Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Za niechęć niektórych ludzi do wieprzowiny mogą odpowiadać geny, które zwiększają ich wrażliwość na zapach tego mięsa. Ok. 70% ludzi ma 2 działające kopie genu receptora androstenonu (OR7D4), steroidu będącego produktem utleniania androstenolu. Androstenon występuje w pocie i moczu ssaków, a w szczególnie wysokich stężeniach w ślinie knura. U pewnego odsetka świń w okresie dojrzałości płciowej w mięsie akumulują się wysokie stężenia androstenonu. Podczas podgrzewania mięsa niekastrowanych samców może się więc pojawiać tzw. zapach knura. Osobom z jedną lub pozbawionym funkcjonalnych kopii OR7D4 on nie przeszkadza, lecz właściciele 2 mogą już mieć problem natury kulinarno-smakowej. Autorami najnowszego badania są dr Hiroaki Matsunami z Duke University oraz specjaliści z Norweskiego Uniwersytetu Nauk o Życiu (Universitetet for miljø- og biovitenskap). Ci ostatni zainteresowali się zagadnieniem z powodów praktycznych. Obecnie na Starym Kontynencie sprzedaje się mięso loch i kastrowanych samców świń, co jednak mogłoby się stać, gdyby kastracja została zakazana? Poziom androstenonu u niekastrowanych świń wynosi do 6,4 ppm, u osobników kastrowanych za pomocą hormonów 0,1-0,2, a u zwierząt wykastrowanych chirurgicznie ok. 0. Wyniki amerykańsko-norweskiego zespołu sugerują, że jeśli kastracja zostanie zakazana, odsetek osób nietolerujących wieprzowiny zapewne wzrośnie. W eksperymentach wzięły udział 23 osoby: 13 konsumentów i 10 ekspertów od zapachu, smaku itp. W oparciu o wcześniej opracowany test wrażliwości zapachowej badanych podzielono na dwie grupy: wrażliwych i niewrażliwych na woń knura. Okazało się, że przedstawiciele pierwszej grupy mieli dwie funkcjonalne kopie receptora zapachowego. Ludzie z 2 wariantami tego genu sądzili, że po dodaniu większych ilości androstenonu mięso pachniało gorzej. W ramach badań stosowano jedynie biologiczne poziomy androstenonu, do granicy wyznaczonej dla dzikich wieprzów. Matsunami opowiada, że ciekawie byłoby przeprowadzić badania na populacjach muzułmańskich i judaistycznych z Bliskiego Wschodu, gdzie jedzenie wieprzowiny jest od stuleci zabronione. "Chciałbym także dowiedzieć się czegoś o wariantach receptora [...] ludów z okolic koła podbiegunowego, które nigdy nie jadły tego mięsa. Jaki jest ich genotyp? Badacz z Duke dodaje, że wegetarianie mogą mieć genetyczne predyspozycje do silniejszego wyczuwania woni androstenonu, ale hipotezę tę trzeba będzie dopiero sprawdzić.
  2. Dzięki metodom stosowanym do badania nowotworów i proteomice naukowcy z Centrum Medycznego Uniwersytetu Chicagowskiego stwierdzili, w jaki sposób składnik propolisu - ester fenyloetylowy kwasu kawowego (ang. caffeic acid phenethyl ester, CAPE) - zahamowuje rozwój raka prostaty na wczesnym etapie. Okazuje się, że wyłącza system komórkowy odpowiedzialny za wykrywanie źródeł pożywienia. Jeśli myszom będzie się codziennie podawać CAPE, ich guzy przestaną rosnąć. Gdy wstrzyma się terapię, po kilku tygodniach guzy znów zaczną rosnąć w swoim początkowym tempie. Wygląda więc na to, że ester nie zabija raka, ale na czas nieokreślony wstrzymuje namnażanie jego komórek - wyjaśnia dr Richard B. Jones. Chih-Pin Chuu, obecnie z tajwańskich Narodowych Instytutów Badania Zdrowia, testował CAPE na różnych liniach komórek nowotworowych. Okazało się, że nawet przy niskich stężeniach, jakie zapewne towarzyszą doustnemu aplikowaniu, CAPE skutecznie hamował namnażanie komórek wyizolowanych z ludzkiego raka gruczołu krokowego. Akademicy zauważyli, że ester fenyloetylowy kwasu kawowego spowalniał też wzrost przeszczepionych myszom ludzkich guzów prostaty. Wystarczyło 6 tygodni, by o połowę zmniejszyć tempo powiększania guza, lecz gdy terapię wstrzymywano, po jakimś czasie guz zaczynał rosnąć z oryginalną prędkością. Aby określić, jakie zmiany komórkowe odpowiadają za zaobserwowane zjawisko, zespół zastosował metodę proteomiczną wynalezioną przez Jonesa i innych: macierz mikro-Western. Western blot to metoda wykorzystywana w biologii molekularnej. Za jej pomocą mierzy się zachodzące w różnych warunkach zmiany w stężeniu białek lub w ich aktywności. Jak tłumaczą autorzy raportu z Cancer Prevention Research, Western blot pozwala śledzić zaledwie kilka białek naraz, natomiast system mikromacierzy daje możliwość analizowania kilkuset protein z wielu próbek. To ogromna oszczędność czasu, pracy i pieniędzy. Przyglądając się wpływowi CAPE na białka ze szlaków sygnałowych związanych ze wzrostem komórki, ekipa ustaliła, że terapia estrem przy stężeniach blokujących wzrost guza hamuje aktywność białek z 2 szlaków (S6K1 i Akt). Są one czujnikami wystarczającego odżywienia, które mogą uruchomić namnażanie, stąd "niewiedza" nowotworów, że w rzeczywistości warunki sprzyjają wzrostowi.
  3. Google zachęca do powolnego odchodzenia od protokołu HTTP na rzecz SPDY. Koncern informuje, że nowy protokół pozwala na znacznie szybsze ładowanie witryn internetowych. SPDY to eksperymentalny protokół autorstwa m.in. Google’a. Pracujące nad nim firmy chcą, by w przyszłości stał się on standardem. SPDY nie zastępuje HTTP, a modyfikuje sposób przesyłania treści, wykorzystując przy tym m.in. kompresję czy multipleksowanie. By wykorzystać zalety SPDY wystarczy do protokołu komunikacyjnego dodać kolejną warstwę, dzięki czemu nie trzeba modyfikować aplikacji pod stronie serwera. SPDY zostało już zaimplementowane w przeglądarkach Chrome i Firefox. Wyszukiwarkowy gigant przeprowadził testy, z których wynika, że na smartfonie Galaxy Nexus można dzięki SPDY przyspieszyć ładowanie witryn aż o 23%. Koncern twierdzi, że w przyszłości, po optymalizacji, zyski będą jeszcze większe. Google proponuje dodanie do Apache’a 2.2 modułu mod_spdy, który pozwoli serwerom na korzystanie z zalet SPDY.
  4. Międzynarodowy zespół naukowców opublikował w piśmie Nature Communications artykuł, z którego wynika, że niektóre grupy dinozaurów przechodziły długotrwały proces wymierania, zanim ich los został przypieczętowany ok. 65,5 mln lat temu. Steve Brusatte z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej (AMNH) opowiada, że liczebność olbrzymich, spożywających duże ilości pokarmu roślinożernych dinozaurów spadała w ciągu ostatnich 12 mln lat kredy. Wśród dinozaurów mięsożernych i średnich roślinożernych nie odnotowano takiego zjawiska. Poza Brusatte'em losami dinozaurów zajęli się Mark Norell, szef Wydziału Paleontologii AMNH, Richard Butler z Uniwersytetu Ludwiga Maximiliana w Monachium oraz Albert Prieto-Márquez z Bavarian State Collection for Palaeontology. Panowie chwalą się, że jako pierwsi przyjrzeli się wyginięciu dinozaurów z perspektywy zróżnicowania morfologicznego w obrębie poszczególnych grup tych gadów. Patrząc po prostu na trendy w różnorodności taksonomicznej, otrzymuje się sprzeczne odpowiedzi dotyczące kondycji dinozaurów przed wymieraniem kredowym. Dzieje się tak, ponieważ wyniki mogą ulegać odchyleniu przez nierównomierne próbkowanie zapisu kopalnego. W miejscach, gdzie powstało więcej skał i skamieniałości, np. na Wielkich Równinach USA, znajdzie się więcej gatunków. Chcieliśmy wyjść poza proste zliczanie gatunków - wyjaśnia Brusatte. Analizując zmienność różnorodności danej grupy w czasie, naukowcy mogą wnioskować o jej ogólnym dobrostanie: większa różnorodność to szansa na powstawanie nowych gatunków, a mniejsza może w dłuższej perspektywie zwiastować wyginięcie. Amerykanie i Niemcy analizowali bioróżnorodność, bazując na wielu cechach szkieletu 7 głównych grup dinozaurów, w sumie ok. 150 gatunków. Stwierdzili, że hadrozaury i ceratopsy - duże roślinożerne dinozaury hołdujące żywieniu objętościowemu - mogły doświadczać spadku bioróżnorodności przez 12 mln lat przed wymieraniem kredowym. Dla odmiany u małych roślinożernych gadów (ankylozaurów i pachycefalozaurów), dinozaurów mięsożernych (tyranozaurów i celurozaurów) oraz zauropodów (roślinożerców bez zaawansowanych zdolności przeżuwania) bioróżnorodność utrzymywała się co najmniej na tym samym poziomie. Sprawa okazała się bardziej złożona w przypadku hadrozaurów, których bioróżnorodność w późnej kredzie w Ameryce Północnej spadała, a w Azji rosła. Jak zauważa Norell, by mieć właściwy ogląd sprawy, należy pamiętać, że nawet jeśli różnorodność niektórych kladów dinozaurów lub miejscowej fauny spadała, nie oznacza to automatycznie, że dinozaury były skazane na zagładę. Bioróżnorodność dinozaurów falowała w czasie mezozoiku i niewielkie wzrosty czy spadki między 2 lub 3 interwałami mogą niewiele znaczyć w kontekście obejmującej 150 mln lat historii tej grupy.
  5. Stosowany w wyszukiwarce mechanizm autouzupełniania sprowadził na Google’a kolejne kłopoty. Tym razem koncern został oskarżony o... antysemityzm. Francuska organizacja antyrasistowska SOS Racisme pozwała firmę o to, że autouzupełnianie dodaje do nazwisk wielu znanych osób, jak np. Rupert Murdoch, słowo „żyd“. Wiele osób korzystających z najpopularniejszej we Francji i na całym świecie wyszukiwarki codziennie widzi skojarzenia słowa ‚żyd’ z nazwiskami znanych osób ze świata polityki, mediów i biznesu - czytamy w pozwie. Przed rokiem koncern przegrał przed włoskim sądem w sprawie, w której pozwał go mężczyzna skarżący się, iż mechanizm autouzupełniania kojarzy jego nazwisko ze słowem „defraudacja“ i „oszust“ przez co nie może znaleźć pracy. Z kolei w ubiegłym miesiącu pewien Japończyk wystąpił do sądu przeciwko Google’owi, ponieważ jego nazwisko zostało skojarzone z serią przestępstw. Google broni się twierdząc, że autouzupełnianie kojarzy ze sobą terminy wyszukiwania tak, jak wpisują je użytkownicy przeglądarki.
  6. W Physical Review Letters ukazał się artykuł, z którego dowiadujemy się o opracowaniu kolejnego materiału konkurencyjnego dla grafenu. Tym razem mowa jest o dwuwymiarowej warstwie atomów krzemu. Uczeni z Niemiec, Włoch i Francji uzyskali jednoatomową warstwę krzemu metodą epitaksjalnego wzrostu na srebrnym podłożu. Swój nowy materiał nazwali silicenem. Istnienie takiego materiału zostało teoretycznie przewidziane w 2010 roku, jednak dotychczas nie udało się go pozyskać. Badania stworzonych fragmentów silicenu pokazują, że w przeciwieństwie do grafenu, ma on pofałdowaną strukturę, jednak elektroniczne właściwości silicenowych nanowstążek i płacht są podobne do właściwości grafenu. W najbliższym czasie powinniśmy spodziewać się kolejnych doniesień o materiałach mogących konkurować z grafenem. Przed rokiem informowaliśmy o pracach uczonych z Oxford University i Trinity College, którzy wynaleźli metodę tworzenia dwuwymiarowych płacht różnych materiałów. Pisaliśmy też o takich obiecujących materiałach jak molibdenit czy grafyn.
  7. Działania Google’a, który wytoczył sprawę sądową Departamentowi Spraw Wewnętrznych (DoI), nie poszły na marne. Koncern, a konkretnie jego partner Onix Networking, podpisał właśnie z Departamentem siedmioletni kontrakt o wartości 35 milionów dolarów. W 2010 roku Google pozwał DoI twierdząc, że wymagania rozpisanego przetargu preferują Microsoftowy Office 365. We wrześniu ubiegłego roku Google wycofał pozew, a teraz otrzymał kontrakt. Przez najbliższych 7 lat 90 000 pracowników DoI będzie korzystało z Google Docs, narzędzi audio i wideo, z usług Calendar i Sites. Przedstawiciele DoI stwierdzili, że rezygnacja z obecnie wykorzystywanych rozwiązań pozwoli na zaoszczędzenie 200 milionów dolarów w ciągu 7 lat. Departament nie zdradził, jakie są to rozwiązania. Wiadomo jedynie, że urząd wykorzystuje wiele różnych produktów. Teraz Onix ma 60 dni na udowodnienie, że jest w stanie spełnić wszystkie wymagania DoI. Później będzie mógł przystąpić do wdrażania swojej oferty w biurach Departamentu.
  8. Delfiny z okolic Laguny w stanie Santa Catarina w Brazylii, które pomagają ludziom w łowieniu kiełbi, tworzą ściślejsze sieci społeczne. Delfiny butlonose naganiają ryby ludziom, którzy stoją przy brzegu z sieciami. Rybacy ich nie widzą, bo woda jest mętna. Gdy pojawia się ofiara, zwierzęta dają znaki: prześlizgują się po powierzchni wody albo uderzają w nią głową czy ogonem. Kiełbie wpadają w sieć, a te, które wymkną się ludziom, nie cieszą się zbyt długo wolnością, bo po rozerwaniu szyków są łatwym łupem dla delfinów. Wg lokalnych zapisków, współpraca obu gatunków ssaków rozpoczęła się w 1847 r. Obecnie w okolicy żyje ok. 55 delfinów i ok. 45% pomaga rybakom. Fabio Daura-Jorge z Universidade Federal de Santa Catarina (UFSC) postanowił sprawdzić, jak kontakty z ludźmi wpłynęły na więzi społeczne delfinów. Przez 2 lata fotografował delfiny z Laguny, odnotowywał trasy ich podróży oraz kontakty. Delfiny regularnie tworzyły 2 podgrupy: współpracującą i obojętną na ludzi. Jeden z osobników wyłamywał się, spędzając czas zarówno ze zwierzętami pomagającymi, jak i niepomagającymi rybakom. Delfiny polujące z Homo sapiens łączyły silniejsze związki. Nie wiadomo, czy działając z ludźmi, siłą rzeczy muszą ze sobą więcej przebywać, czy zależność ma odwrotny kierunek i większe uspołecznienie wewnątrz własnego gatunku skłania do pomagania innym ssakom. Bliskie więzi zwiększają w każdym razie prawdopodobieństwo, że delfiny nauczą się od towarzyszy niezwykłej metody polowania. W przyszłości biolog chce ustalić, czemu tylko niektóre delfiny polują z ludźmi, skoro można z tego odnieść wymierne korzyści i wszystkie osobniki mają po temu okazję. Analizując DNA, Brazylijczyk chce odtworzyć drzewa genealogiczne delfinów i sprawdzić, czy matki przekazują umiejętność łowienia z ludźmi swoim młodym.
  9. Naukowcy z Karolinska Institutet opisali na poziomie molekularnym budowę i funkcje najbardziej zewnętrznej warstwy skóry - warstwy zrogowaciałej naskórka (łac. stratum corneum). Pozwala to lepiej zrozumieć choroby naszego największego narządu, a w przyszłości ułatwi dostarczanie leków przez skórę na dużą skalę. Rezygnacja z tabletek i zastrzyków i wykorzystanie skóry to szansa na aplikowanie leków w trybie stałym, a nie w postaci dawek oraz na ominięcie efektu pierwszego przejścia, w ramach którego substancja podana doustnie dostaje się do krwioobiegu przez układ krążenia wrotnego, przez co cała dawka przechodzi najpierw przez wątrobę. "Możemy teraz sporządzić modele komputerowe, które pomogą nam odkryć, jakie substancje powinno się uwzględnić w różnych lekach, by otworzyć skórę [normalnie warstwa zrogowaciała jest wodoszczelna]. Mamy nadzieję, że pewnego dnia będziemy w stanie podawać w ten sposób leki, np. insulinę i antybiotyki" - opowiada szef zespołu prof. Lars Norlén. Podczas eksperymentów Szwedzi szybko zamrażali drobne próbki skóry i badali je pod niskotemperaturowym elektronowym mikroskopem skaningowym (LTSEM). To dało nam niepowtarzalną szansę na określenie struktury molekularnej i funkcji [...] komórek i tkanek in situ, bez zaciemniania danych przed dodatki w postaci barwników, rozpuszczalników czy polimerów. Norlén wyjaśnia, że większość chorób skóry manifestuje się jako zaburzenie funkcjonalne bariery ochronnej. Nową metodę Szwedów można by wykorzystać do określania tych zmian na poziomie molekularnym. Akademicy z Karolinska Institutet pobrali próbki skóry z przedramienia 5 ochotników. Skorzystali z urządzenia mrożącego, które błyskawicznie schłodziło je do temperatury minus 140 stopni Celsjusza. Dzięki zastosowaniu tej metody każdy atom został utrwalony w swej pierwotnej pozycji. Następnie za pomocą schłodzonego noża diamentowego tkankę pocięto na "plastry" o grubości 25-50 nanometrów. Badano je pod mikroskopem oziębionym do temperatury minus 180 stopni Celsjusza. Normalnie lipidy mają hydrofilową głowę i hydrofobowy ogon z dwóch łańcuchów kwasu tłuszczowego, które są zwrócone w tym samym kierunku, co nadaje cząsteczce kształt szpilki. Lipidy w błonie zorganizowane są w dwuwarstwy, gdzie ogon kontaktuje się z ogonem. W stratum corneum łańcuchy kwasów ogona są skierowane w przeciwnych kierunkach. Takie cząsteczki lipidów są ułożone na sobie, tworząc strukturę bardziej zwartą i nieprzepuszczalną od zwykłej dwuwarstwy. Warstwa zapobiega przechodzeniu wody w jakimkolwiek kierunku poza miejscami, gdzie znajdują się pory. Nie ma wody w przestrzeni pozakomórkowej - podkreśla Norlén.
  10. Naukowcy potwierdzili, że wokół rany Ötzi, człowieka lodu z Alp, znaleziono czerwone krwinki. Są to najstarsze znane erytrocyty. Krwinki szybko ulegają degradacji, dlatego wcześniejsze poszukiwania krwi w ciele Ötzi spełzły na niczym. Najnowsze doniesienia opublikowano w piśmie Journal of the Royal Society Interface. Morfologię i skład chemiczny krwinek weryfikowano za pomocą mikroskopu sił atomowych i spektroskopii Ramana. Rozmiar i kształt komórek odpowiadały rozmiarom i kształtom wysuszonych zdrowych (świeżych) erytrocytów. Widma ramanowskie prehistorycznej krwinki ujawniły pasma charakterystyczne dla hemoglobiny. Akademicy wpadli też na ślad drgań prawdopodobnie fibryny, co sugeruje, że zaczął tworzyć się skrzep. Intensywność pasm widma była o ok. rząd wielkości słabsza niż w przypadku świeżych erytrocytów. Wskazuje to na spadek zawartości hemoglobiny, a więc rozkład. Zespół profesora Alberta Zinka z Instytutu Badań Mumii i Człowieka Lodu EURAC współpracował z ekspertami z Centrum Inteligentnych Interfejsów na Uniwersytecie w Darmstadt. Pod mikroskopem sił atomowych badano cienkie próbki tkanek z okolic uszkodzonych przez strzałę. Zidentyfikowano okrągłe, dwuwklęsłe kształty i by uzyskać pewność, że to czerwone krwinki, a nie zanieczyszczenia, zastosowano spektroskopię Ramana. Stwierdzono obecność hemoglobiny i fibryny, jednak tej ostatniej było o wiele mniej niż w świeżej ranie. Ponieważ fibryna jest obecna w świeżej ranie, a potem ulega rozkładowi, teorii, że Ötzi zmarł wkrótce po zranieniu przez strzałę, [...] nie da się dłużej utrzymać. W 2003 r. w The Lancet ukazał się artykuł (jednym z jego współautorów był Zink), w którym wspominano o wykryciu śladów hemosyderyny - białka powstającego z rozpadłych erytrocytów. Nie znaleziono wtedy jednak nietkniętych czerwonych krwinek.
  11. Trend na rynku przeglądarek dla komputerów stacjonarnych, o którym pisaliśmy przed miesiącem, wydaje się stały. W kwietniu Internet Explorer znowu zwiększył swoje udziały. Tradycyjnie już wzrósł Chrome, a Firefox stracił. W przypadku Internet Explorera wzrost udziałów wyniósł 0,26%, Chrome zyskał 0,28%, a udziały Firefoksa zmniejszyły się o 0,35%. Dominująca na rynku przeglądarka Microsoftu jest używana obecnie przez 54,09%, z Firefoksa korzysta 20,20% osób, a z Chrome’a 18,85%. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja na rynku przeglądarek dla urządzeń przenośnych. Tutaj niekwestionowanym liderem, z 63,84-procentowym udziałem jest Safari Mobile. Drugie miejsce należy do przeglądarki w Androidzie - 18,87%, a kolejne do Opery Mini - 12,05. To z kolei oznacza, że sytuacja na połączonym rynku przeglądarek (zarówno dla komputerów stacjonarnych jak i dla urządzeń przenośnych) jest nieco inna niż na obu rynkach osobno. Najsilniejszą pozycję zachowuje Internet Explorer (50,02%), za nim uplasował się Firefox (18,66%), któremu po piętach depcze Chrome (17,42%). Na czwartym miejscu, z udziałami sięgającymi 9,10%, znajduje się Safari. Wszystkie dane pochodzą z badań firmy Net Applications.
  12. Teoria – Poznanie – Doświadczenie to hasło tegorocznej edycji Festiwalu Nauki w Krakowie, który odbywać się będzie od 9 do 12 maja br. Patronem wydarzenia jest Jan Józef Ignacy Łukasiewicz. Głównym koordynatorem Festiwalu jest po raz kolejny Uniwersytet Rolniczy im. Hugona Kołłątaja w Krakowie. Panele dyskusyjne, prezentacje, warsztaty, wycieczki, występy, spektakle i wiele innych atrakcji czeka na wszystkich, którzy odwiedzą tegoroczny, dwunasty z kolei Festiwal Nauki w Krakowie. Centrum wydarzeń w postaci Festynu Nauki zlokalizowane będzie tradycyjnie na płycie Rynku Głównego w Krakowie oraz na terenie Collegium Medicum UJ, przy ul. Św. Anny 12. Festiwal Nauki tradycyjnie rozpocznie koncert inauguracyjny organizowany przez Akademię Muzyczną w Krakowie, a zakończy spektakl teatralny organizowany przez Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Przez trzy dni, tj. od czwartku, 10 maja do soboty, 12 maja, Rynek Główny w Krakowie zamieni się w „naukowe miasteczko namiotowe”. Będzie można porozmawiać z naukowcami, studentami i innymi osobami zaangażowanymi w organizację Festiwalu. Odważniejsi będą mogli wykonać proste doświadczenia, eksperymenty lub pomiary. Planowany jest też darmowy pokaz kinowy filmów związanych z J. J. Ignacym Łukasiewiczem. Bezpłatnie będzie można też zwiedzić niektóre muzea, instytuty, albo wziąć udział w warsztatach. Ten rok obfitował będzie w liczne koncerty chóralne, m.in. w Filharmonii Krakowskiej planowany jest „maraton chóralny”, a na scenie odśpiewane mają zostać przeboje muzyki rozrywkowej. Wszyscy chcący zgłębić swoją wiedzę na temat biotechnologii powinni koniecznie wysłuchać debaty naukowej pt. „Biotechnologia na co dzień”. Podczas Festiwalu, na południowej fasadzie Sukiennic odbywać się będzie pokaz światła i dźwięku, tzw. mapping. Projekcja i obrazy do niej tworzone inspirowane będą plastycznym przetwarzaniem budynku. Uniwersytet Rolniczy w Krakowie w ramach Festiwalu Nauki przygotował konkurs filmowy dla młodzieży w wieku od 10 do 17 lat, który polegał będzie na nakręceniu amatorskiego filmu krótkometrażowego na temat „Nauka i Światło”. Prace należy składać w terminie od 19 marca do 14 kwietnia br. Pierwszy Festiwal Nauki w Krakowie zorganizował Uniwersytet Jagielloński w trakcie Jubileuszu 600-lecia uczelni. Po Uniwersytecie Jagiellońskim głównym organizatorem była Akademia Górniczo-Hutnicza (2005-2007), a po niej Politechnika Krakowska (2008–2010). Od 2011 r. funkcję koordynatora objął Uniwersytet Rolniczy im. Hugona Kołłątaja w Krakowie. Wydarzenie co roku przyciąga tłumy odwiedzających. Wśród nich są zarówno mieszkańcy Krakowa jak i turyści. Współorganizatorami XII Festiwalu Nauki w Krakowie (obok Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie) są: Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie, Akademia Muzyczna w Krakowie, Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, Akademia Wychowania Fizycznego im. Bronisława Czecha w Krakowie, Instytut Fizyki Jądrowej im. Henryka Niewodniczańskiego PAN, Instytut Katalizy i Fizykochemii Powierzchni im. Jerzego Habera PAN, Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna im. Ludwika Solskiego w Krakowie, Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, Uniwersytet Jagielloński Collegium Medicum w Krakowie, Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie, Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie oraz po raz pierwszy - Akademia Ignatianum w Krakowie. W Festiwalu udział wezmą także instytucje zaproszone: Muzeum Narodowe w Krakowie, Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie, Ogród Doświadczeń w Krakowie, Instytut Botaniki im. Władysława Szafera PAN, Austriacki Konsulat Generalny w Krakowie, Instytut Francuski w Krakowie, , British Council, Włoski Instytut Kultury w Krakowie oraz Teatr Groteska. Patronat honorowy nad wydarzeniem objęła Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego, prof. dr hab. Barbara Kudrycka, a także: Wojewoda Województwa Małopolskiego Jerzy Miller, Marszałek Województwa Małopolskiego Marek Sowa, Prezydent Miasta Krakowa Jacek Majchrowski, Przewodniczący Sejmiku Woj. Małopolskiego Kazimierz Barczyk, Przewodniczący Rady Miasta Krakowa Bogusław Kośmider, Przewodniczący Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Krakowa prof. dr hab. Karol Musioł, Małopolski Kurator Oświaty Aleksander Palczewski oraz Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych Stanisław Sennik. Festiwal Nauki współfinansują: Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego, Urząd Miasta Krakowa, ABB Sp. z o.o., Polski Zakład Ubezpieczeń PZU SA, Bank BPH, Orlen Oil Sp. z o.o., Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego SA, Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krakowie. Sponsorem Głównym XII Festiwalu Nauki w Krakowie jest Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo SA.
  13. Globalne ocieplenie zagraża rafom koralowym na całym świecie. Wysoka temperatura wody powoduje, że rafy blakną, co jest wynikiem utraty alg, zapewniających im odżywianie. Badania autorstwa Kristophera Kamauskasa i Anne Cohen z Woods Hole Ocenaographic Institution dają jednak nadzieję, że rafy przetrwają. Wiejące na równiku pasaty pchają masy wody ze wschodu na zachód. Mniej więcej 100-200 lat poniżej powierzchni wody w przeciwną stronę płynie Równikowy Prąd Podpowierzchniowy (EUC). Niesie on chłodniejszą, bogatą w składniki odżywcze. Gdy prąd ten natrafia na wyspę, woda wypływa na powierzchnię, dostarczając tam pożywienia i obniżając temperaturę. Na zdjęciach satelitarnych objawia się to kolorystyką, wskazującą na większą koncentrację chlorofilu. Można to zobaczyć na przykład wokół Wysp Galapagos. Jednak dalej na zachód takie obszary bogatej w pożywienie wody zanikają. Kamauskas chciał sprawdzić, w jaki sposób zmiany klimatyczne wpływają na rafy występujące w strefie równikowej na Pacyfiku. Przyjrzał się zatem zdjęciom satelitarnym, odległych regionów, które zwykle nie są szczegółowo badane przez naukowców i zobaczył obszar chłodniejszej wody wokół Wysp Gilberta. Przez większą część mojej kariery naukowej badam tropikalne regiony Oceanu Spokojnego i nigdy tego nie zauważyłem. Od razu pomyślałem, że w tym coś musi być - stwierdził uczony. Wraz z Anne Cohen zaczęli wykorzystywać globalne modele klimatyczne do zbadania wpływu ocieplenia na wody przybrzeżne wysp. Jednak nawet najlepsze modele nie uwzględniają tak niewielkich obszarów jak małe Pacyficzne wysepki. Dopiero połączenie modeli globalnych i precyzyjnych regionalnych oraz wykorzystanie superkomputera Scylla, pozwoliło na przeprowadzenie odpowiednich symulacji. Wynika z nich, że temperatura powietrza wzrośnie, a pasaty osłabną. Z tego powodu do końca wieku prąd na powierzchni osłabnie o 15%. Jego wpływ na Prąd Podpowierzchniowy się zmniejszy, dzięki czemu prąd ten będzie silniejszy nawet o 14%. Modele sugerują, że ilość wody wynurzającej się przy wyspach zwiększy się o około 50%. To z kolei lokalnie zredukuje wpływ globalnego ocieplenia o 0,7 stopnia Celsjusza w skali wieku. Dzięki temu wody wokół wysp znajdujących się na trasie EUC będą doświadczały mniej gwałtownych zmian temperatury. To z kolei może oznaczać, iż rafy będą miały więcej czasu na dostosowanie się do wyższej temperatury wody i mogą przetrwać. A w przyszłości mogą posłużyć jako miejsca, z których rafy koralowe znowu się rozprzestrzenią po Pacyfiku.
  14. Wielkie farmy wiatrowe mogą przyczyniać się do ocieplenia lokalnego klimatu. Do takich wniosków doszli naukowcy ze State University of New York. Wykorzystywanie energii wiatru to jeden ze sposobów walki z globalnym ociepleniem. Ma to bowiem pozwolić na zmniejszenie spalania paliw kopalnych. Obecnie na całym świecie zainstalowano farmy wiatrowe o łącznej mocy 238 gigawatów, a do roku 2016 ma to być 500 GW, gdyż planowana jest budowa kolejnych wielkich farm. Tymczasem naukowcy z Nowego Jorku przeanalizowali dane satelitarne z okolic farm w Teksasie, gdzie znajdują się cztery największe tego typu instalacje na świecie. Dane za lata 2003-2011 wykazały, że średni dziesięcioletni wzrost temperatury w okolicach farm jest o 0,72 stopnia Celsjusza większy niż na pobliskich terenach, gdzie nie ma farm. Uczeni uważają, że ta różnica temperatur wynika właśnie z obecności farm i może być spowodowana emisją energii oraz ruchami powietrza wywoływanymi przez turbiny. „Te zmiany, jeśli rozciągają się na odpowiednio dużym obszarze, mogą mieć zauważalny wpływ na lokalną lub nawet regionalną pogodę i opady“ - stwierdzili autorzy badań. Temperatury w okolicach farm były szczególnie wysokie w nocy. Prawdopodobnie mieszane przez turbiny powietrze utrudnia ochładzanie się gruntu. Uczeni stwierdzili jednocześnie, że konieczne są dalsze badania, obejmujące dłuższe okresy i inne niż Teksas obszary.
  15. Badanie mumii sprzed 2900 lat ujawniło, że najprawdopodobniej dwudziestokilkuletni mężczyzna zmagał się z bardzo rzadką chorobą Hand-Schüller-Christiana (zwaną też histiocytozą z komórek Langerhansa). Naukowców zaskoczyła płeć zmarłego, ponieważ ze względu na napisy na sarkofagu zakładali, że mają do czynienia z kobietą. Ich odkrycia wpisują się jednak w charakterystykę samej choroby, na którą częściej zapadają właśnie mężczyźni. W przebiegu choroby dochodzi do nadmiernej stymulacji i namnażania komórek Langerhansa (komórek dendrytycznych pochodzących ze szpiku, makrofagów). Istnieje forma ograniczona do jednego układu, najczęściej skóry, kości czy węzłów chłonnych, albo uogólniona, przebiegająca z zajęciem wielu narządów/układów. W zależności od wieku i umiejscowienia choroby objawy są bardzo różne. Początek mogą sugerować ubytki w kościach sklepienia czaszki, powiększenie węzłów chłonnych czy objawy skazy krwotocznej. W starożytności choroba Hand-Schüller-Christiana była zawsze śmiertelna - podkreśla dr Mislav Čavka z Uniwersytetu w Zagrzebiu. Międzynarodowy zespół akademików przeprowadził badania radiologiczne, antropologiczne i paleopatologiczne. Posłużono się tomografią komputerową, rezonansem magnetycznym i cyfrową radiografią. Wykorzystano specjalną odmianą rezonansu (ang. ultra-short-echo time MR), która pozwala na badanie tkanek pozbawionych wody. Płeć i wiek określono na postawie morfologicznych oględzin miednicy i czaszki oraz m.in. zużycia zębów. Męskość mumii potwierdziła ostatecznie obecność fallicznej struktury. Zastosowane techniki mumifikacyjne i datowanie węglem C14 wskazują, że mumia pochodzi z 900-790 r. p.n.e. Czemu więc ciało przeniesiono do sporo młodszego sarkofagu (z III w. p.n.e.) zamężnej kobiety o imieniu Kareset? Wiele wskazuje na działania handlarzy starożytnościami z XIX w., dla których trumna z "zawartością" była cenniejsza od pustej. Sarkofag z imieniem zapisanym za pomocą hieroglifów oraz inskrypcją "pani domu" znajduje się w Muzeum Archeologicznym w Zagrzebiu. Podczas studiów znaleziono liczne zmiany osteolityczne w kręgach oraz ubytki w kości czołowej, ciemieniowej, potylicznej, przyśrodkowej ścianie oczodołu i siodle tureckim - środkowym odcinku górnej powierzchni trzonu kości klinowej. Čavka uważa, że choroba, zwłaszcza na końcowych etapach, mogła wpłynąć na wygląd mężczyzny. Była też bardzo bolesna. Prawdopodobnie Egipcjanin cierpiał na moczówkę prostą. Spłycenie wgłębienia na siodle, gdzie spoczywa przysadka, sugeruje bowiem zaburzenie działania osi przysadkowo-podwzgórzowej. "Zapewne chory był cały czas spragniony, głodny i musiał raz po raz oddawać mocz". Z artykułem ekipy Čavki można się zapoznać na łamach pisma Collegium Antropologicum.
  16. Barnes & Noble, producent czytnika książek elektronicznych Nook, oraz Microsoft ogłosiły, że powołają do życia spółkę, która będzie odpowiadała za sprzedaż podręczników oraz książek elektronicznych dla Nooka. Microsoft zainwestuje w nową firmę 300 milionów dolarów i obejmie w zamian 17,6% udziałów. Reszta będzie należała do Barnes & Noble. Producent Nooka już zyskał na upublicznieniu takiej informacji. Jego akcje wzrosły o 79,1%. Cena papierów Microsoftu zmniejszyła się o ułamki procenta, później zaczęły odzyskiwać straty. Dla zarządu Barnes & Noble umowa z Microsoftem to dobra wiadomość. Daje mu bowiem silny argument w walce z tymi akcjonariuszami, którzy chcą, by firma zrezygnowała z produkcji czytnika. Z kolei koncernowi z Redmond spółka pozwoli na zaistnienie na rynku książki elektronicznej i rozpoczęcie konkurencji z Google’em, Amazonem czy Apple’em.
  17. Nokia prowadzi zaawansowane rozmowy o sprzedaży Vertu - luksusowej marki najdroższych na świecie telefonów komórkowych. Kupnem marki jest zainteresowana firma Permira, a osoby zorientowane w szczegółach rozmów mówią, że transakcja może mieć wartość około 200 milionów euro. Vertu to firma-córka Nokii. Została założona w 1998, kiedy to fińska firma postanowiła skierować specjalną ofertę do najbogatszych ludzi na świecie. Telefony Vertu są wykonywane ręcznie, a ich ceny sięgają setek tysięcy dolarów. Z nieoficjalnych informacji można dowiedzieć się, że wysoka wartość Vertu wynika z jakości marki. Jej przyszły właściciel będzie chciał oferować telefony bogaczom z Azji i Bliskiego Wschodu. Vertu do budowy urządzeń wykorzystuje drogie metale i kamienie szlachetne, oferuje stałą usługę konsjerża, który np. na żądanie dokonuje rezerwacji w restauracjach, użytkownicy telefonów mogą korzystać z dzwonków skomponowanych na potrzeby Vertu przez znane zespoły muzyczne i orkiestry. Sprzedaż Vertu to część strategii obniżania kosztów i skupiania się przez Nokię na najważniejszych fragmentach rynku.
  18. Po podaniu antybiotyku tetracykliny samce zaleszczotków (Pseudoscorpionida), drapieżnych pajęczaków wyglądających jak skorpiony pozbawione zaodwłoka, mają mniej żywotne plemniki. Co więcej, toksyczny efekt jest przekazywany na nietraktowanych lekiem synów. Niewykluczone, że podobne zjawisko występuje u ludzi i innych gatunków. To pierwsze badanie demonstrujące międzypokoleniowy wpływ antybiotyków. Tetracyklina ma znaczący negatywny wpływ na funkcje reprodukcyjne samców zaleszczotków i żywotność ich plemników (żywotność gamet zmniejsza się do 25%). Teraz wiemy, że efekt jest przekazywany następnemu pokoleniu. Nie widzieliśmy go w kolejnych generacjach - wyjaśnia David Zeh University of Nevada w Reno. Amerykańskie studium objęło 3 pokolenia zaleszczotka Cordylochernes scorpioides. W pierwszym pokoleniu braciom i siostrom z 21 lęgów od narodzin po dorosłość podawano cotygodniową dawkę tetracykliny albo pajęczaki trafiały do grupy kontrolnej. Następnym pokoleniom nie podawano antybiotyku. Okazało się, że tetracyklina nie miała wpływu na wielkość samców i samic, liczbę plemników ani na rozmnażanie samic. Jeanne Zeh, jedna z autorek artykułu opublikowanego w Scientific Reports, uważa, że lek wywołał zmiany epigenetyczne w tkance narządów rozrodczych, które mogły zostać przekazane synom.
  19. W raporcie dla amerykańskiej Komisji Giełd (SEC) Google poinformował, że dwa kolejne kraje podjęły działania prawne przeciwko koncernowi. Argentyńska Narodowa Komisja Ochrony Konkurencji oraz koreańska Komisja Uczciwego Handlu rozpoczęły śledztwa w sprawie praktyk biznesowych Google’a. Argentyńskich urzędników interesują kwestie dotyczące wyszukiwania i reklamy, natomiast Koreańczycy prowadzą śledztwo w sprawie reklamy i przechowywania przez firmę danych. Najpoważniejsze kłopoty ma jednak Google w Europie i USA, gdzie urzędy antymonopolowe od dłuższego czasu prowadzą postępowania mające na celu wyjaśnienie wątpliwości dotyczących praktyk biznesowych koncernu.
  20. Clive Palmer, miliarder, magnat kopalniany z Queensland w Australii, poinformował, że zamówił w chińskiej stoczni CSC Jinling kopię Titanica. Design i specyfikacje mają w jak największym stopniu przypominać oryginał, ale technologie będą już na miarę XXI w. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, budowa rozpocznie się pod koniec przyszłego roku, a statek będzie gotowy do dziewiczego rejsu z Londynu do Nowego Jorku u schyłku 2016 r. Palmer podpisał już porozumienie ze stocznią. Biznesmen, którego majątek został oszacowany przez Business Review Weekly na ok. 3 mld dolarów australijskich, zapewnia, że Titanic II będzie luksusowy w każdym calu, ale nie zabraknie na nim również najnowocześniejszych systemów nawigacyjnych i ostrzegawczych. Rzecznik Palmera powiedział australijskim mediom, że koszt budowy kopii transatlantyku nie jest (jeszcze) znany. Miliarder nie bez kozery wybrał stocznię z Państwa Środka, jest bowiem znany z powiązań biznesowych z Chińczykami. Jego plany nie kończą się na kopii Titanica, planuje bowiem całą flotę luksusowych liniowców. W tym konkretnym przypadku ma też dodatkowy cel: chce oddać hołd ludziom, którzy budowali oryginał.
  21. Na rynku tradycyjnych dysków twardych pozostało jedynie kilku producentów. Jednak na rynku SSD sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Tam działa wiele małych firm, z których część jeszcze do niedawna zajmowała się wyłącznie produkcją układów pamięci. Najwięksi producenci SSD uważają, że taka jest niekorzystna, gdyż prowadzi do pojawienia się urządzeń o słabej jakości, a niewielkich firm nie stać na prowadzenie prac badawczo-rozwojowych, co hamuje postęp technologiczny. Ponadto dużym producentom zależy na tym, by rynek SSD porzucił standard SATA II i przyjął SATA III. Nowszy interfejs ma być bowiem tegoroczną siłą napędową rynku SSD. Dlatego też Kingston, Intel, OCZ i Crucial postanowiły wypowiedzieć małym producentom wojnę cenową i wypchnąć ich z rynku. Wspomniane firmy nie tylko obniżyły w ogóle ceny swoich produktów, ale zmniejszyły również różnicę pomiędzy SSD z SATA II i SSD z SATA III. Wynosi ona już jedynie 10 dolarów. Wspomniane przedsiębiorstwa mają również nadzieję, że upowszechnienie się SATA III doprowadzi do tego, że dominującą pozycję na rynku zyskają SSD o pojemności 128-256 GB, które zastąpią najczęściej obecnie używane modele o pojemności 32-64 gigabajtów.
  22. Niezwyciężona przez Brytyjczyków fregata została skierowana do portu, gdzie przechodziła naprawy i konserwację. W 1820 roku wydano rozkaz przygotowania jej do służby na Morzu Śródziemnym i rok późnej roku USS Constitution wyruszył w kierunku Europy. Sława ratuje USS Constitution Służba tam nie przyniosła jednostce chwały. Okazało się, że nowy dowódca nie potrafi zapanować nad załogą, na którą zaczęły napływać skargi od władz portów. Kapitan Jones otrzymał rozkaz powrotu i w 1824 roku w Bostonie odebrano mu dowodzenie. Nowy kapitan, Thomas Macdonough, przywrócił dyscyplinę i wypłynął w kierunku Europy, jednak już rok później z przyczyn zdrowotnych zrezygnował z funkcji. Kilka miesięcy później odkryto, że część okrętu gnije, w 1828 roku USS Constitution wrócił zatem do Bostonu by przejść naprawę. Drewniane okręty miały w założeniu służyć przez 10-15 lat, tymczasem USS Constitution przekroczył właśnie trzydziestkę. Dokonany w Bostonie przegląd oraz szacowanie kosztów remontu wykazały, że trzeba będzie nań przeznaczyć olbrzymią sumę 157 tysięcy dolarów. Władze zastanawiały się nad dalszym losem fregaty. Tymczasem 14 września 1830 roku w lokalnej gazecie Advertiser, pojawił się artykuł, którego autor informował, że jednostka zostanie rozebrana. Dwa dni później ta sama gazeta opublikowała wiersz „Old Ironsides“ Oliviera Wendella Holmesa. Ten młody student prawa i medycyny postanowił mową wiązaną bronić legendarnego okrętu. Patriotyczny utwór został natychmiast przedrukowany przez prasę w Nowym Jorku, Filadelfii i Waszyngtonie, doprowadzając do poruszania w całym kraju. Zaczęto zbiórkę pieniędzy i głośno wyrażano sprzeciw wobec zamiarów urzędników. Władze zatwierdziły remont okrętu. Jednostka była rzeczywiście w nie najlepszej kondycji. W części środkowej była wygięta aż o 76 centymetrów w górę. Jednak obywatele nie chcieli dopuścić do zniszczenia USS Constitution. Dlatego też wprowadzenie okrętu do suchego doku było obserwowane przez tłum, wśród którego znajdował się m.in. wiceprezydent Van Buren. Okręt był już tak znany, że zamawiano ozdoby wykonane z jego starego poszycia. Doszło też do skandalu. Nowy dowódca, Jesse Elliot, kazał zamontować na bukszprycie okrętu drewnianą figurę prezydenta Jacksona. Nie spodobało się to bostończykom, wśród których prezydent nie cieszył się popularnością. Elliotowi grożono śmiercią, krążyły informacje o grupach, które próbowały wejść na okręt, by ściągnąć rzeźbę. Na USS Constitution pojawiła się więc straż. Na nic się to jednak nie zdało. Niejaki Samuel Dewey, kapitan statku handlowego, przyjął zakład o to, czy będzie w stanie zdjąć popiersie. Korzystając ze złej pogody dostał się na pokład i odciął głowę figurze. Zdobycz przez jakiś czas krążyła po bostońskich tawernach i klubach, aż w końcu Dewey osobiście przekazał ją sekretarzowi marynarki wojennej Dickersonowi i przez wiele lat głowę prezydenta można było zobaczyć na półce w biblioteczce sekretarza. Morze Śródziemne i służba na Pacyfiku W końcu w marcu 1835 roku USS Constitution wyszedł z portu w Bostonie pod kapitanem Elliotem. Okręt popłynął najpierw do Nowego Jorku, gdzie popiersiu prezydenta założono nową głowę. Na jednostkę wsiadł były sekretarz stanu Edward Livingstone, którego fregata zawiozła do Francji, gdzie objął funkcję ambasadora. Do roku 1838 jednostka pływała po Morzu Śródziemnym zapewniając bezpieczeństwo statkom handlowym i składając wizyty dyplomatyczne. Kapitan Elliot skupował też różne zabytkowe przedmioty, które zawiózł do USA. W drodze powrotnej do kraju zabrał na pokład żywe zwierzęta, za co został później pozbawiony dowództwa, gdyż nie wolno było przewozić tego typu ładunku na okrętach wojennych. Po kilkumiesięcznym pobycie w Bostonie fregata została okrętem flagowym Eskadry Pacyfiku, patrolując zachodnie wybrzeża Ameryki Południowej. Przez niemal trzy lata załoga zajmowała się głównie odwiedzaniem kolejnych miast i wypoczynkiem na plażach oraz w tawernach. Podczas rejsu powrotnego okręt zawinął do Rio de Janeiro, gdzie 29 sierpnia 1841 roku złożył mu wizytę cesarz Brazylii Pedro II. Gdy w 1843 roku okręt trafił do portu w Norfolk, koszt koniecznych napraw oszacowano na 70 000 dolarów. Sekretarz marynarki wojennej miał poważny problem. Budżetu nie było stać na tak duży wydatek, ale nie wolno było też pozwolić, by zasłużony okręt niszczał. Na prośbę sekretarza do Norfolk udał się legendarny dowódca John „Mad Jack“ Percival. Obejrzał okręt i stwierdził, że jednostkę można naprawić za 10 000 dolarów. Przystąpiono do pracy i po kilku miesiącach Percival poinformował, że fregata może pływać przez kolejne 2-3 lata.
  23. Kaudipteryks (Caudipteryx), rodzaj teropoda z grupy celurozaurów, miał skłonności do choroby zwyrodnieniowej stawów. Bruce Rothschild z University of Kansas w Lawrence i jego zespół zajęli się analizą kości stawu skokowego prehistorycznych ptaków i upierzonych dinozaurów z chińskich muzeów. U 3 z 10 dostępnych skamieniałości kaudipteryksa wykryto ślady zwyrodnienia, co oznacza, że wpływała ona na samopoczucie i funkcjonowanie 30% próby badawczej. W populacjach dzikich ssaków choroba zwyrodnieniowa stawów jest skrajnie rzadka (poniżej 1%). U współczesnych ptaków częstość występowania zależy od gatunku (zmienia się w zakresie od 0 do 25%) i jest odwrotnie proporcjonalna do wielkości - mniejsze ptaki chorują częściej od większych. Nie wiadomo, czemu kaudipteryksy padały ofiarą tej dolegliwości, bo jak wynika z rekonstrukcji, gabarytami przypominały pawia. Poprzednio z najstarszym przykładem pierwotnej choroby zwyrodnieniowej stawów paleontolodzy spotkali się wśród iguanodonów (Iguanodon).
  24. Analiza DNA kości neolitycznych mieszkańców Skandynawii przyniosła zaskakujące rezultaty. Genom jednej z kobiet - oznaczonej jako Gök4 - którą pochowano przed 5000 laty na terenie dzisiejszej parafii Gökhem jest najbardziej podobny do DNA dzisiejszych mieszkańców... Cypru i Sardynii. To bardzo ważne odkrycie z punktu widzenia historii, gdyż wiadomo, że kobieta należała do społeczności rolniczej. Jej genom był odmienny od genomu myśliwych-zbieraczy. Naukowcy zgadzają się co do tego, iż rolnictwo pojawiło się po raz pierwszy na Bliskim Wschodzie. Jednak istnieją spory, co do sposobu jego rozprzestrzeniania się. Nie wiadomo, czy społeczności zbieracko-myśliwskie samodzielnie wpadały na pomysł uprawy ziemi, dowiadywały się o nim, czy też były tego uczone dzięki ruchom ludności, która już znała rolnictwo. Oczywiście badania pojedynczej osoby, to za mało, by jednoznacznie rozstrzygać o historii rolnictwa. Jednak przed kilkoma dniami w PLoS ukazał się artykuł na temat mitochondrialnego DNA rolników i myśliwych-zbieraczy z północnej Hiszpanii. Zróżnicowanie genetyczne rolników wskazuje na różne wzorce osadnictwa, w czasie których, w różnych okresach na Półwysep Iberyjski przybywały grupy rolników. Warto w tym miejscu przypomnieć, że niedawno zakończone sekwencjonowanie genomu Ötziego wykazało, iż prawdopodobnie jego przodkowie przybyli z południa Europy. Połączenie tych wszystkich informacji pozwala kreślić obraz neolitycznych migracji i rozprzestrzeniania się rolnictwa.
  25. Mrówki Camponotus schmitzi z Borneo uprawiają sporty ekstremalne. Nurkują w sokach trawiennych dzbaneczników dwuostrogowych (Nepenthes bicalcarata), na których żyją i wyławiają z nich ofiary gospodarza. Bynajmniej nie po to, by je uratować, tylko zjeść. Poza tym żywią się nektarem tych roślin. Podczas takich eskapad muszą pamiętać o jednym: trzeba działać szybko, bo inaczej dojdzie do uszkodzenia powłok ciała. Aby dowiedzieć się więcej o kinematyce poruszania C. schmitzi, zespół Holgera Floriana Bohna z Uniwersytetu w Fryburgu Bryzgowijskim nakręcił film z mrówkami w rolach głównych. Podczas analizy Niemcy zauważyli, że C. schmitzi pływały, zanurzając wszystkie odnóża. Poruszały nimi tak jak podczas chodzenia - na zasadzie naprzemiennego trójnogu (przesuwały przednią i tylną nogę z jednej strony, a środkową z drugiej; później zmiana). Styl "biegania pod wodą" sugeruje, że mamy do czynienia z niedawno powstałym przystosowaniem. Różni się on bowiem zasadniczo od złożonych ruchów występujących u prawdziwie wodnych owadów. Zastanawiający jest sam fakt, że C. schmitzi potrafią nurkować. Normalnie napięcie powierzchniowe powodowałoby, że mrówki byłyby w stanie jedynie unosić się na powierzchni. Bohn uważa, że ich przodkowie pływali jak inne mrówki na powierzchni, ale zachodzące z czasem zmiany w składzie chemicznym powierzchni oskórka spowodowały, że stał się on mniej wodoodporny. Stąd już tylko krok do umiejętności nurkowania. Skoro związek ma charakter symbiotyczny, co ma z tego dzbanecznik? Mrówki wyławiają największe stawonogi, a potem wrzucają resztki z powrotem, pomagają więc roślinom w trawieniu. Wybierając ofiary z dna, nie dopuszczają też do powstawania gnijących warstw detrytusu. Pływające mrówki szybciej poruszają przednimi i środkowymi nogami, a także mocniej je wyciągają podczas ruchów napędzających niż w czasie ruchów powrotnych. Analiza ruchów w 3D, podczas której zastosowano model pióra wiosła, potwierdziła, że napęd jest osiągany głównie dzięki przednim i środkowym nogom. Tylne odnóża poruszają się w o wiele mniejszym zakresie, co sugeruje, że służą głównie do sterowania. Eksperymenty ze złapanymi C. schmitzi wykazały, że do wywołania ruchów pływających wystarczy zanurzenie w wodzie. Reakcja ta nie występowała u innych badanych gatunków z rodzaju Camponotus.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...