Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Na wschodzie Azji uruchomiono nowy szybki kabel podmorski. Połączył on Japonię, Hongkong, Malezję, Singapu i Filipiny. Kabel zapewnia transfer rzędu 40 gigabitów na sekundę, a opóźnienia w przesyłaniu danych pomiędzy Tokio a Singapurem zostały zredukowane o 3 milisekundy w porównaniu z innymi kablami. Tylko pozornie jest to niewiele. Te milisekundy decydują bowiem o przeprowadzeniu olbrzymich transakcji finansowych. Obecnie znaczna część transakcji przeprowadzanych jest automatycznie przez komputery. Właściciel systemu określa zestaw reguł, a system śledząc na bieżąco wydarzenia na giełdach decyduje o kupnie i sprzedaży. Jako, że wszyscy korzystają z podobnych systemów i podobnego sprzętu, kluczowa staje się prędkość dotarcia informacji do celu. Nowy kabel ułożono najkrótszą możliwą trasą, dzięki czemu pakiet pomiędzy Tokio a Singapurem wędruje jedynie 65 milisekund. Kabel usprawni też całą komunikację w regionie, w którym istniejąca infrastruktura ulega częstym uszkodzeniom z powodu trzęsień ziemi.
  2. Oferująca gry w chmurze firma OnLive, o której głośno zrobiło się w 2010 roku, zwolniła wszystkich swoich pracowników. Jej rzecznik, Brian Jaquet, zapewnił, że przedsiębiorstwo nie kończy działalności. W Kalifornii firma złożyła wniosek o Assignment for the Benefit of Creditors. To alternatywa dla bankructwa, która pozwala na zawarcie ugody z wierzycielami, założenie nowej firmy i ponowne zatrudnienie większości zwolnionych pracowników. Firma nie ujawniła szczegółów swojego planu, jednak Jaquet zapewnił, że zyskała znaczące wsparcie finansowe. Możemy potwierdzić, że aktywa OnLive zostały nabyte przez nowo utworzoną firmę i mamy znaczące wsparcie finansowe. Będziemy nadal oferowali usługi OnLive Game oraz wspierali wszystkie aplikacje i urządzenia OnLive. Nowa firma ponownie zatrudni znaczny odsetek dotychczasowych pracownikowOnLive - czytamy w wydanym oświadczeniu.
  3. Naukowcy z grupy Changing Places MIT-u i baskijskiej agencji DENOKINN stworzyli składany samochód elektryczny Hiriko Fold. Dwumiejscowy pojazd mieści się prawie wszędzie, a gdy trzeba, da się go zminiaturyzować jeszcze bardziej. Na jednym ładowaniu auto przejedzie do 120 km. Osoby, które mają problemy z parkowaniem równoległym, docenią z pewnością fakt, że ma ono zerowy promień skrętu. Wiadomo już, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, regularna sprzedaż rozpocznie się w przyszłym roku. Za Hiriko trzeba będzie zapłacić ok. 52 tys. złotych. Obecnie prototyp przechodzi testy w europejskich miastach.
  4. Oglądanie powtórek w telewizji (lub organizowanie ich sobie we własnym zakresie) spełnia, wg psychologów, pozytywną rolę. Społeczna natura znanych fikcyjnych światów pomaga bowiem odnowić zasoby samokontroli. Na tej zasadzie bohaterowie ulubionego serialu stają się mniej wymagającym erzacem przyjaciół i rodziny. Zadania czy czynności wymagające samokontroli ograniczają zasoby dostępne przy kolejnej równie wymagającej sytuacji. Gdy np. odchudzająca się osoba zje na obiad zdrową sałatkę, zwiększa się prawdopodobieństwo, że później trudniej będzie się jej oprzeć pokusie pochłonięcia na kolację pizzy z gazowanym napojem. Wiadomo, że pozytywne kontakty społeczne pomagają w odbudowaniu samokontroli, z drugiej jednak strony, jeśli z jakiegoś powodu okażą się bolesne albo wymagające intelektualnie, pojawia się ryzyko jeszcze większego uszczuplenia zasobów. By sprawdzić, czy "wyczerpani" ludzie szukają społecznego zastępstwa (ang. social surrogacy) i czy ono naprawdę pomaga, dr Jaye L. Derrick z Uniwersytetu w Buffalo przeprowadził badania z telewizyjnymi show w roli głównej. Okazało się, że gdy w ramach eksperymentów ludzie brali udział w teście skojarzeń słownych i pisali eseje, łatwiej im było podtrzymać samokontrolę, gdy proszono ich o opisanie ulubionego programu. W ramach drugiego studium ochotnicy prowadzili dzienniczki. Dzięki nim psycholog sprawdzał, czy zanurzenie w znanym fikcyjnym świecie poprawia nastrój. Wniosek? Telewizja może zapewnić nieoczekiwane korzyści psychologiczne. Zaspokaja potrzeby, których ludzie wolą nie realizować w inny sposób.
  5. Naukowcy z brytyjskiego Narodowego Laboratorium Fizycznego (NPL - National Physical Laboratory) zaprezentowali pierwszy w historii maser działający w temperaturze pokojowej przy normalnym ciśnieniu atmosferycznym. Maser to mikrofalowy odpowiednik lasera. Zamiast skoncentrowanej wiązki światła wysyła on skoncentrowaną wiązkę mikrofal. Pierwsze masery powstały w ZSRR i USA w latach 50. ubiegłego wieku. Urządzenia te nigdy jednak nie weszły do użytku tak szeroko jak lasery, gdyż do pracy wymagały ekstremalnych warunków - albo bardzo niskiego ciśnienia, albo temperatur bliskich zeru absolutnemu. Ponadto konieczne było stosowanie silnego pola magnetycznego, a to oznaczało użycie dużych magnesów. Przez pół wieku maser był zapomnianym, niepraktycznym kuzynem lasera. Nasz przełomowy projekt pozwoli na wykorzystywanie maserów przez przemysł i konsumentów - powiedział doktor Mark Oxborrow, współautor badań. Naukowcy z NPL stworzyli maser, który nie tylko nie wymaga do pracy pola magnetycznego, ale pracuje w temperaturze pokojowej. To oznacza, że masery mogą stać się tak powszechnie używane jak lasery. Zdaniem Brytyjczyków masery można będzie wykorzystać np. w urządzeniach do obrazowania medycznego, czujnikach chemicznych pozwalających na zdalne wykrywanie materiałów wybuchowych, komputerach kwantowych czy radioteleskopach. Gdy wynaleziono laser, nikt nie wiedział, jakie można będzie znaleźć dla niego zastosowania. Tymczasem rozwój technologiczny spowodował, że lasery stały się częścią naszego codziennego życia. Minie jeszcze sporo czasu, zanim masery tak się rozpowszechnią, ale dokonany przez nas przełom oznacza, że urządzenia te można - dosłownie - wyjąć z zamrażarki i wykorzystywać w praktyce - stwierdził współautor badań, profesor Neil Alford z Imperial College London. Tradycyjne masery wykorzystywały kryształ rubinu, który jednak wykazuje pożądane właściwości w niezwykle niskich temperaturach. Brytyjczycy zastąpili go kryształem p-terfenylu wzbogaconym pentacenem. W temperaturze pokojowej ma on takie same pożądane w maserze właściwości co rubin w temperaturze bliskiej zeru absolutnemu. Nawet wygląda jak rubin, gdyż bezbarwny p-terfenyl po dodaniu pentacenu zyskuje intensywną rubinową barwę. Największym problemem jaki próbują rozwiązać naukowcy, jest wymuszenie ciągłej pracy masera. Obecnie urządzenie pracuje tylko pulsacyjnie. Drugie z poważnych wyzwań, to próba rozszerzenia częstotliwości generowanych mikrofal. Prototypowy maser pracuje jedynie w wąskim zakresie. W dalszej perspektywie zespół z NPL chce badać inne materiały pod kątem ich przydatności do budowy masera działającego w temperaturze pokojowej oraz zmniejszenie poboru energii przez urządzenie. Prowadzone będą też prace nad zminiaturyzowaniem masera.
  6. Ryzyko chorób serca może być powiązane z grupą krwi. Badania Harvardzkiej Szkoły Zdrowia Publicznego wykazały, że u osób z grupami krwi A, B i AB ryzyko choroby niedokrwiennej serca jest wyższe niż u posiadaczy grupy 0. U pacjentów z najrzadszą grupą AB ryzyko jest najwyższe (Arteriosclerosis, Thrombosis and Vascular Biology). Choć ludzie nie mogą zmienić grupy krwi, nasze ustalenia pomogą lekarzom lepiej zrozumieć, kto znajduje się w grupie ryzyka chorób serca. Grupę krwi powinno się znać z tego samego powodu, co poziom cholesterolu czy ciśnienie krwi. Gdy wiesz, że w twoim przypadku ryzyko jest wyższe, możesz je zredukować, prowadząc zdrowszy tryb życia, dobrze jedząc, ćwicząc i nie paląc - podkreśla prof. Lu Qi. Amerykanie uwzględnili dane z 2 badań podłużnych (głównie z Nurses' Health Study, ale również z Professionals Follow-up Study), w ramach których przez 20 lat lub dłużej śledzono losy 89,5 tys. dorosłych w wieku 30-75 lat. Odsetki poszczególnych grup krwi w obu próbkach odzwierciedlały częstość ich występowania w populacji generalnej. Okazało się, że w przypadku ludzi z grupą krwi AB ryzyko rozwoju choroby serca było o 23% wyższe niż u osób z grupą krwi 0. Dla osób z grupą krwi B ryzyko okazało się wyższe o 11%, a z grupą A o 5%. Ponieważ w większości ochotnicy byli biali, nie wiadomo, czy wyniki odnoszą się do innych ras. Aby wyizolować wpływ grupy krwi na ryzyko choroby serca, prowadząc analizy, zespół Qi wziął poprawkę na wiek, dietę, wagę, płeć, palenie, historię chorób, a w przypadku kobiet menopauzę. Studium nie ujawniło, czemu różne grupy krwi to różne ryzyka choroby serca. Grupa krwi jest złożonym zagadnieniem, dlatego w grę może wchodzić wiele mechanizmów. Ważne wydaje się jednak to, że grupę AB powiązano ze stanem zapalnym, który prowadzi do uszkodzenia tętnic, podczas gdy grupa A oznacza wyższy poziom złego cholesterolu LDL, a jak wiadomo, zatyka on naczynia. Dr Gregg Fonarow, rzecznik Amerykańskiego Stowarzyszenia Serca, podkreśla, że u jednostek z grupami krwi innymi niż 0 stężenie kluczowych czynników krzepnięcia jest wyższe. Co by nie mówić, ryzyko związane z "niezerowymi" grupami krwi jest jednak umiarkowane, a o wiele ważniejsze wydają się tradycyjne czynniki ryzyka: wiek, ciśnienie krwi, poziom cholesterolu, palenie czy cukrzyca. To one nadal powinny znajdować się w centrum uwagi podczas prowadzenia działań prewencyjnych.
  7. Dwa niedźwiedzie polarne z Ogrodów Zoologicznych w Wuppertal zapadły w 2010 r. na zapalenie mózgu wywołane przez wirus pochodzący od zebr. Niemiecko-australijski zespół naukowców przestrzega, że wirusy przenoszące się na niecodziennych gospodarzy mogą zagrozić misji ochrony gatunków przez tego typu instytucje. U obu niedźwiedzi wystąpiły drgawki oraz toczenie piany z pyska. Jerka, 20-letnia samica, zdechła po 8 dniach. Szesnastoletni Lars chorował przez kilka tygodni i ostatecznie wyzdrowiał. Podczas sekcji zwłok w tkance mózgu znaleziono ślady stanu zapalnego. Wzorzec uszkodzeń wskazywał na wirusa. By ustalić, jaki wirus doprowadził do zgonu, zespół z Leibniz-Institut für Zoo- und Wildtierforschung (IZW) w Berlinie wyekstrahował DNA i RNA z próbek mózgu Jerki. Sekwencjonowanie pokazało, że był to szczep wirusa opryszczki, który normalnie występuje u zebr (chodziło o rekombinowanego herperswirusa koni typu 1., EHV1). Ponieważ badano też niedźwiedzie z innych niemieckich ogrodów zoologicznych, okazało się, że Struppo, który zmarł lata wcześniej z powodu niewydolności nerek i nigdy nie kontaktował się z Larsem ani Jerką, także był EHV1-pozytywny. Oznacza to, że wirus przenosił się między gatunkami przed 2010 r. i zapewne robi to nadal. Rekombinowany patogen powstał, gdy koński herpeswirus EHV9 przetransferował część swego DNA do spokrewnionego wirusa EHV1. Choć rekombinacja u herpeswirusów nie jest niczym dziwnym, uwagę przyciąga przekazany region genowy, ponieważ odgrywa on ważną rolę w wywoływaniu chorób neurologicznych. Nie wiadomo, czy nowy wirus pojawił się ostatnio w populacji zebr w ogrodach zoologicznych, czy dawno temu w Afryce i czy rekombinacja odpowiada za zdolność przenoszenia się na nieznanych wcześniej gospodarzy. Kwestie te trzeba będzie rozstrzygnąć w ramach przyszłych studiów. Kiedy zaczęliśmy, w grę wchodziła przytłaczająca liczba patogenów. Później wszystko wydawało się proste, bo szybko wykryliśmy sygnał EHV. Gdy przyjrzeliśmy się sekwencji wirusowego DNA, mógł to być zarówno EHV1, jak i EHV9. Wraz ze wrastającą ilością danych stało się jasne, że jeden gen wyglądał częściowo jak u jednego wirusa, a częściowo jak u drugiego - tłumaczy prof. Alex Greenwood z IZW. Pozostaje jeszcze pytanie, w jaki sposób niedźwiedzie z Wuppertal się zaraziły. Zebrami zajmują się inni ludzie, poza tym wybiegi są oddalone o 68 m. Greenwood podkreśla, że nawet gdyby wirusa nie przenosili opiekunowie, zawsze zostają jeszcze szczury. Poza tym niedźwiedzie i zebry nie są jedynymi gospodarzami, ponieważ macierzyste wirusy wiążą się ze śmiertelnym zapaleniem mózgu u innych hodowanych w zoo zwierząt: gazel Thomsona czy świnek morskich. Zoo gromadzi różne gatunki zwierząt, które w naturze nigdy by się ze sobą nie spotkały. Do tej pory rzadko brano pod uwagę możliwość, że stworzenie takiej mieszanki prowadzi do nieprzewidywalnych konsekwencji - transferu patogenów między zwierzętami. Uważano bowiem, że generalnie patogeny przystosowują się do konkretnego gospodarza. Niektóre jednak są oportunistyczne i przy sprzyjających okolicznościach "przeskakują" na nowych gospodarzy.
  8. Lenovo, w przeciwieństwie do Acera, najwyraźniej zupełnie nie obawia się zapowiadanego przez Microsoft tabletu Surface. Chińska firma twierdzi, że dostarczy sprzęt lepszy niż jej konkurenci. Microsoft ma silną pozycję na rynku oprogramowania, ale nie wierzę, by byli w stanie wyprodukować najlepszy sprzęt na świecie. A Lenovo może - powiedział prezes firmy Yang Yanqing. Nie podoba nam się to, że Microsoft chce dostarczać sprzęt, ale nawet jeśli wejdą na ten rynek to dla nas będzie po prostu jeden konkurent więcej - dodał Yanqing. Jak zatem możemy się przekonać, nie dla wszystkich partnerów Microsoftu pojawienie się Surface’a będzie wielkim problemem. Wciąż w siebie wierzymy. Dostarczamy lepszy sprzęt od naszej konkurencji, w tym od Microsoftu - stwierdził prezes Lenovo. Tablet Surface i system Windows 8 mają zadebiutować 26 października.
  9. Jak informuje organizacja International Rescue Committee, „krwawe telefony“ są mniej „krwawe“. Stało się to możliwe dzięki temu, że wielki firmy technologiczne, jak Intel, HP, Microsoft, Apple czy Dell dokładają starań, by upewnić się, że metale wykorzystywane do produkcji urządzeń nie pochodzą z tych regionów Demokratycznej Republiki Konga, w których toczy się wojna. Wydobywane w DRK cenne metale napędzają jeden z najbardziej krwawych konfliktów zbrojnych. To właśnie o ich złoża prowadzone są walki. Jak ocenia International Rescue Committee, od 1998 roku w Kongo z powodu toczonych wojen śmierć poniosło około 5,4 miliona osób. Stąd też wysiłki organizacji pozarządowych, które starają się, by do obiegu nie trafiały minerały, z których pieniądze służą do finansowania wojen. Wymienione na wstępie koncerny wdrażają systemy monitoringu, nadzorują swoich dostawców, pracują też nad systemem certyfikatów pozwalających na upewnienie się, iż w produktach wykorzystano metale pochodzące z tych regionów Kongo, na których nie toczą się walki. Nie wszystkie jednak firmy postępują podobnie. Nintendo, Sharp, Canon, HTC czy Nikon zostały bardzo nisko ocenione w ramach prowadzonego przez International Rescue Committee Enough Project. Nintendo było jedyną spośród 24 firm, która nie otrzymała ani jednego punktu. To oznacza, że firma nie podjęła żadnych wysiłków w celu upewnienia się, iż jej produkty nie przyczyniają się do finansowania zbrojnych grup w środkowej Afryce. Nintendo tłumaczy się tym, że całą swoją produkcję zleca na zewnątrz, nie jest zatem bezpośrednio zaangażowane w wybór źródeł pochodzenia surowców. W ramach Enough Project najlepiej oceniono Intela, który otrzymał 60 punktów, co oznacza, że zastosował 60% zaleceń twórców projektu. Jeszcze przed dwoma laty firmie przyznano 24 punkty. Na drugie miejsce trafiły Apple i Microsoft, otrzymując po 38 punktów. W 2010 miały, odpowiednio, 13 i 15 punktów. Kolejne miejsce z 35 punktami (wzrost z 19) zajęła Nokia. Czynione wysiłki już dają bardzo wymierne rezultaty. Enough Project ocenia, że sumy, jakie zbrojne grupy zarabiają na wydobyciu i sprzedaży cyny, tantalu i wolframu, zmniejszyły się o 65%. To efekt nie tylko dobrej woli, ale i wprowadzanych rozwiązań prawnych. W 2010 roku amerykańska komisja papierów wartościowych i giełd (SEC) zaproponowała nowe przepisy, zgodnie z którymi notowane spółki będą musiały ujawniać, czy kupują surowce w regionach objętych konfliktami zbrojnymi. Głosowanie nad wejściem tej propozycji w życie odbędzie się już 22 sierpnia. Amerykańska Izba Handlowa sprzeciwia się nowym zasadom twierdząc, że ich wprowadzenie jest zbyt kosztowne lub zbyt skomplikowane. Tymczasem, jak informuje organizacja Free the Slaves, niektóre grupy zbrojne wykorzystują pracę niewolników. Ludzi, którzy przemocą są zmuszani do pracy w kopalniach i nie otrzymują za to zapłaty. Organizacje pozarządowe nie poddają się. Przypominają, że jeszcze niedawno wielkie koncerny zupełnie nie przejmowały się tym, skąd pochodzą wykorzystywane przez nie surowce. Teraz sytuacja ulega zmianie.
  10. Podczas sporu patentowego pomiędzy Apple’em a Samsungiem prowadząca sprawę sędzia powiedziała prawnikowi Apple’a, że chyba pali crack skoro myśli, iż sąd zgodzi się na powołanie wszystkich zaproponowanych przez niego świadków. Wysoki Sądzie. Nie palę cracku, naprawdę - odpowiedział William Lee. Sędzia Lucy Koh chce, by w przyszłym tygodniu strony sporu przedstawiły końcowe argumenty. Podczas całego procesu prawnicy obu stron mieli po 25 godzin na prezentację swoich racji. Apple’owi zostało jeszcze nieco mniej niż cztery godziny. Tymczasem jego prawnik zaprezentował listę 22 świadków, których chce powołać. Stąd słowa sędzi Koh o cracku. Lee twierdzi jednak, że uda mu się wszystkich przesłuchać w pozostałym mu czasie. Przy takiej liczbie świadków Samsung miałby kłopoty z przygotowaniem się na przyszły tydzień i przedstawieniem swoich racji w pozostałym firmie czasie. To nie pierwszy raz, gdy sędzia Koh ostro zareagowała w odpowiedzi na zachowanie jednej ze stron sporu. Wcześniej zbeształa prawnika Samsunga Johna Quinna za to, że zezwolił na publikację informacji prasowej zawierającej dowody, których sędzie nie dopuściła do przedstawienia w sądzie. Zaś po tym, gdy obie strony wdały się w spór dotyczący tego, czy jeden ze świadków może przedstawić pewne dowody, pani sędzia stwierdziła: Nie ufam niczemu, co jakikolwiek adwokat mówi na tej sali. Chcę mieć wszystko na piśmie i nakazała obu stronom przygotować pisemne uzasadnienie swojego stanowiska.
  11. Zależności pokarmowe przyjmują raczej formę sieci niż łańcucha, co oznacza, że bez podejścia holistycznego trudno przewidzieć, co się stanie, gdy wyginie jakiś gatunek. Nie zawsze jest tak, że działa prosty schemat: ofiary oddychają z ulgą, a polujący na wymarły takson muszą sobie jakoś radzić. Bywa też tak, że gdy ginie wróg wroga jego ofiary, ucierpi pozornie niezwiązany ze sprawą inny drapieżnik. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w przypadku pasożytniczych błonkówek, które choć żywią się różnymi mszycami, potrzebują się w codziennym życiu. Dirk Sander i Frank van Veen z Uniwersytetu w Exeter prowadzili eksperymenty z klatkami, w których urządzano miniatury ekosystemów z brytyjskiej wsi. Znajdowały się w nich dorodne okazy bobu, na których żerowały dwa gatunki mszyc: mszyce burakowe (Aphis fabae) oraz mszyce grochowe (Acyrthosiphon pisum). Wprowadzono też 2 gatunki błonkówek, które składając jaja w ciałach mszyc, zapewniają swojemu potomstwu zapas pokarmu: Lysiphlebus fabarum oraz ośca mszycowego (Aphidius ervi). L. fabarum żywi się wyłącznie mszycami burakowymi, a A. ervi grochowymi. Gdy w klatce występują oba gatunki błonkówek, nie wadzą sobie i dobrze funkcjonują. Kiedy usunie się L. fabarum, nie wpływa to w żaden sposób na A. ervi, lecz jeśli zabraknie A. ervi, po ok. 6 tyg. po L. fabarum pozostanie tylko wspomnienie. Dzieje się tak, bo mszyce grochowe naturalnie wygrywają konkurencję z mszycami burakowymi. W miarę upływu czasu jest więc coraz więcej A. pisum, a coraz mniej A. fabae. Gdy nie ma gdzie składać jaj, L. fabarum wymierają. Biolodzy nazwali to zjawisko pośrednim komensalizmem. Ich artykuł na ten temat ukazał się w piśmie Biology Letters. Choć nikt tego nie podejrzewał, 2 pasożyty owadów szkodliwych, które działają jak naturalne regulatory ich liczebności, współbiesiadują przy jednym stole, tyle że po przeciwnych stronach.
  12. Naukowcy informują o kolejnej niepokojącej właściwości triclosanu, środka powszechnie dodawanego do mydeł antybakteryjnych i innych produktów higieny osobistej. Uczeni z University of California w Davis oraz University of Colorado odkryli, że środek ten upośledza kurczenie się mięśni. Potraktowane triclosanem ryby pływały wolniej, a u myszy zaobserwowano spadek siły mięśni. „Triclosan jest obecny praktycznie w każdym domu i wszechobecny w środowisku naturalnym. Nasze wyniki dostarczają mocnych dowodów na to, że środek ten szkodzi zarówno człowiekowi jak i środowisku“ - powiedział profesor Isaac Pessah, główny autor badań. Triclosan jest obecny w mydłach, pastach do zębów, płynach do płukania ust, ubraniach, dywanach czy zabawkach. Od dawna wykrywa się go w środowisku naturalnym i od dawna wiadomo, że on oraz podobne mu środki przyczyniają się m.in. do wzrostu oporności bakterii. Naukowcy z Kalfornii i Kolorado dowiedli, że w hodowlach tkankowych triclosan upośledził zdolność kurczenia się mięśni sercowych i szkieletowych. Bliższe badania wykazały, że triclosan niekorzystnie wpływa na proteiny działające jak kanały jonowe, które kontrolują przepływ jonów wapnia, umożliwiając kurczenie się mięśni. Badania wykazały również niekorzystne działanie triclosanu na żywe zwierzęta. U myszy dochodziło do nawet 25-procentowej redukcji funkcji serca w ciągu 20 minut od wystawienia na działanie triclosanu. „Chociaż triclosan nie podlega regulacjom właściwym lekom to okazało się, że jest on silnym środkiem hamującym funkcje serca u myszy“ - wyjaśnia profesor Nipavan Chiamvimonvat. Ponadto przez nawet godzinę po podaniu pojedynczej dawki triclosanu u zwierzęcia zauważono 18-procentowy spadek siły uścisku. Działaniu triclosanu poddano też ryby. U tych wystawionych na jego działanie przez tydzień zauważono wyraźnie zmniejszoną aktywność pływania. „Byliśmy zaskoczeni tym, jak bardzo aktywność mięśni została osłabiona u tak różnych organizmów i że osłabienie to dotyczyło zarówno mięśni szkieletowych jak i mięśnia sercowego. U zwierząt, które tak bardzo zależą od sprawności mięśni już 10-procentowa jej redukcja może znacząco obniżyć szanse na przetrwanie“ - stwierdził profesor Bruce Hammock. Uczeni przestrzegają jednak przed bezpośrednim przekładaniem wyników badań na modelach zwierzęcych na ludzi. Jednak, ze względu na niepokojące wyniki, jakie uzyskali, nie wykluczają, że triclosan może być niebezpieczny np. dla osób z wadami serca. Podkreślają, że konieczne są dalsze badania. Jednocześnie profesor Pessah kwestionuje teorię mówiącą, że triclosan może być nieszkodliwy częściowo dlatego, że wiąże się z proteinami obecnymi w krwi, przez co jest nieaktywny biologicznie. Zdaniem uczonego należy zbadać, czy krew nie ułatwia triclosanomi dotarcia do ważnych organów. Ponadto, jak zauważa, niektóre z badań, jakie prowadził wraz z kolegami, odbywały się w obecności protein krwi i nadal dochodziło do upośledzenia pracy mięśni. Obecnie amerykańskie Agencja Żywności i Leków (FDA) oraz Agencja Ochrony Środowiska (EPA) prowadzą nowe badania mające zweryfikować ocenę bezpieczeństwa triclosanu. Niepokój wzbudził bowiem fakt, że jego struktura chemiczna jest podobna do znanych niebezpiecznych trucizn.
  13. Potężną siłę ciosu z bliska karateków z czarnym pasem można przypisać budowie połączeń w obrębie mózgu. Badania obrazowe przeprowadzone przez naukowców z Imperial College London i Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego wykazały, że różnice w strukturze istoty białej korelują z wynikami ekspertów i nowicjuszy w teście uderzeń. Wcześniejsze badania zademonstrowały, że siła ciosu karate nie jest determinowana przez siłę mięśni, dlatego akademicy podejrzewali, że w grę wchodzą czynniki odnoszące się do kontrolowania przez mózg ruchów mięśni. Podczas najnowszych eksperymentów Brytyjczycy porównywali mózgi 12 karateków z czarnym pasem, którzy doskonali swoje umiejętności średnio od 13,8 roku oraz 12 osób w podobnym wieku, które regularnie się ruszały, ale nie miały żadnego doświadczenia w sztukach walki. Naukowcy porównywali siłę ciosu z dystansu 5 cm. Aby mierzyć szybkość ruchu ochotników, do ich rąk i klatek piersiowych przymocowywano znaczniki podczerwieni. Doświadczeni karatecy uderzali, oczywiście, mocniej. Wydaje się, że można to sprowadzić do odpowiedniego czasowania: generowana przez nich siła korelowała bowiem z tym, jak dobrze zsynchronizowane były ruchy ramion i nadgarstków. Obrazowanie tensora dyfuzji (DTI) wykazało strukturalne różnice w obrębie istoty białej móżdżku i pierwszorzędowej kory ruchowej obu grup. Różnice sygnału DTI z móżdżku znajdowały odzwierciedlenie w stopniu synchronizacji ruchów barku i nadgarstka podczas zadawania ciosu. Wiek, w którym eksperci zaczęli treningi i liczba lat doświadczenia także korelowały z sygnałem DTI. Właściciele czarnych pasów są w stanie raz za razem koordynować uderzanie, uzyskując przy tym poziom niedostępny dla nowicjuszy. Sądzimy, że ich umiejętność może być związana ze świetnym dostrojeniem połączeń w móżdżku, które pozwala na bardzo dokładne synchronizowanie ruchów ręki i tułowia - wyjaśnia dr Ed Roberts z Wydziału Medycyny Imperial College London. Ponieważ na sygnał DTI mogą wpływać różne czynniki, nie umiemy dokładnie powiedzieć, jakim cechom substancji białej da się przypisać zaobserwowane różnice. Przyszłe badania z wykorzystaniem bardziej zaawansowanych metod powinny nam zapewnić bardziej przejrzysty obraz sytuacji.
  14. Na oficjalnej witrynie rządu Ekwadoru ukazała się informacja, że władze tego kraju zdecydowały się przyznać azyl Julianowi Assange, który od dwóch miesięcy przebywa na terenie ambasady Ekwadoru w Londynie. Ekwador uznaje, że istnieją poważne wskazówki, pozwalające przypuszczać, że bezpieczeństwo i życie [Juliana Assange - red.] mogą być narażone na na niebezpieczeństwo. Istnieje ‚pewność’, że możliwa jest ekstradycja Assange’a do kraju trzeciego i, że po ekstradycji do USA nie może on liczyć na uczciwy proces oraz ‚nie jest nieprawdopodobnym’, że zostałby poddany okrutnemu traktowaniu - czytamy w oświadczeniu władz Ekwadoru. Assange zapewnia, że stał się ofiarą prześladowań politycznych ze strony Waszyngtonu po tym, jak ujawnił tysiące tajnych dokumentów Departamentu Stanu dotyczących wojen w Iraku i Afganistanie oraz stosunków dyplomatycznych z innymi krajami. Rząd Ekwadoru podziela tę opinię. Władze Wielkiej Brytanii oświadczyły, że decyzja rządu w Quito niczego nie zmienia, gdyż mają one obowiązek aresztować Assange'a i poddać go ekstradycji do Szwecji. Oznacza to, że Assange może zostać aresztowany natychmiast po opuszczeniu ambasady. Przedstawiciele ekwadorskiego rządu twierdzą, że otrzymały pismo, w którym Londyn grozi szturmem na ambasadę.
  15. Zjadanie codziennie 75 g orzechów włoskich poprawia żywotność, ruchliwość i cechy morfologiczne plemników u zdrowych mężczyzn w wieku 21-35 lat. Dane wskazują, że na świecie ze zmniejszoną płodnością lub niepłodnością zmaga się ok. 70 mln par. W 30-50% przypadków ma na to wpływ stan zdrowia mężczyzny. Niektóre badania sugerują, że spadek jakości nasienia w krajach rozwiniętych można powiązać z zanieczyszczeniem powietrza i złym trybem życia. Mając to na uwadze, dr Wendie Robbins Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) postanowiła sprawdzić, czy zwiększenie spożycia krytycznych dla dojrzewania plemników i działania błon komórkowych wielonienasyconych kwasów tłuszczowych polepszy jakość plemników u zwolenników typowej zachodniej diety. Dobrymi źródłami wielonienasyconych kwasów tłuszczowych są ryby, ale i orzechy, w których występuje kwas α-linolenowy (ALA). Robbins zebrała grupę 117 zdrowych mężczyzn w wieku 21-35 lat i podzieliła ich na 2 grupy. Pierwszej (58-osobowej) polecono unikać jedzenia orzechów drzewnych, druga (59-osobowa) miała codziennie spożywać 75 g orzechów włoskich. Wcześniejsze badania wykazały, że 75 g to ilość, przy której u zdrowego mężczyzny poziomy lipidów we krwi się zmienią, ale nie doprowadzi to do wzrostu wagi. Przed eksperymentem i po upływie 3 miesięcy analizowano jakość ejakulatu. Ocenie poddawano koncentrację plemników, żywotność, ruchliwość, morfologię i nieprawidłowości chromosomalne. Po 12 tygodniach u żadnej z grup nie wykryto znaczących zmian we wskaźniku masy ciała czy w poziomie aktywności, jednak u panów zjadających więcej kwasów omega-3 (ALA) i omega-6 zaobserwowano poprawę w zakresie żywotności, ruchliwości i morfologii plemników. Po interwencji dietetycznej spadła liczba anomalii chromosomalnych. Ponieważ badania prowadzono na młodych zdrowych mężczyznach, na razie nie wiadomo, czy 75 g orzechów włoskich dziennie może zapewnić jakieś korzyści ich rówieśnikom z zaburzeniami płodności. W kolejnym etapie badań Robbins zamierza zatem pracować z parami uczęszczającymi do klinik leczenia niepłodności. W ten sposób powinno się udać ustalić, czy przejście mężczyzny na orzechową dietę cokolwiek zmieni.
  16. Naukowcy z Centrum Medycznego University of Rochester odkryli system, który w szybkim tempie odprowadza z mózgu zbędne substancje, w tym odpowiedzialny za rozwój choroby Alzheimera beta-amyloid. Wydaje się, że spełnia on w mózgu te same funkcje, co układ limfatyczny w innych częściach ciała. Amerykanie zaobserwowali, że układ "rurek" otacza naczynia krwionośne mózgu. Pozbywanie się odpadów to kluczowa sprawa dla wszystkich narządów. Długo zastanawiano się, jak dzieje się to w przypadku mózgu. Nasze badanie pokazuje, że mózg oczyszcza się w bardziej zorganizowany sposób i na większą skalę niż dotąd sądzono - podkreśla dr Maiken Nedergaard. Akademicy mają nadzieję, że uzyskane wyniki pozwolą lepiej zrozumieć, a w przyszłości leczyć np. udary, a także choroby Alzheimera czy Parkinsona. Nowy układ nazwano glimfatycznym, ponieważ działa w dużej mierze jak układ limfatyczny, ale jest zarządzany przez komórki gleju. Dyfundujący płyn mózgowo-rdzeniowy (CSF) odpowiada za oczyszczanie tkanki mózgu i transport składników odżywczych. Okazuje się, że system glimfatyczny dużo skuteczniej doprowadza CSF do wszystkich zakątków mózgu dzięki przepływowi masowemu, zwanemu też przepływem konwekcyjnym (ang. bulk flow). To tak, jakby mózg dysponował dwoma holownikami odpadów - wolnym, o którego istnieniu wiedzieliśmy i szybkim, z którym dopiero się spotkaliśmy - opowiada Nedergaard. O ile wcześniej znany system działa na zasadzie przesączania, o tyle drugi wymaga ciśnienia, przepychającego każdego dnia duże objętości płynu mózgowo-rdzeniowego (można to porównać do myjki ciśnieniowej). Zespół zauważył, że komórki glejowe zwane astrocytami wykorzystują płytki końcowe, aby utworzyć na zewnątrz tętnic i żył sieć rurek. Jak twierdzą Amerykanie, można to porównać do koron drzew, które nad drogą tworzą coś w rodzaju tunelu. W płytkach końcowych znajdują się akwaporyny - integralne białka błonowe tworzące kanały, przez które CSF przemieszcza się w mózgu. Naukowcy odkryli, że płyn mózgowo-rdzeniowy jest wpompowywany do mózgu przez kanały otaczające tętnice, później obmywa tkanki, a na końcu jest zbierany przez kanały wokół żył i usuwany z mózgu. Jakim cudem akademicy mogli do tej pory nie zauważyć istnienia takiego systemu? Autorzy raportu z Science Translational Medicine tłumaczą, że działa on wyłącznie w żywym, nietkniętym mózgu, a badania prowadzono często nie tylko na martwych zwierzętach, ale wręcz na wycinkach ich mózgów. Ekipa z University of Rochester posłużyła się mikroskopią dwufotonową. Do CSF myszy wprowadzono fluorescencyjne i promieniotwórcze znaczniki. Choć 20-30 lat temu kilku naukowców dywagowało, że przepływ płynu mózgowo-rdzeniowego przez mózg jest intensywniejszy, niż się wydaje, nie dało się tego udowodnić, bo brakowało technologii wizualizowania systemu u żywych zwierząt. To system hydrauliczny. Gdy się go otworzy, połączenia zostają zniszczone i nie da się ich badać. Mamy szczęście, że dysponujemy metodą studiowania nietkniętego układu [...]. Dr Jeffrey Iliff z laboratorium Nedergaard odkrył, że ponad połowa beta-amyloidu usuwanego z mózgu myszy w normalnych warunkach znika właśnie za pośrednictwem układu glimfatycznego. Jeśli układ glimfatyczny przestaje spełniać swoje funkcje (czy to w wyniku normalnego starzenia, czy w wyniku urazu) odpady mogą się zacząć akumulować w tkance. Niewykluczone, że tak się właśnie dzieje w przypadku blaszek amyloidowych w chorobie Alzheimera. Być może zwiększenie aktywności układu glimfatycznego pozwoliłoby ograniczyć wzrost złogów, a nawet oczyścić mózg z już istniejących - podsumowuje Iliff.
  17. Bill Gates wybrał zwycięzców ogłoszonego przez siebie przed rokiem konkursu „Reinvent the Toilet Challenge“. Jego celem było opracowanie... nowego projektu toalety. Problem toalet może wydawać nam się błahy, jednak aż 40% światowej populacji nie może korzystać z toalet spłukiwanych wodą. Przyczyną są albo wysokie koszty budowy całej koniecznej infrastruktury (systemu kanalizacji, oczyszczalni, systemu poboru i dostarczania wody itp.), albo brak dostępu do odpowiednich ilości wody. Około 2,5 miliarda osób na świecie nie ma dostępu do bezpiecznych urządzeń sanitarnych. Ponad miliard z nich korzysta z latryn, a około miliarda nie ma dostępu nawet do nich. Pomijając już kwestie wstydu związane z publicznym wydalaniem, brak możliwości pozbycia się odchodów stanowi olbrzymie zagrożenie sanitarne. Zanieczyszczenia wody i żywności ludzkimi odchodami wywołują biegunki, które zabijają co roku 1,5 miliona dzieci - to więcej niż łączna liczba ofiar AIDS i malarii. Na innego rodzaju niedogodności i niebezpieczeństwa narażone są dodatkowo kobiety i dziewczyny. W wielu miejscach na świecie muszą rezygnować z pracy lub szkoły na czas menstruacji oraz narażone są na napaści, gdy w nocy muszą skorzystać z publicznej toalety lub wyjść z domu by załatwić potrzeby fizjologiczne. Bill Gates postanowił zaangażować się w rozwiązanie tego problemu po pobycie w 2009 roku w Afryce Południowej, gdzie spotkał się z ekspertami pracującymi nad poprawą warunków sanitarnych ubogich mieszkańców Durbanu. Dlatego też założyciel Microsoftu ogłosił konkurs, w ramach którego ma powstać tania, praktyczna w użyciu toaleta, która pozwoli na bezpieczne pozbycie się odchodów. Tegorocznymi zdobywcami pierwszego miejsca zostali naukowcy z California Institute of Technology, którzy opracowali zasilaną energią słoneczną toaletę, generującą wodór i elektryczność. Na drugim miejscu znalazł się zespół z brytyjskiego Loughborough University, którego toaleta produkuje biologiczny węgiel oraz czystą wodę. Trzecie miejsce przypadło kanadyjskiego University of Toronto za toaletę neutralizującą odchody, odzyskującą z nich materiał biologiczny i produkującą czystą wodę. Jeszcze nie znaleźliśmy odpowiedniego rozwiązania, ale jestem optymistą i wierzę, że możemy poradzić sobie z tym problemem. Mam nadzieję, że nasze niezwykłe zawody będą pozytywnym krokiem w odpowiednim kierunku - napisał Gates na swoim blogu.
  18. Indyk, jeden z najpopularniejszych ptaków hodowlanych na świecie, został udomowiony ponad 1000 lat wcześniej niż dotychczas sądzono. Naukowcy z University of Florida zbadali indycze kości z gwatemalskiego stanowiska archeologicznego El Mirador. To najwcześniejszy dowód na udomowienie indyka przez Majów. Erin Thornton, główny autor badań, mówi, że odkrycie jest też o tyle znaczące, iż Majowie nie udomowili zbyt wielu zwierząt. Zajmowali się przede wszystkim rolnictwem, a mięso pozyskiwali głównie dzięki polowaniom. Szczegółowe badania kości wykazały, że indyk należał do gatunku Meleagris gallopavo gallopavo. To gatunek wywodzący się z centralnego i północnego Meksyku, spoza terytorium Majów. I to właśnie ten gatunek trafił z czasem do Europy. Odkrycie kości dowodzi, że pomiędzy północą i centrum dzisiejszego Meksyku, a ziemiami zamieszkanymi przez Majów, handel zwierzętami miał miejsce już w okresie późnym przedklasycznym (300 p.n.e. - 100 n.e.). Odkrycie to przynosi ważne konsekwencje dla naszego rozumienia sposobu życia Majów, gdyż pokazuje, że mieli dostęp do stałych zasobów żywności. Odkryte kości indycze pochodzą z miejsca ceremonialnych ofiar, znalazły się tam zatem w wyniku odbywanych przez elitę rytuałów poświęcenia, posiłku lub festynu - mówi Thornton. Udomowienie roślin i zwierząt wskazuje na znacznie bardziej intensywne interakcje pomiędzy przyrodą a człowiekiem. W ten sposób człowiek celowo zarządza i modyfikuje swoje środowisko - dodaje uczony. Naukowcy nie wiedzą, czy indyki zostały zabite wkrótce po ich przywiezieniu, hodowane na miejscu czy ten np. służyły jako środek wymiany handlowej. Stanowisko El Mirador nie dało dotychczas odpowiedzi na te pytania. Co ciekawe kości odkopano w El Mirador w latach 80. ubiegłego wieku. Przez długi czas znajdowały się w muzeum, a w 2004 roku wysłano je Thorntonowi z prośbą o szczegółowe badania i identyfikację.
  19. W miarę zbliżania się premiery microsoftowego tabletu Surface, którą zapowiedziano na 26 października, pojawia się coraz więcej plotek na temat jego przewidywanej ceny. Paul Thurrott, znany bloger specjalizujący się w zagadnieniach związanych z platformą Windows twierdzi, że koncern z Redmond wyceni Surface’a RT podobnie, jak Apple wycenia iPada. Oznaczałoby to, że w zależności od konfiguracji tablet Microsoftu będzie kosztował od 499 do 829 dolarów. Jednak serwis Engadget zdobył informację, z których wynika, że Surface ma konkurować bezpośrednio z tabletem Nexus 7. To oznaczałoby, że urządzenie będzie kosztowało 199 USD. Przy takiej cenie Microsoft traciłby na każdym sprzedanym tablecie. Koncern, który ma olbrzymie zasoby gotówki i pozostał znacznie w tyle za konkurencją, mógłby się zdecydować na taki ruch. Jednak strategia, która sprawdza się w konsolach - bo użytkownik kupuje do nich gry, gadżety, korzysta z płatnych serwisów umożliwiających online’ową rozgrywkę - nie musi być skuteczna w przypadku tabletu.
  20. Jasper Verguts, ginekolog ze Szpitala Uniwersyteckiego w Leuven, zmierzył narządy rozrodcze 5 tys. kobiet i ustalił, że u tych najbardziej płodnych mają one idealne matematycznie wymiary. Miłośnicy tzw. złotej proporcji (1,618), która dla niewtajemniczonych jest zwykłą liczbą, uważają, że stanowi ona przejaw perfekcji. Przykład? W najmilszych oku prostokątach stosunek długości i szerokości wynosi ponoć 1,618. Witryny poświęcone złotemu podziałowi w ludzkim ciele odnajdują wartość 1,618 właściwie wszędzie, gdzie się da. Dr Verguts posługiwał się usg, by zmierzyć macice 5 tys. pacjentek. Na tej podstawie przygotował tabelę średniego stosunku ich wysokości i szerokości dla różnych grup wiekowych. Dane pokazały, że po urodzeniu wynosi on ok. 2, a później stale spada w ciągu życia kobiety (do 1,46 u seniorek). Lekarz przeżył szok, gdy zauważył, że u dziewcząt w wieku 16-20 lat stosunek wymiarów macicy wynosi 1,6. Warto dodać, że biologicznie najlepszy wiek, by zajść w ciążę, to 19-25 lat.
  21. Badanie zamówione przez Pumę wykazało, że choćby nie wiem jak oddani swojej drużynie wydawali się mężczyźni, swoimi partnerkami/żonami przejmują się 5-krotnie silniej. Psycholodzy z Uniwersytetu w Bristolu ustalili to, badając poziom stresu kibiców Newcastle United podczas cięcia zdjęć kobiet i piłkarzy. Mimo że fani twierdzili, że partnerka jest dla nich tak samo ważna jak drużyna, fizjologia tego nie potwierdziła. W drugiej odsłonie eksperymentu panowie wybierali między nakłuwaniem 2 laleczek wudu. W przypadku ulubionego gracza oznaczało to opuszczenie następnego meczu, a gdyby padło na partnerkę, złożona chorobą przeleżałaby tydzień w łóżku. Okazało się, że gdy w grę wchodziło opuszczenie przez gwiazdę ciężkiego meczu, niektórzy kibice nie mieli skrupułów, by "sprowadzić" złe samopoczucie na swą dziewczynę czy żonę. Czasem zdarzało się, że po pokłuciu laleczki piłkarza fan zaczynał się tłumaczyć (np. zrobiłem to teraz, ale naprawdę bym tak nie postąpił). Zespół Marcusa Munafò, profesora psychologii biologicznej z Uniwersytetu Bristolskiego, badał właśnie kibiców Newcastle United, bo są oni znani ze swej lojalności i zaangażowania. W studium wzięli udział fani w różnym wieku: od późnego nastoletniego po senioralny. Wszyscy podkreślali, że piłka to miłość na całe życie, a proszeni o porównanie, co jest dla nich ważniejsze, twierdzili, że drużyna znaczy dla nich właściwie tyle samo, co kobieta. Zdradziła ich jednak reakcja skórno-galwaniczna.
  22. Serwis Gazeta.pl donosi o pojawieniu się w Polsce pierwszych przypadków zarażenia ludzi przenoszonymi przez komary nicieniami Dirofilaria repens. Dotychczas w naszym kraju z tym gatunkiem nicienia spotykano się tylko u osób, które wróciły z ciepłych krajów. Doktor Elżbieta Gołąb, kierownik Zakładu Parazytologii Lekarskiej Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego potwierdziła trzy przypadki zarażenia Dirofilaria repens u osób, które nie wyjeżdżały za granicę. Człowiek jest przypadkową ofiarą nicienia. Pasożytują one głównie na psach, a larwy zostały przywiezione do Polski albo przez psy, które przyjechały tu na wystawy, albo też psy, które wyjeżdżały z właścicielami za granicę. Badania wykazały, że w Polsce nawet u 20% psów żyjących w skupiskach (schroniska, hodowle) występują nicienie. Dotychczas nie zarażały one człowieka, gdyż larwy muszą najpierw dojrzeć w organizmie komara, a do tego potrzebują 2-3 tygodni intensywnego ciepła. Fakt wystąpienia trzech wspomnianych przypadków zarażeń to dowód, że klimat w naszym kraju się ociepla. Zarażenie Dirofilaria repens nie jest groźne dla zdrowia. Pasożyt lokuje się jedynie pod skórą i łatwo go usunąć. Może jednak zagnieździć się w bolesnych miejscach lub też, gdy komar ugryzie nas w powiekę, w okolicach oka lub w samej gałce ocznej. Państwowy Zakład Higieny przeprowadził badania na Mazowszu i znaleziono tam komary, które przenoszą nicienie. Jednego z nich doktor Gołąb złapała na swoim podwórku pod Pruszkowem. W najbliższym czasie badania komarów będą prowadzone we Wrocławiu. Jako że Dolny Śląsk jest cieplejszy od Mazowsza, prawdopodobnie występuje tam więcej komarów-nosicieli. Mimo, że Dirofilaria repens nie są groźne dla człowieka, to ich pojawienie się oznacza, iż w najbliższej przyszłości, w miarę wzrostu temperatur, rodzime komary mogą stać się nosicielami znacznie groźniejszych chorób. Ocieplanie się klimatu prowadzi też do rozszerzania się zasięgu gatunków komarów, które mogą być niebezpieczne. W 1979 roku w Albanii zauważono azjatyckiego komara tygrysiego (Aedes albopictus). Obecnie ten inwazyjny gatunek występuje już w 20 krajach Starego Kontynentu, w tym w Niemczech, Belgii czy Holandii. Może on przenosić dengę, wirusa Zachodniego Nilu czy chikunguynę. Tę ostatnią chorobę po raz pierwszy wykryto na na Rimini w 2007 roku, a w 2010 roku w Chorwacji pojawiła się denga. We wszystkich przypadkach zakażenie odbyło się lokalnie.
  23. W Parku Narodowym Everglades złapano największego jak dotąd na Florydzie pytona tygrysiego ciemnoskórego (Python molurus bivittatus). Gad mierzył 5,18 m i ważył 74 kg. Podczas sekcji zwłok naukowcy z University of Florida znaleźli w jajowodach węża aż 87 jaj (to także rekord). Sekcja zwłok potężnej samicy została przeprowadzona w piątek (10 sierpnia). Zwierzę trafiło do Florydzkiego Muzeum Historii Naturalnej w ramach realizowanego z Departamentem Zasobów Wewnętrznych USA programu poszukiwania metod zarządzania problemem inwazyjnego pytona. Teraz przez ok. 5 lat okaz ma być wystawiany w muzeum, a po tym czasie trafi na wystawę w Parku Narodowym Everglades. Fakt, że pytonica okazała się tak duża, oznacza, że "te węże długo przeżywają na wolności. Nic ich nie powstrzymuje, a lokalnym gatunkom zagraża niebezpieczeństwo" - podkreśla herpetolog Kenneth Krysko. Amerykanie ujawnili, że samica była okazem zdrowia, a w jej żołądku znajdowały się pióra, które zostaną zidentyfikowane przez muzealnych ornitologów. Ponadpięciometrowy wąż może zjeść wszystko, na co ma ochotę. Określenie, czym zwierzę się żywiło i jaki był jego status reprodukcyjny, pomoże w radzeniu sobie z innymi dzikimi pytonami tygrysimi ciemnoskórymi. Pytony tygrysie ciemnoskóre znaleziono po raz pierwszy na Florydzie w 1979 r. Ponieważ nie mają naturalnych wrogów, ich liczebność wzrasta. Niektóre oszacowania sugerują, że sięga ona kilkuset tysięcy. Jak podkreśla Krysko, 25 lat temu były tak rzadkie i tak skutecznie się ukrywały, że znalezienie pojedynczego egzemplarza graniczyło z cudem. Teraz właściwie każda wyprawa do Everglades kończy się znalezieniem P. molurus bivittatus. My spotkaliśmy [kiedyś] 14 w ciągu jednego dnia. Skip Snow, biolog dzikiej przyrody parku, uważa, że jedną z najistotniejszych kwestii jest poznanie możliwości rozrodczych P. molurus bivittatus. Nie ma zbyt wielu danych nt. liczby jaj przenoszonych przez dużą samicę. [Przykład naszej pytonicy] pokazuje, że są naprawdę płodnymi zwierzętami, co z pewnością nasila ich inwazyjność. Poprzedni najdłuższy pyton miał 5,12 m długości, a dotychczasowy rekord liczby jaj został poprawiony o 2. Floryda to rejon świata z największym problemem dot. inwazyjnych płazów i gadów. Po 2 dekadach badań we wrześniu zeszłego roku Krysko opublikował w piśmie Zootaxa artykuł, z którego wynika, że w latach 1863-2011 na Florydzie introdukowano aż 137 niemiejscowych gatunków.
  24. Mary Jo Foley, znana dziennikarka specjalizująca się w zagadnieniach związanych z Microsoftem informuje, że latem przyszłego roku koncern z Redmond upubliczni związane z Windows oprogramowanie o nazwie kodowej „Blue“. Niewykluczone zatem, że kolejną wersją OS-u nie będzie Widnows 9 a jakaś wersja przejściowa. O „Blue“ Foley słyszała z kilku różnych źródeł. Informacje były jednak na tyle nieprecyzyjne, że trudno stwierdzić, czym to oprogramowanie ma być. Niewykluczone, że to nazwa kodowa Service Packa dla Windows 8. Być może będzie to jakiś rozbudowany dodatek zawierający nie tylko poprawki, ale także nowe funkcje i programy. Dziennikarka nie wyklucza, że „Blue“ trafi do rąk użytkowników jako Windows 8.1 lub Windows 8.5. Jeśli tak się stanie, może to oznaczać, że Microsoft zmieni sposób prezentacji swojego OS-u i zamiast raz na kilka lat dokonywać dużej premiery weźmie przykład z Apple’a, który co kilkanaście miesięcy upublicznia przejściową wersję swojego OS X.
  25. Kim Dotcom, założyciel Megaupload twierdzi, że jego nowy, zapowiadany przez wieloma miesiącami, serwis Megabox wystartuje jeszcze w bieżącym roku. Megabox ma pozwolić artystom na bezpośrednią sprzedaż swojej muzyki klientom, z pominięciem studiów nagraniowych i sklepów. Właściciel utworu zatrzyma 90% kwoty zapłaconej przez klienta. Serwis miał ruszyć już przed kilkoma miesiącami, jednak aresztowanie Dotcoma opóźniło jego premierę. Obecnie Dotcom przebywa na zwolnieniu warunkowym, a jego rozprawa ekstradycyjna, podczas której zapadnie decyzja, czy Nowa Zelandia wyda go Stanom Zjednoczonym, odbędzie się w marcu. Zarówno nowozelandzcy jak i amerykańscy sędziowie wyrażali już wątpliwości co do sposobu prowadzenia sprawy przez prokuraturę, postępowania policji czy prawnego uzasadnienia różnych działań.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...