Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37640
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Chmury obliczeniowe kojarzą się ze światowymi gigantami, takimi jak Microsoft, Amazon czy Google. Jednak jest to rynek, na którym mogą zaistnieć tez mniejsi gracze. Co ciekawe, znajdują oni dla chmur zaskakujące rozwiązania. Firma Oxycom proponuje na przykład... hostowaną w chmurze centralę telefoniczną dla przedsiębiorstw. e-Centrala IP PABX wykorzystuje technologię cloud computing i umożliwia sprawne zarządzanie komunikacją w firmie, przy jednoczesnej pełnej kontroli kosztów - klient może sam wybrać usługi, z których chce korzystać. Istotnym atutem jest łatwość wdrożenia oraz możliwość podłączenia do istniejącej już w firmie infrastruktury telekomunikacyjnej (z możliwością zachowania wykorzystywanych wcześniej numerów i urządzeń). Jednym z podstawowych atutów e-Centrali IP PABX jest fakt, iż jest dostępna w zasadzie natychmiast po wykupieniu - w formie usługi, bez potrzeby instalacji sprzętu, zapewnienia jego utrzymania itp. Klient unika w tym przypadku kosztownego zakupu sprzętu i opłat związanych z jego instalacją. Co więcej, w razie pojawienia się dodatkowych potrzeb istnieje możliwość rozbudowy podstawowej wersji w dowolnym momencie o kolejne moduły stosownie do wzrostu potrzeb i możliwości finansowych. Rozwiązania zastosowane w IP PABX oparte są na technologii telefonii IP firmy Broadsoft. Użytkownik może korzystać z takich narzędzi jak interaktywna obsługa dzwoniącego (IVR), przekierowywanie połączeń, transfer połączeń (czyli przekierowywanie już trwającego połączenia), fax, poczta głosowa, udzielanie informacji przy połączeniu oczekującym, zawieszanie połączeń czy intergacja z MS Outlook.
  2. W wieku 70 lat zmarł Dennis Ritchie, twórca języka C i współtwórca systemu Unix. O śmierci naukowca poinformowały Bell Labs, w których Ritchie pracował od lat 60. ubiegłego wieku. Dennis Ritchie urodził się w 1941 roku. Jego ojciec był inżynierem w Bell Labs. Dennis najpierw studiował fizykę i matematykę na Uniwersytecie Harvarda. To właśnie tam po raz pierwszy zetknął się z komputerami. Uczęszczał na zajęcia dotyczące maszyny Univac 1. Zainteresowanie komputerami postanowił pogłębić studiami na Massachusetts Institute of Technology, gdzie właśnie trwały badania nad wykorzystaniem mniejszych maszyn w miejsce potężnych mainframe'ów. W 1967 roku Ritchie rozpoczął pracę w Bell Labs. Tam poznał Kennetha Thompson, który właśnie rozpoczynał prace nad nowym systemem operacyjnym. Ritchie przyłączył się do niego. W 1973 roku obaj panowie zaprezentowali światu system Unix. Niedługo później Ritchie postanowił nieco uporządkować świat informatyki. W latach 70. programy pisano na konkretne urządzenia i później ich twórcy musieli wkładać dużo czasu i wysiłku, by oprogramowanie działało na innym sprzęcie. Ritchie, opierając się na stworzonym przez Thompsona języku B opracował popularny do dzisiaj język C. C znakomicie uprościł programowanie, dzięki niemu łatwo było przenosić programy pomiędzy różnymi platformami. W dużej mierze to dzięki niemu zaczęły kiełkować idee ruchu Open Source. Obecnie w C znajdują się rozwiązania, które uznajemy za oczywiste. Jednak gdy Dennis je tworzył, była to całkowita nowość - powiedział Doug McIlory, kolega Ritchiego z Bell Labs. Thompson i Ritchie przepisali następnie Uniksa na język C, tworząc w ten sposób uniwersalny przenośny system operacyjny. O tym, jak wielkie znaczenie dla współczesnej informatyki miały prace Ritchiego niech świadczy chociażby fakt, że z jego dokonań korzystają Linux, Android, Mac OS, JavaScript, C++, internet i niezliczona rzesza innych technologii. W 2007 roku Ritchie udał się na zasłużoną emeryturę. Jego osiągnięcia były wielokrotnie nagradzane. Ritchie był laureatem tak znaczących wyróżnień jak Nagroda Turinga, Narodowy Medal Technologii czy przyznawany przez Międzynarodowy Instytut Inżynierów Elektryków i Elektroników Medal Richarda W. Hamminga.
  3. Zęby rekinów stale rosną. Gdy stare się zużyją, ku przodowi przesuwają się nowe (naukowcy porównują to do taśmy dostarczającej zęby). U ludzi i większości innych ssaków występują tylko dwa komplety zębów - mleczne i stałe. Okazuje się jednak, że istnieje kilka wyjątków od tej reguły - m.in. afrykański gryzoń Heliophobius argenteocinereus. Stuart Landry już w 1957 r. zauważył, że zwierzęta te mają więcej zębów trzonowych niż przeciętny gryzoń, ale nie zbadał głębiej tej kwestii. Dopiero po wielu latach zajął się nią Helder Gomes Rodrigues z Uniwersytetu w Lyonie. W ramach studium Rodrigues badał szkielety ok. 55 osobników. Odkrył, że zęby trzonowe wydają się przesuwać z tyłu szczęk ku przodowi. Po drodze ulegają też wyniesieniu. Do czasu gdy dotrą do pierwszego rzędu zębów, zupełnie się zużywają i ulegają wchłonięciu przez kość. Poza H. argenteocinereus, umiejętnością wytwarzania zastępczych zębów dysponują jeszcze 3 gatunki manatów i skalniak karłowaty. Wygląda jednak, że wyłącznie u gryzonia wykształcił się mechanizm jednoczesnego ruchu trzonowców ku przodowi i górze. O ile u manatów i skalniaka zęby są zastępowane w wyniku zużycia przez twarde składniki diety, o tyle H. argenteocinereus żywi się miękkimi bulwami i innymi równie delikatnymi częściami roślin. Rodrigues uważa więc, że wyjaśnienie tego zjawiska musi mieć coś wspólnego z kopaniem (H. argenteocinereus należy do rodziny kretoszczurów). Zwierzę kopie przede wszystkim przednimi siekaczami. W tym czasie trzonowce rozdrabniają napotykane obiekty, a powstały z nich pył jest połykany. Teorię Francuza trzeba będzie jednak dopiero potwierdzić.
  4. Amblyopia, czyli osłabienie zdolności widzenia w jednym oku, występuje częściej u dzieci z niedrożnością przewodu nosowo-łzowego (ang. nasolacrimal duct obstruction, NLDO). Tak zwane leniwe oko diagnozuje się u 1,6-3,6% populacji. Krytyczne jest wczesne rozpoczęcie leczenia, w innym razie upośledzenie widzenia utrzyma się na zawsze. Noelle S. Matta i David I. Silbert z Family Eye Group w Lancaster w Pensylwanii zauważyli, że u dzieci poniżej 3. r.ż. z niedrożnością przewodów nosowo-łzowych amblyopia rozwija się częściej. Amerykanie badali 375 dzieci. U 22% z nich występowały czynniki ryzyka leniwego oka. Okazało się, że u ponad 63% maluchów z tej grupy rozwinęła się amblyopia wymagająca leczenia. Połowa małych pacjentów z grupy obarczonej czynnikami ryzyka musiała nosić okulary, a 1 na 5 wymagał zaklejania zdrowego oka, by zmusić mózg do wykorzystywania obrazu z oka leniwego. Szczególnie interesujące jest to, że wszystkie dzieci wymagające zaklejania cierpiały na amblyopię tego oka, w którym wystąpiła niedrożność przewodu nosowo-łzowego. To mocny dowód na to, że leniwe oko i zaczopowanie dróg łzowych to coś więcej niż zwykła koincydencja - podsumowuje dr David G. Hunter, redaktor naczelny periodyku Journal of AAPOS, w którym ukazał się artykuł Matty i Silberta.
  5. Brak gestykulacji u mówiącego i słuchacza ogranicza skuteczność komunikacji w środowiskach wirtualnych (PLoS ONE). W ramach eksperymentu zespołu doktora Trevora Doddsa z Instytutu Cybernetyki Biologicznej Maxa Plancka badani brali udział w grze komunikacyjnej: jedna osoba opisywała znaczenie słowa drugiej, która miała je odgadnąć. Co ważne, partnerzy kontaktowali się wyłącznie za pośrednictwem awatarów. W części przypadków ruchami awatarów sterowano za pomocą kombinezonów noszonych przez ochotników. U pozostałych awatary pozostawały nieruchome albo wykonywały zaprogramowane wcześniej ruchy, które z oczywistych względów nie były skoordynowane z tematem i przebiegiem rozgrywki. Naukowcy zauważyli, że ludzie osiągali najlepsze wyniki, kiedy awatary naśladowały ruchy obu ludzi: mówiącego i słuchacza. Pokazuje to, jak ważna dla skutecznej komunikacji jest informacja zwrotna od słuchającego. Co ciekawe, stwierdzono, że w środowisku wirtualnym ludzie poruszali się mniej niż w podobnych sytuacjach w świecie rzeczywistym. Wpływała na to m.in. świadomość kamery wykorzystywanej przez system. Dzięki tego typu badaniom można poznać rolę składników zwykłej codziennej komunikacji. Uzyskane wyniki są też ważne w kontekście rozwoju wirtualnych środowisk dla aplikacji do treningu personelu medycznego, [...] a także programów służących do komunikacji czy rozrywki.
  6. W ciągu najbliższych kilku tygodni możemy doświadczyć wzrostu cen dysków twardych. Wszystkiemu winne są powodzie, które nawiedziły Tajlandię. Wpłynęły one negatywnie na produkcję firm Western Digital, Seagate, Hitachi i Toshiba. Fabryki doświadczyły przerw w dostawach prądu, a woda poważnie zakłóciła cały transport. Co gorsza w Tajlandii swoje fabryki mają też producenci podzespołów dla HDD, tacy jak Nidec, Min Aik Technology czy Cal-Comp. W związku z powstałą sytuacją sprzedawcy dysków na gwałt uzupełniają zapasy, by uniknąć możliwych niedoborów w IV kwartale bieżącego roku. Powódź zalała cały park technologiczny Rojana, w którym umiejscowionych jest wiele firm działających na rynku HDD. Wszystkie zalane fabryki zostały zamknięte, a te, których powódź nie dotknęła bezpośrednio mają problemy z dostawami prądu i transportem. Specjaliści mówią, że na powrót sytuacji do normy będziemy musieli poczekać co najmniej sześć tygodni.
  7. Naukowcom udało się zrekonstruować ważną część genomu historycznego patogenu - bakterii odpowiedzialnej za czarną śmierć, czyli epidemię dżumy, która spustoszyła Europę w XIV w. Na łamach Nature zaprezentowano nową metodę postępowania ze zniszczonymi fragmentami DNA, wypróbowaną na wariancie Yersinia pestis. Zaczęło się od drobnych elementów układanki, lecz dość szybko prace objęły odtwarzanie i sekwencjonowanie większych partii genomu. Wyniki kanadyjsko-niemiecko-amerykańskiego zespołu są niezwykle ważne, ponieważ pozwalają prześledzić ewolucję i zmiany zjadliwości patogenu na przestrzeni 660 lat, a to wiedza niezwykle przydatna z punktu widzenia zarządzania współczesnymi epidemiami. Dane genomiczne pokazują, że ten szczep bakteryjny, albo wariant, jest przodkiem wszystkich [bakterii] dżumy, jakie mamy teraz na świecie. Każdy współczesny wybuch epidemii to wynik działalności potomków średniowiecznej dżumy. Zrozumienie ewolucji tego zabójczego patogenu wprowadza nas w nową erę badań nad chorobami zakaźnymi - uważa genetyk Hendrik Poinar z McMaster University. Johannes Krause z Uniwersytetu w Tybindze przekonuje, że za pomocą metody wypróbowanej na Y. pestis będzie można w przyszłości odtworzyć genomy innych historycznych patogenów. Po wstępnym zbadaniu szczątków ponad 100 osób, ostatecznie naukowcy skupili się na miazdze zębowej 5 najbardziej obiecujących szkieletów z masowego grobu w przy drodze East Smithfield w Londynie. Jako pierwsi bezspornie wykazali, że za czarną śmierć odpowiadały właśnie pałeczki Y. pestis. Choć bakterie były obecne w średniowiecznych próbkach, wcześniejsze rezultaty odrzucono ze względu na zanieczyszczenia współczesnym DNA, m.in. bakterii glebowych. Międzynarodowej ekipie udało się odkodować niewielki plazmid pPCP1, który odpowiada za syntezę proteazy serynowej Pla (warunkuje ona inwazyjność patogenu, m.in. zdolność wnikania do komórek nabłonka). Dr Krause zastosował metodę molekularnego poławiania "wzbogaconych" fragmentów DNA pałeczek dżumy, które później poddawano sekwencjonowaniu. Okazało się, że plazmid pPCP1 jest identyczny jak u współczesnych Y. pestis. Oznacza to, że przynajmniej ta część informacji genetycznej niewiele się zmieniła na przestrzeni ubiegłych 600 lat.
  8. Ludzie posługują się obecnie tysiącami języków, jednak niewykluczone, że wszystkie one pochodzą od jednego wspólnego przodka. Najnowsze badania na polu lingwistyki komparatywnej wskazują, że praźródłem wszystkich lub prawie wszystkich współczesnych języków może być wspólny język. Naukowcy zwracają uwagę, że przed mniej więcej 50 000 lat ludzkość nagle dokonała pewnego skoku w sposobie zachowania. Pojawiły się bardziej zaawansowane narzędzia, rysunki naskalne, rzeźby. Zachowanie ówczesnego człowieka zaczęło przypominać nasze zachowania. Niewykluczone, że skok ten związany jest z pojawieniem się języka. Jeśli tak się rzeczywiście stało, to ówcześni ludzie, biorąc pod uwagę niewielką ich liczbę, mogli posługiwać się jedną, wspólną mową. Dotychczas jednak nikt nie próbował zbadać, jak mógł wyglądać ten pierwszy język ludzkości. Zadania tego podjęli się fizyk Murray Gell-Mann i antropolog Merritt Ruhlen. Gell-Mann to laureat Nagrody Nobla, którą otrzymał za badania nad cząstkami elementarnymi. Uczony zawsze, obok fizyki, pasjonował się też lingwistyką. Teraz ponad osiemdziesięcioletni emeryt postanowił bardziej zaangażować się w drugie ze swoich zainteresowań. Uczeni pracują nad stworzeniem drzewa języków, które doprowadziłoby ich do wspólnego przodka ludzkiej mowy. Dotychczas zrekonstruowali 220 węzłów w 8 różnych gałęziach oraz 22 pod- i podpodgałęziach. Węzły reprezentują języki. Ich praca polega na umieszczeniu na drzewie współczesnych języków i wykazaniu, z jakich starszych języków się one wywodzą. Gell-Mann i Ruhlen mają nadzieję, że w ten sposób dotrą do najstarszego z języków. Obaj naukowcy już w tej chwili uważają, że pierwszy z języków miał strukturę SOV czyli podmiot-dopełnienie-orzeczenie. Trzeba tutaj podkreślić, że ich prace są czysto teoretyczne oraz że nie wszyscy lingwiści zgodzą się z tym, iż w ten sposób uda się dowiedzieć czegokolwiek o najstarszych językach ludzkości.
  9. Jeśli para albo jeden z partnerów (nadmiernie) ceni dobra materialne, cierpi na tym stabilność relacji oraz wrażliwość na potrzeby drugiej strony. Psycholodzy z Brigham Young University badali 1734 małżeństwa z USA. Każda para wypełniała kwestionariusz dotyczący jakości relacji. W jednym z pytań proszono o ocenę ważności "posiadania pieniędzy i wielu przedmiotów". Analiza uzyskanych wyników pokazała, że pary twierdzące, że pieniądze nie są ważne, uzyskiwały 10-15% więcej punktów w skali stabilności małżeństwa (w porównaniu do par, gdzie jeden lub oboje partnerzy byli nastawieni materialistycznie). Pary, gdzie oboje małżonkowie byli materialistami, wypadały gorzej w niemal wszystkich ocenianych przez nas aspektach. Wszędzie występował ten sam wzorzec, bez względu na to, czy chodziło o szwankującą komunikację, słabą umiejętność rozwiązywania konfliktów czy niską reaktywność na drugą osobę - podkreśla prof. Jason Carroll. Jedna na pięć badanych par przyznawała się do silnego umiłowania pieniędzy. Często okazywało się, że dobra materialne stanowiły dla nich podstawowe źródło konfliktów. Sposób postrzegania finansów wydaje się ważniejszy dla stanu małżeństwa od rzeczywistej sytuacji materialnej - podsumowuje Carroll.
  10. Geologowie z University of Arizona zapiszą się na długiej liście naukowców, którzy przez przypadek dokonali istotnego odkrycia. Jay Quade podróżował wraz z Peterem Reinersem i Kendrą Murray, gdy kłopoty żołądkowe zmusiły go do zatrzymania ciężarówki w niegościnnym zakątku pustyni Atacama. Wielokrotnie już tamtędy przejeżdżali i nie zauważyli nic niezwykłego. Tym razem jednak ich uwagę przykuły niezwykłe głazy. Na suchej niczym pieprz pustyni znajdowały się kamienie o wadze od 0,5 do 8 ton, które były bardzo gładkie, miały zaokrąglone brzegi. Tak działa na skały woda, jednak Atacama to jedno z najbardziej suchych miejsc na Ziemi. Geolodzy stwierdzili, że wygładzone głazy powstały dzięki trzęsieniom Ziemi. Przez ostatnie 2 miliony lat kolejne trzęsienia powodowały, że głazy ocierały się o siebie i o piasek, co z czasem je wygładziło. Quade miał nawet okazję zobaczyć, jak to wyglądało. Gdy pewnego dnia wrócił na Atacamę i stał na jednym z kamieni, rozpoczęło się trzęsienie o sile 5,3 stopnia. Cała okolica nagle stała się ruchoma. To był niesamowity dźwięk. Jak chrupanie tysięcy chomików - mówi Quade. Uczony nie mógł jednak skupić się na obserwowaniu niezwykłego widowiska. Stojąc na głazie widział, jak obija się on o inne. Bałem się, że spadnę i zostanę zmiażdżony - dodał. Zdaniem uczonego, wszystko rozpoczęło się, gdy głazy, zapewne pod wpływem trzęsienia Ziemi, stoczyły się ze wzgórza. Stłoczyły się u jego podnóża i przez dwa miliony lat, podczas kolejnych trzęsień, ocierały się o siebie. Ruchy skorupy ziemskiej nie tylko wygładzały głazy, ale powodowały staczanie się kolejnych kamieni ze wzgórza. Analiza głazów wykazała, że w miejscu, w którym są obecnie, znalazły się 1-3 milionów lat temu. Ich wiek oraz fakt, iż w tym regionie do trzęsień Ziemi dochodzi średnio co cztery miesiące, wskazuje, że kamienie doświadczyły 50-100 tysięcy godzin odbijania i ocierania się o siebie. To również daje odpowiedź na pytanie, które dręczyło mnie od lat. W jaki sposób, w przypadku braku wody, głazy zsuwają się ze wzgórz i jak eroduje krajobraz, w którym nie pada - stwierdził Quade. Uczony dodał, że to spostrzeżenie może pomóc nam w badaniu... Marsa. Jego zdaniem, warto poszukać tam nagromadzeń głazów i sprawdzić, czy nie są przypadkiem wygładzone. To może bowiem świadczyć o istnieniu aktywności sejsmicznej planety.
  11. Zamiast przystępować od razu do walki, tak jak większość zwierząt piranie najpierw ostrzegają. Wydają dźwięki, które mają zastraszyć potencjalnego sparingpartnera. Wygląda więc na to, że ich reputacja jest dużo gorsza, niż na to zasługują. Eric Parmentier z Uniwersytetu w Liège wykorzystał do badania zachowania piranii hydrofon. Naukowcom udało się nagrać 3 rodzaje dźwięków. Belg od lat zajmuje się komunikacją ryb. Wcześniej studiował m.in. amfipriony, znane lepiej jak błazenki czy ryby klowny. Wiele ryb posługuje się dźwiękami podczas godów, by zwabić partnerów. Akustycznie koordynowane są też np. ruchy ławic. W przypadku piranii o wydawaniu dźwięków wiedziano już od jakiegoś czasu, trzeba było jednak jeszcze ustalić, po co to robią. Chcąc się tego dowiedzieć, Parmentier umieszczał w akwarium piranii hydrofon i jednocześnie filmował przebieg kontaktów między rybami. Uchwycono 3 rodzaje dźwięków. Szczekanie pojawiało się, gdy piranie urządzały pokaz swoich możliwości, ale nie walczyły. Drugi z dźwięków przypominał wybijanie rytmu na perkusji i stanowił tło dla pościgu za innym osobnikiem. Najdelikatniejszy, brzmiący jak skrobanie czy jak ktoś woli, kumkanie, towarzyszył, o dziwo, najbrutalniejszemu zachowaniu - gryzieniu. Belgowie zauważyli, że walki rozgrywały się przede wszystkim o jedzenie. Nagranie dźwięków wymagało od biologów ogromnej cierpliwości. Przez większość nic się bowiem nie działo. Piranie pływały po prostu po akwarium. Nie wydawały żadnych dźwięków ani się nie biły. Dr Parmentier wyjaśnia, że jest w tym dużo sensu, ponieważ zwierzęta oszczędzają sporo energii, gdy straszą, nie angażując się w prawdziwe przepychanki. Szczekanie i dźwięki perkusyjne są wydawane za pomocą pęcherza pławnego. Stymulując przyczepione do niego mięśnie, Parmentier, Sandie Millot i Pierre Vandewalle zauważyli, że zamiast rezonować, pęcherz przestaje drgać dokładnie w tym samym momencie, gdy kończy się cykl pracy mięśni, które kurczą się i rozluźniają [nawet] 150 razy na sekundę. Oznacza to, że mięśnie bezpośrednio regulują drgania pęcherza, a zatem wysokość dźwięku zależy od częstotliwości skurczów (a nie od właściwości rezonacyjnych pęcherza). Naukowcy zaobserwowali też, że w wydawaniu dźwięków bierze udział tylko połowa tego błoniastego worka. Ostatni z zarejestrowanych przez zespół rodzajów dźwięków (skrobanie/kumkanie) to efekt kłapania szczęką.
  12. Obecnie ludzie odbierają świat przez pięć zmysłów, ale jeden z naszych przodków wyposażony był również w szósty zmysł - elektrorecepcję. W najnowszym numerze Nature Communications ukazały się wyniki studium obejmującego 25 lat prac nad ewolucją kręgowców. Wynika z nich, że zdecydowana większość kręgowców, około 30 000 gatunków zwierząt lądowych (w tym człowiek) oraz niemal taka sama liczba gatunków ryb promieniopłetwych, pochodzi od wspólnego przodka, który posiadał zdolność do elektrorecepcji czyli wyczuwania słabego pola elektrycznego. Tym przodkiem była prawdopodobnie drapieżna ryba o dobrym wzroku, rozwiniętych szczękach i zębach oraz z linią boczną służącą do wykrywania pola elektrycznego. Stworzenie takie żyło około 500 milionów lat temu. Willy Bernis, profesor ekologii i biologii ewolucyjnej z Cornell University wyjaśnia, że przed setkami milionów lat doszło do ważnego podziału w drzewie ewolucyjnym kręgowców. Powstały wówczas dwie linie. Jedna, która dała początek rybom promieniopłetwym (actinopterygii) i druga, która zapoczątkowała ryby mięśniopłetwe (sarcopterygii). Te drugie z czasem wyszły na ląd, dając początek lądowym kręgowcom. W procesie przystosowywania się do życia na lądzie, kręgowce utraciły zmysł elektrorecepcji. Jednak niektóre z promieniopłetwych wciąż go zachowały. Na przykład wiosłonosowate, które w skórze głowy mają około 70 000 elektroreceptorów, mogą poszczycić się jednym z najlepszych zmysłów tego typu. Dotychczas jednak nie było jasne, czy występowanie elektrorecepcji wśród różnych zwierząt świadczy o istnieniu wspólnego przodka, czy też zmysły te wyewoluowały niezależnie. Naukowcy zbadali więc dwa gatunki: ambystomę meksykańską, płaza, który jest przedstawicielem linii ewolucyjnej prowadzącej do pojawienia się kręgowców lądowych oraz wiosłonosowate, z linii promieniopłetwych. Odkryli, że elektroreceptory u obu gatunków powstają według tego samego wzorca z tej samej tkanki embrionalnej, co wskazuje na istnienie wspólnego przodka. Uczeni próbują teraz dowiedzieć się, jak mógł wyglądać ten wspólny przodek.
  13. Podczas ciąży zwiększa się liczba gruczołów otoczki brodawki sutkowej (glandulae areolares, GA). Zakładano, że ich wydzielina nawilża skórę, teraz jednak wydaje się, że zawiera ona substancje zapachowe, pomagając niemowlęciu odnaleźć drogę do piersi i pokarmu matki. Benoist Schaal z CNRS (National Centre for Scientific Research) liczył w ciągu 3 dni od porodu gruczoły otoczki u 121 kobiet. Jego zespół oceniał też skuteczność ssania i zmiany wagi dzieci oraz czas potrzebny matkom do rozpoczęcia wydzielania mleka. Okazało się, że u kobiet z ponad 9 gruczołami otoczki na pierś laktacja zaczynała się prędzej niż u kobiet z mniejszą liczbą gruczołów. W dodatku ich dzieci ważyły więcej i częściej jadły. Naukowcy zaczęli przypuszczać, że gruczoły otoczki mogą wpływać na zachowanie dzieci podczas karmienia, gdy okazało się, że u 3-dniowych dzieci występuje pociąg do wydzieliny niespokrewnionych z nimi, nieznanych karmiących kobiet. W czasie studium z 2009 r. zademonstrowali, że w porównaniu do innych zapachów piersi, z zapachem samego mleka włącznie, pod wpływem zapachu wydzieliny gruczołów otoczki niemowlęta więcej poruszają głową i ustami (ssąc czy liżąc). Statystyki z najnowszego francuskiego badania, którego wyniki ukazały się w sierpniu w piśmie Early Human Behaviour, pokazały, że gruczoły otoczki występowały u 97% badanych, 80,2% kobiet miało 1-20 gruczołów na otoczkę, a u 33% pojawiała się dobrze widoczna ciecz. Wyposażenie w gruczoły było dodatnio powiązane ze wzrostem po narodzinach i z momentem rozpoczęcia laktacji: dzieci pierworódek z mniejszą liczbą GA w mniejszym stopniu przybierały na wadze niż noworodki kobiet z większą liczbą gruczołów obwódki. Co więcej, u pierwiastek z mniejszą liczbą GA laktacja zaczynała się później. Schaal podkreśla, że dzieci kobiet rodzących po raz pierwszy mogą być bardziej zależne od wskazówek zapachowych, ponieważ ich matki nie mają doświadczenia pozwalającego rozpoznać, że noworodek/niemowlę chce jeść.
  14. Nokia przygotowuje się do premiery swojego pierwszego telefonu z systemem Windows Phone 7.5 „Mango". Urządzenie zostanie prawdopodobnie pokazane pod koniec października podczas Nokia World, a jego sprzedaż rozpocznie się przed końcem bieżącego roku. Jako, że fińska firma zdecydowała się na korzystanie z systemu Windows dopiero przed kilkoma miesiącami, niewiele o nowym telefonie wiadomo. Prawdopodobnie wykorzystuje on sporo rozwiązań z urządzenia N9, flagowego smartfona Nokii z systemem Meego. Jest jednak w pełni zgodny z minimalnymi wymaganiami stawianymi przez Microsoft przed urządzeniami z Windows Phone. Z nieoficjalnych informacji wynika, że telefon Nokia 800 zostanie wyposażony w wielodotykowy wyświetlacz AMOLED o przekątnej 3,7 cala. W smartfonie zastosowano prawdopodobnie układ Snapdragon QSD8250. To kość zbudowana w oparciu o rdzeń ARM Cortex-A8 taktowany zegarem o częstotliwości 1 GHz, w którą wbudowano procesor graficzny Adreno 200. Układ jest w stanie obsłużyć obraz wideo 720p, technologie 3G, GSM, GPRS, EDGE i HSPA. Nokię 800 wyposażono też w 8-megapikselowy aparat cyfrowy i GPS. N800 to pierwszy z całej serii smartfonów przygotowywanych przez Nokię. Podobno fińska firma pracuje też nad urządzeniami o nazwach Sun (dwurdzeniowy procesor i 12-megapikselowy aparat), Saber (jednordzeniowy CPU i 8-megapikselowy aparat) oraz nad telefonami z fizyczną klawiaturą QWERTY. Podobno w przyszłym roku na rynek ma trafić 12 urządzeń Nokii z Windows Phone.
  15. Autorzy Microsoft Security Intelligence Report Volume 11 stwierdzają, że dziury typu zero-day, czyli luki, które przestępcy wykorzystują, a na które nie ma jeszcze łat, nie stanowią większego zagrożenia. W pierwszej połowie 2011 roku mniej niż 1% infekcji zostało dokonanych dzięki tego typu lukom. Znacznie groźniejsze są, zdaniem Microsoftu, luki dla których producenci oprogramowania wydali łaty, ale użytkownicy ich nie zainstalowali. Największe zagrożenie dla naszych komputerów stanowi Java. Dziury w Javie były odpowiedzialne za od 33 do 50% infekcji w ciągu ostatnich czterech kwartałów - czytamy w raporcie. Przestępcy atakują Java Runtime Environment, Java Virtual Machine oraz Java SE. Oczywiście dla zdecydowanej większość atakowanych dziur łaty istnieją od dawna, ale użytkownicy ich nie instalują. Popularność Javy wśród przestępców wynika w dużej mierze z faktu, że jest to jedna z niewielu technologii, które działają niemal na każdej przeglądarce i każdym systemie operacyjnym. Najnowszy raport Microsoftu przynosi te same wnioski co poprzednie - niemal wszystkich infekcji udałoby się uniknąć, gdyby użytkownicy stosowali najnowsze dostępne wersje programów lub gdyby nie dawali się nabierać cyberprzestępcom i nie klikali na odnośniki prowadzące do złośliwych witryn. Nowsze jest lepsze i nie mówię tutaj tylko o produktach Microsoftu. Producenci smartfonów pracują nad nowymi technikami zabezpieczeń, takimi jak ASLR. Jeśli więc używasz 10-letniego oprogramowania, to najwyższy czas, by pomyśleć o przejściu na nowszy produkt - powiedział Jeff Jones, dyrektor Microsoft Trustworthy Computing, robiąc wyraźną aluzję do Windows XP i Windows 7. Jednak twarde dane pokazują, że słowa te są prawdziwe. Z informacji Microsoftu wynika bowiem, że zarażonych jest 10,9% komputerów z systemem Windows XP SP3. Odsetek infekcji wśród użytkowników 32-bitowej Visty SP2 wynosi 5,7%, by spaść do 4% w przypadku komputerów z 32-bitowym Windows 7 oraz do zaledwie 1,8% dla maszyn z 32-bitowym Windows 7 SP1. Systemy 64-bitowe jeszcze rzadziej padają ofiarami infekcji. Drugim po Javie najbardziej popularnym celem ataków był system Windows. W drugim kwartale bieżącego roku liczba zainfekowanych systemów wzrosła. Za cały ten wzrost odpowiadają infekcje robakiem Stuxnet, który zaraził komputery poprzez dziurę w Windows Shell. Dziura ta, podobnie jak inne wykorzystywane przez Stuxneta, została załatana w sierpniu 2010 roku. Kolejnymi największymi źródłami infekcji były przeglądarki, które zarażano przez HTML i JavaScript. Następne na liście znalazły się programy do odczytywania dokumentów, takie jak MS Office, za którymi uplasował się Adobe Flash. Należy przy tym zwrócić uwagę, że swoje raporty koncern opiera na tych atakach, które są wykrywane przez jego oprogramowanie zabezpieczające. Jeśli zatem atak nie został wykryty, nie uwzględniono go w statystykach raportu. Dane do raportu zebrano z 600 milionów komputerów pracujących w ponad 100 krajach.
  16. Suplementy z imbiru obniżają markery stanu zapalnego toczącego się w jelicie grubym (Cancer Prevention Research). Zespół dr Suzanny M. Zick ze Szkoły Medycznej University of Michigan zebrał grupę 30 pacjentów. Wylosowano ich do grupy eksperymentalnej, która przez 28 dni zażywała suplementy z imbirem, lub do grupy placebo (kontrolnej). Po 28 dniach naukowcy określali poziom zestawu markerów stanu zapalnego jelita grubego. W większości przypadków zaobserwowano istotne statystycznie spadki. Zick podkreśla, że wcześniejsze badania wskazywały na stan zapalny jako czynnik ryzyka raka jelita grubego. W przyszłości trzeba będzie sprawdzić, jak zażywanie suplementów imbiru wpływa na zagrożenie tą chorobą (teoretycznie powinno je obniżać).
  17. Na aukcji zorganizowanej w ubiegły piątek (7 października) w Hershey w Pensylwanii poszedł pod młotek najstarszy - w dodatku nadal jeżdżący - samochód świata. Sprzedażą parowego 127-letniego cacka zajmowała się firma RM Auctions. Ostatecznie uzyskano cenę 4,6 mln dol. Kwota uwzględnia 10-proc. premię dla domu aukcyjnego. To najwyższa cena, jaką osiągnięto na aukcji za model wczesnego samochodu. Personaliów nabywcy nie podano do publicznej wiadomości. Auto skonstruowano we Francji w 1884 r. w wytwórni De Dion-Bouton. Przez 81 lat należało do jednej rodziny. Od momentu wyprodukowania miało tylko 4 właścicieli. Czterokołowy model La Marquise - nazwany tak na cześć matki jednego z założycieli, markiza Jules'a-Alberta de Diona - był na swoje czasy prawdziwym cudem techniki. Opalany węglem, drzewem i skrawkami papieru samochód musi się rozgrzewać przez ok. 30-40 min. Dopiero po tym czasie powstaje wystarczająca ilość pary do wprawienia w ruch tłoków. Maksymalna prędkość auta to nieco powyżej 61 km na godzinę. La Marquise zbliżył się do niej ponoć w 1887 r. w czasie pierwszego na świecie wyścigu automobilowego, choć jazdę tę nazywa się wyścigiem nieco na wyrost, ponieważ wziął w niej udział tylko markiz de Dion (lepiej byłoby więc mówić o biciu rekordu prędkości, a nie wyścigu). Zasiadając w swoim prototypie, arystokrata pokonał trasę Paryż-Wersal ze średnią prędkością 16 mil na godzinę (25,7 km/h). http://www.youtube.com/watch?v=riO3UUC9qo0
  18. Wertycylina A, związek wyizolowany z grzybów rosnących na południowym zachodzie Chin, pomaga w zwiększeniu skuteczności leków przeciwnowotworowych, np. cisplatyny i etopozydu. Podwyższa prawdopodobieństwo, że komórki nowotworowe ulegną apoptozie, czyli samounicestwieniu. Dr Kebin Liu, immunolog onkologiczny z Georgia Health Sciences University Cancer Center, wyjaśnia, że wertycylina A, która występuje w grzybach Verticillium sp., uwrażliwia komórki nowotworowe na białko TRAIL (od ang. tumor necrosis factor-related apoptosis inducing ligand), czyli ligand indukujący apoptozę, związany z czynnikiem martwicy nowotworów. TRAIL wywołuje apoptozę w kilku typach nowotworów, m.in. szpiczaku mnogim i raku pęcherza moczowego, co wykorzystano do opracowania terapii. Niestety, problemem stała się lekooporność. Wygląda to tak, jakby większość komórek nowotworowych znalazła sposób na osiągnięcie oporności i omijała działanie TRAIL - opowiada dr Wendy Bollag, specjalistka od fizjologii komórki. Podczas badań na myszach Amerykanie zauważyli, że wertycylina A może w pojedynkę zabić komórki nowotworu. Niestety, potrzebna do tego dawka wywoływała efekty uboczne. By osiągnąć ten sam skutek bez złego samopoczucia, wystarczyło mniejszą dawkę wertycyliny A połączyć z białkiem TRAIL. Wertycylina A zwiększa skuteczność cisplatyny i etopozydu. Leki te również uruchamiają apoptozę, ale są mniej ukierunkowane niż TRAIL. Sądzimy, że wertycylina A może być dobrym lekiem towarzyszącym przy wielu terapiach onkologicznych - uważa Liu. W jaki sposób wertycylina A działa? Wydaje się, że zwiększa ona aktywność genu BN1P3, który sprzyja apoptozie. Ponieważ komórki rakowe wyłączają ten sam gen za pomocą metylacji, wygląda na to, że wertycylina "śledzi" ich poczynania i przywraca stan wyjściowy. Wertycylina A może zmieniać metylację w taki sposób, że komórki nowotworowe stają się bardziej wrażliwe na TRAIL - podkreśla dr Keith Robertson. Zespół badał metastatyczne (przerzutujące) komórki ludzkiego raka jelita grubego, które zarówno w hodowli, jak i w organizmie myszy są wyjątkowo lekooporne, także ma terapię białkiem TRAIL. Poza tym prowadzono analogiczne badania na mięsakach, gruczolakorakach płuca oraz raku piersi. W przyszłości naukowcy chcieliby przetestować wertycylinę A na czerniaku i raku trzustki.
  19. Uczeni z należącego do Carnegie Institution Laboratorium Geofizycznego odkryli nową formę węgla, która jest tak wytrzymała jak diament. Zespół badawczy, na którego czele stała Wendy L. Mao z Uniwersytetu Stanforda, rozpoczął swoją pracę od węgla szklistego, który po raz pierwszy został zsyntetyzowany w latach 50. ubiegłego wieku. Próbkę takiego materiału poddano ciśnieniu 400 000 razy większemu niż ciśnienie atmosferyczne. W ten sposób powstała nowa, niezwykle wytrzymała odmiana węgla. Dalsze badania wykazały, że jest ona w stanie przetrwać przyłożone w jednym kierunku ciśnienie 1,3 miliona razy większe od ciśnienia atmosferycznego, a w innych kierunkach - 600 000 razy większe. Dotychczas jedynie diament wykazywał się taką wytrzymałością. Jednak w przeciwieństwie do diamentu nowa forma nie ma struktury krystalicznej. To materiał amorficzny. Dalsze badania powinny wykazać, czy ma ona dzięki temu pewną przewagę nad diamentem. Dzięki amorficznej budowie twardość nowej formy może być izotropowa, czyli może być ona jednakowo twarda we wszystkich kierunkach. W przypadku diamentu twardość zależy od orientacji kryształu. Nowy materiał może posłużyć do budowy niezwykle twardych kowadełek przydatnych w badaniach laboratoryjnych, może też stać się zaczątkiem nowych bardzo gęstych i wytrzymałych materiałów.
  20. Firma Compuware poinformowała, że Microsoftowa chmura Azure jest najszybciej działającą strukturą tego typu. Trwające przez rok testy wykazały, że jest ona szybsza od Google'owskiej App Engine, należącej do Amazona EC2 oraz chmur Go Grid czy Op Source. Compuware w ramach programu Cloud Sleuth zainstalowała w każdej z tych chmur identyczną aplikację do prowadzenia handlu w sieci. Następnie na ponad 30 węzłach sieci szkieletowych w Europie, Ameryce Północnej, Ameryce Południowej oraz w regionie Azji i Pacyfiku monitorowano szybkość odpowiedzi każdej z chmur. Średnie z poszczególnych regionów wskazały na przewagę Azure nad konkurencją, jednak nie wszędzie była ona taka sama. Zauważyć można było spore różnice na poszczególnych węzłach. Ładowanie aplikacji hostowanych w zewnętrznej chmurze trwało od kilku do kilkunastu sekund. Najlepsze wyniki osiągnięto hostując chmurę we własnych centrach komputerowych, gdyż wówczas czas ten skracał się o co najmniej dwa rzędy wielkości. Badania Compuware pokazują, że firmy, decydując się na wybór chmury obliczeniowej, powinny, między innymi, sprawdzić jej wydajność w miejscu, w którym będą z niej korzystały oraz zastanowić się, czy najlepszym rozwiązaniem nie jest dla nich wykorzystywanie chmury na własnych maszynach.
  21. Na początku października na ulice dzielnicy Sucre w stolicy Wenezueli Caracas wyszło 120 mimów, którzy mają pomóc w zapobieganiu łamaniu przepisów przez kierowców i pieszych poruszających się po zakorkowanym mieście. Trzeba przyznać, że mają pełne ręce roboty, a ludzie reagują na nich i na ich nieme upomnienia o wiele lepiej niż na apele policjantów. Mimowie grożą np. palcem pieszym przechodzącym przez ulicę, gdzie popadnie, między stojącymi lub wolno jadącymi samochodami, krzywią się na widok motocyklistów jeżdżących po chodniku, zatrzymują pojazdy dramatycznym gestem, wskazując jednocześnie na czerwone światło. Spora część kierowców reaguje pozytywnie, ale niektórzy potrafią zwymyślać mimów. Carlosa Ocariza, burmistrza Sucre, zachęcił przykład burmistrza Bogoty Antanasa Mockusa, który w swoim mieście okiełznał piratów pieszych i zmotoryzowanych, łącząc usługi mimów z poprawioną egzekucją przepisów drogowych. W Caracas szkoleniem mimów zajmowali się profesjonalni aktorzy, zatrudnieni przez Fundację Jose Angela Lamasa. Jej prezes Alex Ojeda uważa, że przebierańcy pomogą, ale do zmiany zachowania kierowców potrzeba czasu. http://www.youtube.com/watch?v=tBhvQLnrieM
  22. Z próbek wody pobranych u wybrzeży Chile wyizolowano Megavirus chilensis. Wynosząc 700 nm, jego średnica 10-20-krotnie przewyższa średnicę przeciętnego wirusa. Wcześniej tytuł rekordzisty należał do mimiwirusa, którego kapsyd ma średnicę dochodzącą do 400 nm. Odkryto go w 1992 r. w przemysłowej wieży chłodniczej w Bradford. M. chilensis najprawdopodobniej zakaża pełzaki. Jest większy od niektórych bakterii. By go zobaczyć, nie potrzeba mikroskopu elektronowego. Wystarczy zwykły mikroskop optyczny - podkreśla prof. Jean-Michel Claverie z Aix-Marseille University. Podobnie jak u mimiwirusa, nad powierzchnię kapsydu M. chilensis wystają włókna. Naukowcy uważają, że za pomocą ich ruchów wirusy wabią pełzaki, które polują na urzęsione bakterie. Gdy zespół Claveriego zainfekował M. chilensis słodkowodne ameby, tworzyły się trojańskie organelle czy, jak mówią Francuzi, komórki wewnątrz komórek. Tu wirusy się namnażały. M. chilensis znaleziono w wodach koło Las Cruces w środkowym Chile. Wcześniej odkrywaliśmy wirusy tylko dlatego, że wywoływały choroby u ludzi, zwierząt lub roślin. Teraz rozpoczynamy coś, co można nazwać wirusologią środowiskową i szukamy wirusów dosłownie wszędzie. Wystarczy pojechać nad jezioro, morze czy ocean, pobrać wodę i przefiltrować ją, a następnie odratować wirusy, hodując je z potencjalnymi gospodarzami.
  23. Przez setki lat śmiałkowie wypuszczający się na morza i oceany obawiali się krakena, olbrzymiego stwora podobnego do ośmiornicy, który miał rzekomo chwytać i zatapiać statki. Być może źródłem tych legend były nieliczne spotkania z kałamarnicą olbrzymią. Wiemy bowiem, że ludzie nie mogli widzieć prawdziwego krakena. I wcale nie dlatego, że ten nie istniał. Krakeny nadal pobudzają wyobraźnię, czego dowodem ich obecność w wytworach kultury masowej. Jednak nie tylko przeciętny konsument oddaje się tego typu spekulacjom. Wizję krakena zarysował nam ostatnio paleontolog Mark McMenamin. Przed kilkoma miesiącami McMenamin wybrał się wraz z córką do Berlin-Ichthyosaur State Park w Newadzie. To miejsce, w którym można oglądać skamieniałości dziewięciu 14-metrowych ichtiozaurów z gatunku Shonisaurus popularis. Szczątki te od wielu lat budzą kontrowersje wśród naukowców, a próbą wyjaśnienia ich zagadki zajmował się nieżyjący już wybitny ekspert od tego właśnie miejsca Charles Lewis Camp z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Charles Camp próbował rozwiązać zagadkę w latach 50. ubiegłego wieku. W swoich pracach zwracał uwagę, jak niezwykłe to miejsce. Zgadzamy się, jest ono bardzo niezwykłe - mówi McMenamin. Zdumienie budzi sam fakt zgromadzenia pozostałości dziewięciu zwierząt w jednym miejscu. Camp spekulował, że padły one nagle gdyż albo przypadkowo osiadły na mieliźnie, albo też udusiły się toksycznymi glonami. Oba scenariusze zakładają jednak, że do śmierci zwierząt doszło na płyciźnie, tymczasem nikt nigdy nie udowodnił, że woda w tym miejscu była płytka, a ostatnie badania osadów sugerują coś wręcz przeciwnego. Jednak to nie wszystkie tajemnice. Jasne jest, że stało się tam coś dziwnego. Wskazuje na to dziwne ułożenie kości - mówi McMenamin. Przede wszystkim różny stopień zużycia kości wskazuje na to, że zwierzęta nie padły w tym samym czasie. Ponadto wygląda na to, że kości zostały... celowo ułożone we wzór. Niektóre z kręgów ichtiozaurów układają się w niemal regularne wzorce geometryczne, tworząc podwójne linie. To skłoniło naukowca do zastanowienia się, czy obecnie żyje w oceanach drapieżnik, który byłby zdolny do tego typu działania. Współczesne ośmiornice mogą tak robić - mówi McMenamin. Jego zdaniem 14-metrowe ichtiozaury mogły zatem paść ofiarami przodka ośmiornic. Triasowy kraken - o ile istniał - mógł być najbardziej inteligentnym bezkręgowcem w historii. Był zaś na tyle duży i silny, by zabić kilkunastometrowego ichtiozaura. Po co jednak kraken miałby tworzyć wzory z kości? Ich ułożenie przypomina wzorzec, według którego układają się przyssawki na ramionach ośmiornic. Być może zatem zwierzę odwzorowywało swoje ramię? To z kolei zakłada istnienie samoświadomości u głowonoga oraz chęć stworzenia.. autoportretu. Czy jednak ośmiornica byłaby w stanie zabić ichtiozaura? Aby odpowiedzieć na to pytanie, zauważa naukowiec, musimy cofnąć się o kilka lat. Wówczas w jednym z olbrzymich zbiorników Seattle Aquarium umieszczono pracującą w nocy kamerę, dzięki której pracownicy chcieli się dowiedzieć, co zabija żyjące tam rekiny. Ze zdumieniem odkryto, że mieszkająca w tym samym zbiorniku duża ośmiornica polowała na te ryby. McMenamin zwraca uwagę, że kości ichtiozaurów są połamane, widzimy też skręcone kręgi. Sądzimy że triasowy głowonóg mógł robić to samo. Topił je lub skręcał im karki - stwierdził uczony. Zwraca przy tym uwagę, że jeśli w triasie rzeczywiście istniały potężne głowonogi to znalezienie szczątków tych mięczaków będzie niezwykle trudne. Oczywiście wszystkie twierdzenia McMenamina są tylko i wyłącznie spekulacjami, gdyż nie istnieje najmniejszy nawet dowód na ich prawdziwość.
  24. Suplementy - a zwłaszcza multiwitaminy, kwas foliowy, witaminę B6, magnez, cynk, miedź i żelazo - powiązano z podwyższonym ryzykiem zgonu u starszych kobiet. Potwierdza to przypuszczenia ekspertów, że po tego typu preparaty powinno się sięgać w razie niedoborów, a wszystkie 50- i sześćdziesięciokilkulatki uwzględnione w studium były generalnie dobrze odżywione. Artykuł zespołu doktora Jaakko Mursu z Uniwersytetu Wschodniej Finlandii ukazał się w piśmie Archives of Internal Medicine. Naukowcy uwzględnili ponad 38 tys. Amerykanek (38772), które od 1986 roku brały udział w Iowa Women's Health Study. W momencie rozpoczęcia badań średnia wieku wynosiła 61,6 roku. Zażywanie suplementów poddawano samoocenie w 1986, 1997 i 2004 roku. Do 31 grudnia 2008 r. odnotowano 15594 zgony (40,2% próby). Jak wynika z danych, w 1986 roku po co najmniej jeden suplement sięgało 66% ochotniczek, a w 2004 r. odsetek ten wzrósł do 85% (aż 27% pań zażywało 4 lub więcej takich preparatów). Bezwzględne zwiększenie ryzyka - czyli bezwzględna różnica między ryzykiem w grupie eksperymentalnej i kontrolnej (niezażywającej suplementów) - wynosiło dla multiwitaminy 2,4%, a w przypadku witaminy B6, kwasu foliowego, żelaza, magnezu, cynku, miedzi, odpowiednio, 4,1%, 5,9%, 3,9%, 3,6%, 3,0% oraz 18%. Zażywanie wapnia wydawało się zmniejszać ryzyko zgonu; bezwzględne zmniejszenie ryzyka w przypadku sięgania po suplementy z Ca wynosiło 3,8%. Wyniki dla żelaza i wapnia próbowano zreplikować w 3 krótszych badaniach (10-, 6- i 4-letnim). Okazało się, że siła związku między zażywaniem danego suplementu a ryzykiem zgonu była największa w przypadku żelaza. Co więcej, korelacja ta miała charakter dawkozależny, tzn. im więcej żelaza ktoś zażywał, tym wyższe było ryzyko śmierci. Konkludując, można stwierdzić, że suplementy nie chronią przed przewlekłymi chorobami. W niektórych przypadkach bywają szkodliwe, zwłaszcza gdy zażywa się je przez długi czas - twierdzi Mursu.
  25. Grupa Chaos Computer Club (CCC) poinformowała o otrzymaniu z anonimowego źródła kodu tzw. Bundestrojaner, czyli konia trojańskiego wykorzystywanego przez niemieckie agendy rządowe w celu inwigilacji. Kod używany jest przez policję federalną i pozwala na przechwytywanie rozmów VoIP już po ich zaszyfrowaniu, a przed dotarciem do odbiorcy. Szkodliwy kod nie tylko pozwala na uzyskanie dostępu do danych. Został też wyposażony w mechanizm backdoora, dzięki czemu umożliwia wgranie i wykonanie dowolnych programów - stwierdzili przedstawiciele CCC. Z ich analizy wynika również, że kod zawiera błędy, dzięki czemu strona trzecia może go wykorzystać do własnych celów. Zdaniem CCC otrzymany przez nich kod łamie niemieckie prawo, gdyż pozwala na znacznie więcej niż tylko monitorowanie i przechwytywanie komunikacji. Może bowiem instalować inne programy, przeszukiwać i edytować pliki na komputerze podejrzanego, a nawet wykorzystywać do podsłuchu mikrofon, kamerę czy klawiaturę komputera ofiary.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...