Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Wysoka zawartość cukru w zachodniej diecie zwiększa ryzyko raka piersi i jego przerzutów do płuc. Odkryliśmy, że spożycie sacharozy, które odpowiadało poziomom typowym dla diet zachodnich, prowadziło u myszy do nasilonego wzrostu guzów i przerzutowania (w porównaniu do obfitującej w skrobię diety bezcukrowej). Po części było to skutkiem zwiększonej ekspresji 12-lipoksygenazy (12-LOX) i [stężenia] powiązanego [z jej aktywnością] kwasu tłuszczowego - kwasu 12-hydroksyeikozatetraenowego 12-HETE [lipoksygenazy to niehemowe dioksygenazy wielonienasyconych kwasów tłuszczowych] - wyjaśnia dr Peiying Yang z Centrum Medycznego Uniwersytetu Teksańskiego. Jak dodaje dr Lorenzo Cohen, w ramach obecnego badania oceniano wpływ cukrów z diety na rozwój raka gruczołu sutkowego w wielu modelach mysich. Próbowano też określić wchodzące w grę mechanizmy. Stwierdziliśmy, że zwłaszcza wszechobecna fruktoza, z sacharozy czy syropu glukozowo-fruktozowego, odpowiada za ułatwianie powstawania przerzutów w płucach i produkcję 12-HETE w guzach piersi. Wcześniejsze badania skupiały się na roli cukru, szczególnie glukozy, oraz energetycznych szlaków metabolicznych w rozwoju nowotworów. Alternatywnym szlakiem studiowania napędzanej cukrem karcynogenezy może być jednak także kaskada zapalna - podkreśla Yang. Podczas eksperymentów naukowcy zauważyli, że w wieku 6 miesięcy mierzalne guzy występowały u 30% myszy ze skrobiowej grupy kontrolnej. W grupach z dietami wzbogaconymi sacharozą guzy gruczołów sutkowych rozwinęły się zaś u 50-58% zwierząt. Ustalono także, że liczba przerzutów w płucach była znacznie wyższa u gryzoni z grup z dietami wzbogacanymi sacharozą lub fruktozą. Badanie sugeruje, że dietetyczna sacharoza lub fruktoza wywołuje produkcję 12-LOX i 12-HETE w komórkach raka piersi in vivo. To wskazuje możliwy szlak sygnałowy, odpowiedzialny za wspierany przez cukier wzrost guzów u myszy - podsumowuje Cohen. « powrót do artykułu
  2. Wystarczy 20-centymetrowy teleskop by zaobserwować aktywną czarną dziurę w świetle widzialnym. Międzynarodowy zespół naukowy informuje, że czarne dziury mogą być obserwowane nawet przez astronomów-amatorów. Teraz wiemy, że czarne dziury można obserwować nie posiadając wyspecjalizowanych teleskopów działających w zakresach promieniowania rentgenowskiego czy gamma - mówi główna autorka badań, Mariko Kimura z Uniwersytetu w Kioto. Podwójne czarne dziury doświadczają co kilkadziesiąt lat rozbłysków, w czasie których emitują olbrzymie ilości energii. Tak właśnie stało się z V404 Cygni, która "przebudziła się" 15 lipca 2015 roku po 26 latach uśpienia. Naukowcy przeanalizowali uzyskane dane i stwierdzili, że w czasie takiego rozbłysku zmiany promieniowania w zakresie widzialnym są skorelowane z promieniowaniem X. Specjaliści z Uniwersytetu w Kioto, Japońskiej Agencji Kosmicznej JAXA, laboratorium RIKEN i Uniwersytetu w Hiroszimie stwierdzili, że światło widzialne wywodzi się z promieniowania rentgenowskiego wydobywającego się z tych obszarów dysku akrecyjnego, które położone są najbliżej czarnej dziury. Promieniowanie to podgrzewa zewnętrzne obszary dysku, co prowadzi do emisji przez nie światła widzialnego. Dzięki temu podczas rozbłysków możliwe jest obserwowanie czarnych dziur przez zwykłe teleskopy optyczne. Normalnie czarne dziury emitują promieniowanie rentgenowskie. Najnowsze badania wykazały też, że do rozbłysków czarnej dziury dochodzi przy 10-krotnie mniejszym wchłonięciu masy niż dotychczas sądzono. To zaś sugeruje, że za rozbłysk nie odpowiada ilość masy wpadającej do dziury, a raczej jej okres orbitalny. « powrót do artykułu
  3. Biolodzy nauczyli dzikie Varanus panoptes, by nie zjadały toksycznych ag (Rhinella marina). Agi, zwane też ropuchami olbrzymimi, zostały sprowadzone do Australii w latach 30. XX w., by pomóc w kontroli szkodników upraw trzciny cukrowej. Później rozprzestrzeniły się w sposób niekontrolowany, zagrażając miejscowej faunie. W ramach eksperymentu naukowcy nakarmili warany małymi, czyli mniej szkodliwymi agami. Wiele jaszczurek nie chciało ich już później jeść. Byliśmy bardzo zaskoczeni wynikami: czasem, przez jaki gady zachowywały zdobytą wiedzę i przeżywały przy dużym zagęszczeniu ropuch [...] - opowiada Georgia Ward-Fear z Uniwersytetu w Sydney. Przez ropuchy liczebność V. panoptes spadła o ok. 90%. Stało się tak, bo gdy ropuchy pojawiają się na nowym obszarze, warany się nimi zajadają i umierają. Podczas prac w terenie prezentowaliśmy waranom małą ropuchę. [...] Ostrożnie podchodziliśmy do nich i rozsuwaliśmy teleskopową wędkę. Po posiłku z młodej agi warany chorowały. Toksyczność była jednak zbyt mała, by wyrządzić im trwałą krzywdę. Później naukowcy zakładali jaszczurkom nadajniki GPS, które pozwalały śledzić ich poczynania po przybyciu ropuch na badane terytorium. Okazało się, że gros z 16 gadów już nigdy więcej nie skusiło się na posiłek z ropuchy. Ponad połowa przeżyła 18-miesięczny okres obserwacyjny. Biolodzy przyglądali się też 31 niewarunkowanym jaszczurkom. Zauważyliśmy, że warany, które nie miały złych doświadczeń z małymi agami, szybko umierały. Podczas inwazji wszystkie zginęły w ciągu 3 miesięcy [...]. Zachęceni uzyskanymi wynikami naukowcy sądzą, że zastosowanie opisanej procedury u dzikich V. panoptes korzystnie wpłynie na ich populację. « powrót do artykułu
  4. Chiński producent dronów, firma Ehang Inc., pokazała pojazd, który, jak sama twierdzi, jest pierwszym latającym dronem zdolnym do przenoszenia pasażera. Dron przypomina niewielki helikopter, wyposażony jest w cztery silniki. Producent zapewnia, że jego akumulatory można naładować w ciągu 2 godzin, pojazd jest w stanie zabrać na pokład ciężar o wadze do 100 kilogramów i jest w stanie lecieć przez 23 minuty. W klimatyzowanej kabinie może zmieścić się jedna osoba i niewielki bagaż. Po złożeniu śmigieł dron zajmuje nie więcej miejsca niż samochód. Pasażer EHang 184 może nim sterować za pomocą tabletu Surface. Najpierw należy wyznaczyć maszynie trasę, a później wydać komendę "Start". Po przybyciu na miejsce wystarczy na tablecie dotknąć klawisza "Ląduj". Dron lata na zwykle na wysokości 300-500 metrów, chociaż może wznieść się na wysokość nawet 3,5 kilometra. Maksymalna prędkość urządzenia wynosi 100 km/h. Wiadomo, że amerykańska Federalna Administracja Lotnicza (FAA) rozpoczęła proces wydawania certyfikatu chińskiemu dronowi. Fakt, że na pokładzie urządzenia może znajdować się człowiek oznacza, że dron będzie musiał spełniać bardzo rygorystyczne wymagania. Szef FAA, Michael Huerta, był obecny na targach CES, ale nie udzielił wywiadu. Przedstawiciele firmy Ehang mówią, że chcieliby rozpocząć sprzedaż drona już w bieżącym roku. Urządzenie miałoby kosztować 200-300 tysięcy dolarów. Jednak jego status prawny nie jest jasny. Świat nigdy wcześniej nie widział czegoś takiego - mówi Shang Hsiao, współzałożyciel firmy. Hsiao przyznaje, że pasażer drona będzie mógł go kontrolować jedynie w opisany powyżej sposób. Nie istnieje żadna metoda przejęcia kontroli w sytuacji awaryjnej. Dlatego też firma planuje utworzenie centrum kontroli, które w razie problemów przejmowałoby sterowanie urządzeniem i umożliwiało bezpieczne lądowanie. Jak zapewniają przedstawiciele Ehang, dron odbył ponad 100 lotów testowych. Część z nich odbyła się z pasażerem na pokładzie. « powrót do artykułu
  5. Czynniki z krwi szczurów, którym zmniejszono liczbę podawanych kalorii, mogą modyfikować działanie mitochondriów komórek wytwarzających insulinę. Ma to korzystny wpływ na uwalnianie insuliny pod wpływem glukozy, a także chroni komórki przed gluko- oraz lipotoksycznością. Ustalenia autorów publikacji z The FEBS Journal sugerują, że na mitochondria komórek beta wpływają sygnały niezależne od poziomu związków energetycznych. Akademicy uważają, że zidentyfikowanie czynników z krwi może otworzyć drogę nowym metodom walki z cukrzycą typu 2. Nasze ustalenia stanowią poparcie dla tezy, że dieta wpływa na komórki uwalniające insulinę raczej za pośrednictwem sygnałów przemieszczających się z krwią, a nie samych składników odżywczych czy metabolitów. Sygnały mogą być generowane [...] w innych narządach, np. tkance tłuszczowej, wątrobie, mózgu, a nawet komórkach odpornościowych. To, co odkryliśmy, sugeruje także, że przynajmniej częściowo, korzystny wpływ ograniczenia kaloryczności zachodzi dzięki pojawieniu się sygnału ochronnego, a nie wyeliminowaniu negatywnego - wyjaśnia dr Orian Shirihai z Uniwrsytetu Bostońskiego. « powrót do artykułu
  6. Ukazały się wyniki pierwszych badań, których autorzy próbują w skali globalnej ocenić wpływ zmian klimatycznych na produkcję zbóż. Naukowcy wzięli pod uwagę 16 zbóż i 177 krajów oraz sprawdzili, jak na ich produkcję wpłynęło około 2800 ekstremami pogodowymi (susze, powodzie, fale upałów itp.), której miały miejsce w latach 1964-2007. Okazało się, że ekstrema pogodowe powodują utratę 9-10 procent plonów. Jednak utrata ta nie jest równomierna. Najbardziej cierpi... najwyżej rozwinięte rolnictwo. W Ameryce Północnej, Europie i Australii straty sięgają średnio 20%. Odkryliśmy, że takie wydarzenia jak susze znacznie zmniejszają plony, a ich wpływ jest większy w krajach bogatszych - mówi współautor badań Pedram Rowhani z Sussex University. Częstotliwość występowania i intensywność susz wzrośnie w najbliższej przyszłości. Musimy dostosować do tego nasze rolnictwo, inaczej będziemy ponosili jeszcze większe straty - dodaje uczony. Jego słowa znajdują potwierdzenie w badaniach. Okazało się bowiem, że o ile przed połową lat 80. ubiegłego wieku średni ubytek plonów z powodu suszy wynosił 6,7%, to w ostatnich latach wynosi on już 13,7%. Analizy wykazały też, że po suszy rolnictwo bardzo szybko odzyskuje dawną produktywność. Jednym z najbardziej zaskakujących odkryć było spostrzeżenie, że bardziej zaawansowane rolnictwo cierpi bardziej z powodu susz i fal upałów, niż rolnictwo w krajach mniej rozwiniętych. Niewykluczone, że ma to związek ze skalą i metodami uprawy. Na przykład w Ameryce Północnej zboża, z których produkuje się chleb, i metody ich uprawy, są bardzo ujednolicone na olbrzymich obszarach, jeśli więc nadejdzie susza, to wszystkie te obszary cierpią - dodaje Corey Lesk z kanadyjskiego McGill University. W krajach rozwijających się na uprawy składają się niewielkie pola, na których rosną różne zboża. Jeśli nadejdzie susza, to niektóre z tych roślin mogą ucierpieć, ale inne ją przetrwają - dodaje Lesk. Ponadto, jak zauważa, rolnicy w krajach rozwiniętych najczęściej nie są zależni od tego, co sami uprawiają i mają dostęp do ubezpieczeń. Tak więc dla nich najlepszą strategią jest maksymalizacja zbiorów, a nie minimalizacja ryzyka - stwierdza Lesk. « powrót do artykułu
  7. Wskaźnik masy ciała (BMI) kelnera/kelnerki wpływa na to, ile i co jedzą i piją klienci, np. czy zamówią deser albo drinka. Tim Doering i Brian Wansink z Cornell Food and Brand Lab badali 497 klientów 60 restauracji typu TGI Friday's. Okazało się, że ludzie, od których zamówienie przyjmowali ciężsi pracownicy, 4-krotnie częściej zamawiali deser. Zamawiali też 17% więcej alkoholu. Nikt nie idzie do restauracji z zamiarem rozpoczęcia diety, jesteśmy więc niesamowicie podatni na wskazówki, które usprawiedliwiają zamawianie i jedzenie tego, na co mamy ochotę. Widok zabawnego, szczęśliwego, grubego kelnera może sprawiać, że ludzie stwierdzają "co mi tam" i trochę sobie folgują - wyjaśnia Doering. Gdy później porównano BMI obsługi i klienta, okazało się, że ciężki kelner/kelnerka wydawał się silniej wpływać na najszczuplejsze osoby. Poza gabarytami kelnera/kelnerki na zamówienia oddziałują oświetlenie, muzyka, a nawet to, gdzie siedzimy na sali. Wagi personelu czy muzyki nie zmienimy, jedną z najlepszych dietetycznych metod obrony jest [jednak] podjęcie przed pójściem do restauracji decyzji, czy zamówimy przystawkę, czy deser" - podpowiada Wansink. « powrót do artykułu
  8. Volkswagen chce podobno odkupić od Amerykanów około 115 000 samochodów. Ma to związek ze skandalem, jaki wybuchł w USA, gdy okazało się, że w pojazdach tej firmy zastosowano oprogramowanie oszukujące podczas badania spalin. Oprogramowanie to powodowało, że w czasie testów skład spalin mieścił się w normach, jednak w czasie codziennego użytkowania normy te były znacznie przekraczane. Na przykład 2-litrowy silnik diesla montowany w samochodach Volkswagena emitował aż 40-krotnie więcej tlenku azotu niż dopuszczają amerykańskie normy federalne. Wiadomo, że Volkswagen sprzedał na terenie USA około 600 000 pojazdów z oprogramowaniem pozwalającym na oszukiwanie podczas badań. Z czasem okazało się, że podobne praktyki stosowano też w Europie, gdzie na drogi trafiło 11 milionów samochodów przekraczających normy. Na Starym Kontynencie problem udało się szybko rozwiązać za pomocą poprawek w oprogramowaniu. Jednak okazało się, że w USA nie będzie to takie proste. Amerykańskie normy emisji tlenku azotu są znacznie bardziej restrykcyjne i potrzebna jest większa ingerencja w sam samochód. Koszty odkupienia olbrzymiej liczby pojazdów i naprawienia innych to jednak nie wszystkie wydatki, jakie czekają Volkswagena w związku ze skandalem. Przed trzema dniami amerykański Departament Sprawiedliwości (DOJ) oficjalnie pozwał Volkwagena oskarżając firmę o świadome oszustwo. Sytuację Volkswagena pogarsza też fakt, że już po wybuchu skandalu, gdy Agencja Ochrony Środowiska (EPA) dopytywała się o modele silników, w których zastosowano oszukańcze oprogramowanie i gdy przedstawiciel firmy zeznawał w ten sprawie przed Kongresem, koncern nie poinformował, że oprócz silników 2-litrowych także w modelach 3-litrowych zainstalowano wspomniane programy. Odpowiednie agencje same odkryły to po szczegółowych badaniach. We wspomnianym pozwie DOJ i EPA domagają się gigantycznego odszkodowania. Chcą, by Volkswagen zapłacił 32,500 USD za każdy "oszukańczy" samochód wyprodukowany przed 2009 rokiem i sprzedany w USA oraz 37,500 USD za każdy samochód wyprodukowany po roku 2009. Dodatkowo za każde oszukańcze urządzenie we wspomnianych samochodach grzywna miałaby wynieść pomiędzy 2750 a 3750 USD. Ponadto za każdy dzień, w w którym tego typu samochody jeździły po amerykańskich drogach przed 13 stycznia 2009 roku kara miałaby wynieść 32,500 USD, a za każdy dzień po tej dacie - 37,500 USD. « powrót do artykułu
  9. Podczas rozpoczętych właśnie targów CES 2016 Marvell zaprezentuje kontroler dla SSD, który współpracuje z protokołem NVMe v. 1.2. Protokół ten pozwala na wykorzystanie pamięci RAM komputera w roli pamięci cache SSD. Dzięki temu możliwe jest zrezygnowanie z kości DRAM wbudowanych w SSD i obniżenie ceny nośnika danych. Wykorzystanie układu Marvell 88NV1140 może przynieść producentom SSD wymierne korzyści. Działają oni na bardzo konkurencyjnym rynku i często ich jedynym atutem jest cena niższa od cen konkurencji. Wspomniany kontroler korzysta z dwóch rdzeni ARM Cortex R5 wykonanych w technologii 28 nanometrów. Układ wspiera korekcję błędów LDPC i współpracuje z 15-nanometrowymi kości TLC NAND i 3D NAND. « powrót do artykułu
  10. W Turcji w pobliżu rzeki Akçay odkryto marmurowy ołtarz, przedstawiający prawdopodobnie bitwę syna Herkulesa - Bargasosa - z potworem przypominającym hydrę. Miała ona doprowadzić do narodzin dobrego bóstwa rzecznego Harpasosa, któremu poświęcony jest ołtarz. Warto dodać, że w II w. n.e., na który datowany jest ołtarz, dzisiejszą rzekę Akçay nazywano właśnie Harpasos. Inskrypcja po grecku ujawnia, że po widzeniu we śnie Flawiusz Uliades miał zbudować Harpasosowi ołtarz w zamian za wysłuchanie modlitw o dobre zbiory lub ochronę [właściciela lub jego zwierząt] przed powodziami, spadnięciem ze stromych stoków czy o uzdrowienie leczniczymi wodami - opowiadają prof. Hasan Malay z Ege Üniversitesi i Funda Ertugrul z Muzeum Archeologicznego w Aydın. Ołtarz o wymiarach 0,61 na 0,45 m znajduje się obecnie w muzeum. Wyrzeźbiono na nim nagiego mężczyznę w hełmie z pióropuszem, który w prawej dłoni dzierży sztylet, a w lewej okrągłą tarczę. W prawym dolnym rogu widać skręconego wielogłowego węża. Choć to Herkules miał zabić hydrę lernejską, archeolodzy uważają, że ołtarz przedstawia raczej syna Herkulesa i Barge - Bargasosa. Dolina rzeki z piaszczystą strefą, gdzie wiele odnóg wpływa do Harpasos, przypomina okolice Lerny - piszą autorzy publikacji z pisma Epigraphica Anatolica. Scena z ołtarza może być przedstawieniem lokalnego mitu o walce Bargasosa z siejącą spustoszenie rzeką z wieloma dopływami. Gdy wojownik zwyciężył potwora, rzeka zmieniła się w dobre bóstwo [Harpasosa]. « powrót do artykułu
  11. Międzynarodowa Unia Chemii Czystej i Stosowanej (IUPAC) oraz Międzynarodowa Unia Fizyki Czystej i Stosowanej (IUPAP) oficjalnie uznały istnieje pierwiastków o liczbach atomowych 113, 115, 117 i 118. Wszystkie one zostały uzyskane w sposób sztuczny. Teraz ich odkrywcy mają prawo do nadania im nazw. Zgodnie z zasadami nazwy muszą pochodzić od mitologii, nazw minerałów, miejsc, właściwości pierwiastków lub nazwisk naukowców. Ostatnio oficjalnie rozszerzono układ okresowy pierwiastków w 2011 roku, gdy dodano doń pierwiastki o liczbach 114 (flerow) i 116 (liwermor). Nowy pierwiastek, zanim zostanie oficjalnie uznany, musi zostać wielokrotnie uzyskany w różnych eksperymentach. Dochodzi przy tym do sporów o pierwszeństwo odkrycia. Tak się stało np. z pierwiastkiem 113, którego odkrycie przyznano Japończykom z RIKEN, mimo że Rosjanie z Instytutu w Dubnej twierdzili, iż odkryli go już w 2003 roku. Uzyskane przez nich wyniki uznano jednak za niejednoznaczne. Pozostałe trzy pierwiastki (115, 117, 118) odkryły rosyjsko-amerykańskie zespoły naukowe. Odkrywanie kolejnych superciężkich pierwiastków, mimo że są one bardzo niestabilne, pozwala na sprawdzenie teorii dotyczących budowy atomu. Daje też nadzieję na uzyskanie nowych stabilnych pierwiastków o niezwykłych właściwościach. Naukowcy sądzą bowiem, że wśród ciężkich pierwiastków natkniemy się na "wyspy stabilności" i nowo uzyskanie pierwiastki pozwolą na tworzenie interesujących struktur i materiałów. « powrót do artykułu
  12. Związki chemiczne z potu mogą nas przestrzegać przed agresywnymi osobami. Gdy ochotnikom prezentowano zapachy mężczyzn, którzy uprawiali agresywny sport - boks - reagowali na nie lękiem. Dr Smiljana Mutic ze Szpitala Uniwersyteckiego w Aachen i Karolinska Institutet podkreśla, że wykrywanie sygnałów chemicznych wydaje się nieświadome (żaden z ochotników nie potrafił bowiem świadomie różnicować zapachów próbek). Wg naukowców, to pozostałość z naszej ewolucyjnej przeszłości. W pierwszym badaniu 16 mężczyzn brało udział w sesji boksu i jazdy na rowerze stacjonarnym. Panów poproszono, by przez 2 dni przed eksperymentem unikali silnie pachnących pokarmów i napojów, w tym czosnku czy kawy. Proszono ich także, by nie używali dezodorantów oraz perfum. Podczas obu sesji treningowych od mężczyzn pobrano próbki potu. Wszyscy wypełniali też kwestionariusze dotyczące m.in. motywacji do wyrządzenia krzywdy czy poziomu odczuwanego gniewu. W drugim eksperymencie próbki demonstrowano 22 innym ochotnikom. Badano, jak ekspozycja wpływa na przetwarzanie afektywne/poznawcze (np. na rozpoznawanie emocji czy wykonanie emocjonalnego testu Stroopa). Jak podkreśla Mutic, wąchając próbki pobrane podczas boksu, badani wykazywali podwyższony poziom lęku; ekspozycja na pot z jazdy na rowerze nie wywoływała zaś reakcji. Teraz naukowcy muszą ustalić, jakie związki z zapachu ciała sygnalizują agresję. Ludzie są uznawani za najsilniej pachnące małpy [...], ale badania nad naszą komunikacją chemosensoryczną znajdują się nadal w powijakach. Pierwsze dowody wskazują, że powonienie wpływa na interakcje dziecka i matki, atrakcyjność partnerów lub komunikację informacji związanych z tożsamością, w tym wieku, płci i stanu zdrowia. Ponadto wykazano, że za pomocą węchu można komunikować nie tylko złość, ale i inne stany emocjonalne, np. lęk czy szczęście. « powrót do artykułu
  13. Agencja Roskosmos poinformowała, że w związku z olbrzymimi cięciami finansowymi konieczna jest rewizja całego rosyjskiego programu kosmicznego. W przejrzenie i rewizję programów kosmicznych zaangażowano liczne ministerstwa. Spadające ceny ropy naftowej, osłabiający się rubel oraz zachodnie sankcje spowodowały, że rosyjskie władze muszą ograniczać wydatki. Cięcia dotkną każdego sektora państwowego. Ze skąpych informacji przekazanych przez gazetę Izwiestia wynika, że program eksploracji Księżyca - w ramach którego planowano zbudować stałą bazę na Srebrnym Globie, straci 1,22 miliarda dolarów. Roskosmos nie odniósł się do tej informacji. Zrewidowany federalny program kosmiczny na latach 2016-2025 przewiduje badanie Księżyca za pomocą automatycznych orbiterów oraz stworzenie naukowych i technicznych podstaw do dalszych badań, w tym do misji załogowej - czytamy w oświadczeniu Roskosmosu. Przedstawiciele agencji odmówili udzielenia informacji, czy budowa bazy wciąż jest aktualna. Poinformowali jedynie, że pierwszy załogowy lot wokół Księżyca odbędzie się nie wcześniej niż w roku 2029. Prezydent Putin wielokrotnie zapowiadał, że Federacja Rosyjska powróci w przestrzeń kosmiczną i będzie w niej odnosiła takie sukcesy jak, początkowo, odnosił Związek Radziecki. To właśnie ZSRR wystrzeliło pierwszego satelitę (1957), wysłało w kosmos pierwszego człowieka (1961) i to radziecki kosmonauta jako pierwszy odbył spacer w przestrzeni kosmicznej (1965). USA szybko jednak nadrobiły zaległości i w latach 1969-1972 przeprowadziły sześć misji załogowych zakończonych lądowaniem na Księżycu. Ani ZSRR ani Federacja Rosyjska nie mają na swoim koncie takiego dokonania. « powrót do artykułu
  14. Na Uniwersytecie Stanowym Pennsylwanii okryli nowy potencjalny cel dla leków na autyzm. Profesor Gong Chen i jego zespół opisali mechanizm, którego wykorzystanie może pomóc osobom cierpiącym na zespól Retta, jedną z form głębokiego autyzmu. Najbardziej ekscytującą częścią badań jest fakt, że mogliśmy bezpośrednio wykorzystać neurony pacjentów z zespołem Retta jako model chorobowy. Oznacza to, że odkryty mechanizm może stać się polem bezpośrednich badań klinicznych nad zespołem Retta i potencjalnie innymi chorobami ze spektrum autyzmu - mówi Chen. Naukowcy najpierw pobrali komórki macierzyste ze skóry osób cierpiących na zespół Retta i wyhodowali z nich neurony. Neurony takie zawierają zmutowany ten MECP2, który jest najprawdopodobniej odpowiedzialny za większość przypadków zespołu Retta. Naukowcy odkryli jednak, że neuronom brakuje ważnej molekuły KCC2, która jest kluczowa dla normalnego funkcjonowania mózgu i komórek nerwowych. KCC2 kontroluje funkcjonowanie neuroprzekaźnika GABA w czasie krytycznej fazy wczesnego rozwoju mózgu. Co ciekawe, gdy wprowadziliśmy KCC2 w neurony pacjentów z zespołem Retta, neuroprzekaźnik GABA zaczął prawidłowo działać. Sądzimy zatem, że zwiększenie KCC2 u pacjentów z zespołem Retta może być nową metodą leczenia - mówi Chen. Naukowcy wykazali również, że podawanie insulinopodobnego czynnika wzrostu 1 (IGF-1) zwiększa poziom KCC2 i poprawia funkcjonowanie GABA. IGF-1 był już testowany na mysim modelu zespołu Retta, łagodził objawy choroby, a teraz znajduje się w 2. fazie badań klinicznych. Odkrycie, że IGF-1 przywraca właściwy poziom KCC2 w neuronach osób cierpiących na zespół Retta jest ważne nie tylko dlatego, że wyjaśnia skuteczność IGF-1, ale również dlatego, że daje nadzieję na znalezienie innych molekuł zwiększających poziom KCC2 u pacjentów z jedną z chorób ze spektrum autyzmu, stwierdził Xin Tang, studen profesora Chena. « powrót do artykułu
  15. Niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLPZ) zmieniają skład mikrobiomu jelitowego, co wpływa na sposób ich metabolizowania i ograniczenie skuteczności. Zespół ze Szkoły Medycznej Perelmana Uniwersytetu Pensylwanii wyjaśnia, że interakcje między mikroflorą jelit a indometacyną hamują działanie cyklooksygenaz 1 i 2 (COX-1 i COX-2). Zahamowanie aktywności cyklooksygenaz uniemożliwia syntezę prostaglandyn, co w konsekwencji prowadzi do zmniejszenia objawów stanu zapalnego. Ponieważ jednak prostaglandyny chronią także błonę wyściełającą żołądek, zmniejszając m.in. wytwarzanie kwasu żołądkowego, NLPZ mogą prowadzić do rozwoju wrzodów i krwawienia. Podczas eksperymentów i ostra, i przewlekła ekspozycja na indometacynę hamowała produkcję prostaglandyn i powodowała uszkodzenia jelita cienkiego (przypominające uszkodzenia układu pokarmowego ludzi zażywających NLPZ). Prowadziły one do zwiększonej przepuszczalności, wrzodów, krwawienia i perforacji. Głębokie sekwencjonowanie mikrobiomu wykazało, że w obu modelach dawkowania ekspozycja na indometacynę skutkowała zmianą składu mikrobiomu w kierunku prozapalnym: widoczna była ekspansja bakterii z rodzin Peptococcaceae i Erysipelotrichaceae w jelicie i zmniejszenie udziału rodziny S24-7 w mikroflorze kałowej. By określić wpływ bakterii na metabolizm indometacyny, naukowcy zastosowali antybiotyk. Później prowadzili porównania z grupą kontrolną. Okazało się, że zmiana farmakokinetyki i farmakodynamiki działania NLPZ wiązała się ze zmniejszeniem aktywności bakteryjnego enzymu β-glukuronidazy. W sytuacji braku enzymu reabsorpcja indometacyny do krwiobiegu ulegała ograniczeniu, skutkując zwiększonym wydalaniem i zmniejszoną ekspozycją na lek. Przez to spadała zdolność NLPZ do inhibicji prostaglandyn prozapalnych. Autorzy publikacji z pisma eLife uważają, że uzyskane wyniki rodzą kilka pytań, np. czy hamowanie COX-1 i COX-2 będzie różnie wpływać na mikrobiom, zważywszy, że inhibitory COX-2 powodują mniej powikłań ze strony układu pokarmowego. Ponieważ wcześniej wykazano, że zegar biologiczny gospodarza wpływa na mikrobiom jelit, Amerykanie zamierzają też ustalić, czy przyjmowanie NLPZ o różnych porach dnia może prowadzić do większej skuteczności i mniejszej liczby skutków ubocznych w modelach zwierzęcych, a ostatecznie i u ludzi. « powrót do artykułu
  16. Na Uniwersytecie Narodowym w Seulu trwają testy autonomicznej taksówki. Pojazd porusza się bez kierowcy i przewozi pasażerów. Uniwersytet chce w ten sposób zapewnić transport niepełnosprawnym studentom. Samochód Snuber jeździ po niewielkim kampusie od pół roku i nie spowodował żadnego wypadku. Współpracuje on ze specjalną aplikacją, dzięki której można go wezwać na określone miejsce. Na całym świecie trwają testy podobnych rozwiązań. W Japonii firma Robot Taxi chce już w roku 2020 zaoferować w pełni autonomiczne komercyjne usługi taksówkowe. W Grecji w warunkach prawdziwego ruchu testowano autonomiczne autobusy CityMobi2. Z kolei General Motors oświadczył, że zainwestuje 500 milionów dolarów w firmę Lyft i ma nadzieję, że będzie mógł zaoferować autonomiczne taksówki. Wspomniany na wstępie Snuber jest uproszczoną wersją autonomicznego samochodu. Z powodu ograniczenia prędkości obowiązującego na kampusie porusza się on nie szybciej nią 30 km/h, działa w relatywnie kontrolowanym środowisku, bez obecności prawdziwego ruchu kołowego. Potrafi jednak dostosować się do zaleceń sygnalizacji świetlnej i przepuścić pieszych na pasach. Gdy na pasie przed nim zatrzyma się samochód, Snuber skanuje otoczenie w poszukiwaniu pojazdów poruszających się z naprzeciwka, a gdy ich nie wykryje, zjeżdża na pas dla przeciwnego kierunku ruchu i omija stojący pojazd. Nie jest jednak gotowy do działania w warunkach zwykłego ruchu ulicznego. Koreańczycy nie śpieszą się z rozwojem autonomicznych pojazdów. Zarówno koncerny samochodowe jak i naukowcy twierdzą, że tego typu urządzenia zobaczymy na drogach dopiero około roku 2030. « powrót do artykułu
  17. David Matus ze Stony Brook University oraz David Sherwood odkryli, że komórki nowotworowe nie mogą jednocześnie rozprzestrzeniać się po organizmie i się dzielić. Zatem guz, by dać przerzuty, musi przestać się rozrastać. Naukowcy przyjrzeli się całemu procesowi rozwoju nowotworu, wykorzystując w tym celu przezroczystego nicienia Caenorhabditis elegans. Podczas normalnego rozwoju komórki-kotwice - z których tworzy się układ rozrodczy - przedostają się przez błonę, która początkowo oddziela zewnętrzne i wewnętrzne narządy płciowe u samic. Proces ten przebiega podobnie, co w przypadku komórek nowotworowych przedostających się do krwioobiegu i rozprzestrzeniających po organizmie. Włączając i wyłączając setki genów u C. elegans naukowcy w końcu znaleźli gen, który regulował rozprzestrzeniania się komórek-kotwic. Gdy był on wyłączony, komórki te nie mogły przedostawać się przez błonę. Zaczynały się za to dzielić. Gdy naukowcy zatrzymali dzielenie się, komórki przedostawały się przez błonę. Kolejne eksperymenty wykazały, że zatrzymanie dzielenia się było warunkiem koniecznym i wystarczającym do rozpoczęcia rozprzestrzeniania się. Dotychczas nauka jedynie przypuszczała, że istnieje tego typu związek pomiędzy rozprzestrzenianiem się a podziałem komórkowym. Teraz zdobyto dowód i odkryto mechanizm genetyczny leżący u podstaw tego zjawiska. Badania wyjaśniają również zaobserwowane już dawno tajemnicze zjawisko. Eksperci zauważyli bowiem, że w wypadku wielu guzów w przerzutach nie biorą udziału dzielące się komórki. Podążają one jedynie za komórkami, które nie ulegają podziałom. To zmienia sposób, w jaki myślimy o nowotworach. Sądziliśmy, że nowotwór to choroba spowodowana niekontrolowanym podziałem komórkowym i wiele leków powstało pod kątem walki z dzielącymi się komórkami. Nasze badania sugerują, że powinniśmy wciąż na celownik komórki nieulegające podziałom, gdyż to one tworzą przerzuty - mówi Matus. Teraz naukowcy chcą przyjrzeć się podobnemu mechanizmowi na bardziej skomplikowanym modelu, np. nowotworach piersi. Choroba ta zabija w USA około 40 000 osób rocznie, jeśli jednak zostanie zdiagnozowana zanim nowotwór da przerzuty, jest w niemal 100% uleczalna. « powrót do artykułu
  18. Rozdźwięk między samooceną mężczyzn i kobiet jest silniej zaznaczony w rozwiniętych krajach Zachodu. W ostatnich 2 dekadach duża liczba badań nad związanymi z wiekiem i płcią różnicami w samoocenie pokazała, że [generalnie] mężczyźni mają wyższą samoocenę niż kobiety i że u obu płci z wiekiem samoocena wzrasta - opowiada dr Wiebke Bleidorn z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis. Wydawałoby się, że to solidna podbudowa empiryczna, na podstawie której można by próbować zrozumieć działające mechanizmy, problem polega jednak na tym, że w zasadzie wszystkie dotychczasowe badania prowadzono na próbach z zachodnich, wykształconych, zindustrializowanych, bogatych i demokratycznych państw. Celem naszego studium było [więc] przeprowadzenie pierwszych systematycznych porównań wpływu wieku i płci na samoocenę w różnych kulturach. Zespół Bleidorn analizował dane uzyskane od ponad 985 tys. kobiet i mężczyzn w wieku 16-45 lat z 48 krajów. Informacje zbierano od lipca 1999 do grudnia 2009 r. w ramach Gosling-Potter Internet Personality Project. Okazało się, że samoocena rosła z wiekiem i że generalnie na całym świecie mężczyźni w każdym wieku mieli wyższą samoocenę od kobiet. Kiedy jednak przyjrzano się poszczególnym państwom, na jaw wyszły ciekawe fakty. W indywidualistycznych, bogatych, egalitarystycznych, rozwiniętych społeczeństwach z silniej zaakcentowaną równością płci międzypłciowe różnice samooceny były większe niż w narodach kolektywistycznych, biedniejszych, rozwijających się, z większą nierównością płci. To najprawdopodobniej wynik specyficznych wpływów kulturowych [...]. W wielu krajach azjatyckich, np. Tajlandii, Indonezji oraz Indiach, różnice międzypłciowe były małe, a w krajach europejskich, np. Wielkiej Brytanii czy Holandii, relatywnie większe. Niezwykły stopień podobieństwa [nacji z całego świata] wskazuje, że u podstaw międzypłciowych i związanych z wiekiem różnic w samoocenie leżą uniwersalne mechanizmy; mogą to być uniwersalne mechanizmy biologiczne, takie jak wpływy hormonalne, albo uniwersalne mechanizmy kulturowe, takie jak uniwersalne role płciowe. To nie jest jednak pełny obraz. Swój wkład mają bowiem czynniki specyficzne dla kultury, które modyfikując rozwój samooceny, oddziałują na zakres/kształt obserwowanych różnic. « powrót do artykułu
  19. Pod koniec grudnia w błotnistym brzegu strumienia w Carlos Spegazzini w Argentynie Jose Antonio Nievas znalazł metrowy pancerz gliptodonta - wymarłego ssaka, większego i bardziej uzbrojonego przodka dzisiejszych pancerników. Początkowo właściciel farmy myślał, że to jajo dinozaura. Wszyscy śmialiśmy się, bo myśleliśmy, że to żart - wspomina Reina Coronel, żona rolnika. W wywiadzie udzielonym telewizji Todo Noticias Nievas powiedział, że pancerz był częściowo pokryty błotem, dlatego zaczął wokół niego kopać. Wg ekspertów, którzy obejrzeli reportaż, obiekt jest bez wątpienia pozostałością gliptodonta. To bez wątpienia wygląda jak gliptodont. Zwierzęta te wyginęły pod koniec epoki lodowej, a ich skamieniałości są bardzo powszechne w tym rejonie - podkreśla Alejandro Kramarz z Museo Argentino de Ciencias Naturales Bernardino Rivadavia. « powrót do artykułu
  20. W pobliżu Zwienigorodu podczas prac związanych z budową autostradowej obwodnicy moskiewskiej odkryto arsenał z czasów Iwana Groźnego. Jak poinformowali naukowcy z Instytutu Archeologii Rosyjskiej Akademii Nauk, odsłonięto ok. 60 budynków XVI-wiecznej wioski Ignatiewskoje - siedziby słynnego bojarskiego rodu Dobryńskich. Warto przypomnieć, że jeden z jego członków odbywał służbę w powołanym w 1550 r. przez cara elitarnym oddziale synów bojarów. W jednym z budynków po zachodniej stronie pod ziemią znajdował się spory wyłożony drewnem schowek z militariami. Archeolodzy znaleźli tam hełmy w skórzanych futerałach, kolczugi, fragmenty szabli, pasy czy strzały. Możliwe, że to zapas broni na wyprawę, zwłaszcza że wśród sprzętu znajdowały się także kawałki namiotów i kociołków do gotowania. Pozostającą w gotowości armię utrzymywał służący Iwanowi Groźnemu arystokrata. Nigdy wcześniej w rejonie Moskwy, w miastach ani tym bardziej w małych wioskach, nie znaleźliśmy czegoś takiego. Gdyby nie wykopaliska ratunkowe, wszystko zostałoby zniszczone podczas budowy obwodnicy - podkreśla dyrektorka Instytutu dr Asya Engovatova. Jak dodają Rosjanie, spiczaste hełmy są praktycznie nietknięte przez rdzę. Znaleziono je ze skórzanymi pudłami do przechowywania, tekstylną wyściółką i bogato zdobionymi nausznicami. Zdobione złotem i srebrem sferyczne hełmy to typowe nakrycia głowy ówczesnych bojarów. Podobne egzemplarze znajdują się w Zbrojowni kremlowskiej, Ermitażu i Państwowym Muzeum Historycznym w Moskwie - opowiada szef wykopalisk Alexei Alexeyev. Wszystko wskazuje na to, że broń czekała na użycie, gdy w XVI w. siedziba bojarów spłonęła w pożarze. Nigdy nie wykorzystano jej w czasie Wielkiej smuty. « powrót do artykułu
  21. Microsoft ogłosił nowe zasady dotyczące informowania użytkowników swoich usług o próbach ataku na ich konto. Koncern z Redmond będzie teraz informował użytkowników m.in. Outlook.com czy OneDrive o tym, że podejrzewa, iż atak jest dokonywany przez instytucje rządowe. Informujemy naszych użytkowników, gdy zauważymy, że ich konto padło ofiarą ataku. Dostarczamy też informacje dotyczące bezpieczeństwa. Teraz idziemy o krok dalej i będziemy informować także o tym, że zdobyte przez nas dowody sugerują, iż mamy do czynienia z atakiem ze strony instytucji rządowych. Ataki takie mogą być bardziej zaawansowane oraz mogą trwać dłużej niż ataki ze strony cyberprzestępców - stwierdził Scott Charney, jeden z wiceprezesów Microsoftu. Różne państwa coraz intensywniej angażują się w podsłuchiwanie za pośrednictwem internetu. Dotyczy to nie tylko takich krajów jak Chiny czy Iran, ale również np. USA. Wiadomo, że Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) tworzyła profile liderów ruchu #BlackLivesmatter i podsłuchiwała członków Kongresu podczas spotkań z głowami innych państw. « powrót do artykułu
  22. Rząd Jej Królewskiej Mości utworzy na wodach wokół Wyspy Wniebowstąpienia rezerwat morski, którego powierzchnia będzie niemal równa powierzchni Wielkiej Brytanii. Ponad połowa rezerwatu zostanie zamknięta dla rybołówstwa, a na pozostałej części połowy zostaną ograniczone i będą odgórnie regulowane. Utworzenie nowego rezerwatu będzie oznaczało, że łączna powierzchnia światowych rezerwatów morskich sięgnie niemal 2% całkowitej powierzchni oceanów. Naukowcy uważają, że do zachowania gatunków i odrodzenia populacji ryb konieczne jest objęcie ochroną aż 30% oceanów. Trzeba jednak przyznać, że w ostatnich latach ustanawianych jest coraz więcej stref chronionych. Obecnie, wśród 10 największych obszarów chronionych aż 7 to obszary morskie, założone pomiędzy rokiem 2006 a 2014. Ich łączna powierzchnia wynosi niemal 6 milionów km2. Rezerwat wokół Wyspy Wniebowstąpienia będzie miał powierzchnię 234 291 kilometrów kwadratowych i formalnie powstanie w 2017 roku. Na terenie przyszłego rezerwatu żyją jedne z największych marlinów na świecie, jedna z największych populacji żółwi zielonych, wielkie kolonie ptaków morskich oraz endemiczna fregata. Wyspa Wniebowstąpienia ma znaczenie nie tylko przyrodnicze ale i historyczne. Badania nad jej przyrodą zapoczątkował bowiem sam Karol Darwin. Brytyjska Partia Konserwatywna obiecała w 2015 roku, że wokół zamorskich terytoriów Wielkiej Brytanii utworzy "błękitny pas" chronionych obszarów morskich. W sumie w ten sposób ma być chroniony obszar 3,5-krotnie większy od terytorium Wielkiej Brytanii. « powrót do artykułu
  23. Terytorium Północne zamierza zwiększyć eksport produktów z krokodyli. Władze przypominają, że krokodyle różańcowe były uznawane w Terytorium Północnym za szkodniki i przed objęciem ochroną w 1971 r. niemal je wytępiono. Później populacja się rozrosła, zagrażając pływakom czy rybakom. Z początkiem 2016 r. wszedł w życie nowy Saltwater Crocodile Wildlife Trade Management Plan (WTMP), więc rząd Terytoriów Północnych chce zwiększyć handel różnymi produktami z krokodyli, w tym skórami. WTMP wspiera rozrost przemysłu, zezwalając na podniesienie rocznego pułapu liczby wybieranych jaj i chwytanych zwierząt do, odpowiednio, 90.000 i 1200. W porównaniu do limitów z ostatnich 5 lat oznacza to 40% wzrost w przypadku jaj i 100% wzrost w odniesieniu do krokodyli - podkreśla minister Willem van Holthe. Australijczycy wyjaśniają, że jaja będą trafiać na farmy do inkubacji, a krokodyle zostaną wykorzystane do rozrodu albo eksportu skór i innych części ciała. W zeszłym roku z okolic Darwin, stolicy Terytorium, usunięto ponad 250 krokodyli różańcowych, w tym 4,25-m samca. W 2014 r. australijski rząd odrzucił pomysł krokodylich safari; minister ochrony środowiska Greg Hunt nazwał takie polowania okrutnym i nieludzkim zachowaniem. « powrót do artykułu
  24. Badacze z Narodowego Instytutu Standardów i Technologii (NIST) oraz IBM-a odkryli, że nanocząstki złota mają zdolność do samoistnego tworzenia nanokanalików, co może pozwolić na budowę samoistnie organizujących się układów typu lab-on-a-chip. Badacze mówią, że złoto działa jak "pług śnieżny", przebijając się przez warstwy fosforku indu i innych półprzewodników. Mechanizm ten można potencjalnie wykorzystać do integrowania laserów, falowodów, czujników i innych komponentów na układach scalonych. Odkrycia dokonano przypadkiem, gdy eksperyment, w wyniku którego miały powstać nanokable, zakończył się niepowodzeniem, gdyż próbka została zanieczyszczona. Początkowo byliśmy rozczarowani, mówi Babak Nikoobakth, chemik z NIST. Później odkryto, że zanieczyszczeniem tym była woda. Gdy wykonano obrazowanie próbki za pomocą skaningowego mikroskopu elektronowego, okazało się, że nanocząstki złota w połączeniu z parą wodną doprowadziły do powstania długich prostych nanokanalików. Naukowcy zaczęli eksperymentować. Losowo pokryli powierzchnię z fosforku indu złotem, a następnie całość podgrzali. Złoto uformowało krople, w których rozpuścił się fosforek indu. Następnie całość poddano działaniu pary wodnej. Uczeni odkryli, że gdy para ma temperaturę co najmniej 440 stopni Celsjusza, powstają nanokanaliki o przekroju w kształcie litery V. Podążają one prosto, po ścieżkach wyznaczonych przez strukturę krystaliczną półprzewodnika. Atomy indu i fosforu reagują z atomami tlenu zawartymi w molekułach wody znajdujących się na powierzchni kropelek złota. Utlenione ind i fosfor odparowują, a kropla złota porusza się naprzód, rzeźbiąc proste kanaliki. Jako, że możliwe jest kontrolowanie wielkości kropelek złota, można kontrolować wielkość kanalików. Podobny efekt uzyskano podczas eksperymentów z fosforkiem galu i arsenkiem indu. To powszechnie stosowane półprzewodniki do produkcji LED-ów czy wysoko wydajnej elektroniki. Nikoobakht i jego zespół sądza, że po odpowiednim dostosowaniu nowej techniki uda się ją wykorzystać również na krzemie i kolejnych półprzewodnikach. « powrót do artykułu
  25. Krocyna, karotenoid występujący w szafranie, chroni przed rakiem wątrobowokomórkowym (ang. hepatocellular carcinoma, HCC). Celem naszego badania była ocena [...] działania głównego składnika szafranu - krocyny - na raki wątroby, które wywołano chemicznie u szczurów. Interesował nas też mechanizm, leżący u podłoża przeciwguzowego działania karotenoidu - podkreślają członkowie zespołu prof. Amra Amina z Uniwersytetu Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Naukowcy analizowali przeciwutleniające, przeciwzapalne, antyproliferacyjne i proapoptyczne działanie krocyny in vivo. Dodatkowo przeprowadzili analizę sieciową różnic ekspresji genów w tkankach zwierząt, którym podano krocynę i takich, u których przed wywołaniem HCC karotenoidu nie zastosowano. W dalszej kolejności na komórki linii HepG2 (ludzkie komórki nowotworu wątroby) oddziaływano różnymi stężeniami krocyny. Autorzy publikacji z pisma Recent Patents on Anticancer Drug Discovery wykazali, że podana przy indukowanym HCC krocyna wpływa antyproliferacyjnie i proapoptycznie. Gdy zahamowano czynnik transkrypcyjny NF-kB, karotenoid działał przeciwzapalnie. Podczas badań in vitro związek zatrzymywał cykl komórkowy na fazie S i G2/M, wywoływał apoptozę i zmniejszał stan zapalny. Analiza sieciowa sugeruje, że to NF-kB pełni funkcję centrum regulacyjnego i to ten kompleks białkowy powinny obierać na cel przyszłe leki. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...