zadań). Trzeba najpierw być dobrym rzemieślnikiem, aby móc stać się artystą czy mistrzem. Sam staram się obserwować świat na każdym kroku, i może się zdziwisz, ale dostrzegam analogię w wielu zjawiskach otaczających mnie, tak jak opisywałeś to, mówiąc o wysokiej sztuce. Tyle że ja te analogie tłumaczę sobie bardziej na sposób naukowy niż mistyczny. Trochę się nimi zachwycam, ale przede wszystkim, że tak przejaskrawię 'zbieram dane żeby móc poprawić skuteczność funkcjonowania'. Bo dostrzeżenie struktury świata pozwala na podejmowanie trafniejszych decyzji. I dla mnie to jest sednem. Teraz wracając od filozofii do artykułu : Zgadzam się, że szalony naukowiec (ale z możliwościami), mógłby nabruździć bardziej niż szalony artysta. Ale po pierwsze, jak już mówiłem ja i mikroos, faktyczne zagrożenie dla świata ze strony szalonych naukowców jest raczej nikłe. Dużo większy zamęt sieją nieodpowiedzialni politycy i wojskowi, którzy nierzadko z tych naukowych osiągnięć korzystają (niestety sporo odkryć naukowych osiąganych jest na potrzeby wojska, a dopiero potem trafia pod cywilne strzechy). Po drugie, i to jest chyba istotniejsze w kontekście artykułu, doniesione zostało o pewnej korelacji w układzie genów pomiędzy artystami i osobami chorymi psychicznie (m.in. na schizofrenię) a nie między naukowcami i wspomnianymi wcześniej chorymi. Jeśli wśród naukowców znaleziono by taką korelację, mój lekko ironiczny komentarz dotyczyłby naukowców, choć sam zapewne zostanę niedługo jednym z nich PS. Myślę też, że dlatego nie żywię sympatii do artystów, ponieważ komplikują to, co jest proste. Starają się nie mówić wprost, ale poprzez alegorie, symbole, metafory. Nie twierdzę że nie jest to potrzebne. Ale dla mnie ważna jest wydajność. Czyli powiedzieć krótko i treściwie, przeanalizować, wyciągnąć wnioski i zająć się kolejnym problemem. Analogiami czy metaforami posługuję się jedynie, gdy wiem że będą one w stanie lepiej zobrazować problem. Drugim powodem może być fakt ideologizacji ludzi, którzy wcale nie byli tacy idealni (pisałem już o tym w innym wątku) - robi się wielkich twórców z ludzi, którzy często byli alkoholikami, narkomanami bądź mieli inne ułomności (w tym zaburzenia psychiczne). Nie twierdzę że każdy artysta jest taki, ale po prostu brakuje mi takiej naukowej przejrzystości w tej strukturze.. Mimo że jestem bałaganiarzem, to w sferze pojęć lubię mieć porządek. Nawet jeśli dopuszczam względność stanowiska, to musi ona wcześniej być wpisana w metodykę postępowania I na koniec, żebym nie został źle zrozumiany - nie jestem przeciwnikiem artystów. Bo są potrzebni tak samo jak naukowcy, robotnicy, żołnierze i tak dalej. Bez czarnego nie było by białego. Bez zła nie było by dobra. Każdy jest potrzebny, bo dzięki niemu świat jest tym, czym jest. Ale po prostu mi bliższa jest idea naukowca - człowieka który chce zrozumieć świat po to, aby poprawiać wydajność funkcjonowania - ludzi, maszyn, leków.. Czy wreszcie naprawiać błędy, uczynione światu przez ludzi we wcześniejszych czasach. PS2. Jak ktoś doczytał do tego momentu, to powinien dostać +4 do wytrwałości
  25. Uważam po prostu, że nauka nie jest celem samym w sobie, tak jak sztuka. W nauce, jeśli już kreatywność jest używana, to do rozwiązywania konkretnych problemów, a nie wymyślania na oślep czegoś, co może się przyda. Kreatywność naukowa jest o wiele bardziej pragmatyczna od kreatywności artystycznej. Ponadto, kreatywność naukowa bardziej polega na szukaniu powiązań w jakimś określonym zbiorze pojęć i problemów, zaś kreatywność artystyczna nierzadko nie posiada takiego zamkniętego zbioru. Często polega na celowym łamaniu konwencji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...