Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Rozgorzała dyskusja między ekwadorskim rządem a burmistrzem z Wysp Galapagos na temat tego, gdzie powinno być przechowywane ciało Samotnego George'a, ostatniego przedstawiciela podgatunku Geochelone nigra abingdoni, który zmarł w 2012 r. Pierwsza ze stron twierdzi, że w stolicy kraju Quito, a druga, że w centrum rozrodu w Parku Narodowym Galapagos, gdzie staruszek spędził ostatnie lata życia. W połowie 2013 r. zamrożone ciało Samotnego George'a dotarło do Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej. Po wypchaniu przez tamtejszych specjalistów gad miał trafić w zimie na wystawę (pozostanie tam zresztą do 4 stycznia 2015 r.), a potem do Ekwadorczyków. Leopoldo Bucheli, burmistrz Puerto Ayora, twierdzi, że Samotny George był symbolem wysp i powinien wrócić do domu (węgierski naukowiec wypatrzył go w 1971 r. na wyspie Pinta), lecz Ministerstwo Środowiska odparowuje, że w Parku Narodowym Galapagos stanie jedynie statua z brązu oraz centrum edukacyjne. W rządowym oświadczeniu pada stwierdzenie, że George był częścią dziedzictwa narodowego, a w stolicy zobaczy go maksymalna liczba ludzi, o właściwych warunkach do przechowywania eksponatu nie wspominając. Żółwia nazwano po amerykańskim komiku z lat 50. George'u Goblu, który sam siebie nazywał właśnie Samotnym George'em.
  2. Gdy w nocy kierujemy samochodem często jesteśmy oślepiani światłami pojazdów jadących z naprzeciwka lub poruszających się za nami. To niezbyt przyjemna i niebezpieczna sytuacja. Być może w przyszłości uda się uniknąć takich niedogodności dzięki systemowi programowalnych świateł, które dynamicznie dopasowują się tak, by nie oślepiać innych kierowców. Naukowcy z Carnegie Mellon University oraz Intela stworzyli prototypowe oświetlenie samochodowe składające się z tysięcy niewielkich źródeł światła oraz kamery działającej na podczerwień. Kamera ciągle skanuje przestrzeń przed samochodem, wykrywa innych kierowców i wyłącza te źródła światła, które mogą oślepić innych kierowców. Całość działa na tyle dobrze, że sprawdza się nawet przy prędkości 225 km/h, w wyłączanie części oświetlenia nie powoduje pogorszenia widoczności dla osoby kierującej pojazdem wyposażonym w nowe światła. Co więcej, nowe oświetlenie może spełniać wiele innych użytecznych funkcji. Może ono doświetlać słabo widoczne obiekty przy drodze, wyświetlać linię oddzielającą pasy ruchu tam, gdzie linia taka nie została narysowana lub jest słabo widoczna, może wyświetlać na drodze informacje z systemu GPS instruujące kierowcę, gdzie powinien jechać, może w końcu poprawiać widoczność we mgle czy podczas opadów śniegu. Nowy system z pewnością przyczyniłby się do zmniejszenia liczby wypadków związanych ze złymi warunkami atmosferycznymi czy zapadnięciem zmierzchu. W USA po zmierzchu odbywa się 25% wszystkich podróży samochodem i dochodzi wówczas do 50% wszystkich wypadków. Światła dostosowujące się do warunków na drodze są obecne w samochodach od kilku lat. Jednak nie są one tak skuteczne, jak system opracowany przez Carnegie Mellon i Intela. Zwykle działają znacznie wolnej i nie są tak elastyczne. W skład nowego systemu, obok kamery, komputera i projektora wchodzi źródło światłą o jasności 4700 lumenów oraz matryca składająca się z niemal 800 000 mikroluster, z których każde jest indywidualnie kontrolowane przez komputer. Światło odbijane przez każde z mikroluster może być włączone i wyłączone w czasie krótszym niż milisekunda. Uczeni z Carnegie Mellon wciąż udoskonalają swój prototyp. Jego ostateczna wersja ma być gotowa za pół roku. W ciągu kolejnych dwóch lat będą trwały prace nad miniaturyzacją systemu i przyspieszeniem jego działania. Robert Tamburo, główny inżynier odpowiedzialny za projekt mówi, że celem jego zespołu jest skomercjalizowanie nowej technologii. « powrót do artykułu
  3. Władze Kalifornii wydały Google'owi 25 licencji zezwalających zmodyfikowanym autonomicznym samochodom Lexus RX 450h na poruszanie się po wszystkich drogach publicznych w stanie. Każda z licencji przeznaczona jest dla jednego pojazdu. Po dwie licencje otrzymały też Audi i Mercedes. Prasa donosi, że o podobne zezwolenia starają się też inni producenci samochodów. Jednym z warunków wydania licencji jest obecność w samochodzie kierowcy, który w sytuacji awaryjnej przejmie kontrolę nad pojazdem. Autonomiczne pojazdy to przyszłość transportu. Wiążemy z nimi olbrzymie nadzieje na znaczącą poprawę bezpieczeństwa i płynności ruchu. Testy na drogach publicznych to jeden z elementów koniecznych do rozwoju tej technologii - stwierdziła Jean Shiomoto, szefowa kalifornijskiego Wydziału Pojazdów Mechanicznych. « powrót do artykułu
  4. Ksantohumol, prenyloflawonoid z szyszek chmielu, poprawia funkcjonowanie poznawcze młodych, ale już nie starych myszy. Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Oregonu interesowali się ksantohumolem ze względu na jego potencjał w zakresie leczenia zespołu metabolicznego. W szczurzym modelu otyłości związek ten pomagał obniżyć wagę i poziom cukru we krwi. W ramach najnowszego studium Amerykanie wykorzystywali ksantohumol w bardzo wysokich dawkach, niemożliwych do uzyskania z dietą (by osiągnąć stężenie prenyloflawonoidu z eksperymentów, ludzie musieliby wypijać 2000 l piwa dziennie). U młodych gryzoni wydawał się on zwiększać zdolność przystosowywania się do zmian środowiska. Giętkość poznawczą badano za pomocą specjalnego labiryntu. Naszym celem było sprawdzenie, czy ksantohumol wpływa na [...] palmitylację [polega ona na przeniesieniu reszty kwasu palmitynowego z palmitoilo-CoA na grupę hydrosulfidową reszt cysteiny]. To normalny proces biologiczny, ale u starszych zwierząt może się stać szkodliwy - wyjaśnia Daniel Zmazow. Ksantohumol może przyspieszyć metabolizm, zmniejszyć stłuszczenie wątroby i, przynajmniej u młodych myszy, poprawić giętkość poznawczą lub [inaczej mówiąc] myślenie wyższego rzędu. Niestety, nie ogranicza on palmitylacji u starszych myszy, [...] przynajmniej przy zastosowanych przez nas dawkach. Prof. Kathy Magnusson podkreśla, że w tym i w innych badaniach koncentrowała się na 2 podjednostkach receptora NMDA: GluN1 i GluN2B (aktywowane kwasem glutaminowym receptory NMDA pełnią kluczową rolę w procesach uczenia się i pamięci). « powrót do artykułu
  5. Naukowcy skupieni wokół Global Carbon Project poinformowali, że światowa emisja dwutlenku węgla wzrosła w 2013 roku aż o 2,3% w porównaniu do roku poprzedniego. W sumie ludzkość wyemitowała rekordowe 36 miliardów ton tego gazu cieplarnianego. Na rok 2014 naukowcy przewidują kolejny wzrost, tym razem o 2,5%. Dane takie nie napawają optymizmem, gdyż przy tym tempie emisji w ciągu najbliższych 30 lat możemy spowodować, że średnia globalna temperatura będzie o ponad 2 stopnie wyższa niż w roku 1750, u zarania rewolucji przemysłowej. Wiele krajów deklaruje chęć takiego działania, by nie dopuścić do ogrzania się atmosfery planety o ponad 2 stopnie Celsjusza. Naukowcy obliczyli, że jeśli chcemy ten cel osiągnąć, to nie możemy wyemitować łącznie więcej niż 1,2 biliona ton dwutlenku węgla. Jeśli utrzymamy taki poziom emisji wówczas z 66-procentowym prawdopodobieństwem utrzymamy ocieplenie na zakładanym poziomie. Jednak przy obecnym tempie wzrostu emisji już za około 30 lat przekroczymy zakładany poziom. Największym emitentem dwutlenku węgla są Chiny. W 2013 roku Państwo Środka wysłało do atmosfery 9,977 miliarda ton CO2, czyli o 4,2% więcj niż rok wcześniej. Drugie na niechlubnej liście są Stany Zjednoczone z emisją sięgającą 5,233 miliarda ton (wzrost o 2,9%). Największy wzrost, bo aż o 5,1% zanotowano w Indiach, które wyemitowały 2,407 miliarda ton. Kraje Unii Europejskiej wysłały do atmosfery 3,483 miliarda ton CO2, czyli o 1,8% mniej niż rok wcześniej. Największym emitentem w UE są Niemcy, które odpowiadają za emisję 759 milionów ton dwutlenku węgla. Duże ilości tego gazu, bo 1,812 miliarda ton emituje Rosja, a w „klubie miliarderów” znajdziemy też Japonię z emisją rzędu 1,248 miliarda ton. Inni duzi emitenci to Korea Południowa (615 milionów ton), Iran (611 milionów ton), Arabia Saudyjska (519 milionów ton) oraz Kanada (503 miliony ton). Niezwykle ważna dla powstrzymania globalnego ocieplenia wydaje się polityka Chin. Kraj ten emituje więcej więcej dwutlenku węgla niż USA i UE razem wzięte. Emisja w przeliczeniu na mieszkańca jest tam o 45% wyższa niż średnia światowa. Jest wyższa niż w Unii Europejskiej. Eksperci ostrzegają, że do utrzymania ocieplenia na poziomie nieprzekraczającym 2 stopnie Celsjusza konieczne jest zredukowanie antropogenicznej emisji CO2 o 7%. « powrót do artykułu
  6. Naukowcy znaleźli więcej dowodów potwierdzających tezę, że istnieje związek między łysieniem androgenowym (typu męskiego) a rakiem prostaty. Coraz więcej dowodów świadczy o tym, że zarówno łysienie androgenowe, jak i rak gruczołu krokowego są powiązane z podwyższonym poziomem męskich hormonów płciowych i receptorów androgenowych. Akademicy przeanalizowali dane 39.070 mężczyzn biorących udział w Prostate, Lung, Colorectal, and Ovarian (PLCO) Cancer Screening Trial. Okazało się, że panowie, u których w wieku 45 lat występowało umiarkowane łysienie dotyczące przodu oraz szczytu głowy, znajdowali się w grupie podwyższonego ryzyka (40%) rozwoju agresywnego raka prostaty na późniejszych etapach życia. Średni wiek postawienia takiej diagnozy wynosił 72 lata. Nasze studium wykazało podwyższone ryzyko agresywnego raka prostaty tylko u mężczyzn z bardzo specyficznym wzorcem utraty włosów w wieku 45 lat: łysiną z przodu i umiarkowanym przerzedzeniem włosów na czubku głowy. Nie stwierdziliśmy podwyższonego ryzyka żadnej z form raka gruczołu krokowego u panów z innymi wzorcami łysienia - podkreśla Michael B. Cook z National Cancer Institute. Cook sądzi, że jeśli odkrycia jego zespołu potwierdzą się w kolejnych studiach, ocenę łysienia będzie można wykorzystać jako metodę identyfikacji osób z grupy podwyższonego ryzyka agresywnego raka prostaty. Amerykanie już teraz prowadzą 2 dodatkowe badania kohortowe. Choć nasze dane sugerują duże prawdopodobieństwo związku między rozwojem łysiny a agresywnym rakiem prostaty, jest jeszcze za wcześnie, by uwzględnić to w praktyce medycznej - podsumowuje Cook. « powrót do artykułu
  7. Układ odpornościowy noworodków jest o wiele silniejszy niż dotąd sądzono. Choć dzieci muszą się chronić przed patogenami, z którymi stykają się od urodzenia, dotąd naukowcy sądzili, że limfocyty T są u nich do pewnego stopnia stłumione, by nie dopuścić do zapalnego uszkodzenia rozwijającego się organizmu. Podchodzący do tego sceptycznie zespół z King's College London postanowił scharakteryzować właściwości limfocytów T, badając w kilku pierwszych tygodniach życia próbki krwi 28 wcześniaków. Autorzy opracowania z Nature Medicine zauważyli, że limfocyty T noworodków były rzeczywiście inne od komórek dorosłych osób. Nie chodziło jednak o immunosupresję, ale o wytwarzanie aktywującej neutrofile interleukiny 8 (wcześniej nie uznawano jej za główny produkt limfocytów T). Stwierdziliśmy, że dzieci mają wbudowany przeciwbakteryjny mechanizm obronny. [Co prawda] działa on inaczej niż u dorosłych, ale nie wyklucza to jego skuteczności. Możliwe, że w czasie ciąży ten sam mechanizm chroni płód przed infekcjami matki. W kolejnym etapie studium chcemy zidentyfikować szlaki, które sprawiają, że komórki odpornościowe noworodków są tak różne od tego, co widzimy u dorosłych - wyjaśnia dr Deena Gibbons z Wydziału Immunobiologii. Opisaną aktywność limfocytów T można wykorzystać do wzmocnienia układu odpornościowego noworodków na oddziałach intensywnej terapii czy do zapobiegania martwiczemu zapaleniu jelit. « powrót do artykułu
  8. NASA świętuje umieszczenie kolejnego pojazdu na orbicie Czerwonej Planety. Mars Atmosphere and Volatile Evolution (MAVEN) wszedł na orbitę planety wczoraj, 21 września, o godzinie 16:24. To pierwszy pojazd, którego zadaniem jest szczegółowe zbadanie wyższych warstw atmosfery Marsa. „MAVEN, jako pierwszy pojazd wyspecjalizowany w badaniu wyższych warstw atmosfery, znacząco zwiększy naszą wiedzę o ewolucji atmosfery Marsa, ewolucji jego klimatu oraz wpływie tych zmian na ewolucję powierzchni Marsa oraz potencjalne możliwości zamieszkania na Czerwonej Planecie” - powiedział szef NASA, Charles Bolden. Podróż MAVEN-a na orbitę Marsa trwała 10 miesięcy. Sygnał o udanej operacji wejścia na orbitę odebrało zarówno centrum operacyjne firmy Lockheed Martin w Littleon jak i należące do NASA Jet Propulsion Laboratory w Kalifornii oraz stacja w Australii, będąca częścią systemu Deep Space Network. Przez najbliższe sześć tygodni MAVEN będzie przeprowadzał serię manewrów mających wprowadzić go na orbitę właściwą do badań naukowych. W międzyczasie będą odbywały się testy instrumentów pokładowych. Główna część misji, którą zaplanowano na 1 rok ziemski, będzie polegała na badaniu składu, struktury oraz tempa ucieczki gazów z górnych warstwa atmosfery Marsa oraz ich interakcji z wiatrem słonecznym. W czasie tego roku orbita MAVEN-a zostanie pięciokrotnie obniżona ze 150 do 125 kilometrów, dzięki czemu naukowcy zdobędą informacje na temat zjawisk zachodzących na styku dolnych i górnych warstw atmosfery. Prace nad programem MAVEN trwają od 11 lat. « powrót do artykułu
  9. Prażone orzechy ziemne uczulają z większym prawdopodobieństwem niż surowe fistaszki. Zespół z Uniwersytetu w Oksfordzie uważa, że pewne zmiany chemiczne wywołane przez wysoką temperaturę w czasie prażenia są rozpoznawane przez układ odpornościowy, przygotowując grunt pod wystąpienie reakcji alergicznej przy następnym zetknięciu z orzechami arachidowymi. Uzyskane wyniki mogą wyjaśniać różnicę w liczbie osób z alergią na orzechy ziemne w krajach Zachodu i w populacjach wschodniej Azji. W naszym kręgu kulturowym, gdzie prażone m.in. gorącym powietrzem fistaszki są czymś powszechnym, alergie są o wiele częstsze niż w Azji, gdzie arachidy są jadane w postaci surowej, gotowanej bądź smażonej. W przypadku innych alergii pokarmowych nie zaobserwowano takich różnic. Naukowcy oczyścili białka z prażonych i surowych orzechów arachidowych. Wprowadzili je do organizmu myszy na 3 sposoby: 1) wstrzyknęli pod skórę, 2) zaaplikowali na uszkodzoną skórę bądź 3) zaordynowali bezpośrednio do żołądka. Następnie oceniali reakcje immunologiczne na kolejne porcje wyciągu. Okazało się, że u gryzoni wystawionych na początku na działanie prażonych orzechów występowała o wiele bardziej nasilona odpowiedź immunologiczna, typowa dla reakcji alergicznych. Zgodnie z naszym stanem wiedzy, to pierwsze badanie, które bezpośrednio zademonstrowało potencjalny wyzwalacz alergii na orzechy ziemne - cieszy się prof. Quentin Sattentau. Wcześniejsze studia wykazały, że prażenie modyfikuje białka orzechów, wpływając na ich rozpoznawanie przez układ odpornościowy. Nie zademonstrowały jednak, że prażone fistaszki mogą wyzwalać reakcję alergiczną. Sądzimy, że zidentyfikowaliśmy modyfikacje chemiczne biorące udział w wyzwalaniu reakcji alergicznej na orzechy ziemne i obecnie przyglądamy się przyjaznym przemysłowi spożywczemu metodom ich eliminowania - podsumowuje Sattentau. « powrót do artykułu
  10. Przemieszczające się po organizmie przerzutujące komórki nowotworowe mają inne potrzeby energetyczne niż komórki kontynuujące namnażanie w pierwotnym guzie. Określenie metabolicznych wymogów inwazyjnych komórek może mieć wartość terapeutyczną. Odkryliśmy, że polegają [...] one na mitochondriach - wyjaśnia dr Valerie LeBleu z Centrum Badań nad Nowotworami im. Monroe'a Dunawaya Andersona przy Uniwersytecie Teksańskim w Houston. Komórki nowotworowe wykorzystują będące koaktywatorem transkrypcji białko PGC-1α do stymulowania wzrostu nowych mitochondriów. Polegają na nim również przy fosforylacji oksydacyjnej, czyli syntezie ATP z ADP i reszty fosforanowej (wiąże się ona z utlenianiem różnych zredukowanych metabolitów przy udziale tzw. łańcucha oddechowego). Jak tłumaczą Amerykanie, jeśli wyobrazimy sobie, że mitochondria są kuchnią, to PGC-1α będzie kucharzem, ATP przystawką, a fosforylacja oksydacyjna głównym składnikiem. Wszystko wskazuje na to, że oddychanie mitochondriów pozwala niektórym komórkom nowotworowym pozyskać energię konieczną do pokonania tkanek guza i zdrowej, naczyń krwionośnych oraz wejścia do kolejnych narządów. Innymi słowy: część komórek nowotworowych jest zaprogramowana, by jeść w domu (pozostać w pierwotnym guzie), podczas gdy reszta ma specjalną dietę, która pozwala podróżować po organizmie. Gdyby istniała metoda na zablokowanie zawczasu pakowania posiłku na drogę, można by potencjalnie zahamować migrację. Sposobem tym wydaje się supresja PGC-1α. « powrót do artykułu
  11. Apple i U2 wspólnie pracują nad nowym formatem multimedialnym, w którym zostaną wbudowane mechanizmy ochrony przed nielegalnym kopiowaniem, a sam format ma być na tyle atrakcyjny, że użytkownicy chętnie zapłacą za zakup utworów. Lider U2, Bono, w wywiadzie dla Time'a nie zdradza szczegółów nowego formatu, twierdzi jednak, że będzie on odporny na kopiowanie. To może sugerować, że zostanie weń wbudowany jakiś mechanizm ochrony treści. To będzie audiowizualny interaktywny format muzyczny, który zaprezentuje album w najlepszy możliwy sposób - zapewnia Bono. Artysta dodaje, że użytkownik będzie mógł wpływać na odtwarzanie utworu i oglądać zdjęcia wykonawców w sposób, jaki wcześniej nie był możliwy. Format posłuży nie tylko do kodowania całych albumów, ale również poszczególnych utworów. U2 ma zamiar wykorzystać go przy debiucie albumu „Songs of Experience”. Menedżer U2 wspominał przed tygodniem, że oprócz literowego zapisu utworu i fotografii, użytkownik zyska też dostęp do klipów wideo. Nie wiadomo natomiast, czy nowy format poprawi jakość dźwięku. Od pewnego czasu mówi się bowiem, że Apple pracuje na formatem do dystrybucji wysokiej jakości plików audio.
  12. Niezwykle czuły grafenowy biosensor umożliwia wczesne diagnozowanie pacjentów narażonych na rozwój nowotworów. Wstępne testy wykazały, że jest on 5-krotnie bardziej czuły niż obecnie wykorzystywane testy, a cała procedura trwa kilka minut. Uczeni z University of Swansea najpierw hodowali grafen na podłożu z węglika krzemu, które poddano działaniu wysokiej temperatury i niskiemu ciśnieniu. Następnie nadrukowali na grafenie odpowiedni wzór i dołączyli doń molekuły receptorów, które łączą się ze specyficznymi molekułami w krwi, ślinie lub moczu. Czujnik wykrywa obecność 8-hydrooksydeoksyguanozyny (8-OHdG), która pojawia się, gdy DNA ulega uszkodzeniu. Zwiększony poziom 8-OHdG wskazuje na ryzyko rozwoju różnych rodzajów nowotworów. Jednak poziom tego związku w moczu jest zwykle tak niski, że trudno go w ogóle wykryć tradycyjnymi testami. Gdy 8-OHdG połączyła się z molekułami bioreceptora, zauważalnie zmieniła się oporność elektryczna grafenu, co naukowcy mogli dokładnie zmierzyć. Testy wykazały, że nowe urządzenie wykrywa wspomniany związek w stężeniu 0,1 ng/mL-1. Jest zatem pięciokrotnie bardziej czułe od innych testów, a przy tym działa znacznie szybciej. Grafen ma bardzo dobre właściwości elektryczne i niezwykle wysoki stosunek powierzchni do objętości, co czyni go idealnym materiałem do produkcji bioczujników. Stworzyliśmy pierwszy prototypowy bioczujnik korzystający z epitaksjalnego grafenu. Mamy zamiar prowadzić badania nad różnymi biomarkerami powiązanymi z różnymi chorobami. Chcemy też, by pojedynczy grafenowy chip mógł wykrywać różne biomarkery.
  13. Ograniczenia wielkości oraz prędkości współczesnych procesorów i układów pamięci można pokonać zastępując krzem materiałami zmiennofazowymi (PCM). Materiały takie są w stanie w ciągu miliardowych części sekundy zmieniać swoją strukturę pomiędzy przewodzącą krystaliczną a nieprzewodzącą amorficzną. Testy i symulacje przeprowadzone na urządzeniach z PCM wykazały, że operacje logiczne mogą być wykonywane w układach pamięci nieulotnej. Wystarczy dostarczać im odpowiednie impulsy elektryczne. Działania takie nie są możliwe w krzemie. Dzięki temu obliczenia mogą być wykonywane tam, gdzie przechowywane są dana. Z badań naukowców z University of Cambridge, Singapurskiego Uniwersytetu Projektowania i Technologii oraz Singapurskiego Instytutu Przechowywania Danych A*STAR wynika, że komputery korzystające z takiego rozwiązania przeprowadzałyby obliczenia nawet 1000-krotnie szybciej niż obecnie. Obecnie obliczenia wykonywane są w krzemowych układach logicznych a dane do obliczeń oraz ich wyniki są wysyłane i przechowywane w osobnych krzemowych układach pamięci. Podstawową metodą przyspieszania pracy komputerów jest zwiększanie liczby układów logicznych na jednostce powierzchni, co wiąże się z koniecznością ciągłego zmniejszania wielkości poszczególnych elementów. Jednak współczesna technologia zbliża się do swoich fizycznych granic. Dalsze zmniejszanie komórek układów obliczeniowych i układów pamięci – a trzeba pamiętać, że najnowocześniejsze z nich są wykonane w technologii 20 nanometrów – grozi tunelowaniem się elektronów, czyli ich samoistnym przechodzeniem tam, gdzie nie powinny w danym momencie się znaleźć. To z kolei będzie wiązało się z utratą danych czy coraz większą liczbą błędów w obliczeniach. Materiały zmiennofazowe mogą rozwiązać ten problem, gdy dotychczas udowodniono, że będą dobrze pracowały nawet wówczas, gdy wielkość poszczególnych elementów spadnie do 2 nanometrów. Alternatywnym sposobem na zwiększenie prędkości obliczeniowej jest zwiększeni liczby operacji logicznych wykonywanych przez urządzenie. W krzemie nie można tego zrobić bez zwiększania liczby podzespołów. Jednak jest to możliwe w PCM. Materiały zmiennofazowe opracowano już w latach 60. ubiegłego wieku. Dopiero teraz zaczynamy je wykorzystywać w układach pamięci. Jednak dotychczas nikt nie próbował wykorzystać ich do obliczeń, gdyż po pierwsze nie są w stanie wykonać ich tak szybko, jak układy krzemowe, po drugie zać, okazało się, że na początku przechodzenia w fazę amorficzną są niestabilne. Jednak zespół z Wielkiej Brytanii i Singapuru wykazał właśnie, że jeśli operacje logiczne zaczniemy wykonywać najpierw od fazy krystalicznej, a następnie stopimy PCM i materiał przejdzie w fazę amorficzną, by wykonać obliczenia, to całość jest znacznie bardziej stabilna, a operacje można wykonywać znacznie szybciej. Przełączanie czyli krystalizacja PCM trwa około 10 nanosekund, co już teraz czyni te materiały interesującą alternatywą do budowy pamięci nieulotnych. Jednak już przed dwoma laty brytyjsko-singapurski zespół wykazał, że można skrócić proces krystalizacji do 1 nanosekundy. Takie układy pamięci mogłyby konkurować z obecnymi DRAM, a miałyby tę zaletę, że byłyby układami nieulotnymi. W systemach opartych na krzemie informacja jest ciągle przesyłana między różnymi podzespołami komputera. To strata czasu i energii. Idealnie byłoby, gdyby informację można było przetwarzać i przechowywać w tym samym miejscu. W krzemie informacja jest generowana, przesyłana i przechowywana w innym miejscu. Ale w PCM informacja zostaje tam, gdzie została wygenerowana - mówi doktor Desmond Loke z Singapurskiego Uniwersytetu Projektowania i Technologii. Docelowo chcielibyśmy zastąpić zarówno układy DRAM jak i procesory jednym nieulotnym układem bazującym na materiałach zmiennofazowych. Jednak by to osiągnąć musimy skrócić czas przełączania pomiędzy fazami do około jednej nanosekundy. W obecnie wykorzystywanych komputerach konieczność odświeżania pamięci DRAM pochłania na całym świecie olbrzymie ilości energii. To bardzo kosztowne zarówno dla finansów jak i środowiska naturalnego. Wykorzystanie układów PCM pozwoliłoby na wyprodukowanie komputerów, które nie tylko działają szybciej, ale są również bardziej przyjazne środowisku - wyjaśnia profesor Stephen Elliott z Wydziału Chemii Cambridge University. « powrót do artykułu
  14. Przed 10 laty przewidywano, że w roku 2050 liczba ludności wyniesie około 9 miliardów osób, a następnie ustabilizuje się na tym poziomie lub zacznie spadać. Nasze badania wskazują, że stabilizacja jest nieprawdopodobna - mówi Adrian Raftery z University of Washington. Zdaniem Raftery'ego i jego zespołu do roku 2100 na Ziemi będzie mieszkało od 9,6 do 12,3 miliarda osób. Największa różnica pomiędzy szacunkami starszymi a naszymi dotyczy Afryki. My przewidujemy, że populacja Czarnego Lądu, która obecnie liczy 1 miliard, będzie w 2100 roku wynosiła 3,5-4 miliardy - mówi Raferty. Szczytowa średnia dzietność w Afryce wyniosła 6,5 dziecka na kobietę i, wskutek polepszenia się warunków życia, zaczęła spadać. Jednak zatrzymała się na poziomie około 4,6, gdy tymczasem prognozowano dalszy spadek. ONZ przewidywała na przykład, że w Nigerii, najbardziej ludnym kraju Czarnego Lądu, liczba ludności będzie spadać. Tymczasem, zdaniem Raferty'ego, ustabilizowanie się poziomu dzietności może oznaczać, że kraj liczący obecnie 160 milionów mieszkańców będzie w roku 2100 zamieszkany przez 914 milionów osób. Amerykanie oszacowali też, jako pierwsi w historii, prawdopodobieństwo zrealizowania się poszczególnych scenariuszy rozwoju populacji. Z ich obliczeń wynika, że istnieje 30% szans na to, że populacja ludzi ustabilizuje się do roku 2100. Nie wszyscy zgadzają się z wyliczeniami Raferty'ego. Dla Afryki jego przewidywania są zbyt wysokie. Nie wziął pod uwagę faktu, że im lepiej wyedukowane kobiety, tym mniejsza dzietność - mówi Wolfgant Lutz z Międzynarodowego Instytutu Analiz systemów. Na przykład w Ghanie kobiety, które nie ukończyły żadnej szkoły mają średnio 5,7 dzieci, kobiety po szkole podstawowej i gimnazjum – 3,2, a kobiety, które kształciły się dłużej niż do czasów gimnazjalnych – 1,5. I Raferty i Lutz zgadzają się co do jednego – antykoncepcja i edukacja kobiet to główne czynniki spadku dzietności. « powrót do artykułu
  15. Choć właściwie wszystkie psy bez wyjątku wydają się nam generalnie zadowolone, okazuje się, że są wśród nich i pesymiści. To ekscytujące badanie, bo mierzy pozytywne i negatywne stany emocjonalne psów obiektywnie i nieinwazyjnie. Daje naukowcom i właścicielom czworonogów wgląd w nastawienie zwierząt i jego zmiany - opowiada dr Melissa Starling z Uniwersytetu w Sydney. Ustalenie tak dokładnie, jak tylko się da, czy dany pies jest optymistyczny, czy pesymistyczny, jest szczególnie pomocne w przypadku psów pracujących czy towarzyszących, ma również ważne następstwa dla dobrostanu zwierząt. Podczas eksperymentów psy nauczono kojarzenia dwóch różnych (rozdzielonych dwiema oktawami) dźwięków z preferowanym mlekiem bądź tą samą ilością wody. Kiedy czworonogi opanowały to zadanie, zaczęto im prezentować dwuznaczne dźwięki. Jeśli pies reagował na dwuznaczny dźwięk, pokazywał, że spodziewa się, że przydarzy mu się coś miłego (nazywano go optymistą). Stopień optymizmu określano na postawie charakterystyki dźwięku, przy którym występowała odpowiedź. Bardzo optymistyczny osobnik mógł nawet reagować na dźwięk bardziej przypominający ten zapowiadający pojawienie się wody. Większość badanych przez nas psów była optymistami, ale jest jeszcze za wcześnie, by mówić, jak to wygląda w populacji generalnej. Wyniki badania opublikowanego na łamach PLoS ONE pokazują, że optymistyczny pies oczekuje, że wydarzy się więcej dobrych rzeczy niż złych, podejmuje ryzyko i zdobywa dostęp do nagród, podnosi się po porażce (nie zniechęca się drobnymi niepowodzeniami) i próbuje ponownie. Pies pesymista spodziewa się, że zdarzy się więcej złego niż dobrego, jest ostrożniejszy i unika ryzyka. Szybko poddaje się, gdy coś nie idzie po jego myśli, ponieważ drobne niepowodzenia negatywnie go nastrajają. Jest nie tyle nieszczęśliwy, co najbardziej zadowolony przy status quo i trzeba go zachęcać do próbowania nowych rzeczy. [Zestresowane porażką] pesymistyczne psy [...] będą skamleć i unikać powtarzania podejścia, podczas gdy psy optymistyczne pozostaną niespeszone i będą próbować nadal. Nasze badanie może pomóc trenerom psów pracujących w wyborze zwierząt najlepiej nadających się do danej roli. [...] Pesymistyczny pies, który unika ryzyka, będzie lepszym psem przewodnikiem, a optymistyczny, uparcie dążący do celu bardziej się nada do wyszukiwania narkotyków czy materiałów wybuchowych. By sprawdzić, czy miara optymizmu może pomóc w doborze odpowiedniego kandydata do treningu, dr Starling współpracowała z organizacją Assistance Dogs Australia. To badanie ma potencjał, by kompletnie zmienić sposób oceny dobrostanu zwierząt. Jeśli wiemy, jak optymistyczny lub pesymistyczny jest zwykle czworonóg, da się śledzić zmiany w tym nastawieniu [...]. Można to wykorzystać do monitorowania wpływu otoczenia, np. określania skuteczności jego wzbogacania czy wskazywania konkretnych przyczyn złego/gorszego samopoczucia psa. « powrót do artykułu
  16. Naukowcy z Uniwersytetu Pensylwanii prowadzili badania na mysim modelu czerniaka. Odkryli, że połączenie ćwiczeń z chemioterapią zmniejsza guzy w większym stopniu niż sama chemioterapia. Zespół Josepha Libonatiego chciał ustalić, czy ruch w trakcie leczenia może zabezpieczyć przed uszkodzeniem mięśnia sercowego przez doksorubicynę (w dłuższej perspektywie uszkodzenie kardiomiocytów grozi bowiem niewydolnością). Głównym problemem pacjentów jest, oczywiście, nowotwór i zrobią oni wszystko, by go wyeliminować, ale gdy się to uda, trzeba sobie poradzić z [...] podwyższonym ryzykiem choroby sercowo-naczyniowej. Wcześniejsze studia pokazały, że ćwiczenia wykonywane przed chemioterapią mogą zabezpieczyć komórki serca przed toksycznymi oddziaływaniami doksorubicyny. Mało kto oceniał jednak, czy ruch w czasie chemioterapii także jest korzystny. By uzupełnić tę lukę w wiedzy, Amerykanie podzielili myszy na 4 grupy. Wszystkim wstrzyknięto w kark komórki czerniaka. W ciągu następnych 2 tygodni dwóm grupom podawano doksorubicynę w dwóch dawkach, a pozostałe dwie otrzymywały iniekcje placebo. Gryzonie z jednej grupy z cytostatykiem i jednej grupy placebo pięć dni w tygodniu przez 45 min biegały na bieżni. Reszta zwierząt prowadziła siedzący tryb życia. Po 14 dniach naukowcy wykonali echokardiografię oraz analizę tkanki serca. Tak jak przypuszczano, doksorubicyna pogorszyła funkcję serca, doprowadziła do jego zmniejszenia oraz nasiliła zwłóknienie. Co więcej, ćwiczące myszy wcale się przed tym nie uchroniły. Gdy się przyjrzeliśmy, okazało się, że ruch na nic nie wpłynął - ani niczego nie poprawił, ani niczego nie pogorszył. Ale dane dotyczące guza były naprawdę niesamowite. Po 2 tygodniach guzy ćwiczących myszy na doksorubicynie okazały się znacząco mniejsze niż u zwierząt, które przechodziły samą chemioterapię. W ramach przyszłych badań akademicy zamierzają ustalić, w jaki sposób ruch nasila działanie doksorubicyny, ale przypuszczają, że przynajmniej częściowo chodzi od zwiększenie dopływu krwi, a więc i leku do guza. Jeśli tak się właśnie dzieje, można potencjalnie podawać niższe dawki leku i ograniczać skutki uboczne - podsumowuje Libonati. « powrót do artykułu
  17. Płacz młodych różnych gatunków ssaków jest do siebie niezwykle podobny. Zarówno naukowcy jak i właściciele domowych zwierząt wiedzą, że emocjonalnie reagujemy na dźwięk rozpaczy naszego pupila. Jednak to podobieństwo dźwięków oraz reakcja mogą być wynikiem udomowienia psów czy kotów. Susan Lingle, biolog z University of Winnipeg, postanowiła zatem sprawdzić, czy samice jednych gatunków reagują na rozpaczliwe dźwięki wydawane przez młode innego gatunku. Wraz z Tobiase Riede z Midwestern University w Arizonie nagrała dźwięki zestresowanych młodych. Następnie naukowcy umieścili ukryte głośniki na kanadyjskiej prerii i odtwarzali je samicom mulaka. Odkryli w ten sposób, że samice pędziły na pomoc zarówno słysząc dźwięk młodego własnego gatunku, jak i w reakcji na płacz ludzkiego dziecka, młodej foki, psa i kota. Nawet ultradźwięki wydawane przez młode nietoperze powodowały silną odpowiedź samicy mulaka. Zwierzę nie reagowało natomiast na dźwięki wydawane przez dorosłe osobniki obcych gatunków. Przeprowadzone badania sugerują, że wiele gatunków ssaków odziedziczyło po wspólnym przodku sygnały stresu wydawane przez młode. To niezwykłe odkrycie, zważywszy na fakt, że w niektórych przypadkach linie ewolucyjne badanych ssaków rozeszły się przed ponad 90 milionami lat. « powrót do artykułu
  18. Założyciel i dotychczasowy dyrektor wykonawczy Oracle'a, Larry Ellison, przestaje pełnić funkcję dyrektora wykonawczego. Został mianowany prezesem wykonawczym oraz dyrektorem ds. technologicznych. Dyrektorami wykonawczymi będą Safra Catz i Mark Hurd. Safra i Mark będą teraz podlegali raczej Zarządowi, a nie mi - poinformował Ellison. Inne struktury zarządzania pozostały bez zmian. Nasza trójka dobrze współpracowała ze sobą przez ostatnie lata i w przewidywalnej przyszłości nadal będziemy to robić. Zarządzanie zespołowe zawsze było dla mnie priorytetem - dodał. Nowi dyrektorzy wykonawczy utrzymają swoje dotychczasowe stanowiska. Zatem Catz nadal będzie odpowiadał za produkcję, finanse i kwestie prawne, a Hurd za sprzedaż, usługi i kwestie biznesowe. Sprawy związane z inżynierią sprzętu i oprogramowania pozostają w kompetencji Ellisona. Zmiana struktury na najwyższym szczeblu zarządzania jest sporym zaskoczeniem, mimo iż od dawno zastanawiano się, czy i kiedy Ellison przejdzie na emeryturę. Menedżer skończył niedawno 70 lat, prowadzi rozliczne interesy poza Oracle'em, kupił hawajską wyspę Lanai, jest właścicielem odnoszącej sukcesy drużyny żeglarskiej, a mimo to aktywnie zarządzał ponadnarodową korporacją. Mimo,że zmiany to spore zaskoczenie, nie wywołały one oddźwięku na rynku. Porozmawiamy o tym, czego Ellison nie robi. On nie rezygnuje. Nie odchodzi z Oracle'a. Nie przestaje nadzorować codziennej pracy firmy. Jako dyrektor ds. technologicznych zarządza całym procesem inżynieryjnym i rozwojem produktu, nadal będzie ścićle współpracował z Catzem i Hurdem. Nie widzę żadnej zmiany w fakcie, że Ellison przestał być dyrektorem wykonawczym - mówi analityk Frank Scavo i dodaje: Prawdziwe odejście Ellisona z Oracle'a będzie wyglądało tak, jak odejście Steve'a Ballmera z Microsoftu. « powrót do artykułu
  19. Firma Home Depot poinformowała, że podczas niedawnego włamania do jej sieci cyberprzestępcy ukradli dane dotyczące 55 milionów kart płatniczych. Tym samym jest to największe włamanie tego typu. Nie wiadomo, jakie jeszcze informacje wpadły w ręce – prawdopodobnie rosyjskich – włamywaczy. Specjalista ds. bezpieczeństwa, Brian Krebs, który pierwszy poinformował o włamaniu, informuje, że ukradzione numery kart można już kupić w jednym z podziemnych sklepów online'owych. Wraz z nimi sprzedawane są wszystkie informacje potrzebne do wyprodukowania podrobionej karty. Home Depot nie zdradza, w jaki sposób doszło do włamania. Wiadomo jedynie, że przestępcom udało się zarazić sieć firmy szkodliwym oprogramowaniem. Nie dowiadujemy się jednak, jak długo trwała infekcja ani jakie oprogramowanie zostało zaatakowane. « powrót do artykułu
  20. Will Pooley, brytyjski pielęgniarz, który przeżył zakażenie wirusem Ebola (EBOV) i 2 tygodnie temu został wypisany z Royal Free Hospital, poleciał 12 września do Atlanty, by oddać krew dla innej ofiary epidemii. Choć nie ujawniono personaliów tego kogoś, mówi się, że Pooley pracował z nim w ośrodku w Kenemie w Sierra Leone. Dwudziestodziewięciolatek może pomóc choremu lekarzowi, bo w jego krwi występują naturalne przeciwciała. Ponieważ oryginalny paszport Pooleya został spalony razem z pozostałymi jego rzeczami, by zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa, na wniosek rodziny Biuro Spraw Zagranicznych oraz Wspólnoty wydało w 24-godzinnym trybie wyjątkowym paszport zastępczy. Za lot mężczyzny zapłaciła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Zakażony EBOV lekarz jest leczony w izolatce Szpitala Emory University. Pooley jest idealnym dawcą, bo ma tę samą grupę krwi, co nadal chory przyjaciel. Dr Aneesh Mehta, specjalista od chorób zakaźnych z Atlanty, podkreśla, że zespół przygląda się wszystkim możliwym opcjom leczenia. « powrót do artykułu
  21. Granat, a także sporządzane z niego soki i wyciągi, wpływają na wychwyt różnych leków. Raport dr Fanfan Zhou z Uniwersytetu w Sydney ukazał się w piśmie Pharmaceutical Biology. Australijczycy przyglądali się, jak 3 główne substancje czynne granatu - kwasy oleanolowy, ursolowy i galusowy - oddziałują na dostarczanie leków przez przenośniki substancji rozpuszczonych (ang. solute carrier, SLC). Jak wyjaśnia Zhou, SLC odgrywają kluczową rolę w transportowaniu cząsteczek, np. hormonów, przez błony biologiczne, a także we wchłanianiu i rozprowadzaniu leków. Poza tym SLC pomagają w transporcie toksycznych związków do nerek i wątroby. Naukowcy wybrali właśnie granaty, bo zawierają one kwasy występujące powszechnie również w innych pokarmach czy napojach: kwasy oleanolowy i ursolowy znajdziemy w roślinach dwuliściennych, a kwas galusowy w herbacie, winogronach czy winie. Nasze studium pokazało, że 3 wymienione wcześniej składniki granatów wpływają na SLC, co oznacza, że jeśli jakieś inne cząsteczki dostają się do komórek dzięki tym transporterom, obecność substancji czynnych owoców wpłynie niekorzystnie na ten proces. Najbardziej prawdopodobny wpływ polega na niedopuszczaniu wnikania leku do komórki: jego cząsteczki współzawodniczą bowiem z kwasami z granatu o dostęp do tych samych transporterów. Zhou przypomina, że z SLC korzystają m.in. obniżające ciśnienie statyny czy przeciwnowotworowe paklitaksel i metotreksat. Nie ma znaczenia, czy pijesz sok, czy jesz owoc. Trzy [istotne] składniki pozostają te same. « powrót do artykułu
  22. Sztuczne słodziki, postrzegane jako jeden ze sposobów na uniknięcie otyłości, mogą przyczyniać się do światowej epidemii otyłości. Ze studium, którego wyniki opublikowano w najnowszym numerze Nature, dowiadujemy się, że zastępniki cukru mogą niekorzystnie wpływać na florę bakteryjną jelit i w ten sposób zaostrzać problemy metaboliczne. To sprzeczne z intuicją. Nikt się tego nie spodziewał, bo też i nikt nigdy pod tym kątem nie przyjrzał się słodzikom - mówi Martin Blaser, mikrobiolog z New York University. Wspomniane badania mogą stanowić spory problem dla przemysłu spożywczego. Rynek zastępników cukru coraz bardziej rośnie, a agencje regulujące bezpieczeństwo produktów spożywczych nigdy nie podnosiły kwestii zaburzeń metabolicznych związanych z używaniem słodzików. Po opublikowaniu najnowszych badań Stephen Pagani, rzecznik prasowy European Food Safety Authority stwierdził, że eksperci agencji zastanowią się nad bliższym zbadaniem tej kwestii. Wspomniane na wstępie badania przeprowadzili uczeni z izraelskeigo Instytutu Weizmanna, pracujący pod kierunkiem Erana Elinava. Naukowcy karmili myszy różnymi zastępnikami , jak sacharyna, aspartam i sukraloza. Po 11 tygodniach stwierdzili, że u zwierząt pojawiły się oznaki nietolerancji glukozy, co jest wczesnym sygnałem zaburzeń metabolicznych. Naukowcy, chcąc symulować różne scenariusze występujące u ludzi, karmili część myszy zwykłą dietą a część dietą bogatą w tłuszcze. Niektóre myszy piły wodę z glukozą, inne zaś wodę z glukozą i sacharyną. Okazało się, że u myszy otrzymujących w wodzie sacharynę rozwinęła się nietolerancja na glukozę. Jednak gdy myszom podano antybiotyki, które zabiły florę bakteryjną jelit, nietolerancja na glukozę się nie rozwinęła. Uczeni podali też myszom ze sterylnymi jelitami odchody myszy karmionych sacharyną. U zwierząt ze sterylnymi jelitami również doszło do rozwoju nietolerancji glukozy, co wskazuje, że to sama sacharyna powoduje zaburzenia w pracy mikrobiomu. Zespół Elinava porównał uzyskane przez siebie wyniki z prowadzonymi właśnie w Izraelu badaniami klinicznymi, w których bierze udział niemal 400 osób. Okazało się, że w badaniach tych występuje korelacja pomiędzy objawami zaburzeń metabolicznych – jak zwiększona waga czy zmniejszone przyswajanie glukozy – a konsumpcją sztucznych słodzików. To jednak, jak podkresla Elinav, zwykła korelacja. Gdy ludzie przybierają na wadze, mają tendencję do spożywania bardziej dietetycznych pokarmów. To jednak nie znaczy, że te pokarmy są przyczyną przybierania na wadze - mówi uczony. By sprawdzić, co było pierwsze, jajko czy kura, naukowcy postanowili przeprowadzić własne badania kliniczne. Znaleźli 7 zdrowych ochotników, którzy nigdy nie używali słodzików. Ochotnicy przez tydzień spożywali maksymalną akceptowalną dawkę słodzików. U czterech badanych pojawiła się nietolerancja glukozy, a skład ich mikrobiomu zmienił się na taki, o którym wiadomo, że jest powiązany z podatnością na choroby metaboliczne. U trzech pozostałych osób nie zaszły żadne zmiany. To pokazuje, że do odżywiania należy podchodzić indywidualnie - mówi Elinav. « powrót do artykułu
  23. Od czasu, kiedy w latach 70. Jane Goodall donosiła o zabójczej agresji międzygrupowej u szympansów, trwa dysputa, czy to naturalna strategia adaptacyjna, która zapewnia przewagę sprawcom (wyewoluowała jako sposób na zwiększenie dostępu do terytorium, pokarmu czy partnerów seksualnych), czy też raczej skutek działań człowieka, np. dokarmiania lub zniszczenia habitatu. Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Stanowego Arizony (ASU), podczas których porównywano wzorce agresji u szympansów i bonobo, pokazują, że człowiek nie ma z tym nic wspólnego. Studium demaskuje ideę, jakoby śmiertelna agresja wśród dzikich szympansów była odbiegającym od normy zachowaniem, wywołanym działalnością człowieka [...] - ujawnia antropolog Ian Gilby. W ramach projektu skompilowano dane, zebrane w ciągu ponad 50 lat w Parku Narodowym Gombe. Dotyczyły one 18 społeczności szympansów i 4 bonobo. Autorzy publikacji z pisma Nature jako pierwsi przetestowali hipotezy wspominające o ludzkim wpływie i strategii przystosowawczej. Analiza 152 śmiertelnych ataków pokazała jasno, że zabójcza agresja skierowana przeciwko członkom innych grup wchodzi w skład naturalnego repertuaru zachowań szympansów - szympansy czasem się zabijają, bez względu na wpływ człowieka. U bonobo nie zaobserwowano takiej tendencji. Jak podkreśla Gilby, dokarmianie szympansów w Gombe zostało zarzucone wiele lat temu ze względu na ryzyko zakażania małp ludzkimi chorobami. W innym opublikowanym również w Nature artykule Joan Silk z ASU zaznacza, że postrzeganie zachowań naczelnych, szczególnie szympansów, jest często zaburzone, tak by cechy moralnie pożądane, np. empatia i altruizm, miały głębokie korzenie ewolucyjne, a niechciane, np. agresja na poziomie grupowym i przymus seksualny, nie. Tymczasem dane pokazują, że istnieją pewne okoliczności, w których korzyści związane ze śmiertelną agresją przewyższają u szympansów koszta. Nic ponad to. Ludzie nie są skazani na bycie wojowniczymi tylko dlatego, że szympansy czasem zabijają sąsiadów. « powrót do artykułu
  24. IBM uruchomił wersję beta Watson Analytics. To usługa, która na podstawie zestawu danych biznesowych ma odpowiadać na pytania dotyczące kwestii i trendów ekonomicznych związanych z analizowanymi danymi. Watson Analytics ma konkurować z tradycyjnymi narzędziami analitycznymi, które są bardzo skomplikowane w użyciu. Trudno jest zebrać odpowiednie dane i je przeanalizować, jeśli nie jest się specjalistą. I trudno jest używać tych narzędzi - mówi Eric Sall, wiceprezes IBM-a ds. marketingu narzędzi do analiz biznesowych. Watson Analytics ma w języku naturalnym odpowiadać na skomplikowane pytania. Systemy posługujące się językami naturalnymi stają się coraz bardziej popularne. Najbardziej znane z nich to wirtualni asystenci, jak Siri Apple'a, GoogleNow Google'a czy Cortana Microsoftu. Programy te są w stanie odpowiedzieć na wiele prostych pytań i wykonywać komendy głosowe. Podobnie działa Watson Analytics. W założeniu jego twórców użytkownik tego systemu nie będzie musiał tworzyć zapytań SQL czy uczyć się obsługi oprogramowania statystycznego, by uzyskać odpowiedź na pytanie dotyczące dużego zestawu danych. Wystarczy, że zada pytanie, a Watson Analytics sam odwoła się do bazy danych, sprawdzi konkretne informacje, przeanalizuje je i odpowie na pytanie. Nowe narzędzie IBM-a jest skierowane do osób, które obecnie większość analiz biznesowych wykonują w arkuszu kalkulacyjnym bądź korzystają ze specjalistycznego oprogramowania. Watson Analytics odpowie np. na pytanie, która z prowadzonych transakcji ma największe szanse na pomyślne zakończenia czy też, jakie dodatkowe korzyści mogą skłonić pracowników, by pozostali w firmie i nie szukali pracy u konkurencji. Watson potrafi też przygotować dane do analizy, co pozwoli na zaoszczędzenie olbrzymiej ilości czasu. Z szacunków IBM-a wynika bowiem, że przygotowanie danych do analizy zabiera nawet 60% czasu przeznaczonego na analizę. « powrót do artykułu
  25. U myszy szczepionka zapobiega zakażeniom dróg moczowych związanym z cewnikami. Każdy kolejny dzień z cewnikiem w pęcherzu i cewce moczowej zwiększa ryzyko zapalenia dróg moczowych. Rozwija się ono u niemal każdego pacjenta, u którego cewnik wykorzystywano przez ponad 30 dni. Związane z cewnikami zakażenia dróg moczowych są bardzo częste. Ponieważ u wywołujących je bakterii szybko narasta lekooporność, opracowanie nowych rozwiązań jest priorytetem - wyjaśnia dr Ana Lidia Flores-Mireles ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis. By zmniejszyć ryzyko infekcji, producenci pokrywają cewniki antybiotykami, jednak zespół Flores-Mireles wykazał, że włożenie rurki do pęcherza wyzwala reakcję zapalną, co skutkuje pokryciem cewnika fibrynogenem. Fibrynogen oddziela bakterie od antybiotyku i podczas rozwoju infekcji zapewnia im zarówno miejsce do przywierania, jak i pożywkę. Mocując się do siebie nawzajem i do fibrynogenu, bakterie wykorzystują pile (pilusy), czyli długie, puste w środki 'włoski' komórkowe. Później patogeny zaczynają tworzyć biofilmy [...], które chronią je przed antybiotykami i komórkami układu odpornościowego, zabezpieczają przed wymyciem z organizmu ze strumieniem moczu i pozwalają zasiedlić śluzówkę pęcherza - wyjaśnia dr Michael Caparon Junior. Cewka moczowa i pęcherz myszy są zbyt małe, by włożyć do nich cały cewnik, ale naukowcy przezwyciężyli problem chirurgicznie. Dostali się do pęcherza przez cewkę i umieścili tam tylko fragment cewnika. Okazało się, że zwiększało to podatność na zakażenia w ten sam sposób co u ludzi. Pracując z paciorkowcami kałowymi (Enterococcus faecalis), Flores-Mireles zademonstrowała, że białko EbpA z zakończenia pili wiąże się z fibrynogenem i umożliwia bakteriom rozpoczęcie tworzenia biofilmów. Gdy Amerykanka nie dopuszczała do wytworzenia przez patogeny EbpA, nie były one w stanie rozpocząć infekcji. Białko to jest jak kotwica łodzi. Bez niej infekcja pozostaje na łasce fal [moczu] i ulega wypłukaniu. Na dalszym etapie studium myszom podano szczepionkę z EbpA. Ich układ odpornościowy nauczył się produkować blokujące białko przeciwciała, co hamowało proces zakażania. Obecnie akademicy sprawdzają, czy szczepionka pomaga myszom wyeliminować istniejące zakażenie E. faecalis. Pracują także nad przeciwciałami monoklonalnymi, które można by wykorzystać przy zapobieganiu zakażeniom w sytuacji stosowania innych cewników, nie tylko urologicznych. Przyjrzeliśmy się bliżej EbpA i stwierdziliśmy, że jedna jego połowa jest niezbędna do wiązania się z fibrynogenem [...]. Fragment genomu kodujący tę część białka występuje również u wielu innych bakterii wywołujących zakażenia dróg moczowych, dlatego szczepionka, przeciwciało czy lek blokujący ten fragment mogłyby zapobiec rozmaitym infekcjom - podsumowuje Flores-Mireles. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...