Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Jeden z szympansów z Welsh Mountain Zoo najwyraźniej prosił zwiedzających o pomoc w opuszczeniu wybiegu. Dbając o rozrywkę i rozwój intelektualny swoich zwierząt, opiekunowie prowadzili naukę podstaw języka migowego. Te wzięły to sobie do serca, stąd próby porozumienia międzygatunkowego. Małpa wskazuje na rygiel okna i wykonuje ruch naśladujący otwieranie. Kilkakrotnie - m.in. w dziesiątej i szesnastej sekundzie nagrania - pojawia się też gest, przypominający znak "brama" z amerykańskiego języka migowego (ASL). W wykonaniu tego osobnika wygląda on jak splatanie i rozplatanie palców obu dłoni. Peter Dickinson, jeden z pracowników ogrodu zoologicznego, napisał nawet artykuł nt. roli języka migowego w urozmaicaniu życia zwierząt w zoo. Wspominał tam o wcześniejszych przypadkach komunikowania się szympansów z odwiedzającymi. Obserwowałem, jak nasze szympansy migały do ludzi, prosząc ich o wykonanie określonych czynności. Co ciekawe, ci reagowali, robiąc dokładnie to, co im powiedziano. Jeśli ktoś z załogi zoo interweniował, wymówka zawsze była taka sama: "Ale szympans mnie o to prosił!".
  2. Interfejs systemu Windows 8 nie nazywa się już Metro. Nazwa do której zdążyliśmy się przyzwyczaić wychodzi z użycia po tym,jak zespół prawny Microsoftu rozesłał informację z prośbą o jej nieużywanie. Dziennikarze serwisu Ars Technica nieoficjalnie dowiedzieli się, że z koncernem z Redmond skontaktowała się niemiecka firma Metro AG i zażądała, by Amerykanie przestali używać nazwy „Metro“, gdyż jest to zarejestrowany znak handlowy. W związku z tym Microsoft używa obecnie terminu „Windows 8-style User Interface“ na oznaczenie interfejsu Windows 8 oraz „New User Interface“ na oznaczenie całej linii produktów wykorzystujących nowy interfejs.
  3. Przed dwoma tygodniami, 20 lipca, w Lawrence Berkeley National Laboratory (LBL) uruchomiono BELLĘ - Berkeley Lab Laser Accelerator. To laser, który generuje 1-petawatowe impulsy, zatem dostarczana przezeń moc jest około 400-krotnie większa niż moc wszystkich elektrowni świata. Impulsy są niezwykle krótkie, trwają zaledwie 40 femtosekund, 0,00000000000004 sekundy. Jednak to nie moc czy czas trwania impulsów są najbardziej interesujące. Już w przeszłości uruchamiano równie potężne lasery. Na przykład Texas Petawatt Laser, należący do University of Texas, już w roku 2008 wygenerował impuls o mocy 1,1 petawata. BELLA jest jednak wyjątkowy. To pierwszy tak potężny laser, który pracuje z częstotliwością 1 herca. Zatem impulsy generuje on co sekundę. Wspominany laser z Teksasu może osiągnąć pełną moc impulsu raz na godzinę. Wyjątkowy laser zostanie wykorzystany do wyjątkowych celów. Dzięki niemu powstanie niewielki akcelerator cząstek napędzanych właśnie impulsami lasera. BELLA będzie wyjątkowym narzędziem, które pozwoli na postęp w fizyce laserów i oddziaływania materii. Dzięki jego mocy dostaniemy do dyspozycji nowe narzędzia pracy, takie jak kompaktowe akceleratory cząstek czy stołowy laser pozwalający na badanie materiałów i systemów biologicznych. Wysoka częstotliwość pracy pozwoli nam na swobodniejsze prowadzenie badań, gdyż będziemy mogli wielokrotnie powtarzać eksperymenty w rozsądnym czasie - powiedział Wim Leemans z Wydziału Badań nad Akceleratorami i Fuzją Lawrence Berkeley Laboratory. Powstanie urządzenia BELLA było możliwe dzięki prowadzonym w LBL przez lata badaniom nad laserowymi akceleratorami plazmowymi. Standardowe akceleratory - takie jak Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) - przyspieszają cząstki dzięki modulowanemu polu elektrycznemu. Laserowe akceleratory plazmowe wykorzystują wysyłane przez siebie impulsy do napędzania fal elektronów poruszających się w plazmie. Takie fale przechwytują wolne elektrony z plazmy i na bardzo krótkim dystansie nadają im olbrzymią energię. Dzięki pracom w LBL już w roku 2004 poinformowano o stworzeniu pierwszej wiązki o wysokiej jakości i energii 100 MeV. Dwa lata później w szafirowym bloku o długości 3,3 centymetra osiągnięto 1 GeV. Wkrótce potem zaczęto planować budowę lasera BELLA. Będzie on pierwszym laserowym akceleratorem plazmowym, który osiągnie energię 10 GeV. To zaledwie pięciokrotnie mniej niż znany Stanford Linear Accelerator, który liczy sobie ponad 3 kilometry długości. Długość akceleratora BELLA to zaledwie 1 metr.
  4. Google przeprowadził badania witryn internetowych, z których wynika, że 10% z nich zawiera szkodliwy kod. Firmowi specjaliści przejrzeli miliardy witryn i wybrali 4,5 miliona z nich do dokładniejszych badań. Okazało się, że około 450 000 z nich było w stanie instalować na komputerach odwiedzających je osób szkodliwy kod bez wiedzy użytkownika. Kolejne 700 000 stron zawierało kod, który mógł zostać użyty do ataku na komputery internautów. Google zapowiedziało, że rozpocznie projekt, którego celem będzie zidentyfikowanie wszystkich witryn zawierających niebezpieczny kod. Ataki za pośrednictwem przeglądarek są coraz bardziej popularne. Dochodzi do nich gdy użytkownik odwiedzi odpowiednio spreparowaną stronę. Jego komputer zostaje wówczas zarażony szkodliwym kodem i, najczęściej, dołączony do botnetu, czyli sieci komputerów-zombie, znajdujących się pod kontrolą cyberprzestępców. Takie sieci służą im do wysyłania spamu lub przeprowadzania kolejnych ataków. Często witryn WWW ze szkodliwym kodem używa się też do kradzieży poufnych informacji z zarażonego komputera użytkownika. Informacje te to hasła, nazwy użytkownika, numery kart kredytowych, hasła dostępu do internetowych banków, serwisów aukcyjnych itp.
  5. W internecie karierę robi przygotowany przez NASA film „Siedem minut horroru“. To opowieść o niezwykłym lądowaniu na Marsie, jakie będzie miała miejsce już w najbliższy poniedziałek, 6 sierpnia. W listopadzie ubiegłego roku NASA wysłała w kierunku Czerwonej Planety swoją kolejną misję - Mars Science Laboratory. Na pokładzie pojazdu znajduje się największy i najbardziej zaawansowany technologicznie łazik marsjański. Curiosity to najbardziej skomplikowane laboratorium naukowe, jakie kiedykolwiek ludzie wysłali na Marsa. „Siedem minut horroru“ to historia niezwykłego lądowania i napięcia, w jakim specjaliści z NASA będą czekali na informacje o udanym lądowaniu. Lądowaniu, jakie się jeszcze nie odbywało. Po raz pierwszy bowiem do posadowienia łazika na planecie zostanie wykorzystany kosmiczny dźwig wyposażony w silniki rakietowe, który opuści łazik na linie. Od momentu wejścia pojazdu w atmosferę Marsa do chwili posadzenia na niej Curiosity minie siedem minut. Tymczasem sygnał z Marsa na Ziemię biegnie 14 minut. Zatem w momencie, gdy NASA dowie się, że Mars Science Laboratory wszedł w atmosferę Czerwonej Planety, Curiosity może już od 7 minut leżeć roztrzaskany na jej powierzchni. Minie kolejne 7 minut, zanim nadejdzie sygnał o lądowaniu. To właśnie te wspomniane w tytule „minuty horroru“. NASA pracowała nad Mars Science Laboratory przez ostatnie 12 lat. G. Scott Hubbard, profesor ze Stanford University i były dyrektor programu Mars Science Laboratory mówi, że bardzo się denerwuje. Przeprowadzili wszystkie możliwe testy, które można było zrobić na Ziemi. Powinniśmy czuć się pewnie, bo zostało zrobione wszystko, by misja zakończyła się sukcesem. Jednak z drugiej strony Mars jest znany z tego, że robi niespodzianki - stwierdził uczony. I przypomina, że aż połowa podjętych przez NASA prób lądowania na Marsie skończyła się porażką. Przyczyny niepowodzeń były różne - od burz piaskowych po usterki techniczne. Bill Nye, znany specjalista ds. eksploracji kosmosu i szef Planetary Society przypomina: Mars to trudne zadanie. Rosjanie podjęli 21 prób lądowania. Żadna się nie udała. Europa ma swoim koncie 1 próbę. Nieudaną. W przypadku NASA odsetek udanych wynosi jedynie około 50%. Największym radzieckim sukcesem było udane lądowanie Marsa 3 w grudniu 1971 roku. Jednak już po 20 sekundach utracono kontakt z pojazdem. Amerykanie do swoich największych sukcesów zaliczają misje Viking 1 i Viking 2 z 1976 roku, dzięki którym uzyskano zdjęcia i analizy chemiczne powierzchni Marsa, lądowanie łazika marsjańskiego z 1997 roku (misja Mars Pathfinder), umieszczenie na powierzchni Czerwonej Planety w 2004 roku łazików Spirit i Opportunity (ten drugi ciągle pracuje i przesyła dane) oraz trwającą przez 155 dni misję pojazdu Mars Phoenix, który w 2008 roku badał obszar arktyczny. Z kolei najbardziej spektakularne porażki to rozpadnięcie się w 1960 roku radzieckiego Sputnika 22, który miał polecieć na Marsa a nie przetrwał wejścia na orbitę, rozbicie się o powierzchnię Czerwonej Planety radzieckiego Marsa 2 w 1971. W roku 1974 radziecki Mars 6 zamilkł przed lądowaniem, a z Marsem 7 stracono kontakt po wejściu na orbitę Marsa. W 1996 roku rosyjski Mars 96 uległ awarii podczas startu. Trzy lata później, w 1999 roku należący do NASA Mars Polar Lander rozbił się na podczas lądowania. W 2004 roku Beagle 2, wysłany przez Europejską Agencję Kosmiczną przestał odpowiadać krótko po lądowaniu. Najnowszą z głośnych porażek była ubiegłoroczna nieudana rosyjska misja Fobos-Grunt.   « powrót do artykułu
  6. Diacetyl (DA) nadaje charakterystyczny maślany smak i zapach popcornowi do mikrofalówek, margarynom czy pieczywu. Choć występuje naturalnie także w fermentowanych napojach, np. piwie, wydaje się, że właśnie przez DA pracownicy przemysłu spożywczego mogą być bardziej narażeni na chorobę Alzheimera. Dzieje się tak, gdyż diacetyl nasila proces agregacji neurotoksycznego białka beta-amyloidu. Robert Vince, Swati More i Ashish Vartak, autorzy raportu, który ukazał się w Chemical Research in Toxicology, podkreślają, że ostatnio DA poświęcono sporo badań, ponieważ powiązano go m.in. z problemami oddechowymi pracowników fabryk popcornu. Zespół Vince'a zwrócił za to uwagę na fakt, że architektura diacetylu jest bardzo podobna do budowy substancji sprzyjającej zlepianiu się beta-amyloidu. Eksperymenty wykazały, że DA także sprzyja agregacji. Kiedy zastosowano z życia wzięte stężenia DA (odpowiadające ekspozycji w fabryce), diacetyl nasilał toksyczne oddziaływanie beta-amyloidu na hodowle neuronów. Kolejne testy zademonstrowały, że DA z łatwością pokona barierę krew-mózg; badania prowadzono w warunkach in vitro na sztucznych układach błonowych. Co więcej, DA eliminował ochronę zapewnianą komórkom nerwowym przez enzym glioksalazę I. W normalnych warunkach białko to jest pierwotnym inicjatorem odtruwania z "działających na rzecz" beta-amyloidu reaktywnych związków dikarbonylowych, które powstają naturalnie w dużych ilościach w tkance nerwowej.
  7. Russell Kirk – bezsprzecznie jeden z najwybitniejszych amerykańskich myślicieli konserwatywnych XX wieku – przez wielu bywał określany mianem Edmunda Burke’a ubiegłego stulecia. To on wprowadził błąkający się po manowcach amerykański konserwatyzm na nową – czyli starą, mocno osadzoną w tradycji drogę. To Kirk przypomniał dwudziestowiecznym konserwatystom amerykańskim o prymacie ducha nad materią, kultury nad polityką i rzeczy niezmiennych nad sprawami bieżącymi. Prawdziwy konserwatysta wie – pisał ów wybitny intelektualista – że kwestie gospodarcze są kwestiami politycznymi, kwestie polityczne – etycznymi, kwestie etyczne – duchowymi. Na kartach Przyszłości konserwatyzmu Russell Kirk raz jeszcze zdefiniował konserwatyzm jako dążenie do „ładu zarówno w społeczeństwie, jak i w duszy oraz w sercu”, a jako najważniejsze zadania dla konserwatystów wskazał „zagadnienia serca i umysłu”. Bez wiary chrześcijańskiej i przepojonej nią kultury oraz edukacji, nawet tak potężne państwo jak Ameryka upadnie. Każde państwo. Dzisiaj, gdy hasło „amerykański konserwatyzm” jest synonimiczne z neokonserwatyzmem realizującym tak mocno krytykowane przez Kirka projekty „eksportowania demokracji”, należy powrócić do zagubionego nurtu amerykańskiego konserwatyzmu. A jest to nurt krystalicznej czystości. Prof. Grzegorz Kucharczyk Nie można sobie wyobrazić ruchu konserwatywnego w Ameryce bez prac Russella Kirka, które przygotowały mu grunt. To on uczynił to wszystko możliwym, że republika, o której Cyceron mówił, że jest zanikającą instytucją, w tym przypadku przetrwała, i za to należą się Kirkowi podziękowania. William Buckley Kirk przekłada XVIII-wieczne konserwatywne ideały Edmunda Burke'a na bardziej przystępny język współczesności. Kirk to pisarz, myśliciel, dżentelmen i arystokrata ducha par exellence. Prof. Marek Jan Chodakiewicz Choć Kirk krytykował konserwatywnych indywidualistów – czyli klasycznych liberałów – ja osobiście odnalazłem u niego szereg idei, które bynajmniej z moim „rozpasanym” liberalnym indywidualizmem wcale się nie kłócą. Dr hab. Robert Gwiazdowski Rola Russella Kirka dla amerykańskiej, a tym samym, światowej prawicy, jest trudna do przecenienia. Tomasz Gabiś Kirk dowodzi, iż konserwatyzm nie jest ideologią, gdyż nie rodzi fanatycznych wyznawców, gotowych na dokonanie każdego aktu, z pogwałceniem podstawowych wartości, tak jak ma to miejsce w komunizmie, faszyzmie i utylitaryzmie. Nie jest kultem Rozumu, ani schematycznym konstruowaniem uprzednio wykoncypowanego planu. Konserwatyzm jest stanem umysłu, typem charakteru, sposobem postrzegania ładu społecznego. Wojciech Łapiński, prawica.net Russell Kirk (1918-1994) to jeden z najwybitniejszych amerykańskich myślicieli konserwatywnych XX wieku, przez wielu określany mianem Edmunda Burke'a ubiegłego stulecia. Jego książka The Conservative Mind została uznana za jedną z ważniejszych, o ile nie najważniejszą, książką w dorobku amerykańskiej myśli konserwatywnej. Przyszłość konserwatyzmu jest jedną z ostatnich prac Kirka, stanowi swego rodzaju drogowskaz dla wszystkich konserwatystów, ukazujący wyzwania jakie czekają ruch w najbliższym czasie i jak skutecznie stawić czoło nadciągającemu zewsząd walcowi postępu. Dewizą Kirka było zdanie: Możliwe, że jestem po złej stronie, ale wolę przegrać w przymierzu z Sokratesem, niż wygrać wraz z Leninem. Więcej informacji o Autorze można znaleźć na stronie: www.kirkcenter.org
  8. Otyłość jest jednym z głównych problemów zdrowia, towarzyszącym człowiekowi od najdawniejszych czasów. W 1997 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała otyłość za chorobę cywilizacyjną. Na przełomie lat 1980-2008 liczba osób z nadmierną masą ciała zwiększyła się dwukrotnie. W 1980 roku otyłość została zdiagnozowana u 5% mężczyzn i 8% kobiet, a już w 2008 roku problem ten dotyczył 10% mężczyzn i 14% kobiet. Według danych zawartych w European Nutrition and Health Report największy odsetek osób otyłych w Europie stanowią mieszkańcy Grecji, w której otyłych jest 28% mężczyzn i 38% kobiet. Najmniejszy odsetek osób otyłych występuje w takich krajach, jak: Francja, Szwecja, Dania i Norwegia, gdzie otyłość obserwowana jest u 7-9% mężczyzn i 6-8% kobiet. Przewiduje się, że do 2015 roku osoby z otyłością będą stanowić 1/10 całkowitej ludności świata. Otyłość z jednej strony sama w sobie jest chorobą, z drugiej strony zwiększa ryzyko rozwoju wielu innych schorzeń. U osób otyłych główną przyczyną śmierci są choroby układu krążenia w tym: choroba niedokrwienna serca, nadciśnienie tętnicze i niewydolność mięśnia sercowego. Ryzyko wystąpienia schorzeń tego układu w otyłości nie zależy wyłącznie od BMI i procentowej zawartości tkanki tłuszczowej w organizmie, ale przede wszystkim od typu otyłości. Największe powikłania chorób układu krążenia zauważalne są w otyłości brzusznej. Nadciśnienie tętnicze obserwowalne jest trzy razy częściej u osób z nadmierną masa ciała w porównaniu z osobami z prawidłowym BMI. Badanie Framingham podczas czteroletniej obserwacji dostarczyło dowodów, że wzrost masy ciała o 5% zwiększyło występowanie nadciśnienia o 30%. W badaniu u większości kobiet i mężczyzn występowanie nadciśnienia tętniczego łączyło się z otyłością badanych, a wzrost masy ciała o każde 5 kg spowodowało wzrost ciśnienia tętniczego o 4,5 mmHg. Wyniki badań INTERHART przeprowadzonego w 52 państwach udowodniły, że jednym z głównych przyczyn zawałów serca obok nadciśnienia tętniczego i zaburzeń lipidowych jest otyłość. Nieprawidłowa masa ciała odpowiedzialna jest za ok 23% przypadków choroby wieńcowej u mężczyzn i 15% u kobiet. Ryzyko wystąpienia udaru niedokrwiennego wzrasta o około 3-11% z każdym dodatkowym powyżej wartości prawidłowych punktem BMI, a krwotocznego o 1-12% . Osoby otyłe z otyłością typu brzusznego narażone są ponadto na występowanie charakterystycznego wzrostu zaburzeń lipidowych, z wysokim stężeniem trójglicerydów i niskim stężeniem cholesterolu HDL. Redukcja masy ciała o 10 kg u tych osób może obniżyć poziom cholesterolu całkowitego o 0,23 mmol/l. Cukrzyca typu 2 ma najsilniejszy związek z otyłością, gdzie 90% osób chorych posiada nadwagę lub otyłość. Badania wykazują, że w ciągu 10 lat chorowania na otyłość ryzyko zachorowania na cukrzycę zwiększa się o 26,2% przy BMI większym niż 37 kg/m2. Ważnym elementem w patomechanizmie powstania cukrzycy w otyłości jest podwyższony poziom wolnych kwasów tłuszczowych co w konsekwencji prowadzi do hamowania utleniania glukozy, zatrzymania glikolizy i wychwytu glukozy. Obniżenie masy ciała o 1 kg na rok w ciągu 10 lat zmniejsza ryzyko cukrzycy typu 2 aż o 33%. Otyłość związana jest z występowaniem wielu chorób przewodu pokarmowego w tym: choroby refluksowej przełyku, nadżerkowe zapalenie przełyku, przełyk Barretta, polipy jelita grubego, nowotwory jelita grubego, niealkoholowe stłuszczenie wątroby, rak wątroby, kamica pęcherzyka żółciowego, nowotwory pęcherzyka żółciowego i trzustki. Osoby otyłe są 2,5 razy bardziej narażone na refluks lub/i nadżerki przełyku.
  9. Pomimo tego, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat poziom emisji dwutlenku węgla przez człowieka znacznie się zwiększył, rośliny i oceany wciąż absorbują około połowę emisji. Takie zaskakujące wyniki uzyskali naukowcy z University of Colorado Boulder oraz specjaliści z Narodowej Administracji Oceanów i Atmosfery (NOAA). Zespół pracujący pod kierunkiem Ashleya Ballantyne przejrzał dane dotyczące emisji CO2 z ostatnich 50 lat i porównał je ze wzrostem koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze. Analiza wykazała, że wraz z czterokrotnym wzrostem emisji doszło do dwukrotnego wzrostu absorpcji przez rośliny i oceany. Dzięki temu zmiany klimatyczne zachodzą wolniej niż gdyby absorpcja pozostała na tym samy poziomie. Naukowcy ostrzegają jednak, że środowisko naturalne nie jest w stanie bez końca zwiększać swoich możliwości przyswajania węgla z atmosfery. Wielką niewiadomą jest moment, kiedy dojdzie do sytuacji, w której rośliny i oceany nie będą mogły wchłaniać coraz większych ilości CO2. Ballantyne przypomina, że już pojawiły się pierwsze badania sugerujące, że w niektórych regionach planety naturalne mechanizmy wchłaniania węgla przestały zwiększać swoją wydajność. Z dekady na dekadę obserwuje się też coraz większą niestabilność całego cyklu obiegu węgla w przyrodzie. W latach 90. obserwowano zmniejszanie się absorpcji węgla przez przyrodę, natomiast w dekadzie 2000-2010 absorpcja zwiększyła się. Takie zmiany pokazują nam, że powinniśmy obserwować cykl obiegu w znacznie dłuższym czasie. To pomoże nam stwierdzić, co naprawdę się dzieje - mówi Ballantyne. Bardzo ważnym jest, by rozumieć, że fakt, iż CO2 jest absorbowany nie oznacza, że on znika. Ten węgiel nadal jest obecny w roślinach, glebie i oceanach. Obserwujemy po prostu, że mechanizm globalnego obiegu węgla został zdestabilizowany przez ludzi, którzy spalają paliwa kopalne - mówi Pieter Tans z NOAA. Pomimo tego, że przyroda absorbuje olbrzymie ilości CO2 to koncentracja tego gazu w atmosferze szybko rośnie. Bezpośrednio przed rewolucją przemysłową wynosiła ona średnio 280 części na milion. Obecnie doszliśmy do poziomu 394 ppm, a do roku 2016 średnia osiągnie 400 ppm. Naukowców szczególnie martwi zwiększona absorpcja węgla przez oceany. CO2 zakwasza wodę, co szkodzi rafom koralowym. A są one siedliskiem 25% wszystkich gatunków ryb. Dobra wiadomość jest taka, że natura nam pomaga. Zła wiadomość - że nikt nie spodziewa się, iż będzie pomagała nam wiecznie. Gdy wyczerpią się możliwości absorpcji, przyjdzie nam zapłacić olbrzymią cenę - stwierdził profesor Jim White, kierownik katedry Badań Arktycznych i Alpejskich.
  10. Choć u ludzi stwierdzono zwiększoną zachorowalność na nowotwory skóry, u dzikich ryb nie odnotowywano tego typu przypadków. Do teraz, bo badania dwóch populacji wolno żyjących pleperek lamparcich (Plectropomus leopardus) z Parku Morskiego Wielkiej Rafy Koralowej wskazały na zaawansowaną melanozę i czerniaki. Zespół odnotowano aż u 15% badanych okazów. Ponieważ zaobserwowane zmiany bardzo przypominały czerniaki wywołane przez promieniowanie ultrafioletowe u modelowych ryb piękniczkowatych z rodzaju Xiphophorus, a nie wykryto patogenów, m.in. grzybów, wydaje się, że przyczyną choroby jest właśnie środowiskowa ekspozycja na UV. P. leopardus żyją w krystalicznie czystej wodzie, dlatego jedynie dziura ozonowa i zwiększone promieniowanie ultrafioletowe uzasadniają pojawienie się ciemnych blizn na skórze. W ramach przyszłych studiów naukowcy zamierzają określić rozpowszechnienie choroby w większej próbie. Poza tym należy udowodnić, że zmiany stwierdzone u ryb z Wielkiej Rafy są rzeczywiście takie same jak u laboratoryjnych Xiphophorus. W tym celu należy prześledzić mutacje w genie Xmrk (od ang. Xiphophorus melanoma receptor kinase). U piękniczkowatych zmutowane i zdimeryzowane Xmrk prowadzą do rozwoju złośliwych melanocytów. Wyniki badań zespołu Michaela Sweeta z Newcastle University ukazały się w piśmie PLoS ONE. Autorzy podkreślają, że chorobom dzikich ryb poświęcano mniej uwagi niż dolegliwościom ryb hodowlanych, a ich ekonomiczny wpływ na rybołówstwo komercyjne i rekreacyjne pozostaje właściwie nieznany. W ramach studium między sierpniem 2010 a lutym 2012 r. zorganizowano aż 4 wyprawy. U wybrzeży Heron Island i Wyspy Jednego Drzewa złowiono i sfotografowano 136 pleperek lamparcich; u 20 stwierdzono anomalie skórne. Zarówno od zdrowych, jak i obarczonych syndromem ryb pobrano 2 zestawy próbek: jeden do analizy mikrobiologicznej, drugi do badań histologicznych. Dodatkowo chore osobniki obserwowano podczas nurkowania.
  11. W zetknięciu z niebezpieczeństwem kałamarnice Octopoteuthis deletron mogą dokonać autotomii wszystkich ramion. Badania w Monterey Bay Aquarium Research Institute wykazały, że do przerwania ciągłości ramienia może dojść na całej jego długości, zawsze musi ono jednak zostać napięte - tzn. głowonóg powinien się czegoś schwycić albo coś powinno złapać głowonoga. Wykorzystując zdalnie sterowane pojazdy podwodne (ang. Remotely Operated Vehicle, ROV), Stephanie Bush sfilmowała 84 okazy, przejrzała też archiwalne nagrania kolejnych 21. Choć kałamarnice powinny mieć 10 ramion, aż u 1/4 Amerykanka zauważyła co najmniej jedno krótsze, tępo zakończone ramię. U niektórych brakowało większej ich liczby. Obserwacje pani biolog potwierdzili rybacy, którzy wspominali, że wielokrotnie odławiali takie egzemplarze. Co więcej, ROV sfilmowały kilka powoli tonących fragmentów odrzuconych ramion. Zdolność O. deletron do autotomii stwierdzano zarówno wtedy, gdy ROV łapały kałamarnice do badań w akwarium (już wtedy jeden egzemplarz pozbył się 2 ramion), jak i podczas badań laboratoryjnych (do odrzucenia ramion doszło u 8 z 11 głowonogów). Po autotomii końcówka ramienia porusza się przez ok. 10 s i dzięki fotoforom mocno świeci (stale i/lub mruga). Wszystko to sugeruje, że głowonóg dokonuje autotomii, by zmylić przeciwnika. Kiedy ten skupia się na drgającym i świecącym czymś, prawdziwa O. deletron ucieka, gdzie pieprz rośnie. Bush zauważyła ponadto, że u tej mezopelagicznej kałamarnicy zachodzi autotomia ofensywna. Gdy naukowcy wkładali do wody szczotkę do butelek, kilka O. deletron zaatakowało ją, a 5 odrzuciło ramiona, trzymając czyścik w objęciach. Ponieważ bez wszystkich ramion ze świecącymi końcówkami kałamarnicom trudniej coś złapać, zazwyczaj idą na kompromis - odrzucają ramię tuż nad punktem przyłożenia siły pociągowej. Wtedy krócej czeka się na jego odrośnięcie (utrata tkanki jest minimalna). Postępują więc inaczej niż znane z autotomii ośmiornice, u których do odłączenia ramienia dochodzi zawsze u nasady. Bush nie tylko prowadziła obserwacje, podczas eksperymentów, zarówno in situ z wykorzystaniem ROV, jak i w laboratorium, celowo indukowała autotomię. Mimo że ramię może zostać odrzucone na całej długości, badania histologiczne wskazały zaledwie kilka dobrze zdefiniowanych płaszczyzn przełomu. Oznacza to, że autotomia zachodzi wskutek przekroczenia wytrzymałości na rozciąganie.
  12. Pomimo olbrzymich wysiłków marketingowych Apple’a iPhone sprzedaje się znacznie słabiej, niż przewidywali analitycy. Co nie znaczy, że słabo. AT&T, które ma wyłączność na wykorzystywanie iPhone’a w USA poinformowało, że w ciągu pierwszych dwóch dni od premiery telefonu umowy na jego podłączenie do sieci podpisało 146 000 osób. Dobrze oddaje to liczbę sprzedanych telefonów, gdyż do ich wykorzystania konieczna jest aktywacja w sieci AT&T. Rzeczywista liczba sprzedanych urządzeń jest prawdopodobnie minimalnie wyższa niż wspominane 146 tysięcy. Analitycy przewidywali, że w ciągu pierwszego weekendu – telefon zadebiutował w piątek – zostanie sprzedanych 500-700 tysięcy urządzeń. Sprzedaż była więc znacząco niższa, a więc przepowiadana wspaniała przyszłość iPhone’a stoi pod znakiem zapytania. Aby uświadomić sobie rzeczywiste znacznie iPhone’a wystarczy porównać go z poziomem sprzedaży innych telefonów komórkowych. Nokia, największy producent tego typu urządzeń na świecie, sprzedaje w ciągu kwartału około 100 milionów telefonów. Codziennie w ręce klientów trafia więc średnio 1,1 miliona urządzeń Nokii. Biorąc pod uwagę fakt, że fińska firma ma bardzo bogatą ofertę można przypuszczać, że w dniu premiery przynajmniej niektóre modele sprzedają się w liczbie 70-80 tysięcy sztuk dziennie. Nokia bez specjalnych zabiegów marketingowych jest więc w stanie sprzedać mniej więcej tyle samo telefonów co szeroko reklamowany iPhone.
  13. W Senacie USA złożono ostatnio dokumenty, z których wynika, iż Microsoft wynajął znanych lobbistów by przekonali Federalną Komisję Handlu (FTC), że zakup firmy DoubleClick przez Google’a grozi monopolizacją rynku. Pracę dla Microsoftu zaczęli Thomas Boggs, Kathleen Ireland oraz Jonathan Yarowski, były adwokat prezydenta Clintona oraz obecny wiceprzewodniczący Antitrust Modernization Commission. Federalna Komisja Handlu wciąż zastanawia się, czy wyrazić zgodę na przejęcie DoubleClicka przez Google’a. Microsoft uważa, iż grozi to monopolizacją rynku reklamy internetowej. Google twierdzi, że zakup DoubleClicka nie grozi konkurencyjności i będzie korzystny dla użytkowników. Z przedstawionych Senatowi USA dokumentów wynika, że Microsoft wynajął wspomnianych lobbistów, którzy pracują dla kancelarii Patton Boggs, już 15 maja. To mniej więcej w tym samym czasie, gdy Google ujawnił, iż zatrudnił czterech lobbistów, wśród nich byłego prawnika Departamentu Sprawiedliwości, by przekonali FTC do wyrażenia zgody na zakup DoubleClick.
  14. Amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC) nałoży na Google’a grzywnę w wysokości 22,5 miliona dolarów za to, że firmowe usługi obeszły ustawienia prywatności przeglądarki Safari i śledziły jej użytkowników. Jednocześnie FTC dała Google’owi możliwość zawarcia ugody bez przyznawania się do winy. Jeśli do niej dojdzie będzie to największa ugoda w historii FTC. Google twierdzi, że użytkowników Safari śledzono przypadkiem i nie zbierano żadnych danych osobowych. Koncern Page’a i Brina ma też problemy w Europie. Instytucje UE sprawdzają, czy firma przestrzega praw dotyczących prywatności oraz czy nie manipulowała wynikami wyszukiwania, by jej usługi były lepiej widoczne. FTC rozpoczęła swoje śledztwo po doniesieniach prasowych. Dziennikarze Wall Street Journal odkryli, że Google i inne sieci reklamowe omijały ustawienia prywatności Safari i wgrywały kod, który przedstawiał przeglądarce reklamy jako treści użytkownika.
  15. Seagate co prawda nie potwierdza pogłosek o możliwym przejęciu firmy OCZ Technology Group, jednak przedstawiciel koncernu stwierdził, że przedsiębiorstwo jest zainteresowane zakupem dużego producenta dysków SSD. Przyglądamy się wszystkim dostawcom technologii - w celu ewentualnego przejęcia - ale mogę powiedzieć, że na rynku biznesowych SSD jest prawdopodobnie tylko jedna firma, która ma z niego znaczące zyski - powiedział Pat O’Maley, prezes ds. finansowych Seagate’a. Plotki o możliwym przejęciu OCZ przez Seagate’a lub Microna pojawiły się w ubiegłym miesiącu. Na rynku działa kilka firm - jak np. Fusion-io czy STEC - które dostarczają spore ilości SSD swoim biznesowym klientom.
  16. Niektóre rafy koralowe rosną w obfitującej w osady wodzie szybciej niż inne rafy z mniej zamulonych rejonów. To ważne odkrycie, bo wcześniej sądzono, że takie warunki zawsze hamują rafy (wysoki wskaźnik sedymentacji oznacza w końcu ograniczony dostęp światła). Geolodzy z Uniwersytetu w Exeter prowadzili badania na stanowiącej część australijskiej Wielkiej Rafy Koralowej Rafie Środkowej (Middle Reef). Znajduje się ona w odległości 4 km od wybrzeża w okolicach Townsville. Większość innych raf wzrasta w krystalicznie czystej wodzie, tymczasem Middle Reef jest stale wystawiania na oddziaływanie osadów. Fale wzniecają muł z dna, poza tym ważną rolę odgrywa sezonowy napływ materiału transportowanego przez wody powodziowe. Co istotne, rozwojowi osadnictwa w Queensland towarzyszyło wycięcie pod uprawy naturalnej roślinności (także tej przybrzeżnej), przez co zwiększyła się ilość docierających do rafy resztek. Ponieważ nagromadzenie osadów pogarsza jakość wody, sądzono, że morska bioróżnorodność nie wyjdzie z tego obronną ręką. Na przykładzie Middle Reef widać, że to nie do końca prawda. Zespół pobrał rdzenie z Middle Reef. Za pomocą datowania radiowęglowego stworzono mapę, która precyzyjnie odzwierciedlała tempo wzrostu rafy. Ustalono, że zaczęła ona rosnąć ok. 700 lat temu ze średnim tempem centymetra rocznie. Co ciekawe, okresy szybszego wzrostu w kierunku powierzchni morza - średnio 1,3 cm rocznie - pojawiały się, gdy wskaźnik akumulacji osadów pochodzących z lądu był najwyższy. Brytyjczycy zauważyli, że choć po przybyciu w XIX w. europejskich osadników rafa musiała się zmierzyć z wysokim poziomem osadów, powstały długoterminowe warunki środowiskowe, które ostatecznie okazały się sprzyjać wzrostowi. Mimo że istnieją dowody, że przy wysokiej zawartości osadów inne rafy ulegają degradacji, odkrycia ekipy z Exeter sugerują, że w pewnych przypadkach rafy mogą się przystosować do takich warunków i radzić sobie naprawdę dobrze. Paradoksalnie wzrost Middle Reef w pionie był prawdopodobnie wspomagany przez wysoki wskaźnik sedymentacji. Naukowcy sądzą, że można to wytłumaczyć szybkim pokrywaniem obumarłych koralowców osadami, co zapobiega niszczeniu szkieletów przez ryby i inne zwierzęta.
  17. Przed kilkoma laty powstało ciekawe narzędzie do usuwania pewnego wirusa komputerowego. Program działał bowiem w ten sam sposób, co zwalczany przez niego szkodnik: wyszukiwał zarażone komputery oraz takie, które były podatne na infekcję, po czym automatycznie i bez wiedzy użytkownika zabezpieczał je, a jeśli była taka potrzeba – również leczył. Mimo dobrych intencji autora, jego dzieło uznano za co najmniej kontrowersyjne. Minęło kilka lat i plaga robaków przejmujących kontrolę nad komputerami domowymi osiągnęła gigantyczne rozmiary. Jej efektem jest między innymi fala niechcianej poczty, zalewającej nasze skrzynki e-mailowe. W takich warunkach pomysł wywołania "epidemii" przyjaznych programów łatających usterki zupełnie poważnie rozpatruje najpotężniejsza firma komputerowa świata – Microsoft. Pracownicy Microsoft Research w Cambridge nie poprzestali jedynie na "wirusowym" instalowaniu aktualizacji systemu. Udoskonalili oni także system wyszukiwania komputerów podatnych na taką operację. Zamiast sprawdzania przypadkowych adresów sieciowych, system ten wykorzystuje zebrane wcześniej informacje o sieci komputerowej, a w wypadku ich braku potrafi nauczyć się najskuteczniejszego sposobu "zaatakowania" jak największej liczby maszyn. Twórcy opisywanej metody wskazują na jej zalety, m.in. możliwość naprawy bardzo dużej liczby systemów bez obawy o przeciążenie centralnego serwera rozsyłającego aktualizacje. Może ona także posłużyć do badania sposobów rozprzestrzeniania się złośliwego oprogramowania. Miejmy tylko nadzieję, że prace Microsoftu nie zainspirują twórców prawdziwych "robaków" – te i tak działają o wiele za dobrze.
  18. Długo oczekiwana gra „Halo 3” ma zadebiutować 26 września. Jednak już w tej chwili jej nielegalne kopie krążą w sieciach P2P. Seria „Halo” to wielki przebój dla konsoli Xbox. Specjaliści uważają, że piracka „Halo 3” nie wpłynie negatywnie na wyniki sprzedaży legalnej wersji gry. Do uruchomienia wersji pobranej z P2P konieczna jest bowiem zmodyfikowana konsola Xbox. Tymczasem już w ubiegłym roku Microsoft zastosował w swoim serwisie Xbox Live, który umożliwia toczenie rozgrywek w Sieci, mechanizmy uniemożliwiające podłączenie modyfikowanych konsoli. W ten sposób koncern, jak mówi, chce chronić użytkowników legalnych konsoli i programów przed tymi, którzy, używając przerobionego sprzętu, uzyskiwaliby przewagę podczas rozgrywek. Nie wiadomo, skąd „Halo 3” wzięło się w Sieci. Niektóre serwisy donoszą, że winien jest brytyjski sprzedawca, firma Argos. W wyniku popełnionego przez nią „błędu administracyjnego” tytuł trafił w ręce piratów.
  19. Microsoft poinformował, że zakończył prace nad kodem Windows 8 i rozpoczął dostawy systemu do producentów pecetów. Koncern trzyma się zatem planu, zgodnie z którym wersja RTM miała pojawić się w pierwszym tygodniu sierpnia. Oficjalna premiera najnowszego OS-u przewidziana jest na 26 października. Steven Sinofsky, odpowiedzialny za wydział produkujący Windows powiedział, że najnowsze wersje beta były najszerzej testowanymi systemami w historii firmy. Ponad 16 milionów pecetów wzięło udział w testach, z tego około siedem milionów używa wersji Release Preview, którą udostępniliśmy przed ośmioma tygodniami. Dzięki tak szerokiemu zainteresowaniu Microsoft zebrał wystarczająco dużo informacji by stwierdzić, że system jest gotowy do rynkowej premiery. Wiadomo też, że do rąk producentów sprzętu trafił Windows Server 2012. Nie jest natomiast jasne, czy mogą oni już korzystać z Windows RT, czyli wersji dla platformy ARM. Od 15 sierpnia Windows 8 będą mogli nabywać subskrybenci MSDN i TechNetu, a dzien później posiadacze Microsoft Software Assurance i członkowie Microsoft Partner Network. Natomiast od 1 września nowy system trafi do rąk tych posiadaczy licencji zbiorowych, którzy nie korzystają z Software Assurance.
  20. Od pewnego czasu pojawiają się plotki mówiące, iż Google ma zamiar wyprodukować własny telefon komórkowy. Ostatnio znowu one ożyły, gdyż koncern opatentował Gpay, technologię dokonywania płatności za pośrednictwem urządzeń przenośnych. Analitycy wątpią jednak, czy Google ma zamiar produkować telefon. Vincent Pulbere, główny analityk firmy Ovum, stwierdził iż nie widzi bezpośredniego związku pomiędzy patentem a ewentualnym telefonem. Jego zdaniem Gpay ma być rozszerzeniem istniejącej już usługi Google Checkout. Sądzę, że Google nie ma zamiaru produkować urządzeń – powiedział Pulbere. Zgadza się z nim Thomas Husson, analityk firmy JupiterResearch: Nie sądzę by te dwie sprawy [Gpay i Gphone – red.] były bezpośrednio powiązane – mówi. Husson zauważa, że Google de facto firmą reklamową i produkcja własnego telefonu nie mieści się w jej modelu biznesowym. Nie wyklucza jednak, że w przyszłości Gphone powstanie, tym bardziej, że Google jest zainteresowane nabyciem częstotliwości radiowej, którą można wykorzystać w telefonach komórkowych. Google nie komentuje doniesień dotyczących telefonu.
  21. Naukowcy z Wildlife Conservation Society zarejestrowali niezwykły film. Przyczepili miniaturową kamerę do ciała kormorana niebieskookiego i ze zdumieniem obserwowali umiejętności tych ptaków. Dowiedzieli się, że w ciągu zaledwie 40 sekund ptak zanurzył się na głębokość 46 metrów, przez 80 sekund polował na dnie na ryby i wynurzył się po złapaniu jednej z nich. Nagrań dokonano w pobliżu Punta Leon w Patagonii na chronionym obszarze wybrzeża, gdzie żyje ponad 3500 par kormoranów. To właśnie tam doktor Flavio Quintana i jego zespół prowadzą od 10 lat badania nad sposobami zdobywania pożywienia przez kormorany. Wcześniej śledzili ptaki za pomocą ich znakowania oraz urządzeń GPS, co pozwoliło na zidentyfikowanie obszarów, które warto chronić.
  22. Zespoły naukowe pracujące przy eksperymentach ATLAS i CMS w Wielkim Zderzaczu Hadronów, dostarczyły redakcji Physics Letters B dwa artykuły opisujące wyniki ich eksperymentów. Znajdują się w nich jeszcze mocniejsze dowody na odkrycie bozonu Higgsa. Gdy 4 lipca poinformowano o zarejestrowaniu sygnałów nieznanej cząstki mówiono o poziomie pewności rzędu 5 sigma. Poziom 1 sigma oznacza, że sygnał może być przypadkowym zakłóceniem, przy 3 sigma mówi się o obserwacji, a przy 5 sigma o odkryciu. Jednak przed miesiącem naukowcy z CERN zalecali pewną powściągliwość, gdyż nie wszystkie dane zostały przeanalizowane. Z przygotowanych właśnie dokumentów dowiadujemy się, że prawdopodobieństwo, iż zaobserwowane sygnały pochodzą z bozonu Higgsa znacznie wzrosło. Zespół z CMS ocenia je na 5,8 sigma, a naukowcy z ATLAS na 5,9 sigma. Oznacza to, że prawdopodobieństwo, iż sygnał jest fałszywy wynosi 1:550 000 000.
  23. Wcześniejsze badania nad uwagą często lekceważyły czynniki indywidualne, np. płeć, rasę i wiek, tymczasem okazuje się, że u kobiet i mężczyzn procesy uwagi wzrokowej przebiegają inaczej (Vision Research). Dr Laurent Itti i doktorant John Shen z Uniwersytetu Południowej Kalifornii przeprowadzili eksperyment z udziałem 34 osób. Badani oglądali nagrania wywiadów. W tle przechodzili ludzie, a także przejeżdżały samochody i rowery. Jak można się domyślić, wszystkie te bodźce miały odciągnąć uwagę od konwersacji. Ruchy oczu ochotników nagrywano. Okazało się, że koncentrując wzrok na filmowanej osobie, mężczyźni patrzyli na usta. Najsilniej rozpraszali się pod wpływem charakterystycznych ruchów za jej plecami. Dla odmiany kobiety przesuwały wzrok między ustami a ciałem przepytywanego. Najbardziej rozpraszało je pojawienie się w tle ludzi.
  24. Niemieccy naukowcy odkryli, że autoprzeciwciała przyczyniają się do uszkodzenia naczyń krwionośnych w mózgu, odgrywając ważną rolę w rozwoju choroby Alzheimera czy otępienia naczyniowego. Marion Bimmler z Max Delbrück Center for Molecular Medicine oraz dr Peter Karczewski z firmy E.R.D.E.-AAK-Diagnostik prowadzili badania na modelu szczurzym. Za pomocą angiografii rezonansu magnetycznego i innych metod ustalili, że autoprzeciwciała przyłączają się do specyficznych białek powierzchniowych (receptorów alfa 1-adrenergicznych) komórek naczyń mózgu. Generują ciągłą stymulację receptorów i zwiększają wewnątrzkomórkowy poziom jonów wapnia. W rezultacie ściany naczyń ulegają pogrubieniu, a dopływ krwi do mózgu jest zaburzony. W ramach wcześniejszych badań próbek krwi pacjentów z alzheimeryzmem i otępieniem naczyniowym zespół Bimmler wykazał, że w ok. połowie występował porównywalny poziom autoprzeciwciał. W ramach pierwszych testów klinicznych realizowanych przy współpracy z Charité chorych z tymi jednostkami chorobowymi podzielono na dwie grupy: w jednej autoprzeciwciała usunięto z krwi dzięki immunoadsorpcji, u drugiej (kontrolnej) nie wykonywano żadnych zabiegów. W półrocznym i kolejnym rocznym okresie obserwacyjnym stwierdzono, że w 1. grupie funkcjonowanie pamięciowe i zdolność radzenia sobie w codziennym życiu uległy sporej poprawie, natomiast stan przedstawicieli grupy kontrolnej znacznie się pogorszył. Obecnie naukowcy planują studium na większej próbie pacjentów.
  25. Drożdże Saccharomyces cerevisiae towarzyszą ludziom od co najmniej 9 tys. lat. Poszczególne szczepy wykorzystuje się w różnych dziedzinach spożywczych: winiarstwie, piekarnictwie czy gorzelnictwie. Co jednak dzieje się z dzikimi S. cerevisiae? Jak wygląda ich cykl życiowy poza stworzonymi przez nas środowiskami? Skoro występują one na skórkach winogron czy śliwek, ale głównie latem i raczej na dojrzałych owocach, to kto je tam przenosi, bo na pewno nie samo powietrze i gdzie podziewają się podczas innych pór roku? Okazuje się, że świetną przechowalnią dla tych grzybów są przewody pokarmowe osowatych, np. szerszeni europejskich czy klecanek z gatunku Polistes dominula. Irene Stefanini i Leonardo Dapporto z Uniwersytetu we Florencji stwierdzili, że osowate są doskonałymi kandydatkami do transportowania S. cerevisiae. Są aktywne latem i często żywią się dojrzałymi winogronami. Zapłodnione jesienią samice (królowe) przehibernowują zimę, a wiosną zakładają nowe kolonie, karmiąc larwy zwracanym pokarmem. Jak widać, w przewodach pokarmowych osowatych drożdże mogą przenieść się z owocu na owoc, między pokoleniami i pokonać barierę pór roku. Chcąc ostatecznie przetestować swoją hipotezę, Włosi chwytali szerszenie europejskie (Vespa crabro), klecanki Polistes dominula oraz pszczoły miodne. "Polowali" na nie wiosną, latem i jesienią na terenie całego kraju. W jelitach osowatych, lecz nie pszczół, znaleźli wiele gatunków drożdży, w tym 17 szczepów S. cerevisiae. Naukowcy stwierdzili, że były one bardzo zróżnicowane. Większość udało się powiązać ze szczepami winnymi, ale inne były blisko spokrewnione z drożdżami piekarniczymi, a także reprezentowały grupę biorącą udział w warzeniu afrykańskich piw czy wina palmowego. Nie mogło też wśród nich zabraknąć organizmów wykorzystywanych w badaniach laboratoryjnych (razem z E. coli S. cerevisiae jest jednym z modelowych organizmów jednokomórkowych). Grzyby występowały u osowatych wiosną, latem i jesienią. By ustalić, co się dzieje zimą, entomolodzy podali samicom fluoryzujący w ciemnościach na zielono szczep S. cerevisiae. Później owady hibernowały. Po 3 miesiącach u większości w jelitach nadal znajdowano żywe komórki drożdży. U larw osobników, które wiosną założyły nowe kolonie, także wykrywano świecące grzyby. Stefanini i Dapporto przyznają, że drożdże mogą występować także na innych zwierzętach. Lista potencjalnych gospodarzy nie jest jednak długa. Mimo że grzyby odkrywano na genitaliach ptaków, "wytrzymują" tam zaledwie pół dnia. Inne owady żyją zaś zbyt krótko, by zapewnić S. cerevisiae całoroczne przetrwanie. Wiele wskazuje na to, że osowate są jedynie wektorami drożdży, ale ich naturalnym środowiskiem pozostaje kora dębu. José Paulo Sampaio z Universidade Nova de Lisboa wykrywał S. cerevisiae w korze dębów przez cały rok (artykuł na ten temat ukazał się przed rokiem w piśmie PNAS), w dodatku aż w 3/4 próbek, natomiast włoski duet znajdował je u 1/4 owadów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...