-
Liczba zawartości
37603 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
246
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Kevin Lipton, 55-letni handlarz rzadkimi monetami z Beverly Hills, zapłacił za jednocentową monetę z 1792 r. prawie 2,6 mln dolarów (2.585.000). To najwyższa cena, jaką kiedykolwiek uzyskano na aukcji za jednocentówkę. W ten sposób pobito rekord ustanowiony zaledwie dzień wcześniej, kiedy tzw. Łańcuchowego Centa (Chain Cent, od łańcucha otaczającego nominał) z 1793 r. sprzedano za 2,35 mln dol. Cent Bircha (nazywany tak po grawerze Robercie Birchu) to jeden z pierwszych centów wybitych w USA. Podobno istnieje tylko 10 egzemplarzy tej monety i jak twierdzi Lipton, ta kupiona przez niego w Orlando na Florydzie znajduje się w najlepszej kondycji. Pomyślałem, że moneta może mi zapewnić więcej pieniędzy. To naprawdę dobry zakup. Jim Halperin, prezes Heritage Auctions, wyjaśnia, że po założeniu w 1792 r. Amerykańskiej Mennicy eksperymentalnie wybito niewielką serię tych centówek. Na awersie widnieją profil Miss Liberty oraz motto: Liberty Parent of Science & Industry. Na rewersie umieszczono okolony wieńcem nominał oraz napis United States of America. Wcześniej moneta wchodziła w skład kolekcji Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Przed Liptonem należała do nowojorskiego dewelopera Donalda Grovesa Patricka. « powrót do artykułu
-
Korelacja między ilością wdychanego tlenu a nowotworami płuc
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Wychodząc od stwierdzenia Paracelsusa, że to dawka czyni truciznę, amerykańscy naukowcy ustalili, że w zachodnich stanach wskaźnik nowotworów płuc spada ze wzrostem wysokości i spadkiem zawartości tlenu w powietrzu. Podobnego trendu nie odnotowano w przypadku trzech nieoddechowych nowotworów, co sugeruje, że do ekspozycji na kancerogen dochodzi na drodze inhalacji. Choć za 90% nowotworów płuc odpowiada palenie, nowe studium, którego wyniki ukazały się w piśmie PeerJ, sugeruje, że w procesie nowotworzenia pewną rolę może odgrywać tlen atmosferyczny. Naukowcy przypominają o naturalnych produktach metabolizmu - reaktywnych formach tlenu (RFT), które prowadzą do uszkodzenia DNA i mutacji. Mimo że skład procentowy powietrza w troposferze nie zmienia się znacznie, to jednak jego gęstość maleje z wysokością. Oznacza to, że im dalej od powierzchni Ziemi, tym mniej tlenu w jednostce objętości. Sprawdzając, czy wdychany tlen może być ludzkim kancerogenem, naukowcy porównali częstość występowania nowotworów płuc w różnych hrabstwach zachodnich USA. Okazało się, że gdy rosła wysokość hrabstwa nad poziomem morza, malał wskaźnik częstości występowania nowotworów płuc. Każdemu wzrostowi wysokości o 1000 metrów odpowiadał spadek częstości występowania choroby o 7,23 przypadku na 100.000 osób (to aż 12,7% średniej, która wynosi 56,8 przypadku na 100.000). Ponieważ naukowcy przyglądali się raczej grupom, a nie jednostkom i z wysokością poza poziomem tlenu może korelować wiele innych czynników, wzięto poprawkę na ważne czynniki ryzyka i zmienne demograficzne, takie jak palenie czy wykształcenie. Okazało się, że związek występował stale w różnych podgrupach populacji, stanach i modelach. Akademicy analizowali też raki piersi, jelita grubego i prostaty. Związek z wysokością n.p.m. był tu albo słaby, albo go w ogóle nie było, co stanowiło poparcie dla hipotezy o wdychanym czynniku ryzyka. W porównaniu do samej wysokości, jej środowiskowe korelaty (wystawienie na oddziaływanie słońca czy drobnych cząstek pyłu zawieszonego) dawały znacząco gorsze przewidywania występowania nowotworów płuc. Dumni autorzy raportu podkreślają, że studium bazowało na ponad 30 zmiennych. Zasięg i dokładność pozwoliły uwzględnić ok. 250 hrabstw zachodnich USA. Wykorzystując dane ze spisów powszechnych, naukowcy wyliczali wysokości odzwierciedlające rozkład populacji w każdym z hrabstw. Amerykanom zależy, by inni naukowcy również zajęli się tym zagadnieniem. Cenna wydaje się analiza różnych regionów oraz danych jednostek. Ostatecznym etapem powinien być kontrolowany eksperyment. Potwierdzenie związku między tlenem a nowotworzeniem oznaczałoby nie tyle konieczność przeprowadzki na niziny, co możliwość doprecyzowania etiologii nowotworu płuc oraz lepszego dopasowania metod zapobiegania i leczenia. « powrót do artykułu -
Dlaczego wąż pływa w piasku lepiej od jaszczurki?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
W pływaniu w piasku węże są lepsze od jaszczurek. Badanie naukowców z Georgia Institute of Technology wykazało, że Chionactis occipitalis z pustyni Mojave wykorzystuje swój wydłużony kształt, by przesuwać się gładko przez piasek, a jego śliska skóra zmniejsza tarcie. To zapewnia mu przewagę nad innym pływającym w piasku zwierzęciem - scynkiem aptekarskim (Scincus scincus) z gorących pustyń północnej Afryki i Półwyspu Arabskiego. Amerykańskie studium nie tylko wyjaśnia wpływ presji ewolucyjnych na budowę ciała zwierząt żyjących w piasku, ale i stanowi inspirację dla projektowania robotów ratunkowych, zdolnych do przemieszczania się przez piach oraz inne ziarniste materiały. Stosując obrazowanie rentgenowskie, naukowcy śledzili fale rozchodzące się w piasku wzdłuż ciał węża i jaszczurki. Teoria siły oporu materii ziarnistej pomogła w modelowaniu lokomocji i porównaniu wydajności energetycznej beznogiego węża i czterokończynowej jaszczurki. Nasz model ujawnił, jak wąż i jaszczurka przemieszczają się z największą dostępną ze względu na budowę ciała prędkością, zużywając przy tym jak najmniej energii. Okazało się, że wąż bił scynka na głowę zarówno pod względem prędkości, jak i wydajności energetycznej - podkreśla prof. Dan Goldman. Pomiary przeprowadzone przez Sarah Sharpe ujawniły, że od głowy ku ogonowi przemieszczają się fale. Wędrującym krzywiznom towarzyszą fale w piasku, które wspomagają przemieszczanie przez ziarnisty materiał. Ponieważ zasadniczo wąż podąża w piasku własnym śladem, osuwanie generowane przez ruch jest mniejsze, a przemieszczanie pozostaje wydajniejsze energetycznie (wokół ciała jaszczurki powstaje większy obszar "płynnego" piasku). Dla każdego wygenerowanego ruchu ciała wąż przemieszcza się dalej niż scynk na pojedynczej fali. Długie i smukłe ciało zapewnia wężowi większą amplitudę wygięcia, [...] czyniąc go skuteczniejszym pływakiem - wyjaśnia Goldman. Ponieważ skóra węża jest bardziej śliska, dodatkowo zmniejsza to ilość energii potrzebnej do przemieszczania się przez piasek. Naukowcy od dawna przypuszczali, że długie i smukłe zwierzęta będą się przemieszczać przez piasek skuteczniej od zwierząt z inną budową ciała, ale zespół z Georgia Tech jako pierwszy zademonstrował, że przewaga ta jest wynikiem większego stosunku długości do szerokości, który pozwala wygenerować więcej fal. By prześledzić ruch węży, Sharpe i Robyn Kuckuk przykleiły do ich łusek znaczniki. Później panie nagrały przemieszczanie się Ch. occipitalis przez podłoże z piasku. Na kolejnych etapach prac prof. Patricio Vela i student Miguel Serrano stworzyli algorytm do analizy kształtów fal w funkcji czasu, zaś Stephen Koehler z Uniwersytetu Harvarda odniósł do danych teorię siły oporu materii ziarnistej, która mówi, że zwierzę może się przesunąć tylko wtedy, gdy siła pchnięcia przewyższa tarcie generowane przez ciało. Teoria przewidywała, że tarcie skóry węża będzie o połowę mniejsze niż skóry jaszczurki, a eksperymenty to potwierdziły. « powrót do artykułu -
Obrzezanie zwiększa ryzyko zaburzeń ze spektrum autyzmu?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Badanie opublikowane na łamach Journal of the Royal Society of Medicine sugeruje, że bez względu na podłoże kulturowe obrzezani chłopcy są bardziej narażeni na wystąpienie przed 10. r.ż. zaburzeń ze spektrum autyzmu (ang. autism spectrum disorder, ASD). Szczególnie wysokie ryzyko stwierdzono dla autyzmu wczesnodziecięcego przed 5. r.ż. Naukowcy zauważyli także, że w niemuzułmańskich rodzinach obrzezanie wiąże się z podwyższonym ryzykiem zespołu hiperkinetycznego (ang. hyperkinetic disorder, HD). Badanie przeprowadzono w Danii na kohorcie dzieci urodzonych między 1994 a 2003 r. W czasie śledzenia losów 342.877 chłopców do momentu, aż skończyli oni 9 lat, zdiagnozowano prawie 5 tys. (4986) przypadków ASD. Poza ASD duńskie rejestry monitorowano pod kątem 2 innych zaburzeń: wspomnianego wcześniej HD oraz astmy. Nasza analiza to pokłosie serii ostatnich badań na zwierzętach, łączących pojedynczy bolesny uraz z utrzymującym się całe życie deficytem w zakresie reakcji stresowej, oraz studium, które zademonstrowało silną dodatnią korelację między krajowym wskaźnikiem obrzezania a częstością występowania ASD u chłopców - wyjaśnia prof. Morten Frisch ze Statens Serum Institut w Kopenhadze. Choć obecnie przeprowadzanie obrzezania bez znieczulenia jest niedopuszczalne, najczęściej stosowane formy znieczulenia nie znoszą bólu całkowicie. Co istotne, podczas badań na ludziach i zwierzętach doświadczenia bólowe w okresie neonatalnym powiązano z długoterminowymi zmianami w nocycepcji, a to cecha często występująca u dzieci z ASD. Możliwe mechanizmy łączące ból i stres ze wczesnych etapów życia ze zwiększonym ryzykiem problemów neurorozwojowych, behawioralnych czy psychologicznych nie są w pełni rozpoznane. Biorąc pod uwagę światowe rozpowszechnienie nieterapeutycznego obrzezania w niemowlęctwie i dzieciństwie, nasze wyniki powinny skłonić innych naukowców do badania tego zagadnienia. « powrót do artykułu -
Francuscy specjaliści postanowili przyjrzeć się bliżej fenomenowi tzw. kobiecej ejakulacji. Wiadomo, że podczas orgazmu niektóre kobiety wydzielają z cewki moczowej duże ilości płynu, u innych zaś pojawia się niewielka ilość białej mlecznej substancji. Samuel Salama, ginekolog ze szpitala Parly II poprosił o pomoc siedem kobiet, które informowały, że podczas orgazmu wydzielają dużą ilość płynu. Najpierw kobiety dostarczyły próbkę moczu, a badania ultrasonograficzne potwierdziły, że ich pęcherze są całkowicie puste. Następnie proszono je by samodzielnie lub przy pomocy partnera doprowadziły się do orgazmu. Bezpośrednio przed orgazmem wykonano kolejne badanie USG, a w czasie orgazmu zebrano wypływający płyn. Później zrobiono ostatnie badanie ultrasonograficzne. Okazało się, że mimo iż kobiety miały puste pęcherze przed badaniem, to bezpośrednio przed orgazmem pęcherze były całkowicie pełne. Ostatnie USG wykazało zaś, że pęcherze były ponownie puste, co sugeruje, iż płyn wydobywający się w czasie orgazmu niemal na pewno pochodził z pęcherza. W przypadku dwóch kobiet analiza chemiczna próbek moczu i próbek płynu pobranego podczas orgazmu nie wykazała żadnych różnic chemicznych. U pięciu kobiet w próbkach płynu wykryto zaś niewielką ilość swoistego antygenu sterczowego (PSA), którego nie było w próbkach moczu. PSA produkowane jest przez mężczyzn w prostacie i pomaga plemnikom w poruszaniu się. Salama uważa, że u kobiet PSA jest produkowane głównie w gruczołach przedsionkowych mniejszych. Beverley Whipple, neurofizjolog z Rutgers University uważa, że za „kobiecy ejakulat” powinno uznawać się tylko niewielkie ilości mlecznej substancji, a nie wszystkie płyny. Badanie to dowodzi, że podczas orgazmu z kobiecych dróg moczowych mogą wydobywać się też dwa inne płyny – mocz oraz mocz rozcieńczony substancjami z kobiecego odpowiednika prostaty - mówi uczona. Mamy tutaj przekonujący dowód na poparcie hipotezy, że kobiety doznające „wytrysku” wydalają substancję podobną pod względem chemicznym do moczu, która zawiera też niewielkie ilości PSA, obecnego w prawdziwym ejakulacie mężczyzn i kobiet - mówi Barry Komisaruk z Rutgers University. « powrót do artykułu
-
Coraz więcej przypadków masowego wymierania
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Analiza 727 przypadków masowego wymierania, które dotknęły 2500 gatunków w ciągu ostatnich 70 lat, wykazała, że dochodzi do coraz częstszego wymierania ptaków, ryb i bezkręgowców morskich. Jednocześnie zmniejsza się liczba zabitych gadów i płazów. Dla ssaków pozostaje niezmieniona. To pierwsza próba oceny wzorców częstotliwości, wielkości i przyczyny przypadków masowego wymierania - mówi główny autor badań, profesor Stephanie Carlson z University of California, Berkeley. Wspomniane badania prowadzili uczeni z UC Berkeley, University of San Diego czy Yale University. Naukowcy ustalili, że najważniejszymi przyczynami przypadków masowej śmierci zwierząt są choroby. To one odpowiadały za 26% takich zdarzeń, działalność człowieka, taka jak np. zanieczyszczenie środowiska przyczyniła się do 19% tego typu przypadków. Za kolejne 25% odpowiadały łącznie przypadki pojawienia się toksyn biologicznych – spowodowanych np. nagłym zakwitem alg – oraz procesy związane z klimatem, jak gwałtowne zjawiska pogodowe, stres termiczny, niedobór tlenu czy nagłe zniknięcie zasobów pożywienia. Do największej liczby zgonów dochodzi tam, gdzie jednocześnie działa wiele czynników. Stwierdzono również, że w ciągu ostatnich 70 lat średni wzrost liczby przypadków masowych śmierci wśród zwierząt wynosił 1/rok. « powrót do artykułu -
Microsoft krytykuje Google'a za nieodpowiedzialne ujawnienie szczegółów dziury w Windows 8.1 i publikację kodu atakującego tę dziurę. Redmond prosił Google'a o wstrzymanie się z informowaniem o dziurze, gdyż przygotował poprawkę, która zostanie opublikowana w ramach styczniowego Patch Tuesday. Mimo to, na dwa dni przed publikacją łaty, Google poinformował świat o szczegółach luki. Wspomniana dziura występuje w procesie ahcache.sys/NtApphelpCacheControl i pozwala napastnikowi na uruchomienie nowego procesu z uprawnieniami administratora oraz przejęcie kontroli nad maszyną. Google poinformował Microsoft o znalezieniu dziury na trzy miesiące przed jej ujawnieniem. Stworzenie poprawki prawdopodobnie okazało się bardziej skomplikowane, niż początkowo sądzono, jednak koncern z Redmond przygotował ją na styczniowy Patch Tuesday i poinformował o tym Google'a. Wyszukiwarkowy gigant postanowił jednak nie czekać i zdradził szczegóły luki. Microsoft opublikuje łatę dzisiaj, 13 stycznia. Chris Betz, jeden z dyrektorów Microsoftu, wezwał Google'a do bardziej odpowiedzialnego postępowania, stwierdzając decyzja wydaje się mniej podyktowana zasadami, a bardziej chęcią powiedzenia 'mamy cię', za co mogą zapłacić konsumenci. To, co jest dobre dla Google'a nie zawsze jest dobre dla konsumentów. Wzywamy Google'a by wspólnie z nami uznał ochronę klientów za główny cel działań. Niedawno, 29 grudnia, Google ujawnił inną, niezałataną lukę w produktach Microsoftu. Przed kilku laty byliśmy świadkami podobnego sporu pomiędzy Google'em a Microsoftem. « powrót do artykułu
-
Skamieniałość znaleziona przed ponad półwieczem na wyspie Skye reprezentuje nowy gatunek ichtiozaura. Ok. 170 mln lat temu Dearcmhara shawcrossi zamieszkiwał ciepłe morza wokół Szkocji. Przypominający delfina gad miał 14 stóp, czyli ok. 4,2 m długości. Zajmując miejsce prawie na szczycie ówczesnego łańcucha pokarmowego, żywił się rybami oraz innymi gadami. Zespół paleontologów z kilku instytucji, w tym z Uniwersytetu w Edynburgu, badał skamieniałe fragmenty czaszek, zębów czy kręgów. Wszystkie znaleziono na wyspie Skye w ciągu ostatniego półwiecza. Naukowcy zidentyfikowali kilka przykładów ichtiozaurów, w tym zupełnie nowy gatunek. Jak podkreślają, ich analiza kolekcji fosyliów jest pierwszym studium ichtiozaurów znalezionych w Szkocji. Wiele badanych okazów podarowali muzeom zbieracze amatorzy. Drugi człon nazwy shawcrossi to hołd złożony jednemu z nich - Brianowi Shawcrossowi, który w 1959 r. natrafił na szczątki prehistorycznego gada w zatoce Bearreraig. W gaelickim szkockim pierwszy człon Dearcmhara oznacza morską jaszczurkę. Autorzy publikacji ze Scottish Journal of Geology podkreślają, że wyspa Skye jest jednym z zaledwie kilku miejsc na świecie, gdzie można znaleźć skamieniałości ze środkowej jury. Dla nowego dinozaura, rozpoznanego na podstawie kości przekształconej w płetwę przedniej kończyny i kręgów, utworzono rodzaj Dearcmhara. « powrót do artykułu
-
Zainspirowani odkrywaniem przez Keplera kolejnych egzoplanet, naukowcy z Laboratorium Napędu Odrzutowego (Jet Propulsion Laboratory) NASA zaprezentowali ostatnio 3 plakaty turystyczne, zachęcające do odbywania kosmicznych podróży. Wszystkie plakaty z serii (HD 40307g, Kepler-186f i Kepler-16b) są opatrzone podpisem "Exoplanet Travel Bureau". Na dole każdego znajduje się krótki opis. Twórcy rysunków zachęcają do zapoznania z grawitacją HD 40307g, zapewniają też, że na Keplerze-16b nasz cień zawsze będzie miał towarzysza (ponieważ egzoplaneta krąży wokół układu 2 gwiazd, uciekają się do porównania do Tatooine z "Gwiezdnych wojen"). « powrót do artykułu
-
Szyja technologiczna - nowy problem dermatologiczny
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Intensywne korzystanie ze smartfonów i tabletów prowadzi do tzw. "szyi technologicznej". Występuje ona najczęściej u 18-39-latków, którzy mają średnio 3 urządzenia cyfrowe i spoglądają na ich wyświetlacze do 150 razy dziennie. Dermatolodzy wyjaśniają, że wyginanie raz po raz szyi skutkuje zwisaniem skóry, opadaniem policzków i zmarszczką nad obojczykami. Problem zmarszczek oraz obwisłych policzków i szyi pojawia się zazwyczaj w późnym wieku średnim, lecz w ostatnim dziesięcioleciu [...] zaczął dotyczyć pokolenia młodszych kobiet - opowiada dr Christopher Rowland Payne, konsultant z The London Clinic. Dermatolodzy podkreślają, że o ile wcześniej ludzie martwili się o tzw. strefę T, o tyle teraz powinni się zatroszczyć o strefę Y, obejmującą dolną część twarzy, szyję i górę klatki piersiowej. Z wiekiem skóra staje się cieńsza, a ekspozycja na słońce pogłębia to zjawisko. Scieńczała skóra łatwiej się marszczy, a tłuszcz z szyi zaczyna zwisać. Technologiczna szyja występuje u 18-39-latków, którzy przyspieszają działanie grawitacji i naturalną utratę elastyczności skóry, spędzając wiele godzin nad gadżetami. Stałe spoglądanie w dół prowadzi do powstania wielu dodatkowych zmarszczek na brodzie i szyi. Yves Saint Laurent twierdzi, że udało mu się stworzyć pierwszy na świecie krem, zwalczający objawy technologicznej szyi. Forever Youth Liberator Y-Shape Concentrate zawiera glikanaktif-y, który wspomaga działanie glikanów (te ostatnie stymulują zaś produkcję kolagenu). Gdy ostatnio na potrzeby serii Horizon telewizji BBC przeprowadzono badania dot. kosmetyków przeciwstarzeniowych, wysoko oceniono podstawy naukowe produktu. « powrót do artykułu -
Kanadyjscy naukowcy opracowali algorytm, dzięki któremu komputer jest w stanie pokonać każdego gracza w Texas Hold'em. To najpopularniejsza na świecie odmiana pokera. Już wcześniej powstawały niepokonane algorytmy np. dla szachów. Tym razem po raz pierwszy stworzono tego typu algorytm dla gry, w której niektóre informacje o stanie gry (np. karty w ręku przeciwnika) są ukryte przed graczem. Tego typu algorytm może pomóc w rozwiązaniu wielu problemów związanych np. z systemami bezpieczeństwa czy opieką zdrowotną. Michael Bowling z University of Alberta, który stał na czele zespołu badawczego, wyjaśnia, że komputer nie jest w stanie wygrać każdego rozdania, gdyż część informacji jest ukryta, a rozkład kart zależy od szczęścia. Jednak analizy statystyczne wykazały, że algorytm jest na tyle skuteczny, iż człowiek nie ma szans na zwycięstwo w całej rozgrywce, nawet gdyby składała się ona z 60 milionów rozdań. To zaś oznacza, że przy obecnej długości ludzkiego życia nikt z komputerem nie może wygrać. Poker jest trudniejszą dla komputera grą niż szachy czy kółko i krzyżyk. W obu pozostałych grach obaj gracze na bieżąco znają pełen obraz gry, wszystko zależy od ich umiejętności. Tymczasem w pokerze nie tylko stan gry nie jest znany, ale dochodzi też element szczęścia czy blef, a to oznacza, że nawet najlepszy gracz nie jest w stanie wygrać każdego rozdania. Dlatego też uczeni już wcześniej poradzili sobie z algorytmami dla szachów czy kółka i krzyżyka. Poker jest na tyle skomplikowany, że Bowling i jego zespół wzięli na warsztat dość wyspecjalizowaną, a przez to i uproszczoną wersję heads-up limit Texas Hold'em, w której rozgrywka toczy się pomiędzy dwoma graczami, a podbicia są ograniczone. Kanadyjczycy udoskonali swój algorytm każąc komputerowi grać przeciwko samemu sobie. Później komputer analizował swoje ruchy i sprawdzał, czy gdyby zachował się inaczej, osiągnąłby lepszy wynik. Następnie maszyna obliczała, ile straciła na podjęciu niedoskonałej decyzji. Im więcej rund rozegrała, tym lepsze podejmowała decyzję i tym mniejsze były straty. W rozgrywce doskonałej straty powinny wynosić zero. Po udoskonaleniu algorytm tak bardzo zbliżył się ze stratami do zera, że nie można go pokonać w czasie ludzkiego życia. « powrót do artykułu
-
Optymiści są zdrowsi pod względem sercowo-naczyniowym
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Optymiści są zdrowsi pod względem sercowo-naczyniowym. Zespół Rosalby Hernandez z Uniwersytetu Illinois w Urbana-Champaign doszedł do tego wniosku, analizując dane ponad 5100 dorosłych. W porównaniu do bardziej pesymistycznych jednostek, osoby z najwyższym poziomem optymizmu mają 2-krotnie większe szanse cieszyć się idealnym zdrowiem sercowo-naczyniowym. Związek pozostaje istotny po wzięciu poprawki na czynniki socjoekonomiczne i złe zdrowie psychiczne. Sercowo-naczyniowy stan zdrowia oceniano, przyglądając się 7 wskaźnikom: ciśnieniu krwi, BMI, poziomowi glukozy na czczo, stężeniu cholesterolu w surowicy krwi, diecie, aktywności fizycznej oraz paleniu. W każdej z 7 miar można było otrzymać 0, 1 lub 2 punkty (odpowiadały one złym, pośrednim oraz idealnym wynikom). Później punktację sumowano, otrzymując wynik od 0 do 14; wyższy wynik łączny oznaczał lepszy stan zdrowia. Ochotnicy w wieku 45-84 lat wypełniali też kwestionariusze dot. zdrowia psychicznego i fizycznego, a także poziomu optymizmu. Okazało się, że łączny wynik wzrastał z poziomem optymizmu. W przypadku najbardziej optymistycznych osób prawdopodobieństwo osiągnięcia wyniku mieszczącego się w zakresach pośrednim i idealnym było, odpowiednio, o 50 i 76% wyższe. Po uwzględnieniu czynników socjoekonomicznych, takich jak wiek, rasa, pochodzenie etniczne, dochód i wykształcenie, związek między optymizmem a zdrowiem sercowo-naczyniowymi stawał się silniejszy. Najbardziej optymistyczni ludzie 2-krotnie częściej cieszyli się idealnym stanem zdrowia sercowo-naczyniowego; w przedziale pośrednim ich wynik mieścił się zaś 55% częściej. Jak donoszą Amerykanie, optymiści mieli znacząco lepszy wskaźnik masy ciała oraz poziom cukru i cholesterol całkowity. Byli także bardziej aktywni fizycznie i rzadziej palili. Hernandez podkreśla, że 38% próby stanowiły osoby białe, 28% Afroamerykanie, 22% Latynosi, a 12% Chińczycy. Dane zaczerpnięto z Multi-Ethnic Study of Atherosclerosis (MESA). Obecnie dysponujemy danymi, by zbadać optymizm w punkcie wyjścia i zdrowie sercowo-naczyniowe dekadę później. « powrót do artykułu -
Wycięcie dziewiczego lasu i rozpoczęcie intensywnej uprawy roli prowadzi w ciągu kilku dziesięcioleci do takiej erozji gleby, jaka bez interwencji człowieka ma miejsce w ciągu tysiącleci. Specjaliści doskonale zdają sobie sprawę, że zastępowanie lasów polami uprawnymi zwiększa tempo erozji, jednak dotychczas nie udawało się tego tempa zmierzyć. Dokonali tego dopiero geolodzy z University of Vermont. Naukowcy zbadali trzy rzeki oraz siedem dużych basenów rzecznych na południowym zachodzie USA i dokonali zdumiewającego odkrycia. Okazało się bowiem, że przed pojawieniem się europejskiego osadnictwa tempo utraty wierzchniej warstwy gruntu wynosiło około 1 cala na 2500 lat, podczas gdy w czasie największej eksploatacji ziemi – na przełomie XIX i XX wieku – tempo erozji wynosiło 1 cal na 25 lat. To ponadstukrotny wzrost. Gleba ulega bardzo szybkiej erozji gdy usunie się z niej roślinność - mówi geolog Paul Bierman. Nasze badania pokazują, jak wielki wpływ na krajobraz Ameryki Północnej miały europejska kolonizacja i osadnictwo. Działalność ludzi prowadzi do ponadstukrotnego przyspieszenia tempa erozji - stwierdza Dylan Rood. Uczony zauważa, że natura nie jest w stanie wystarczająco szybko uzupełniać strat, co powoduje, że cały system nie podtrzymuje swojej produktywności. Naukowcy ocenili tempo erozji na podstawie zawartości berylu-10 w glebie. Pierwiastek ten powstaje wskutek oddziaływania promieniowania kosmicznego na glebę. Im wolniej przebiega erozja, tym dłużej dana warstwa gleby jest wystawiona na oddziaływanie promieniowania, zatem tym więcej zawiera berylu-10. Technika taka pozwala ocenić tempo erozji na przestrzeni dziesiątków tysięcy lat. Uczeni mogli zatem porównać epoki sprzed i po skolonizowaniu Ameryki przez Europejczyków. Badania te pozwalają nam zrozumieć, jak natura zarządza planetą i porównać to z tym, jak my sami nią zarządzamy - mówi Bierman. « powrót do artykułu
-
Ile alergenu wyzwoli reakcję u 10% najwrażliwszych?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Naukowcy zidentyfikowali stężenia pięciu częstych alergenów pokarmowych, które wywołują reakcję u 10% wrażliwych na nie osób. Dzięki temu ostrzeżenia dla alergików, w przypadku których nie ma obecnie regulacji, będzie można zamieszczać w sposób bardziej systematyczny. Zespół prof. Clare Mills z Uniwersytetu w Manchesterze analizował dane 436 osób z całej Europy, które miały alergię na orzechy laskowe, ziemne, seler, ryby lub krewetki (zebrano je w ramach projektu EuroPrevall). Później w ramach badania prowadzonego metodą podwójnie ślepej próby podawano im niskie dawki uczulających pokarmów i monitorowano reakcje. Chcieliśmy wykryć poziom alergenu, który wyzwoliłby reakcję jedynie u 10% najbardziej wrażliwych osób. Okazało się, że reakcję najwrażliwszych 10% wyzwalało 1,6-10,1 mg białka selera, orzechów ziemnych i laskowych. W przypadku pozostałych uwzględnionych produktów stężenia były wyższe i wynosiły 27,3 mg dla ryby i 2,5 g dla gotowanych krewetek. « powrót do artykułu -
W odpowiedzi na atak terrorystyczny na redakcję pisma Charlie Hebdo, ministrowie spraw wewnętrznych 12 krajów UE opowiedzieli się za zwiększeniem cenzury w internecie. W oświadczeniu podpisanym przez ministrów Francji, Niemiec, Łotwy, Austrii, Belgii, Danii, Hiszpanii, Włoszech, Holandii, Polski, Szwecji i Wielkiej Brytanii czytamy, że co prawda internet powinien pozostać miejscem zgodnego z prawem przestrzegania podstawowych wolności, forum swobody słowa to jednak dostawcy internetu powinni pomóc stworzyć warunki do skutecznego raportowania materiałów, których celem jest sianie nienawiści i terroru oraz do usuwania takich treści. W chwili obecnej w UE nie są prowadzone skoordynowane działania mające na celu nadzorowanie treści umieszczanych w internecie, jednak powoli kładzie się podwaliny pod takie działania. Ministrowie zgodzili się też na przyspieszenie prac nad European Passanger Name Record, dzięki któremu chcą lepiej nadzorować przemieszczanie się obywateli. « powrót do artykułu
-
Samsung rozważa rozpoczęcie sprzedaży taniego telefonu z systemem Windows 8.1. Samsung prowadzi programy pilotażowe mające na celu zbadanie stabilności Windows 8.1. Jesteśmy zainteresowani promowaniem mobilnego systemu Windows - zdradził dziennikowi Korea Times jeden z wysokich rangą pracowników Samsunga. Trzeba jednak pamiętać, że Samsung i Microsoft prowadzą spory sądowe dotyczące własności intelektualnej i opłat licencyjnych. Przed podjęciem współpracy będą musiały zawrzeć ugodę. Ponadto Samsung wciąż stara się przekonać urzędy w Korei, Chinach i USA, by zablokowały przejęcie Nokii przez Microsoft. Podczas ubiegłotygodniowych targów CES 2015 Samsung promował platformę Tizen, którą stworzył wspólnie z Intelem. « powrót do artykułu
-
Nowa przeglądarka Microsoftu, o nazwie kodowej Spartan, ma zastąpić przeglądarkę Modern IE. Program ten uruchamia się jak każda inna aplikacja, więc jego zastąpienie nie będzie trudne, a Spartan będzie funkcjonował obok klasycznego Internet Explorera, obie przeglądarki można będzie uruchomić jednocześnie. Jak już wspominaliśmy, Spartan ma współpracować – podobnie jak Firefox i Chrome – z różnymi rozszerzeniami. Jednak jedną z najbardziej interesujących funkcji Spartana ma być możliwość robienia notatek na odwiedzanych witrynach i dzielenie się nimi z wybranymi osobami. Ma się to odbywać za pomocą microsoftowej chmury OneDrive, która będzie przechowywała kopie witryn z notatkami, dając do nich dostęp za pomocą dowolnej przeglądarki. « powrót do artykułu
-
W odróżnieniu od człowiekowatych, patrząc w lustro, rezusy nie rozpoznają swojego odbicia. Okazuje się jednak, że potrafią się tego nauczyć, a później spontanicznie korzystają z luster, by obejrzeć części ciała, których normalnie nie widzą. Nasze odkrycia sugerują, że małpi mózg jest wyposażony w podstawowy osprzęt, ale zwierzęta te potrzebują właściwego treningu, by nabyć program konieczny do samorozpoznania - podkreśla Neng Gong z Chińskiej Akademii Nauk. W ramach wcześniejszych badań naukowcy dawali niekiedy bardzo młodym małpom lustra w różnych kształtach i rozmiarach, ale choć potrafiły się one nauczyć wykorzystywania ich do obserwowania różnych obiektów, nigdy nie występowały u nich jakiekolwiek oznaki samorozpoznania. Nawet gdy biolodzy rysowali na ich twarzach znaki, patrząc w lustro nie próbowały dotykać plam itp. Zespół Gonga zastosował inny schemat eksperymentu. Małpy sadzano przed lustrem, a pysk oświetlano tylko lekko drażniącym promieniem lasera. Po 2-5 tygodniach zwierzęta nauczyły się dotykać oświetlanych rejonów twarzy (musiały bazować na widoku z lustra, bo lasera praktycznie nie dało się na skórze wyczuć). U większości trenowanych zwierząt (5 na 7) zaobserwowano nakierowanie na siebie zachowania, zainspirowane widokiem siebie z lustra. Rezusy dotykały kolorowej (zielonej, czarnej bądź czerwonej) plamy na twarzy czy uchu, a potem przyglądały się albo wąchały palce. [...] Nasze ustalenia wskazują na możliwość, że [u pacjentów z zaburzeniami samorozpoznania, np. w przebiegu schizofrenii, autyzmu czy alzheimera] deficyty [w zakresie mechanizmów przetwarzania] da się wyeliminować za pośrednictwem treningu. Pożądane jest nawet częściowe odtworzenie zdolności samorozpoznania - przekonują autorzy artykułu z Current Biology. Na zamieszczonym niżej filmie widać, jak nieinspirowane przez naukowców rezusy oglądają w lustrze niewidoczne normalnie dla nich części ciała, np. genitalia. « powrót do artykułu
-
Szybko rozwijające się Chiny zajmują coraz silniejszą pozycję na kolejnych segmentach rynku. Firma badawcza IC Insights opublikuje szczegółowy raport dotyczący rynku firm sprzedających układy scalone, które to firmy nie mają własnych fabryk i zlecają produkcję. Dzięki opublikowanej informacji prasowej już teraz możemy przekonać się, jak bardzo w ostatnich latach wzrosło znaczenie chińskich przedsiębiorstw. Jeszcze w roku 2009 wśród 50 największych firm sprzedających układy scalone, a nieposiadających fabryk, była tylko 1 chińska firma – HiSilicon. Obecnie jest ich aż dziewięć: HiSilicon, Spreadtrum, Datang, Nari Smart Chip, CIDC, ZTE, Rockchip, RDA i Allwinner. Wartość sprzedaży tych firm stanowi 8% wartości sprzedaży wszystkich wymienionych w zestawieniu 50 producentów. Jednak, co najważniejsze, udziały chińskich firm w rynku, który należy do największych 50 przedsiębiorstw są aż dwukrotnie wyższe niż łączne udziały firm europejskich i japońskich. Do firm z Kraju Kwitnącej Wiśni należy mniej niż 1% rynku, a kraje wymienione w kategorii „inne”, takie jak Korea Południowa, Singapur itp. mają łącznie jedynie 6% rynku. W zestawieniu dominują firmy z USA. Jest ich łącznie 19 i należy do nich 64% rynku. Władze Państwa Środka przyjęły w połowie lat 90. ubiegłego wieku program, w ramach którego próbowały doprowadzić do powstania licznych rodzimych firm produkujących układy scalone. Program nie został zrealizowany, jednak jak widać chiński biznes znakomicie poradził sobie w tej sytuacji. Władze w Pekinie nie rezygnują z ambitnych planów państwowego finansowania rozwoju przemysłu półprzewodników. W 2014 roku przyjęto liczne programy inwestycyjne, w ramach których rząd centralny zainwestuje w przemysł półprzewodnikowy 19,5 miliarda USD, a rządy lokalne i prywatne fundusze inwestycyjne zainwestują 97,4 miliarda USD. « powrót do artykułu
-
Mariaż kuchni molekularnej i rzeczywistości wirtualnej
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Kokiri Lab z Los Angeles chce zaproponować swoim klientom niskokaloryczne dania, które dzięki hełmowi do rzeczywistości wirtualnej Oculus Rift i rozpylanym w otoczeniu zapachom będą smakować jak stek, sushi albo ciasto. Autorzy projektu Nourished twierdzą, że można z powodzeniem połączyć kuchnię molekularną z rzeczywistością wirtualną, bez obawy o kaloryczność czy kwestie zdrowotne. Mają na tym skorzystać nie tylko osoby odchudzające się, ale i cierpiące na alergie, cukrzycę lub choroby serca. Poza hełmem VR w zestawie znajdą się dyfuzor, a także czujniki wykrywające ruch i obecność pokarmu. Reologiczne i teksturalne właściwości "wirtualnych" pokarmów będą odtwarzane za pomocą polimerów hydrokoloidowych i gum, np. gumy arabskiej. W relacji prasowej wspomina się o składnikach pozyskiwanych z glonów, owoców, warzyw czy nasion. Inspiracją dla projektu Nourished był film z 1991 r. pt. "Hook", w którym Piotruś Pan uczy się wykorzystywać wyobraźnię, by na stole pojawiały się różne potrawy. Jesienią zeszłego roku podczas kolacji przyjaciele twórcy Kokiri Lab, Jinsoo Ana, rozmarzyli się, że dobrze by było mieć taki stół. Później An dowiedział się, że jego ojczym choruje na cukrzycę. Jako osoba z alergią na gluten i soję dobrze rozumiał kwestie związane z kulinarnymi ograniczeniami i wyrzeczeniami. Wszystkie te zdarzenia zaowocowały niecodziennym pomysłem... « powrót do artykułu -
Specjalne ubrania zaopatrzone w srebrne nanowłókna mogą na tyle dobrze izolować, że przebywając w pomieszczeniach będziemy mogli znacząco zredukować lub całkowicie wyłączyć ogrzewanie. Biorąc pod uwagę fakt, że aż 47% globalnego zużycia energii jest przeznaczana na ogrzewanie pomieszczeń, a z tego 42% na pomieszczenia mieszkalne, dobrze izolujące ubrania mogą przynieść kolosalne oszczędności. Artykuł na temat izolujących ubrań opublikowali profesor Yi Cui, doktorant Po-Chun Hsu i inni uczeni z Universytetu Stanforda. Ukazał się on w Nano Letters. Większość strategii mających na celu ograniczenie potrzeby ogrzewania pomieszczeń skupia się na poprawie izolacji budynków. Jednak nawet przy najlepszej izolacji olbrzymia część energii jest wykorzystywana do ogrzewania pustych przestrzeni i obiektów nieożywionych. Naukowcy ze Stanforda proponują więc podejście, które nazwali „osobistym zarządzaniem ciepłem” (personal thermal management). Jego celem jest ogrzewanie ludzi. Uczeni dowodzą, że ubrania zanurzone w roztworze metalicznych nanowłókien np. AgNW, świetnie izolują, a po podłączeniu do zewnętrznego źródła zasilania zapewniają aktywne ogrzewanie. Główną zaletą ubrań pokrytych AgNW jest fakt, że odbijają one ponad 90% ciepła pochodzącego z ciała człowieka. Tymczasem obecnie przeciętne ubrania odbijają zaledwie około 20% ciepła. Ubrania zawierające nanowłókna AgNW są zatem znacznie cieplejsze. Jednocześnie, jako że odległości pomiędzy nanowłóknami wynoszą około 300 nanometrów, para wodna może swobodnie przez nie przenikać, gdyż wielkość jej molekuł wynosi około 0,2 nm. Ubrania zapewniają zatem komfort, są „oddychające”. Odległość 300 nanometrów to jednak zbyt mało, by ciepło ludzkiego ciała – którego długość fali wynosi około 900 nm – przenikało przez włókna. Zaproponowane przez naukowców ze Stanforda ubrania działają zatem równie skutecznie jakby całe zostały wykonane z jednej płachty metalu, zapewniając przy tym odpowiedni komfort i przenikanie pary wodnej. Pomysłodawcy nowych ubrań zapewniają, że nie powinny być one znacząco droższe od ubrań tradycyjnych. Obliczają oni, że kompletny strój będzie zawierał mniej niż 1 gram roztworu AgNW, z czego srebro będzie stanowiło jedynie niewielki ułamek masy. Koszt można dodatkowo zredukować zastępując srebro miedzią czy aluminium, które są tańsze i mają podobne właściwości. Takie ubrania można by też aktywnie ogrzewać. Bateria zapewniająca napięcie 0,9 wolta podnosi temperaturę ubrania do 38 stopni Celsjusza. Trudno jest oszacować oszczędności, jakie przyniosłoby wykorzystywanie wspomnianych ubrań. Długość sezonu zimowego, wielkość domu czy temperatury wpływają bowiem na koszty ogrzewania. Uczeni szacują jednak, że przy założeniu, że ogrzewamy pomieszczenia mieszkalne przez cztery miesiące w roku, zaoszczędzimy rocznie około 1000 kWh. Przeciętna osoba potrzebuje bowiem do ogrzania 367 watów energii, a ubrania z AgNW przy aktywnym ogrzewaniu potrzebują 12 watów. Co ciekawe, podczas testów odporności swoich ubrań uczeni zauważyli, że po pierwszych dwóch praniach oporność elektryczna ubrań spadła. Prawdopodobnie stało się tak wskutek wymycia dodatkowej izolacji na AgNW i zwiększenia gęstości upakowania nanowłókien. Po trzecim praniu oporność ustabilizowała się na stałym poziomie. « powrót do artykułu
-
Można sobie wyobrazić zdziwienie biologów z Akwarium Steinharta Kalifornijskiej Akademii Nauk, gdy samica rekina bambusowego (Chiloscyllium punctatum), która od 45 miesięcy nie miała kontaktu z samcem, złożyła kapsułę jajową, po inkubacji której z jednego prawidłowo rozwijającego się jaja wykluło się zdrowe młode. To najdłuższy udokumentowany przypadek przechowywania spermy u rekinów. Artykuł na ten temat ukazał się w Journal of Fish Biology. Długoterminowe magazynowanie spermy, gdzie samica może odroczyć zapłodnienie o kilka miesięcy, a nawet lat, to niezwykłe przystosowanie, [które w odróżnieniu od rozmnażania bezpłciowego] sprzyja różnorodności genetycznej. Badanie zdolności rekinów bambusowych do przechowywania spermy daje nam nadzieję, że dzikie rekiny mogą zachować różnorodność genetyczną populacji w warunkach braku partnerów i zaistnienia poważnych zagrożeń - podkreśla dr Luiz Rocha. Rocha była ciekawa, czy z którejś z regularnie składanych kapsuł można uzyskać młode (jak kury nioski, rekiny często wytwarzają niezapłodnione jaja). Kilka kapsuł przeniesiono więc do wystawionego na widok publiczny inkubatora i okazało się, że dwa jaja wykazywały oznaki prawidłowego rozwoju embrionalnego. Później ostało się tylko jedno z nich i 21 stycznia 2012 r. światło dzienne ujrzało młode. Amerykanie zajęli się ustalaniem, jak doszło do tych pozornie niemożliwych narodzin. Jest niezwykle mało prawdopodobne, by rekiny bambusowe kopulowały z innym osobnikiem z akwarium. Wszystkie rekiny w Shark Lagoon są samicami. Jest [co prawda] jeden samiec Rhinoptera javanica, ale spółkowanie rekinów i płaszczek to bardzo odległa perspektywa - opowiada doktorant Moisés A. Bernal. Pozostały więc 2 możliwości. Albo doszło do partenogenezy (dzieworództwo zaobserwowano u 4 innych gatunków rekinów), albo samica przechowywała spermę z kopulacji, do której doszło na parę lat przed złożeniem w Lagunie kapsuły z żywotnymi jajami. Z dokumentacji Akwarium Steinharta wynikało, że żadna z 3 domniemanych matek nie miała kontaktu z kompatybilnym samcem od 2007 r., czyli od czasu pobytu w Akwarium Pacyfiku. By rozwiązać zagadkę, zespół weterynarzy pobrał próbki z płetw młodego i 3 samic. Stworzono profile genetyczne poszczególnych osobników i rozpoczęto porównywanie. U młodego znaleziono m.in. 32 allele, które nie występowały u potencjalnych matek. Naukowcy doszli do wniosku, że rekinek odziedziczył je po ojcu. Bernal podkreśla, że w przyszłości naukowcy chcieliby sprawdzić, w jakich warunkach i jak dochodzi do uruchomienia dzieworództwa, a w jakich do magazynowania spermy. « powrót do artykułu
-
Fizycy pracujący nad prototypowym kwantowym dyskiem twardym dokonali przełomu. Udało im się ponad 100-krotnie wydłużyć czas przechowywania danych w takim urządzeniu. Informacje przechowano przez ponad 6 godzin. Sądzimy, że wkrótce możliwe będzie przesyłanie informacji kwantowych pomiędzy dwoma dowolnymi punktami na świecie - mówi główna badaczka, Manjin Zhong. Stany kwantowe są bardzo delikatne i zwykle istnieją jedynie przez milisekundy. Opracowana przez nas technika długotrwałego przechowywania danych może zrewolucjonizować transmisję informacji kwantowych - dodaje. Przełomu dokonał zespół z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego i University of Otago. Uczeni przechowywali oni dane w europie umieszczonym w krysztale. Opracowana przez Australijczyków technika jest interesującą alternatywą dla wykorzystania laserów i światłowodów, co obecnie pozwala na tworzenie sieci kwantowych o długości około 100 kilometrów. Czas, przez jaki przechowujemy dane, jest tak długi, że trzeba na nowo przemyśleć sposób ich dystrybucji - stwierdza Zhong. Nawet jeśli kryształ z danymi przenosiłby człowiek poruszający się pieszo, to utrata informacji będzie na danej odległości mniejsza niż wówczas, gdy dane są przesyłane za pomocą lasera. Możemy teraz wyobrazić sobie system przechowywania splątanego światła w osobnych kryształach i transportowania danych do węzłów sieci odległych o tysiące kilometrów. Myślimy o naszych kryształach jak o przenośnych dyskach twardych, w których przechowujemy kwantowe splątanie - dodaje uczona. Po zapisaniu za pomocą laserów kwantowych danych w formie spinu europu, kryształ poddawany jest działaniu stałego i zmiennego pola magnetycznego, które utrwalają dane. Te dwa pola izolują spiny europu i zapobiegają wyciekaniu kwantowych informacji - wyjaśnia doktor Jevon Longdell z University of Otago. « powrót do artykułu
-
Koszty opieki zdrowotnej nad otyłymi i palaczami są znacząco wyższe niż wydatki na niepalącego, utrzymującego prawidłową wagę obywatela. Profesor Ruopeng An z University of Illinois przeprowadził analizę wydatków obywateli USA na opiekę medyczną. Obliczył, że roczne koszty opieki nad osobą otyłą są średnio o 1360 dolarów, a w przypadku palaczy o 1046 dolarów wyższe niż nad innymi. Największą różnicę widać w przypadku kobiet, ludzi białych pochodzenia niehiszpańskiego oraz u osób starszych. Uczony wziął pod uwagę koszty ubezpieczenia takich osób, pieniądze wydawane przez nie poza ubezpieczeniem, koszty opieki szpitalnej i pozaszpitalnej, wizyty na oddziałach ratunkowych oraz koszty leków. Te ostatnie najbardziej przyczyniały się do większych kosztów opieki nad palaczmi i otyłymi. Te dodatkowe koszty nie tylko są duże, ale znacznie wzrosły w ciągu ostatniej dekady - mówi uczony. W latach 1998-2011 koszty opieki nad osobami otyłymi zwiększyły się o 25%, a nad palaczami niemal o 33%. Ma to związek przede wszystkim z cenami leków. W roku 2011 osoby otyłe wydawały na leki o 62%, a palacze o 70% więcej niż w roku 1998 - mówi An. Na potrzeby swoich badań uczony przeanalizował dane dotyczące 125 955 osób, które w latach 1996-2010 oraz 1998-2011 brały udział w dwóch dużych grupowych badaniach prowadzonych przez NIH. Naukowiec analizował jedynie koszty opieki zdrowotnej, nie brał zaś pod uwagę kosztów gospodarczych i społecznych, takich jak np. spadek produktywności czy nieobecność w pracy osób otyłych i palących. Stwierdził również, że we wszystkich badanych przez niego kategoriach kosztów, z wyjątkiem wizyt na oddziałach ratunkowych, koszt opieki zdrowotnej nad otyłymi był wyższy niż nad palaczami. Zauważył ponadto, że o ile palenie tytoniu wiąże się ze znacząco wyższym ryzykiem przedwczesnej śmierci np. wskutek zachorowania na kosztowne w leczeniu nowotwory płuc, to otyłość wiąże się z cukrzycą typu II i wczesną ogólną niepełnosprawnością, co prawdopodobnie oznacza, iż całkowite koszty opieki nad osobą otyłą w czasie jej życia znacznie wyższe niż całkowite koszty opieki nad palaczem. « powrót do artykułu
-
Aktywność Słońca w roku urodzin wpływa na długość życia?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Duży poziom ekspozycji na promieniowanie słoneczne w roku urodzenia może zwiększyć śmiertelność niemowląt i skrócić średnią długość życia. Naukowcy przyglądali się danym demograficznym ok. 9 tys. ludzi urodzonych w Norwegii między 1676 a 1878 r. Akademicy wykorzystali kroniki kościelne 2 populacji ze środkowej Norwegii. Obie zamieszkiwały podobną szerokość geograficzną (63°N) i doświadczały zbliżonych warunków klimatycznych. Smøla jest jednak wyspą o charakterze nizinnym (z wysokościami do 67 m n.p.m.), a Soknedal leży na kontynencie i jest położone wyżej. Aktywność Słońca mierzy się, zliczając liczbę plam słonecznych (to ciemniejszy obszar na powierzchni Słońca z temperaturą niższą niż otoczenia i silnym polem magnetycznym). Podstawowy cykl zmian aktywności słonecznej trwa circa 11 lat. Po 8 latach niskiej aktywności następują 3 lata aktywności wysokiej. Warto zaznaczyć, że zespół Gine Roll Skjærvø z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii dysponował kompilacjami dot. historycznej aktywności słonecznej autorstwa Amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej (NOAA). W zależności od tego, czy urodzili się w czasie maksimum, czy minimum aktywności Słońca, ludzi podzielono na 2 grupy. Wszystkie dzieci urodzone między 1800 a 1825 r. przypisano do drugiej z wymienionych kategorii, bo szczyty liczby plam słonecznych w tym okresie i tak plasowały się przeważnie poniżej średniej wyliczonej dla całego analizowanego przedziału czasowego (średnia dla lat 1800-25 wynosiła 20,1, a dla lat 1676-1878 aż 46,6). W ten sposób ustalono, że w okresach słonecznych maksimów urodziło 1041 chłopców i 965 dziewczynek, a podczas słonecznych minimów 3362 chłopców i 3294 dziewczynki. Gdy w raporcie opublikowanym na łamach Proceedings of the Royal Society B porównano ludzi urodzonych w latach szczytów aktywności Słońca z osobami urodzonymi w latach najniższej aktywności gwiazdy, okazało się, że ci pierwsi żyli średnio 5,2 roku krócej. Dysponując rokiem urodzenia i zgonu, akademicy stwierdzili, że przed 20. r.ż. zmarło 2006 dzieci z obu grup (22,1%). Generalnie osoby urodzone w latach wysokiej aktywności słonecznej z mniejszym prawdopodobieństwem dożywały dorosłości, a do dużego odsetka zgonów dochodziło przed 2. r.ż. Naukowcy uważają, że jednym z wyjaśnień związku między aktywnością Słońca a śmiertelnością niemowląt może być rozkład kwasu foliowego pod wpływem ultrafioletu. Kwas foliowy jest potrzebny do syntezy DNA i podtrzymania epigenomu, czyli rozwoju zdrowych i płodnych jednostek w okresie życia płodowego. Niedobór kwasu foliowego w czasie ciąży przebiegającej w okresie maksimum słonecznego prowadziłby więc do poronień czy skrócenia przeżycia noworodków. Wśród kobiet urodzonych w latach wysokiej aktywności słonecznej te z niższym dochodem miały niższy współczynnik dzietności i mniej dzieci dożywających 20 lat. Akademicy dywagują, że biedniejsze kobiety więcej pracowały na dworze, podczas gdy ciężarne o wysokiej pozycji społecznej mogły w czasie ciąży spędzać sporo czasu w domu. Dodatkowo pewne znaczenie miała zapewne jakość diety. Ta dobrej jakości zawiera bowiem dużo przeciwutleniaczy i koenzymów, które odpowiadają zarówno za ochronę przed uszkodzeniami DNA, jak i naprawę już powstałych szkód. « powrót do artykułu