-
Liczba zawartości
37636 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Po operacji zaćmy komórki macierzyste regenerują soczewkę
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Zespół z USA i Chin wykorzystał komórki macierzyste do regeneracji soczewki u niemowląt z wrodzoną zaćmą. Metoda, przetestowana na zwierzętach i w ramach małych testów klinicznych na ludziach, daje mniej skutków ubocznych od standardowej operacji. U wszystkich 12 małych pacjentów zregenerowane soczewki zapewniały lepsze widzenie (obecnie po operacji większość pacjentów musi nosić szkła korekcyjne). Uzyskane wyniki opublikowano w piśmie Nature. Ostatecznym celem badań nad komórkami macierzystymi jest wykorzystanie potencjału własnych komórek macierzystych [pacjenta] do naprawy tkanek i narządów oraz leczenia chorób - podkreśla dr Kang Zhang ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Zespół Zhanga polegał na endogennych komórkach macierzystych, a nie na komórkach stworzonych w laboratorium i wprowadzonych do organizmu pacjenta. W ten sposób uniknięto powikłań w rodzaju transmisji patogenów czy odrzucenia. W opisywanym przypadku bazowano na komórkach macierzystych nabłonka soczewki (ang. lens epithelial stem cells, LECs), które w ciągu życia zapewniają komórki do zastąpienia tych zużytych. Podczas przeprowadzanych obecnie operacji razem ze zmienionymi chorobowo soczewkami usuwa się też, niestety, większość LECs. Pozostałe komórki nie pozwalają uzyskać zadowalających rezultatów, regeneracja jest bowiem chaotyczna, a poprawa wzroku mierna. Potwierdziwszy regeneracyjny potencjał LECs u zwierząt, naukowcy opracowali technikę z zakresu chirurgii minimalnie inwazyjnej, która pozwala zachować nietkniętą torebkę soczewki (czyli błonę nadającą soczewce odpowiedni kształt) i stymulować komórki macierzyste do działania: wzrostu i tworzenia nowej soczewki. Testy na zwierzętach i niewielkiej ludzkiej próbie pokazały, że nowa technika chirurgiczna umożliwia LECs regenerację działającej soczewki. Naukowcy porównywali 12 dzieci w wieku poniżej 2 lat zoperowanych w nowy sposób i 25 dzieci w podobnym wieku po standardowej operacji zaćmy. Okazało się, że w grupie kontrolnej częściej występowały pozabiegowy stan zapalny, nadciśnienie oczne o wczesnym początku oraz większy stopień zmętnienia soczewek. W 12-osobowej grupie poddanej nowej procedurze odnotowano mniej powikłań, a także szybsze gojenie. Po trzech miesiącach u wszystkich pacjentów występowały zregenerowane dwuwypukłe soczewki. Zhang podkreśla, że jego zespół chciałby rozszerzyć badania na przypadki zaćmy związanej z wiekiem. « powrót do artykułu -
NASA podała datę rozpoczęcia misji InSight
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Astronomia i fizyka
W grudniu ubiegłego roku dowiedzieliśmy się, że marsjańska misja InSight, która miała wystartować pomiędzy 4 a 30 marca bieżącego roku została odwołana z powodu awarii jednego z instrumentów naukowych. Teraz NASA podała kolejną datę jej rozpoczęcia. InSight wyruszy na Czerwoną Planetę w maju 2018 roku. Zadaniem InSight jest zbadanie wnętrza Marsa. Niestety, podczas testów wystąpiła awaria jednego z podstawowych instrumentów naukowych, a NASA uznała, że pozostało zbyt mało czasu na naprawę, kolejne testy i umieszczenie Seismic Experiment for Interior Structure (SEIS) w urządzeniu. Opóźnienie misji aż o 26 miesięcy wynika z faktu, że dopiero w maju 2018 roku otworzy się kolejne okienko startowe dla misji marsjańskiej. Jim Green, odpowiedzialny w NASA za wydział nauk planetarnych poinformował, że Jet Propulsion Laboratory w Kalifornii zajmie się zbudowaniem nowej komory próżniowej dla instrumentu SEIS. To właśnie ona zawiodła podczas testów. NASA nie poinformowała, jakie będą koszty opóźnienia misji. Wiadomo jedynie, że pieniądze będą pochodziły z budżetu wydziału Greena. Nie wiadomo też, czy i w jaki sposób opóźnienie InSight wpłynie na kolejne misje, które mają być realizowane w ramach programu Discovery. Program ten prowadzony jest od 1992 roku. Dotychczas w jego ramach odbyło się 12 misji, w tym MESSENGER, Dawn, Stardust, Deep Impact, Genesis (celem było zebranie próbek wiatru kosmicznego i dostarczenie ich na Ziemię) i GRAIL. Kolejną ma być InSight, a NASA rozważa zrealizowanie w roku 2020 jedne lub dwóch z zaproponowanych pięciu projektów: VERITAS, Psyche, NEOcam, DAVINCI i Lucy. « powrót do artykułu -
Piętnaście klas fotoreceptorów u jednego motyla
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Podgatunek motyla Graphium sarpedon - G. s. nipponum - jest nowym owadzim rekordzistą pod względem liczby klas fotoreceptorów w oczach. Ma ich aż 15. Przystępując do badań, autorzy publikacji z pisma Frontiers in Ecology and Evolution wiedzieli, że motyl ma duże oczy i używa barwnych skrzydeł do komunikacji, musi więc dysponować dobrym wzrokiem. Dotąd największa liczba klas fotoreceptorów w owadzich oczach wynosiła [zaledwie] 9. Piętnaście to [nowy] rekord. Wszystkie receptory są wykorzystywane jednocześnie do postrzegania barwy, jasności ruchu i kształtu - opowiada prof. Kentaro Arikawa z Sōkendai. Za pomocą eksperymentów fizjologicznych, anatomicznych i molekularnych Japończycy ustalili, że G. s. nipponum ma aż 15 klas fotoreceptorów: 1 stymulowaną przez ultrafiolet, 1 dla fioletu, 3 pobudzane przez nieco inne długości światła niebieskiego, jedną dla światła niebiesko-zielonego, 4 dla zieleni i 5 dla czerwieni. Analizując ekspresję genów, Japończycy stwierdzili, że każdy taki fotoreceptor wytwarza przynajmniej 5 pigmentów - opsyn. Każdy pigment jest stymulowany przez pewną długość fal, a przez inne mniej bądź wcale - dodaje Arikawa. Zestawiając informacje z poszczególnych klas fotoreceptorów, mózg jest w stanie odróżniać kolory. Po co G. s. nipponum tyle typów światłoczułych receptorów? W końcu większość owadów dysponuje zaledwie 3 ich typami i świetnie postrzega barwy i nawet u ludzi występują 4 klasy fotoreceptorów (w tym trzy rodzaje czopków absorbujących światło w różnych zakresach długości fali), a to wystarczy do odróżniania milionów barw. Arikawa i inni uważają, że do rutynowego postrzegania barw G. s. nipponum wykorzystują tylko 4 rodzaje fotoreceptorów. Pozostałe służą do wykrywania specyficznych bodźców w środowisku. Naukowcy posłużyli się barwnikiem, by oznaczyć położenie komórek i okazało się, że większość receptorów barw znajduje się na skierowanej w dół części oka złożonego. Wg Japończyków, służy to wykrywaniu bogatych w nektar kwiatów oraz wzorów na skrzydłach potencjalnych partnerów. Zespół Arikawy zauważył również, że w górnej części oka znajdują się komórki wrażliwe na zielone światło i specjalnie dostrojone do detekcji szybkiego ruchu. To z kolei przydaje się do wykrywania drapieżnych ptaków i innych motyli, które trzeba odganiać. Ten motyl jest dość terytorialny. Siedzi na liściach wysokich drzew i uważa ich otoczenie za swój teren. Arikawa zaznacza, że nie można do końca sprecyzować funkcji części odkrytych fotoreceptorów. Muszą być istotne, wychwytując specyficzne sygnały ważne dla tego konkretnego podgatunku. Niewykluczone, że gdy te lub spokrewnione motyle zbierają się przy źródle wody na ziemi, machają skrzydłami, a przelatujące owady mogą wykryć ten ruch za pomocą wyspecjalizowanych fotoreceptorów. W przyszłości chciałbym to zbadać. « powrót do artykułu -
System AlphaGo udowodnił, że wczorajsze zwycięstwo nad Lee Sedolem, jednym z najlepszych zawodników Go na świecie, nie było przypadkiem. System po raz drugi wygrał z człowiekiem. Stan meczu składającego się z pięciu partii to obecnie 2:0 dla sztucznej inteligencji. Dotychczas najsłynniejszym osiągnięciem sztucznej inteligencji w rozgrywkach przeciwko człowiekowi było zwycięstwo superkomputer DeepBlue z szachowym mistrzem świata Garrym Kasparowem. Wydarzenie to miało miejsce w 1997 roku. Go, mimo znacznie prostszych zasad, jest grą o wiele bardziej złożoną niż szachy, gdyż liczba możliwych rozgrywek partii jest podobna do liczby atomów we wszechświecie. Dotychczas sądzono, że komputery jeszcze nie są w stanie pokonać czołowych zawodników świata. Co prawda w październiku ubiegłego roku AlphaGo wygrał 5:0 z mistrzem Europy Fan Hui, jednak 33-letni Lee Sedol to zawodnik innej klasy. Od ponad dekady znajduje się w światowej czołówce. W całej swojej karierze wygrał 71,8% meczów. Pojedynek pomiędzy AlphaGo a Lee Sedolem rozgrywa się w Four Seasons Hotel w Seulu. Jest obserwowany przez ekspertów zajmujących się rozwojem sztucznej inteligencji oraz przez miliony fanów Go w całej Azji. Mecz jest transmitowany na żywo przez wielki sieci telewizyjne w Korei Południowej, Japonii i Chinach. Kim Seon-Ryong, zawodowy gracz i komentator Go zauważył, że na początku meczu Lee miał poważne kłopoty po tym, jak AlphaGo wykonał całą serię "szokująco niekonwencjonalnych" ruchów. Gdybyśmy przeprowadzili sondaż wśród wszystkich 1300 zawodowych graczy w Go z Chin, Korei Południowej i Japonii, to żaden z nich nie wykonałby takiego ruchu - stwierdził Kim po jednym z ruchów sztucznej inteligencji. « powrót do artykułu
-
Opera wbudowała w najnowszą wersję swojej przeglądarki oprogramowanie blokujące reklamy. Firma twierdzi, że po uruchomieniu opcji blokowania strony ładują się o 90% szybciej. Co więcej, przeglądarka działa o 40% szybciej w porównaniu z wersją, w której zastosowano wewnętrzne ad-blockery. Jest to możliwe dzięki temu, że blokowanie reklam dobywa się na poziomie silnika przeglądarki, gdzie program może w pełni kontrolować proces ładowania się stron. Reklamy napędzają internet. Dzięki nim wiele usług jest bezpłatnych. Jednak, jak pokazały nasze badania, wiele witryn ładuje się znacznie wolniej z powodu wyświetlanych tam reklam. Nie akceptujemy takiego stanu rzeczy - mówi Krystian Kolondra z Opery. Zastosowany przez Operę mechanizm blokujący można łatwo włączyć i wyłączyć. Ponadto został on wyposażony w funkcję monitorującą, która informuje deweloperów i wydawców reklam, jak bardzo wpływają one na ładowanie się witryn. Użytkownicy mogą zaś sprawdzać, ile reklam zostało zablokowanych w ciągu dnia czy tygodnia. Opera to piąta przeglądarka pod względem popularności. Na co dzień używa jej 60 milionów osób. « powrót do artykułu
-
Mary Jo Foley, znana dziennikarka specjalizująca się w kwestiach dotyczących Microsoftu, informuje, że koncern z Redmond opóźni premierę Windows 10 Redstone 2. Edycja ta miała ukazać się pod koniec bieżącego roku i przynieść wiele nowych zmian w systemie. Kierownictwo koncernu podjęło jednak decyzję o przeniesieniu premiery na początek roku 2017 tak, by system zadebiutował z nowymi urządzeniami. Jak dowiedziała się dziennikarka, microsoftowe wydziały Windows oraz Devices współpracują bardzo blisko ze sobą. Nic dziwnego, gdyż oba są podporządkowane wiceprezesowi Terry'emu Myersonowi. Anonimowe źródło poinformowało Jo Foley, że Microsfot tworzy nowe funkcje i mechanizmy w Windows 10 pod kątem tego, czego życzy sobie wydział Devices, odpowiedzialny za rozwój urządzeń. Niewykluczone zatem, że Windows 10 Redstone 2 będzie obsługiwał piórko Surface, technologię uwierzytelniania Hello czy technologię Continuum pozwalającą na podłączenie do smartfona klawiatury, monitora i myszki. Opóźnienie premiery kolejnej odsłony Windows 10 ma też o tyle sens, że prawdopodobnie w bieżącym roku Intel nie rozpocznie masowej produkcji swojego najnowszego procesora Kaby Lake. Urządzenia z tym CPU zaczną więc masowo trafiać na rynek w przyszłym roku. Microsoftowi może więc zależeć na zgraniu premier najnowszego sprzętu z najnowszym OS-em. « powrót do artykułu
-
Brytyjski Guardian otrzymał od Edwarda Snowdena kolejny zestaw tajnych dokumentów NSA. Tym razem wynika z nich, że agencja we współpracy z brytyjską GCHQ szpiegowała osoby grające w online'owe gry. Obie agencje stworzyły sobie możliwości techniczne, by szpiegować sieć Xbox Live, społeczności Second Life czy World of Warcraft. Jeden z przekazanych przez Snowdena dokumentów został stworzony przez NSA w 2008 roku i jest zatytułowany "Exploting Terrorist Use of Games & Virtual Environments". Podkreślono w nim, że pozostawienie wielomilionowych społeczności graczy bez nadzoru stwarza poważne ryzyko, gdyż terroryści mogą używać online'owych gier do komunikowania się ze sobą. Środowisko graczy, jak stwierdzili analitycy agencji, jest bardzo obiecujące. Z dokumentów wynika, że tak wiele różnych amerykańskich agencji wywiadowczych prowadziło operacje w tym środowisku, iż proponowano powołanie grupy roboczej, której celem będzie upewnienie się, że agenci nie szpiegują siebie nawzajem lub nie zakłócają swoich operacji. Dla agencji wywiadowczych niezwykle interesujący jest też fakt, że gracze używają mikrofonów, kamer czy sprzętu do wirtualnej rzeczywistości. To szansa na zebranie informacji biometrycznych. Z udostępnionych przez Snowdena dokumentów nie dowiadujemy się, czy operacje prowadzone w środowisku graczy przyczyniły się do zapobieżenia jakimś atakom. Nie wiadomo, w jaki sposób agencje uzyskiwały dostęp do danych, ani jak wiele ich zebrały. Nie jest też jasne, w jaki sposób NSA upewniała się, że nie szpieguje przypadkowych Amerykanów, czego zabrania jej prawo. Firma Blizzard Entertainment, operator gry World of Warcraft poinformowała, że ani NSA ani GCHQ nigdy nie zwracały się z wnioskiem o dopuszczenie do sieci. Nic nie wiemy, by w naszej sieci były prowadzone działania wywiadowcze. Jeśli tak się dzieje, to ma to miejsce bez naszej wiedzy i zgody - czytamy w oświadczeniu twórców WoW. Agencje wywiadowcze od dłuższego czasu interesują się online'owymi grami. Brak jednak informacji, czy udało im się zidentyfikować terrorystów wykorzystujących gry do komunikacji. NSA zauważa jednak, że gry mogą służyć nie tylko do komunikowania się, ale również do utrwalania stereotypów i uprzedzeń, przez co później łatwiej jest rekrutować bojowników. Agencja wspomina, że Hezbollah wyprodukował grę o nazwie Special Forces 2, a wydział prasowy organizacji przyznaje, że gra jest wykorzystywana do rekrutacji i treningu, służy jako środek radykalizacji i pomaga w znalezieniu i szkoleniu zamachowców-samobójców. Gra rozprowadzana jest w cenie 10 USD i służy też finansowaniu Hezbollahu. « powrót do artykułu
-
W środkowej Kolumbii odkryto żabę z charakterystycznymi żółtymi "brwiami". Pristimantis macrummendozai, bo o niej mowa, jest endemitem zamieszkującym Andy Wschodnie (a konkretnie rejony na północ od Arcabuco w centralnej części departamentu Boyacá). Płaz występuje na wysokości 3507-3553 m n.p.m. w obrębie paramo Merchán-Iguaque. Dzięki ciemnemu ubarwieniu doskonale wtapia się w otoczenie, mimo niskich temperatur może się też łatwiej nagrzewać. Zakamarki skóry pozwalają magazynować wilgoć. W odróżnieniu od innych gatunków, P. macrummendozai dobrze rozmnaża się w wilgotnym środowisku paramo, składając jaja wprost na ziemi. Na przednich odnóżach samców występują gruczoły naramienne, których wydzielina pomaga przytrzymywać samicę podczas ampleksusu. Krótsze przednie odnóża stanowią przystosowanie do wspinania po kamieniach. Herpetolodzy z Instituto de Investigación de Recursos Biológicos Alexander von Humboldt współpracowali ze specjalistami z Ministerstwa Środowiska. Dotąd nie znaleziono dowodów, które sugerowałyby konieczność wpisania nowego gatunku do Czerwonej Księgi Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody. Żabę zaliczono do rodziny Craugastoridae. W piśmie Biota Colombiana ukazała się publikacja na jej temat autorstwa Andrésa R. Acosty Galvisa, kuratora kolekcji biologicznych Instytutu. Generalnie odkrycia takie jak to plasują Kolumbię wśród pięciu najbardziej bioróżnorodnych krajów świata. Kompleksy paramo są, wg biologów, górskimi odpowiednikami "geograficznych wysp", zapewniającymi nisze dla unikatowych gatunków. Stąd potrzeba kontynuowania inwentaryzacji i ochrony tych rejonów. « powrót do artykułu
-
Rome Cultural Heritage Superintendency poinformowała, że udało się dopasować kolejny fragment Forma Urbis Romae - wykonanego w marmurze planu starożytnego miasta Rzym. Powstał on za panowania cesarza Septymiusza Sewera między 203 a 211 r. n.e. W średniowieczu wykonany na 150 płytach Forma Urbis Romae ulegał stopniowo zniszczeniu. Marmurowe elementy wykorzystywano w roli materiału budowlanego bądź do produkcji wapna. Reszta odpadała, rozbijając się na setki, a nawet tysiące nierozpoznawalnych kawałków. Do tej pory znaleziono tylko ok. 10% pierwotnej powierzchni mapy. Ponad 1000 fragmentów znajduje się w zbiorach Muzeów Kapitolińskich. Dopasowany ostatnio element znaleziono w 2014 r. w należącym do Watykanu Palazzo Maffei Marescotti. Marmur został zapewne wykorzystany do jego budowy pod koniec XVI w. Łączy się on z dużym fragmentem odkrytym w 1562 r. (to wtedy natrafiono na pierwsze kawałki planu). Wyryta na nim inskrypcja pozwoliła uzupełnić nazwę "Cirus Flaminius". Dzięki zidentyfikowaniu opisywanego elementu udało się dopasować co najmniej trzy inne części. Fragment pochodzi z 31. płyty mapy, która odpowiada obszarowi Ghetto di Roma Pola Marsowego. Na południu Pól Marsowych znajdowała się zbudowana w 220 r. p.n.e. arena - Circus Flaminius. Dopasowane fragmenty 31. płyty można oglądać do 17 marca w Museo dell'Ara Pacis. « powrót do artykułu
-
Google'owski system AlphaGo pokonał Lee Sedola, mistrza Go. Niedawno Lee Sedol przewidywał, że w bieżącym roku będzie jeszcze w stanie pokonać oprogramowanie. Jestem zaszokowany. Nie spodziewałem się, że przegram. Nie przewidziałem, że AlphaGo może grać perfekcyjnie - mówi zaskoczony Sedol. AlphaGo to oprogramowanie rozwijane przez należącą do konglomeratu Alphabet firmę DeepMind. Wcześniej program pokonał europejskiego profesjonalnego gracza w Go Fan Hui. Sedol, jeden z najlepszych graczy na świecie, mówił przed dwoma tygodniami, że AlphaGo jest o kilka poziomów niżej od niego, jednak szybko się uczy i wkrótce wynik meczu z najlepszymi graczami będzie nieprzewidywalny. Teraz widzimy, że AlphaGo czyni szybsze postępy, niż wydawało się Lee Sedolowi. Program korzysta z sieci neuronowych, dzięki czemu uczy się na doświadczeniu. Korzysta z baz danych zawierających miliony rozgrywek w Go. Może wyciągać z nich wnioski, uczyć się, opracowywać strategie. Komputery od dawna wygrywają z ludźmi w różne gry. Od lat pokonują tez arcymistrzów szachowych. Jednak to właśnie Go, pomimo prostych zasad, była dotychczas grą, w której ludzie dominowali. Teraz jesteśmy świadkami upadku ostatnich barier w tej dziedzinie. Google chce wykorzystać doświadczenia, które zebrano podczas rozwoju AlphaGo do zaimplementowania technologii uczących się maszyn i sztucznej inteligencji w sektorze zdrowotnym i robotyce. Jak mówi Jeffrey Dean, odpowiedzialny w Google'u za prace zespołu zajmującego się problematyką uczących się maszyn, w najbliższej przyszłości dojdzie do połączenia dwóch typów nauki. Obecnie maszyny albo uczą się pod nadzorem człowieka, od którego otrzymują wskazówki, instrukcje czy opis danych do wykorzystania lub też bez pomocy Homo sapiens, gdy same decydują co i jak zrobić z którymi informacjami. Google ma nadzieję na zastosowanie deep learning również w swoich własnych produktach, takich jak Gmail, Google Photos, Google Maps, Translate czy w systemie Android. « powrót do artykułu
-
Sieć hoteli Hilton współpracuje z IBM-em nad automatycznym konsjerżem wspomaganym przez superkomputer Watson. Maszyna nazwana Connie znajduje się w hotelu Hilton McLean w Virginii. Urządzenie korzysta z Watsona, dzięki któremu rozumie język naturalny i odpowiada na pytania dotyczące hotelu, lokalnych atrakcji turystycznych, restauracji czy usług. Connie wita też gości wchodzących do hotelu. Urządzenie korzysta też z danych firmy WayBlazer, która specjalizuje się w zbieraniu informacji związanych z podróżami. Dzięki temu Connie może udzielić gościowi specyficznych informacji dotyczących planowanej przez niego podróży i wspomóc proces rezerwacji. Dzięki temu, że Connie korzysta z możliwości Watsona, wraz z każdym zadanym pytaniem staje się "mądrzejsza", coraz bardziej udoskonalając swoje informacje i udzielane odpowiedzi. Connie ma za zadanie wspomagać załogę hotelu, a nie ją zastąpić. Można jednak przypuszczać, że z czasem tego typu maszyny będą postrzegane jako coraz większe zagrożenie dla miejsc pracy zajmowanych dotąd przez ludzi. « powrót do artykułu
-
W Wietnamie odnotowano przypadek dwuojcowskich bliźniąt (in. heterojcostwa bliźniąt dwujajowych). Zjawisko to można wyjaśnić superfekundacją (nadpłodnością, od łac. super – bardzo, fecundus – płodny), kiedy to w jednym cyklu dochodzi do zapłodnienia 2 komórek jajowych plemnikami z 2 aktów płciowych. Rodzina zdecydowała się na przeprowadzenie testów genetycznych, bo jedno z dzieci wyglądało inaczej od swojego bliźniaka i rodziców. Badania zlecono Wietnamskiemu Towarzystwu Genetycznemu w Hanoi. Jego dyrektor prof. Dinh Luong zaznacza, że wyniki są w 100% poprawne i dodaje, że na świecie udokumentowano mniej niż 10 przypadków dwuojcowskich bliźniąt. Mogą, oczywiście, istnieć inne przypadki, ale rodzice i/lub bliźnięta nie są tego świadome albo nie chcą tego rozgłaszać. Prof. nie wyjawił mediom tożsamości klientów, podkreślił tylko, że dane podawane przez lokalnych dziennikarzy nie są prawdziwe. Warto przypomnieć, że fenomen różnoojcowskich bliźniąt u ludzi opisał w 1810 r. John Archer, kongresmen i lekarz z Maryland. Wspominał wtedy, że po odbyciu stosunków z mężczyznami różnych ras pewna biała kobieta urodziła bliźnięta, z których jedno miało białą skórę, a drugie było Mulatem. W roku 1993 dr W.H. James z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego szacował, że skutkiem superfekundacji jest przynajmniej 1 para dwuzygotycznych bliźniąt na 12. Podejrzewał również, że wśród małżeństw w USA 1 para bliźniąt dwujajowych na 400 to bliźnięta różnoojcowskie. « powrót do artykułu
-
Antydepresanty wpływają na wyniki leczenia implantami
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Jak zauważyli amerykańscy stomatolodzy, zażywanie antydepresantów aż 4-krotnie zwiększa ryzyko niepowodzeń w leczeniu implantologicznym. Każdy rok terapii antydepresyjnej podwaja to ryzyko. Dzieje się tak, bo leki przeciwdepresyjne wpływają na metabolizm kości, a by implant dobrze się wygoił, kość musi się zintegrować z tytanowym wszczepem. W ten sposób nowa kość stabilizuje strukturę. Terapia antydepresantami może usuwać objawy depresji i pomagać milionom ludzi na całym świecie, jednak [każdorazowo] trzeba rozważać nie tylko korzyści, ale i skutki uboczne. By osiągnąć równowagę, pacjent powinien współpracować z lekarzem - wyjaśnia prof. Latifa Baitam z Uniwersytetu w Buffalo. Poważnym problemem dla stomatologów są 4 skutki uboczne zażywania antydepresantów: 1) osteoporoza, 2) akatyzja, czyli przymus bycia w ciągłym ruchu (dotyczy to także głowy i żuchwy/szczęki), 3) bruksizm, a więc zgrzytanie zębami oraz 4) kserostomia - suchość w jamie ustnej. Wszystkie te czynniki wpływają na proces gojenia implantów. Pomysł na badania zaczął się kształtować, gdy Baitam i prof. Sebastiano Andreana, którzy już wcześniej przyglądali się kwestii niepowodzeń implantologicznych, zauważyli, że coraz więcej ich pacjentów przyjmuje leki przeciwdepresyjne. Po przeanalizowaniu dokumentacji medycznej pacjentów uniwersyteckiej kliniki stomatologicznej za 2014 r. stwierdzono, że wśród niewielu pacjentów, u których wystąpiły niepowodzenia implantologiczne, aż 33% zażywało antydepresanty. W grupie, w której leczenie przebiegało prawidłowo, antydepresanty przyjmowało tylko 11% osób. Dziewiętnastego marca wyniki pilotażowego badania zostaną zaprezentowane przez Sulochanę Gurung na dorocznej konferencji Amerykańskiego Towarzystwa Badań Stomatologicznych. Naukowcy planują przeprowadzenie studiów na szerszą skalę. Akademicy podkreślają, że ponad 1 na 10 Amerykanów w wieku powyżej 12 lat zażywa leki przeciwdepresyjne. Dane IMS Health i Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC) wskazują, że to druga najczęściej przepisywana grupa leków w USA. Co ważne, częstość ich stosowania rośnie. Wg CDC, gdy porówna się lata 1988-94 i 2005-08, okaże się, że wzrosła ona aż o 400%. « powrót do artykułu -
Przed 65 milionami lat w półwysep Jukatan uderzyła kilkukilometrowa asteroida. W wyniku zderzenia wyginęły dinozaury i powstał krater Chicxulub. Teraz, po raz pierwszy w historii, wydano zgodę na wiercenia w kraterze. Ekspedycję badawczą zorganizował University of Texas. W przyszłym miesiącu nad kraterem pojawi się platforma wiertnicza i naukowcy będą mieli okazję wwiercić się głęboko pod dno morskie. Uczeni mają nadzieję, że badani pozwolą uzupełnić wiedzę na temat wydarzeń, które miały miejsce pod uderzeniu. Obecnie wiemy, że upadek asteroidy wyzwolił energię równą energii miliarda bomb atomowych zrzuconych na Hiroshimę. W ciągu kolejnych lat wyginęło około 75% gatunków roślin i zwierząt. Niektórzy specjaliści uważają, że uderzenie wyzwoliło całą serię erupcji wulkanicznych, które na 500 000 lat wypełniły atmosferę toksycznymi gazami. To właśnie te gazy miały doprowadzić do masowego wymierania. Z kolei zdaniem innych naukowców upadek meteorytu spowodował liczne tsunami i trzęsienia ziemi, które okazały się katastrofalne dla życia. Badania krateru powinny pomóc w znalezieniu odpowiedzi. Naukowcy chcą wwiercić się na głębokość 1500 metrów pod dno oceanu i dotrzeć do koncentrycznego centralnego wypiętrzenia. Wypiętrzenie takie otacza miejsce uderzenia. Jest ono charakterystyczną cechą kraterów, jednak ich budowa i sposób powstania nie są dobrze rozumiane. Chicxulub to jedyna zachowana struktura z nietkniętym wypiętrzeniem centralnym do której możemy dotrzeć. Pozostałe takie struktury albo znajdują się na innych planetach, albo uległy erozji - mówi współautor badań Sean Gulick. « powrót do artykułu
-
Doskonale zachowany układ nerwowy sprzed 520 milionów lat
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
W skamieniałości z Chin odkryto najstarszy, świetnie zachowany układ nerwowy. Licząca 520 milionów lat skamieniałość jest w tak doskonałym stanie, że widoczne są nawet pojedyncze nerwy. Odkryta w Chinach skamieniałość to przedstawiciel gatunku podobnego do dzisiejszych skorupiaków. Dzięki niej naukowcy lepiej poznają ewolucję układu nerwowego stawonogów. Skamieniałe zwierzę Chengjiangocaris kunmingensis żyło w kambrze. To czas niezwykłej eksplozji życia. To właśnie z kambru pochodzą skamieniałości przodków większości współcześnie żyjących zwierząt. C. kunmingensis to wczesny przodek stawonogów. Odkrycie jest niezwykle istotne, gdyż tkanki miękkie bardzo rzadko zachowują się w formie skamieniałości. To unikatowa możliwość zbadania, jak wyglądał układ nerwowy sprzed milionów lat. To najbardziej kompletny zachowany centralny układ nerwowy z kambru - mówi doktor Javier Ortega-Hernández z Cambridge University. W ciągu ostatnich lat znaleziono wiele przykładów częściowo sfosylizowanego układu nerwowego. Głównie jednak zachowywały się kontury mózgów, znaczna część informacji była więc tracona. Dzięki doskonale zachowanej skamieniałości wiemy, że Chengjiangocaris kunmingensis, podobnie jak dzisiejsze stawonogi, miał cewkę nerwową - odpowiednik rdzenia kręgowego u kręgowców - biegnącą wzdłuż ciała. Na parę odnóży przypadał jeden zwój nerwowy, który je kontrolował. Bliższe badanie zwojów ujawniło obecność dziesiątków włókien, z których każde miało długość około 5/1000 milimetra. Te delikatne włókna są ułożone w niezwykle regularny wzorzec. Chcieliśmy więc sprawdzić, czy były zbudowane z tych samych komórek co zwój nerwowy. Za pomocą mikroskopii fluorescencyjnej potwierdziliśmy, że włókna te to pojedyncze nerwy skamieniałe w formie węglowej warstwy. Skamieniałość daje nam niezwykłą okazję lepszego zrozumienia ewolucji układu nerwowego - wyjaśnia Ortega-Hernández. Kolejne badania ujawniły, że niektóre elementy układu nerwowego Chengjiangocaris kunmingensis mają podobną strukturę do elementów układu nerwowego współczesnych niezmogowcowych i pazurnic z charakterystycznymi nerwami wychodzącymi w regularnych odstępach z brzusznego zwoju nerwowego. U współczesnych niesporczaków i stawonogów nerwy te nie występują, co sugeruje, że ważną rolę w ewolucji układu nerwowego grało jego uproszczenie. Najważniejszym spostrzeżeniem jest zaś fakt, że swój nerwowy C. kunmingensis ma strukturę niewystępującą u obecnie żyjących organizmów. « powrót do artykułu -
Analiza tekstów anglojęzycznych utworów z gatunku muzyki popularnej wykazała, że seniorzy i starzenie są w nich najczęściej przedstawiani w negatywnym świetle. Wg naukowców z Anglia Ruskin University i Uniwersytetu w Hull, może to mieć niekorzystny wpływ na zdrowie starszych ludzi. W czerwcu 2014 r. Brytyjczycy przejrzeli muzyczne bazy danych The Music Lyric Database, Songfacts oraz The Macronium and Absolute lyrics. Szukali tekstów odnoszących się do wieku i/lub starzenia. W okresie od lat 30. XX w. do współczesności natknęli się na 76 takich utworów. Okazało się, że aż 55 (72%) koncentrowało się na "złych" aspektach starzenia. Ich tematyka dotyczyła np. słabości, samotności i śmierci. Dekadą z największym wskaźnikiem negatywnych utworów były lata 80. Na negatywnej liście pojawili się m.in. Elton John czy The Beatles. Naukowcy pochwalili za to teksty Boba Dylana (Forever Young), Johna Lennona (Borrowed Time) i Dusty Springfield (Goin' Back). Biorąc pod uwagę zwiększenie długości życia i duży wzrost liczby osób powyżej 65. r.ż. w nadchodzących dekadach, starzenie staje się kwestią wagi narodowej i globalnej. Tymczasem, kosztem analizy społecznych i kulturowych wpływów [...], większość badań koncentruje się na chorobach związanych z wiekiem. Negatywne wizje wieku i starzenia mogą być zniechęcające, o złym wpływie na pewność siebie i samoocenę seniorów nie wspominając. Doświadczanie negatywnych emocji przekłada się [zaś] na niekorzystne zjawiska w obrębie zdrowia psychicznego i fizycznego, zwłaszcza sercowo-naczyniowego - podkreśla główna autorka badań Jacinta Kelly z Anglia Ruskin University, dodając, że muzyka pop jest potężnym, wpływającym na zachowanie i postawy narzędziem, którego powinno się używać odpowiedzialnie. Kelly dodaje, że choć piosenka zespołu The Beatles When I'm Sixty Four jest postrzegana jako optymistyczna, tekst czy kiedy się zestarzeję i zacznę łysieć, za wiele, wiele lat będziesz ciągle przysyłać mi walentynkę, urodzinowe życzenia, butelkę wina? podaje w wątpliwość, że ktoś stary jest nadal uroczy, wart kochania, a to niepokojące. Dla odmiany Dusty Springfield śpiewa, że starzenie nie jest grzechem, a John Lennon twierdzi, że teraz jestem starszy, [...] przyszłość jest jaśniejsza. Wyniki analizy ukazały się na łamach Journal of Advanced Nursing. « powrót do artykułu
-
Eksperci z Palo Alto Networks odkryli pierwsze ransomware, które z powodzeniem atakuje użytkowników systemu OS X. Szkodliwe oprogramowanie o nazwie KeRanger zainfekowało popularnego klienta sieci BitTorrent, program Transmission. Program okazał się częścią wersji 2.90 i odczekiwał 3 dni od zainstalowania. Po tym czasie szyfrował pliki na komputerze i domagał się od ofiary wpłacenia 1 bitcoina (ok. 400 USD) na konto przestępców. OSX.KeRanger.A szyfruje też pliki Time Machine, więc użytkownik nie może odzyskać systemu z kopii zapasowej. Obecnie nie wiadomo, jak KeRanger dostał się do Transmission. Eksperci zauważyli, że atak przeprowadzono dość profesjonalnie. Przestępcy m.in. użyli certyfikatów zatwierdzonych przez Apple'a. Poinformowana o tym fakcie firma natychmiast unieważniła certyfikaty wykorzystane przez KeRangera. Twórcy Transmission opublikowali zaś wolną od szkodliwego kodu wersję 2.92. To pierwszy przypadek infekcji systemu OS X oprogramowaniem typu ransomware. Twórcy szkodliwego kodu skupiają się tradycyjnie na Windows. Ich uwagę coraz częściej przyciąga też zyskujący na popularności Android. « powrót do artykułu
-
Urodzone 28 listopada ubiegłego roku szczenięta R2-D2 i C-3PO z Horsey Gap w Norfolk są pierwszymi na świecie udokumentowanymi bliźniętami foki szarej (Halichoerus grypus). Niestety, matka je porzuciła. Fakt, że szczenięta są bliźniętami, potwierdzono, badając ich materiał genetyczny i przesiąknięty krwią piasek z miejsca narodzin. Testy przeprowadzono w Instytucie Badań Morskich w Bergen. To niezwykłe. Nigdy się z tym nie spotkałam. Mający duże doświadczenie w badaniach terenowych brytyjscy koledzy również niczego takiego nie zaobserwowali. Na wolności [bliźnięta] bardzo rzadko przeżywają, ale te tutaj mają się naprawdę dobrze - opowiada Anne Kirstine Frie. Samcem i samiczką opiekują się specjaliści z należącego do RSPCA Szpitala dla Dzikich Zwierząt w East Winch. R2-D2 i C-3PO odratowano, gdy matka nie karmiła ich od co najmniej 24 godzin. Frie dodaje, że bliźnięta foki szarej rodziły się ponoć w Europie Wschodniej, nie udało jej się jednak znaleźć żadnych szczegółów na ten temat. « powrót do artykułu
-
W 2017 roku Microsoft udostępni SQL Server dla Linuksa. Koncern z Redmond chce wkroczyć na rynek zdominowany przez Oracle'a. Od czasu gdy Satya Nadella został dyrektorem Microsoftu koncern coraz częściej otwiera się na konkurencyjne platformy. Niedawno Microsoft podpisał umowę o przejęciu Xamarin, producentów platformy pozwalającej na tworzenie aplikacji dla Androida, iOS-a i Windows. Ostatnio koncern zaprezentował też technologię Microsoft R Server wspierającą Hadoop i Teradata. Wkraczając rynek serwerów dla Linuksa Microsoft może zagrozić pozycji Oracle'a, do którego należy obecnie 40% rynku bazodanowego. Microsoft ma obecnie 21,5% tego rynku i jest drugim największych graczem na świecie. « powrót do artykułu
-
Microsoft i Windows wydają się nierozerwalnie związane. System operacyjny przez lata zapewniał koncernowi z Redmond znaczącą część przychodów. Jednak ostatnie dane finansowe pokazują olbrzymią skalę zmian, jaka ma miejsce w Microsofcie. Z ostatniego raportu kwartalnego złożonego przez Microsoft w amerykańskiej Komisji Giełd dowiadujemy się, że największą część przychodów firma czerpie z wydziału odpowiedzialnego za serwery i chmury komputerowe. Windows nie znajdziemy też na drugim miejscu. Zajmuje je wydział gier. Z kolei na trzecim znajduje się biznes związany z MS Office. Wpływy z systemu Windows stanowią obecnie około 10% wpływów Microsoftu, co plasuje OS dopiero na czwartym miejscu w księgach koncernu z Redmond. Radykalne zmiany w Microsofcie zapoczątkował jeszcze Steve Ballmer. Zmniejszające się znaczenie rynku pecetów skłoniło koncern do spróbowania swych sił w produkcji smartfonów. Plany spaliły jednak na panewce i koncern nie stał się znaczącym producentem tego typu sprzętu. Nie oznacza to jednak, że zrezygnował z tego rynku. Firma poszerza swoją ofertę dla systemów Android oraz iOS, rozwija chmurę Azure, wydział serwerowy i usługi dla biznesu, zmienia też sposób publikacji i udostępniania systemu operacyjnego. Wszystko to powoduje, że w ostatnim kwartale ubiegłego roku wpływy z Windows spadły o 5%, podczas gdy wydział chmur obliczeniowych zanotował 5-procentowy wzrost. Aż o 140% rok do roku zwiększyła się sprzedaż chmury Azure. Satya Nadella, dyrektor Microsoftu, komentując ostatni raport kwartalny stwierdził, że "rynek chmur dla przedsiębiorstw jest ogromy. Większy, niż jakikolwiek rynek, na którym działaliśmy". « powrót do artykułu
-
Niedobór komórek macierzystych przyczyną poronień nawracających
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Przyczyną poronień nawracających może być niedobór/brak komórek macierzystych w wyścielisku macicy (endometrium). Odkryliśmy, że endometrium pacjentek z nawracającymi poronieniami jest nieprawidłowe już przed ciążą. Wyobrażam sobie, że będziemy umieli skorygować te defekty, nim pacjentka spróbuje ponownie zajść w ciążę. Tak naprawdę to może być jedyny sposób, by w takich przypadkach skutecznie zapobiec poronieniu - podkreśla prof. Jan Brosens z Uniwersytetu w Warwick. Jak wyjaśniają Brytyjczycy, niedobór komórek macierzystych prowadzi do przyspieszonego starzenia tkanek i niepowodzeń ciążowych. Naukowcy badali próbki tkanek 183 kobiet, które leczyły się w Klinice Badań Implantacyjnych University Hospitals Coventry and Warwickshire. Okazało się, że w hodowlach komórek z biopsji pobranych od kobiet z nawracającymi poronieniami nie występowała typowa dla komórek macierzystych sygnatura epigenetyczna. Generalnie z endometrium pacjentek z nawracającymi poronieniami izolowano mniej komórek macierzystych niż w przypadku pań z grupy kontrolnej. Endometrium musi się odnawiać w każdym cyklu, po każdym poronieniu czy ciąży. Zdolność do odtwarzania zależy zaś od populacji lokalnych komórek macierzystych. Ich niedobór przyspiesza komórkowe starzenie tkanki macicy. Starzejące się komórki nasilają odpowiedź zapalną, co z jednej strony może ułatwiać implantację zarodka, ale z drugiej nie sprzyja dalszemu rozwojowi. Po zagnieżdżeniu zarodka endometrium przekształca się w wyspecjalizowaną strukturę zwaną doczesną. Proces ten da się odtworzyć w ramach hodowli komórek macicy. Komórki kobiet po 3 lub więcej poronieniach pokazały, że starzejące się komórki wyścieliska nie są w stanie przygotować się do ciąży. Współautorka badania - Siobhan Quenby z University Hospital Coventry and Warwickshire - dodaje, że obecnie największym wyzwaniem jest opracowanie strategii poprawiającej funkcje komórek macierzystych endometrium. Badania pilotażowe mają się rozpocząć wiosną tego roku. Po pierwsze, opracowując testy endometrialne, chcemy poprawić skryning kobiet z grupy ryzyka poronień nawykowych. Po drugie, istnieją liczne leki oraz metody, takie jak scratching endometrium, które mają potencjał, by zwiększyć populację komórek macierzystych wyścieliska. « powrót do artykułu -
Fińska firma IndoorAtlas, która opracowała technologię określania pozycji w wewnątrz budynków, rozwija skrzydła w Azji. W 2014 roku przedsiębiorstwo otrzymało dofinansowanie w wysokości 10 milionów USD od Baidu, chińskiego giganta na rynku wyszukiwarek, w roku 2015 podpisało wartą 3 miliony dolarów umowę z koreańskim dostawcą platform do rozwoju handlu elektronicznego SK Platform, a teraz podpisała umowę o współpracy z Yahoo! Japan. Daniel Patton z IndoorAtlas wyjaśnia, jak działa fińska technologia. Każdy budynek ma unikatową sygnaturę magnetyczną, gdyż materiały użyte do jego zbudowania, znajdujące się w nim elementy czy rozkład pomieszczeń w unikatowy sposób zaburzają ziemskie pole magnetyczne. Wystarczy zatem wykonać mapę tego pola wewnątrz budynku i udostępnić ją w chmurze, by posiadacze nowoczesnych smartfonów wyposażonych w magnetometry mogli co do metra sprawdzić swoją lokalizację. Patton podkreśla, że dane o polu magnetycznym budynku są bardzo stabilne w czasie, nie zmieniają się tak często jak sygnały radiowe z sieci Wi-Fi czy Bluetooth. Olbrzymią zaletą nowej technologii jest fakt, że bazuje ona wyłącznie na oprogramowaniu, jest więc niezależna od fizycznej infrastruktury, którą trzeba by zbudować i utrzymywać. Finowie informują, że ich oprogramowanie, udostępnione na zasadzie Platform-as-a-Service, przyciągnęło już 25 000 developerów z ponad 100 krajów. Ma on ponad 200 000 użytkowników miesięcznie, którzy wykonali mapy dla ponad 15 000 budynków. Dla IndoorAtlas współpraca z azjatyckimi gigantami ma olbrzymie znaczenie. W ubiegłym roku Baidu zaimplementowało naszą technologię w Baidu Map. W Chinach zmapowanych są już tysiące budynków i spodziewamy się, że w roku 2016 ich liczba wzrośnie 10-krotnie - mówi Patton. Wielkie znacznie może mieć też podpisana właśnie uowa z Yahoo! Japan. Portal ma 63 miliardy odsłon miesięcznie, Kraj Kwitnącej Wiśni to czwarty najbardziej nasycony smartfonami rynek na świecie, więc wystarczy dobrowolna pomoc niewielkiego ułamka użytkowników portalu, by stworzyć mapy dla olbrzymiej liczby budynków. Patton mówi, że i w Europie rośnie zainteresowanie nową technologią. Skontaktowali się z nami przedstawiciele licznych organizacji, które chcą stworzyć plany szpitali czy stacji kolejowych. Prywatne firmy chcą korzystać z nich do badania ruchu pracowników oraz zwiększenia bezpieczeństwa. Nasze oprogramowanie powstało też z myślą o centrach handlowych, określaniu pozycji i ułatwianiu działań marketingowych. Wiemy, że wykorzystują je też lotniska, które w ten sposób ułatwiają ruch pasażerów. Można ich kierować bezpośrednio do właściwych wejść, a po drodze informować o mijanych sklepach i restauracjach. « powrót do artykułu
-
Pojedyncze bakterie mają krótką pamięć, ale grupy bakterii mogą rozwijać kolektywne wspomnienia, co zwiększa ich tolerancję na stres - ujawniają naukowcy z EAWAG i Politechniki Federalnej w Zurychu. Bakterie wystawione na oddziaływanie umiarkowanych stężeń soli przeżywają kolejną ekspozycję z większym stężeniem lepiej niż bez zdarzenia ostrzegawczego. W przypadku pojedynczych komórek efekt ten jest jednak krótkotrwały: po 30 min wskaźnik przeżywalności przestaje już zależeć od historii oddziaływań. Ostatnio dwaj mikrobiolodzy Roland Mathis i Martin Ackermann dokonali jednak ciekawego odkrycia z bakteriami Caulobacter crescentus. Okazało się, że gdy obserwuje się nie pojedyncze osobniki, ale całe populacje, bakterie wydają się rozwijać pamięć kolektywną. W grupach poddanych wydarzeniu ostrzegawczemu wskaźnik przeżycia 2. ekspozycji dwie godziny później był wyższy niż w populacjach bez uprzedniej ekspozycji. Dzięki modelom obliczeniom Szwajcarom udało się wyjaśnić opisane zjawisko za pomocą połączenia 2 czynników. Po pierwsze, stres wywołany solą opóźnia podział komórkowy, prowadząc do synchronizacji cykli komórkowych. Po drugie, prawdopodobieństwo przeżycia zależy od etapu cyklu komórkowego, na jakim znajduje się komórka w okresie 2. ekspozycji. Jak wyjaśniają autorzy publikacji z pisma PNAS, w wyniku synchronizacji zmienia się wrażliwość populacji. Z czasem może to prowadzić do spadku, ale i wzrostu wrażliwości na stres (w porównaniu do populacji niepoddawanych wcześniejszej ekspozycji). Jeśli zrozumiemy ten kolektywny efekt, może to poprawić naszą zdolność kontrolowania bakteryjnych populacji. Opisane odkrycia mają np. znaczenie dla ustalenia, w jaki sposób patogeny opierają się antybiotykom albo jak w dynamicznych warunkach utrzymać wydajność hodowli bakteryjnych w procesach przemysłowych czy oczyszczalniach ścieków. Ostatecznie bakterie odgrywają kluczową rolę w niemal wszystkich procesach bio- i geochemicznych [...] - podsumowuje Ackermann. Podczas eksperymentów C. crescentus hodowano w chipach mikroprzepływowych. Każdy chip składa się z 8 kanałów. Bakteria przyczepia się do szklanego podłoża za pomocą szypuły. Gdy dochodzi do podziału, jedna z komórek potomnych zostaje w kanale, a druga ulega wymyciu. Za pomocą mikroskopii poklatkowej można odtworzyć cykle komórkowe i prawdopodobieństwo przeżycia. « powrót do artykułu
-
Niezwykłe zachowanie szympansów zaczątkiem religii?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Jak wiadomo, szympansy sprawnie posługują się narzędziami. Naukowcy z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w Lipsku zainicjowali "Pan African Programme: The Cultured Chimpanzee" w ramach którego badają zachowania szympansów. W ten sposób natrafili na niezwykły, nieznany dotychczas zwyczaj tych zwierząt. Okazuje się, że w Zachodniej Afryce szympansy wrzucają do drzew kamienie. W ten sposób w pustych pniach gromadzą się całe ich stosy. Badacze nie wiedzą, jakie znaczenie ma takie zachowanie, ale przypuszczają, że ma ono jakiś związek z kulturą. Dotychczas obserwowano praktyczne zachowania szympansów, takie jak wykorzystywanie narzędzi do zdobywania pożywienia czy samic. Zauważono też, że jedne grupy szympansów niekoniecznie wykazują takie same zachowania jak inne. Gdy naukowcy dowiedzieli się o istnieniu tajemniczych składowisk kamieni, umieścili w czterech takich miejscach kamery reagujące na ruch. W Chimbo Foundation w Gwinei Bissau zarejestrowano filmy, które potwierdziły, że kamienie są wrzucane przez szympansy, a zwierzęta regularnie odwiedzają takie drzewa. Kamery zarejestrowały szympansy, które brały kamienie z zewnatrz lub wewnątrz drzewa, wrzucały je do drzewa i wydawały przy tym przeciągły dźwięk - mówi Ammie Kalan z Instytutu Maxa Plancka. Wrzucaniem kamieni zajmują się głównie samce, chociaż zarejestrowano też samice i młode szympansy. Zachowanie takie zaobserwowano wyłącznie w Afryce Zachodniej i wydaje się ono niezależne od czynności związanych ze zdobywaniem pożywienia. To nieznane dotychczas zachowanie. Jego odkrycie pokazuje, że w ramach projektu PanAf możemy zarejestrować jeszcze wiele nieznanych aspektów życia szympansów, które są naszymi najbliższymi krewnymi. Jako, że zwyczaj składowania kamieni w drzewach nie wydaje się związany ani z obfitością kamieni, ani z dostępnością odpowiednich drzew, prawdopodobnie ma on jakieś znaczenie kulturowe - mówi Christophe Boesch, dyrektor Wydziału Prymatologii w Instytucie Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka. Autorzy badań sugerują, że takie zachowanie może rzucić światło na rozwój rytuałów religijnych u człowieka. « powrót do artykułu -
Jak bakterie radzą sobie z przeciwnościami w układzie moczowym
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Badacze z Uniwersytetu w Bazylei ustalili, w jaki sposób pałeczki okrężnicy (Escherichia coli) przyczepiają się do nabłonka cewki moczowej i przemieszczają w górę pod prąd, wykorzystując do tego białko FimH. Jak tłumaczą Szwajcarzy, E. coli mają długie włosowate wypustki (pilusy). Na ich szczycie znajduje się tworząca drobny hak adhezyna FimH. Białko, które łączy się z wchodzącą w skład glikoproteiny błony komórkowej mannozą, ma pewną istotną właściwość: im bardziej jest ono odciągane od powierzchni, tym silniej się z nią wiąże. Naukowcy zademonstrowali, w jaki sposób siły mechaniczne kontrolują siłę wiązania FimH. Białko FimH składa się z 2 części [czyli domen: pilusowej i lektynowej]. Domena niełącząca się z cukrem [pilusowa] reguluje, jak ściśle wiąże się część przywierająca do cukru [lektynowa]. Gdy strumień moczu oddziela obie domeny, miejsce wiązania cukru [mannozy] się zaciska. Kiedy jednak siła rozciągająca słabnie, kieszeń wiążąca ponownie się otwiera: bakteria może się odłączyć i płynąć w górę cewki - opowiada prof. Rudolf Glockshuber z Politechniki Federalnej w Zurychu. W dobie rosnącej lekooporności użyteczne mogą się okazać związki, które będą zapobiegać początkowemu przywieraniu FimH do nabłonka układu moczowego. W wielu przypadkach antybiotyki nie byłyby w ogóle konieczne. « powrót do artykułu