-
Liczba zawartości
37640 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Jak dowiedzieli się naukowcy badający kometę Hartley 2, woda, którą ona zwiera, jest znacznie bardziej podobna do wody obecnej na Ziemi, niż płyn wchodzący w skład każdej innej zbadanej pod tym kątem komety. Pomiary, wykonane za pomocą teleskopu Herschel wykazały, że woda niesiona przez Hartley 2 zawiera o połowę mniej deuteru niż ta obecna na innych kometach. Ziemia uformowała się jako skalista, sucha planeta. Coś zatem musiało przynieść na nią wodę. Wykonane dotychczas pomiary składu kilku komet wykazały, że znajdując się na nich woda zawiera znacznie więcej deuteru niż ziemski płyn. Deuter zaś jest „odciskiem palca" wody. Z kolei z badań meteorytów wiemy, że skład wody jest w nich bardzo podobny do tego, co mamy na Ziemi. Stąd więc wniosek, iż ziemskie H2O pochodzi z asteroidów. Hartley 2 do pierwsza przeanalizowana pod kątem występowania wody kometa z Pasa Kuiperta. Dotychczas analizowano komety z Obłoku Oorta. Ted Bergin z University of Michigan mówi, że najnowsze badania wskazują, iż komety mogły przyczynić się do pojawienia się wody na Ziemi. Kosmiczne zasoby wody podobnej do występującej w ziemskich oceanach są znacznie większe niż sądziliśmy i obejmują one zasoby obecne na nierozpoznanych jeszcze kometach - stwierdził uczony. Musimy dobrze zastanowić się nad tym, co dzieje się w Układzie Słonecznym i czy możemy wykluczyć komety jako źródło ziemskiej wody - dodał. Zdaniem Jamesa Greenwood z Wesleyan University należy przyjrzeć się modelom dotyczącym budowy wszechświata i uzupełnić je o nowe informacje. Konieczne są też badania kolejnych komet z Pasa Kuiperta. Niewykluczone bowiem, że obiekty te były znaczącym źródłem wody na Ziemi. W przeszłości naukowcy sądzili, że asteroidy i komety to różne klasy obiektów kosmicznych. Teraz nowe wyniki pokazują, że prymitywne asteroidy i komety to rodzeństwo - stwierdził Alessandro Morbidell z Obserwatorium Lazurowego Wybrzeża.
-
Zmarłego wczoraj Steve'a Jobsa żegnają najbardziej znaczące osobistości współczesnego świata. Na wiadomość i jego śmierci zareagował zarówno prezydent Obama, jak i Bill Gates czy Steve Wozniak. Wozniak, który wraz z Jobsem zakładał Apple'a, powiedział dziennikarzom: Czasem ludzie wyznaczają sobie w życiu jakieś cele. Steve Jobs zrealizował każdy cel, jaki sobie wyznaczył. Na swojej osobistej witrynie Jobsa pożegnał Bill Gates. Jestem głęboko zasmucony informacją o śmierci Steve'a Jobsa. Melinda i ja składamy najszczersze kondolencje jego rodzinie i przyjaciołom oraz każdemu, z kim Steve zetknął się w swojej pracy. Steve i ja poznaliśmy się niemal 30 lat temu. Byliśmy kolegami, rywalami i przyjaciółmi przez ponad połowę swojego życia. Na świecie rzadko pojawia się ktoś, kto wywiera nań tak dogłębny wpływ jak Steve, wpływ, który będzie odczuwany przez liczne przyszłe pokolenia. Dla tych, którzy mieli to szczęście by z nim pracować, spotkanie Steve'a było wielkim zaszczytem. Będzie mi go bardzo brakowało. Założyciela Apple'a pożegnał też prezydent Stanów Zjednoczonych. Michelle i ja jesteśmy zasmuceni informacją o odejściu Steve'a Joba. Steve był jednym z największych amerykańskich innowatorów - był na tyle odważny, by myśleć inaczej niż wszyscy, na tyle śmiały, by wierzyć, że może zmienić świat i na tyle utalentowany, by rzeczywiście tego dokonać. Rozpoczynając od garażu stworzył jedną z największych firm na świecie, stając się uosobieniem amerykańskiej pomysłowości. Sprawił, że komputery stały się urządzeniem osobistym, że urządzenia do łączności z internetem nosimy w kieszeni, spowodował, iż rewolucja informatyczna stała się nie tylko możliwa, ale że jest intuicyjna i przyjazna. [...] Steve mówił, że przeżywa każdy dzień tak, jakby był jego ostatnim. A ponieważ rzeczywiście tak robił, zmienił nasze życie, na nowo zdefiniował całe działy gospodarki, a jego udziałem stało się jedno z najrzadszych doświadczeń w ludzkiej historii - zmienił sposób, w jaki każdy z nas postrzega świat. Świat stracił wizjonera [...]". Mark Zuckerberg, założyciel Facebooka, pożegnał Jobsa, dziękując mu za to, że był mentorem i przyjacielem. Dziękuję za pokazanie, że to co tworzysz, może zmienić świat. Jerry Yang, współzałożyciel Yahoo, powiedział: Gdy dorastałem, Steve był moim bohaterem. O niezwykłym talencie i wpływie Jobsa mówili też twórca Netscape'a Marc Andreessen, współzałożyciel Google'a Larry Page czy szef Twittera Dick Costolo. Steve był nauczycielem dla każdego, kto go słuchał. Dzisiaj jest bardzo smutny dzień dla każdego, komu zależy na innowacji i wysokich standardach - powiedział Jeff Bezos, założyciel Amazona. Znany przedsiębiorca i burmistrz Nowego Jorku, Michael Bloomberg, oświadczył: Dzisiaj Ameryka straciła geniusza, który będzie pamiętany tak, jak Edison czy Einstein, którego idee będą kształtowały świat przez wiele kolejnych pokoleń. Reżyser George Lucas zauważył, że magia Steve'a polegała na tym, że tam, gdzie inni akceptowali status quo on widział prawdziwy potencjał we wszystkim czego się dotknął i nigdy nie szedł na kompromisy dążąc do realizacji swej wizji. Steve Jobs był po prostu największym szefem firmy swojego pokolenia - oświadczył Rupert Murdoch.
-
Dla wielu osób wygrana bywa sprawą życia i śmierci. Wydaje się, że mózg uważa podobnie, ponieważ przeznacza większość swoich zasobów na monitorowanie wyników gry, a to, jaki był ostateczny wynik, można odtworzyć na podstawie wzorców aktywności w różnych regionach. Przypomina to odtwarzanie obrazu na podstawie aktywności mózgu, o którym donosili ostatnio naukowcy. Akademicy z Uniwersytetu Yale wykazali, że nawet podczas tak prostej gry jak papier, kamień, nożyce angażuje się prawie cały mózg, nie tylko ośrodki nagrody. Nasz mózg działa w taki sposób, by maksymalizować szanse przeżycia i rozmnożenia się, dlatego nagroda powinna być istotna dla wszystkich funkcji poznawczych, a więc dla większości obszarów mózgu - tłumaczy dr Timothy Vickery. Dotąd w podręcznikach można było przeczytać, że wrażenia nagrody i kary są związane z jądrami podstawnymi, które tworzą połączenia z korą, pniem oraz wzgórzem. Wytwarzana przez tamtejsze neurony dopamina dociera m.in. do kory przedczołowej. Teoria ta została potwierdzona przez badania z wykorzystaniem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI), w ramach których wykazano wysoką aktywność systemu dopaminergicznego zarówno po prezentacji przerażającego, jak i nagradzającego bodźca. Vickery i prof. Marvin Chun uważają jednak, że wykorzystana metoda zafałszowała obraz sytuacji. Do analizy skanów uzyskanych w ramach rezonansu zastosowali więc metodę wielu wokseli (woksel to trójwymiarowy odpowiednik piksela). Panowie nie porównywali ogólnej siły sygnału z różnych rejonów mózgu w odpowiedzi na karę czy nagrodę, ale wzorce reakcji w odpowiedzi na dany bodziec. Okazało się, że wygraną i przegraną w kolejnych rundach papieru, kamienia i nożyc dało się rozpoznać we wzorcach aktywności niemal wszystkich analizowanych rejonów. Oznacza to, że jądra podstawne są, oczywiście, najważniejszą częścią układu nagrody, ale inne struktury mózgu mają również dostęp do danych dotyczących wyników.
- 1 odpowiedź
-
- dr Timothy Vickery
- system dopaminergiczny
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Największy atlas dystrybucji motyli w Europie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Niemieccy naukowcy opracowali największy jak dotąd atlas rozmieszczenia gatunków motyli w Europie. Pracami zespołu autorów kierował Otakar Kudrna. W środku można znaleźć kolorowe mapy dystrybucji wszystkich 441 gatunków europejskich motyli. Zaangażowanym w projekt osobom zależało nie tylko na zaprezentowaniu danych chorologicznych (czyli w tym przypadku dotyczących struktury fauny), ale także, a może przede wszystkim na wspomożeniu wysiłków entomologów walczących o zachowanie rodzimych gatunków Starego Kontynentu. Mapy współwystępowania pozwalają wytypować obszary i gatunki, którym powinno się poświęcić szczególną uwagę. W 2002 r. ukazała się pozycja pt. The Distribution Atlas of European Butterflies. Był to pierwszy atlas rozmieszczenia motyli na jakimkolwiek kontynencie. Ostatnio wydany atlas nie jest, jak zapewniają twórcy, zwykłym wznowieniem nakładu, ponieważ liczba danych niemal się potroiła do ok. 655 tysięcy. Same mapy wyglądają o wiele lepiej, dzięki wspomaganym komputerowo technikom kartograficznym. Pierwszy atlas był dziełem jednego człowieka - Otakara Kudrny. Teraz dobrał on sobie współpracowników reprezentujących inne dziedziny nauki. Pieniądze na realizację projektu pochodziły m.in. od Niemieckiego Stowarzyszenia Ochrony Natury (Naturschutzbund Deutschland, NABU). Atlas nie powstałby bez pomocy 272 ochotników, którzy dostarczyli podstawowe dane.-
- Otakar Kudrna
- dystrybucja
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Steve Jobs, jeden z najważniejszych liderów i wizjonerów IT, zmarł 5 października na raka trzustki, z którym walczył od wielu lat. W 1976 roku 21-letni Jobs wraz ze Steve'em Wozniakiem i Ronaldem Wayne założyli firmę Apple. Zafascynowani komputerami sprzedawali innym hobbistom gotowe zestawy do budowy własnych maszyn. Jobs bardzo szybko dał się poznać jako świetny sprzedawca i utalentowany lider. O firmie zrobiło się głośno już rok później, gdy na rynek trafił komputer Apple II, który przez lata był wzorem komputera domowego. Okazał się też olbrzymim sukcesem finansowym. W latach 1977-1979 sprzedano Apple'a II o łącznej wartości 139 milionów dolarów. Firma skupiła się na rozwoju własnego systemu operacyjnego, nie zapominając oczywiście o sprzęcie. W roku 1984 powstała platforma Macintosh, która na kolejne dekady wyznaczyła ścieżkę rozwoju Apple'a. Mac korzystał z 32-bitowego procesora i 128 kilobajtów pamięci, którą można było rozszerzyć do 192 kilobajtów. Komputer okazał się wielkim przebojem. W ciągu roku sprzedano 400 000 sztuk. Pomimo tych sukcesów w 1985 roku Jobs został zmuszony do odejścia z firmy. Przyczyną jego wyrzucenia były różne wizje rozwoju Apple'a, jakie mieli Jobs i ówczesny prezes firmy John Sculley. Jobs założył kolejną firmę, Next Computer. Odkupił też od George'a Lucasa za 10 milionów dolarów firmę Pixar, specjalizującą się w animacjach filmowych. W 1996 roku Apple kupiło Next Computer i Jobs wrócił do pracy w firmie, którą założył. Rok później powierzono mu stanowisko tymczasowego dyrektora wykonawczego. Jego zadaniem było uratowanie stojącego na krawędzi bankructwa Apple'a. Rok 2001 to początek niezwykłych sukcesów firmy. Wówczas ukazał się iPod, a dwa lata później wystartował sklep iTunes. W międzyczasie na rynek trafiła pierwsza 64-bitowa maszyna dla użytkownika domowego, PowerMac G5. W 2005 roku Jobs oświadczył, że firma rezygnuje z procesorów Power i będzie wykorzystywała układy Intela. W następnym roku na rynek trafiają MacBook Pro oraz iMac, a koncern całkowicie przechodzi na kości Intela. Na początku 2007 roku Jobs zaprezentował iPhone'a. W tym czasie już było widać, że z Jobsem dzieje się coś niedobrego. Prezes Apple'a wyraźnie schudł. W końcu firma musiała zająć jakieś stanowisko. Najpierw w 2008 roku oświadczono, że Jobs się przeziębił oraz że jego stan zdrowia nie ma nic wspólnego z rakiem trzustki. W styczniu 2009 udał się na półroczne zwolnienie, by podreperować zdrowie. Po jego powrocie do pracy prasa dowiedziała się, że w międzyczasie przeszedł przeszczep wątroby. Stało się jasne, że kłopoty zdrowotne są związane z nowotworem trzuski, który był u Jobsa operowany w 2004 roku. Jobs szybko wracał do zdrowia, jednak poprawa była tymczasowa. W styczniu bieżącego roku ponownie poszedł na zwolnienie. W marcu pojawił się, by zaprezentować iPada 2, w czerwcu przedstawił iCloud oraz iOS 5. Dwa miesiące później, w liście do pracowników pisał: Zawsze mówiłem, że jeśli pewnego dnia nie będę mógł pełnić obowiązków dyrektora, spełniać stawianych przede mną zadań i oczekiwań, wy dowiecie się o tym pierwsi. Niestety, ten dzień nadszedł.
- 8 odpowiedzi
-
- rak trzustki
- Apple
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Inżynierowie z California Institute of Technology (Caltech) skonstruowali inteligentną szalkę Petriego. Wbudowali w nią czujnik obrazu, taki sam jak w aparatach cyfrowych, kompletnie zmieniając sposób obrazowania i dokumentowania hodowli mikroorganizmów. Artykuł na temat ePetri, jak Amerykanie nazwali swój wynalazek, ukazał się w piśmie Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS). Do tej pory na dno szalki nakładano warstwę pożywki, a na nią krople roztworu z mikroorganizmami. Całość wstawiano do inkubatora, a potem, czasem wiele razy , naczynie wyjmowano, by obejrzeć pod mikroskopem postępy poczynione przez namnażające się bakterie czy grzyby. Przy wersji ePetri nie potrzeba mikroskopu, zmniejsza się nakład pracy człowieka, dodatkowo można poprawić jakość dokumentacji rozwoju hodowli. Nasza szalka ePetri jest kompaktową, małą, bezsoczewkową platformą obrazowania mikroskopowego. Jesteśmy w stanie bezpośrednio śledzić kulturę wewnątrz inkubatora. Dzięki połączeniu kablowemu dane z szalki są automatycznie przekazywane do stojącego na zewnątrz laptopa - wyjaśnia Guoan Zheng, dodając, że oznacza to nie tylko mniej pracy dla człowieka, ale i mniejsze ryzyko skażenia hodowli. Amerykanie zbudowali prototyp swojego urządzenia, wykorzystując smartfon Google'a, czujnik obrazu z telefonu komórkowego i... klocki LEGO. Hodowlę umieszcza się na czujniku. Wyświetlacz LED staje się skanującym źródłem światła. Naukowcy twierdzą, że ich technologia przydaje się zwłaszcza przy obrazowaniu zlewnych hodowli, które zajmują całe dno naczynia. Prof. Changhuei Yang wyjaśnia, że celem zespołu było uzyskanie systemu do szerokokątnego obrazowania mikroskopowego próbek zbitych komórek. Akademicy z Caltechu podpowiadają, że platformę ePetri można także zastosować do detekcji toksycznych związków chemicznych czy narkotyków (zamiast zwykłego testu). Biolog Michael Elowitz sprawdził skuteczność ePetri na embrionalnych komórkach macierzystych, które często zachowują się inaczej w poszczególnych rejonach szalki, bo przekształcają się w różne typy komórek. Zwykle pod mikroskopem naukowcy mogą obserwować w danym momencie tylko jeden ich rodzaj, tymczasem prototyp pozwolił na oglądanie całego dna naraz. Amerykanie mogą obserwować żywe mikroorganizmy w szerokim zakresie skal: od poziomu subkomórkowego po makroskopowy. Obecnie trwają prace nad samowystarczalnym systemem z własnym inkubatorem.
- 1 odpowiedź
-
- mikroorganizmy
- hodowla
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Osobowość ryby może wpływać na sposób, w jaki zostanie schwytana. Wędkarze łowiący w pobliżu wychodni albo w rejonie z podwodną wegetacją złapią najprawdopodobniej ryby nieśmiałe, natomiast na otwartych wodach ryby bardziej śmiałe (Canadian Journal of Fisheries and Aquatic Science). Nasze studium jako pierwsze charakteryzowało związek między techniką chwytania a jednostkową zuchwałością w populacjach dzikich ryb – chwali się Alexander Wilson z Queen's University. Kanadyjczycy badali osobowości bassów pręgowanych (Lepomis macrochirus), które złapano albo na wędkę, albo za pomocą niewodu dobrzeżnego, czyli ciągnionej włokowej sieci rybackiej. Dzikie ryby schwytane na haczyk były bardziej nieśmiałe od dzikich ryb bassowatych, które trafiły do sieci. Kiedy jednak grupę ryb złapanych w sieć wypuszczono do dużego zbiornika pod gołym niebem, zuchwałe osobniki częściej łapały się na wędkę na otwartych wodach. Podsumowując: wędkarze wybierający zaciszne łowiska schwytają ryby nieśmiałe, a rybacy z włókiem rozprzowym (to inna nazwa niewodu dobrzeżnego) lub wędkarze preferujący otwarte wody złowią przede wszystkim ryby śmiałe.
- 3 odpowiedzi
-
- Lepomis macrochirus
- bass pręgowany
- (i 8 więcej)
-
Pieśń zalotna samca muszki owocowej nie tylko wprawia samicę w nastrój godowy, ale i przygotowuje ją na ewentualną chorobę. Entomolodzy z University of St Andrews zauważyli, że dźwięki wydawane przez samca zwiększają aktywność różnych genów, które w większości przypadków są związane z działaniem układu odpornościowego. Pieśń godowa samca Drosophila melanogaster powstaje w wyniku drgania skrzydeł. Na samicę działa wyłącznie pieśń partnera z jej gatunku. Na czym jednak polega pobudzenie, a konkretnie jak się przejawia na poziomie genów? Takie właśnie pytanie zadali sobie prof. Michael Ritchie i Elina Immonen z uniwersyteckiego Centrum Biologicznej Różnorodności. Stwierdzili, że na zaloty samca reagują geny zaangażowane w sygnalizację i powonienie, ale najsilniej odpowiadają geny odpowiadające za odporność. Wydaje się, że przygotowanie przez samicę do spółkowania obejmuje niezbyt romantyczne przewidywanie potencjalnego zakażenia – tłumaczy Ritchie. Uzyskane wyniki sugerują, zmiany, o których sądzono, że zachodzą w odpowiedzi na kopulację, mogą de facto stanowić adaptacyjne przygotowanie do aktu płciowego, włączając w to przewidywanie szkodliwych kontaktów [np. prowadzących do urazu] oraz podwyższonego ryzyka zakażenia patogenami.
-
- układ odpornościowy
- aktywność
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Do 2050 roku na gruźlicę może umrzeć nawet 40 mln palaczy. Jak podkreśla dr Sanjay Basu z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco, wiele nowych przypadków choroby wystąpi w Afryce, we wschodnich rejonach śródziemnomorskich oraz na południowym wschodzie Azji. Pali aż 20% ludzi na świecie i przewiduje się, że w wielu biednych krajach odsetek ten jeszcze wzrośnie. Palenie tytoniu powiązano z podwyższonym jednostkowym ryzykiem zakażenia prątkiem gruźlicy, a także ze zwiększoną śmiertelnością z powodu gruźlicy, nie było jednak wiadomo, jak się to przekłada na statystyki populacyjne. Amerykanie zdecydowali się więc opracować matematyczny model epidemii gruźlicy, który pomógłby w oszacowaniu wpływu przyszłych trendów w zakresie palenia na kontrolę choroby. Zespół ocenił chorobowość i śmiertelność w każdym z 6 regionów Światowej Organizacji Zdrowia w okresie od 2010 do 2050 roku, uwzględniając zmieniające się trendy w zakresie palenia, wykrywalności, skuteczności leczenia i częstości występowania zakażeń HIV. Wyliczenia pokazały, że jeśli obecne trendy w paleniu się utrzymają, liczba nowych przypadków gruźlicy wzrośnie o 18 mln, a do 2050 umrze na nią aż 40 mln dodatkowych osób. Skąd to wiemy? Akademicy porównali liczbę zakażeń i zgonów na gruźlicę w modelach biorącym pod uwagę i pomijającym palenie i stwierdzili, że ten pierwszy przewiduje o 7% więcej infekcji (274 mln vs. 256 mln) i aż o 66% więcej zgonów (101 mln vs. 61 mln). W artykule opublikowanym na łamach pisma British Medical Journal Basu podkreśla, że palenie z pewnością opóźni moment realizacji celu w postaci obniżenia śmiertelności gruźlicy o połowę w latach 1990-2015. Amerykanie stwierdzili, że agresywna kontrola palenia, polegająca na obniżaniu co rok liczby palących o 1% aż do całkowitego wyeliminowania nałogu, pozwoliłaby zapobiec 27 mln wywołanych tytoniem zgonów na gruźlicę rocznie. Jest to jednak mało prawdopodobny scenariusz, zważywszy, że w niektórych krajach pali połowa dorosłej populacji.
- 5 odpowiedzi
-
- model
- chorobowość
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wybiórczy odstrzał nie pozwala kontrolować rozprzestrzeniania zakaźnego raka pyska u diabłów tasmańskich (Sarcophilus harrisii). Raport na ten temat ukazał się właśnie w piśmie Journal of Applied Ecology. Jego autorami są dr Nick Beeton z Uniwersytetu Tasmańskiego oraz prof. Hamish McCallum z Griffith University. Pomiędzy 2004 a 2010 rokiem próby przeprowadzane na półwyspie Forestier, niemal całkowicie odizolowanym kawałku lądu w południowo-wschodniej Tasmanii, wykazały, że strategia ta nie pozwala całkowicie wyeliminować choroby z populacji. W ramach studium Beeton i McCallum stworzyli modele do oceny wpływu bardziej intensywnego odstrzału. Stwierdzili, że by kontrolować zakaźnego raka pyska, trzeba by wyeliminować niewykonalnie dużą liczbę zwierząt. W przypadku wszystkich wykorzystanych modeli zauważyliśmy, że konieczny do stłumienia choroby wskaźnik eliminacji jest wyższy, niż da się to osiągnąć w terenie. Supresja raka udałaby się tylko wtedy, gdyby wyłapano wystarczająco dużo zainfekowanych osobników z populacji. Inaczej zawsze istnieje ryzyko, że doszłoby do rozniecenia kolejnej fali epidemii. Aby sprostać temu zadaniu, trzeba by wdrożyć o wiele większy, długotrwały program odłowu. Nasze modele pokazują, że nawet w przypadku dających się łapać zwierząt, takich jak diabeł tasmański, pozyskanie wystarczającej liczby do wyplenienia choroby jest trudnym zadaniem. W świetle uzyskanych wyników sensowne wydaje się stworzenie populacji zabezpieczających podtrzymanie ciągłości gatunku, a także rozpoczęcie badań nad opornością genetyczną i szczepionką. Biorąc jednak pod uwagę ograniczone postępy w zakresie prac nad szczepionkami przeciwko ludzkim nowotworom, choć w badania inwestuje się olbrzymie kwoty, nadzieje na opracowanie szczepionki przeciw rakowi pyska diabła (DFTD) są raczej płonne. Choroba narasta wolniej wśród diabłów zamieszkujących północno-zachodnią Tasmanię, co sugeruje, że populacja może być w pewnym stopniu genetycznie oporna na DFTD. Naukowcy zebrali też dowody, że choroba ewoluuje, dlatego w pewnych rejonach wydaje się zachowywać inaczej. Ważne, by założyć wolne od raka dziko żyjące populacje na wyspach lub bardzo dużych ogrodzonych obszarach – podsumowuje Beeton.
-
- prof. Hamish McCallum
- dr Nick Beeton
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kanadyjczycy odkryli nową funkcję dobrze znanego enzymu, która pozwala uchronić organizm osoby z niedokrwistością przed uszkodzeniami narządów, a nawet śmiercią. Dr Greg Hare ze Szpitala św. Michała w Toronto podkreśla, że spostrzeżenia dotyczące neuronalnej syntazy tlenku azotu (oznaczanej jako nNOS lub NOS1) są niezmiernie ważne, ponieważ na świecie aż 1 osoba na 4 ma anemię. Anemia to niższa od normy wartość hemoglobiny lub erytrocytów. Przypomnijmy, że erytrocyty przenoszą tlen. Jest to możliwe dzięki hemoglobinie, która nietrwale wiąże się z tlenem. Enzym nNOS występuje w komórkach nerwowych. Wytwarza tlenek azotu(II), który w ośrodkowym układzie nerwowym jest neuromodulatorem (wpływa np. na pamięć), a ośrodkowym układzie nerwowym działa jak neuroprzekaźnik. Od jakiegoś czasu wiadomo, że ekspresja nNOS zwiększa się w wyniku lokalnego niedokrwienia i hipoksji, jednak dopiero teraz zespół Hare'a odkrył, że gdy pacjent ma niedokrwistość, nNOS zwiększa zdolność organizmu do reagowania/przystosowywania się do niskiego poziomu tlenu i sprawia, że życiodajny gaz jest skuteczniej dostarczany do tkanek. Kanadyjczycy zauważyli, że u anemicznych myszy stężenie nNOS wzrasta, a gdy zwierzęta pozbawi się tej izoformy syntazy, umierają przedwcześnie z wyższym poziomem hemoglobiny.
- 2 odpowiedzi
-
- tkanki
- dr Greg Hare
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Premiera długo oczekiwanej kamery RED Scarlet odbędzie się trzeciego listopada - tego samego dnia, co impreza Canona w Paramount Studios. Wtedy właśnie dowiemy się więcej na temat samej kamery, jak i jej ceny. Obecnie mówi się, że RED Scarlet to kamera zapisująca wideo w rozdzielczości 3k, a więc przewyższającą obecne 1080p. Scarlet wykorzystuje ⅔-calowy przetwornik Mysterium X pozwalający na zapisywanie obrazu z prędkościami od 1 do 120 klatek na sekundę (180 fps w trybie burst). Urządzenie może komunikować się poprzez WiFi, zaopatrzono je także w porty HDMI, HD-SDI, Firewire 800 i USB 2.0. Rejestrowany obraz można oglądać na 4,8-calowym ekranie LCD. Ostatnio pojawił się nowy szczegół dotyczący RED Scarlet - kamera będzie prawdopodobnie oferować możliwość wymiany obiektywów. W sklepie online'owym RED-a pojawiły się bowiem szkła 85 mm, przy których zaznaczono informację o kompatybilności z modelem Scarlet. http://www.youtube.com/watch?v=IQi58sPmYNw
-
Mozilla poinformowała, że od przyszłego roku w przeglądarce Firefox ponownie zagości mechanizm cichych poprawek. Był on już obecny w Firefoksie 4 ale zrezygnowano z niego. Obecnie jedyną przeglądarką, która stosuje ciche poprawki, czyli system automatycznego dostarczania i instalowania łat bez informowania o tym użytkownika, jest Google Chrome. W przeszłości bardzo staraliśmy się o to, by użytkownicy wiedzieli, że w ich przeglądarce zajdą jakieś zmiany, jeszcze zanim zostały one zastosowane. Dzisiaj ludzie głośno nam mówią, że te powiadomienia ich irytują i że ważny jest dla nich system cichych poprawek - powiedziała Mitchell Baker, szefowa Mozilla Foundation. Większość osób nie chce przejmować się poprawkami czy numerem wersji przeglądarki. A obecnie są zmuszeni średnio co sześć tygodni, by się tym zajmować - stwierdził Brian Bondy, developer, który pracuje nad jednym ze składników cichych poprawek. Mechanizm ten ma zagościć w Firefoksie 10, który ukaże się 31 stycznia przyszłego roku. Spowoduje on, że Firefox będzie bez informowania użytkownika pobierał poprawki i instalował je podczas kolejnego uruchomienia przeglądarki. Jeśli w ciągu 12 godzin od pobrania łat użytkownik nie dokona restartu przeglądarki, wyświetli mu się przypomnienie o poprawkach. Bondy poinformował, że Mozilla może ominąć obecny w Windows Vista i Windows 7 mechanizm kontroli konta użytkownika (UAC), tworząc własny mechanizm dostarczania poprawek dla Windows. Wówczas użytkownik będzie musiał tylko raz zaakceptować instalację tego mechanizmu. Ponadto, w przeciwieństwie do Chrome'a, Firefox pozwoli użytkownikowi na wyłączenie cichych poprawek.
- 2 odpowiedzi
-
- Chrome
- ciche poprawki
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak wynika z doniesień medialnych, tablet Kindle Fire może okazać się wielkim przebojem. Co prawda Amazon nie zdradza liczby zamówionych urządzeń, jednak w sieci ukazał się zrzut ekranowy pochodzący jakoby z systemu Alaska (Availability Lookup and SKU Aggregator). To wewnętrzne oprogramowanie Amazona, które służy do śledzenia wielkości zamówień i liczby dostępnych towarów. Z ujawnionych danych wynika, że w ciągu pierwszych pięciu dni przedsprzedaży klienci zamówili 250 000 tabletów. To oznacza, że w ciągu każdej godziny zamawianych jest ponad 2000 urządzeń. Jeśli tendencja taka utrzyma się, to 15 listopada, gdy ruszy sprzedaż tabletu, Amazon będzie musiał dysponować co najmniej 2,5 milionami urządzeń. Można zatem stwierdzić, że, o ile powyższe dane są prawdziwe, Kindle Fire jest znacznie bardziej popularny niż iPad, który w ciągu pierwszego miesiąca znalazł milion nabywców. Osoby, które jeszcze nie zamówiły Kindle Fire, a mają zamiar to zrobić, powinny się pospieszyć. Nie wiadomo jak długo, przy tak ogromnym zainteresowaniu, trzeba będzie czekać na dostarczenie urządzenia.
- 3 odpowiedzi
-
- iPad
- Kindle Fire
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dzieci obznajomione z przekąskami oczekują, że będą one bardziej sycące, niż sugerowałaby to objętość. Ich rówieśnicy, którzy rzadko raczą się batonikami czy chipsami, opierają się natomiast nie na właściwościach energetycznych, ale np. rozmiarach, co może prowadzić do przejadania się zbyt dużymi porcjami. Podczas eksperymentów zespół z Uniwersytetu Bristolskiego zamierzał sprawdzić, czy obycie z przekąskami (np. w wyniku ich częstego spożywania) wpływa na oczekiwania dzieci dotyczące sytości. Z wcześniejszych badań na dorosłych wiemy, że mamy przekonania i oczekiwania, jak bardzo sycące będą pokarmy i że oczekiwania te mogą się zmienić. Co więcej, są one istotnymi wyznacznikami wyboru wielkości porcji; wybieramy np. mniejsze porcje czegoś, o czym sądzimy, że jest bardziej sycące – wyjaśnia dr Charlotte Hardman. W studium akademików z Bristolu wzięło udział siedemnaścioro dzieci w wieku od 11 do 12 lat. Ich zadanie polegało na ocenie stopnia sytości wywoływanego przez wyświetlane na ekranie komputera przekąski. Badani mieli też powiedzieć, jak często po nie sięgają. Okazało się, że obycie pomagało dzieciom w dokonywaniu prawidłowych oszacowań, co pozwalało właściwie dobrać wielkość porcji. Dzieci dostające przekąski jedynie od czasu do czasu polegały głównie na wyglądzie produktu, np. objętości. Wg nich, by się nasycić, trzeba sięgnąć po większą porcję. Prezentowanie dzieciom szerokiego wyboru przekąsek może utrudniać ocenę stopnia nasycenia nimi. Nasze studium sugeruje, że jeśli rodzice decydują się na wprowadzenie przekąsek do menu swoich pociech, powinni przeprowadzić wstępną selekcję i później się jej trzymać – podsumowuje Hardman.
- 2 odpowiedzi
-
- ocena
- dr Charlotte Hardman
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Badania ostatnich kilkuset lat historii raf koralowych wokół Hawajów wykazały, że interakcja człowieka z przyrodą wychodzi poza schemat działanie-skutek i nie zawsze to, co ludzie robią ma negatywny wpływ na środowisko naturalne. Uczeni skupili się na ostatnich 700 latach historii raf koralowych w dwóch różnych regionach Hawajów. Podczas rekonstrukcji dziejów wzięliśmy pod uwagę m.in. dowody archeologiczne, historyczne obserwacje stanu środowiska i współczesne dane ekologiczne i dotyczące rybołówstwa. Wykazaliśmy, że nie zawsze wystarczy postrzegać degradację środowiska w ramach uproszczonego obrazu przyczyny i skutku. W badanym przez nas okresie historycznym stwierdziliśmy, że działanie człowieka jest częściowo odpowiedzialne za odradzanie się środowiska, co oznacza, że nie wszystkie interakcje człowiek-przyroda prowadzą do negatywnych zmian oraz że zdegradowane ekosystemy wciąż mają możliwość odrodzenia się ze zniszczeń dokonanych przez ludzi - powiedział doktor John N. Kittinger, główny autor badań. Badania pokazały, że wkrótce po osiedleniu się Polinezyjczyków na Hawajach, rafy koralowe stały się głównym źródłem pożywienia, co doprowadziło do ich degradacji. Jednak do roku 1400 straciły one na znaczeniu na rzecz udomowionych zwierząt. Ponadto miejscowa ludność zaczęła świadomie chronić rafy, dzięki czemu ich ekosystemy się odrodziły. Proces ten trwał do roku 1778 gdy przywleczone przez Europejczyków choroby zdziesiątkowały ludność. Przed połową XIX wieku ponownie doszło do zniszczenia środowiska wywołanego zbytnią eksploatacją raf, zanieczyszczeniami pochodzącymi z lądu oraz innymi czynnikami związanymi ze zmianami w demografii, systemie ekonomicznym i pojawieniem się nowych technologii. Negatywny wpływ człowieka trwa do dzisiaj, z krótką przerwą w latach II wojny światowej, gdy w związku z ograniczeniami w przybrzeżnej żegludze doszło do odradzania się raf. Doktor Kittinger ostrzega, że trwająca od 150 lat nadmierna eksploatacja raf może w każdej chwili doprowadzić nas do punktu, w tym odrodzenie się zniszczonego środowiska będzie bardzo wątpliwe. Jednak zastrzeżenia te dotyczą raf znajdujących się w pobliżu 8 głównych wysp. Inaczej wygląda sytuacja raf wokół małych wysp na północnym zachodzie archipelagu. Były one odizolowane od reszty, mieszkało na nich też mało osób. Ponadto rdzenni mieszkańcy uważali te miejsca za święte i je chronili. Historycznie sytuacja tamtejszych raf była znacznie lepsza. Ucierpiały one dopiero po przybyciu Europejczyków. Jednak po II wojnie światowej, w związku z wyludnianiem się mniejszych wysp i związanym z tym zmniejszaniem się eksploatacji raf, doszło do odrodzenia ich ekosystemu. To, zdaniem doktor Ellen Pikitch z Institute for Ocean Science dowód, iż nie powinniśmy rezygnować z wysiłków na rzecz odrodzenia nawet najbardziej zdegradowanych raf koralowych.
-
- człowiek
- rafy koralowe
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Depresja wiąże się z odłączeniem obwodu nienawiści
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Badania funkcjonalnym rezonansem magnetycznym ujawniły, że depresja prowadzi często do odłączenia obwodu nienawiści (Molecular Psychiatry). Naukowcy z Uniwersytetu w Warwick zbadali aktywność mózgu 39 chorych na depresję (23 kobiet i 16 mężczyzn) oraz 37-osobowej grupy kontrolnej (14 kobiet i 23 mężczyzn). Pomiędzy grupami zaobserwowano znaczące różnice. Podstawowa dotyczyła obwodu nienawiści, obejmującego wyspę, zakręt czołowy górny oraz skorupę, który u chorych z zaburzeniami nastroju ulegał odłączeniu. Inne ważne zmiany obejmowały obwody związane z 1) ryzykiem oraz odpowiedzią na działania osób i stresorów, 2) nagrodą oraz emocjami, a także 3) uwagą oraz pamięcią. Obwód nienawiści został po raz pierwszy zidentyfikowany w 2008 r. przez prof. Semira Zekiego z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego. Zaobserwował on jednoczesną aktywację 3 rejonów mózgu (wymienionych wyżej wyspy, skorupy i zakrętu czołowego górnego) podczas oglądania zdjęć znienawidzonych osób. W najnowszym eksperymencie z użyciem fMRI zespół z Warwick stwierdził, że u osób z depresją obwód nienawiści jest odłączony o 92% częściej niż w grupie kontrolnej. W przypadku obwodów ryzyko/działanie oraz emocje/nagroda prawdopodobieństwo odłączenia także było wysokie i wynosiło, odpowiednio, 92 i 82%. Wyniki są jasne, ale w pierwszym momencie zaskakujące, ponieważ wiemy, że depresja często charakteryzuje się silną odrazą do siebie i nie ma żadnych oczywistych sygnałów, że chorzy są mniej skłonni do nienawidzenia innych. Jedna możliwość jest taka, że odłączenie obwodu nienawiści ma związek z upośledzoną umiejętnością kontrolowania i uczenia się w ramach sytuacji społecznych lub innych wywołujących uczucia nienawiści do siebie bądź ludzi. To z kolei może prowadzić do niezdolności do właściwego radzenia sobie z nienawiścią i zwiększenia prawdopodobieństwa zarówno samonienawiści, jak i wycofywania się z kontaktów społecznych. Być może mamy do czynienia z symptomem neurologicznym który świadczy, że bardziej normalne jest wykorzystywanie okazji do kierowania nienawiści przeciw innym niż sobie – tłumaczy prof. Jianfeng Feng.- 2 odpowiedzi
-
- zakręt czołowy górny
- skorupa
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Po raz drugi z rzędu Steve Ballmer, prezes Microsoftu, nie otrzymał pełnej przewidzianej umową premii. Rada Nadzorcza koncernu, w sprawozdaniu dla Komisji Giełd, poinformowała, że z powodu mniejszej niż oczekiwana sprzedaży Windows Phone 7, dwuprocentowego spadku przychodów działu Windows i Windows Live Ballmer zasłużył jedynie na 50% premii. Prezesowi przysługuje premia w wysokości dwukrotnego rocznego wynagrodzenia, które w bieżącym roku wyniosło 682 500 USD. W bieżącym roku, podobnie jak rok temu, Ballmer otrzymał premię w wysokości 100% wynagrodzenia, a zatem o połowę mniejszą, niż maksymalna. Premia została przyznana, ponieważ poprawił on w ostatnim roku pozycję Microsoftu w kilku kluczowych segmentach rynku, doszło do udanej premiery Office'a 365 oraz do podpisania ważnych kontaktów i przejęcia istotnych firm. Postęp w pozycjonowaniu firmy jako lidera na rynku chmur obliczeniowych, umowy o partnerstwie z Facebookiem i Nokią, znaczące postępy w rozwoju kolejnej wersji Windows oraz udane przejęcie Skype'a, to powody, dla których następca Gatesa otrzymał premię. Rada przyznała też, że Ballmer jest słabo opłacany w porównaniu z prezesami innych firm w branży. Szef Microsoftu może bowiem liczyć na maksymalne wynagrodzenie w wysokości 2 milionów dolarów rocznie, podczas gdy przeciętne wynagrodzenie w tej branży na takim samym stanowisku i w firmie o podobnym znaczeniu wynosi 15 milionów USD. Niskie, w porówniu z innymi, zarobki Ballmera wynikają z faktu, że zrezygnował on z przysługujących mu corocznych pakietów akcji. Warto zauważyć, ze już po raz drugi Rada Nadzorcza wyraźnie zasygnalizowała Ballmerowi, iż jest niezadowolona z jego działań na rynku urządzeń mobilnych.
- 2 odpowiedzi
-
- Rada Nadzorcza
- premia
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mężczyźni zapadają na cukrzycę przy niższym BMI
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Czemu u mężczyzn częściej diagnozuje się cukrzycę typu 2.? Wg naukowców z Institute of Cardiovascular & Medical Sciences Uniwersytetu w Glasgow, w grę wchodzi podatność biologiczna. Panowie zapadają bowiem na cukrzycę przy niższym wskaźniku masy ciała (BMI) niż kobiety. Szkoci uważają, że wytłumaczenia tego zjawiska należy szukać w rozmieszczeniu tłuszczu. U mężczyzn mamy do czynienia z tzw. otyłością brzuszną (wisceralną). Tłuszcz odkłada się wewnątrz brzucha, np. w hepatocytach wątroby, w wyniku czego rozwijają się zaburzenia metaboliczne. U kobiet tłuszcz gromadzi się zaś głównie pod skórą w okolicy bioder i ud, stąd termin otyłość pośladkowo-udowa, inaczej obwodowa. Panie muszą zatem zebrać więcej tłuszczu, aby w organizmie doszło do niekorzystnych zmian prowadzących do cukrzycy. W ramach studium naukowcy przeanalizowali dane 51.920 mężczyzn i 43.137 kobiet ze Szkocji, którzy mieli cukrzycę. Gdy wyliczono wskaźnik masy ciała, okazało się, że kobiety rozwijające cukrzycę mają wyższy BMI niż mężczyźni. Średnie BMI przy postawieniu diagnozy wynosiło u panów 31,83, a u pań 33,69.-
- kobiety
- zaburzenia metaboliczne
- (i 7 więcej)
-
Apple odrzuciło zaproponowaną przez Samsunga ugodę w sporze patentowym toczącym się przed australijskim sądem. Koncern Jobsa ma nadzieję na odniesienie zwycięstwa, nie chce więc zawierać porozumienia, które dałoby Samsungowi możliwość sprzedaży kolejnych wersji tabletu Galaxy Tab. Apple oskarża Samsunga, że tworząc Galaxy Tab skopiował iPhone'a oraz iPada. Koreańska firma dążyła do ugody, jednak zdaniem Apple'a nie zaoferowała niczego, co mogłoby stanowić podstawę zawarcia porozumienia. Koncern Jobsa stwierdził, że należy przeprowadzić pełne postępowanie sądowe. Samsung chciał już na przełomie sierpnia i września rozpocząć w Australii sprzedaż Galaxy Taba, jednak ciągle nie może tego uczynić. Firma zgodziła się na wycofanie ze swojego produktu dwóch spornych mechanizmów, pozostawiając tylko jeden. Dotyczy on technologii ekranu dotykowego, na którą patent posiada Apple. Patent opisuje sposób przekładania ruchów palców na polecenia wydawane urządzeniu. Samsung i Apple spierają się obecnie przed sądami w 9 krajach. Prowadzonych jest w nich 20 spraw.
-
Rzęski nabłonka urzęsionego nosa poruszają się jeszcze po śmierci. Ponieważ ulegają one spowolnieniu w znanym tempie, pozwala to kryminologom na precyzyjne określenie czasu zgonu, zwłaszcza jeśli nastąpił on w ciągu ostatnich 24 godzin. Zwykle przy określaniu czasu zgonu specjaliści biorą pod uwagę plamy opadowe, stężenie pośmiertne, które ustępuje, gdy rozwijają się procesy gnilne, czyli zwykle 2-3 doby po śmierci, czy oziębienie pośmiertne. Ocenę może jednak zakłócić wiele zmiennych, np. temperatura otoczenia. Biagio Solarino z Uniwersytetu w Bari pobrał wycinki nabłonka od 100 zmarłych. Ruchliwość obserwowano do 20 godzin od zgonu. Naukowcy wiedzą już zatem, że falowanie rzęsek stopniowo zanika i że jest dość odporne na działanie czynników środowiskowych.
-
- Biagio Solarino
- czas zgonu
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dyskredytujemy ból nielubianych ludzi. Nie tylko nie wierzymy ich skargom, ale i udzielając pomocy, nie jesteśmy zbyt mili. W belgijskim studium wzięło udział 40 osób: 17 mężczyzn i 23 kobiety. Poddano je wstępnemu warunkowaniu, ponieważ na samym początku pokazywano zdjęcia 6 pacjentów z krótkim opisem. W wersji negatywnej sugerowano, że chory jest egoistą, hipokrytą lub arogantem, w wersji neutralnej wspominano o przywiązaniu do tradycji, powściągliwości i typowości, a w komunikacie pozytywnym o przyjacielskości, uczciwości i wierności. Potem badani oglądali nagranie z oceny fizjoterapeutycznej. Pacjenci odczuwali ból ramienia; poszczególne przypadki zobrazowano za pomocą ośmiu 2-sekundowych fragmentów. W sumie ochotnicy musieli więc obejrzeć 48 filmików. Po zakończeniu każdego mieli ocenić natężenie bólu na skali, której jeden z końców opisano hasłem "brak bólu", a drugi "ból tak silny, jak to tylko możliwe". Na końcu należało jeszcze ocenić, czy chorzy byli postaciami negatywnymi, czy pozytywnymi, ludźmi miłymi czy nieprzyjemnymi, sympatycznymi czy niesympatycznymi. Doktorzy Liesbet Goubert i Geert Crombez z Uniwersytetu w Gandawie stwierdzili, że badani uznawali pacjentów opisanych za pomocą negatywnych cech jako mniej miłych od opisanych za pomocą cech neutralnych, a neutralnych jako mniej przyjemnych od opatrzonych cechami pozytywnymi. Ból nielubianych chorych, którzy wyrażali silne dolegliwości, odbierano jako lżejszy do bólu lubianych ludzi, którzy także przejawiali intensywny ból. Co ważne, badani okazali się mniej wrażliwi na ból negatywnie opisanych chorych, tj. byli mniej zdolni do różnicowania poszczególnych poziomów natężenia bólu.
-
- Geert Crombez
- Liesbet Goubert
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na Purdue University powstaje nowy rodzaj układów pamięci, które mają być szybsze od obecnie istniejących rozwiązań, a jednocześnie zużywać znacznie mniej energii niż kości flash. Pamięci łączą krzemowe nanokable z polimerem „ferroelektrycznym", który zmienia polaryzację pod wpływem pola elektrycznego. Nowa technologia jest dopiero w powijakach, przyznaje doktorant Saptarshi Das, który pracuje pod kierunkiem profesora Joerga Appenzellera. Nazwano ją FeTRAM (ferroelectric transistor random access memory) - pamięć o swobodnym dostępie z tranzystorem ferroelektrycznym. FeTRAM to pamięć nieulotna, a więc jej zawartość nie zostaje utracona po odłączeniu zasilania. Układy FeTRAM mogą zużywać nawet 100-krotnie mniej energii niż kości flash. Jednak, jak zauważa Das, obecnie zużywają więcej niż teoretyczne minimum, gdyż znajdują się w początkowych fazach rozwoju. FeTRAM spełnia wszystkie wymagania stawiane przed nośnikami pamięci. Pozwala na wielokrotny zapis i odczyt, zużywa mało energii, umożliwia upakowanie dużej ilości kości na małej przestrzeni i jest kompatybilna z technologią CMOS, co oznacza, że wdrożenie jej do produkcji nie powinno nastręczać większych trudności. FeTRAM jest podobna do wykorzystywanej komercyjnie na niewielką skalę technologii FeRAM. Obie używają materiałów ferroelektrycznych, jednak w FeRAM zastosowano ferroelektryczne kondensatory, co powoduje, że odczyt zapisanych danych wiąże się z ich usunięciem z układu pamięci. W przypadku FeTRAM, dzięki tranzystorom, te same dane można odczytywać wielokrotnie.
-
- pamięć nieulotna
- układ pamięci
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W zeszły weekend na konferencji pt. Dzieciństwo w archeologii Jess Cooney, archeolog z Cambridge University, zaprezentowała metodę, która pozwala określić wiek i płeć dzieci, które tworzyły prymitywne dzieła sztuki (tzw. finger flutings) na miękkich ścianach jaskiń w Rouffignac. Przed ok. 13 tys. lat, kiedy nasi przodkowie prowadzili zbieracko-myśliwski tryb życia, dzieci nie korzystały z kredek czy flamastrów, ale dotykały palcami skały i przeciągały nimi po powierzchni. Badania ujawniły, że niektóre wzory wykonał 3-latek; największą sprawnością wykazała się zaś 5-letnia dziewczynka. W 2006 r. archeolodzy po raz pierwszy zorientowali się, że część śladów palców pozostawiły dzieci. Prace Cooney i dr Leslie Van Gelder z Walden University, które na początku tego roku spędziły tydzień na mierzeniu, pokazały, w jakim dokładnie wieku byli młodzi artyści. O istnieniu systemu jaskiń w Rouffignac wiemy od XVI wieku. W 1575 r. François de Belleforest wspominał w swoim dziele Cosmographie universelle o widniejących na ścianach rysunkach i śladach zwierząt. Przedstawienia mamutów, koni i nosorożców stanowią jednak niewielką część dzieł sztuki z Cro des Cluzeau. Turyści zwiedzający jaskinię pozostawiali, niestety, swoje własne rysunki, dlatego dopiero w 1956 r. naukowcy stwierdzili, że najpiękniejsze są dziełem prehistorycznych rąk. Najpierw intensywnie zajęto się analizą rysunków zwierząt, a mniej imponujące, wykonane bez użycia barwników, ślady palców zainteresowały akademików całkiem niedawno. Wskazówki sugerują, że powstały one w tym samym czasie, co rzeźbione i malowane zwierzęta, czyli w kulturze magdaleńskiej. Jest to jedna z kultur późnego paleolitu. Do jej wytworów należy np. malarstwo naskalne z jaskini Lascaux. Cooney zainspirowała metodologia stworzona przez Van Gelder i zmarłego doktora Kevina Sharpe'a. Para naukowców poddała skrupulatnej analizie statystycznej tysiące dłoni dorosłych i dzieci. Dzięki ich pracom możliwe stało się identyfikowanie jednostek w wieku 7 lat i młodszych na podstawie szerokości trzech środkowych palców. Mierząc suwmiarką ślady z Rouffignac i zestawiając je z współczesnymi danymi, możemy określić wiek dziecka do siódmego roku życia. Podobnie, jeśli dysponujemy wyraźnym profilem, kształt górnych krawędzi opuszek z 80-proc. trafnością wskazuje, czy mamy do czynienia z osobą płci żeńskiej, czy męskiej. Sprawdza się to zarówno u dzieci, jak i dorosłych. Za pomocą tej metodologii możemy również zidentyfikować ślady pozostawione przez to samo dziecko. Wzory wykonane przez dzieci występują we wszystkich komorach, nawet w tych oddalonych od wejścia o dobre 45 min marszu. […] Niektóre dziecięce wyżłobienia znajdują się wysoko na ścianach, a nawet na suficie, wskazując, że maluchy musiały siedzieć u kogoś na barana. W jednej z komór jest tyle zrobionych dziecięcymi palcami rowków, że wygląda na to, że wygospodarowano tam specjalną przestrzeń dla najmłodszych członków wspólnoty. Trudno jednak powiedzieć, czy chodziło o rytuał, czy o zabawę. Wyżłobienia pojawiają się też w jaskiniach Hiszpanii, Nowej Gwinei i Australii. Nie wiadomo, czemu ludzie je tworzyli. Poza meandrującymi liniami kreślono też zwierzęta, a nawet kształty przypominające zarys twarzy. http://www.youtube.com/watch?v=u7c2leQssOQ
-
- Jess Cooney
- Rouffignac
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Firma Boston Dynamics, znana z produkcji zaawansowanych maszyn, jak chociażby niezwykłego skaczącego robota, pokazała swoje najnowsze dzieło - czworonożnego AlphaDoga. Robot, którego powstanie sfinansowały DARPA i Korpus Marines, ma służyć wsparciem dla oddziałów piechoty. Formalna nazwa prototypu to LS3 (Legged Squad Support System). Po ukończeniu prac jego zadaniem będzie przenoszenie ładunków o ciężarze do 180 kilogramów na odległość do 32 kilometrów bez potrzeby ponownego zapewniania mu energii. AlphaDog ma poruszać się samodzielnie po każdym terenie. Nie będzie potrzebował operatora. Osoby, które interesują się robotyką, z pewnością widziały już bardzo podobne urządzenie o nazwie BigDog, również produkcji Boston Dynamics. AlphaDog jest jego mniejszą i 10-krotnie cichszą wersją o większych możliwościach jeśli chodzi o przenoszenie ciężarów i zasięg. Urządzenie wyposażono w GPS, żyroskop, system LIDAR oraz stereoskopowy system wizyjny. AlphaDog ma zostać ukończony w przyszłym roku. Wówczas to DARPA i Korpus Marines rozpoczną testowanie robota. http://www.youtube.com/watch?v=SSbZrQp-HOk