Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Sędzia Lind skazała Bradleya Manninga, byłego analityka wywiadu, który przykazał WikiLeaks 700 000 stron tajnych materiałów, na 35 lat więzienia. Prokuratura domagała się co najmniej 60 lat więzienia, obrona prosiła o wyrok nie dłuższy niż 25 lat. Manningowi zaliczono też na poczet kary czas, który dotychczas spędził w więzieniu oraz dodatkowo 112 dni w ramach odszkodowania za złe traktowanie w więzieniu w Quantico. W sumie uznano, że odbył 3,5 roku więzienia (dokładnie 1294 dni). Manning zostanie niehonorowo zwolniony ze służby, będzie też pozbawiony wszelkich świadczeń związanych z pobytem w wojsku. Na tym jednak sprawa Manninga się nie kończy. Zgodnie z kodeksem wojskowym wyrok musi teraz zatwierdzić - i może go złagodzić - dowódca Waszyngtońskiego Okręgu Wojskowego. Jeśli generał Buchanan zatwierdzi wyrok to, jako że Manning został skazany na więcej niż rok więzienia oraz został zwolniony niehonorowo, automatycznie trafi on do Sądu ds. Apelacji Kryminalnych US Army. Później można jeszcze odwoływać się do Sądu Apelacyjnego ds. Sił Zbrojnych, a w końcu do Sądu Najwyższego. Bradley Manning będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie po odbyciu co najmniej 1/3 kary.
  2. Jarosław Wenta, pracownik Tatrzańskiego Parku Narodowego, zauważył w górach niewystępującego w nich dotychczas motyla. Pokłonnik kamilla jest dość rozpowszechniony w Polsce, ale nie tworzy dużych kolonii. Dotychczas najbliższym Tatr stanowiskiem jego występowania były Pieniny Spiskie. Wenta najpierw zauważył motyla nad Toporowym Stawem, gdzie sprawdzał, jakie gatunki ważek się pojawiły. Godzinę później sfotografował kolejnego osobnika w korycie Suchej Wody, a w kilka dni później - w Dolinie Bystrej. Wenta nie jest obecnie w stanie ocenić tatrzańskiej wielkości populacji pokłonnika kamilla, jednak jest pewien, że to populacja osiadła, a nie pojedyncze osobniki, które przypadkiem trafiły w Tatry. Swoje obserwacje uznał za niepokojące. Coraz częściej obserwuje się pojawianie gatunków ciepłolubnych, co nie jest wcale dobrą wiadomością. Wzrost temperatur może np. sprawić kłopot wysokogórskim motylom, przywykłym do chłodniejszego klimatu - stwierdził. Drugą z przyczyn pojawienia się pokłonnika mogą być zmiany w drzewostanie. Faktem jest, że w otoczeniu obu dolin drzewostan uległ przerzedzeniu m.in. za sprawą kornika, co sprawiło, że lubiane przez motyla suchodrzewy otrzymały nieco więcej światła słonecznego - wyjaśnia Wenta. W przeszłości informowaliśmy już o zmianie zasięgu występowania motyli w Wielkiej Brytanii i USA.
  3. Na wschód od Rzymu, w miejscu znanym jako Gabii, archeolodzy odkpali spory budynek, który pokazuje, że starożytni Rzymianie mieli większe ambicje i umiejętności niż sądziliśmy. Struktura datowana na lata 350-250 p.n.e powstała o 300 lat wcześniej niż Koloseum i na 100 lat przed wynalezieniem zaprawy murarskiej. Składa się ona z wielkich ułożonych na sobie bloków kamiennych. Zdaniem profesora Nicoli Terrenato z University of Michigan, który kieruje największymi od 50 lat amerykańskimi wykopaliskami na terenie Włoch, możemy mieć do czynienia z najstarszym znanym rzymskim budynkiem publicznym. Niewykluczone też, że odkopano luksusową prywatną rezydencję. Archeolodzy odkryli wielkie schody łączące dwa tarasy i zdobioną podłogę. To różni się od naszej wiedzy i wyobrażeń o tym, co w tamtym czasie powstawało w państwie Rzymian. Mamy tutaj do czynienia z wieloma pięknymi szczegółami konstrukcji, a to sporo nam mówi o Rzymianach z tamtego okresu. Widzimy, że zaczęli eksperymenty z modyfikowaniem otoczenia, na przykład kształtowali wzgórze, na około 250 lat wcześniej niż ich o to podejrzewaliśmy - mówi Terrenato. Uczonego zdziwiła wielkość kamiennych bloków. Są one większe i cięższe od wszystkiego, co znamy z tamtego okresu. By stworzyć tak wspaniałą budowlę musiano użyć dużych bloków, gdyż zaprawa murarska nie była znana. To jak konstrukcja z klocków Lego. Układali bloki na sobie niczym ich nie łącząc. To jedyna technika do jakiej mieli dostęp - stwierdził naukowiec. Istnienie dużej budowli może też zmienić opinię o samych Rzymianach. Rzymscy historycy, jak np. Cyceron, pisali, że ich przodkowie byli ludźmi skromnymi, oszczędnymi, nienawykłymi do luksusów. Zepsucie rozpoczęło się wraz z podbiciem Grecji, gdyż wracający stamtąd żołnierze, napatrzywszy się na greckie luksusy, chcieli podobnego życia u siebie. Rzym podbił Grecję w latach 40. II wieku p.n.e. Teraz wiemy, że na długo przed podbojem Rzymianie już tworzyli wielkie rzeczy. To rysuje innych obraz Rzymian niż bardzo skromnych, żyjących bez luksusów - zauważa uczony. Celem prowadzonego przez Amerykanów Gabii Project jest zbadanie, jak wyglądały miasta w regionie Lazio przed wielką karierą Rzymu. Dzięki temu, że stanowisko Gabii znajduje się poza miastem, można tam prowadzić bardzo szeroko zakrojone prace. Niewykluczone, że odkrycie wspomnianej budowli przyczyni się do przedłużenia projektu. Jest on finansowany kwotą 2 milionów dolarów przez uniwersyteckie Muzeum Archeologii. Początkowo planowano, że wykopaliska potrwają do 2014 roku. Teraz jednak, jako że dotychczas odsłonięto jedynie 60% niezwykłego budynku, naukowcy mają nadzieję, że władze uniwersyteckie pozwolą na kontynuowanie prac. Nawet jeśli nigdy nie odkopiemy całej budowli, już teraz wiemy, że mamy do czynienia z czymś niespotykanym w regionie, nawet w samym Rzymie. Sądzę, że odkrycie to będzie punktem zwrotnym w przyszłych badaniach nad rzymską architekturą - stwierdził Marcello Mogetta, doktorant z University of Michigan. W dłuższej perspektywie nasze prace przyczynią się do radykalnej zmiany rozumienia historii i archeologii Republiki Rzymskiej. W krótszej zaś nasi studenci wrócą na swoje uczelnie i zaniosą tam nowe umiejętności, metodologie, sposoby prowadzenia badań oraz nowe pytania, które wzbogacą ich przyszłe badania naukowe - uważa profesor Andrew Johnston z Yale University.
  4. Na drogach z większą dozwoloną prędkością ptaki wzbijają się w powietrze wcześniej niż na drogach z ograniczeniem ustalonym na niższym poziomie. Co ciekawe, ptaki nie oceniają prędkości konkretnych samochodów, ale reagują na ograniczenie prędkości na danej trasie. Pierre Legagneux z Laval University jeździł ze swoim zespołem po drogach Francji. Biolodzy oceniali aktywność ptaków, które stały na poboczu lub drodze z ograniczeniem prędkości do 20, 50, 90 i 110 km/h. Peugeot naukowców poruszał się poniżej, na poziomie lub powyżej dopuszczonej szybkości. Dzięki stoperowi wyliczano dystans inicjacji lotu (DIL) - najmniejszą odległość, na którą auto mogło się zbliżyć przed wzbiciem się ptaka w powietrze. W sumie określono 134 DIL dla 21 gatunków. Ponad połowę danych zebrano, oceniając działania 3 gatunków: wrony czarnej, wróbla zwyczajnego oraz kosa zwyczajnego. Ptaki miały znacząco wyższe DIL na odcinkach drogi z większą dozwoloną prędkością. [...] Prędkość samochodu nie miała znaczącego wpływu na DIL, zarówno gdy brało się pod uwagę absolutną szybkość, jak i różnicę między prędkością auta a dozwoloną wartością. Kanadyjczycy przypuszczają, że odpowiadając na ograniczenie prędkości w danym miejscu, ptaki przystosowują się do charakterystyki habitatu - by ocenić ryzyko kolizji, kojarzą odcinek drogi z ograniczeniem prędkości. Ponieważ ruch drogowy bywa bezpośrednią przyczyną zgonu, zakładamy, że ptaki reagują na niego podobnie jak na drapieżnictwo. Autorzy artykułu z Biology Letters dodają, że DIL rośnie razem z masą. Ostrożniejsze są również ptaki stojące na środku drogi, które podrywają się do lotu wcześniej od ptaków z pobocza.
  5. LG Display zaprezentowało pierwszy wyświetlacz Quad HD-IPS LCD dla smartfonów. Jego rozdzielczość wynosi 2560x1440 pikseli, jest zatem czterokrotnie większa niż standardowego wyświetlacza HD. Gęstość pikseli to imponujące 538 ppi. Przekątna ekranu wynosi 5,5 cala, a jego grubość to zaledwie 1,21 milimetra, co czyni go najcieńszym wyświetlaczem dotykowym na świecie. Nowy wyświetlacz ma umożliwić łatwe przeglądanie witryn internetowych w wersji dla pecetów, gdyż wyświetli całą witrynę wraz ze wszystkimi szczegółwami. Producent zapewnia, że charakteryzują to też lepszy kontrast i żywsze kolory niż innych wyświetlaczy.
  6. Przez rozwój nielegalnych upraw olejowca gwinejskiego i kauczukowca w Parku Narodowym Laem Son miejscowi przedstawiciele podgatunku makaka jawajskiego Macaca fascicularis aurea nie mogą korzystać z narzędzi. Zanim pojawiły się strzegące plantacji psy, małpy swobodnie docierały na wybrzeże Morza Andamańskiego i znajdowały kamienie do rozłupywania muszli krabów, ślimaków morskich czy ostryg. Profesorowie Michael D. Gumer z Nanyang Technological University, Yuzuru Hamada z Uniwersytetu w Kioto i Suchinda Malaivijitnond z Chulalongkorn University, którzy badali makaki z wyspy Piak Nam Yai od 2007 r., zauważyli, że tutejsza populacja tych małp składa się ze 192 osobników i że w tworzonych przez nie 9 grupach aż 88% dorosłych korzysta z kamiennych narzędzi. Macaca fascicularis aurea to jedyne małpy z Azji, które [w kilku lokalizacjach] posługują się kamiennymi narzędziami. Spośród kilkuset gatunków naczelnych na świecie jeszcze tylko 2 inne mogą się pochwalić podobną umiejętnością - szympansy z Afryki i kapucynki z Ameryki Południowej - podkreśla Gumert. Wyrąb lasu pod nielegalne plantacje niszczy habitat małp. Ludzie rywalizują z makakami o pożywienie, dodatkowym zagrożeniem są też stróżujące psy. Makaki się ich wystrzegają i jeśli się już zapuszczą na plażę, zachowują wzmożoną czujność. Jak można się domyślić, w takich warunkach trudno się skupić na zachowaniu starszych i nauce rozłupywania... By się prawidłowo rozwijać, tradycje potrzebują bezpieczeństwa i stabilności. W innym razie wybrzeże zacznie być postrzegane jako niebezpieczny rejon, którego trzeba unikać, a nie teren ćwiczenia umiejętności posługiwania się narzędziami. Jeśli zaobserwowane zmiany będą postępować, makaki mogą zmienić strategie żerowania i potencjalnie ograniczyć dalszy rozwój cennej umiejętności w przyszłych pokoleniach. Naukowcy zamierzają rozszerzyć zakres swoich badań. Przypominają, że w latach 80. XIX w. w Nature ukazał się raport Alfreda Carpentera, który jako pierwszy wspominał o narzędziach wykorzystywanych przez makaki z archipelagu Mergui. Archipelag składa się z ponad 800 wysp, a Park Narodowy Laem Son znajduje się na jego południu, przez co autorzy artykułu z pisma Oryx zaczęli przypuszczać, że tu znajduje się południowa granica badanego zachowania. Teraz należałoby się skupić na pozostałych wyspach...
  7. Globalne ocieplenie jest kojarzone ze wzrostem poziomu oceanów. Tymczasem Amerykanie poinformowali, że w latach 2010-2011 poziom oceanów... zmniejszył się. Co interesujące, doszli do wniosku, że odpowiada za to... globalne ocieplenie. Poziom oceanów rośnie od końca ostatniej epoki lodowcowej. W XX wieku średni wzrost wynosił 1,7 milimetra rocznie. Od początku lat 90. rozpoczęto pomiary satelitarne, które wykazały utrzymujący się wzrost poziomu oceanów, wynoszący 3 milimetry rocznie. Tymczasem, jak poinformowała US National Science Foundation, w ciągu 18 miesiecy, liczonych od początku 2010 roku, doszło do tajemniczego spadku poziomu oceanów o około 7 milimetrów. Wyniki pomiarów zdumiały naukowców. Nikt bowiem nie zaprzecza, że pokrywy lodowe na biegunach i lodowce na lądach ciągle topnieją. Nie ma też powodu, by nagle przestały topnieć. Uczeni doszli do wniosku, że przyczyną spadku jest globalne ocieplenie i wywołanie nim - przynajmniej częściowo - wielkie powodzie w Australii w latach 2010-2011. To piękna ilustracja tego, jak skomplikowany jest system klimatyczny. Najmniejszy kontynent na świecie wpłynął na globalny poziom oceanów - mówi John Fasullo z US National Center for Atmospheric Research. Australijczycy określają mianem Outback najbardziej odległe, słabo zaludnione obszary środkowej części swojego kraju. Znajdują się tam liczne pustynie oraz pasma górskie. Położenie w środku kontynentu, piaszczyste podłoże oraz otaczające Outback góry powodują, że woda, która spada na tych terenach, nie powraca do oceanów. W latach 2010-2011 notowano tam niezwykle obfite opady. Wskutek ocieplenia klimatu olbrzymia część oceanicznej wody wyparowała, uformowała chmury, a woda z nich spadła właśnie na Outback. Nowe badania, podczas których wykorzystaliśmy satelity i inne narzędzia wykazały, że procesy zachodzące w latach 2010-2011 były wyjątkowo skomplikowane. Nie tylko pojawiła się La Niña, ale jednocześnie nastąpiły dwa inne nieregularne zjawiska klimatyczne. Wskutek ich wystąpienia nad Australią spadło niemal 300 milimetrów deszczu więcej niż zwykle. Najpierw La Niña ochłodziła wody powierzchniowe wschodniego Pacyfiku, co przesunęło wilgoć na zachód. Następnie Oscylacja Antarktyczna spowodowała przesunięcie się tej wilgoci nad australijski interior i olbrzymie opady. Jakby tego było mało pojawił się też Dipol Oceanu Indyjskiego. Związane z nim bardzo wilgotne powietrze zderzyło się z przyniesioną przez La Nina wilgocią znad Pacyfiku, co wepchnęło jeszcze więcej wilgotnego powietrza nad Australię. Te trzy zjawiska przyczyniły się do jednego z najbardziej wilgotnych okresów we współczesnej historii Australii - wyjaśniają specjaliści z National Science Foundation. Przyczyny zbiegu wszystkich trzech zjawisk atmosferycznych nie zostały dokładnie poznane. Jednak większość klimatologów uważa, że ich jednoczesne wystąpienie jest przynajmniej częściowo związane z wywoływanymi przez człowieka zmianami klimatycznymi. Zjawiska, które były niekorzystne dla Australii z pewnością przyniosły ulgę tym krajom, które co roku boleśnie odczuwają skutki rosnącego poziomu oceanów. Należy się spodziewać, że podobne wydarzenia będą miały miejsce i w przyszłości. Fasullo spekuluje, że podobne zbiegnięcie się La Niña, Oscylacji Antarktycznej i Dipola Oceanu Indyjskiego mogło odpowiadać za powodzie z lat 1973-1974. Jednak nie można być tego pewnym, gdyż wówczas nie prowadzono tak szczegółowych obserwacji satelitarnych jak obecnie.
  8. Naukowcy ze Szkoły Medycyny Uniwersytetu Indiany zidentyfikowali biomarkery RNA, które mogą pomóc w zidentyfikowaniu osób zagrożonych samobójstwem. Amerykanie zauważyli, że poziom biomarkerów we krwi był znacząco wyższy zarówno u pacjentów z zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym z myślami samobójczymi, jak i u ludzi, którzy popełnili samobójstwo. Dr Alexander B. Niculescu III podkreśla, że przeprowadzone badania po raz pierwszy pokazały, że można by stworzyć test wykrywający wczesne sygnały ostrzegawcze, że dana osoba znajduje się w grupie podwyższonego ryzyka impulsywnych prób samobójczych. Są ludzie, którzy zapytani, nie przyznają się do myśli samobójczych, a potem się zabiją. [...] Potrzebujemy lepszych metod identyfikowania, interweniowania i zapobiegania tym tragicznym przypadkom. Przez 3 lata zespół Niculescu śledził losy dużej grupy chorych z zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym. Co 3-6 miesięcy przeprowadzano z nimi wywiady i pobierano próbki krwi. Szczególną uwagę zwracano na pacjentów, którzy wspominali o przejściu od braku do silnych myśli samobójczych. Okazało się, że stany niskiego i dużego zaabsorbowania myślami suicydalnymi różniły się pod względem ekspresji genów. Dzięki metodzie CFG (Convergent Functional Genomics) zidentyfikowano najlepsze biomarkery i uszeregowano je pod względem ważności. Do grupy tej zaliczono m.in. marker SAT1. By potwierdzić swoje wstępne spostrzeżenia, naukowcy z Uniwersytetu Indiany nawiązali współpracę z lokalnym biurem koronera. Przeanalizowawszy próbki krwi samobójców, zauważyli, że niektóre wytypowane wcześniej markery i w tym przypadku były znacząco podwyższone. W kolejnym etapie studium Amerykanie przeanalizowali wyniki dodatkowych 2 grup pacjentów. Okazało się, że wysokie stężenie biomarkerów korelowało z hospitalizacjami z przyczyn samobójczych, które miały miejsce zarówno przed, jak i po badaniu krwi. To sugeruje, że markery są czymś więcej niż odzwierciedleniem aktualnego stanu wysokiego ryzyka i że można je uznać za markery cechy korelujące z długoterminowym ryzykiem. Dr Niculescu ujawnia, że pewnym ograniczeniem studium jest skład próby. Badano wyłącznie mężczyzn, a mogą istnieć różnice międzypłciowe. By rozwiać wątpliwości, naukowiec planuje badania na kobietach i na osobach reprezentujących mniej impulsywny i bardziej zaplanowany podtyp samobójstwa.
  9. Sędzia Denise Lind poinformowała, że jutro o godzinie 10 czasu miejscowego - czyli o 16 czasu polskiego - ogłosi wyrok w sprawie Bradleya Manninga. Żołnierzowi, który przekazał WikiLeaks 700 000 tajnych dokumentów, grozi do 90 lat więzienia. Prokuratura żąda kary co najmniej 60 lat więzienia. Z kolei obrona prosiła, by wyrok nie był dłuższy niż 25 lat. Manningowi, niezależnie od wyroku, sąd już zaliczył na poczet kary czas, który spędził w celi plus dodatkowe 112 dni tytułem odszkodowania za złe traktowanie w więzieniu w Quantico. W sumie sąd uznał, że oskarżony spędził w więzieniu około 3,5 roku. Manning będzie mógł ubiegać się o przedtreminowe zwolnienie po odbyciu co najmniej 1/3 kary. Zgodnie z kodeksem wojskowym, każdy wyrok musi zostać zatwierdzony, i może zostać złagodzony, przez dowódcę Waszyngtońskiego Okręgu Wojskowego, generała Jeffery'ego S. Buchanana. Jeśli Buchanan zatwierdzi wyrok, w którym ogłoszono, że żołnierz został usunięty z wojska z powodu złego zachowania, został usunięty niehonorowo lub też został skazany na co najmniej rok więzienia, sprawa automatycznie trafia do Sądu ds. Apelacji Kryminalnych US Army. Później można jeszcze odwoływać się do Sądu Apelacyjnego ds. Sił Zbrojnych, a w końcu do Sądu Najwyższego.
  10. Pismo Shanghai Securities News informuje, że chińskie Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego chce przyjrzeć się firmom EMC, IBM i Oracle. Urzędnicy mają zamiar sprawdzić, czy technologie tych firm nie są używane przez NSA do szpiegowania chińskich firm i rządu. W Chinach wykorzystywane są olbrzymie ilości sprzętu i oprogramowania wspomnianych firm. Teraz władze w Pekinie obawiają się, że są one używane w prowadzonym przez NSA projekcie masowej inwigilacji PRISM. Na razie nie wiadomo czy i kiedy chińskie ministerstwo mogłoby rozpocząć śledztwo. Jednak jego podjęcie może zagrozić interesom wymienionych firm. Nie byłyby one pierwszymi przedsiębiorstwami, które ucierpią na skandalu wokół NSA. Eksperci szacują, że amerykańskie firmy oferujące chmury obliczeniowe mogą stracić nawet 35 miliardów dolarów, gdyż wiele przedsiębiorstw nie będzie chciało korzystać z ich usług w obawie o bezpieczeństwo danych.
  11. Model S produkcji Tesla Motors uzyskał najwyższe możliwe oceny bezpieczeństwa przyznawane przez amerykańską NHTSA (Narodowa Administracja Bezpieczeństwa Transportu Drogowego). Pojazd otrzymał 5 gwiazdek zarówno w ocenie ogólnej, jak i w każdej z ocen cząstkowych. Co więcej, jak informuje sama Tesla, pojazd pobił amerykański rekord bezpieczeństwa. W przesłanych firmie dokumentach stwierdzono bowiem, że łączna ocena wyniosła 5,4 punktu. Jako, że NHTSA przyznaje maksymalnie 5 gwiazdek, tyle właśnie otrzymał Model S. W relacji prasowej Tesli znalazła się też interesująca infomacja. Podczas badania wytrzymałości dachu Model S maszyna testowa zepsuła się przy wartości powyżej 4G. Jako, że Model S doprowadził do awarii maszyny testowej, dokładna wytrzymałość dachu nie jest znana, ale uzyskany wynik oznacza, że na dachu naszego samochodu można postawić cztery inne w pełni załadowane pojazdy Model S i dach nie ulegnie zgnieceniu. Tesla przyznaje, że możliwe jest takie przygotowanie samochodu, by dobrze przeszedł konkretne testy. Firma zapewnia jednak, że nie przygotowywała Model S pod kątem testowania przez NHTSA, a pod kątem ogólnego bezpieczeństwa. Firma sama prowadziła testy pojazdu i ulepszała go tak, by samochód otrzymał co najmniej 5 gwiazdek niezależnie od sposobu przeprowadzania testu. Obecnie samochody tej firmy kupują przede wszystkim młodzi, zamożni mężczyźni. Ta grupa klientów odróżnia Teslę od innych producentów samochodów elektrycznych. Dobre wyniki testów bezpieczeństwa może przekonać do jej pojazdów inne grupy klientów.
  12. Określając trójwymiarową budowę białek na poziomie atomowym, naukowcy z amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) odkryli, że bromoorganiczne antypireny (ang. brominated flame retardants, BFRs) mogą naśladować estrogeny, zaburzając w ten sposób działanie układu hormonalnego. Zaczynamy lepiej rozumieć uniepalniacze oraz ich wpływ na ludzkie zdrowie. Nasze studium pomaga zobaczyć, i to dosłownie, co robią bromoorganiczne antypireny po dostaniu się do organizmu - kolidują z naturalnymi hormonami ciała. Za pomocą obrazowania 3D ustaliliśmy, że środki opóźniające palenie wiążą się z białkami jak estrogeny - opowiada dr Linda Birnbaum. Amerykanie przyglądali się bliżej jednemu z BFRs, a mianowicie tetrabromobisfenolowi-A (TBBPA). Warto zauważyć, że wcześniej w tym roku National Toxicology Program (NTP) ujawnił dane z 2-letniego studium, które wykazało, że TBBPA prowadzi do powstawania guzów u myszy oraz szczurów. Posługując się rentgenografią strukturalną, naukowcy porównywali wiązanie TBBPA oraz pochodnej innego antypirenu - eteru tetrabromodifenylu (BDE-47) - z sulfotransferazą estrogenową (ang. estrogen sulfotransferase, EST), enzymem metabolizującym estrogen. Nasze rezultaty zademonstrowały, że TBBPA wiąże się z sulfotransferazą estrogenową w tej samej pozycji i w podobny sposób jak estradiol [naturalny estrogen] - wyjaśnia dr Lars Pedersen. Ponieważ tetrabromobisfenol-A blokuje enzym, może dojść do podwyższenia stężenia estrogenów w organizmie.
  13. Określając trójwymiarową budowę białek na poziomie atomowym, naukowcy z amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) odkryli, że bromoorganiczne antypireny (ang. brominated flame retardants, BFRs) mogą naśladować estrogeny, zaburzając w ten sposób działanie układu hormonalnego. Zaczynamy lepiej rozumieć uniepalniacze oraz ich wpływ na ludzkie zdrowie. Nasze studium pomaga zobaczyć, i to dosłownie, co robią bromoorganiczne antypireny po dostaniu się do organizmu - kolidują z naturalnymi hormonami ciała. Za pomocą obrazowania 3D ustaliliśmy, że środki opóźniające palenie wiążą się z białkami jak estrogeny - opowiada dr Linda Birnbaum. Amerykanie przyglądali się bliżej jednemu z BFRs, a mianowicie tetrabromobisfenolowi-A (TBBPA). Warto zauważyć, że wcześniej w tym roku National Toxicology Program (NTP) ujawnił dane z 2-letniego studium, które wykazało, że TBBPA prowadzi do powstawania guzów u myszy oraz szczurów. Posługując się rentgenografią strukturalną, naukowcy porównywali wiązanie TBBPA oraz pochodnej innego antypirenu - eteru tetrabromodifenylu (BDE-47) - z sulfotransferazą estrogenową (ang. estrogen sulfotransferase, EST), enzymem metabolizującym estrogen. Nasze rezultaty zademonstrowały, że TBBPA wiąże się z sulfotransferazą estrogenową w tej samej pozycji i w podobny sposób jak estradiol [naturalny estrogen] - wyjaśnia dr Lars Pedersen. Ponieważ tetrabromobisfenol-A blokuje enzym, może dojść do podwyższenia stężenia estrogenów w organizmie.
  14. Wielokrotnie nagradzana witryna Groklaw, która od 10 lat była istotnym źródłem informacji na temat prawnych aspektów oprogramowania Open Source, patentów czy praw autorskich, została zamknięta przez swoją założycielkę. Pamela Jones wyjaśniła, że zdecydowała się na zakończenie działalności Groklaw, gdyż - w dobie powszechnej inwigilacji prowadzonej przez NSA - nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa korespondencji użytkownikom Groklaw. Jones stwierdziła, że niezależnie od motywów oraz działań NSA, nie wie jak działać w atmosferze szeroko zakrojonej inwigilacji. Decyzja o zamknięciu witryny była dużym zaskoczeniem. Nic jej bowiem nie zapowiadało. Organizacja Privacy International skrytykowała atmosferę, w jakiej obecnie żyjemy i która zmusiła Jones do podjęcia takiej a nie innej decyzji. Z kolei Andrea, główny developer projektu Tor, stwierdził: Tak to się właśnie zaczyna. Ograniczające wolność wypowiedzi działania akumulują się, aż ci nieliczni, którzy jeszcze mają odwagę głośno mówić, stają się łatwym celem. Groklaw to nie jedyna witryna, która ucierpiała wskutek działań rządzących. Już wcześniej właściciel zdecydował o zamknięciu witryny Lavabit, a firma Silent Circle przestała świadczyć usługi bezpiecznej poczty elektronicznej. Dzisiaj informowaliśmy też, że rząd Wielkiej Brytanii usiłuje zastraszyć dziennik The Guardian.
  15. Kaczki z parku Ferry Meadows w Peterborough przechodzą na bezchlebową dietę. Przez nadmierne dokarmianie ptaki stały się otyłe, ale jak się okazuje, mają też inne problemy ze zdrowiem. Pracownik rezerwatu Chris Park opowiada, że ludzie, którzy chcą teraz karmić ptaki, dostają specjalny granulat. Wg niego, zwierzętom brakuje składników odżywczych. Widujemy [....] dużo kacząt i gęsiąt z deformacjami. Jedną z nich jest uniemożliwiające latanie anielskie skrzydło. Wskutek wysokokalorycznej diety, zwłaszcza bogatej w białko i/lub niezapewniającej odpowiednich dawek witamin D i E oraz manganu, nadgarstek zaczyna się rozwijać wolniej od reszty skrzydła. Charakterystyczną cechą jest jego skręcenie na zewnątrz. Park ma nadzieję, że nowe stanowisko do karmienia i dostępność granulek zachęcą ludzi do podawania ptakom bardziej odpowiednich pokarmów.
  16. Brytyjskie służby bezpieczeństwa próbują zmusić dziennik The Guardian, by nie publikował więcej informacji przekazanych przez Edwarda Snowdena. Gazeta ujawniła, że dwóch "ekspertów ds. bezpieczeństwa" z GCHQ nadzorowało niszczenie dysków należących do gazety. Wydawca Alan Rusbridger, opisał działanie rządu wobec dziennika. Zaostrzyli swoje stanowisko jakiś miesiąc temu, gdy odebrałem telefon z rządu. Powiedzieli mi 'Pobawiliście się, a teraz chcemy dane z powrotem'". Potem była seria spotkań z tajemniczymi osobami z Whitehall. Żądania były zawsze te same - mamy oddać materiały przekazane przez Snowdena lub je zniszczyć. Wyjaśniłem, że jeśli to zrobimy, nie będziemy mogli już pisać na ten temat. Człowiek z Whitehall popatrzył na mnie zdumiony: "Wywołaliście już tę swoją dyskusję. Nie ma potrzeby więcej o tym pisać". Rusbridger próbował przekonywać rządowych agentów, że i tak większość materiałów dotyczących NSA jest redagowanych w biurze w Nowym Jorku, a sam Glenn Greenwald, który zajmuje się tą tematyką, mieszka w Brazylii. To ich jednak nie przekonało. W końcu, w redakcyjnej piwnicy wysłannicy rządu nadzorowali niszczenie dysków twardych należących do Guardiana. Nie wiadomo, kiedy wydarzenia te miały miejsce. Rusbridger poinformował również, że w czasie weekendu brytyjskie władze zatrzymały Davida Mirandę, partnera Glenna Greenwalda. Miranda wracał z Berlina skąd miał odebrać od Laury Poitras informacje dotyczące NSA, które miał zawieźć Greenwaldowi. Brytyjskie władze skonfiskowały wiele urządzeń elektronicznych, które miał przy sobie Miranda. Greenwald mówi, że wszystkie pliki były zaszyfrowane i nie obawia się, iż zostaną odszyfrowane. Sam Miranda udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że nie wie, co otrzymał od Poitras. Mogły być to materiały nt. NSA, mógł być to film, nad którym kobieta pracuje. Powiedział też, że nie pozwolono mu zadzwonić do Greenwalda, nie zapewniono tłumacza, mimo iż angielski nie jest jego ojczystym językiem. Rzecznik prasowy Białego Domu poinformował, że USA nie prosiły o zatrzymanie Mirandy, ale przyznał, iż władze Stanów Zjednoczonych zostały poinformowane przez Brytyjczyków o ich zamiarach. Greenwald zapowiedział, że zatrzymanie Mirandy dodatkowo zmotywowało go do ujawnienia informacji, jakie posiada na temat inwigilacji prowadzonej przez Wielką Brytanię. Mam dużo materiałów na temat systemu szpiegowskiego w Anglii i teraz się na tym skupię. Pożałują tego, co zrobili - stwierdził Greenwald.
  17. Ocena jakości występu muzyka klasycznego zależy w większym stopniu od tego, jak zachowuje się na scenie, niż jak śpiewa czy gra. Choć jak zaznacza dr Chia-Jung Tsay z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego, większość ochotników (83%) - tak amatorów, jak i profesjonalnych muzyków - twierdziła na początku, że to dźwięk odgrywa kluczową rolę w ocenie, okazało się, że to nieprawda. Badanym prezentowano trzech finalistów z każdego z dziesięciu prestiżowych międzynarodowych konkursów śpiewaczych i proszono o wytypowanie zwycięzcy. Gdy demonstrowano nagrania audio-wideo lub sam dźwięk, częstość prawidłowych wskazań wynosiła 33% lub nieco mniej, zaś przy filmie z wyciszonym dźwiękiem sięgała 46-53%. Bez względu na doświadczenie, [wszyscy] wydajemy się nadal kierować głównie informacją wzrokową, nawet w dziedzinie muzyki. Wyniki pokazują, że choć chcemy zachować obiektywizm w czasie oceny [...] muzyki, kiedy w grę wchodzi występ na żywo, doświadczenie wzrokowe może być najsilniej wpływającym aspektem. Brytyjka podkreśla, że kluczowe dla jakości wystąpienia cechy, w tym najistotniejszą dla odbiorców pasję, łatwiej wychwycić w wyrazie czyjejś twarzy czy działaniach niż w głosie.
  18. Serwis Quartz donosi, że Google nieoficjalnie odebrał pracownikom jeden ze swoich najsłynniejszych przywilejów. Mowa tutaj o "20% time", czyli zezwoleniu pracownikom, by przez jeden dzień w tygodniu pracowali nad własnymi projektami, niezwiązanymi z ich codziennymi obowiązkami. "20% time" to, jak twierdzili przez kilku laty Larry Page i Sergey Brin, jeden z filarów innowacyjności Google'a. Założyciele koncernu mówili, że to właśnie podczas "20% time" powstał AdSense, rozwijano Gmaila, Google Talk czy Google News. Teraz Google nieoficjalnie doprowadził do odebrania pracownikom przywileju poświęcenia jednego dnia w tygodniu na własne projekty. Najpierw wprowadzono zasadę, że inżynier chcący skorzystać z "20% time" musi poprosić o zgodę przełożonego. To było wyraźne odejście od polityki zgodnie z którą z "20% time" mógł skorzystać każdy pracownik. Ostatnio Google zadał ostateczny cios przywilejowi. Menedżerowie są zniechęcani do udzielania zgody na "20% time" i są rozliczani z efektów. Zatem każdemu przełożonemu zależy, by jego zespół zajmował się codziennymi obowiązkami, gdyż to z ich realizacji jest rozliczany. Działania Google'a związane z "20% time" to kontynuacja strategii, zgodnie z którą koncern skupia się na głównych obszarach swoich zainteresowań. Google staje się coraz większą firmą, zarządzanie nią jest coraz bardziej skomplikowane, zatem muszą zostać podjęte kroki, które pozwolą lepiej ją kontrolować. Oczywiście koncern nadal prowadzi badania, dokonuje innowacji, ale dzieje się to w bardziej ukierunkowany, kontrolowany sposób.
  19. Archeolodzy z Uniwersytetu w Tel Awiwie odkryli pozostałości wielkich fortyfikacji wokół jednego z asyryjskich miast znajdujących się na terenie obecnego Izraela. Miasto wybudowano w epoce żelaza. Główną część fortyfikacji pochodzących z VIII wieku p.n.e. stanowił mur o wysokości ponad 4,5 i szerokości ponad 3,6 metra. Mur chronił obszar o powierzchni około 7 hektarów. Wykopaliska prowadzone są na stanowisku Aszdod-Yam, w mieście Aszdod. Wydaje się, że fortyfikacje chroniły sztucznie utworzony port. Jeśli tak, to nasze odkrycie ma międzynarodowe znaczenie, gdyż mielibyśmy do czynienia z pierwszym portem w tej części Lewantu - mówi doktor Alexander Fantalkin. W czasach, gdy powstały fortyfikacje, Asyryjczycy panowali nad południowo-wschodnią częścią basenu Morza Śródziemnego. Król Aszdod, Yamani, zbuntował się przeciwko rządom Sargona II, władcy Asyrii. Yamani usiłował znaleźć sojuszników, jednak Królestwo Judy, rządzone wówczas przez Ezechiasza, odmówiło pomocy. Asyryjczycy zdobyli i zniszczyli ówczesny Aszdod. Centrum władzy przesunęło się wówczas do Aszdod-Yam. Wydaje się, że badane właśnie fortyfikacje mają związek z tymi wydarzeniami. Nie wiadomo jednak, czy fortyfikacje powstały przed czy po rebelii, ani czy wybudowali je miejscowi z własnej inicjatywy, czy też powstały na polecenie Asyryjczyków. Aszdod-Yam było zamieszkane przez stulecia. Na fortyfikacjach z epoki żelaza znaleziono ruiny pochodzące z epoki hellenistycznej, z III-II wieku przed Chrystusem. Najprawdopodobniej wzniesiono je już po opuszczeniu fortyfikacji. W II wieku p.n.e. okolicę dotknęło trzęsienie ziemi, które zniszczyło hellenistyczne budowle. Dotychczas Aszdod-Yam badał jedynie doktor Jacob Kaplan, który prowadził tam wykopaliska w latach 1965-1968. Doktor Kaplan sądził, że fortyfikacje zbudowali rebelianci, by bronić się przed Asyryjczykami. Doktor Fantalkin twierdzi jednak, że, biorąc pod uwagę rozmiary umocnień, nie mogły one powstać pod aż tak dużą presją czasu.
  20. W Ratuszu gminy London Borough of Brent recepcjonist(k)ę ma zastąpić hologram Shanice, który będzie odpowiadać na ograniczoną liczbę pytań. Choć wydano na niego 12 tys. funtów, urzędnicy argumentują, że wirtualny pracownik i tak będzie tańszy od człowieka. Shanice wydaje się siedzieć za ladą, lecz w rzeczywistości jej obraz będzie rzutowany na ekran. Cyfrowa pomocnica pokieruje petentów do części budynku, gdzie rejestruje się urodzenia, zgony lub gdzie wydaje się zezwolenia na zawarcie małżeństwa. Pomysł wzbudza spore kontrowersje. Protestują grupy sprzeciwiające się marnowaniu pieniędzy i cięciom w zakresie kluczowych obszarów działalności. James Denselow, szef działu obsługi, odparowuje jednak, że Ratusz wdraża innowacje, by ograniczyć koszty, nie zmniejszając przy tym jakości pracy. Shanice to, wg Denselowa, technologia ery kosmicznej. O takich rozwiązaniach słyszy się w mediach, ale nikt się nie spodziewa ujrzeć ich na własne oczy, zwłaszcza w budynkach Ratusza.
  21. Na Południowym Atlantyku odkryto olbrzymi, liczący sobie ponad 1000 kilometrów długości obszar, na którym z kominów hydrotermalnych wydobywają się duże ilości żelaza i innych pierwiastków. Obszar ten może być jednym z najważniejszych źródeł żelaza obecnego w wodach oceanów. Jego odkrycie stawia pod znakiem zapytania dotychczasową wiedzę dotyczącą ilości żelaza oraz jego źródeł. Te badania oraz mu podobne zmuszą naukę do zrewidowania poglądów na temat udziału kominów hydrotermalnych w dostarczania żelaza wodom oceanicznym oraz do zwiększenia szacunków dotyczących jego ilości i będą miały wpływ nie tylko na badania dotyczące geochemii żelaza ale również innych dyscyplin - mówi Mak Saito z WHOI. Co ciekawe, celem ekspedycji naukowej nie było poszukiwanie źródeł żelaza. W 2007 roku grupa uczonych wyruszyła na pokładzie R/V Knorr by przeprowadzić badania w ramach projektu CoFeMUG (Cobalt, Iron and Micro-organisms from the Upwelling zone to the Gyre). Ich zadaniem było stworzenie mapy składu chemicznego wód oraz mikroorganizmów na trasie od Brazylii do Namibii. Podczas rejsu regularnie pobierali próbki wody w różnych miejscach i z różnych głębokości. Próbki pieczętowano, by na lądzie przeprowadzić szczegółowe analizy. K/V Knorr przepływał nad Grzbietem Śródatlantyckim, Znajdujące się tam kominy hydrotermalne nie były dotychczas szczegółowo badane, gdyż nauka uznaje, że nie mają one wielkiego znaczenia, ponieważ wydobywający się z nich materiał wypływa powoli. Znacznie bardziej interesujące wydają się kominy szybko uwalniające materiał. Wcześniejsze badania helu, który używany jest jako wskaźnik aktywności kominów hydrotermalnych, wykazały, że z kominów na środkowym Atlantyku wypływa niewiele materiału. Z tego wnioskowano, że wypływa też niewiele żelaza. Jednak po przeanalizowaniu próbek okazało się, że zawierają one olbrzymie ilości żelaza i manganu. Gdy naukowcy sprawdzili miejsca pobrania wody odkryli, że obszar z dużą zawartością tych metali rozciągał sie na przestrzeni ponad 1000 kilometrów na głębokościach od 1500 do 3500 metrów. Nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy. Byliśmy nieco zaszokowani - w środku południowej części Atlantyku istnieje tak olbrzymi istotny obszar. NIe wiedzieliśmy, co z tymi danymi zrobić, bo nie spodziewaliśmy się tego - mówi Saito. Stosunek żelaza do helu był w zbadanym materiale aż 80-krotnie większy, niż w efektywniej działających kominach na południowo-wschodnim Pacyfiku. Saito zauważa, że odkrycie to każe podać w wątpliwość używanie helu jako wskaźnika do badań wypływu żelaza z kominów hydrotermalnych. To niezwykle ważne odkrycie, gdyż wskazuje, że z wolno działających kominów mogą wydostawać się olbrzymie ilości żelaza, a pierwiastek ten jest kluczowym dla istnienia życia w oceanach. Przyczynia się on do wzrostu fitoplanktonu, szczególnie tych jego gatunków, które są ważne dla obiegu ocenicznego węgla, a ten z kolei wpływa na poziom dwutlenku węgla w atmosferze i na klimat na Ziemi. Jako, że w ponad połowie światowych grzbietów śródoceanicznych mamy do czynienia z wolno działającymi kominami hydrotermalnymi, można wnioskować, że w ich okolicy jest znacznie więcej żelaza niż sądzono. Jeśli chcemy dokładnie rozumieć rolę, jaką odgrywa żelazo w morskim obiegu węgla, musimy dowiedzieć się ile, gdzie to żelazo jest i skąd ono pochodzi - dodaje Saito.
  22. Wiele wskazuje na to, że na stanowisku Allerona w zachodniej Umbrii znaleziono pierwsze na świecie skamieniałości ambry. Na obszarze ok. 1200 metrów kwadratowych odkryto we wrześniu 2011 r. ponad 25 okrągłych bądź stożkowatych struktur. Miały one 60-120 cm szerokości oraz 30-60 cm wysokości i wystawały ze skał osadowych. Zespół dr Paoli Sassi z Uniwersytetu w Perugii ujawnił, że skamieniałości miały bardzo zróżnicowaną barwę: żółtawą, czerwoną, białawą czy jasnoszarą. Struktury są pod kilkoma względami podobne do współczesnych mas ambry. Autorzy artykułu z pisma Geology powołują się m.in. na kształt, warstwowość i skład chemiczny (chodzi o cząsteczki organiczne, które można powiązać z aktywnością przewodu pokarmowego ssaków i dziobami kałamarnic; wykryto 8 wolnych aminokwasów i kwas cholowy). Odkrycie mas ambry rozszerza naszą wiedzę na temat dystrybucji i aktywności kaszalotów na terenie Morza Tyrreńskiego 1,75 mln lat temu. Ponieważ skupisko koprolitów znaleziono na stosunkowo niewielkim obszarze, paleontolodzy zaczęli spekulować, że doszło tu do masowego wymierania kaszalotów. Ciała się rozłożyły, lecz ambra pozostała...
  23. Astronomowie z MIT-u odkryli planetę, na której jeden rok trwa zaledwie 8,5 ziemskiej godziny. Planeta Kepler-78b jest odległa od Ziemi o 700 lat świetlnych, ma rozmiary Błękitnego Globu i okrąża swoją gwiazdę macierzystą w czasie krótszym niż zwykle mija na Ziemi pomiędzy wschodem a zachodem Słońca. Planeta znajduje się niezwykle blisko swojej gwiazdy. Jej orbita jest jedynie trzykrotnie większa od średnicy gwiazdy. Uczeni ocenili, że temperatura na jej powierzchni wynosi ponad 2700 stopni Celsjusza. Można więc przypuszczać, że planeta wygląda jak ognista kula lawy. Najbardziej jednak interesujący jest fakt, że astronomowie zauważyli światło emitowane przez planetę. Po raz pierwszy zanotowano emisję z tak małej planety. W przyszłości, dzięki silniejszym teleskopom, możliwe będzie przeanalizowanie tego światła i zdobycie dokładniejszych informacji na temat powierzchni planety, jej składu i właściwości. Kepler-78b znajduje się tak blisko swojej gwiazdy, że uczeni mają nadzieję, iż uda im się zmierzyć oddziaływanie grawitacyjne planety na gwiazdę. To z kolei pozwoliłoby na zmierzenie masy planety. Dotychczas nie znamy masy żadnej pozasłonecznej planety wielkości Ziemi. Kepler-78b nie jest jednak rekordziską pod względem najkrótszego czasu obiegu. Ta sama grupa z MIT-u, pracująca pod kierunkiem emerytowanego profesora Saula Rappaporta poinformowała jednocześnie, że udało jej się określić czas obiegu odkrytej już wcześniej KOI 1843.03. Planeta obiega swoją gwiazdę w czasie 4 godzin i 15 minut. Jest tak blisko niej, że - zdaniem uczonych - musi być niezwykle gęsta, zbudowana jest prawdopodobnie głównie z żelaza. Jedynie bowiem taka budowa tłumaczy fakt, że nie została rozerwana przez siły pływowe swojej gwiazdy.
  24. Dzięki kontrolowanej implozji 13-piętrowego budynku z kampusu East Bay Uniwersytetu Stanowego Kalifornii naukowcy zbierają dane dotyczące wpływu uskoku Hayward. Korzystamy z faktu, że zawalenie się [12,5 tys. t betonu i stali] generuje [...] sygnał sejsmiczny, który, mamy nadzieję, uda się zarejestrować na terenie Zatoki San Francisco. Posłużmy się nim [...], by określić cechy uskoku Hayward i okolicznych terenów - wyjaśnia Rufus Catchings z US Geological Survey (USGS). W promieniu mili od Warren Hall specjaliści z USGS rozmieścili w koncentrycznych kręgach ponad 600 sejsmografów. Przyjrzymy się rozkładowi wstrząsów i ustalimy, które obszary są bardziej podatne. Zebrane w sobotę (17 sierpnia) dane będą analizowane przez blisko 3 miesiące. Warren Hall powstał w 1970 r., ale ponieważ niedawne badania wykazały, że budynek jest sejsmicznie niestabilny i prawdopodobnie nie wytrzyma kolejnego silniejszego trzęsienia ziemi, postanowiono go poświęcić dla dobra nauki. Jak ujawnił zespół, od uskoku dzieliła go odległość ok. 610 m.
  25. Naukowcy ustalili, czemu niektórym tak trudno trzymać się niskokalorycznej diety. Próbujemy ustalić, jakie sygnały sprawiają, że niskokaloryczne posiłki wydają się mózgowi tak nieatrakcyjne - wyjaśnia dr Ivan de Araujo z Uniwersytetu Yale. Wcześniejsze badania wykazały, że u osób na wysokokalorycznej diecie lub uzależnionych od narkotyków występują deficyty dopaminy - neuroprzekaźnika układu nagrody. "Uważa się, że narkomani lub ludzie otyli potrzebują, odpowiednio, więcej narkotyku lub jedzenia, by odczuwać satysfakcję". Dotąd jednak nie odkryto mechanizmu fizjologicznego, który łączyłby przedłużoną ekspozycję na duże ilości tłuszczu z niedoborami dopaminy. Podczas eksperymentów na myszach skupiono się na oleyloetanoloaminie (OEA). To substancja powstająca z tłuszczów dietetycznych, spełniająca funkcje przekaźnika sygnałów. W przeszłości zademonstrowano, że u zwierząt karmionych wysokokaloryczną paszą występuje niski poziom OEA i że odpowiada on stopniowi stłumienia układu dopaminowego. Za istotną cechę tych zwierząt uznano brak zainteresowania posiłkami niskokalorycznymi. Zespół Araujo wykazał, że odbudowanie poziomu OEA w jelicie cienkim wystarczy, by zwiększyć odpowiedź dopaminową, a zatem i zainteresowanie niskokaloryczną karmą. W osobnym eksperymencie naukowcy odkryli, że ograniczona konsumpcja tłuszczów i wyższe stężenie oleyloetanoloaminy w jelicie cienkim wiążą się ze spadkiem wagi. Ustalenia autorów artykułu z pisma Science wspierają hipotezę, że dieta wysokotłuszczowa zaburza komunikację między przewodem pokarmowy a mózgiem, która zachodzi za pośrednictwem OEA. Nagradzająca wartość przypisywana danemu pokarmowi wiąże się z poziomem OEA w przewodzie pokarmowym - tłumaczy Araujo. Z naszego raportu nie wynika, że po zażyciu OEA ludzie schudną. Mówimy o systemie biologicznym umożliwiającym komunikację przewodu pokarmowego z komórkami dopaminowymi. Amerykanin uważa jednak, że mimo wszystko można w ten sposób wyjaśnić rezultaty badań klinicznych, które demonstrowały, że ludzie częściej trzymają się niskokalorycznej diety z dodatkiem substancji zwiększającej stężenie OEA. Wg Araujo, OEA zwiększa wrażliwość jelita na kalorie. Dzięki OEA może ono zakomunikować mózgowi, że znajdują się w nim kalorie, nawet jeśli są to kalorie z niskoenergetycznych produktów. Oleyloetanoloamina kontroluje, w jakim stopniu jedzenie jest dla zwierzęcia nagradzające.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...