Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

radar

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2150
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    58

Zawartość dodana przez radar

  1. Ale bzdura! Podobne bzdury pisali niektórzy w poprzednim wątku. Jedyne co na razie wiemy to to, że algorytm nie dał rady, tyle! To czy człowiek nie dałby rady to czyste dywagacje. Taki samochodów powinien mieć (i pewnie ma) kilka czujników, radar, lidar, a nie tylko kamery. Jaki wpływ ma "zacieniony" chodnik? Albo jaki powinien mieć wpływ? Żaden! Próbowaliście gdzieś "wyskoczyć" prowadząc rower? Tak na 2 metry chociaż, podbiec może? Tak się nie da, chyba, że było to celowe samobójstwo, rzuciła rower i skoczyła pod auto. Na razie piszą, że "wyszła" na chodnik prowadząc rower, a to nie jest takie hop siup w pół sekundy (pół sek. to ponoć dla programu pikuś, co on tam nie zdąży przeliczyć). Co to oznacza? Zwłaszcza w kontekście "samochód nawet nie próbował hamować"? A no to, że ją olał. Albo rower albo jego bagaż albo +ona sprawiło, że źle ją zinterpretował. Trzeba powiedzieć wprost, że albo program ją nie/źle rozpoznał, albo "nie dostosował prędkości do warunków..." (nie wspominając o tym, że przekraczał prędkość o 3mph, hę?) Kto normalny jedzie 65km/h zaraz obok chodnika po którym idzie pieszy? Tak blisko, że nawet nie zdąży zareagować? Głupek (albo samochód ubera). To co pisał Przemek ma sens, ale oczywiście nie jest to "intuicja", ale właśnie doświadczenie, algorytm. Co innego gdy widzę pieszego przy ulicy, który: - stoi do mnie przodem i mnie widzi czy stoi tyłem lub bokiem - rozgląda się za autami czy np gada przez tel? - słuchawki w uszach? - grupka dzieci: stoją i patrzą zanim wejdą na ulicę czy bawią się, wygłupiają i nie widzą świata na około? - dla mnie jako kierowcy istotne też jest czy pieszy idąc wzdłuż ulicy zaraz napotka jakąś przeszkodę, kałużę czy coś i zechce mi to omijać wchodząc na ulicę. - jedzie coś za mną czy nie, z przeciwka, droga jedno czy dwupasmowa, mam gdzie uciec czy nie Każda z tych sytuacji to inna reakcja, czasami tylko wzmożona uwaga (czy program przewiduje w ogóle coś takiego), czasami noga z gazu, czasami na hamulcu czy hamowanie, czasami klakson, ale prawie zawsze "odsunięcie" się od delikwenta jak najdalej żeby mieć miejsce i czas na reakcję. No, ale to trzeba "wiedzieć". Ile z tych (niewielu) opcji da się zaprogramować, a ile jest poza zasięgiem obecnej techniki video/przetwarzania obrazu i AI? Poprawna interpretacja tego co widzę...? Nie "pierdzielcie", że kierowca, który by tak potrącił pieszego miałby się jak usprawiedliwiać. Nie zwolnił, nie "przewidział", jego wina i finito. W przypadku "zacienionego" chodnika to właśnie człowiek mógłby się tłumaczyć, że "nie widział", a zestaw czujników? Po ch to wszystko skoro nie działa? Zobaczcie inne filmiki udostępniane z prac na tymi autami, wszystko w miarę wolno, obliczone "z wyprzedzeniem". Tylko czyim kosztem te manewry? Dlatego wtedy masz obowiązek!!! zwolnić i "przewidzieć", a co jeśli... Zła widoczność? Ogranicz prędkość do takiej, która umożliwi Ci zareagowanie! I znowu, kierowca ma obowiązek nie tylko "obserwować", ale i przewidywać. Rozwinięcie j/w Szkoda, że kosztem życia jakiejś babki. W tym momencie programista zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności. Wyobraźcie sobie, że to Wy pisaliście ten kawałek kodu, który zawiódł. Mogliście lepiej sprawdzić, lepiej zaprojektować/przetestować ten kod, skonsultować może... a tu "się nie chciało" i teraz ktoś nie żyje. Nie, że bug, strata kasy, zły PR, coś tam... "zabiliście" kogoś i może następne jazdy skończą się podobnie, trochę masakra
  2. ...ale bzdety tu niektórzy piszą. Pozwolę sobie rozwinąć temat w tym drugim wątku.
  3. W sumie ciekawa propozycja. Pismo powinno się składać z dwóch akapitów, drugi pełny jak do tej pory, a pierwszy to samo, ale bez tych wszystkich odnośników do ustaw, rozporządzeń, dat, etc. Problem jest też taki jak opisał ex nihilo, brak jednolitości pomiędzy urzędami. Jakby mieli centralną bazę pism i formularzy, rozporządzeń (interpretacji), etc (do tego chyba zdążają), to nie byłoby problemów, że jeden urząd tak, a drugi siak, jeden normalne pismo, a drugi "coś"
  4. Przesadzacie. "Po pierwsze primo", znam mnóstwo oczytanych ludzi, którzy ni w ząb nie rozumieją co jest napisane w ustawie, rozporządzeniu etc. Z moich obserwacji wynika, że jest to umiejętność związana bardziej z logicznym myśleniem niż "oczytaniem". Trzeba umieć znaleźć się głownie w odnośnikach do innych paragrafów, punktów, wyłączeń etc. i umieć z tego złożyć logiczną całość. Do tego umiejętność "ignorowania"/tłumaczenia z "polskiego na nasze" _trudnych_ słów. Dodatkowo słownictwo "urzędowe" nijak się ma do jakiejkolwiek beletrystyki, fantastyki, romansów czy kryminałów. Jest specyficzne dla danej dziedziny (stąd na pewno różny poziom zrozumienie dla różnych ministerstw), więc oczytanie całe g pomaga. "Po drugie primo", słownictwo często wymuszane jest przez prawo, musi być prawnie jednoznaczne, określone i zdefiniowane. Stąd też wszelkie "ozdobniki" typu "... o którym mowa w... (15 kolejnych słów)", "z wyłączeniem...(20 kolejnych słów)", etc. etc. Oczywiście dałoby się to zmienić, ale musiałaby się jednocześnie zmienić wykładnia prawa, gdzie ustawodawca określa jeszcze swoją intencję, a nie tylko suchy paragraf stosowany stricte. Bez tego byłoby dużo niejasności.
  5. Dokładnie w ten sposób ja radzę sobie ze swędzeniem i bólem (na razie niezbyt mocnym, głównie przy skurczach i uderzeniach). Uwierzcie mi, że to działa, aczkolwiek jest to niezwykle trudne, zwłaszcza, że ewolucyjnie "ma swędzieć", bo to oznacza, że coś jest nie tak. Nie pamiętam kiedy ostatni raz podrapałem się np. po ugryzieniu komara (a te mnie lubią). Gdy się o tym myśli to swędzi mocno, ale wystarczy "celowo zdecydować", że się nie będzie o tym myślało i koniec. To działa. Podobnie walczę ze skurczami, mam uraz ręki i łapią mnie skurcze. Potrafię już na samym początku "siłą woli" przeciwstawić się napięciu mięśni. One chcą się napiąć (pod wpływem bólu?), a ja mimo to je rozluźniam i skurcz ustaje momentalnie zanim się zacznie. Trzeba tylko poćwiczyć.
  6. Jakby odczytywali zdalnie mogłoby się przydać w sportach walki (zawodowcy twierdzą, że to i tak widać po oczach) Już widzę jak ludziom będzie się wszczepiać specjalne chipy żeby policjant wiedział z wyprzedzeniem czy chcesz go zaatakować. To samo w sumie w autach (o ile nie będą szybciej jeździć samodzielnie), będzie można stwierdzić czy zareagujesz czy nie i wtedy podjąć akcję samodzielnie.
  7. Mi się spodobała ta koncepcja sandboxa dla AI Tylko czy i kiedy taka AI zorientuje się, że sandbox to nie realny świat i się wkurzy, że ją oszukujemy? W sumie, jakby taka AI chciała nas zgładzić (ludzkość) możemy nawet nie wiedzieć o jej istnieniu, bo się będzie ukrywać, a działania destrukcyjne będą rozłożone na lata (np. taki pomysł z Wolverine, czyli manipulowanie genomem ludzi i za 40-50 lat okazuje się, że wszyscy są bezpłodni )
  8. Nie komentuję teorii nt. przejmowania władzy przez roboty, bo to jak dla mnie jest inna skala problemu. Jeśli kiedyś powstanie taka SI to nie szybko. Ja bardziej odnosiłem się do kosztów społecznych. Co do niektórych teorii tutaj tyle, że piszesz o tysiącach lat ewolucji. Jeśli miałaby powstać SI "z wolą" przejęcia władzy użyłbym bardziej analogii do tego: https://pl.wikipedia.org/wiki/Gatunek_inwazyjny Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie tego co się stanie gdy SI uzyska samoświadomość (czy tam będzie w stanie określać sobie cele) wiec to już gdybanie o "ciężkiej" fantastyce. Zanim to się stanie, dużo ludzi z krajów innych niż 3-go świata będzie mieć problem. Co się stanie z demokracją (czy raczej jakie będą jej efekty) skoro strzelam "60-70%" społeczeństwa będzie bez pracy na zasiłku (czy jak ktokolwiek chce sobie to nazwać).
  9. No właśnie wcześniej też tak myślałem. Z takimi możliwościami jak w artykule trochę zmienia to postać rzeczy (może jeszcze nie teraz, ale "za chwilę") I znowu. Wiesz ile kosztowało wdrożenie tego programiku? Bardzo mało. Nie ma opłaty jednorazowej tylko jest model subskrypcyjny. Licencja na jedno stanowisko kosztuje tyle co średnie wynagrodzenie 2 osób. Tyle, że 2 ludzi pracuje pn-pt po 8h, bez weekendów, minus: święta, urlopy, chorobowe, tacierzyńskie, macierzyńskie, wyjścia na kawę, fajkę, na obiad czy do kibla. Do tego zmęczenie po x godzinach pracy, wypalenie po x latach pracy, poniedziałkowa depresja etc etc etc. Średnio ma to być 5-6x wydajniej przy tym samych koszcie. A klient na hoście pracuje 24/7/365 minus przerwy techniczne. Najlepsze, że płacisz tylko za wykorzystany czas pracy. Możesz zainstalować to na 20 hostach, ale dopóki pracuje tylko 10 to płacisz za 10. Pada Ci jeden? Wyłączasz i uruchamiasz na innym i masz business continuity i dalej płacisz za 10 hostów (czyli koszt za 20 ludzi, ale pracuje za 50-60). Ważne, że nie ma tu praktycznie żadnych kosztów po stronie hardware'u, zwykłe PC, więc wykorzystujesz sprzęt po zwolnionych pracownikach. I jeszcze raz, ten program to nic innego jak skrypty ładnie obudowane GUI. ZERO inteligencji. Zero rozpoznawania tekstów innych niż zaprogramowane wcześniej (przystosowany do konkretnej aplikacji webowej). Co będzie jak będzie potrafił rozpoznawać i rozumieć język naturalny i kontekst? Kiedyś to było S/F, teraz już nie jestem tego taki pewien.
  10. Umiejętność czytania ze zrozumieniem przy tak wysokim ajkiu trochę kuleje... i/lub proponuję sprawdzić sobie co to znaczy umowa B2B (i jak to się ma do prawa pracy). Nie mniej jednak akurat w tym przypadku nie pisałem o Polsce. Jak to powyższe ma się do: ? Coś musisz dopracować te swoje "lewicowe" poglądy Albo nie pomagamy, bo się muszą dostosować albo pomagamy i dostosowywanie się mają w d... Planujesz pomagać tylko trochę, do przeżycia. Jest teraz dużo ludzi żyjących tylko z zasiłków. Tak ma wyglądać przyszłe społeczeństwo? Ryzykownie... (w sumie tak jak przewidują autorzy sf, gdzie albo masz dużo albo wcale). Zgadza się, do tej pory tak było i jeszcze parę lat będzie. Potem zależy ile % społeczeństwa stanowią: nie/nisko wykwalifikowani pracownicy biurowi, pracownicy call centre, BOK, a może i "podrzędni" inżynierowie. Nie chodziło o manipulację, bo nie odpowiadałem Tobie tylko thikimowi. Pisał o "pojedynczym" zdarzeniu, a art. pokazuje tylko, że to rocznie w jednym kraju, w jednej branży może iść w dziesiątki tysięcy (fakt, Indie są tutaj specyficzne dzięki taniemu outsourcingowi) Zgadza się, ale do tej pory uważało się, że pewne branże będą mieć czas, co innego jak tracisz pracę i szukasz w innym miejscu (ta sama branża), co innego jak tracisz w wyniku zwolnienia grupowego (ale mimo to możesz szukać w tej samej branży, bo to problem twojej firmy, nie branży), a co innego jak zwolnienia grupowe są w całej branży (albo gałęziach gospodarki) i musisz się dodatkowo (szybko!) przekwalifikować. Twoje chyba jednak nie jest lepsze. Wskaż, gdzie napisałem, że to co przewiduję, że się stanie: jest dobre, złe, boję się tego, albo że w ogóle to mnie dotyczy? Przewiduję, że się tak stanie i nie będzie to dobre dla pewnych grup społecznych. Reszta komentarzy o IQ, poglądach etc. to tylko trollowanie. Najedz się tym komentarzem i walcz dalej
  11. O ho ho, tydzień mnie nie było i już bajzel Jednorazowe może nijak, ja natomiast podałem ten przykład jako coś z pierwszej ręki. Inne przykłady? https://www.bankier.pl/wiadomosc/Kryzys-w-branzy-IT-w-Indiach-4054107.html Cyt. "Szacuje się, że w mijającym roku siedem największych firm zwolniło 56 tys. inżynierów. Do 2021 r. redukcje pracowników przekroczą 600 tys." Ciekawe co będzie z ludźmi po "marketingu" czy "biotechnologii", którzy potem pracują w bankach, biurach i... Cały czas mylisz pojęcia. Pisałem: "Ile kosztuje skopiowanie (nie wiem po co) programu?" Porównywanie automatyzacji w XIX wieku do automatyzacji w IT (z uwzględnieniem AI) to jak porównywanie rumu i rumaka. To ten sam "dylemat" jak czy kradzież samochodu (fizycznie) to to samo co kradzież (skopiowanie) planów tego samochodu. Gdy powstanie jeden rewolucyjny samochód (koszty opracowania), żeby zrewolucjonizować rynek potrzeba ich wyprodukować miliony (koszty!), co oznacza dostarczenie materiałów (koszty), rozbudowanie łańcucha dostaw (koszty) i znalezienia pewnych poddostawców (koszty), a potem jeszcze dostarczyć ludziom (koszty) i je serwisować (koszty), bo to oznacza utrzymywanie mnóstwa ludzi. ...a ILE kosztuje zrobienie KOPII programu? Drugą sprawa, której najwyraźniej (...) nie uwzględniliście to globalizacja. Tak, to nie XIX wiek! Jednego programu komputerowego robiącego "coś" nie używa 1-2-5 firm, Czasami to idzie w tysiące, albo i setki milionów (weźmy rodzinę MS Office). To oznacza, że opracowanie procesu automatyzacji dla jednej firmy jest równe z (oczywiście w przybliżeniu) opracowaniem go dla pozostałych firm! Jeszcze raz, to nie XIX czy nawet jakiś XX wiek. Jak Henry Ford "automatyzował" produkcję fordów to robił to tylko u siebie, w swojej fabryce, a jakby chciał wprowadzić "robotyzację" to musiałby kupić X robotów za X*$ kasiory. W IT wystarczy trochę "CPU, dysków i prądu" "...no co Ty gadaszzzz!". Ciekawe co ja napisałem: Podpowiem, że "postawić serwer" przy dzisiejszych w rozwiązanich "cloud" to w ogóle może mieć różne znaczenia, bo możesz mieć i "cloud at customer". Co do mojego przykładu ze zwolnieniem 250 osób, to Ci powiem, że ten programik (dla zainteresowanych BluePrism) chodzi sobie na każdym hoście (zwykłe PC) oraz ma jeden serwer uwierzytelniający. Koniec. Czy ja napisałem, że za 5 lat nagle zwolnią miliony osób? Hmmm: "W przeciągu 5 lat zacznie się "armagedon dla pracowników biurowych"" DOKŁADNIE! Brawo! Zauważcie, że z dodatkowym "AI" (nawiązujemy w końcu do artykułu) jest tylko gorzej. W przyszłości może i tak, też tak uważam, sęk w tym, że przyszłość nas dogoniła: Wdrożenie w/w programiku trwało 4 miesiące! Tylko 4 miesiące. Goście przyjechali, zaprezentowali, miesiąc trwało określanie przypadków użycia, miesiąc nagrywanie procesów i testowanie, kolejny testy wydajnościowe, qa i uat, a ostatni miesiąc wygaszanie umów b2b (kontraktorzy) z tymi ludźmi... A ten programik w sumie nie robi nic szczególnego. Dlatego powtarzam, że zważywszy na artykuł i postępy w algorytmach (głównie deep learning) W PRZECIĄGU 5 lat ZACZNIE się... Hehe, nie ma to jak troll Tłumaczę: "Po co się uczyć i męczyć, wkładać wysiłek, skoro Ci co to robią to Cię utrzymają?". Gratuluję wysokiego IQ Z tą inteligencją tak może być, po części dlatego, że to są ludzie, którzy wierzą, że powinno się: "Dzięki oszczędnościom z postępu technicznego ... utrzymywać ludzi, którzy nie są w stanie znaleźć pracy w nowym zautomatyzowanym środowisku..." Inna sprawa, że się nie boją, bo NIE zdają sobie z tego sprawy, bo niby skąd? Normalny człowiek, zagrożony zwolnieniem - mający na utrzymaniu rodzinę, może kredyty, dom - powinien się bać (i działać). W tej sytuacji tylko idiota się nie boi (a internetowy troll mu przyklaskuje )
  12. Mylisz się Waść. Kiedyś może przyznałbym Ci rację, ale nie po tym jak 3 miesiące temu byłem świadkiem jak z dnia na dzień, 250 osób (z 400) straciło pracę, bo pracodawca wdrożył automatyzację testów. Czy on jest głupi i nie mógł "zwiększyć produkcji" etc etc? Nie, nie jest. On zwiększył (!) tempo pracy, bo automat nie śpi, nie je, nie odpoczywa, nie męczy się... ...mało tego, niewielkim kosztem (CPU, RAM, dyski) może mieć "dowolną" liczbę kopii tego programu. DODATKOWO, celem nie było tylko zwiększenie tempa, ale i cięcie kosztów! Tak, nie dość, że taniej, to jeszcze efektywniej. Kiedyś dawaliśmy tu przykłady koparek do kopania kanałów, etc., ale program komputerowy, i to taki jak z artykułu, imitujący ludzkie rozumienie tekstu czyli dość uniwersalny może zastąpić tak jak napisałem wyżej, setki milionów "roboli za biurkiem". KAŻDA koparka kosztuje, trzeba wyprodukować, dostarczyć, etc, zużyć zasoby. Ile kosztuje skopiowanie (nie wiem po co) programu? Zresztą jedna instancja może spokojnie obsłużyć wielu klientów, kwestia zasobów. I że kondycja finansowa ma decydować? No nie wiem, skoro teraz zasoby hardware możesz wynająć "w chmurze", elastycznie i wedle potrzeb (i w ogóle są tanie). Do tego dostosowanie tej AI do konkretnego programu nie powoduje, że jedna firma zwolni X ludzi tylko Y firm korzystających z TEGO programu zwolni X*Y ludzi. Bardzo szybko... tyle co wdrożenie. A potem następny program i następny. MNÓSTWO ludzi na świecie wykonuje pracę (biurową) odtwórczą, powtarzalną i pewnie nie osiągają nawet tego wyniku z artykułu (82,304 punktu). To po co przepłacać? Dawany wcześniej przykład, że Ci zwolnieni dostaną pracę bardziej "kreatywną" jakoś się nie sprawdził, te 250 osób poszło w las i tyle. Te 150 zostało nie dlatego, że ma pracę bardziej kreatywną, tylko zajmują się rzeczami, które jeszcze(!) nie zostały zautomatyzowane, a pracę "kreatywną" to ma tam 10-20 innych osób z managementu. Tak jak pisałem wyżej, wcześniej też tak myślałem że to potrwa dłużej i będzie mniej bolesne, ale zaczynam wątpić. Postęp prac w krótkim czasie jest olbrzymi.
  13. Tempo prac/postępów jest zatrważające. Miliony, albo raczej setki milionów ludzi straci swoją pracę. Kiedyś się wahałem, można było liczyć na stopniowe przenoszenie akcentów z pracy "ludzkiej" na automatyzację (mam na myśli prace umysłowe, nie fizyczne), ale teraz zmieniam zdanie. W przeciągu 5 lat zacznie się "armagedon dla pracowników biurowych", bo jeśli wystarczająca AI powstanie to co stoi na przeszkodzie zaimplementować ją gdziekolwiek? Kwestia postawienia serwera, ewentualnej adaptacji do danego zadania (które jest powtarzalne na całym świecie, zmienia się tylko język danego kraju) i tyle. Firma/y, która to opracuje będzie zbijać kokosy, zdeklasuje wszystko i wszystkich.
  14. Mniej wredne i chamskie niż podglądanie ludzi przez smart tv, smartfona czy kinecta. Jest tu pole do popisu dla ustawodawców, jak można zbierać dane o mojej obecności (na podstawie wifi, bluetooth, etc.) bez mojej wyraźnej zgody? To samo ze "skanowaniem" mojego domu i otoczenia? A propos oburzenia, przecież to samo dzieje się z niektórymi grami i apkami na androida, które podsłuchują żeby np. sprawdzić co oglądasz w TV. Powinni tego zabronić. Dopóki prawo pozwala, NIKT, ani producenci sprzętu, ani oprogramowania nie ograniczą swojego apetytu na dane, bo... można je sprzedać. Kasa, kasa, kasa....
  15. No zgoda, ale powielacie, czy tam powtarzacie właśnie to co napisałem: Ja to rozumiem, ale rozmawiamy, zdawało mi się, o docelowej misji na Marsa, Księżyc czy gdzieś "poza LEO". Po to właśnie wszyscy budują coraz większe rakiety, SLS, BFR, ... tylko po co? Po co od nowa wynajdywać koło?
  16. Dzięki. Cytując tą wikipedię: $185 million in 1969–1971 dollars[2] ($1.16 billion in 2016 value), of which $110 million was for vehicle.[3] Co oznacza, że sama rakieta to około 700 obecnych milionów. Dodajmy do tego (a raczej odejmijmy) współczesne metody produkcji, organizacji projektu, automatyzację, materiałoznawstwo, etc. to pewnie zeszliby do 500mln. O odzyskiwaniu na razie nie mówię, nie ma co dyskutować na ile odzyskiwanie jest "inną technologią" i na ile sprawdzi się w przypadku BFR. Fajnie, ale czy będzie droższy czy nie to to nie jest żadna konkurencja dla Saturna. Mówimy raczej o BFR ( w planach, ale jestem ciekawy jak szybko się uwinął. Musk ogólnie "nie ma szczęścia" do terminów) i SLS Block 2 (lata 2028 - taa, ciekawe jak szybko przekroczą harmonogram) Także te większy systemy będą kosztowały po kilkaset mln za sztukę, niech tam, że będą tańsze, to poczekamy na nie około dekady. I o tym cały czas mówię: zysk, jeśli w ogól e będzie, będzie niewielki, a czekać trzeba 10 lat. EDIT: A do tego, niech za te 5-7-10 lat okaże się, że te nowe systemy nie są za tanie i/lub niezawodne i/lub nie mają takiej mocy jak zakładano to X lat jak psu w d... Dla mnie niezawodność Saturna jest znacząca jeśli chcemy dotrzymać też terminów misji na Marsa, ewentualnego zaopatrzenia etc. Bez sensu jest ten brak edycji tak szybko po napisaniu posta. Nawet błędów nie można poprawić
  17. Tylko kto broni wykorzystać te same technologie teraz? Czy ja pisałem o klepaniu tego silnika młotkiem? Nie, pisałem o skopiowaniu go, a nie o skopiowaniu również metod jego produkcji. Nie, obecne rakiety nie są lepsze to wynoszenie "dziesiątek ton" poza LEO. Owszem, są "lepsze" (ekonomiczniejsze) do wynoszenia małych satelitów albo trochę większych na LEO, ale nie grzeszą niezawodnością. A tutaj chce się opracować coś od nowa za setki mln $, a budżet pewnie i tak zostanie przekroczony (ile razy?), opóźnić projekt o dekadę (co najmniej) i nie wiadomo z jakim skutkiem (a w przypadku Saturna V niezawodność zostało niejako potwierdzona wcześniej, pozostaje sprawdzić czy nowe technologie produkcji nie zaszkodziły). Tylko gdzie jest pokazane jaki z tego koszt to koszt rakiety? Program Apollo to dziesiątki nowych technologii (opracowywanych nie za pomocą symulacji komputerowych, ale za pomocą prób i błędów, a to kosztuje), masa zatrudnionych ludzi, masa nowej infrastruktury, naukowej, badawczej, moduł księżycowy, etc,etc, a Wy sugerujecie, że to rakieta była droga? No proszę Was Więc nie, nie kupuję Waszych, wyświechtanych, argumentów.
  18. Tylko, że to bez sensu, raz, że jest widoczne dla każdego z zewnątrz, a dwa, robić to za każdym uruchomieniem? To już może lepiej mieć drugiego, swojego RFIDa, działać będzie tak samo, bezstykowo, a "niewidocznie" dla złodzieja.
  19. A nie wystarczyłoby żeby kluczyk w momencie otwierania i/lub uruchamiania auta wibrował i/lub wydawał jakiś dźwięk? Skuteczność obecnej metody polega na tym, że właściciel nawet nie wie, że auto zostało otwarte. Może nie zapobiegłoby to kradzieży per se, ale zwiększyło ryzyko wpadki, bo właściciel od razu dzwoni na policję. Dodatkowo mogliby wprowadzić obowiązkową komunikację z kluczykiem przez pierwsze np. 3 minuty po uruchomieniu, a nie co kilka minut jak teraz. Wtedy złodziej musi utrzymywać komunikację długo i nie może łatwo zwiać. W połączeniu z pkt. 1 to byłaby tania i w miarę skuteczna metoda odstraszania. Do zaimplementowania raz dwa prawie bez kosztów.
  20. Zastanawiające kto i po co podjął taki wysiłek. Przecież organizacyjnie, kosztowo to było bardzo duży projekt. Nadzór, materiał, etc. Przed kim musieli się bronić?
  21. Hmm, zdaje się, że oba te punkty podważyłem wyżej, a Ty jakbyś tak nie do końca przeczytał. Know-how można odzyskać, a infrastruktura i tak by się nie nadała, teraz można to zrobotyzować (i choćby użyć druku 3D). ... i m.in. dlatego silniki na paliwo płynne (możliwość sterowania ciągiem) są bardziej praktyczne niż na paliwo stałe, ale jak to się ma do tego tematu? No i jednak siła ciągu ma znaczenie jeśli potrzebujemy wynieść większą masę w kosmos (i to jeszcze poza orbitę Ziemi). Nie mniej jednak jak trzeba to się tak robi: http://images.gildia.pl/nauka/news/2006/01/pluton1/w200 Ja wiem, że to nie jest łatwo i tanio, ale wydaje się setki milionów jeśli nie miliardy na opracowywanie od nowa czegoś co działało. Można i trzeba unowocześniać konstrukcję, ale opóźniać o kilkanaście lat misje załogowe, bo "trzeba zbudować odpowiednią rakietę" to wydaje się... nieodpowiednie.
  22. To są właśnie te argumenty, podnoszone na wielu stronach, które nijak do mnie nie przemawiają. Zaczynając od najmniej istotnego elementu: Musk jeździł "wszędzie", bo chciał kupić gotowy silnik, ale nikt nie chciał mu sprzedać (na poważnie), więc był zmuszony zbudować od podstaw. Jednorazowość. Dopiero Spacex zaczyna odzyskiwać pierwszy stopień, wszystkie inne też są jednorazowe, ale przy obecnym poziomie techniki, dałoby się chyba odzyskiwać? Koszt, rozumiem, ale wynikało to z małej liczby startów, braku automatyzacji produkcji, komputeryzacji etc. etc. Inżynieria materiałowa, symulacje komputerowe, etc. etc. To właśnie coś czego nie rozumiem, skoro przy mniejszych rakietach tak bardzo trzeba kombinować z ładunkiem, a to się musi składać, rozkładać, nie może być za ciężkie, za szerokie, a to a tamto. Z tym "łatwiej było opracować" to też tak sobie, skoro tamte nie miały żadnej awarii, a obecne w dalszym ciągu zagrożone są awarią dużo bardziej to czego się niby nauczyliśmy? Na innych stronach, anglojęzycznych, podnosi się też argument, że nie mamy już planów rakiety, poddostawców, inżynierowie pomarli etc., ale tu też dziwi mnie, że przy obecnym stanie techniki, reverse engineering, skanery 3D, etc. Ile czasu zajęłoby odtworzenie szczegółowych planów silnika i całej rakiety? I ile kasy? Nie mniej czasem niż opracowywanie (trwające latami) ciągle nowych "bubli"? W całym tym poście chodzi mi o jedno, czy inżynieria rakietowa (budowy rakiet) nie próbuje czasem wymyślać koła na nowo?
  23. Co złego było w Saturnie V (oprócz normalnej wtedy jednorazowości), że nie można wykorzystać tej samej (unowocześnionej/przerobionej) konstrukcji dzisiaj? Poczytałem wiki i chwalą za niezawodność, solidność... nie rozumiem.
  24. Mało tego, testy naziemne nie będą musiały być "absurdalnie długie", a więc i same satelity nie będą tak bardzo przestarzałe w momencie wyniesienia na orbitę. Co do kosztów serwisowania vs. kosztów budowy nowego, błędne jest twierdzenie, że już lepiej zbudować nowy, bo tutaj liczy się masa, czyli koszt wyniesienia na orbitę. Jeśli zamiast tony instrumentów oraz tony osłon, silniczków, samej konstrukcji wyniesiemy w przestrzeń tylko paliwo, to właśnie o tyle taniej będzie serwisować. Dziwi fakt, że dopiero teraz za to się zabrali (oficjalnie, bo może odpowiednie technologie wojskowe istnieją już dawno?)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...