Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Pomarszczone przez moczenie opuszki palców zwiększają pewność chwytu przy obchodzeniu się z mokrymi lub zanurzonymi w wodzie obiektami. Wykazaliśmy, że pomarszczone palce zapewniają w wilgotnych warunkach lepszy chwyt. Bruzdy działają jak bieżnik na oponie, który powiększa powierzchnię stykającą się podłożem [...]. W przeszłości pomarszczone przez wilgoć palce mogły pomagać w zbieraniu pokarmu z mokrej roślinności lub strumieni - tłumaczy dr Tom Smulders z Newcastle University. Ponieważ to samo dzieje się z palcami u stóp, nasi przodkowie nie ślizgali się zapewne podczas wędrówek w deszczu. Kiedyś sądzono, że marszczenie jest wynikiem przenikania wody do zewnętrznej warstwy skóry, teraz wiadomo jednak, że to aktywny proces, wywoływany przez zwężenie naczyń krwionośnych. To właśnie udział autonomicznego układu nerwowego spowodował, że akademicy zaczęli przypuszczać, że musi istnieć ewolucyjnie uzasadnienie dla tego zjawiska. Podczas eksperymentów ochotnicy podnosili kulki różnej wielkości albo dłonią z gładką, albo z pomarszczoną po 30 min moczenia w ciepłej wodzie skórą. Okazało się, że gdy palce znaczyły charakterystyczne rowki, ludzie szybciej radzili sobie z mokrymi kulkami: należało je wyjąć z wiaderka z wodą i przełożyć przez niewielką szczelinę do drugiego pojemnika. Stwierdzono też, że marszczenie nie polepszało wyników przy czynnościach wykonywanych na suchych obiektach. Pojawia się pytanie, czemu nie mamy stale pomarszczonych palców. W przyszłości zamierzamy to zbadać. Nasze pierwsze skojarzenie było takie, że w ten sposób mogłaby się zmniejszyć wrażliwość opuszek lub że skóra stałaby się bardziej podatna na uszkodzenia [...]. Naukowcy chcą też prześledzić szczegóły opisanego zjawiska. Czy chwyt poprawia się, bo zmarszczki usuwają wodę, czy w grę wchodzi inna ich cecha, np. zmiana lepkości czy plastyczności [...]. Kolejnym krokiem będzie zmierzenie, co dzieje się na styku palców i obiektu. Smulders podkreśla, że poza tym należałoby sprawdzić, u ilu zwierząt, a zwłaszcza naczelnych, występuje rowkowanie opuszek po moczeniu. Jeśli u wielu naczelnych, przypuszczam, że oryginalną funkcją byłaby poprawa lokomocji w wilgotnym otoczeniu. Jeśli stwierdzilibyśmy, że to cecha typowo ludzka, chodziłoby o coś bardziej specyficznego, np. żerowanie w lub w pobliżu cieków wodnych.
  2. Przedstawiciele Lenovo poinformowali podczas targów CES, że chcą, by do końca bieżącego roku 40% trafiających na rynek pecetów było wyposażonych w wyświetlacze dotykowe. To plan minimum, gdyż nie wykluczyli, że tego typu wyświetlacze będzie miało aż 60% nowych komputerów osobistych. Zapał szefów Lenovo studzą przedstawiciele tajwańskich producentów wyświetlaczy. Mówią, że już osiągnięcie celu 40 procent będzie trudne, a 60% - niemożliwe. Światowa produkcja wyświetlaczy nie byłaby w stanie zaspokoić takiego zapotrzebowania. Ponadto, jak podkreślają Tajwańczycy, zrealizowanie planów Lenovo mogłoby negatywnie odbić się na udziałach chińskiej firmy, gdyż maszyny z wyświetlaczami dotykowymi są droższe. Lenovo jest jednak pewne swego. Firma jest już drugim co do wielkości producentem pecetów, ma więc nadzieję, że będzie w stanie nakłonić wytwórców wyświetlaczy dotykowych do zwiększenia produkcji. Przed dwoma dniami Lenovo zaprezentowało peceta typu All-in-one z 27-calowym wyświetlaczem dotykowym.
  3. Australia zmaga się z rekordową falą upałów i spowodowanymi nią pożarami. Upały nie zelżeją co najmniej do przyszłego tygodnia - mówi Danita Matusch z Australijskiego Biura Meteorologicznego. Temperatury są tak wysokie, że australijscy meteorolodzy musieli dodać dwa kolejne odcienie w skali używanej na mapach. Meteorolodzy przewidywali bowiem, że maksymalna temperatura może sięgnąć 54 stopni Celsjusza. Na szczęście przewidywania się nie sprawdziły i temperatury nie przekroczyły 50 stopni. Tegoroczne upały są rekordowe. Wczoraj średnia maksymalna temperatura dla całego kraju wyniosła 40,33 stopnia Celsjusza. Dotychczasowy rekord pochodził z 1976 roku i wynosił 40,17 stopnia. Dotychczas tylko raz zdarzyło się, by przez kilka dni temperatura przekraczała 39 stopni. Było to w 1973 roku, gdy tak wysokie temperatury utrzymywały się przez cztery dni. W tym roku mieliśmy siedem dni z takimi temperaturami - przypomina meteorolog Karl Braganza. Tak wyjątkowa pogoda spowodowana jest tym, że wysokie temperatury panują już od 4 miesięcy, utworzył się stacjonarny obszar wysokiego ciśnienia, niebo nie jest zachmurzone, a z północy nie nadszedł monsun. Wysoka temperatura powoduje liczne pożary. Płonie busz w pięciu z sześciu australijskich stanów. W najgęściej zaludnionej Nowej Południowej Walii strażacy walczą ze 100 pożarami. Sytuację pogarsza wiatr, który na południe od Sydney może osiągnąć prędkość 60-80 kilometrów na godzinę. Na Tasmanii spłonęło już 60 000 hektarów, 100 budynków, a 100 osób uznaje się za zaginione. Jednak to nie pożary, a upał są największym zagrożeniem dla ludzi. Gdy temperatura przekracza 35 stopni Celsjusza nasze organizmy mają problemy z odpowiednim chłodzeniem się. Markus Donat z University of New South Wales mówi, że w miarę ocieplania się klimatu takie fale upałów zdarzają się coraz częściej. Jeśli weźmiemy pod uwagę 5% największych fal upałów z lat 1951-1980 i przyjrzymy się modelom klimatycznym na nadchodzące 30 lat, to zauważymy, że takie upały będą miały miejsce o 40% częściej.
  4. Dzięki doustnym tabletkom z THC (tetrahydrokannabinolem) i aparatowi do rezonansu naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie dokonali ciekawego odkrycia. Zauważyli, że psychoaktywny składnik konopi indyjskich nie tyle zmniejsza ból, co sprawia, że ból o tym samym natężeniu staje się łatwiejszy do wytrzymania. Marihuana nie działa jak konwencjonalny lek przeciwbólowy. Niektórzy ludzie reagują na nią naprawdę dobrze, podczas gdy inni w ogóle [...]. Skany mózgu pokazują niewielki spadek aktywności w rejonach kodujących wrażenia bólowe, a z czymś takim mamy do czynienia np. po podaniu opiatów. Zamiast tego marihuana wydaje się wpływać w wysoce zmienny sposób na emocjonalną odpowiedź na ból - opowiada dr Michael Lee. Lee dodaje, że dotąd nie wiedziano, na jakie aspekty bólu wpływa marihuana i u których ludzi w długiej perspektywie czasowej korzyści przewyższają potencjalne szkody/skutki uboczne. W studium jego zespołu wzięło udział 12 zdrowych ochotników (nikt z tej grupy nie miał wcześniej styczności z konopiami). Przed badaniem obrazowym podawano im 15-mg tabletkę THC lub placebo. By wywołać ból, w skórę nogi wcierano krem. Była to maść z 1% kapsaicyny albo ponownie placebo. Uwzględniając wszystkie kombinacje pigułek i kremów, każdy wolontariusz przeszedł 4 testy MRI. Badanych proszono, by określali intensywność i nieprzyjemność bólu: jak duże pieczenie odczuwali i jakie jego natężenie byli w stanie wytrzymać. Odkryliśmy, że średnio ludzie na THC nie wspominali o jakiejkolwiek zmianie wrażeń nocyceptywnych, ale ból w mniejszym stopniu im przeszkadzał. Choć uśredniony efekt był istotny statystycznie, wśród badanych odnotowano dużą zmienność międzyosobniczą. Brytyjczycy ujawnili, że na 12 osób tylko 6 wspominało o zauważalnej zmianie w kłopotliwości bólu. Zmiana w postrzeganiu nieprzyjemności bólu pokrywała się ze stłumieniem aktywności przedniośrodkowej części zakrętu obręczy. Warto dodać, że rejon ten powiązano wcześniej z emocjonalnymi aspektami bólu. Dodatkowo zaobserwowano zmianę aktywności prawego ciała migdałowatego. Naukowcy zauważyli, że zakres wpływu THC na wrażenia bólowe można przewidzieć na podstawie siły połączeń między prawym amygdala a pierwszorzędową korą czuciową. Niewykluczone, że w przyszłości będziemy mogli przewidzieć, kto zareaguje na marihuanę, ale najpierw musimy przeprowadzić długofalowe studium z udziałem pacjentów z chronicznym bólem.
  5. Włoscy naukowcy zbadali tabletki sprzed ok. 2200 lat, które znaleziono w metalowym pyksis we wraku rzymskiego statku Relitto del Pozzino. Spektrometr mas wykazał, że przy produkcji pigułek o średnicy 4 i grubości ok. 1 cm wykorzystano tłuszcze zwierzęce i roślinne, m.in. oliwę, antybakteryjną żywicę sosny, wosk pszczeli, skrobię oraz związki cynku. Prof. Maria Perla Colombini z Uniwersytetu w Pizie sądzi, że stosowano je w leczeniu infekcji oczu. Jestem zaskoczona, że znaleźliśmy tak dużo składników i że tak dobrze się zachowały, zważywszy, że pojemnik z tabletkami znajdował się w wodzie przez tak długi czas. Statek, z którego wydobyto lekarstwo, pochodzi ze 140-130 r. p.n.e. Naukowcy uważają, że jednostka handlowa wypływała z Grecji, krążąc po całym rejonie śródziemnomorskim. Ekipa z Soprintendenza per i Beni Archeologici della Toscana prowadziła wykopaliska wraku w latach 80. i 90. ubiegłego wieku, a nie było to łatwe ze względu na pokrywającą jednostkę gęstą roślinność. Wysiłek się jednak opłacił, bo udało się dotrzeć do zróżnicowanego ładunku. Poza amforami na wino z Rodosu odkryto m.in. szklane naczynia z południowego Lewantu oraz lampy z Azji Mniejszej. Najbardziej interesujący okazał się jednak podręczny zestaw medyczny, który zapewne należał do pokładowego lekarza. Po odcięciu za pomocą skalpela cienkich płatków Włosi przeprowadzili chemiczne, mineralogiczne i botaniczne analizy preparatu. Okazało się, że głównymi komponentami 6 dyskowatych pigułek były hydrocynkit Zn5[(OH)3/CO3]2 i smithsonit (ZnCO3). Skład i kształt wskazywały na oftalmologiczne przeznaczenie leku - mało kto o tym wie, ale łac. słowo collyrium (płukanka do oczu) pochodzi od gr. κoλλυ´ρα, co oznacza małe, okrągłe bochenki/główki. Na jednej z tabletek odcisnęła się faktura tkaniny, co sugeruje, że kiedyś pigułki owijano materiałem, by się nie pokruszyły. Porównaliśmy nasze wyniki z opisami starożytnych, m.in. Teofrasta z Eresos (371-286 p.n.e.), Pliniusza Starszego i Pedaniusa Dioskurydesa (obaj żyli w I w. n.e.). Natrafiliśmy na znaczne podobieństwo [...], zwłaszcza w wykorzystaniu związków cynku - ujawnia dr Gianna Giachi z Soprintendenza per i Beni Archeologici della Toscana, dodając, że w ostatnich publikacjach udokumentowano zastosowanie związków cynku w farmakologii rzymskiej (chodziło zwłaszcza o uzyskiwanie proszku do leczenia chorób oczu).
  6. Naukowcy odpowiedzialni za misję Teleskopu Kepler poinformowali, że urządzenie odkryło 461 nowych potencjalnych planet. Cztery z nich są zaledwie dwukrotnie większe od Ziemi i znajdują się w ekosferze, czyli w takiej odległości od swojej gwiazdy macierzystej, iż może na nich istnieć woda w stanie ciekłym. W sumie od początku swojej działalności Kepler odkrył 2740 potencjalnych planet krążących wokół 2036 gwiazd. Analiza danych uzyskanych pomiędzy marcem 2009 a marcem 2011 wskazuje, że rośnie liczba odkrywanych potencjalnych małych planet oraz liczba gwiazd z potencjalnie więcej niż jedną planetą. Katalog potencjalnych planet odkrytych przez Keplera został upubliczniony po raz pierwszy w lutym ubiegłego roku. Teraz dodano do niego 461 kolejnych pozycji. Największy przyrost można zauważyć w kategorii planet wielkości Ziemi (ich liczba zwiększyła się o 43%) oraz super-Ziemi (wzrost o 21%). Teleskop Keplera szuka planet wokół 150 000 gwiazd. Urządzenie bada zmiany w jasności gwiazd, które mogą wskazywać na przejście przed jej tarczą planety. Do uznania, że wokół gwiazdy może krążyć planeta konieczne jest zaobserwowanie co najmniej 3 przejść. Później te ustalenia są weryfikowane. Do początku 2012 roku spośród wszystkich potencjalnych planet znalezionych przez Keplera pozytywnie zweryfikowano i potwierdzono istnienie 33 planet. Do dzisiaj potwierdzonych planet jest już 105. Dotychczas spośród 2740 potencjalnych planet 351 stanowią obiekty wielkości Ziemi (to planety o średnicy nie większej niż 1,25 średnicy Ziemi), 816 to potencjalne planety wielkości super-Ziemi (1,25-2 średnic Ziemi), najwięcej bo 1290 jest wielkości Neptuna (średnica 2-6 razy większa od średnicy Ziemi), 202 to obiekty wielkości Jowisza (średnica 6-15 razy większa od średnicy Ziemi), a 81 planet to giganty o średnicy ponad 15-krotnie większej od średnicy Ziemi. Pełną listę egzoplanet oraz kandydatów na planety można znaleźć w prowadzonym przez NASA Exoplanet Archive.
  7. Biblioteka Kongresu USA, największa tego typu instytucja na świecie, tworzy archiwum... Twittera. Każdego dnia trafia do niego 500 milionów wpisów. Obecnie składa się ono ze 170 miliardów wpisów. Archiwum tworzone jest na podstawie umowy podpisanej z Twitterem w kwietniu 2010 roku. Daje ona Bibliotece prawo archiwizowania każdego publicznie dostępnego wpisu, jaki został umieszczony od założenia serwisu w 2006 roku. Do końca bieżącego miesiąca zakończy się pierwsza faza tworzenia archiwum, czyli zarchiwizowane zostaną wszystkie wpisy, które pojawiły się pomiędzy dniem uruchomienia Twittera a podpisaniem umowy. Obecnie biblioteka rozpoczyna działania mające na celu udostępnienie archiwum zainteresowanym ekspertom, takim jak np. posłowie czy naukowcy. Na podstawie wspomnianej umowy biblioteka może udostępnić wpisy nie wcześniej niż w 6 miesięcy po ich pojawieniu się na Twitterze, a wpisy nie mogą być wykorzystywane w celach komercyjnych ani podlegać dalszej dystrybucji. Biblioteka otrzymała dotychczas 400 wniosków o udostępnienie archiwum. Składały je osoby zainteresowane m.in. badaniami nad dziennikarstwem obywatelskim, rozpowszechnieniem szczepień ochronnych oraz trendami na giełdzie papierów wartościowych. Biblioteka Kongresu USA pełni de facto rolę biblioteki narodowej USA. Obecnie w jej zbiorach znajduje się 151 milionów przedmiotów, w tym 34,5 miliona skatalogowanych książek w 470 językach, ponad 66,6 miliona manuskryptów oraz największy w Ameryce Północnej zbiór starych książek, a także największy na świecie zbiór materiałów prawnych, filmów, map i nagrań muzyki. W Bibliotece znajdziemy m.in. pierwszą wersję Deklaracji Niepodległości, jedną z czterech istniejących kompletnych kopii Biblii Gutenberga oprawionych w welin, Instytucja jest też w posiadaniu jednego z najstarszych tekstów drukowanych, buddyjskiej sutry z 770 roku n.e.,natomiast w ogóle najstarszym zabytkiem pisanym w jej zbiorach jest gliniana tabliczka z 2040 roku p.n.e zapisana pismem klinowym. Każdego roku z biblioteki korzysta 1,7 miliona osób, a instytucja ta zatrudnia 3525 osób.
  8. Współczesne przekonania kulturowe i konkretne praktyki społeczne stoją, wg prof. Darcii Narvaez z University of Notre Dame, w opozycji do zdrowego rozwoju mózgowego i emocjonalnego dziecka. Możliwości życiowe amerykańskiej młodzieży pogarszają się, zwłaszcza w porównaniu do sytuacji sprzed półwiecza. W naszej kulturze bardzo się rozpowszechniły nierozsądne praktyki i przekonania, np. zastępowanie karmienia piersią odżywkami, izolowanie niemowląt we własnych pokojach czy powstrzymywanie się od szybkiego reagowania na płacz dziecka, by go nie rozpuścić. Amerykanka twierdzi, że pewne działania rodem ze społeczności zbieracko-myśliwskich są gwarancją zdrowej emocjonalnie dorosłości. Karmienie piersią, reagowanie na płacz, niemal stały dotyk oraz wielość opiekunów korzystnie wpływają na mózg, co nie tylko kształtuje osobowość, ale i wspomaga rozwój moralny czy zdrowie fizyczne. Narvaez powołuje się na badania, które wskazywały, że odpowiadanie na potrzeby dziecka sprzyja wykształceniu świadomości, dobry dotyk oddziałuje na reaktywność na stres, kontrolę impulsów oraz empatię, dowolna zabawa na łonie natury ma związek m.in. z poziomem przejawianej agresji, a rozszerzona grupa opiekunów pozwala przewidzieć IQ, odporność ego czy umiejętność współodczuwania. Pani psycholog uważa, że pod wszystkimi zasygnalizowanymi wcześniej względami USA znajdują się na równi pochyłej. Podobne wnioski wyciągnęłaby zapewne w odniesieniu do większości, jeśli nie do wszystkich krajów rozwiniętych. Dzieci nie są trzymane na rękach, ale coraz więcej czasu spędzają w nosidełkach, fotelikach samochodowych czy wózkach. Rodziny wielopokoleniowe czy rozszerzone się rozpadają, a liczba rodziców pozwalających na zabawę na dworze znacznie spadła od 1970 r. Narvaez podkreśla, że wczesne deficyty można później nadrobić. Na prawą półkulę, która zarządza samoregulacją, kreatywnością i empatią, da się wpływać za pośrednictwem czynności dotyczących całego ciała, np. tańca czy nieskrępowanej twórczości artystycznej.
  9. Programista C.L. Rokr poinformował na swoim blogu, że znalazł sposób na zainstalowanie dowolnego oprogramowania w systemie Windows RT. Ta przeznaczona dla procesorów ARM wersja Windows 8 została zamknięta przez Microsoft w ten sposób, że pozwala na instalowanie wyłącznie oprogramowania posiadającego cyfrowy podpis koncernu z Redmond. Rokr pisze, że w jądrze Windows istnieje wartość zwana "minimum signing level". W Windows 8 wynosi ona "0", co oznacza, iż można instalować dowolne oprogramowanie. W Windows RT wartość tę określono na "8", przez co możliwe jest tylko zainstalowanie oprogramowania z microsoftowym certyfikatem. Rokr odkrył, że możliwa jest zmiana tej wartości w pamięci komputera. Ustawienie jej na "0" pozwoli na zainstalowanie w Windows RT dowolnego programu. Oczywiście pod warunkiem, że jest on skompilowany z myślą o pracy na architekturze ARM. Metoda Rokra ma jednak pewne wady. Ustawienie nie jest stałe, gdyż możemy zmienić wartość "minimum signing level" tylko w pamięci RAM. Po restarcie komputera wartość powraca do "8". Nie jest możliwa zmiana tej wartości w plikach systemowych, gdyż po zmianie zawartości plików Windows, ze względów bezpieczeństwa, nie uruchomi się. Oczywiście nie jest też możliwe instalowanie aplikacji z Windows Store bez płacenia za nie. Metoda Rokra tylko i wyłącznie daje użytkownikowi większą kontrolę nad urządzeniem.
  10. Kingston zapowiedział, że wkrótce rozpocznie sprzedaż klipsów USB o pojemności... 1 terabajta. Nowe urządzenie, które do sklepów trafi jeszcze w bieżącym kwartale, wzbogaci serię DataTraveler HyperX Predator 3.0. Obecnie najbardziej pojemnym klipsem z tej rodziny jest nośnik o pojemności 512 gigabajtów. Nowy klucz USB zostanie wyposażony w USB 3.0. Jak zapewnia producent, odczyt danych będzie odbywałsię z prędkością 240 MB/s, a zapis - 160 MB/s. Niestety, Kingston nie podał ceny 1-terabajtowego klipsu. Z pewnością jednak nie będzie on tani. W sklepie Amazon.com 512-gigabajtowa wersja HyperX Predator 3.0 kosztuje 1750 dolarów.
  11. Jednostka z Antykithiry, w której przed laty znaleziono słynny przyrząd do obliczania pozycji ciał niebieskich, była wyjątkowo duża jak na swoje czasy albo mamy do czynienia z dwoma, a nie jednym statkiem - twierdzą archeolodzy. Wrak starożytnego statku handlowego odkrył w 1900 r. grecki nurek Elias Stadiatos. Ponieważ osiadł on dość głęboko na stromym klifie, nie da się go badać w standardowym akwalungu, ukształtowanie terenu uniemożliwia też zastosowanie zdalnie kierowanych pojazdów podwodnych. Jak do tej pory jedyną ekspedycję nurkową przeprowadzono w 1976 r. pod auspicjami Jacquesa Cousteau. W zeszłym roku na podobny wyczyn zdecydował się grecko-amerykański zespół. Naukowcy rozpoczęli studium od analizy filmów sprzed 36 lat. Później - w październiku - sami zeszli pod wodę ze specjalistycznym sprzętem. Jak tłumaczy Brendan Foley z Woods Hole Oceanographic Institution (WHOI), artefakty ze statku są rozrzucone na odcinku o długości ok. 60 m i na głębokościach od 35 do 60 m. To dużo jak na starożytną jednostkę, co sugeruje, że albo była ona ogromna, albo obok siebie leżą dwa zatopione przez tę samą burzę statki. Jak na razie wyniki są wstępne. Wątpliwości wynikają m.in. z faktu, że przez prawdopodobne inscenizowanie przez Cousteau fragmentów nagrania nie wiadomo, czy w 2012 r. dobrze wybrano punkt zakotwiczenia łodzi. Archeolodzy badają DNA zawartości jednej z amfor. Odkryto też 2 elementy ołowianej kotwicy, która spoczywała na artefaktach, co sugeruje, że w momencie zatonięcia nie była zrzucona. Ekipa chce powrócić na stanowisko z wykrywaczami metali. W planach jest m.in. przeszukanie terenu w promieniu ok. 300 m (1000 stóp) od miejsca, gdzie naprawdę wydawał się działać zespół Cousteau. Choć na dnie nie widać właściwie żadnych obiektów, wykrywacze metalu powinny wskazać, że coś, np. 2. wrak, zalega pod warstwą piasku.
  12. Jeśli przed końcem bieżącego stulecia dojdzie do katastrofalnego wzrostu poziomu oceanów, to może zajść odrzucane przez większość naukowców zjawisko gwałtownego ochłodzenia się klimatu. James Hansen, klimatolog z należącego do NASA Goddard Institute for Space Studies uważa, że taki scenariusz jest prawdopodobny. Jego zdaniem szybkie podnoszenie się poziomu oceanów spowoduje szybkie topnienie lodów Grenlandii i Antarktyki, co będzie skutkowało pojawieniem się w oceanach dużych ilości zimnej wody. To z kolei może spowodować, że temperatura na Ziemi spadnie nawet o kilka stopni. Chociaż taki scenariusz może wydawać się pożądany, to takim nie jest. Gwałtowny spadek temperatury jeszcze bardziej zdestabilizuje klimat i przyczyni się do powstania niezwykle silnych zjawisk pogodowych, jak np. burze, którym mocy będą nadawały rosnące różnice temperatur pomiędzy równikiem a biegunami. Sam bilans energetyczny Ziemi nie ulegnie zmianie. Planeta wciąż będzie akumulowała energię, gdyż za jej akumulację odpowiada dwutlenek węgla w atmosferze. Hansen przyrównuje tę sytuację do gorącej, szczelnie zamkniętej kuchni, która jest ciągle ogrzewana. Jeśli otworzymy drzwi lodówki, schłodzimy pomieszczenie, gdyż część energii zostanie zużyta na rozmrożenie, jednak kuchnia jako całość nie straci energii. Większość klimatologów uważa, że scenariusz "drzwi lodówki" jest nierealny. Ich zdaniem do końca bieżącego wieku nie dojdzie do otwarcia "drzwi lodówki". Powołują się przy tym na powolne topnienie lodów pod koniec epok lodowcowych. Jednak Hansen twierdzi, że to błędne myślenie. Lód topniał powoli, gdyż planeta powoli się ogrzewała. Przypomina, że od końca ostatniej epoki lodowcowej średnia temperatura na Ziemi zwiększyła się o 4 stopnie Celsjusza. Potrzeba było na to 10 000 lat. Teraz, jego zdaniem, wzrost o 4 stopnie może nastąpić w ciągu mniej niż 200 lat. Z symulacji wykonanych przez Hansena oraz Makiko Sato i Reto Ruedę wynika, że jeśli do roku 2065 poziom oceanów zwiększy się o 0,6 metra, to średni wzrost temperatury wyniesie 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu z epoką sprzed rewolucji przemysłowej. Bez chłodzącego efektu topniejących lodów Grenlandii wzrost ten powinien sięgnąć 1,9 stopnia Celsjusza. Jeśl zaś do roku 2080 poziom oceanów zwiększy się o 1,4 metra, to w porównaniu z epoką preindustrialną Ziemia będzie nie cieplejsza o 2,2 stopnie Celsjusza, a chłodniejsza o 0,9 stopnia. W scenariuszu Hansena najbardziej ucierpią Europa i Ameryka Północna. Podczas gdy większość globu będzie znacznie cieplejsza, te dwa kontynenty doświadczą olbrzymich spadków temperatur.
  13. Oceniając prawdopodobieństwo zachorowania na grypę, konsumenci skupiają się na... cenie szczepionki. Im jest ona wyższa, tym, wg pacjentów, mniejsze szanse zarażenia się. Naukowcy z Tulane University przeprowadzili kilka eksperymentów, w czasie których starali się uchwycić reakcję ludzi na cenę leku. Badanym prezentowano m.in. kilka grypowych przekazów zdrowotnych, raz kładąc nacisk na osobiste ryzyko, a raz na zagrożenia w skali społeczeństwa. Części ochotników powiedziano, że szczepionka kosztuje 25 dol., innym, że 125. Choć każdorazowo za szczepienie miał płacić ubezpieczyciel, przedstawiciele grupy z wyższą ceną uważali, że prawdopodobieństwo zarażenia grypą jest w ich przypadku niższe. Amerykanie zauważyli, że konsumenci instynktownie wierzyli, że ważne leki czy preparaty medyczne powinny mieć korzystną cenę, by wszystkich było na nie stać. Gdy leki kosztowały dużo (za dużo dla części społeczeństwa), badani wnioskowali, że najwyraźniej bez leku można się obejść i ryzyko zachorowania nie jest aż tak wysokie.
  14. Troje naukowców z Lancaster Environmental Centre uważa, że wykorzystywanie drzew do produkcji biopaliwa może skutkować... śmiercią ludzi. W piśmie Nature Climate Change ukazał się artykuł, którego autorzy dowodzą, że sadzenie wierzb czy eukaliptusów w pobliżu gęsto zaludnionych obszarów może stwarzać poważne zagrożenie. W Europie coraz popularniejsze staje się hodowanie szybko rosnących drzew, które następnie wykorzystywane są do produkcji biopaliw. Drzewa są postrzegane jako atrakcyjna alternatywa dla roślin uprawnych, gdyż przerabianie ich na paliwo nie prowadzi do wzrostu cen żywności. Jednak, jak twierdzą brytyjscy uczeni, jest inna cena, którą trzeba zapłacić. Problem w tym, że drzewa te emitują dużo izoprenu. Wskutek jego reakcji z zanieczyszczeniami powietrza, na przykład z tlenkami azotu, pojawia się ozon. Duża koncentracja tego gazu przy gruncie jest szkodliwa dla ludzi, zwierząt i roślin. Ozon w stężeniu około 100 części na miliard powoduje uszkodzenia dróg oddechowych i tkanek rośllinnych. Brytyjczycy wyliczają, że jeśli Unia Europejska zrealizuje swoje plany dotyczące sadzenia szybkorosnących drzew przeznaczoncych na biopaliwa, to od 2020 roku przyczyni się w ten sposób do śmierci nawet 1400 osób rocznie, a koszty opieki zdrowotnej oraz straty w rolnictwie wyniosą 7,1 miliarda USD rocznie. UE planuje zakładanie dużych plantacji drzew w pobliżu miast. Ma to zredukować koszty transportu surowca do zakładów produkujących biopaliwo. Jednak pojawienie się dużych ilości ozonu w gęsto zaludnionych terenach narazi życie mieszkańców. Z kolei przeniesienie plantacji na tereny wiejskie przyczyni się do spadku plonów roślin uprawnych. UE szacuje, że już obecnie zanieczyszczenie ozonem odpowiada za 22 000 zgonów rocznie.
  15. Samce pasożytniczej błonkówki Ooencyrtus kuvanae znakują samice do tworzonego ad hoc haremu. Gdy przyszły kochanek opuka jeden z czułków wybranki swoim czułkiem, inne samce obchodzą ją szerokim łukiem. O. kuvanae składają jaja w jajach brudnicy nieparki (Lymantria dispar). Imago błonkówek pojawiają się niemal jednocześnie, a że żyją krótko, zwiastuje to początek zażartej walki reprodukcyjnej. O ile samice spółkują tylko raz, o tyle samcom zależy na pokryciu jak największej liczby partnerek. Prowadząc badania w laboratorium, zespół Kelly Ablard z Uniwersytetu Simona Frasera zauważył, że po wprowadzeniu do grupy samic samotny samiec spółkował ze wszystkimi dziewicami. Strategia części osobników ulegała jednak znacznej zmianie, gdy na tym samym obszarze rezydowało więcej samców. Panowie zaczynali od błyskawicznej kopulacji z jedną samicą, a później poświęcali się bukowaniu. Ich zachowanie przypominało niegdysiejsze wpisywanie się do zeszycików panien na balu czy potańcówce. Kiedy dany O. kuvanae decydował się wciągnąć samicę do haremu, podchodził do niej z lewej strony i opukiwał czubek jej czułka szczytowym segmentem swojego czułka, przekazując w ten sposób niezidentyfikowany na razie feromon. Naznaczone samice były przez inne samce omijane szerokim łukiem, a jeśli któremuś zdarzyło się zapomnieć, naznaczona wybranka starała się mu wymknąć. Naukowcy sprawdzili, że aż 89% samic dochowywało wierności znakującemu. Kanadyjczycy zauważyli, że znakujące samce kopulowały z większą liczbą samic niż samce skupiające się wyłącznie na spółkowaniu tuż po spotkaniu. Wiadomo, co ze znakowania mają samce, jaką korzyść odnoszą jednak samice? Biolodzy sądzą, że samce, które szybko odnajdują i "podpisują" partnerki, są okazami zdrowia. Zachowanie cnoty dla kogoś takiego popłaca, bo gwarantuje potomstwu dobre geny.
  16. Pomysłowość szmuglerów z brazylijskich więzień wydaje się nie mieć granic. W przeszłości próbowali szczęścia z gołębiami pocztowymi, później wypróbowali zdalnie sterowane zabawkowe helikoptery, a gdy i to nie zdało egzaminu, w sylwestra zdali się na kota. Przemykające się przez główną bramę zwierzę zwróciło jednak na siebie uwagę strażników. Gdy delikwenta schwytano, okazało się że za pomocą taśmy klejącej do jego ciała przymocowano telefon komórkowy, ładowarkę, słuchawki oraz zestaw wierteł i pilników. Arapiraca znajduje się w stanie Alagoas. W tutejszym więzieniu od średnim rygorze osadzono 263 skazańców. Trudno powiedzieć, dla kogo była przeznaczona kontrabanda. Nie wiadomo też, czy dostarczane narzędzia miały być wykorzystane przy ucieczce, czy chodziło raczej o ułatwienie komunikacji z kimś z zewnątrz.
  17. W Stanach Zjednoczonych zapadły rekordowo surowe wyroki w sprawie grupy, która nagrywała filmy w kinach i udostępniała je w internecie. Lider grupy IMAGINE, 40-letni Jeramiah Perkins został skazany na 5 lat więzienia. Jego kolega, 53-letni Gregory Cherwonik spędzi za kratami 3 lata i 4 miesiące. Wszystkich 5 członków organizacji przyznało się do zarzucanych im czynów. Zdaniem MPAA grupa IMAGINE była jedną z najlepszych grup pirackich, specjalizujących się w udostępnianiu filmów nagranych w kinach. Charakteryzowały ją bardzo krótki czas pomiędzy premierą kinową a umieszczeniem pliku w internecie, bardzo dobra jakość dźwięku oraz duża liczba udostępnionych filmów. Piraci wynajęli serwery, m.in. we Francji, Kanadzie i USA, zarejestrowali też konta PayPal i przyjmowali datki oraz opłaty za filmy. Członkowie grupy mieli przydzielone role. Jedni nagrywali dźwięk, inni obraz, a później oba źródła danych były łączone.
  18. Lenovo zaprezentowało 27-calowy IdeaCentre Horizon Table PC. To komputer typu All-in-one wyposażony w ekran dotykowy i system Windows 8. Maszyna może leżeć płasko na stole, a jako że wyświetlacz obsługuje jednocześnie do 10 miejsc, w których go dotykamy, w tej samej chwili z komputera skorzysta kilka osób. Urządzenie wyposażono też we wbudowaną podpórkę, która pozwala na ustawienie go pod różnym kątem. Horizon Table PC waży około 6 kilogramów i korzysta z wyświetlacza o rozdzielczości 1920x1080 pikseli. Może być wyposażony w najnowszy procesor Core i7, do 8 gigabajtów pamięci DDR3 oraz 1-terabajtowy dysk twardy. W maszynę wbudowano kamerę 720p HD, dwa porty USB 3.0, port HDMI oraz wyjścia na słuchawki i mikrofon. Lenovo zapowiada, że do komputera, który na rynek trafi latem bieżącego roku, dołączy cztery dżojstiki i elektroniczną kostkę do gry. W chwili rynkowej premiery urządzenia do sklepów trafią też przygotowane pod jego kątem gry produkcji Electronic Arts i Ubisoftu. Niektóre gry, takie jak Draw Race 2 HT, King of the Opera czy Stagelight zostaną preinstalowane w komputerze. Lenovo uruchomi również dedykowany sklep, Lenovo App Store, w którym początkowo znajdzie się ponad 5000 gier i innych programówrozrywkowych. Ceny Horizon Table PC będą zaczynały się od 1699 dolarów.
  19. El Niño, występująca co kilka lat anomalia pogodowa, która objawia się na całej Ziemi w postaci zwiększonych opadów i bardziej intensywnych susz, pozostanie nieprzewidywalna. Do takich wniosków doszli naukowcy, którzy na podstawie badań koralowców postanowili sprawdzić, czy w związku ze zmianami klimatu El Niño będzie podlegał jakimś określonym zmianom. Co prawda w XX i XXI wieku El Niño jest bardziej intensywny niż wcześniej, to jednak dane z koralowców liczących sobie nawet 7000 lat pokazują, że w przeszłości zjawisko to charakteryzowało się olbrzymią, nieprzewidywalną zmiennościa. Stopień zmienności El Niño w XX wieku nie jest niczym niezwykłym. Jednak statystycznie zjawisko to było silniejsze w XX wieku niż wcześniej - mówi Kim Cobb z Georgia Institute of Technology. Uczona wraz ze swoim zespołem przeanalizowała 15 000 próbek ze skał na wyspach Pacyfiku. Uzyskane dane pozwolą na udoskonalenie modeli klimatycznych, gdyż w części z nich założono, że El Niño podlega cyklicznym zmianom. Tymczasem szczegółowe badania Cobb i jej zespołu nie tylko przyniosły ogromną liczbę nowych danych, ale dowodzą również, że El Niño zmienia się w sposób nieprzewidywalny.
  20. Astronomowie z California Institute of Technology (Caltech) uważają, że w samej tylko Drodze Mlecznej znajduje się około 100 000 000 000 planet. Szacunków takich dokonali na podstawie analizy gwiazdy Kepler-32, która - jak sądzą - jest reprezentacyjna dla większości gwiazd i może służyć jako wzorzec do badań nad formowaniem się większości planet. Profesor Jonathan Swift, główny autor badań, przyznaje, że 100 miliardów to olbrzymia, robiąca wrażenie liczba. Średnio przypada jedna planeta na gwiazdę - mówi. Gwiazda Kepler-32 to czerwony karzeł typu M. Do tej samej rodziny należy około 75% gwiazd w Drodze Mlecznej. Z danych z Teleskopu Keplera wynika, że krąży wokół niej 5 planet podobnych do Ziemi. Obecność dwóch z nich została potwierdzona przez niezależne zespoły naukowe. Obserwacje Kepler-32 są o tyle łatwe w porównaniu z innymi gwiazdami, że orbity jej planet przebiegają w taki sposób, iż dla obserwatora na Ziemi zawsze przechodzą na tle gwiazdy, przez co można zaobserwować zmiany w jej jasności. Badając te zmiany można określić rozmiary planet i ich czas obiegu wokół gwiazdy. Zwykle staram się nie nazywać niczego 'Kamieniem z Rosetty', ale ta gwiazda bardziej zasługuje na to miano niż cokolwiek innego, co obserwowałem. To jak rozszyfrowanie języka, który staramy się zrozumieć - języka formowania się planet - mówi profesor John Johnson, współautor badań. W swoich szacunkach uczeni skupili się tylko na gwiazdach typu M i tylko na planetach, których orbity są bliskie gwiazdom. Nie szacowali liczby planet wokół innych rodzajów gwiazd ani liczby planet na dalekich orbitach. Stąd też ich obliczenia można uznać za dość ostrożne. Karły typu M są odmienne od Słońca. Są chłodniejsze i znacznie mniejsze. Kepler-32 ma średnicę i masę o połowę mniejsze od naszej gwiazdy macierzystej, a średnice jej pięciu planet wynoszą od 0,8 do 2,7 raza średnicy Ziemi. Wszystkie okrążają gwiazdę w bardzo niewielkiej odległości. Cały system mieści się w 1/10 jednostki astronomicznej. Uczeni z Caltechu zauważają, że to właśnie takie systemy są typowe dla Drogi Mlecznej, co z kolei oznacza, że układ planetarny wokół Słońca jest czymś nietypowym, bardzo rzadkim. Astronomowie podkreślają, że niewielka odległość dzieląca planety od Kepler-32 nie musi oznaczać, że nie mogło powstać na nich życie. Gwiazda jest przecież znacznie mniejsza i chłodniejsza od Słońca. Obecnie nie wiadomo, w jaki sposób powstał system planetarny Kepler-32. Naukowcy z Caltechu nie wykluczają, że planety uformowały się w większej odległości od gwiazdy i migrowały w jej kierunku. Jeśli bowiem planety powstałyby na miejscu, to masa dysku protoplanetarnego musiałaby wynosić tyle co masa trzech Jowiszów, tymczasem z innych badań wiadomo, że dyski o takiej masie nie mogą zostać ściśnięte na tak niewielkiej przestrzeni. Ponadto karły typu M są jaśniejsze i cieplejsze na początku swojego istnienia. Najprawdopodobniej na tyle ciepłe, że w ich pobliżu nie może istnieć pył, z którego powstają planety. Profesorowie z Caltechu odkryli też, że orbity trzech planet są powiązene ze sobą w bardzo szczególny sposób. Czas obiegu jednej z nich jest dwukrotnie, a drugiej trzykrotnie dłuższy niż czas obiegu pierwszej. Takie powiązanie nie powstaje od razu. Również ten fakt wskazuje na migrację planet.
  21. Głównym zmysłem, dzięki któremu organizm ludzki potrafi określić jakość żywności, jest zmysł smaku. Jego prawidłowe funkcjonowanie wpływa na nasze dobre samopoczucie, kondycję zdrowotną organizmu oraz odczuwanie przyjemności płynącej ze spożywania pokarmu lub napoju. Dzięki niemu rozpoznajemy spożywany pokarm. Smak ostrzega nas również przed spożyciem produktów zepsutych i substancji toksycznych. Ponad to jego wpływ odnotowuje się w tworzeniu preferencji smakowych oraz związku z energetycznością spożywanych produktów. Badania nad zmysłem smaku zostały zapoczątkowane już w starożytności. Wielki uczony Arystoteles poza smakiem słodkim i gorzkim, wyróżnił soczysty, cierpki, ostry, słony i kwaśny. Z tego okresu pochodzą pierwsze pierwsze próby kwalifikacji smaku. Dopiero wiek XIX w dobie rewolucji przemysłowej, przedstawiono nowe wyniki badań. W dobie XIX-wiecznych badań wyróżniono cztery główne smaki - gorzki, słodki, słony oraz kwaśny. Japoński psychofizyk Kikunae Ikeda w 1909 roku odkrył piąty smak i nazwał go umami, co w wolnym przekładzie znaczy smaczny lub wyśmienity, jednak dopiero w 2000 roku umami został oficjalnie przyjęty do grona pozostałych czterech smaków. Obecnie wiemy, że istnieje pięć wrażeń smakowych: smak słodki, dzięki któremu potrafimy rozpoznać składniki pokarmowe o dużej zawartości energii, smak umami, dzięki któremu posiadamy zdolność identyfikowania pokarmów bogatych w białko, smak słony zapewniający prawidłową równowagę elektrolitów, smaki gorzki i kwaśny rozpoznające substancje szkodliwe i trujące dla naszego organizmu. Przez długo uważano, że poszczególne części języka są wrażliwe na odmienne smaki. Jednak najnowsze wyniki badań czynnościowych i molekularnych potwierdzają, że przyjęta w nauce „mapa języka” tak naprawdę nie istnieje. Odpowiedź na wszystkie smaki - słodki, słony, kwaśny, gorzki, umami - występuje na całej powierzchni języka, a nie na jego wybranych obszarach. Układ smakowy człowieka jest w pełni przygotowany do pełnienia swojej roli już w momencie narodzin. W 15. tygodniu ciąży u płodu identyfikuje się kompletne pod względem anatomicznych kubki smakowe i neurony węchowe. Od chwili narodzin odbierany smak wpływa na zachowania w stosunku do żywności. Badania potwierdzają, że upodobanie do smaku słodkiego i niechęć do gorzkiego są od chwili narodzin wrodzonymi cechami człowieka. Jednocześnie preferencje smakowe oraz awersje do wybranych produktów rozwijają się w późniejszym wieku, na skutek przeżytych doświadczeń. Reakcja na słodycz jest prymitywna odpowiedzią zauważalną nawet u najprostszych organizmów. Przyjemność płynąca z odczuwania smaku słodkiego podczas konsumpcji służy pobudzaniu odruchu żywieniowego i dostarcza bodźców do kontynuowania poboru pokarmu. Niektórzy uważają, że pociąg do słodyczy może być ewaluacyjnym mechanizmem przeżycia, zapoczątkowanym wraz z spożywaniem mleka matki bogatego w dwucukier - słodką laktozę. Jedno z badań przeprowadzone z wcześniakami i noworodkami pokazało, że są one wrażliwe na odbiór smaku słodkiego i preferują go od pierwszych dni życia.
  22. Ponieważ pod wpływem promieniowania o określonej długości kropki kwantowe zaczynają emitować światło, myślano o ich wykorzystaniu do śledzenia wirusów czy komórek nowotworowych w organizmie. Niestety, wcielenie planu w życie wymagałoby zastosowania złożonych i drogich procesów chemicznych, które mogłyby zmniejszyć luminescencję kropek. W tym miejscu z pomocą przyszły badaczom dżdżownice czerwone (Lumbricus rubellus). Zespół Marka Greena z Królewskiego College'u Londyńskiego przez 11 dni trzymał dżdżownice w glebie z chlorkiem kadmu i tellurynem sodu. Okazało się, że zwierzęta transportowały metale do komórek chloragogenowych, które pokrywają powierzchnię jelita i naczyń krwionośnych i stanowią odpowiednik naszej wątroby. Po przeniesieniu komórek chloragogenowych do wody i oświetleniu naczynia promieniami UV pojawiło się zielone świecenie. Obserwacja pod mikroskopem elektronowym potwierdziła, że źródłem luminescencji były rozpuszczalne w H2O kropki kwantowe tellurku kadmu (CdTe). Chcąc przetestować ich potencjał, naukowcy zobrazowali komórki nowotworowe. Wszystko wskazuje więc na to, że odtruwający szlak metaboliczny dżdżownic można z powodzeniem wykorzystać do biouzyskiwania półprzewodnikowych kropek kwantowych, które świecą na zielono po wzbudzeniu ultrafioletem.
  23. Marsjański meteoryt, znaleziony przed ponad rokiem na Saharze, zawiera 10-krotnie więcej wody niż inne meteoryty pochodzące z Czerwonej Planety. "Czarna Piękność", którego oficjalna nazwa brzmi Northwest Africa (NWA) 7034, waży 320 gramów, a jego wiek został oszacowany na 2,1 miliarda lat. Skała powstała zatem na początku obecnego marsjańskiego okresu geologicznego, zwanego Amazońskim. Wiek NWA 7034 jest bardzo ważny, gdyż jest on znacznie starszy niż większość innych marsjańskich meteorytów. Dzięki niemu możemy zbadać geologię Marsa w jej krytycznym momencie - mówi Mitch Schulte, naukowiec z NASA. Meteoryt to kawałek bazaltu, a w jego skład wchodzą głównie skalenie i pirokseny. Zawiera on wszystkie składniki, które są nam potrzebne do badania Czerwonej Planety. Ten unikatowy meteoryt pokazuje, jak przed 2 miliardami lat przebiegały procesy wulkaniczne na Marsie. Pozwala też przyjrzeć się powierzchni i środowisku Marsa z tego okresu. Żaden inny meteoryt nie dał nam takiej możliwości - powiedział Carl Agee, szef zespołu analitycznego z Intitute of Meteoritics na University of New Mexico. Uczeni spekulują, że duża zawartość wody w NWA 7034 oznacza, że skała miała kontakt z wodą obecną w skorupie Marsa. Z kolei skład izotopów tlenu, odmienny od innych meteorytów z Marsa wskazuje, że NWA 7034 miał kontakt z atmosferą Czerwonej Planety. Marsjańskie meteoryty są przypisywane do jednej z trzech grup, których nazwy pochodzą od meteorytów Shergotty, Nakhla i Chassingy. Dotychczas znaleziono około 110 meteorytów SNC. NWA 7034 jest do nich podobny, ale ma wiele unikalnych cech. Tekstura meteorytu NWA jest odmienna od wszystkich SNC - stwierrdził Andrew Steele z Laboratorium Geofizycznego Carnegie Institution.
  24. Corning, jeden z najbardziej znanych producentów szkła, zapowiedział, że podczas przyszłotygodniowych targów CES pokaże Gorilla Glass 3. To kolejna już generacja specjalistycznego szkła chroniącego wyświetlacze urządzeń przenośnych. Gorilla Glass 3 ma być trzykrotnie bardziej wytrzymałe od swojej poprzedniej wersji. To bardzo dobra wiadomość dla osób, które często upuszczają smartfony czy też przenoszą je w warunkach, w których może dojść do porysowania urządzenia. Znaczne zwiększenie twardości szkła oznacza, że na Gorilla Glass 3 powstanie o 40% mniej widocznych zarysowań, a samo szkło będzie o 50% bardziej wytrzymałe na wstrząsy. Nowe szkło zostanie zaprezentowane 7 stycznia.
  25. Naukowcom udało się schłodzić atomy poniżej granicy zera absolutnego. Osiągnięcie to otwiera drogę do powstania systemów stabilnych w temperaturze ujemnej w skali kelvina. Stworzona w połowie XIX wieku skala jest skalą absolutną, która zakłada, że nic nie może mieć temperatury niższej od wyznaczonego przez nią 0 stopni. Jednak już w latach 50. ubiegłego wieku fizycy zdali sobie sprawę, że kelvinowskie 0 może nie być granicą wyznaczającą najniższą możliwą temperaturę. Teraz Ulrich Schneider, fizyk z Uniwersytetu Ludwiga Maksymiliana w Monachium wraz ze swoim zespołem uzyskali ultrazimny gaz złożony z atomów potasu. Za pomocą laserów i pól magnetycznych utrzymali atomy w pożądanym położeniu. W temperaturach powyżej 0 stopni kelvina atomy odpychały się, tworząc stabilną strukturę. Po szybkiej zmianie parametrów pól magnetycznych atomy zaczęły się przyciągać. To błyskawicznie doprowadziło do zmiany stanu atomów z najbardziej stabilnego o możliwie najniższej energii do stanu o najwyższej możliwej energii. Zmiana była tak szybka, że atomy nie zdążyły zareagować. To tak, jakbyśmy wędrowali doliną i nagle znaleźli się na szczycie góry - mówi Schneider. W temperaturach dodatnich taka zmiana doprowadziłaby do zaburzenia całej struktury zbudowanej z atomów. Jednak uczeni wraz ze zmianą pola magnetycznego zmienili właściwości utrzymujących atomy w pułapce laserów tak, że dla atomów pozostanie na swoich pozycjach było korzystne energetycznie. Oznacza to przejście gazu z temperatury powyżej zera absolutnego do temperatury kilku miliardowych stopni Kelvina poniżej zera. Laureat Nagrody Nobla Wolfgang Ketterle, fizyk z MIT-u, mówi, że uzyskane przez Niemców wyniki dają nadzieję na badanie egzotycznych stanów materii. Stanów, które są bardzo niestabilne w temperaturach powyżej zera absolutnego. To tak, jakbyśmy postawili piramidę na czubku i nie musieli się martwić, że się przewróci - stwierdził. Ustabilizowanie egzotycznych stanów materii pozwoli na ich tworzenie i badanie w laboratoriach. Achim Rosch, fizyk teoretyczny z Uniwersytetu w Kolonii, który opracował metodę wykorzystaną przez Schneidera wyjaśnia, że systemy stabilne w temperaturach poniżej zera absolutnego mogą zachowywać się w niezwykły sposób. Jego zdaniem atomy gazu, które w normalnych warunkach są ściągane w dół siłą grawitacji mogą, w ujemnych temperaturach, ignorować grawitację i poruszać się zawsze w górę. Niewykluczone również, że w ujemnej skali Kelvina można będzie badać ciemną energię.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...