-
Liczba zawartości
37638 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Współczynnik samobójstw w USA najwyższy od 30 lat
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Współczynnik samobójstw w USA osiągnął najwyższy poziom od 30 lat. Odnotowane w latach 1999-2014 wzrosty dotyczą szczególnie białych osób w średnim wieku. W raporcie CDC (Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom) nie sprecyzowano, co może za to odpowiadać, inni eksperci wskazują jednak na dwa czynniki: kryzys ekonomiczny, który rozpoczął się w 2008 r. oraz nadużywanie opiatów na receptę. Z opublikowanego w piątek (22 kwietnia) dokumentu wynika, że współczynnik samobójstw w USA wynosi 13/100 tys. mieszkańców, a to najwięcej od 1986 r. Warto przypomnieć, że w tym samym 15-letnim okresie liczba zgonów z powodu zabójstw i chorób, np. serca czy nowotworów, spadła. O ile od 1999 do 2014 r. liczba samobójstw ogółem wzrosła o 24% (z 10,5 do wspomnianych 13/100 tys. mieszkańców), o tyle wśród białych mężczyzn w wieku 45-64 lat procentowy wzrost sięgnął 43%, a wśród kobiet z tej samej grupy wiekowej aż 63%. W 2014 r. liczba samobójstw dokonanych wśród białych osób w średnim wieku sięgnęła ponad 14 tys. To 2-krotnie więcej niż w przypadku uwzględnionych łącznie przedstawicieli rasy czarnej, Latynosów, Azjatów, Indian, ludzi pochodzących z wysp Pacyfiku (Polinezji, Mikronezji i Melanezji) oraz plemion Alaski. Współczynnik samobójstw spadł tylko w 2 grupach: czarnych mężczyzn i osób powyżej 75. r.ż. Tak czy siak, u mężczyzn zarówno w 1999, jak i w 2014 r. współczynnik samobójstw pozostawał najwyższy właśnie w grupie 75+. U kobiet niechlubne pierwsze miejsce przypadało natomiast zawsze grupie wiekowej 45-64 lata. W 15-letnim okresie najszybsze wzrosty obserwowano po 2006 r. W przypadku kobiet procentowy wzrost był najwyższy w grupie 10-14-latek (200%), a w przypadku mężczyzn wśród 45-64-latków (wzrost z 20,8 do 29,7 na 100 tys.). W 2014 r. mężczyźni najczęściej ginęli po użyciu broni palnej (55,4%), a kobiety odbierały sobie życie za pomocą trucizn (34,1%). W analizowanym okresie u obu płci wzrósł odsetek samobójstw przez uduszenie. « powrót do artykułu -
Meksykańskie władze przyznały, że do ubiegłego piątku każdy internauta miał swobodny dostęp do bazy danych zawierającej nazwiska i adresy wszystkich 87 milionów Meksykanów posiadających prawa wyborcze. Dopiero mieszkający w Teksasie specjalista ds. bezpieczeństwa poinformował rząd Meksyku, że taka niechroniona w żaden sposób baza danych jest dostępna w internecie. Bazę znalazł Chris Vickery. To ten sam ekspert, który w grudniu ubiegłego roku poinformował o znalezieniu bazy zawierającej szczegółowe dane 191 milionów amerykańskich wyborców. W USA przepisy dotyczące danych wyborców różnią się w zależności od stanu, ale są generalnie uznawane za informację publiczną. W tym przypadku głównym zmartwieniem był fakt istnienia jednej scentralizowanej bazy tych osób. Zwykle informacje takie można znaleźć, jednak zebranie ich w jednym miejscu wymaga olbrzymiej pracy. Inaczej sprawy mają się w Meksyku, gdzie dane wyborców nie powinny być publicznie udostępniane. Meksykańskie prawo przewiduje jednak, że Meksykański Narodowy Instytut Wyborczy, czyli ciało odpowiedzialne za organizowanie wyborów federalnych, ma obowiązek udostępniać dane wyborców wszystkim dziewięciu partiom politycznym. Prawdopodobnie źródłem wycieku jest jedna z partii. Wspomnianą na wstępie meksykańską bazę wyborców znaleziono w chmurze Amazon Web Services (AWS). Amazon nie odpowiedział na pytania dotyczące tej bazy, jednak w regulaminie AWS czytamy, że to osoba umieszczająca w chmurze dane powinna zadbać o ich bezpieczeństwo. Klienci kontrolują mechanizmy zabezpieczające i to oni wybierają te, których chcą użyć by chronić swoje dane, platformę, aplikację, systemy i sieci - czytamy na stronach Amazona. Sam fakt, że taka baza danych została upubliczniona to nie tylko przestępstwo kryminalne, to również przestępstwo przeciwko państwu - stwierdził Lorenzo Cordova Vianello, prezes Meksykańskiego Narodowego Instytutu Wyborczego. Instytut złożył już doniesienie do Biura Prokuratora Specjalnego ds. Przestępstw Wyborczych oraz poinformował policję. Chris Vickery, który trafił na meksykańską bazę, specjalizuje się w bezpieczeństwie baz danych i często przegląda internet w poszukiwaniu niezabezpieczonych danych. Po trafieniu na taką bazę najpierw informuje o problemie jej właściciela, a następnie upublicznia informacje o bazie. Ujawnienie nazwisk i adresów wszystkich meksykańskich wyborców to poważne naruszenie bezpieczeństwa wielu ludzi. Meksyk to kraj o największej na świecie liczbie porwań dla okupu. « powrót do artykułu
-
Bezpośredni dowód na tlenową atmosferę Marsa
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Astronomia i fizyka
Łazik Curiosity zdobył pierwszy bezpośredni dowód na to, że Mars posiadał w przeszłości atmosferę bogatą w tlen. W kraterze Gale łazik trafił na skały zawierające duże ilości tlenku manganu. Stwierdziliśmy, że 3% obecnych tam skał zawiera znaczną ilość tlenku manganu. Do jego powstania konieczna jest obfitość wody oraz warunki pozwalające na silne utlenianie, a to oznacza, że atmosfera Marsa mogła zawierać znacznie więcej tlenu niż sądzimy - stwierdziła Agnes Cousin z Instytutu Badawczego Astrofizyki i Palontologii w Tuluzie, która przekazała tę informację specjalistom zebranym na spotkaniu Europejskiej Unii Geofizycznej. Obecnie atmosfera Marsa w 95% składa się z dwutlenku węgla i zawiera jedynie śladowe ilości tlenu. Wielu specjalistów od dawna twierdziło, że tego tlenu było więcej. Teraz zdobyto pierwszy bezpośredni dowód, że mieli rację. Tlenek manganu znaleziono dzięki instrumentowi ChemCam. Wykorzystuje on laser, który odparowuje część podłoża, a następnie analizowany jest skład uzyskanych w ten sposób gazów. Naukowcy nie określili jeszcze wieku skał zawierających tlenek manganu, jednak mają nadzieję, że uda się to zrobić w trakcie przyszłych badań. Damien Loizeau z Uniwersytetu w Lyonie zauważa, że obecność tlenu nie oznacza, iż na Marsie istniało środowisko sprzyjające powstaniu życia. Zbyt dużo tlenu jest bowiem szkodliwe dla organizmów żywych. « powrót do artykułu -
Uniwersytecki łazik pojedzie do Stanów Zjednoczonych
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Artykuły
Działające przy Instytucie Informatyki Uniwersytetu Wrocławskiego koło naukowe „Continuum” może pochwalić się kolejnymi sukcesami. Twórcy marsjańskiego łazika Aleph 1 otrzymali ministerialne dofinansowanie i zakwalifikowali się do finału międzynarodowych zawodów University Rover Challenge. Koło naukowe „Continuum” powstało w marcu 2014 roku z inicjatywy Michała Banasiaka. Członkom grupy działającej przy Instytucie Informatyki UWr od samego początku przyświecał jasno określony cel: stworzyć duży projekt zespołowy, który pozwoli reprezentować uczelnię w zawodach międzynarodowych. Chcieliśmy też sprawdzić się w nowej dziedzinie, jaką jest robotyka – mówi Szymon Koper z „Continuum”. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na zbudowanie prototypu łazika marsjańskiego. Władze uczelni entuzjastycznie podeszły do naszego projektu i otrzymaliśmy wszelką niezbędną pomoc finansową i administracyjną. Powstały dzięki temu łazik we wrześniu ubiegłego roku zadebiutował w ramach European Rover Challenge. Podczas prestiżowej imprezy jego twórcy zajęli wysokie, szóste miejsce (na 39 zarejestrowanych drużyn). W dużej mierze sukces ten zawdzięczamy świetnej konstrukcji zawieszenia, z której jesteśmy bardzo dumni – mówi Filip Chudy z „Continuum”. I od razu zastrzega: Nie jest to jednak nasze ostatnie słowo. Kolejna okazja do zaprezentowania Uniwersyteckiego łazika nadarzy się już wkrótce, bo zespół „Continuum” właśnie zakwalifikował się do University Rover Challenge. Międzynarodowe zawody łazików marsjańskich firmowane są nazwą Mars Society, amerykańskiej organizacji non profit, która zajmuje się popularyzowaniem wiedzy o Marsie (w tym coraz bardziej realnej wizji osadnictwa na tej planecie). Organizowane od 2007 roku zawody URC zawsze odbywają przy MDRS (Mars Desert Research Station) na południu pustyni Utah. W tym roku impreza rozpocznie się 2 czerwca i przyjmie nieco inną formę niż w latach ubiegłych, m.in. ze względu na obecność w programie rundy półfinałowej. Pierwszego dnia łaziki zostaną sprawdzone pod kątem możliwości terenowych, a same zespoły wezmą udział w teście z wiedzy na temat Marsa oraz historii misji kosmicznych. Piętnaście najlepszych drużyn zostanie zakwalifikowanych do finału „Ares Finals” (pozostałe wezmą udział w tzw. Phobos Finals). Wyzwania, jakim będą musiały sprostać konkursowe łaziki – wszystkie zadania mają symulować rzeczywiste działania na Marsie – podzielone zostały na dwie kategorie: naukową i konstrukcyjną. Polegają one m.in. na poszukiwaniu form życia, badaniu terenu pod względem geologicznym, a także na obsłudze, konserwacji urządzeń i transportowaniu przedmiotów. Koło naukowe „Continuum” organizuje obecnie transport swojego łazika do Stanów Zjednoczonych. Cały zespół najpierw dostanie się samolotem do Los Angeles, a następnie wynajętym samochodem uda się do oddalonego o ponad 600 km miasteczka Hanksville, gdzie odbędą się zawody URC 2016 (w tym roku zarejestrowało się aż 63 drużyn z 12 krajów; eliminacje przeszło tylko 30 z nich – w tym siedem polskich). W przygotowaniach do udziału w zawodach członkom „Continuum” z pewnością pomogą środki finansowe zdobyte niedawno w pierwszej edycji konkursu „Najlepsi z najlepszych!” (kontynuacja programu „Generacja Przyszłości”), finansowanego z Programu Operacyjnego Wiedza – Edukacja – Rozwój . Studenci z Wydziału Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Wrocławskiego na swój marsjański projekt otrzymali dofinansowanie w wysokości 140 800 zł. Wiadomość tę przyjęliśmy z radością, ponieważ nie musimy już martwić się poszukiwaniem innych sposobów na pozyskanie koniecznych środków. Część funduszy przeznaczymy na usprawnienia w samym łaziku. Dzięki tym pieniądzom wyślemy też cały zespół na najbardziej prestiżowe zawody łazików na świecie. Plan optymistyczny zakłada zwycięstwo – mówi Filip Chudy. Zakres możliwości Aleph 1 cały czas się poszerza. Ostatnio wrocławscy studenci dodali do niego kinematykę odwrotną do manipulatora, dzięki czemu chwytak sprawniej operuje przedmiotami. Pracują też nad „samodzielnością” łazika, by w przyszłości mógł brać udział w zawodach dla robotów w pełni autonomicznych. Łazik ma również zadania do wykonania w Instytucie Informatyki UWr, gdzie będzie pełnił rolę platformy testowej dla algorytmów sztucznej inteligencji. Aleph 1 jest na tę chwilę głównym projektem „Continuum”, ale członkowie koła planują już kolejne przedsięwzięcia. Chcielibyśmy rozpocząć budowę zdalnie sterowanego drona, który mógłby uczestniczyć w wyścigach tego typu robotów. Takie zawody stają się ostatnio coraz bardziej popularne i jest to niesamowicie widowiskowa dyscyplina. Myślimy też o przystosowaniu łazika do pełnienia roli robota ratunkowego i udziale w konkursach poświęconych ratownictwu w sytuacjach kryzysowych – zdradza Szymon Koper. By rozpocząć pracę nad innymi projektami, „Continuum” potrzebuje większej liczby pasjonatów robotyki w swoich szeregach. Aktualnie w skład koła wchodzi ośmiu studentów: Krzysztof Skrzynecki (lider zespołu), Michał Barciś, Filip Chudy, Michał Jagielski, Szymon Koper, Aleksandra Pajda, Cezary Siwek i Filip Skoneczny. Opiekunem jest dr Jan Chorowski. Serdecznie zapraszamy w nasze szeregi każdego, kto chciałby rozwijać projekty związane z robotyką – mówi Szymon Koper. Zaangażowani w projekt Aleph 1 członkowie koła „Continuum” już teraz zastanawiają się nad tym, jakie kierunki kariery obiorą po ukończeniu studiów. Część z nich traktuje prace nad łazikiem jako poszerzające wiedzę hobby, inni chcą wykorzystać zdobyte doświadczenia w przyszłym życiu zawodowym. Mimo że wcześniej nie myślałem o budowie łazika jako kluczowym punkcie planowania kariery, teraz zauważyłem, że dzięki niemu moje CV faktycznie wyróżnia się i często jest głównym punktem rozmów rekrutacyjnych. Po studiach planuję wyjechać na kilka lat za granicę i znaleźć tam pracę jako programista – kto wie, może przy budowie łazików marsjańskich? – śmieje się Michał Barciś. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o działalności koła „Continuum” i/lub macie ochotę do niego dołączyć, zajrzyjcie na oficjalną stronę zespołu oraz na jego fanpage na Facebooku. z kolei znajdziecie najnowszy film promujący Aleph 1. « powrót do artykułu -
Znamy siedem kolejnych planet pozasłonecznych
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Astronomia i fizyka
Grupa europejskich naukowców korzystających z SuperWASP-South Observatory w RPA odkryła siedem olbrzymich planet pozasłonecznych. Najmniejsza z nich ma masę około 38-krotnie większą od masy Ziemi, a jej średnica jest 9 razy większa niż średnica naszej planety. W ramach programu SuperWASP połączono dwa automatyczne obserwatoria. Jedno to Obserwatorium Roque de los Muchachos na Wyspach Kanaryjskich, a drugie to South African Astronomical Observatory w pobliżu Sutherland w RPA. Oba obserwatoria wyposażono w osiem szerokokątnych obiektywów pozwalających na jednoczesne monitorowanie milionów gwiazd i poszukiwanie dowodów na przejście planety na ich tle. Zespół pracujący pod kierunkiem Coela Helliera z brytyjskiego Keele University odkrył właśnie szereg planet pozasłonecznych. Znajdowanie takich planet to trudne wyzwanie, czego dowodem może być fakt, że większość tego typu przedsięwzięć nie może pochwalić się takimi osiągnięciami, jakie na koncie ma WASP. Jedynym projektem, który odkrył więcej planet pozasłonecznych jest Kepler. Kosztuje on jednak 100-krotnie więcej niż WASP. Na półkuli południowej WASP-South odkrył ponad 90% planet krążących wokół jasnych gwiazd - stwierdził Hellier. Nowo znalezione planety to obiekty od "superNeptunów" po "gorące Jowisze". Najbardziej masywna z nich, WASP-141b, to "gorący Jowisz" o masie 2,7 razy większej od masy Jowisza. Jej średnica to 1,2 średnicy Jowisza. WASP-141b obiega swoją gwiazdę w ciągu 3,3 dnia. Z kolei WASP-139b to najmniej masywna ze wszystkich planet znalezionych dotychczas przez WASP. Jej masę obliczono na 0,12 masy Jowisza, a średnicę na 0,8 średnicy największej planety Układu Słonecznego. WASP-139b to "superNeptun", jest to gazowa planeta o niskiej masie, bardziej masywna od Neptuna, ale mniej masywna od Saturna. Jednak, zdaniem Helliera, najbardziej interesującą z nowo odkrytych planet jet WASP-140b. Ma ona masę 2,4 masy Jowisza, średnicę 1,4 średnicy Jowisza, jej orbita jest niewspółśrodkowa, a czas obiegu wokół gwiazdy wynosi zaledwie 2,2 dnia. Większość 'gorących Jowiszów' ma orbity kołowe. O takim ich kształcie decydują siły pływowe z gwiazdy. WASP-140b charakteryzuje niewielka, ale wyraźna niewspółśrodkowość wynosząca 0,047 - mówi Hellier. Znane są niewspółśrodkowe 'gorące Jowisze' jednak żaden z nich nie jest tak młody jak WASP-140b. Planeta ta krąży wokół swojej gwiazdy od zaledwie 5 milionów lat. Wiek samej gwiazdy wynosi 8 miliardów lat. Planeta ta musiała znaleźć się niedawno na orbicie gwiazdy. Na tyle niedawno, że nie zyskała jeszcze orbity kołowej - mówi Hellier. « powrót do artykułu -
Wracamy do interesującej sprawy sprzed kilku miesięcy, kiedy to opisywaliśmy przypadek mężczyzny aresztowanego za zestrzelenie drona. Sąd oddalił oskarżenie przeciwko Williamowi H. Meredithowi z Kentucky, który został aresztowany po tym, jak zestrzelił drona latającego nad jego domem. Sędzina oddaliła zarzuty dotyczące narażenia osób postronnych na niebezpieczeństwo oraz wandalizmu uznając, że mężczyzna miał prawo zestrzelić dron należący do Davida Boggsa. Uważam, że oskarżony złożył wiarygodne wyjaśnienia twierdząc, iż ten dron latał wszędzie, przelatując po dwa, trzy razy nad domami okolicznych mieszkańców, że było to naruszenie prywatności i że miał on prawo zestrzelić drona - powiedziała sędzia Rebecca Ward. Czuję się świetnie, zostałem oczyszczony. Obserwowano mnie, to było naruszenie prywatności. Nie mogłem tego znieść - powiedział Meredith. Z kolei właściciel drona, David Boggs jeszcze przed procesem stwierdził, że nie robił niczego złego. Komentując zaś wyrok powiedział: myślę, że sąd nie przyjrzał się temu, co tam się naprawdę stało. Jestem zdumiony wyrokiem. Boggs zapowiedział apelację. « powrót do artykułu
-
Battelle, największa na świecie niedochodowa organizacja badawczo-rozwojowa, opracowała ręczny system zwalczania dronów. DroneDefender jest w stanie z odległości 400 metrów zakłócić sygnały radiowe wysyłane przez operatora drona. To znacznie lepsze i bezpieczniejsze rozwiązanie niż stosowane obecnie strzelanie do dronów ostrą amunicją, co nie tylko naraża postronne osoby na niebezpieczeństwo, ale może skończyć się dla strzelca kłopotami sądowymi, o czym przekonał się pewien mieszkaniec Kentucky. DroneDefender okazał się bronią na tyle skuteczną, że właśnie zainteresowały się nim władze. Jak informuje Battelle Pentagon i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) zakupiły niemal 100 sztuk tego urządzenia. DroneDefender jest nie tylko skuteczny, ale również łatwy w użyciu i bezpieczny. Gdy ostrzela ono drona własnymi falami radiowymi, większość tych pojazdów latających albo zawisa nieruchomo w powietrzu, albo powoli ląduje, albo wraca do miejsca startu. Chodzi o to, by szybko zatrzymać drona, by nie mógł stanowić on zagrożenia - mówi Dan Stamm, który wraz z Aleksem Morrowem opracowali DroneDefendera. Organizacja podkreśla, że DroneDefender pozwala chronić lotniska, instalacje wojskowe czy tereny prywatne. Battelle pracuje obecnie nad zwiększeniem możliwości urządzenia, obniżeniem jego wagi, zredukowaniem rozmiarów i ceny. « powrót do artykułu
-
Wiele chorób jest powiązanych ze zmianami genetycznymi w mózgu. Teraz naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) wykazali, że setki z tych genów mogą zostać uszkodzone przez fruktozę, cukier powszechnie występujący w naszej diecie. Są też i dobre wiadomości - wydaje się, że kwas omega-3 (DHA) odwraca negatywne skutki działania fruktozy. DHA wpływa nie na jeden czy dwa geny, ale wydaje się, że powoduje, iż całe wzorce genów powracają do normalnego działania - mówi profesor Xia Yang, jeden z autorów badań. DHA występuje w ścianach komórek mózgu, jednak jest go tam zbyt mało, by zwalczał choroby. Mózg i ciało to mało wydajna fabryka DHA, dlatego kwas ten musimy przyjmować z dietą - mówi profesor Fernando Gomez-Pinilla. DHA wzmacnia synapsy, wspomaga uczenie się i pamięć. Występuje w dzikim łososiu (ale nie w hodowlanym), a także w innych rybach oraz orzechach, nasionach lnu, warzywach i owocach. Osoby spożywające typową zachodnią dietę przyjmują fruktozę głownie w postaci syropu glukozowo-fruktozowego. Środek ten dodawany jest do olbrzymiej liczby masowo produkowanych wyrobów spożywczych - od słodyczy poprzez jogurty i sery po pieczywa, konserwy i wędliny. Fruktozę znajdziemy też, oczywiście, w owocach, jednak dzięki obecności tam błonnika cukier ten jest przyswajany powoli, ponadto owoce zawierają wiele zdrowych składników chroniących mózg i resztę ciała. Naukowcy, aby zbadać wpływ fruktozy na mózg, najpierw nauczyli szczury wychodzić z labiryntu. Później podzielili je na trzy grupy. Przez sześć tygodni jedna grupa otrzymywała wodę słodzoną taką ilością fruktozy, jaka odpowiada codziennemu wypijaniu jednego litra napoju gazowanego. Druga grupa otrzymywała taką samą ilość fruktozy oraz dietę bogatą w DHA. Grupa trzecia nie dostawała ani fruktozy, ani DHA. Po sześciu tygodniach szczury znowu umieszczono w labiryncie. Okazało się, że grupa, która otrzymywała fruktozę przebywała labirynt dwa razy wolniej niż te zwierzęta, którym fruktozy nie podawano. To dowodziło, że fruktoza upośledziła pamięć szczurów. Z kolei grupa, która otrzymywała i fruktozę i DHA uzyskiwała podobne wyniki, co grupa niejedząca fruktozy, co wskazuje, że DHA chroni przez zgubnymi skutkami przyjmowania fruktozy. Podczas kolejnych badań ujawniono więcej znaczących różnic. Szczury spożywające fruktozę miały znacznie podwyższony poziom glukozy, trójglicerydów i insuliny w porównaniu z dwiema pozostałymi grupami. Następnie zsekwencjonowano ponad 20 000 genów z mózgów zwierząt i stwierdzono, że zmianom pod wpływem fruktozy uległo ponad 700 w podwzgórzu i ponad 200 w hipokampie. Większość ze zmienionych genów występuje też u ludzi. Są wśród nich takie, które odpowiadają za regulowanie metabolizmu, komunikacji międzykomórkowej i reakcji zapalnej. Zmiany w tych genach mogą prowadzić do rozwoju choroby Parkinsona, depresji, zaburzeń dwubiegunowych oraz innych chorób układu nerwowego. Uczeni stwierdzili również, że pierwszymi genami, które ulegają zmianie pod wpływem fruktozy są Bgn i Fmod. Naukowcy przypuszczają, że zmiany te wywołują kaskadowe zmiany w setkach innych genów. Akademikom z UCLA udało się też poznać mechanizm, za pomocą którego fruktoza wywołuje niekorzystne zmiany w mózgu. Okazało się, że usuwa ona lub dodaje cytozynę, jeden z czterech nukleotydów tworzących DNA. Modyfikacja cytozyny prowadzi do włączenia lub wyłączenia genów. Pomimo stwierdzenia, że DHA odwraca w jakimś stopniu szkodliwe działanie fruktozy naukowcy ostrzegają, że nie jest to panaceum na wszelkie problemy. Potrzeba dalszych badań, by stwierdzić, w jakim stopniu kwas omega-3 może odwrócić niekorzystne zmiany w genomie. « powrót do artykułu
-
Zespół prof. Shee-Mei Lok z Duke-NUS Medical School zbadał wirus Zika (ZIKV) pod mikroskopem krioelektronowym. W oparciu o tysiące zdjęć Amerykanie zrekonstruowali budowę ZIKV w wysokiej rozdzielczości. Naukowcy zauważyli, że choć ogólna architektura ZIKV przypomina inne flawiwirusy, to wirus Zika jest bardziej stabilny termicznie niż wirus dengi. Co więcej, jest stabilny strukturalnie nawet podczas inkubacji w 40 stopniach Celsjusza, czyli w temperaturze ciała zainfekowanych, gorączkujących pacjentów. Autorzy publikacji z pisma Nature zauważyli też, że w porównaniu do wirusa dengi, białka powierzchniowe ZIKV wchodzą ze sobą w ściślejsze interakcje i to właśnie ta cecha może odpowiadać za opisaną wcześniej stabilność oraz zdolność przeżywania w trudnych warunkach, np. w nasieniu, ślinie i moczu, a także możliwość przekazania nie tylko przez ugryzienie komara, ale i w wyniku kontaktu seksualnego. Generalnie wyniki sugerują, że przeciwciała bądź leki destabilizujące strukturę ZIKV mogą sprawić, że przebieg choroby będzie lżejszy albo ograniczyć rozprzestrzenianie wirusa. [...] Wykazaliśmy, że wirus Zika ma unikatowe struktury odróżniające go od innych wirusów z tej samej rodziny [Flaviviridae]: oddziałującego na mózg wirusa gorączki Zachodniego Nilu czy wywołującego gorączkę wirusa dengi. By lepiej zrozumieć, jak wpływają na zakażenie ludzi i wspomóc rozwój bezpiecznej szczepionki z minimalną liczbą skutków ubocznych, struktury te można zmutować. W ramach przyszłych badań zespół Lok chce określić, jak wykorzystać przeciwciała, by zabić ZIKV i jakie przeciwciała wybrać w sytuacjach kryzysowych, np. podczas nagłego wybuchu epidemii albo w przypadku zarażenia ciężarnej. « powrót do artykułu
-
Xu Dazhe, dyrektor chińskiej Narodowej Administracji Kosmicznej, poinformował, że w 2020 roku Chiny chcą wysłać łazik na Marsa. Misja została zatwierdzona przez Pekin w styczniu. Dyrektor Dazhe przyznał, że rozpoczęcie misji w wyznaczonym czasie będzie wyzwaniem, jeśli jednak się ona powiedzie, będzie to wielki skok technologiczny dla jego agencji. Chcemy wprowadzić pojazd na orbitę Marsa, wylądować i umieścić na planecie łazik. To trudne wyzwanie - stwierdził Dazhe. Zadaniem chińskiego łazika ma być zbadanie marsjańskiej gleby, atmosfery oraz poszukiwanie wody. Chiny wydają miliardy dolarów na swój program kosmiczny prowadzony głównie przez wojsko. W ostatnim czasie Państwo Środka skupiało się na Księżycu. W 2013 roku na Srebrnym Globie wylądował pierwszy chiński łazik, Yutu. Do roku 2018 Chiny chcą przeprowadzić misję Chang'e-4, w ramach której ma odbyć się lądowanie po niewidocznej stronie Księżyca. Jednak wszystkie chińskie osiągnięcia kosmiczne są, jak dotychczas, jedynie powtórzeniem tego, co USA i ZSRR osiągnęły przed dziesięcioleciami. Teraz Chiny spróbują czegoś znacznie bardziej ambitnego. Wyprawa na Marsa to naprawdę wymagające zadanie. Dość wspomnieć, że jeszcze do niedawna jedną agencją kosmiczną, która potrafiła od początku do końca przeprowadzić udaną misję marsjańską była NASA. Swoje misje wysyłały też agencje kosmiczne ZSRR, Federacji Rosyjskiej, Japonii oraz UE, jednak żadnej z nich nie udało się zakończyć pełnym sukcesem. Nawet NASA, pomimo tego, że jest w tym względzie najbardziej utytułowaną agencję, nie udaje się średnio 1 na 3 misje marsjańskie. Przed dwoma laty olbrzymi sukces zanotowały Indie, które z powodzeniem prowadzą swoją pierwszą misję marsjańską. Przewidziana na 2020 rok misja to druga chińska próba dotarcia na Marsa. Poprzednią Chiny podjęły wspólnie z Rosją w ramach nieudanej Fobos-Grunt. « powrót do artykułu
-
Najstarsze dowody dot. serowarstwa w wysokich Alpach
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Archeolodzy znaleźli dowody, że produkcja serów na terenie szwajcarskich Alp datuje się już na czasy prehistoryczne. Międzynarodowy zespół, w którego skład wchodzili m.in. naukowcy z Uniwersytetu w Newcastle, analizował skład resztek znajdujących się na 30 fragmentach naczyń ceramicznych z 6 stanowisk na terenie szwajcarskich Alp. Zgodnie z datowaniem, ich wiek wahał się od neolitu do epoki żelaza. Okazało się, że resztki z ceramiki z pierwszego tysiąclecia przed naszą erą, czyli epoki żelaza, miały identyczne sygnatury, związane z podgrzewaniem mleka takich zwierząt jak krowy, owce i kozy (podgrzewanie to etap wytwarzania sera). Wyekstrahowane lipidy zbadano za pomocą chromatografii gazowej sprzężonej ze spektrometrią masową (GC-MS), a także chromatografii gazowej z izotopowym spektrometrem mas (GC/C/IRMS). Badane fragmenty naczyń znaleziono w ruinach kamiennych budowli, przypominających współczesne alpejskie domki, w których w miesiącach letnich wytwarza się sery. Archeolodzy podkreślają, że dotąd przez złe zachowanie stanowisk praktycznie nie dysponowano informacjami nt. serowarstwa na wysokościach. Autorzy publikacji z pisma PLoS ONE twierdzą, że rozwój alpejskiego mleczarstwa przypada mniej więcej na ten sam czas, co rozrost populacji i rolnictwa na nizinach. Wymusiło to na pasterzach przeniesienie się z dolin na większe wysokości. Nawet dziś wytwarzanie sera w wysokich górach wiąże się z olbrzymim wysiłkiem. Prehistoryczni pasterze musieli mieć szczegółowe informacje o lokalizacji pastwisk, umieć sobie radzić z nieprzewidywalną pogodą i dysponować wiedzą technologiczną, jak przekształcić mleko w odżywczy i nadający się do przechowywania produkt - podkreśla dr Francesco Carrer z Uniwersytetu w Newcastle, dodając, że w przyszłości trzeba będzie jeszcze ustalić, czy pasterze robili ser z jednego rodzaju mleka, czy też raczej z mieszaniny różnych. « powrót do artykułu -
Jeszcze niedawno irański program nuklearny był jednym z najpoważniejszych zmartwień społeczności międzynarodowej i sprawiał, że Teheran był w dużej mierze izolowany. Obecnie, po poprawieniu stosunków pomiędzy USA a Iranem na programie tym korzystają same... Stany Zjednoczone. Media doniosły, że amerykański Departament Energii (DOE) kupi od irańskiej Organizacji Energii Atomowej 32 tony ciężkiej wody. Umowa ma zostać podpisana dzisiaj w Wiedniu, a USA zapłacą za wodę 8,6 miliona dolarów. Zapewniamy sobie materiał, który umożliwi nam prowadzenie różnych badań naukowych - powiedział Thom Mason, dyrektor Oak Ridge National Laboratory (ORNL). Część ciężkiej wody zostanie odsprzedana przez DOE prywatnym podmiotom, które używają tego materiału do spektroskopii magnetycznej rezonansu jądrowego czy do zapewnienia większej trwałości światłowodów i półprzewodników. Do ORNL trafi 6 ton ciężkiej wody. Będzie ona tam używana w Spallation Neutron Source (SNS). To najpotężniejsza na świecie maszyna do generowania neutronów używanych w badaniach naukowych. Ciężka woda może być więc przydatna do celów naukowych, ale wykorzystana w reaktorach na ciężką wodę może posłużyć do zamiany uranu w pluton, wykorzystywany następnie w broni atomowej. W 2002 roku irańska opozycja ujawniła, że Iran buduje w Arak tajny zakład przemysłowy. Z czasem źródła wywiadowcze doniosły, że powstaje tam fabryka ciężkiej wody, a wykorzystywany w niej reaktor mógłby dostarczyć rocznie wystarczającą ilość plutonu do budowy 1-2 bomb. Obecnie, na podstawie umów międzynarodowych, USA i Chiny pomagają Iranowi w takiej przebudowie wspomnianego reaktora, by wyeliminować większość powstającego tam plutonu. Teheran zgodził się też na zredukowanie swoich zapasów ciężkiej wody do mniej niż 130 ton. Nadmiar ma być przechowywany poza krajem. Urzędnicy z Departamentu Energii USA doszli do wniosku, że pojawiła się okazja, by odkupić nieco ciężkiej wody. Stany Zjednoczone nie produkują tej substancji od 1981 roku, kiedy to DOE ze względów finansowych zamknął fabrykę w Savannah River National Laboratory. Obecnie głównymi światowymi producentami ciężkiej wody są Kanada i Indie, które zaspokajają większość światowych potrzeb na cele naukowe. Zapotrzebowanie to wynosi około 100 ton rocznie. Laboratorium Savannah River przetestowało już próbki irańskiej ciężkiej wody potwierdzając, że jest to produkt najwyższej jakości. W ciągu najbliższych miesięcy woda trafi do USA, dzięki czemu SNS będzie mógł zintensyfikować badania. Ciężka woda to jak dotąd najbardziej efektywny pod względem ekonomicznym sposób na zwiększenie intensywności neutronów - mówi dyrektor Mason. Rozbudowa i udoskonalenie SNS przewidziana jest na przyszły rok. Poprawa stosunków z USA to dla Iranu duża szansa. Zgodnie z podpisanymi umowami irański zakład wzbogacania uranu Fordow ma stać się międzynarodowym centrum naukowo-technicznym. Rosjanie już udoskonalają ten zakład, a amerykański sekretarz ds. energii Ernest Moniz zachęca szefostwo DOE do poszerzania współpracy z Iranem. « powrót do artykułu
-
W nowym miejscu śpimy gorzej, bo lewa półkula czuwa
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Naukowcy z Brown University znaleźli odpowiedź na pytanie, czemu czujemy się niewyspani po pierwszej nocy w nowym miejscu. Okazuje się, że w czasie snu głębokiego jedna z półkul pozostaje bardziej wybudzona, prawdopodobnie w razie pojawienia się zagrożenia. Tzw. efekt pierwszej nocy stanowi problem nie tylko dla osób podróżujących biznesowo, ale i dla badaczy snu. Wskutek tego naukowcy muszą zazwyczaj uwzględnić w planie studium noc adaptacyjną. Yuki Sasaki i Masako Tamaki przeprowadzili 3 eksperymenty, które miały rzucić nieco światła na eliminowane przez innych zjawisko. W czasie 2 nocy w odstępie tygodnia posłużyli się kilkoma metodami pomiaru aktywności mózgu. W sumie uwzględnili 35 ochotników. Okazało się, że w czasie pierwszej nocy w laboratorium pewna sieć pozostawała bardziej aktywna w lewej niż w prawej półkuli. Dotyczyło to zwłaszcza snu wolnofalowego (ang. slow wave sleep, SWS). Gdy badacze stymulowali lewą półkulę za pomocą nieregularnych pikających dźwięków (odtwarzano je do prawego ucha), oznaczało to o wiele większe prawdopodobieństwo obudzenia i szybsze działanie po przebudzeniu niż przy odtwarzaniu dźwięków do lewego ucha w celu stymulowania prawej półkuli. W przypadku innych stadiów snu i trzech pozostałych badanych sieci nie zaobserwowano międzypółkulowych różnic czujności i aktywności. Co istotne, drugiej nocy różnice między lewą i prawą półkulą w zakresie aktywności sieci stanu spoczynku (ang. default-mode network, DMN) zanikały. Zgodnie z naszą wiedzą, nigdy wcześniej u ludzi nie opisano związanej z efektem 1. nocy regionalnej asymetrii wolnofalowej aktywności. Autorzy publikacji z pisma Current Biology posłużyli się elektroencefalografią, magnetoencefalografią oraz rezonansem magnetycznym. Ochotnicy nie narzekali na związany z badaniem dyskomfort ani na doznania lękowe. Przed zakwalifikowaniem do eksperymentu badano ich ogólne zdrowie psychiczne, tak by upewnić się, że śpią normalnie. Sasaki podkreśla, że choć uzyskane wyniki są zachęcające, nie dają odpowiedzi na wszystkie pytania. Ponieważ mierzono tylko pierwszą fazę snu wolnofalowego, nie wiadomo np., czy lewa półkula trzyma wartę całą noc (w kolejnych fazach SWS), czy też zamienia się z prawą półkulą. Możliwe, że czuwają na zmianę - uważa Sasaki. Nie wiadomo także, czy DMN, która za dnia odpowiada za błądzenie myślami czy tzw. sen na jawie, to jedyny strażnik. Dowody z wcześniejszych studiów wskazują bowiem, że w porównaniu do większości pozostałych "graczy", w czasie snu jest silniej połączona z innymi sieciami. Ponieważ jednak Sasaki i Tamaki mierzyli aktywność tylko 4 sieci, nie są pewni, z którymi DMN mogłaby współpracować. Sasaki przypomina, że jednopółkulowy sen wolnofalowy (ang. unihemispheric slow-wave sleep, USWS) występuje u niektórych ptaków i ssaków morskich, a także krokodyli, które co pewien czas muszą się wynurzyć, by zaczerpnąć tchu. Teraz okazuje się, że USWS istnieje u ludzi, ale w postaci fenomenu pierwszej nocy. « powrót do artykułu -
Dropbox ogłosił, że po 29 czerwca zaprzestanie dostarczania oprogramowania dla systemu Windows XP. Użytkownicy tego OS-u będą mogli korzystać z Dropboksa tylko do 29 sierpnia bieżącego roku. Po tej dacie dropboksowy klient dla Windows XP przestanie działać, a jego użytkownicy zostaną automatycznie wyrejestrowani. Będą mogli zarejestrować się ponownie po zainstalowaniu Windows Visty lub nowszej edycji systemu z Redmond. Przed dwoma laty Microsoft zakończył wsparcie dla Windows XP. Firma zwykle zapewnia bezpłatne poprawki i łaty bezpieczeństwa przez 10 lat od premiery systemu. W przypadku Windows XP, ze względu na jego olbrzymią popularność, wsparcie przedłużono o dodatkowe 3 lata. Od czasu jego zakończenia nie są publikowane żadne bezpłatne poprawki, zatem użytkownicy systemu z łatwością mogą paść ofiarami ataków. Pomimo tego Windows XP jest wciąż jednym z najpowszechniej używanych systemów operacyjnych. Zdaniem NetMarketShare obecnie korzysta z niego 10,9T użytkowników internetu. « powrót do artykułu
-
W Bazie Sił Lotniczych Holloman przeprowadzono testy, podczas których 846. Eskadra Testowa pobiła własny rekord prędkości unikatowego systemu maglev. Dzisiaj rozpędziliśmy naszego magleva do największej jak dotychczas prędkości. Poruszał się on z prędkością 1019 km/h. Jeszcze w środę byliśmy w stanie rozpędzić go do 825 km/h, a przed kilku laty osiągaliśmy 820 km/h - mówi podpułkownik Shaw Morgenstern, dowódca eskadry. To wymagało kilku miesięcy przygotowań - dodaje podporucznik Natalia Ocampo, która była odpowiedzialna za nadzór nad całym testem. Wojskowi użyli maglevu o wyjątkowej konstrukcji. To system saneczkowy, w którym rakietowo napędzane sanki są utrzymywane nad torem testowym za pomocą lewitacji magnetycznej. Magnesy zostały schłodzone do temperatury zaledwie 4 kelwinów, co zapewniło poruszanie się bez oporów ze strony toru. Wykorzystaliśmy ciekły hel do spowodowania, by sanki lewitowały. Maglev pozwala nam na wyeliminowanie większości wibracji. Nasz system pozwala na testowanie w realistycznych warunkach delikatnych komponentów wchodzących w skład uzbrojenia. Robimy pomiary wibracji przy różnych prędkościach, dzięki czemu wiemy, jak wytrzymałe są testowane komponenty - dodaje Morgenstern. Pomimo, że cały test okazał się sukcesem i 1-tonowe sanki pędziły z olbrzymią prędkością, eksperyment nie przebiegł perfekcyjnie. Pojawiło się kilka niekontrolowanych zmiennych, jednak nie są one czymś, z czym inżynierowie nie potrafiliby sobie poradzić. Planujemy udoskonalić samą konstrukcję sanek. Chcemy sprawdzić lżejsze materiały i zobaczymy, ile będziemy w stanie wycisnąć - stwierdził pułkownik Morgenstern. Motto 846. Eskadry Testowej brzmi "Go Mach 10". « powrót do artykułu
-
Substancje zawarte w bursztynie mają działanie przeciwbakteryjne – wykazał Igor Kaczmarczyk, laureat krajowego etapu 28. Konkursu Prac Młodych Naukowców UE (EUCYS). Coraz większa i coraz częściej występująca odporność bakterii na antybiotyki ogranicza ich przydatność. Eksperci obawiają się, że w przyszłości zakażenia bakteryjne staną się nieuleczalne, a operacji chirurgicznych nie będzie można przeprowadzać z powodu ryzyka infekcji. Dlatego tak ważne stają się alternatywne wobec antybiotyków metody zwalczania bakterii. Bałtycki bursztyn od tysiącleci budził w ludziach ciekawość – choćby ze względu na właściwości elektrostatyczne, czy też na to, że jest ciepły w dotyku i pali się wydzielając przyjemny zapach. Uważano go za magiczny lek na schorzenia reumatyczne, astmę czy choroby układu nerwowego. Skamieniała żywica drzew rosnących przed 50 milionami lat miała też przyspieszać gojenie ran, a proszek bursztynowy rozsypany pod prześcieradłem – leczyć bezsenność. Mikołaj Kopernik przepisywał bursztyn na dolegliwości sercowe. Jednak terapeutyczne właściwości bursztynu nie zostały dostatecznie zweryfikowane naukowo - praktycznie nie ma współczesnych publikacji na ten temat. Igora Kaczmarczyka, absolwenta III Liceum Ogólnokształcącego im. Marynarki Wojennej RP w Gdyni zainspirował tekst angielskiego encyklopedysty Ephraina Chambersa z roku 1728. W czasach epidemii dżumy ci, którzy pracowali przy wydobyciu i obróbce bursztynu w Królewcu - nigdy nie byli zainfekowani - przypomina. W pracy "Amber Drug. Badanie wpływu ekstraktów z żywic kopalnych i subfosylnych oraz kwasu 1,4-butanodiowego na wybrane mikroorganizmy" młody naukowiec wykazał, że uzyskane z bałtyckiego bursztynu (oraz innych żywic kopalnych - jak bursztyn meksykański, kredowy bursztyn kanadyjski, gedanit i kopal kolumbijski) substancje czynne mogłyby zwalczać chorobotwórcze bakterie w rodzaju gronkowca złocistego, nie szkodząc pożytecznym mikroorganizmom jelitowym. Do szczególnie silnie działających związków należy kwas 1,4-butanodiowy. Potencjalnie możliwe byłoby opracowanie środków leczniczych i opatrunków na bazie opisanych w projekcie substancji – uważa autor. Igor Kaczmarczyk jako jeden z trzech laureatów pierwszej nagrody krajowego etapu EUCYS będzie reprezentował Polskę podczas europejskich finałów EUCYS, które w wrześniu odbędą się w Brukseli. « powrót do artykułu
-
Osoby przechodzący terapię nowotworową mogą o 20% zwiększyć szanse na przeżycie przyjmując niskie dawki aspiryny. Do takich wniosków doszli naukowcy z Wydziału Medycyny Uniwersytetu w Cardiff, którzy zauważyli znaczące zmniejszenie śmiertelności i rozprzestrzeniania się nowotworu u pacjentów, którzy obok tradycyjnej terapii przyjmowali niewielkie ilości aspiryny. Pojawia się coraz więcej dowodów wskazujących, że aspiryna przynosi znaczące korzyści w leczeniu niektórych nowotworów - mówi profesor Peter Elwood, który stał na czele zespołu badawczego. Nie od dzisiaj wiadomo, że niskie dawki aspiryny zmniejszają ryzyko zachorowania na raka, jednak rola tego środka w leczeniu nowotworu nie jest jasna. Dlatego też podjęliśmy się szczegółowych badań dostępnej literatury medycznej - stwierdza uczony. Specjaliści przejrzeli wszelkie dostępne dane, wśród których znajdowały się wyniki pięciu eksperymentów oraz 42 studiów obserwacyjnych dotyczących nowotworów piersi, prostaty i jelita grubego. Nasze badania, bazujące na najlepszych dostępnych dowodach, wskazują, że niskie dawki aspiryny przyjmowane przez pacjentów z nowotworami pęcherza, piersi i prostaty są powiązane ze zmniejszeniem śmiertelności o 15-20% oraz zmniejszeniem rozprzestrzeniania się nowotworu. Wyniki kolejnych sześciu badań nad innymi rodzajami nowotworów również sugerują występowanie korzystnych zjawisk, jednak w tych wypadkach liczba pacjentów była zbyt mała, by wiarygodnie zinterpretować dane. U około 20% pacjentów występowała mutacja PIK3CA, która wydaje się wyjaśniać większość dobroczynnego działania aspiryny na zmniejszenie śmiertelności u osób z nowotworem okrężnicy. Jednym ze skutków ubocznych przyjmowania aspiryny jest możliwość wystąpienia wewnętrznych krwotoków. Dlatego też szukaliśmy danych dotyczących ich pojawienia się i skontaktowaliśmy się z autorami wszystkich badań, prosząc o dodatkowe dane. W żadnym przypadku nie doszło do krwawienia, które uznano by za poważne bądź zagrażające życiu - mówi Elwood. Naukowcy mówią, że potrzebne są dodatkowe badania dotyczące przyjmowania aspiryny przez pacjentów leczących się na nowotwory. Profesor Elwood radzi jednak, by takie osoby porozmawiały ze swoimi lekarzami o wynikach badań i zapytały ich, czy w ramach kuracji antynowotworowej powinny przyjmować niskie dawki aspiryny. Profesor Elwood od dawna zajmuje się aspiryną i zdrowym trybem życia. Już w 1974 roku informował na łamach British Medical Journal o pierwszych badaniach dotyczących aspiryny i jej roli w zapobieganiu przypadkom zgonów z powodu zatorów żylnych. « powrót do artykułu
-
W środę (20 kwietnia) w Muzeum Archeologicznym Południowego Tyrolu w Bolzano zaprezentowano rzeczywistych rozmiarów replikę Człowieka Lodu z Tyrolu - Ötzi. Do uzyskania "surowego" wydruku 3D z żywicy posłużyły zdjęcia tomograficzne z przeprowadzonych wcześniej badań. Dalszą obróbką (m.in. rzeźbieniem) i malowaniem zajął się paleoartysta Gary Staab. Amerykanin pracował z zespołem przez wiele miesięcy. Latem zeszłego roku przyjechał do Bolzano zobaczyć oryginalną mumię. Wydruk wykonano w siedzibie firmy Materialise w Leuven, a dalsze etapy prac w Kearney w Missouri. Wyzwaniem były dłonie, których nie dało się uchwycić za pomocą TK - napisano w komunikacie prasowym muzeum. W sumie stworzono 3 repliki. Jedna będzie częścią ekspozycji objazdowej po Ameryce Północnej (rozpocznie się ona w październiku przyszłego roku od Muzeum Historii Naturalnej Karoliny Północnej). Pozostałe posłużą celom edukacyjnym - trafią do Cold Spring Harbor DNA Learning Center. « powrót do artykułu
-
Tak jak ludzie produkujący perfumy, lemury katta (Lemur catta) tworzą własne mieszaniny zapachów, które mają bogatszą woń i dłużej się utrzymują. Samce lemurów mieszają wydzieliny gruczołów nadgarstkowych i ramiennych. Wsmarowują je później w ogon. By stwierdzić, czemu zwierzęta te łączą zapachy, naukowcy prezentowali czyste i zmieszane wonne wydzieliny nieznanych samców 12 lemurom katta z Duke Lemur Center w Durham. Wydzieliny pobierano za pomocą bawełnianych pałeczek, a następnie wcierano w 3 drewniane kołki; jeden pokrywano wyłącznie wydzieliną gruczołów nadgarstkowych, drugi tylko wydzieliną gruczołów ramiennych, a trzeci ich mieszaniną. Każdy z badanych lemurów brał udział w 2 seriach testów: w 1. wykorzystywano świeże wonie, w 2. takie, którym najpierw przez 12 godzin pozwolono pooddychać i odparować. Amerykanie zauważyli, że lemury spędzały więcej czasu na wąchaniu kołków pokrytych wydzielinami obu rodzajów gruczołów. Ku zaskoczeniu biologów, zwierzęta silniej preferowały "zleżałe" mieszaniny. Gdy mieszanina była świeża, po prostu ją wąchały, a gdy prezentowano im odparowany, wysuszony wymaz, celowo go lizały. Autorzy publikacji z pisma Royal Society Open Science uważają, że mieszanie służy dwóm celom. Po pierwsze, może zwiększać ilość informacji przekazywanych przy pojedynczej aplikacji. Wcześniejsze badania wykazały bowiem, że wydzieliny nadgarstkowe i ramienne samców lemurów katta różnią się nieco składem. Po drugie, biorąc pod uwagę fakt, że maź z gruczołów ramiennych zawiera skwalen, oleisty związek wytwarzany przez wiele roślin i zwierząt, który stosuje się jako konserwant w perfumach i kosmetykach, np. kremach, naukowcy przypuszczają, że mieszanie "przytrzymuje" bardziej ulotne aromaty. « powrót do artykułu
-
Microsoft ostrzega przed e-mailami, które zawierają załączniki JavaScript ukryte w plikach .rar lub .zip. Otwarcie załącznika może skończyć się zainfekowaniem komputera oprogramowaniem Locky. To szkodliwy kod typu ransomware. Eksperci Microsoftu mówią, że do ataków używane są też formaty plików MS Office, jednak coraz popularniejsze staje się korzystanie z JavaScriptu, gdyż jest to szybszy i prostszy sposób na przeprowadzenie ataku. Wykorzystanie formatu plików MS Office wymaga zwykle, by użytkownik kliknął dwa lub trzy razy by uruchomić szkodliwy załącznik. Jedno kliknięcie jest potrzebne do otwarcia dokument, kolejne, by umożliwić wykonanie szkodliwych makr. W przypadku wykorzystania JavaScriptu zwykle wystarcza jedno kliknięcie. Jako, że pliki JavaScript rzadko zawierają użyteczne dla użytkownika informacje, Microsoft zaleca, by nie uruchamiać tego typu załączników. Koncern radzi również, by domyślnie wyłączyć wykonywanie makr w oprogramowaniu MS Office. « powrót do artykułu
-
Mikrograwitacja wiąże się z uszkodzeniem wątroby?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
U myszy wysłanych w podróż pozaziemską na pokładzie wahadłowca Atlantis zauważono wczesne objawy uszkodzenia wątroby. Przed tym badaniem nie mieliśmy właściwie informacji dotyczących wpływu lotów kosmicznych na wątrobę. Wiedzieliśmy, że astronauci często wracają z objawami przypominającymi cukrzycę. Te jednak zazwyczaj szybko ustępują - podkreśla dr Karen Jonscher z Uniwersytetu Kolorado w Anschutz. Możliwość uszkodzenia wątroby rodzi kolejne problemy i zastrzeżenia. Gryzonie spędziły na pokładzie promu 13,5 dnia (wzięły udział w jego ostatniej misji w lipcu 2011 r.). Po ich powrocie na Ziemię naukowcy mogli pobrać próbki różnych narządów. Okazało się, że w wątrobie aktywacji uległy wyspecjalizowane komórki (komórki Ito), które mogą prowadzić do bliznowacenia. Spadła także beztłuszczowa masa mięśniowa. To samo zjawisko obserwujemy u ludzi leżących w łóżku - zachodzi atrofia mięśni i rozpad białek na aminokwasy. Pojawia się [zatem] pytanie, jak to wpływa na wątrobę? Naukowcy od lat badają wpływ lotów kosmicznych na ludzką fizjologię, ale większość studiów skupiała się na mięśniach, kościach, mózgu i funkcjach sercowo-naczyniowych. Wyniki sugerujące, że u astronautów pojawiają się symptomy przypominające cukrzycę, łączą jednak mikrograwitację z metabolizmem i wskazują na wątrobę, główny narząd metaboliczny. Dotąd nie było wiadomo, czy wątroba jest podatna na uszkodzenia, ale badania Jonscher nieco tę kwestę rozjaśniły. Autorzy publikacji z pisma PLoS ONE zauważyli, że w porównaniu do grupy kontrolnej z Ziemi, lot w kosmos nasilił magazynowanie trójglicerydów w hepatocytach. Zmianie ekspresji genów odpowiedzialnych za metabolizm tłuszczów towarzyszyła utrata retinolu (witaminy A). W rezultacie zwierzęta wykazywały objawy niealkoholowej stłuszczeniowej choroby wątroby (ang. nonalcoholic fatty liver disease, NAFLD) oraz zmiany w stężeniu markerów przebudowy macierzy zewnątrzkomórkowej. Nawet na niezdrowej diecie wywołanie włóknienia u myszy zajmuje bardzo długi czas (miesiące, a nawet lata). Skoro bez zmiany diety myszy wykazują początki włóknienia po nieco ponad 13 dniach, co stanie się u ludzi? Odnosząc się do tego, że NASA planuje dłuższe loty, np. na Marsa, Jonscher podkreśla, że na razie nie wiadomo, czy wiąże się to z jakimiś problemami, czy nie. Musimy się przyjrzeć myszom podczas dłuższych misji, by zobaczyć, czy istnieją mechanizmy kompensacyjne, które mogą chronić przed poważnymi uszkodzeniami. Amerykanka dodaje, że pewną rolę w uszkodzeniu wątroby może także odgrywać stres związany z lotem kosmicznym i powrotem na Ziemię. Potrzeba dalszych badań w tej dziedzinie. Analiza tkanek pozyskanych od myszy przebywających na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej kilka miesięcy może pomóc w ustaleniu, czy długoterminowe loty prowadzą do bardziej zaawansowanych uszkodzeń wątroby, czy też urazom można zapobiec. « powrót do artykułu -
Wielki Zderzacz Hadronów zmierzy... opady?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Wielki Zderzacz Hadronów może posłużyć nie tylko fizykom, ale też... hydrologom. Doktor Rolf Hut z Uniwersytetu Technologicznego w Delft (Holandia) wpadł na pomysł, by wykorzystać LHC w roli największego na świecie urządzenia do pomiaru opadów. Naukowcy badają niewielkie zmiany długo 27-kilometrowego pierścienia Zderzacza. Do zmian takich dochodzi zarówno każdego dnia, jak i pomiędzy poszczególnymi porami roku. O ile krótki, codzienny cykl zmian można łatwo wytłumaczyć działaniem sił pływowych, to przyczyna zmian pomiędzy zimą a latem nie jest już taka oczywista. Naukowcy wysunęli hipotezę, że przyczyną są opady śniegu i deszczu, które mają wpływ grawitacyjny na pierścień. Uważam, że zimą w gruncie jest więcej wody, a rolę może odgrywać też śnieg na powierzchni. Masa tej wody i śniegu jest na tyle duża, że rozciąga ona pierścień. Gdy latem woda odparowuje, jej masa się zmniejsza, a pierścień kurczy - mówi Hut. Jeśli uczony ma rację, to LHC można by wykorzystać do badana poziomu opadów oraz innych aspektów związanych z hydrologią. Mielibyśmy darmowy deszczomierz - stwierdza Hut> O zmianach długości pierścienia LHC wiemy z zachowania się cząstek krążących w Zderzaczu. Długość drogi, jaką przebywają cząstki jest ściśle określona i kontrolowana, podobnie jak jej pozycja w centrum komory próżniowej pierścienia. Zmiany długości samego pierścienia powodują, że zmienia się pozycja cząstek względem centrum komory. Zmiany te można bardzo precyzyjnie mierzyć i dzięki temu obserwować zmiany długości samego tunelu. Gdy po raz pierwszy zauważono zmiany długości, szybko wyjaśniono wahania dzienne. Ich dobrym wytłumaczeniem jest wpływ Księżyca na otaczające LHC skały. Jednak wyjaśnienie zmian pomiędzy porami roku nie jest już tak proste. Jedna z hipotez mówi, że przyczyną są zmiany temperatury pomiędzy zimą a latem. Mają one powodować kurczenie się i rozszerzanie skał. Hipoteza ta ma jednak tę słabość, że na głębokości 175 metrów temperatura powinna być stabilna. Dlatego też bardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza doktora Huta, który wysunął ją na podstawie danych z niemiecko-amerykańskiego satelity Grace. W ramach tej misji para satelitów bada zmiany w polu grawitacyjnym Ziemi. Satelity są szczególnie wyczulone na zmiany masy wody. Okazało się, że istnieje bardzo duża korelacja pomiędzy zawartością wody w gruncie a natężeniem pola grawitacyjnego. Naukowcy z Delf chcieliby umieścić w LHC tanie grawimetry i zbadać dzięki nim swoją hipotezę. Jeśli rzeczywiście okaże się, że ilość wody wpływa na tunele LHC, będziemy mieli unikatowy w skali światowej 27-kilometrowy przyrząd badawczy pracujący na użytek nauk o Ziemi. Obecnie dysponujemy narzędziami pozwalającymi przeprowadzać pomiary w skali centymetrów, metrów, dziesiątków metrów lub też satelity robiące pomiary w skali kilometrów. Teraz zyskalibyśmy naziemne urządzenie przeprowadzające pomiary w wielkiej skali, które moglibyśmy wykorzystać do skalibrowania Grace czy przyszłych satelitów, czyniąc je w ten sposób bardziej precyzyjnymi - stwierdza Hut. Uczeni znajdują coraz to nowe zastosowania dla Wielkiego Zderzacza Hadronów. Jak mówi współpracujący z Hutem doktor Jorg Wenninger z CERN-u, LHC to świetny wykrywacz trzęsień ziemi. Zarejestrował wstrząsy w Ekwadorze około 20 minut po tym, gdy one nastąpiły. « powrót do artykułu -
Microsoft zakończył produkcję konsoli Xbox 360. Urządzenie powstało przed 11 laty i dotychczas sprzedano ponad 80 milionów sztuk tej wersji Xboksa. Koncern z Redmond ogłosił, że będzie sprzedawał jedynie te urządzenia, które ma obecnie w magazynach. Zapewni też wsparcie użytkownikom Xboksa 360, a posiadacze konsoli nadal będą mogli korzystać z sieci Xbox Live. Pomimo świetnych wyników sprzedaży produkcja urządzenia liczącego sobie ponad dekadę zaczyna się na nas niekorzystnie odbijać - mówi Phil Spencer, odpowiedzialny w Microsofcie za wydział konsoli. Następcą Xboksa 360 został w 2013 roku Xbox One. « powrót do artykułu
-
Dwie brazylijskie agencje marketingowe - Posterscope i NBS - zaprojektowały billboard, który wabi i uśmierca roznoszące wirus Zika komary egipskie (Aedes aegypti). Mosquito Killer Board rozpyla w powietrzu roztwór zawierający kwas mlekowy i dwutlenek węgla, a więc składniki ludzkiego potu i wydychanego powietrza. Twórcy twierdzą, że wykorzystana mieszanina przyciąga komary nawet z odległości 2,5 km. Pociąg do "pocącej się" reklamy mają dodatkowo wzmagać fluorescencyjne światła. Jeden z ekspertów słusznie jednak zauważa, że takie billboardy mogą wabić A. aegypti w miejsca z dużymi skupiskami ludzi. Ponieważ komary egipskie latają średnio na wysokości 1,2 m, pułapkę zamontowano na dole panelu. Schwytane owady umierają w środku billboardu z powodu odwodnienia. Na swojej witrynie Brazylijczycy zachęcają do kopiowania rozwiązania w swoim mieście. Udostępnili nawet projekt, który można za darmo ściągnąć. Jak dotąd 2 egzemplarze Mosquito Killer Board zainstalowano w Rio de Janeiro. Otto Frossard z Posterscope dodaje, że wykonanie billboardu z napisem wyjaśniającym jego przeznaczenie kosztuje kilka tysięcy reali (1000 reali brazylijskich to ok. 192 dol.). « powrót do artykułu
-
Potwierdziły się plotki o masowych zwolnieniach w Intelu. Dyrektor firmy, Brian Krzanich, wysłał list do pracowników, w których stwierdził, że obecnie dla koncernu najważniejsze są sprzęt do centrów bazodanowych oraz urządzenia z sektora Internet of Things, a także pamięci oraz FPGA. To działy odpowiedzialne za produkcję tego sprzętu dostarczyły w ubiegłym roku 2,2 miliarda dolarów w całkowitym wzroście finansów Intela, to one przyniosły 40% całkowitych zysków oraz stanowiły większość zysku operacyjnego. W związku ze zmianą akcentów na strategiczne cele firmy, koncern - który dotychczas skupiał się w znacznej mierze na rynku pecetów - postanowił rozstać się z nawet 12 000 swoich pracowników, czyli z 11% załogi. Część z nich odejdzie dobrowolnie, część zostanie zwolniona. Większość osób, które stracą pracę, dowiedzą się o tym w ciągu najbliższych 2 miesięcy, jednak niektórzy odejdą dopiero w przyszłym roku. Intel Corporation ogłasza dzisiaj plan restrukturyzacyjny, który ma przyspieszyć ewolucję firmy z przedsiębiorstwa zorientowanego na rynek PC w firmę, która dostarcza rozwiązania dla chmur oraz miliardów inteligentnych połączonych ze sobą urządzeń. [...] Rynek centrów bazodanowych i Internet of Things są najważniejszymi czynnikami wzrostu Intela, wspomaganymi przez rozwój na polach układów pamięci oraz FPGA - czytamy w firmowym oświadczeniu. Koncern ocenia, że jeszcze w bieżącym roku dzięki zwolnieniom zaoszczędzi 750 milionów USD, a do połowy przyszłego roku oszczędności sięgną 1,4 miliarda USD. Program zwolnień będzie jednorazowo kosztował firmę 1,2 miliarda USD. Kwota ta zostanie zaksięgowana w bieżącym kwartale. « powrót do artykułu