Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Mniej kłamiąc, jesteśmy zdrowsi zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Ostatnie dane wskazują, że Amerykanie kłamią średnio 11 razy na tydzień. Chciałyśmy sprawdzić, czy życie w większej uczciwości może rzeczywiście korzystnie wpłynąć na zdrowie - opowiada dr Anita E. Kelly z University of Notre Dame. Okazało się, że gdy pamiętając o celu badań, ludzie zaczęli się pilnować i mniej kłamali, ich stan zdrowia znacząco się poprawiał. Eksperyment Kelly i dr Lijuan Wang z tej samej uczelni objął 110 ochotników (34% stanowili dorośli członkowie lokalnej społeczności, a 66% studenci college'u) w wieku od 18 do 71 lat. Połowę badanych poinstruowano, by przez 10 tygodni powstrzymywać się od większych i mniejszych kłamstw. Reszcie nie wydawano żadnych poleceń. Wszyscy co tydzień pojawiali się w laboratorium, by wypełnić kwestionariusze dot. zdrowia i kondycji relacji, a także przejść testy na wariografie. Związek między mniejszą liczbą kłamstw a poprawą stanu zdrowia był znacznie silniejszy w grupie z zakazem mijania się z prawdą. Gdy, w porównaniu do innych tygodni, liczba kłamstewek zmniejszała się tu o 3, oznaczało to średnio o ok. 4 dolegliwości natury psychicznej mniej (badani nie odczuwali np. napięcia czy nie popadali w melancholię), a liczba problemów fizycznych, np. bólów głowy, spadała średnio o ok. 3. W grupie kontrolnej spadki wynosiły, odpowiednio, 2 i 1. Kelly i Wang podkreślają, że analogiczny trend zaobserwowały w przypadku kłamstw grubszego kalibru. Przedstawiciele grupy eksperymentalnej wypowiedzieli w okresie studium znacznie mniej kłamstw. Do 5. tygodnia zaczęli uważać się za uczciwszych ludzi. W tygodniach z mniejszą liczbą kłamstw członkowie obu grup twierdzili, że ich bliskie relacje się poprawiły, a kontakty społeczne jako takie przebiegały bardziej bezproblemowo. Analiza statystyczna wykazała, że poprawę samopoczucia pod wpływem ograniczenia kłamania można w znacznym stopniu wyjaśnić właśnie "uzdrowieniem" znaczących relacji. Badania trwały zaledwie 2,5 miesiąca, rodzi się więc szereg pytań, np. 1) ile trzeba wytrwać w uczciwości, by pojawił się jakiś efekt prozdrowotny (a może skutki są niemalże natychmiastowe i uwidaczniają się bezpośrednio po podjęciu postanowienia), 2) czy następuje habituacja i po jakimś czasie przestaje się czuć lepiej, a jeśli tak, to jak temu zaradzić: jeszcze bardziej popracować nad etycznością swojego zachowania? Na razie Amerykanki dopiero rozpoznają zagadnienie, pozostaje więc mieć nadzieję, że powtórzą studium na większej próbie i że bardziej ją zrównoważą pod względem płci (tutaj kobiety stanowiły aż 63%).
  2. Stan Kalifornia może stać się drugim, po Nevadzie, miejscem na świecie, w którym na drogi wyjadą komercyjne autonomiczne samochody. Przed dwoma dniami izba niższa, a wczoraj izba wyższa stanowego parlamentu przyjęły ustawę, która nakłada na kalifornijski Departament Pojazdów Mechanicznych (DMV) obowiązek określenia do stycznia 2015 roku warunków technicznych, jakie powinny spełniać samochody bez kierowców. Teraz ustawa oczekuje na podpisanie przez gubernatora Browna. Po określeniu standardów technicznych spełniające je pojazdy będą mogły poruszać się po drogach Kalifornii. Zdaniem zwolenników nowych przepisów, samochody kierowane przez komputery, a nie ludzi, będą znacznie bezpieczniejsze, gdyż za zdecydowaną większość wypadków drogowych odpowiedzialni są ludzie. Niektórzy jednak obawiają się sytuacji, w której system sterujący samochodem zawiedzie i dojdzie do wypadku. Podobny scenariusz martwi producentów samochodów. Wypadki spowodowane awariami samochodów kończą się bowiem pozwami i koniecznością zapłacenia odszkodowania. Obawy te nie powstrzymują jednak koncernów przed intensywnymi pracami nad autonomicznym samochodem. Tego typu pojazdem zainteresowane jest też Google. Autonomiczny pojazd tej firmy w ramach testów już jeździł na podstawie specjalnego zezwolenia po stanowych drogach. Przejechał w tym czasie 480 000 kilometrów i pokonał m.in. Lombard Street, uznawaną z jedną z najbardziej stromych i krętych dróg w USA.
  3. Samsung zaprezentował pierwszy smartfon z systemem Windows 8. Urządzenie Ativ S zostało pokazane na berlińskich targach IFA. Telefon został wyposażony w 4,8-calowy wyświetlacz HD Super AMOLED oraz dwurdzeniowy procesor taktowany zegarem o częstotliwości 1,5 GHz. Użytkownik będzie mógł skorzystać też z dwóch kamer. Z przodu znajduje się urządzenie o rozdzielczości 1,9 megapiksela, z tyłu - 8 Mpix i lampą błyskową. Ativ S obsługuje tez karty pamięci microSD oraz technologię NFC ułatwiającą np. przesyłanie plików pomiędzy telefonami czy dokonywanie płatności za pomocą smartfonu. Ativ S korzysta też z baterii o pojemności 2300 mAh i jednego gigabajta pamięci RAM, a użytkownik będzie mógł wybrać pomiędzy modelami z 16- i 32-gigabajtową pamięcią masową. Najważniejszy partner Microsoftu, Nokia, pokaże swoje pierwsze urządzenia z Windows 8 podczas specjalnej konferencji zapowiedzianej na przyszły tydzień.
  4. Jedzenie tydzień w tydzień umiarkowanych ilości czekolady zmniejsza ryzyko udaru u mężczyzn - donoszą naukowcy z Karolinska Institutet, podkreślając, że nie ma przy tym znaczenia, czy czekolada jest gorzka, czy mleczna. "Autorzy innych studiów sprawdzali, czy czekolada wspomaga układ sercowo-naczyniowy, natomiast my jako pierwsi dociekaliśmy, czy może ona zmniejszać ryzyko udaru u mężczyzn" - podkreśla dr Susanna Larsson. Zespół Larsson skupił się na ponad 37-tysięcznej (37103) próbie Szwedów w wieku od 49 do 75 lat. Panów poproszono o wypełnienie kwestionariusza dot. odżywiania. Ustosunkowując się do różnych pytań, musieli m.in. określić, jak często jedzą czekoladę. Później, korzystając z centralnego rejestru wypisów ze szpitali, naukowcy identyfikowali przypadki udarów. W ciągu dekady doliczyli się 1995 pierwszych udarów. W porównaniu do grupy niejedzącej czekolady, u mężczyzn spożywających najwięcej wynalazku Azteków (ok. 63 g czekoladowych chipsów tygodniowo) ryzyko wystąpienia udaru było o 17% niższe. Gdy akademicy pokusili się o metaanalizę 5 studiów, które łącznie obejmowały 4260 przypadków udaru, zauważyli, że w porównaniu do osób stroniących od czekolady, u czekoladoholików zagrożenie udarem było o 19% mniejsze. Każdemu wzrostowi konsumpcji czekolady o 50 g tygodniowo odpowiadał ok. 14-proc. spadek ryzyka udaru. Co ciekawe, nie zaobserwowano, by ochronny efekt jedzenia czekolady zależał od jej rodzaju. Jak przypomina Larsson, w przypadku serca korzystne oddziaływania pojawiały się przy gorzkiej czekoladzie, jednak w Szwecji 90% czekoladowego spożycia to czekolada mleczna, co zresztą znalazło odzwierciedlenie w danych zebranych w ramach studium. Wiele wskazuje na to, że czynnikiem zabezpieczającym przed udarem są flawonoidy. Szwedzi przyznają jednak, że ze względu na to, że ich studium miało charakter wyłącznie obserwacyjny, nie można wykluczyć, że korzystnie zadziałały czynniki inne niż czekolada. Tym bardziej że związku między konsumpcją czekolady a udarem nie da się wyjaśnić za pomocą znanych czynników ryzyka choroby.
  5. Justin Hanes z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa był zaskoczony stopniem, do jakiego tkanka mózgu jest nieprzenikalna dla nanocząstek. Jej kleistość porównuje się do śluzu. Okazało się jednak, że wystarczy odrobina "nawilżenia", by dostawa leków mogła się przemknąć przez przestrzeń pozakomórkową tego narządu. Składniki odżywcze, metabolity i substancje o funkcji sygnałowej o średnicy poniżej 64 nanometrów przemieszczają się bez przeszkód, lecz większe nanocząstki, które nadawałyby się do przenoszenia leków, utykają bardzo szybko. Ostatnio jednak zespołowi Hanesa udało się 2-krotnie podwyższyć progową wartość rozmiaru, pokrywając nanocząstki gęsto upakowaną tarczą z polietylenoglikolu. Co istotne, nie dopuszcza ona do oddziaływań elektrostatycznych i hydrofobowych z otaczającą tkanką. Amerykanie obserwowali rozpraszanie się nanocząstek o średnicy 114 nanometrów zarówno w mózgach żywych myszy, jak i w świeżo wypreparowanych próbkach mózgu ludzkiego i szczurzego. Po eksperymentach z minimalnie adhezyjnymi nanocząstkami pokrytymi PEG naukowcy szacują, że w przestrzeni pozakomórkowej ludzkiego mózgu istnieją pory o średnicy przekraczającej 200 nm; w przypadku ponad 1/4 rozmiary są równe lub większe od 100 nm. Hanes sądzi, że górna granica rozmiarów znajduje się gdzieś między 114 a 200 nanometrami. Po przekroczeniu wartości 114 nm zaczynamy dostrzegać spowolnienie. Nim przyjdzie kolej na testy kliniczne z udziałem ludzi, trzeba jeszcze wykazać, że nanocząstki z czynnikiem terapeutycznym docierają do miejsca przeznaczenia, działają, jak trzeba i nie szkodzą okolicznej zdrowej tkance.
  6. Amerykański Departament ds. Weteranów wciąż wypłaca renty... ofiarom wojny secesyjnej. Otrzymują je dwie osoby - dzieci weteranów. Wojna secesyjna zakończyła się w 1865 roku. Ostatnio zasadność wypłat sprawdzano ubiegłej jesieni. Obie osoby żyły, były jednak słabego zdrowia. Phil Budahn, rzecznik prasowy Departamentu poinformował, że zły stan zdrowia nie pozwala tym osobom na samodzielne funkcjonowanie. Przyczyną przyznania rent mógł być albo fakt, że obie te osoby urodziły się z chorobami kwalifikującymi je do pobierania świadczeń, albo też w chwili śmierci ojców nie żyły ich matki, które mogłyby się nimi zająć. Trevor Plante z National Archives mówi, że w XIX wieku wymagano, by rodzina zmarłego weterana udowodniła swoje związki rodzinne z nim. Do urzędów trafiały więc listy, zdjęcia czy świadectwa zawarcia związku małżeńskiego, przesyłane przez dzieci i małżonków zmarłego. Obecnie świadczenia jest łatwiej uzyskać, gdyż powiązane są one z numerem ubezpieczenia społecznego. Plante zauważa, że badacze genealogii bardzo chętnie sięgają do archiwów Departamentu ds. Weteranów, gdyż można w nich znaleźć niespodziewane, niezwykłe rzeczy, które posłużyły w przeszłości do udowodnienia, iż jest się uprawnionym do pobierania świadczeń. Przez dziesięciolecia na świadczenia związane z wojną secesyjną mogli liczyć tylko żołnierze zwycięskiej Unii i ich rodziny. Dopiero w latach 30. XX wieku zaczęto wypłacać je konfederatom. Ostatni weteran wojny secesyjnej, John Salling, zmarł w 1958 roku w wieku 112 lat. Ostatnia wdowa po weteranie, Gertrude Janeway, zmarła w 2003 roku mając lat 93.
  7. Przed laty za pośrednią obserwację fal grawitacyjnych przyznano Nagrodę Nobla. Wówczas odkryto je dzięki teleskopom obserwującym układ podwójny składający się z gwiazdy neutronowej i pulsara. Teraz grupa astronomów po raz pierwszy zaobserwowała działanie fal grawitacyjnych w paśmie światła widzialnego. W ubiegłym roku odkryto parę krążących wokół siebie białych karłów. Gwiazdy w systemie SDSS J065133.338+284423.37 znajdują się w odległości trzykrotnie mniejszej niż odległość pomiędzy Księżycem a Ziemią. Okrążają się w czasie krótszym niż 13 minut. Patrząc z Ziemi widzimy, że gwiazdy w J0651 przesłaniają się co sześć minut. Mamy tutaj rodzaj dokładnego kosmicznego zegara znajdującego się w odległości około 3000 lat świetlnych - mówi głółny autor badań, świeżo upieczony magister J.J. Hermes, student profesora Dona Wingeta z University of Texas. Zgodnie z obowiązującymi teoriami, poruszające się obiekty powodują powstanie w czasoprzestrzeni fal grawitacyjnych. Fale te odbierają z obiektów energię. W obserwowanym systemie białych karłów ta strata energii powinna objawiać się tym, że gwiazdy powoli się do siebie zbliżają i krążą coraz szybciej. I rzeczywiście. Efekt taki odkryto w przypadku J0651. Obecnie zaćmienia obu gwiazd mają miejsce o 6 sekund wcześniej niż w kwietniu 2011, kiedy to odkryliśmy ten system - mówi Mukremin Kilic z University of Oklahoma. „To efekt relatywistyczny, który można zmierzyć za pomocą zwykłego zegarka“ - dodaje Warren Brown ze Smithsonian Astrophysical Observatory. Naukowcy sądzą, że do maja 2013 roku zaćmienia będą miały miejsce o 20 sekund wcześniej w porównaniu z momentem odkrycia J651. W ciągu dwóch milionów lat oba białe karły powinny się połączyć.
  8. Idąc razem, ludzie nieświadomie synchronizują chód. Rozwikłując mechanizm tego zjawiska, japońscy naukowcy opracowali cyfrowego towarzysza (Walk Mate), który poprawia stabilność, mobilność i jakość życia ludzi z chorobą Parkinsona. Yoshihiro Miyake z Tokijskiego Instytutu Technologii badał, jak przebiega proces poruszania się w parach wirtualny robot-człowiek. W studium wzięły udział zarówno osoby ze zdrowym chodem, jak i pacjenci z parkinsonizmem czy porażeniem połowiczym. Źródłem danych wejściowych dla robota było czasowanie chodu człowieka (wykorzystano mocowane do stóp czujniki), a sygnałem wyjściowym z robota stał się podawany człowiekowi przez słuchawki odgłos kroków. Algorytm bazujący na dynamice przemieszczania się fal kontrolował różnice czasowania między wejściem a wyjściem Walk Mate. Studium wykazało, że w odpowiedzi na odgłos "kroków" robota wzorce chodu pacjentów stawały się zdrowsze. Co więcej, w porównaniu do zwykłych urządzeń do wspomagania chodzenia ze stałym rytmem, korzystanie z Walk Mate zapewniało większą stabilność i poczucie wspólnoty. Dalsze testy, które prowadzono m.in. we współpracy z Instytutem Ludzkiego Poznania i Nauk o Mózgu Maxa Plancka, potwierdziły potencjał drzemiący w japońskim wynalazku.
  9. Podczas konferencji odbywającej się na targach IFA 2012 firmy Nvidia i Epic Games zaprezentowały wersję demonstracyjną gry „Epic Citadel“ uruchomioną na tablecie z systemem Windows RT. Gra korzystająca z silnika Unreal Engine 3 działała na ASUS Vivo Tab RT. Tablet wyposażono w procesor Tegra 3. Był on w stanie obsłużyć DirectX 9, a podczas demonstracji wykorzystano pełen silnik używany w pecetach czy konsoli Xbox. To pokazuje, że Windows 8 pozwoli na łatwe przenoszenie gier pomiędzy różnymi platformami sprzętowymi. Dla miłośników gier możliwość skorzystania z ulubionej rozrywki również poza domem może być ważnym argumentem przemawiającym za platformą Windows.
  10. Teleskop Kepler odkrył pierwszy system, w którym dwie planety krążą wokół dwóch gwiazd. Ten niezwykły układ planetarny znajduje się w odległości 4900 lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Łabędzia. Odkrycie to dowodzi, że więcej niż jedna planeta może się uformować i pozostać na orbicie dwóch gwiazd. W skład systemu wchodzi gwiazda wielkości naszego Słońca, ale o jasności mniejszej o 16%. Druga z gwiazd jest trzykrotnie mniejsza od Słońca i stukrotnie mniej jasne. Dla obserwatora z Ziemi gwiazdy przysłaniają się co 7,5 dnia. Wokół nich krążą co najmniej dwie planety. Dotychczas w systemie Kepler-47 odkryto dwie planety. Wewnętrzna Kepler-47b okrąża gwiazdy w mniej niż 50 dni. Bliskość gwiazd powoduje, że prawdopodobnie jest ona przykryta mgłą z metanu. Planeta ma promień zaledwie trzykrotnie większy od promienia Ziemi, co czyni ją najmniejszą ze znanych planet orbitujących wokół dwóch gwiazd. Czas obiegu zewnętrznej planety Kepler-47c wynosi 303 dni. Znajduje się ona w „strefie zamieszkania“, czyli w takiej odległości od gwiazdy, która pozwala na istnienie ciekłej wody na powierzchni planety. Kepler-47c jest jednak prawdopodobnie gazowym gigantem nieco większym od Neptuna. Większość gwiazd, w przeciwieństwie do naszego Słońca, znajduje się w systemach podwójnych lub wielokrotnych. Zawsze zadawaliśmy sobie pytanie, czy mają one systemy planetarne. Odkrycie Keplera pokazuje, że tak - mówi William Borucki z Ames Research Center. Odkrycie systemu planetarnego Kepler-47 jest czymś zadziwiającym. Obecne teorie mówią nam, że utworzenie się planet okrążających dwie gwiazdy jest bardzo trudne. Myślę, że teoretycy, w tym i ja, siądą teraz do obliczeń, by stwierdzić, w jaki sposób planety mogą formować się w takich systemach - stwierdził Greg Laughlin, profesor astrofizyki z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz. Dotychczas astronomowie znali tylko 12 systemów, w których planeta okrążała dwie gwiazdy. W każdym z nich znajduje się jednak tylko jedna planeta.
  11. Delikatniejsze oświetlenie i muzyka w restauracjach typu fast food mogą zmniejszyć spożycie kalorii aż o 18%. Kiedy przeprowadziliśmy metamorfozę lokalu z fast foodem, stwierdziliśmy, że delikatniejsze muzyka i oświetlenie sprawiały, że ludzie spożywali o 175 kalorii mniej i bardziej cieszyli się posiłkiem - opowiada Brian Wansink z Uniwersytetu Cornella. Wansink i Koert van Ittersum z Georgia Institute of Technology zauważyli, że klienci nie zamawiali co prawda innych potraw, ale zaczynali mniej jeść - zamiast 949 kcal zadowalali się 775. Twierdzili też, że danie bardziej im smakowało (sprawiło im większą przyjemność). Wyniki uzyskane przez Amerykanów przeczą popularnej tezie, że w relaksujących warunkach, np. przy przyćmionym świetle i z kojącą muzyką w tle, ludzie złożą większe zamówienie i zjedzą więcej niż w typowych okolicznościach. Rezultaty sugerują, że bardziej odprężające środowisko zwiększa satysfakcję i ogranicza konsumpcję. To ważna informacja dla restauracji typu fast food, które są często oskarżane o przyczynianie się do epidemii otyłości. Wprowadzając proste zmiany, czyli rezygnując z jasnego oświetlenia i odbijających dźwięki powierzchni, można przyciąć przejadanie, a jednocześnie podwyższyć zadowolenie klientów - podsumowuje Wansink.
  12. AutoTram Extra Grand jest najdłuższym autobusem świata. Mierzy ponad 30 metrów i mieści 256 pasażerów. Dwuprzegubowiec powstał m.in. dzięki inżynierom z Fraunhofer Institute for Transportation and Infrastructure Systems IVI. Podobno manewruje się nim równie łatwo jak zwykłym autobusem, dlatego kierowcy z miejskiego taboru, który już wkrótce, bo w październiku, wzbogaci się o takie cacko, nie będą musieli przechodzić dodatkowego szkolenia. Premiera pociągu na gumowych kołach miała miejsce 22 sierpnia. Publiczność mogła go podziwiać na tle historycznego centrum Drezna. Przy 3 osiach zainstalowano system siłowników elektrohydraulicznych. Przy skręcaniu kierowcę wspomaga komputer. Głównym jego zadaniem jest upewnianie, że tylna część pojazdu przez cały czas podąża za sekcjami przednią i środkową. Autobus wyposażono w napęd hybrydowy. Ponoć bazując wyłącznie na silniku elektrycznym, można pokonać dystans 8 km. Najpierw AutoTram Extra Grand przejdzie testy na terenach poza Dreznem i jeśli pierwotne plany pozostaną nadal w mocy, od jesieni będzie go można regularnie spotkać na ulicach miasta. Twórcy superautobusu przyznają, że już docierają do nich wnioski z metropolii z całego świata, by stworzyć pojazdy skrojone na ich miarę.
  13. Dziennikarze Bloomberga dowiedzieli się nieoficjalnie, że TSMC odrzuciło oferty złożone przez Apple’a i Qualcomm. Obie firmy chciały zapłacić tajwańskiemu koncernowi po ponad miliard dolarów za to, by część swoich zasobów produkcyjnych przeznaczył tylko i wyłącznie na ich potrzeby. Błyskawicznie rosnący popyt na smartfony powoduje, że rośnie też popyt na podzespoły do nich. Jednocześnie stosunkowo niewiele firm produkuje układy scalone na zlecenie i jest w stanie wdrażać najnowsze technologie. Klientami TSMC są m.in. Qualcomm, Broadcom czy Nvidia. Qualcomm i Apple chciały nabyć część TSMC lub przynajmniej zapewnić sobie fabryki na wyłączność. Apple’owi zależy nie tylko na zapewnieniu sobie dostaw, ale na znalezieniu alternatywnego dla Samsunga producenta procesorów. Jednak tajwańska firma chce pozostać elastyczna zarówno pod względem produktów jak i klientów. Jeszcze niedawno szef TSMC Morris Chang nie wykluczał, że firma może przeznaczyć nawet dwie fabryki dla konkretnych klientów. Teraz prezes ds. finansowych, Lora Ho, informuje, iż koncern poradzi sobie z finansowaniem fabryk samodzielnie. Przyjęcie propozycji Apple’a czy Qualcommu byłoby dla TSMC ryzykowne. Firma zbudowała swoją pozycję na elastyczności i współpracy z wieloma klientami. Przeznaczenie jednej fabryki pod potrzeby konkretnego klienta lub produktu może spowodować kłopoty, gdy z jakichkolwiek powodów klient się wycofa z umowy czy zmieni się produkt lub technologia. „Trzeba być bardzo ostrożnym. Jeśli trzeba będzie zakończyć produkcję, to co zrobisz z dedykowaną fabryką? Wolimy być elastyczni“ - mówi Ho.
  14. Rudziki zwyczajne zaczynają życie z kompasami magnetycznymi w obojgu oczach. Później jednak zachodzi lateralizacja, która wyraźnie faworyzuje prawe oko (a zatem lewą półkulę). Z zasłoniętym lewym okiem ptaki nawigują bez przeszkód w pozbawionych wskazówek wzrokowych klatkach, lecz po zakryciu prawego oka lecą w losowo wybranych kierunkach. Wolfgang i Roswitha Wiltschkowie z Uniwersytetu we Frankfurcie nad Menem zajmują się kompasami magnetycznymi u rudzików od połowy lat 60. ubiegłego wieku. Odkrycia dotyczącego lateralizacji zmysłu magnetycznego u tego gatunku dokonali przed 10 laty. Później okazało się, że prawooczne kompasy istnieją również u innych ptaków, w tym gołębi pocztowych, kur domowych i szklarników rdzawobocznych. Wszystko nieco się skomplikowało, gdy w 2010 r. Henrik Mouritsen z Uniwersytetu w Oldenburgu wykazał, że u gajówek kompasy występują i w prawym, i w lewym oku. Później jego zespół zademonstrował, że podobnie mają się sprawy z innymi ptakami: rudzikami i szklarnikami. Kto ma zatem rację i czy w ogóle do zagadnienia powinno się podchodzić w ten sposób? Jako eksperci w tej dziedzinie Wiltschkowie nie dali, oczywiście, za wygraną i znaleźli odpowiedź na pytanie, skąd wzięły się sprzeczne wyniki. Badając te same ptaki na różnych etapach życia, pokazali, że zaczynają one życie z kompasem w obojgu oczach, a gdy osiągną dorosłość, kompas funkcjonuje już tylko w jednym oku - prawym. We wrześniu 2010 r. Wiltschkowie i ich współpracownicy schwytali młode rudziki we frankfurckim ogrodzie botanicznym. Ptaki przyleciały gdzieś ze Skandynawii, ale nigdy nie dotarły w okolice Morza Śródziemnego. Testy prowadzono w wyłożonym papierem lejkowatym tunelu. Ptaki nosiły aluminiowe gogle, za pomocą których można było zakrywać jedno albo oboje oczu. Jesienią, tuż złapaniu, rudziki nawigowały, korzystając z dwóch kompasów, jednak do wiosny zaczęła się wykształcać stronność. Ptaki nie mogły już polegać na samym lewym oku. Nadal występowała jednak pewna elastyczność. Gdy przez 6 godzin przed badaniem biolodzy zakrywali rudzikom prawe oko, potrafiły wyznaczać kierunek lotu, wykorzystując do tego wyłącznie lewe oko. Wiosną 2011 r. Niemcy złapali więcej młodych rudzików, które wracały z południowych zimowisk. Okazało się, że gdy jesienią zbadano te bardziej doświadczone osobniki, lateralizacja nie tylko zaszła, ale była też stała. Nie dało się jej odwrócić za pomocą selektywnego zakrywania oczu. W ten prosty sposób udało się wytłumaczyć, dlaczego Wiltschkowie i Mouritsen zdawali się nie zgadzać. Ci pierwsi, prowadzili swoje eksperymenty wyłącznie wiosną, a ten drugi - tylko jesienią. Ponieważ lateralizacja przechodzi przez odwracalny etap pośredni, sugeruje to, że nie chodzi o zmiany w budowie oka, ale zmianę przetwarzania informacji przez mózg.
  15. W Arizonie aresztowano 20-letniego Raynaldo Riverę, który jest podejrzany o to, że w czerwcu 2011 roku brał udział w ataku LulzSec na sieć Sony Pictures. Mężczyźnie postawiono zarzut konspiracji i nieautoryzowanego naruszenia systemu komputerowego. Grozi mu do 15 lat więzienia. Rivera ma 14 września stawić się w sądzie w Los Angeles. Inny członek LulzSec, Cody Kretsinger, również z Tempe w Arizonie, został aresztowany już w ubiegłym roku i przyznał się do zarzucanych mu czynów. Wyrok w jego sprawie zapadnie 25 października. Zdaniem mediów Rivera wykorzystał dziurę typu SQL injection, a ukradzione z sieci Sony informacje dotyczące klientów firmy opublikował w internecie. W czasie ataku, którym LulzSec pochwalili się na Twitterze, skradziono dane osobowe mniej niż 38 000 użytkowników. Najbardziej znanym spośród aresztowanych członków grupy jest jej były przywódca, Hector Monsegur pseudonim „Sabu“. Przyznał się od do uczestnictwa w wielu atakach i pomógł władzom złapać sześciu innych hakerów, którzy z nim współpracowali. W zamian za pomoc dostał on półroczne odroczenie procesu. Wyrok w sprawie Monsegura zapadnie w lutym 2013 roku. Mężczyźnie grozi do 124 lat więzienia.
  16. Od 1996 r. artystka Sue Austin porusza się na wózku. Od jakiegoś czasu pochłania ją przemierzanie głębin na specjalnie zaprojektowanym przez naukowców i przy pomocy ekspertów od nurkowania samonapędzającym pojeździe. Nakręcony w ramach projektu "Creating the Spectacle!" film ma przygotować publikę do akrobatycznych występów na żywo (pokazy basenowe odbędą się m.in. w Londynie). Stanowią one część szerszego projektu Freewheeling. Jak wyjaśnia na swojej witrynie Austin, inicjatywa dopiero się rozwija. Chodzi o stworzenie centrum skupiającego niepełnosprawnych artystów i promowanie akademickich badań na ten temat, tak by doprowadzić do repozycji niepełnosprawnych twórców w tzw. głównym nurcie. Nurkowanie jest możliwe dzięki turbinie i statecznikom. Podczas prac nad prototypem wózka zespół Austin napotkał na wiele przeszkód. Okazało się np., że przy ręcznie sterowanych modelach Sue nie miała wystarczająco dużo siły, by móc w ten sposób sterować swoim pojazdem. Rozwiązaniem okazało się zmodyfikowanie podnóżków i przekształcenie ich w mocowane do stóp za pomocą akrylowych linek stateczniki (do złudzenia przypominają one płetwy). By ułatwić artystce pływanie, przebudowano również siedzisko. Podczas pokazu, który zainauguruje zmagania żeglarzy na tegorocznej paraolimpiadzie, choreografię Austin będzie można obejrzeć z "pierwszego rzędu" siedzeń w samym basenie i z nieco dalszej perspektywy z brzegu. Entuzjazm Sue okazał się wyjątkowo zaraźliwy. Poza specjalistami od nurkowania w projekt zaangażowali się fotografowie i inżynierowie z Uniwersytetu w Plymouth, gdzie dziewczyna studiuje. Trzeba przyznać, że efekty ich pracy są urzekające...
  17. Zarząd Parku Narodowego Yosemite wysłał listy do 1700 osób, w których informuje, iż mogły mieć one kontakt z potencjalnie śmiertelną chorobą. Listy wysłano do turystów, którzy pomiędzy początkiem czerwca a końcem sierpnia przebywały w Curry Village. To namiotowe obozowisko jest bardzo popularne wśród rodzin chcących zwiedzać skarby przyrody Yosemite. Władze zostały zaalarmowane, gdy jedna z osób, która wcześniej przebywała w Curry Village, zmarła na hantawirusowy zespół płucny. To przenoszona przez gryzonie choroba wirusowa, która nieleczona może prowadzić do śmierci. Rozpoznano ją dopiero w 1993 roku, jednak dowody wskazują, iż ludzie zapadali na nią wcześniej. W Curry Village przeprowadzono na wszelki wypadek dezynfekcję, jednak dopiero po drugim przypadku śmiertelnym Centrum Chorób Zakaźnych (CDC) w Atlancie potwierdziło, iż ofiary zaraziły się podczas wizyty w Yosemite. Dwie kolejne osoby zachorowały. Martwimy się o naszych gości i pracowników. Podjęliśmy odpowiednie działania zarówno na miejscu, jak i działania edukacyjne. Całkowite uniknięcie ryzyka jest jednak niemożliwe - mówi Scott Gediman, rzecznik prasowy Parku. Każdego roku Park Narodowy Yosemite odwiedza 4 miliony turystów. Wielu to goście z zagranicy i obecnie władze próbują stwierdzić, czy należy alert wysłać też za granicę. Doktor David Wong, który odpowiada za wydział epidemiologii w National Park Service, mówi, że w Yosemite doszło do niezwykłego wydarzenia. Hantawirusowy zespół płucny występuje w USA rzadko i są to izolowane przypadki. Tutaj tymczasem mamy do czynienia z aż czterema zachorowaniami. Wiadomo już, że wszyscy chorzy przebywali w parku pomiędzy 10 a 20 czerwca i mieszkali w promieniu około 50 metrów od siebie. Wyznaczono już dwóch epidemiologów, którzy będą badali gryzonie złapane na terenie Parku. Ponadto władze chcą się dowiedzieć, czy gryzoni nie jest zbyt dużo. Wyjątkowo gruba pokrywa śnieżna w 2011 roku zapewniła wiosną dużo wody, dzięki czemu bujnie kwitły trawy zapewniające pożywienie gryzoniom. Od czasu zidentyfikowania hantawirusowego zespołu płucnego w USA zanotowano 587 przypadków tej choroby. Zmarło około 30% zarażonych. W Parkach Narodowych zmarły co najmniej 2 osoby. Jedną z nich był w 2004 roku pracownik Glacier National Park, drugą turysta, który w 2009 odwiedził Grand Canyon. Nie wiadomo, czy zaraziły się one na terenie parków. Podczas wojny w Korei tysiące żołnierzy ONZ zapadło na tajemniczą „koreańską gorączkę krwotoczną“. Wtedy rozpoczęto poszukiwania jej przyczyny. Pojawiła się teoria mówiąca o nieznanym hantawirusie, który powodował chorobę znaną jeszcze sprzed bitwy pod Bosworth (22 sierpnia 1485). W 1993 roku na południowym zachodzie USA doszło do wzrostu przypadku zachorowań, co pozwoliło na szybkie zidentyfikowanie wirusa oraz odnalezienie jego nosiciela. Z hantawirusowym zespołem płucnym związanych jest tylko kilka hantawirusów. Pomiędzy zarażeniem człowieka, a wystąpieniem pierwszych objawów może minąć kilka tygodni. Początkowe objawy przypominają grypę połączoną z objawami ze strony układu pokarmowego. Do zarażenia może dojść wskutek kontaktu z gryzoniem-nosicielem lub jego odchodami.
  18. W sklepie Google Play ukazała się aplikacja SkyDrive dla Androida. To oprogramowanie... Microsoftu pozwalające użytkownikowi smartfona na korzystanie z usługi SkyDrive, która pozwala na przechowywanie swoich danych w chmurze. Oczywiście Microsoft wolałby, żeby użytkownicy korzystali ze SkyDrive za pomocą smartfonów z Windows Phone. Koncern nie może jednak pozwolić sobie na zlekceważenie olbrzymiej rzeszy potencjalnych klientów, którzy wybrali platformę Apple’a lub Google’a. Dlatego też, po udostępnieniu SkyDrive w Windows Phone Marketplace i Apple App Store przyszła kolej na użytkowników Androida. SkyDrive pozwala na bezpłatne przechowywanie w chmurze do 7 gigabajtów danych.
  19. Ogranicznikiem długości ludzkiej ciąży nie jest, jak dotąd sądzono, rozmiar kanału rodnego, lecz metabolizm matki. Ludzie różnią się od innych naczelnych dwiema podstawowymi cechami: dużym mózgiem (ukrytym w sporych rozmiarów czaszce) oraz dwunożnym sposobem poruszania się. Duża głowa utrudnia pokonanie kanału rodnego, lecz z kolei poszerzenie miednicy mogłyby uniemożliwić poruszanie się w pozycji wyprostowanej. Do tej pory naukowcy sądzili, że odpowiedzią natury na tzw. dylemat położniczy jest skrócenie czasu ciąży, tak by dzieci rodziły się, nim ich głowy staną się zbyt duże. Wskutek tego, w porównaniu do innych naczelnych, ludzkie niemowlęta są bezradne i słabiej rozwinięte ruchowo. Wszystkie te fascynujące fenomeny w ludzkiej ewolucji - dwunożność, ciężki poród, rozłożyste kobiece biodra, duże mózgi i relatywnie bezradne dzieci - tradycyjnie wrzucano razem do worka pt. dylemat położniczy. Na kursach antropologii uczono o tym od dziesięcioleci, ale gdy zaczęłam szukać twardych dowodów, musiałam po kolei wykreślać poszczególne składowe - opowiada Holly Dunsworth z University of Rhode Island. Nie udowodniono przede wszystkim, że biodra na tyle szerokie, by wydać na świat bardziej rozwinięte dziecko, przeszkadzałyby w jakikolwiek sposób w chodzeniu. Chcąc uzupełnić tę lukę w wiedzy, dr Anna Warrener z Uniwersytetu Harvarda, współautorka artykułu, który ukazał się pod koniec sierpnia w Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS), prowadziła eksperymenty bieżni. Ustaliła, że nie ma związku między szerszymi biodrami a pogorszeniem ekonomii ruchu. To podaje w wątpliwość założenie, że dwunożność ogranicza wielkość kanału rodnego. Szerokie biodra nie oznaczają, że nie możesz chodzić wydajnie - podkreśla Dunsworth. Gdy Amerykanka szukała dowodów na to, że w porównaniu do reszty naczelnych i ssaków, ludzka ciąża uległa skróceniu, natrafiła na dobrze udokumentowane badania, że jest dokładnie na odwrót. Biorąc poprawkę na rozmiary matki, ludzka ciąża jest nieco dłuższa, a nie krótsza, w porównaniu do innych naczelnych. Dzieci też są trochę większe niż oczekiwano. Choć się tak zachowują, nie są urodzone [za] wcześnie. W przypadku ssaków, a więc i ludzi, długość ciąży i rozmiary potomstwa da się przewidzieć na postawie gabarytów matki. Ponieważ wielkość ciała stanowi dobre przybliżenie tempa metabolizmu, Dunsworth zaczęła dywagować, czy metabolizm nie byłby lepszym wyjaśnieniem czasowania ludzkiego porodu niż miednica. By wyjaśnić tę kwestię, zwróciła się z prośbą o pomoc do Petera Ellisona z Uniwersytetu Harvarda i Hermana Pontzera z Hunter College w Nowym Jorku (obaj panowie są ekspertami od ludzkiej fizjologii i energetyki). Wspólnie naukowcy opracowali nową hipotezę timingu porodu i nazwali ją EGG (od ang. energetics, gestation, growth, czyli energetyka, ciąża i wzrost). Zgodnie z EGG, dziecko rodzi się, kiedy się rodzi, bo matka nie jest w stanie zainwestować więcej energii w ciążę i wzrost płodu. Głównym ewolucyjnym ograniczeniem jest metabolizm matki, nie wymiary jej bioder - wyjaśnia Dunsworth. Wykorzystując dane metaboliczne ciężarnych, naukowcy wykazali, że kobiety rodzą, kiedy znajdują się o krok od metabolicznej strefy zagrożenia. Istnieje granica liczby kalorii, które nasze ciało może spalić w ciągu doby. W czasie ciąży kobiety zbliżają się do energetycznego szklanego sufitu i rodzą tuż przed zderzeniem z nim - opowiada Pontzer. Bez względu na budowę kości miednicznej urodzenie bardziej rozwiniętego dziecka byłoby fizjologicznie niemożliwe - podsumowuje Dunsworth.
  20. Lexmark wycofuje się z rynku drukarek atramentowych. Firma od dawna rywalizuje na nim z większymi konkurentami - Canonem i HP. Teraz zdecydowała, że do końca przyszłego roku zakończy prace nad rozwojem tego typu urządzeń, a do roku 2015 zamknie swoją fabrykę na Filipinach. Wdrożenie tego planu będzie oznaczało zwolnienie 1700 osób i pozwoli na zaoszczędzenie rocznie nawet 95 milionów dolarów. Całkowity koszt restrukturyzacji przed opodatkowaniem wyniesie 160 milionów USD. W ciągu ostatnich kilku lat Lexmark poczynił postępy w technologii druku atramentowego, jednak nadal pozostaje daleko w tyle Canonem i HP, zarówno pod względem jakości urządzeń jak i wielkości sprzedaży.
  21. Dla ludzi nadmierne opalanie może się skończyć nowotworem skóry, lecz dla Boisea rubrolineata, owada z rodziny wysysowatych, przebywanie na słońcu to gwarancja zwalczenia sporów grzybów. B. rubrolineata, które upodobały sobie klony jesionolistne, gromadzą się na słońcu. Wydzielają wtedy intensywnie pachnące monoterpeny. Wcześniej sądzono, że pełnią one jakąś rolę w rozmnażaniu lub odstraszaniu drapieżników, jednak najnowsze studium entomologów z Simon Fraser University wskazuje, że chodzi raczej o względy higieniczno-zdrowotne. Słońce uruchamia syntezę monoterpenów, które dosłownie opakowują spory grzybów na powierzchni ciała pluskwiaków. Zostaje zapoczątkowana lawina niekorzystnych dla patogenów zdarzeń. Konidia Beauveria bassiana nie są w stanie wykiełkować i penetrować w głąb organizmów owadów, a u tych, którym się to udało, dochodzi do zatrzymania wzrostu. Takie zabezpieczenie jest bardzo przystosowawcze u roślinożernych owadów, z definicji podatnych na infekcje mikrobami bytującymi na powierzchni liści i w mikrohabitacie podczas zimowania. Jeśli nie polegając na bakteryjnych symbiontach [...], [b. rubrolineata] wykorzystują energię słońca do zasilania produkcji związków chemicznych, możemy to uznać za niesamowity wyczyn w świecie zwierząt - podkreśla prof. Gerhard Gries, jeden z autorów artykułu opublikowanego w piśmie Entomologia Experimentalis et Applicata. Niewykluczone, że podobne zjawisko występuje u innych owadów.
  22. Ziemia gości mniej życia, niż sądziliśmy. Najnowsze analizy wykazały, że żywej biomasy jest o 10-45 procent mniej, niż wskazywały na to wcześniejsze szacunki. Nowe wyliczenia ukazały się na łamach PNAS. Według wcześniejszych ustaleń w organizmach żywych na Ziemi znajduje się bilion ton węgla, z czego około 30% jest zawartych w jednokomórkowcach żyjących na dnie oceanów, a około 55% w roślinach lądowych. Mniej więcej połowa oceanów jest niezwykle uboga w składniki odżywcze. Od 10 lat podejrzewałem, że biomasa na dnie morskim została przeszacowana - mówi doktor Jens Kallmeyer, jeden z autorów badań. Dane wykorzystane podczas poprzednich szacunków zostały pobrane z kilkudziesięciu bogatych w życie lokalizacji. Teraz Kallmeyer oraz jego współpracownicy z Uniwersytetu w Poczdamie oraz University of Rhode Islands pobrali i zbadali rdzenie z obszarów oddalonych od wybrzeży. Sześcioletnie badania wykazały, że na obszarach ubogich w życie ilość biomasy może być nawet 100 000 razy mniejsza niż na obszarach bogatych. Nowe obliczenia pokazują, jak bardzo przeszacowano morską biomasę. Według Kallmeyera podmorskie organizmy jednokomórkowe zawierają nie 300 a zaledwie 4 miliardy ton węgla. To oznacza, że ogólną ilość biomasy na Ziemi należy zmniejszyć o około 30%. Nasze nowe badania pokazują, że musimy również dokonać korekty innych obliczeń, np. ilości węgla znajdującego się głęboko pod powierzchnią - mówi Kellmeyer. Projekt „Deep Biosphere“ ciągle jest prowadzony. Żywe organizmy można znaleźć nawet kilometr pod powierzchnią gruntu, a to pokazuje, że jeszcze sporo nie wiemy o życiu na Ziemi.
  23. Klej do mocowania płatka rogówki poprawi w przyszłości bezpieczeństwo refrakcyjnych operacji laserowych oczu. W ramach metody LASIK (Laser-Assisted in situ Keratomileusis) w pierwszym etapie wykonuje się niepełne nacięcia rogówki. Płatek jest odchylany, przez co można za pomocą lasera korygować kształt głębszych warstw. Po zakończeniu procedury pole rogówki jest dokładnie płukane i płatek wraca na swoje pierwotne miejsce. Trzyma się tam wyłącznie dzięki napięciu powierzchniowemu. W większości przypadków to wystarczy, lecz jeżeli przed wygojeniem dojdzie do urazu tępego, np. w wyniku uderzenia piłką tenisową czy poduszką powietrzną, płatek może się ponownie odwarstwić, grożąc zakażeniem i przeszczepem rogówki. Choć przeszczep rogówki jest rutynowym zabiegiem ambulatoryjnym, musimy zrobić wszystko, by go uniknąć - podkreśla Stacy Littlechild z Uniwersytetu Stanowego Kansas. Mając to na uwadze, zespół skupił się na kleju, wykorzystywanym obecnie przy operacjach zaćmy. Produkuje się go z fibrynogenu i ryboflawiny (witaminy B2). Co ważne, jest on nietoksyczny, biodegradowalny i nie pozostawia blizn. Podczas eksperymentów białka i klej łączono w wyniku naświetlania ultrafioletem. Littlechild jest autorką dwóch studiów, w ramach których testowano nowy protokół. W czerwcowym wydaniu Investigative Ophthalmology & Visual Science (IOVS) ukazał się artykuł nt. zdolności wiązania przez klej powierzchni rogówkowych. W jednym z kolejnych numerów IOVS pojawi się zaś tekst traktujący o mechanizmach molekularnych adhezji. Podczas początkowych testów zespół Littlechild z sukcesami mocował płatki rogówki odcięte u królików i koleniowatych. W drugim podejściu dociekliwa pani naukowiec analizowała oddziaływania molekularne, które odpowiadają za przyleganie. Okazało się, że w grę wchodzą wiązania kowalencyjne i niekowalencyjne mechanizmy przyłączania z cynkiem w roli głównej. Amerykanie uważają, że klej nadaje się do zespalania tkanek, które pod względem budowy chemicznej i molekularnej przypominają rogówkę. Wymieniają np. wolno gojące się ścięgna.
  24. Długotrwałe nałogowe używanie marihuany przed 18. rokiem życia ma trwały negatywny wpływ na inteligencję, możliwość skupienia uwagi i pamięć. Do takich wniosków doszedł międzynarodowy zespół naukowców, który zbadał ponad 1000 obywateli Nowej Zelandii. Niektórzy z nich zaczęli palić marihuanę we wczesnej młodości i używali jej przez lata. Gdy wykonano im testy na inteligencję okazało się, że w wieku 38 lat ich IQ było średnio o 8 punktów niższe niż wówczas, gdy mieli lat 13. Doktor Madeline Meier z Duke University mówi, że późniejsze rzucenie nałogu nie spowodowało odwrócenia niekorzystnego trendu i powrotu do normalnego poziomu inteligencji. Grupa pracowała pod kierunkiem znanej pary psychologów Terrie Moffitt i Avshaloma Caspi, którzy są pracownikami naukowymi Duke University i King’s College London. Uczeni wykorzystali dane długoterminowego Dunedin Multidisciplinary Health and Development Study. Studium to śledziło losy 1037 dzieci urodzonych w latach 1972-1973 w miejscowości Dunedin. Około 5% z grupy stanowiły osoby uzależnione od marihuany lub takie, które przed 18. rokiem życia paliły co najmniej raz w tygodniu. Gdy badani osiągnęli 38 lat, wszyscy zostali poddani testom psychologicznym, na podstawie których oceniono ich pamięć, prędkość przetwarzania informacji, wnioskowanie i przetwarzanie danych wzrokowych. Osoby, które jako nastolatkowie mieli częsty kontakt z marihuaną, wypadły znacznie gorzej w większości testów. Co więcej, przyjaciele i członkowie rodzin takich osób znacznie częściej niż w przypadku osób niepalących informowali o występowaniu u palaczy problemów ze skupieniem uwagi i zapamiętywaniem. Profesor Moffitt dodaje, że zauważonego spadku IQ nie można tłumaczyć używaniem alkoholu, innych narkotyków bądź gorszym poziomem wykształcenia. A spadek poziomu inteligencji o 8 punktów może zaważyć na całym życiu. Osoba, która jako nastolatek traci 8 punktów IQ może przez kolejne lata być w gorszej sytuacji życiowej niż jej rówieśnicy - mówi Meier. Z wyższym IQ wiąże się zwykle lepsze wykształcenie, lepsza praca, wyższe dochody, lepsze zdrowie i dłuższe życie. Laurence Steinberg, psycholog z Temple University, który nie brał udziału w pracach grupy Moffit, mówi, że to jedne z pierwszych badań, które pozwalają na odróżnienie problemów poznawczych, które mogły wystąpić przed zetknięciem z marihuaną od problemów spowodowanych przez narkotyk. Pojawienie się tego typu problemów było badane na zwierzętach i wiadomo, iż wystawienie ich w czasie gdy mózg jest jeszcze niedojrzały na działanie nikotyny, alkoholu i kokainy prowadzi do długoterminowych zmian w mózgu. Bardzo rzadko udaje się przeprowadzić tego typu badania na ludziach. To studium wskazuje, że młody wiek jest czynnikiem ryzyka. Wyniki badań są jasne, to nie samo nałogowe zażywanie powoduje problemy, ale nałogowe zażywanie w młodym wieku - mówi Steinberg. Meier podkreśla, że studium nie daje odpowiedzi na pytanie, w jakim wieku można zażywać marihuanę bez obaw o jej negatywny wpływ na mózg, ani też czy uszkodzenia są powodowane przez konkretną dawkę. Prosta prawda jest taka, że ta substancja nie jest bezpieczna dla dzieciaków. I stwierdzenie to jest prawdziwe dla nikotyny, alkoholu i marihuany - stwierdził Avshalom Caspi.
  25. Po niedawnym zwycięstwie w sporze patentowym z Samsungiem Apple zabrało się do przekuwania orzeczenia sądu w konkrety. Koncern złożył wniosek o wydanie zakazu sprzedaży ośmiu urządzeń naruszających jego patenty. Te urządzenia to Galaxy S 4G, Galaxy S2 AT&T, S2 Skyrocket, S2 T-Mobile, S2 Epic 4G, Galaxy S Showcase, Droid Charge oraz Galaxy Prevail. Co prawda sąd stwierdził, że patenty Apple’a naruszane są przez 24 urządzenia Samsunga, jednak znaczna część z nich nie jest już sprzedawana. Apple, wiedząc, że sędzia Koh nie lubi gdy marnuje się jej czas, skupiła się zatem tylko na najistotniejszych urządzeniach. Wyrok sądu nie dotyczy najnowszych urządzeń Samsunga, jednak analitycy uważają, że w najbliższym czasie Apple wniesie do sądu pozew, w którym i one zostaną wymienione. „Firmy, takie jak Samsung, które bardzo szybko podążają śladami wielkich graczy, postrzegane przez przemysł raczej jako zdolne do szybkiego przystosowania się do najnowszych trendów, a nie zdolne do wprowadzenia fundamentalnych innowacji“ - mówi jeden z analityków.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...