Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Sebaci

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    595
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Sebaci

  1. Regularne spędzanie nocy przed komputerem może wyregulować zegar biologiczny, potem trudniej się będzie przestawić, np podczas próby zaśnięcia o godzinie 22:00
  2. Sebaci

    Skok na jajo

    OK. Tak więc skupmy się tylko na tym, czy homoseksualizm jest normalny/chorobą, czy nie. Zgadzam się, dlatego nie przekonują mnie argumenty homoseksualistów typu "homoseksualizm występuje w przyrodzie, więc jest normalny". A tak w ogóle to Ty pierwszy zacząłeś odwoływać się do zjawisk przyrodniczych Moja wypowiedź "Może, ale co z tego?" pochodzi z innego fragmentu posta niż fragment, który cytowałeś. I odnosi się do czego innego. A walnąłeś to w jeden cytat. Nieładnie 8) OK, ale jaki wniosek? Chyba nie, ale to kwestia poglądów, niektórzy mogą to uznać za dewiację. Może chorobą to nie jest, ale nie sądzę, by natura wymyśliła seks analny. Tylko człowiek, który ma niezwykle rozwiniętą inteligencję i pomysłowość, może na takie pomysły wpaść Swoją drogą ciekaw jestem jak to wygląda u zwierząt (przypomniał mi się filmik, na którym nosorożec atakował seksualnie słonia, a królik kota, pytanie tylko czy słoń i kot byli samcami). Zresztą to jest gadanie o niczym. Nie ma sensu wgłębiać się w sprawy łóżkowe i to, jakie zachowania w nim są normalne, jakie nie. Trzeba się skupić nad samym popędem do takiej a nie innej płci, pożądaniem, dążeniem do takich a nie innych kontaktów płciowych. Odmienność o nazwie homoseksualizm jest zaburzeniem. Jest odstępstwem od normy, które może zaistnieć chociażby z nieprawidłowego wpływu hormonów na dziecko w okresie płodowym. Pewnie to wciąż jest tylko hipoteza, ale to jedna z lepszych. Gdybyśmy wiedzieli, że tak jest naprawdę, to chyba nie byłoby już sensu dyskutować nad homoseksualizmem. Nie ma żadnych dowodów na to, że "wyewoluował jako element ludzkiej natury". Co to znaczy "wyewoluował"? Natura mówi, że są dwie płcie po to, by przedstawiciele tych płci razem płodziły dzieci. Przedstawiciel jednej płci czuje popęd do przedstawiciela drugiej płci. Doskonale widzimy jak to jest w praktyce, bowiem znaczna większość ludzi takie zachowania przejawia. Jednak zdarzają się wyjątki i nie sądzę, by były one ukształtowane w drodze ewolucji, tj. genetycznie. Te wyjątki są sprzeczne z naturą człowieka, z którą z kolei zgodna jest ta przytłaczająca większość ludzkości. I dzięki temu się rozmnaża. Homoseksualiści to tylko pionki, którzy nie mają żadnego znaczenia dla ogółu ludzkości. Nie. Przecież ludzie rozmnażają się tak czy siak. Wtedy, kiedy tego chcą. Co innego, gdyby wprowadzono nakaz podwiązania nasieniowodów u wszystkich mężczyzn. To dopiero byłoby antyewolucyjne! A co dziś jest antyewolucyjne? Choćby ten socjalizm, o czym sam pisałeś w innym temacie. Postaraj się poszukać prawdziwych i najważniejszych przyczyn obecnej niechęci do posiadania dzieci. Środki antykoncepcyjne odstaw na koniec. Widzisz, podobnie musiałby postąpić homoseksualista. Gdyby zapragnął mieć dzieci, musiałby na siłę próbować przestawić się na heteroseksualizm. Najlepiej korzystając z odpowiedniej terapii (takie chyba istnieją), czyli leczenia. Ale to wszystko robią z własnej woli. Homoseksualista może albo rozpaczać nad tym, że jest homoseksualistą i próbować coś zmienić albo się z tym pogodzić, tym samym godzić się na to, że trudno będzie mu mieć w tej sytuacji dzieci. Mówię tylko o tym, że to natura decyduje w stopniu niemal całkowitym o tym, z kim dany człowiek będzie współżył, tj. czy z kobietą, czy z mężczyzną. Nie. To, że wyrażam się na jakiś temat w sposób negatywny nie oznacza, że chciałbym tego zabronić. Niech sobie homoseksualiści robią w łóżku co chcą, niech się zakochują w kim chcę, chodzi mi tylko o to co uznaje się za normalne, a co za nienormalne. I znów wypowiedź niezwiązana z tematem, nijak ma się do cytowanego przez Ciebie fragmentu mojego posta. Rozumiem, że każde rozważania nad normalnością/nienormalnością homoseksualizmu należy kwitować stwierdzeniem "a co to Ciebie obchodzi?". Genialna argumentacja. To, o czym mówisz, jest jedynie negacją twierdzenia o "wyborze". Ale teraz chyba zaprzeczyłeś sam sobie, czyż nie? Moja definicja opierałaby się o stwierdzenie, że istnieje jedna norma u ludzi, a także u wszystkich zwierząt, u których występują dwie płcie. Norma ta to naturalny pociąg do osób/osobników płci przeciwnej. Pociąg ten ukształtowany jest przez ewolucję i z jej punktu widzenia jest dla niej samej korzystny, bo powoduje wiązanie się osób różnych płci w pary, a zmienność anatomiczna i wyspecjalizowane narządy u każdego przedstawiciela pozwalają na spłodzenie potomstwa i tym samym dalsze przedłużenie gatunku. W granicach normy mieści się tylko jeden model, tj. samiec + samica. Nie ma wobec tego modelu żadnych alternatyw, tym bardziej żadnych alternatyw mu "równych". Nie ma także żadnych innych odpowiedników, które mogłyby spełniać taką samą funkcję. Niebezpieczna zatem jest propaganda, że obie orientacje są "równe" i że "żadna nie jest gorsza od drugiej" i że "obie są normalne". Akceptując to jako prawdę, ta sama logika zmusiłaby nas do uznania również aseksualizmu za normę, normalność. Odstępstwo od modelu, jaki tu przedstawiłem, już na pierwszy rzut oka wygląda na nienaturalne. Dwa osobniki, fizycznie bardzo podobne, przystosowane ewolucyjnie do obcowania z płcią przeciwną zakochują się w sobie i czują wobec siebie pożądanie? Wtedy też i ich narządy płciowe pełnią inną funkcję niż normalnie, sprzecznie z normą ukształtowaną przez ewolucję, czyli tą normą którą jest występowanie dwóch płci, których osobniki wiążą się w pary samiec + samica i mogą wspólnie wykorzystać narządy płciowe w przewidzianym przez ewolucję celu. Ale to jest tylko teoretyczna możliwość. W praktyce człowiek odrzuca możliwość odbycia stosunku z osobą tej płci, do której nie czuje pociągu. Czy to, że mężczyzna czuje wyraźnie większy pociąg do innego mężczyzny niż do jakiejś kobiety nie jest chorobą? Ja nie mam, przynajmniej na razie, powodów, by tak twierdzić. Sądzę, że to właśnie wynik zaburzenia, które spowodowało takie-a-nie-inne zmiany prowadzące do przechylenia szali na drugą stronę. Niech Ci będzie, że chorobą nie jest, bo do Twojej definicji choroby nie pasuje. Na pewno jest zaburzeniem, nienormalnością. Postępując inaczej pozwalałbym na szerzenie "tolerancji" i "normalności" homoseksualizmu. Także w głowach dzieci i w ogóle młodych osób. Może i w ten sposób wywieram presję, ale głoszę coś, co wg mnie jest prawdą. Zapewne niektórzy homoseksualiści nie tolerują swojej odmienności i chcą się "nawrócić". A takie gadanie, że homoseksualizm to normalna alternatywa, tylko utwierdza ich w przekonaniu, że tacy powinni być, że nie powinni niczego zmieniać. Gadanie to jako element poprawności politycznej także robi sieczkę z mózgu młodym ludziom. A jak lekarz powie mi, że mam jakąś chorobę, to też jest to dla mnie presja, bym się z niej zaczął leczyć. Korzystna dla mnie, oczywiście. Nie wiem, gdzie pisałem, że kluczową kwestią jest dążenie do rozrodu, ale być może tak było Jeśli tak, to prostuję: kluczową kwestią jest nie tyle dążenie do rozrodu, a dążenie do nawiązania takich-a-nie-innych kontaktów seksualnych Najważniejsza jest sfera psychiczna. Póki małżonkowie wykazują potrzebę kontaktów seksualnych, pociąg do drugiej płci, to wszystko jest ok. Posiadanie dziecka nie jest konieczne (można z niego świadomie i celowo zrezygnować z różnych przyczyn). Pewnie dlatego, że jeszcze nie zacząłem krzyczeć Dyskusja na forum, której nie prowadzi się na bieżąco, często zapobiega nacechowaniu wypowiedzi emocjami (głównie negatywnymi).
  3. Sebaci

    Zabił go dezodorant

    I od uwarunkowań genetycznych. Dyskutujemy tu nad metroseksualnością, no niektórzy zbaczają już na inne tory, ale myślę, że warto na początek zastanowić się czym właściwie jest metroseksualizm, wikipedia na przykład mówi tak: http://pl.wikipedia.org/wiki/Metroseksualizm Może nie skupiajmy się na poszczególnych jednostkach, ale na ogóle społeczeństwa i na tym, jak się ono w ciągu ostatnich lat zmieniało. IMO więcej dziś w mężczyznach metroseksualizmu niż kiedyś. Więcej mówi się o kosmetykach dla mężczyzn (i więcej ich jest), ludzie żelują włosy, formują z nich jakieś czuby, a ostatnio też można zauważyć taką modę na robienie sobie maszynką różnych wzorów na głowie (jakieś kreski z boku, znaki itp...). Chłopcy robią się bardziej zniewieściali, jakby tracą częściowo cechy mężczyzny, nabywając cech kobiecych. Może trudno określić granicę, od której zaczyna się metroseksualność i trudno nad nią dyskutować, ale myślę że łatwo można zauważyć pewne zmiany w społeczeństwie, które staje się chyba bardziej metroseksualne (chodzi o męską część).
  4. No i? Faktem jest, że póki żyję, mogę jako uporządkowana forma materii myśleć, wypowiadać się, pisać te słowa. Gdy umrę, nie będę tego mógł robić. Napisałem "czasem". Czasem doświadczenie czegoś może wywołać błędne zdanie na dany temat.
  5. Sebaci

    Skok na jajo

    Ale przecież był? I został usunięty? I bardzo możliwe, że wpływ na to miały protesty homoseksualistów. Na temat twoich porównań rozpisywałem się w poprzednim poście kilka razy. Nie chce mi się znowu tego robić. Mówiąc o degeneracji nie mam na myśli zwiększenia się udziału homoseksualistów w ludzkiej populacji. Pisałem: Ludzie mają moralność, tradycję, ukształtowane normy. U zwierząt występowanie osobników homoseksualnych nie oddziałuje na ogół, nie narzuca swoich poglądów i do akceptowania ich jako normalnych, zwierzęta nie muszą znać pojęć "normalne", "nienormalne". Homoseksualizm u zwierząt jest obojętny w skutkach, może poza tym, że gdyby osobniki homoseksualne były heteroseksualne to byłoby więcej osobników następnego pokolenia (bo homosie by się rozmnażały). Mówisz coś o przepadaniu genów homoseksualistów. Tylko że nie wiadomo, czy homoseksualizm jest uwarunkowany genetycznie. A jeśli jest, to czemu jeszcze te geny nie przepadły i homoseksualizm nadal występuje? A może ten proces tak długo trwa? Czy według Ciebie homoseksualizm u człowieka kiedyś przestanie istnieć? Może, ale co z tego? Z punktu widzenia biologii, anatomii i ewolucji łatwo można się domyślić, że do seksu przeznaczona jest pochwa (u kobiet, rzecz jasna), a odbyt do oddawania zbędnych produktów przemiany materii. Mężczyzna z drugim mężczyzną nie może odbyć stosunku pochwowego. Nie. Nie krzyczą o tym głośno i nie domagają się "tolerancji" i Bóg wie czego jeszcze... Odmienność może być w istocie zaburzeniem, nienormalnością. Wszystkie choroby są odmiennością. Odporność na HIV jest odmiennością. Posiadanie anemii sierpowatej jest odmiennością. Posiadanie sześciu palców u rąk jest odmiennością. Chodzi o to, co uznajemy za normalne, co nie. Homoseksualizm dla mnie jest nienormalny, bo jest sprzeczny z naturą człowieka, ukształtowaną przez miliony lat ewolucji. Homoseksualizm jest zaprzeczeniem tego wielkiego osiągnięcia ewolucji, jakim jest występowanie dwóch różnych płci jednego gatunku, których współżycie daje życie potomstwu i w efekcie podtrzymuje ciągłość gatunkową. Przecież nigdzie nie powiedziałem, że normalność zależy od chęci posiadania dzieci. I nie oto mi też chodziło we fragmencie, który cytowałeś. Po prostu polemizuję z Twoim twierdzeniem, że bezpłodność należy traktować chorobę dlatego, że wywołuje u takiego człowieka dyskomfort (czy tam niezadowolenie z czegoś). Chodzi mi o to, że homoseksualista w pewnym sensie też jest skazany na taki dyskomfort, bo odmienna natura narzuca mu potrzebę kontaktów homoseksualnych, przez co staje się w pewnym sensie bezpłodny. Gdyby dla niego wybór pomiędzy posiadaniem dziecka a nieposiadaniem był taki prostu, to by sobie je spłodził z jakąś kobietą. Ale tak często nie jest i pary homoseksualne domagają się prawa do adoptowania dzieci, Podobnie jak adoptują dzieci heteroseksualne pary bezpłodne. Ale dla Ciebie są powody, by zaliczać tych bezpłodnych hetero do ludzi posiadających chorobę, a homo do ludzi normalnych. Właśnie różnimy się tym, że dla Ciebie kontakty homoseksualne są kwestią wyboru. Na ten temat mówiłem już kilka razy. Dla mnie też nie. Nie oznacza to, że jesteś nienormalny. Nie powiedziałem przecież, że chęć posiadania dziecka jest warunkiem koniecznym by uznać kogoś za normalnego. Właśnie nie do końca. Gdyby mężczyźnie hetero przedstawić dwie osoby różnej płci, po czym zapytać się, z którą z nich chciałby uprawiać seks, to jak myślisz, kogo by wybrał? Ten wybór jest niemal w całości zdeterminowany przez występujący u tej osoby naturalny heteroseksualizm. Gdyby ten czynnik nie był istotny, to trudno byłoby wskazać, kogo ten mężczyzna wybierze. To jest tak: masz 160cm wzrostu i masz wybór, czy trenować koszykówkę, czy nie. Możesz to robić, ale prawie na pewno zrezygnujesz. Twój wybór został w dużej mierze zdeterminowany przez fizyczne uwarunkowania. Ty możesz to tak odczuwać. A jeśli dla homoseksualisty "homoś" brzmi pieszczotliwie? Ale natura nas w takie mechanizmy wyposażyła, bo to sprzyja przetrwaniu gatunku Nie ma żadnej sprzeczności z rozmnażaniem. Poza tym nie wiem, o jaką definicję Ci chodzi Nie miałem zamiaru. Chciałem tylko zanegować Twe porównania, IMO nietrafione. Wynikające z tego, że wg Ciebie orientacja seksualna jest wyborem (a przynajmniej tak to rozumiałem z Twoich postów). A jeśli tak nie uważasz, to kompletnie zignorowałeś fakt, że orientacja ma niebagatelny wpływ na podejmowanie wyborów (rodzaj kontaktów seksualnych, wiązanie się w pary itp). Ale staraj się wyciągnąć właściwy przekaz moich wypowiedzi Chciałem zaznaczyć, że rodzaj kontaktów seksualnych nie jest wynikiem wyboru, a przynajmniej nie za bardzo, za to jest warunkowany przez niewybraną orientację seksualną. Nie powiedziałem, że jeśli coś występuje w mniejszości, to jest to choroba. Chodzi mi o to, że jeśli dokonując wyboru prawie na pewno wybierzemy jedno, a nie drugie, to w istocie wyborem tego nazwać nie można i decydują tu za nas inne czynniki. I znowu głupia odpowiedź. Ja nie zgadzałem się z Twoimi porównaniami co do stosowania prezerwatyw i kontaktów homoseksualnych. A Ty odwracasz kota ogonem i przypisujesz mi stwierdzenia, że jeśli się czegoś nie wybiera, to jest to nienormalne. Przecież ja ich do niczego nie zmuszam. To odmienna seksualność ich zmusza. Wybiera to często za niego jego homoseksualna natura. Jak heteroseksualista jest płodny to nie musi adoptować dziecka. A homoseksualista nawet jak jest płodny to nieraz chce adoptować. Gdyby wybór między homoseksualizmem a heteroseksualizmem był taki prosty, to homoseksualista pragnąc mieć dziecko przestawiłby się na heteroseksualizm. Nie. Nie podoba mi się to, że wyrywasz z kontekstu fragmenty moich wypowiedzi, wypaczając ich prawdziwy sens. "Oczywiście". Nie może to być takie oczywiste, skoro zależne jest od osobistych poglądów i rozumienia słowa "naturalne", "normalne". Przesadą jest traktowanie odmiennego zdania na ten temat jako "budowania solidnego przyczółka dla faszyzmu". O ile w tej kwestii mogę się jeszcze z Tobą zgodzić (posiadanie czterech rąk jako po prostu efekt posiadania jakichś-tam wariantów pewnych genów, które mogą być korzystne lub nie, podobnie jak posiadanie czterech nerek), o tyle homoseksualizm zdecydowanie zaliczam do kategorii nienaturalnych jako niezgodny z naturą człowieka i przeczący sensu istnienia dwóch różnych płci w jednym gatunku. Nie widzę związku. Tak samo jak nie widzę związku między dyskutowaniem nad homoseksualizmem a decydowaniem, co mają prawo robić w łóżku. Nie zabraniam im tego... Uznam to za próbę uniknięcia odpowiedzi na moje pytanie (zresztą nie kierowałem go przecież do Ciebie, tylko ogólnie do wszystkich, nie musiałeś się fatygować).
  6. No i co z tego? Będąc bezkształtną masą nie będę już człowiekiem, moja świadomość i inteligencja nie pozwoli mi wtedy wypowiadać się, rozmawiać, dyskutować z innymi, po prostu żyć jak człowiek. Bo te cechy bezpowrotnie znikną wraz z moją śmiercią (pomijam już kwestię życia po śmierci). Czasem odwrotnie - lepiej coś ocenisz nie doświadczając tego. A czemu, jeśli można spytać?
  7. Sebaci

    OLED ma konkurenta

    Nie płaczcie. Słyszeliście może o ekranach SED?
  8. Sebaci

    Skok na jajo

    Nie. Na tym właśnie polega natura. Oprócz rzeczy normalnych zdarzają się odchylenia. Odchyleniem może być np trisomia jakiegoś chromosomu, tak samo odchyleniem jest homoseksualizm. Obydwa są w istocie chorobami. Żeby dojść do takiego wniosku wystarczy po prostu myśleć i rozumować logicznie (patrz post 4tisanimus'a) i to wystarczy na podstawowym poziomie. Jednak przez szerzącą się poprawność polityczną i potrzebę "tolerancji" ludzie nie potrafią tego zrozumieć, a każdego, kto nazywa rzeczy po imieniu to chcieliby od razu ukamieniować. Nie chodzi o ilość homoseksualistów. Tu chodzi o degenerację moralną, psychiczną, paradygmatyczną... Cywylizacja będzie w ten sposób schodzić na psy. Każdy będzie myślał, że homo jest tak samo wporzo jak hetero. Takie dwa warianty. A poprawność polityczna doprowadzi do tego, że jako pracodawca będziesz bał się odmówić zatrudnienia homoseksualisty, bo ten pozwie Cię do sądu i wygra proces. A podobne rzeczy dzieją się już dzisiaj. A czy przypadkiem homoseksualizm kiedyś nie widniał na liście chorób? I czy nie został z niej usunięty m.in pod wpływem homoseksualnego lobby? Ludzie, myślcie trochę. Jak dwóch homosiów spłodzi dzieciaka to uwierzę, że homoseksualizm jest normalny! Ma sens. W przeciwnym razie jest to przyzwolenie na dalszą degenerację społeczeństwa. I jaki to jest ten "humanitarny werdykt"? Pogarsza W czasie stosunku analnego musi stosować jakieś pierdoły zmniejszające tarcie A tak na poważnie - jeśli nawet homoseksualizm nie zalicza się do chorób (jeśli by przyjąć przytoczoną przez Ciebie definicję), to z pewnością jest to zaburzenie. W takim razie w pewien sposób zaprzeczasz sam sobie. Osoba bezpłodna, ale hetero może mieć życie takie same, jak płodna (czyli: podobnej jakości), bo różnica przecież sprowadza się tylko do tego, że nie może mieć dzieci (seks uprawiać może, a nawet jest jeden plus - bez zabezpieczenia). Natomiast homo w pewnym sensie też są bezpłodni (pomijam tych, co się kryją i zawierają związki małżeńskie, by mieć dzieci, choć nie bardzo rozumiem jak oni mogą współżyć seksualnie z małżonką - czy jakiś facet hetero wyobraża sobie, że regularnie uprawia seks z drugim facetem, a do tego udaje, że mu się to podoba?) i nie mają dzieci. To jak - i bezpłodni hetero i homosie mają chorobę, czy obydwaj jej nie mają? Wybieraj. Dobrze że to napisałaś. Niektórzy mogą na to nie wpaść. Dokładnie. Błędne rozumowanie. To nie jest tak, że on "wybiera". Gdyby przeprowadzić ankietę i zapytać ludzi, czy preferują stosunki z partnerem przeciwnej płci czy tej samej, a potem jeszcze zapytać ich, czy są homo czy hetero, wykazałoby to oczywistą zależność pomiędzy byciem hetero a homo. Homo preferują stosunki z osobami tej samej płci, bo takie są z natury, a nie że "wybierają". Każdy hetero też teoretycznie może uprawiać seks z osobą tej samej płci, ale po co? Natomiast jeśli chodzi o łóżko, to tutaj wybierasz, czy leżysz, czy nie. Nie jest to podyktowane żadnymi naturalnymi uwarunkowaniami. Jeśli w łóżku leżeć musisz, to oznacza to stan chorobowy. Pomijam przypadki, gdy ktoś Cię do łóżka przywiąże czy przyczepi różowymi kajdankami... Nie. Mówiąc inaczej to co wyżej napisałem, czy jeździsz na rowerze czy nie, zależy od Twojej woli. Bycie homosiem - nie. Co prowadzi też do tego, że homoś odczuwa pociąg do osób tej samej płci i tym samym ma potrzebę odbywania kontaktów seksualnych z nimi. Nie. Ty porównujesz homoseksualistę do gościa, który ma nogi, ale wybiera, czy będzie jeździł na rowerze, chodził, czy jeździł na wózku inwalidzkim. Ja natomiast porównuję go do człowieka, który z powodu choroby musi jeździć na wózku inwalidzkim. Homoseksualista przez zaburzoną orientację seksualną odczuwa pociąg do osób tej samej płci i ma potrzebę kontaktów seksualnych z osobami tej samej płci, co jest uwarunkowane naturalnie. Porównanie może nie do końca precyzyjne, bo o ile osoba niemająca nóg musi się na wózku poruszać (nie ma nóg - nie może chodzić), to homoś teoretycznie może wybrać seks z osobą o płci przeciwnej. Ale tak przecież się nie dzieje. Gdyby to była kwestia wyboru, to statystycznie 50% homosiów uprawiałoby seks z osobą przeciwnej płci, pozostałe 50% z osobą tej samej płci. A tak nie jest. Nie jest dlatego, że wybór partnera podyktowany jest naturalnymi uwarunkowaniami, tj. tym, czy jest się homoseksualistą, czy heteroseksualistą. To może być element doboru naturalnego Nienaturalni? To zależy od tego, dlaczego są "przeraźliwie brzydcy". Jeśli ta brzydota jest wynikiem jakiejś choroby, to pod tym akurat względem są nienaturalni. Pod względem homoseksualności mogą być całkiem normalni, mogą odczuwać pociąg do płci przeciwnej. Naturalne. Niechęć do posiadania dzieci może być spowodowana róznymi czynnikami. Jednak póki Ci ludzie są hetero i natura wywołuje u nich pociąg do osób przeciwnej płci oraz potrzebę seksualnego rozładowania, to są normalni nawet, jeśli nie mają dzieci (a często nawet - jeśli nie odbywają stosunków seksualnych z drugim człowiekiem). Opory psychiczne swoją drogą - nie zaburzają one w tym wypadku seksualności i popędów człowieka, które dla niego są naturalne, których nawet jakby chciał się wyzbyć, to będzie mu b. trudno. A Tobie? Ja mówię o czymś, co jest - przynajmniej według mnie - oczywiste. I na pewno nie będę tolerował tej części homosiów, którzy pod przykrywką tolerancji narzucają innym swoje poglądy i domagają się wszelkich praw. Dlatego też domagają się prawa do adoptowania dzieci. Żal mi dzieci, oj żal, bo trudne czasy dla nich nastają... europejska indoktrynacja, uczenie poprawności politycznej i tolerancji... Czy w tych czasach opłaca się mieć dzieci, by państwo przekształciło je w bezmózgie, niemyślące istoty? Ja też nie. To kwestia wyboru, chęć zabezpieczenia się przed niechcianym dzieckiem. Czy więc Twoim zdaniem bycie homo lub hetero to kwestia wyboru? Nie. zakładając prezerwatywę dobrowolnie rezygnujesz z dziecka, ale homoseksualista raczej nie wybrał sobie takiej orientacji seksualnej. On nie wybiera sobie stosunków homoseksualnych. Ale będzie miał opory ze względu na swoją odmienną seksualność. Ta odmienność zmusza go do kontaktów homoseksualnych. Na siłę facet homoś może przespać się z kobietą, tylko to się z reguły nie zdarza (podobnie jak facet hetero może przespać się z drugim facetem, ale to też się z reguły nie zdarza). Nie. Można z łatwością odrzucić antykoncepcję, jeśli zapragnie się mieć dziecka. Homoś nie potrafi ot tak przestawić się na heteroseksualne współżycie. Musiałby w jakiś sposób stać się hetero (ponoć da się zrobić odpowiednimi terapiami). Odmienny wybór jest więc ZMUSZANIEM SIĘ. Homoseksualizm powoduje u homosia potrzebę odbywania kontaktów seksualnych z innymi osobnikami tej samej płci. On może psychicznie negować swą seksualność, odrzucać ją, wtedy sie ZMUSZA. Nie jest to czysty wybór. By była to tylko kwestia wyboru, osoba musiałaby być biseksualna (taki sam pociąg do tej samej płci i płci przeciwnej). Prawie wszyscy mamy dwie ręce. A co z nielicznymi przypadkami, gdy np człowiek urodzi się z 4 rękami? Naturalne, czy nie? Tak w ogóle to dyskutujemy tu o niczym. Gdzie te argumenty przemawiające za tym, że homoseksualizm jest normalny?
  9. Ludzie wierzą w jakąś-tam bzdurną konferencję klimatyczną w Poznaniu organizowaną za ich pieniądze. Były ostatnio doniesienia że ponoć mrówki wytwarzają dużo więcej CO2 niż człowiek.
  10. A jeśli wierzę, że jutro będę miał czarne włosy a nie blond, to tak będzie? Nie żadna bujda, tylko pewnych cech nie da się zmienić. Masz mięśnie takie albo takie i tego nie zmienisz. Pozostaje jedynie pytanie w jakim stopniu np. mięśnie "szybkie" determinują przyszłe sukcesy sportowca. Proponuję więc sprawdzenie genu ACTN3 u światowej czołówki biegów sprinterskich
  11. Sebaci

    Grafenowa pamięć

    Chyba mówisz o pendrive'ach. Gdyby SSD miały dzisiaj być atrakcyjne cenowo, to byłyby bardzo wolne, a producenci właśnie stawiają na wydajność. Z tekstu na stronie http://techreport.com/articles.x/15433 wynika, że dyski SSD (nawet MLC) wystarczą na b. długo. Tylko ta alternatywa nie jest lepsza od nowości, z wyjątkiem, powtarzam, pojemności i ceny. Nie mówię zresztą o nagłym przestawieniu całej produkcji z HDD na SSD. Przez pewien czas obie opcje byłyby dostępne, ale rzecz jasna z biegiem czasu HDD zaczęłyby powoli znikać (gdy SSD będą dużo pojemniejsze i dużo tańsze). Dziś mamy LCD, a niewielu płacze za CRT. A pod pewnymi względami LCD nadal wyraźnie ustępuje CRT. Co do zapisu dużych ilości plików o niewielkim rozmiarze to się nie wypowiem. Prawdą jest, że Windowsy nie są zoptymalizowane pod kątem dysków SSD. Microsoft na szczęście zapowiedział, że w Windows 7 SSD będą miały lepsze wsparcie, więc powinno być wydajniej. Co do Ext3, to też się nie wypowiem, bo nie wiem. Nie będzie to dobre rozwiązanie. IMO SSD nie powinno być jakimś tanim szajsem, jego miejsce na rynku jest gdzie indziej. On powinien wypchnąć HDD z rynku, który jest jednym z głównych hamulców komputera. Nie wiem, czemu rezygnujesz z SSD. Na pewno lepiej mieć SSD niż HDD, nie ważne czy to na XP, Viście, czy Ubuntu.
  12. Sebaci

    Grafenowa pamięć

    Ja też proponuję: http://www.e-disk.com/article_misconceptions_ssd_longevity.html Nie bój się, na pewno nie będzie tak, że SSD Ci się "skończy". Wkrótce może być podobnie z SSD. Kamieniem milowym będzie ogłoszenie rozpoczęcia masowej produkcji SSD przez Seagate i WD.
  13. Sebaci

    Grafenowa pamięć

    Zobaczymy. To dopiero początki, ale w notebookach może przyjąć się dość szybko. W porównaniu do HDD to mają chyba tylko dwie wady: pojemność i cena właśnie. Pierwsze rośnie, drugie maleje ;] Na LCD też się wszyscy masowo nie przesiadali. Oczywiście, że takowe są! Nie na darmo przecież opracowali USB 3.0, który w testach osiąga wyniki przekraczające 400MB/s. Tylko na upowszechnienie będzie trzeba trochę poczekać. Byłyby szybsze od obecnych pamięci flash, ale wolniejsze od grafenowych SSD. I na początku pewnie też droższe. A ludzie by dalej narzekali, że pendrive'y wolne... Marzyć można. Tak samo mogę marzyć o grafenowych procesorach i innych nowinkach, które pojawią się w naszych domach za parę dobrych lat (lub nie przyjmą się nigdy). Także na razie flash. Rynek SSD się szybko rozwija, a jeśli chodzi o pendrive'y, to każdy dziś może sobie pozwolić na 4-gigabajtowego pendraka, a jeszcze parę lat temu mało kto mógł sobie na to pozwolić. No i są szybsze. Zanim wejdzie grafen to i wymiar technologiczny się zmniejszy, a polepszy pojemność i cena...
  14. Sebaci

    Bóg wybrał ewolucję

    A zaobserwowałeś wzrost zakażeń u kobiet, które dopiero co straciły błonę dziewiczą? Bo ja tam takich teorii nie słyszałem. Ciekawe, czy jakaś dziewczyna sobie myśli "o kurde, stracę dziewictwo, to będę bardziej podatna na zakażenia". Może by tak to wykorzystać jako straszak dla nastolatek? Bo takie metody jak są w Wielkiej Brytanii coś nie pomagają, a odsetek ciąż u nastolatek jest tam względnie wysoki ;] Albo pozbycie się niepotrzebnej już cechy.
  15. Sebaci

    OLED-owy przełom

    No to teraz czekamy na OLED'y, czekamy A ściany? Lepsze by było coś w rodzaju e-papieru. Żeby energię zżerało tylko na zmianę stanu (czyli zmianę koloru lub obrazu). Po co się męczyć z malowaniem, skoro będzie można wywołać analogiczny efekt w ułamku sekundy?
  16. Sebaci

    Grafenowa pamięć

    Ale Ty mówisz o pamięciach przenośnych (pendrive), których wady nie wynikają z cech technologii flash. Pendrive nie musi być demonem prędkości, ma być podręcznym magazynem danych. I ma być przede wszystkim tani. Dlatego do ich produkcji wykorzystuje się tanie w produkcji rodzaje pamięci flash. A nawet gdyby były bardzo szybkie, to USB by je ograniczało. Inaczej jest w przypadku flashowych pamięci masowych, tj. SSD. U najszybszych SSD zarówno prędkości odczytu jak i zapisu przekraczają 200MB/s. Rynek SSD się dynamicznie rozwija, rośnie liczba producentów, pojemność, wydajność... A czas reakcji? Popatrz na testy, pod tym względem masakruje HDD'ki Za niedługo SATA300 już nie wystarczy. Myślę, że za niedługo HDD mogą odejść do historii.
  17. Blablabla. A może akurat ta budowa mózgu wynika z odpowiedniego zestawu genów, a to przekłada się na zachowanie.
  18. Sebaci

    Zabił go dezodorant

    Przeraża mnie to. Z drugiej strony przestaje mnie to już dziwić, jako że na tym świecie wszystko jest do góry nogami. Kiedyś się doigracie, ludziska!
  19. Sebaci

    Bóg wybrał ewolucję

    Ciekawy wątek. Myślę, że nie wyklucza. Co do pytania: Nie uzyskałem jeszcze w tym temacie odpowiedzi, którą mógłbym zaakceptować. Tak więc również ja będę na nią czekał ;]
  20. Sebaci

    Przewrotny PR

    No, poczucie humoru. Wtedy ta druga osoba z poczuciem humoru stwierdziłaby, że masz poczucie humoru (zyskujesz w jej oczach). A jeśli nie ma poczucia humoru, to nieodpowiednią osobę zaprosiłeś na kolację (Gówniane wino to taka sprawdzarka).
  21. Gościu, a skąd Ty możesz wiedzieć, jakie ochłodzenie (globalne/lokalne) miałem na myśli? Chodzi mi o dłuższe okresy (tak z kilkunastoletnie przynajmniej) chłodniejszego klimatu (globalnie). To, że są z różnych akapitów nie oznacza, że mogą sobie przeczyć. Skoro roślinek ubywa, to rozum każe mi twierdzić, że powstaje nadwyżka CO2, a jeśli poziom CO2 jest stabilny, to ta nadwyżka najwyraźniej jest wykluczona z obiegu. Nie, bo rury wydechowe są częścią samochodu, zaś elektrownia węglowa - nie. Poza tym, jak wiadomo, rury wydechowe nie produkują spalin, tylko je "odprowadzają" Samochód napędzany sprężonym powietrzem sam w sobie nie jest nieekologiczny. Zanieczyszczać to mogą elektrownie podczas produkcji prądu, a mniej istotne jest już, gdzie ten prąd trafi... Oczywiście, do "zatankowania" samochodu na powietrze wymagana jest energia elektryczna, nie jest zaś warunkiem koniecznym, by ta energia pochodziła z zanieczyszczających elektrowni. Wskazaliście tylko proste zależności w skomplikowanym systemie klimatycznym. Myślisz, że tylko podstawowym? Niestety, to jest niebardzo możliwe, skoro ewolucję można udowodnić nawet poprzez naoczne obserwacje. Haha, inni zaś twierdzą, że wulkany wypuszczają o wiele więcej CO2... I komu tu wierzyć... Zaś inni twierdzą, że nie i że istnieje zależność między aktywnością słoneczną a wahaniami temperatur na Ziemii. Jak dla mnie przyczyną może być przyrost naturalny ludzkości i limity połowiowe dla polskich rybaków... Oni za to są subwencjonowani niemałymi pieniążkami I żyjemy. Czyli z góry zakładamy, że one nie istnieją... Mam nazieję, że nie mówisz o mnie. Przy odrobinie chęci przeczytam te FAQ'i Ja też nie, póki to nie godzi w nasze portfele. Tak z ciekawości policzyłem, ile ludzie wydychają litrów CO2. Wyszło mi 1366560000000000 litrów rocznie.
  22. Nie jest to mrzonką, bo taki samochód nie powoduje zanieczyszczeń. To, skąd się bierze energia elektryczna potrzebna do sprężenia powietrza, to już inna sprawa. jednocześnie: Reasumując: ufoludki podkradają nam CO2, by bilans był zerowy. Pytanie: Czy ilość CO2 w obiegu była zawsze taka sama (pomijając czasy, w których żył człowiek)?
  23. Nie, to Ty masz mi wyjaśnić, w jaki sposób Twoja teoria jest w stanie dowieść wpływu człowieka na ocieplenie klimatu Ale dopiero po tym, gdy skończyła się ta ozonowa propaganda. Gdy przyjdą chłodniejsze lata (a na to być może nie będziemy musieli długo czekać), upadnie prestiż IPCC a ludzie się ockną. I też się nauczą. Proszę więc o wykazanie różnicy między "wulkanicznym" CO2 a "człowieczym" - skoro ten pierwszy oziębia klimat, a ten drugi - ociepla. Raczej Ty wymień, skoro sam mówiłeś, że tych przyczyn może być wiele. IMO klimat jest na tyle skomplikowany, że jego badanie, badanie zmian to nie jest jak składanie dwóch klocków. A tak to obecnie wygląda - związek przyczynowo skutkowy pomiędzy wzrostem ilości CO2 a wzrostem temperatury. Wygodna korelacja. Czyli wg Ciebie poziom CO2 był zawsze na stabilnym poziomie (bo jak nas nie było, to nikt dodatkowych ilości nie wpuszczał). Czyli też zaprzeczasz temu, że kiedyś ilość CO2 w atmosferze była całkiem inna. Czyli sądzisz, że nigdy na Ziemii nie było cieplej niż teraz, albo że wysoka temperatura kiedyś była podyktowana zupełnie innymi czynnikami. A jeśli tak, to te czynniki musiały mieć jednak kluczowe znaczenie, można więc przypuszczać, że te same czynniki dziś powodują ocieplenie. Chciałbym się zatem dowiedzieć, jakie czynniki powodowały wahania klimatu w przeszłości i dlaczego to nie one mają obecnie wpływ na ocieplenie tylko CO2 (bo kiedyś CO2 nie miał wpływu, skoro jego poziom był stały...). Śmiało moglibyśmy już używać samochodów napędzanych sprężonym powietrzem gdyby nie... tu już odpowiedzcie sobie sami. Samochody takie wydalałyby tylko czyściutkie powietrze.
  24. Oczywiście, tam gdzie nie żyje człowiek to "nie może być", ale tam gdzie żyje, to "musi być" działalność człowieka. Mówię tylko, że nikt nie informował o malejącej emisji freonów i w ogóle gazów "niszczących" ozon. Za to wiele mówiło się o zagrożeniu, jakie człowiek dla tego ozonu stwarza i że "rosnąca" dziura ozonowa to poważny problem. Przemawiający za tym, że to rzekomo człowiek odpowiada za zmniejszanie się pokrywy lodowej na grenlandii i biegunie północnym. A jak sam powiedziałeś, wiele czynników może mieć wpływ na temperaturę na Ziemii, skąd więc mamy pewność, że do tych czynników CO2 również należy? Skąd mam mieć pewność, że gdyby emisja CO2 nie rosła, to temperatura również by się nie zwiększała? A skąd to wiadomo? Świetnie. Dlaczego więc wszyscy w argumentacji podsuwają raporty IPCC, skoro teoria o antropogenicznych czynnikach wpływających na klimat ma tak duże uznanie? A może to jest tak, że tylko IPCC robi badania, sporządza raporty, a te inne ośrodki im tylko przyklaskują? Człowiek powinien raczej żyć w zgodzie z naturą, aniżeli próbować sobie ją bezwzględnie podporządkować. Ta zarozumiałość może prowadzić do złych skutków. Może ta próba kontroli klimatu kiedyś odwróci się przeciwko nam. Ale zdrowego rozsądku i sceptyzmu mi jeszcze trochę pozostało (a może mi przybywa - w końcu z wiekiem człowiek staje się mniej łatwowierny i stara się bardziej myśleć). A kto powiedział, że tą główną i jedyną przyczyną (wśród możliwych 384832 przyczyn), za którą trzeba się wziąść, jest emisja CO2? Ach tak, to IPCC - a ich słowa są dla nas święte. Może Ty napisz coś na poziomie 21 wieku (a może i nawet 22), przez co padniemy wszyscy na kolana. Ale jak widać, najlepiej wychodzi Ci pisanie takich bzdetów, jak przed chwilą...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...