Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37586
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    246

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Fenella France odpowiedzialna w Bibliotece Kongresu USA za dział testowania i badań nad zachowaniem zbiorów prowadzi wraz z zespołem badania, których celem jest określenie, w jaki sposób niszczeją płyty CD. Dzięki nim przedstawiciele Biblioteki chcą zdobyć wiedzę potrzebną do ochrony płyt znajdujących się w kolekcji. Wszystkie współczesne formy przechowywania danych nie powstają pod kątem długowieczności. Są rozwijane bardziej pod kątem przydatności do masowej produkcji - mówi France. Zrozumienie, w jaki sposób starzeją się CD nie jest proste. Różne firmy używają różnych związków chemicznych, na które czas, światło, temperatura czy wilgotność oddziałują w różny sposób. Co więcej, nawet płyty tego samego producenta wyprodukowane w tym samym czasie mogą zachowywać się różnie. A trzeba jeszcze brać pod uwagę, że – jako iż format CD jest z nami od 30 lat – producenci zmieniali w międzyczasie sposób wytwarzania swoich płyt. Próbujemy dowiedzieć się, które z płyt w naszej kolekcji są najbardziej narażone na niebezpieczeństwo - mówi France. Testy już ujawniły, jak trudne to zadanie. Zespół pani France sprawdzał m.in. dwie identyczne kopie albumu Earthbeat Paula Wintera z 1984 roku. Nośniki przez 500 godzin poddano działaniu temperatury 80 stopni Celsjusza i wilgotności 70%. Jedna z płyt przeszła test nietknięta, z drugiej wskutek utlenienia zniknęły wszystkie dane, a sam nośnik stał się przezroczysty. Na początku wyglądały identycznie. Chciałabym, żebyśmy mogli stwierdzić: 'płyty z 1984 roku są mało wytrzymałe'. Niestety, nie jest to takie proste - stwierdziła France. Testy nie są, oczywiście, prowadzone na zbiorach bibliotecznych, a na płytach pozyskanych w inny sposób. Dlatego też wszyscy, którzy chcieliby poświęcić swoje stare CD w imię nauki, mogą skontaktować się z Biblioteką Kongresu, by uzyskać informacje, w jaki sposób można przekazać materiały do testów. Badania odbywają się w Center for Library's Analytical Science Samples. To wyspecjalizowane laboratorium, w którym bada się wytrzymałość materiałów i przekłada tę wiedzę na praktyczne działanie w kierunku zachowania zasobów biblioteki. Z już przeprowadzonych testów dowiadujemy się, że wielu z nas nie potrafi obchodzić się z płytami. Na przykład najlepszą metodą trzymania płyt w ręku jest włożenia palca w środkowy otwór. Niewiele osób wie, że górna część płyty – ta zwrócona do góry podczas jej odtwarzania - jest bardziej delikatna niż dolna. Ludzie generalnie martwią się rysami na spodzie płyty, jednak w rzeczywistości można ją znacznie bardziej uszkodzić zarysowując od góry, gdyż możesz naruszyć warstwę odbijającą światło - mówi France. Nie powinniśmy także niczego przyklejać na wierzch płyty. Klej będzie wchodził w reakcje z poszczególnymi warstwami i uszkodzimy dane. Ta sama zasada obowiązuje przy podpisywaniu płyt. Chwila, w której zaczynasz pisać na płycie jest chwilą, w której rozpoczynasz jej degradację - dodaje badaczka. Członkowie jej zespołu wiedzą również, że płyty, które sami nagrywamy degradują się szybciej niż płyty nagrane przez producenta. Dzieje się tak, gdyż nagrywalne CD są wytwarzane przy użyciu materiałów organicznych, które ulegają szybszemu rozkładowi. Jeszcze innym problemem stojącym przed takimi instytucjami jak biblioteki są szybkie zmiany technologiczne. Naukowcy przyznają, że sami zbyt późno rozpoczęli prace badawcze nad zachowaniem zbiorów cyfrowych. Stało się tak, gdyż każdy był przekonany, że tego typu zbiorom nic nie grozi, przecież materiały są bardzo szeroko dystrybuowane po całym świecie. Tymczasem warto zauważyć, że dane cyfrowe są przechowywane na fizycznych nośnikach i wymagają fizycznych urządzeń do odtwarzania. A znikanie z rynku odtwarzaczy CD staje się równie dużym problemem co degradacja płyt. Podobnie jak wiele innych technologii, także i CD przechodzi powoli do historii. Niewykluczone, że w niedługim czasie płyty i odtwarzacze całkowicie znikną z naszego otoczenia. Biblioteka Kongresu USA pełni de facto rolę biblioteki narodowej USA. Obecnie w jej zbiorach znajduje się 151 milionów przedmiotów, w tym 34,5 miliona skatalogowanych książek w 470 językach, ponad 66,6 miliona manuskryptów oraz największy w Ameryce Północnej zbiór starych książek, a także największy na świecie zbiór materiałów prawnych, filmów, map i nagrań muzyki. W Bibliotece znajdziemy m.in. pierwszą wersję Deklaracji Niepodległości i jedną z czterech istniejących kompletnych kopii Biblii Gutenberga oprawionych w welin. Instytucja jest też w posiadaniu jednego z najstarszych tekstów drukowanych, buddyjskiej sutry z 770 roku n.e., natomiast w ogóle najstarszym zabytkiem pisanym w jej zbiorach jest gliniana tabliczka z 2040 roku p.n.e zapisana pismem klinowym. « powrót do artykułu
  2. Rząd Korei Południowej przeznaczy w ciągu najbliższych pięciu lat 34 miliony dolarów na opracowanie mobilnego procesora. Koreańskie Ministerstwo Handlu, Przemysłu i Energii poinformowało, że powstanie procesor średniej klasy przeznaczony dla rynek elektroniki ubieralnej i Internet of Things. Projekt procesora zostanie skomercjalizowany. Rząd w Seulu ma jednak bardziej ambitne plany. Do roku 2025 chce inwestować w rozwój wysoko wydajnego procesora dla smartfonów i tabletów. Takie działania mają spowodować, że koreańskie firmy produkujące procesory nie będą musiały płacić tantiem przedsiębiorstwom zagranicznym, takim jak ARM. « powrót do artykułu
  3. Yutaka Shikano z Chapman University i Uniwersytetu w Osace opublikował w Nature Communications artykuł pod tytułem „Efekt Aharonova-Bohma z tunelowaniem kwantowym w liniowej pułapce jonowej”. Opisuje w nim przełomowe prace, które mogą znacząco przyczynić się do rozwoju fizyki kwantowej. Efekt Aharonova-Bohma to zjawisko polegające na tym, że pole magnetyczne uwięzione w ściśle ograniczonym obszarze wywiera mierzalny wpływ na naładowaną cząstkę, która nigdy wewnątrz tego pola na była. Zjawisko to potwierdzono podczas wielu eksperymentów. Z kolei wspomniane w tytule artykułu tunelowanie to kolejne niezwykłe zjawisko kwantowe. Dzięki niemu cząstka może pokonać barierę, która jest dla niej nieprzenikalna na gruncie zasad fizyki klasycznej. Tunelowanie jest wykorzystywane w praktyce, m.in. w różnych typach mikroskopów czy w elektronice. Zjawisko to obserwowano dotychczas w dużej skali. Nie udawało się natomiast zbadać tunelowania się pojedynczej cząstki. Dokonał tego właśnie Yutaka Shikano. Podczas eksperymentów wykorzystał on pułapkę jonową, w której umieścił trzy atomy wapnia ułożone w formę trójkąta. Atomy zostały schłodzone za pomocą lasera, dzięki któremu uczeni mogli manipulować ich stanem podstawowym. Grupa Shikano zaobserwowała tunelowanie atomów tak, że utworzony z nich trójkąt zmieniał swoją pozycję w kierunku góra-dół. Gdy naukowcy zmieniali natężenie pola magnetycznego pułapki prawdopodobieństwo oscylacji trójkąta było zgodne z przewidywaniami wynikającymi z efektu Aharonova-Bohma. Fizyka teoretyczna przyniosła społeczeństwu największe korzyści osiągnięte najmniejszym kosztem. Odkrycia dokonywane podczas podstawowych badań fizycznych często prowadzą do powstania nowych gałęzi przemysłu, od elektryczności, po smartfony i satelity. Fizyka kwantowa umożliwiła postęp, dzięki któremu rozwija się nasze społeczeństwo, od postępu w elektronice po przemysł energetyki atomowej. Wpływa też ona na wiele innych dziedzin nauki, jak genetyka, medycyna czy matematyka. […] Jestem pewien, że odkrycie dokonane przez profesora Shikano i jego współpracowników znajdzie zastosowanie na wielu nowych obszarach, umożliwi ono na przykład lepsze kontrolowanie tunelujących się cząstek - stwierdził profesor Jeff Tollaksen z Institute of Quantum Studies na Chapman University. « powrót do artykułu
  4. Trwają obrady ONZ, których celem jest wydanie, przynajmniej czasowego, zakazu używania autonomicznych robotów bojowych. Uczestnicy spotkania chcą jak najwięcej dowiedzieć się na temat takich urządzeń, rozpoznać zagrożenia przez nie stwarzane i – jak chcą niektórzy – porozumieją się co do zakazu. Obecnie kilka armii wykorzystuje półautonomiczne roboty bojowe. Tego typu urządzenia są zawsze kontrolowane przez człowieka. Trwają jednak prace nad w pełni automatycznym systemem. Budzi to obawy wielu specjalistów. Jednym z nich jest profesor Noel Sharkey z University of Sheffield, jeden z najbardziej znanych ekspertów ds. robotyki. Moje największe obawy budzi fakt, że gdy każdy naród będzie posiadał taką broń staniemy się świadkami pełnej automatyzacji wojny. Niektórzy mówią, że takie roboty oszczędzą życie żołnierzy, gdyż będą walczyły zamiast nich. Jednak jest to prawda tylko wówczas, gdy jedna ze stron będzie w stanie wysłać roboty, by zabijały żołnierzy przeciwnika - stwierdził. Uczony obawia się, że gdy jeden kraj wyprodukuje autonomiczne maszyny bojowe, kolejne też będą chciały je mieć i rozpocznie się wyścig o to, kto wyprodukuje potężniejszą, bardziej śmiercionośną maszynę. Może powstać wiele różnych, konkurujących ze sobą autonomicznych systemów bojowych. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, w jaki sposób systemy te będą wchodziły we wzajemne interakcje - mówi Sharkey. Z kolei profesor Ronald C. Arkin z Georgia Institute of Technology podkreśla, że – przynajmniej w najbliższym czasie – roboty nie będą miały ani wolnej woli, ani zasad moralnych, zatem potencjalnie mogą przestrzegać prawa międzynarodowego tak samo lub lepiej niż ludzie, co powinno zmniejszyć liczbę przypadkowych ofiar. Jego zdaniem autonomiczne roboty bojowe powinny być programowane pod kątem konkretnych scenariuszy i powinny ściśle ich przestrzegać. Wśród ekspertów panuje zgoda, że użycie autonomicznych robotów bojowych powinno być zakazane do czasu opracowania międzynarodowych zasad ich użycia. « powrót do artykułu
  5. Sanlúcar de Guadiana w Hiszpanii i Alcoutim w Portugalii dzieli rzeka Gwadiana. Niedawno jednak firma LIMITEZERO Davida Jarmana uruchomiła nietypowe przejście graniczne: 720-m tyrolkę, którą można pomknąć nad wodą z prędkością 70-80 km/h. Jazda zajmuje ok. minuty. Po dotarciu do Portugalii można sobie zrobić 5-min spacer do mola, przy którym cumuje kursujący do Hiszpanii prom. Bilet na niego jest wliczony w koszt przejażdżki. Tyrolką mogą jeździć osoby powyżej 14. r.ż. (to wymóg prawny). Ustalono też dopuszczalne widełki wagowe: 25-110 kg. « powrót do artykułu
  6. Analiza 27 badań dotyczących rozpraszania fal na rafach koralowych ujawniła, że te naturalne bariery ratują majątek i życie 200 milionów ludzi. To dodatkowy powód, by chronić rafy ginące wskutek działalności człowieka. Wraz z globalnym ociepleniem zwiększa się poziom oceanów i mamy do czynienia z coraz bardziej gwałtownymi zjawiskami pogodowymi. Zagrażają one setkom milionów ludzi zamieszkujących morskie wybrzeża. Już teraz eksperci wymieniają kolosalne kwoty, które trzeba będzie wydać na wzmacnianie i rozbudowywanie falochronów chroniących osiedla. Tymczasem naukowcy z Uniwersytetu Stanforda, Uniwersytetu w Bolonii, Służby Geologicznej USA oraz Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz, po przeanalizowaniu badań nt. oddziaływania raf koralowych na energię fal obliczyli, że naturalne zapory są równie skuteczne, co sztuczne. Okazało się bowiem, że rafy zmniejszają energię fal średnio o 97%. Co więcej, im więcej energii niesie ze sobą fala, tym bardziej jest ona rozpraszana, a wzrost ten nie jest proporcjonalny. Już na pierwszy rzut oka widać, że energia fal przedostających się przez lagunę chronioną rafą jest znacznie mniejsza niż energia fali uderzającej o zewnętrzną część fali, jednak stopień rozproszenia energii wyliczony dla różnych lokalizacji i budowy rafy jest zaskakujący. Dochodzi do olbrzymiej redukcji energii. Fala traci większość energii przechodząc przez rafę - mówi profesor Fiorenza Micheli z należącej do Stanforda Hopkins Marine Station. Uczeni wyliczyli, że 100-200 milionów ludzi mieszka na terenach położonych na wysokości nie większej niż 10 metrów nad poziomem morza i w odległości nie większej niż 50 kilometrów od rafy koralowej. Mieszkańcy wybrzeży są najbardziej narażeni na niebezpieczeństwo związane z rosnącym poziomem oceanów. Ci, którzy mieszkają w okolicach raf koralowych są przez nie chronieni. Najwięcej raf koralowych chroniących ludzi znajduje się na Oceanie Spokojnym. Aż pięć krajów najlepiej chronionych przez rafy to kraje mające pacyficzne wybrzeża. Naukowcy ze Stanforda zauważają, że ochrona raf koralowych to najtańszy sposób na zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom wybrzeża. Najdroższym ze sposobów jest budowa opasek brzegowych. Tańsze są falochrony, których budowa kosztuje średnio 19 791 USD za metr. Tymczasem średni koszt projektu odrodzenia zniszczonej już rafy koralowej to zaledwie 1290 dolarów za metr. Co więcej, rafa koralowa będzie rosła wraz ze wzrostem poziomu wody, gdy tymczasem opaski brzegowe i falochrony trzeba podwyższać wydając kolejne pieniądze. Odbudowa raf przynosi też dodatkowe korzyści. Nie tylko chronią one wybrzeże, ale również wspomagają bioróżnorodność, poprawiają jakość wody, wspomagają rozwój rybołówstwa i turystyki - mówi profesor Micheli. « powrót do artykułu
  7. Naukowcy odkryli naturalną cząsteczkę, pochodną kwasów omega-3, którą można wykorzystać w leczeniu insulinooporności i cukrzycy typu 2. Naśladuje ona wpływ ćwiczeń fizycznych na regulację poziomu cukru we krwi. Od jakiegoś czasu wiadomo, że kwasy omega-3 mogą pomóc w zmniejszeniu insulinooporności wywołanej dietą obfitującą w tłuszcze nasycone. W ramach wcześniejszego studium dr André Marette z Université Laval przypisał to zjawisko bioaktywnemu lipidowi - protektynie D1. Drążąc dalej to zagadnienie, Kanadyjczycy odkryli, że inny członek tej samej rodziny - protektyna DX (PDX) - wyzwala produkcję i uwalnianie interleukiny-6 (IL-6) w komórkach mięśniowych. To istotne, bo taka reakcja występuje również w czasie ćwiczeń fizycznych. Znajdując się w krwiobiegu, IL-6 kontroluje poziom glukozy na 2 sposoby: sygnalizuje wątrobie, by ograniczyła produkcję glukozy i oddziałuje bezpośrednio na mięśnie, by zwiększyć wychwyt cukru. By zademonstrować związek między PDX oraz IL-6, naukowcy posłużyli się transgenicznymi myszami, u których nie występował gen Il6. U tych zwierząt PDX miała niewielki wpływ na stężenie glukozy we krwi. W podobnych testach prowadzonych na otyłych szczurach protektyna DX w bardzo dużym stopniu zwiększała insulinowrażliwość. Mechanizm działania PDX reprezentuje nową strategię terapeutyczną, nakierowaną na poprawę kontroli glikemii. Skuteczność protektyny dorównuje niektórym obecnie przepisywanym lekom. Mimo że PDX naśladuje częściowo wpływ ruchu, Marette podkreśla, że cząsteczka nie może być zastępnikiem aktywności fizycznej, bo ta ostatnia zapewnia korzyści sercowo-naczyniowe i hormonalne, które wykraczają daleko poza metaboliczny wpływ na mięśnie. Marette i Université Laval wypełnili wniosek patentowy na PDX i jej zastosowania terapeutyczne. Następnym krokiem jest dla nas zademonstrowanie przeciwcukrzycowego działania u ludzi i znalezienie receptora PDX. « powrót do artykułu
  8. Frima FirstEye informuje, że irańska grupa hakerska Ajax Security Team sięga po bardziej ambitne cele niż dotychczas. W grudniu Irańczycy przestali atakować witryny WWW i od tego czasu wykorzystywany przez nich botnet zaczął rozpowszechniać szkodliwe oprogramowanie, skupiają się przede wszystkim na antyrządowej opozycji. FirstEye zdobyła też dowody wskazujące, że Ajax Security Team obrał za cel amerykańskie firmy zbrojeniowe. Specjaliści z FirstEye podkreślają, że nie ma bezpośredniego dowodu, by hakerzy działali na zlecenie rządu w Teheranie, jednak skądinąd wiadomo, że Iran próbuje zwiększyć swoje możliwości ofensywne w cyberprzestrzeni. Ewolucja działań irańskich hakerów bliźniaczo przypomina zmiany, jakie wcześniej zaszły w chińskich „patriotycznych” grupach hakerskich. One również początkowo skupiały się na atakowaniu witryn WWW, które nie podobały się rządowi w Pekinie. Jednak po jakimś czasie zajęły się cyberszpiegostwem, które z jednej strony pozwala na rozwijanie swoich umiejętności, a z drugiej – przynosi więcej korzyści materialnych. Ajax Security Team atakuje też dysydentów. Jako, że irański internet jest cenzurowany, wiele osób wykorzystuje narządzie antycenzorskie jak Psiphon czy Ultrasurf. Hakerzy z Ajaksa zarazili te narzędzia szkodliwym kodem i dystrybuują je wśród Irańczyków w kraju i za granicą. « powrót do artykułu
  9. Termity zagrażają Palacio de López, siedzibie prezydenta i rządu Paragwaju. Uszkadzają drewnianą strukturę, podłogi i obicia, które wspierają niektóre części budowli - opowiada architekt Gustavo Glavinich z Ministerstwa Robót Publicznych, dodając, że zniszczeniu uległa większość zachodniego skrzydła. Resztę opanowały nie tylko termity, ale i nietoperze. W 2012 r. zainwestowaliśmy 5 mln dol., by ocalić części pałacu z biurem prezydenckim, kancelarią wojskową i aulą, ponieważ jednak później projektu nie kontynuowano, los innych rejonów Palacio de López nie rysuje się w różowych barwach. Glavinich sugeruje, by natychmiast zająć się termitami i tymczasowo przeprowadzić biura ze skrzydła zachodniego do aneksu. Pałac zbudowano w Asunción na zamówienie pierwszego prezydenta Paragwaju Carlosa Antonia Lópeza. Miał on być rezydencją dla jego najstarszego syna - generała Francisca Solano Lópeza. Prace rozpoczęły się w 1857 r. Kierował nimi angielski architekt Alonso Taylor. « powrót do artykułu
  10. Stosowanie alkoholu i substancji psychoaktywnych przez prehistorycznych Europejczyków było ściśle regulowane i ograniczone do rytuałów pogrzebowych. Jak wyjaśnia Elisa Guerra-Doce z Uniwersytetu w Valladolid, uznawano wtedy, że intoksykacja stanowi nieodłączną część komunikacji ze światem duchów. Autorka artykułu z Journal of Archaeological Method and Theory podkreśla, że choć zażywanie substancji psychoaktywnych towarzyszy ludzkości praktycznie od zawsze, naukowcy dopiero ostatnio zaczęli się przyglądać kontekstom historycznym i kulturowym, w których je w Europie stosowano. Wykorzystanie alkoholu i narkotyków roślinnych - takich jak opium z maku czy grzybki halucynogenne - było ściśle regulowane oraz powiązane z systemem wierzeń i uświęconymi rytuałami pogrzebowymi wielu przedindustrialnych społeczeństw. [...] Wierzono, że te substancje wspomagają komunikację ze światem duchów. Guerra-Doce analizowała 4 rodzaje dowodów: 1) makroskamieniałości liści, owoców lub nasion psychoaktywnych roślin, 2) psychoaktywne alkaloidy znalezione w prehistorycznych artefaktach i szkieletach, 3) pozostałości prawdopodobnych napojów alkoholowych oraz 4) artystyczne przedstawienia scen picia i psychoaktywnych roślin. Z tego powodu archeolog przyglądała się np. kawałkom maku lekarskiego z zębów dorosłego mężczyzny ze stanowiska neolitycznego w Hiszpanii, spalonym nasionom konopi z mis znalezionych w Rumunii, śladom piwa jęczmiennego z kilku naczyń ceramicznych z Półwyspu Iberyjskiego, a także abstrakcyjnym przedstawieniom rytualnego wykorzystania grzybków halucynogennych z włoskich Alp. Co ciekawe, ślady psychoaktywnych substancji znajdowano głównie w grobach lub na stanowiskach rytualnych. Spożywano je, by zmienić zwykły stan świadomości lub wejść w trans. Nie znamy szczegółów rytuałów, ale hipoteza jest taka, że [...] substancje stanowiły pokarm dla przenoszących się w zaświaty albo były daniną dla bóstw podziemia. Uwzględniając fakt, że substancje psychoaktywne miały pozwalać nawiązać łączność ze światem duchów, Guerra-Doce sądzi, że ich wykorzystanie było ściśle regulowane. Istotne jest to, że nie spożywano ich w celach hedonistycznych. « powrót do artykułu
  11. Rosja zagroziła USA sankcjami, które mogą negatywnie odbić się na współpracy obu krajów w przestrzeni kosmicznej. To odpowiedź na sankcje Zachodu po zaatakowaniu Ukrainy przez Rosję. Na początku kwietnia informowaliśmy, że NASA poleciła swoim pracownikom i kontrahentom zerwanie wszelkich kontaktów z rosyjskimi agendami rządowymi. Wyjątek uczyniono tylko dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, która nie może działać bez współpracy obu państw. Ponadto Amerykanie są uzależnieni od Rosji w dziedzinie wysyłania ludzi na ISS, a rosyjscy astronauci często trenują w ośrodkach szkoleniowych NASA. Rosnące napięcie pomiędzy Zachodem a Rosją zagroziło jednak i tej ograniczonej współpracy. Szczególnie dotkliwy dla Rosjan stał się wprowadzony przez USA zakaz eksportowania licencji oraz unieważnienie już udzielonych licencji na produkty wysokich technologii, które są używane m.in. przez rosyjską armię. Rosjanie zagrozili właśnie, że nie zgodzą się na przedłużenie misji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej poza rok 2020 oraz zabronią USA wykorzystywania silników rakietowych NK-33 oraz RD-180 do wynoszenia satelitów wojskowych. Jak wcześniej informowaliśmy, NASA chciałaby przedłużyć pracę ISS do 2024 roku. Rosjanie stwierdzili, że rosyjski segment stacji może działać bez segmentu amerykańskiego, ale amerykański bez rosyjskiego działać nie może.
  12. W Zatoce Weneckiej odkryto nowy gatunek meduzy. Zwierzęta widywano od września 2013 do marca 2014 r. Doniesienia na temat ich występowania w północnym Adriatyku pojawiały się w związku z obywatelskim projektem naukowym PERSEUS Jellyfish Spotting Campaign. Jak wspomina Ferdinando Boero z Uniwersytetu w Salento, ludzie mówili, że gatunku nie ma w naszych tablicach krążkopławów z tego regionu i nie wiedzieli co to. Liczba meduz sięgała tysięcy. Rybacy mieli je w sieciach. Nie mogli przez to łowić. Analizy morfologiczne kilku egzemplarzy wskazały, że to nowy gatunek z rodzaju Pelagia. Wygląda on inaczej od meduzy świecącej (Pelagia noctiluca). Badanie molekularne podjednostki I oksydazy cytochromowej i sekwencjonowanie fragmentu 28S rybosomalnego DNA tylko potwierdziły wcześniejsze ustalenia. Nazwą Pelagia benovici uhonorowano zmarłego kolegę Adama Benovicia. Nowy gatunek należy do rzędu płatowatogębych (Semaeostomeae). Nie wiadomo, jak P. benovici dostała się do północnego Adriatyku i w okolice Laguny Weneckiej, ale naukowcy podejrzewają, że zawleczono ją w wodzie balastowej statków. « powrót do artykułu
  13. Czteroletnia wojna szympansów z Parku Narodowego Gombe Stream z początku lat 70. XX w. ujawniła podobieństwa rozpadu ludzkich i szympansich społeczeństw. Jane Goodall bada tutejsze szympansy od 1966 r. Na początku lat 70. prymatolog zauważyła, że grupa podzieliła się na pół. Agresja była tak skrajna i utrzymywała się tak długo, że Brytyjka zdecydowała się nazwać ten stan rzeczy wojną. By stwierdzić, co do niej doprowadziło, zespół Josepha Feldbluma z Duke University postanowił przeanalizować zapiski Goodal ze stacji karmienia szympansów. Wcześniej naukowcy oceniali siłę więzów 2 osobników, bazując na długości spędzanego razem czasu. Notatki Goodall są jednak tak szczegółowe, że można np. stwierdzić, czy szympansy przybyły na jedzenie w tym samym czasie i z tego samego kierunku. W ramach studium Amerykanie wprowadzali do komputera dane z kilku okresów między 1968 a 1972 r. Model sieci społecznej pokazał, że grupa była zjednoczona do 1971 r. Wtedy nastąpił rozpad na grupy z południa i północy. Choć nie wiadomo, co dokładnie się stało, ma to z dużym prawdopodobieństwem związek z samcem o imieniu Leakey, który zmarł pod koniec 1970 r. Wydaje się, że spełniał on rolę łącznika między dwiema podgrupami. Po nim samcem alfa został Humphrey, ale był on słabym przywódcą i nastawali na niego bracia z południa Charlie i Hugh. Gdy inne szympansy zaczęły popierać którąś z frakcji, nastąpił rozłam i rozgorzała walka. W ciągu 4 lat grupa Humphreya zniszczyła grupę braci, stosując metodę podkradania się na terytorium wroga (samce wybierały ofiarę i ją biły). Feldblum wyjaśnia, że na podstawie przedwojennych preferencji można było przewidzieć, za którą frakcją opowie się dany osobnik. Amerykanie wskazują na uderzające podobieństwa między rozwojem wydarzeń w Gombe a klasycznym studium Wayne'a W. Zachary'ego z 1977 r. (chodzi o dynamikę związków w 34-osobowej uniwersyteckiej drużynie karate; wyniki badania opublikowano w Journal of Anthropological Research). Wojny szympansie praktycznie nie wybuchają, ale prymatolodzy mają nadzieję zdobyć więcej informacji nt. ewolucji ludzkich społeczeństw, badając czepiaki. « powrót do artykułu
  14. Barry Clifford, archeolog podwodny znany przede wszystkim z odnalezienia pierwszego wraku statku pirackiego, twierdzi, że najprawdopodobniej odnalazł Santa Marię, okręt flagowy Krzysztofa Kolumba. Wszelkie geograficzne, topograficzne i archeologiczne dowody wskazują, że to Santa Maria - stwierdził Clifford. Wrak znaleziono u wybrzeży Haiti dzięki wcześniejszym pracom innych zespołów archeologicznych. W 2003 roku natrafiono na szczątki sugerujące lokalizację fortu założonego przez Kolumba. Dzięki temu Clifford, posiłkując się dziennikiem odkrywcy, mógł określić prawdopodobne miejsce zatonięcia Santa Marii. Co ciekawe zespół Clifforda sfotografował wrak już wiele lat temu, jednak dopiero nowe dane i badania dostarczyły – zdaniem odkrywcy – dowodów, że mamy do czynienia z Santa Marią. Wrak znajduje się w takim położeniu względem fortu, jaki opisał Kolumb w dzienniku. Miejsce znalezienia wraku zgadza się też z rozkładem prądów morskich, które niosły okręt bezpośrednio przed zatonięciem. Pozostałości balastu odpowiadają zaś balastowi stosowanemu na jednostkach wielkości Santa Marii. Clifford, poszukując okrętu Kolumba, analizował zdjęcia wykonane przez lata przez jego zespół. Na taj podstawie, identyfikując różne anomalie występujące na dnie, zawęził obszar poszukiwań okrętu. Gdy w końcu określono jego lokalizację, postanowiono przeprowadzić badania terenowe. Okazało się, że miejsce spoczynku wraku zostało obrabowane. Brakuje m.in. widocznego na zdjęciu obiektu, które zidentyfikowano jako działo z epoki Kolumba. Jestem przekonany, że pełne prace na wraku dostarczą pierwszych dowodów archeologicznych na odkrycie Ameryki przez Kolumba - mówi Clifford. Ekspert nie wyklucza, że uda się wydobyć pozostałości Santa Marii i umieścić je w którymś z haitańskich muzeów. Myślę, że jeśli tak się stanie, to wrak może odegrać dużą rolę w przyszłym rozwoju turystyki na Haiti - dodał. Santa Maria została zbudowana w drugiej połowie XV wieku. W 1492 roku popłynęła z Krzysztofem Kolumbem do Ameryki. Zatonęła 25 grudnia tego samego roku po wpłynięciu na rafy. Gdy Kolumb zdał sobie sprawę, że okrętu nie da się uratować, kazał wykorzystać odzyskane zeń drewno do budowy fortu. « powrót do artykułu
  15. Naukowcy z Uniwersytetu w Grenadzie i firmy BIOSEARCH SA stworzyli wzorowane na bakteriach magnetycznych magnetyczne probiotyki, które po spożyciu z pokarmem mogłyby pomagać w diagnozowaniu chorób układu pokarmowego, np. nowotworów żołądka. W naturze bakterie wychwytują żelazo z otoczenia i przekształcają je w rodziny minerałów magnetycznych. Są one zbudowane z tlenku żelaza lub siarczku żelaza i wyglądają jak miniaturowe struny korali. Mikroorganizmy posługują się nimi jak igłą kompasu. Hiszpanie próbowali odtworzyć ich właściwości magnetyczne, nie budowę. Dwa gatunki bakterii probiotycznych - Lactobacillus fermentum i Bifidobacteria breve - stanowiły bioplatformę. Na ich zewnętrznej powierzchni aranżowano superparamagnetyczne nanocząstki magemitu. W temperaturze pokojowej tworzyły one fazę ferromagnetyczną. Po osadzeniu na bakteriach temperatura blokowania, powyżej której pod wpływem wzbudzania termicznego spin molekuły może swobodnie się obracać, wzrastała o ponad 100 K. Akademicy podkreślają, że nowa opatentowana przez BIOSEARCH SA technologia może znaleźć zastosowanie np. w rezonansie magnetycznym lub onkologii (komórki nowotworowe wykazują dużą wrażliwość na podwyższenie temperatury, stąd pomysł na wykorzystanie ablacji magnetycznej). « powrót do artykułu
  16. Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że mieszkańcy Unii Europejskiej mogą domagać się od Google'a i innych serwisów internetowych by te usunęły ze swoich serwerów wszelkie informacje dotyczące wnioskodawcy. Pod warunkiem, że zebrane informacje mogą naruszać prywatność. Jeśli, na podstawie wyszukiwania imienia i nazwiska danej osoby, trafimy na witrynę zawierającą informacje o tej osobie, zainteresowany może zwrócić się do operatora wyszukiwarki - orzekł sąd. Jeśli operator odmówi odpowiedniej zmiany wyników wyszukiwania, osoba zainteresowana może zwrócić się do odpowiednich władz o wydanie nakazu. Sąd uznał, że poważnym problemem jest fakt, iż wyszukiwarki indeksują informacje, przez co zachowują pewien stan rzeczy z momentu indeksowania. Jeśli np. ktoś zostanie aresztowany i oskarżony, to informacja ta będzie przechowywana w wyszukiwarkach bez żadnego odniesienia do faktu, że np. osoba ta została później oczyszczona z zarzutów. Po wielu miesiącach czy latach można będzie trafić na informacje o aresztowaniu i oskarżeniu, jednak bez żadnej gwarancji, że trafi się na informacje o oczyszczeniu. Google jest rozczarowane wyrokiem Trybunału. Firma zwraca uwagę, że nie tworzy żadnych linków czy informacji, a jedynie je indeksuje. Jednocześnie wyrok oznacza, że to Google będzie musiało cenzurować informacje i usuwać je z obiegu. Przedstawiciele Google'a zwracają uwagę, że jedynie twórcy informacji mogą ją usunąć i gdy to zrobią, informacja taka zniknie z wyników wyszukiwania. « powrót do artykułu
  17. Włosi na diecie obfitującej w resweratrol nie żyją wcale dłużej od osób, które spożywają mniej tego przeciwutleniacza. Nie różnią się też od nich prawdopodobieństwem rozwoju chorób sercowo-naczyniowych czy nowotworów. Historia resweratrolu okazuje się kolejnym przypadkiem przesadnej reklamy korzyści zdrowotnych, która nie wytrzymuje próby czasu - podkreśla dr Richard D. Semba, oftalmolog ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Uważano, że pewne pokarmy są dla ludzi dobre ze względu na zawartość resweratrolu. Nasze wyniki w ogóle tego nie potwierdziły. Mimo negatywnych rezultatów Semba przypomina, że wcześniejsze studia wskazywały, że w przypadku niektórych ludzi konsumpcja czerwonego wina, gorzkiej czekolady oraz jagód zmniejsza stan zapalny i wydaje się chronić serce. Chodzi o to, że korzyści, jeśli takowe są, muszą być związane z innymi przeciwutleniaczami lub substancjami z tych [złożonych] produktów. Semba stanowi część zespołu, który od 15 lat śledzi skutki starzenia w grupie mieszkańców regionu Chianti. Na potrzeby najnowszego badania analizowano pod kątem obecności metabolitów resweratrolu próbki moczu 783 osób powyżej 65. r.ż. Po wzięciu poprawki na wiek i płeć stwierdzono, że u ludzi z najwyższym stężeniem resweratrolu prawdopodobieństwo zgonu z jakiegokolwiek powodu nie było wcale niższe u niż osób, w których moczu nie znaleziono przeciwutleniacza. Poziom resweratrolu nie wiązał się z markerami stanu zapalnego, chorobami sercowo-naczyniowymi czy wskaźnikiem występowania nowotworów. Warto dodać, że urynę badano za pomocą zaawansowanej spektrometrii mas, a Toskańczycy to grupa, w której nie sięga się raczej po suplementy, pija się za to chętnie specjalność regionu, czyli czerwone wino. Żaden z ochotników nie przestrzegał jakiejś zaleconej diety. « powrót do artykułu
  18. Naukowcy z UC Irvine oraz Jet Propulsion Laboratory opublikowali dowody, wskazujące, że doszło do destabilizacji lodowców znajdujących się na olbrzymich obszarach Zachodniej Antarktydy. Zdaniem naukowców, jest mało prawdopodobne, by lodowce te przestały się poruszać. Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że lodowce te znajdują się pomiędzy oceanem a wielkimi połaciami lodu znajdującymi się poniżej poziomu morza. Nie jest wykluczone, że ocean wedrze się w przyszłości w głąb kontynentu. To może prowadzić do znaczącego wzrostu poziomu oceanów. Uczeni sugerują, że nawet w krótkim terminie zjawisko takie może doprowadzić do wzrostu poziomu oceanów. Będzie on obserwowany przed końcem bieżącego wieku, ale lodowce antarktyczne będą przez stulecia przyczyniały się do wzrostu poziomu oceanów. Wspomniane na wstępie lodowce uwalniają wodę do Morza Amundsena. Ich czoła znajdują się w wodzie, ale reszta antarktycznego lodu znajduje się na lądzie, w wielkim basenie znajdującym się poniżej poziomu oceanu. Znajdujący się tam lód może doprowadzić do podniesienia poziomu oceanów o cztery metry. W niektórych miejscach ląd w głębi Zachodniej Antarktydy znajduje się nawet o kilometr poniżej poziomu morza. Jeśli wedrze się tam woda, dojdzie do topnienia lodu, będzie on coraz cieńszy, oderwie się od podłoża i będzie unosił się na wodzie, co spowoduje, że stanie się bardziej podatny na pękanie i związane z tym szybsze topnienie. Dane użyte podczas badań pochodzą z 20 lat pracy satelitów Earth Remote Sensing. Ponadto wiadomo, że bardzo szybko poruszają się lodowce Zachodniej Antarktydy. Lodowce Pine Island, Thwaites Haynes czy Smith/Kohler wycofały się od 10 do 35 kilometrów. « powrót do artykułu
  19. Chiński bloger Faikee ujawnił zrzuty ekranowy, który przynajmniej częściowo potwierdza rewelacje dotyczące planów Microsoftu, a opublikowane wcześniej przez rosyjską grupę WZOR. Wspomniany zrzut ekranowy to tekst, w którym jest mowa m.in. o Office 2013 czy Windows 8.1. Jednak wspomniano tam również o Windows 8.1 Update 2, Windows 9 czy, co szczególnie interesujące, o Windows 365. Ten ostatni produkt znajduje się podobno w fazie alfa i bazuje na „Windows Core”. To może potwierdzać doniesienia WZOR, zgodnie z którymi koncern z Redmond może przygotowywać system Windows w modelu subskrybowania usługi. OS działałby wówczas jak MS Office 365, a użytkownik wnosiłby miesięczną bądź roczną opłatę za korzystanie z niego. Niewykluczone, że w ten sposób miałby zawsze dostęp do najnowszych wersji systemu i mógłby go wykorzystywać na wielu urządzeniach. Zaprezentowany przez Faikee zrzut ekranowy potwierdza też, że trwają prace na Windows 9 oraz Windows Phone 9, a Microsoft dąży do jak najściślejszej integracji swojego systemu i usług na różnych urządzeniach. « powrót do artykułu
  20. Najmniejszy na świecie komiks pt. "Juana Knits The Planet" wygrawerowano na powierzchni ludzkiego włosa. Autorką obrazków jest Niemka Claudia Puhlfürst (posługująca się pseudonimem artystycznym M.G. - od machine gun - oraz nickiem CaptainMetal). Techniczną stroną projektu, czyli litografią wykorzystującą zogniskowaną wiązkę jonów (ang. focused ion beam, FIB), zajmował się Andrew Zonenberg z Rensselaer Polytechnic Institute. Juana mierzy ok. 10 mikrometrów. Tworząc ją, Zonenberg pracował na mikroskopie skaningowym z kolumną jonową VERSA 3D. Puhlfürst narysowała komiks na prośbę organizatorów Exceptional Hardware Software Meeting (EHSM). Konferencja entuzjastów otwartego oprogramowania odbędzie się 27-29 czerwca w Hamburgu. Inspiracją dla minidzieła była animacja poklatkowa IBM-a "A Boy And His Atom". « powrót do artykułu
  21. Naukowcy z University of Philippines w Los Banos odkryli nowy gatunek rośliny, która pobiera nikiel i akumuluje w swoich liściach do 18 000 części na milion tego pierwiastka, nie odczuwając przy tym skutków zatrucia. Tym samym Rinorea niccolifera potrafi zakumulować nawet tysiąckrotnie więcej niklu niż inne rośliny. Dotychczas nauka zna jedynie około 450 gatunków roślin zdolnych do hiperakumulacji niklu. Stanowią one niewielki odsetek spośród 300 000 zidentyfikowanych gatunków roślin. Jak poinformowała doktor Marilyn Quimado, nowy gatunek został znaleziony w zachodniej części wyspy Luzon, gdzie gleba jest bogata w metale ciężkie. Rośliny zdolne do hiperakumulacji mogą potencjalnie przyczynić się do rozwoju wielu zielonych technologii, takich jak „fitooczyszczanie” czy „fitogórnictwo” - mówi doktor Augustine Doronila z University of Melbourne. Pod pojęciem „fitooczyszczania” rozumie się oczyszczanie gleby z metali ciężkich za pomocą roślin. Z kolei „fitogórnictwo” zakłada pozyskiwanie metali z roślin zdolnych do akumulacji dużych ich ilości. « powrót do artykułu
  22. Naukowcy z McLean Hospital odkryli, że gen kluczowy dla prawidłowego rozwoju mózgu i powiązany wcześniej z zaburzeniami ze spektrum autyzmu odgrywa kluczową rolę w zachowaniach związanych z uzależnieniem. Odkrywając cząsteczki kontrolujące rozwój uzależnienia, mamy nadzieję wskazać nowe podejścia terapeutyczne - podkreśla dr Christopher Cowan. Zespół dr Laury Smith z laboratorium Cowana posłużył się modelami zwierzęcymi, by wykazać, że związane z zespołem łamliwego chromosomu X białko FMRP (ang. fragile X mental retardation protein) odgrywa kluczową rolę również w rozwoju uzależnienia. Dotąd wiedziano, że FMRP jest niezbędne do prawidłowego rozwoju synaps między neuronami odpowiedzialnymi za uczenie (odpowiada za remodelowanie i siłę połączeń), teraz udowodniono, że jest również bardzo istotne dla zmian w połączeniach, jakie zachodzą w jądrze półleżącym pod wpływem powtarzalnej ekspozycji na kokainę. FMRP nie tylko pozwala ludziom właściwie uczyć się i zapamiętywać obiekty ze środowiska, ale i kontroluje odpowiedź mózgu na kokainę. Kończy się to wzmocnieniem zachowań uzależnieniowych. Warto przypomnieć, że kodowanego przez gen FMR1 białka FMRP brakuje również w zespole łamliwego chromosomu X - chorobie genetycznej charakteryzującej się obniżeniem poziomu rozwoju intelektualnego (co istotne, objawy behawioralne pokrywają się czasem z symptomami autyzmu; chodzi np. o trzepotanie rękoma czy autoagresję). « powrót do artykułu
  23. Naukowcy z singapurskiego Uniwersytetu Technologicznego Nanyang, chińskiego Uniwersytetu Tsinghua oraz amerykańskiego Case Western Reserve University dokonali olbrzymiego kroku w kierunku masowej produkcji umieszczanych w tkaninach urządzeń przechowujących energię. Specjaliści opracowali superkondensator złożony z grafenu i nanorurek. Urządzenie pozwala na przechowywanie 6,3 microwatogodziny w każdym milimetrze sześciennym, co czynie je najbardziej pojemnym z miniaturowych superkondensatorów. Uczonym udało się opracować metodę ciągłej produkcji włókna. Stworzyli już włókna o długości 50 metrów i nie natrafili na żadne ograniczenia, które uniemożliwiałyby ich wydłużanie. Specjaliści uważają, że ich włókna można będzie wszywać w ubrania i przydadzą się one osobom korzystającym z urządzeń medycznych czy żołnierzom na polu walki. Olbrzymią zaletą superkondensatorów jest możliwość ich błyskawicznego ładowania i rozładowywania. Najpoważniejsza zaś wada to ich niewielka gęstość energii. Aby zaradzić temu problemowi naukowcy opracowali hybrydowe włókna. Podczas ich produkcji roztwór zawierający utlenione nanorurki węglowe o pojedynczej ścianie, tlenek grafenu oraz etylenodiaminę. Roztwór jest pompowany przez wąską kolumnę kapilarną, a całość jest podgrzewana przez sześć godzin. W tym czasie w takim roztworze powstają włókna o gigantycznej powierzchni wynoszącej 396 metrów kwadratowych na gram, co daje dużo miejsca na przechowywanie ładunków elektrycznych. Podczas testów naukowcy odkryli, że połączenie trzech par włókien pozwala na trzykrotne zwiększenie napięcia przy zachowaniu dotychczasowego czasu ładowania/rozładowywania. Z kolei umieszczenie wielu par włókien pomiędzy elektrodami prowadziło do liniowego zwiększania się pojemności wraz ze wzrostem liczby włókien. Dzięki użyciu w roli elektrolitu żelu stworzonego z alkoholu poliwinylowego i kwasu fosforowego uzyskano urządzenie o gęstości energii 6,3 mikrowatogodziny na milimetr sześcienny. To pojemność porównywalna z akumulatorem litowo-jonowym. Testowaliśmy nasze urządzenie przez 10 000 cyklu ładowania/rozładowywania i po tym czasie zachowało ono 93% swojej oryginalnej pojemności. Konwencjonalne akumulatory wytrzymują mniej niż 1000 cykli - mówi Dingshan Yu.
  24. Efektem współpracy brazylijskiej agencji reklamowej DM9Rio i Hospital Amaral Carvalho jest ELO, wyposażony w głośnik mówiący miś dla chorych na nowotwory dzieci, które długo przebywają w szpitalu. Za pośrednictwem aplikacji WahtsApp krewni i znajomi. np. nauczyciele, mogą zostawiać dla dzieci pocieszające wiadomości audio. Pluszaki odbierają je i przechowują. Każdemu choremu dziecku przypisano unikatowy numer. Gdy tylko komuś zaczyna doskwierać samotność, wystarczy nacisnąć łapkę misia, a ten odtworzy nadaną wiadomość. « powrót do artykułu
  25. W ciągu 16 lat 42-letni obecnie Andy Knox z Warrington w Wielkiej Brytanii przeszedł 3 rodzinne przeszczepy nerki. Mężczyzna mówi, że czuje się, jakby dano mu 4 życia. Gdy w 1998 r. u Andy'ego zdiagnozowano niewydolność nerek, dawczynią narządu została jego matka Teresa. Po 8 latach ponownie rozwinęła się niewydolność i wtedy nerkę podarował synowi ojciec Freddie. Dwa tygodnie temu przeprowadzono przeszczep od siostry Helen. Wszystkie trzy operacje wykonano w Królewskim Szpitalu Uniwersyteckim w Liverpoolu. Po pierwszym przeszczepie mężczyzna zaczął grać w tenisa. Po drugim został kapitanem brytyjskiej drużyny na Światowych Igrzyskach Osób po Przeszczepie w Australii. Pod jego przewodnictwem tenisiści zdobyli 2 srebrne medale. Abdul Hammad, szpitalny konsultant z zakresu chirurgii transplantacyjnej, podkreśla, że spotkał się licznymi przypadkami, gdzie pacjent przeszedł 2 lub nawet 3 przeszczepy. Andrew jest jednak pierwszą leczoną przez nas osobą, która miała na tyle szczęścia, by znaleźć trzy dopasowania w obrębie własnej rodziny. To wspaniale, że [krewni] byli w stanie pomóc mu w ten sposób. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...