Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Ramzes III został zamordowany. Zdjęcia z tomografii komputerowej mumii faraona wykazały obecność nacięcia na gardle. Było ono na tyle głębokie, że mogło doprowadzić do zgonu. Choć o przyczynie zgonu Ramzesa III dyskutowano od dawna, nikt chyba nie zdawał sobie sprawy, że tak poszukiwany dowód w sprawie kryje się pod zwojami bandaży. W starożytnych dokumentach wspominano co prawda o tzw. spisku haremowym - w 1155 r. p.n.e. żony chciały zabić faraona w ramach przewrotu pałacowego - nie było jednak wiadomo, czy próba zabójstwa się powiodła. Część źródeł utrzymywała, że tak, inne podkreślały, że władcy udało się ujść z życiem. By rozwiać wszelkie wątpliwości raz na zawsze, zespół doktora Alberta Zinka z Instytutu Mumii i Człowieka Lodu Europejskiej Akademii w Bolzano (EURAC) postanowił zbadać nie tylko mumię Ramzesa III, ale i niezidentyfikowanej osoby E, znalezionej w królewskim grobowcu w pobliżu Doliny Królów (sugerowano, że to Pentauret - Pentewere - syn, który miał zasiąść na tronie po usunięciu ojca). Naukowcy nawiązali współpracę z Muzeum Egipskim w Kairze, gdzie mumie są obecnie przechowywane. Wśród autorów raportu z British Medical Journal wymienia się m.in. Zahi Hawassa z Egipskiej Służby Starożytności. Ciała skanowano, przeprowadzono też badania DNA. Zdjęcia faraona wykazały nacięcie tuż pod krtanią. Uszkodzone zostały wszystkie tkanki miękkie przedniej części szyi. Tchawica nosiła ślady czystego cięcia. Ranę zadano ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem. Ludzie badali wcześniej ciało Ramzesa III i wykonywali radiogramy, ale nie znajdowali śladów urazu. [Powód był prosty], nie mieli dostępu do skanów CT. Znalezisko nas zaskoczyło. Nadal nie możemy być pewni, że nacięcie zabiło władcę, ale myślimy, że tak się właśnie stało. "Skaza" mogłaby być dziełem balsamistów, ale to mało prawdopodobne. Nigdy nie słyszałem o takich przypadkach. W ranie znaleziono amulet z okiem Horusa. Ponieważ w mitologii staroegipskiej było ono symbolem odrodzenia i powrotu do zdrowia, przedmiot został zapewne włożony w ziejącą dziurę przez balsamistów, którzy w ten sposób chcieli wspomóc regenerację władcy. Szyję okryto przepaską z grubych lnianych warstw. Obie mumie poddano szczegółowym oględzinom, tak by ocenić jakość zakonserwowania oraz odnotować wszelkie pośmiertne uszkodzenia. Tomografia i analizy antropologiczno-kryminologiczne pozwoliły określić wiek oraz możliwe przyczyny zgonu. Z różnych rejonów ciała pobrano za pomocą sterylnych igieł próbki kości (naukowcy oceniali m.in. kości ramienne, piszczele, kości udowe oraz biodrowe). Testy potwierdziły, że młody mężczyzna, który w chwili śmierci miał ok. 18 lat, był prawdopodobnie synem Ramzesa III. W ramach naszej analizy genetycznej wykazaliśmy, że mężczyźni byli bardzo blisko spokrewnieni. Dzielili chromosom Y i 50% materiału genetycznego, co jest typowe dla relacji ojciec-syn. Zwłoki młodszego z mężczyzn miały rozdętą klatkę piersiową. Odkryto też nagromadzenie zmarszczek na szyi. Razem może to sugerować uduszenie, zwłaszcza że mumię przykryto rytualnie nieczystą kozią skórą. Wobec 18-latka zastosowano więc karę w postaci niekrólewskiego pochówku.
  2. Sędzia Lucy Koh nie zgodziła się na wydanie zakazu sprzedaży kilkunastu urządzeń Samsunga. Zdaniem sędzi, szkody wyrządzone Apple'owi przez Samsunga są zbyt małe, by mogły stać się przyczyną zakazania sprzedaży urządzeń, które naruszają patenty Apple'a. W sierpniu ten sam sąd uznał, że Samsung naruszył patenty Apple'a i nakazał koreańskiej firmie wypłacenie ponad miliarda dolarów odszkodowania. Apple chciał również zakazu sprzedaży urządzeń naruszających jego własność intelektualną. Pozbawienie konsumentów dostępu do urządzeń Samsunga byłoby niewłaściwe, gdyż tylko pewna ograniczona liczba wykorzystywanych w nich funkcji narusza prawa intelektualne Apple'a. Chociaż telefony te zawierają funkcje naruszające prawo, to zawierają jednocześnie znacznie więcej funkcji, które prawa nie naruszają, a do których konsumenci straciliby dostęp, gdyby sąd wydał zakaz ich sprzedaży - napisała w uzasadnieniu wyroku sędzia Koh. Zdaniem Floriana Muellera, znanego eksperta zajmującego się prawem patentowym, Apple z pewnością złoży apelację. Mueller zauważa, że sędzia Koh wydała wyrok, który prawdopobnie nie ma precedensu. Nie zdarzyło się chyba jeszcze, by sąd, który uznał, że doszło do celowego naruszenia tak wielu patentów, zezwolił na dalszą sprzedaż produktów w sytuacji, gdy obie strony tak bardzo ze sobą konkurują na rynku. Jeśli w tej sprawie nie zostanie wydany zakaz, to trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób właściciele patentów mogliby wygrać w takim przypadku. Wątpię, czy sąd apelacyjny uzna ten wyrok. Jednak apelacja zajmie rok lub dłużej, a to oznacza olbrzymie zwycięstwo prawników Samsunga - dodał Muller. Jego zdaniem wyrok sędzi Koh może oznaczać, że firmy zaczną prowadzić spory patentowe poza USA. Na przykład w Niemczech, gdzie w przypadku stwierdzenia naruszenia patentów wydanie zakazu sprzedaży jest praktycznie nieuniknione.
  3. Gary McKinnon może w końcu odetchnąć. Brytyjscy prokuratorzy poinformowali, że nie wniosą przeciwko niemu oskarżenia. Niedawno donosiliśmy, że brytyjska sekretarz spraw wewnętrznych zdecydowała, iż McKinnon nie zostanie wydany Stanom Zjednoczonym. Wówczas jednak pojawiła się informacja, że może zostać oskarżony w Wielkiej Brytanii. Teraz prokuratorzy stwierdzili, że nie wniosą oskarżenia, gdyż szanse na skazanie hakera są niewielkie. Dodali, że trudno byłoby przetransportować dowody z USA do Wielkiej Brytanii. Przypomnijmy, że USA oskarżyły McKinnona o to, że w latach 2001-2002 dokonał włamań do komputerów NASA, Pentagonu oraz amerykańskiej Armii, Marynarki Wojennej i Sił Powietrznych. Miał m.in. ukraść poufne informacje i wykasować dane. Zdaniem prokuratorów, McKinnon spowodował straty w wysokości 700 000 USD. Po kolejnych przegranych przez McKinnona procesach, brytyjski Sąd Najwyższy zdecydował, że mężczyzna może zostać poddany ekstradycji. Ostatecznie nie zgodziła się na nią sekretarz spraw wewnętrznych. Teraz McKinnon wie, że nie czeka go też proces w jego własnym kraju.
  4. Anonimowe źródło ujawniło dziennikarzom Bloomberga, jakoby HTC zrezygnowało z planów produkcji smartfonów z Windows 8 z dużym śwyświetlaczem. Firma chciała podobno zaoferować urządzenia z wyświetlaczami o przekątnej większej niż 5 cali. Jednak firma doszła do wniosku, że nie będą one konkurencyjne wobec produktów z Androidem, gdyż obecnie rozdzielczość Windows 8 została ograniczona przez Microsoft do 720p. Android pozwala na wyświetlanie obrazów o rozdzielczości 1080p. Ponadto koncern z Redmond narzuca ścisłe zasady dotyczące procesorów wykorzystywanych w urządzeniach z Windows 8. W ostatnich miesiącach HTC szybko traciło rynek. Obecnie do firmy tej należy 4,6% rynku smartfonów, a jeszcze przed rokiem firma mogła pochwalić się udziałami sięgającymi 10,3%. W USA sytuacja jest jeszcze gorsza. Udziały rynkowe HTC zmniejszyły się w ciągu roku z 11,6 do 3,6 procenta. Ostatnio jednak HTC odzyskuje rynek w Stanach Zjednoczonych właśnie dzięki smartfonom z 5-calowym wyświetlaczem i rozdzielczością full HD.
  5. Archeolodzy pracujący na stanowisku Kanai Higashiura w Japonii odkopali szczątki wojownika z okresu Kofun oraz niemowlęcia. Dorosły i dziecko zginęli w erupcji wulkanu Harunayama Futatsudake. Ciała zostały pokryte warstwą popiołu; jej datowanie wskazało na początek VI w. n.e. Co ciekawe, żołnierz nadal miał na sobie zbroję lamelkową. Dotąd takie pancerze (keikō) znajdowano w grobowcach obok właścicieli. Ponieważ pod konserwującymi zwałami popiołu zniknęło nie tylko Kanai Higashiura, ale i pobliskie Kuroimine i Nakasuji, okolice te zaczęto nazywać japońskimi Pompejami. Wojownik leżał twarzą w dół. Oceniając położenie jego nóg, archeolodzy doszli do wniosku, że upadł z pozycji klęczącej. Badając szczegółowo pancerz, akademicy mają nadzieję odtworzyć m.in. historię regionu. Ichinose Kazuo z Kyoto Tachibana University uważa, że mężczyzna był strażnikiem w bogatej rezydencji. Fakt, że nie nosił on pełnej zbroi i chronił wyłącznie tułów oraz uda, może wskazywać, że w chwili katastrofy nie pełnił oficjalnej służby, lecz próbował się gdzieś schronić ze swoją rodziną. Inni naukowcy zauważają jednak, że rozmiar i charakter grobowców, w których znajdowano podobne pancerze, sugerują, że sam mężczyzna był kimś w rodzaju lokalnego władcy. Kiedy znaleziono szczątki, wojownik nie trzymał dziecka w objęciach. Wygląda więc na to, że niemowlę znalazło się w zasięgu spływu piroklastycznego.
  6. Pojawiły się plotki, jakoby Intel rozpoczął z Nvidią negocjacje dotyczące jej przejęcia. Na czele połączonych firm miałby stanąć Jen-Hsun Huang, współzałożyciel i dyrektor wykonawczy Nvidii. Przypomnijmy, że w maju przyszłego roku z Intela odejdzie obecny prezes, Paul Otellini. Gdy AMD przejął ATI w 2006 roku, Intel wysunął propozycję kupna Nvidii. Doszło do rozmów w tej sprawie, jednak w końcu Nvidia odmówiła. Nie zgodziła się też na sprzedaż Intelowi licencji na rdzenie graficzne GeForce i ich zintegrowanie w procesorach Ivy Bridge i Sandy Bridge. Teraz przyczyną pojawienia się pogłosek o ponownym rozpoczęciu rozmów może być właśnie planowane odejście Otelliniego. Po połączeniu obu firm jego następcą mógłby stać się Huang. Żadna z firm nie skomentowała powyższych doniesień.
  7. Jeśli ktoś notorycznie przesypia przystanek, na którym powinien wysiąść, a nawet zapomina, skąd wyruszył, może od teraz skorzystać z pomocy psa terapeutycznego, który delikatnie podgryza w odpowiednim momencie i budzi opiekuna. Trzydziestopięcioletnia Belgijka zmagała się z nadmierną sennością w ciągu dnia (stanowiła ona skutek narkolepsji i zespołu obturacyjnego bezdechu sennego ze spłyceniem oddychania). Ataki senności zdarzały się jej 3 do 6 razy dziennie. Epizody depresji (kobieta cierpiała dodatkowo na zaburzenie afektywne dwubiegunowe) sprawiały, że spała do 16 godzin na dobę. Wszystkie te dolegliwości utrudniały jej normalne życie społeczne i uniemożliwiały korzystanie z komunikacji miejskiej (chora zasypiała po kilku minutach siedzenia, budziła się na pętli i staczała przegraną walkę z samą sobą w drodze powrotnej). Jako że farmakoterapia nie przynosiła spodziewanych rezultatów, pacjentka zwróciła się z prośbą o pomoc do organizacji charytatywnej, która szkoli psy dla osób niewidomych i niesłyszących. Pies budzi panią po usłyszeniu dzwonka budzika - czasem wymaga to 30 min delikatnego gryzienia - czy telefonu komórkowego. To on czuwa, by wysiąść na odpowiedniej stacji metra czy przystanku autobusowym/tramwajowym. W artykule opublikowanym w British Medical Journal Olivier Le Bon i Paul Linkowski podkreślają, że nie zauważono, by działania psa prowadziły do napadu katalepsji (zastygania w jednej postawie na dłuższy czas).
  8. Przed trzema miesiącami oficjalnie uznano odkrycie bozonu Higgsa. Jednak wówczas nie upubliczniono wszystkich uzyskanych wyników. Dopiero przed kilkoma dniami zaktualizowano część informacji. Urządzenie Atlas zarejestrowało tak dziwne sygnały, że fizycy sądzili, iż doszło do pomyłki. Naukowcy przez miesiąc pracowali nad znalezieniem błędu. W końcu poddali się i postanowili pokazać światu, co zarejestrował Atlas. Z danych wynika, że być może odkryto... dwa bozony Higgsa. Zamiast spodziewanego jednego sygnału, świadczącego o obecności cząstki, Atlas zarejestrował dwa, wskazujące na istnienie cząstek o masie 123,5 GeV (gigaelektronowoltów) i 126,6 GeV. Różnica 3 GeV jest statystycznie znacząca. Jeśli mamy rzeczywiście do czynienia z dwoma bozonami Higgsa, to obecnie nie mamy teorii wyjaśniającej ich istnienie. Owszem, niektóre propozycje rozszerzenia Modelu Standardowego postulują istnienie wielu bozonów Higgsa, ale żadna nie przewiduje, że będą one miały tak podobną masę. Co więcej, żadna nie wyjaśnia, dlaczego jeden z nich rozpada się na cząstki Z, a drugi na fotony. Na razie fizycy podchodzą do wspomnianych danych bardzo ostrożnie. Wciąż nie są pewni, co one oznaczają i wciąż wielu z nich zakłada, że mamy do czynienia z jakimś zakłóceniem. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że miesiąc poszukiwań przyczyny błędu nie dał żadnych wyników. Co więcej, już wczesniej pojawiły się pewne odchylenia od przewidywanych wyników i sądzono, że gdy napłyną dodatkowe dane, odchylenia będzie można skorygować. Kolejne dane się pojawiły, ale nie udało się przeprowadzić żadnych korekt. Miłośnicy nauki muszą uzbroić się w cierpliwość. W marcu 2013 roku odbędzie się międzynarodowa konferencja Recontres de Moriond, podczas której specjaliści z całego świata będą mówili m.in. o bozonie Higgsa i fizyce wykraczającej poza Model Standardowy. Być może wówczas dowiemy się, czy Atlas odkrył coś istotnego, czy tez mamy do czynienia z błędem.
  9. Długoterminowe stosowanie sterydów anabolicznych może upośledzić zdolność dokładnego przypominania sobie kształtów oraz zależności przestrzennych między obiektami. Nasze badania jasno pokazują, że choć niektóre rejony mózgu wydają się pracować prawidłowo [...], użytkownicy sterydów wypadają znacznie gorzej w zadaniach wzrokowo-przestrzennych. Deficyty bezpośrednio odpowiadają długości stosowania preparatów - podkreśla dr Harrison Pope z McLean Hospital. W studium wzięły udział 44 osoby w wieku od 29 do 55 lat; 31 korzystało ze sterydów średnio przez 7 lat. Wszyscy rozwiązali baterię 5 testów poznawczych. Oceniano m.in. zdolność zapamiętywania kształtów, położenia obiektów i list słów, czas reakcji, podtrzymywanie uwagi oraz tempo przetwarzania informacji. Okazało się, że w porównaniu do przedstawicieli grupy kontrolnej, pacjenci z długą historią zażywania sterydów wypadali gorzej w Teście Rozpoznawania Wzorca (Pattern Recognition Memory), gdzie prosi się badanych, by spróbowali zapamiętać wzorce prezentowane na ekranie komputera. Im dłużej ktoś korzystał ze sterydów (im wyższą zażył dawkę kumulatywną), tym mniej punktów uzyskiwał. Dodatkowe analizy pokazały, że wyniki trudno byłoby wyjaśnić innymi czynnikami. Na przestrzeni ostatnich 20 lat nastąpił znaczący wzrost wykorzystania sterydów anabolicznych w populacji generalnej. Ludzie przyjmują dawki, będące często 10-krotnością dawek zażywanych w latach 60. czy 70. Obawiamy się, że przez wyższe dozy i dłuższe czasy ekspozycji u części osób rozwiną się deficyty wzrokowo-przestrzenne podobne do występujących u staruszków z demencją, którzy łatwo się gubią.
  10. Bloomberg donosi, jakoby Cisco - największy na świecie producent osprzętu do sieci komputerowych - zlecił Barclays Plc. znalezienie kupca na Linksysa. To filia Cisco zajmująca się produkcją modemów, ruterów i innych urządzeń do sieci dla domu i niewielkich firm. Specjaliści przypuszczają, że Cisco sprzeda Linksysa za znacznie mniej niż 500 milionów dolarów. Tyle w 2003 roku Cisco zapłaciło za jego przejęcia. Linksys to dobrze rozwinięta dojrzała marka o niskim marginesie zysku. Jej przejęciem mogą być zainteresowani producenci telewizorów, który będą chcieli zintegrować ze swoimi urządzeniami dobrze znaną, wiarygodną technologię sieciową. Sprzedaż Linksysa to część strategii, w ramach której Cisco wycofuje się z rynku konsumenta indywidualnego i rozszerza swoją ofertę dla klienta korporacyjnego.
  11. Inżynierowie z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) zastąpili przepływ elektronów napięciem elektrycznym i dokonali w ten sposób znacznego udoskonalenia pamięci MeRAM (magnetoelektryczna pamięć o swobodnym dostępie). MeRAM może w przyszłości zastąpić obecnie stosowane technologie pamięci. Jej głównymi zaletami są niskie zapotrzebowanie na energię, bardzo duża gęstość, szybki odczyt i zapis danych oraz nieulotność. Obecnie pamięci magnetyczne wykorzystują technikę STT (spin-transfer torque), która wykorzystuje zarówno spin elektronu, jak i jego ładunek. W STT używa się przepływu elektronów do zapisania danych. Zapis wiąże się więc z transportem olbrzymiej liczby elektronów i generowaniem ciepła. Ponadto pojemność takich pamięci ograniczona jest fizyczną odległością, na jaką powinny być oddalone poszczególne bity informacji, a ta z kolei ograniczona jest natężeniem prądu użytego do zapisu. Stosunkowo niewielka gęstość układów STT powoduje, że są one drogie, co ogranicza ich zastosowanie. Uczeni z UCLA postanowili wykorzystać do zapisu danych w MeRAM nie przepływ elektronów ale napięcie. Dzięki temu wyprodukowali układy, które w porównaniu z kośćmi korzystającymi z STT generują mniej ciepła, są od 10 do 1000 razy bardziej efektywne energetycznie i umożliwiają zapisanie pięciokrotnie więcej danych na tej samej powierzchni. Możliwość przełączania nanomagnesów za pomocą napięcia to ekscytująca, szybko rozwijająca się gałąź nauki o magnetyzmie. Nasza praca pokazuje, w jaki sposób można kontrolować kierunek przełączenia za pomocą zmian napięcia, jak spowodować by urządzenie działało bez potrzeby włączania zewnętrznego pola magnetycznego i jak zintegorować je w gęste układy pamięci - mówi szef zespołu badawczego profesor Kang L. Wang.
  12. Gdy zawodzi węzeł zatokowo-przedsionkowy (SA), nadrzędny ośrodek układu bodźcoprzewodzącego serca, niekiedy dochodzi do zwolnienia pracy serca, a nawet do jego okresowego zatrzymania. Można temu zaradzić, wszczepiając rozrusznik lub... wstrzykując zmodyfikowane genetycznie wirusy. Naukowcy z Cedars-Sinai Heart Institute wykazali bowiem ostatnio, że to skuteczny sposób na przekształcenie kardiomiocytów w komórki P węzła zatokowo-przedsionkowego. Amerykanie prowadzili badania in vitro oraz in vivo. W czasie tych drugich pewien region mięśnia sercowego świnek morskich ostrzykiwano wirusem przenoszącym ludzki gen Tbx18. Zwykle jest on aktywny w życiu płodowym, kiedy tworzy się SA. Na przestrzeni dni w części przekształconych kardiomiocytów komory (9,2%) pojawiły się spontaniczne wyładowania, których fizjologicznie nie dało się odróżnić od aktywności elektrycznej komórek P. Towarzyszyła temu zmiana na poziomie morfologicznym - kardiomiocyty stały się mniejsze, cieńsze i wrzecionowate. Dr Hee Cheol Cho uważa, że ta sama metoda sprawdzi się u ludzi, jednak przed przetestowaniem indukowanego rozrusznika SA (iSA) na naszym gatunku trzeba jeszcze kontynuować badania na modelu zwierzęcym. Powikłania w rodzaju przemieszczenia, rozerwania czy splątania elektrody [rozrusznika] wcale nie są takie rzadkie, a konsekwencje mogą być katastrofalne. [...] Poza tym rozrusznik nie rośnie razem z dziećmi. Nic więc dziwnego, że naukowcy wiążą z iSA duże nadzieje...
  13. Znany wynalazca i futurysta Ray Kurzweil będzie pracował dla Google'a. Ma się tam zajmować projektami dotyczącymi przetwarzania języków i uczenia się maszyn. Interesuję się technologią, szczególnie uczącymi się maszynami, od dawna. Gdy miałem 14 lat napisałem program, który komponował muzykę, później opracowałem pierwszą maszynę, która na potrzeby ludzi niewidomych przekładała tekst pisany na słowa. Zawsze pracowałem nad tym, by stworzyć praktyczne systemy, kóre zmieniają ludzkie życie. To mnie najbardziej interesuje - napisał Kurzweil na swoim blogu. Wynalazca jest m.in. twórcą pierwszego syntetyzatora zdolnego do odtworzenia dźwięków pianina i innych instrumentów używanych przez orkiestry, Forbes uznał go za godnego następcę Thomasa Edisona. Kurzweil został też uhonorowany MIT-Lemelson Prize, otrzymał Narodowy Medal Technologii, był nagradzany przez trzech amerykańskich prezydentów, jest posiadaczem 19 doktoratów honoris causa.
  14. Linus Torvalds postanowił posłuchać rady inżyniera z Red Hata i jednego z programistów jądra Linuksa, Ingo Molnara, i podjął decyzję o rezygnacji z dalszego wspierania procesorów 386 Intela. Dla użytkowników opensource'owego systemu oznacza to, że dystrybucje korzystające z jądra w wersji 3.8 lub wyższej nie będą współpracowały ze starymi kośćmi Intela. Układy 386 pojawiły się w roku 1985 i były produkowane do września 2007. Nieliczni użytkownicy tych układów nie będą mogli instalować przyszłych wersji Linuksa. Na razie jednak nie mają powodów do zmartwień. Przed kilkoma dniami ukazało się jądro 3.7, które współpracuje z układami Intel 386. Decyzję o zakończeniu wspierania leciwej architektury podjęto, gdyż uznano, że nakład pracy konieczny do tworzenia i utrzymywania kodu jest zbyt duży w stosunku do osiąganych korzyści.
  15. Wiele wskazuje na to, że rodzina śpieszków (Rhaphidophoridae) zostanie uzupełniona o nowy gatunek - białoprzodą wetę dennistońską. Choć nie zdążono jej nawet nadać łacińskiej nazwy, nie wiadomo, co się z nią stanie, jeśli kompania górnicza Bathurst Resources z Perth zrealizuje swoje plany dotyczące 190-ha kopalni odkrywkowej. Owad zamieszkuje płaskowyż Denniston (na razie nie znaleziono go nigdzie indziej, co sugeruje, że jest endemitem). Wyjątkowe warunki geologiczne i pogodowe - rocznie spada tu do 6 m deszczu - sprawiają, że z jednej strony mamy bogactwo przyrody, a z drugiej kopalnię, która zwiększyłaby nowozelandzki eksport węgla aż o 63%. Wetę odkrył w marcu br. prof. Steve Trewick z Massey University. Właściwie sama rzuciła mu się w oczy. Wyróżniała się. Nigdy nie widziałem niczego o podobnym wyglądzie i ubarwieniu. Samce i samice są prawie czarne, mają tylko wydatną białą obwódkę na przedpleczu. Dotąd biolodzy natrafiali wyłącznie na młodociane osobniki. Sekwencjonowanie DNA, liczba wyrostków na odnóżach oraz kształt płytki subgenitalnej samicy upewniły naukowców, że rzeczywiście mają do czynienia z nieznanym gatunkiem. Traf chciał, że specjaliści z Massey University zaangażowali się jakiś czas temu w projekt Beta Weta Geta, w ramach którego jako grupa działająca pod nazwą Phoenix klasyfikują wety z Nowej Zelandii. Białoprzoda wiedziała zatem, komu się ujawnić... Genetycznie i morfologicznie białoprzoda weta dennistońska nie podpada pod definicje istniejących nowozelandzkich rodzajów (m.in. Weta czy Isoplectron). Nie wiadomo więc, czy robocza nazwa się utrzyma i czy owad trafi do "przerobionej" istniejącej grupy, czy specjalnie dla niego powstanie nowa.
  16. Model Standardowy zawiera 12 fermionów, z których zbudowana jest cała materia. Wszystkie one są nam znane. Powstaje jednak pytanie, czy możliwe jest znalezienie nieznanych jeszcze podstawowych cegiełek natury. Odpowiedzi na nie poszukali naukowcy z Instytutu Technologicznego w Karlsruhe (KIT), CERN-u i Uniwersytetu Humboldta. Obecnie znane nam cząstki materii podzielone są na trzy rodziny. Jedynie te, znajdujące się w pierwszej rodzinie - a należą doń elektron, neutrino elektronowe, kwark górny i kwark dolny - występują w dużej ilości. Cząstki rodziny II (mion, neutrino mionowe, kwark powabny, kwark dziwny) i III (taon, neutrino taonowe, kwark wysoki, kwark niski) są spotykane tak rzadko w naturze, że najczęściej otrzymywane są w akceleratorach. Można sobie zadać pytanie, po co w naturze rodzina II i III, skoro kwark górny i dolny tworzą protony i neutrony, a zatem wszystkie elementy układu okresowego? A skoro istnieją te "niepotrzebne" rodziny, to być może rodzin jest więcej, ale ich jeszcze nie poznaliśmy? W Physical Review Letters ukazał się artykuł, którego autorzy - Otto Eberhardt, Goeffrey Herbert, Heiko Lacker, Alexander Lenz, Andreas Menzel, Ulrich Nierste i Martin Wiebusch - stwierdzają, że znamy już wszystkie cząstki elementarne materii. Uczeni doszli do takiego wniosku po szczegółowej analizie danych z Wielkiego Zderzacza Hadronów i Tevatronu. W wyniku statystycznej analizy obliczyli, że prawdopodobieństwo istnienia nieznanych tam jeszcze fermionów można wykluczyć z pewnością 5,3 sigma (99,99999%). Analiza taka stała się możliwa dopiero niedawno, po odkryciu bozonu Higgsa. To on nadaje masę wszystkim cząstkom. Fakt, że dotychczas w akceleratorach nie wykryto bezpośrednio żadnych nowych fermionów, oznacza, że jeśli by istniały, musiałyby być cięższe od obecnie znanych fermionów. A skoro tak, to silniej oddziaływałyby z bozonem Higgsa. Jeśli zaś tak by się działo, to właściwości bozonu Higgsa zostałyby przez te oddziaływania zmienione w taki sposób, że byśmy go nie wykryli.
  17. Chorwaccy naukowcy usunęli za pomocą endoskopu ciało obce, pozostawione w jamie czaszki przez starożytnych balsamistów. Narzędzie do wydobywania mózgu utknęło w ciele mumii ok. 2400 lat temu. Trudno stwierdzić, jakimi narzędziami posługiwali się starożytni Egipcjanie, usuwając mózg (widząc przedmioty wyrwane z kontekstu, np. na muzealnych półkach, nie można wyrokować, do czego miały służyć), dlatego praktycznie wszystkie potwierdzone odkrycia z tej dziedziny są na wagę złota. Jak podkreślają członkowie zespołu Mislava Čavki, to dopiero drugi przypadek, kiedy przyrząd znaleziono w czaszce mumii. Tym razem tkwił on w żywicy między lewą kością ciemieniową a potylicą. Obiekt wykryto w 2008 r. podczas badania szczątków kobiety tomografem komputerowym. Obiekt odpreparowano od żywicy i usunięto pod kontrolą tomografu. Ma on 8 cm długości. Jest to łodyga rośliny jednoliściennej. Przygotowując człowieka do dalszego życia w świecie umarłych, przyrząd wprowadzano do jamy czaszki przez otwór w kości sitowej. Niektóre części mózgu owijały się wokół patyka i były wyciągane wraz z nim, resztę upłynniano. Złamane narzędzie Chorwatów jest starsze od drugiego znanego, bo tamto odkryto w mumii sprzed 2200 lat. Jak można przeczytać w periodyku RadioGraphics, mumia kobiety, która zmarła w wieku ok. 40 lat, jest przechowywana w Muzeum Archeologicznym w Zagrzebiu. Ponieważ trafiła ona do Chorwacji w XIX w. bez trumny, nie wiadomo, w jakiej części Egiptu ją znaleziono. Choć Herodot wspominał o żelaznym haczyku, wydaje się, że czasem, prawdopodobnie z przyczyn ekonomicznych, balsamiści zastępowali metalowe narzędzia organicznymi, np. łodygami. Drugie zidentyfikowane narzędzie także wykonano z materiału organicznego.
  18. Lasy mgliste, czyli lasy położone w międzyzwrotnikowych strefach górskich, gdzie stale utrzymują się mgły i chmury, czerpią wodę nie tylko za pomocą systemu korzeniowego. Uczeni z University of California, Berkeley, wykazali, że tamtejsze drzewa pobierają też wodę za pomocą liści. Naukowcy obawiają się, że proces zanikania mgieł i chmur, związany ze zmianami klimatycznymi, może zagrozić istnieniu lasów mglistych. Ich obawy są tym bardziej uzasadnione, że zmiany w pokrywie chmur są skorelowane z zanikaniem populacji żab i salamender żyjących w lasach mglistych. Badania pokazują, że ten rzadki i już zagrożonych ekosystem jest wrażliwy na zmiany klimatu - mówi profesor Todd Dawson z UC Berkeley. Liście drzew lasów mglistych są ciągle pokryte skraplającą się na nich wodą. Uczeni zauważyli, że rośliny korzystają z niej gdy nie wystarcza im wody w gruncie. Wiele lasów mglistych doświadcza corocznego sezonu suchego, a wówczas ich podstawowym źródłem wody stają się nie opady deszczu, a wilgoć z chmur. To właśnie wtedy najchętniej korzystają z wilgoci na liściach - mówi Greg Goldsmith, główny autor badań. W podręcznikach czytamy, że woda jest wchłaniana przez korzenie, wędruje w górę po pniu, dociera do gałęzi, a stamtąd do liści, gdzie jest odparowywana. To jednak nie jest cała prawda. Zaobserwowaliśmy, że woda jest wchłaniana przez liście i wędruje gałęziami w stronę pnia - dodaje. Badania wykazały również, że nie wszystkie drzewa wchłaniają przez liście tyle samo wody. Naukowcy uważają, że te rośliny, które pobierają więcej wody za pośrednictwem liści mogą być bardziej wrażliwe na zmniejszanie się pokrywy chmur.
  19. Na Borneo zidentyfikowano trzy nowe gatunki jadowitych małpiatek z rodzaju Nycticebus. Dotychczas zwierzęta zaliczano do jednej grupy z innym gatunkiem, ale uczeni University of Missouri dowiedli, że to różne gatunki. Z jednej strony oznacza to, że są one bardziej zagrożone niż sądzono, a z drugiej daje nadzieję na lepszą ich ochronę. Cztery osobne gatunki jest trudniej chronić niż jeden, gdyż każdy z nich musi utrzymać odpowiednią liczbę osobników i mieć zapewnione wystarczające terytorium leśne. Niestety, nie tylko mamy do czynienia z utratą habitatów, ale obserwujemy rosnący w siłę czarny rynek handlu zwierzętami. Są one sprzedawane jako maskotki, służą do przyciągania turystów, którzy się z nimi fotografują lub są zabijane i rozczłonkowywane jako składniki tradycyjnej azjatyckiej medycyny - mówi główna autorka badań, Rachel Munds. Małpiatki z rodzaju Nycticebus są niezwykle trudne w hodowli i nie dają się udomowić. Nawet ogrody zoologiczne mają kłopoty z zapewnieniem im odpowiedniego wyżywienia. W ogrodach zoologicznych rzadko udaje się je rozmnożyć. Niemal wszystkie naczelne sprzedawane jako maskotki to zwierzęta schwytane w środowisku naturalnym. Takie działanie zrywa złożone i słabo zbadane więzi społeczne wśród małpiatek. Handlarze wyrywają im zęby, gdyż ich ugryzienie jest toksyczne. Wiele z nich zdycha z powodu fatalnych warunków, w jakich są przetrzymywane. A te, które trafiają do domów, nie mają zapewnionych tam odpowiednich warunków społecznych, są źle odżywiane i nie mają odpowiednich warunków do życia. Ich właściciele chcą się z nimi bawić za dnia co zaburza ich funkcjonowanie, gdyż małpiatki to zwierzęta nocne - dodaje uczona. Munds i jej zespół obserwowali na Borneo przedstawicieli jednego, jak dotąd sądzono, gatunku. Zwierzęta różniły się rozmiarami, grubością futra, ozdobami pyska i obszarem występowania. Bliższe badania eksponatów muzealnych, zdjęć oraz zwierząt w naturze wykazały, że mamy do czynienia z czterema różnymi gatunkami. Profesor Anna Nekaris, prymatolog z Oxford Brookes University zauważa: Na YouTube popularne są filmy, na których widać małpiatki trzymające parasole czy jedzące sztuścami. CNN propagowało ostatnio tego typu wideo z małpiatkami, jako przykład dobrej rozrywki. W rzeczywistości małpiatki trzymające sztućce czy parasole to zdesperowane stworzenia, które chcą się czegoś uchwycić. W naturze te nadrzewne zwierzęta spędzają całe życie uchwycone gałęzi. Ludzie rzadko zapewniają im odpowiednie warunki do wspinania się. Sprzedaż zwierząt jako domowych maskotek to nie jedyne zagrożenie. Małpiatki są mordowane w wyjątkowo okrutny sposób na potrzeby azjatyckiej medycyny. Aby pozyskać ich łzy, które rzekomo leczą ludzkie oczy, w odbyt zwierzęcia wtykany jest rożen, który przeprowadzany jest przez jego całe ciało, dopóki nie wyjdzie ustami. Wciąż żywe małpiatki umieszcza się nad ogniem i wędzi powoli w dymie, zbierając ściekające łzy.
  20. Wielkie Muzeum Internetu (The Big Internet Museum) istnieje wyłącznie w Internecie, jednak jak te stacjonarne, ma kustoszy, wystawy stałe i czasowe, a nawet skrzydła. Logo przedsięwzięcia nawiązuje do języka HTML. Przy opcji "Wszystko" oglądanie zbiorów rozpoczyna się od "eksponatu" arpanet z 1969 roku. Pod każdym opisem w prawym dolnym rogu znajduje się zlinkowany przycisk "Więcej", który przenosi do zdjęć albo innej zawartości powiązanych tematycznie stron. Twórcy Wielkiego Muzeum, którzy zarzekają się, że ich placówka (a właściwie witrynówka) przestanie działać w czasie brazylijskiego karnawału, pomyśleli o 7 skrzydłach: audiowizualnym, mediów społecznych, technologicznym, gier, memów, historycznym oraz urządzeń peryferyjnych. Utworzyli też zakładkę "Wystawa czasowa". Zwiedzając, jedni będą mogli powspominać, wielu internautom na myśl o połączeniu wdzwanianym zakręci się w oku łezka, inni, zwłaszcza najmłodsi, będą zapewne niekiedy przecierać oczy ze zdumienia. Tak czy siak, każdy znajdzie tu coś dla siebie.
  21. Badając mikrobiom sprzed co najmniej tysiąca lat, amerykańscy naukowcy sprawdzali, jakie pożyteczne bakterie mogliśmy utracić m.in. wskutek nadużywania antybiotyków. Cecil M. Lewis Jr i Raul Tito z University of Oklahoma badali próbki skamieniałych ekskrementów (koprolitów) z 3 stanowisk archeologicznych: 1) jaskini Hinds w południowych Stanach (~8000 BP; BP to skrót od Before Present, za teraźniejszość uznano rok 1950, chodzi więc o okres sprzed ok. 8062 lat), 2) Caserones w północnym Chile (1600 BP) i 3) Rio Zape w północnym Meksyku (1400 BP). Dodatkowo, poszukując idealnego scenariusza zakonserwowania, zespół pokusił się o analizę danych dotyczących Ötziego oraz austriackiego żołnierza zamrożonego przez 93 lata na lodowcu. Analizę filogenetyczną prowadzono na podstawie sekwencji genu 16S rRNA. Algorytmy klasteryzacji pogrupowały próbki z tego samego miejsca. Dane z koprolitów porównywano z opublikowanymi danymi dla różnych źródeł, w tym gleby, kompostu, przewodu pokarmowego dzieci z wiejskich rejonów Afryki, skóry i jamy ustnej kosmopolitycznych dorosłych Amerykanów oraz przewodu pokarmowego naczelnych (z wykluczeniem człowieka). Okazało się, że dane z jaskini Hinds nie pasowały w dużej mierze do wymienionych źródeł, a próbki z Caserones, pozyskane bezpośrednio z naturalnych mumii, odpowiadały w znacznym stopniu kompostowi. Jeśli chodzi o Rio Zape, sporą część danych można było połączyć z mikrobiomem społeczności wiejskich. Wyniki stanowią poparcie dla hipotezy, że mikrobiom prehistorycznych ludzi bardziej przypomina mikrobiom naczelnych poza człowiekiem czy społeczności niezachodnich niż osób prowadzących współczesny tryb życia w USA. Na tej podstawie doszliśmy do wniosku, że w ciągu ostatniego stulecia na obszarach kosmopolitycznych zaszły poważne zmiany w tym zakresie. Naukowcy przyznają, że zmiany dietetyczne, a także praktyki aseptyczne i przywiązanie do antybiotyków wyszły ludziom na dobre, ale nie do końca. Wiele badań sugeruje, że płacimy za to wzrostem zagrożeń autoimmunologicznych [...] - opowiada Lewis. Akademicy chcą sprecyzować, jak zmienił się koewolucyjny związek między ludźmi a bakteriami. Badając niezachodnie społeczności i inne naczelne lub prehistoryczne próbki, spróbują opracować interwencje, które pozwalałyby odtworzyć to, co utraciliśmy. Na pewno nie będzie to proste, na przeszkodzie staną m.in. problemy ekologiczne i techniczne. Można wystosować argument, że tradycyjne społeczności nie są całkowicie odcięte od współczesnej ludzkiej ekologii. Bywa że dostają mleko czy inne produkty żywnościowe od rządu [...]. Należy poważnie rozważyć naszych ewolucyjnych kuzynów [...], jednak wspólny przodek człowieka i szympansa żył ponad 6 mln lat temu, a to sporo czasu na wyewoluowanie mikrobiomu z wyjątkowymi ludzkimi sygnaturami. Jeśli nawet prehistoryczne DNA się zachowa, może być zanieczyszczone osadami glebowymi. Również w samym laboratorium należy się stosować do surowych procedur zabezpieczających przed kontaminacją.
  22. NASA poinformowała, że rosyjski kosmonauta Jurij Malenczenko sfotografował z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej najwyższą górę świata - Mount Everest. Dzięki Twitterowi zdjęcie obiegło świat i zawłaszczyło uwagę mediów, ale pewien Nepalczyk szybko zorientował się, że zaszła pomyłka. Zamiast Czomolungmy uwieczniono bowiem Saser Muztagh w Indiach. Reagując na krytyczne komentarze (nepalski dziennikarz Kunda Dixit ćwierkał o swoich wątpliwościach, ale sam początkowo źle korygował Amerykanów, wspominając o Sziszapangmie w Tybecie), NASA przyznała, że popełniono błąd. Fotografię usunięto z witryny agencji. W mailu wysłanym do AFP rzecznik oświadczył: To nie Everest, ale Saser Muztagh - grupa górska w łańcuchu Karakorum. Zdjęcie zrobiono po południu, patrząc na północny wschód. Sami astronauci przyznają, że Mount Everest jest dla nich łakomym kąskiem, ale plan to jedno, a realizacja drugie. Trzeba np. wiedzieć, kiedy ISS przelatuje nad górą. Wpis Dixita sprowokował ożywioną dyskusję. Dziennikarz podkreślał, że wiedza o tym, czym nie jest góra ze zdjęcia, może doprowadzić do poprawnej identyfikacji. Żartował przy tym, że jego reputacja zawisła na online'owym włosku. Wreszcie "śledztwo" się zakończyło, a polowanie na kosmiczne ujęcie MtE zostało wznowione...
  23. Dotychczasowe badania wskazywały, że globalne ocieplenie może przyczynić się do zwiększonych opadów śniegu w Antarktyce. Cieplejsze powietrze jest bowiem w stanie przyjąć więcej wilgoci, stąd przewidywane większe opady. Te zaś przyczyniłyby się do zwiększenia grubości pokrywy lodowej. Naukowcy z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Klimatem przeprowadzili pierwsze w historii symulacje fizyki lodu w konteście przewidywanych zmian klimatycznych. Ich zdaniem pomiędzy 30 a 65 procent wzrostu pokrywy lodowej spowodowanego zwiększonymi opadami zostanie skompensowane szybszą utratą pokrywy lodowej wzdłuż wybrzeża - mówi główna autorka badań, Ricarda Winkelman. Po raz pierwszy wykazano też, że wskutek zwiększonych opadów dojdzie do nawet trzykrotnego przyspieszenia odrywania się gór lodowych od Antarktydy. Zdaniem Winkelman utrata lodu spowodowana zwiększonymi opadami może być większa niż utrata wskutek działania cieplejszego powietrza od góry i cieplejszych wód od dołu. Jedyna pewna rzecz, którą wiemy o Antarktyce w kontekście globalnego ocieplenia jest taka, że zwiększą się opady śniegu. Topnienie się powierzchni może być stosunkowo niewielkie nawet w przypadku poważnego ocieplenia, gdyż Antarktyka pozostanie zimnym miejscem. Pytanie jednak brzmi: o ile więcej masy lodowej będzie powoli, ale w sposób nieunikniony, odpływało z Antarktyki i przyczyniało się do wzrostu poziomu oceanów, jednej z najpoważniejszych zmian spowodowanych globalnym ociepleniem - zauważa Winkelmann. Liczne modele wskazywały dotychczas, że Antarktyka będzie wycofywała wodę z globalnego obiegu. Zwiększone opady śniegu spowodują, że woda zostanie uwięziona w postaci lodu, co spowolni wzrost poziomu oceanów. Jednak niemieccy uczeni twierdzą, że dodatkowe opady zwiększą ciśnienie na masy lodu. Im większe opady, tym większe ciśnienie, co spowoduje, że kontynentalny lód będzie szybciej przemieszczał się w kierunku oceanu, gdzie będą odrywały się od niego góry lodowe, przyczyniając się do wzrostu poziomu oceanów. Teraz wiemy, że zwiększone opady w Antarktyce nie uchronią nas przed wzrostem poziomu oceanów. Ten poziom rośnie - to jest fakt. Teraz musimy zrozumieć, jak szybko będziemy musieli zaadaptować naszą nadbrzeżną infrastrukturę do zmian, a to z kolei zależy od tego, ile CO2 wyemitujemy do atmosfery - mówi Anders Levermann, współautor badań. Uczony jest też głównym autorem rozdziału dotyczącego wzrostu poziomu ocenów w raporcie przygotowywanym właśnie na zlecenie IPCC.
  24. Astronomowie korzystający z Teleskopu Hubble'a są bliscy zobaczenia najstarszych gwiazd jakie powstały we wszechświecie. Grupa uczonych pracujących pod kierunkiem Richarda Ellisa z California Institute of Technology (Caltech) poinformowała o tegorocznych wynikach badania obszaru znanego jako Ultra Deep Field (UDF12). Dzięki Wide Field Camera 3 (WFC 3) naukowcy dojrzeli siedem prymitywnych galaktyk, które uformowały się ponad 13 miliardów lat temu. Wiek wszechświata szacuje się na 13,7 miliarda lat, a wspomniane galaktyki powstały 350-600 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Przesunięcie ku czerwieni światła najstarszej z nich wynosi z=11,9, co wskazuje na jej powstanie około 380 milionów lat po Wielkim Wybuchu.. Przed niecałym miesiącem informowaliśmy, o odkryciu najodleglejszej z galaktyk, MACS06470-JD, której przesunięcie ku cerwieni obliczono na z=11. Głównym celem projektu badania UDF jest stwierdzenie, jak szybko we wczesnym wszechświecie powstawały galaktyki. Badania prowadzone są dwuetapowo. Najpierw przy długim czasie ekspozycji Hubble przechwytuje światło z galaktyk, a następnie za pomocą czterech filtrów pracujących w podczerwieni dokonywane są obliczenia odległości pomiędzy nimi. Naukowcy od dawna spierali się o to, czy gwiazdy we wczesnych galaktykach emitowały na tyle silne promieniowanie, by ogrzało ono zimny wodór pozostały po Wielkim Wybuchu. Proces ten, zwany powtórną jonizacją miał miejsce 200-1000 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Dzięki niemu wszechświat stał się przezroczysty dla światła i możemy oglądać odległe galaktyki. Nasze dane potwierdzają, że powtórna jonizacja była stopniowym procesem, który zachodził przez kilkaset milionów lat, gdy powoli formowały się galaktyki. Nie było jednego gwałtowanego okresu formowania się galaktyk - wyjaśnia Brant Robertson z University of Arizona.
  25. Z racji funkcji abażury produkuje się z wytrzymałych materiałów. Projektanci ze szwedzkiego studia Front wyszli chyba jednak z założenia, że bańki dmucha się tak łatwo, że zniszczone mydlane klosze można odtwarzać praktycznie w nieskończoność. W ich Lampie Napięcia Powierzchniowego źródłem światła jest dioda LED. Wypala się ona po 50 tys. godzin, a w tym czasie pęka lub ulatuje w siną (a właściwie mroczną) dal ok. 3 mln baniek. Sceneria trochę jak w kołysance Ewy Szelburg-Zarembiny, tyle że świecą i migocą bańki, a nie gwiazdy...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...