Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36971
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Grupa profesora Adriana Bachtolda z Institut Catalá de Nanotecnologia (Kataloński Instytut Nanotechnologii) stworzył najbardziej czułą wagę mechaniczną w dziejach. Nanomechaniczny sensor jest w stanie wykryć zmiany masy rzędu 1,7 joktograma (10-24 grama). To mniej więcej waga pojedynczego protonu. Czujnik zbudowano z nanorurki o długości 150 nanometrów, umieszczonej nad wgłębieniem. Nanorurka wibruje z częstotliwością około 2 GHz, a pomiar masy jest dokonywany dzięki porównywaniu częstotliwości wibracji przed i po obciążeniu nanorurki. Waga działa w temperaturze -269 stopni Celsjusza i w próżni, gdzie ciśnienie wynosi 10-14 bar. Oczywiście musi być też całkowicie izolowana od czynników zewnętrznych.
  2. Pod wpływem alkoholu twarze stają się bardziej atrakcyjne, ponieważ zmniejsza się zdolność do postrzegania asymetrii fizjonomii (Addiction). Zwykle ludzie preferują partnerów, u których istnieje duże dopasowanie między obiema połówkami twarzy. Im większa symetria, tym lepsza pula genowa. Pod wpływem alkoholu coraz trudniej oszacować budowę twarzy, dlatego nagle wszyscy stają się bardziej atrakcyjni niż w rzeczywistości (efekt nazywa się piwnymi okularami, czyli alkoholowym odpowiednikiem różowych okularów). W ramach najnowszego studium L.G. Halsey, J.W. Huber i J.C. Hardwick zebrali grupę 101 kobiet i mężczyzn z Roehampton University. Proszono ich o ocenę atrakcyjności oraz symetrii twarzy osób z fotografii. Części badanych podawano alkohol (41), części, grupie placebo, napoje bezalkoholowe (40), a reszcie, grupie kontrolnej, napój pomarańczowy (20). Twarze wyświetlano przez 5 sekund na ekranie komputera. Dodatkowo ochotnicy wypełniali kwestionariusz dotyczący m.in. stanu zdrowia i wagi. Symetrię twarzy zmierzono przed eksperymentem. Niektóre fizjonomie celowo przekształcono w taki sposób, by były idealnie symetryczne. Okazało się, że osobom spożywającym alkohol trudniej było ocenić symetrię twarzy, a problemy narastały wraz ze stężeniem etanolu we krwi. Kobiety pijące alkohol wykazywały silniejszą preferencję symetrii twarzy niż mężczyźni z tej samej grupy.
  3. Podczas wykopalisk w jaskini High Pasture na szkockiej wyspie Skye znaleziono fragmenty najstarszego w Europie instrumentu strunowego. Szacuje się, że mają one co najmniej 2500 lat. Choć drewno zostało spalone i połamane, wycięcia na struny są nadal doskonale widoczne. Artefakt, który przypomina podstawek (element podtrzymujący struny na pewnej wysokości), był badany przez archeologów muzycznych doktorów Graeme'a Lawsona i Johna Pursera. Dotąd za najstarsze europejskie instrumenty strunowe (chordofony) uznawano liry wikingów z ok. 600 r. n.e. W jaskini, która leży w odległości 1 km od miejscowości Torrin, znajduje się ok. 320 m przejść, nic więc dziwnego, że od 1972 r. odkryto tu wiele obiektów związanych z epoką brązu i żelaza. Leszczynowy podstawek pochodzi najprawdopodobniej z 6-strunowej liry. Do złudzenia przypomina niemal identyczne (młodsze) znaleziska z grobów anglosaskich, np. Sutton Hoo. Warstwa osadów, w której w 2010 r. odkryto nadpaloną część, pochodzi z 450-550 r. p.n.e. Ustalono to za pomocą datowania radiowęglowego. Znalezisko przesuwa granice historii złożonej muzyki o ponad tysiąc lat [...]. Nie chodzi przy tym wyłącznie o historię muzyki, ale także o pieśni i poezję, ponieważ w takim właśnie kontekście często posługiwano się instrumentami - podkreśla dr Lawson. Najstarsze znane liry pochodzą sprzed ok. 5 tys. lat z terenu dzisiejszego Iraku. Już one były skomplikowanymi i precyzyjnie wykonanymi strukturami. Cóż z tego, skoro tu, w Europie, trudno było odnaleźć ślady choćby rzymskich instrumentów. Może rysunki, ale nie fizyczne pozostałości. W takiej sytuacji artefakt z High Pasture wydaje się prawdziwym rarytasem.
  4. W laboratoriach EPFL (École Polytechnique Fédérale de Lausanne) powstaje miniaturowy silnik, który ma pozwolić nanosatelitom na eksplorację kosmosu. Dzięki niewielkim rozmiarom i symbolicznemu zużyciu paliwa nowy silnik rozpocznie epokę taniego podboju przestrzeni kosmicznej. Silnik jonowy MicroThrust będzie ważył kilkaset gramów i jest przeznaczony do pracy z satelitami ważącymi 1-100 kilogramów. Prototyp, który trafi do sprzątających przestrzeń okołoziemską satelitów CleanSpace One oraz do holenderskich OLFAR rejestrujących sygnały radiowe, będzie ważył, wraz z całą elektroniką oraz paliwem, zaledwie 200 gramów. Obecnie nanosatelity są przywiązane do orbit. Naszym celem jest uwolnienie ich - mówi Herbert Shea, koordynator projektu MicroThrust i dyrektor jednego z laboratoriów EPFL. Nanosatelity mogą być przyszłością badań kosmicznych. Produkcja takiego urządzenia to koszt około 0,5 miliona dolarów, podczas gdy konwencjonalne satelity kosztują setki milionów. Dotychczas jednak nanosatelitom brakuje odpowiedniego napędu, który pozwoliłby im na podróże w przestrzeni kosmicznej. Budowany w EPFL silnik wykorzystuje płyn jonowy, znany pod chemiczną nazwą EMI-BF4. Jest on wykorzystywany jako rozpuszczalnik i elektrolit. Paliwo składa się z jonów, które są z niego wytrącane i wystrzeliwane, nadając silnikowi ciąg. Jony opuszczają silnik przez miniaturowe krzemowe dysze. Jest ich 1000 na każdym centymetrze kwadratowym. Najpierw, dzięki zjawiskom kapilarnym, paliwo przenoszone jest w pobliże dysz, następnie elektrolit poddany napięciu 1000 woltów powoduje przyspieszenie i wystrzelenie jonów. Polaryzacja pola elektrycznego jest zmieniana co sekundę, dzięki czemu można wystrzelić wszystkie jony, dodatnie i ujemne. Holenderska firma SystematIC Design, odpowiedzialna za projekt układu elektrycznego, umieściła na silniku miniaturowe ogniwa słoneczne, zapewniające mu wystarczającą do działania moc 4 watów. MicroThrust charakteryzuje się niewielkim przyspieszeniem rzędu dziesiątych części milimetra na sekundę2, co można przeliczyć na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 77 godzin. Jednak w przestrzeni kosmicznej to wystarczy, by w ciągu pół roku przyspieszyć z początkowej prędkości 24 000 km/h do 42 000 km/h.
  5. Inteligencja jest lepszym prognostykiem sukcesów zawodowych niż zaplecze socjoekonomiczne - twierdzi prof. Yoav Ganzach z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Przeanalizował on dane 12.868 Amerykanów, które zgromadzono w latach 1979-2004 w ramach National Longitudinal Survey of Youth. Chociaż zazwyczaj osoby z bogatszych rodzin rozpoczynały wspinaczkę po szczeblach kariery od wyższego pułapu i lepiej zarabiały już na starcie, Izraelczyk odkrył bezpośrednią korelację między inteligencją a rosnącą krzywą płac (tempem, z jakim ktoś był nagradzany za pomocą wzrostu pensji). Rodzina może pomóc w rozpoczęciu kariery [...], ale już nie w czynionych postępach. Gdy zaczynasz pracować, możesz dotrzeć, gdzie poniosą cię twoje umiejętności. Z osobami biorącymi udział w National Longitudinal Survey of Youth co roku lub co 2 lata przeprowadzano wywiady dotyczące awansów i zarobków. Ganzach wyeliminował z analiz wszystkich kształcących się po ukończeniu szkoły średniej, upewniając się w ten sposób, że jedynymi czynnikami wpływającymi na wyniki są inteligencja i pochodzenie socjoekonomiczne. Poziom inteligencji oceniano za pomocą wyników uzyskanych w Teście Kwalifikacyjnym Sił Zbrojnych (Armed Forces Qualifying Test), natomiast podłoże socjoekonomiczne uwzględniało wykształcenie obojga rodziców, dochód rodziny oraz status zawodowy rodziców. Badanych śledzono przez ćwierć wieku (od rozpoczęcia kariery zawodowej). Okazało się, że o ile na początkowe zarobki wpływała zarówno inteligencja, jak i zaplecze socjoekonomiczne, o tyle na tempo wzrostu płac oddziaływała wyłącznie inteligencja. Gdy przyglądano się tempu awansowania, inteligencja zdobywała przewagę nad pochodzeniem socjoekonomicznym. Izraelczyk wspomina też o ograniczeniach studium. W analizach nie uwzględniono bowiem wpływu na przebieg kariery zawodowej cech osobowości czy umiejętności społecznych.
  6. Intel oznajmił, że pracuje nad „superchipem“, który ma trafić na rynek HPC (high-performance computing). Nowy układ zagości przede wszystkim w superkomputerach. Kość uzupełni ofertę Intela na tym rynku. Obecnie w superkomputerach wykorzystywane są przede wszystkim procesory Xeon oraz koprocesory MIC (many-integrates cores). We właśnie budowanym suprekomputerze Stampede, który ma osiągnąć wydajność 10 petaflopsów wykorzystane zostaną najnowsze Xeon E5 oraz 50-rdzeniowy MIC Knights Corner. O nowym układzie wiadomo tyle, że zostanie on wyposażony w InfiniBand. To standard szeregowego wielokanałowego interfejsu wejścia/wyjścia, który charakteryzuje się niskim opóźnieniem i bardzo wysoką przepustowością. W założeniu InfiniBand miał zastąpić takie protokoły jak Fibre Channel i Ethernet, jednak dotychczas nie zdobył większej popularności. W styczniu bieżącego roku Intel odkupił od firmy Qlogic część odpowiedzialną za InfiniBand. Półprzewodnikowy gigant chce zintegrować tę technologię w swoich kościach. Zintegrowanie InfiniBand w układzie może ułatwić budowanie wysoko wydajnych systemów o małym opóźnieniu. Zobaczymy, czy będą z tego jakieś korzyści - mówi Nathan Brookwood, analityk firmy Insight 64.
  7. Qualcomm ma zamiar rzucić Intelowi wyzwanie na rynek wyjątkowo lekkich ultrabooków. Firma przygotowuje czterordzeniową wersję swojego procesora Snapdragon S4, która ma trafić do cienkich, lekkich notebooków z systemem Windows 8. S4 ma być montowany w maszynach lżejszych i cieńszych niż dzisiejszy MacBook Air. Myślimy o czymś znacznie lżejszym, niż to, co Intel nazywa ultrabookami - powiedział Rob Chandhok, wiceprezes Qualcommu. Jego zdaniem zaciera się różnica pomiędzy smartfonami i laptopami. Qualcomm jest znany z produkcji procesorów wykorzystywanych w smartfonach. S4, oparty na architekturze ARM, pozwoli na stworzenie bardzo lekkiego, energooszczędnego laptopa, z wyświetlaczem o dużej rozdzielczości, który przez cały czas będzie podłączony do internetu.
  8. Apple od dawna był krytykowany za to, że główny producent jego sprzętu, firma Foxconn, wykorzystuje słabo opłacanych robotników, którzy pracują znacznie dłużej niż robotnicy w państwach zachodnich. Naciski odniosły skutek - 1,2 miliona osób zatrudnionych w Foxconnie będzie pracować krócej. Jednak wielu robotników ta informacja zmartwiła. Obawiają się, że będą mniej zarabiali. Firmy takie jak Foxconn przyciągają dziesiątki tysięcy osób z ubogiej chińskiej prowincji. Mogą oni tam liczyć na pracę i zarobki, jakich u siebie w domu nie są w stanie osiągnąć. Stąd obawa, że krótsze godziny pracy oznaczają dla nich mniej pieniędzy. Nie skutkują zapewnienia, że mimo krótszej pracy ich pensje się nie zmienią. Większość z nich chętnie pracuje w nadgodzinach, by więcej zarobić. Teraz tydzień pracy skrócono do 49 godzin, wraz z nadgodzinami. Jesteśmy tu po to, by pracować, a nie żeby się bawić, zarobki są dla nas bardzo ważne - powiedziała reporterom Reutersa 25-letnia Chen Yamei, która w Foxconnie pracuje od czterech lat. Właśnie nam powiedziano, że w miesiącu możemy wziąć najwyżej 36 nadgodzin. Wielu z nas jest z tego niezadowolonych. Myślę, że 60 nadgodzin w miesiącu to rozsądne rozwiązanie, a 36 to za mało - stwierdziła Chen dodając, że obecnie zarabia nieco ponad 4000 juanów miesięcznie. Foxconn to jeden z największych chińskich pracodawców. Dla 153 milionów mieszkańców wsi, którzy pracują poza miejscem swojego zamieszkania, takie wielkie firmy to bardzo dobre miejsce zatrudnienia. W porównaniu z małymi, prowincjonalnymi fabrykami oferują one bezpieczniejsze warunki pracy, więcej miejsc wypoczynku i są czystsze.
  9. Między czerwcem a sierpniem br. w ramach chińskiego programu kosmicznego ma wystartować 3-osobowa misja Shenzhou 9. Jednym z członków załogi będzie kobieta. Zgodnie z planem, Shenzhou 9 połączy się z modułem Tiangong 1, który został umieszczony na orbicie 29 września 2011 r. Chińczycy zakończyli wstępną selekcję członków załogi. Spośród pilotów myśliwców wybrano 7 osób, w tym 2 kobiety. Na listę zapasową wpisano 15 kobiet i 30 mężczyzn. Dwie panie (ich tożsamości na razie nie ujawniono) wytypowano spośród 15 kandydatek, które spełniły kilka warunków. Kobiety musiały być zamężne, powinny rodzić drogą naturalną, nie mieć silnego zapachu, próchnicy ani blizn. Astronautki są milsze i wrażliwsze, mają też lepsze umiejętności komunikacyjne niż ich koledzy - wyjaśnia zastępca redaktora naczelnego magazynu "Space International" Pang Zhihao. Prof. Xu Xianrong ze Szpitala Generalnego People's Liberation Army Air Force wyjaśnia, że kobiety musiały być żonami i matkami, bo to upewnia, że są wystarczająco dojrzałe fizycznie i psychicznie. Tajkonauci przechodzą obecnie szkolenie. Statek kosmiczny i rakieta nośna Long March-2F są już gotowe. Przypomnijmy, że Chiny przystąpiły do prac nad własną stacją kosmiczną, gdy nie dano im dostępu do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
  10. Microsoft złożył wniosek patentowy na interaktywną klawiaturę z wieloma różnymi układami klawiszy. Gigant z Redmond być może pracuje nad urządzeniem podobnym do klawiatury Optimum Arta Lebedeva. Z opisu patentu wynika, że klawiatura ma korzystać z jednego wspólnego wyświetlacza umieszczonego pod klawiszami. Koncepcja przypomina zatem Optimus Popularis, a nie Optimus Maximus, w którym każdy z klawiszy ma własny wyświetlacz. Na razie nie wiadomo nic, poza tym, że złożono wniosek patentowy. A to nie oznacza, że klawiatura kiedykolwiek powstanie. Klawiatury z wyświetlaczami, które pozwalają na łatwą zmianę symboli na klawiszach nigdy nie zdobyły popularności. Głównym powodem jest zapewne cena. Optimus Popularis kosztuje 1086 USD, a za Optimus Maximus trzeba zapłacić 2068 dolarów. Jeśli jednak na tym rynku pojawiłby się Microsoft, sytuacja mogłaby ulec gwałtownej zmianie zarówno ze względu na możliwość natywnego wsparcia takiej klawiatury w systemie operacyjnym, jak i na możliwość zamówienia przez giganta dużej liczby urządzeń i wynegocjowania atrakcyjnej ceny.
  11. Gdy kolonia pszczół miodnych zostaje zakażona patogennymi grzybami, owady same się leczą, znosząc do gniazda większe ilości żywic roślinnych, z których później powstaje propolis. Propolis - mieszanka żywic, wosku roślinnego i pszczelego - jest wykorzystywany jako materiał uszczelniający i dezynfekujący (wykazuje właściwości bakterio- i grzybobójcze). Dr Michael Simone-Finstrom z Uniwersytetu Stanowego Karoliny Północnej ujawnia, że gdy kolonia zmaga się z grzybicą, pszczoły znoszą średnio o 45% więcej żywic. Usuwają też czerwie zainfekowane grzybami, bo w ten sposób eliminują źródła zarodników. Pszczoły umieją, przynajmniej czasami, w jakiś sposób odróżnić grzyby patogenne od nieszkodliwych, bo w zetknięciu z tymi drugimi nie nasilają produkcji propolisu, tylko fizycznie pozbywają się sporów. Co ciekawe, kolonie zakażone chorobotwórczymi bakteriami nie leczą się za pomocą propolisu. Owszem, pszczoły zwiększają nieco jego produkcję, ale różnica nie osiąga poziomu istotności statystycznej. Wykorzystanie żywic może pomóc w wygaszeniu chronicznej reakcji immunologicznej u poszczególnych osobników. Ponieważ wysoka aktywacja układu odpornościowego stanowi koszt dla sprawności całej kolonii, zbieranie żywic z pączków i młodych pędów np. topoli czy świerku sprzyja poprawie kondycji zarówno konkretnych owadów, jak i całej społeczności. Ogólne zasady są znane, co się jednak dzieje, gdy wróg "puka do bram"? Amerykanie obserwowali reakcję pszczół na infekcję Ascosphaera apis, które wywołują grzybicę wapienną czerwi. Jeśli uznać, że znoszenie żywic to przykład samoleczenia, mamy do czynienia z wyjątkową sytuacją. Zazwyczaj bowiem samoleczenie polega na farmakofagii, gdzie w obliczu kontaktu z pasożytem zwierzęta zmieniają swoją dietę. Tutaj żywice nie są zjadane, ale wykorzystywane w ulu przez dorosłe pszczoły narażone na kontakt ze sporami grzybów. Na co działa propolis? W publikacjach branżowych można przeczytać, że badania wykazały, że jest on bardzo aktywny w stosunku do gronkowców i paciorkowców oraz grzybów drożdżoidalnych. Naukowcy wspominają też o synergicznym działaniu kitu pszczelego i pewnych antybiotyków, np. gentamycyny.
  12. Francusko-japoński zespół uczonych poinformował, że dokonał obliczeń dotyczących podniesienia się poziomu oceanów spowodowanego całkowitą utratą pokrywy lodowej na Antarktydzie. Około 14 600 lat temu z bieguna południowego zniknął lód. Naukowcy od dawna chcieli się dowiedzieć, jak wielki był wówczas przyrost poziomu wód oceanów. To pozwoliłoby bowiem lepiej przewidywać skutki globalnego ocieplenia. Niektóre wcześniejsze dane sugerowały, że w ciągu około 500 lat poziom oceanów mógł wzrosnąć nawet o 20 metrów. Francuzi z Aix-Marseille University oraz ich japońscy koledzy z Uniwersytetu Tokijskiego ogłosili, że na podstawie badań koralowców na Tahiti udało im się określić ówczesny poziom oceanów i tempo przyboru wody. Nasze badania pokazują, że wzrost poziomu wód na Tahiti wyniósł 12-22 metrów. Najbardziej prawdopodobna wartość to 14-18 metrów - oświadczyli autorzy badań, których wyniki opublikowano w Nature. Ich zdaniem roczny wzrost poziomu wód wynosił ponad 40 milimetrów. Uczeni obliczają, że obecnie poziom oceanów rośnie w tempie 1,5 milimetra rocznie i proces ten najwyraźniej przyspiesza, gdyż od 1900 roku poziom oceanów wzrósł o około 18 centymetrów. Do roku 2100 ma przybyć 2 metry wody. Przybór wód oceanicznych to kolosalny problem dla całej ludzkości. Nad brzegami oceanów leżą miasta zamieszkane przez miliony ludzi, a rządy krajów takich jak np. Tuvalu już prowadzą negocjacje mające na celu przesiedlenie całej ludności w bezpieczniejsze rejony. Niewykluczone, że przed końcem obecnego wieku Tuvalu zniknie z mapy.
  13. Amerykańskie Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH) udostępniły online największą na świecie bazę danych na temat ludzkiego genomu. Baza 1000 Genomes Project jest przechowywana w chmurze Amazona, Amazon Web Services (AWS). W inicjatywie Big Data początkowo weźmie udział co najmniej sześć amerykańskich federalnych agend rządowych, w tym NIH, Narodowa Fundacja Nauki (NSF) oraz Departamenty Obrony i Energii. W sumie przeznaczą one 200 milionów dolarów na stworzenie technologii potrzebnych naukowcom do zarządzania olbrzymimi zestawami danych. 1000 Genomes Project był od 2008 roku stopniowo udostępniany uczonym. Teraz z 200 terabajtów danych może korzystać każdy. Udostępnienie tak olbrzymiej ilości informacji nie byłoby możliwe bez udziału Amazona. Nieliczni naukowcy dysponują sprzętem pozwalającym na efektywne wykorzystanie tak wielkiego zestawu danych. Amazon zaoferował bezpłatnie miejsce w swojej chmurze. Dostęp do nich jest możliwy za pośrednictwem usług Amazon Elastic Compute Cloud oraz Amazon Elastic MapReduce. Specjaliści, zainteresowani przetwarzaniem tych danych zapłacą tylko za dodatkowe moce obliczeniowe, jeśli będą potrzebowali ich do pogłębionej analizy. 1000 Genome Projects to międzynarodowy program publiczno-prywatny, nad którym prace rozpoczęto w 2008 roku. Jego celem jest stworzenie najbardziej szczegółowej mapy ludzkiego genomu. Obecnie znajdują się tam genomy ponad 1700 osób z 26 populacji na całym świecie. Jeszcze w bieżącym roku trafią tam informacje na temat genomów kolejnych 900 osób. Zsekwencjonowanie pierwszego ludzkiego genomu trwało 10 lat i kosztowało miliardy dolarów. Postęp naukowy w tej dziedzinie umożliwił tworzenie takich inicjatyw jak 1000 Genomes Project i zbieranie danych znacznie szybciej. To z kolei spowodowało, że pojawiła się potrzeba wykorzystania potężnej i łatwo dostępnej infrastruktury, pozwalającej na analizę danych. Jesteśmy zadowoleni, że możemy pomóc naukowcom w dostępie do tych ważnych informacji poprzez umożliwienie każdemu korzystania z nich przez internet. To oznacza, że naukowcy i instytucje naukowe, niezależnie od swojej wielkości i posiadanego budżetu, mają dostęp do kompletnej bazy danych 1000 Genomes Project i mogą natychmiast rozpocząć analizę tych danych bez konieczności inwestowania w sprzęt, infrastrukturę i personel, które normalnie byłyby do tego potrzebne. Naukowcy mogą skupić się na poszerzaniu naszej wiedzy, a nie na zdobywaniu zasobów potrzebnych do prowadzenia badań - powiedział Deepak Singh, menedżer Amazon Web Services. Wśród uczestników 1000 Genomes Project znajdziemy prywatne firmy i instytucje publiczne z USA, Chin, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Barbadosu, Peru, Bangladeszu, Gambii, Kolumbii, Danii, Szwajcarii, Hiszpanii, Pakistanu czy Wietnamu. Dane 1000 Genomes Project są dostępne zarówno bezpośrednio w chmurze, jak i za pośrednictwem witryny projektu oraz witryny NIH-u i Data Coordination Center.
  14. Dwa niezależne badania dostarczyły najsilniejszych dotąd dowodów, że to pestycydy są odpowiedzialne za wymieranie pszczół. Naukowcy od wielu lat starają się dociec, dlaczego zmniejsza się liczba pszczelich rodzin. Wyginięcie pszczół doprowadziłoby do gwałtownego spadku produkcji żywności i zwiększeniu liczby ludzi, którym grozi głód. Jedno z badań przeprowadzili brytyjscy naukowcy, którzy zauważyli, że wzrost kolonii pszczół został spowolniony po wystawieniu na działanie jednego ze środków chemicznych obecnych w pestycydach. Z kolei Francuzi w swoim niezależnym studium spostrzegli, że pestycydy trzykrotnie zwiększają ryzyko śmierci pszczoły, gdy znajduje się ona poza gniazdem. Prawdopodobnie zaburzają one system nawigacyjny owadów. Wyniki obu badań sugerują, że insektycydy z grupy neonikonikotynoidów, co potwierdza wcześniejsze badania. Szef brytyjskiego zespołu badawczego, profesor Dave Goulson z University of Stirling mówi: Niektóre gatunki pszczół znacznie zmniejszyły swoją liczebność. Na przykład w Ameryce Północnej kilkanaście gatunków niemal zniknęło z całego kontynentu. W Wielkiej Brytanii wymarły trzy gatunki. Co prawda prawo nie dopuszcza stosowania pestycydów w dawkach, które są śmiertelne dla pszczół, jednak, jak się okazują, mogą mieć one uboczne, niebezpieczne skutki. Brytyjczycy najpierw poddali kolonie Bombus terrestris działaniu niewielkich dawek jednego z neonikotynoidów, a następnie umieścili je tak, by przez sześć tygodni mogły swobodnie zbierać pożywienie. Porównanie wagi gniazd sprzed i po zakończeniu eksperymentu wykazało, że gniazda, które były poddane działaniu pestycydu, ważyły 8-12 procent mniej niż te, które nie miały kontaktu ze szkodliwą substancją. Okazało się również, że w gniazdach takich wykluwa się o 85% mniej królowych, a to oznacza, że w kolejnym roku będzie o 85% mniej gniazd. Z kolei Francuzi najpierw przyczepili do pszczół nadajniki radiowe, które pozwalały je śledzić, a następnie potraktowali część owadów neonikotynoidem. Te badania pokazały, że 10 do 32 procent pszczół, które miały kontakt z pestycydem, nie było w stanie wrócić do gniazda, gdy wypuszczono je w odległości kilometra od niego. Oba te badania pokazują, że neonikotynoidy tak bardzo zaburzają życie pszczelich kolonii, iż mogą prowadzić do ich zagłady. Mickael Henry, naukowiec z francuskiego Narodowego Instytutu Badań Rolniczych powiedział: Nasze badania pokazują, jak ważne są odpowiednie regulacje dotyczące użycia pestycydów. Obecnie od ich producentów wymaga się tylko, by gwarantowali, że dawki znajdujące się na polach nie zabijają pszczół, ale ignoruje się wpływ dawek, które nie są śmiertelne, ale mogą powodować zaburzenia zachowania.
  15. Tatuaż, który dotąd uchodził za formę zdobienia ciała, staje się w coraz większym stopniu narzędziem. Niedawno można było przeczytać o wibrujących tatuażach, zawiadamiających o nawiązaniu połączenia z telefonem komórkowym, teraz przyszła kolej na grafenowe tatuaże nazębne, wykrywające pojedyncze komórki bakteryjne w jamie ustnej. Grafenowe czujniki zostały skonstruowane przez Mike'a McAlpine'a z Princeton University. By zachorować, trzeba zaledwie kilku bakterii, nic więc zatem dziwnego, że chcielibyśmy wykrywać je tak szybko, jak to tylko możliwe, najlepiej już w bardzo małych stężeniach. W grafenie osadza się specjalnie zaprojektowane peptydy. Gdy "tatuaż" czy, jak kto woli, cieniutka naklejka wykryje bakterie, wysyła dane za pośrednictwem technologii RFID. McAlpine podkreśla, że czułe grafenowe czujniki będzie można wykorzystać w strefach działań wojennych. Dzięki temu szybko, w dodatku zdalnie, diagnozowano by zakażenia ran. Wystarczyłoby stwierdzić, co i w jakich ilościach znajduje się w jamie ustnej. Poza tym taki tatuaż da się nadrukować na workach na płyny infuzyjne, co pozwala wykryć obecność lekoopornych bakterii, np. metycylinoopornego gronkowca złocistego (MRSA). Czujnik niekoniecznie musi znaleźć się na zębie, Amerykanie udowodnili bowiem, że po ostemplowaniu piersi kurzej można w ten sposób monitorować zdatność mięsa do spożycia. Choć brzmi to dziwnie, McAlpine wysłał studentów na farmę po krowie zęby. Gdy w laboratorium jeden z nich chuchnął na wytatuowane trofeum, komputer wskazał, co wyodrębniono z wydychanego przez niego powietrza. W czasie testów po umieszczeniu siatki grafenowej na cienkiej warstwie przezroczystego jedwabiu czujnik przenoszono na szereg substratów, w tym szkliwo, tkanki miękkie czy wspomniane wcześniej worki na płyny dożylne. Gdy tatuaż znajdował się już na zębie, obszar opłukiwano wodą (jedwab się w niej rozpuszczał). Dzięki oddziaływaniom van der Waalsa grafen doskonale trzymał się powierzchni. W zastosowanych w czujnikach peptydach jeden z końców zawierał reszty aromatyczne, które wiązały się z grafenem. Drugi z końców utworzono z naturalnie występujących peptydów antydrobnoustrojowych (ang. antimicrobial peptides, AMP), wykazujących silne powinowactwo do 3 szczepów bakterii. Gdy AMP związały bakterie, naładowane regiony błony komórkowej patogenów wystawiały grafen na oddziaływanie słabego pola elektrycznego. Dzięki zewnętrznej antenie można było wychwycić zmiany przewodnictwa. McAlpine porównuje AMP do przeciwciał, podkreśla jednak, że te pierwsze są o wiele bardziej wytrzymałe. Na razie tatuaż jest zbyt duży, by dało się go zastosować na ludzkich zębach. W najbliższej przyszłości zespół musi więc popracować nad miniaturyzacją.
  16. Witryna DigiTimes, powołując się na anonimowe źródła twierdzi, że Amazon ma zamiar rozpocząć w bieżącym roku sprzedaż 2-4 nowych modeli tabletów z rodziny Kindle Fire. Już w lipcu na rynek trafi podobno tablet o przekątnej 10,1 cala. Będzie on kosztował 249-299 dolarów, a dostawcą wyświetlacza dotykowego będzie HannsTouch. To trzeci, po Winteku i TPK Holding, producent tego typu urządzeń, który ma współpracować z Amazonem. Podobno koncern Bezosa przygotowuje też 7-calowy model wyceniony na około 199 dolarów, którego sprzedaż ma rozpocząć się pod koniec drugiego kwartału bieżącego roku. Krążą też pogłoski o przygotowywaniu tabletu o przekątnej 8,9 cala oraz o tanim, 7-calowym tablecie, który ma kosztować 169 dolarów. W roku 2011 Amazon sprzedał 5-6 milionów tabletów Kindle Fire. Jeśli zaprezentuje nowe modele z tej rodziny to, jak twierdzi źródło, na które powołuje się DigiTimes, tegoroczna sprzedaż może sięgnąć nawet 20 milionów sztuk.
  17. Indianie z Ameryki Północnej usypywali kopce w kształcie zwierząt. W Ohio znajdują się np. wielki wąż (Great Serpent Mound) czy aligator (Alligator Effigy Mound). W Ameryce Południowej zidentyfikowano niewiele takich obiektów, póki do akcji nie wkroczył emerytowany profesor antropologii z University of Missouri Robert Benfer. Na przybrzeżnych równinach Peru wskazał on liczne podobizny zwierząt. "Kopce zoomorficzne będą pewnego dnia przyciągać turystów. Niektóre mają ponad 4 tys. lat. Struktury z Ameryki Północnej datuje się na 400-1200 r. n.e., tymczasem najstarsze kopce z Peru budowano w tym samym czasie, co piramidy egipskie". Benfer odkrył kopce o długości od 5 do 400 m. Znajdowały się one w każdej z 6 badanych dolin. Ponieważ powstawały w epoce preceramicznej, ziemię i skały musiano przenosić w koszach. Podobnie jak rysunki z Nazca, kopce zoomorficzne są najlepiej widoczne z wysokości. Zdjęcia z Google Earth ujawniły m.in. wielkiego kondora, orkę sprzed 5 tys. lat oraz kaczkę. Zidentyfikowanie kopców zoomorficznych w rejonie, gdzie wcześniej ich nie widywano, zmienia nasze spojrzenie na wczesną prehistorię Peru. Nowym odkryciem jest też to, że mogą one reprezentować andyjski zodiak. Kopce uprawdopodobniają kontrowersyjną interpretację, że niektóre rysunki z Nazca oddają znaki zodiaku. Benfer sugeruje, że dawni mieszkańcy wybrzeża Peru mogli budować wizerunki konstelacji, które widzieli nad sobą. W dodatku konstruowali je w zgodzie z układem samych konstelacji. Obserwowane z pobliskiej świątyni, oko kondora z doliny Chillón pokrywa się np. z Drogą Mleczną. Emerytowany antropolog przypuszcza, że kapłani obserwowali z kopców niebo i składali tam ofiary. Ponieważ zoomorficzne kopce spełniały rolę kalendarzy astronomicznych, prehistoryczni rolnicy i rybacy mogli się zawczasu przygotować do sezonu. Ważne było, by wiedzieć, że minął np. 21 grudnia. Jeśli nie wystąpiły oznaki El Niño, rybacy mogli zakładać, że czeka ich kolejny dobry rok, a rolnicy nie musieli się obawiać suszy ani powodzi. Wcześniej w Ameryce Południowej znano tylko kilka kopców zoomorficznych z Andów. Teraz w każdym sezonie badań znajduję kolejne duże struktury i więcej poletek z mniejszymi usypiskami. Zawsze mi się wydawało, że duży obiekt na północ od Limy przypomina ptaka, ale że w Ameryce Południowej nie było ponoć zoomorficznych kopców, zakładałem, że to tylko złudzenie. Kiedy jednak 2 lata temu Benfer oglądał zdjęcia satelitarne stanowisk archeologicznych, zauważył w okolicach Limy obiekty przypominające wyszczerbione zęby. Długo mylono je z kanałami irygacyjnymi, tymczasem badania w terenie wykazały, że kiedyś ktoś skonstruował w dolinie Chillón potwora stanowiącego skrzyżowanie kajmana i pumy. Wkrótce w pobliżu odkryto opisywanego wcześniej kondora.
  18. Doktor Leonard Sax, znany amerykański psycholog, autor cenionych, ale i wzbudzających u niektórych kontrowersje, podręczników dla rodziców, uważa, że nastoletnie dziewczęta, które spędzają dużo czasu na Facebooku, narażają się na depresję. Jego zdaniem, liczba „przyjaciół“ na Facebooku również może zwiększać ryzyko zachorowania. Sax twierdzi, że dziewczęta są bardziej narażone niż chłopcy. Dziewczęta umieszczają na Facebooku optymistyczne rzeczy i kierują aparat na siebie, mówiąc ‚patrzcie co robię’. Potem oglądają profile innych dziewcząt, widzą, że są one zadowolone i myślą ‚moje życie jest do niczego, patrzcie na te dziewczyny, jakie są szczęśliwe' - powiedział Sax w wywiadzie dla australijskiego serwisu AdelaideNow. Zdaniem psychologa, nastoletnie dziewczęta mają problemy ze zrozumieniem, że ludzie celowo prezentują się w sieci tak, by wyglądać dobrze. Są zatem bardziej podatne na porównywanie swojego życia z tym, co widzą na ekranie. Problem pojawia się, gdy nastolatka spędza na Facebooku cały czas i nie nawiązuje prawdziwych, gdyż Facebook promuje znajomości. Obecnie wiele dziewcząt mówi, że nie mają 1-2 najlepszych przyjaciółek. Mają 12, 15 czy 20 najlepszych przyjaciółek. Tracą zdolność nawiązywania bliskiej przyjaźni - stwierdza Sax. Zdaniem psychologa, rodzice powinni ograniczyć córkom czas spędzany na Facebooku do 20-30 minut dziennie, a ponadto sami muszą też mieć dla swoich dzieci czas.
  19. Windows 7 może zniknąć z niemieckiego rynku. Z ujawnionych dokumentów sądowych dowiadujemy się, że Motorola odrzuciła propozycję przyjęcia 300 milionów dolarów w obligacjach, w zamian za wstrzymanie się z wykonaniem wyroku sądowego. Motorola pozwała Microsoft do sądu o naruszenie praw patentowych do standardu wideo H.264 oraz 802.11 WiFi. Wyrok ma zapaść 17 kwietnia. Jeśli Microsoft przegra, jego produkty, takie jak np. Windows 7 mogą zostać usunięte z niemieckiego rynku. Koncern z Redmond, który toczy też z Motorolą spory przed amerykańskim sądem, zaproponował, by firma przyjęła 300 milionów USD w obligacjach w zamian za powstrzymanie się od wykonania wyroku niemieckiego sądu do czasu rozstrzygnięć sądów w USA. Wspomniana kwota miałaby wyrównywać Motoroli ewentualne straty związane z tymczasowym niewykonaniem wyroku. Jako, że Motorola odmówiła, Microsoft wystąpił do sądu w Waszyngtonie o wydanie firmie nakazu powstrzymania się od wykonania wyroku sądu w Mannheim do czasu, aż zapadną wyroki w sprawie toczonej w USA. Jak dowiadujemy się ze złożonych dokumentów, w 2010 roku Motorola skontaktowała się z Microsoftem, poinformowała go o naruszeniu patentów i zażądała opłat licencyjnych w wysokości 2,25% od ceny produktów dla użytkownika końcowego. Oznaczałoby to, że Microsoft musiałby rocznie płacić ponad 4 miliardy dolarów. To, jak twierdzi koncern z Redmond, więcej niż wartość wszystkich opłat licencyjnych, które dotychczas pobiera Motorola. Ponadto Motorola zażądała bezpłatnej licencji na wszystkie technologie Microsoftu związane ze wspomnianymi standardami. Koncern z Redmond nazwał te żądania „antytezą rozsądnych“ i wniósł sprawę do sądu. Microsoft twierdzi, że Motorola próbuje wywierać nieuzasadniony nacisk poprzez pozwanie firmy w Niemczech, by zmusić koncern Ballmera do zaakceptowania licencji, która nie jest uczciwa, rozsądna i niedyskryminująca. Prawnik reprezentujący Microsoft w Niemczech zauważył, że koncern nie może próbować unieważnić patentów Motoroli. Stracił do tego prawo, gdy wcześniej zaoferował tej firmie, iż kupi od niej licencje.
  20. Z dokumentów przedstawionych przez Google’a w sporze sądowym, który firma toczy z Oracle’em, wynika, że Google więcej zarabia na iPhone niż na Androidzie. W latach 2008-2011 reklamy wyświetlane na urządzeniach z Androidem oraz aplikacje na ten system przyniosły wyszukiwarkowemu gigantowi 550 milionów dolarów. Tymczasem iPhone, który korzysta z Google Maps oraz wyszukiwarki Google’a zarobił dla koncernu Page’a i Brina około 2 miliardów USD. Z obliczeń wynika, że średnio jedno urządzenie z Androidem generuje dla Google’a nieco ponad 10 dolarów rocznie. To niewielka kwota w porównaniu np. z pecetami. Jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę komputerów osobistych i wpływ Google’a to łatwo obliczymy, że na każdym pececie koncern zarabia około 30 USD rocznie. Kwota ta jest w rzeczywistości wyższa, gdyż nie wszystkie komputery są podłączone do internetu i nie wszystkie korzystają z Google’a. Spór pomiędzy Oracle’em a Google’em dotyczy rzekomego naruszenia przez Android patentów i praw autorskich Oracle’a dotyczących języka Java. Proces ma rozpocząć się 16 kwietnia.
  21. Nosorożce białe urodzone w niewoli mają problem z rozmnażaniem, w dodatku zwiększa się u nich zapadalność na choroby układu rozrodczego. Najnowsze badania sugerują, że przyczyn należy upatrywać w pokarmach podawanych w ogrodach zoologicznych. Zawierają one dość dużo fitoestrogenów, które mogą się przyczyniać do niepowodzenia rozrodu u samic (Endocrinology). Zrozumienie, czemu populacja trzymanych w niewoli nosorożców białych [a konkretnie podgatunku południowego Ceratotherium simum simum] kurczy się od dziesięcioleci, jest ważne dla zabezpieczenia przyszłości tych zwierząt. Nasze badania to pierwszy krok w kierunku stwierdzenia, czy fitoestrogeny mają z tym coś wspólnego i czy powinniśmy poddać dietę nosorożców ponownej ocenie - podkreśla Christopher Tubbs z Instytutu Badań nad Ochroną Gatunków zoo w San Diego. Wcześniej wysuwano inne teorie dot. zaburzeń rozrodu samic wychowanych w niewoli. Wspominano np. o problemach wynikających ze stałej obecności samców (normalnie do spotkań dochodzi w okresie rui) oraz spadku płodności w wyniku życia z wieloma samicami. Żadna z hipotez się jednak nie potwierdziła. W ramach najnowszego studium Amerykanie porównali zdrowe populacje nosorożców białych z populacjami z wywiadem obciążonym niepowodzeniami rozrodu. Okazało się, że najważniejszą różnicą była dieta. W podawanych nosorożcom lucernie siewnej czy soi występuje dużo fitoestrogenów. Naukowcy dowiedli, że silniej aktywują one receptory estrogenowe nosorożców białych niż większych nosorożców indyjskich. Możliwe, że nosorożce białe reagują na fitoestrogeny, bo są na nie uwarunkowane. Poziom fitoestrogenów w roślinach wzrasta, gdy są poddawane stresowi. Niewykluczone więc, że wyczulenie na tego typu wskazówki pozwala zwierzętom odroczyć rozmnażanie do czasu, kiedy okoliczności będą bardziej sprzyjające. Tubbs, Phillip Hartig, Mary Cardon, Nicole Varga i Matthew Milnes podkreślają, że populacja południowych nosorożców białych z zoo stanowi cenny rezerwuar genetyczny dla gatunku narażonego na wyginięcie. Choć sugerowano, że niepowodzenia rozrodu samic wiążą się z ciągłą aktywnością pęcherzykową jajników oraz przedłużoną ekspozycją na estrogen endogenny, zespół z ogrodu zoologicznego w San Diego skupił się na zewnętrznych źródłach substancji estrogenopodobnych. W modelu in vitro obserwowano wiązanie i aktywację rekombinowanych receptorów estrogenowych nosorożców białych. Porównywano to z wpływem fitoestrogenów na rekombinowane receptory estrogenowe nosorożców indyjskich. Wybrano nosorożce indyjskie, bo są podobnie karmione, a jednak dość dobrze się rozmnażają. Nie stwierdzono różnic w powinowactwie fitoestrogenów do receptorów estrogenowych nosorożców białych oraz indyjskich, ale wykryto różnice dotyczące aktywacji. Pod wpływem kumestrolu (uważanego za izoflawonoid o największym potencjale estrogennym) receptory estrogenowe alfa nosorożców białych osiągały wyższą aktywność maksymalną niż receptory nosorożców indyjskich. Receptory estrogenowe beta Ceratotherium simum simum także były wrażliwsze na stymulację. Silniej aktywowały je zarówno kumestrol, jak i daidzyna. Kumestrol jest kumestanem. Największe ilości kumestanów występują w kiełkach koniczyny, lucernie i nasionach soi. Daidzynę można znaleźć np. w nasionach soi. Problemy rozrodcze wywołane dietą obfitującą w fitoestrogeny odnotowano nie tylko u nosorożców białych. W 1995 r. okresową niepłodność na tym tle opisano u australijskich owiec jedzących koniczynę Trifolium subterraneum. Potem okazało się, że główną przyczyną niepłodności gepardów trzymanych w niewoli była właśnie dieta obfitująca w izoflawony (odpowiedni artykuł ukazał się w 1997 r. w piśmie Annual Review of Nutrition). Wspominano też o myszach, szczurach i bydle - u krów fitoestrogeny wywołują nieregularne cykle bądź ich brak.
  22. Firma LG Display ogłosiła rozpoczęcie masowej produkcji Electronic Paper Display (EPD). Wykorzystuje on technologię e-ink oraz elastyczne podłoże plastikowe, dzięki któremu możliwe jest zginanie e-papieru pod kątem nawet 40 stopni. EPD jest cieńszy i lżejszy od konkurencyjnych technologii wykorzystujących szkło. Wyświetlacz o przekątnej 6 cali ma jedynie 0,7 mm grubości i waży 14 gramów. Taki wyświetlacz charakteryzuje się rozdzielczością 1024x768 i 213 pikseli na cal. LG Display opracowało technologię, która pozwala na produkcję wyświetlaczy za pomocą technik używanych podczas tworzenia TFT LCD. W procesie tym wykorzystuje się temperatury przekraczające 350 stopni Celsjusza, więc głównym sukcesem LG Display opracowanie tworzywa sztucznego wytrzymującego takie temperatury. EPD trafią w pierwszej kolejności do chińskich producentów ODM.
  23. Sama obecność człowieka w pomieszczeniu może w ciągu godziny dodać do powietrza, którym oddychamy, aż 37 mln bakterii - wyliczyli inżynierowie z Uniwersytetu w Yale. W większości są to wzniecone z podłogi pozostałości po wcześniejszych gościach. Żyjemy w bakteryjnej zupie, której ważnym składnikiem są nasze własne mikroorganizmy. Ludzie głównie doprowadzają do ponownego zawieszenia w powietrzu tego, co zdążyło się już osadzić. Kurz z podłogi okazuje się podstawowym źródłem wdychanych bakterii - wyjaśnia prof. Jordan Peccia. Autorzy wielu wcześniejszych badań robili spisy bakterii obecnych w pomieszczeniach. Naukowcy z Yale jako pierwsi wyliczali, w jakim stopniu sama ludzka obecność wpływa na poziom biologicznych aerozoli. Peccia analizował stężenia cząstek biologicznych w pojedynczej sali wykładowej na parterze. Badania objęły 8 dni: 4, w czasie których okresowo pomieszczenie było wykorzystywane i 4, kiedy sala była stale wolna. Okna i drzwi były cały czas zamknięte. System grzewczo-klimatyzacyjny działał na normalnym poziomie. Naukowcy stwierdzili, że ludzka obecność wiązała się ze znacznym wzrostem w powietrzu stężenia bakterii i grzybów o różnej wielkości. Szczególnie duże skoki odnotowywano w przypadku większych cząstek grzybów oraz średniej wielkości cząstek z bakteriami. Wielkość przenoszących grzyby i bakterie cząstek ma znaczenie, bo wpływa na prawdopodobieństwo odfiltrowania oraz utrzymywania się w stanie zawieszenia i recyrkulacji. Amerykanie ustalili, że ludzie odpowiadali za ok. 18% emisji bakterii (świeżych i wcześniej osiadłych). Wśród 15 najpowszechniej występujących typów bakterii aż 4 można było bezpośrednio powiązać z człowiekiem, łącznie z najliczniejszymi przedstawicielami podrzędu Propionibacterineae. Peccia zauważa, że pomieszczenia z dywanami i wykładzinami przechowują szczególnie dużo mikroorganizmów. Nie oznacza to jednak wcale konieczności ich usuwania, bo mniej niż 0,1% bakterii w pomieszczeniach to organizmy chorobotwórcze.
  24. Ira Rothken, prawnik serwisu MegaUpload, poinformował, że amerykańska prokuratura uniemożliwia mu skuteczną obronę klienta. Rothken chciałby skopiować z serwerów dane, potrzebne do obrony przed oskarżeniami. Jednak prokuratura zablokowała konta serwisu i nie chce przekazać pieniędzy potrzebnych na przeprowadzenie całej operacji. Początkowo Rothken chciał wynająć firmę KPMG, by ci zebrali i przeanalzowali dane przechowywane na serwerach hostingowych firmy Carpathia Hosting. Jednak taka usługa kosztowałaby ponad 7 milionów dolarów. Dlatego też wynegocjował z Carpathia, że odkupi od nich serwery za nieco ponad milion dolarów. Dodał przy tym, że maszyny są warte więcej niż milion, zatem po zakończeniu sprawy można je będzie sprzedać i odzyskać pieniądze. Prokuratury nie przekonały nawet zapewnienia, że tylko prawnicy MegaUpload będą mieli dostęp do serwerów. Urzędnicy odmówili przekazania odpowiedniej kwoty z zablokowanych kont serwisu. „Jak już wcześniej wspomnieliśmy, szczegółowo rozważamy każdą rozsądną propozycję prawnika MegaUpload, która dotyczy praktycznych i technicznych aspektów sprawy. Niech sąd zdecyduje, czy ich żądania są właściwe i czy fundusze powinny zostać zwolnione“ - stwierdził rzecznik prasowy prokuratury. Przesłuchanie sądowe w tej sprawie odbędzie się około połowy kwietnia. Tymczasem Carpathia skarży się, że przechowywanie danych MegaUpload kosztowało już firmę ponad 500 000 dolarów i chce, by sąd albo pozwolił na ich skasowanie, albo też by płacono za ich hosting.
  25. W regionie Afar w Etiopii odkryto szczątki stopy hominida sprzed 3,4 mln lat. Nie należały one do przedstawiciela gatunku Australopithecus afarensis. Oznacza to, że w okresie między 3 a 4 mln lat temu występowało co najmniej dwóch wczesnych przodków człowieka, którzy poruszali się w różny sposób. Część stopy znaleziono w lutym 2009 r. w rejonie nazywanym przez miejscowych Burtele. [...] Stopa z Burtele pokazuje, że 3,4 mln lat temu, gdy gatunek słynnej Lucy poruszał się w pozycji wyprostowanej na dwóch nogach, w tym samym rejonie Etiopii "kręcił się" też inny hominid. Gatunek Lucy koegzystował z bliskimi krewnymi, którzy, jak ardipiteki, sprawniej poruszali się po drzewach [...] - opowiada dr Yohannes Haile-Selassie, kurator działu antropologii fizycznej z The Cleveland Museum of Natural History. Paluch stopy A. afarensis był ułożony równolegle do pozostałych 4 palców, natomiast w stopie z Burtele był on przeciwstawny, jak u wcześniejszego Ardipithecus ramidus. Odkrycie było dość szokujące. Fosylia reprezentują kości, których nigdy nie widzieliśmy. Podczas gdy chwytny paluch mógł się poruszać na boki, nie było rozszerzenia w górnej części stawu, które umożliwiałoby zakres ruchów koniecznych do odpychania się od podłoża w czasie chodu dwunożnego. Na ziemi właściciel stopy z Burtele musiał się więc poruszać nieco niezdarnie - wyjaśnia dr Bruce Latimer z Case Western Reserve University. Ze względu na brak zębów czy elementów czaszki, stopy nie przypisano dotąd do żadnego gatunku. Stopę z Burtele znaleziono pod warstwą piaskowca. Datowanie za pomocą fuzji laserowej argon-argon ujawniło, że skamieniałość ma mniej niż 3,46 mln lat. Pobliskie skamieniałości ryb, krokodyli i żółwi, a także fizyczne i chemiczne cechy osadów pokazują, że środowisko miało charakter mozaiki: sieć kanałów rzecznych przylegała tu do terenów porośniętych drzewami i krzakami - wyjaśnia dr Beverly Saylor z Case Western Reserve University.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...