Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Z teoretycznego studium zamówionego przez NASA wynika, że planety bogate w węgiel, w tym tzw. planety diamentowe, mogą być pozbawione oceanów. Oceany na naszej planecie powstały dzięki lodowym kometom i asteroidom. Jeśli przypatrzymy się tym składnikom, to stwierdzimy, że planety wokół bogatych w węgiel gwiazd są suche" - powiedział Torrence Johnson z Jet Propulsion Laboratory, który brał udział m.in. w misjach Galilego, Voyagera i Cassini i od dziesięcioleci bada Układ Słoneczny. Słońce jest gwiazdą o niskiej zawartości węgla, wskutek czego i Ziemia posiada go niewiele. Nasza planeta zbudowana jest głównie ze związków krzemu. Specjaliści przewidują, że wokół gwiazd bogatych w węgiel krążą planety zbudowane głównie ze związków węgla. Johnson i jego zespół sądzą, że dodatkowy węgiel w systemie planetarnym może spowodować tak duże niedobory tlenu, że woda nie powstanie. To ironia, że zbyt dużo węgla, głównego składnika życia, spowoduje niedobór tlenu, który mógłby tworzyć wodę - powiedział współpracownik Johnsona Jonathan Lunine. Naukowcy badający egzoplanety próbują odgadnąć, czy pojawiło się na nich życie. To nie jest pewne nawet w przypadku planet znajdujących się w ekosferze, czyli w takiej odległości od gwiazdy macierzystej, która pozwala na istnienie wody w stanie ciekłym. Johnson wraz z kolegami postanowili sprawdzić, czy sama odległość planety od gwiazdy macierzystej wystarczy do pojawienia się wody na planecie. By to zbadać użyli modeli planetarnych wykorzystujących za punkt wyjścia taki stosunek tlenu do węgla jaki znajduje się w Słońcu. Nasza gwiazda macierzysta odziedziczyła swój skład po Wielkim Wybuchu i wcześniejszych generacjach gwiazd. Wszechświat ma własną listę 10 najważniejszych pierwiastków - mówi Johnson, odnosząc się w ten sposób do 10 najbardziej rozpowszechnionych pierwiastkwo we wszechświecie. Wykorzystane modele pozwalają stwierdzić, jak dużo wody znajdowało się przed miliardami lat w Układzie Słonecznym. Jej część trafiła później na Ziemię, dając początek oceanom. Gdy modele zastosowano do gwiazd o większej zawartości węgla niż Słońce okazało się, że woda zniknęła. Planety skaliste nie powstają w ten sam sposób. Tak zwane planety diamentowe wielkości Ziemi, o ile istnieją, wyglądają jak obce, martwe pustynie pozbawione oceanów - mówi Johnson.
  2. Firma Vicentric opublikowała raport, w którym porównuje aspekty ekonomiczne zakupu i posiadania samochodu z silnikiem spalinowym i pojazdu hybrydowego. Pod uwagę wzięto m.in. cenę zakupu, opodatkowanie, zmiany wartości, koszt zakupu paliwa. Na potrzeby analizy założono, że kierowca posiada samochód od pięciu lat i przejeżdża rocznie 15 000 mil (24 140 km). Za punkt wyjścia wzięto średnie ważone ceny paliwa z ostatnich pięciu miesięcy. Cena zakupu samochodu hybrydowego jest wyższa od pojazdu spalinowego, ale posiadacz może liczyć na duże oszczędności na paliwie. Wyliczenia pokazały, że 13 spośród 33 pojazdów hybrydowych jest bardziej opłacalnych niż pojazdy spalinowe. Jeśli zależy nam tylko i wyłącznie na oszczędnościach finansowych, to najbardziej opłacalnym zakupem będzie Lexus CT 200h, dzięki któremu, w porównaniu z odpowiadającym mu pojazdem spalinowym, zaoszczędzimy 6379 USD. Na drugim miejscu uplasował się Lincoln MKZ Hybrid (oszczędnoś 4778 dolarów), a na trzecim Audi Q5 Hybrid (3805 USD oszczędności). Kolejne pozycje zajęły Mercedes-Benz S Class Hybrid (3283 USD), Toyota Avalon Hybrid (2222 USD), Hyunday Sonata Hybrid (1674 USD), Toyota Prius V (1528 USD), Volkswagen Jetta Hybrid (1487 USD), Honda Insight (1079 USD), Ford Fusion Hybrid (803 USD), Acura ILX Hybrid (471 USD) oraz Lexus ES 300h (195 USD). Na tę listę nie trafiły takie pojazdy jak Cadillac Escalade Hybrid czy Toyota Highlander Hybrid, które co prawda pozwalają sporo zaoszczędzić na paliwie - odpowiednio 5054 i 5017 USD - ale inne koszty powodują, że ich posiadanie jest droższe niż wersji spalinowej. Jeśli zaś zależy nam przede wszystkim na tym, by jak najmniej wydawać na paliwo, to powinniśmy zainteresować się Toyotą Prius lub Toyotą Prius C. W przypadku tych modeli zakup paliwa kosztował 5917 dolarów. Nieco więcej zapłacimy za paliwo do Forda C-Max Hybrid i Forda Fusion Hybrid (po 6245 dolarów) oraz Lincolna MKZ Hybrid (6522 USD). Eksperci Vicentrica uważają, że z czasem, w miarę wzrostu cen paliw, samochody hybrydowe będą coraz bardziej atrakcyjne cenowo. Decydując się na któryś z takich pojazdów powinniśmy przyglądać się konkretnemu modelowi, brać pod uwagę liczbę przejeżdżanych kilometrów oraz spróbować przewidzieć, jak długo będziemy posiadaczami samochodu. Dopiero wówczas będziemy mogli stwierdzić, czy zakup hybrydy jest opłacalny.
  3. Dwudziestego piątego października w wieku 80 lat zmarł Augusto Odone, słynny twórca oleju Lorenza. Gdy syn Augusta i Michaeli Odone'ów Lorenzo zachorował na adrenoleukodystrofię sprzężoną z chromosomem X, jego rodzice zaczęli pracować nad preparatem zapobiegającym tworzeniu uszkadzających otoczkę mielinową długołańcuchowych kwasów tłuszczowych. Olej Lorenza jest mieszaniną trioleinianu gliceryny i trierukinianu gliceryny (w proporcji 4:1). Mimo że lekarze dawali Lorenzowi tylko 2 lata życia, chłopak zmarł dzień po swoich 30. urodzinach. Bohaterską walkę całej rodziny uwieczniono w filmie "Olej Lorenza" z 1992 r. Choć Augusto specjalizował się w ekonomii - pracował nawet w Banku Światowym - pod wpływem choroby syna zaczął zgłębiać medycynę i biochemię. Przekonał nawet brytyjskiego chemika Dona Suddaby'ego, by wydestylował jego recepturę. Po przetestowaniu mieszaniny na członku rodziny, Augusto podał ją wreszcie samemu Lorenzowi. Efekt był zdumiewający, poziom długołańcuchowych kwasów tłuszczowych zaczął spadać. Gdy w 2000 r. Michaela zmarła na raka płuc, Augusto wrócił z USA do rodzinnego Piemontu. Warto dodać, że za swoje zasługi otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu w Stirling.
  4. Samce ryb tau (Opsanus tau) nie grzeszą urodą, by zwabić partnerki muszą więc polegać na innych środkach. W sezonie godowym, który trwa od wiosny do początku jesieni, wykorzystują specjalne donośne zawołania, które trwają od 250 do 650 milisekund. Okazuje się jednak, że konkurencja nie śpi i zakłóca przekaz konkurenta krótkim (~100 ms) chrząkaniem. By dowiedzieć się, czemu samce sobie przeszkadzają (chrząkania występowały wyłącznie podczas donośnych ryków innych), Allen Mensinger z Uniwersytetu Minnesoty założył sztuczną sadzawkę z hydrofonami i umieścił tam małą grupę samców O. tau. Na dnie z cegieł i kawałków betonu zbudowano proste kryjówki. Po kilku dniach samce wprowadziły się do nich i choć samic nie było w pobliżu, zaczęły zachwalać swoje wdzięki. Każdy z nagrywanych panów dysponował własną częstotliwością podstawową, lecz wśród tysięcy analizowanych przez Amerykanina dźwięków, większość stanowiły krótkie chrząknięcia, które zaburzały zawołania innych ryb. Zmniejszały one ich częstotliwość (były wymierzone szczególnie w drugą, tonalną, część sygnału, uznawaną za podstawowy atraktant akustyczny dla samic). Przeszkadzający konkurenci starali się, by nikt nie wykrył ich dywersji (ich chrząknięcia były krótkie i bardzo precyzyjne).
  5. Sąd w Oklahomie poinformował o zawarciu ugody w sprawie Bookout v. Toyota Motor Corp. Proces ten dotyczył wypadku spowodowanego nagłym przyspieszeniem samochodu. Wynajęci przez stronę skarżącą eksperci doszli do wniosku, że winnym wypadku był błędny kod komputerowy odpowiedzialny za sterowanie przyspieszeniem. Do wypadku doszło we wrześniu 2007 roku, kiedy to Toyota Camry z 2005 roku niespodziewanie przyspieszyła na zjeździe z autostrady. W wyniku tego wydarzenia jedna osoba zginęła, a jedna została ranna. Sąd w Oklahomie uznał, że winnym jest producent samochodu i nakazał Toyocie wypłacenie 1,5 miliona dolarów odszkodowania kierowcy - 82-letniej obecnie Jean Bookout - która została ranna oraz 1,5 miliona rodzinie Barbary Schwarz (w chwili wypadku miała 70 lat), która zginęła. Toyota, chcąc uniknąć odszkodowania retorsyjnego, zawarła ugodę z ofiarami i zgodziła się na wypłatę. Przeciwko Toyocie skierowano setki pozwów, a firmie udało się wiele z nich wygrać. Koncern miał bowiem w ręku wyniki analizy przeprowadzonej przez Narodową Administrację Bezpieczeństwa Transportu Drogowego (NHTSA), która po 10-miesięcznym śledztwie nie znalazła żadnych dowodów na to, by błędy w układzie elektrycznym bądź elektronicznym przyczyniły się do przypadków nagłych przyspieszeń samochodów. Jednak NHTSA nie wykluczyła, że przyczyną mogły być błędy w oprogramowaniu. Dlatego też w sprawie Bookout v. Toyota adwokaci powoda postanowili przeprowadzić własne ekspertyzy. Siedmiu specjalistów od systemów wbudowanych zbadało sprawę i opublikowało 800-stronicowy raport. Specjaliści uznali, że NHTSA miała zbyt mało czasu, by dogłębnie zająć się wszystkimi zagadnieniami i rozpoczęli swoje badania od oprogramowania procesora. Znaleźli w nim błędy, które przyczyniły się do wspomnianego wypadku. Obecny wyrok jest bardzo znaczący, gdyż okazało się, że Toyota wiedziała o problemach związanych z niespodziewanymi przyspieszeniami samochodów, jednak zlekceważyła te sygnały. Ponadto zapadł on w Oklahomie, a to stan, którego sądy niechętnie w podobnych sprawach przyznają rację powodom. Przed Toyotą jeszcze wiele procesów związanych z wadliwym działaniem pedału gazu i z pewnością sprawa z Oklahomy będzie w nich wykorzystywana.
  6. Naukowcy z USA i Wielkiej Brytanii wykazali, że dendryty nie są bierną częścią obwodów mózgowych, poprzestając na przekazywaniu danych od jednego neuronu do następnego, ale również przetwarzają informacje. Nagle moc obliczeniowa mózgu okazała się o wiele większa niż pierwotnie zakładano - podkreśla dr Spencer Smith z Uniwersytetu Północnej Karoliny. Praca opublikowana w piśmie Nature pomoże lepiej zrozumieć zarówno funkcje obwodów mózgowych, jak i zaburzenia neurologiczne. Indywidua chemiczne odpowiedzialne za wspieranie potencjałów czynnościowych występują nie tylko w aksonach, ale i w dendrytach. Wcześniejsze eksperymenty z tkanką mózgu z sekcji wykazały, że dendryty mogą je wykorzystać do generowania potencjałów, ale nie było wiadomo, czy potencjały dendrytyczne znajdują zastosowanie w normalnej aktywności mózgowej. Zespół Smitha wykazał, że tak i dendryty działają jak minikomputery, aktywnie przetwarzające sygnał wchodzący. Zademonstrowanie tego wymagało jednak serii eksperymentów, kliku lat oraz współpracy międzykontynentalnej. Wszystko zaczęło się w laboratorium Michaela Häussera z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego, a zakończyło się, gdy Spencer i Ikuko Smithowie zastosowali elektrofizjologiczną technikę łatkową. Pozwala ona na mierzenie bardzo małych prądów jonowych przepływających przez pojedyncze kanały jonowe we fragmencie błony neuronu (naukowcy porównali to do podsłuchiwania). Wypełnioną roztworem fizjologicznym szklaną mikroelektrodę przymocowano do dendrytów w mysim mózgu. Mocowanie pipety [szklanej mikroelektrody] do dendrytu jest niesłychanie trudne technicznie. Nie można się zbliżyć od dowolnej strony, poza tym dendrytu nie widać, co oznacza, że trzeba działać na ślepo. To trochę jak łowienie w sytuacji, gdy jedyne, co się dostrzega, to elektryczny ślad ryby. Aby ułatwić sobie zadanie, Smith zbudował własny mikroskop dwufotonowy. Gdy pipeta znalazła się już, gdzie trzeba, zapisywano aktywność indywidualnych dendrytów w mózgu znieczulonych i czuwających myszy. Gdy gryzonie widziały bodziec na ekranie komputera, naukowcy odnotowywali niezwykły wzorzec sygnałów elektrycznych - serie potencjałów. Później Amerykanie stwierdzili, że wyładowania dendrytyczne pojawiały się wybiórczo, zależnie od rodzaju bodźca, co wskazuje, że dendryty przetwarzają informację o tym, co zwierzę postrzega. Zastosowawszy barwnik, uczeni zademonstrowali, że dendryty wyładowywały się, gdy inne części neuronu tego nie robiły, co świadczyło o tym, że potencjały były skutkiem lokalnego przetwarzania.
  7. Jeroen de Vries z Uniwerstytetu w Twente opracował dysk, który pozwala na przechowywanie danych przez co najmniej milion lat. Obecnie używane magnetyczne dyski twarde są w stanie przechowywać informacje przez nieco ponad dekadę. De Vries i jego zespół zbudowali urządzenie, w którym dane przechowywane są w liniach wyżłobionych w metalowym podłożu, a całość pokryta jest warstwą ochronną. Dysk zbudowano z wolframu, gdyż ma on wysoką temperaturę topnienia i w nieznacznym stopniu rozszerza się wraz ze zmianami temperatury. Warstwę ochronną stanowi azotek krzemu (Si3N4). To materiał odporny na zarysowania. Także i w jego przypadu zmiany temperatur nie wpływają znacząco na rozmiar. Specjaliści wykorzystali standardowe techniki produkcyjne, dzięki którym wyżłobili w materiale linie o szerokości 100 nanometrów i zapisali w nich dane w formie kodów QR. Następnie dysk poddano testowi Arrheniusa, czyli przyspieszonemu starzeniu. Zgodnie z prawem Arrheniusa materiał zdolny do przetrwania miliona lat powinien bez szkody dla siebie wytrzymać przez godzinę temperaturę 445 kelwinów (171,85 stopni Celsjusza). Dysk przeszedł ten test pomyślnie. Przetrwał nawet temperaturę 848 kelwinów (574,85 stopnia Celsjusza), ale doszło wówczas do znacznej utraty danych. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę fakt, że test na przyspieszone starzenie określa tylko pewien specyficzny zakres oddziaływań na dysk. Odpowiednio chronione urządzenie pozwoli na odczyt danych po milionie lat. Nie jest jednak odporne na uszkodzenia, które są groźne także dla innych urządzeń, jak np. pożar.
  8. Nie tylko NSA podsłuchuje obywateli. Zdarza się, że i obywatele podsłuchują NSA. A przynajmniej jeden obywatel. Tom Matzzie, były aktywista polityczny, a obecnie przedsiębiorca zajmujący się energią odnawialną, siedział w pociągu pomiędzy Waszyngtonem a Bostonem i umieścił na Twitterze następujący wpis: Były szef NSA, Michael Hayden siedzi za mną w pociągu Acela i plotkuje 'anonimowo jako były wysoki rangą urzędnik'. Hayden rozmawiał przez telefon z dziennikarzem The Washington Post, a Matzzie relacjonował rozmowę. O wpisach Matzziego szybko zrobiło się głośno. Na tyle szybko, że ktoś poinformował telefonicznie Haydena, iż został podsłuchany. Hayden podszedł wówczas do Matzziego i zaproponował, że udzieli mu wywiadu. Obaj panowie porozmawiali o 4. Poprawce [dotyczy ona przeszukań i zatrzymań, a jej zapisy odnosi się również do podsłuchów - red.], Miałem właśnie miłą pogawędkę z Michaelem Haydenem. Okazał się dżentelmenem. Mieliśmy różne opinie - zakończył Matzzie. Matzzie twierdzi, że Hayden krytykował prezydenta Obamę. Sam Hayden zaprzecza. Powiedziałem, że to trudne tematy. Że gdy byłem dyrektorem NSA miałem wytyczne, które ograniczały moje możliwości działania oraz że obecne wytyczne powinny być bardziej ścisłe. To nie była krytyka - stwierdził Hayden. Hayden był w latach 1999-2005 szefem NSA, a następnie szefem CIA w latach 2006-2009.
  9. Na przedmieściach Limy na preinkaskim cmentarzu znaleziono dwie mumie, których wiek oszacowano na ponad 1000 lat. To jedno z najważniejszych znalezisk od ponad trzech dekad, gdyż obie mumie są nietknięte - mówi Gladys Paz. Na ślad pochówku natrafiono przed pięcioma dniami. Odkopanie zwłok dorosłej osoby i dziecka zajęło 5 dni. To trzeci nietknięty grób spośród 70 odkrytych od 1981 roku. Wtedy właśnie rozpoczęto wykopaliska w Huaca Pucllana. To podobna do piramidy świątynia zbudowana w latach 100-600 naszej ery na powierzchni 2,5 hektara. Dwa pozostałe nietknięte groby to odkopany w 2008 roku grobowiec, w którym pochowano 13-letnią dziewczynkę oraz odkryte w 2010 roku miejsce pochówku kobiety i czworga jej dzieci. Nowo odkryte mumie zostaną przeniesione do laboratorium i tam będą badane, co pozwoli na określenie wieku i płci zmarłych. W grobie znaleziono siedem naczyń z wizerunkami kotów. Były to naczynia służące spożywaniu mate. Znajdowało się tam również 12 toreb z materiału oraz szczątki trzech świnek morskich.
  10. Nawet wśród osób, które nie mają cukrzycy, wyższy poziom cukru zwiększa prawdopodobieństwo problemów pamięciowych. W studium uwzględniono 141 ludzi w średnim wieku 63 lat, którzy nie mieli cukrzycy ani stanu przedcukrzycowego. Z badania wykluczono osoby z nadwagą, pijące ponad 3,5 porcji alkoholu dziennie oraz wykazujące zaburzenia pamięci i myślenia. Naukowcy badali zarówno zdolności pamięciowe ochotników, jak i poziom cukru w ich krwi. Dodatkowo wszyscy przeszli badanie obrazowe mózgu (w ten sposób dokonywano pomiaru ważnej struktury pamięciowej - hipokampa). Okazało się, że osoby z niższym stężeniem glukozy we krwi lepiej wypadały w teście pamięciowym. Podczas eksperymentu przypominanie sobie mniejszej liczby słów z 15-elementowej listy usłyszanej 30 min wcześniej wiązało się z wyższą glikemią. W przypadku hemoglobiny glikowanej (HbA1c), która jest długoterminowym markerem kontroli glukozy, wzrostowi stężenia o ok. 7 mmol/mol towarzyszyło przypominanie 2 słów mniej. U pacjentów z wyższym cukrem stwierdzano też mniejszą objętość hipokampa. Wyniki sugerują, że nawet u osób z wynikami mieszczącymi się w granicach normy, obniżenie poziomu glukozy może być obiecującą strategią zapobiegania problemom pamięciowym i poznawczym w przebiegu starzenia. Powinno się przetestować wpływ zmniejszenia podaży kalorii i nasilenia aktywności fizycznej - podkreśla dr Agnes Flöel z Charité w Berlinie.
  11. Zamieszkujące Amerykę Północą gryzonie Onychomys z rodziny chomikowatych, nie tylko są odporne na jad skorpiona, ale mogą przyczynić się do wyprodukowania doskonalszych środków przeciwbólowych. Onychomys, gdy podczas polowania zostanie ugryziony przez skorpiona, przez chwilę liże łapy, a następnie kontynuuje atak. Dzieje się tak gdyż, jak właśnie zauważyli naukowcy, jad skorpiona działa na te zwierzęta jak... środek przeciwbólowy. Już wcześniej wiedziano, że Onychomys jest odporny na ugryzienia skorpionów, które zabijają inne ssaki tej wielkości i są bolesne nawet dla ludzi. Bliżej temu zjawisku postanowiła przyjrzeć się Ashlee Rowe z Michigan State University. Badania rozpoczęła jeszcze podczas pracy na University of Texas. Wówczas to zbierała na pustyni skorpiony i gryzonie, a następnie poddawała je badaniom. Gryzoniom wstrzykiwano w łapy niewielką ilość jadu skorpiona bądź nieszkodliwy roztwór soli. Okazało się, że po wstrzyknięciu jadu zwierzę lizało łapy znacznie krócej, niż po wstrzyknięciu soli. To wydawało się kompletnie niedorzeczne. Należało się raczej spodziewać, że wstrzyknięcie jadu będzie chociaż nieco bardziej bolesne niż wstrzyknięcie roztworu soli. Jednak reakcja zwierzęcia wskazywała, że być może toksyna działa jak środek przeciwbólowy. Wydawało się to zbyt daleko idącą hipotezą, ale postanowiliśmy to sprawdzić - mówi Harald Zakon, profesor neurologii z University of Texas. Okazało się, że hipoteza jest prawdziwa. Toksyna łączy się z kanałami sodowymi neuronów bólowych, blokując w ten sposób przesyłanie sygnałów do mózgu. Neurony bólowe mają parę kanałów sodowych, oznaczanych jako 1.7 i 1.8. Uczeni odkryli, że gdy toksyny wiążą się z 1.7 dochodzi do otwarcia kanałów, sód się przez nie przedostaje, a neurony wysyłają sygnały. Jednak po zsekwencjonowaniu genów obu kanałów naukowcy odkryli, że u Onychomys aminokwasy kanału 1.8 są inne niż u ssaków wrażliwych na jad skorpiona, w tym ludzi. Toksyny jadu wiążą się z jednym z aminokwasów i blokują aktywację kanału 1.8. Niewiarygodny jest fakt, że zastąpienie jednego aminokwasu innym całkowicie zmieniło zachowanie toksyny i zablokowało kanał - mówi profesor Zakon. Zidentyfikowaliśmy już region w kanale, w którym dochodzi do wiązania oraz aminokwas. Jest jednak jeszcze coś, co odgrywa rolę w całym procesie i teraz skupię się na zbadaniu właśnie tego czynnika - zapowiada Rowe. To pierwsze badania, które wykazały, że zastąpienie jednego aminokwasu innym w kanale sodowym 1.8 może mieć skutek znieczulający.
  12. Zaproponowana niedawno hipoteza "firewalli czarnej dziury", która opisuje to, co dzieje się na granicy czarnych dziur, stawia pod znakiem zapytania niektóre z podstawowych teorii fizycznych. To najlepsze, co zdarzyło się od dłuższego czasu. To jak trzęsienie o sile 9 w 10-stopniowej skali. To najbardziej szokująca i zaskakująca rzecz, która wydarzyła się podczas całej mojej kariery naukowej - mówi fizyk Raphael Bousso z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. "Firewalle czarnych dziur" po raz pierwszy zaproponowano przed ponad rokiem, a kilka dni temu, w Physical Review Letters, został opublikowany artykuł szerzej opisujący tę hipotezę. Obecnie fizycy uważają, że przestrzeń horyzontu zdarzeń czarnej dziury - czyli miejsca, po przekroczeniu którego nie można z czarnej dziury uciec - jest gładka. Osoba, która przekroczyłaby horyzont zdarzeń, nie zauważyłaby tego. Nic by się nie zmieniło ani dla niej, ani dla zewnętrznego obserwatora. Fizycy uważają również, że informacja nie może zostać zniszczona. Tymczasem, zgodnie z hipotezą "firewalli czarnych dziur", te dwa założenia są ze sobą sprzeczne. To paradoks. Dotychczas sądziliśmy, że pewne rzeczy są prawdziwe. Tymczasem nie mogą być wszystkie jednocześnie prawdziwe - powiedział Joseph Polchinski z Kavli Institute for Theoretical Physics i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara, jeden z głównych twórców hipotezy o firewallach. Polchinski i jego zespół doszli do wniosku, ze horyzont zdarzeń wcale nie jest gładką, niezauważalną granicą. Ich zdaniem istnieje tam coś na kształt ściany energetycznej, wspomnianego właśnie firewalla, który wyznacza koniec czasoprzestrzeni. Wszystko, co w tę ścianę trafi rozpada się na podstawowe składniki i rozpływa - mówi Polchinski. Początkowo wielu fizyków sprzeciwiało się takiemu pomysłowi. Bardzo starałem się obalić tę hipotezę, ale nie sądzę, by się to udało. Uznałem, że najlepsze co mogę zrobić będzie uznanie istnienia firewalli i zbadanie, dlaczego się tworzą - mówi Bousso. Hipoteza jest tak bardzo sprzeczna z obecnymi teoriami, że nawet jej twórcy mają wątpliwości. Jest grupa ludzi, i przez połowę czasu sam do niej należą, która uważa, że gdzieś w naszej pracy przyjęliśmy drobne założenie, które nie jest prawdziwe - mówi Polchinski. Jednak, jak dodaje, nikomu nie udało się jeszcze znaleźć luki w hipotezie firewalli czarnej dziury. Od czasu pierwszej publikacji na temat "firewalla" pojawiło się ponad 100 prac na ten temat i zorganizowano trzy konferenecje oraz warsztaty. Przełomowe znaczenie hipotezy o firewallach polega na wykazaniu, że - wbrew temu co sądzono - nie rozwiązano sprzeczności pomiędzy ogólną teorią względności a mechaniką kwantową. Obie te teorie muszą jakoś odnieść się do czarnych dziur, jednak nie mogą działać jednocześnie. W 1997 roku Juan Maldacena z Institute for Advanced Study rozwiązał część sprzeczności i zaproponował taką wersję teorii o grawitacji kwantowej, która wyjaśniałaby istnienie czarnych dziur. To był duży krok naprzód. Jednak, jak wykazują autorzy hipotezy o "firewallach", praca Maldaceny nie rozwiązała tak wielu problemów, jak sądzono. Ludzie zostali uśpieni, sądząc, że pewne problemy związane z czarnymi dziurami zostały rozwiązane. Teraz nimi wstrzęsnęło, wyrwało z okowów dogmatycznego myślenia i nagle zdali sobie sprawę, że jednak tego nie rozumieją - mówi fizyk i matematyk z Columbia University Peter Woit. Zostaliśmy zmuszeni do ponownego rozstrzygnięcia problemów, o których sądziliśmy, że zostały rozwiązane. Wciąż mamy długą drogę przed sobą - dodaje Donald Marolf, jeden z twórców hipotezy. Sądzę, że uczciwie możemy sobie powiedzieć, iż teoria o kwantowej grawitacji utknęła w miejscu. Nie jest jasne, czy dokonaliśmy na tym polu jakiegoś znaczącego kroku - stwierdził Matt Strassler, fizyk z Uniwersytetu Harvarda. Mamy do przejścia długą drogę - sekunduje mu Leonard Susskind ze Stanford University, jeden z twórców teorii strun.
  13. Szkocki browar Brewmeister stworzył najmocniejsze piwo świata. Z 67,5% alkoholu Snake Venom o 2,5% pobił zeszłorocznego rekordzistę o równie szumniej nazwie Armageddon. Podczas produkcji wykorzystano słód wędzony torfem oraz 2 rodzaje drożdży: szampańskie i piwne. Z oceny zamieszczonej na witrynie browaru Lewisa Shanda i Johna Mckenzie'ego wynika, że piwo ma bardzo przyjemny chmielowo-słodowy smak. Na opakowaniu umieszczono ostrzeżenie, że za jednym posiedzeniem wolno spożyć maksymalnie jedną butelkę Snake Venom.
  14. Mutacje genu KSR2 zwalniają podstawową przemianę materii. Występują stosunkowo rzadko, lecz często wiążą się z dużą otyłością już we wczesnym dzieciństwie. Wcześniejsze badania zespołu Davida Powella z Lexicon Pharmaceuticals wykazały, że delecja genu KSR2 u myszy prowadziła do poważnej otyłości. Prof. Sadaf Farooqi z Uniwersytetu w Cambridge postanowiła więc sprawdzić, czy u ludzi mutacje KSR2 także wywołują taki skutek. We współpracy z ekipą dr Ines Barroso zsekwencjonowano DNA 2101 poważnie otyłych pacjentów i zidentyfikowano liczne mutacje KSR2. KSR2 należy do grupy białek rusztowania (ang. scaffolding proteins), które odgrywają ważną rolę w upewnianiu, że sygnały hormonalne są poprawnie przetwarzane przez komórki, co ma spore znaczenie dla regulowania wzrostu, podziału czy wykorzystania energii. W ramach eksperymentów Brytyjczycy zademonstrowali, że wiele z mutacji zaburzało sygnały komórkowe i zmniejszało zdolność komórek do wykorzystania glukozy oraz kwasów tłuszczowych. Pacjenci z mutacjami KSR2 wykazywali w dzieciństwie zwiększony popęd do jedzenia. Jednocześnie występowało u nich zmniejszone tempo przemiany materii. Wolne tempo przemiany materii towarzyszy niedoczynności tarczycy, ale u badanych osób hormony tarczycy wypadały w normie. Dotąd wykrywane geny kontrolujące wagę oddziaływały w dużym stopniu na apetyt, lecz KSR2 jest inny, bo odgrywa również rolę w regulacji wykorzystania energii przez organizm. W przyszłości modulacja KSR2 może się okazać użyteczną strategią terapeutyczną w przypadku otyłości i cukrzycy typu 2. Prof. Farooqi ujawnia, że zmutowana wersja KSR2 występuje u mniej niż 1% ludzi, przy czym waga niektórych z nich nadal pozostaje prawidłowa. Mutacja może występować u ok. 2% dzieci otyłych do 5. r.ż.
  15. Rjukan w Norwegii leży w tak głębokiej dolinie, że od jesieni do wiosny promienie wiszącego nisko nad horyzontem słońca w ogóle tam nie docierają. By zaradzić jakoś problemowi, na okolicznych wzgórzach zainstalowano 3 zwierciadła. Ustawiono je w taki sposób, by na rynku miasta oświetlić obszar o powierzchni ok. 604 m2. Karin Roe, szefowa miejskiego biura turystycznego, ma nadzieję, że dzięki temu ludzie będą więcej przebywać na zewnątrz. Zwierciadła są kontrolowane przez komputer. W ten sposób podążają za słońcem przesuwającym się po nieboskłonie. Jako pierwszy pomysł ze zwierciadłami wysunął na początku XX w. przemysłowiec i założyciel Rjukan Sam Eyde, ale jego wdrożenie stało się możliwe dopiero teraz. Zwierciadła zostały wyniesione przez helikoptery. Realizacja projektu kosztowała 5 milionów koron norweskich.
  16. Microsoft nie wierzy, by najnowszy pomysł Apple'a - bezpłatne rozdawanie pakietu iWork - mógł zagrozić pozycji MS Office. Apple właśnie zaprezentował nową linię iPadów i ogłosił, że wraz z nimi dostarczy bezpłatnie znaczą część oprogramowania, w tym iWork. Frank Shaw, jeden z wiceprezesów Microsoftu skomentował to stwierdzając, że Apple próbuje przekonać klientów, iż rozrywkowe urządzenia jakimi są iPady nadają się do poważnej pracy. Jako, że iWork nie zdobyly sobie popularności trudno nazwać ruch Apple'a znaczącym czy zaskakującym. Decyzja ta nie zmienia faktu, że znacznie trudniej jest pracować na urządzeniu, które nie pozwala na precyzyjne wprowadzanie danych i nawigowanie oraz nie posiada pulpitu, który umożliwiałby jednoczesną pracę w wielu oknach - stwierdził Shaw. Dodał przy tym, że tablety Microsoftu są tańsze od urządzeń Apple'a, oferują więcej przestrzeni na dane i mają większe możliwości sprzętowe - takie jak wbudowana podstawka, porty USB, czytniki kart - które pozwalają na łatwiejsza pracę. Gdy zatem widzę, że Apple obniża cenę swoich mało popularnych, prostych aplikacji, to nie widzę zagrożenia, a próbę dogonienia nas - stwierdził menedżer.
  17. Władze Sierra Leone w nietypowy sposób radzą sobie z plagą wypadków drogowych. Ludziom, którzy chcą zdawać na prawo jazdy, każe się kupić grę planszową The Drivers' Way. Obowiązują w niej zasady kodeksu drogowego, zamiast pionkami zawodnicy poruszają się modelami klasycznych samochodów, a rzuca się kostką inspirowaną sygnalizacją świetlną. Auta muszą pokonywać przeszkody, np. przechodzić testy. Za uszkodzoną przednią szybę lub brak ubezpieczenia płaci się mandaty. Gracze odpowiadają także na pytania. Produkowana w Indiach planszówka kosztuje 60 tys. SLL, czyli ok. 14 dol. (dotąd importowano 3 tys. egzemplarzy). Przed przystąpieniem do testu kandydaci na kierowców muszą zagrać w nią co najmniej raz. "Większość tutejszych wypadków to skutek nieznajomości kodeksu. Większość kierowców nie rozumie połowy znaków drogowych" - twierdzi autorka gry i policjantka w jednej osobie Morie Lenghor, dodając, że mając świadomość, że młodzi ludzie często nie lubią czytać, postanowiła nadać ważnym zasadom drogowym bardziej atrakcyjną dla nich formę. W planach jest stworzenie online'owej wersji gry, która byłaby sprzedawana w całej Afryce Zachodniej.
  18. ICANN przyznał pierwsze 4 z 1400 planowanych domen funkcjonalnych najwyższego poziomu. Domeny takie to na przykład .com, .mil czy .edu. Teraz dołączają do nich 4 kolejne, tym razem pisane innymi alfabetami niż łaciński. Jedna z domen to chiński wyraz oznaczający grę, druga arabski oznaczający sieć WWW, a dwie pozostałe to rosyjskie wyrazy oznaczające witrynę oraz online. Nowe domeny będą teraz wdrażane pod okiem ICANN przez rok. Pierwsze adresy w nowych domenach powinny pojawić się w sieci w ciągu kilku najbliższych tygodni. Obecnie rozpoczął się 30-dniowy okres, w którym właściciele znaków handlowych mogą rejestrować domeny zawierające te znaki. Po tym czasie rejestracja zostanie otwarta dla wszystkich zainteresowanych.
  19. Romantyczne spacery są kosztowne (energetycznie) dla mężczyzn. Jak tłumaczy dr Cara Wall-Scheffler z Seattle Pacific University, gdy panowie przechadzają się z wybrankami serca, nie poruszają się z optymalną dla siebie prędkością. Mężczyźni zwalniają o ok. 7%, a to oznacza znacząco niższą prędkość, w porównaniu do chodzenia w pojedynkę. Optymalna prędkość chodzenia to taka, przy której by pokonać daną odległość, dana osoba zużywa najmniej energii. Energię tracimy z każdym krokiem (gdy nasze stopy stykają się z ziemią, podczas unoszenia ciała i przesuwania go ku przodowi i przy wymachach nogami), dlatego jeśli zredukuje się liczbę kroków, można zmniejszyć wydatkowanie energii na danym dystansie. W ramach wcześniejszych badań Wall-Scheffler ustaliła, że mężczyźni mają wyższą prędkość optymalną niż kobiety, ponieważ przeważnie są wyżsi i stawiają dłuższe kroki. By odpowiedzieć na pytanie, co się dzieje, gdy ludzie idą razem, Amerykanka przeprowadziła kolejne studium. W ramach eksperymentu Wall-Scheffler i jej studentki Janelle Wagnild 22 osoby szły po torze same, z osobą znaczącą oraz z przyjacielem tej samej bądź przeciwnej płci. Prędkość mierzono co 100 m. Wszyscy mężczyźni byli podobnego wzrostu, kobiety zresztą też (ale mężczyźni byli wyżsi od kobiet). Idąc samotnie, panowie osiągali średnią optymalną prędkość 1,53 m/s, a panie 1,44 m/s. Pary przyjaciółek lub przyjaciół poruszały się w swoich optymalnych prędkościach. Kiedy mężczyzna spacerował z koleżanką, nadal poruszał się z niemal optymalną szybkością (kobieta nieco przyspieszała), gdy jednak w przechadzce brała udział wybranka serca, znacząco zwalniał, dostosowując się do partnerki. Zakochani ochotnicy zwalniali, by iść w tempie kobiety. Kiedy trzymali się za ręce, poruszali się jeszcze wolniej. Dla nich to szczególnie energochłonne. W społecznościach myśliwsko-zbierackich, np. u Hadzabe z Tanzanii, zwolnienie przez mężczyznę do prędkości kobiety może bowiem kosztować aż 10% dziennego zużycia energii. Myśliwi-zbieracze przeważnie chodzą w jednopłciowych grupach, to pasuje do naszych danych - podkreśla Wall-Scheffler. Z drugiej strony, idąc wolniej z kobietą, mężczyzna zabezpiecza jej płodność. Partnerka zużywa mniej energii na lokomocję, przez co zostaje jej więcej na reprodukcję.
  20. Na północy USA zaczęły wymierać łosie. Najbardziej dramatyczna sytuacja panuje w Minnesocie, skąd zwierzęta te mogą zniknąć w ciągu najbliższych 10 lat. Specjaliści już zauważyli, że przyczyny spadku populacji są różne w zależności od regionu. W Minnesocie wiele zwierząt ginie wskutek infekcji pasożytniczą motyliczką wątrobową, w Wyoming przyczyną jest prawdopodobnie obecność pasożyta blokującego arterie, a w New Hampshire - masowe infekcje kleszczami. Fakt, że mamy wiele podobnych do siebie przyczyn śmierci łosi sugeruje, że u ich podstaw leży jedna wspólna przyczyna - mówi Dennis Murray z kanadyjskiego Trent University. Murray uważa, że przyczyną tą jest ocieplający się klimat. Łosie są przystosowane do chłodniejszego klimatu i populacje w Szwecji oraz Kanadzie są zdrowe. Jednak zwierzęta żyjące bardziej na południe już zaczęły odczuwać skutki ocieplenia. Z jednej strony zwiększone temperatury w ciepłych miesiącach powodują, że nie przyrasta im potrzebna w zimie tkanka tłuszczowa. Z drugiej - wyższe temperatury mogą osłabiać ich układ odpornościowy, czyniąc zwierzęta bardziej podatnymi na infekcje pasożytami. Zjawisko takie zostało dobrze udokumentowane wśród bydła w Afryce. Opinię tę zdają się potwierdzać przeprowadzone badania. Murray i jego koledzy zauważyli bowiem, że w Minnesocie w cieplejszych latach populacja łosi zmniejsza się szybciej niż w latach chłodniejszych. Jak stwierdził Ron Moen z University of Minnesota, zarówno pasożyty jak i ich główny nosiciel, jeleń wirginijski, lepiej radzą sobie w latach cieplejszych. Uczeni podkreślają, że wciąż nie udowodniono związku pomiędzy globalnym ociepleniem, a wymieraniem łosi. Przypominają jednak, że podobne zjawisko zaobserwowano wśród rysiów i zajęcy amerykańskich, których południowe populacje również zanikają.
  21. Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda posłużyli się zdjęciami z serwisu Flickr, by ocenić, gdzie i kiedy ludzie korzystają z obszarów naturalnych, by odpocząć i uprawiać turystykę. O ile sporo wiadomo o tym, jak wspierają lokalną ekonomię cele turystyczne stworzone przez człowieka, np. parki tematyczne, o tyle zawsze trudniej było oszacować wkład obszarów naturalnych, np. parków czy plaż. Badacze skupieni wokół Natural Capital Project wykorzystali informacje dot. 1,4 mln zdjęć ze znacznikami geograficznymi oraz powiązanych profili użytkowników. To pierwsze studium, którego autorzy próbowali przewidzieć liczbę turystów na podstawie danych z mediów społecznościowych. Aby ocenić trafność flickrowych oszacowań, Amerykanie porównali swoje wartości z danymi z wywiadów przeprowadzonych w 836 obszarach rekreacyjnych na całym świecie (ludzi pytano m.in., gdzie się wybierają i skąd pochodzą). Autorzy artykułu z pisma Scientific Reports opowiadają, że dane z Flickra mogą służyć jako wiarygodny wskaźnik tego, ile osób rocznie odwiedza daną atrakcję turystyczną, kiedy się zjawiają, skąd pochodzą i jakie obszary są najbardziej popularne. Do tej pory naukowcy musieli polegać na lokalnych wywiadach i liczeniu ludzi. Wykorzystanie mediów społecznościowych to metoda szybsza, tańsza i lepsza do monitorowania zmian zachodzących w czasie i przestrzeni. Nowe podejście daje szansę na wyjaśnienie, co przyciąga ludzi do obszarów naturalnych i stwierdzenia, czy zmiany w ekosystemach prowadzą do zmian we wskaźnikach odwiedzin - wyjaśnia Spencer Wood.
  22. Badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii na zlecenie Panasonika wykazały, że aż 47% użytkowników tabletów, którzy wykorzystują je w pracy, doświadczyło awarii urządzenia w ciągu ostatnich 24 miesięcy. W aż 29% przypadków powodem awarii było wystawienie tabletu na działanie wysokich temperatur.. Drugą najczęstszą przyczyną awarii (21%) był upadek. Użytkownicy w 17% przypadków wylewają napoje na tablety, w 11% urządzenie zostaje całkowicie zanurzone w wodzie. W 11% przypadków do awarii doszło wskutek działania niskich temperatur. Zadziwiająco wysoko na liście przyczyn awarii było... przejechanie tabletu przez pojazd. Działo się tak w aż 11% przypadków. Wśród przyczyn awarii leżących po stronie urządzeń najczęściej, bo w 27% przypadków, zdarza się awaria baterii, w 16% problemy z wyświetlaczem, a w 10% fizyczne uszkodzenie wyświetlacza bądź awaria któregoś z przycisków. Osoby korzystające w tabletów w pracy nie dbają o urządzenia, o czym może świadczyć fakt, że ci, którym zdarzają się tego typu problemy doświadczyli w ciągu ostatnich 24 miesięcy średnio 3 awarii. Aż 68% użytkowników uważa, że tablety są bardziej podatne na awarie od urządzeń, których wcześniej używali.
  23. Męskie i żeńskie kwiaty pewnych roślin z rodziny liściokwiatowatych (Phyllanthaceae) zachwalają różne nagrody, wydzielając różne zapachy. W teście wyboru po kopulacji ćmy z rodzaju Epicephala wolały zapach kwiatów męskich od woni kwiatów żeńskich, co sugeruje, że zapach kwiatów męskich uruchamia zbieranie pyłku. Później samice przenosiły go do kwiatów żeńskich, gdzie po zapyleniu mogły złożyć jaja. Samica ćmy jest wabiona do męskich kwiatów, by zebrać pyłek i przenieść go do kwiatów żeńskich do zapylenia. Składając tam jaja, zapewnia swojemu rozwijającemu się potomstwu pożywienie w postaci nasion - tłumaczy dr Tomoko Okamoto z Uniwersytetu w Kioto. Zespół zebrał wonie z kwiatów zapylanych i niezapylanych przez ćmy z rodzaju Epicephala. Zbadano je za pomocą chromatografii gazowej sprzężonej ze spektrometrią mas. Naukowcy odkryli duże różnice w profilach zapachowych kwiatów męskich i żeńskich roślin zapylanych przez ćmy (u roślin niezapylanych przez ćmy nie odnotowano takich różnic). Lotne substancje emitowane przez kwiaty męskie i żeńskie były bardzo różne, często związki pochodziły z innych szlaków biosyntetycznych. Zespół sugeruje, że niezależnie od siebie, rośliny zapylane przez ćmy Epicephala wielokrotnie wyewoluowały zapachowy dymorfizm płciowy.
  24. Wiele wskazuje na to, że w Morzu Wattowym złowiono największą ostrygę świata. Mięczak mierzy 35,5 cm i waży ponad 2 kg. Obecnie zwierzę znajduje się w akwarium duńskiego Wadden Sea Centre. Tamtejsi naukowcy sądzą, że ma ok. 20 lat. Klaus Melbye wyjaśnia, jak wyliczono przybliżony wiek giganta (ostryga jest tak duża, że osiedliły się na niej mniejsze egzemplarze). W początkowych latach życia ostrygi rosną 3-7 cm rocznie. W starszym wieku średni roczny przyrost to zaledwie 1 cm. Gdy schemat odniesie się do nowego mieszkańca Wadden Sea Centre, wychodzi, że musi oscylować w okolicach dwudziestki. Duńczycy podejrzewają, że ostryga jest jadalna, ale ważniejszy jest dla nich, oczywiście, werdykt Księgi rekordów Guinnessa. Oczekiwanie na orzeczenie się przedłuża, bo ze względu na krzywiznę muszli trudno dokonać precyzyjnych pomiarów. Dotychczasowa rekordzistka została znaleziona w zeszłym roku w Kalifornii przez Richarda Mesce'a. Miała 33 cm długości i 15 szerokości.
  25. Australijscy naukowcy potwierdzili, że złoto z liści eukaliptusów nie zostaje przypadkowo nawiane przez wiatr, lecz trafia tam, pobrane ze złoża za pośrednictwem sięgających głęboko korzeni. Choć złoto wykrywa się coraz rzadziej [w ciągu ostatniej dekady odnotowano nawet 45-proc. spadki], jakość rudy się pogarsza, a zapotrzebowanie na kruszec rośnie, z rzadka wspomina się o nowych technikach poszukiwania, w tym o możliwości wykorzystania zdolności penetracyjnych korzeni pewnych drzew - twierdzą członkowie zespołu Melvyna Linterna z CSIRO. Naukowcy pobierali próbki wegetacji i gleby z 2 stanowisk poszukiwania złota w Australii Zachodniej i Południowej (Freddo i Barns) oraz pobliskich obszarów. Poza tym hodowano eukaliptusy w szklarniach. W niektórych przypadkach do ziemi dodawano cząstki złota, w innych podłoża nie modyfikowano. Autorzy artykułu z pisma Nature Communications zauważyli, że liście preferencyjnie magazynowały cząstki złota o średnicy ok. 8 mikrometrów. Średnie stężenie złota wynosiło zaledwie 46 ppb, co odpowiada mniej niż 0,000005% wagi liścia. Wg Australijczyków, by ujawnić obecność kruszcu pod drzewem, trzeba zbadać ok. 20 liści. Szczawian wapnia bierze udział w kompartmentacji toksycznych metali, a złoto jest prawdopodobnie trujące dla roślin, stąd transport do liści czy specjalnych stref w komórkach, by ograniczyć szkodliwe reakcje chemiczne. Australijczycy zauważyli, że eukaliptusy wydalają też rozpuszczalne Au przez liście. Gdy wysięk paruje, wytrącają się sole złota, które w normalnych warunkach powinny zostać wywiane przez wiatr lub rozpuszczone przez deszcz i przeniesione do gleby.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...