Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37636
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Od kilku lat można usłyszeć, że na początku bieżącego wieku doszło do - co najmniej - spowolnienie globalnego ocieplenia. Naukowcy nie potrafili wyjaśnić tego zjawiska, aż w końcu zaczęły pojawiać się badania, z których wynikało, iż spowolnienie nie miało miejsca, a było ono widoczne jedynie ze względu na błędy popełnione przy obróbce statystycznej i pomiarach temperatury. Teraz jednak grupa naukowców twierdzi, że nawet jeśli dokonamy odpowiednich korekt, to i tak okaże się, że spowolnienie ocieplenia jest widoczne. Mamy do czynienia z rozbieżnością pomiędzy modelami klimatycznymi, a obserwacjami - mówi główny autor najnowszych badań John Fyfe z Kanadyjskiego Centrum Modelowania i Analiz Klimatu. Fyfe i jego zespół wyjaśniają, że badania, podczas których korygowano znane błędy i na podstawie których stwierdzono, iż do spowolnienia ocieplenia nie doszło, również nie były pozbawione błędów. Ich autorzy wzięli bowiem pod uwagę niewłaściwy przedział czasu. Na korektę wpłynął bowiem okres 1950-1972. Wówczas emisja gazów cieplarnianych była niższa, a mieliśmy do czynienia ze sporą emisją pyłów czy związków siarki, które ochładzały planetę. Fyfe zwraca uwagę, że jego własne obliczenia wskazują, iż w latach 1972-2001 średnia temperatura Ziemi rosła o 0,170 stopnia Celsjusza na dekadę. Tymczasem w latach 2000-2014 mieliśmy do czynienia ze znacznie mniejszym wzrostem rzędu 0,113 na dekadę. Pracę kanadyjskiego uczonego chwali klimatolog z MIT Susan Solomon. Jej zdaniem pozwala ona umieścić XXI-wieczne trendy temperaturowe we właściwym kontekście i jasno wskazuje, że ocieplenie spowolniło pomimo znacznego wzrostu emisji gazów cieplarnianych. Jako naukowców interesują nas wszelkie odchylenia - mówi Solomon. Z takim podejściem nie zgadzają się jednak autorzy wcześniejszych badań, którzy mówią, że zajmując się 10- czy 20-letniemi okresami nie da się właściwie zbadać trendów. Gavin Schmidt, dyrektor Goddard Institute for Space Studies stwierdza zaś, że cała dyskusja ma charakter wyłącznie akademicki. Jego zdaniem nie ma żadnych dowodów na zmianę długoterminowych trendów, a istnieje wiele przyczyn, dla których trendy takie mogą zostać tymczasowo zaburzone. Modele klimatyczne mogą zaś takich krótkotrwałych zmian nie wyłapywać. Myślę, że najlepszym wyjaśnieniem tego sporu jest chęć autopromocji - mówi Schmidt. « powrót do artykułu
  2. W izraelskiej dolinie Arabah znajdują się słynne "kopalnie króla Salomona". To starożytne kopalnie miedzi w Timnie. Naukowcy z Uniwersytetu w Tel Awiwie odnaleźli tam bogatą kolekcję tkanin. To pierwsze tekstylia datowane na epokę królów Dawida i Salomona. Tkaniny, z których najmniejsze fragmenty liczą sobie zaledwie 5x5 centymetrów, różnią się technika wykonania, kolorystyką i zdobieniami. Niektóre z nich przypominają tkaniny znane jedynie z epoki rzymskiej - mówi doktor Orit Shamir, który z ramienia Izraelskiej Służby Starożytności był odpowiedzialny za badanie tkanin. Dotychczas w takich miejscach wykopalisk jak Jerozolima, Megiddo czy Hazor nigdy nie znaleźliśmy żadnych tkanin, więc to odkrycie pozwala nam po raz pierwszy zapoznać się z tym aspektem przeszłości. Odnalezione fragmenty tkanin pochodzą z ubrań, toreb, lin, namiotów i sznurków - dodaje doktor Erez Ben-Yosef. którego zespół odnalazł tkaniny. To ważne świadectwo dotyczące Edomitów, którzy, wedle tradycji biblijnej, walczyli z Królestwem Izraela. Znaleźliśmy prosto tkane bogato zdobione tkaniny noszone przez wyższą klasę społeczną. Luksusowych ozdobnych tkanin używali wysoce cenieni rzemieślnicy zarządzający piecami do wytopu miedzi. Byli oni odpowiedzialni za prawidłowe przeprowadzenie bardzo skomplikowanego procesu - dodaje Ben-Yosef. Miedź była jednym z najcenniejszych starożytnych produktów. O ile jej wydobyciem zajmowali się prawdopodobnie niewolnicy bądź więźniowie, to wytop miedzi należał do bardzo cenionych specjalistów najwyższej klasy. Musieli oni opanować 30-40 procesów, by uzyskać metal o odpowiedniej jakości. Posiadanie kopalń miedzi było wówczas źródłem potęgi. Można to porównać do posiadania w dzisiejszych czasach złóż ropy naftowej. Jeśli ktoś potrafił wytapiać miedź, był uznawany za specjalistę od niezwykle skomplikowanej technologii. Posiadana przezeń wiedza sprawiała wrażenie magicznej, nadprzyrodzonej i status społeczny tych osób był odpowiednio wysoki - stwierdza Ben-Yosef. « powrót do artykułu
  3. Niektóre grzyby, np. borowiki szlachetne, mogą akumulować pierwiastki radioaktywne. Dotąd nie było jednak wiadomo, jak kwestia ta wygląda w przypadku cennych trufli letnich. By ocenić, jak na grzyby te wpłynęła katastrofa w Czarnobylu, niemieccy i szwajcarscy naukowcy ocenili zawartość radioaktywnego izotopu cezu - Cs-137- w okazach ze środkowej Europy. Okazało się, że jego stężenia były pomijalne i bezpieczne dla zdrowia. Choć, jak przypomina Ulf Büntgen, szef Grupy Dendroekologicznej ze Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Badawczego, większość górnych warstw gleby kontynentu jest nadal skażona radioaktywnie, nie wydaje się to wpływać na podziemne owocniki trufli letniej. Byliśmy przyjemnie zaskoczeni, że we wszystkich badanych przez nas egzemplarzach występowały nieistotne stężenia Cs-137. Zaskoczenie było tym większe, że inne podziemne grzyby, np. lubiany przez dziki, sarny i jelenie jeleniak sarni (Elaphomyces granulatus), są mocno skażone. Naukowcy skupili się właśnie na trufli letniej, bo grzyb ten ma duży zasięg geograficzny i ekologiczny, co pozwala [...] kompilować owocniki z szeregu środowisk. Dla odmiany wzrost trufli czarnozarodnikowej [Tuber melanosporum] jest ograniczony do habitatów środziemnomorskich. Autorzy publikacji z pisma Biogeosciences analizowali 82 trufle letnie, zebrane między 2010 i 2014 r. Próbki z naturalnych środowisk i plantacji pozyskano dzięki wytresowanym psom. Okazy pochodziły ze Szwajcarii, Włoch, Niemiec, Węgier i Francji. Wartości Cs-137 okazały się pomijalne i o wiele niższe od 600 bekereli na kilogram. Staraliśmy się pozyskać jak najwięcej owocników z jak największego obszaru. Wzorzec [próbkowania] nie jest na razie optymalny, ale na tyle dobry, by pokusić się o pierwsze oceny oraz interpretacje. Naukowcy nie są pewni, jak ich wyniki zmieniłyby się, gdyby zebrano próbki z rejonów z większym skażeniem Cs-137, np. z Białorusi czy środkowej Austrii. Naprawdę nie mamy pojęcia, ale będziemy rozszerzać obszar badawczy [...]. Na razie nie wiadomo także, czemu trufle letnie są o wiele mniej podatne na skażenie radioaktywne niż inne grzyby. Specjaliści spekulują, że może chodzić o sposób pobierania składników odżywczych z gleby. « powrót do artykułu
  4. Nadmierna waga ciała upośledza pamięć epizodyczną, inaczej pamięć zdarzeń. Autorzy publikacji z Quarterly Journal of Experimental Psychology dywagują, że mniej żywe wspomnienia ostatnich posiłków mogą prowadzić do przejadania. Inne systemy pamięciowe wydają się działać prawidłowo. W badaniu zespołu dr Lucy G. Cheke z Uniwersytetu w Cambridge wzięło udział 50 osób w wieku 18-35 lat ze wskaźnikiem masy ciała (BMI) wynoszącym od 18 do 51. Choć próba była mała, uzyskane wyniki stanowią poparcie dla wcześniejszych badań, które pokazywały, że nadmierna waga może się wiązać ze zmianami w strukturze i działaniu mózgu, a także zdolności do optymalnego wykonania pewnych zadań. Otyłość skorelowano np. z dysfunkcją hipokampa, centrum pamięci i uczenia, oraz płatów czołowych, odpowiadających za podejmowanie decyzji, rozwiązywanie problemów i emocje. Brytyjczycy podkreślają, że ze względu na epidemię otyłości coraz ważniejsze staje się zrozumienie czynników, które regulują nasze jedzenie. Choć wiadomo, że pewną rolę odgrywają hormony, coraz ważniejsze wydają się zmienne psychologiczne; ostatecznie jemy, gdy rozkojarzamy się, pracując lub oglądając telewizję. Niekiedy radzimy sobie także w ten sposób z emocjami. Poza tym coraz częściej dostrzegamy, że istotna jest pamięć, a zwłaszcza pamięć epizodyczna [...]. To, jak żywo pamiętamy np. dzisiejszy lunch, wpływa [bowiem] na stopień odczuwanego głodu i prawdopodobieństwo sięgnięcia [nieco] później po czekoladowy batonik. Podczas eksperymentu ochotnicy wzięli udział w komputerowym teście pamięciowym, przypominającym poszukiwanie skarbu (Treasure-Hunt Task). Zadanie polegało na ukryciu na przestrzeni "2 dni" w pewnej scenerii, np. pustyni z palmami, serii obiektów. Potem psycholodzy pytali, jakie rzeczy badani schowali, gdzie i kiedy. Ogólnie okazało się, że istnieje związek między wyższym BMI a gorszymi wynikami w zadaniu; osoby otyłe uzyskiwały 15% mniej punktów niż szczupli badani. Ekipa z Uniwersytetu w Cambridge sugeruje, że zauważonym wcześniej zmianom strukturalnym i funkcjonalnym w mózgach ludzi z wyższym BMI mogą towarzyszyć problemy z utworzeniem i/lub wydobyciem wspomnień epizodycznych. Ponieważ w studium wzięli udział młodzi dorośli, coraz więcej dowodów świadczy o tym, że związane z otyłością zaburzenia poznawcze występują już na wczesnych etapach życia. Jako że studium miało pilotażowy charakter, trzeba przeprowadzić badania zakrojone na szerszą skalę, które pokażą, czy wyniki można generalizować i czy odnoszą się one nie tylko do warunków eksperymentalnych, ale i z życia wziętych. Sugerujemy, że wyższy wskaźnik masy ciała oznacza zmniejszenie żywości wspomnień. [W żadnym razie] nie oznacza to [jednak] luk pamięciowych czy amnezji. Badania na rolą pamięci w odżywianiu pokazują, że opisane zjawiska mogą upośledzać zdolność do wykorzystania wspomnień w regulacji jedzenia. « powrót do artykułu
  5. Badanie na zwierzętach pokazało, w jaki sposób dieta bogata w sól może uszkadzać wątrobę dorosłych oraz rozwijających się płodów. Bazując na wynikach badań, które sugerowały, że nadmiar jonów sodu jest szkodliwy dla wątroby, zespół Xuesonga Yanga z Jinan University przeprowadził eksperymenty na dorosłych myszach, które piły słoną wodę (zawierała ona 4% NaCl) oraz embrionach kur (w tym przypadku manipulowano warunkami panującymi w jaju; jak wyliczyli Chińczycy, osmolalność - liczba cząsteczek substancji osmotycznie czynnej w rozpuszczalniku - wynosiła 300 mOsm/l). Autorzy publikacji z Journal of Agricultural and Food Chemistry zauważyli, że nadmiar sodu skutkował nieprawidłowo ukształtowanymi komórkami, nasileniem apoptozy i ograniczeniem namnażania komórek. Ekspozycja na duże stężenia soli wiązała się też z aktywacją komórek Ito (in. okołozatokowych), które odgrywają istotną rolę w procesie włóknienia wątroby. Yang i inni zauważyli ponadto, że sól uruchamiała produkcję reaktywnych form tlenu (RFT). Dalsze analizy wykazały, że bierze w tym udział szlak Nrf2-Keap1. Na szczęście Chińczycy ustalili, że opisanym skutkom można częściowo przeciwdziałać za pomocą przeciwutleniacza - witaminy C. « powrót do artykułu
  6. Jeśli będziesz zbyt mocno oddychał, możesz je zdmuchnąć - mówi Joel Jean o najnowszym osiągnięciu naukowców z MIT. Na Massachusetts Institute of Technology powstało najcieńsze i najlżejsze ogniwo fotowoltaiczne w historii. Co prawda od komercjalizacji takich ogniw dzielą nas lata prac, a samo ogniwo jest tak cienkie, że może okazać się niepraktyczne, jednak prace nad ogniwem wyznaczają drogę, którą podążają naukowcy tworząc lekkie, cienkie ogniwa, które w przyszłości można będzie zastosować np. do zasilania urządzeń mobilnych. Prototypowe ogniwo zbudowano z powszechnie stosowanego polimeru o nazwie parylen, który wykorzystano zarówno jako podłoże jak i pokrycie materiału zbierającego światło. Materiałem tym jest organiczny DBP. Cały proces produkcyjny przebiegał w komorze próżniowej i w temperaturze pokojowej. W przeciwieństwie do obecnie stosowanych procesów produkcyjnych ogniw słonecznych, uczeni z MIT-u nie używali żadnych rozpuszczalników. Zarówno DBP jak i parylen uzyskano metodą osadzania z fazy gazowej. W ten sposób uzyskano najcieńsze i najlżejsze ogniwo słoneczne. Jest ono tak cienkie i lekkie, że naukowcy umieścili je na bańce mydlanej, nie uszkadzając samej bańki. Na początku procesu produkcyjnego cieniutką warstwę parylenu osadza się na sztywnym podłożu. Na MIT wykorzystano w tym celu szkło. Na tej warstwie osadzono DBP i ponownie parylen. Poważnym wyzwaniem technologicznym było oddzielenie całości od szkła. Dokonano tego za pomocą specjalnej ramki zbudowanej z giętkiej błony. W efekcie uzyskano elastyczne ogniwo słoneczne o grubości 1000-krotnie mniejszej niż tradycyjne ogniwa. Nowe ogniwo charakteryzuje się jednym z najlepszych stosunków generowanej mocy do wagi. Ma to olbrzymie znaczenie tam, gdzie waga odgrywa istotną rolę, jak np. w astronautyce czy produkcji helowych balonów badawczych. Tradycyjne ogniwo wytwarza przeciętnie 15 watów na kilogram masy. Tymczasem ogniwo z MIT jest 400-krotnie bardziej wydajne. Już teraz osiąga 6 watów na gram. Ono jest tak lekkie, że go nie zauważysz, jeśli zostanie dołączone do koszulki czy smartfona - mówi profesor Vladimir Bulović. « powrót do artykułu
  7. Sharp ogłosił, że przyjął ofertę przejęcia złożoną przez Foxconna. Japońska firma wyemituje dla tajwańskiego giganta akcje o łącznej wartości około 4,4 miliarda dolarów. W sumie Tajwańczycy mają zainwestować w Sharpa ponad 5,8 miliarda USD, w zamian za co otrzymają 66,07% głosów. Ze swej strony Sharp zainwestuje około 1,8 miliarda dolarów w rozwój technologii OLED, a w przyszłości będzie inwestował w Internet of Things, sztuczną inteligencję, energetykę itp. W ramach podpisanej umowy, że do roku 2018 Sharp rozpocznie masową produkcję wyświetlaczy OLED, wykorzystując przy tym zarówno technologię IGZO jak i LTPS. Datę rynkowego debiutu wyświetlaczy Sharpa dostosowanoe do mapy drogowej Apple'a, który chce wykorzystywać OLED-y w iPhone'ach. Umowa nie została jeszcze podpisana. W ostatniej chwili Sharp przekazał Foxconnowi nowe informacje, które są obecnie wyjaśniane. « powrót do artykułu
  8. Samsung Electronics poinformował o rozpoczęciu masowej produkcji 256-gigabajtowych układów pamięci wykorzystujących standard Universal Flash Storage (UFS) 2.0. Kości przeznaczone są do high-endowych urządzeń mobilnych. Najnowsze układy pamięci Samsunga korzystają z firmowych najbardziej zaawansowanych kości V-NAND oraz kontrolera wysokiej jakości. Obsługują one 45 000 operacji wejścia i 40 000 operacji wyjścia w ciągu sekundy. To znacznie więcej niż poprzednia generacja UFS, która obsługuje - odpowiednio - 19 000 i 14 000 operacji w ciągu sekundy. Transfer danych podczas odczytu sięga 850 MB/, a podczas zapisu - 260 MB/s. Zdaniem Samsunga takie kości umożliwiają błyskawiczny transfer danych za pomocą łączy USB. Koncern zapewnia, że dzięki nim możliwy jest transfer 5-gigabajtowego pliku w ciągu zaledwie 12 sekund. « powrót do artykułu
  9. Już wkrótce pałeczki okrężnicy (Escherichia coli) mogą znaleźć zastosowanie w leczeniu bólu. Japońscy bioinżynierowie uzyskali bowiem zmodyfikowane genetycznie E. coli, które produkują tebainę, z której można otrzymywać inne opioidy, np. morfinę. W porównaniu do zaprezentowanej w zeszłym roku na łamach pisma Science metody z wykorzystaniem drożdży, pałeczki okrężnicy wytwarzają 300 razy więcej tebainy. Morfina ma złożoną budowę chemiczną. Z tego powodu wytwarzanie jej, a także pokrewnych związków przeciwbólowych [opioidów], jest czasochłonne i drogie. Z naszymi E. coli na przestrzeni kilku dni z ok. 20 g cukru jesteśmy w stanie uzyskać [aż] 2,1 mg tebainy; dla porównania drożdże zapewniają tylko 0,0064 mg tebainy - opowiada Fumihiko Sato z Uniwersytetu w Kioto. Obecnie morfinę pozyskuje się głównie z opium (substancji otrzymywanej przez wysuszenie soku z niedojrzałych makówek maku lekarskiego). We 2015 r. zespół Christiny D. Smolke z Uniwersytetu Stanforda zaprezentował system biosyntezy morfiny i hydrokodonu przez szczep drożdży piekarskich (Saccharomyces cerevisiae). W komórkach grzybów umieszczono 23 geny z roślin, bakterii, a nawet szczurów, dzięki którym powstawały enzymy konieczne do przekształcenia cukru w opioidy. Jak tłumaczyła Smolke, by uzyskać ilość hydrokodonu na jedną tabletkę Vicodinu, trzeba dysponować 4400 galonami (ok. 16,6 m3) drożdży. Japończycy podkreślają, że z nowymi E. coli nie ma ryzyka nieuregulowanej produkcji opoidów. Są po temu 2 powody. Po pierwsze, do przekształcenia cukru [a właściwie cukrolu - glicerolu] w tebainę trzeba aż 4 szczepów zmodyfikowanych genetycznie E. coli [synteza przebiega etapami]. Poza tym zajmowanie się pałeczkami nie jest łatwe i wymaga wprawy. W 2011 r. zespół Sato stworzył E. coli produkujące inną substancję prekursorową dla morfiny - alkaloid benzoizochinolinowy retikulinę. W nowym systemie Japończycy wprowadzili do pałeczek geny z innych bakterii i geny enzymów z cynowodu japońskiego (Coptis japonica) oraz rzodkiewnika pospolitego (Arabidopsis thaliana). Autorzy publikacji z Nature Communications twierdzą, że tak duże ilości tebainy udaje się uzyskać dzięki sporej aktywności enzymów. Ekipa ma nadzieję jeszcze ulepszyć proces. Dodając kolejne 2 geny, sprawiliśmy, że nasze E. coli produkowały także hydrokodon, co, oczywiście, zwiększa praktyczność opisywanej techniki. « powrót do artykułu
  10. Najpopulrniejszy na świecie samochód elektryczny, Nissan Leaf, jest podatny na atak hakerski. Troy Hunt i Scott Helme wykazali, że niezabezpieczone API w połączeniu z numerem VIN samochodu, który to numer można łatwo zobaczyć przez szybę, pozwala cyberprzestępcom na przejęcie kontroli nad takimi funkcjami pojazdu jak klimatyzacja czy podgrzewanie siedzeń. Dziura została znaleziona w aplikacji Connect dla iOS-a i Androida za pomocą której właściciel może kontrolować pojazd. Do przeprowadzenia ataku napastnik potrzebuje, oprócz banalnie prostego do zdobycia numeru VIN, jedynie nazwy użytkownika aplikacji. Co więcej okazało się, że aplikacja zdradza nieuprawnionym osobom również dane na temat historii użytkowania samochodu - możemy poznać czas i dystans każdej z podróży. To pozwala np. na przewidzenie, kiedy właściciela samochodu nie powinno być w domu. Wspomniany na wstępie Troy Hunt wykazał słabość zabezpieczeń Nissana Leaf atakując pojazd, którego właścicielem jest Helme. Badacze podkreślają, że napastnik nie może doprowadzić do powstania sytuacji zagrażającej życiu, ale może - na przykład - spowodować wyczerpanie akumulatorów pojazdu. Właściciel, który zaparkował samochód pod miejscem pracy może wtedy mieć problem z powrotem do domu. To nie pierwszy problem związany z coraz częstszym wyposażaniem samochodów w łączność bezprzewodową. W ubiegłym roku eksperci wykazali, że napastnik może wyłączyć silnik będącego w ruchu Jeepa Cherokee. « powrót do artykułu
  11. Intensywne ćwiczenia mogą być kardiotoksyczne i sprzyjać permanentnym zmianom budowy serca. U niektórych osób oznacza to predyspozycje do arytmii. Choć aktywny tryb życia wiąże się z niewątpliwymi korzyściami dla zdrowia, istnieją przekonujące dowody, wskazujące na korelację długoterminowego uprawiania sportu i zwiększonej częstości występowania migotania przedsionków. Kardiolog sportowy dr André La Gerche z Baker IDI Heart and Diabetes Institute w Melbourne przeanalizował dostępne dane, które mogą przemawiać za lub przeciwko twierdzeniu, że intensywne ćwiczenia, zwłaszcza trening wytrzymałościowy, mogą u niektórych powodować niekorzystne zmiany w sercu. Australijczyk podkreśla, że w przypadku wszystkich dostępnych terapii, farmakologicznych czy innych, występuje zależność efektu od dawki; korzyści zmniejszają się przy wysokich dozach i wrasta ryzyko zjawisk negatywnych. Skoro tak, czemu w odniesieniu do ruchu miałoby być inaczej? Powszechnie uważa się, że niekorzystne zjawiska kliniczne u sportowców da się wyjaśnić w ten sposób, że ćwiczenia działają jak wyzwalacz u podatnych osób (podatność ma wynikać z wcześniej występujących wrodzonych anomalii). La Gerche wyklucza jednak z dyskusji wady wrodzone i skupia się na tym, czy same ćwiczenia mogą wywołać zmianę w budowie serca i doprowadzić do arytmii. W analizie opublikowanej na łamach Canadian Journal of Cardiology Australijczyk postawił sobie kilka pytań, m.in.: 1) czy najlepsi sportowcy żyją dłużej, bo ćwiczą, czy jest to raczej skutek niepalenia i niepicia alkoholu, 2) czy ćwiczenia wytrzymałościowe wiążą się z arytmiami, 3) jakie potencjalne mechanizmy predysponują sportowców do arytmii, 4) czy zachodzące zmiany strukturalne to pokłosie powtarzających się urazów, 5) czemu po sesjach intensywnych ćwiczeń występuje nieproporcjonalnie dużo urazów prawej komory i czy ma to jakieś długoterminowe skutki, 6) czy intensywne ćwiczenia zwiększają ryzyko choroby niedokrwiennej serca. La Gerche podkreśla, że wiele z wymienionych wyżej kontrowersji pojawia się w kontekście małych kohortowych badań przekrojowych i mechanistycznych, zaś o korzyściach wynikających z ćwiczeń świadczą duże badania populacyjne, jednak należy pamiętać, że w tych ostatnich chodzi o dawki ruchu mniejsze niż w przypadku profesjonalnych sportowców. Jak wylicza Australijczyk, migotanie przedsionków występuje u 1% populacji i 3-10% sportowców, a trzepotanie przedsionków u 31% sportowców (w porównaniu do 8% populacji). Wg niego, zazwyczaj zupełnie bezpieczne dodatkowe pobudzenia komorowe także są u sportowców powszechne. « powrót do artykułu
  12. Analizy archeologiczne i genetyczne sugerują, że trzy szkielety znalezione w grobach na terenie Francji mogą być szczątkami muzułmanów. Autorzy najnowszych badań chcieli sprawdzić, czy szkielety z Nimes, miejscowości położonej pomiędzy Montpellier a Marsylią mają coś wspólnego z obecnością muzułmanów w VIII wieku na terenie dzisiejszej Francji. W czasach rzymskich Nimes, zwane wówczas Colonia Nemausus, liczyło być może nawet 60 000 mieszkańców. W V wieku miasto przypadło w udziale Wizygotom i pozostawało pod ich władaniem do pierwszych dziesięcioleci VIII wieku. Wiadomo, że do roku 725 Umajjadzi podbili wizygocką Septymanię, w tym Nimes. Muzułmanie krótko jednak tam rządzili. W 752 roku miasto zostało zdobyte przez wojska Pepina Krótkiego. Uczeni przeanalizowali więc zwyczaje grzebalne, DNA szkieletów oraz określili ich płeć i wiek. Stwierdzili, że pochówki zostały przeprowadzone zgodnie z muzułmańskimi rytuałami, a ciała i głowy są zwrócone w stronę Mekki. Badania DNA wykazały, że po linii ojcowskiej szkielety pochodzą z Afryki Północnej, a badania radiowęglowe wskazują, że pochówku dokonano pomiędzy VII a IX wiekiem. Zdaniem uczonych wszystkie te dowody sugerują, że na południu dzisiejszej Francji pochowano Berberów przybyłych tam z armią Umajjadów, która podbiła Półwysep Iberyjski. Szkielety pokazują, jak wyglądało życie w mieście zamieszkanym przez rzymskich chrześcijan, członków lokalnych plemion i muzułmanów. Pochówek trzech mężczyzn, którzy zmarli z przyczyn naturalnych, został dokonany na tyle blisko centrum miasta, że wskazuje to, iż muzułmanie nie byli w żaden sposób izolowani. Pochowano ich zgodnie z ich zwyczajami, podobnymi zarówno do zwyczajów współczesnych jak i tych, jakie obowiązywały wówczas na terenie Półwyspu Iberyjskiego. Muzułmański pochówek to jednocześnie pierwszy dowód archeologiczny na prawdziwość wydarzeń znanych dotychczas jedynie z pisemnych relacji. Jedną z takich relacji jest Chronicon Moissaicense. To dzieło anonimowego autora powstałe w 2. połowie XI wieku opisuje historię od czasów biblijnego Adama po pierwsze lata rządów Ludwika Pobożnego. Jest cennym źródłem dla poznania historii konfrontacji Franków z Maurami, gdyż niewiele innych źródeł pisanych opowiada o tym okresie historii. Jest też pierwszą uniwersalną kronika historyczną obejmującą okres od stworzenia człowieka po epokę Karolingów. Autor kroniki wspomina w niej miasto Nemauso, które w roku 724 lub 725 poddało się wojskom Anbasa ibn Suhayma al-Kalbiego, gubernatora prowincji Al-Andalus. W kronice występuje on pod imieniem Ambisa i jest nazwany "królem Saracenów". Jak zauważają badacze, zbadane groby wskazują na złożony charakter stosunków pomiędzy ówczesnymi społecznościami, których nie można upraszczać wyłączenie do prostego konfliktu pomiędzy muzułmanami a chrześcijanami. « powrót do artykułu
  13. W czasie jedzenia dorosłe samce goryli wydają więcej dźwięków niż młodsze osobniki i samice. Wiele ssaków i ptaków wokalizuje, znajdując lub zjadając określone pokarmy. Zjawisko to badano u szympansów i bonobo, ale u goryli bazowano dotąd tylko na opowieściach. Eva Maria Luef i Simone Pika z Instytutu Ornitologii Maxa Plancka oraz Thomas Breuer z Wildlife Conservation Society (WCS) obserwowali 2 populacje dzikich goryli nizinnych (Gorilla gorilla gorilla) z Konga. Między lipcem a wrześniem 2012 r. biolodzy nagrywali i analizowali pomrukiwania i zaśpiewy, wydawane w reakcji na różne pokarmy przez małpy w różnym wieku i płci. Grupa Kingo była przyzwyczajana do ludzkiej obecności od końca lat 90. Obserwowano ją z odległości średnio 7-10 m. Habituację grupy Buka rozpoczęto w 2008 r. Ponieważ jej członkowie nie przyzwyczaili się do ludzi tak dobrze jak goryle ze stada Kingo, obserwowano ich z odległości 8-12 m. Dominujące samce grup nie są ze sobą spokrewnione. Stado Kingo obserwowano przez ok. 450 godzin, a grupę Buka przez ok. 150 godz. Okazało się, że dorosłe samce, w tym osobniki dominujące, wydają najwięcej dźwięków. Samice i osobniki młodociane są cichsze, być może po to, by zmniejszyć ryzyko upolowania. Naukowcy stwierdzili, że wokalizacje występują tylko w związku z pokarmem, zwłaszcza podczas jedzenia roślinności wodnej, kwiatów i nasion (najmniej dźwięków pojawiało się przy jedzeniu owadów). Autorzy publikacji z PLoS ONE sugerują, że zawołania związane z pokarmami to sposób wyrażania dobrego samopoczucia. Przypuszczają także, że pomagają one koordynować działania stada i wpływają na jego spójność. Podobnie jak szympansy, goryle mogą [w ten sposób] dawać znać pobratymcom, że czas kończyć jedzenie. Dominujące samce wokalizują częściej, bo przeważnie to one inicjują zmiany w aktywności [poliginicznej] grupy - wyjaśnia dr Luef. Mruczenie to wydłużony dźwięk o niskiej częstotliwości. "Śpiew" opisuje się zaś jako serię krótkich dźwięków o różnych częstotliwościach, które następują tuż po sobie. Przy jednej okazji mogą się pojawiać zarówno mruczenie, jak i zaśpiewy. Podczas sesji grupowego żerowania normalnie tylko jeden osobnik wydaje z siebie zawołania, jednak pewne pokarmy wyzwalają jednoczesne wokalizacje dwóch lub więcej małp. Związane z pokarmem wokalizacje człowiekowatych dają nowe możliwości w zakresie badania filogenetycznego rozwoju komunikacji głosowej w linii naczelnych. Niewykluczone, że w ten sposób uda się zdobyć kolejne informacje o źródłach ludzkiego języka. « powrót do artykułu
  14. Gracze używający szczupłych awatarów są bardziej aktywni fizycznie od osób wykorzystujących otyłe awatary. Jorge Peña, Subuhi Khan i Cassandra Alexopoulos z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis przeprowadzili eksperyment, w którym w wirtualnej grze w tenisa losowo przypisywali mężczyznom awatar o normalnej wadze lub z otyłością, a także cyfrowego przeciwnika z prawidłową masą ciała lub otyłością. Postać o normalnej wadze była szczupła i miała BMI równe 18,6. Dla postaci otyłej wybrano wskaźnik masy ciała wynoszący 32,1. Okazało się, że bez względu na własne BMI ochotnika, ludzie używający szczupłych awatarów wykazywali większą aktywność fizyczną niż osoby posługujące się otyłym awatarem. Stwierdzono także, że gdy badani widzieli, że ich awatar jest grubszy od wirtualnego przeciwnika, byli mniej aktywni fizycznie podczas gry kontrolowanej za pomocą ruchów ciała. Oznacza to, że negatywny wynik porównań społecznych (otyły awatar vs. szczupła postać przeciwnika) zniechęcał do ruchu. Wyniki badania na mężczyznach są takie same jak uzyskane wcześniej na żeńskiej próbie. Myślę, że uzyskane wyniki mogą znaleźć zastosowanie w realnym świecie, np. do skłaniania za pomocą awatarów z gier do zwiększenia aktywności lub do zaakceptowania stopniowego zwiększania aktywności przed zrealizowaniem bardziej intensywnego/ambitnego celu - podsumowuje Peña. « powrót do artykułu
  15. Przed 790 000 lat Ziemia doświadczyła licznych potężnych zderzeń z asteroidami. Tak uważają naukowcy z Uniwersytetu w Heidelbergu, którzy przeprowadzili datowanie tektytów z różnych miejsc na Ziemi. Tektyty to naturalne szkliwa, powstające podczas zderzeń bolidów z Ziemią. Badania naukowców z Heidelbergu wykazały, że tektyty z Azji, Australii, Kanady i Ameryki Środkowej są w podobnym wieku. To wskazuje, że w podobnym czasie musiało dojść do licznych zderzeń. Grupa pracująca pod kierunkiem profesora Mario Trieloffa wykorzystała pomiary izotopów do określenia wieku kraterów, które powstały podczas uderzeń. Dzięki temu wiemy kiedy, gdzie i jak często asteroidy uderzały w Ziemię oraz jak duże były, mówi Trieloff. Od dłuższego czasu wiedziano, że przed około milionem lat jakaś duża skała spadła na Ziemię. Wiedzieliśmy o istnieniu tektytów z regionu Azji i Australii - mówi doktor Winfried Schwarz. Mniejsze tektyty znaleziono na Madagaskarze i w Antarktyce. Pochodzą one z uderzenia, które miało miejsce w Australii. Jego siła była tak wielka, że część materiału wylądowało ponad 10 000 kilometrów dalej. Naukowcy określili wiek tych tektytów na 793 000 ± 8000 lat. Gdy zbadali tektyty z Kanady okazało się, że są one w tym samym wieku i mają identyczny skład co tektyty z Australii. Nie wiadomo jednak, czy pochodzą z tego uderzenia. Potrzeba dalszych badań, by stwierdzić, czy znaleziono je w miejscu lądowania, czy też zostały przeniesione przez ludzi. Z kolei tektyty z Ameryki Środkowej, z których pierwsze przykłady znaleziono w świątyniach Majów, wyraźnie różnią się od siebie składem, a ich rozkład geograficzny wskazuje, że pochodzą z różnych uderzeń. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że powstały one 770 000 ± 16 000 lat temu. Biorąc pod uwagę margines błędu, odpowiada to wiekowi tektytów z Australii - mówi doktor Schwarz. Badania uczonych z Heidelbergu dowodzą, że około 790 000 lat temu doszło do serii uderzeń o globalnych konsekwencjach. Dystrybucja tektytów oraz wielkość elipsy rozsiania wskazują obiekt, który uderzył w Ziemię miał co najmniej kilometr średnicy i w ciągu sekundy doszło do uwolnienia energii odpowiadającej eksplozji teratony trotylu - stwierdza Schwarz. Konsekwencje tych uderzeń nie były tak katastrofalne jak zderzenie z asteroidą, która zabiła dinozaury. Musiało jednak dojść do trzęsień ziemi i pożarów rozciągających się na setki kilometrów od miejsca uderzenia oraz do pojawienia się liczących setki metrów fal tsunami. Do atmosfery przedostały się olbrzymie ilości pyłów i gazów, które zablokowały promienie słoneczne i doprowadziły do spadku temperatur. « powrót do artykułu
  16. W ciągu 10 lat mogą powstać kontrolowane myślą protezy, wózki inwalidzkie i komputery, twierdzi australijski naukowiec. Terry O'Brien, dziekan Wydziału Medycyny University of Melbourne ma zamiar przeprowadzić w przyszłym roku testy implantu, który odbiera i przekazuje sygnały z mózgu. Testy na zwierzętach zostały już pomyślnie przeprowadzone. Urządzenie o nazwie stentrod (stentrode) jest wielkości zapałki. Umieszcza się je w naczyniu krwionośnym w pobliżu mózgu. Wykorzystuje ono niewielkie elektrody, które przechwytują sygnały z neuronów i zamieniają je na elektryczne polecenia, które pewnego dnia mogą pozwolić na sterowanie różnymi urządzeniami. Przełom polega na tym, że mamy minimalnie inwazyjny interfejs mózg-komputer, który można potencjalnie wykorzystać w praktyce - mówi O'Brien. Obecnie używane implanty są wszczepiane bezpośrednio do mózgu, co wiąże się z koniecznością wykonania skomplikowanego zabiegu, a ich efektywność spada po kilkunastu miesiącach. Stentrod można wprowadzić przez żyłę w szyi i umieścić w naczyniu krwionośnym w pobliżu mózgu. Naukowcy podkreślają, że urządzenie testowano na zwierzętach jedynie pod kątem zdolności do odbierania sygnałów, nie testowano możliwości sterowania za jego pomocą bionicznymi kończynami. Nie zawsze też wyniki badań na zwierzętach przekładają się na podobne wyniki u ludzi. Jeśli jednak będzie to działało u ludzi tak, jak powinno, będziemy mieli do czynienia z przełomem - mówi doktor Ganesh Naik z Uniwersytetu Technologicznego w Sydney, który nie jest zaangażowany w rozwój urządzenia. Urządzenie rozwijane jest przez Melbourne University, Royal Melbourne Hospital oraz Florey Institute of Neuroscience and Mental Health. Prace nad nim finansują australijski rząd i Pentagon. « powrót do artykułu
  17. Wśród dzieci chorujących na ostrą białaczkę limfoblastyczną, najbardziej rozpowszechniony nowotwór dziecięcy, te, które pochodzą z rodzin ubogich doświadczają wcześniejszych nawrotów choroby. To ważne spostrzeżenie, gdyż białaczka, która nawraca wcześniej, jest trudniejsza w leczeniu. Badania na temat statusu społeczno-ekonomicznego a nawrotów białaczki prowadzono w Dana-Farber/Boston Children's Cancer and Blood Disorder Center. Wzięto w nich pod uwagę dane dotyczące 575 dzieci w wieku 1-18 lat leczonych w Dana-Farber Cancer Institute w latach 2000-2010. Naukowcy wykorzystali też dane amerykańskiego urzędu statystycznego by określić średni dochód w okolicy zamieszkiwanej przez każde z dzieci. Za obszar o wysokim stopniu ubóstwa przyjęto te okolice, w których co najmniej 20% gospodarstw domowych miało dochodów mniejszy o federalnego poziomu ubóstwa. Dla czteroosobowej rodziny poziom ten to dochód nie większy niż 24 250 USD rocznie. Wszystkie dzieci otrzymały najlepszą możliwą opiekę w dobrze wyposażonych ośrodkach zatrudniających wysokiej klasy specjalistów, a mimo to wciąż widać nierówności. Gdy próbujemy poprawić wyniki leczenia skupiamy się, jako specjaliści, niemal wyłącznie na biologii. Okazuje się jednak, że jeśli chcemy je poprawić musimy przywiązywać też wagę do czynników społecznych - mówi główna autorka badań, onkolog dziecięca Kira Bona. Przeprowadzone badania wykazały, że zarówno w grupie żyjącej w ubóstwie, jak i grupie o wyższych dochodach odsetek nawrotów choroby był podobny, to czas nawrotu znacząco się różnił. Aż u 92% dzieci żyjących w ubóstwie u których nastąpił nawrót miał on miejsce wcześnie, czyli przed 36 miesiącami od pojawienia się całkowitej remisji. U dzieci, których sytuacja materialna była lepsza, wczesny nawrót pojawił się u 48% tych, u których doszło do ponownego pojawienia się choroby. Niewielka, nieistotna statystycznie różnica występowała też odnośnie przeżycia pięciu lat po diagnozie. Wśród dzieci żyjących na obszarach ubóstwa co najmniej pięć lat przeżywa 85%. Dla dzieci z bogatszych obszarów odsetek ten wynosi 92%. Bona i jej zespół chcą teraz bliżej przyjrzeć się temu zjawisku. Mają nadzieję, że uda się opracować sposób na zmniejszenie odsetka wczesnych nawrotów u dzieci z ubogich obszarów. Naukowcy chcą dokładnie zbadać warunki życiowe dzieci, wziąć pod uwagę m.in. dietę, warunki mieszkaniowe, dostęp dostęp do energii itp. itd. Zbadają też, czy status ekonomiczny nie wpływa na przebieg leczenia, czy np. nie zdarza się, że gorzej odżywione dzieci z uboższych rodzin cierpią na schorzenia, które powodują, iż doustna chemioterapia musi być opóźniona lub konieczne jest zredukowanie dawek leków. Z innych badań wiadomo bowiem, że stan zdrowia dzieci z rodzin uboższych jest zwykle gorszy niż tych z rodzin bogatszych. Obecne badanie pokazało nam, że nawet zapewnienie najlepszej dostępnej opieki nie wystarczy, jeśli chcemy wyleczyć każde dziecko. W tym samym czasie gdy opracowujemy nowe leki i metody leczenie musimy stworzyć też metodę postępowania biorącą pod uwagę społeczno-ekonomiczną stronę stanu zdrowia. Kolejne badania pozwolą nam opracować zestaw działań niwelujących wpływ nierówności społecznych na leczenie - mówi doktor Bona. « powrót do artykułu
  18. Oddziałując na mikrobiom, probiotyki modulują wzrost raka wątrobowokomórkowego (HCC) u myszy. Rak wątrobowokomórkowy to 3. nowotwór pod względem śmiertelności. Rozwija się najczęściej na podłożu marskości pozapalnej. Ponieważ mniej zaawansowane raki są trudne do wykrycia, a przy bardziej rozwiniętych rokowania nie są dobre, specjaliści interesują się alternatywnymi i komplementarnymi metodami terapii, które mogłyby zmniejszyć śmiertelność. Chińsko-fiński zespół oceniał immunologiczny wpływ nowego preparatu probiotycznego Prohep. Przed wszczepieniem guza myszom przez tydzień podawano Prohep. Okazało się, że w porównaniu do grupy kontrolnej, u gryzoni tych obserwowano 40% spadek wielkości i wagi guza. Naukowcy zauważyli, że probiotyk zmieniał profil mikrobiomu jelitowego w kierunku większej liczebności korzystnych bakterii z rodzajów Prevotella i Oscillibacter. Wytwarzały one przeciwzapalne metabolity, które ograniczały polaryzację limfocytów w kierunku Th17 i zamiast tego sprzyjały różnicowaniu przeciwzapalnych limfocytów Treg/Tr1 w jelicie. To z kolei zmieniało poziom cytokin prozapalnych w mikrośrodowisku guza. Ekipa Juna Li i Cecilii Ying Ju Sung zauważyła, że probiotyk ograniczał wzrost raka wątrobowokomórkowego, hamując angiogenezę. Naukowcy wykryli znaczący wzrost poziomu markera niedotlenienia - transportera glukozy GLUT1 - co wskazuje, że zmniejszenie guza to wynik hipoksji. Jak wyliczono, guzy myszy zażywających Prohep miały o 52% mniejszą powierzchnię naczyń i o 54% mniej zawiązków naczyń. Autorzy publikacji z pisma PNAS wyjaśniają, że za zmniejszenie guza pod wpływem suplementu diety odpowiada spadek poziomu cytokiny IL-17 (czynnika prozapalnego i proangiogennego) oraz wydzielających ją limfocytów T pomocniczych Th17. Ponieważ HCC jest dobrze unaczynionym guzem, generalnie wiąże się z wysokim poziomem IL-17 i Th17, które docierają z przewodu pokarmowego do zmiany za pośrednictwem krążenia. Prohep skutecznie ograniczał u myszy wzrost HCC. To Th17 były prawdopodobnie głównymi producentami IL-17 w mikrośrodowisku guza, co prowadziło do jego wzrostu i rozbudowy unaczynienia. Spadek ich stężenia wydaje się wynikiem ograniczenia rekrutacji z jelita. Przeciwnowotworowy potencjał Prohepu wiąże się zapewne z modulacją mikrobiomu: wyzwoleniem wydzielania przeciwzapalnej cytokiny IL-10 i supresją różnicowania Th17 w przewodzie pokarmowym. « powrót do artykułu
  19. Wbrew obiegowej opinii, dodo (Raphus cucullatus) były dość inteligentne. Stosunek wielkości ich mózgu do gabarytów ciała pasuje do parametrów najbliższych żyjących krewnych, czyli gołębi. Spora opuszka węchowa wskazuje na nietypową dla ptaków cechę - dobrze rozwinięte powonienie (ptaki bazują raczej na wzroku). Współcześnie dodo są znane głównie z tego, że wyginęły, co wg Eugenii Gold z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej, jest prawdopodobnie przyczyną założenia o braku inteligencji. Choć dodo zadomowiły się w kulturze masowej i pojawiły się m.in. w "Alicji w Krainie Czarów" czy "Epoce lodowcowej", prawie nic nie wiadomo o ich biologii. Po części można to wytłumaczyć niedoborem zachowanych egzemplarzy. Aby zbadać mózg nielota, Gold dotarła do dobrze zachowanej czaszki z kolekcji Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. Poddała ją skanowaniu za pomocą tomografii komputerowej wysokiej rozdzielczości. W USA przeprowadziła też tomografię czaszek 7 gatunków gołębi, m.in. gołębi skalnych (Columba livia). Na podstawie uzyskanych wyników stworzyła wirtualne odlewy wnętrza czaszki. W ten sposób określiła ogólną wielkość mózgu, a także rozmiary poszczególnych struktur. Koledzy po fachu z Muzeum Historii Naturalnej Danii i Muzeum Narodowego Szkocji przysłali Amerykanom odlewy czaszki najbliższego (także wymarłego) krewnego dodo - dronta samotnego (Pezophaps solitaria). Naukowcy stwierdzili, że mózg dodo nie był ani specjalnie duży, ani mały - dokładnie takiej wielkości można się spodziewać na podstawie gabarytów ciała. Jeśli więc uzna się wielkość mózgu za przybliżenie inteligencji, iloraz dodo przypominał II gołębi. Inteligencja to, oczywiście, nie tylko ogólna wielkość mózgu, ale to nam daje podstawowy ogląd sytuacji. Badanie wykazało, że zarówno dodo, jak i dront samotny miały duże opuszki węchowe. Zwykle nawigując po otoczeniu, ptaki polegają na wzroku i mają rozbudowane płaty wzrokowe, ale oba wymarłe gatunki były nielotami, a zatem poszukując pożywienia, np. owoców czy małych bezkręgowców, mogły wykorzystywać węch. Akademicy odkryli, że kanały półkoliste błędnika dodo miały niezwykły kształt, ale na razie nie wiadomo, czemu to miało służyć. Niesamowite, co dzięki nowoczesnym technologiom można odczytać ze starych eksponatów. To uwypukla potrzebę utrzymania i rozbudowy kolekcji, bo kto wie, czego jeszcze uda się dowiedzieć - podsumowuje Mark Norell. « powrót do artykułu
  20. Polskie Centrum Fotoniki i Światłowodów serdecznie zaprasza do udziału w drugiej edycji konkursu Lider Fotoniki. Lider Fotoniki to innowacyjny w swojej formule konkurs dla studentów oraz absolwentów polskich uczelni, prowadzących badania z zakresu fotoniki. W konkursie udział może wziąć każdy, kto w okresie od 1 października 2014 roku do 30 września 2015 roku obronił pracę licencjacką, inżynierską lub magisterską z zakresu fotoniki na studiach stacjonarnych, wieczorowych oraz niestacjonarnych wszystkich polskich uczelni wyższych. Celem konkursu jest wyłonienie najlepszych prac naukowych z zakresu fotoniki i nagrodzenie ich twórców. Szukamy zdolnych ludzi, którzy mają ciekawe pomysły i z fotoniką łączą swoją przyszłość. Wyróżniane będą przede wszystkim prace o charakterze aplikacyjnym. Kapituła Konkursu, złożona z naukowców oraz przedsiębiorców z branży fotonicznej, wybierze autorów najlepszych prac i zaprosi ich do udziału w Finale Konkursu. Finał będzie składał się z Etapu Prezentacji, podczas którego uczestnicy będą musieli przekonać Kapitułę do zalet wdrożeniowych pomysłów zawartych w swoich pracach oraz Uroczystego Rozstrzygnięcia, kiedy to w obecności zaproszonych gości z branży fotonicznej nastąpi wyróżnienie laureatów konkursu. Aby zgłosić się do II edycji konkursu Lider Fotoniki, należy do dnia 15 kwietnia 2016 roku wysłać drogą elektroniczną w formacie PDF: 1) jeden egzemplarz pracy dyplomowej, 2) opinię promotora, 3) życiorys autora, zawierający dorobek naukowy, dane kontaktowe (nr telefonu, adres mailowy, adres do korespondencji), informacje o obronie pracy (nazwisko promotora, nazwisko recenzenta/recenzentów, datę obrony, miejsce obrony i uzyskaną ocenę), 4) streszczenie pracy (do 5 stron A4), 5) krótkie uzasadnienie wyboru tematyki i wskazanie jej innowacyjności oraz możliwych zastosowań. Prace i załączniki należy wysłać drogą elektroniczną do 15 kwietnia 2016 roku na adres: konkurs@pcfs.org.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na ten sam adres mailowy. Nagrodą główną w konkursie jest 3-miesięczny płatny staż (3 tys. zł/m-c) w warszawskiej firmie InPhoTech lub nagroda finansowa w wysokości 3 tysięcy złotych (do wyboru). Autorzy najlepszych prac i prezentacji z każdej kategorii otrzymają wyróżnienia w postaci nagród pieniężnych. Ponadto przewidziane są wyróżnienia dodatkowe, również w postaci praktyk czy staży w firmach związanych z branżą fotoniczną. Interesujesz się fotoniką? Masz świetne pomysły? Marzy Ci się praca w prężnie rozwijającej się firmie fotonicznej? Zgłoś się do naszego konkursu, oczaruj Kapitułę, zostań Liderem Fotoniki i zacznij spełniać swoje marzenia! Ten konkurs może być początkiem Twojej drogi do sukcesu w branży fotonicznej! Głównym organizatorem konkursu jest Polskie Centrum Fotoniki i Światłowodów. Współorganizatorami są: firmy InPhoTech i Fibrain oraz kawiarnia Chmiel Cafe. Patronatem medialnym konkurs objęły: Magazyn VIP, FAKTY Magazyn Gospodarczy oraz Rynek Inwestycji. Więcej informacji o konkursie oraz regulamin dostępne są na stronie Polskiego Centrum Fotoniki i Światłowodów. « powrót do artykułu
  21. Boston Dynamics zaprezentowała możliwości swojego najnowszego humanoida, robota Atlas. Urządzenie może pracować na zewnątrz budynków jak i wewnątrz nich. Jest wyspecjalizowane w manipulacji przedmiotami. Robot zasilany jest za pomocą akumulatorów i korzysta z hydraulicznych aktuatorów. Otoczenie bada za pomocą licznych czujników, w tym systemu LIDAR oraz układu stereofonicznego, co pozwala mu na omijanie przeszkód, ocenę wyglądu terenu i otoczenia, nawigowanie i manpulowanie obiektami. Najnowsza wersja Atlasa ma około 175 centymetrów wysokości i waży około 82 kilogramów. Zapraszamy do obejrzenia wideo prezentującego możliwości Atlasa. « powrót do artykułu
  22. Komórki z większą zawartością tłuszczu żyją dłużej od komórek, w których występuje go mało. Jak podkreślają naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Michigan, odkrycie odnosi się nie tylko do drożdży Saccharomyces cerevisiae, ale i większych organizmów, ponieważ wyniki pomagają wytłumaczyć tzw. paradoks otyłości, zgodnie z którym u osób z nadwagą wskaźnik zgonów z jakiegokolwiek powodu jest najniższy, podczas gdy w przypadku ludzi szczupłych przypomina on wskaźnik osób lekko otyłych. Paradoks otyłości wprawia w zdumienie naukowców z różnych dziedzin. [...] U drożdży, które są świetnym modelem ludzkiego starzenia, zwiększanie komórkowej zawartości trójglicerydów [TG], czyli tłuszczu, wydłuża życie - opowiada Min-Hao Kuo. Za pomocą złożonych analiz zademonstrowaliśmy, że trójglicerydy podtrzymują życie za pomocą mechanizmu, który jest w dużej mierze niezależny od innych szlaków regulacji długości życia, wspólnych dla drożdży i ludzi. Kiedy zespół Kuo usunął geny kodujące lipazy hydrolizujące lipidy (rozbijają one lipidy do mniejszych cząsteczek, co pozwala m.in. na ekstrakcję energii), niezdolne do wykorzystania trójglicerydów drożdże akumulowały tłuszcz wewnątrz komórki. Dodatkowo, by potwierdzić, że TG odpowiadają za przedłużenie życia, Amerykanie zwiększali poziom syntetyzującego trójglicerydy enzymu (Dga1p). Okazało się, że zarówno blokowanie rozkładu trójglicerydów, jak i wymuszanie ich biosyntezy skutkowało wydłużeniem życia. Dla odmiany grzyby pozbawione zdolności syntetyzowania trójglicerydów były "szczupłe", ale umierały wcześnie. Nadekspresja lipaz u skądinąd normalnych szczepów drożdży wymuszała rozkład (lipolizę) trójglicerydów. Takie komórki również żyły krócej. Co ciekawe, akumulujące lipidy i długo żyjące komórki nie wykazywały jakichś oczywistych deficytów wzrostu (nie zmieniał się czas podwojenia populacji). Nie stwierdzono także problemów z rozmnażaniem, a oporność na stres środowiskowy była prawidłowa. W tym miejscu warto przypomnieć, że inne metody wydłużania życia, np. ograniczanie podaży kalorii czy delecja genów kluczowych dla wyczuwania składników odżywczych, skutkują często spowolnieniem wzrostu lub zmniejszeniem tolerancji na stres środowiskowy. Choć naukowcy podejrzewają, że TG sprzyjają długowieczności także u ludzi, by to potwierdzić, trzeba przeprowadzić kolejne badania. « powrót do artykułu
  23. Badania przeprowadzone na University of Southampton wykazały, że miedź błyskawicznie zabija bakterie gronkowca złocistego, zarówno formę oporną na metycylinę (MRSA), jak i podatną na jej działanie (MSSA). Często dotykane powierzchnie to potencjalny wektor przenoszenia infekcji. Już wcześniej uczeni z Southampton wykazali, że miedź zabija MRSA umieszczonego w kroplach płynu znajdującego się na miedzi. Jednak znacznie bardziej niebezpieczny jest MRSA przenoszony poprzez dotyk. O ile osoby odpowiedzialne np. za czystość w szpitalach widzą i ścierają krople, to często pomijają miejsca, na których nie ma widocznych zanieczyszczeń. Tymczasem mogą być to miejsca dotknięte przez nosiciela gronkowca i stamtąd bakteria może się rozprzestrzeniać, gdy to samo miejsce zostanie ponownie dotknięte. Nasze najnowsze badania wykazały, że symulowane zanieczyszczenie milionami MRSA lub MSSA za pomocą dotyku powoduje, że bakterie mogą bardzo długo żyć na powierzchniach nie mających właściwości bakteriobójczych, takich jak stal nierdzewna. Jednak na miedzi i jej stopach są zabijane nawet szybciej niż wówczas, gdy trafiają tam w kroplach. Miedź zaburza proces oddychania komórkowego oraz niszczy DNA, prowadząc do nieodwracalnego rozpadu komórek i śmierci - mówi główna autorka badań, doktor Sarah Warnes. Zrozumienie mechanizmu działania miedzi na mikroorganizmy jest bardzo ważne, gdyż mikroorganizmy opracowały różne sposoby obrony przed środkami odkażającymi i antybiotykami. Nasze prace pokazały, że miedź atakuje różne miejsca w komórce,nie tylko zabijając bakterie czy wirusy, ale również szybko niszcząc ich materiał genetyczny, zatem nie jest możliwe, by pojawiła się jakaś mutacja, nic nie zostaje przekazane innym mikroorganizmom. Dzięki temu nie powstają kolejne pokolenia superbakterii - stwierdza profesor Bill Keevil. « powrót do artykułu
  24. Choć rekinom przypisuje się nieposkromiony apetyt, nowe badanie pokazuje, że większość rekinów z rafy koralowej zjada ofiary mniejsze od cheesburgera. Naukowcy z Uniwersytetu Jamesa Cooka badali zawartość żołądka 3 popularnych gatunków rekinów z Wielkiej Rafy Koralowej: żarłacza grubego (Triaenodon obesus), żarłacza rafowego czarnopłetwego (Carcharhinus melanopterus) i rafowego rekina szarego (Carcharhinus amblyrhynchos). Analiza składu tkanek ryb (stałych izotopów) miała pomóc w odtworzeniu ich długoterminowej diety. Byliśmy zaskoczeni, znajdując w żołądkach rekinów całą gamę małych zwierząt, np. ryby, mięczaki, węże morskie i kraby. Najczęściej nie było tam jednak niczego. Wyniki sugerują, że rekiny rafowe zjadają rzadkie drobne posiłki i że żerują oportunistycznie [czyli kiedy po prostu mają okazję] - wyjaśnia dr Ashley Frisch. Choć przez długi czas uznawano, że żarłacze gruby i rafowy czarnopłetwy, a także rafowy rekin szary są drapieżnikami alfa, stwierdziliśmy, że budowa chemiczna ich tkanek bardziej odpowiada tej widywanej u dużych ryb z rafy, np. graników, lucjanowatych i ustniczków cesarskich. Rekiny rafowe i duże ryby mają podobne diety, ale nie zjadają się wzajemnie, co oznacza, że zamiast jeść duże ryby rekiny jedzą jak duże ryby. Ustalenie, kto kogo zjada na rafie, ma duże znaczenie dla zrozumienia, jak zmiany w jednej populacji wpłyną na drugą. Współautor badania dr Justin Rizzari dodaje, że studium zmienia pogląd na sieci pokarmowe i przypomina, że nie zawsze duże, rzucające się w oczy drapieżniki znajdują się na szczycie łańcucha. Teraz wiemy, że rekiny rafowe to ważne, ale nie ostatnie ogniwo. W większości przypadków drapieżnikami alfa są żarłacze tygrysie, młotowate czy ludzie. « powrót do artykułu
  25. Szczegółowe badania meteorytu Morasko prowadzone w ostatnim czasie przez naukowców z ośrodków uniwersyteckich w Poznaniu, Sosnowcu, Wrocławiu i Krakowie, doprowadziły do odkrycia dwóch nowych minerałów. Są to nie spotykane na ziemi fosforany: moraskoit i czochralskiit. Nazwa pierwszego minerału pochodzi od nazwy miejscowości Morasko, gdzie od 1914 roku oficjalnie są znajdowane fragmenty meteorytu żelaznego. Jest to dawna wieś na północy Poznania, dziś oficjalnie włączona w granice miasta. Natomiast drugi minerał został nazwany na cześć polskiego naukowca Jana Czochralskiego (1885–1953) – polskiego metalurga, chemika i krystalografa, znanego bardziej w świecie niż we własnej ojczyźnie. Jest on autorem metody syntetycznego otrzymywania kryształów krzemu, którą stosuje się dziś powszechnie przy produkcji mikroprocesorów. Meteoryt Morasko, to właściwie największy deszcz meteorytów żelaznych w Europie, który według datowań węglem 14C miał miejsce ok. 5000 lat temu, a więc po okresie ostatniego zlodowacenia. W wyniku upadku w miękki materiał gliniasto-piaszczysty powstało 8 kraterów impaktowych. W otoczeniu kraterów do dziś znajdowane są fragmenty meteorytów. Naukowcy szacują masę materiału, który do tej pory został znaleziony, na około 1800 kg i ciągle znajdowane są duże fragmenty, jak ostatnio (kwiecień 2015) meteoryt o wadze ok. 185 kg. Do tej pory największym okazem jest znaleziony 8 października 2012 roku przez Magdalenę Skirzewską i Łukasza Smułę meteoryt ważący po oczyszczeniu 261,2 kg (jest w naszym Muzeum Ziemi). Meteoryt Morasko jest zaklasyfikowany do głównej grupy meteorytów żelaznych (IAB-MG), ale wykazuje drobne anomalne cechy chemiczne (m.in. bardzo niską zawartość irydu). Składa się w głównej masie z metalicznego żelaza ze znaczną zawartością niklu (przeważnie około 6 %). W metalu spotyka się owalne nodule wielkości do kilku centymetrów, zbudowane głównie z grafitu i troilitu (siarczek żelaza), które dodatkowo zawierają kilkanaście innych rzadkich minerałów. Z minerałów niespotykanych na Ziemi można na przykład wymienić troilit, schreibersyt, ałtait, czy kosmochlor. Są również minerały, które znamy z powierzchni ziemi. Wśród nich jest liczna grupa fosforanów. Najczęściej spotyka się apatyt w odmianach chlorapatytu i fluorapatytu. W nodulach odkryto również inne pozaziemskie fosforany jak buchwaldyt, brianit, merrilit, a ostatnio właśnie do tej grupy dołączyły dwa zupełnie nowe minerały odkryte przez polskich uczonych: moraskoit i czochralskiit. Jest to wynik współpracy mineralogów z pięciu polskich ośrodków uniwersyteckich, prowadzących systematyczne badania w ramach projektów kierowanych przez prof. Łukasza Karwowskiego (Uniwersytet Śląski) i prof. Andrzeja Muszyńskiego (Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu), przy współudziale prof. Ryszarda Kryzy (Uniwersytet Wrocławski) i Evgenija Galuskina (Uniwersytet Śląski). W specjalistycznych badaniach brali też udział fizycy i chemicy: prof. Joachim Kusz (Uniwersytet Śląski), dr Katarzyna Helios i prof. Piotr Drożdżewski (Politechnika Wrocławska) oraz prof. Maciej Sitarz (AGH Kraków). Obydwa nowe fosforany zostały oficjalnie zatwierdzone jako nowe minerały przez Komisję Nazewnictwa i Klasyfikacji Nowych Minerałów Międzynarodowej Asocjacji Mineralogicznej (CNMNC IMA). Okazy referencyjne dwóch nowych minerałów znajdują się w Muzeum Mineralogicznym Uniwersytetu Wrocławskiego. Moraskoit to Na2Mg(PO4)F. Tworzy w nodulach troilitowo-grafitowych agregaty o wielkości do 1.5 mm, a poszczególne ziarenka osiągają wielkość do 300 µm. Jest bezbarwny i przezroczysty. Struktura krystaliczna jest podobna do jego syntetycznego analogu. Szczegółowe dane tego nowego minerału zostały niedawno opublikowane w czasopiśmie Mineralogical Magazine (79/2, 2015). Czochralskiit – Na4Ca3Mg(PO4)4, występuje także tylko w małych nodulach o średnicy 1-3 mm. Wielkość jego ziaren dochodzi do 150 µm. Jest bezbarwny, przezroczysty z połyskiem szklistym i białą rysą. Struktura krystaliczna jest typu syntetycznego glaserytu. Szczegółowe dane tego nowego minerału są przygotowane do publikacji w czasopiśmie Journal of European Mineralogy. Dwa nowe minerały opisane z Moraska rozszerzają listę kilkunastu fosforanów znanych wcześniej z meteorytów i innych obiektów pozaziemskich – niektóre z nich nie były do tej pory znalezione w skałach powstałych na Ziemi. Fosforany są głównym nośnikiem fosforu w materii kosmicznej, a ogromne zainteresowanie nimi wynika m.in. z ważnej roli jaką miał pełnić fosfor przy powstaniu życia w naszym Układzie Słonecznym. Ich holotypy (okazy minerałów opisanych po raz pierwszy na świecie) zostały przekazane Muzeum Mineralogicznemu Uniwersytetu Wrocławskiego, które jest jednym z zaledwie dwóch muzeów w Polsce upoważnionych do przechowywania holotypów minerałów, która spełnia wymogi Międzynarodowej Asocjacji Mineralogicznej – International Mineralogical Association (IMA) dotyczące przechowywania i udostępniania holotypów. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...