Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37634
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Chiny i Stany Zjednoczone będą tymi krajami, w których w ciągu najbliższych 2-4 lat powstaną przełomowe technologie mające globalny wpływ. Takie są wyniki ankiety przeprowadzonej przez firmę konsultingową KPMG wśród 668 menedżerów firm technologicznych. Unia Europejska, mimo ambitnych planów i szumnych zapowiedzi, zupełnie nie liczy się w wyścigu technologicznym. Aż 30% respondentów uważa, że globalnym inkubatorem innowacji będą Chiny. Minimalnie mniej, bo 29% uważa, że pozostaną nim Stany Zjednoczone. Za Indiami opowiedziało się 13%, na Japonię wskazało 8%, a na Koreę - 5%. Wśród ankietowanych 42% pochodziło z regionu Azji i Pacyfiku, 34% z obu Ameryk, a 23% z regionu EMEA (Europa, Bliski Wschód, Afryka).
  2. Złudzenie gumowej ręki pojawia się także wtedy, gdy kolor skóry podstawianej kończyny jest inny niż własny. Podczas doświadczenia w polu widzenia badanego obok prawdziwej ręki kładzie się gumową dłoń. Chwilę potem jego własna ręka zostaje ukryta za przepierzeniem. Jeśli ręce własna i gumowa są dotykane lub potrząsane w ten sam sposób w tym samym czasie, człowiek próbuje skoordynować to, co czuje (potrząsanie własnej dłoni) i widzi (potrząsanie dłoni gumowej). W pewnym momencie ochotnik zaczyna czuć, że jego dłoń znajduje się tam, gdzie fałszywa dłoń z gumy. Standardowo wykorzystywano dłoń o tym samym kolorze skóry, co dłoń badanego. Zespół Manosa Tsarikisa z Royal Holloway, University of London postanowił jednak wprowadzić zamieszanie, obserwując reakcje 22 białych ochotników na dłonie białe i czarne. Mimo że twierdzili oni, iż przeciętnie czuli się silniej związani z białymi dłońmi, obiektywny pomiar dryfu proprioceptywnego, czyli przesunięcia w postrzeganym położeniu ręki, temu przeczył: bez względu na kolor postawianej dłoni badani wykazywali zbliżony zakres dryfu. Brytyjczycy mierzyli także zmiany w przewodnictwie skóry (przez pocenie rośnie ono wraz ze stresem), gdy wolontariusze obserwowali nakłuwanie gumowej kończyny igłą. Okazało się, że ludzie byli tak samo zestresowani, patrząc na "gnębienie" białej i czarnej ręki. Co ciekawe, psycholodzy ustalili, że bazowa miara ukrytych uprzedzeń rasowych nie była dobrym prognostykiem tego, czy stykając się z czarną dłonią, badani doświadczą złudzenia gumowej ręki. Ogólna siła doświadczanego "właścicielstwa" wydawała się za to wskazywać na siłę pozłudzeniowego uprzedzenia. Im silniejsze złudzenie, tym słabsze uprzedzenie.
  3. Międzynarodowy zespół naukowy opracował technologię, pozwalającą na wyświetlanie obrazów na ekranie z... bańki mydlanej. Uzyskanie tak cienkiego ekranu jest możliwe dzięki temu, że strukturę bańki można zmieniać za pomocą ultradźwięków. To najcieńszy znany przezroczysty ekran. „Wiadomo, że powierzchnia bańki mydlanej to mikro membrana. Przepuszcza światło, które ujawnia kolory jej struktury. Z mieszaniny dwóch cieczy koloidalnych opracowaliśmy ultracienki i elastyczny ekran BRDF (bidirectional reflectance distribution function - dwukierunkowa funkcja rozkładu odbicia)“ - napisał na swoim blogu Yoichi Ochiai z Uniwersytetu Tokijskiego. Wraz z Keisuke Toyoshimą z Uniwersytetu w Tsukubie oraz Alexis Oyama z Carnegie Mellon University wpadli oni na pomysł, jak można manipulować przezroczystością niezwykłego ekranu. Okazało się, że właściwość tę można precyzyjnie kontrolować za pomocą ultradźwięków. Rzutowany przez projektor obraz może być zatem mniej lub bardziej przezroczysty, posiadać mniej lub bardziej gładką strukturę. „Połączenie ultradźwięków oraz niezwykle cienkiej membrany daje ostry, bardzie żywy obraz. Nasz system otwiera drogę do opracowania nowego rodzaju ekranów“ - stwierdził Ochiai. Co więcej, połączenie kilku membran pozwala stworzenie ekranu 3D. Podczas swoich eksperymentów naukowcy wykorzystali płyny koloidalne tworzące membranę, którą trudno jest przebić. Możliwe jest nawet przekładanie przedmiotów przez taką membranę.
  4. Niedawno Nokia ogłosiła zwolnienie 10 000 pracowników oraz dokonała zmian w kadrze menedżerskiej. Teraz nowy przewodniczący rady nadzorczej, Risto Siilasmaa, złożył zaskakujące oświadczenie. W wywiadzie dla witryny YLE.fi Siilasmaa powiedział, że jego firma ma plan awaryjny na wypadek, gdyby platforma Windows Phone nie pomogła Nokii w odzyskaniu rynku. Nie wiadomo jednak, co to za plan. Przewodniczący powiedział w tym samym wywiadzie, że rynkowe udziały Symbiana spadły praktycznie do zera. Nie wspomniał ani słowem o innym systemie operacyjnym, można zatem tylko spekulować, że tym planem mogłoby być przejście na platformę Android.
  5. Po przeglądzie dotychczasowych badań naukowcy z Uniwersytetu Kolorado doszli do zaskakującego wniosku. Wg nich, większa liczba nowotworów wśród starszych ludzi nie jest wynikiem akumulowania mutacji, lecz zmiany właściwości tkanek, która sprzyja zachorowalności (Oncogene). Jeśli przyjrzymy się Mickowi Jaggerowi w 1960 r. i dzisiejszemu Mickowi, jest oczywiste, że jego tkanki się zmieniły. To właśnie ta zmiana, a nie akumulacja pronowotworowych mutacji sprawia, że wskaźnik nowotworów staje się wyższy w miarę starzenia - dowodzi dr James DeGregori. Amerykanin argumentuje, że do momentu zakończenia wzrostu pod koniec wieku nastoletniego gromadzimy już sporą część mutacji, których "dorobimy się" w ciągu życia. Krzywe mutacji i nowotworów się nie pokrywają, a przecież gdyby chodziło o osiągnięcie punktu zwrotnego np. 5 czy 6 mutacji, skok zachorowalności na nowotwory występowałby u 20-latków, kiedy wskaźnik mutacji jest najwyższy. Badacz z Uniwersytetu Kolorado podkreśla również, że nawet w zdrowych tkankach znajdują się onkogenne mutacje. Takie mutacje są o wiele częstsze niż związane z nimi nowotwory. Wniosek? Większa liczba mutacji nie oznacza większej liczby nowotworów ani w starzejącej się populacji, ani przy rozważaniach na poziomie konkretnej tkanki. Ewoluując z jednokomórkowych organizmów, które przemijają w mgnieniu oka, do długo żyjących wielokomórkowców, musieliśmy rozwinąć skomplikowaną maszynerię służącą do podtrzymania tkanek i unikania chorób, a jednak w zapobieganiu mutacjom nie jesteśmy lepsi niż nasi [dalecy] kuzyni drożdże czy bakterie. [...] Gdyby niedopuszczanie do mutacji było kluczowe dla unikania nowotworów, osiągalibyśmy w tym lepsze rezultaty. DeGregori dodaje też, że gdyby onkogeny rzeczywiście były tak złe, jak się je opisuje, to po wprowadzeniu do mysich komórek macierzystych zwiększałyby ich przeżywalność. Tymczasem komórki macierzyste z takimi genami mają raczej tendencję do znikania. Amerykanin uważa, że nie chodzi zatem o gromadzenie mutacji, lecz o deteriorację mechanizmu, który u młodszych osób działa sprawnie. To przypomina sytuację dinozaurów 65 mln lat temu. Gady te były duże i nie zmieniały się tak szybko - przystosowały się do swojego otoczenia i po upadku meteorytu nagle przestały do niego pasować. Nie zmienił się wskaźnik mutacji, specjację napędzała po prostu nowa wersja krajobrazu. Na identycznej zasadzie tym, co w największym stopniu napędza większą liczbę nowotworów podczas starzenia, jest zmiana krajobrazu. Zdrowe komórki są przystosowane do bycia częścią zdrowej tkanki. Gdy pojawia się onkogen, nie pasują już do własnego otoczenia. W młodym organizmie zdrowe komórki mimo wszystko wzięłyby górę nad chorymi, jednak kiedy tkanka jest stara, zdrowe komórki nie są już idealnie sprawne, a mutacja może pozwalać komórkom nowotworowym przystosowywać się w sposób nieosiągalny dla reszty. DeGregori tłumaczy, że gdy postarzy się tkankę poza wyznaczoną przez ewolucje datę przydatności, komórki rakowe wygrają konkurencję z normalnymi, ale wiekowymi kolegami.
  6. Geolodzy z kanadyjskiego University of Alberta odnaleźli ślady najstarszego znanego zwierzęcia. Żyło ono 585 milionów lat temu. Wcześniejsze najstarsze ślady zwierząt pochodziły sprzed 555 milionów lat. Ernesto Pecoits i Natalie Aubet odkryli na terenie Urugwaju skałę, na której widoczne są ślady pozostawione przez centymetrowej długości zwierzę podobne do ślimaków nagich. O zwierzęciu wiadomo niewiele ponad to, że było dwubocznie symetryczne (bilateria). Samego zwierzęcia nie znaleziono. Jak wyjaśnia paleontolog Murray Gingras gdy znajdujemy ślady zwierząt nieposiadających szkieletu, oznacza to, że nie znajdziemy samego zwierzęcia, gdyż ulegają one fosylizacji w różnych warunkach. Możemy zatem znaleźć albo ciało, albo ślady. Kanadyjczycy przez dwa lata badali znalezioną skałę, a swoje wnioski konsultowali z innymi zespołami naukowców. Dopiero po wielu eksperymentach, podczas których korzystali m.in. z technologii spektrometrii masowej, byli w stanie precyzyjnie określić wiek znaleziska. Przesunięcie aż o 30 milionów lat momentu, w którym na Ziemi pojawiły się zwierzęta, to kolejne wyzwanie dla specjalistów zajmujących się ewolucją.
  7. Obecny wiek może być ostatnim stuleciem istnienia wschodniopacyficznej populacji żółwi skórzastych. Do zagrożeń czyhających na te olbrzymie zwierzęta dodano właśnie ocieplanie się klimatu, a konkretnie wyższą temperaturę na plażach, na których lęgną się młode. Populacja tego największego żółwia morskiego gwałtownie się zmniejsza. Od roku 1980 liczebność tego gatunku we wschodniej części Oceanu Spokojnego spadła o ponad 90%. Dotychczas znano dwie przyczyny takiego stanu rzeczy. Do wymierania żółwi przyczyniają się kłusownicy wygrzebujący ich jaj z plaż. Drugie niebezpieczeństwo czyha na żółwie podczas długich podróży. Te długowieczne zwierzęta przebywają tysiące kilometrów i w czasie podróży często wpadają w rybackie sieci, w których giną. Naukowcy z Drexler University, Princeton University oraz kilku agencji rządowych i niezależnych organizacji opublikowali w Nature Climate Change artykuł, w którym piszą o możliwym wpływie ocieplenia klimatu na żółwie. Ich zdaniem, jeśli klimat będzie zmieniał się tak, jak przewidują obecne modele, to do roku 2100 populacja żółwi na wschodnim Pacyfiku spadnie o kolejne 75%. Z badań nad żółwiami wiadomo, że wzorzec narodzin żółwi zmienia się z roku na rok w odpowiedzi na warunki pogodowe. Podczas chłodniejszych, bardziej wilgotnych lat z jaj wykluwa się więcej młodych. Samice częściej wracają na wybrzeża Kostaryki wówczas, gdy w okolicy jest więcej meduz, a meduz przybywa w latach chłodniejszych. Same jaja i nowo wyklute zwierzęta częściej przeżywają również w latach chłodniejszych. Na żółwie wpływa też temperatura w samym gnieździe. Gdy jest chłodniej rodzi się więcej samców, co jest niezwykle ważne dla zdominowanej przez samice populacji. Współczesne modele klimatyczne przewidują, że do końca XXI wieku w Ameryce Środkowej należy spodziewać się coraz cieplejszych i coraz bardziej suchych lat. Wpłynie to bardzo niekorzystnie na populację, której liczebność może spadać o 7% na dekadę. Już teraz żółwi jest bardzo mało. W latach 90. na Playa Grande gniazdowało 1500 żółwi. Obecnie obserwujemy jedynie 30-40 samic w sezonie - mówi James Spotila z Drexler University. Uczony od 22 lat bada żółwie na Playa Grande. To największe skupisko tych zwierząt na wschodzie Pacyfiku. Gdy Spotila i jego studenci zaczynali swoje badania, największym zagrożeniem byli kłusownicy. Doprowadzali oni do zagłady całych pokoleń żółwi. Te zwierzęta, które przeżyły, wpadały podczas swoich podróży w sieci rybackie. Teraz wysiłki mające na celu odrodzenie populacji mogą zostać zniweczone przez zmiany klimatyczne. Specjaliści zaczęli rozważać takie scenariusze jak zapewnianie cienia i nawilżanie gniazd.
  8. Eksperci szacują, że dzięki procedurze in vitro gdzieś na świecie pojawiło się już 5-mln dziecko. Z danych Międzynarodowego Komitetu Monitorowania Technologii Wspomaganego Rozrodu (Icmart), które przedstawiano na 28. konferencji Europejskiego Stowarzyszenia Ludzkiej Reprodukcji i Embriologii (ESHRE) w Stambule, wynika, że rocznie rodzi się ok. 350 tys. maluchów z probówki. To 0,3% ze 130 mln małych obywateli, którzy rokrocznie zasilają populację świata. Delegaci przestrzegają, by nie traktować in vitro jak polisy ubezpieczeniowej przy odkładanym na później rodzicielstwie. Statystyki ujawniają bowiem, że skuteczność IVF spada z wiekiem pacjentki. Ogłaszając narodziny pięciomilionowego dziecka in vitro, Icmart bazował na danych do 2008 r. oraz oszacowaniach obejmujących trzy kolejne lata. Licząc, naukowcy brali pod uwagę fakt, że rocznie na świecie przeprowadza się 1,5 mln cykli IVF (ponad 1/3 przypada na Europę) i w wyniku tego rodzi się ok. 350 tys. dzieci. ESHRE podkreśla, że z biegiem czasu w Europie implantowano mniej embrionów, co doprowadziło do ograniczenia liczby ciąż mnogich, które oznaczają większe ryzyko powikłań dla matki oraz niższą wagę urodzeniową dzieci. Liczba trojaczków spadła poniżej 1% i po raz pierwszy wskaźnik urodzeń bliźniąt wyniósł poniżej 20%. Pierwszym dzieckiem urodzonym w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego była Louise Joy Brown. Dziewczynka przyszła na świat 25 lipca 1978 r. w Oldham w Wielkiej Brytanii. Brown doczekała się własnego potomka - 20 grudnia 2006 r. na świat przyszedł jej syn Cameron.
  9. Prof. Mike Lean z Uniwersytetu w Glasgow i biznesmen Donnie Maclean stworzyli zrównoważoną odżywczo pizzę. Jak zapewniają panowie, zawiera ona 30% zalecanej normy witamin, minerałów, kalorii, białek oraz węglowodanów. Dietetyk podkreśla, że ich receptura zrodziła się z frustracji po zbadaniu gotowych dań oferowanych przez 5 czołowych sieci supermarketów w Szkocji. Okazało się, że zawierają one tyle soli, że można by nią obdzielić posiłki z całego dnia lub więcej. Podobnie było z tłuszczami nasyconymi. Brakowało za to niezbędnych składników odżywczych. Maclean pomógł naukowcowi w zakresie nietypowych sposobów zwiększania odżywczości pizzy. Przeprowadziłem badania rynku i odkryłem, że wodorosty to interesujący nowy składnik, wykorzystywany przy pieczeniu chleba. Stosując je, zmniejszyliśmy zawartość soli. W wodorostach sód stanowi ok. 3,5%, w porównaniu do 40% w soli. Dodatkowo mamy jod, witaminę B12 [...], a i smak jest wyborny". By zwiększyć zawartość witaminy C, do sosu pomidorowego, którym smaruje się ciasto, dodano czerwonej papryki. Osoby dbające o zdrowie docenią też zapewne fakt, że pizza zawiera magnez, potas, kwas foliowy oraz witaminę A. Zgodnie z zaleceniami dietetycznymi, śniadanie zapewnia 20% składników odżywczych i kalorii, lunch 30%, a kolacja 30%. Przekąski stanowią kolejne 20%. Założyliśmy, że pizza będzie jadana na lunch lub kolację, dlatego stanowi kompletny posiłek z 30% wszystkiego - opowiada Maclean. Jedna z sieci supermarketów jest zainteresowana sprzedażą nowej pizzy. Rozmowy z innymi sklepami i firmami cateringowymi trwają. Produkt Szkotów ma być sprzedawany w formie zamrożonej. Jest droższy od większości mrożonych pizz. Kosztuje mniej więcej tyle, co pizze schłodzone. Panowie nie zamierzają poprzestać na pizzy. Obecnie testują recepturę zdrowszego curry, potem zabiorą się za popularne wśród Brytyjczyków danie: rybę z frytkami.
  10. Apple zapłacił 60 milionów dolarów za prawo do używania nazwy iPad w Chinach. Spór sądowy pomiędzy amerykańskim koncernem a firmą Provew Technology zakończył się ugodą. Z powodu problemów z nazwą Apple miał kłopoty ze sprzedażą swojego tabletu w Państwie Środka. Przed zapowiadaną premierą Proview skierował do władz lokalnych wielu miast wniosek o zobowiązanie sprzedawców do zdjęcia iPada ze sklepowych półek. Proview Technology to oddział Proview International Holdings z Hongkongu, znany niegdyś producent monitorów komputerowych. Firma zarejestrowała nazwę iPad w 2001 roku. Apple chciał używać tej nazwy w Chinach, gdyż, jak twierdził, kupił ją od oddziałów Proview. Firma z Hongkongu początkowo chciała pozwać Apple’a w USA, jednak sąd odrzucił pozew. Wówczas Proview zwrócił się do chińskiego sądu, a ten orzekł, że prawa do wykorzystania nazwy w Chinach wciąż należą do Proview.. Apple odwołał się od tego wyroku i odwołanie skończyło się ugodą. Przeżywający kłopoty finansowe Proview domagał się od Apple’a 1,57 miliarda dolarów. Ugodę zawarto na znacznie mniejszą kwotę, a pieniądze zostaną przelane na konto sądu, który przekaże je wierzycielom Proview. Prawnik Chen Jihong, który specjalizuje się w kwestiach własności intelektualnej, mówi, że Proview i tak uzyskał zadowalającą kwotę. Chociaż nazwa handlowa należy do Proview, to Apple, a nie Proview, nadał jej obecną wartość - stwierdził. Rozstrzygnięcie będzie ważną wskazówką dla innych zachodnich firm robiących interesy w Chinach. W Państwie Środka prawa własności intelektualnej dopiero są tworzone. Mimo, że Apple’owi wydawało się, że kupił prawo do używania nazwy iPad, to jednak sąd orzekł, iż prawa te na chińskim rynku nigdy nie zostały formalnie przekazane, zatem Apple musi za nie zapłacić.
  11. Gdy były pisklętami, gęsi tybetańskie (Anser indicus) z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej nauczono noszenia masek, przez które podaje się ilość tlenu występującą na dużych wysokościach. Ponieważ maska "zbiera" wydychany przez ptaki dwutlenek węgla, podczas eksperymentów w tunelu aerodynamicznym można sprawdzić, w jaki sposób gospodarują one cennym gazem. Dr Jessica Meir opowiadała o pomysłach i osiągnięciach swojego zespołu na dorocznym spotkaniu Stowarzyszenia Biologii Eksperymentalnej w Salzburgu. Udzielając wywiadów, podkreślała, że większość dotychczasowych badań koncentrowała się na odpoczywających gęsiach, natomiast Kanadyjczycy chcą stworzyć obraz dostaw tlenu podczas lotu. Dużym ułatwieniem są parametry tunelu aerodynamicznego Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej. Jest on na tyle szeroki , że przy swojej rozpiętości skrzydeł (ok. 1,5 m) gęś tybetańska swobodnie się tam mieści. Meir i inni mają zamiar ustalić, jak wysoko są w stanie latać A. indicus. Niektóre studia wskazywały, że wznoszą się one na 6 tys. metrów - jest to konieczne, by pokonać Himalaje w czasie migracji z terenów lęgowych na Wyżynie Tybetańskiej do Indii - ale to tylko odczyt, a nie zakres możliwości gęsi. By je dokładniej oszacować, naukowcy odtwarzają stężenia tlenu i azotu na pułapach 6000 i 9000 m n.p.m. Dla tlenu wynoszą one, odpowiednio, 10 i 7%. Siedem procent odpowiada warunkom podczas przelotu nad szczytem Mount Everest. Wyczyny śmiałków w maskach są utrwalane na nagraniu poklatkowym. Chcę odkryć mechanizm, który leży u podłoża tych fizycznych wyczynów. Wiemy już, że [gęsi tybetańskie] latają na wysokości do 6 tys. metrów, gdzie stężenie tlenu jest o połowę mniejsze niż na poziomie morza. I nie tylko są w stanie funkcjonować, ale i latać, co stanowi niesamowicie kosztowny sposób poruszania się; wiąże się ze zużywaniem 10-20-krotnie większych ilości tlenu niż podczas odpoczynku. Dr Meir zależy na zrozumieniu fizjologii ptaków, ale na tym nie koniec. Snuje bowiem plany dotyczące wykorzystania uzyskanych danych w leczeniu pacjentów z problemami oddechowymi.
  12. Naukowcom z Hiszpanii, Meksyku i Danii udało się wyizolować najstarsze ludzkie DNA. Z artykułu w Current Biology dowiadujemy się, że pozyskano DNA z liczących sobie 7000 lat szkieletów znalezionych na północy Hiszpanii. Wcześniejszy rekord należał do zespołu badającego Człowieka Lodu. Ötzi zmarł około 5300 lat temu. Ciała dwóch młodych mężczyzn znaleziono w jednej z jaskiń Gór Kantabryjskich. Zachowały się one w niemal idealnym stanie, co pozwoliło stwierdzić, że mężczyźni byli łowcami-zbieraczami. Ciała nazwano Braña1 i Braña2 od miejsca Braña-Arintero, w którym zostało znalezione. Naukowcy odzyskali 1,34% i 0,53% ich DNA. Początkowo spekulowano, że zmarli byli spokrewnieni z dzisiejszymi Baskami, jednak szczegółowe badania wykazały, iż są najbliżej związani z mieszkańcami dzisiejszej północnej Europy, a nie z ludźmi zamieszkującymi obecnie Półwysep Iberyjski. Z jednego z ciał udało się też pozyskać mitochondrialne DNA. Na jego podstawie stwierdzono, że dzisiejsi mieszkańcy Anglii, Niemiec, Litwy i Hiszpanii mieli wspólnego przodka. Trwają prace nad pozyskaniem mitochondrialnego DNA od drugiego z ciał.
  13. Islamscy fanatycy rozpoczęli regularne niszczenie zabytków Timbuktu. Dzisiaj (30 czerwca) zniszczyli liczące sobie setki lat mauzolea Sidiego Mahmouda, Sidiego, Moctara i Alpha Moya. Groby świętych zostały zrównane z ziemią za pomocą koparek. Z doniesień wynika, że miejscowa ludność jest oburzona tymi działaniami i prawdopodobnie spróbuje im zapobiec. Młodzież z Timbuktu przygotowuje się do walki przeciwko desakralizacji grobów naszych świętych. Będziemy walczyli kijami i kamieniami przeciwko islamistom - zapewnił jeden z mieszkańców miasta. Islamiści, gdy tylko przejęli kontrolę nad Timbuktu, zapowiedzieli, że zniszczą wszystkie mauzolea i manuskrypty tego niezwykłego miasta. Na początku maja spalili mauzoleum Sidiego Amara. Przed dwoma dniami UNESCO ogłosiło Timbuktu zagrożonym światowym dziedzictwem kultury. W odpowiedzi islamiści przystąpili do niszczenia zabytków. Pod koniec marca Timbuktu zostało zajęte przez tuareskich partyzantów, którzy proklamowali własne państwo na północy Mali. Mauretański wywiad doniósł, że wśród partyzantów doszło do rozłamu i kontrolę nad miastem przejęli islamscy fanatycy, co przyciągnęło do Timbuktu kolejne oddziały islamistów. W marcu władzę w Mali przejęli wojskowi, ale nie są oni w stanie pokonać Tuaregów, którzy dysponują bronią ukradzioną z libijskich magazynów. Wojskowi nie zgadzają się też na przysłanie trzytysięcznego kontyngentu wojskowego przez Zachodnioafrykańską Wspólnotę Gospodarczą, który miałby zaprowadzić porządek na północy. Boją się bowiem, że kontyngent odbierze im władzę. Timbuktu to jedno z najważniejszych miast w historii Czarnego Lądu. Miasto założono prawdopodobnie na przełomie XI i XII wieku. Specjaliści oceniają, że w zbiorach prywatnych i publicznych bibliotekach znajduje się 150 000 manuskryptów. Przez setki lat pisane dziedzictwo Mali było ukrywane przez miejscowych pod podłogami domów i w jaskiniach na pustyni w obawie przed ich zniszczeniem czy zagrabieniem przez marokańskich i europejskich najeźdźców. Teksty te świadczą zarówno o bogactwie literackim, jak i naukowym regionu. Znajdują się wśród nich zarówno podręczniki do matematyki i astronomii oraz pisma traktujące o życiu społecznym i gospodarczym w Timbuktu podczas Złotego Wieku, który miasto przeżywało w XVI w. Wówczas było ono centrum akademickim, na którego uczelnie uczęszczało 25 000 studentów. Galla Dicko, dyrektor Instytutu Ahmeda Baby (Baba to urodzony w Timbuktu pisarz, współczesny Shakespeare'owi), w którym znajduje się 25 000 tekstów mówi: Manuskrypty te dotyczą wszystkich dziedzin ludzkiej wiedzy: prawa, nauki, medycyny. Mamy też traktat polityczny, którego autor ostrzega intelektualistów, by nie dali się skorumpować polityce. Na półkach znaleźć można tak różne pisma jak dzieło na temat matematyki, przewodnik po muzyce andaluzyjskiej, romanse czy korespondencje handlową. Olbrzymią kolekcję ksiąg świadczących o bogactwie kulturalnym tego miejsca zaczęto tworzyć stosunkowo niedawno, gdy rządowi udało się przekonać miejscowych właścicieli prywatnych zbiorów, że powinny one stanowić własność publiczną. Uczeni uważają, że to, co do tej pory udało się zebrać, stanowi niewielką część ukrytych jeszcze tekstów. Zdaniem Alego Quld Sidi, przedstawiciela rządu, na odkrycie czeka jescze ponad milion manuskryptów. Od niedawna w ratowanie dziedzictwa Timbuktu zaangażowały się rządy RPA, USA i Norwegii. Teraz nad tym niezwykłym miastem zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo.
  14. Po latach dominacji należący do Microsoftu Hotmail stracił pozycję największego serwisu pocztowego w internecie. Został pokonany przez Gmaila. Gmail został udostępniony publicznie w 2007 roku. Wcześniej przez trzy lata był dostępny tylko na zaproszenie. W styczniu bieżącego roku Google poinformował, że serwis ma 350 milionów aktywnych użytkowników. W ciągu pół roku przybyło kolejnych 75 milionów i Gmail, z 425 milionami użytkowników, zdetronizował Hotmaila. Co prawda Gmail ciągle odstaje od konkurencji pod względem liczby unikatowych użytkowników. Hotmail ma ich 325 milionów, Yahoo Mail chwali się 298 milionami, a Gmail ma ich 289 milionów. Trzeba jednak pamiętać, że Gmail liczy sobie zaledwie 8 lat. Tymczasem Hotmail został uruchomiony w 1996, a Yahoo Mail w 1997 roku.
  15. Mruk Petersa, zwany inaczej trąbonosem (Gnathonemus petersii), ma nietypowo zbudowaną siatkówkę, która pozwala na połączenie wrażliwości czopków i pręcików, tak by wykrywać bodźce o mieszanych barwach. Z drugiej strony grupowanie fotoreceptorów - czopki znajdują się w zagłębieniach z kryształami fotonicznymi, a pręciki pod spodem - umożliwia ignorowanie szumu przestrzennego. Wiele wyjaśnia fakt, że G. petersii zamieszkuje płynące wody strefy przydennej. Dysponując tak zbudowanym okiem, jest w stanie szybciej wykryć niebezpieczeństwo i uciec. Czopki umożliwiają widzenie kolorów przy dobrym oświetleniu. Pręciki stanowią zaś podstawę czarno-białego widzenia przy słabym oświetleniu. Zwykle zwierzęta albo widzą dobrze za dnia (jak np. człowiek), albo w nocy (jak kot). Innymi słowy, ich siatkówka jest wyspecjalizowana w wychwytywaniu fotonów albo priorytetem staje się ostrość wzroku. Co ciekawe, u mruka Petersa występuje typ siatkówki, która nie została zoptymalizowana do żadnego z tych celów. Pokrywają ją liczne zagłębienia. W każdym z nich znajduje się ok. 30 czopków, a pod spodem kilkaset pręcików. Z powodu tych nietypowych cech sądzono, że ryba nie widzi. Dopiero 10 lat temu Andreas Reichenbach z Instytutu Badań nad Mózgiem Paula Flechsiga w Lipsku stwierdził, że to nieprawda i zajął się rozwikłaniem tajemnicy trąbonosa. Okazało się, że na dnie każdego z dołków znajduje się warstwa komórek z licznymi kryształami guaniny. Tworzą one powierzchnię odbijającą, zwiększając natężenie oświetlenia wewnątrz zagłębienia. Czopki mają wystarczającą ilość światła, by dobrze działać. To samo można powiedzieć o tkwiących pod nimi pręcikach, do których dociera z kolei odpowiednio przefiltrowane światło. Kiedy Niemiec przetestował wzrok mruków Petersa, okazało się, że są w stanie dostrzec jedynie obiekty zajmujące sporą część ich pola widzenia. Szczególnie dobrze wychodziło im wykrywanie dużych obiektów, które poruszały się na tle przypominającym obraz ze śnieżącego telewizora. Naukowcy sądzą, że w ten sposób chronią się przed drapieżnikami, np. sumami.
  16. Archeologowie pracujący na stanowisku La Corona w Gwatemali odkryli liczący sobie 1300 lat majański tekst będący drugim znanym nam zabytkiem tej kultury, w którym znajduje się końcowa data kalendarza Majów. Przypada ona na 21 grudnia 2012 roku. To najważniejsze od kilkudziesięciu lat odkrycie pisanego zabytku Majów. To tekst bardziej dotyczący historii politycznej niż przepowiedni - mówi Marcello A. Canuto z Tulane University, współdyrektor wykopalisk w La Corona. Canuto od 2008 roku wraz z Tomasem Barrientosem z Universidad del Valle de Guatemala prowadzi wykopaliska w La Corona, miejscu, które wcześniej było przeszukiwane przez złodziei. W ubiegłym roku zauważyliśmy, że złodzieje działający w jednym z budynków porzucili kamienie z wyrzeźbionymi hieroglifami. Były one bowiem zbyt zwietrzałe, by je sprzedać na czarnym rynku. Wiedzieliśmy zatem, że znaleźli coś ważnego, ale również mieliśmy nadzieję, że coś pominęli - mówi Barrientos. Tym, co pominęli złodzieje, jest najdłuższy tekst znaleziony kiedykolwiek w Gwatemali. Wyrzeźbiono go na stopniach schodów i opowiada on o 200-letniej historii La Corona. W maju bieżącego roku udało się odczytać napis. Na jednym z bloków, zawierającym 56 hieroglifów, znaleziono końcową datę kalendarza Majów. Na wspomnianym stopniu odnotowano, że w 696 roku La Coronę odwiedził najpotężniejszy wówczas król majański Yuknoom Yich’aak K’ahk’ z Calakmul. To bardzo ważne odkrycie, gdyż dotychczas sądzono, że zginął on kilka miesięcy wcześniej, w 695 roku, kiedy to przegrał bitwę ze swoim głównym rywalem, miastem Tikal. Teraz dowiadujemy się, że wódz przeżył i odwiedzał swoich sojuszników, by uspokoić wśród nich nastroje po przegranej bitwie. To był czas wielkiego niepokoju politycznego i król czuł się zmuszony, by robić uwagi dotyczące dłuższej perspektywy czasowej - powiedział David Stuart z University of Texas, który w 1997 roku brał udział w pierwszej ekspedycji archeologicznej badającej region La Corona. Podczas kryzysów Majowie wykorzystywali swój kalendarz raczej do podkreślania trwałości i stabilności niż do zapowiadania apokalipsy - dodaje Canuto.
  17. W karbonie powstały liczne złoża węgla kamiennego. W pewnym momencie proces ten się zakończył i zgodnie z nową hipotezą, stały za tym grzyby - przodkowie pieczarniaków (Agaricomycetes), którzy zaczęli rozkładać ligninę, uwalniając w ten sposób węgiel. Dr Igor Grigoriev z Lawrence Berkeley National Laboratory wyjaśnia, że w karbonie szczątki obumarłych roślin opadały na dno bagnistych lagun. Z różnych względów rozkład był wolny, dlatego powstawał torf. Pod wpływem ciśnienia jego warstwy przekształcały się w węgiel. Ok. 300 mln lat temu coś jednak zahamowało ten proces. Naukowcy podejrzewają, że tajemniczym czynnikiem były grzyby wyposażone w peroksydazy - enzymy rozkładające ligninę. Doszli do takiego wniosku po analizie porównawczej 31 genomów. Korzystając z zegara molekularnego, który pozwalał stwierdzić, kiedy wyewoluowały konkretne grzyby, biolodzy odkryli, że wywołujący białą zgniliznę wspólny przodek Agaricomycetes pojawił się właśnie ok. 300 mln lat temu.
  18. Zarząd kanadyjskiego RIM-a, producenta urządzeń BlackBerry, może rozważać podpisanie z Microsoftem umowy podobnej do tej, jaką podpisała Nokia. Research In Motion znajduje się w bardzo trudnej sytuacji i analitycy nie wierzą, by firma samodzielnie sobie poradziła. Sytuację dodatkowo pogorszył fakt, że po raz kolejny przesunięto zapowiadaną premierę urządzenia BlackBerry 10, które miało odwrócić niekorzystne tendencje rynkowe. RIM od lat traci udziały w rynku, a w ubiegłym kwartale zanotował pierwszą w historii stratę finansową. Zbliża się termin złożenia raportu za kolejny kwartał i analitycy spodziewają się, że straty tylko się pogłębią. Cena akcji kanadyjskiej firmy spadła w ciągu jednego dnia o 16%, a analitycy uważają, że nadal będzie spadać. Ich zdaniem przedsiębiorstwo zmierza wprost do bankructwa. Jeśli RIM będzie nadal zarządzany tak, jak obecnie, to firma upadnie - stwierdzili analitycy z Nomura Equity Research. Nie sądzimy, by RIM-owi udało się odwrócić los i nie pomoże w tym nawet przyszłoroczny debiut BlackBerry 10 - dodali. W analizie skierowanej do swoich klientów Nomura Equity Research twierdzi, że RIM zniknie z rynku do roku 2020. Wskaźniki fundamentalne dla RIM-a będą się pogarszały, firma wyczerpie swoje zapasy gotówki i w ciągu dwóch lat zostanie zmuszona do szukania dofinansowania - napisali analitycy Citi Investment Research. Zarząd RIM-a zdecydował o zwolnieniu 5000 osób, czyli 30% załogi. Zdaniem analityków Citi jest to działanie krótkowzroczne, które da jedynie chwilowe oszczędności. Uważają oni, że firma powinna raczej zatrudnić dodatkowych pracowników, dzięki czemu będzie mogła szybciej wypuścić na rynek nowe produkty. Ponadto zwolnienia pogorszą atmosferę i trudno będzie motywować pozostałą załogę do rozwijania nowoczesnych smartfonów. Dziennikarze Reutera dowiedzieli się z trzech niezależnych źródeł, że w związku z fatalną sytuacją firmy na jej zarząd wywierany jest coraz silniejszy nacisk, by albo sprzedał wydział odpowiedzialny za infrastrukturę, albo podpisał wzorem Nokii umowę z Microsoftem. Część analityków uważa, że konieczna będzie sprzedaż RIM-a. Problem jednak w tym, że nie wiadomo, czy znajdzie się chętny na kupno upadającego przedsiębiorstwa. W pierwszym kwartale roku podatkowego 2013, który zakończył się 2 czerwca, RIM stracił 192 miliony dolarów. W ciągu roku cena akcji firmy spadła o 70%.
  19. Parapercis cylindrica, ryba zamieszkująca rafy koralowe, może być obojnakiem, ale zmiana płci nie oznacza u niej zmiany osobowości. Podczas eksperymentów bardziej aktywne i agresywne samice stawały się bowiem bardziej aktywnymi i agresywnymi samcami (Ecology Letters). Niemiecko-amerykańsko-australijski zespół badał P. cylindrica, indopacyficzną rybę, która tworzy haremopodobne grupy, w których na jednego samca przypada do 10 samic. W akwarium stacji badawczej z Jaszczurzej Wyspy biolodzy stworzyli 48 haremów, składających się z 1 samca i 2 samic. Po 16 dniach z 25 takich grupek usunięto samca, by doprowadzić do zmiany płci u dominującej samicy. Przed i po indukowaniu zmiany płci wielokrotnie oceniano poziom aktywności i agresji ryb. Samice i samce często maksymalizują swoje szanse na rozmnożenie i przeżycie [...], stosując różne strategie behawioralne. Stwierdziliśmy jednak, że na poziome osobniczym zachowanie przejawiane w fazie bycia samicą nie jest niezależne od zachowania pojawiającego na etapie bycia samcem - opowiada dr Stefan Walker z Uniwersytetu Jamesa Cooka. Jak wyjaśnia Australijczyk, choć średnio poziom agresji wzrastał w czasie zmiany płci, relatywne cechy indywidualnego zachowania się utrzymywały. Wg Walkera, międzypłciowe korelaty behawioralne wskazują na potencjalny koszt bycia hermafrodytą. To właśnie to zjawisko mogło stanowić jeden z bodźców do wyewoluowania płci. Naukowiec sądzi także, że wyniki uzyskane przez jego zespół wskazują, że nadal istnieją genetyczne ograniczenia niezależnego przystosowywania się zachowań męskich i żeńskich.
  20. Amerykańska armia będzie razić wroga... piorunami. Na czele projektu Laser-Induced Plasma Channel (LIPC - Laserowo indukowany kanał plazmowy) stoi George Fischer, który wyjaśnia działanie nowej broni. W gazach i ciałach stałych światło podróżuje wolniej niż w próżni. Prędkość światła postrzegamy zwykle jako stałą wartość. Jednak w rzeczywistości istnieje niewielka zależność pomiędzy jego prędkością a intensywnością. W powietrzu zależność ta jest dodatnia, zatem bardziej intensywne światło porusza się w nim nieco wolniej. Jeśli weźmiemy laser o umiarkowanej energii i wypuścimy z niego niezwykle krótki impuls światła, to moc takiego impulsu będzie olbrzymia. W czasie trwania impulsu można osiągnąć moc przekraczająca potrzeby energetyczne wielkiego miasta, gdyż impuls taki trwa np. dwie biliardowe części sekundy - stwierdza Fisher. Uczony wyjaśnia, dlaczego jest to takie ważne. W przypadku bardzo silnych i intensywnych impulsów, powietrze działa jak soczewki i utrzymuje światło w skupieniu. Używamy ultrakrótkich impulsów o umiarkowanej energii, dzięki czemu powstaje promień tak intensywny, że dochodzi do jego skupienia w powietrzu. Jeśli promień lasera jest wystarczająco intensywny, to jego pole elektromagnetyczne jest na tyle silne, że wyrzuca elektrony z molekuł powietrza i powstaje plazma. Tworzy się ona wzdłuż promienia lasera, możemy zatem decydować, gdzie powstanie - dodaje naukowiec. Powietrze składa się z obojętnych molekuł i jest izolatorem. Jednak gdy zostaje zjonizowane zaczyna przewodzić prąd. W czasie burzy wyładowania elektryczne biegną w kierunku gruntu po linii najmniejszego oporu. Jonizując powietrze za pomocą lasera utworzony zostaje kanał, którym będą się przemieszczały ładunki elektryczne. Wystarczy skierować taki laser na wrogi cel, a jako że przewodzi on ładunki lepiej niż powietrze i grunt, wyładowanie elektryczne przebiegnie przez niego. W ten sposób można np. niszczyć niezdetonowane ładunki wybuchowe. Same zjawiska fizyczne potrzebne do wyprodukowania tego typu broni są dobrze poznane, ale stworzenie odpowiednich technicznych rozwiązań jest bardzo trudne. Jeśli światło lasera skupia się w powietrzu istnieje niebezpieczeństwo, że skupi się np. na soczewkach czy innych częściach lasera i go zniszczy. Musieliśmy zatem obniżyć jego intensywność i utrzymać ją niską do czasu, aż zdecydujemy, że ma się skupić w powietrzu - mówi Fischer. Drugim problemem było zsynchronizowanie lasera z impulsem elektrycznym o wysokim napięciu i związane z tym stworzenie urządzenia mogącego pracować w tak wymagających ładunkach oraz zapewnienie mu energii przez dłuższy czas. Pomimo tak olbrzymich trudności Fischer zapewnia, że w ciągu ostatnich miesięcy dokonano znacznego postępu. Testy przeprowadzone w styczniu bieżącego roku zakończyły się sukcesem i twórcy nowej broni mają nadzieję, że po udoskonaleniu zagości ona w arsenale US Army.
  21. W jaskini Xianrendong z chińskiej prowincji Jiangxi znaleziono fragmenty najstarszej ceramiki świata. Kocioł sprzed 20 tys. lat służył najprawdopodobniej do gotowania albo warzenia alkoholu. Odkrycia amerykańsko-chińskiego zespołu zostały opisane w magazynie Science. W ostatnim czasie wiek innych odłamków ze wschodniej Azji oszacowano na ponad 15 tys. lat, co w sumie oznacza, że naukowcy muszą odrzucić dotychczasowe teorie, zgodnie z którymi wynalezienie ceramiki miało miejsce ok. 10 tys. lat temu, gdy ludzie porzucili zbieracko-myśliwski tryb życia i osiedlili się, by uprawiać rolę. Dotąd zakładano, że ceramika nie powstała wcześniej m.in. dlatego, że w czasie przeprowadzki do kolejnego dobrze rokującego miejsca transport dużych, ciężkich i łatwo rozbijających się elementów wyposażenia nastręczałby dużo kłopotów. Skoro jednak w ciągu ostatniego 10-lecia znaleziono przykłady ceramiki poprzedzającej rolnictwo, antropolodzy nie mieli wyjścia i musieli zmienić zdanie. Wykopaliska prowadzono w Xianrendong w latach 60. i 90. XX wieku. Jak wyjaśnia prof. Wu Xiaohong, dyrektor chińskiego Narodowego Laboratorium Chronologii Czwartorzędu, niektórzy naukowcy szybko zaczęli twierdzić, że ceramika ma ok. 20 tys. lat. Inni myśleli, że to niemożliwe, ale do 2009 r. zespół, w skład którego wchodzili m.in. eksperci z Harvardu, był w stanie oszacować wiek znalezisk z zadowalającą wszystkich precyzją. [...] Należało się upewnić, że próbki wykorzystane przez nas do datowania naprawdę pochodziły z tego samego okresu [...]. Stało się to możliwe, gdy akademicy wykazali, że osady w jaskini akumulowały się stopniowo bez zakłóceń, które mogłyby zaburzyć sekwencję. Specjaliści pobrali próbki - np. kości czy węgiel drzewny - z rejonów znajdujących się nad i pod fragmentami ceramiki. W czasie badań jaskinia była świetnie zabezpieczona. Koniec końców radiodatowanie wykazało, że archeologiczne konteksty najstarszych skorup mają 19-20 tys. lat., czyli 2-3 tys. lat więcej niż inna ceramika znaleziona we wschodniej Azji czy pozostałych rejonach świata. Ceramika była wytwarzana przez mobilnych ludzi, którzy polowali i zbierali w czasie maksimum glacjalnego późnego. Prof. Ofer Bar-Yosef z Harvardu podkreśla, że wg niego, kocioł pomagał przetrwać ciężkie czasy, ponieważ gotowanie zwiększało ilość uzyskiwanych z pożywienia składników odżywczych. Jeśli wynalazek jest dobry, dość szybko się upowszechnia. Wydaje się, że w tej części południowych Chin ceramika okazała się hitem. Prof. Gideon Shelach z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, autor komentarza do artykułu z Science, sądzi, że wynalezienie ceramiki można też wyjaśnić względami społecznymi. Skoro ludzie tworzyli większe grupy, uzasadniały to względy m.in. klimatyczne, trzeba było robić coś, co złagodziłoby narastające konflikty. Niewykluczone więc, że naczynia służyły do warzenia alkoholu.
  22. Na Rice University powstała technologia umożliwiająca... namalowanie baterii litowo-jonowej na dowolnej powierzchni. Technologię tę można też łączyć z ogniwami fotowoltaicznymi. Bateria składa się z warstw, które odpowiadają składnikom tradycyjnej baterii. Poszczególne warstwy w formie spraju możemy nanieść na wybraną powierzchnię. Malowaną baterię tworzy pięć warstw. Pracują one jako dwa odbiorniki prądu, anoda, katoda i oddzielający je polimer. Baterie nanoszono na powierzchnie ceramiczne, polimery, szkło, stal oraz na... kufel od piwa. Podczas jednego z eksperymentów naukowcy pracujący pod kierunkiem Pulickela Ayana, połączyli szeregowo dziewięć baterii namalowanych na kafelkach łazienkowych. Baterie podłączono do sieci energetycznej oraz paneli słonecznych. Po tym, jak zostały w pełni załadowane mogły przez sześć godzin zasilać diody układające się w napis RICE. Baterie dostarczały stałe napięcie 2,4 wolta. Naukowcy wykazali, że ręcznie malowane baterie są zadziwiająco stabilne i pracują zgodnie z założeniami. Ich charakterystyki nie odbiegały od założeń o więcej niż 10%. Po 60 cyklach ładowania/rozładowywania zanotowano minimalny spadek ich pojemności. Każda z warstw baterii jest zoptymalizowana pod kątem zadań, jakie ma wykonać. Pierwsza, odbiornik ładunków dodatnich, to mieszanina jednościankowych nanorurek węglowych i sadzy rozpuszczonych w N-metylopirolidonie. Następnie nakładana jest warstwa katody, składająca się z tlenku kobaltowo-litowego, węgla oraz proszku grafitowego. Trzecią warstwą jest polimerowy separator z żywicy Kynar Flex, szkła akrylowego i dwutlenku krzemu. Następnie nakładana jest anoda, składająca się z tlenku litowo-tytanowego i proszku grafitowego. Na koniec maluje się odbiornik ładunków ujemnych, stworzony z komercyjnie dostępnej przewodzącej farby miedzianej rozrzedzonej etanolem. Najtrudniej było uzyskać stabilność mechaniczną oraz właściwy separator. Odkryliśmy, że nanorurki i katoda bardzo dobrze trzymają się powierzchni, jeśli jednak separator nie był stabilny mechanicznie, całość odchodziła. Właściwą przylepność separatora uzyskaliśmy dodając szkło akrylowe - mówi Neelam Singh.
  23. Zawał serca nie tylko uszkadza tkankę mięśniową serca wskutek niedotlenienia. Uruchamia też kaskadę zapalną, która pogarszając miażdżycę, zwiększa ryzyko kolejnego zawału czy udaru. Pracami międzynarodowego zespołu kierował dr Matthias Nahrendorf z Massachusetts General Hospital. Zaprojektowane przez naukowców studium miało pozwolić przetestować hipotezę, że zapalenie ogólnoustrojowe spowodowane przez uszkodzenie mięśnia sercowego może pogarszać istniejącą wcześniej miażdżycę. Akademicy posłużyli się modelem mysim. Zwierzęta były genetycznie zaprogramowane, by zachorować na miażdżycę. W serii eksperymentów wykazano, że po indukowanym zawale w odległych blaszkach miażdżycowych wzrastała aktywność enzymów rozkładających włóknistą otoczkę, zwaną też czapeczką. Składa się ona z proteoglikanów, włókien kolagenu i komórek mięśni gładkich i zapewnia integralność blaszki. Po naruszeniu czapeczki blaszka staje się niestabilna, wzrasta skłonność do pękania i tworzenia się zakrzepów. W blaszkach z naruszoną czapeczką akumulowały się monocyty i inne zapalne komórki odpornościowe. W śledzionie powstawało więcej komórek progenitorowych monocytów. Pod wpływem zwiększonej aktywacji układu sympatycznego szpik kostny uwalniał więcej krwiotwórczych komórek macierzystych, które trafiały do śledziony. Reakcja walcz albo uciekaj na uraz stymuluje działania komórek odpornościowych zaangażowane w gojenie ran. Jeśli jednak rana powstała w sercu i jest skutkiem miażdżycy, ta nasilona aktywność przyspiesza istniejącą wcześniej chorobę. Choć większość studium przeprowadzono na myszach, dysponujemy wskazówkami, że coś podobnego dzieje się u ludzkich pacjentów - znaleźliśmy np. podwyższoną liczbę komórek macierzystych w śledzionie chorych, którzy zmarli krótko po zawale serca - podkreśla Nahrendorf.
  24. Na Grenlandii znaleziono ślady najstarszego znanego uderzenia asteroidy w Ziemię. Krater powstały po upadku mógł mieć nawet 100 kilometrów średnicy. Od dawna znane są potężne kratery na Księżycu, które liczą sobie 3-4 miliardy lat. Ziemia, która ma znacznie większą masę, musiała być bombardowana z kosmosu znacznie częściej niż jej satelita. Jednak ślady po jej burzliwej przeszłości są trudne do znalezienia. Kratery uległy erozji, zostały przykryte młodszymi skałami. Dlatego tak trudno znaleźć pozostałości uderzeń asteroidów. Dotychczas najstarszy znany ziemski krater uderzeniowy liczył sobie 2 miliardy lat. Teraz naukowcy ze Służby Geologicznej Danii i Grenlandii, brytyjskiego Cardiff University, szwedzkiego Lund University oraz Instytutu Nauk Planetarnych w Moskwie zidentyfikowali na zachodzie Grenlandii ślady wielkiego, liczący sobie 3 miliardy lat krateru. Jego znalezienie było trudne, w ciągu miliardów lat poziom skał w tym miejscu obniżył się wskutek erozji aż o 25 kilometrów. Wszelkie zewnętrzne ślady upadku asteroidy zostały zniszczone. Jednak w skałach poniżej pozostały ślady po potężnej fali uderzeniowej, która dotarła głębiej niż fala z jakiegokolwiek innego znanego uderzenia. Dotychczas jednak nie obserwowano na takiej głębokości skutków uderzenia, dlatego też naukowcy przez trzy lata zbierali, analizowali i łączyli wszystkie dowody, by w końcu dojść do przekonania, że trzy miliardy lat temu w badanym przez nich miejscu upadła asteroida.
  25. Thapsia garganica była w literaturze starożytnych Greków nazywana toksyczną marchwią. Roślina ta jest trująca dla bydła, jednak po odpowiednim zmodyfikowaniu jej substancja czynna tapsygargina wydaje się obiecującą alternatywą dla chemioterapeutyków stosowanych obecnie w leczeniu raka prostaty. By tapsygargina nie była toksyczna dla wszystkich komórek, a tylko dla komórek nowotworowych, zespół Samuela Denmeade'a z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa spędził 1,5 dekady na pracach nad analogiem tego związku. Zwykle tapsygargina pokonuje błonę komórkową i doprowadzając do inhibicji zależnych od ATP kanałów wapniowych siateczki retikularnej SERCA (ang. sarcoplasmic/endoplasmic reticulum calcium adenosine triphosphatase pump), hamuje zarówno szybko, jak i wolno dzielące się komórki. Po dodaniu do cząsteczki dodatkowego łańcucha peptydowego wniknięcie do komórki nie jest już możliwe, chyba że prolek G202 natknie się na enzym, antygen błony komórkowej komórek stercza (ang. prostate specific membrane antigen, PSMA), który często występuje na powierzchni komórek nowotworowych. PSMA odczepia dodatkowy łańcuch od cząsteczki, przypieczętowując los "gospodarza" i jego najbliższego otoczenia. Nowa toksyna obiera na cel aktualnie rosnące komórki rakowe, komórki pozostające na razie w stanie uśpienia oraz komórki nienowotworowe, które wspomagają wzrost guza.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...