Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37632
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Opatrunek, który zmienia kolor, gdy wykryje zakażenie, może ograniczyć niepotrzebne wykorzystanie antybiotyków. Uwalnianie fluorescencyjnego barwnika z nanokapsułek opatrunku to odpowiedź na toksyny produkowane przez chorobotwórcze bakterie z rany. Nanokapsułki przypominają komórki skóry, bo otwierają się tylko w obecności patogenów; obecność nieszkodliwych bakterii, fizjologicznej flory skóry, na nie nie wpływa - wyjaśnia dr Toby Jenkins z Uniwersytetu w Bath. Wykorzystanie tego opatrunku pozwoli lekarzom szybko zidentyfikować zakażenie bez zdejmowania go. To oznacza, że pacjenci są szybciej diagnozowani i leczeni. Dr Amber Young z Bristolskiego Szpitala Dziecięcego będzie pobierać wymazy z ran oraz próbki płynu z pęcherzy ofiar poparzeń. W ten sposób będzie można zestawić objawy pacjentów i skuteczność opatrunku w wykrywaniu zakażeń w próbkach od realnych pacjentów. Dzieci są szczególnie narażone na poważne zakażenia nawet drobnych oparzeń. Z obecnymi metodami lekarz nie potrafi jednak powiedzieć, czy dziecko ma podwyższoną temperaturę wskutek zakażenia bakteryjnego rany, czy jest po prostu przeziębione. Dr Brian Jones z Uniwersytetu w Brighton będzie koordynować prace nad zoptymalizowaniem reakcji opatrunku na problematyczne bakterie z rany. Będzie też zbierać próbki od dorosłych pacjentów ze Szpitala Królowej Wiktorii w West Sussex. Nowa technologia nie tylko pozwoli klinicystom jak najlepiej leczyć pacjentów z poparzeniami, ale i pokaże, jak rozpoczyna się zakażenie rany i jak wpływa ono na normalny proces gojenia [...]. Gdy zakończą się testy i ulepszanie prototypu, zespół planuje współpracę z firmą Hartmann, tak by opatrunek trafił do szpitali w ciągu ok. 4 lat. « powrót do artykułu
  2. Badania pokazały, że programowalne okulary poprawiają wzrok dzieci z amblyopią, czyli tzw. leniwym okiem, równie skutecznie, co tradycyjne leczenie za pomocą opatrunku. Amblyopia to osłabienie widzenia w jednym oku w następstwie zeza lub w różnowzroczności. Krytyczne jest wczesne rozpoczęcie leczenia, gdy oczy i mózg nadal się rozwijają, w innym razie upośledzenie widzenia utrzyma się na zawsze. Sprawienie, by dziecko chodziło z zasłoniętym okiem lub by dało sobie zakropić lepiej widzące oko atropiną, jest dużym wyzwaniem zarówno dla rodziców, jak i okulistów. Ostatnie badania wykazały, że 1 na 4 dzieci odczuwa lęk przed stosowaniem kropli, a 15% w ogóle odmawia ich stosowania. Krople i opatrunek reprezentują tzw. metodę okluzyjną - zaklejanie czy pogarszanie widzenia w lepszym oku zmusza mózg do wykorzystywania obrazu z oka leniwego. Choć w trakcie terapii wzrok się poprawia, wiele dzieci nadal musi nosić okulary. Elektroniczne okulary zespołu z Uniwersytetu Indiany spełniają obie funkcje naraz: korygują wadę wzroku i zasłaniają lepiej widzące oko. Ponieważ soczewki są wyświetlaczami ciekłokrystalicznymi (LCD), można je zaprogramować, tak by stawały się matowe i zasłaniały widok w jednym z oczu na wybrany czas. Amerykanie zebrali grupę 33 dzieci w wieku 3-8 lat, które nosiły okulary korekcyjne. Jedna z wylosowanych grup przed 2 godziny dziennie nosiła opatrunek, a druga przez 4 godziny dziennie okulary okluzyjne Amblyz. Szkło lepszego oka zmieniało się z przezroczystego na matowe w ciągu 30 s. Po trzech miesiącach u obu grup zaobserwowano taką samą poprawę, wyrażoną 2 rzędami w tablicach Snellena. Gdy rozmawia się z dorosłymi, którzy w dzieciństwie przeszli leczenie amblyopii, twierdzą oni, że noszenie opatrunku było najokropniejszą rzeczą, jaka ich spotkała. W przypadku okularów elektronicznych dziecko uczy się, że soczewki w ciągu kilku sekund staną się znów przezroczyste i stają się bardziej chętne do współpracy. To wspaniała alternatywa dla rodziców, którzy [dotąd] zmagali się z opatrunkami i kroplami - podkreśla dr Daniel Neely. Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) zatwierdziła okulary Amblyz jako urządzenie medyczne. W USA można je kupić od optyków i okulistów za ok. 450 dol. « powrót do artykułu
  3. Należąca do Huawei firma Watt Lab opracowała prototypowy akumulator dla smartfonów, który w ciągu zaledwie 5 minut można załadować do połowy pojemności. Nowy akumulator przypomina typowe urządzenie litowo-jonowe, a jego dodatkowe zalety wynikają z zastosowania w anodzie atomów grafitu. Na umieszczonym w internecie filmie wideo widzimy, że akumulator o pojemności 3000 mAh w ciągu 5 minut zostaje załadowany do 48% pojemności. Urządzenie o pojemności 600 mAh ładuje się do 68% pojemności w ciągu 2 minut. Huawei nie poinformowało, kiedy nowy akumulator trafi do sprzedaży. Źródła zasilania są obecnie piętą achillesową elektroniki. Rozwój technologii przechowywania energii przebiega bardzo powoli, znacznie wolniej niż rozwój elektroniki. Wiele instytucji naukowych pracuje nad ulepszeniem akumulatorów i baterii. Niedawno informowaliśmy o akumulatorze, w którym zastosowano pirytowe nanokropki, a przed kilkoma miesiącami na Uniwersytecie Stanforda powstał wysoko wydajny akumulator aluminiowy. « powrót do artykułu
  4. Jedzenie słodkich pokarmów sprzyja tworzeniu wspomnień posiłków. Gdy w ramach studium naukowcy podawali szczurom słodki roztwór (sacharyny lub sacharozy), zaobserwowali znaczący wzrost ekspresji markera plastyczności synaptycznej - białka arc (ang. activity-regulated cytoskeleton-associated protein) - w grzbietowym hipokampie. To istotne, bo okolica ta odgrywa kluczową rolę w pamięci epizodycznej. Sądzimy, że pamięć epizodyczna może być wykorzystywana do kontrolowania zachowań związanych z jedzeniem. Podejmujemy decyzje w rodzaju "Chyba nie będę teraz jeść. Zjadłem/zjadłam duże śniadanie". Nasze decyzje bazują na wspomnieniach tego, co i kiedy jedliśmy - podkreśla prof. Marise Parent z Uniwersytetu Stanowego Georgii. Poparcie dla tej hipotezy stanowi wcześniejsze studium tych samych badaczy, które zademonstrowało, że czasowe wyłączenie neuronów grzbietowej części hipokampa po sacharozowym posiłku, czyli w okresie tworzenia jego wspomnienia, przyspiesza początek kolejnego posiłku i sprawia, że szczury jedzą więcej. Naukowcy podkreślają, że tworzenie wspomnień posiłków jest bardzo ważne dla zdrowej diety. Londyńskie badania pokazują, że zaburzanie powstawania wspomnień u ludzi, np. przez oglądanie w czasie jedzenia telewizji, zwiększa ilość pokarmów spożywanych w czasie następnego posiłku. Specjaliści pokazali także, że osoby z amnezją będą ponownie jeść po zademonstrowaniu pokarmu (nawet jeśli dopiero zjadły), bo nie mają wspomnienia posiłku. Parent zaznacza, że by zrozumieć regulację pobierania energii i przyczyny otyłości, naukowcy muszą wziąć pod uwagę, jak mózg kontroluje rozpoczęcie i częstość posiłków. W przyszłości zespół z Uniwersytetu Stanowego Georgii, Georgia Regents University i Centrum Medycznego Charlie Norwood VA chce sprawdzić, czy zrównoważona odżywczo płynna lub stała dieta, która zawiera białka, tłuszcze i węglowodany, podobnie wpływa na ekspresję arc w grzbietowym hipokampie i czy wzrosty ekspresji arc są konieczne do powstania wspomnień słodkiego posiłku. « powrót do artykułu
  5. Kolejna poprawka dla Windows 7 powoduje problemy. Niedawno opublikowana łata KB3097877 ma zapobiegać atakom, w czasie których cyberprzestępcy mogą wykonać dowolny kod po tym, jak użytkownik odwiedzi spreparowaną witrynę lub otworzy spreparowany dokument. W łacie występuje jednak błąd, który powoduje awarię oprogramowania Outlook. Problem dotyczy każdej wersji klienta poczty i jest związany z funkcją pobierania obrazków z internetu. Microsoft opublikował już poprawioną wersję KB3097877, która powinna się automatycznie zainstalować. Inny problem, powodowany przez tę poprawkę, jest niemożność zalogowania się do Windows 7 nawet w trybie bezpiecznym. Microsoft nie poprawił jeszcze tego błędu. Użytkownicy, którzy po instalacji poprawek nie mogą zalogować się do Windows 7 powinni skorzystać z opcji odzyskiwania systemu, a po zalogowaniu się usunąć feralną poprawkę. To nie pierwszy raz, gdy poprawki Microsoftu powodują problemy. W 2014 roku koncern wycofał co najmniej 5 poprawek zawierających błędy. W bieżącym roku mieliśmy do czynienia z błędem w jednej z marcowych poprawek dla Windows 7, a w październiku wycofano wadliwą poprawkę dla Windows 10. « powrót do artykułu
  6. Mieszkańcy Wielkiej Brytanii odbierają od pewnego czasu telefony od cyberprzestępców, którzy podają się za pracowników firmy dostarczającej łącza internetowe. To odmiana znanego już wcześniej ataku, podczas którego przestępcy udawali pracowników Microsoftu. Tym razem dzwoniący twierdzą, że wystąpił problem z łączem, a oni pomogą go naprawić. W ramach rzekomej naprawy konieczne jest zainstalowanie oprogramowania, które daje cyberprzestępcom pełen dostęp do komputera ofiary. Po jego zainstalowaniu ofiara jest informowana, że dostawca internetu przelał jej odszkodowanie za problemy z łączem, a przestępca prosi ofiarę, by zalogowała się na konto i sprawdziła, czy przelew dotarł. Po zalogowaniu ofiara widzi fałszywy obraz, na którym widać rzekomy przelew. W tym czasie w tle przestępcy kradną pieniądze. Na razie tego typu atak zauważono jedynie w Wielkiej Brytanii. Niewykluczone jednak, że wkrótce w taki sam sposób zostaną zaatakowani mieszkańcy innych krajów. « powrót do artykułu
  7. Złapanie ofiary jest kluczowym i jednocześnie najtrudniejszym spośród wielu wyzwań, z jakimi drapieżniki muszą zmierzyć się w swoim życiu. Jak potwierdzają statystyki, większość polowań kończy się niepowodzeniem. Drapieżne zwierzęta muszą nie tylko poradzić sobie ze skutecznymi mechanizmami obronnymi niedoszłych ofiar, ale także przezwyciężyć unikalne przeszkody istniejące w ich środowisku. Jak zbliżyć się do ofiary na otwartej równinie, na której nie można się ukryć? Jak znaleźć ją, gdy mieszka w leśnej gęstwinie? Do przeżycia niezbędnych jest wiele umiejętności: szybkość, dobry kamuflaż, wytrzymałość, pomysłowość i zdolność do pracy zespołowej, ale to sposób ich wykorzystania decyduje o sukcesie lub porażce, życiu lub śmierci. Choć zachowania drapieżników to najbardziej fascynujący element życia zwierząt, w telewizji zawsze pokazywane były tak samo: rozszarpywane ciała, zakrwawione zęby, mówiąc krótko – natura w najbardziej okrutnej i bezlitosnej postaci. Drapieżniki od zawsze postrzegane były, jako imponujące, ale przede wszystkim agresywne zwierzęta, a jednym z najważniejszych elementów ich egzystencji, na jaki zwracano uwagę, był sam akt pozbawiania przez nie życia bezbronnych ofiar. W przeszłości, gdy producent wykonawczy wysyłał ekipę, która miała sfilmować scenę polowania drapieżnika, pierwszą rzeczą, o którą pytał reżysera było, czy udało się uwiecznić śmierć ofiary. Ale zabijanie samo w sobie nie jest aż tak ciekawe, bo jak już zwierzę pozbawi życia ofiarę to nie ma, o czym opowiadać. Interesujące są przygotowania, strategie, które opracowują zarówno drapieżcy, jak i ich ofiary. Nikt wcześniej dokładniej się temu nie przyglądał, i właśnie taki jest cel powstania Łowców. Już w najbliższą niedzielę o 11.00 na BBC Earth można będzie zobaczyć 2. odcinek fascynujących, wyjątkowych "Łowców" « powrót do artykułu
  8. Mieszane sztuki walki (MMA) uchodza za niezwykle brutalne. Walczący często opuszczają ring zakrwawieni. Jednak badania, których wyniki opublikowano w Clinical Journal of Sport Medicine, dowodzą, że znacznie bardziej niebezpiecznym sportem jest boks. Naukowcy z University of Alberta przyjrzeli się danym medycznym z lat 2003-2013. Dotyczyły one 1181 uczestników MMA i 550 bokserów, którzy brali udział w walkach na terenie Edmonton w Kanadzie. Analiza wykazała, że o ile w MMA częściej dochodzi do zranień - koło 60% zawodników odnosiło obrażenia w czasie walki,a w przypadku boksu odsetek ten wynosił około 50% - to kontuzje bokserów są znacznie bardziej niebezpieczne. W boksie często mamy do czynienia ze złamaniami kości, poważnymi uszkodzeniami oka, wieloma kontuzjami głowy, utratami przytomności. W MMA najczęściej są to zaś przecięcia skóry i zwykłe kontuzje. Większość krwi, jaką widzisz w czasie MMA to krew z nosa lub przeciętej skóry twarzy. Takie obrażenia wyglądają na poważniejsze niż są w rzeczywistości - mówi doktor Shelby Karpman, autor badań. Autorzy badań zauważyli też, że lekarze przywiązują mniejszą wagę do obrażeń odnoszonych przez zawodników MMA. Dzieje się tak, gdyż sport ten uznawany jest za niezwykle brutalny. To z kolei może oznaczać, że niekóre obrażenia pozostają niezauważone lub też są źle klasyfikowane, co może wpływać na porównanie obrażeń w MMA i boksie. « powrót do artykułu
  9. Za pomocą nowego testu mRNA płytek krwi (trombocytów) można wykrywać, klasyfikować i wskazywać lokalizację nowotworu. Podczas eksperymentów naukowcy ze Szwecji, USA i Holandii uzyskali aż 96% trafność. [...] W czasie studium identyfikowano niemal wszystkie formy nowotworu, co udowadnia, że biopsje bazujące na krwi mają potencjał w zakresie wczesnego wykrywania choroby - podkreśla Jonas Nilsson z Uniwersytetu w Umeå. Jak wyjaśniają autorzy publikacji z pisma Cell, "wyedukowane" przez komórki nowotworowe płytki krwi (ang. tumor-educated blood platelets, TEPs) ze zmienionym profilem RNA odgrywają centralną rolę w układowych i lokalnych odpowiedziach na wzrost guza. Analizowano próbki krwi 238 osób. Naukowcom z 96% trafnością udało się odróżnić 228 pacjentów ze zlokalizowanymi i przerzutującymi guzami od 55 zdrowych osób. Za pomocą tej samej metody - tzw. ciekłej biopsji - zespół uzyskał 71% trafność w zakresie identyfikacji lokalizacji 6 typów pierwotnych guzów (płuc, piersi, trzustki, mózgu, wątroby, jelita grubego i odbytu). Na podstawie profili mRNA TEPs można także np. różnicować HER2-dodatnie guzy piersi czy MET-dodatnie guzy mózgu. By postawić diagnozę na podstawie właściwości TEPs, wystarczy zaledwie 100-500 pg RNA trombocytów. Ciekła biopsja może ułatwić nie tylko identyfikację choroby, ale i wybór najlepszej metody terapeutycznej. « powrót do artykułu
  10. Naukowcy pracujący przy Fermi Gamma-ray Space Telescope odkryli pierwszy poza naszą galaktyką pulsar emitujący promieniowania gamma. To jednocześnie pulsar emitujący najjaśniejsze promieniowanie gamma. Obiekt leży na obrzeżach Mgławicy Tarantula w Wielkim Obłoku Magellana i znajduje się w odległości 163 000 lat świetlnych od Ziemi. Mgławica Tarantula to największy i najbardziej aktywny obszar formowania się gwiazd w Wielkim Obłoku Magellana. Nie od dzisiaj wiadomo, że jest ona silnym źródłem promieniowania gamma. Jeszcze do niedawna sądzono, że promieniowanie to pochodzi ze zderzeń cząstek subatomowych rozpędzanych przez fale uderzeniowe powstające podczas eksplozji supernowych. Teraz wiemy, że jeden pulsar, PSR J0540-6919, jest odpowiedzialny niemal za połowę promieniowania gamma z tej mgławicy. To prawdziwa niespodzianka - mówi Pierric Martin, astrofizyk z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS) i Instytutu Badawczego Astrofizyki i Planetologii w Tuluzie. Znamy dwa pulsary w Mgławicy Tarantula, PSR J0540-6919 oraz PSR J0537-6910. Pierwszy z nich obraca się z prędkością nieco poniżej 20 obrotów na sekundę, prędkość drugiego wynosi zaś niemal 62 obrony na sekundę. Mimo, że pulsary znane są od lat potrzeba było aż sześciu lat badań, by odkryć impulsy promieniowania gamma pochodzące z J0540. Tych z J0537 wciąż nie udało się odkryć. Intensywność impulsów promieniowania gamma z PSR J0540-6919 jest 20-krotnie wyższa od poprzedniego rekordzisty, pulsara znajdującego się w słynnej Mgławicy Kraba. Oba pulsary charakteryzuje też podobny poziom promieniowania radiowego, optycznego oraz rentgenowskiego - stwierdza Lucas Guillemont z CNRS i Uniwersytetu w Orleanie. J0540 to bardzo młody pulsar, liczy sobie zaledwie 1700 lat, a mimo to jest dwukrotnie starszy od wspomnianego pulsara w Mławicy Kraba. Większość ze znanych nam 2500 pulsarów ma od 10 000 do setek milionów lat. Dzięki Teleskopowi Fermiego dowiadujemy się coraz więcej o pulsarach. Zanim w 2008 roku trafił on w przestrzeń kosmiczną znaliśmy zaledwie 7 pulsarów emitujących promieniowanie gamma. Fermi odkrył ponad 160 kolejnych. « powrót do artykułu
  11. Choć prof. John W. Erdman z Uniwersytetu Illinois już jakiś czas temu wykazał, że likopen, czerwony barwnik pomidorów, ogranicza wzrost guzów prostaty w wielu modelach zwierzęcych, dotąd nie dysponował metodą, która pozwalałaby prześledzić metabolizm tego związku w organizmie. Nasz zespół nauczył się wykorzystywać kultury zawiesin komórkowych do uzyskiwania likopenu o większym ciężarze cząsteczkowym, dzięki czemu można śledzić jego wchłanianie, biodystrybucję i metabolizm w organizmie zdrowych dorosłych. W przyszłości będziemy w stanie prowadzić badania u mężczyzn z rakiem prostaty, zyskując w ten sposób wiedzę o przeciwnowotworowej aktywności tego fitozwiązku - podkreśla Erdman. Naukowcy z Uniwersytetu Illinois już 10 lat temu zaczęli pracować nad cięższymi cząsteczkami węgla. Doktorantka Erdmana Nancy Engelmann (obecnie Moran) i botanicy Randy Rogers i Mary Ann Lila najpierw doszli do tego, jak zoptymalizować produkcję likopenu w hodowlach komórek pomidorów. Później dzięki pożywce z nieradioaktywnymi węglowodanami z węglem-13 uzyskano cięższy likopen. W ramach pierwszego studium ekipa z Uniwersytetów Illinois i Stanowego Ohio podawała ośmiu osobom likopen znakowany węglem-13. Po 10 godzinach ochotnikom pobierano krew (dodatkowe pobrania miały miejsce po 1, 3 i 28 dniach). Określiliśmy czas połowicznego rozpadu [likopenu] w organizmie i teraz rozumiemy, że po jego wchłonięciu zachodzą zmiany strukturalne. Większość zjadanego przez nas likopenu ma postać sztywnych izomerów all-trans, ale w organizmach regularnych konsumentów gros likopenu ma postać giętkich izomerów cis [modele matematyczne wykazały, że konwersja zachodzi wkrótce po absorpcji likopenu z pokarmu]. Ponieważ cis-likopen jest postacią najczęściej wykrywaną w organizmie, niektórzy badacze sądzą, że to on odpowiada za zmniejszenie ryzyka choroby - opowiada Moran. Opisaną na wstępie metodę wykorzystuje się obecnie do produkcji cięższych wersji nie tylko likopenu, ale i innych bioaktywnych składników, np. fitoenu i luteiny. « powrót do artykułu
  12. Jeśli do akumulatora dodamy nanokropki, można go będzie załadować zaledwie w 30 sekund. Jednak po kilku cyklach ładowania/rozładowania akumulator straci swoje pożyteczne właściwości. Naukowcy z Vanderbilt University informują, że w pewnym stopniu poradzili sobie z tym problemem. Okazało się bowiem, że jeśli nanokropki zostaną wykonane z pirytu, to takie baterie będą pracowały przez kilkadziesiąt cykli ładowania/rozładowania. Wcześniejsze badania wykazały, że materiały w nanoskali mogą znacząco ulepszyć baterie, jednak ma to swoje ograniczenia. Gdy cząstki są małe, poniżej 10 nanomterów, zaczynają reagować z elektrolitem i urządzenie wytrzymuje jedynie kilka cykli ładowania/rozładowania. To oznacza, że nanocząstek tej wielkości nie można użyć w produktach komercyjnych - mówi szef zespołu badawczego, profesor Cary Pint. Uczeni zsyntetyzowali nanocząstki o różniej wielkości i dodawali je do baterii. Najlepszy wynik uzyskali przy nanocząstkach o średnicy 4,5 nanometrów. Było to możliwe dzięki temu, że piryt zmienia formę w żelazo i związek litu z siarką podczas przechowywania energii. To odmienny mechanizm od tego, jaki jest obecny w dzisiejszych bateriach litowo-jonowych, gdzie podczas ładowania lit jest wprowadzany w materiał i wyprowadzany zeń podczas rozładowywania, a cały proces powoduje, że materiał przechowujący lit niemal się nie zmienia - mówi studentka profesora Pinta, Anna Douglas. Profesor Pint przyrównuje nowy akumulator do ciastka waniliowego. W konwencjonalnych akumulatorach przechowywanie litu lub sodu jest jak wciśnięcie czekoladowej posypki do ciastka, a następnie wyciągnięcie jej nietkniętej. W materiałach, które badamy, wciskasz posypkę w ciastko waniliowe, a ono zamienia się w ciastko czekoladowe z waniliową posypką". W efekcie w nowych akumulatorach nie obowiązuje ograniczenie wielkości nanocząstek. Zamiast jedynie umieszczać jony litu lub sodu wewnątrz lub na zewnątrz nanocząstek, wykorzystanie pirytu wymaga również dyfuzji atomów żelaza. Niestety jest to powolny proces, a to oznacza, że nanocząstki muszą być mniejsze niż odległość, na jaką dochodzi do dyfuzji. To jest możliwe tylko z ultramałymi nanocząstkami - mówi Douglas. Naukowcy zaobserwowali, że przy ultramałych nanocząstkach żelazo przemieszcza się na ich powierzchnię, a sód lub lit reagują z siarką w pirycie. Zdaniem Pinta dobre zrozumienie tego mechanizmu oraz jego zależności od wielkości nanocząstek pozwoli na znacząceo udoskonalenie systemów przechowywania energii i spowoduje, że można będzie stosować do nich prawo Moore'a. « powrót do artykułu
  13. Starsze kobiety, które mają mocniejsze nogi, mają też zdrowszy, sprawniejszy mózg. Do takiego wniosku doszli naukowcy z King's College London po badaniu podłużnym 162 par bliźniaczek z rejestru TwinsUK. W momencie rozpoczęcia studium kobiety miały 43-73 lata. Brytyjczycy uważają, że siła nóg to użyteczny wskaźnik tego, czy dana osoba wystarczająco dużo się rusza, by utrzymać swój umysł w dobrej formie. Jak podejrzewają autorzy publikacji z pisma Gerontology, podczas ćwiczeń uwalniają się związki korzystnie oddziałujące na starzejący się mózg. By to potwierdzić, konieczne są jednak dalsze badania. Dzięki zmodyfikowanemu sprzętowi do ćwiczeń na początku studium w 1999 r. naukowcy mierzyli zarówno prędkość, jak i siłę prostowania nóg. Zdolności poznawcze mierzono na początku i na końcu studium za pomocą skomputeryzowanych testów pamięciowych, myślenia i uczenia. Ustalono, że siostra, która na początku miała większą siłę nóg, zachowywała swoje mózgowe możliwości w większym stopniu (po dekadzie odnotowano mniej zmian związanych ze starzeniem). Korelacja utrzymywała się po wzięciu poprawki na znane czynniki ryzyka demencji. Siła nóg była czynnikiem, który w naszym studium najsilniej wpływał na starzenie poznawcze. Sądzimy, że siła nóg to marker rodzaju aktywności dobrej dla naszego mózgu - podkreśla dr Claire Steves. Oznacza to, że skuteczne mogą być proste interwencje, np. zwiększenie przechodzonych odległości. Warto przypomnieć, że wcześniejsze badania na zwierzętach wykazały, że ćwiczone mięśnie uwalniają hormony sprzyjające wzrostowi neuronów. Omawiane studium jako pierwsze zademonstrowało związek między siłą dolnych kończyn a zmianami poznawczymi w normalnej, zdrowej populacji. Każdy chce wiedzieć, jak najlepiej utrzymywać starzejący się mózg w formie. Bliźnięta jednojajowe dobrze sprawdzają się przy porównywaniu, bo dzielą wiele czynników, w tym geny [...]. Potrzeba dalszych badań, by lepiej zrozumieć relacje między miarami sprawności, np. siłą mięśni czy wydajnością aerobową (tlenową), i zmianami mózgowymi. Wchodzące w grę mechanizmy mogą dotyczyć związanych z wiekiem zmian w działaniu układu odpornościowego, krążeniu lub sygnalizacji nerwowej. « powrót do artykułu
  14. Ludzie korzystają z produktów pszczelich co najmniej od epoki kamienia, wynika z najnowszych badań uczonych z University of Bristol. Naukowcy z Bristolu postanowili poszukać śladów produktów pszczelich w naczyniach. Sprawdzili ponad 6000 fragmentów glinianych naczyń pochodzących z ponad 150 stanowisk archeologicznych. Wyjątkową sygnaturę chemiczną pszczelego wosku znaleziono na wielu naczyniach z neolitu, co wskazuje na szerokie rozpowszechnienie wykorzystywania pszczelich produktów. Najstarsze naczynie, które miało styczność z produktami pszczelimi pochodziło z Turcji i jest datowane na siódme tysiąclecie przed Chrystusem. Artykuł opisujący powyższe badania to podsumowanie ponad 20 lat badań prowadzonych przez Organic Geochemistry Unit pod kierunkiem profesora Richard Eversheda. W badania zaangażowani byli liczni archeolodzy pracujący na stanowiskach w Europie, Północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie. Najbardziej oczywistym powodem sięgania po produkty pszczele byłaby chęć pozyskania miodu. Substancje słodzące były rzadko dostępne prehistorycznym ludziom. Z kolei wosk pszczeli mógł być używany do różnych celów technologicznych, kosmetycznych, medycznych czy rytualnych. Mógł on być, na przykład, używany do nadania wodoodporności wyrobom ceramicznym, mówi współautorka badań, doktor Melanie Roffet-Salque. Uczeni zauważyli też brak śladów produktów pszczelich powyżej57 równoleżnika północnego. Nie występuje on ani w Szkocji ani na Półwyspie Skandynawskim. Wskazuje to, ich zdaniem, na geograficzne ograniczenie występowania pszczół w tamtym czasie. Brak skamieniałości pszczoły miodnej powoduje, że przez ostatnie 10 000 lat jest ona dla nas 'niewidzialna'. Dowody ze sztuki starożytnego Egiptu i rysunków naskalnych pokazują, że ludzie od tysięcy lat wykorzystują pszczoły. Jednak aż do teraz nie wiedzieliśmy kiedy i gdzie po raz pierwszy wystąpił związek człowieka z pszczołą. Zdobyliśmy pierwszy twardy dowód, chemiczną sygnaturę, występującego w paleolicie związku pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem ważnym z punktu ekonomicznego i kulturowego. Dowodzi on szerokiego rozpowszechnienia się eksploatacji pszczół przez wczesnych rolników, dodaje profesor Evershed. « powrót do artykułu
  15. Czy jaja pozbawione żółtka mogą się wylęgać? U nicieni tak... Zakażenia są zazwyczaj leczone za pomocą leków działających paraliżująco na układ nerwowy pasożytów. Niestety, z czasem u wielu pasożytów rozwinęła się oporność na nie. Istotne są także skutki uboczne występujące u zażywających je pacjentów. To m.in. z tego powodu zaczęliśmy badać reprodukcję tych organizmów. Testy prowadziliśmy na C. elegans, nicieniach spokrewnionych z pasożytami, które można hodować bez gospodarza - opowiada dr Liesbeth Van Rompay z Katolickiego Uniwersytetu w Leuven. Van Rompay postanowiła sporządzić mapę genów koniecznych do produkcji żółtka. Niektóre z nich mają swoje odpowiedniki w ludzkim genomie, część jednak to geny unikatowe. Te ostatnie stanowią interesujący cel dla nowych, nieszkodliwych dla gospodarza, produktów przeciwpasożytniczych. Gdy naukowcy wyłączyli pewne geny, stało się coś nieoczekiwanego: C. elegans składały jaja niemal pozbawione żółtka, w dodatku jaja te nadal się wylęgały. Nasze bezżółtkowe embriony rozwijały się bez większych problemów. Czegoś takiego nie zaobserwowano nigdy wcześniej u składających jaja zwierząt. To nie oznacza, że można już odrzucić jedną z podstawowych hipotez biologii: nie ma żółtka, nie ma też potomstwa. Badania wykazały, że większość zwierzęcych embrionów potrzebuje do rozwoju żółtka. U tego konkretnego nicienia - i prawdopodobnie u innych zwierząt - żółtko może nadal wpływać na początkowy etap życia noworodka. Gdy zasoby pożywienia są małe, larwa, która może polegać na żółtku, będzie sobie [zapewne] radzić lepiej [...] - podkreśla prof. Liesbet Temmerman. Belgowie podejrzewają, że może istnieć "kopia zapasowa" żółtka, która gwarantuje przeżycie potomstwa pasożytów. Czy są jakieś inne różnice między nicieniami z jaj z i bez żółtka? Jeśli w jaju nie ma żółtka, co stanowi źródło pokarmu embrionu? To tajemnice, które chcemy rozwikłać w dalszym etapie. Chcąc zapobiec rozmnażaniu pasożytów, musimy wyeliminować także i to źródło. « powrót do artykułu
  16. ApoE4 (wersja genu apolipoproteiny E stanowiąca czynnik ryzyka alzheimeryzmu) zwiększa u mężczyzn ryzyko mikrokrwotoków mózgowych. Pozostawiają one po sobie drobne uszkodzenia, które przyczyniają się do utraty pamięci. Amerykanie stwierdzili, że apoE4 inaczej wpływa na kobiety i mężczyzn ze zdiagnozowanymi łagodnymi zaburzeniami poznawczymi (ang. mild cognitive impairment, MCI) lub chorobą Alzheimera (ChA). Ważne, by badać międzypłciowe różnice w zakresie ChA, bo kobiety żyją dłużej niż mężczyźni i jak pokazuje nasze studium, choroba inaczej na nie wpływa - podkreśla Caleb Finch ze Szkoły Gerontologii Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis i z Uniwersytetu Południowej Kalifornii. Odkrycia Amerykanów zaskakują m.in. z tego względu, że wcześniejsze badania wskazywały, że choroba ciężej dotyka kobiety. U pań z apoE4 ChA jest diagnozowana 2-krotnie częściej, ponadto przy tym samym obciążeniu blaszkami amyloidowymi i splotami nurofibrylarnymi cierpią one na poważniejsze zaburzenia pamięciowe. Badania Kalifornijczyków pokazały, że apoE4 pogarsza stan nawet osób niechorujących na alzheimera, np. w przypadku pourazowego uszkodzenia mózgu (ang. traumatic brain injury, TBI). Najnowsze studium, które objęło badania na ludziach i myszach, pokazało, że ChA jest unikatowa dla ludzi. Większość chorób można badać na zwierzętach laboratoryjnych, nie da się tego jednak zrobić z chorobą Alzheimera. Nawet u myszy i małp obciążonych czynnikami ryzyka nie występują te same problemy poznawcze i utrata neuronów. Przyczyną jest zapewne fakt, że zwierzęta nie mają wielu wersji genów apolipoproteiny E. Ludzie mają 3 wersje apoE, tymczasem nasi najbliżsi krewni, szympansy, tylko jeden. Zespół Fincha analizował skany mózgu 658 osób w wieku 48-91 lat z Kanady i USA (biorą one udział w Alzheimer's Disease Neuroimaging Initiative). Wśród nich u 402 zdiagnozowano MCI, a u 90 wczesny etap ChA (reszta to ludzie zdrowi). Naukowcy prowadzący Studium Demencji na Karolinska Institutet oglądali zdjęcia mózgu 448 kolejnych osób w wieku 36-88 lat: 152 z MCI, 152 z alzheimerem i 144 zdrowych. Okazało się, że nosiciele allelu apoE4 z MCI lub ChA mieli 2-krotnie więcej mikrokrwawień niż kobiety z podobną diagnozą. Finch wyjaśnia, że mikrokrwawienia różnią się od udaru wielkością i wpływem. Udar to zjawisko w skali makro, zazwyczaj występuje po jednej stronie mózgu i ma natychmiastowy wpływ. Mikrokrwotoki pojawiają się zaś w całym mózgu i oddziałują kumulatywnie. Finch podkreśla, że należy sprawdzić, czy ryzyko mikrokrwotoków można zmniejszyć za pomocą steroidów płciowych. « powrót do artykułu
  17. Naukowcy z University of Adelaide ostrzegają, że coraz cieplejsze oceany oraz rosnące w nich stężenie CO2 mogą znacząco upośledzić rozwój rekinów. To z kolej wpłynie na cały łańcuch pokarmowy oceanów. Ekolodzy morscy z University of Adelaide informują na łamach Scientific Reports o wynikach długotrwałego eksperymentu. Uczeni odkryli, że cieplejsze wody powodują, że embriony rekinów rozwijają się szybciej. Jednak połączenie wyższej temperatury wód i jej zakwaszenia wywołanego wyższym stężeniem CO2 powoduje, że rosną wymagania energetyczne rekinów, a jednocześnie spada efektywność ich metabolizmów oraz czułość węchu, za pomocą którego wyszukują swe ofiary. Wskutek tych niekorzystnych zjawisk zwierzęta są mniejsze niż normalnie. W cieplejszych wodach rekiny są bardziej głodne, jednak przez zwiększone stężenie CO2 nie są w stanie znaleźć pożywienia - mówi Ivan Nagelkerken. Z powodu upośledzonej zdolności do polowania rekiny nie kontrolują w efektywny sposób łańcucha pokarmowego, a sprawowana przez nie kontrola jest niezbędna do zachowania zdrowia ekosystemu oceanicznego - dodaje uczony. Większość badań nad wpływem zmian klimatycznych na ekosystem morski koncentruje się na mniejszych rybach. Dlatego też wspomniane eksperymenty są tak ważne, gdyż pokazują, jak zmiany wpływają na niezwykle istotny element ekosystemu morskiego - rekiny. Co trzeci gatunek rekinów i płaszczek jest już zagrożony z powodu nadmiernych połowów. Zmiany klimatyczne i zakwaszenie oceanów to kolejny niekorzystny czynnik przyspieszający tempo wymierania - mówi profesor Sean Connell. « powrót do artykułu
  18. Daniel Borsuk, chirurg plastyczny z Hôpital Maisonneuve-Rosemont i profesor z Uniwersytetu Montrealskiego, zrekonstruował dzięki modelowi 3D część twarzy pobitego w pubie 23-letniego mężczyzny, nie pozostawiając na niej ani jednej dodatkowej blizny. Do rekonstrukcji z dostępem przez jamę ustną wykorzystano kość pobraną z miednicy. Kilka wcześniejszych operacji zakończyło się fiaskiem, a pacjentowi - Alexowi - zależało na odzyskaniu dawnego wyglądu, bez deformacji i nowych blizn. Borsuk podjął się tego zadania i 22 października przeprowadził pierwszą taką operację w Kanadzie. Alex został pobity w wieku 19 lat. Zmiażdżono mu kość policzkową i dolną część oczodołu, przez co twarz stała się asymetryczna. Wcześniejsze próby rekonstrukcji się nie powiodły. Wszczepiony implant uległ zakażeniu i przez blisko rok spod powieki wydobywała się wydzielina. Mężczyzna nieustannie odczuwał ból, zażywał duże dawki antybiotyku i uzależnił się od środków przeciwbólowych. Zniekształcenie twarzy miało ogromny wpływ na jego samoocenę, osobowość i poczucie tożsamości. Borsuk, który doskonalił swoje umiejętności w USA, zaproponował, by pobrany z biodra fragment kości z naczyniami i unerwieniem ukształtować na wzór nieuszkodzonego policzka. Mając na podorędziu trójwymiarowy model czaszki, dopasowywał do niego kość. Unaczynienie kości było zachowane, dzięki czemu implant był utrzymywany przy życiu w czasie, gdy ja rzeźbiłem go, by pasował do twarzy. Gdy Borsuk rzeźbił, André Chollet, szef Wydziału Chirurgii Plastycznej Uniwersytetu Montrealskiego, przygotowywał twarz Alexa do przeszczepu. Lekarze przeprowadzili go przez jamę ustną. Usunęliśmy całą tkankę bliznowatą, która powodowała ból, [...] gdy dostaliśmy się do kości, wszystko dopasowało się do siebie jak puzzle. Naczynia przeszczepu połączono z naczyniami z twarzy pacjenta. « powrót do artykułu
  19. Astronomowie odkryli najodleglejszy przypominający planetę obiekt w Układzie Słonecznym. Wydaje się on planetą karłowatą, jednak tak naprawdę nie potrafimy go jeszcze zaklasyfikować, gdyż nie znamy jego orbity, mówi Scott Sheppard z Carnegie Institution for Science w Waszyngtonie. Odkryliśmy ten obiekt kilka tygodni temu. Na razie wiadomo, że V774101 ma 500-1000 kilometrów średnicy i znajduje się w odległości około 16 miliardów kilometrów od Ziemi, czyli średnio trzykrotnie dalej niż Pluton. Dotychczas najbardziej oddalonym podobnym do planety obiektem poznanym przez człowieka w Układzie Słonecznym były Sedna (odkryta w 2003 roku) i VP113 (odkryty w 2012 roku). Oba obiekty znajdują się odległości 80-krotnie większej od Słońca niż Ziemia. V774101 dzielą obecnie od Słońca 103 jednostki astronomiczne. Sheppard mówi, że dopiero za około rok dowiemy się, czy nowo odkryty obiekt przelatuje w pobliżu Pasa Kuipera. Jeśli nigdy nie znajdzie się on w pobliżu Neptuna, to będziemy mieli do czynienia z niezwykle interesującym obiektem, którego orbita nie jest zakłócana przez wielkie planety. Jego badanie pozwoli wówczas lepiej zrozumieć dynamikę zewnętrznych obszarów Układu Słonecznego. « powrót do artykułu
  20. Nowe badanie zespołu z Uniwersytetu w Southampton pokazuje, że miedź można wykorzystać do zapobiegania rozprzestrzenianiu wirusów oddechowych, m.in. koronawirusów wywołujących SARS (zespół ciężkiej niewydolności oddechowej) czy MERS (bliskowschodni zespół niewydolności oddechowej). Podczas eksperymentów naukowcy zauważyli, że pozostając na powszechnie stosowanych powierzchniach, 229E, ludzki wirus blisko spokrewniony z wirusami zoonotycznymi SARS i MERS-CoV, zachowuje zdolność do zakażania przez parę dni, ale na miedzi ulega szybkiemu zniszczeniu. W artykule opublikowanym na łamach pisma mBio Brytyjczycy wykazali, że 229E, który wywołuje szereg objawów ze strony układu oddechowego, od przeziębienia poczynając, na zapaleniu płuc kończąc, jest w stanie przetrwać do 5 dni na kaflach ceramicznych, szkle, gumie i stali nierdzewnej. Oznacza to, że zarazić się można nie tylko przez kontakt z człowiekiem, ale i w wyniku dotknięcia powierzchni skażonej wydzielinami. Wykazano, że na miedzi i na stopach miedzi (tzw. miedzi antybakteryjnej) 229E był błyskawicznie inaktywowany (przy symulowanym skażeniu czubkiem palca proces zachodził w ciągu paru minut). Kontakt z miedzią niszczył wirusy całkowicie i nieodwracalnie. Transmisja wirusów via skażone powierzchnie jest o wiele ważniejsza niż dotąd sądzono. Dotyczy to także wirusów oddechowych. Odkryliśmy, że ludzkie koronawirusy, spokrewnione z [...] wirusami odpowiedzialnymi za SARS i MERS, można szybko i ostatecznie unieszkodliwić za pomocą miedzi. Co więcej, wirusowy genom i struktura cząstek wirusowych ulegają zniszczeniu, nie pozostaje więc nic, co mogłoby transmitować zakażenie. Zważywszy na brak terapii antywirusowych, miedź stanowi godny uwagi sposób na zmniejszanie ryzyka rozprzestrzeniania chorób - wyjaśnia dr Sarah Warnes. Prof. Bill Keevil podkreśla, że w skali świat wirusy oddechowe odpowiadają za więcej zgonów niż jakikolwiek inny czynnik infekcyjny. Ewolucja nowych szczepów wirusów oddechowych i ponowne pojawianie się szczepów historycznych stanowią poważne zagrożenie dla ludzkiego zdrowia. [...] Zastosowanie powierzchni ze stopami miedzi, łącznie z odpowiednimi procedurami czyszczenia i dobrymi praktykami klinicznymi, powinno pomóc kontrolować te wirusy. Wcześniejsze badania Warnes i Keevila zademonstrowały skuteczność miedzi w walce z norowirusami, wirusami grypy, a także superbakteriami szpitalnymi, np. metycylinoopornym gronkowcem złocistym (MRSA) czy bakteriami z rodzaju Klebsiella. Co ważne, miedź zapobiegała transferowi genów lekooporności. « powrót do artykułu
  21. Dwa randomizowane testy na zdrowych ochotnikach wykazały, że pojedyncza dawka antybiotyków może na całe miesiące zmienić mikrobiom jelit. W niektórych przypadkach zmiana utrzymywała się nawet przez rok. Zmiany takie mogą ułatwić zadanie wielu patogenom, w tym śmiertelnie niebezpiecznemu Clostridium difficile. W przeciwieństwie do mikrobiomu jelit kolonie bakterii z ust radziły sobie znacznie lepiej z antybiotykami. Odradzały się w ciągu zaledwie kilku tygodni. To każe zastanowić się, dlaczego mikrobiom ust jest mniej podatny na zaburzenia. Może mieć to związek zarówno z tym, w jaki sposób antybiotyki krążą po organizmie, ale może być również tak, że mikrobiom ust jest naturalnie bardziej odporny, a jeśli tak, to być może uda się go wykorzystać do odtworzenia mikrobiomu w innych częściach organizmu w sytuacji, gdy został on zniszczony np. terapią antybiotykową. W badaniach prowadzonych przez zespół Egija Zaury z Uniwersytetu w Amsterdamie brało udział 66 zdrowych osób - 29 ze Szwecji i 37 z Wielkiej Brytanii. Badanych losowo przydzielono albo do grupy, która przyjmowała placebo, albo do jednej z dwóch grup zażywających antybiotyki. W Szwecji podawano klindamycynę i cyprofloksacynę, a w Wielkiej Brytanii - minocyklinę i amoksycylinę. Przed podaniem antybiotyków oraz bezpośrednio po ich podaniu od badanych pobrano próbki śliny oraz kału i wykonano analizę DNA znalezionych tam mikroorganizmów. Badania powtórzono po 1, 2, 4 i 12 miesiącach. Okazało się, że mikrobiom jelit został znacząco zmieniony po każdym z antybiotyków, a powrót do stanu sprzed podania leków trwał całymi miesiącami. Najsilniejszy wpływ wywarła cyprofloksacyna, po której mikrobiom powracał do stanu normalnego przez 12 miesięcy. Podanie antybiotyków doprowadziło też do wzrostu ekspresji genów odpowiedzialnych za antybiotykooporność. Zauważono również, że klindamycyna zabiła mikroorganizmy produkujące maślany, które zwalczają stany zapalne, przeciwdziałają nowotworzeniu i stresowi oksydacyjnemu w jelitach. W przypadku mikrobiomu ust nie zauważono tak dramatycznych zmian. Ponadto powrót do stanu sprzed podania antybiotyków trwał znacznie krócej, w niektórych przypadkach zaledwie tydzień. Co więcej, ilość genów odpowiedzialnych za rozwój antybiotykooporności pozostawała na takim samym poziomie. Autorzy badań spekulują, że odporność mikrobiomu ust może być związana z faktem, że jest on bez przerwy poddawany jakimś zaburzeniom - czy to związanym z myciem zębów czy też zmianami wilgotności i temperatury powietrza, którym oddychamy. « powrót do artykułu
  22. Archeolodzy badający piramidy w Gizie natrafili na anomalie termiczne w strukturach zbudowanych przed 4500 laty. W piramidzie Cheopsa są one szczególnie duże. Egipski minister ds. starożytności Mamdouh el-Damaty poinformował, że u podstawy piramidy trzy przylegające do siebie kamienie mają wyższą temperaturę niż ich otoczenie. Anomalię odkryto dzięki skanowaniu kamerą termowizyjną. Badania wykazały szczególnie imponującą anomalię ulokowaną po wschodniej stronie piramidy Cheopsa. Badania wykonuje się przez cały dzień, zarówno o świcie, gdy słońce zaczyna ogrzewać piramidę, jak i o zmierzchu, gdy ulega ona schłodzeniu. Badając tempo ogrzewania się i chłodzenia struktury można zauważyć anomalie, które mogą świadczyć o obecności pustych przestrzeni, wewnętrznym przepływie p owietrza czy użyciu innych niż gdzie indziej materiałów budowlanych. Pierwszy rząd kamieni piramidy jest jednorodny, jednak dalej trafiliśmy na tę anomalię - mówił el-Damaty, pokazując dziennikarzom zdjęcia. Podczas badań okolicy znaleziono coś jakby niewielkie przejście, prowadzi ono w stronę podstawy i dochodzi do obszaru, na którym występuje anomalia temperaturowa, informuje el-Damaty. Inne anomalie odkryto w górnej części piramidy. Naukowcy jeszcze im się nie przyjrzeli. Minister el-Damaty zaprosił do badań wszystkich egiptologów, szczególnie tych, którzy specjalizują się w egipskiej architekturze. « powrót do artykułu
  23. Każdego roku na raka jelita grubego zapada 13 000 Polaków, z czego umiera 9000. Teraz pojawiła się nadzieja, że do walki z tą chorobą można będzie zaprząc... witaminę C. Około 50% przypadków choroby to odmiany, w których dochodzi do mutacji w genach KRAS i BRAF. Te rodzaje raka jelita grubego są bardziej agresywne i słabiej reagują na chemioterapię. Zespół doktora Lewisa Cantleya z Weill Cornell Medicine odkrył właśnie, że tam, gdzie w przebiegu choroby wystąpiły wspomniane mutacje, witamina C działa na komórki nowotworowe odmiennie niż na komórki zdrowe. Witamina C jest przeciwutleniaczem i właśnie dlatego pomaga chronić zdrowie. Jednak, jak wykazały testy na kulturach bakterii i na myszach, w przypadku guzów raka jelita grubego z mutacjami KRAS i BRAF witamina C działa odwrotnie - pomaga utleniać komórki nowotworowe. Testy wykazały, że wysokie dawki tej witaminy, rzędu 15 gramów, powstrzymują wzrost guzów ze zmutowanymi KRAS i BRAF. Odkrycie daje nadzieję na opracowanie nowych terapii, w których dotychczasowe metody leczenia zostaną połączone z podawaniem witaminy C. W bogatym w tlen środowisku ludzkiej krwi kwas askorbinowy zostaje utleniony i zmienia się w kwas dehydroaskorbinowy (DHA). Od dłuższego czasu wiadomo, że transporter glukozy GLUT1, umożliwia przenikanie do komórek zarówno glukozy jak i DHA. Sam kwas askorbinowy przeniknąć nie może. Nie wiadomo jednak było, jaka jest rola DHA wewnątrz komórki. Okazuje się, że w komórkach nowotworowych DHA działa jak koń trojański. Gdy znajdzie się on w takiej komórce, obecne tam antyoksydanty usiłują zamienić DHA w kwas askorbinowy. W efekcie antyoksydanty zanikają, a komórka ginie z powodu stresu oksydacyjnego. Doktor Cantley wyjaśnia, że w wielu zdrowych komórkach również dochodzi do ekspresji GLUT1, jednak komórki nowotworowe z mutacjami KRAS i BRAF maja znacznie wyższy poziom GLUT1, gdyż do przeżycia i rozwoju potrzebują znacznie więcej glukozy. Ponadto zmutowane komórki produkują też bardziej reaktywne rodzaje tlenu, potrzebują zatem więcej antyoksydantów, by przeżyć. Połączenie obu tych cech - wysokiej ekspresji GLUT1 i produkcji reaktywnych form tlenu - czynią tak zmutowane komórki nowotworowe szczególnie podatnymi na działanie DHA. Doktor Cantley podkreśla, że konieczne są dodatkowe badania, gdyż witamina C wpływa na funkcjonowanie komórek na wiele różnych sposobów. To nie jest terapia, którą chciałbyś stosować na ślepo, bez dokładnej wiedzy o tym, co dzieje się wewnątrz guza - mówi. Autorzy odkrycia wiążą z nim jednak duże nadzieje i sądzą, że z czasem powstaną nowe biomarkery, które pozwolą określić, czy u danego pacjenta można zastosować nową terapię. Odkrycie grupy Cantleya może być też przydatne podczas badań nad innymi trudnymi w leczeniu nowotworami, w których dochodzi do dużej ekspresji GLUT1. Takimi nowotworami są m.in. rak nerki, rak pęcherza i rak trzustki. Przyszłe metody leczenia będą prawdopodobnie polegały na dożylnej injekcji witaminy, gdyż jej wchłanianie przez układ pokarmowy nie jest na tyle efektywne, by witamina C osiągnęła w serum stężenie toksyczne dla komórek nowotworowych. Z innych niedawno przeprowadzonych badań klinicznych wynika, że dożylne podawanie dużych dawek witaminy C jest bezpieczne dla ludzi. « powrót do artykułu
  24. Kosmolog Ranga-Ram Chary z Caltech, który pracuje również w amerykańskim centrum bazodanowym Teleskopu Plancka należącego do Europejskiej Agencji Komicznej twierdzi, że być może znalazł dowód na istnienie alternatywnych wszechświatów. Chary analizował dane dotyczące mikrofalowego promieniowania tła (CMB), gdy trafił na niewyjaśnioną poświatę. Uczony nie wyklucza, że jest to światło pochodzące z... alternatywnego wszechświata. Istnieje 30-procentowa szansa, że wspomniana poświata to nic niezwykłego. Jednak Chary mówi, że może być to też dowód zderzenia naszego wszechświata z innym wszechświatem, w którym stosunek barionów do fotonów jest około 65-krotnie większy niż w naszym wszechświecie. Teorie o istnieniu multiwersum nie są niczym nowym. Najnowsze z nich dopuszczają możliwość kolizji pomiędzy wszechświatami, a jedną z jej oznak miałoby być pojawienie się poświaty. Świecić ma materia przenikająca do nas z wszechświata o innej fizyce. Podczas swoich analiz Chary "usunął" z mikrofalowego promieniowania tła wszystko - gwiazdy, pył i gaz. Po takim zabiegu nie powinny zostać żadne dane z wyjątkiem zwyczajowego szumu tła. Jednak tym razem zauważył, że w pewnym specyficznym zakresie niebo jest jaśniejsze niż powinno. Jens Chluba z Uniwersytetu w Cambridge mówi, że aby przyjąć wyjaśnienie Chary'ego trzeba by założyć, że w innych wszechświatach stosunek innych cząstek do fotonów jest znacznie większy niż w naszym wszechświecie. W królestwie wszechświatów alternatywnych jest to możliwe, stwierdza uczony. Astrofizyk teoretyczny David Spergel z Princeton University nie jest jednak przekonany. Właściwości pyłu są bardziej złożone niż zakładamy. Myślę, że to właśnie one są bardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem. « powrót do artykułu
  25. By lepiej zrozumieć, jak zwierzęta się czyszczą/zachowują czystość, naukowcy z Georgia Institute of Technology (GIT) przejrzeli wyniki ponad 24 studiów i przeprowadzili własne badania powierzchni 27 ssaków i owadów. Wnioski znajdą zastosowanie np. w robotyce. Amerykanie ustalili, że pszczoła miodna ma tyle samo włosów co wiewiórka: 3 mln. To jednak nic w porównaniu do ciem i motyli, które mogą się pochwalić blisko 10 mld sztuk. Dla porównania, na ludzkiej głowie rośnie 100 tys. włosów. Prawdopodobnie zwierzęta wyewoluowały włosy, by zachować ciepło. Oznaczają one jednak także obciążenie. Więcej włosów to bowiem większa powierzchnia, która może zatrzymać kurz, brud i pyłki - opowiada prof. David Hu. Hu i jego doktorant Guillermo Amador przeprowadzili wyliczenia prawdziwej powierzchni zwierząt (czyli powierzchni obejmującej wszystkie lokalizacje, gdzie może zostać zatrzymany brud). Im bardziej owłosione zwierzę, tym większa jego prawdziwa powierzchnia. Wg duetu, jest ona 100-krotnie większa od powierzchni skóry. Prawdziwa powierzchnia pszczoły miodnej odpowiada polu tostu, kota - piłki pingpongowej, a wydry morskiej - profesjonalnego lodowiska. Jak oczyścić takie powierzchnie? Zwierzęta mają na to parę sposobów. Psy otrzepują się podobnie jak działa pralka, [...] a muszki owocowe wykorzystują włoski z głowy i tułowia, by katapultować z siebie kurz z przyspieszeniem do 500 g - wyjaśnia Amador. Inne zwierzęta stosują bardziej wydajne, odnawialne metody samooczyszczania. Nie robią nic ekstra, by zachować czystość. To się po prostu dzieje. Przykładem są rzęsy ssaków czy ostre szpice na końcu skrzydeł cykad, które [...] zasadniczo przebijają bakterie jak balony z wodą. Zrozumienie, jak takie systemy biologiczne jak rzęsy zapobiegają zabrudzeniu przez interakcje ze środowiskiem, może zainspirować energooszczędne rozwiązania do utrzymywania w czystości wrażliwego sprzętu - [...] dronów i innych pojazdów autonomicznych podatnych na awarie z powodu gromadzenia cząstek z powietrza - podsumowuje Hu. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...