Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Im bardziej ktoś czuje się bezsilny, tym cięższe wydają mu się różne obiekty. Eun Hee Lee i dr Simone Schnall z Wydziału Psychologii Uniwersytetu w Cambridge delikatnie podpytywały ochotników o ich moc społeczną. Później prosiły o podnoszenie pudełek o różnej wadze i odgadywanie ich masy. Okazało się, że ludzie, którzy czuli się bezsilni, konsekwentnie postrzegali wagę jako wyższą niż osoby z większym poczuciem mocy. Studium jako pierwsze zademonstrowało, że moc - psychospołeczny konstrukt odnoszący się do kontroli zasobów - zmienia percepcję fizycznych obiektów. Naukowcy uważają, że przeszacowanie wagi przez bezsilnych może być przystosowawczą strategią w sytuacji braku zasobów: nadmierna ostrożność pozwala zachować tę odrobinę, którą się ma. Lee i Schnall przeprowadziły 3 eksperymenty. Za każdym razem opowiadano historie, które miały ukryć prawdziwy cel badań. W pierwszym 145 ochotników poproszono o ocenę, w jakim stopniu odnoszą się do nich różne stwierdzenia, np. "Potrafię sprawić, by ludzie słuchali, co mam do powiedzenia". Później należało podnieść serię pudeł i ocenić ich wagę. Na końcu wypełniano kwestionariusz nastroju. Okazało się, że im niższe poczucie mocy społecznej, tym cięższe wydawały się komuś pudła. W drugim manipulowano poczuciem mocy 41 osób, prosząc o siadanie w ekspansywnej, dominującej pozycji (z jednym łokciem na oparciu fotela, a drugim na stole obok) albo pozie przykurczonej (z dłońmi ukrytymi pod udami i pochylonymi ramionami). Przed manipulacją większość uczestników przeszacowywała wagę. Potem ci, którzy przyjmowali dominującą pozycję, oceniali ją bardziej trafnie, a pozostali nadal popełniali błąd zawyżania. W 3. eksperymencie 68 ochotnikom polecano, by przypomnieli sobie sytuacje, w których czuli się mocni lub bezsilni. Następnie pod pozorem badania wpływu ćwiczeń na pamięć autobiograficzną raz po raz należało oszacować wagę pudeł. Osoby, które miały się skupić na sytuacjach zapewniających poczucie mocy, podawały trafniejsze wartości. Skupieni na bezsilności i tym razem stale przeceniali wagę. « powrót do artykułu
  2. Na południu Egiptu w pobliżu Edfu odkryto piramidę schodkową, której wiek oceniono na 4600 lat. Konstrukcja jest zatem o co najmniej kilkadziesiąt lat starsza od Wielkiej Piramidy w Gizie. Odkryta piramida liczyła sobie 13 metrów i została zbudowana za czasów faraona Huniego lub Snofru. Z czasem płyty osłaniające piramidę zostały ukradzione, a konstrukcja, poddana działaniu czynników atmosferycznych, przez setki lat ulegała erozji. Obecnie liczy sobie ona zaledwie 5 metrów wysokości. Piramida w pobliżu Edfu to jedna z siedmiu znanych tzw. piramid prowincjonalnych. Takie piramidy nie posiadają komory grobowej, nie były więc miejscem pochówku. Sześć z tych piramid, w tym piramida z Edfu, mają identyczne rozmiary podstawy, która liczy sobie 18,4x18,6 metra. Naukowcy nie wiedzą, jaką rolę odgrywały piramidy prowincjonalne. Być może były to monumenty mające umocnić kult władcy w południowych prowincjach. „Podobieństwa pomiędzy tymi piramidami są uderzające. Z pewnością powstały one według jednego planu” - mówi Gregory Marouard z Instytutu Orientalistyki Uniwersytetu Chicagowskiego. Przy wschodniej stronie piramidy w Edfu znaleziono szczątki struktury, która prawdopodobnie służyła do składania ofiar z produktów spożywczych. Na zewnętrznych ścianach piramid znajdują się hieroglify, które umieszczono obok ciał dzieci pogrzebanych u podnóża piramidy. Naukowcy sądzą, że napisy oraz pochówki pojawiły się długo po wybudowaniu piramid. Same piramidy nie zostały pomyślane jako miejsca pochówku. Specjaliści od dawna wiedzieli o istnieniu struktury w Edfu. Mieszkańcy pobliskiej wsi twierdzili, że to grobowiec muzułmańskiego władcy. Dopiero wykopaliska prowadzone od 2010 roku przez zespół Marouarda pozwoliły na odsłonienie piramidy. Piramida składała się z trzech stopni zbudowanych z piaskowca i gliny. Wybudowano ją w stylu bardzo podobnym do piramidy Dżosera, pierwszej z egipskich piramid. Z kolei technika budowy zdradza, że monument powstał właśnie w czasach Snofru lub Huniego. Archeolodzy odkryli, że piramida w Edfu została porzucona przed początkiem rządów Cheopsa, kiedy to przestano składać ofiary w Edfu. Nowo odkryta piramida była zatem używana prze mniej niż 50 lat. To, zdaniem Maroudara, pokazuje, że piramidy prowincjonalne straciły na znaczeniu gdy rozpoczęto budowę Wielkiej Piramidy. Najwyraźniej Cheops uznał, że nie są one już potrzebna, a całe zasoby skierowano do budowy piramidy powstającej w pobliżu stolicy. Taka zmiana podejścia wskazuje na umocnienie się władzy faraona nad południem kraju. « powrót do artykułu
  3. Wg profesorów Petera Lloyda-Sherlocka z Uniwersytetu Wschodniej Anglii, Shaha Ebrahima i Heinera Grosskurtha z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej, reakcja większości rządów i agencji pomocowych na nadciśnienie jest niewiele lepsza od reakcji na HIV/AIDS 20 lat temu - działa się za mało i za późno. Nadciśnienie nie jest co prawda zakaźne, ale tak jak HIV może prowadzić do upośledzającej i śmiertelnej choroby. Szacuje się, że w ciągu następnych 20 lat globalnie liczba przypisywanych mu zgonów może znacząco przekroczyć liczbę zgonów wskutek HIV/AIDS. Autorzy artykułu z International Journal of Epidemiology podkreślają, że zarówno nadciśnienie, jak i zakażenie HIV/AIDS można leczyć jako choroby przewlekłe przez połączenie podejścia farmakologicznego i zmian w trybie życia. Sugerowano, że cenną lekcją dla zarządzania nadciśnieniem mogą być zasady działania wypracowane dla HIV/AIDS. Na razie niewiele wskazuje na to, że ktoś to sobie wziął do serca. [...] Czy tym razem możemy obudzić się wcześniej, nim umrą miliony? HIV to priorytet światowego zdrowia, rozpoznawany jako poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego i rozwoju wielu biedniejszych krajów. Nadciśnienie jest postrzegane jako choroba Zachodu, bogactwa i dlatego uznaje się, że ma niewielkie odniesienie do mniej zamożnych państw. Dzieje się tak mimo coraz większej liczby dowodów, że te ostatnie szybko doganiają [nasz krąg kulturowy]. Choć nadciśnienie nie jest zakaźne, związane z nim ryzykowne zachowania rozprzestrzeniają się szybko i wydają się przekazywane równie skutecznie co czynniki infekcyjne. We wczesnych latach pandemii, zwłaszcza w niektórych biedniejszych krajach, na HIV reagowano politycznym zaprzeczaniem i publicznym niezrozumieniem. W przypadku nadciśnienia mamy do czynienia z podobnym wzorcem wyparcia. Negacja bazuje na błędnym stwierdzeniu, że nadciśnienie nie wpływa na biedniejsze grupy społeczne. Tymczasem istnieje sporo dowodów, że nadciśnienie jest rozpowszechnione wśród biedniejszych grup, które [na domiar złego] nie mają dostępu do skutecznego leczenia. « powrót do artykułu
  4. Prowadzone od 70 lat pomiary w jeziorach i innych zbiornikach wodnych północnego Wisconsin dowodzą, że zmiany poziomu wody podlegają regularnym cyklom. Przez sześć lat poziom wody rośnie, a przez sześć kolejnych opada. Takim samym zmianom podlega największy na Ziemi zbiornik wody słodkiej – połączone Wielkie Jeziora Michigan i Huron. Naukowcy alarmują, że od kilkunastu lat cykl ten został zaburzony. Poziom wód regularnie opada od 1998 roku. Jedynie w latach 2002/2003 na krótko się podniósł. Nasze jeziora jeszcze nigdy nie miały tak mało wody - mówi Carl Watras, klimatolog z University of Wisconsin-Madison. Fakt, że takim samym zmianom podlegają Wielkie Jeziora oraz zbiorniki na północy Wisconsin wskazuje, że zjawisko opadania i wzrastania poziomu wody ma tę samą przyczynę w przypadku wszystkich tych zbiorników. Wcześniej odkryto też 8-letni cykl zmian poziomu wód. Watras i jego zespół uważają, że długoterminowy cykl jest związany z wilgotnym powietrzem napływającym znad Zatoki Meksykańskiej. Od kilkunastu lat nad Wisconsin napływa mniej wilgotnego powietrza, co oznacza mniej opadów zasilających jeziora. Ponadto, jako że jest cieplej, na jeziorach formuje się mniej lodu i utrzymuje się on krócej, przez co więcej wody z nich wyparowuje. Kluczowa jest tutaj równowaga pomiędzy opadami a parowaniem - mówi Watras. Naukowcy mają też i dobrą wiadomość. Ich zdaniem dzięki ostrzejszej zimie bieżący rok może być lepszy dla jezior. Być może wszystko powróci do normy. Nie wiemy tego. W tym roku widzimy, że poziom wód gruntowych i wód w jeziorach nieco wzrósł. Nie wiemy tylko, czy ten wzrost będzie się utrzymywał, czy też dojdzie do załamania - dodaje uczony. « powrót do artykułu
  5. Spożywanie zbyt dużych ilości dodanych cukrów (takich, które nie występują naturalnie w owocach czy sokach owocowych) wiąże się z podwyższonym ryzykiem zgonu z powodu choroby sercowo-naczyniowej (ChSN). Zalecenia odnośnie do konsumpcji cukrów dodanych różnią się i nie ma uniwersalnie akceptowanych progów dla niezdrowego poziomu. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca, by stanowiły one mniej niż 10% ogółu kalorii, podczas gdy Amerykańskie Stowarzyszenie Serca rekomenduje ograniczenie ich do mniej niż 100 kalorii dziennie dla kobiet i 150 kalorii dla mężczyzn. Do głównych źródeł cukrów dodanych należą słodzone napoje, desery bazujące na ziarnach i nabiale, napoje owocowe oraz cukierki. Zespół doktora Quanhe'a Yanga z amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC) wykorzystał dane z narodowych badań zdrowia, by sprawdzić, jak się ma spożycie cukrów dodanych (wyrażone jako procent dziennych kalorii) do chorób sercowo-naczyniowych. Ustalono, że średni odsetek kalorii przypadających na cukry dodane wzrósł z 15,7% w latach 1988-1994 do 16,8% w latach 1999-2004, by w okresie między 2005 a 2010 r. spaść do 14,9%. W latach 2005-2010 w przypadku większości dorosłych (71,4%) cukry dodane stanowiły 10 lub więcej procent dziennych kalorii. Dla ok. 10% dorosłych odsetek był jeszcze wyższy i sięgał 25 lub więcej procent. Ryzyko zgonu z powodu chorób sercowo-naczyniowych rosło wraz z podwyższaniem liczby procent kalorii przypadających na cukry dodane. Regularne spożycie słodzonych napojów (7 lub więcej porcji tygodniowo) wiązało się z podwyższonym ryzykiem śmierci na ChSN. Jak dowiedzieliśmy się od dr. Yanga, w porównaniu do osób uzyskujących z cukrów dodanych ok. 7,5% kalorii, u badanych konsumujących w ten sposób ok. 17-21% ryzyko śmiertelności z powodu ChSN było o 38% wyższe. W przypadku ludzi uzyskujących z cukrów dodanych ≥21% kalorii ryzyko wzrastało ponad 2-krotnie.
  6. NASA planuje uruchomienie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej laboratorium, w którym będzie panowała najniższa temperatura w znanym wszechświecie. Będzie w nim zimniej niż w przestrzeni międzygalaktycznej, gdzie temperatura osiąga zaledwie 3 kelwiny. Tymczasem w ISS Cold Atom Lab uczeni chcą osiągnąć temperaturę 100 pikokelwinów. Przedrostek piko- oznacza bilionową część. W laboratorium będzie wykorzystywany kondensat Bosego-Einsteina. Ta niezwykła substancja, uważana z piąty (po plazmie) stan skupienia materii, zawiera atomy schłodzone do tego stopnia, że znajdują się one na najniższym poziomie energetycznym. Efekt jest taki, że tracą one swoje normalne właściwości i tworzą jeden "makroskopowy" atom, w którym można bezpośrednio zaobserwować efekty kwantowe. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna to idealne miejsce do pracy z tak bardzo schłodzoną materią. Gaz schładza się podczas rozszerzania. Na ISS zostaną wykorzystane magnetyczne pułapki, które rozszerzą gaz aż do uzyskania pożądanej temperatury. Pułapki takie nie będą wymagały zbyt wiele energii, gdyż rozszerzający się gaz nie będzie musiał pokonać grawitacji. Dzięki temu możliwe będzie osiągnięcie niezwykle niskiej temperatury. Uzyskanie tak chłodnego kondensatu Bosego-Einsteina pozwoli naukowcom na badanie zjawisk kwantowych. Gdy dwa kondensaty zostaną umieszczone w tym samym miejscu, nie mieszają się, a oddziałują na siebie jak fale. To i inne fascynujące zjawiska staną się przedmiotem wyjątkowych badań, jakich nigdy wcześniej nie przeprowadzano. « powrót do artykułu
  7. Niemal każdy tyje w czasie weekendu i chudnie przez pozostałe dni tygodnia. Tym, co wydaje się odróżniać szczupłych od osób z nadwagą/otyłością, nie jest zakres sobotnio-niedzielnego wzrostu wagi, lecz to, co dzieje się z ich masą w tygodniu roboczym. W ramach studium dr Brian Wansink z Uniwersytetu Cornella nawiązał współpracę z naukowcami z Uniwersytetu Technicznego w Tampere i Centrum Badań Technicznych VTT. W studium wzięło udział 80 dorosłych w wieku 25-62 lat. W oparciu o zmiany wagi wydzielono 3 grupy: 1) chudnących (zrzucających >3% wagi), 2) tyjących (ważących >1% więcej) oraz 3) utrzymujących dotychczasową wagę (doświadczających zmian w zakresie -3%-+1%). Ochotników poproszono o codzienne ważenie przed śniadaniem. W analizie cykli wagi uwzględniono tylko pomiary przeprowadzane w ciągu co najmniej 7 kolejnych dni. W praktyce najkrótszy okres obserwacji wynosił 15, a najdłuższy aż 330 dni. Akademicy zauważyli wyraźny trend z wyższą wagą po weekendzie (w niedzielę i poniedziałek) i spadkami w dniach roboczych z najniższymi wskazaniami w piątek. Co istotne, stwierdzono różnice między chudnącymi i tyjącymi. U tych pierwszych występował silniejszy wzorzec kompensacyjny (np. spadki zaczynały się od razu po weekendzie i były kontynuowane aż do piątku). U tyjących zidentyfikowano większą zmienność między dniami i brak oczywistych spadków w tygodniu roboczym. U 59% chudnących maksymalną wagę stwierdzano w niedziele i poniedziałki, a u 60% minimalną w piątek lub sobotę. U tyjących nie zauważono takiego wzorca. Wagi maksymalna i minimalna nie pojawiały się systematycznie w określonych dniach, ale były rozłożone równo na przestrzeni całego tygodnia. W czasie weekendów ludzie więcej wychodzą i jedzą. Folgowanie sobie do pewnego stopnia nie powinno wyrządzić krzywdy, trzeba jednak mieć świadomość istnienia cykli wagi i podejmować odpowiednie kroki po weekendzie. « powrót do artykułu
  8. Europejska populacja nietoperzy szybko się powiększa. Z badań przeprowadzonych przez Europejską Agencję Ochrony Środowiska wynika, że w latach 1993-2011 liczba tych zwierząt zwiększyła się o 43%. Dane pochodzą z 6000 miejsc hibernowania nietoperzy z 9 krajów. Badaniami objęto 16 z 45 gatunków nietoperzy zamieszkujących Stary Kontynent. W drugiej połowie XX wieku populacja nietoperzy zaczęła gwałtownie spadać. Zwierzętom szkodził rozwój rolnictwa, celowe ich zabijanie, niszczenie miejsc gniazdowania i środki chemiczne używane do walki z owadami. Sytuację pogarszał fakt, że nietoperze żyją długo i powoli się rozmnażają. W W ostatnich latach prowadzono jednak wiele programów ochrony nietoperzy. Wprowadzono bezpieczne dla nietoperzy metody uprawy ziemi, ustanowiono miejsca ochronne, przeprowadzano kampanie społeczne. Wysiłki najwyraźniej się opłaciły. Liczebność 9 gatunków nietoperzy wyraźnie wzrosła, a 7 kolejnych uległa stabilizacji. Paul Racey z Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody zauważa, jak wielkie znaczenie dla ochrony przyrody mają wysiłki społeczności. Liczenie motyli czy ptaków w pogodny letni dzień to jedno, ale liczenie nietoperzy hibernujących w ciemnych, wilgotnych, zimnych miejscach to coś innego. A mimo to tysiące ochotników zabrało się do roboty. « powrót do artykułu
  9. Aby wypromować najnowszą wystawę, Muzeum Sztuki Współczesnej z Chicago uciekło się do nietypowej reklamy-zdrapki. Stojący na przystanku autobusowym ludzie mogą ścierać wierzchnią warstwę billboardu. Symbol łopaty zachęca do zabawienia się w archeologa. Pod spodem znajdują się obrazy zgromadzone na "The Way of the Shovel: Art as Archaeology". Wystawę można oglądać od 9 listopada 2013 r. do 9 marca 2014 r. Jej częścią są nie tylko dzieła sztuki, ale i historia skrawka lądu, na którym wznosi się budynek Muzeum. Podświetlane reklamy powstały dzięki agencji Classic Color. « powrót do artykułu
  10. Z najnowszego numeru Nature Medicine dowiadujemy się, że układ odpornościowy codziennie zwalcza zmutowane komórki, które mogą zmienić się w komórki nowotworowe. Uczeni z australijskiego Walter and Eliza Hall Instiute odkryli, że każdego dnia system obrony naszego organizmu eliminuje nieprawidłowe limfocyty B, zanim jeszcze zmienią się w chłoniaki nieziarnicze. Naukowców zastanowiło, jak to się dzieje, że chłoniaki nieziarnicze pojawiają się w populacji bardzo rzadko, gdy tymczasem w organizmie dochodzi do bardzo częstych spontanicznych zmian, które powinny prowadzić do wystąpienia choroby. U każdego z nas pojawiają się spontaniczne mutacje komórek odpornościowych B. To paradoksalne, że związane z tym choroby nie są bardziej rozpowszechnione - mówi profesor Axel Kallies. Odkryliśmy, że 'działania zwiadowcze' prowadzone przez limfocyty T umożliwiają wczesne wykrywanie i niszczenie tych rakowych i przedrakowych komórek. To dowód, że wczesna odpowiedź układu odpornościowego jest kluczowa dla zapobieganiu pojawienia się nowotworów krwi tego typu - mówi. Chłoniaki tego typu to najczęściej występujące w Australii nowotwory krwi. Każdego roku diagnozuje się je u 2800 osób. Bardziej narażeni na zachorowanie są ludzie z osłabionym układem odpornościowym. W ramach naszych badań unieszkodliwiliśmy komórki T i ze zdumieniem odkryliśmy, że chłoniaki rozwijały się w ciągu tygodni, podczas gdy normalnie zajmuje to lata. Wydaje się zatem, że nasz układ odpornościowy jest lepiej wyposażony niż sądziliśmy do zwalczania nowotworowych komórek B - dodaje uczony. U większości pacjentów pierwszą oznaką nowotworu, jaką odnajdujemy, jest istniejący guz, który trudno jest leczyć. Teraz wiemy, że takie nowotwory są tłumione przez układ odpornościowy, możemy zatem opracować test, który pozwoli na zidentyfikowanie wczesnej fazy choroby, zanim jeszcze pojawi się guz. Już obecnie istnieją terapie, które mogą usunąć nieprawidłowe komórki B z ciał pacjentów należących do grupy podwyższonego ryzyka, zatem gdy opracujemy odpowiedni test całość może szybko trafić do praktyki klinicznej - powiedział profesor David Tarlinton, współpracownik profesora Kalliesa. « powrót do artykułu
  11. U otyłych myszy drgania o niskiej częstotliwości prowadzą do odnowienia populacji limfocytów B i T. Prof. Ete Chan i Clinton Rubin ze Stony Brook University przekonują, że jeśli takie same efekty da się uzyskać u ludzi, codzienne "wytrząsanie" zapewniłoby korzyści kliniczne osobom cierpiącym na problemy immunologiczne powiązane z otyłością. Studium pokazuje, że sygnały mechaniczne mogą pomóc odtworzyć układ odpornościowy upośledzony przez otyłość. Fakt, że sygnały te są tak krótkie i delikatne, stanowi kolejny dowód na to, jak doskonale nasze ciało jest dostrojone do sygnałów zewnętrznych i że utrzymywanie aktywności - wchodzenie po schodach w pracy, przechadzki w porze lunchu czy stanie podczas czytania książki - sprzyja osiągnięciu i zachowaniu zdrowia - podkreśla Rubin. W ramach eksperymentu Amerykanie przez 7 miesięcy podawali części myszy wysokotłuszczową karmę. Po tej fazie u otyłych gryzoni odnotowano znaczące uszkodzenia układów odpornościowego i kostnego; we krwi zmniejszyły się populacje limfocytów B i T, przyspieszył też proces utraty masy kostnej. Później wydzielono grupę otyłych myszy, które codziennie przechodziły 15-minutowe sesje drgań o niskiej częstotliwości (dla ludzi były one ledwie wyczuwalne). Okazało się, że drgania sprawiły, że oba systemy wróciły do stanu obserwowanego u myszy karmionych zwykłą paszą. Od jakiegoś czasu wiedzieliśmy, że różne bodźce mechaniczne mogą mieć głęboki anaboliczny wpływ na biologię kości, lecz praca Chan i Rubina rozszerza korzystne oddziaływania także na układ odpornościowy [...] - podsumowuje dr Kenneth Kaushansky. « powrót do artykułu
  12. Naukowcy wciąż szukają przyczyny masowego wymierania rozgwiazd. Od czerwca 2013 roku wzdłuż zachodniego wybrzeża USA giną miliony tych zwierząt. Giną rozgwiazdy należące do różnych gatunków, zarówno żyjące na wolności jak i trzymane w niewoli. Dwa najbardziej dotknięte wymieraniem gatunki to Pisaster ochraceus oraz Pycnopodia helianthoides - stwierdził Jonathan Sleeman, dyrektor National Wildlife Health Center w Służbie Geologicznej USA. Pycnopodia helianthoides to jedna z największych rozgwiazd. Jej średnica przekracza 1 metr. Z kolei Pisaster ochraceus to tzw. gatunek kluczowy, czyli gatunek niezbędny do prawidłowego działania całego ekosystemu. Jego istnienie jest konieczne do istnienia innych gatunków. Jest on uznawany za bardzo ważny wskaźnik zdrowia ekosystemu. Uczeni zauważyli, że u zwierząt najpierw pojawiają się białe rany na ramionach. Bardzo szybko się rozszerzają, zwierzę traci ramię, a w ciągu kilku dni infekcja obejmuje całe ciało i zwierzę umiera. Wyginęły już całe populacje wzdłuż wybrzeży stanów Kalifornia, Waszyngton i Kolumbii Brytyjskiej. Śmiertelność sięga 95%. Prawdopodobnie działa tutaj jakiś patogen. Pasożyt, wirus lub bakteria, który zaraża rozgwiazdy i niszczy ich układ odpornościowy - mówi Pete Raimondi, dziekan wydziału ekologii i biologii ewolucyjnej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Cruz. Zwierzęta ze zniszczonym układem odpornościowym padają później ofiarą drugiej infekcji. Podobne wymieranie rozgwiazd, jednak na znacznie mniejszą skalę, obserwowano już wcześniej. W 1983 roku niemal wyginęła populacja Pisaster ochraceus zamieszkująca południowe wybrzeża Kalifornii. W 1997 roku również zauważono wymieranie na niewielką skalę. W 2013 roku zginęło nieco rozgwiazd na Wschodnim Wybrzeżu. Dwa ostatnie przypadki mogły być związane z pojawieniem się cieplejszych wód, które zabiły zwierzęta. Jednak trwające od miesięcy masowe wymieranie nie ma związku z temperaturą wody. « powrót do artykułu
  13. Badanie dzieci z wrodzoną ślepotą, które przeszły operację usunięcia zaćmy w wieku nastoletnim, wykazało, że nawet w tym wieku mózg może się nauczyć wykorzystywać nieznany dotąd zmysł. Do momentu, kiedy niemowlę kończy rok, wzrok jest już w pewnej mierze rozwinięty, a w dzieciństwie umiejętności w tym zakresie są po prostu szlifowane. Generalnie zakłada się, że z wiekiem mózg staje się mniej plastyczny. Istnieje taki dogmat, że po przekroczeniu pewnego wieku [zakończeniu krytycznego okresu] mózg nie jest w stanie przetworzyć wzrokowych danych wejściowych, z którymi nie miał wcześniej do czynienia - wyjaśnia Amy Kalia z MIT-u. Wychodząc z tego założenia, lekarze w Indiach nie operują dzieci z zaćmą powyżej 7. r.ż. W ramach studium zespół Kalii przyglądał się przypadkom 11 zoperowanych dzieci z Projektu Prakash. Byli to pacjenci z rozszerzoną ślepotą o wczesnym początku (rozpoczynającą się przed ukończeniem roku i utrzymującą się przez 8-17 lat), w tym wypadku obustronną kataraktą. Naukowcy badali zdolność dzieci do postrzegania kontrastu między różnymi odcieniami szarości. Wykorzystano oprogramowanie na tablety, które wyświetla rozmaite kształty, w tym okręgi czy domki (pozwala ono regulować wielkość figur oraz to, jak bardzo są ciemne). Testy przeprowadzano 2-krotnie w odstępie 6 miesięcy. Okazało się, że u 5 dzieci nie nastąpiła zauważalna poprawa, u 1 odnotowano pogorszenie wzroku (najprawdopodobniej wskutek komplikacji pooperacyjnych). U kolejnych 5 osób nastąpiła jednak poprawa; u 11- i 15-latka wrażliwość na kontrast wzrosła aż 30-krotnie. « powrót do artykułu
  14. Alfa Centauri B, znajdująca się w odległości mniejszej niż 5 lat świetlnych od Słońca, może być gwiazdą wokół której może istnieć idealny do zamieszkania układ planetarny. Naukowcy z kanadyjskiego McMaster University przeprowadzili analizy, z których wynika, że w pobliżu Alfa Centauri B może istnieć planeta z płytkimi morzami, wyspami, łagodnymi stokami, zdolna do podtrzymania życia nawet przez 10 miliardów lat. Zwykle przyjmuje się, że życie może istnieć na planetach podobnych do Ziemi krążących wokół gwiazd podobnych do Słońca. Jednak takie przekonanie opiera się zaledwie na kilku kryteriach, jak rozmiar planety, jej budowa i odległość od gwizdy macierzystej. Rene Heller i jego koledzy przeanalizowali cały szereg dodatkowych cech, takich jak grawitacja, wiek czy struktura wewnętrzna planety. To rzuciło nowe światło na wygląd idealnego świata. Ziemia istnieje od około 4,6 miliarda lat, a życie na naszej planecie pojawiło się co najmniej 3,5 miliarda lat temu. Planeta znajduje się blisko wewnętrznej krawędzi ekosfery Układu Słonecznego i za 1-2 miliardów lat zmieni się w podobny do Wenus gorący pozbawiony życia świat pełen dwutlenku węgla i kwasu siarkowego. Z analizy Hellera wynika zaś, że planeta idealna powinna być nieco większa od Ziemi i krążyć wokół pomarańczowej gwiazdy nieco mniejszej od Słońca. Taka planeta mogłaby podtrzymać życie przez 7-10 miliardów lat. To wystarczająco dużo czasu by rozwinęło się ono optymalnie. Nieco bardziej masywna planeta dłużej utrzyma płynne jądro, co przełoży się na dłuższej trwające procesy tektoniczne, wymianę wody i składników odżywczych oraz wytworzy silniejsze pole magnetyczne, chroniące organizmy żywe przed zgubnym promieniowaniem gwiazdy macierzystej i promieniowaniem kosmicznym. Obecnie nie wiadomo, czy wokół Alfa Centauri B krążą planety. Jakiś czas temu pojawiły się informacje o znalezieniu jednej z nich, ale zostały one poddane w wątpliwość. Gwiazda liczy sobie około 6 miliardów lat, zatem jeśli posiada system planetarny, to życie może tam istnieć dłużej niż na Ziemi. Te badania elegancko wymieniają ważne cechy planety nadającej się do zamieszkania - mówi Ravi Kopparapu z Pennsylvania State University. Uczony zauważa jednak, że dotychczas nie tylko nie znaleźliśmy życia poza Ziemią, ale nie odnaleźliśmy nawet opisywanej przez grupę Helleera idealnej planety. Na razie zatem musimy uznać, że idealne warunki do powstania życia panują na Ziemi. « powrót do artykułu
  15. Przygotowując się do sprawdzianów wytrzymałościowych, np. maratonów, powinno się unikać zażywania pewnych witamin i suplementów. Jak twierdzą autorzy raportu z Journal of Physiology, witaminy C i E mogą tłumić reakcję mięśni na ćwiczenia. Nasze wyniki pokazały, że suplementacja witaminami C i E przytępiała wywołany ćwiczeniami [...] wzrost ilości białek mitochondrialnych, który warunkuje poprawę wytrzymałości mięśni - opowiada dr Gøran Paulsen z Norweskiej Szkoły Nauk Sportowych w Oslo. Naukowcy przeprowadzili 11-tygodniowe testy z udziałem 54 młodych i zdrowych kobiet oraz mężczyzn. Wylosowano ich do 2 grup. Jednej podawano 1000 mg witaminy C i 235 mg witaminy E, a drugiej placebo. Próba była podwójnie ślepa, co oznacza, że ani badani, ani naukowcy nie wiedzieli, kto trafił do jakiej grupy. Ochotnicy odbywali 3-4 sesje ćwiczeń tygodniowo (głównie biegali). Przed i po interwencji przeprowadzano testy sprawnościowe i biopsje mięśni, pobierano także próbki krwi. Choć suplementy nie zmieniały maksymalnego pułapu tlenowego (VO2 max) czy wyników w Wielostopniowym Teście Wahadłowym 20 m (Beep-Test), okazało się, że markery produkcji nowych mitochondriów mięśni wzrosły jedynie w grupie niezażywającej suplementów. Nasze wyniki pokazują, że odpowiadające składowi suplementów wysokie dawki witamin C i E powinny być przyjmowane z rozwagą, zwłaszcza jeśli wdraża się trening wytrzymałościowy - zaznacza dr Paulsen. W ramach przyszłych studiów powinno się ustalić, jaki mechanizm leży u podłoża zaobserwowanych zjawisk. Zakładamy jednak, że witaminy kolidowały z sygnalizacją komórkową i tłumiły ekspresję pewnych genów. Wcześniejsze badania pokazały, że ćwiczenie zwiększa w mięśniach produkcję utleniaczy, które uczestniczą w procesach sygnalizacyjnych prowadzących do adaptacji mięśni. Niewykluczone, że wysokie dawki witamin C i E działają przeciwutleniająco, eliminując częściowo stres oksydacyjny. « powrót do artykułu
  16. Uczeni z wiedeńskiego Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej donoszą na łamach PLOS ONE o kolejnej różnicy pomiędzy psami a wilkami. Mimo, że oba gatunki są blisko spokrewnione, nie są identyczne. Tym razem okazało się, że wilki obserwują się nawzajem bardziej uważnie niż psy i w związku z tym lepiej się od siebie uczą. Naukowcy sądzą, że to właśnie bliska współpraca pomiędzy wilkami w stadzie zapoczątkowała współprace pomiędzy psem a człowiekiem. Dotychczas przypuszczano, że bliskie związki pomiędzy psem a człowiekiem wytworzyły się w procesie udomowienia wilka. Nie przywiązywano zbyt dużej wagi do roli interakcji w stadzie wilków. Problemem tym zajęły się Friederike Range i Zsófia Virányi. Uczone stwierdziły, że wilki lepiej od psów radzą sobie z otwarciem pudełka, pod warunkiem, że wcześniej mogły obserwować zwierzę, które to robiło. W badaniu wzięło udział 14 wilków i 15 mieszańców różnych raz. Wszystkie zwierzęta miały około 6 miesięcy, były wychowywane przez człowieka i żyły w stadzie. Najpierw jednego z psów wytresowano tak by otwierał drewniane pudełko albo za pomocą łapy, albo pyska. W pudełku była nagroda. Inne zwierzęta obserwowały jego wysiłki. Ku zdumieniu naukowców, wszystkie wilki poradziły sobie z otwarciem pudełka, co udało się jedynie czterem psom. Wilki najczęściej wybierały taką metodę, jakiej użył wytresowany pies, podczas gdy psy wydawały się przypadkowo decydować, czy użyją łapy czy pyska. Naukowcy stwierdzili, że być może psy wypadły gorzej, gdyż w wieku 6 miesięcy są słabiej rozwinięte niż wilki. Eksperyment powtórzono więc po kolejnych 3 miesiącach. Nie zauważono żadnej poprawy wśród psów. Uczone postanowiły więc sprawdzić inną hipotezę, mówiącą, że wilki są po prostu lepsze od psów w rozwiązywaniu takich zadań. Przeprowadzono zatem kolejny eksperyment. Tym razem należało otworzyć pudełko bez wcześniejszego instruktażu udzielonego przez tresowanego psa. Tym razem wilkom rzadko udawało się otworzyć pudełko. Ich zdolności do wykonania zadania wydają się związane z możliwością wcześniejszej obserwacji wykonującego zadanie psa. Wilki bardzo uważnie obserwowały psa i wykorzystały to doświadczenie do rozwiązania problemu. Ich zdolność do kopiowania zachowań wynika prawdopodobnie z faktu, że wilki są bardziej niż psy uzależnione od współpracy z członkami stada, dlatego też zwracają większa uwagę na to, co robią ich współtowarzysze - mówi Range. Na podstawie eksperymentów uczone uznały, że zdolność psów do współpracy z ludźmi wzięła się ze współpracy pomiędzy wilkami w stadzie. W toku ewolucji psy zaakceptowały człowieka jako członka stada i zaadaptowały swoje zdolności właśnie do współpracy z Homo sapiens, tracąc jednocześnie część umiejętności uczenia się poprzez obserwację innych psów. « powrót do artykułu
  17. Mózgi autystycznych dzieci generują w stanie spoczynku więcej informacji - średnio o 42%. Naukowcy z Case Western Reserve University i Uniwersytetu w Toronto uważają, że można w ten sposób wyjaśnić wycofanie do własnego wewnętrznego świata, jakie obserwuje się u autyków. Raport z grudniowego wydania pisma Frontiers in Neuroinformatics to pokłosie wcześniejszego badania tych samych naukowców, które wykazało, że mózgi dzieci z autyzmem są inaczej połączone. Nasze wyniki sugerują, że dzieci autystyczne nie są zainteresowane kontaktami społecznymi, bo w stanie spoczynku ich mózgi generują więcej danych. Podobnie jak we wczesnych opisach tego schorzenia, interpretujemy to jako bardziej nasiloną introspekcję - opowiada dr Roberto Fernández Galán. Amerykańsko-kanadyjski zespół zliczył informacje tak, jak zazwyczaj robią to inżynierowie. Jedyna różnica polegała na tym, że zamiast zastosować metodę do sygnałów w urządzeniach elektronicznych, odniesiono ją do aktywności mózgowej zapisywanej w ramach magnetoencefalografii (ang. magnetoencephalography, MEG). Okazało się, że w porównaniu do dzieci zdrowych, w mózgach autyków w stanie spoczynku generowało się o wiele więcej informacji. Dodatkowo naukowcy ocenili interakcje między różnymi rejonami mózgu, np. łączność funkcjonalną. Określili też sygnały wejściowe w stanie spoczynku, co pozwoliło im ocenić poziom introspekcji. Pomiar aktywności mózgowej nie jest prosty; nasze odkrycia sugerują jednak, że do pewnego stopnia można sobie poradzić z takim zadaniem, stosując [...] narzędzia z fizyki oraz inżynierii - podkreśla dr José L. Pérez Velázquez. Wyniki uprawomocniają stosunkowo nową Teorię Intensywnego Świata Henry'ego i Kamili Markramów z Brain Mind Institute w Szwajcarii. Postuluje ona, że autyzm to wynik superfunkcjonującego obwodu neuronalnego i stanu nadmiernego pobudzenia. Galán i Pérez Velázquez są pionierami badania relacji między generowaniem informacji w mózgu i cechami poznawczymi/psychologicznymi. W najbliższej przyszłości zespół zamierza podejść w analogiczny sposób do pacjentów ze schizofrenią. « powrót do artykułu
  18. Studenckie Koło Naukowe Młodych Biofizyków i Sekcja Genetyczna Studenckiego Koła Naukowego Biologów organizują III edycję Studenckiej Konferencji Biologii Molekularnej na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego. Konferencja, która odbędzie się w Łodzi 20-22 marca 2014 roku, skierowana jest przede wszystkim do młodych naukowców specjalizujących się w takich dziedzinach, jak genetyka, nanotechnologia, biochemia, biofizyka czy mikrobiologia. Celem konferencji jest umożliwienie wymiany wiedzy i doświadczeń pomiędzy uczestnikami oraz inspiracja do dalszych badań. III SKBM zaszczycą swoją obecnością profesorowie z różnych placówek naukowych w Polsce: - prof. dr hab. Piotr Węgleński Uniwersytet Warszawski - prof. dr hab. Grzegorz Węgrzyn Uniwersytet Gdański - prof. dr hab. Barbara Lipińska Uniwersytet Gdański - prof. dr hab. Jerzy Dobrucki Uniwersytet Jagielloński - prof. dr hab. Małgorzata Czyż Uniwersytet Medyczny w Łodzi - prof. dr hab. Jarosław Dziadek Polska Akademia Nauk Zachęcamy do uczestnictwa w konferencji zarówno w postaci czynnej (prezentacja/poster), jak i biernej. Dokładniejsze informacje dotyczące III SKBM można znaleźć na tej witrynie. « powrót do artykułu
  19. Serwis Bloomberg twierdzi, że nowym dyrektorem wykonawczym Microsoftu zostanie Satya Nadella, obecny szef wydziału Cloud and Enterprise. Podobno rozważa się też zmianę na stanowisku prezesa zarządu, które obecnie zajmuje Bill Gates. Założyciela Microsoftu może zastąpić John Thompson. Dziennikarze Bloomberga dowiedzieli się, że jeśli Gates zrezygnuje z zajmowanego stanowiska, to może bardziej zaangażować się w prace firmy, szczególnie związane z rozwojem produktów. Satya Nadella to 46-letni doświadczony menedżer. Dołączył do Microsoftu w 1992 roku i od tamtej pory odpowiadał za rozwój usług w chmurze, oprogramowania serwerowego, wyszukiwarki internetowej i aplikacji dla biznesu. Michael Cusumano, profesor z MIT-u mówi, że Nadella to dobry wybór, gdyż cieszy się dużym szacunkiem tysięcy inżynierów pracujących w Microsofcie, z którymi ma zresztą dobry kontakt. Nadella, jeśli to on zostanie następcą Ballmera, będzie trzecim – po Gatesie i Ballmerze – człowiekiem stojącym na czele Microsoftu. Jeszcze bardziej znaczącą zmianą może być rezygnacja Billa Gatesa. Jest on prezesem zarządu Microsoftu od 1981 roku. Daniel Ives, analityk z FBR Capital Markets mówi, że jeśli następcą Ballmera zostanie ktoś z Microsoftu, to koncern powoła na prezesa zarządu kogoś spoza firmy. Jeśli masz zamiar zrobić dyrektorem wykonawczym kogoś, kto ma biuro obok biura Steve'a Ballmera, to musisz rzucić inwestorom kość. To będzie olbrzymia historyczna zmiana, ale oczywistym jest, że Microsoft potrzebuje zmiany - mówi Ives. Wspomniany wcześniej Thompson to 65-letni były wiceprezes IBM-a i były dyrektor wykonawczy Symanteka. Obecnie jest dyrektorem wykonawczym Virtual Instruments. W 2009 roku był poważnym kandydatem na stanowisko sekretarza handlu w administracji prezydenta Obamy, był też członkiem Komisji Angelidesa, która z ramienia rządu USA badała przyczyny ostatniego kryzysu finansowego. « powrót do artykułu
  20. Microsoft wsparł kampanię niedochodowej organizacji Animals Asia, która ma położyć kres farmom niedźwiedzi tybetańskich (hoduje się je dla żółci). W tym celu stworzono specjalną interaktywną witrynę "Exploring Moon Bears". Animals Asia chce doprowadzić do zakończenia barbarzyńskiego handlu niedźwiedzią żółcią, przez który ponad 10 tys. zwierząt - głównie niedźwiedzi tybetańskich, ale i malajskich oraz brunatnych - znajduje się na farmach w Chinach. W Wietnamie w takich przybytkach przetrzymuje się ok. 2400 osobników. Pomagając w stworzeniu strony, która ma posłużyć przede wszystkim uczniom, Microsoft udostępnił swoje zasoby. Witryna jest dostępna w 2 wersjach językowych: chińskiej i angielskiej. Wyposażono ją w dodatki dla IE11, ale działa pod wszystkimi przeglądarkami. W "Exploring Moon Bears" wyodrębniono 3 części, które wyglądają jak książeczki. Jedna dotyczy niedźwiedzia o imieniu Jasper i jego przyjaciół. Druga opowiada o smutnej przeszłości tych zwierząt i żywocie pędzonym na farmie żółci. Trzecią poświęcono działalności Animals Asia. « powrót do artykułu
  21. Z Proceedings of the Royal Society B dowiadujemy się, że izolowana populacja w krótkim czasie może zyskać duże zróżnicowanie genetyczne. Takie wnioski płyną z badań szczątków przedstawicieli wymarłej populacji słoni morskich, która zamieszkiwała Ziemię Wiktorii w Antarktyce. Populacja ta istniała prawdopodobnie przez około siedem tysięcy lat, czyli dość krótko w kategoriach ewolucyjnych. Okazuje się, że mimo to była ona bardziej zróżnicowana genetycznie niż istniejąca do dzisiaj populacja. Naukowcy zbadali szczątki 223 zwierząt, a następnie za pomocą metod statystycznych stwierdzili, że niezwykła różnorodność genetyczna zwierząt pojawiła się na miejscu, a nie była wynikiem migracji. Wspomniana populacja zamieszkiwała Ziemię Wiktorii do połowy XVIII wieku. Badania sugerują również, że niektóre zwierzęta mogą dobrze radzić sobie ze zmianami klimatu, o ile pojawią się korzystne dla nich warunki. Nasze badania wskazują, że w odpowiednich warunkach, do których można zaliczyć pojawienie się nowego habitatu oraz źródeł pożywienia, niezwykle szybkie różnicowanie genetyczne może pozwolić gatunkom takim jak słonie morskie, których populacje mogą szybko się rozrastać, na dostosowanie się w krótkim czasie do zmieniających się warunków - mówi główny badacz, Mark de Bruyn z Bangor University. Gatunki, które są w stanie w warunkach zmieniającego się klimatu znaleźć sobie nowy habitat i są zdolne do szybkiego zwiększania liczebności, mogą odnieść korzyści z kolonizacji nowych terenów, gdyż może się wówczas zwiększyć ich różnorodność genetyczna - dodaje uczony. « powrót do artykułu
  22. Kosztując 5 tys. euro za kilogram, Elvish z Turcji wydaje się najdroższym miodem świata. Pozyskuje się go z głębokiej na 1800 m jaskini w dolinie Sarıçayır. Gunay Gunduz twierdzi, że cena miodu to nie tylko skutek naturalności (niestosowania uli), ale i wzbogacenia minerałami z jaskini. Pszczoły, które z niej wylatywały, dostrzegł po raz pierwszy w 2009 r. Przy pomocy profesjonalnych wspinaczy weszliśmy w głąb jaskini i na [...] ścianach znaleźliśmy 18 kg miodu. Gdy zbadano go we francuskim laboratorium, okazało się, że ma 7 lat, świetną jakość i wysoką zawartość minerałów. Pierwszy kilogram sprzedał się na francuskiej giełdzie za 45 tys. euro. Rok później chiński farmaceuta kupił kolejny kilogram za 28 tys. euro. Obecnie wyceniany na 5 tys. EUR/kg, Elvish jest oferowany w pojemnikach 170- i 250-g. Gunguz podkreśla, że jego miód może być zarówno produktem spożywczym, jak i lekarstwem. Obszar obfituje w endemiczne i lecznicze rośliny. To wszystko wpływa na cenę. « powrót do artykułu
  23. Antybakteryjne płyny do płukania ust prowadzą do wzrostu ciśnienia, zwiększając ryzyko zawału i udaru. Codzienne zabijanie bakterii z jamy ustnej to katastrofa, kiedy niewielkie wzrosty ciśnienia mają znaczący wpływ na zachorowalność i śmiertelność z powodu chorób serca i udaru - zaznacza prof. Amrita Ahluwalia z Queen Mary University of London. Krążący anion azotanowy(V) - NO3- - który pochodzi m.in. ze źródeł pokarmowych, jest ekstrahowany przez gruczoły ślinowe i akumuluje się w ślinie. Mikroflora jamy ustnej redukuje go do anionu azotanowego(III) - NO2-. Historycznie proces ten postrzegano jako szkodliwy, bo może sprzyjać tworzeniu potencjalnie rakotwórczych N-nitrozamin. Ostatnie badania sugerują jednak, że anion azotanowy(III) może być prekursorem dla produkcji powodującego rozkurcz mięśniówki gładkiej tlenku azotu; podanie NO2- zmniejsza u ludzi ciśnienie. Ponieważ nie znano udziału bakterii jamy ustnej w ustalaniu ciśnienia, Brytyjczycy postanowili przeprowadzić eksperyment. U 19 zdrowych ochotników ciśnienie mierzono w dwóch tygodniowych okresach. Pierwszy (kontrolny) stanowił bazę odniesienia. W następnym badani mieli 2 razy dziennie płukać usta płynem antybakteryjnym. Każdorazowo po 7 dniach mierzono ustną zdolność redukcji anionu azotanowego(V) i poziom NO2-. Okazało się, że w porównaniu do okresu kontrolnego, płukanie zmniejszyło ustną produkcję anionu azotanowego(III) aż o 90%, a jego stężenie w osoczu o 25%. Ciśnienia skurczowe i rozkurczowe wzrosły o 2-3,5 mmHg (wzrosty korelowały ze spadkami krążącego NO2-). Co istotne, wpływ płukania na ciśnienie uwidocznił się już w 1. dniu. Utrzymywał się w całym tygodniu eksperymentalnym.
  24. Grzechotniki Crotalus oreganus helleri zamieszkujące obszary oddalone o 2 godziny jazdy samochodem produkują zupełnie różne jady. U węży z pustynnych okolic Phelan toksyna zawiera białka uszkadzające ściany naczyń i zaburzające krzepnięcie. U gadów z górskiego rejonu Idyllwild jest to zaś neurotoksyna hamująca przesyłanie sygnałów. Gatunki, podgatunki, osobniki, a nawet płci potrafią się bardzo różnić składem jadu, ale i tak grzechotniki z Phelan i Idyllwild stanowią ekstremum. To najbardziej złożona różnica, z jaką się spotkałem, zwłaszcza przy tak niedużej odległości geograficznej - podkreśla Bryan Fry z Uniwersytetu Queensland. Australijczyk przypuszcza, że opisane zjawisko ma związek z zamieszkiwaniem bardzo różnych środowisk. Gady z Idyllwild występują na wysokogórskich grzbietach (1600 m n.p.m.) i są bardzo odizolowane od innych populacji. To tak, jakby żyły na wyspach. Ponadto w górach węże polują na inne zwierzęta niż na pustyni i prawdopodobnie muszą szybciej zabijać ofiary. Czemu nie wszystkie grzechotniki dysponują szybko działającą toksyną? Niewykluczone, że na węże z pustyni nie działała presja zmuszająca do odejścia od tradycyjnej hemotoksyny, możliwe też, że jest ona lepiej dostosowana do lokalnej zwierzyny. To wszystko jednak przypuszczenia, bo naukowcy mało wiedzą o tym, czym żywią się różne populacje. Warto dodać, że w 2012 r. Juan Calvete z Instytutu Biomedycznego z Walencji natrafił na podobne różnice u grzechotników pustynnych (Crotalus scutulatus) z południa Arizony. Gdy przemierza się stan ze wschodu na zachód, jad także przestaje być hemo- i staje się neurotoksyczny. Geograficzna zmienność jadu wydaje się zasadą, nie wyjątkiem, zwłaszcza u gatunków z dużymi areałami. Ponieważ jest ona nieprzewidywalna, musi być określana eksperymentalnie. « powrót do artykułu
  25. Naukowcy rozpoznali, w jaki sposób uszkodzenie DNA oddziałuje na aparat Golgiego, czyli system obłonionych cystern i wakuol, w których zachodzi synteza lub magazynowania substancji wytwarzanych w komórce. Autorzy artykułu z pisma Cell mają nadzieję, że dzięki ich ustaleniom uda się ulepszyć chemioterapię, która uszkadzając materiał genetyczny komórek nowotworowych, uruchamia szlaki sygnałowe prowadzące do śmierci. Zespół doktora Setha Fielda ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego zauważył, że uszkodzenie DNA wyzwala ogromną reorganizację aparatu Golgiego: dochodzi do jego pofragmentowania i rozproszenia po komórce. W 2009 r. akademicy odkryli trójstronną interakcję między białkiem aparatu Golgiego GOLPH3, lipidem PtdIns(4)P (występującym w najwyższych stężeniach w błonach sieci trans aparatu Golgiego) oraz kurczliwym białkiem MYO18A. Ich współdziałanie zapewnia siłę rozciągającą, konieczną do tworzenia kanalikó i pęcherzyków do transportu pozakomórkowego. W ramach późniejszych badań stwierdzono, że GOLPH3 to onkogen. Do jego nadmiernej ekspresji dochodzi w wielu ludzkich nowotworach. Teraz okazało się, że wyzwalając uszkodzenie DNA, popularne terapeutyki aktywują GOLPH3. Naukowcy stwierdzili, że rozproszenie aparatu Golgiego wskutek uszkodzenia DNA angażuje nowy szlak sygnałowy. Zademonstrowano, że kinaza aktywowana uszkodzeniem DNA (ang. DNA damage-activated protein kinase, DNA-PK) modyfikuje białko GOLPH3, fosforylując jego specyficzny region. To z kolei nasila interakcje GOLPH3 z MYO18A, co skutkuje wzrostem siły rozciągającej i rozproszeniem aparatu. Zakłócanie rozproszenia aparatu Golgiego przez usunięcie któregoś z elementów szlaku - w tym DNA-PK, GOLPH3 lub MYO18A - zwiększało skuteczność zabijania komórek przez czynniki uszkadzające materiał genetyczny. Mając to na uwadze, akademicy wywnioskowali, że opisany szlak jest konieczny do przeżycia komórki po zniszczeniu materiału genetycznego. [...] Nadmierna ekspresja GOLPH3, którą widuje się w nowotworach, chroni komórki przed uśmierceniem przez czynniki wywołujące uszkodzenia DNA - dodaje Field. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...