Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że estońska witryna Delfi może zostać pociągnięta do odpowiedzialności za komentarze użytkowników. Orzeczenie sądu idzie w przeciwną stronę, niż dyrektywa UE nt. handlu elektronicznego. Zapewnia ona witrynom, które wdrożyły mechanizm pozwalający na usuwanie zniesławiających komentarzy, ochronę przed pozwami za komentarze pozostawione przez użytkowników. Peter Micek z organizacji Access mówi, że orzeczenie Trybunału w sposób dramatyczny zmienia zwyczaje, które gwarantowały wolność wypowiedzi i dawały witryną ochronę, co stworzyło internet takim, jakim znamy go obecnie. Trybunał wziął jednak pod uwagę ekstremalną naturę komentarzy, które można uznać za mowę nienawiści, fakt, że były one publikowane na profesjonalnej komercyjnej witrynie z najnowszymi informacjami” oraz „niewystarczające środki podjęte przez Delfi w celu usunięcia komentarzy, a także prawdopodobieństwo, że użytkownicy, którzy pozostawili komentarze, będą ścigani. Wykładowca prawa i przewodniczący organizacji Digital Rights Ireland, T J McIntyre mówi, że decyzja Trybunału nie będzie miała żadnego bezpośredniego znaczenia prawnego. Oznacza ona po prostu, że prawo EU nie jest kompatybilne z orzeczeniami Trybunału. Nie oznacza to jednak, że do prawa EU czy praw krajowych muszą być wprowadzone jakieś zmiany. Pośrednio jednak orzeczenie będzie miało znaczenie, gdyż wpłynie ono na przyszłe stanowienie prawa w kierunku, który podważy zasadę wolności słowa. « powrót do artykułu
  2. Facebook przygotował nową aplikację o nazwie Moments, która korzysta ze sztucznej inteligencji. Moments skanuje smartfony w poszukiwaniu fotografii, identyfikuje na nich twarze i porównuje je z twarzami znajomych z Facebooka. Właściciel smartfonu może następnie udostępnić znajomym te fotografie, na których się znajdują. Moments korzysta z technologii rozpoznawania twarzy, która powstała w firmowym laboratorium Artificial Intelligence Research (FAIR). To zatrudniająca 50 osób jednostka badawczo-rozwojowa, którą kieruje Yann LeCun, ekspert w dziedzinie deep learning. FAIR opracowuje technologie rozpoznawania głosu, twarzy oraz przetwarzania językół naturalnych. Część z opracowanej przez laboratorium technologii rozpoznawania twarzy jest już używana na Facebooku i Instagramie. FAIR pracuje też nad technologią, która automatycznie opisze to, co jest widoczne na fotografii. To z kolei znacznie ułatwi życie osobom niewidomym, gdyż korzystając z oprogramowania zamieniającego tekst na głos będą mogły poznać zawartość fotografii. W dalszej przyszłości technologie tego typu pozwolą np. zadać komputerowi pytanie „co słychać u Janka Kowalskiego”, a maszyna odwiedzi serwis społecznościowy zaprezentuje nam ostatnią aktywność naszego znajomego lub o niej opowie. « powrót do artykułu
  3. Uczeni z Columbia University, Narodowego Uniwersytetu z Seulu oraz Koreańskiego Instytutu Badawczego Nauki i Standardów pracujący pod kierunkiem Young Duck Kima poinformowali o opracowaniu pierwszego w historii źródła światła widzialnego na chipie, które wykorzystuje grafen. Nowy układ został zbudowany z pasków grafenu przyczepionych do metalowych elektrod. Paski swobodnie wiszą nad podłożem, a dzięki przepuszczeniu prądu przez elektrody dochodzi do emisji światła z rozgrzewającego się grafenu. Zbudowanie miniaturowego źródła światła na chipie to podstawowy warunek rozwoju fotoniki. Dotychczas pojawiło się wiele pomysłów na rozwiązanie tego problemu, jednak dotychczas nie udawało się uzyskać odpowiedniego źródła światła na układzie scalonym. Żarniki tradycyjnych żarówek rozgrzewają się do bardzo wysokich temperatur, a że transfer ciepła z żarników do otoczenia jest bardzo efektywny, grozi to uszkodzeniem ewentualnego układu scalonego. Wspomniana grupa naukowców zbadała spektrum światła emitowanego przez grafen i odkryła, że grafen może rozgrzać się do temperatury 2500 stopni Celsjusza, co wystarczy, by pojawiło się jasne światło. Co więcej, światło emitowane przez grafen charakteryzuje się największym natężeniem w specyficznych długościach fali, co jest wynikiem interferencji pomiędzy światłem emitowanym przez grafen a światłem odbijającym się od krzemowego podłoża i przechodzącym przez grafen. Jest to możliwe dzięki temu, że grafen, w przeciwieństwie do tradycyjnych żarników, jest przezroczysty i pozwala nam na dobranie spektrum emisji poprzez prostą zmianę odległości grafenu od krzemowego podłoża - mówi Kim. Grafen jest o tyle obiecującym materiałem, że może osiągnąć wysoką temperaturę bez ryzyka doprowadzenia do uszkodzenia krzemowego podłoża. Dzieje się tak, gdyż w miarę rozgrzewania się grafen staje się coraz gorszym przewodnikiem ciepła. Te unikatowe właściwości termalne pozwalają nam na podgrzanie zawieszonego grafenu do połowy temperatury słońca i 1000-krotne zwiększenie wydajności w porównaniu z grafenem umieszczonym bezpośrednio na podłożu - mów współautor badań, Myung-Ho Bae. Profesor Yun Daniel Park zauważył, że jego współpracownicy pracują z tym samym materiałem, z którym pracował Edison. Edison używał węgla jako żarnika, teraz powracamy do tego samego materiału, jednak korzystamy z jego czystszej formy – grafenu – i skrajnych rozmiarów rzędu pojedynczego atomu. « powrót do artykułu
  4. Prof. Paul Spagnuolo z Uniwersytetu w Waterloo odkrył w awokado lipid, awokatynę B, który obierając na cel białaczkowe komórki macierzyste, zwalcza ostrą białaczkę szpikową (OBS). To komórki macierzyste są w dużej mierze odpowiedzialne za rozwój choroby. Z tego też powodu wielu pacjentów doświadcza wznowy. Przeprowadziliśmy wiele testów, by sprawdzić, jak nowy lek działa na poziomie molekularnym. Potwierdziliśmy, że wpływa wybiórczo na komórki macierzyste, nie szkodząc przy tym komórkom zdrowym. Kanadyjczycy złożyli wniosek patentowy dotyczący wykorzystania awokatyny B w leczeniu OBS. Choć od praktyki klinicznej lek dzieli jeszcze wiele lat, Spagnuolo prowadzi już eksperymenty, które przygotują go do I fazy testów klinicznych. Poza onkologią istnieje ponoć wiele innych potencjalnych zastosowań awokatyny B. Spagnuolo woli pracować z nutraceutykami o zdefiniowanej budowie niż z wyciągami. W różnych roślinach i rocznikach skład ekstraktu może nie być taki sam. Zależy to od wielu czynników - gleby, lokalizacji, ilości światła słonecznego czy deszczu. Ocena nutraceutyku jako potencjalnego leku wymaga pogłębionej analizy modelu molekularnego. Takie podejście zapewnia lepsze rozumienie działania substancji. To oznacza, że możemy dokładniej i bardziej konsekwentnie odtwarzać efekty jej działania. « powrót do artykułu
  5. Dzięki zastosowaniu funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) naukowcy ze Szkoły Medycznej Temple University dowiedzieli się nieco więcej o tym, czemu drapanie wyzwala nagradzające i przyjemne wrażenia u osób z przewlekłym świądem. Amerykanie analizowali aktywność mózgu podczas drapania u 10 pacjentów z chronicznym świądem i 10 zdrowych ludzi. Okazało się, że u tych pierwszych bardziej aktywne były rejony mózgu odpowiedzialne za kontrolę motoryczną i przetwarzanie nagrody. Zaobserwowane zjawisko może wyjaśniać uzależniające drapanie w tej grupie pacjentów. Przewlekły świąd to główny objaw chorób dermatologicznych, takich jak atopowe zapalenie skóry czy łuszczyca, a także przykry symptom innych chorób, np. schyłkowej niewydolności nerek - opowiada dr Hideki Mochizuki. Początkowo przyjemne, utrzymujące się drapanie może prowadzić do zwiększenia natężenia świądu, a także stałego uszkodzenia skóry. Dlatego tak ważne jest zrozumienie aktywności korowej, która może wyzwalać patologiczne zachowanie. Wcześniej zespół dr. Gila Yosipovitcha badał korowe mechanizmy drapania i jego związki z przyjemnością wyłącznie u osób zdrowych. Yosipovitch uważa, że najnowsze studium to pierwsze badanie aktywności mózgu podczas drapania u pacjentów z przewlekłym świądem. Podczas eksperymentu świąd wywoływano, dotykając skóry prawego przedramienia świerzbowcem właściwym (Mucuna pruriens). Następnie przeprowadzano fMRI. Okazało się, że u chorych ochotników największa aktywność występowała w dodatkowym obszarze ruchowym, a także korach przedruchowej i pierwszorzędowej ruchowej, czyli rejonach odpowiadających za kontrolę ruchu i motywację do działania. Większą niż w grupie kontrolnej aktywność obserwowano też w strukturach układu nagrody: prążkowiu, zakręcie zębatym, jądrze ogoniastym i korze okołooczodołowej. « powrót do artykułu
  6. Airbus Group zaprojektuje i zbuduje około 900 satelitów dla prywatnej firmy OneWeb Ltd., która ma zamiar dostarczać szybki internet miliardom ludzi na całym świecie. Przedstawiciele OneWeb, firmy z siedzibą na Wyspach Normandzkich, poinformowali, że od 2018 roku satelity będą wystrzeliwane na orbitę. Trafi na nią około 700 urządzeń o wadze 150 kilogramów każde. Pozostałych 200 urządzeń będzie oczekiwało w magazynach, gdyby któryś z satelitów na orbicie uległ awarii i trzeba było go zastąpić. Projekt budowy i wystrzeliwania satelitów pochłonie 1,5-2 miliardów dolarów. Jest on częściowo finansowany przez Virgin Group i Qualcomm. Pierwszych 10 satelitów zostanie wybudowanych w Tuluzie we Francji, później produkcja zostanie przeniesiona do USA. Założycielem i szefem firmy OneWeb jest Greg Wyler. W przeszłości był on współzałożycielem zajmującej się satelitami firmy O3b Networks, pracował dla Google'a nad udostępnianiem internetu za pomocą satelitów. Następnie założył firmę WorldVu, która została przemianowana na OneWeb. « powrót do artykułu
  7. Przez ponad 30 mln lat od pojawienia się dinozaurów większość tych gadów nie zamieszkiwała tropików (okolic równika). Okazuje się, że powodem były wyjątkowo niesprzyjające warunki: silne pożary, brak pożywienia i ekstremalne zmiany klimatu. Autorzy raportu opublikowanego na łamach pisma PNAS podkreślają, że ok. 200 mln lat temu niskie szerokości geograficzne zamieszkiwały wyłącznie drobne mięsożerne dinozaury. Międzynarodowy zespół naukowców pracował na Ranczu Duchów w Nowym Meksyku, gdzie znajduje się dużo skamieniałości z późnego triasu. Paleontolodzy skupili się na skałach osadowych formacji Chinle. Nasze dane sugerują, że [...] były to czasy ekstremów klimatycznych z nieprzewidywalnymi wahaniami, więc duże roślinożerne dinozaury nie mogły istnieć bliżej równika - brakowało tam pewnego [źródła] pokarmu - wyjaśnia Randall Irmis z Muzeum Historii Naturalnej Utah. Studium, którego główną autorką jest Jessica Whiteside z Uniwersytetu w Southampton, nie tylko zapewnia dane ekologiczne z czasów dinozaurów, ale i pozwala zrozumieć antropogeniczną zmianę klimatu. Atmosferyczny poziom dwutlenku węgla z późnego triasu był 4-6-krotnie wyższy niż obecnie. Jeśli dzisiejszy trend się utrzyma, mogą się rozwinąć podobne warunki klimatyczne, które stłamszą ekosystemy niskich szerokości geograficznych - podkreśla Irmis. Najstarsza znana skamieniałość dinozaurów pochodzi sprzed ok. 230 mln lat i została znaleziona w Argentynie. W ciągu 15 mln lat wyewoluowały liczne gatunki z różnymi dietami i rozmiarami ciała. W tropikach występowały jednak wyłącznie małe gady mięsożerne. Wzorzec ten utrzymywał się przez 30 mln lat od pojawienia się dinozaurów. Zespół analizował skamieniałości, węgiel po prehistorycznych pożarach, stabilne izotopy z materii organicznej i nodule węglanowe. Zestawy danych wzajemnie się uzupełniają i wszystkie wskazują na podobne warunki. Myślę, że to jedna z mocnych stron naszego badania - podkreśla Whiteside. Sfosylizowane kości, ziarna pyłku i zarodniki paproci ujawniły, jakie zwierzęta i rośliny żyły tu w różnych czasach. Dinozaury były rzadkie i stanowiły mniej niż 15% szczątków kręgowców. Większość rzadkich dinozaurów stanowiły małe mięsożerne teropody, np. celofyzy (Coelophysis). Zauropodomorfy - roślinożercy dominujący na wyższych szerokościach - nie występowały ani na badanym stanowisku, ani na innych stanowiskach okołorównikowej triasowej Pangei. Gwałtowne zmiany klimatu pozostawiły po sobie ślad w postaci różnego profilu typów ziaren pyłku i zarodników paproci w poszczególnych warstwach osadów. Cennym źródłem danych były też skamieniałe szczątki roślin i różne stosunki stabilnych izotopów węgla, które wskazywały na spadek produktywności roślinnej w czasie długich susz. Temperatura spalania drastycznie się zmieniała i jak tłumaczą naukowcy, miało to związek z przekształceniami środowiska oraz ilością palnej materii roślinnej. Intensywność pożarów oceniano dzięki kawałkom węgla drzewnego (ilość światła odbitego przez sfosylizowany węgiel odzwierciedla temperaturę spalania drewna). Generalnie wszystko wskazuje na to, że gwałtowne zmiany opadów skutkowały obumieraniem roślin, zasilającym gorętsze pożary. Te z kolei zabijały więcej roślin, uszkadzały glebę i nasilały erozję. Poziom dwutlenku węgla, wyliczony m.in. na podstawie zachowanej materii organicznej, wzrósł z ok. 1200 części na milion (ppm) u podstawy rdzenia do ok. 2400 ppm na jego górze. « powrót do artykułu
  8. Wydaje się, że Microsoft stawia na szeroką współpracę w dziedzinie wirtualnej rzeczywistości. Koncern, który niedawno pokazał HoloLens poinformował właśnie, że podpisał umowy o współpracy z Valve i Oculusem. Firma z Redmond będzie wspierała system rzeczywistości wirtualnej rozwijany przez Valve, a do produktu Oculus Rift dołączy kontroler dla Xboksa. Wygląda więc na to, że trzej najpoważniejsi gracze na rynku VR będą ze sobą współpracowali. Należący do Facebooka Oculus obiecuje, że na początku przyszłego roku do sprzedaży trafi urządzenie Rift. Z kolei Valve, które jest partnerem HTC, zapowiada, iż premiera jego urządzenia Vive odbędzie się już w tegorocznym okresie świątecznym. Z kolei Microsoft, który niedawno zaprezentował HoloLens, tym razem, podczas targów E3, zaprezentował wersję Minecrafta przystosowaną do współpracy z HoloLens. Dzięki okularom świat Minecrafta wyłania się ze zwykłego stołu, a użytkownik może manipulować nim za pomocą ruchów dłoni i głosu. Dopóki Microsfot nie pokazał HoloLens nie było wiadomo, na ile poważnie firma traktuje rynek wirtualnej rzeczywistości. Teraz, gdy dowiadujemy się o współpracy z Oculusem i Valve staje się jasne, że koncern z Redmond widzi w nim przyszłość. W najbliższych latach technologie nakładające wirtualne obiekty na otaczającą nas rzeczywistość mogą odgrywać znaczną rolę w cyfrowym przemyśle rozrywkowym. « powrót do artykułu
  9. Szwedzka prokuratura formalnie zwróciła się do władz Wielkiej Brytanii i Ekwadoru z prośbą o umożliwienie przesłuchania Juliana Assange'a, założyciela Wikileaks, który od czerwca 2012 roku ukrywa się w ambasadzie Ekwadoru w Londynie. Do przesłuchania mogłoby dojść w czerwcu lub lipcu. Szwedzi chcą zdążyć przed upływem terminu, w którym mogą wnieść akt oskarżenia do sądu. Assange jest podejrzewany o dokonanie gwałtu na terenie Szwecji. Mężczyzna twierdzi, że jest niewinny, a oskarżenie ma być wybiegiem, by poddać go ekstradycji do Szwecji, a stamtąd do USA, gdzie miały odpowiadać za ujawnienie tajnych amerykańskich dokumentów. Jeśli do przesłuchania dojdzie, opinia publiczna nie pozna jego szczegółów. Szwedzka prokuratura już zapowiedziała, że śledztwo jest objęte standardowymi procedurami poufności. Brytyjskie Foreign Office oświadczyło, że ma ograniczone możliwości. „Pan Assange jest poza zasięgiem władz brytyjskich. Przesłuchanie zależy od uzgodnień pomiędzy panem Assange, szwedzką prokuraturą i ekwadorską ambasadą” - stwierdzili brytyjscy urzędnicy. W sierpniu upływa termin, w którym prokuratura może wnieść sprawę do sądu. « powrót do artykułu
  10. Dzięki teleskopowi Chandra X-ray Observatory astronomowie wykazali, że w ciągu 50 milionów lat doszło do serii erupcji z pobliża czarnej dziury, co ukształtowało krajobraz w centrum grupy galaktyk. Naukowcy badali grupę NGC 5813, która znajduje się w odległości około 105 milionów lat świetlnych od Ziemi Grupy galaktyk są mniejsze od gromad, zwykle składają się z zaledwie 50 lub mniej galaktyk. Grupy te są otoczone wielkimi obłokami gorącego gazu emitującego promieniowanie X. W centrum NGC 5813 znajduje się supermasywna czarna dziura. Jej moment pędu w połączeniu z gorącym gazem opadającym do dziury wytwarza silne pole magnetyczne, które odrzuca znaczną część opadającego gazu. Dzięki badaniom wielkich bąbli powstających w gazie naukowcy byli w stanie obliczyć rozległość takich erupcji, gdyż bąble tworzą się wskutek oddziaływania fali uderzeniowej wypychającej gaz. Szczegółowa analiza pozwoliła obliczyć, że prędkość wyrzucanego gazu wynosi około 258 000 kilometrów na godzinę, co jest zbieżne z teoretycznymi modelami i obserwacjami gazu w innych gromadach i grupach galaktyk. « powrót do artykułu
  11. Kobiety z endometriozą znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka poronienia i ciąży pozamacicznej. W przypadku ciąż, które przekroczyły 24. tydzień, istnieje też ponadprzeciętne ryzyko powikłań, w tym krwawienia przed- i poporodowego. Wyniki wskazują, że endometrioza predysponuje do zwiększonego ryzyka wczesnej utraty ciąży lub późniejszych komplikacji ciążowych - zaznacza dr Lucky Saraswat z Aberdeen Royal Infirmary. W studium wykorzystano dane z wypisów z państwowych szpitali w Szkocji. Dane kobiet z i bez potwierdzonej endometriozy zestawiono z informacjami nt. przebiegu ciąży/macierzyństwa. Analiza objęła 14.655 kobiet (maksymalny okres śledzenia dokumentacji medycznej wynosił 30 lat). Zespół Saraswat porównywał 5375 chorych z endometriozą z 8280 kobietami bez endometriozy, które były w ciąży w tym samym czasie. Po wzięciu poprawki na wiek i wcześniejsze ciąże, okazało się, że u pacjentek z endometriozą występowało znacząco wyższe ryzyko wczesnych powikłań niż w grupie kontrolnej. Ryzyko poronienia było o 76% wyższe, a ciąży pozamacicznej blisko 3 razy wyższe. Badacze wspominają również o znacznie podwyższonym ryzyku krwawienia przed- i poporodowego oraz przedwczesnego porodu. Wyjaśniając zaobserwowane zjawisko, dr Saraswat podkreśla, że endometrioza, zwana też gruczolistością zewnętrzną, wiąże się ze stanem zapalnym w obrębie miednicy oraz zmianami strukturalnymi i funkcjonalnymi w endometrium. Uważamy, że zmiany w środowisku miednicy i macicy mogą wpływać na zagnieżdżanie zarodka i rozwój łożyska, sprzyjając wystąpieniu powikłań. Saraswat dodaje, że kobiety z endometriozą powinno się w 1. trymestrze monitorować pod kątem ciąży pozamacicznej i poronienia. Większa czujność może też pomóc w zidentyfikowaniu ewentualnych powikłań, takich jak krwawienie czy przedwczesny poród. Prof. Andrew Horne, konsultant ginekologiczny z MRC Centre for Reproductive Health przy Uniwersytecie w Edynburgu, dodaje, że 60-70% kobiet z endometriozą zajdzie w ciążę spontanicznie i będzie mieć dzieci. Nie rozmawiamy jednak o tym, co się stanie, gdy ich ciąża stanie się faktem. Na szczęście nowe ustalenia pomagają poprawić opiekę nad tą grupą. « powrót do artykułu
  12. W 1962 roku anonimowy darczyńca przekazał Yale University mapę świata autorstwa Henricusa Martellusa, XV-wiecznego niemieckiego kartografa pracującego we Florencji. Najnowsze badania mapy sugerują, że była ona intensywnie badana przez Krzysztofa Kolumba przed jego pierwszą podróżą. Przed 50 laty, gdy mapa trafiła w ręce naukowców z Yale, uczeni natychmiast uznali, że jest to obiekt niezwykle ważny dla poznania wiedzy geograficznej Europejczyków u początku epoki odkryć geograficznych. Niestety, licząca sobie 500 lat mapa była w dużej mierze nieczytelna. Dopiero teraz, dzięki rozwojowi techniki udało się obejrzeć ją w pełnej krasie i poznać wszystkie szczegóły. W sierpniu ubiegłego roku zespół specjalistów odwiedził Beinecke Rare Book & Manuscript Library, gdzie mapa wisiała od lat. Eksperci wykonali serię zdjęć w 12 różnych długościach fali światła. Fotografie zostały następnie przeanalizowane przez specjalistyczne oprogramowanie. Znaleźliśmy więcej informacji niż się spodziewaliśmy - mówi Chet Van Duzer, który stał na czele zespołu badawczego. Na mapie, która pochodzi z roku około 1491, pokazano całą znaną wówczas powierzchnię Ziemi – od Atlantyku po Japonię. Najnowsze badania ujawniły liczne opisy, umieszczone w ramkach czy poszczególnych obszarach globu. Na przykład nad północno-wschodnią Azją znajdziemy ramkę opisującą lud „Balor”, który nie zna wina, ani pszenicy i żywi się głównie mięsem jeleni. W południowej Azji miał natomiast mieszkać lud „Panotii”, który ma uszy tak wielkie, że może ich używać jak śpiworów. Z kolei w Azji Wschodniej znajdują się opisy zapożyczone od Marco Polo. Van Duzer, który szczegółowo je zbadał, uznał, że autor mapy korzystał z manuskryptu podróżnika, a nie z dostępnej już wówczas wersji drukowanej. Naukowcy mówią jednak, że najbardziej interesujące informacje dotyczą południa Afryki. Van Duzer, który już wcześniej badał mapę Martellusa, stwierdził, że informacje dotyczące tego regionu bazują na mapie Egyptus Novelo, której trzy manuskrypty przetrwały dołączone do „Geografii” Ptolemeusza. Mapa Egyptus Novelo powstała zaś na bazie informacji przekazanych przez mieszkańców Afryki, którymi prawdopodobnie byli trzej Etiopczycy, którzy w 1441 roku przybyli na Sobór Florencki. Jednak najnowsze badania pokazały, że na mapie Martellusa znajdują się obszary położone bardziej na wschód od tych, które widzimy na znanych wersjach Egyptus Novelo. Niemiecki kartograf miał zatem do czynienia z bardziej kompletną wersją tej mapy. To bardzo ważny dokument dotyczący tworzenia map Afryki przez ludzi z Afryki, zachowany dzięki źródłom europejskim - mów Van Duzer. Nowe badania pozwoliły też stwierdzić, że mapa Martellusa miała wpływ na późniejszych kartografów. Teraz widać, że wpłynęła ona na stworzoną w 1507 roku mapę Martina Waldseemüllera, która jest pierwszą mapą z uwiecznioną nazwą „Ameryka” odnoszącą się do Nowego Świata. Na mapie z 1507 roku obecnych jest też wiele tekstów, które znajdują się w tych samych miejscach, co na mapie Martellusa, co potwierdza, że Martellus był ważnym źródłem dla Waldseemüllera. Jednocześnie jednak większość nazw użytych przez Waldseemüllera do oznaczenia miejsc na wybrzeżach Afryki pochodzi z innej mapy. Pracujący później kartograf konsultował się więc z wieloma źródłami. Van Duzer uważa też, że Krzysztof Kolumb znał mapę Martellusa bądź mapę bardzo do niej podobną. Z pism jego syna, Ferdynanda, wiemy bowiem, że Kolumb spodziewał się trafić na Japonię w miejscu, w którym narysował ją Martellus i miała ona mieć takie położenie, jakie nadał jej kartograf. Ponadto jeden z członków załogi Kolumba pozostawił po sobie dziennik, z którego dowiadujemy się, że sądził on, iż płyną wzdłuż wysp położonych u południowych wybrzeży Azji i opisał ten region podobnie, jak Martellus. Interesujące jest, jak ludzie postrzegali świat w danym momencie historii. Pod koniec XV wieku obraz świata zmieniał się bardzo szybko. Nawet sam Martellus w czasie swojej kariery kartografa znacznie rozszerzył swoją wiedzę - mówi Van Duzer. Mapa Martellusa została stworzona za pomocą pigmentów o różnych kolorach, co komplikuje prace współczesnych naukowców. Różne kolory w różny sposób reagują bowiem na światło. Wciąż coś znajdujemy - mówi profesor Roger Easton. Teraz skupiamy się na blokach tekstu. W ubiegłym tygodniu zauważyliśmy 11 nowych liter. A następnego dnia odczytaliśmy kilkanaście wyrazów. Profesor Easton uważa, że dotychczas udało się zauważyć około 80% możliwego do odtworzenia tekstu. Jego część jest kompletnie niewidoczna i dopiero cyfrowe przetwarzanie pokazuje, że na danym fragmencie mapy może być jakiś napis. Obecnie uczeni skupiają się na regionie wokół Jawy. « powrót do artykułu
  13. Badania z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego (MRI) wykazały, że gdy z wiekiem objętość mózgu staje się mniejsza, gęstość neuronów pozostaje taka sama. Naukowcy z Uniwersytetu Illinois w Chicago zademonstrowali, że w przebiegu normalnego starzenia gęstość komórek jest zachowywana w całym mózgu, a nie w wybranych regionach, jak wykazały wcześniejsze badania nad gęstością tkanki ludzkiego mózgu. Autorzy publikacji z NMR in Biomedicine uważają, że zjawisko to może chronić przed spadkiem zdolności poznawczych. Zdjęcia uzyskano za pomocą aparatu wytwarzającego pole magnetyczne o natężeniu 9,4 T (to natężenie 3-krotnie większe niż w przypadku typowego urządzenia; na razie aparat dopuszczono do użytku tylko w studiach badawczych). Informacje dostarczane przez 9,4-T skany mogą być bardzo użyteczne w wykrywaniu bardzo małych zaników neuronów i spadku gęstości komórek, które charakteryzują wczesne stadia chorób neurodegeneracyjnych [...] - opowiada dr Keith Thulborn. Gdybyśmy umieli wskazać, kiedy rozpoczyna się patologia alzheimera, skuteczność nowych leków oraz interwencji mających spowolnić czy zapobiec początkowi choroby można by testować i monitorować na samym początku choroby, a nie po tym, jak rozwijała się ona 20-30 lat i stała się klinicznie oczywista. Neurolodzy od dawna wiedzą, że w miarę starzenia mózg się obkurcza, ale przez długi czas sądzono, że spadkowi objętości towarzyszy utrata neuronów. Hipotezę tę obaliły badania, które pokazały, że u zdrowych starszych dorosłych to same neurony się kurczą, podczas gdy ich liczba pozostaje stała. Zespół Thulborna skanował mózgi dorosłych z prawidłowym funkcjonowaniem poznawczym w wieku od 21 do 80 lat. Wszyscy ukończyli co najmniej college, pracowali lub przeszli już na emeryturę i byli aktywni w swoich społecznościach. Nikt nie miał poważnej choroby, w tym neurologicznej bądź psychicznej. Najczęściej wykorzystywanym jądrem rezonansowym jest proton, jednak autorzy opisywanego studium skorzystali z jąder sodu (23Na; generalnie MRI pozwala na sporządzenie map gęstości jąder pierwiastków o niezerowym momencie magnetycznym, a więc m.in. wodoru, sodu, fosforu czy azotu). Kationy sodu są pompowane do i z neuronów, by wygenerować potencjał czynnościowy potrzebny do przekazania informacji i umożliwić repolaryzację błony. Stężenie sodu w mózgu odzwierciedla gęstość neuronów. Obszary niskiego stężenia sodu wskazują na dużą liczbę gęsto upakowanych neuronów, a wyższy jego poziom może wskazywać na większą ilość miejsca między komórkami lub ich utratę, jak w przypadku chorób neurodegeneracyjnych. Thulborn na nadzieję, że skanery z bardzo dużym natężeniem pola zostaną dopuszczone do użytku klinicznego. [Pole rzędu] 9,4 T można by wykorzystać do przyglądania się w czasie rzeczywistym utracie komórek u pacjentów z udarem albo sprawdzania w lepszej niż dziś rozdzielczości, czy chemioterapia guzów mózgu działa. « powrót do artykułu
  14. Naukowcy opracowali nanocząstki, które obierają na cel i zabijają nowotworowe komórki macierzyste (NKM). To istotne osiągnięcie, bo często napędzają one wznowę i ponowny wzrost guza. Zespół z kilku amerykańskich instytucji prowadził badania z polimerowymi nanocząstkami z doksorubicyną, których powierzchnię "ozdobiono" chiotozanem. Łączą się one z receptorem CD44 NKM. Układ zaprojektowano w taki sposób, by uwalniać doksorubicynę w kwaśnych środowiskach, a więc wtedy, gdy nanocząstki znajdą się w kwasowym mikrośrodowisku guza i gdy ulegną internalizacji do komórkowych endo- lub lizosomów. Gdy porównywano skuteczność eliminowania CD44+ komórek trójwymiarowych mammosfer, okazało się, że nanocząstki zapewniały 6-krotnie większą cytotoksyczność niż wolna doksorubicyna. Autorzy publikacji z pisma ACS Nano zademonstrowali także, że w zwierzęcym modelu ksenoprzeszczepów (w tzw. ksenograftach tkankę przedstawiciela jednego gatunku przeszczepia się do tkanek osobnika innego gatunku; w tym wypadku myszom transplantowano ludzkie guzy piersi) nanocząstki zmniejszały guzy bez oczywistych efektów ubocznych. « powrót do artykułu
  15. W ciągu ostatnich kilkunastu lat na orbitę okołoziemską trafiły setki miniaturowych satelitów CubeSat. W przyszłym roku dwa z nich polecą w kierunku Marsa. NASA formalnie zezwoliła na dołączenie dwóch miniaturowych satelitów do planowanej na przyszły rok misji InSight. Misja miniaturowych satelitów została nazwana Mars Cube One (MarCO). Każdy z satelitów ma wymiary 36,6x24,3x11,8 centymetrów. Ich głównym zadaniem będzie bieżąca komunikacja z łazikiem InSight i przekazywanie sygnałów, jakie będzie wysyłał podczas lądowania. Dzięki temu dość szybko powinniśmy dowiedzieć się, czy lądowanie przebiegło pomyślnie. Joel Krajewski, odpowiedzialny w Jet Propulsion Laboratory za misję MarCO, mówi, że satelity zostaną umieszczone na rakiecie Atlas w bezpiecznej odległości od łazika InSight. Pojazdy MarCO zostaną wystrzelone wraz z misją InSight w marcu 2016 roku. Po osiągnięciu orbity okołoziemskiej, po oddzieleniu się InSight od rakiety nośnej, MarCO zostaną uwolnione za pomocą mechanizmu sprężynowego i rozpoczną podróż w kierunku Marsa - mówi Krajewski. MarCO to eksperyment dodany do misji InSight. Nie jest on warunkiem powodzenia misji. MarCO samodzielnie dotrze do Marsa - mówi Jim Green, dyrektor NASA odpowiedzialny za wydział nauk planetarnych. Satelity MarCO zostały wyposażone we własny napęd. W czasie lotu rozwiną też panele słoneczne, które zapewnią im energię. Ich główną misją, o czym była mowa, będzie nadzorowanie lądowania InSight, które jest planowane na 28 września 2016 roku. MarCO nie wejdą na orbitę Marsa, mają krążyć wokół Słońca. 28 września 2016 roku MarCO przeleci w odległości około 3500 kilometrów od Marsa. Pojazdy odbiorą sygnały UHF z InSight i przekażą je do anteny odbiorczej w Madrycie - mówi Krajewski. Co prawda w momencie lądowania InSight w pobliżu będzie też Mars Reconnaissance Orbiter, jednak ten pojazd musiałby przekonwertować sygnał z InSight przed jego wysłaniem, co o około godzinę opóźniłoby dotarcie informacji na Ziemię. InSight to już 12. misja planetarna prowadzona przez NASA w ramach projektu Discovery. Obecnie na Marsie prowadzonych jest rekordowo dużo misji. Najdłużej trwająca to rozpoczęta przez NASA w 2001 roku misja pojazdu Mars Odyssey, który znajduje się na orbicie planety. Od stycznia 2004 roku na Marsie pracuje łazik Opportunity, a od 2006 z orbity bada planetę Mars Reconnaissance Orbiter. Słynny łazik Curiosity znajduje się na Czerwonej Planecie od sierpnia 2012 roku. Od września 2014 na orbicie Marsa pracuje też MAVEN. W sumie na Marsie prowadzonych jest obecnie 6 misji, w tym 1 Europejskiej Agencji Kosmicznej i 5 NASA. Najbliższe planowane misje to przygotowywana przez NASA InSight, która ma rozpocząć się w marcu 2016 roku. Duża misję ExoMars, składającą się z dwóch startów, planują ESA i Roskosmos. W ramach pierwszego startu na orbitę Marsa ma trafić satelita, a na powierzchni planety zostanie umieszczony lądownik. Dwa lata później, w 2018 roku, w ramach drugiej części misji na powierzchni ma zostać umieszczony rosyjski lądownik oraz łazik ExoMars. W 2020 roku NASA rozpocznie misję Mars 2020. « powrót do artykułu
  16. Niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLPZ) hamują owulację już po 10 dniach zażywania. Badania przestawione na dorocznym kongresie Europejskiej Ligi Przeciw Reumatyzmowi (EULAR 2015) pokazują, że diklofenak, naproksen i etorykoksyb znacząco hamują owulację u kobiet z łagodnym bólem mięśniowo-szkieletowym. Wśród przyjmujących NLPZ jajeczkowało tylko 6,3% kobiet zażywających diklofenak, 25% przyjmujących naproksen i 27,3% zażywających etorykoksyb. Dla porównania - jajeczkowanie występowało u 100% grupy kontrolnej. Zaledwie po 10 dniach leczenia we wszystkich grupach interwencyjnych widzieliśmy znaczący spadek progesteronu, hormonu kluczowego dla owulacji. U 1/3 pacjentek występowały też torbiele czynnościowe - podkreśla prof. Sami Salman z Uniwersytetu w Bagdadzie. To pokazuje, że nawet krótkotrwałe stosowanie tych popularnych leków bez recepty może mieć znaczący wpływ na płodność kobiety. Fakt ten powinno się uświadamiać pacjentkom z chorobami reumatycznymi, które mogą regularnie przyjmować NLPZ, nie zdając sobie sprawy z ich oddziaływania. W irackim studium wzięło udział 39 kobiet w wieku rozrodczym z bólem pleców. Panie dostawały diklofenak (100 mg raz dziennie), naproksen (500 mg dwa razy dziennie), etorykoksyb (90 mg raz dziennie) lub placebo. Terapia trwała 10 dni, począwszy od 10. dnia cyklu. Naukowcy badali poziom progesteronu i mierzyli średnicę pęcherzyków. Okazało się, że pod koniec leczenia dominujący pęcherzyk jajnikowy pozostawał niepęknięty u, odpowiednio, 75, 25 i 33% pacjentek otrzymujących diklofenak, naproksen i etorykoksyb. « powrót do artykułu
  17. Lądownik Philae przebudził się po 7 miesiącach hibernacji. Przed dwoma dniami, 13 czerwca o godzinie 22:28 w Europejskim Centrum Operacji Kosmicznych w Darmstadt odebrano sygnał z Philae. Dotychczas udało się przeanalizować 300 pakietów danych. Philae jest w dobrym stanie. Utrzymuje temperaturę operacyjną -35 stopni Celsjusza, a jego ogniwa zapewniają mu 24 waty mocy. Jest gotowy do pracy - mówi doktor Stephan Ulamec. Philae łączył się z Ziemią za pośrednictwem sondy Rosetta krążącej wokół komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko. Połączenie trwało 85 sekund. Analiza danych wykazała, że lądownik obudził się wcześniej, nie był jednak w stanie nawiązać kontaktu. Specjaliści czekają teraz na kolejne połączenie z Philae. W pamięci lądownika znajduje się obecnie ponad 8000 pakietów z danymi. Dzięki nim dowiemy się, co działo się z Philae po niezbyt udanym lądowaniu. Philae zamilkł 15 października ubiegłego roku po około 60 godzinach od wylądowania. W czasie lądowania nie udało się zakotwiczyć do komety, dlatego lądownik odbił się i wylądował w nieznanym miejscu. Jest ono prawdopodobnie zacienione, dlatego też baterie słoneczne nie mogły zbierać energii. Dopiero niedawno, w miarę zbliżania się komety do Słońca, do paneli trafiło wystarczająco dużo energii, by Philae mógł odżyć. « powrót do artykułu
  18. Naukowcy z University of Illinois w Urbana-Champaign mają zamiar przeprowadzić eksperyment, którego celem jest sprawdzenie, czy ludzkie oko potrafi zarejestrować pojedynczy foton. Dotychczasowe badania dowiodły, że nasze oczy są w stanie zauważyć błyski światła, na które składają się zaledwie trzy fotony. Wyniki swoich najnowszych badań oraz plany na przyszłość zaprezentowała fizyk Rebecca Holmes podczas spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Fizycznego. Holmes chce też sprawdzić, czy nasze oczy mogą rejestrować zjawiska kwantowe, jak np. foton przebywający jednocześnie w dwóch miejscach. Badania nad czułością ludzkich oczu prowadzone są od lat 40. ubiegłego wieku. Wiemy, że pręciki są wyjątkowo wrażliwe na światło. Badania na żabach dowodzą, że ich pręciki reagują na obecność pojedynczego fotonu. Jednak, jako że siatkówka przetwarza informacje usuwając z nich szum, reakcja na pojedynczy foton niekoniecznie musi oznaczać, że informacja o jego obecności dotrze do mózgu, nie mówiąc już o świadomym zarejestrowaniu obecności pojedynczego fotonu przez człowieka. Ponadto ponad 90%, a być może aż 97% fotonów, jakie docierają do oka, nigdy nie trafia do pręcików. Są absorbowane bądź odbijane przez inne części oka, nigdy więc nie zostaną zarejestrowane. Holmes wykorzystała najnowsze technologie, pozwalające na ścisłe określenie liczby fotonów emitowanych przez laser. Nigdy wcześniej nie używano ich do badania ludzkich oczu. Uczona wraz z zespołem wystrzeliwała fotony w kierunku oczu ochotników siedzących w ciemnym pokoju. Zadaniem badanych było stwierdzenie, czy błysk światła dobiegł bardziej z lewej, bardziej z prawej czy też w ogóle niczego nie zauważyli. Wiele razy sama tam siedziałam i po godzinie badań mogła jedynie stwierdzić, że nie jestem pewna, czy cokolwiek widziałam - mówi Holmes. Chcąc stwierdzić, czy ludzie mogą zauważyć trzy fotony, uczeni wystrzeliwali z lasera impulsy składające się z 30 fotonów, zakładając, że 10% z nich dotrze do pręcików. Uczestnicy badań z większym niż przypadkowe prawdopodobieństwem odgadywali, skąd dotarł impuls. Holmes mówi, że z analiz statystycznych wynika, iż rzeczywiście ludzie są w stanie odnotować przynajmniej niektóre impulsy światła składające się z zaledwie 3 fotonów. Nicolas Gisin, badacz z Uniwersytetu w Genewie, który przejrzał dane uzyskane przez zespół Holmes mówi, że to najlepszy z dotychczas zdobytych dowodów, wskazujących, iż ludzie są w stanie zarejestrować trzy fotony. Teraz Holmes chce przetestować efekty kwantowe. Jej zespół zamierza wysyłać w kierunku oka impulsy składające się z pojedynczych fotonów. Aby zwiększyć szanse na ich wykrycie uczeni skorelują czas wysyłania fotonów ze momentami zwiększonej uwagi mózgu. Takie momenty mają miejsce 10-krotnie w czasie sekundy. Na potrzeby badań Holmes uczy się właśnie używania elektroencefalografu. Prace Holmes mogą okazać się istotne z punktu widzenia fizyki kwantowej. Noblista, fizyk teoretyczny Anthony Leggett z Urbana-Champaing, którego prace zainspirowały Holmes, mówi, że efekty kwantowe powinny zanikać w skali znajdującej się gdzieś pomiędzy wielkością atomów a wielkością człowieka. Nie wiemy, w jakiej skali ani jak się one załamują, stwierdza uczony. Jego zdaniem badania Holmes pozwolą na zweryfikowanie standardowych założeń fizyki kwantowej, zgodnie z którymi znajdujący się w superpozycji foton w kontakcie z urządzeniem rejestrującym – niezależnie od tego, czy jest nim sztuczny czujnik czy komórka pręcika oka – musi „wybrać” jeden z dwóch stanów. Jednak, jak zauważa fizyk Angelo Bassi z Uniwersytetu w Trieście, oba stany fotonu mogą dotrzeć do pręcika, a wówczas w mózgu może pojawić się – choćby na chwilę – reprezentacja obu pozycji fotonu. « powrót do artykułu
  19. Biorca pierwszego na świecie przeszczepu penisa zostanie niedługo ojcem. Chirurdzy z RPA poinformowali, że jego dziewczyna jest w ciąży. Dziewięciogodzinna operacja miała miejsce niemal dokładnie pół roku temu (11 grudnia ubiegłego roku). Pacjentem był 21-latek, którego prącie zostało amputowane 3 lata temu po nieprawidłowym obrzezaniu. Pacjent poinformował mnie, że jego partnerka jest w ok. 4. miesiącu ciąży - twierdzi André van der Merwe, szef Wydziału Urologii Uniwersytetu w Stellenbosch. Jesteśmy szczęśliwi, że nie było powikłań i jego penis działa dobrze. Nie było przeciwwskazań, by został ojcem, bo przejścia nie wpłynęły na jakość spermy [uszkodzeniu uległo prącie, a nie jądra, wg chirurga, nie ma więc potrzeby wykonywać testu na ojcostwo]. To właśnie chcieliśmy uzyskać: by pacjent mógł osiągnąć wzwód, oddawać mocz i odbyć stosunek płciowy. Dla niego to kamień milowy - podkreśla van der Merwe. Urolog dodaje, że na tym etapie czucie w przeszczepionym narządzie odtworzyło się w 100% [...]. « powrót do artykułu
  20. Głównym składnikiem diety niedźwiedzi polarnych są foki. Jednak Jon Aars z Norweskiego Instytutu Polarnego sfotografował niedźwiedzia żywiącego się delfinami. Pierwsze tego typu zachowanie zostało udokumentowane w kwietniu 2014 roku. Zdaniem ekspertów, globalne ocieplenie zmusza niedźwiedzie do zmiany diety. Delfiny regularnie przypływają latem do norweskiej części Arktyki. Nigdy jednak nie widziano ich wiosną czy zimą, kiedy to wody pokryte są lodem. Od dwóch lat norwescy specjaliści obserwują znaczy ubytek lodu. Wolne od niego wody mogą przyciągać delfiny, które zostają uwięzione, gdy nagła zmiana wiatru przesunie masy lodu. Zdaniem Aarsa sfotografowany przez niego niedźwiedź mógł upolować delfiny, gdy podpływały one do otworu w lodzie, by nabrać powietrza. Nawet jeśli widziały niedźwiedzia, to nie miały wyjścia - mówi uczony. Na zrobionych zdjęciach widzimy wychudzonego starego samca, który pożera jednego z delfinów, a drugiego zakopuje w śniegu na później. To również nigdy nie widziane wcześniej zachowanie. Sądzimy, że chciał schować delfina, by nie zjadły go inne niedźwiedzie, lisy lub ptaki. Zapewne miał zamiar zjeść go dzień czy dwa później, gdy przetrawi pierwszego - mówi Aars. Od tego pierwszego przypadku z 2014 roku natrafiono już na pięć kolejnych przypadków delfinów zjedzonych przez niedźwiedzie polarne. Niedźwiedzie to oportunistyczne drapieżniki. Mają kontakt ze zwierzętami, których wcześniej nie spotkały i z tego korzystają. Wiadomo, że czasami polują tez na małe walenie. « powrót do artykułu
  21. Naukowcy z Instytutu Badawczego Ellen Scripps zidentyfikowali nową metodę indukowania rozwoju osteoblastów (komórek kościotwórczych) u pacjentów z osteoporozą. Zespół Patricka Griffina skupił się na pewnym białku - receptorze aktywowanym przez proliferatory peroksysomów-gamma (PPARγ) - oraz jego wpływie na los mezenchymalnych komórek macierzystych (MKM), czyli komórek macierzystych szpiku. Co ważne, MKM mogą się rozwinąć do wielu typów komórek, w tym tłuszczowych, tkanki łącznej, kostnej czy chrzęstnej. Naukowcy wiedzieli, że częściowa utrata PPARγ w zmodyfikowanym genetycznie modelu mysim prowadziła do nasilenia kościotworzenia (osteogenezy). Zespół postanowił więc sprawdzić, czy uda się odtworzyć ten efekt za pomocą leku. Okazało się, że gdy MKM potraktowano nowym związkiem - SR2595 - następowało istotne statystycznie nasilenie tworzenia osteoblastów. Ustalenia po raz pierwszy pokazują nowe zastosowanie terapeutyczne dla leków obierających na cel PPARγ; dotąd zajmowano się nimi w kontekście rozwijania substancji uwrażliwiających na insulinę przy cukrzycy typu 2. Teraz, gdy wiadomo, że SR2595 nadaje się do testowania na myszach, będzie można oceniać jego skuteczność w zwierzęcych modelach spadku gęstości kości, starzenia, otyłości i cukrzycy. « powrót do artykułu
  22. Szczepionka na zapalenie wątroby typu B jest u chorych z reumatoidalnym zapaleniem stawów (RZS) mniej skuteczna niż w populacji generalnej. Podczas badania na szczepionkę zareagowało tylko 11% chorych z RZS, w porównaniu do 83% zdrowych osób. Wg naukowców, oznacza to, że mimo szczepienia pacjenci z reumatoidalnym zapaleniem stawów mogą być nadal zagrożeni zakażeniem. [Przez immunosupresję] osoby z RZS znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka zgonu z powodu infekcji, więc odkrycie, że szczepienie może nie zapewniać ochrony, jest prawdziwym problemem - podkreśla Misha Tilanus z Radboud University Medical Centre w Nijmegen. Szczepienie HBVAXPRO-10 prowadzono wg 3-dawkowego schematu 0-1-6 miesięcy (szczepienie plus dwie dawki przypominające). Poziom markerów odpowiedzi na szczepionkę - antygenów wirusa zapalenia wątroby typu B - badano po upływie 28 tygodni. U pacjentów z RZS ryzyko niewystąpienia reakcji było wyższe niż w grupie kontrolnej; iloraz ryzyka, skorygowany ze względu na wiek i płeć, wynosił 44. Nie stwierdzono różnic między pacjentami zażywającymi rytuksymab, inhibitory TNF-alfa czy leki modyfikujące przebieg choroby (ang. Disease-modifying antirheumatic drugs, DMARD). « powrót do artykułu
  23. Nad amsterdamskimi kanałami przebiega około 1300 mostów i kładek, a najstarszy z nich pochodzi z 1648 roku. Równie wyjątkowy będzie najnowszy, planowany dopiero most. Nad jednym z kanałów pojawi się stalowa kładka dla pieszych, w całości wykonana techniką druku 3D. Nowy most to projekt firm Heijmans, MX3D i Joris Laarman Labs. „Doszliśmy do wniosku, że most łączący stare kanały będzie fantastyczną metaforą symbiozy nowoczesnej technologii z historyczną przeszłością miasta i pokaże to co najlepsze w obu światach” - mówi Joris Laarman, który projektuje most. „Bardzo wierzę w przyszłość cyfrowej produkcji i lokalnego wytwórstwa – to nowa forma rzemiosła. Most dowiedzie również, że technologia druku 3D w końcu dojrzała do tworzenia dużych funkcjonalnych obiektów z trwałych materiałów, pozwalając jednocześnie na dużą swobodę projektowania” - dodaje. Budową mostu zajmie się nowo powstała firma MX3D, która opracowała maszyny tworzące stalowe konstrukcje w powietrzu. Dwie, lub więcej, takich maszyn, staną na obu brzegach kanału i rozpoczną budowę mostu tak, by spotkać się pośrodku. « powrót do artykułu
  24. Myszy nie tyją na wysokotłuszczowej diecie, gdy uwzględnia ona również dużą ilość soli - twierdzą naukowcy z Uniwersytetu Iowy. Amerykanie przypominają, że u ludzi spożywanie dużych ilości soli wiąże się z podwyższonym ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych. Wg nich, ważniejsze jest, że uzyskane wyniki wskazują na znaczenie, jakie niekaloryczne składniki mają dla zachowania równowagi energetycznej. Ludzie skupiają się na tym, ile zjadają tłuszczu czy cukru, tymczasem w naszych eksperymentach coś, co nie ma nic wspólnego z liczbą kalorii - sód - miało nawet większy wpływ na przyrost wagi - podkreśla dr Justine Grobe. Przystępując do badań, naukowcy chcieli przetestować hipotezę, że działając razem, sól i tłuszcz prowadzą do zwiększonej konsumpcji, a w konsekwencji tycia. Myszy podzielono na grupy. Kontrolna jadła zwykłą paszę, a reszta wysokotłuszczową karmę z różną zawartością soli (od 0,25 do 4%). Okazało się, że gryzonie na wysokotłuszczowej diecie z najniższą zawartością soli tyły najbardziej: ok. 15 g w ciągu 16 tygodni. Zwierzęta karmione wysokotłuszczową paszą z najwyższą zawartością soli tyło zaś mało i podobnie do grupy kontrolnej (ok. 5 g). Stwierdziliśmy, że nasz hipoteza frytkowa jest z gruntu zła. Odkrycia sugerują również, że działania zmierzające do zmniejszenia spożycia sodu przez społeczeństwo mogą przynieść nieoczekiwane i niezamierzone rezultaty. By ustalić, w jaki sposób sól zapobiegała tyciu, Amerykanie przyjrzeli się paru czynnikom wpływającym na równowagę energetyczną. Od strony podaży energii wykluczono wszelkie zmiany w żerowaniu: bez względu na dietę wszystkie myszy spożywały circa tyle samo kalorii. W przypadku wydatkowania energii również nie było większych różnic w aktywności fizycznej czy metabolizmie spoczynkowym. Okazało się jednak, że różne stężenia soli miały znaczący wpływ na wydajność trawienną, czyli ilość tłuszczu wchłanianą przez organizm. Razem z innymi badaniami nasze studium pokazuje, że w populacjach istnieje szeroki zakres wydajności dietetycznej, [czyli] absorpcji kalorii, co może się przyczyniać do oporności lub wrażliwości na przyrost wagi - tłumaczy dr Michael Lutter. Zmniejszenie przyrostu wagi przy zwiększonym spożyciu sodu to, wg Grobe'a, skutek całkowicie ograniczonej wydajności przewodu pokarmowego w zakresie ekstrahowania kalorii z pokarmu. Dzięki badaniom nad nadciśnieniem Grobe wiedział, że wysoki poziom soli wpływa na aktywność reniny, enzymu wchodzącego w skład układu renina-angiotensyna. Opisywane studium wykazało, że angiotensyna pośredniczy także w kontroli wydajności trawiennej przez sód z diety. W przeszłości zademonstrowano, że w terapii otyłości można stosować zmniejszający wydajność trawienną orlistat. Odkrycie, że wpływa na nią również modulowanie aktywności układu renina-angiotensyna, może doprowadzić do opracowania nowych leków na otyłość. « powrót do artykułu
  25. Dziennikarze śledczy stacji Sky News odkryli na terenie Wielkiej Brytanii 20 fałszywych masztów telefonicznych, wykorzystywanych przez policję do podsłuchów. Takie fałszywe maszty podszywają się pod prawdziwe urządzenia będące częścią sieci telefonii komórkowej i działają jak prawdziwy maszt. Dzięki temu operator fałszywego masztu zyskuje dostęp do olbrzymiej ilości danych z połączeń przechodzących przez jego maszt. Policja używa masztów do śledzenia ruchów międzynarodowych organizacji przestępczych, jednak same urządzenia, nie są w stanie odróżnić łączących się z nimi urządzeń, zatem przechwytują dane z wszystkich telefonow w ich zasięgu. „Bardzo trudno jest ich precyzyjnie używać. Na obszarach miejskich przechwytują one połączenia od tysięcy przypadkowych osób. Nie wiemy, co policja robi z tymi danymi” - mówi Eric King, zastępca dyrektora organizacji Privacy International. Od dawna wiedziano, że brytyjska policja używa tego typu technologii, jednak dopiero teraz zdobyto twarde dowody na potwierdzenie tej tezy. W ubiegłym roku brytyjskie gazety donosiły, że policja w Londynie korzysta z fałszywych masztów oraz, że od 2009 roku zainwestowano w tę technologię 143 455 funtów. Teraz dziennikarze Sky News wykorzystali specjalne oprogramowanie, które pozwoliło im na zidentyfikowanie 20 fałszywych masztów na terenie kraju. Szef londyńskiej policji, komisarz Bernard Hogan-Howe pytany o maszty odpowiedział: „Nie będziemy o tym rozmawiać, bo jedynymi ludźmi, którzy mogą na takiej rozmowie skorzystać są ci, stojący po drugiej stronie barykady. Nie widzę powodu, by ujawniać takie rzeczy”. Organizacje społeczne i obywatele coraz częściej kwestionują uprawnienia policji i organów ścigania związane z masową inwigilacją i pytają o równowagę pomiędzy bezpieczeństwem, a prywatnością. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...