Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Sebaci

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    595
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Sebaci

  1. Nie mogła Bo by nie zdążyła nawet. Nie porównuj tego do papierosów, proszę Cię Nie, decyduj się, czy chodzi Ci o zakaz palenia w ogóle w miejscach publicznych, gdzie palacz "ogranicza wolność" drugiego człowieka smrodząc mu, czy chodzi Ci tylko o same wiaty i to, że ktoś paląc zmusza człowieka do rezygnowania z siedzenia i odejścia gdzieś dalej. Ale nie rozwiązuje problemu, który Ty stworzyłeś, czyli ograniczenia wolności przez palacza. Nie obchodzą Cię teraz pozostałe osoby czekające na autobus, a wdychające tytoniowy dym. I pewnie utrudnionio skutecznie życie palaczom Nie rozwiązuje, bo wszyscy się pod tą wiatę nie wpakują (bynajmniej nie zawsze). I Ci, którzy w niej nie siedzą dalej mogą psioczyć o tym, o czym Ty sam wcześniej mówiłeś - o "ograniczeniu wolności" przez palacza, który obok nich pali. Dla nich to nie rozwiązuje tego problemu. Faktem jest, że mówiłeś wcześniej o tym "ograniczaniu wolności" i że palacz nie powinien palić obok osób niepalących - zwłaszcza jeśli czekają one na autobus, a kierowca nie ma czasu, by czekać nie-wiadomo-ile na osoby, które gdzieś-tam stoją z powodu palacza. Teraz ratujesz się szukając potrzeby kompromisu, szukasz wszystkiego, żeby się wytłumaczyć, ale tak czy siak sam sobie nieraz przeczysz. Mimo wszystko walczysz o wolność tylko połowicznie, bo ważny jest dla Ciebie tylko zakaz dotyczący palenia w wiatach. Mowa była o jakichś resztkach jedzenia, a z "załatwianiem się" nawet nie skojarzyłem Ale to już troszkę co innego, zresztą szukaj wariata, co by robił takie rzeczy No, na początku mowa była chyba tylko o przystankach (nie - wiatach). Czyli prewencja. Zakaz palenia w 100% miejsc publicznych. No i ile tych palarni by trzeba było postawić, oczywiście również za Twoje pieniądze. Obawiam się, że w naszym kraju to byłoby najtrudniejsze do zrealizowania. Ale jeśli w ten sposób postulujesz wolność danej grupy ludzi, ograniczasz wolność innych. Czym może być ograniczenie wolności? Ograniczeniem wolności może być np zapalenie papierosa w autobusie. Albo zablokowanie drogi. Także prewencja - wszelkie zakazy typu: sprzedaży marihuany, narkotyków, wszelkich używek, zakaz posiadania czegoś-tam, co potencjalnie może wyrządzić krzywdę, nakaz zapinania pasów w samochodach i różne inne bzdurne nakazy. Jeśli chodzi o papierosy, to tak jak mówiłem. Można zakazać w pewnych miejscach publicznych, takich jak urzędy, środkach komunikacji miejskiej, no i te wiaty też jeszcze mogę zaakceptować.
  2. Ty cały czas to robisz. Jest korzyść dla palącego - jak dla kierowcy samochód. Do różnych przypadków podajesz różne powody. Papierosy są be, bo nie ma z nich korzyści dla społeczeństwa - z samochodu jest. Gdy mówimy o alkoholu - a, to już inna sprawa. Tu ten argument nie ma zastosowania. Bądź konsekwentny Dobre, to teraz oprócz kryteriów przydatności i szkodliwości, dochodzi kryterium ilości, oraz związku tych ilości z korzyściami. No przecież jak mi nie trafi w łeb, to o co chodzi? Nawet bym się nie zorientował, że kula leciała 10cm od mej głowy... Oczywiście mówimy tu o niecelowym działaniu - palacz też raczej nie pali po to, by Cię celowo zasmrodzić, powkurzać, nie takie jego intencje. Daje Ci też możliwość z korzystania z reszty dostępnej dookoła przestrzeni. Ty nie szukasz kompromisu. Ty właśnie unikasz dyskusji na konkretny temat, którym jest kwestia zakazu palenia w wybranych/niewybranych miejscach. Sprytnie omijasz niewygodne aspekty, rezygnujesz z zakazów i przestawiasz dyskusję na palarnie. A ja wcześniej przedstawiłem wątpliwości problemy, jakie mogą powstać w wyniku wprowadzenia takich zakazów. Przecież zakaz palenia, w wyniku którego dym może dostać się do wiaty, nie rozwiązuje wcale problemu. No ale mówimy o przepisach, jakie powinny być. Mówisz, że osoba paląca powinna się usunąć. Ale podoba Ci się pomysł zakazu palenia w wiatach (i "wprowadzania" do nich dymu), ale przecież to nie rozwiązuje problemu! Chodzi mi o to, żeby do tego podejść rozsądnie, a nie tak pochopnie. Naprawdę satysfakcjonuje Cię takie rozwiązanie problemu? Z norm społecznych się nie śmieję, tylko ty na nie wskazujesz unikając normalnej odpowiedzi. Nie, w odróżnieniu od Ciebie szukam sensu wprowadzenia takiego zakazu i ewentualnych skutków. No widzisz, tu stosujesz inną argumentację. Teraz mówisz konkretnie o samych wiatach, ale kompletnie już ignorujesz to, co sam wcześniej mówiłeś. Nie obchodzi Cię już, że osoba paląca "ogranicza wolność" osoby czekającej na autobus - tym razem poza wiatą. Wtedy osoba, której wolność została rzekomo ograniczona, musi odejść trochę dalej. Wszak przystanek ma te 30 metrów i miejsca jest dużo. Przyznajesz mi tu rację. Strzał w kolano. I argument o ograniczaniu wolności przez palenie do kosza. Chyba że od razu zaznaczymy, że chodzi o same wiaty (specyficzne miejsce, gdzie człowiek siedzi oczekując na autobus - nie może usiąść gdzie indziej, by nie czuć dymu). Gdybyś tak mówił od początku, hałasu by nie było A wyglądało to tak, jakbyś zmieniał zdanie w trakcie dyskusji. No widzisz, teraz znów mówisz o samej wiacie. Mógłbyś to zaznaczyć na początku. No ale te 41% to nie od zakazu na samych przystankach. Wiadomo, że najbardziej korzystna byłaby delegalizacja papierosów (ze zdrowotnego punktu widzenia). Ale musimy wybierać, albo państwo opiekuńcze, albo wolnościowe - wolę to drugie.
  3. Tak, tłumacz się "normami społecznymi". To jak to w końcu jest - samochody ograniczają Twoją wolność, czy nie? Widzę, że sposób pojmowania wolności zależny jest od "norm społecznych". Kiedyś taką normą było niewolnictwo (i handel niewolnikami). Niewolnik mógł powiedzieć, że był wolny? Po prostu używasz różnych form argumentacji. Raz mówisz o przydatności dla społeczeństwa, a drugi raz o wpływu zdrowie drugiej osoby. Jeśli mówiłem, że samochody przypominają pod względem zatruwania papierosy, to posłużyłeś się taką argumentacją, że samochody są potrzebne społeczeństwu. A gdy mówię o alkoholu to mówisz już o wpływaniu na drugiego człowieka. Ale zauważ, że alkohol nie jest potrzebny społeczeństwu! Mówisz o wpływaniu na zdrowie drugiego człowieka, ale w przypadku samochodów to ignorujesz, zasłaniając się przydatnością dla społeczeństwa. Czyli przyznałeś teraz, że taki zakaz powinien istnieć w każdym miejscu publicznym. Aha, najpierw mówisz o zakazie, a teraz schodzisz z tematu i przestawiasz się na palarnie. A ja po prostu rozważam skutki wprowadzenia tego typu zakazów, nie tylko ze względu na interes niepalącego. Czyli co? Czemu by nie istniał? Jestem pewien, że jest wystarczająco dużo miejsca i dla palącego i dla niepalącego A dym się szybko rozpływa w powietrzu "I w taki sposób, żeby dym nie był wyczuwalny". Czasem sporo ludzi czeka na dany autobus. I z tego co piszesz, istotne jest, by tylko Ci przebywający w wiacie przystankowej nie czuli dymu. Reszta ma pecha - albo wygoni palacza, albo sobie stanie tak, by nie czuć od niego dymu. Tak samo, jeśli nie ma żadnej wiaty. I tu przepada twój argument z kierowcą, który czeka minutkę. Wbrew sobie uważasz ten poznański pomysł za dobry. Ale widzisz, gdy siedzisz w tej wiacie i ktoś przyjdzie i zapali, to Ci szkodzi. I może dostać za to karę. Ale gdy palacz sobie już wcześniej siedział i tam palił, a Ty wtedy przyjdziesz, to uniemożliwi Ci on usiadnięcie w tej wiacie. Czy nie ogranicza on - Twoim zdaniem - Twojej wolności? Różnica jest taka, że jeśli Ty byłeś pierwszy, to sobie przynajmniej chwilę posiedziałeś w wiacie, w drugim przypadku w ogóle sobie nie posiedziałeś, bo palacz zasmrodził wiatę. Nawet proste rzeczy trzeba dokładnie rozpatrywać, by nie było nieprzewidzianych skutków i jakichś absurdów. I wraca kwestia zakazu palenia w każdym miejscu publicznym ;] Ale tu robisz to celowo, bezpośrednio, z zamiarem wyrządzenia szkody drugiemu człowiekowi. To jest tak samo jak z daniem komuś w mordę, zadźganiem nożem itp. Bywa dość wietrzna. Nie widzę większej różnicy między latem a zimą. To jak - zakazujemy wszędzie, czy tylko na przystankach? I to oczywiście tylko od przebywania na przystanku obok palących? Nie mów tego mnie, ja tam palaczy nigdy nie rozumiałem. Nie, i powyżej napisałem o różnicy.
  4. Czyli wolność sprowadza się do niewpływania na zdrowie drugiej osoby? Inne rzeczy, które na zdrowie nie wpływają, można już dopuścić? Gdybyś mnie tym nie ofajdał, to w sumie by mi nie przeszkodziło. Zresztą, przecież Twoje zachowani nie wpłynęłoby negatywnie na moje zdrowie! Wszędzie? To po co pasy? Nawiasem mówiąc i tak na pasach dość rzadko się zatrzymują. A to dopiero argumentacja! Samochody są potrzebne do funkcjonowania społeczeństwa, papierosy nie, więc można ich zakazać, w imię troski o ludzi i o ich zdrowie! Alkohol też nie jest potrzebny do funkcjonowania społeczeństwa. Zakażmy go więc! Kto jest za? Nie ma wolności "do". Ale nie jest to istota problemu. Jeśli uznalibyśmy, że człowiek ma prawo do bycia niepoddawanym biernemu paleniu, to taki człowiek, niezależnie od tego gdzie by był, mógłby poskarżyć się, że ktoś w jego pobliżu zapalił. Zakaz palenia dotyczyłby każdego miejsca, w którym mogą pojawić się ludzie niepalący. Czyli zakaz nie obowiązywałby jedynie w miejscach, w których przebywają tylko palacze (z publicznych - chyba takich nie ma). Ważne jest, aby podejmując kwestię zakazu/niezakazu palenia, brać pod uwagę wyłącznie obiekty publiczne. Ważne jest też, by ustalić konkretne miejsca, gdzie taki zakaz miałby być egzekwowany. Na przykład urzędy, autobusy, czy przystanki, o których tutaj najwięcej rozmawiamy. O ile co do dwóch pierwszych przykładów nie mam większych wątpliwości, o tyle kwestię przystanków radziłbym bardziej rozważyć. Nie jest to na pewno obiekt zamknięty, nikt nikogo nie zmusza do przebywania na nim. Czy niepalący powinni mieć pełne prawo do siedzenia sobie, by nikt obok nie nie zapalił papierosa zmuszając tym samym do odejścia trochę dalej? Co nazwiemy przystankiem? Obszar o niesprecyzowanej wielkości, będący w pobliżu miejsca zatrzymywania się autobusów? Czy tylko obszar pół-zamkniętej "budki" (ławka, trzy ściany i daszek)? A jeśli ktoś stoi trochę "za" i jego dym do mnie dochodzi? A czy przystankiem jest obszar (tym bardziej o nieustalonej wielkości), na którym stoi tabliczka z rozkładem jazdy (już bez "budki")? A jeśli ktoś pali w obszarze przystanku, podczas gdy nikogo na nim nie ma? A jeśli zapali, gdy nikogo nie ma, a zaraz ktoś przyjdzie, mając świadomość, że zaraz wystawi się na działanie dymu? Ważne jest, żeby sprecyzować, dokładnie sformułować prawo dot. palenia, by nie było ono kolejnym prewencyjnym przepisem odbierającym wolność palących. Patrząc jednak na skalę obecnej prewencji i to nawet w sferze prywatnej, nic by mnie już nie zdziwiło. Nikt nie chce. Ja w ogóle nie chcę NIKOGO sponsorować jeśli mam to robić przymusowo. Dlatego należy zlikwidować przymus płacenia składek zdrowotnych i zlikwidować NFZ. O ile ta przestrzeń do Ciebie właśnie należy (czyli: jest Twoja, prywatna).
  5. A teraz moja opcja: 1. Mamy zakaz palenia na przystankach. 2. Sytuacja: palacz sam na przystanku. 2. Przychodzi jakiś koleś - bezczelnie narusza wolność, bo palacz jest zmuszony sobie pójść gdzie indziej. Albo: 1. Sytuacja normalna: idę sobie i przechodzę przez ulicę. 2. Sytuacja nienormalna: idę, chcę przejść przez ulicę, a tu ktoś samochodem jedzie i muszę czekać! Ogranicza wolność! To taka analogia. Samochód jest korzyścią dla właściciela. Papierosy dla palacza też. Nie ma różnicy. Obydwa zatruwają powietrze. Jakby zabronili palenia papierosów na przystankach autobusowych to jeszcze nic takiego. Ja przede wszystkim nie chcę, by papierosy były zakazane całkowicie (jak marihuana), stanowczo również przeciwny jestem wszelkim zakazom palenia w miejscach prywatnych.
  6. To nie ja jestem egoistą tylko Wy, bo chcecie zakazać palenia osobom, które to chcą robić. A jeśli możesz uniknąć tego smrodu papierosów np odchodząc parę kroków dalej, to nie jest to ograniczenie wolności - chyba że takiej możliwości nie masz i jesteś gdzieś, gdzie musisz być. A koleś, który Ci zajmie miejsce na ławce, albo ulica, którą musisz przejść - też Ci ograniczają wolność? To wy chcecie ograniczenia wolności! Tak samo mógłby postępować palacz, który też może powiedzieć, że ktoś ogranicza mu wolność, bo stojąc obok niego nie pozwala mu na zapalenie sobie papierosa. Właśnie, więc dla palaczy też. Ahah. A chciałbyś pójść do więzienia na smrodzenie innym (np przez jeżdżenie samochodem)? A samochody nie powinny jeździć w miastach... Jak tego palacza grzecznie poprosisz, to może się nie odsunie.
  7. Owszem, nie jest i popieram tu Antyszweda. Dla mnie wolność jest wartością wyższą. A ciekawe, co powiedzielibyście na zakaz picia (tym samym i sprzedawania) alkoholu.
  8. Sebaci

    Rozmowy o Religii

    A co Ci w tym przeszkadza? I może powiesz, że małżeństwo to nie tylko związek kobiety i mężczyzny? Bo wtedy to już całkiem byłoby g***o. Demokracja to przecież najgłupszy ustrój wymyślony przez człowieka. Jeszcze nam go w Kościele brakowało! Chyba odwrotnie? Naturę nad ludzkie życie? Może takie określenie nie brzmi dobrze w ustach księdza, ale trochę racji ma. Co Ci wciskają do cholery? Ta dyskusja jest jakaś jałowa...
  9. Kawuszczyn mądrze pisze. Ludzie mają różne zdanie nt. wpływu doświadczeń z lat młodości na późniejsze, dorosłe życie. Często mówią, że to, czego człowiek doświadcza za młodu, będzie miało wpływ na dalsze życie, i będzie traktował innych tak, jak sam był za młodu traktowany. Nierzadko jednak takie stwierdzenia są nieprawdziwe. Bywa wręcz odwrotnie. Wyrasta porządny człowiek z patologicznej rodziny i ma własną, kochającą się rodzinę. Wie czego kiedyś doświadczył i wie jak to boli, dlatego nie chce, by jego dzieci miały tak źle, jak on kiedyś i darzy je miłością. O tym, czy człowiek powiela schematy wyniesione z dzieciństwa decyduje stopień wpływu na psychikę i świadomość/nieświadomość, że coś jest nienormalne, niewłaściwe. Przynajmniej ja tak to widzę. Od tego właśnie zależy, czy człowiek staje się "kontynuatorem tradycji", czy praktykuje "mechanizm odwrotny"
  10. Presja? To kwestia wiary w stereotypy. Powszechnie przecież wiadomo, że mężczyźni nie gustują w zbyt chudych kobietach (musi być trochę ciałka). Już nawet nie mówię o "szkieletach", ale po prostu o tych szczupłych. Lepiej trochę więcej niż trochę mniej. Anorektyczka nie dopuszcza tego do siebie. Zmiany psychiczne powodują, że wierzy, że im bardziej jest chuda, tym bardziej atrakcyjna. Nie zauważa przesady (granicy) w tym, co robi. Trzeba sobie też zdawać sprawę, że nie każda dziewczyna, która się odchudza i chce być szczupła, jest anorektyczką (nawet jeśli to odchudzanie jest bez sensu a wszyscy jej mówią, że jest ok - mogła co prawda uwierzyć w stereotyp, ale nie czyni to jej anorektyczką). Tak, zdaję sobie z tego sprawę i spodziewałem się, że ktoś to napisze Tylko jeśli ktoś ma w tej kwestii dobry genotyp, to ma farta - co by nie żarł, to zawsze będzie chudy. A inni będą myśleli, że dba o siebie, dba o linię itp. A ten ze skłonnościami musi się starać, pilnować wagi, poświęcać tej kwestii trochę czasu, patrzeć co je i w ogóle... Nie każdy przecież taki będzie. Dziś ludzie mają inne zajęcia, nie mają czasu, martwią się wieloma rzeczami, a jeszcze w średnim wieku? Siłą rzeczy stają się coraz grubsi i to nie żeby od niezdrowych, tłustych posiłków... Nawet przy zwyczajnym trybie życia. Dlatego ja nie krytykuję, że ktoś ma taki a takie brzuszek. Choć są faktycznie krytyczne przypadki, gdzie waga to głównie wina człowieka. Żre i żre, do tego cały czas siedzący tryb życia. Robi się b. gruby i nie robi nic, by temu przeciwdziałać. Tak robił Manuel Uribe, ale w końcu powiedział sobie "dość" i od tamtego czasu jest na niskokalorycznej diecie i schudł już dobrych paręset kilo. Ale nie każdy tak potrafi, choć myślę, że trochę krytyki potrafi zadziałać motywująco...
  11. Zobaczymy jaki Ty będziesz po pięćdziesiątce. Ale może będziesz wyjątkiem, jeśli masz farciarski genotyp. Gdyby wszyscy ludzie byli szczęśliwi, zarabiali 20k zł i mieli mnóstwo czasu... daj spokój. I po co mówisz o skrajnie przeciwnych przypadkach? I oczywiście to wszystko wina głupich anorektyków i głodujących, oni nie mają prawa tego sobie robić, bo potem na nich idą nasze pieniądze! A może by tak pomyśleć, żeby raz na zawsze wysadzić ten system i by każdy płacił sam na siebie? Chcącemu nie dzieje się krzywda, a każdy niech robi ze sobą co chce. Zajmijcie się sobą, żebyście sami nie wyglądali po 50-tce jak ci, których krytykujecie.
  12. Sebaci

    Rozmowy o Religii

    KKK = Katechizm Kościoła Katolickiego. A o czym wy tu chcecie rozmawiać?
  13. Z tego co widzę to pamięci holograficzne to raczej zamiennik dla obecnych płyt DVD, Blu-Ray. Mówi się o nich od co najmniej kilku lat, ale jak ich było, tak nie ma. Szybkość transferu bije SSD na głowę? Może teoretycznie osiągają 1GB/s, ale konstruowane obecnie pamięci holograficzne takimi transferami się nie mogą pochwalić (a przynajmniej o żadnym takim nie słyszałem). Natomiast SSD jest obecnie jedynym konkurentem dla HDD jeśli chodzi o pamięci masowe i względnie szybko zdobywa rynek. Transfery już dawno przekroczyły SATAI i obawiam się, że lada chwila przekroczą to, co oferuje SATAII, czyli 300MB/s. Tym bardziej, że Win7 ma oficjalne wsparcie dla SSD i można spodziewać się lepszych osiągów na tym systemie. Powinni spieszyć się z wprowadzeniem SATAIII.
  14. Temat picia krowiego mleka już chyba poruszaliśmy. A o hybrydach zwierzęco-ludzkich nigdy nie słyszałem - nie licząc przypadków, gdy komórka jajowa pochodzi od zwierzęcia (ale DNA się z niej uprzednio usuwa), albo gdy człowiek ma mitochondrialne DNA zwierzęcia. Nie jest to jednak to samo co krzyżowanie (zresztą człowiek nie może się skrzyżować ze zwierzęciem).
  15. Czekolada powoduje ból brzucha i skurcze? Nie zauważyłem.
  16. To tryb ekonomiczny + ta czcionka i wtedy będzie najlepiej
  17. Bo ja wiem Może trochę mi się żal waldiego zrobiło (patrząc jak bardzo krytycznie niektórzy są do niego nastawieni) i cogito ;] No i nieścisłości co do rozumienia "merytorycznej dyskusji", potrzeby przedstawiania dowodów itp. W sumie chyba nic nie musimy sobie już wyjaśniać. A tak w ogóle, to czy waldi w końcu odszedł, czy nie (zdaje się, że zmodyfikował nick, co sugeruje, że jeszcze jest)?
  18. Więc raczej nie o dowody chodzi, tylko o sensowną argumentację. Z tego co pamiętam, próby takiej argumentacji waldi już kiedyś podejmował. I wtedy jakaś-tam dyskusja była. Problemem jest to, że waldi coraz częściej wtrącał to swoje PM do różnych tematów, próbując na siłę tworzyć jakieś związki, ale unikając argumentacji. To mogło niektórych zirytować, rozumiem... A przypadek Barbary jest inny. Każdy może powiedzieć, że preparat X pomógł mu na chorobę Y i w to wierzy. Nie musi nawet wiedzieć, jak to działa! Po co nam dowody, czy jakakolwiek argumentacja (jak i tak wiemy, że takowej nie uzyskamy). W ogóle dyskusja nie miała większego sensu, skoro z pewnością wiedziałeś, że Barbara swoje przekonania opierała tak naprawdę na swych doświadczeniach, a nie jakichś-tam badaniach.
  19. Hahaha, jesteś genialny! Odkopujesz temat po trzech miesiącach i jeszcze bezczelnie prosisz o jego zamknięcie? ;D ;D
  20. Tylko Ty tak świetnie jesteś przygotowany do "merytorycznej dyskusji", że każde swoje słowo jesteś w stanie poprzeć co najmniej jedną publikacją naukową. I nikt tu tak często nie domagał się dowodów, jak Ty. Dlatego też - w waszym rozumieniu - ostatnią osobą, jaka powinna opuścić KW, byłbyś Ty. Bo to, co na końcu napisała, naprawdę było niepoważne Zresztą w zasadzie cała dyskusja była bez sensu, biorąc pod uwagę wasze zupełnie różne podejście do tematu... Jako chłopca do bicia A to czasem mu się zdarzało... Przecież nie chodzi o wciskanie na siłę ludziom danych jako prawdę. Chodzi o możliwość wyrażania własnego zdania, nawet jeśli jest ono odmienne od tego, co głosi oficjalnie świat naukowy. Może przesadziłem z krytyką Barbary. Ale też wykazała się dużą ignorancją, niekonsekwencją, zapętlaniem dyskusji, która do niczego nie prowadziła. A Ty wchodziłeś, nie wiedzieć czemu, w polemikę, która była skazana na brak konkluzji. Notorycznie domagałeś się "dowodów naukowych" nie zważając na to, że Barbara pisze to co pisze na podstawie własnych doświadczeń i nic więcej. Opisała doświadczenia ze stosowania suplementów Ratha - ok, może i zachęcała kogoś do wypróbowania - ok. Niepotrzebnie dała się wciągnąć w "merytoryczną dyskusję", tj. rozpaczliwe próby przedstawiania dowodów naukowych na poparcie swych tez - jakieś-tam wyniki badań, które Ty zanegowałeś (słusznie/niesłusznie - nieważne). Później dyskusja sięgnęła praktycznie dna... czego już nie wytrzymywałem. Ja nie chcę krytykować niczego, co jest w sprzeczności z tym, co oficjalnie uznane przez naukę. Nie chcę się domagać dowodów, oskarżając o "niemerytoryczność". Wręcz przeciwnie - odmienne koncepcje ciekawią i można rozmawiać na ich temat. Ale ROZMAWIAĆ. OK, jeśli tak, to co innego. Ale z drugiej strony uważam, że n-k jest od czego innego (prawda jest taka, że serwis jest taki, jaki ludzie chcą, a nie taki, jaki miał być z założenia). Trza było waldiego wywalać? Ja wiem, że jego "PM" pojawiające się w każdym możliwym temacie wywołuje u was odruch wymiotny, ale tak radykalne kroki chyba nie były konieczne... Ktoś chce, to niech ignoruje to, co on pisze. Ciekawe, ile dałoby się znaleźć takich (Twoich) wypowiedzi, gdzie dowodów mógłbym się domagać... Tylko na faktach? Rozumiem, że przedstawianie odmiennych koncepcji może spotkać się tylko z krytyką. Ostatnio w "Focusie" ukazał się artykuł prezentujący właśnie takie odmienne koncepcje: Krótkowzroczność to nie jest po prostu taka zwykła wada, ale związana jest ona z inteligencją. Z tego powodu geny odpowiedzialne za krótkowzroczność przetrwały w toku ewolucji. Obala to przekonanie, że uzdolnione dzieci, czy studenci, częściej noszą okulary, bo jako uzdolnione często i dużo czytały/czytają. Tu jest po prostu związek między inteligencją a krótkowzrocznością (w przeszłości krótkowzroczność się tak nie uaktywniała). Z czasem masa tkanki mięśniowej maleje, a ilość tkanki tłuszczowej wzrasta. Nie musi to być efekt niskiej aktywności i większego spożycia pokarmów. I znowu ewolucja. Młody łowca był silny, szczupły i sprawny, jego organizm przetwarzał zapasy energii w tkankę mięśniową. Gdy skuteczność w polowaniach (z racji wieku) spadała, metabolizm się zmieniał, przez co organizm zaczął gromadzić większe zapasy. Rosła tkanka tłuszczowa, a stopień umięśnienia i sprawność traciły na znaczeniu. Rezerwy pozwalały człowiekowi przetrwać kolejne lata i odchować potomstwo. Po sześćdziesiątce nie jest to już potrzebne i organizm przestaje magazynować tłuszcz. Czy za depresję sezonową odpowiada brak światła słonecznego? Czy jest to choroba? Znów ewolucja - chodzi o to, żeby dzieci rodziły się nie jesienią czy zimą, kiedy temperatury spadają, trudniej o przetrwanie, jedzenia mniej, tylko wiosną czy latem, kiedy łatwiej jest wykarmić niemowlę, a temperatury są wyższe. Aby dziecko urodziło się w okresie między lutym a czerwcem, do zapłodnienia musi dojść między majem a wrześniem. Wtedy ludzie cierpiący na depresję zimową zwykle funkcjonują normalnie, mają większy popęd płciowy. W fazie depresji zimowej libido spada, nastrój się pogarsza, a więc szansa na zajście w ciążę jest mniejsza. Ten ewolucyjny mechanizm sprawia, że więcej dzieci rodzi się w tych porach roku, gdy mają większe szanse na przetrwanie. Dziś to może już nie ma znaczenia (postęp cywilizacyjny), ale skutki ewolucji pozostają. Zaś o złogach lipidowych mówi się same złe rzeczy, np że prowadzą do arteriosklerozy i mogą spowodować chociażby zawał. Ale warto spojrzeć na to z innej strony - może to być forma obrony organizmu. Przyczyną zatykania się naczyń krwionośnych jest nie ilość spożywanego tłuszczu, ale temperatura w klatce piersiowej (a przyczyną wzrostu temperatury jest spożywanie wysokokalorycznych potraw). Gdy ciepło powstające w klatce piersiowej i brzuchu nie znajduje sobie innego ujścia, lipidy są wykorzystywane jako izolator, zabezpieczający tętnice przed przegrzaniem. Stare teorie nie wyjaśniały, dlaczego arterioskleroza występuje nie tylko u ludzi otyłych, ale również u tych chudych. Zamiast stosować dietę niskotłuszczową, lepiej pić wodę. Schładza klatkę piersiową i brzuch, absorbuje ciepło, które później z moczem usuwane jest z organizmu. Ciekawe? Nie?
  21. Proponuję by forum opuścili wszyscy oprócz mikroosa. Takich waldich wywalacie, a chcecie stronę promować na naszej klasie? Trochę powagi...
  22. A jeśli dirty ma rację? Liczy się nie tylko ilość, ale jakość także! Nie chcę tutaj dzieci neo...
  23. Co to znaczy, że prawdopodobieństwo = 1? W kodzie binarnym? 1%? 100%?
  24. Przed realizacją tak poważnych przedsięwzięć zawsze należy sobie zadawać pytanie o sens, a nie bezmyślnie brnąć w te rozwiązania, które mogą żadnego skutku nie przynieść. Ludziom się już w głowach poprzewracało od tego globalnego ocieplenia. Dlatego świetnie nadają się na chłopców do bicia Oczywiście! Również się rozwijała, a unia wcale nam nie pomogła. Nie jest tak cudownie jak się wszystkim cztery lata temu wydawało. Nie należy wierzyć politykom, że to dzięki im jest wzrost gospodarczy. Odwrotnie - oni duszą wolność gospodarczą, przez co rozwój ten nie jest tak szybki, jak byśmy mogli sobie tego życzyć, no i będzie zwalniał, aż zrównamy się w końcu z takimi Niemcami, które stoją w miejscu. A co takiego zyskaliśmy dzięki tej unii, że nie zostaliśmy drugą Białorusią? Mamy oddawać im nasze pieniądze, rzekomo w imię ochrony środowiska i ratowania świata od CO2. Celem ograniczenia emisji nie jest budowa elektrowni atomowych czy wiatrowych! Celem jest ograniczenie emisji CO2, a to odbije się na cenach energii i nie tylko (patrz np. cementownie). Przecież to szkodzi gospodarce. Nie liczmy na szybkie zastąpienie elektrowni węglowych elektrowniami atomowymi. A to już inna sprawa. Tylko przez głupie pomysły te podwyżki będą jeszcze wyższe. Widocznie po to, żeby ktoś się na tym nieźle dorobił. Nie, ale w walce o pozycję w świecie trzeba stosować inne środki niż jakieś-tam limity. Ty naprawdę wierzysz, że to się uda? III Rzesza nie istnieje, ZSRR nie istnieje... kolejny moloch powstaje i tez długo nie pożyje. Trzeba w końcu otrzeźwieć a nie snuć bajki o wielkim mocarstwie europejskim. Zachowajmy przynajmniej resztki patriotyzmu... Należy wystąpić z Unii. Oczywiste jest, że im bardziej postępuje integracja, tym mniejszy zakres kompetencji władz krajów członkowskich. To było jeszcze EWG, a sukces Irlandia zawdzięcza głownie dzięki sobie, dzięki mądrej polityce. Od momentu przyjęcia euro zaczęło być gorzej. No i unia kazała CIT zwiększyć z 10 do 12.5%... Sam widzisz, że jak się nie czyta żadnych danych o tempie wzrostu gospodarczego w UE czy poszczególnych państwach, to łatwo można się nabrać na gadki, że to wszystko wina kryzysu. http://news.money.pl/artykul/irlandia;recesja;na;horyzoncie,137,0,359305.html Praktycznie przez cały rok PKB Irlandii było ujemne. Nawet na stronie eurostatu można zauważyć pewną prawidłowość: http://epp.eurostat.ec.europa.eu/tgm/table.do?tab=table&init=1&plugin=1&language=en&pcode=tsdec100 Tempo przyrostu GDP nie imponuje... daj sobie na Graph, a potem na Map i leć od 2000 roku. Wnioski pozostawiam Tobie. Recesja nas (Polski) nie dotyczy. Fakt, że przyrost PKB w tym roku będzie mniejszy, ale będzie, bo tempo rozwoju było całkiem dobre przez ostatnich kilka lat. Nie dziwi więc, że teraz zachodnie kraje jedno po drugim wpadają w recesję, skoro od dłuższego czasu się ślimaczyły - wystarczył więc lekki kryzys, by zanotować ujemny przyrost PKB. Zgadzam się, wybór Baracka Obamy na prezydenta USA to katastrofa. http://gielda.onet.pl/0,1882002,wiadomosci.html 8% prognozy to mało? A nawet jak będzie jeszcze mniej, np 6, to i tak wyprzedzają UE i USA Ale sam mówiłeś coś o negocjacjach. Sami by nam tego nie zaproponowali... A Hitler nie był wybrany demokratycznie? Ja nie chcę powrotu - to wy go chcecie i popieracie budowę ZSRE. Hitler byłby zadowolony. No ale niestety prawda jest taka, jak napisałem. Polacy po komunie nie mieli tak naprawdę żadnego wyboru. Można się przygotować - występując z UE i wprowadzając gospodarczy liberalizm... Z tą sinusoidą - chodzi Ci o cykl koniunkturalny? A, chyba że tak.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...